85Kubu ma absolutną rację. Od dzieciństwa miewam kłopoty z utrzymaniem na dłużej pozytywnego nastroju. Bardzo często usiłowałem sobie go sztucznie poprawić, obejrzałem miliony takich filmów, wysłuchałem setki osób i niestety żadne wmówienie sobie szczęścia nie działa a próbuje już co najmniej kilkanaście lat. Mam bardzo wiele, jednocześnie nie jestem ścigającym się szczurem, nie jara mnie podnoszenie statusu i kupowanie rzeczy dla poprawienia wartości, mam absolutnie wystarczająco, mam firmę, dziewczynę, sam jestem przystojny (opinia innych nie moja) ale szczęście zawsze trwa okresowo i związane jest ze spełnianiem lub spełnieniem jakiejś aktualnie pożądanej przeze mnie potrzeby. Szczęście to stan umysłu który polega na chemii w mózgu. Dopamina, serotonina itp. Substancje te są odpowiedzialne za mechanizm nagrody i są wydzielane właśnie wtedy kiedy spełni się coś co w naszym przekonaniu jest czymś fajnym i przyjemnym. Te właśnie reakcje są wg mnie także odpowiedzialne za nałogi - kiedy utożsamiamy alkohol lub hazard z czymś przyjemnym, to kiedy pijemy lub gramy aktywuje się proces nagrody, uwalnia dopamina, a my czujemy się lepiej. Jeśli nie mamy zbyt wielu powodów w życiu do uaktywnienia procesu nagrody to często sięgamy właśnie po alkohol aby ten proces aktywować, szybko i łatwo. Oczywiste jest że później wpadamy w kłopoty bo alkohol i hazard wyniszcza, jednak w życiu szczęście polega właśnie na ciągłej pogoni za powodami które uaktywniają mechanizm nagrody. I często sam proces dążenia już daje nam tą nagrodę, natomiast kiedy proces się skończy, zrealizuje to po jakimś czasie musimy znaleźć jakiś nowy proces żeby nie zacząć odczówać beznadziejności. A co do tego że jedni ludzie potrafią cieszyć się małymi rzeczami i namawiają innych by też tak robili - wam się tylko wydaje że jesteście szczęśliwi bo umiecie doceniać drobnostki. Wy macie taką tendencje a chemia w waszym mózgu uaktywnia się szybciej, częściej i pozostaję się tylko z tego cieszyć, ale nie myślcie że coś umiecie i macie jakiś patent który wystarczy sobie uświadomić, to nie zależy od was, poprostu są ludzie którym łatwiej to przychodzi a innym trudniej, nic sobie nie wmówimy a jeśli wmówimy to też potrwa to tylko przez pewien czas i wrócimy do swojej natury. Jedynym sposobem na szczęście jest aktywnie dążyć do realizacji właśnie tych rzeczy które postrzegamy jako dobre i przyjemne, a poza dobrami materialnymi które w pewnym momencie mogą się wyczerpać (kiedy mamy już dom, prace auto itp) najlepszym napędzaczem szczęscia jest pozytywna interakcja z ludźmi dlatego dbajmy i jeszcze raz dbajmy o dużą liczbę przyjaciół i znajomych aby móc regularnie się z nimi spotykać i komunikować - jeżeli mamy blokady do ludzi to pracujmy nad ich pokonaniem poprzez częstą interakcje z ludźmi, a po pewnym czasie nabierzemy pewności, umiejętności komunikacji i wtedy interakcja z innymi będzie przynosić nam już tylko przyjemność - to bardzo duża kopalnia dopaminy i szczęścia na długie lata
Dokładnie. Zgadzam się w 100%. "Nie ma drogi do szczęścia, to droga jest szczęściem". Ja mam taki rytuał, że każdego wieczora staram się czuć taką wdzięczność, z tego co mam, co już dokonałem, nawet malutkie kroki stawiane codziennie. Rozpisuję je sobie zawsze przed snem. Polecam.
Szczęście trzeba rwać pełnymi garściami jak świeże wiśnie prosto z drzewa 🥰 nie ma definicji szczęścia i gotowej recepty na nie jest to stan umysłu który jest zależny od osobowości człowieka usmiechajmy się do siebie nawzajem i miejmy dystans do własnych problemów 🌝
Jeśli będziesz sobie powtarzać "Jestem szczęśliwy" niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujesz to tak będzie, będziesz szczęśliwy. Prawo przyciągania.
Radość w życiu nie polega raczej na tym, że powiesz sobie "Teraz się będę cieszył". To tak nie działa. Ludzie, którzy chcą mieć więcej cieszą się własnie tym procesem, dążeniem do tego co (w ich mniemaniu) ich uszczęśliwi, potem przestaje to być procesem i szukają następnego, aby znów się móc cieszyć. To wynika raczej z ogólnego nastawienia, a nie zawzięcia się i powiedzenia sobie "od teraz będzie tak". Ale nie jestem psychologiem, więc się nie znam.
Halo halo ! Pomocy. Siedzę w pracy i czuje taki bezsens zycia. Skończyłam magisterkę i dalej tkwię w pracy za 1800zl no i czasami jakaś premia wleci. Jako ze jestem kosmetologiem z wykształcenia to przeglądając oferty pracy każdy wymaga doświadczenia. Ja nic nie umiem bo kiedy sie miałam nauczyć ?Nie moge zrobić bezpłatnych praktyk, stażu bo już teraz pracując na cały etat nie wystarcza hajsu na opłaty. Mogłabym po tej pracy w wolne dni iść i się uczyć ale znalezc chętne osoby na taki układ graniczy z cudem ! Jak wyjść z tego gowna bezsensu? Czuje ze się nie rozwijam, stoję w miejscu nie stać mnie na szkolenia, jestem młoda, chce korzystac z zycia a tkwię w takiej dolinie...a praca w korpo to jakiś żart, mam dosyc tych ludzi, wymagań, robienia rzeczy ponad moje obowiazki za jakiś marny hajs, pośród jakiś bab, które obrabiają dupe każdemu.Wypalilam się w tym miejscu. Nie wiem jak ogarnąć życie
Paweł,
pięknie i mądrze powiedziane, jak zawsze zresztą. Trzeba jedynie nauczyć się tego dostrzegać. Pozdrawiam
Panie Pawle dziekuje!!!otworzył Pan moj umysl 😊😊😊😊
85Kubu ma absolutną rację. Od dzieciństwa miewam kłopoty z utrzymaniem na dłużej pozytywnego nastroju. Bardzo często usiłowałem sobie go sztucznie poprawić, obejrzałem miliony takich filmów, wysłuchałem setki osób i niestety żadne wmówienie sobie szczęścia nie działa a próbuje już co najmniej kilkanaście lat. Mam bardzo wiele, jednocześnie nie jestem ścigającym się szczurem, nie jara mnie podnoszenie statusu i kupowanie rzeczy dla poprawienia wartości, mam absolutnie wystarczająco, mam firmę, dziewczynę, sam jestem przystojny (opinia innych nie moja) ale szczęście zawsze trwa okresowo i związane jest ze spełnianiem lub spełnieniem jakiejś aktualnie pożądanej przeze mnie potrzeby.
Szczęście to stan umysłu który polega na chemii w mózgu. Dopamina, serotonina itp. Substancje te są odpowiedzialne za mechanizm nagrody i są wydzielane właśnie wtedy kiedy spełni się coś co w naszym przekonaniu jest czymś fajnym i przyjemnym. Te właśnie reakcje są wg mnie także odpowiedzialne za nałogi - kiedy utożsamiamy alkohol lub hazard z czymś przyjemnym, to kiedy pijemy lub gramy aktywuje się proces nagrody, uwalnia dopamina, a my czujemy się lepiej. Jeśli nie mamy zbyt wielu powodów w życiu do uaktywnienia procesu nagrody to często sięgamy właśnie po alkohol aby ten proces aktywować, szybko i łatwo. Oczywiste jest że później wpadamy w kłopoty bo alkohol i hazard wyniszcza, jednak w życiu szczęście polega właśnie na ciągłej pogoni za powodami które uaktywniają mechanizm nagrody. I często sam proces dążenia już daje nam tą nagrodę, natomiast kiedy proces się skończy, zrealizuje to po jakimś czasie musimy znaleźć jakiś nowy proces żeby nie zacząć odczówać beznadziejności.
A co do tego że jedni ludzie potrafią cieszyć się małymi rzeczami i namawiają innych by też tak robili - wam się tylko wydaje że jesteście szczęśliwi bo umiecie doceniać drobnostki. Wy macie taką tendencje a chemia w waszym mózgu uaktywnia się szybciej, częściej i pozostaję się tylko z tego cieszyć, ale nie myślcie że coś umiecie i macie jakiś patent który wystarczy sobie uświadomić, to nie zależy od was, poprostu są ludzie którym łatwiej to przychodzi a innym trudniej, nic sobie nie wmówimy a jeśli wmówimy to też potrwa to tylko przez pewien czas i wrócimy do swojej natury.
Jedynym sposobem na szczęście jest aktywnie dążyć do realizacji właśnie tych rzeczy które postrzegamy jako dobre i przyjemne, a poza dobrami materialnymi które w pewnym momencie mogą się wyczerpać (kiedy mamy już dom, prace auto itp) najlepszym napędzaczem szczęscia jest pozytywna interakcja z ludźmi dlatego dbajmy i jeszcze raz dbajmy o dużą liczbę przyjaciół i znajomych aby móc regularnie się z nimi spotykać i komunikować - jeżeli mamy blokady do ludzi to pracujmy nad ich pokonaniem poprzez częstą interakcje z ludźmi, a po pewnym czasie nabierzemy pewności, umiejętności komunikacji i wtedy interakcja z innymi będzie przynosić nam już tylko przyjemność - to bardzo duża kopalnia dopaminy i szczęścia na długie lata
Czasami to do mnie docierało, tylko nie określałem tego jako zabawę procesem, a czerpanie przyjemności z drogi.
Dziękuję, właściwe podejście ubrane w trafne słowa.
Dokładnie. Zgadzam się w 100%. "Nie ma drogi do szczęścia, to droga jest szczęściem". Ja mam taki rytuał, że każdego wieczora staram się czuć taką wdzięczność, z tego co mam, co już dokonałem, nawet malutkie kroki stawiane codziennie. Rozpisuję je sobie zawsze przed snem. Polecam.
Szczęście trzeba rwać pełnymi garściami jak świeże wiśnie prosto z drzewa 🥰 nie ma definicji szczęścia i gotowej recepty na nie jest to stan umysłu który jest zależny od osobowości człowieka usmiechajmy się do siebie nawzajem i miejmy dystans do własnych problemów 🌝
Jeśli będziesz sobie powtarzać "Jestem szczęśliwy" niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujesz to tak będzie, będziesz szczęśliwy. Prawo przyciągania.
Dzięki 😁
Kilka sekund i jest uśmiech pozdrawiam
Starsi ludzie umieją się bawić procesem bo wiedzą że proces może sie lada chwila skończyć.
Radość w życiu nie polega raczej na tym, że powiesz sobie "Teraz się będę cieszył". To tak nie działa. Ludzie, którzy chcą mieć więcej cieszą się własnie tym procesem, dążeniem do tego co (w ich mniemaniu) ich uszczęśliwi, potem przestaje to być procesem i szukają następnego, aby znów się móc cieszyć.
To wynika raczej z ogólnego nastawienia, a nie zawzięcia się i powiedzenia sobie "od teraz będzie tak".
Ale nie jestem psychologiem, więc się nie znam.
nie pomogło...
👍👍👍
Boli mnie, że dużo gówna ma więcej wyświetleń niż wartościowy film..
Halo halo ! Pomocy. Siedzę w pracy i czuje taki bezsens zycia. Skończyłam magisterkę i dalej tkwię w pracy za 1800zl no i czasami jakaś premia wleci. Jako ze jestem kosmetologiem z wykształcenia to przeglądając oferty pracy każdy wymaga doświadczenia. Ja nic nie umiem bo kiedy sie miałam nauczyć ?Nie moge zrobić bezpłatnych praktyk, stażu bo już teraz pracując na cały etat nie wystarcza hajsu na opłaty. Mogłabym po tej pracy w wolne dni iść i się uczyć ale znalezc chętne osoby na taki układ graniczy z cudem ! Jak wyjść z tego gowna bezsensu? Czuje ze się nie rozwijam, stoję w miejscu nie stać mnie na szkolenia, jestem młoda, chce korzystac z zycia a tkwię w takiej dolinie...a praca w korpo to jakiś żart, mam dosyc tych ludzi, wymagań, robienia rzeczy ponad moje obowiazki za jakiś marny hajs, pośród jakiś bab, które obrabiają dupe każdemu.Wypalilam się w tym miejscu. Nie wiem jak ogarnąć życie
😘 👏 💜