animacja - "Władca much" na podstawie książki W. Goldinga (2015)

Поделиться
HTML-код
  • Опубликовано: 20 окт 2024
  • reż. Dorota Skupniewicz
    Film jest komentarzem (a nie ścisłą adaptacją) powieści Williama Goldinga "Władca much" z 1954 roku.
    Opowieść traktuje o totalitaryzmie, przywództwu (dobrym i złym), o relacjach w grupie.
    Dla mnie zawsze - a przeczytałam powieść wielokrotnie, na przestrzeni 10 lat kilkanaście razy - najważniejszym pozostaje aspekt psychologiczno-socjologiczny, szeroko pojęta gama zachowań ludzkich, tkwiących w nich popędów, a więc polifoniczność powieści. Abstrahuję nawet od tematu wojny (tym głównie motywowana jest książka). Ludzie i ich natura, a szczególnie natura dzieci (dorastających nastolatków) zajmuje mnie najbardziej. Warto w tym miejscu poruszyć najważniejsze aspekty powieści - gdyż może nie każdy z czytających wie, o czym dokładnie mowa.
    Oto w niewiadomych okolicznościach na bezludnej wyspie lądują rozbitkowie. Nie są to jednak jacyś rozbitkowie, a są to dzieci, a dokładniej - chłopcy. Należy nam przypuszczać, że rzecz się dzieje, krótko po wojnie - dużo w książce mowy o żołnierzach, a też atmosfera akcji dziejących się na wyspie daje odczuć atmosferę militarnych morali. Chłopcy, jak to chłopcy - na początku podnieceni narzuconą na siebie odpowiedzialnością samych za siebie, czuja się dumni i tworzą klan. Zaczynają urządzać się na lądzie. Tworzą szeregi myśliwych, budowniczych, ale co najważniejsze - na samym początku już wybierają przywódcę - Ralfa. Od tego momentu zaczyna się rywalizacja między nim - rezolutnym młodzieńcem, mającym u boku kolegę - Prosiaczka (chłopca będącego symbolem inteligenta, „głosem rozsądku”, ale również wyśmiewanego przez rówieśników, jako przemądrzałego grubasa, niezdarę z krótkowzrocznością do tego), a Jackiem - najstarszym z chłopców o skłonnościach przywódczych, dominanta, młodego brutala. Wyspa dzieli się na dwa obozy, tych którzy nie wierzą w ratunek i chcą przysposobić sobie wszystko co zastane - przywódcą Jack i grupę, która pozostawia w sobie nadzieję na ratunek przez dorosłych - tych co chcą piastować wartę nad ogniskiem - sygnałem, dla potencjalnej ekipy ratunkowej. Dalsze losy dzieci toczą się szybko i dramatycznie. Rośnie napięcie, agresja, rywalizacja doprowadza do śmierci jednego z rozbitków - Simona, a potem następuje zabójstwo z premedytacją. Zabójstwo Prosiaczka - ostatniego głosu cywilizacji. Gdy nawet na ratunek zjawia się w końcu marynarka brytyjska, czytelnik nie łudzi się, że świat, który wykreował Golding jest parszywy, beznadziejny, pełen nienawiści. I, ze żadni „dorośli” tak naprawdę nie istnieją. A więc, to tak, jakby Golding podpisał się pod pismami Nietschego, mówiącego o tym, że człowiek już u zarania, jako dziecko jest amoralny, że dzieci wcale nie są niewinne, a etyka nie istnieje, istnieje za to prawo silniejszego. Freud natomiast stwierdził: „dzieci nie są zwyczajnie złośliwe, one są złe”. Nie chcę tej hipotezie się skłonić, a jednak - frapuje mnie. Poza tym nie polecam "bliższej przyjaźni" z Zygmuntem. Bliższa jestem sformułowaniu Junga: „Jednakowo ważne jest wychowanie dzieci jak i rodziców”.
    Właśnie zżeranie - zżeranie siebie nawzajem jest głównym motywem mojego dyplomu licencjackiego. Nie bez powodu animację tę dedykuję „dziewczynom”, bo choć w popularnym ujęciu to płeć męska jest uznawana za tę bardziej brutalną, ten kto oczy ma szeroko otwarte ujrzy, że dziewczęce kliki potrafią zaszczuć i zatruć życie nie jednej osoby. Przemoc psychiczna bywa dotkliwsza niż ta fizyczna, a od myśli się przecież wszystko zaczyna. Władca much z powodzeniem mógłby być zagrany przez dziewczyny - a jego wydźwięk, sądzę, nawet dosadniej oddałby socjologiczny problem “kozła ofiarnego”, który w przypadku męskim jest traktowany zbyt często po prostu jako klasyk.

Комментарии •