Matko, my wszystkie w tamtych latach przechodziłyśmy tak traumatyczne porody. Do dzisiaj pamiętam jak bardzo chciało mi się pić, ale że było już po kolacji nie było nic do picia. Masakra. Upokarzające.
Ja pamiętam koszmar braku picia w czasie ,kiedy leżałam przygotowana do porodu . Mimo próźb nikt mi nie podał kropli wody . Po szyciu krocza chluśnięto mi w na żywca przyrodzenie jodynę...😭
Dokładnie !!!! Rodziłam identycznie w październiku 1982. Wyciągnęli mi syna 4,5 kg. Wszystko było tak jak opowiadasz. Również zazdroszczę dzisiekszym mamom. Za kilka dni urodzi Synowa. Podobno będzie chłopczyk. Jakże wszystko się zmieniło od naszych czasów....wprost niewiarygodne.
3 года назад+9
I całe szczeście...dla naszych synowych i córek :)
Rodziłam w 1989 i 2000, różnica ogromna. Pamiętam pózniejszą akcję rodzić po ludzku po roku 90. Cesarki nie miałam, ale wspomienia bardzo podobne i te gołe tyłki z ligniną też.
Fantastyczne, uśmiałam się do łez. Rodziłam w 81. Wtedy „ nie było niczego”. Kolejny raz w 85 już było „ dostatnio” . A salowa za kilka złotych była uprzejma przynieść nieco wody do picia- po 17 godzinach porodu.
3 года назад+8
Uuuuu...81 rok to dopiero była masakra. Apogeum ubóstwa w całym kraju.
To było straszne.Leżałam na korytarzu z nutką w plecach ,wiatr wylał.a korytarzem nieśli trumnę. Pewien Pan który przy czymś pomagał przyniósł jakiś koc którym mnie przykryłam.A tzw.położne nawet nie spojrzał w tą stronę gdzie leżałem.To był mój pierwszy poród A rok był 1981 i listopad..Brrrr
@@kadzia1978 tak, w 81 wszystkie łóżka były zajęte na „ porodówce” , a 3 panie czekały na krzesełkach aż się zwolni dla nich miejsce. To był szalony dzień.
Moja mama wspomina dobrze zabieranie noworodków i przynoszenie tylko na karmienie , mówiła ze kobiety mogły wypocząć, nabrać sił po porodzie, myśle ze coś w tym jest, szczególnie jeśli w domu było rodzeństwo to po przyjściu ze szpitala zaczynał się kierat Pozdrawiam
Załapałam się jeszcze w 2004 roku na te luksusy w szpitalu na Warszawskiej w Gorzowie Wlkp. W drugim szpitalu w tym samym mieście noworodki były przy matkach cały czas.
Pod warunkiem, że o dziecko dbają, ja rodziłam w 1986 roku, cięcie cesarskie, dziecko po porodzie zabrane,panidoktor informowała mnie, że dziecko niespokojne. Gdy trafiło pod moją opiekę wcale mnie to nie zdziwiło. Pupa czerwona,jedno ucho przyklejone do twarzy. Gdy się nim zajęłam mogłam czytać gazety, odpoczywać bo dziecko okazało się aniołkiem
Moja mama jest najwspanialsza mamą na świecie, wiem to szczególnie teraz kiedy sama mam dzieci, jak była cierpliwa w stosunku do nas i zarazem jak było jej trudno, nie miała pomocy ani ze strony męża który wyznawał stare zasady że ojciec i mąż jest panem domu a kobieta ma mu usługiwać, ani babć, czy cioć które mieszkały w innej miejscowości, także bardzo dobrze ją rozumiem że po 3 trudnych porodach była zadowolona że może odpocząć w szpitalu, mieć zaserwowane posiłki i opiekę nad noworodkami. Uważam że kobieta powinna mieć wybór, jakiej pomocy oczekuje, nie każda ma opiekę w domu po powrocie nawet i w dzisiejszych czasach.
@@ewas779 myśle że kobieta powinna mieć wybór i propozycje od personelu medycznego jakiej opieki potrzebuje, może akurat ma potrzebę żeby przespać cała noc bo w domu ma 2 latka i od dwóch lat nie przespała ani jednej nocy, albo jest pi cesarskim cięciu i boli że nie wiem…
Dzień dobry! Pani mi tak bardzo Panią Joannę Bartel z wyglądu przypomina, że jestem w szoku. 😁 Bardzo miło się panią ogląda, nie jedna osoba chciałaby mieć taką babcię. 🥰
Urodziłam córkę w 1979 i syna w 1982. Córki nie mogłam karmić, miałam temperaturę po prawie dwóch dniach porodu. Przynieśli mi ją po trzech dniach... Syna dostałam zaraz na drugi dzień. Wszystko zależało też od szpitala, rodziłam każde dziecko w innej miejscowość i była wielka różnica. Najgorzej było z tą ligniną,nie chciała mi się trzymać... No i końcówka ciąży z synem a tu stan wojenny... Przeżyłyśmy swoje.. Moja córka rodziła w 2000 roku w Niemczech. Byłam przy porodzie, cudowne przeżycie. I nawet nie ma co porównywać mojego porodu do niej. Pozdrawiam serdecznie, uwielbiam Panią💐💐💐
Kochana Babciu, ja rodziłam w 1970 w praskim szpitalu. O ile higiena na sali porodowej i po porodowej jako taka, to łazienki, WC i to pomieszczenie gdzie nas golono, horror. Sala po porodowa chyba że 20 łóżek, już dobrze nie pamiętam. Ale za wszystko trzeba było smarować, za przyniesienie paczuszki, widzenia przez okno, chałat był wiązany z tyłu, przód na szczęście zakryty. Dziwne, ale tańców z lignina nie pamiętam. W tym wszystkim poród był szybki , łatwy, jak to mówią, jak list wrzucony do skrzynki. Ale też byłam prawie dwa tygodnie w szpitalu, bo syn mimo że urodził się o czasie, to ważył tylko 2400g. Musiał się utluscic. A światłość to spływa na kobiety tylko i wyłącznie w powieściach. I też jest jedynakiem. Poród powinien być najlepszym momentem życia, ale jest czymś, co się wspomina z niechęcią.
A ja brałam buty teściowej,nogi spuchnięte rok 1985 ,kartki,wyprawka ciążowa,gdzie i tak wszystkiego nie dostałaś. Ja też miałam USG,lekarz cicho powiedział mi że mąż chyba chce mieć syna. Więc od razu pomyślałam że to napewno będzie chłopiec. Pierwszy poród wspominam strasznie źle, pielęgniarki to chyba strażniczki więzienne. Czego ty chcesz,jeszcze nic się nie dzieje. To było potworne, całą noc męczarnie,zero zrozumienia. Dopiero rano gdy wszyscy przychodzili do pracy zajrzał do mnie lekarz i nacisnął mi brzuch. I po takiej lekarskiej pomocy urodziłam,4200 i 60 cm długi. Powiedziałam tylko wreszcie. Bardzo źle wspominam ten poród. Przy drugim porodzie umówiłam się z koleżanką, położną. Nie ważne jaki to będzie czas,mam zaraz po nią przyjechać. Poród był bardzo ciężki,wszystkie czynności zanikły,a urodziła się tylko głowa. Nie reagowałam na nic. Cudem synka wyciągnęli. Był to rok 1987 . W 1993 roku urodziła się córka. Wszystko odbyło się błyskawicznie. Na nic nie było czasu. O 3 godz rano jestem w szpitalu,a o 4 , 05 już miałam córkę. Zadzwoniłam do koleżanek z pracy,a one już wszystko wiedziały, piszczały z radości ze to tak szybko poszło.
Ja tez urodzilam moja corke w 1986 Tak tak , tak to bylo ,ale ja mialam az 3 ciazowe sukienki ! 😁 No I jeszcze Czernobyl pamietam jak dzis ten strach !
Potajemnie do szpitala przyszła moja kuzynka,a to dlatego że jej koleżanki miały tam praktyki. Maluszki wyglądały pięknie,jak prosto od fryzjera. Dwa lata później też w sierpniu pielęgniarki dwoiły się i troiły ,ale było nieco gorzej. Rozdarta pielęgniarka, okropność,musztra jak w wojsku. Potem spotkałam ją w przychodni,jako pielęgniarka środowiskowa, kątem ucha słyszałam, że ją wywalili,za to bardzo głośno mówiła jaką ma wspaniałą , wdzięczną pracę,i jakich ma przemiłych małych pacjentów. Zastrzyki robiła ekspresowo,dzieci przeraźliwie się darły,moim też robiła.przy tym bardzo się spieszyła bo przecież w domu ma dziecko,no ale gdzie ona była? Na wycieczce,spacerze.,.to była jej praca.
Masakra. Makabryczne historie słyszałam. Mama moja też opowiadała.To nie czasy cywilozowane były. Szok,że tak było. Najgorzej to te kwašne miny personalu. My Polacy za mało się ušmiechamy🤗👍♥️
Ja chodziłam w jednej sukience z długimi rekawami w kratke w kolorze granatowym,dlatego ,ze akurat to była to jesien zima 1989r. Tak było faktycznie,jak mówi madra babcia. hehehe
Ja też tam rodziłam w Wigilię 1980 r, czyli po strajkach jak nie było już totalnie nic. Wielogodzinny poród pośladkowy bo preferowali wówczas porody siłami natury. Sześcioosobowa sala, zakrwawiona pościel której nikt nie zmieniał, brakowało nawet tej ligniny. W gratisie wyniosłam grzybicę paznokci. Na szczęście teraz to nie do pomyślenia.
To był 1986 a ja rodziłam c c w 1983 było jeszcze gorzej ale wspominam to ze szczęściem jest Pani fantastyczna niech Pani pisze książki będę fanka bo uwielbiam czytsc😥😂😂😂😂
Ja rodziłam 20 lat temu i też synowi obiecałam że nie będzie miał rodzeństwa. Warunki w szpitalu były straszne, traumatyczny ciąża (skrajnie wysokie ciśnienie) i poród (odklejenie łożyska) a na koniec nieustające poczucie winy z powodu braku relacji z dzieckiem, które umieszczono na odziale wczesniakow. Też miałam cesarskie cięcie po którym czułam się koszmarnie a od mamuś które rodziły naturalnie doświadczałam czegoś w rodzaju przesłania że jestem mamą drugiej kategorii. Teraz mam 40 lat i już raczej dotrzymam słowa i mój syn pozostanie jedynakiem.
@@bozenalechnowiczmatusiak5164 i to znaczy że ja mam postąpić tak samo? Nie ma pani prawa oceniac moich decyzji a ja nie ma żadnego obowiązku spełniać pani oczekiwań. Największe chamstwo to wtrącać się w osobiste sprawy innych ludzi więc obawiam się o to jak tą swoją gromadkę pani wychowała. Mój skrzywdzony przeze mnie jedynak właśnie kończy studia pomimo losu jaki mu zgotowałam.
Pani Beatko. Moje przezycia z PRL byly podobne.Nie bez przyczyny opuscilam Ojczyzne za ktora wciaz tesknie. p.s.przepraszam za bledy ale wciaz nie man polskich liter.A teraz biegne na kolejny pani odcinek.pozdrawiam
Dziekuje bardzo za interesujaca historie rodzenia dzieci w PRL-u. Ja rodzilam mojego syna w Szwecji w normalny sposob w 1989 roku. Sa dwie rzeczy wspolne z Polska: Po pierwsze przebywalo sie w duzej sali porodowej z 9 innymi kobietami, w moim przypadku. Po drugie mielismy kontakt z dziecmi wylacznie przy karmieniu, je zabierano pozniej do specjalnej sali. Sytuacja byla bardzo odmienna w 1993 roku, pokoj dla jednej matki i dziecko przy matce caly czas.
Super Opowiedziane! Jest pani fantastyczna 😻 jestem takim dzieckiem z tej daty na swoje wlasne dziecko w tych czasach nigdy się nie zdecyduję. Ciąża, poród wtedy, a dzis to są lata świetlne. Te które decydowały się w tamtych czasach na kolejne dziecko i to "upodlenie" w moich oczach składały siebie w ofierze dla społeczeństwa... Bo trzeba drugie, bo bedzie samo bo co to za niepełna rodzina i takie pierdolety. Ciężko być kobietą z uwagi na fizjologię, a społeczeństwo tylko dokłada tych cegiełek na barki .... Jestes sama? Nooo musisz kogoś mieć!!! masz? Oooo a kiedy ślub?!?! Ślub! No to teraz dziecko!!! A czemu jedno.. i takie wieczne wpieprzanie się do czyjegoś życia przez rodzine, obcych ludzi.. mam pewne wnioski ...im bardziej kobieta wykształcona, ambitna, odwazna i NIEZALEŻNA tym bardziej świadoma siebie, swojego ciala tym tych dzieci rodzi się mniej, a granica wieku się przesuwa i .. w moich oczach to jest to macierzyństwo chciane, dojrzałe. A dzieci zawsze chciane. Pozdrawiam Serdecznie babcię 😘😻
Fantastycznie opowiadasz, można się posikać ze śmiechu, dzięki za umilenie mi dnia:) A swoją drogą ta lignina, a później to były takie wielkie wkładki, utrudniały chodzenie na tyle, że każda kobieta do łazienki szła pół dnia, bo trzeba było drobić kroczkami, żeby to przypadkiem nie wypadło. A jeszcze sprawa łóżek - łóżka to były takie rynienki: siadało się na brzegu na metalowej rurce, przechylało się do tyłu i wpadało do środka, oczywiście odzywały się wtedy wszystkie bóle (szczególnie naciętego krocza w moim przypadku). Ja rodziłam w 1990, 1992 i 2003, więc widziałam, jak postępują zmiany w podejściu do porodu w tym czasie. W 2003 już było całkiem nieźle. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak sympatyczny kanał:)
Przypomniałaś horror Ja byłam za szczupła po porodzie. Trzymanie wiechcia szczupłymi udami to sztuka. Rodziłam wcześniej. Jednego syna w 1978 roku 3 marca, a drugiego w 1979 roku dnia 2 marca (w ósmym miesiącu ciąży)
Mnie mama również rodziła w styczniu '82. Poród przedwczesny, pośladkowy. Również ma traumatyczne wspomnienia i, co gorsza, opowiadanie o tym, to był dla niej środek antykoncepcyjny. Słyszałam te opowieści setki razy. Natomiast, muszę powiedzieć jedno: to był szpital prowincjonalny, a ja w tym, co dziś nazywa się skalą APGAR (czy jakoś tak, już nie pamiętam) dostałam 2 punkty (na 10). I żyję i mam się dobrze 🙂 Sama rodziłam w 2015 i 2016 i wolałbym co rusz być w ciąży i rodzić, niż znosić to, co przychodzi, kiedy ma się dzieci: karmisz piersią? Fuuu..., Nie karmisz? Co z Ciebie za matka? Czemu to dziecko takie brudne? Nie używasz chusteczek nawilżanych? Czemu nie poślesz dziecka na angielski? Bo jeszcze nie mówi, to się osłucha. Kładziesz spać 6 latka o 20? Toż to środek dnia... I tak co chwilę. Jak się nie obrócę, d..a zawsze z tyłu. Na szczęście po 6 latach mam to już w nosie. Tylko jedna sytuacja cały czas siedzi mi w głowie: kolejka do kasy w supermarkecie. Starszy syn (ok. 2 lat) w spacerówce, roczna córka zawiązana w chustę. Z kolejki obok pani woła do mnie: - Bliźniaki?! - Nie, rok po roku. - Ooo, wpadka? Bo nie można chcieć mieć dzieci rok po roku... Także może i mamy teraz dużo możliwości, ale empatii (i kultury) za grosz. Przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń.
@@miska4820 hahaha to prawda co piszesz. O mój Boże jakie w tej Polsce jest dziadostwo i brak empatii. Najlepiej się tym chamstwem nie przejmować tylko się z takich ludzi śmiać albo opierniczyć porządnie. Ale lepiej się śmiać bo jak zobaczą ,że się tym przejmujesz to jeszcze oni się uśmiechną pod nosem, że Ci na złość mogli zrobić.
Wspaniałe wspomnienia ja rodziłam pierwsze dziecko córkę w 1977 roku później synów za 4 lata i za 8 lat i było dokładnie jak opowiadasz To był koszmar a teraz to cudowne wspomnienia
Mądra Babciu jaka Ty jesteś piękna. W tym kolorze Ci do twarzy. Ja rodziłam dwoje dzieci na porodówce i teraz kiedy jadę i spoglądam na to miejsce , co widzę. Pełno samochodów i autobusów czyli parking.
W 92 też się jeszcze tak rodziło. Ja zaliczyłam jeszcze krwawe ręce, omdlenie jak wreszcie dotrwałam się do automatu telefonicznego oraz stwierdzenie oddziałowej pediatry, że moje dziecko w 2 dobie życia dostało zapalenia płuc, bo piłam sfermentowany sok jabłkowy, co przy całym absurdzie nie było prawdą 🤣🤣 miło było odświeżyć wspomnienia 🌈🌹
Pamiętam ten horror i nie mile to wspominam. Był rok 1980 o 22:00 urodziłam córkę i jakaś niewykwalifikowana pielęgniarka wbiła mi zastrzyk z kroplówką , i dopiero jak urodziłam zauważyli ,że mam rękę jak banię . Do 8 rano trzymali mnie na tym łóżku porodowym z zapalonymi jarzeniówkami a za parawanem 2 krzyczące rodzące . Nie było nawet komu basen mi podać bo zabroniono mi wstawać, zapomnieli o mnie. 😜 Słubice , tak , tak ,to ten sam szpital co pielęgniarka się pomyliła i zamiast tabletek na wypróżnienie podała truciznę . 4 kobiety zmarły zostawiając małe dzieciątka . 🥲🥲🥲 A rodziłam mniej więcej w tych latach .
Oj tak, tak sie rodzilo w PRL -u...lata 70-te, to byl istny horror... 😱znam przypadki, kiedy polozne, bily krzyczące kobiety po twarzy z krzykiem: stul pysk... Przy drugim dziecku (1986) byly juz początki komfortu.
Swietne i prawdziwe opowiadanie.Pamietam jak dxis moj poród w 81 roku,było jeszcze gorzej.Dobrze ze Pani Babcia ma taki humor, że można się usmiac ,ale wtedy naprawdę nie było do śmiechu.Dxisiejsze Mamy na szczęście nie muszą tego przechodzić.
Szkoda, że Babci nie było 16 lat temu. Cesarka wyglądała zupełnie inaczej ale fakt, że moja córka była okropnie brzydka, Łysa z chudymi " starymi" nogami i " dłońmi" zamiast stóp- palce u stóp były nieproporcjonalnie długie w stosunku do stopy. Światłość nie spłynęła niestety a stosunki między nami są całkiem, całkiem.
Urodziłam w 86r ,dzieci przywozili na długim wózku na karmienie, taki szereg kokonów ścisło zawiniętych po szyję. Nie wolno było odwinąć, bo op.....l.Tak ,spotkało to i mnie.Karmienie na czas, nawet jeśli dziecko nie skończyło zabierali od piersi.Legnica.
A ja jeszcze raz, bo przeczytałam komentarze. I tu chciałam powiedzieć (właściwie napisać), że pierwszego synka rodziłam w 1979 r. w Połczynie Zdroju. Wspomnienia fantastyczne. Przemiłe pielęgniarki i lekarze, szpital po remoncie czyściutki, poród króciutki (od pierwszego bólu do porodu 4 godz.) tylko że mną problem, bo dostałam stanu zapalnego w okolicach szwów. Było duże cięcie, synek u pierworódki waga 4650. Leżałam 10 dni, ale wspominam cudne chwile. Drugiego synka rodziłam w Koszalinie w 1988 r. Koszmar. W bólach od 18-tej do 6 rano, gdzie o 2 w nocy stwierdzono źle ułożone dziecko i stwierdzono, że musi być cesarka. Było mi wszystko jedno byleby skończyły się już te bóle. Czułam się jak "łamana kołem". Cesarkę zrobiono o 6.20 w pełnej narkozie. Byłam w "pijanym widzie" cały dzień. Nie chciano pokazać mi dziecka. Dopiero na drugi dzień na obchodzie lekarskim dzięki pani doktor pokazano mi synka. Nie kazano mi chodzić, bo okazało się, że straciłam dużo krwi i byłam tak słaba, że nie mogłam podnieść głowy. A do tego moja waga. Tyłam niemiłosiernie. Z pierwszym dzieckiem przytyłam 34 kg. Z drugim 37 kg. Drugi syn ważył 5300. Być może miałam cukrzycę ciążowa, ale nikt nic nie mówił na ten temat, więc nie wiedziałam nawet, że bywa taka cukrzyca. Cukrzycy nie mam do dzisiaj, ale zdarza mi się czasami podwyższony cukier. Kontroluje się sama. A pobyt w szpitalu koszalińskim był koszmarny. Niesympatyczny personel, obskurne sale i toalety i wszystko to o czym Pani mówi, Pani Babciu. Dzisiaj też jestem babcią dwóch wnuczków, a moja synowa przyjemniej wspomina swoje porody. No, przyszło nam rodzic w innych czasach, ale ważne, by to nie wróciło
Boze co to byly za straszne czasy. Rodzilam w 1981 i 1983 roku. W Myslowicach. Dramat! Porod posladkowy. Bez lekarza. 23 godz lezenia w strasznych bolach. Nikomu nie przyszlo do glowy ze trzeba natychmiast robic cesarke. Nie wiem do dzisiaj jak my to przezylysmy. Ja i moja corka. Teraz 32 lata zyjemy w niemczech. Na poczatku bylo ciezko ale nie zaluje ani jednego dnie. Pozdrawiam pania. Moglabym sluchac godzinami 🤩
Bardzo fajnie się Panią ogląda, ale wcale nie jest tak różowo jak Pani uważa. Moja córka miała cesarkę w renomowanym rzeszowskim szpitalu. Cesarka ok. Ale opieka nad matką i dzieckiem po porodzie pozostawia wiele do życzenia. Urodziła w południe, na noc pozostawiono ja samą w sali poporodowej, nikt nawet nie sprawdzał jak się czuje. Dziecko przyniosły raniutko, żeby się już opiekować a przecież też była pozszywana i wszystko ją bolało. Kiedyś dzieci były kąpane, przebierane, zadbane przez pielęgniarki. Teraz jak matka urodzi pierwszy raz i źle się czuje to, jest naprawdę ciężko. Tak więc zmieniło się, ale na gorsze, bo też byłam matką, rodziłam w PRL-u w zwykłych powiatowych szpitalach bez żadnych znajomości a i tak uważam, że było o niebo lepiej niż w niektórych "renomowanych niby prywatnych szpitalach". Z tym tylko Pani ma rację, że są dostępne różne akcesoria, ale szczerze powiedziawszy mi ta lignina nie przeszkadzała, bo przynajmniej czułam się w PRL-owskim szpitalu bezpiecznie.
Ja sama prawie się urodziłam w ubikacji ( nogami do przodu rok 1961) a mój brat w 1970 ( mojej mamie zrobili takie nacięcie, że uszkodzili jelito grube).
Tragedia... 😔 Najbardziej bolalo po moich porodach rozdzielenie z dzieckiem. To proszenie by przyniesli mi dziecko. Przy corce po 6 godzinach dostałam, przy drugiej po calej dobie 😔 i tylko na trochę - uznano ze prawostronny luk aorty to wskazanie by Zuzia byla sama na noworodkach. I ta walka o kp bo pielęgniarki starej daty wciskaly butlę. . Rodzilam w 2010, 2015 i 2019. Także cos sie zmienilo, ale niewiele.
Swietny biznes 50 gr.za 1 zl.Babcie klozetowe tez mialy swietne biznesy,za 1(slownie jeden)kawalek papieru toaletowego 1 zl.Tak bylo w Legnicy,przed rokiem 80-tym ubieglego stulecia.Porod w szpitalu w Legnicy to tez byla trauma.Rodzilam tam dwa razy,corke urodzilam w 1967,a syna w 1969 roku.
Smiech przez lzy. Jak zobaczylam siebie po porodzie to wygladalam jak upior, oczy czerwone bo popekane naczynka. Syn byl duzy, wiec jak sie dochtor sztachnal skalpelem to na 56 szwow, poniewaz rodzilam w nocy z niedzieli na poniedzialek, to juz jak urodzilam to zostawili mnie na porodowce z placzacym dzieckiem do rana. Rano dopiero pani salowa mnie odprowadzila na sale. Koszmar.
Cesarka u mnie przebiegała podobnie, choć nie robili mi jej koledzy po studiach. Przeżyłam ją koszmarnie, ale to, że dziecka nie miałam przy sobie to teraz uważam za pozytywne. Wtedy też chciałam je mieć choć na chwilę. Sukienki ciążowe szyłam sobie sama, więc nie wyglądałam jak "z ochronki", ale fakt, że czasy były okropne. Leżałam po cesarce 10 dni i tęskniłam za mężem i starszym synkiem, bo cesarkę miałam przy drugim dziecku. Cała reszta typu lignina się zgadza. A cały pobyt w paskudnym szpitalu był koszmarem przede wszystkim właśnie z powodu osamotnienia.
Teraz można się z tego śmiać,ale w 1980 roku rodziło się bardzo dużo dzieci i taka porodówka to 3 duże połączone ze sobą sale i praca wre,a rodzące na różnych etapach "rodzenia" i taka taśma
Tak tak było wszystko pamiętam dzisiaj to niebo na ziemi chociaż nie do końca. Też miałam cesarke i straszne 3 dni po niej. Chyba po 3 dniu widziałam dziecko horror , to jeszcze po interwencji cioci ktora pracowała na innym oddziale.Masakra !!!!
Przypomniala mi Pani wszystko o czym zapomnialam a rodziłam 5 miesiecy póżnie bo w styczniu 1987 i tez córkie 😂 co to były za czasy az nie wierze ze to przetrwalam az trzy razy
Przypomniała mi pani moje przeżycia gdy pierwszy raz zobaczyłam moja córeczkę. Na sali 6 osobowej ma której byłam druga pierworodką , było to dla mnie cudne przeżycie, jakbym dostała do rąk idealną idealnosc . Coś tak wspaniałego na dodatek przyczyniłam się do powstania takiego idealnego piękna. Wszystko miała piekne . Byłam tak szczęśliwa i dumna że czułam że pchnelabym tira i to z pełnym załadunkiem. Za rok w tym samym miejscu urodziłam syna i ten sam stan plus szczęście że mam komplet . Do dziś jak patrzę na ich buzie czuje szczęście i dumę że takie piękności są moim działem.
Moje buty pękły na nogach hahaha trzy ciążę 25 kg 16 kg i około 18 kg przybierslam jak byk wymioty mydło w paszczy z popiołem zawroty głowy jak po masakrycznym kacu senność cała doba wodą smakowała jak dziadostwo wszystko smierdzialo proszek perfum kawa z lodówki fuj smierdzialo katastrofa pozdrawiam poród tragedia darłam się na cały szpital lewatywa hahaha osrane wszystko nawet pielęgniarka hahaha nigdy więcej tego miodu
Urodziłam 2 córki, w 1977 r. I 1980 r. Personel robił wszystko, żeby rodzące kobiety czuły się upokarzane i podczas porodu i po porodzie.
Uwielbiam Panią Babcie słuchać. Jest Pani Genialna😍
Zgadza się. Doświadczenie upokorzenia było szczególnie dotkliwe.
Matko, my wszystkie w tamtych latach przechodziłyśmy tak traumatyczne porody. Do dzisiaj pamiętam jak bardzo chciało mi się pić, ale że było już po kolacji nie było nic do picia. Masakra.
Upokarzające.
ja bylam strasznie glodna. Chyba nigdy juz potem nie bylam taka glodna.
A ta twarda, kusząca się lignina między udami.... obtarłam sobie całe krocze. Jeszcze raz powtórzę: Masakra....
@@danuta5283 Oj tak, twarde to bylo, wiesz, tak sobie mysle jak strasznie bylysmy upokarzane.
Ja pamiętam koszmar braku picia w czasie ,kiedy leżałam przygotowana do porodu . Mimo próźb nikt mi nie podał kropli wody .
Po szyciu krocza chluśnięto mi w na żywca przyrodzenie jodynę...😭
@@zofiaczaja6851 Az sie plakac chce. Ja sie nie zdecydwalam na drugie dziecko. Trauma byla za duza
Pieję ze śmiechu, pani Beatko... Ja też rodziłam moje dzieci w tamtym czasie. To śmigło między nogami - niezapomniane przeżycie
Dokładnie tak było. Mam podobne wspomnienia.
Taka nasza pokoleniowa pamięć :)
Fantastyczna opowieść 👏👏👏
Tak, tak było dokładnie. Uśmiałam się do łez.
Dokładnie !!!! Rodziłam identycznie w październiku 1982. Wyciągnęli mi syna 4,5 kg. Wszystko było tak jak opowiadasz. Również zazdroszczę dzisiekszym mamom. Za kilka dni urodzi Synowa. Podobno będzie chłopczyk. Jakże wszystko się zmieniło od naszych czasów....wprost niewiarygodne.
I całe szczeście...dla naszych synowych i córek :)
I dalej występują patologie
Uśmiałam się po pachy. Uwielbiam Panią 😁😘
Rodziłam w 1989 i 2000, różnica ogromna. Pamiętam pózniejszą akcję rodzić po ludzku po roku 90. Cesarki nie miałam, ale wspomienia bardzo podobne i te gołe tyłki z ligniną też.
Ko
Panią Beatę i te Gadki z chatki mogę słuchać ns okrągło, to jak w teatrze jednego aktora, temat ciekawy i wszystko się zgadza, dzięki wielkie!❤
Fantastyczne, uśmiałam się do łez. Rodziłam w 81. Wtedy „ nie było niczego”. Kolejny raz w 85 już było „ dostatnio” . A salowa za kilka złotych była uprzejma przynieść nieco wody do picia- po 17 godzinach porodu.
Uuuuu...81 rok to dopiero była masakra. Apogeum ubóstwa w całym kraju.
To było straszne.Leżałam na korytarzu z nutką w plecach ,wiatr wylał.a korytarzem nieśli trumnę. Pewien Pan który przy czymś pomagał przyniósł jakiś koc którym mnie przykryłam.A tzw.położne nawet nie spojrzał w tą stronę gdzie leżałem.To był mój pierwszy poród A rok był 1981 i listopad..Brrrr
Miało być wiatr wył. I nerka która wbiła mi się w plecy
Paradoksalnie w tamtych czasach najwięcej dzieci się rodziło 😁😉
@@kadzia1978 tak, w 81 wszystkie łóżka były zajęte na „ porodówce” , a 3 panie czekały na krzesełkach aż się zwolni dla nich miejsce. To był szalony dzień.
Moja mama wspomina dobrze zabieranie noworodków i przynoszenie tylko na karmienie , mówiła ze kobiety mogły wypocząć, nabrać sił po porodzie, myśle ze coś w tym jest, szczególnie jeśli w domu było rodzeństwo to po przyjściu ze szpitala zaczynał się kierat Pozdrawiam
oczywiście
Załapałam się jeszcze w 2004 roku na te luksusy w szpitalu na Warszawskiej w Gorzowie Wlkp. W drugim szpitalu w tym samym mieście noworodki były przy matkach cały czas.
Pod warunkiem, że o dziecko dbają, ja rodziłam w 1986 roku, cięcie cesarskie, dziecko po porodzie zabrane,panidoktor informowała mnie, że dziecko niespokojne. Gdy trafiło pod moją opiekę wcale mnie to nie zdziwiło. Pupa czerwona,jedno ucho przyklejone do twarzy. Gdy się nim zajęłam mogłam czytać gazety, odpoczywać bo dziecko okazało się aniołkiem
Moja mama jest najwspanialsza mamą na świecie, wiem to szczególnie teraz kiedy sama mam dzieci, jak była cierpliwa w stosunku do nas i zarazem jak było jej trudno, nie miała pomocy ani ze strony męża który wyznawał stare zasady że ojciec i mąż jest panem domu a kobieta ma mu usługiwać, ani babć, czy cioć które mieszkały w innej miejscowości, także bardzo dobrze ją rozumiem że po 3 trudnych porodach była zadowolona że może odpocząć w szpitalu, mieć zaserwowane posiłki i opiekę nad noworodkami.
Uważam że kobieta powinna mieć wybór, jakiej pomocy oczekuje, nie każda ma opiekę w domu po powrocie nawet i w dzisiejszych czasach.
@@ewas779 myśle że kobieta powinna mieć wybór i propozycje od personelu medycznego jakiej opieki potrzebuje, może akurat ma potrzebę żeby przespać cała noc bo w domu ma 2 latka i od dwóch lat nie przespała ani jednej nocy, albo jest pi cesarskim cięciu i boli że nie wiem…
Dzień dobry! Pani mi tak bardzo Panią Joannę Bartel z wyglądu przypomina, że jestem w szoku. 😁 Bardzo miło się panią ogląda, nie jedna osoba chciałaby mieć taką babcię. 🥰
Urodziłam córkę w 1979 i syna w 1982. Córki nie mogłam karmić, miałam temperaturę po prawie dwóch dniach porodu. Przynieśli mi ją po trzech dniach... Syna dostałam zaraz na drugi dzień. Wszystko zależało też od szpitala, rodziłam każde dziecko w innej miejscowość i była wielka różnica. Najgorzej było z tą ligniną,nie chciała mi się trzymać... No i końcówka ciąży z synem a tu stan wojenny...
Przeżyłyśmy swoje.. Moja córka rodziła w 2000 roku w Niemczech. Byłam przy porodzie, cudowne przeżycie. I nawet nie ma co porównywać mojego porodu do niej. Pozdrawiam serdecznie, uwielbiam Panią💐💐💐
Tak było, niestety. Poród był dla mnie koszmarem. Zostałam z jednym dzieckiem. Myśl o kolejnym porodzie był najlepszym środkiem antykoncepcyjnym haha.
Haha.,..rodziłam w 1987,wszystko prawda. Przedtem szok,teraz śmiech przez łzy....
To tak jak ja, 1987 rok, dziecko sama jeszcze bylam bo co co to 20 lat.
Kochana Babciu, ja rodziłam w 1970 w praskim szpitalu. O ile higiena na sali porodowej i po porodowej jako taka, to łazienki, WC i to pomieszczenie gdzie nas golono, horror. Sala po porodowa chyba że 20 łóżek, już dobrze nie pamiętam. Ale za wszystko trzeba było smarować, za przyniesienie paczuszki, widzenia przez okno, chałat był wiązany z tyłu, przód na szczęście zakryty. Dziwne, ale tańców z lignina nie pamiętam. W tym wszystkim poród był szybki , łatwy, jak to mówią, jak list wrzucony do skrzynki. Ale też byłam prawie dwa tygodnie w szpitalu, bo syn mimo że urodził się o czasie, to ważył tylko 2400g. Musiał się utluscic. A światłość to spływa na kobiety tylko i wyłącznie w powieściach. I też jest jedynakiem. Poród powinien być najlepszym momentem życia, ale jest czymś, co się wspomina z niechęcią.
Pani Beatko, wróciły moje wspomnienia. Słucham Pani z otwartą gębą. Potwierdzam wszystko, o czym Pani opowiedziała.Pozdrawiam :)
Cała prawda !
A ja brałam buty teściowej,nogi spuchnięte rok 1985 ,kartki,wyprawka ciążowa,gdzie i tak wszystkiego nie dostałaś. Ja też miałam USG,lekarz cicho powiedział mi że mąż chyba chce mieć syna. Więc od razu pomyślałam że to napewno będzie chłopiec. Pierwszy poród wspominam strasznie źle, pielęgniarki to chyba strażniczki więzienne. Czego ty chcesz,jeszcze nic się nie dzieje. To było potworne, całą noc męczarnie,zero zrozumienia. Dopiero rano gdy wszyscy przychodzili do pracy zajrzał do mnie lekarz i nacisnął mi brzuch. I po takiej lekarskiej pomocy urodziłam,4200 i 60 cm długi. Powiedziałam tylko wreszcie. Bardzo źle wspominam ten poród. Przy drugim porodzie umówiłam się z koleżanką, położną. Nie ważne jaki to będzie czas,mam zaraz po nią przyjechać. Poród był bardzo ciężki,wszystkie czynności zanikły,a urodziła się tylko głowa. Nie reagowałam na nic. Cudem synka wyciągnęli. Był to rok 1987 . W 1993 roku urodziła się córka. Wszystko odbyło się błyskawicznie. Na nic nie było czasu. O 3 godz rano jestem w szpitalu,a o 4 , 05 już miałam córkę. Zadzwoniłam do koleżanek z pracy,a one już wszystko wiedziały, piszczały z radości ze to tak szybko poszło.
Ja tez urodzilam moja corke w 1986
Tak tak , tak to bylo ,ale ja mialam az 3 ciazowe sukienki ! 😁
No I jeszcze Czernobyl pamietam jak dzis ten strach !
Haha cudowne. Dopiero odkryłam kanał. Uśmiałam się do łez
Potajemnie do szpitala przyszła moja kuzynka,a to dlatego że jej koleżanki miały tam praktyki. Maluszki wyglądały pięknie,jak prosto od fryzjera. Dwa lata później też w sierpniu pielęgniarki dwoiły się i troiły ,ale było nieco gorzej. Rozdarta pielęgniarka, okropność,musztra jak w wojsku. Potem spotkałam ją w przychodni,jako pielęgniarka środowiskowa, kątem ucha słyszałam, że ją wywalili,za to bardzo głośno mówiła jaką ma wspaniałą , wdzięczną pracę,i jakich ma przemiłych małych pacjentów. Zastrzyki robiła ekspresowo,dzieci przeraźliwie się darły,moim też robiła.przy tym bardzo się spieszyła bo przecież w domu ma dziecko,no ale gdzie ona była? Na wycieczce,spacerze.,.to była jej praca.
Love your style of conversation
Genialna pamięć.
❤❤❤
Jakby to było wczoraj...ehhh
Jak na medyka przystało :)
Masakra. Makabryczne historie słyszałam. Mama moja też opowiadała.To nie czasy cywilozowane były. Szok,że tak było. Najgorzej to te kwašne miny personalu. My Polacy za mało się ušmiechamy🤗👍♥️
🤦♀️
Brak ni slow..Tak uroczej pani z darem przekazywania wiadomosci.Dziekujemy pani Beato. Pozdrawiamy .emigrantki z Krainy Nederlandow.
Brutalna historia! I jak tu chcieć mieć dzieci?!
Ja chodziłam w jednej sukience z długimi rekawami w kratke w kolorze granatowym,dlatego ,ze akurat to była to jesien zima 1989r. Tak było faktycznie,jak mówi madra babcia. hehehe
Trudno uwierzyć dzisiaj...
Rodziłam w 1986 i 1989 roku i było dokładnie tak jak mówisz Beatko ale z racji bycia pielęgniarką miałam fory np.potajemne spotkania z mężem😂😂😂
Kiedy nie bylo w sklepach, byly krawcowe.
Pani w tym szpitalu była vipem.Wyobrażam sobie, co przechodziły ,,zwykłe" pacjentki...
wtedy zeby mozna było rodzić po ludzki, trzeba było mieć pieniądze. Pani Babcia nie pamieta:)
Rodzilam w lipcu 1985 i w pazdzierniku 1986 , Warszawa-Zelazna no coz nadal omijam ten szpital szerokim lukiem...niemniej dobrze ze istnial🤗
Ja też tam rodziłam w Wigilię 1980 r, czyli po strajkach jak nie było już totalnie nic. Wielogodzinny poród pośladkowy bo preferowali wówczas porody siłami natury. Sześcioosobowa sala, zakrwawiona pościel której nikt nie zmieniał, brakowało nawet tej ligniny. W gratisie wyniosłam grzybicę paznokci. Na szczęście teraz to nie do pomyślenia.
Te opowieści o izolacji i zostawianiu paczek to jak za covidu każdy miał, nie tylko na porodówce.
To był 1986 a ja rodziłam c c w 1983 było jeszcze gorzej ale wspominam to ze szczęściem jest Pani fantastyczna niech Pani pisze książki będę fanka bo uwielbiam czytsc😥😂😂😂😂
Beatko, jestes cudowna! Wszystkie moje kolezanki w Kanadzie Cie uwielbiaja.
Ja rodziłam 20 lat temu i też synowi obiecałam że nie będzie miał rodzeństwa. Warunki w szpitalu były straszne, traumatyczny ciąża (skrajnie wysokie ciśnienie) i poród (odklejenie łożyska) a na koniec nieustające poczucie winy z powodu braku relacji z dzieckiem, które umieszczono na odziale wczesniakow. Też miałam cesarskie cięcie po którym czułam się koszmarnie a od mamuś które rodziły naturalnie doświadczałam czegoś w rodzaju przesłania że jestem mamą drugiej kategorii. Teraz mam 40 lat i już raczej dotrzymam słowa i mój syn pozostanie jedynakiem.
❤❤❤
Fajnie, że mnie rozumiesz...ciąża to nie był mj stan fizjologiczny ani trochę.
No to jest Pani egoistką Ja jestem jedynaczką,ale obiecałam sobie ,że będę miała więcej dzieci i tak jest
@@bozenalechnowiczmatusiak5164 i to znaczy że ja mam postąpić tak samo? Nie ma pani prawa oceniac moich decyzji a ja nie ma żadnego obowiązku spełniać pani oczekiwań. Największe chamstwo to wtrącać się w osobiste sprawy innych ludzi więc obawiam się o to jak tą swoją gromadkę pani wychowała. Mój skrzywdzony przeze mnie jedynak właśnie kończy studia pomimo losu jaki mu zgotowałam.
@@bozenalechnowiczmatusiak5164 a ty jesteś przykładem typowego idioty
Oj jak bym słyszała o sobie😃 pierwsze dziecko rodziłam w 2015 roku i w sumie to z tego co słyszę nie wiele się zmieniło🙂 naprawdę fajnie posłuchać 👌
Pani Beatko. Moje przezycia z PRL byly podobne.Nie bez przyczyny opuscilam Ojczyzne za ktora wciaz tesknie. p.s.przepraszam za bledy ale wciaz nie man polskich liter.A teraz biegne na kolejny pani odcinek.pozdrawiam
Dziekuje bardzo za interesujaca historie rodzenia dzieci w PRL-u. Ja rodzilam mojego syna w Szwecji w normalny sposob w 1989 roku. Sa dwie rzeczy wspolne z Polska: Po pierwsze przebywalo sie w duzej sali porodowej z 9 innymi kobietami, w moim przypadku. Po drugie mielismy kontakt z dziecmi wylacznie przy karmieniu, je zabierano pozniej do specjalnej sali. Sytuacja byla bardzo odmienna w 1993 roku, pokoj dla jednej matki i dziecko przy matce caly czas.
Cudowna 💚
Jesteś rewelacyjna.
Super Opowiedziane! Jest pani fantastyczna 😻 jestem takim dzieckiem z tej daty na swoje wlasne dziecko w tych czasach nigdy się nie zdecyduję. Ciąża, poród wtedy, a dzis to są lata świetlne. Te które decydowały się w tamtych czasach na kolejne dziecko i to "upodlenie" w moich oczach składały siebie w ofierze dla społeczeństwa... Bo trzeba drugie, bo bedzie samo bo co to za niepełna rodzina i takie pierdolety. Ciężko być kobietą z uwagi na fizjologię, a społeczeństwo tylko dokłada tych cegiełek na barki .... Jestes sama? Nooo musisz kogoś mieć!!! masz? Oooo a kiedy ślub?!?! Ślub! No to teraz dziecko!!! A czemu jedno.. i takie wieczne wpieprzanie się do czyjegoś życia przez rodzine, obcych ludzi.. mam pewne wnioski ...im bardziej kobieta wykształcona, ambitna, odwazna i NIEZALEŻNA tym bardziej świadoma siebie, swojego ciala tym tych dzieci rodzi się mniej, a granica wieku się przesuwa i .. w moich oczach to jest to macierzyństwo chciane, dojrzałe. A dzieci zawsze chciane. Pozdrawiam Serdecznie babcię 😘😻
Pani Beatko prakuje mi slow jest Pani przeoroczo wspanialo osobo pozdrawiam Emilia .ps.moje mazenie spotkac sie osobiscie
Ale sie uśmiałam, ja sie urodzilam w latach 80 tych,, a sama miałam cc 7 lat temu, rzeczywiście roznica wielka, odcinek meeeeega😂😂😂
Dzięki za potwierdzenie że to prawda...
Fantastycznie opowiadasz, można się posikać ze śmiechu, dzięki za umilenie mi dnia:) A swoją drogą ta lignina, a później to były takie wielkie wkładki, utrudniały chodzenie na tyle, że każda kobieta do łazienki szła pół dnia, bo trzeba było drobić kroczkami, żeby to przypadkiem nie wypadło. A jeszcze sprawa łóżek - łóżka to były takie rynienki: siadało się na brzegu na metalowej rurce, przechylało się do tyłu i wpadało do środka, oczywiście odzywały się wtedy wszystkie bóle (szczególnie naciętego krocza w moim przypadku). Ja rodziłam w 1990, 1992 i 2003, więc widziałam, jak postępują zmiany w podejściu do porodu w tym czasie. W 2003 już było całkiem nieźle. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak sympatyczny kanał:)
Urodziłam synka-maj 1984 naturalnie a corcię 1992 -cięciem cesarskim-świetnie opowiedziana historia jak rodziłyśmy w PRL 😘😘😘😘😘❤😘😘😘😘
😀😀😀
Fantastyczne historie!
I to prawdziwe...brzmią jak fabuła filmu science fiction :)
dokladnie urodzilam w 1989 roku i tak sie sammo czulam
Czyli prawde mówię :)
Tak dokladnie tak bylo
Tak to było koszmarne. Okropne czasy.
Cudowne poczucie humoru!!!
rodziłam 1987 rodzenie 12g szycie bez znieczulenia trauma
Przypomniałaś horror Ja byłam za szczupła po porodzie. Trzymanie wiechcia szczupłymi udami to sztuka. Rodziłam wcześniej. Jednego syna w 1978 roku 3 marca, a drugiego w 1979 roku dnia 2 marca (w ósmym miesiącu ciąży)
Teraz wcześniaki mają lepsze podejście opieki...
Kurcze, jak to i nadmiar i niedobór utrudniały funkcjomowanie. :)
Moja mama rodziła mnie w 1982r i ma podobne wspomnienia ...
Mnie mama również rodziła w styczniu '82. Poród przedwczesny, pośladkowy. Również ma traumatyczne wspomnienia i, co gorsza, opowiadanie o tym, to był dla niej środek antykoncepcyjny. Słyszałam te opowieści setki razy.
Natomiast, muszę powiedzieć jedno: to był szpital prowincjonalny, a ja w tym, co dziś nazywa się skalą APGAR (czy jakoś tak, już nie pamiętam) dostałam 2 punkty (na 10). I żyję i mam się dobrze 🙂
Sama rodziłam w 2015 i 2016 i wolałbym co rusz być w ciąży i rodzić, niż znosić to, co przychodzi, kiedy ma się dzieci:
karmisz piersią? Fuuu...,
Nie karmisz? Co z Ciebie za matka?
Czemu to dziecko takie brudne? Nie używasz chusteczek nawilżanych?
Czemu nie poślesz dziecka na angielski? Bo jeszcze nie mówi, to się osłucha.
Kładziesz spać 6 latka o 20? Toż to środek dnia...
I tak co chwilę. Jak się nie obrócę, d..a zawsze z tyłu.
Na szczęście po 6 latach mam to już w nosie.
Tylko jedna sytuacja cały czas siedzi mi w głowie: kolejka do kasy w supermarkecie. Starszy syn (ok. 2 lat) w spacerówce, roczna córka zawiązana w chustę. Z kolejki obok pani woła do mnie:
- Bliźniaki?!
- Nie, rok po roku.
- Ooo, wpadka?
Bo nie można chcieć mieć dzieci rok po roku...
Także może i mamy teraz dużo możliwości, ale empatii (i kultury) za grosz.
Przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń.
@@miska4820 hahaha to prawda co piszesz. O mój Boże jakie w tej Polsce jest dziadostwo i brak empatii. Najlepiej się tym chamstwem nie przejmować tylko się z takich ludzi śmiać albo opierniczyć porządnie. Ale lepiej się śmiać bo jak zobaczą ,że się tym przejmujesz to jeszcze oni się uśmiechną pod nosem, że Ci na złość mogli zrobić.
Wspaniałe wspomnienia ja rodziłam pierwsze dziecko córkę w 1977 roku później synów za 4 lata i za 8 lat i było dokładnie jak opowiadasz To był koszmar a teraz to cudowne wspomnienia
Mądra Babciu jaka Ty jesteś piękna. W tym kolorze Ci do twarzy. Ja rodziłam dwoje dzieci na porodówce i teraz kiedy jadę i spoglądam na to miejsce , co widzę. Pełno samochodów i autobusów czyli parking.
W 92 też się jeszcze tak rodziło. Ja zaliczyłam jeszcze krwawe ręce, omdlenie jak wreszcie dotrwałam się do automatu telefonicznego oraz stwierdzenie oddziałowej pediatry, że moje dziecko w 2 dobie życia dostało zapalenia płuc, bo piłam sfermentowany sok jabłkowy, co przy całym absurdzie nie było prawdą 🤣🤣 miło było odświeżyć wspomnienia 🌈🌹
Ja też tak długo byłam..,.tragedia,na sznurku przez okno podawano cos
Kanal trafiony w 100!
mam podobne wspomnienia, choć syna rodziłam w 1992, pięć lat później z córką było już znacznie lepiej
Pamiętam ten horror i nie mile to wspominam.
Był rok 1980 o 22:00 urodziłam córkę i jakaś niewykwalifikowana pielęgniarka wbiła mi zastrzyk z kroplówką , i dopiero jak urodziłam zauważyli ,że mam rękę jak banię .
Do 8 rano trzymali mnie na tym łóżku porodowym z zapalonymi jarzeniówkami a za parawanem 2 krzyczące rodzące .
Nie było nawet komu basen mi podać bo zabroniono mi wstawać, zapomnieli o mnie. 😜
Słubice , tak , tak ,to ten sam szpital co pielęgniarka się pomyliła i zamiast tabletek na wypróżnienie podała truciznę .
4 kobiety zmarły zostawiając małe dzieciątka . 🥲🥲🥲
A rodziłam mniej więcej w tych latach .
Oj tak, tak sie rodzilo w PRL -u...lata 70-te, to byl istny horror... 😱znam przypadki, kiedy polozne, bily krzyczące kobiety po twarzy z krzykiem: stul pysk...
Przy drugim dziecku (1986) byly juz początki komfortu.
Swietne i prawdziwe opowiadanie.Pamietam jak dxis moj poród w 81 roku,było jeszcze gorzej.Dobrze ze Pani Babcia ma taki humor, że można się usmiac ,ale wtedy naprawdę nie było do śmiechu.Dxisiejsze Mamy na szczęście nie muszą tego przechodzić.
Szkoda, że Babci nie było 16 lat temu. Cesarka wyglądała zupełnie inaczej ale fakt, że moja córka była okropnie brzydka, Łysa z chudymi " starymi" nogami i " dłońmi" zamiast stóp- palce u stóp były nieproporcjonalnie długie w stosunku do stopy. Światłość nie spłynęła niestety a stosunki między nami są całkiem, całkiem.
Urodziłam w 86r ,dzieci przywozili na długim wózku na karmienie, taki szereg kokonów ścisło zawiniętych po szyję. Nie wolno było odwinąć, bo op.....l.Tak ,spotkało to i mnie.Karmienie na czas, nawet jeśli dziecko nie skończyło zabierali od piersi.Legnica.
A ja jeszcze raz, bo przeczytałam komentarze. I tu chciałam powiedzieć (właściwie napisać), że pierwszego synka rodziłam w 1979 r. w Połczynie Zdroju. Wspomnienia fantastyczne. Przemiłe pielęgniarki i lekarze, szpital po remoncie czyściutki, poród króciutki (od pierwszego bólu do porodu 4 godz.) tylko że mną problem, bo dostałam stanu zapalnego w okolicach szwów. Było duże cięcie, synek u pierworódki waga 4650. Leżałam 10 dni, ale wspominam cudne chwile. Drugiego synka rodziłam w Koszalinie w 1988 r. Koszmar. W bólach od 18-tej do 6 rano, gdzie o 2 w nocy stwierdzono źle ułożone dziecko i stwierdzono, że musi być cesarka. Było mi wszystko jedno byleby skończyły się już te bóle. Czułam się jak "łamana kołem". Cesarkę zrobiono o 6.20 w pełnej narkozie. Byłam w "pijanym widzie" cały dzień. Nie chciano pokazać mi dziecka. Dopiero na drugi dzień na obchodzie lekarskim dzięki pani doktor pokazano mi synka. Nie kazano mi chodzić, bo okazało się, że straciłam dużo krwi i byłam tak słaba, że nie mogłam podnieść głowy. A do tego moja waga. Tyłam niemiłosiernie. Z pierwszym dzieckiem przytyłam 34 kg. Z drugim 37 kg. Drugi syn ważył 5300. Być może miałam cukrzycę ciążowa, ale nikt nic nie mówił na ten temat, więc nie wiedziałam nawet, że bywa taka cukrzyca. Cukrzycy nie mam do dzisiaj, ale zdarza mi się czasami podwyższony cukier. Kontroluje się sama. A pobyt w szpitalu koszalińskim był koszmarny. Niesympatyczny personel, obskurne sale i toalety i wszystko to o czym Pani mówi, Pani Babciu. Dzisiaj też jestem babcią dwóch wnuczków, a moja synowa przyjemniej wspomina swoje porody. No, przyszło nam rodzic w innych czasach, ale ważne, by to nie wróciło
Mnie w brudnej łazience goliła salowa, chyba była 1 dzień w pracy, była wściekła, wzięła z okna brudną żyletkę i wykonała takie ścieżki na mnie
Poród w tamtych czasach był koszmarem. Personel medyczny - sadystyczny.
Robzilam 1979 potwierdzam pierwszy i ostatni raz uraz do konca zycia 😢😢😢😢
@@wendykaniowski2898 ja w 1987 roku ale taka trauma, ze wiecej dzieci nie mialam.
A i tak dzieci rodziło się więcej niż teraz, gdy przyszłe mamy mają zapewniona o niebo lepszą opiekę
Dziecko urodzilam w 1985 r. Pamietam!
Boze co to byly za straszne czasy. Rodzilam w 1981 i 1983 roku. W Myslowicach. Dramat! Porod posladkowy. Bez lekarza. 23 godz lezenia w strasznych bolach. Nikomu nie przyszlo do glowy ze trzeba natychmiast robic cesarke. Nie wiem do dzisiaj jak my to przezylysmy. Ja i moja corka. Teraz 32 lata zyjemy w niemczech. Na poczatku bylo ciezko ale nie zaluje ani jednego dnie. Pozdrawiam pania. Moglabym sluchac godzinami 🤩
😁😁😁🤗👍So true.
Jak Cię słucham to jakbyś opowiadała o mnie. Podobnie bylam gruba i czas jest ten sam 1986 rok
Beatko uwielbiam Cię słuchać jesteś super babka.
wszystko dokladnie przezylam w 1977 cesarka pijany ginekolog dziecka nie widzialam kilka dni horror aniolowie spiewali ale mnie widocznie nie chcieli
Bardzo fajnie się Panią ogląda, ale wcale nie jest tak różowo jak Pani uważa. Moja córka miała cesarkę w renomowanym rzeszowskim szpitalu. Cesarka ok. Ale opieka nad matką i dzieckiem po porodzie pozostawia wiele do życzenia. Urodziła w południe, na noc pozostawiono ja samą w sali poporodowej, nikt nawet nie sprawdzał jak się czuje. Dziecko przyniosły raniutko, żeby się już opiekować a przecież też była pozszywana i wszystko ją bolało. Kiedyś dzieci były kąpane, przebierane, zadbane przez pielęgniarki. Teraz jak matka urodzi pierwszy raz i źle się czuje to, jest naprawdę ciężko. Tak więc zmieniło się, ale na gorsze, bo też byłam matką, rodziłam w PRL-u w zwykłych powiatowych szpitalach bez żadnych znajomości a i tak uważam, że było o niebo lepiej niż w niektórych "renomowanych niby prywatnych szpitalach". Z tym tylko Pani ma rację, że są dostępne różne akcesoria, ale szczerze powiedziawszy mi ta lignina nie przeszkadzała, bo przynajmniej czułam się w PRL-owskim szpitalu bezpiecznie.
Ja sama prawie się urodziłam w ubikacji ( nogami do przodu rok 1961) a mój brat w 1970 ( mojej mamie zrobili takie nacięcie, że uszkodzili jelito grube).
ja też rodziłam w sierpniu 1986 r.
Tragedia... 😔 Najbardziej bolalo po moich porodach rozdzielenie z dzieckiem. To proszenie by przyniesli mi dziecko. Przy corce po 6 godzinach dostałam, przy drugiej po calej dobie 😔 i tylko na trochę - uznano ze prawostronny luk aorty to wskazanie by Zuzia byla sama na noworodkach. I ta walka o kp bo pielęgniarki starej daty wciskaly butlę. . Rodzilam w 2010, 2015 i 2019. Także cos sie zmienilo, ale niewiele.
👌 👍 🤗
Ubaw po pachy ale taka byla rzeczywistosc.Pozdrawiam 🌷
Swietny biznes 50 gr.za 1 zl.Babcie klozetowe tez mialy swietne biznesy,za 1(slownie jeden)kawalek papieru toaletowego 1 zl.Tak bylo w Legnicy,przed rokiem 80-tym ubieglego stulecia.Porod w szpitalu w Legnicy to tez byla trauma.Rodzilam tam dwa razy,corke urodzilam w 1967,a syna w 1969 roku.
Smiech przez lzy. Jak zobaczylam siebie po porodzie to wygladalam jak upior, oczy czerwone bo popekane naczynka. Syn byl duzy, wiec jak sie dochtor sztachnal skalpelem to na 56 szwow, poniewaz rodzilam w nocy z niedzieli na poniedzialek, to juz jak urodzilam to zostawili mnie na porodowce z placzacym dzieckiem do rana. Rano dopiero pani salowa mnie odprowadzila na sale. Koszmar.
Cesarka u mnie przebiegała podobnie, choć nie robili mi jej koledzy po studiach. Przeżyłam ją koszmarnie, ale to, że dziecka nie miałam przy sobie to teraz uważam za pozytywne. Wtedy też chciałam je mieć choć na chwilę. Sukienki ciążowe szyłam sobie sama, więc nie wyglądałam jak "z ochronki", ale fakt, że czasy były okropne. Leżałam po cesarce 10 dni i tęskniłam za mężem i starszym synkiem, bo cesarkę miałam przy drugim dziecku. Cała reszta typu lignina się zgadza. A cały pobyt w paskudnym szpitalu był koszmarem przede wszystkim właśnie z powodu osamotnienia.
Teraz można się z tego śmiać,ale w 1980 roku rodziło się bardzo dużo dzieci i taka porodówka to 3 duże połączone ze sobą sale i praca wre,a rodzące na różnych etapach "rodzenia" i taka taśma
Tak tak było wszystko pamiętam dzisiaj to niebo na ziemi chociaż nie do końca. Też miałam cesarke i straszne 3 dni po niej. Chyba po 3 dniu widziałam dziecko horror , to jeszcze po interwencji cioci ktora pracowała na innym oddziale.Masakra !!!!
Ja rodzilam w 1983 roku I jak cos potrzebowalismy z “miasta “ to wciagalismy w torbach sznurkiem przez okno
Rodzilam w 1991 i 1993 roku, poród naturalny ale potem było dokładnie tak jak Pani powiedziała tę "smigla" między nogami,
Przypomniala mi Pani wszystko o czym zapomnialam a rodziłam 5 miesiecy póżnie bo w styczniu 1987 i tez córkie 😂 co to były za czasy az nie wierze ze to przetrwalam az trzy razy
Przypomniała mi pani moje przeżycia gdy pierwszy raz zobaczyłam moja córeczkę. Na sali 6 osobowej ma której byłam druga pierworodką , było to dla mnie cudne przeżycie, jakbym dostała do rąk idealną idealnosc . Coś tak wspaniałego na dodatek przyczyniłam się do powstania takiego idealnego piękna. Wszystko miała piekne .
Byłam tak szczęśliwa i dumna że czułam że pchnelabym tira i to z pełnym załadunkiem. Za rok w tym samym miejscu urodziłam syna i ten sam stan plus szczęście że mam komplet .
Do dziś jak patrzę na ich buzie czuje szczęście i dumę że takie piękności są moim działem.
A ja nie moge narzekac, rodziłam 4 razy Personal był miły i wogóle miałam we wszystkim szczęscie. I szczupła też byłam po urodzenia dzieci. 🙂
Oj babciu Beatko rozbawiłaś mie 😂❤
Prawda 82 r rodzilam Z taka legnina sie chodzilo to byl koszmar meza widzialam przez monitor Z suchawka W rece
Kochana babcia ❤
ooo taaak było po narkozie nawet nie zapytałam się o płeć dziecka nie miałam w mózgu że są płcie dopiero na 4 dzień dotarło do mnie że jestem kobietą
A dlaczego rodziło się więcej dzieci? Ja rodziłam w 1968 roku i postanowiłam, że nigdy więcej. Dotrzymałam słowa.
Moja Mamuś rodziła mnie w 1977….i opowiadała ze podpity personel oblewał coś przy przeboju „Kolorowe Jarmarki”. Do dziś nie lubi Maryli Rodowicz 😄.
Moje buty pękły na nogach hahaha trzy ciążę 25 kg 16 kg i około 18 kg przybierslam jak byk wymioty mydło w paszczy z popiołem zawroty głowy jak po masakrycznym kacu senność cała doba wodą smakowała jak dziadostwo wszystko smierdzialo proszek perfum kawa z lodówki fuj smierdzialo katastrofa pozdrawiam poród tragedia darłam się na cały szpital lewatywa hahaha osrane wszystko nawet pielęgniarka hahaha nigdy więcej tego miodu