Zawsze masakrowanie czegoś jest milsze do oglądania niż chwalenie - dlatego serie gdzie ludzie pastwią się nad gównianymi filmami/grami/produktami są tak popularne :) Za to podoba mi się rzeczowe podejście Kopyra.
Zajebiste! Kilka razy roześmiałem się do łez, nawet nieparlamentarne słowa wydają sie bardzo na miejscu, bo tylko podkreślają emocje, a zakończenie wymiata.
Ja tam wolę 4 Lechy, które są fuckin' close to water do grilla, niż porządny kraft. No bo dlaczego mam fajne piwo mieszać ze śląską za 12 ziko za kilo i pieczonymi kartoflami? Dla mnie akurat piwo w takich sytuacjach służy jako popychacz i ułatwiacz rozmowy. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Natomiast teraz, gdy przeglądam internety i kulturalnie siedzę sobie w ciepłym mieszkanku zażywając relaksu, mogę popróbować czegoś dobrego. Choć w tym akurat momencie popijam jakąś hybrydę z Żabki, to przeważnie uzupełniam lodówkę sztosami. Nie trzeba się zacietrzewiać w jedną stronę, naprawdę. ;)
@@marcinpalion3212 Zgadzam się w 100%. Najgorsze jest sekciarstwo i neofici. Dla nich (jak w sekcie religijnej): tylko kraft, a cała reszta to zuooooooo! Mam podobnie jak Ty. Czym innym jest delektowanie się piwem kraftowym (wtedy lubię pić samo piwo, bez jedzenia, żeby lepiej poczuć smak piwa), a czym innym jest "popychacz" do grilla albo do pizzy. Jako ten drugi, zwykły Leszek lub Żywiec jest w sam raz ;-)
Nie mogłem się doczekać kolejnego masakrowania! Swoją drogą, odkopałem filmik rano z Mosaic IPA z Dr Brew i dawno nikt mnie tak nie rozśmieszył jak te Twoje perypetie.
Tomaszu dziękuję Ci za ten film o Czechach i ich kulturze picia i w ogóle biesiadowania. Ze wszystkim się zgadzam. Jako cysarok (cieszyniok) często biesiaduję u Huberta (a właściwie Partyki) w Cz. Cieszynie trzymając w dłoni Radegasta 12. Osobiście uważam, że Brackie Pils to delikatnie kiepskie piwo i szkoda, że kojarzone jest z Cieszynem, bo prawdziwe i jedyne to BRACKIE cieszyńskie (bez pils) warzone dalej tu u nas w Cieszynie (ach ta "moneta w ustach") pomimo iż browar na swojej stronie boi się do niego przyznać. Grunt to lokalny patriotyzm.
Coś mi się obiło o uszy że Hubert przeszedł remont, to prawda? Ile razy człowiek tam siedział kelnerka podbiegała z aluminiowa tacą pełną piw i pytała "Date si jeszcze piwko?" i nigdy nie było szans odmówić. Potem się szło do kibla lało się na wykafelkowaną ścianę bo pisuary nie istniały. A za kran w umywalce (czy raczej żeliwnym zlewie) robiło kilka kolanek i kurek wyglądający jak główny zawór wody. No i nieśmiertelne białe skarpetki u kelnerek, zapewne miało to związek z wygodą i komfortem pracy.
Na Google Maps lokal u Huberta ma nazwę Radegastovna. Czyżby jakieś zmiany nawiedziły chyba najsłynniejszy wśród Polaków lokal po tej drugiej stronie Olzy?
Też nie do końca, bo wielu Czechów zostawia tą resztkę i bierze świeże piwo, jest to tak zwana "koza" czyli rozgazowana resztka bez smaku. Czech to zostawia, Polak, jeżeli mu nie smakuje, wlewa do kolejnego piwa bo mu szkoda zostawić 2 cm piwa w szklance.
No niezbyt. W Polsce się to wylewa, ale to raczej gdy się jest na powietrzu i pije się z butelki. Przelewania do kolejnego browara końca piwa nigdy nie widziałem.
Z weganizmem w Czechach to prawda, w każdej miescinie jest sklep z tzw zdrową żywnością, jest sporo knajp bezmiesnych, ale w hospodach jeno mięso z mięsem ;)
Mieszkalem rok w Czechach, w Brnie. Wszystko dot. konsumpcji i spozywania piwa (wlacznie z pollitrowymi kuflami) to prawda. Panie Kopyra, podziwiam, naprawde :) wiedza ogromna, az sie chce sluchac, wszystkie odcinki, ktore ogladalem sa godne polecenia... A co do cen piw, to wczoraj mialem okazje wypic koncerniaka za 12 (11,99) - Tyskie w restauracji, sieciowej... "Sphinx", takze mozna znalezc :) Pozdrawiam!
Jedzenie - tego właśnie mi brakuje u nas. W Czechach gdzie nie pójdziesz, to sobie zjesz i często smacznie. U nas niestety "skocz se pan na kebaba tu obok". Święta racja - w Czechach nigdy nie leciałem do baru po piwo, zawsze kelner przynosił i dbał by było. Bo to w końcu dla nich zysk. A u nas leć do baru, stój w kolejce i proś się o piwo. W Cechach kelner też nie ma problemu z podziałem rachunku. A u nas poproś o podział rachunku to jakby koniec świata był - "Czemu pan wcześniej nie powiedział? Teraz już się nie da!" I wielka obraza kelnera/kelnerki.
Ja się spotkałam z zupełnie inną sytuacją, jeśli chodzi z podziałem rachunku - zarówno w Brnie jak i w Pradze. Często to był dla nich problem, bo po prostu stawiali kreski i nie chciało im się dzielić, że ten wypił 2 piwa za tyle i 1 piwo za tyle itd. Zdarzało nam się, że odmawiali podzielenia rachunku. U nas, jako że jest większa kultura płacenia przy barze, a nie kelnerowi, mówisz: "Dla mnie był duży pils z kranu, 2 piwa w butelkach i kanapka" i wszystko spoko :)
Jest tak dlatego że u nas są bardziej rozbudowane systemy informatyczne niż w czechach, a Polacy są mega skąpi - szczególnie pracodawcy i musi być wszystko rozliczone co do 1 ml bo pracodawcę wszyscy oszukują...
Panie Tomku, super celnie podsumowane. Tak mi się w trakcie opowieści skojarzyła np. Sklárna Pivovar Novosad & Syn w Harrachovie, spoko miejscówka. Jest jeszcze gdzieś minibrowar w Czechach w miarę blisko od granicy? Ktoś coś?
Byłem potwierdzam. Kończysz kufel czy szklankę i dostajesz następne piwo, nie ma czekania. Mega wybór dań mięsnych. Na start zupa czosnkowa z jajkiem, serem i chlebem. Następnie grilowana golonka z dodatkami (ogórki konserwowe, musztarda, chrzan tarty i baranie rogi czyli marynowane papryczki). Po obiedzie brzuch na taczki...
Mieszkam w Brnie, jeśli chodzi o kulturę piwa w Czechach to potwierdzam :) Sprostowanie kelner nie przynosi sam następnego piwa, zawsze pyta które przynieść. Jak zamówiłem do obiadu piwo 0.3 to patrzyli na mnie jak na dziwaka, więc to też się zgadza. Kolejna ciekawa sprawa, w Czechach piwo kupuje się według ekstraktu (11 albo 12) No i jest bardzo dużo browarów restauracyjnych. A jako przekąski do piwa często podają precle i to za free zazwyczaj. Kolejne sprostowanie (piszę w trakcie oglądania) Jedzenie wcale nie jest tanie, na obiad + piwo trzeba wydać te 200-220 koron, czyli jakieś 30zł-35 zł czyli podobnie jak u nas, może nawet drożej trochę
piwo na Bawarii w litrowych kuflach spotyka się często ale tylko i wyłącznie na festynach w knajpie tak jak Pan mówił 0,5l helles, który jest najpopularniejszy.Pils jest często w butelkach 0,3 w okolicach kolonii piwo podają nawet w naparstkach o pojemności 100ml, a puste są wymieniane w tempie ekspresowym. W okolicach Bamberg'a w małym wioskowym browarze normalnym widokiem było jak miejscowy podjeżdża na rowerze z dzbankiem 3l, (widziałem nawet mistrza z wiaderkiem) podchodzi do baru i bierze sobie na wynos. W takich miejscach zazwyczaj nie ma wybitnej kuchni ale są świetne przekąski na ciepło i na zimno. W lecie moim faworytem jest Wurst Salat, cienko pocięta kiełbasa lyoner, cebula a dodatkowo ogórek konserwy, ser, papryka w zalewie z octu i wody doprawione wyłącznie solą i pieprzem
AlexLazor Ja wiem, że on żartował, swoją drogą to już chyba żart z długą brodą, ale myślę, że dla wielu osób może to być zaskakująca informacja, że browar w którym dzisiaj warzy Doctor Brew, miał kiedyś piwo lane we Wrocławiu i to do litrowych kufli
To był żart, brodaty, ale żart. A o tym, że Bartek lał do litrowych kufli nie miałem pojęcia. W ogóle nie wiedziałem, że kiedyś warzyli pod swoją marką, więc dzięki Tomku za uświadomienie :)
Bardziej bym obwiniał scenarzystów Klanu, którzy robią z Maćka największa atrakcje i niezwykle głupiego, przez co paradoksalnie poziomem aktorstwa zjada całą reszte obsady.
Co do zalewania piwa na początek zmiany i kontroli jego smaku to są multitapy gdzie się to robi. I uważam że to jest naprawdę niezbędne i polecam każdemu barmanowi :D
Właśnie wróciłem z Pragi, po długim pobycie (a bywam tam dość często) i potwierdzam prawie wszystko co Pan Tomasz powiedział. Jednak litrowe piwo nie jest takim marginesem - przykładem jest jedna z najsłynniejszych gospod w Pradze "U Kalycha" (bodajże 0.98). Fakt, zdecydowanie najczęściej podaje się półlitrowe kufle. Podawanie piwa bez pytania jest częste (w knajpach nastawionych na turystów), ale też nie jest regułą - najczęściej w lokalnych knajpkach jest szybkie pytanie "jeszcze jedno?". Nakladany Hermelin jest bardzo często w karcie jako "predkrm" (czytaj przedrkm - nie mam tu czeskich czcionek) lub "k pivu" - tak samo jak burty (burzty), a także "Utopence" - można je przegryżć, albo jeść normalnie z piwem. Choć najczęściej chyba po prostu zamawia się zwykłe "jidlo" :) Najczęściej pije się "hladinke", ale stwierdzenie, że "nikt nie pije żadnego mlika", a już tym bardziej "nie ma żadnego mlika w CZechach" jest TOTALNĄ BZDURĄ - dość często spotykam osoby, które je zamawiają. A ja raczej nie chodzę do turystycznych knajp, a do normalnych, lokalnych. A powodem zamawiania mlika jest trochę inny smak - rzekomo bardziej goryczkowy (jak Czesi mówią), ale mi się wydawało, że jest łagodniejsze. "Sznyt" jest zdecydowanie rzadziej spotykany. W tej kwestii Pan Tomasz sugeruje się znanymi knajpami i widać, że nie łaził po zwykłych, przeciętnych (choć wcale niemałych) gospodach. Reszta jak najbardziej prawdziwa, a Żywiec po prostu łże. A gaz po czesku to "plyn" ;) Pozdrawiam.
Bardzo sympatyczny odcinek :D Co do MLIKA, to spotkałem się z tym już jakiś czas temu, co prawda była to knajpa indyjska w Lublinie, ale lali piwo czeskie :D i opcja "Mliko" było to piwo lane na azocie, gdzie rzeczywiście myślą przewodnią było to, że dostawało się calutki kufel gęstej piany do "gryzienia". No ale co na to Czesi to pojęcia nie mam. :)
@Tomasz Kopyra. Z tą Bawarią i braku litrowych piwach to jest tak, że każdy brauhaus, a na pewno większość (piszę o Monachium, gdzie mieszkam i okolicach) daje możliwość zamówienia litrowego piwa (co oczywiście nie oznacza, że jest to pojemność domyślna, bo taką jest 0,5l). Ale to nie jest tak, że tylko na Oktober Fest te litrowe piwa łatwo da się znaleźć, a poza tym trzeba jakoś strasznie szukać. Pierwszy lepszy brauhaus (ale brauhaus, a nie dowolna knajpa, która ma w ofercie piwo) i jest prawie pewne, że jest opcja zamówienia piwa o pojemności 1l.
Kiedyś byłem w barze-knajpie w czeskich Pardubicach, poszliśmy z kumplem na obiad, zszokował nas widok pipy do piwa z licznikiem na każdym stoliku, nie pamiętam jakie piwo tam było, ale sam pomysł GENIALNY, sam sobie nalewasz i płacisz przy wyjściu
MK. Rewolucja jest potrzebna gdy źle się dzieje. Wg. Czechów u nich się chyba dobrze dzieje i nie jest potrzebna rewolucja. Jakby u Czechów źle się działo i by była potrzebna rewolucja to na bank by ją zrobili ! Mają 300 browarów, dobrych piwowarów, gospody, no i jest tam kim pic to piwo. :)
Co do sznyta to tłumaczono mi, że takie piwo się zamawia kiedy już właściwie nie chcesz pić, ale jeszcze chcesz posiedzieć ze znajomymi. To jest właśnie odpowiednik naszego małego piwa.
Prawda w 100%. Jestem właśnie z Cieszyna. Z tzw braćmi zza Olzy się od zawsze nie lubimy. Ale piwo mają o niebo lepsze aniżeli w Polsce. Piwo jest czopowane, dlatego się czeka na kelnera i przeważnie do obiadu. Ze wszystkich rzeczy na swiecie najbardziej mnie bawi jak Polacy bronią polskiego bardzo złego piwa nie znając czeskiego.... Brackiego nie pije, bo jest zle jak inne polskie piwa.
Zgadzam się, mieszkam 4 kilometry od czeskiej granicy i bywając w tamtejszych miastach i miasteczkach w barach piwo jest nam przynoszone, nie trzeba się po nie ustawiać w kolejkach.
Tomasz jedna uwaga. Jak już pisałem jestem w Stramberku, ale bywam często w Cieszynie. W Czeskim jest hospoda na dworcu kolejowym i tam na bank nie przynoszą piwa :)
Rok temu byłem w czechach i za 300 koron zjadłem 300g szaszłyka (300g było samego mięsa, a do tego jeszcze dawali 200g frytek). Do tego było mega smacznie.
źródłem głupich reklam nie są głupi - niekompetentni ludzie, ale myślenie strategów, i menadżerów. Oni sprzedają opakowanie, a nie dedykowany produkt. Każda ściema jest dobra, aby zaskutkowała. Ludzie już nie rozumieją co się do nich mówi, i nie czytają, aby zrozumieć. Nie myślą, bo wokół są wyłącznie fakty alternatywne. Pijcie piwa craftowe i tyle.
Nie wiem czy byl Pan w Bawarii, ze wypowiada sie Pan na ten temat, ale w kazdym Biergarten rozlewane jest piwo w litrowych kuflach, nie tylko podczas Oktoberfestu.
Tomaszu zindoktrynowałeś mnie. Piw nie lubiłem ale powoli zacząłem się zagłębiać w ten temat, póki co małymi kroczkami.. Ale chciałbym wiedzieć jedną rzecz. No dobra - nawet więcej niż dwie. Czy to normalne że po wypiciu Ataku Chmielu nie smakują mi inne piwa, że tak powiem, z niższej półki? I czego muszę się napić by Atak Chmielu przestał mi smakować nie dając satysfakcji z degustacji, czyli ile jeszcze przede mną i po co sięgnąć następnym razem by być zadowolonym? Chodzi o piwa raczej mocno chmielone, z kategorii jasnych. Ciemnych nie jestem w stanie na chwilę obecną wziąć do ust :)
Spróbuj Modern Drinking, Vermont IPA i Express IPA z Pinty, a raczej do Ataku nie wrócisz. ;) Czy to normalne, tego nie wiem, ale z pewnością typowe. To jest podróż w jedną stronę. Nie ma już powrotu do 4-paka koncerniaka na grillu.
Jasny fiks, miałem wziąć wczoraj Modern Drinking ale powściągliwie wziąłem kolejny Atak:/ No ale weekend majowy będzie dobra okazją do spróbowania tego co propnujesz, dzięki! :) Przy okazji wziąłem też z ciekawości American Wheat z Corneliusa. Wypiłem pół i nie wiem co z tym zrobić żeby nie wylewać do zlewu. Najgorszy pszeniczniak (no poza Kasztelanem Pszenicznym) jaki piłem
No to Panie Kopyr, to już ciężki snobizm piwny. Zacząłem zabawę z kraftami, ale nie pogardzę do grilla nawet tyskim, tym bardziej urquellem, jeśli nie ma nic innego.
Co to zlewania w polskich restauracjach sznyta na początek zmiany to pracując w pizzeri rzeczywiście kelnerka codziennie zlewała te pół szkalnki. Zasługa to była zapewne szkoleń z lania piwa, ale jednak warto podkreślić, że w niektórych miejscach się praktykuje "sznyt".
Kopyr, akurat z "mlikiem" przesadziłeś. Wiem że film juz ma 3 lata, ale byłem w Czechach wiele razy i przed tym filmem i po, i wiele razy zdarzało mi się widzieć w hospodzie mliko. Także nie wiem jakie rejony zwiedzałes, ja bardziej Czechy centralne (Pardubice, Hradec Kralowe) i Morawy i było mliko bez problemu. W Pradze natomiast w knajpie, również dostałem mliko i to za free (właściciel nas polubił no i rachunek był srogi więc był miły i postawił mliko). Z resztą się zgadzam :) Jedzenie czeskie wchodzi jak złoto :)))
Po 9-tej minucie opowiada Pan, że Czesi nie piją piwa w szklankach o,33. To nie prawda, bo mam znajomych Czechów, nie są gejami i oni piją małe piwo ze względu na to, że w mniejszej szklance piwo się wolniej wygazowuje i szybko nie "stygnie". Pozdrawiam - świetny kanał :)
Czeskie piwo to ma reputację nie tylko w Polsce południowej :) W hospodach irytujące było dla nas palenie, nie wiem czy coś się w ostatnich latach zmieniło w temacie. Mam pytanie trochę z innej beczki: czy orientujesz się, które browary w Polsce można zwiedzać? Wiem że Tychy, Poznań i Witnicę, ale czy jest coś jeszcze? Pozdrawiamy!
Co do cen w Czechach, to byłem na majówkę w Pradze to jest dość drogo ( oczywiście biorę poprawkę ze to stolica i szukałem jedzenia w ścisłym centrum) , za obiad trzeba zapłacić tak od około 200 koron za jakieś sałatki ( oczywiście znajdziecie taniej np pizze za 150 koron ale nie oczekujcie cudów), jakieś burgery albo steki widziałem po ok 350-400 koron ( touche szokują mnie ceny bo odwiedzając np Skalne Miasto, za smażony ser + frytki trzeba było zostawić ok .100 koron) , piwo koźlak średnio 35-45 koron za 0.5 czyli bardzo podobnie jak w Polsce po przeliczeniu, w sklepach jest taniej to logiczne, ale trzeba przyznać ze nie ma już tak dużej oszczędności jak była jeszcze kilkadziesiąt lat temu. I jeśli ktoś chce zobaczy Prage, to A) naprawdę nie ma sensu wjeżdżać autem do centrum, mają metro 15-20 min do najważniejszych zabytków i jest tanie, B) przygotujcie sobie więcej pieniędzy C) na majówkę było tak okropnie duzo ludzi ze zobaczyć cokolwiek to był wielki problem, godzinne kolejki, tłok , wiec chyba najlepiej wybrać sie tam w środku tygodnia
Świetnie to opowiadasz, ale będąc w Czechach niejednokrotnie, nigdy kelner nie przyniósł mi piwa bez mojej zgody. Zawsze obserwują co się dzieje i kiedy kończyło mi się piwo, podchodzil i pytał "jeście piwko"
Panie, w co drugim pubie w Pradze jest mliko w menu. Poza tym Czescy kelnerzy są mistrzami w dorzucaniu do rachunku płatnych dodatków jak mleko, czy keczup, których się nie zamawiało.
Wczoraj wróciłem z Czech. Sprawa nie do końca wygląda tak, jak mówisz. Firmowe lokale Pilsner Urquell lansują takie właśnie nalewanie piwa na kilka sposobów i z menu należy wybrać jak nalane piwo chce się pić. Jest to pewnien zabieg marketingowy ale takie zjawisko funkcjonuje w Czechach, w knajpach pod Patronatem Pilsnera. Kolejna sprawa to piwo w kufelkach 0,2 oraz 1 l. Być może to z powodu bliskości granicy Niemiec ale takie zjawisko również zanotowałem i to w lokalach posiadających swój mały browar. A więc tak nie do końca...
"Firmowe lokale Pilsner Urquell" - no to chyba logiczne, że koncepcję wymyśloną przez PU będą lansować w swoich lokalach. Chodzi o to, że wcześniej nic takiego nie miało miejsca.
Przycoszenie z swoją beczka na zmianę to pol biedy. Pracowałem w lokalu, gdzie ilość wydanego i rozlanego musiała dawać pojemność beczki. Zlewał szef pod koniec dnia okap, i sobie liczyl
Niektóre piwa w Czechach tylko podają jako mleko - np Velvet i to jeszcze raz miałem sytuację że kelner przyniósł Velveta po paru minutach przyszedł znowu popatrzył na kufel i powiedział że naleje jeszcze raz bo za szybko piana schodziła ;)
nie pije co prawda dużo piwa, ale będąc w restauracjach pod zamkiem hohenschwangau, czy jakoś tak, podawali tylko litrowe kufle, a jak żona chciała mniejsze to musiała zamówić butelkowe. wiec nie tylko na octoberfest
Panie Tomaszu. Streścił Pan historie Brackiego i od razu przeszedł do reklamy ale przecież Brackie, które do niedawna miało zieloną etykietę z czarnym logo na bialym tle, a ta zielono-złota wersja o tej samej nazwie to dwa różne piwa. Stare Brackie było bardzo dobrym piwem (jednym z nielicznych polskich pilsow które miało goryczkę) a to nowe smakuje identycznei jak Tatra lub inna Warka. Szkoda, liczyłem że dowiem się czemu to poprzednei piwo nie jest już produkowane (wydaje mi się że pół roku temu zniknęło)
Kosma Kcn Zejdziesz na dól i już można coś sensownego znaleźć, choćby Ciechana za 6. No tylko że nie wypijesz w knajpie, a w domu albo cichaczem w parku/ nad rzeką.
Masz na myśli Hard Rock Cafe zapewne - wydaje mi się, że tam podają najdroższe piwo koncernowe w Warszawie (nie wiem jak w restauracjach hotelowych, mam na myśli ogólnodostępne knajpy).
Ten uczuć jak Kopyr mówi o może 6 razy droższym koncerniaku w lokalu i wymienia kwotę 12zł, a obecnie w Krakowie to już prawie na porzadku dziennym w lokalach są koncerniaki po 16zł :C
Kopyr - zgadzam się z większością komentarzy do Brackiego, ale jak już czepiasz się szczegółów to pozwolisz że ja też się przyczepię ;). Pracuję w Brnie i generalnie wiele czeskich knajp odwiedziłem. 1) 2 rodzaje piwa w lokalu, to może gdzieś na wsi, ale w Brnie to z reguły dostaniesz 4 - 5 rodzajów, a czasem nawet 8. Rzeczywiście jest zazwyczaj piwo jakie wszyscy piją, a do tego mają przekrój 10deg, 11deg, 12 i często 13 lub 14 + jakieś tmave. Pilsner o dziwo jest chyba najczęściej głównym piwem sprzedawanym w lokalach w Brnie. Ostatnio w Brnie popularny jest też lokalnie warzony Hauskrecht. Standardowa cena wiodącego, to 30 - 35 CZK (moim zdaniem niewiele). Nie przekracza 39 - Czesi nie lubią tej 4 z przodu za piwo :). 2) Rysowanie kresek na kartce... spotkałem się z tym w kilku miejscach ale to co raz rzadsze. 3) Donoszenie kolejnego piwa bez zamówienia - zdarzyło mi się w jednej knajpie na wsi :). Natomiast, zawsze jak mi zostaje 2 - 3 cm piwa w kuflu to się kelner pyta czy przynieść to samo i jak potwierdzę to po ok. minucie wraca z pełnym kuflem. 4) Sznyt i mliko dostaniesz bez problemu w CZ i nie raz byłem świadkiem jak ludzie na odchodne zamawiali na szybko sznyta. Często jest nawet wypisany w menu jako połowa ceny wiądącego piwa. 5) Jedzenie w CZ już niestety nie jest takie tanie jak kiedyś, chyba że przychodzisz na lunch i jesz dzienne menu. Natomiast nie jest też tak drogie w porównaniu do lokalnych cen żywności. Ogólnie porównywalnie do polskich cen, chociaż w samym centrum Brna da się zjeść niedrogo. 6) Kierowca może zamówić 0,3, ale już samochodem nie pojedzie tego wieczoru bo w CZ nie możesz mieć nic we krwi jak prowadzisz samochód :). Kierowca może sobie wypić bezalkoholowego Birella ;)
Fastfoodowe żarcie dostępne w Czechach to np. samożony ser w bułce. Taki serowy burger. Tanie to, nie za duże. Widywałem to w nocnych gastro-budach w Pradze i Brnie. Edit: A mliko to leją, a i owszem. Dzieciom się to daje :)
Mieszkam w Prudniku 5 km od czeskiej granicy i bywam w Czechach na piwie często. W hospodach są w karcie piwa 0,3. Może pod polskiego klienta, ale są i nikt nie szuka kufla pół godziny jeśli się je zamówi.
NIestety piwo nie barowie nie jest droższe tylko 50 czy 100 procent od sklepowego. Wróciłem tydzień temu z Brna, gdzie ceny piwa w barze wahaly sie od 33Kc do 39Kc. W sklepie kupiłem Kozla svetlnego czy Budweisera za 7-8Kc, więc cena w barze jest ponad 4 krotnie większa. Pozdrawiam
Tomku, co do "słynnego" Čochtana, usłyszałem gdzieś (tudzież przeczytałem, ale nie mogę odnaleźć jeszcze raz tego materiału), iż zdarza się podać w czeskim pubie čochtana jako formę "upokorzenia, ukarania" gburowatego klienta, który zachowuje się głośno, niekulturalnie i ogólnie robi zamęt... nie wiem ile ma to wspólnego z prawdą, czy jesteś w stanie to zweryfikować?
Wszystko fajne. Ale jedna uwaga... mówisz, że wiesz jak jest na podstawie wycieczek w latach 90? Trochę się zmieniło. A langoszy to tonami chyba się sprzedaje :)
co do czeskich knajp masz racje pozdro ale zapomniales o jednym czesi siedza przy jednym kufelku 2 albo 3 godziny bo dolewaja sobie rum wodke do browca z takiego malego czegos
Piękny flow dzisiaj Panie Tomaszu ;)
Dobrze jest
Dobrze gada polać mu kolejkę :)
ale ino bezalkoholowego ;p
Zawsze masakrowanie czegoś jest milsze do oglądania niż chwalenie - dlatego serie gdzie ludzie pastwią się nad gównianymi filmami/grami/produktami są tak popularne :)
Za to podoba mi się rzeczowe podejście Kopyra.
Zajebiste! Kilka razy roześmiałem się do łez, nawet nieparlamentarne słowa wydają sie bardzo na miejscu, bo tylko podkreślają emocje, a zakończenie wymiata.
"Kraft to jest podróż w jedną stronę. Nie ma już powrotu do 4-paka koncerniaka na grillu." T.Kopyra 2017 :D
Jeśli jesteś piwnym snobem to tak. Nie wszystko co Kopyr powie musi mieć sens ;).
@@ThomeTeque Trzeba byc snobem, zeby zmienic upodobania i nie spozywac produktow o pewnym okreslonym profilu smakowym???
Prawda
Ja tam wolę 4 Lechy, które są fuckin' close to water do grilla, niż porządny kraft. No bo dlaczego mam fajne piwo mieszać ze śląską za 12 ziko za kilo i pieczonymi kartoflami? Dla mnie akurat piwo w takich sytuacjach służy jako popychacz i ułatwiacz rozmowy. Nie widzę w tym nic zdrożnego.
Natomiast teraz, gdy przeglądam internety i kulturalnie siedzę sobie w ciepłym mieszkanku zażywając relaksu, mogę popróbować czegoś dobrego. Choć w tym akurat momencie popijam jakąś hybrydę z Żabki, to przeważnie uzupełniam lodówkę sztosami. Nie trzeba się zacietrzewiać w jedną stronę, naprawdę. ;)
@@marcinpalion3212 Zgadzam się w 100%. Najgorsze jest sekciarstwo i neofici. Dla nich (jak w sekcie religijnej): tylko kraft, a cała reszta to zuooooooo!
Mam podobnie jak Ty. Czym innym jest delektowanie się piwem kraftowym (wtedy lubię pić samo piwo, bez jedzenia, żeby lepiej poczuć smak piwa), a czym innym jest "popychacz" do grilla albo do pizzy. Jako ten drugi, zwykły Leszek lub Żywiec jest w sam raz ;-)
plus za podsumowanie stosunków polsko-czeskich!
Nie mogłem się doczekać kolejnego masakrowania! Swoją drogą, odkopałem filmik rano z Mosaic IPA z Dr Brew i dawno nikt mnie tak nie rozśmieszył jak te Twoje perypetie.
Dziękuję za ten mini wykład o kulturze picia w czeskim lokalu ;)
W następnym odcinku The Brain, piwny ekspert Tomasz Kopyra masakruje 3 losowo wybrane reklamy wiodących producentów piwa w Polsce.
Nie.
@@snajperpsg1 Tak.
Tomaszu dziękuję Ci za ten film o Czechach i ich kulturze picia i w ogóle biesiadowania. Ze wszystkim się zgadzam. Jako cysarok (cieszyniok) często biesiaduję u Huberta (a właściwie Partyki) w Cz. Cieszynie trzymając w dłoni Radegasta 12. Osobiście uważam, że Brackie Pils to delikatnie kiepskie piwo i szkoda, że kojarzone jest z Cieszynem, bo prawdziwe i jedyne to BRACKIE cieszyńskie (bez pils) warzone dalej tu u nas w Cieszynie (ach ta "moneta w ustach") pomimo iż browar na swojej stronie boi się do niego przyznać. Grunt to lokalny patriotyzm.
Coś mi się obiło o uszy że Hubert przeszedł remont, to prawda? Ile razy człowiek tam siedział kelnerka podbiegała z aluminiowa tacą pełną piw i pytała "Date si jeszcze piwko?" i nigdy nie było szans odmówić. Potem się szło do kibla lało się na wykafelkowaną ścianę bo pisuary nie istniały. A za kran w umywalce (czy raczej żeliwnym zlewie) robiło kilka kolanek i kurek wyglądający jak główny zawór wody. No i nieśmiertelne białe skarpetki u kelnerek, zapewne miało to związek z wygodą i komfortem pracy.
Na Google Maps lokal u Huberta ma nazwę Radegastovna. Czyżby jakieś zmiany nawiedziły chyba najsłynniejszy wśród Polaków lokal po tej drugiej stronie Olzy?
Rozwiązaniem problemu kelnerów przynoszących piwo jest zostawienie niewielkiej ilości na dnie szklanki :)
Tak jest.
Też nie do końca, bo wielu Czechów zostawia tą resztkę i bierze świeże piwo, jest to tak zwana "koza" czyli rozgazowana resztka bez smaku. Czech to zostawia, Polak, jeżeli mu nie smakuje, wlewa do kolejnego piwa bo mu szkoda zostawić 2 cm piwa w szklance.
No niezbyt. W Polsce się to wylewa, ale to raczej gdy się jest na powietrzu i pije się z butelki. Przelewania do kolejnego browara końca piwa nigdy nie widziałem.
Mi już się w Czechach zdarzyło, że mi przynieśli nowe i zabrali kufel z 1cm piwa na dnie :)...
Z weganizmem w Czechach to prawda, w każdej miescinie jest sklep z tzw zdrową żywnością, jest sporo knajp bezmiesnych, ale w hospodach jeno mięso z mięsem ;)
Gdzie u nas w karczmach znajdziesz wegańskie danie? ;)
pewnie nigdzie, ale chodzi mi o te że w Czechach jest tego sporo, ale nie tam gdzie byśmy najbardziej chcieli ;)
Mieszkalem rok w Czechach, w Brnie. Wszystko dot. konsumpcji i spozywania piwa (wlacznie z pollitrowymi kuflami) to prawda. Panie Kopyra, podziwiam, naprawde :) wiedza ogromna, az sie chce sluchac, wszystkie odcinki, ktore ogladalem sa godne polecenia...
A co do cen piw, to wczoraj mialem okazje wypic koncerniaka za 12 (11,99) - Tyskie w restauracji, sieciowej... "Sphinx", takze mozna znalezc :)
Pozdrawiam!
Jedzenie - tego właśnie mi brakuje u nas. W Czechach gdzie nie pójdziesz, to sobie zjesz i często smacznie. U nas niestety "skocz se pan na kebaba tu obok".
Święta racja - w Czechach nigdy nie leciałem do baru po piwo, zawsze kelner przynosił i dbał by było. Bo to w końcu dla nich zysk. A u nas leć do baru, stój w kolejce i proś się o piwo.
W Cechach kelner też nie ma problemu z podziałem rachunku. A u nas poproś o podział rachunku to jakby koniec świata był - "Czemu pan wcześniej nie powiedział? Teraz już się nie da!" I wielka obraza kelnera/kelnerki.
Ja się spotkałam z zupełnie inną sytuacją, jeśli chodzi z podziałem rachunku - zarówno w Brnie jak i w Pradze. Często to był dla nich problem, bo po prostu stawiali kreski i nie chciało im się dzielić, że ten wypił 2 piwa za tyle i 1 piwo za tyle itd. Zdarzało nam się, że odmawiali podzielenia rachunku. U nas, jako że jest większa kultura płacenia przy barze, a nie kelnerowi, mówisz: "Dla mnie był duży pils z kranu, 2 piwa w butelkach i kanapka" i wszystko spoko :)
Jest tak dlatego że u nas są bardziej rozbudowane systemy informatyczne niż w czechach, a Polacy są mega skąpi - szczególnie pracodawcy i musi być wszystko rozliczone co do 1 ml bo pracodawcę wszyscy oszukują...
U nas tak nie ma. Bo cebula zamiast kupić w knajpie, woli siedzieć głodna, apo.drodze kupić za2 zł puszkę paprykarzu
Jestem z dziewczyną w Stramberku i wszystko co mówisz to prawda i bardzo się sprawdza. Pozdro
Panie Tomku, super celnie podsumowane. Tak mi się w trakcie opowieści skojarzyła np. Sklárna Pivovar Novosad & Syn w Harrachovie, spoko miejscówka. Jest jeszcze gdzieś minibrowar w Czechach w miarę blisko od granicy? Ktoś coś?
Byłem potwierdzam. Kończysz kufel czy szklankę i dostajesz następne piwo, nie ma czekania. Mega wybór dań mięsnych. Na start zupa czosnkowa z jajkiem, serem i chlebem. Następnie grilowana golonka z dodatkami (ogórki konserwowe, musztarda, chrzan tarty i baranie rogi czyli marynowane papryczki). Po obiedzie brzuch na taczki...
A jak przerwać i nie urazić kelnera? Zwykłe "nie, dziękuję" zadziała? Tomek, wspomniał trochę, ale nie wywnioskowałem jednoznacznie.
Jak Tomek jedzie po tych reklamach to aż nogami z radości przebieram.
Sama prawda! Świetny odcinek.
Pięknie Panie Tomaszu! Brawo!
Mieszkam w Brnie, jeśli chodzi o kulturę piwa w Czechach to potwierdzam :) Sprostowanie kelner nie przynosi sam następnego piwa, zawsze pyta które przynieść. Jak zamówiłem do obiadu piwo 0.3 to patrzyli na mnie jak na dziwaka, więc to też się zgadza. Kolejna ciekawa sprawa, w Czechach piwo kupuje się według ekstraktu (11 albo 12) No i jest bardzo dużo browarów restauracyjnych. A jako przekąski do piwa często podają precle i to za free zazwyczaj. Kolejne sprostowanie (piszę w trakcie oglądania) Jedzenie wcale nie jest tanie, na obiad + piwo trzeba wydać te 200-220 koron, czyli jakieś 30zł-35 zł czyli podobnie jak u nas, może nawet drożej trochę
Panie Tomku, sposób w jaki Pan mówi wywołuje u mnie chęć wypicia piwa haha. Pozdrawiam!
Warto było obejrzeć cały materiał. Pozdrawiam.
17:45 pięknie zaakcentowana "kurwa" :D
Masakra 10/10 :D
Kacper Komorowski To sobie Pan obejrzyj filmik,, co to KURWA jest,, :p
tam to masz dopiero akcent ;)... omijaj go!
piwo na Bawarii w litrowych kuflach spotyka się często ale tylko i wyłącznie na festynach w knajpie tak jak Pan mówił 0,5l helles, który jest najpopularniejszy.Pils jest często w butelkach 0,3 w okolicach kolonii piwo podają nawet w naparstkach o pojemności 100ml, a puste są wymieniane w tempie ekspresowym.
W okolicach Bamberg'a w małym wioskowym browarze normalnym widokiem było jak miejscowy podjeżdża na rowerze z dzbankiem 3l, (widziałem nawet mistrza z wiaderkiem) podchodzi do baru i bierze sobie na wynos. W takich miejscach zazwyczaj nie ma wybitnej kuchni ale są świetne przekąski na ciepło i na zimno. W lecie moim faworytem jest Wurst Salat, cienko pocięta kiełbasa lyoner, cebula a dodatkowo ogórek konserwy, ser, papryka w zalewie z octu i wody doprawione wyłącznie solą i pieprzem
Bartek? Ten sam po którym w wannie spał Maciek z Klanu? :D
Nie. Ten sam, w którym teraz warzy Doctor Brew.
Tomasz, kolega tylko zażartował (tak to odebrałem). Wiem o co mu chodzi i o co chodzi Tobie. Nie bądźmy omnipotentni
AlexLazor Ja wiem, że on żartował, swoją drogą to już chyba żart z długą brodą, ale myślę, że dla wielu osób może to być zaskakująca informacja, że browar w którym dzisiaj warzy Doctor Brew, miał kiedyś piwo lane we Wrocławiu i to do litrowych kufli
To był żart, brodaty, ale żart. A o tym, że Bartek lał do litrowych kufli nie miałem pojęcia. W ogóle nie wiedziałem, że kiedyś warzyli pod swoją marką, więc dzięki Tomku za uświadomienie :)
Bardziej bym obwiniał scenarzystów Klanu, którzy robią z Maćka największa atrakcje i niezwykle głupiego, przez co paradoksalnie poziomem aktorstwa zjada całą reszte obsady.
Co do zalewania piwa na początek zmiany i kontroli jego smaku to są multitapy gdzie się to robi. I uważam że to jest naprawdę niezbędne i polecam każdemu barmanowi :D
Forma sztos!
Właśnie wróciłem z Pragi, po długim pobycie (a bywam tam dość często) i potwierdzam prawie wszystko co Pan Tomasz powiedział. Jednak litrowe piwo nie jest takim marginesem - przykładem jest jedna z najsłynniejszych gospod w Pradze "U Kalycha" (bodajże 0.98). Fakt, zdecydowanie najczęściej podaje się półlitrowe kufle.
Podawanie piwa bez pytania jest częste (w knajpach nastawionych na turystów), ale też nie jest regułą - najczęściej w lokalnych knajpkach jest szybkie pytanie "jeszcze jedno?".
Nakladany Hermelin jest bardzo często w karcie jako "predkrm" (czytaj przedrkm - nie mam tu czeskich czcionek) lub "k pivu" - tak samo jak burty (burzty), a także "Utopence" - można je przegryżć, albo jeść normalnie z piwem. Choć najczęściej chyba po prostu zamawia się zwykłe "jidlo" :)
Najczęściej pije się "hladinke", ale stwierdzenie, że "nikt nie pije żadnego mlika", a już tym bardziej "nie ma żadnego mlika w CZechach" jest TOTALNĄ BZDURĄ - dość często spotykam osoby, które je zamawiają. A ja raczej nie chodzę do turystycznych knajp, a do normalnych, lokalnych. A powodem zamawiania mlika jest trochę inny smak - rzekomo bardziej goryczkowy (jak Czesi mówią), ale mi się wydawało, że jest łagodniejsze. "Sznyt" jest zdecydowanie rzadziej spotykany. W tej kwestii Pan Tomasz sugeruje się znanymi knajpami i widać, że nie łaził po zwykłych, przeciętnych (choć wcale niemałych) gospodach.
Reszta jak najbardziej prawdziwa, a Żywiec po prostu łże.
A gaz po czesku to "plyn" ;)
Pozdrawiam.
DOBRY ODCINEK !!
Bardzo sympatyczny odcinek :D
Co do MLIKA, to spotkałem się z tym już jakiś czas temu, co prawda była to knajpa indyjska w Lublinie, ale lali piwo czeskie :D i opcja "Mliko" było to piwo lane na azocie, gdzie rzeczywiście myślą przewodnią było to, że dostawało się calutki kufel gęstej piany do "gryzienia". No ale co na to Czesi to pojęcia nie mam. :)
@Tomasz Kopyra.
Z tą Bawarią i braku litrowych piwach to jest tak, że każdy brauhaus, a na pewno większość (piszę o Monachium, gdzie mieszkam i okolicach) daje możliwość zamówienia litrowego piwa (co oczywiście nie oznacza, że jest to pojemność domyślna, bo taką jest 0,5l). Ale to nie jest tak, że tylko na Oktober Fest te litrowe piwa łatwo da się znaleźć, a poza tym trzeba jakoś strasznie szukać. Pierwszy lepszy brauhaus (ale brauhaus, a nie dowolna knajpa, która ma w ofercie piwo) i jest prawie pewne, że jest opcja zamówienia piwa o pojemności 1l.
Czeski fast food to párek v rohlíku :)
takie są skutki picia piwa co dzień , uśmiałem się nieźle
gadaniem o sprawach piwnych
Kiedyś byłem w barze-knajpie w czeskich Pardubicach, poszliśmy z kumplem na obiad, zszokował nas widok pipy do piwa z licznikiem na każdym stoliku, nie pamiętam jakie piwo tam było, ale sam pomysł GENIALNY, sam sobie nalewasz i płacisz przy wyjściu
Apropo Czechów - to niewątpliwie są piwną potęgą, ale takiego Kopyra jak my to nie mają.
Są potęgą w jednym stylu, natomiast w piwnej rewolucji są dobre kilka lat za Polską.
MK. Rewolucja jest potrzebna gdy źle się dzieje. Wg. Czechów u nich się chyba dobrze dzieje i nie jest potrzebna rewolucja. Jakby u Czechów źle się działo i by była potrzebna rewolucja to na bank by ją zrobili !
Mają 300 browarów, dobrych piwowarów, gospody, no i jest tam kim pic to piwo. :)
Co do sznyta to tłumaczono mi, że takie piwo się zamawia kiedy już właściwie nie chcesz pić, ale jeszcze chcesz posiedzieć ze znajomymi. To jest właśnie odpowiednik naszego małego piwa.
Prawda w 100%. Jestem właśnie z Cieszyna. Z tzw braćmi zza Olzy się od zawsze nie lubimy. Ale piwo mają o niebo lepsze aniżeli w Polsce. Piwo jest czopowane, dlatego się czeka na kelnera i przeważnie do obiadu. Ze wszystkich rzeczy na swiecie najbardziej mnie bawi jak Polacy bronią polskiego bardzo złego piwa nie znając czeskiego....
Brackiego nie pije, bo jest zle jak inne polskie piwa.
Świetny materiał - z głupiej reklamy tyle treści.
18:13 "moc hazu!" Tomasz Kopyra 2017
Zgadzam się, mieszkam 4 kilometry od czeskiej granicy i bywając w tamtejszych miastach i miasteczkach w barach piwo jest nam przynoszone, nie trzeba się po nie ustawiać w kolejkach.
Polecam ustawić sobie prędkość odtwarzania na 1.25. Można zaoszczędzić przynajmniej 2 tygodnie.
Piłeś Bartka
Tomasz jedna uwaga. Jak już pisałem jestem w Stramberku, ale bywam często w Cieszynie. W Czeskim jest hospoda na dworcu kolejowym i tam na bank nie przynoszą piwa :)
wychowalem sie na granicy polsko-niemiecko-czeskiej. Wszystko co Pan Tomasz mowi to swieta prawda, a Smaženy Syr jadalem namietnie ;)
witaj Tomku mozesz skomsumowac Hobgoblina ang ale ?? dla mnie niezle ale jak bylem w rozlewni to inaczej smakowalo
Rok temu byłem w czechach i za 300 koron zjadłem 300g szaszłyka (300g było samego mięsa, a do tego jeszcze dawali 200g frytek). Do tego było mega smacznie.
Profesjonalnie im dojebałeś Kopyr.
Super Video pozdrowienia z Čech
źródłem głupich reklam nie są głupi - niekompetentni ludzie, ale myślenie strategów, i menadżerów. Oni sprzedają opakowanie, a nie dedykowany produkt. Każda ściema jest dobra, aby zaskutkowała. Ludzie już nie rozumieją co się do nich mówi, i nie czytają, aby zrozumieć. Nie myślą, bo wokół są wyłącznie fakty alternatywne. Pijcie piwa craftowe i tyle.
A jakie są stosunki Słowacko-Polskie?
Nie wiem czy byl Pan w Bawarii, ze wypowiada sie Pan na ten temat, ale w kazdym Biergarten rozlewane jest piwo w litrowych kuflach, nie tylko podczas Oktoberfestu.
czesi to dobry kraj, pod wzgędem wartości historycznych jak i piwowarkich,. do dzisiaj królujePilsner Urquell!
W Polsce po wyjściu z knajpy każdy Sebix szuka budki z klasycznym polskim KEBABEM :D
Tomaszu zindoktrynowałeś mnie. Piw nie lubiłem ale powoli zacząłem się zagłębiać w ten temat, póki co małymi kroczkami.. Ale chciałbym wiedzieć jedną rzecz. No dobra - nawet więcej niż dwie. Czy to normalne że po wypiciu Ataku Chmielu nie smakują mi inne piwa, że tak powiem, z niższej półki? I czego muszę się napić by Atak Chmielu przestał mi smakować nie dając satysfakcji z degustacji, czyli ile jeszcze przede mną i po co sięgnąć następnym razem by być zadowolonym? Chodzi o piwa raczej mocno chmielone, z kategorii jasnych. Ciemnych nie jestem w stanie na chwilę obecną wziąć do ust :)
Spróbuj Modern Drinking, Vermont IPA i Express IPA z Pinty, a raczej do Ataku nie wrócisz. ;)
Czy to normalne, tego nie wiem, ale z pewnością typowe. To jest podróż w jedną stronę. Nie ma już powrotu do 4-paka koncerniaka na grillu.
Jasny fiks, miałem wziąć wczoraj Modern Drinking ale powściągliwie wziąłem kolejny Atak:/ No ale weekend majowy będzie dobra okazją do spróbowania tego co propnujesz, dzięki! :) Przy okazji wziąłem też z ciekawości American Wheat z Corneliusa. Wypiłem pół i nie wiem co z tym zrobić żeby nie wylewać do zlewu. Najgorszy pszeniczniak (no poza Kasztelanem Pszenicznym) jaki piłem
Cornelius jest słaby.
No to Panie Kopyr, to już ciężki snobizm piwny. Zacząłem zabawę z kraftami, ale nie pogardzę do grilla nawet tyskim, tym bardziej urquellem, jeśli nie ma nic innego.
Pewnie to pytanie już padało, ale nic. Gdzie moge zobaczyć występ Kopyry w tvn?
Cały odcinek na ipla.tv, zaś samą konkurencję tutaj: ruclips.net/video/SG8TzQZ6Eto/видео.html
+Tomasz Kopyra Uprzejmie dziękuję ;)
Co to zlewania w polskich restauracjach sznyta na początek zmiany to pracując w pizzeri rzeczywiście kelnerka codziennie zlewała te pół szkalnki. Zasługa to była zapewne szkoleń z lania piwa, ale jednak warto podkreślić, że w niektórych miejscach się praktykuje "sznyt".
Dobrze mówi, polać mu!
Pozdrawiam, rodowita Cieszynianka. :)
Kopyr, akurat z "mlikiem" przesadziłeś. Wiem że film juz ma 3 lata, ale byłem w Czechach wiele razy i przed tym filmem i po, i wiele razy zdarzało mi się widzieć w hospodzie mliko. Także nie wiem jakie rejony zwiedzałes, ja bardziej Czechy centralne (Pardubice, Hradec Kralowe) i Morawy i było mliko bez problemu. W Pradze natomiast w knajpie, również dostałem mliko i to za free (właściciel nas polubił no i rachunek był srogi więc był miły i postawił mliko). Z resztą się zgadzam :) Jedzenie czeskie wchodzi jak złoto :)))
Czy to było mliko z innego piwa niż PU?
Nareszcie Masakra :D
Po 9-tej minucie opowiada Pan, że Czesi nie piją piwa w szklankach o,33. To nie prawda, bo mam znajomych Czechów, nie są gejami i oni piją małe piwo ze względu na to, że w mniejszej szklance piwo się wolniej wygazowuje i szybko nie "stygnie". Pozdrawiam - świetny kanał :)
Znakomite!;)
Czeskie piwo to ma reputację nie tylko w Polsce południowej :) W hospodach irytujące było dla nas palenie, nie wiem czy coś się w ostatnich latach zmieniło w temacie.
Mam pytanie trochę z innej beczki: czy orientujesz się, które browary w Polsce można zwiedzać? Wiem że Tychy, Poznań i Witnicę, ale czy jest coś jeszcze?
Pozdrawiamy!
W Żywcu jest duże muzeum. Na Brackiej Jesieni można zwiedzać Cieszyn.
18:16 gaz po niemie.... czesku xD
Co do cen w Czechach, to byłem na majówkę w Pradze to jest dość drogo ( oczywiście biorę poprawkę ze to stolica i szukałem jedzenia w ścisłym centrum) , za obiad trzeba zapłacić tak od około 200 koron za jakieś sałatki ( oczywiście znajdziecie taniej np pizze za 150 koron ale nie oczekujcie cudów), jakieś burgery albo steki widziałem po ok 350-400 koron ( touche szokują mnie ceny bo odwiedzając np Skalne Miasto, za smażony ser + frytki trzeba było zostawić ok .100 koron) , piwo koźlak średnio 35-45 koron za 0.5 czyli bardzo podobnie jak w Polsce po przeliczeniu, w sklepach jest taniej to logiczne, ale trzeba przyznać ze nie ma już tak dużej oszczędności jak była jeszcze kilkadziesiąt lat temu. I jeśli ktoś chce zobaczy Prage, to A) naprawdę nie ma sensu wjeżdżać autem do centrum, mają metro 15-20 min do najważniejszych zabytków i jest tanie, B) przygotujcie sobie więcej pieniędzy C) na majówkę było tak okropnie duzo ludzi ze zobaczyć cokolwiek to był wielki problem, godzinne kolejki, tłok , wiec chyba najlepiej wybrać sie tam w środku tygodnia
To be, tamto be, więc co pić panie premierze, co pić 😜😅
Świetnie to opowiadasz, ale będąc w Czechach niejednokrotnie, nigdy kelner nie przyniósł mi piwa bez mojej zgody. Zawsze obserwują co się dzieje i kiedy kończyło mi się piwo, podchodzil i pytał "jeście piwko"
W Kultowej w Poznaniu 10 zł za Żubra xD
Tymczasem w restauracjach hoteli Ibis leją Żywca za 14zł :D
W Krk w okolicach rynku koncerniak za 12zł to też standard, pewnie i takie za 14zł się trafią...
Panie Tomku, w Pradze są na prawdę dobre knajpy wegańskie! :D
"Nie nagrałbym filmu o jednym zdjęciu" powiedział Kopyr po 12 minutach gadania o jednym zdjęciu :D
Panie, w co drugim pubie w Pradze jest mliko w menu. Poza tym Czescy kelnerzy są mistrzami w dorzucaniu do rachunku płatnych dodatków jak mleko, czy keczup, których się nie zamawiało.
Wczoraj wróciłem z Czech. Sprawa nie do końca wygląda tak, jak mówisz. Firmowe lokale Pilsner Urquell lansują takie właśnie nalewanie piwa na kilka sposobów i z menu należy wybrać jak nalane piwo chce się pić. Jest to pewnien zabieg marketingowy ale takie zjawisko funkcjonuje w Czechach, w knajpach pod Patronatem Pilsnera. Kolejna sprawa to piwo w kufelkach 0,2 oraz 1 l. Być może to z powodu bliskości granicy Niemiec ale takie zjawisko również zanotowałem i to w lokalach posiadających swój mały browar. A więc tak nie do końca...
"Firmowe lokale Pilsner Urquell" - no to chyba logiczne, że koncepcję wymyśloną przez PU będą lansować w swoich lokalach. Chodzi o to, że wcześniej nic takiego nie miało miejsca.
pozdrawiam mistrza polityki :)bless
Czarny Specjal for life!
Przycoszenie z swoją beczka na zmianę to pol biedy. Pracowałem w lokalu, gdzie ilość wydanego i rozlanego musiała dawać pojemność beczki. Zlewał szef pod koniec dnia okap, i sobie liczyl
ruclips.net/video/iNmWkQRhjXY/видео.html jak sie Pan odniesie do tego filmu,nakręconego przez urodzonego czecha? Pozdrawiam :)
Podbijam
Tak się składa, że najczęściej oszukany za granicą byłem właśnie w Czechach, więc to cwaniactwo można w obie strony odwrócić.
często to wynika z niechęci do Polaków, która być może ma i swoje podstawy
ale to tylko blisko granic
ostatnio jak byłem w Sphinxie 0,5l tyskiego kosztowalo 14 zł a to bylo ze dwa lata temu wiec niewiem jak jest teraz
O kurcze 😅 nie byłem w kraju 4 lata widzę ładnie się dzieje ✌️"trzymajcie się w jakiś sposup"
Niektóre piwa w Czechach tylko podają jako mleko - np Velvet i to jeszcze raz miałem sytuację że kelner przyniósł Velveta po paru minutach przyszedł znowu popatrzył na kufel i powiedział że naleje jeszcze raz bo za szybko piana schodziła ;)
Velvet to nie jest mliko. Velvet to jest "lavinovy efekt", po prostu piwo na azocie.
nie pije co prawda dużo piwa, ale będąc w restauracjach pod zamkiem hohenschwangau, czy jakoś tak, podawali tylko litrowe kufle, a jak żona chciała mniejsze to musiała zamówić butelkowe. wiec nie tylko na octoberfest
"Nieee, Czesi kurwa żadnego czochtana nie piją" hahah mistrz ekspresji 17:41
Panie Tomaszu. Streścił Pan historie Brackiego i od razu przeszedł do reklamy ale przecież Brackie, które do niedawna miało zieloną etykietę z czarnym logo na bialym tle, a ta zielono-złota wersja o tej samej nazwie to dwa różne piwa. Stare Brackie było bardzo dobrym piwem (jednym z nielicznych polskich pilsow które miało goryczkę) a to nowe smakuje identycznei jak Tatra lub inna Warka. Szkoda, liczyłem że dowiem się czemu to poprzednei piwo nie jest już produkowane (wydaje mi się że pół roku temu zniknęło)
Wytrwać do ostatnich minut bezcenne wtedy jest śmiesznie. Polecam ;p
Piwo w litrowych jest bardzo popularne w Browar de Brasil w Warszawie ;)
Warszawa, złote tarasy, heineken lub żywiec 16zł. to odnośnie "może bym znalazł koncerniaka za 12zł" ;) polecam.
Kosma Kcn Zejdziesz na dól i już można coś sensownego znaleźć, choćby Ciechana za 6. No tylko że nie wypijesz w knajpie, a w domu albo cichaczem w parku/ nad rzeką.
Masz na myśli Hard Rock Cafe zapewne - wydaje mi się, że tam podają najdroższe piwo koncernowe w Warszawie (nie wiem jak w restauracjach hotelowych, mam na myśli ogólnodostępne knajpy).
Tomku nie ma już w Czechach Halerzy :( Teraz zaokrąglają już :( Zostały tylko Koruny ;)
Ten uczuć jak Kopyr mówi o może 6 razy droższym koncerniaku w lokalu i wymienia kwotę 12zł, a obecnie w Krakowie to już prawie na porzadku dziennym w lokalach są koncerniaki po 16zł :C
Kopyr - zgadzam się z większością komentarzy do Brackiego, ale jak już czepiasz się szczegółów to pozwolisz że ja też się przyczepię ;). Pracuję w Brnie i generalnie wiele czeskich knajp odwiedziłem.
1) 2 rodzaje piwa w lokalu, to może gdzieś na wsi, ale w Brnie to z reguły dostaniesz 4 - 5 rodzajów, a czasem nawet 8. Rzeczywiście jest zazwyczaj piwo jakie wszyscy piją, a do tego mają przekrój 10deg, 11deg, 12 i często 13 lub 14 + jakieś tmave. Pilsner o dziwo jest chyba najczęściej głównym piwem sprzedawanym w lokalach w Brnie. Ostatnio w Brnie popularny jest też lokalnie warzony Hauskrecht. Standardowa cena wiodącego, to 30 - 35 CZK (moim zdaniem niewiele). Nie przekracza 39 - Czesi nie lubią tej 4 z przodu za piwo :).
2) Rysowanie kresek na kartce... spotkałem się z tym w kilku miejscach ale to co raz rzadsze.
3) Donoszenie kolejnego piwa bez zamówienia - zdarzyło mi się w jednej knajpie na wsi :). Natomiast, zawsze jak mi zostaje 2 - 3 cm piwa w kuflu to się kelner pyta czy przynieść to samo i jak potwierdzę to po ok. minucie wraca z pełnym kuflem.
4) Sznyt i mliko dostaniesz bez problemu w CZ i nie raz byłem świadkiem jak ludzie na odchodne zamawiali na szybko sznyta. Często jest nawet wypisany w menu jako połowa ceny wiądącego piwa.
5) Jedzenie w CZ już niestety nie jest takie tanie jak kiedyś, chyba że przychodzisz na lunch i jesz dzienne menu. Natomiast nie jest też tak drogie w porównaniu do lokalnych cen żywności. Ogólnie porównywalnie do polskich cen, chociaż w samym centrum Brna da się zjeść niedrogo.
6) Kierowca może zamówić 0,3, ale już samochodem nie pojedzie tego wieczoru bo w CZ nie możesz mieć nic we krwi jak prowadzisz samochód :). Kierowca może sobie wypić bezalkoholowego Birella ;)
Fastfoodowe żarcie dostępne w Czechach to np. samożony ser w bułce. Taki serowy burger. Tanie to, nie za duże. Widywałem to w nocnych gastro-budach w Pradze i Brnie. Edit:
A mliko to leją, a i owszem. Dzieciom się to daje :)
Kolejne super posuniecie to dodanie do Specjala kukurydzy , teraz to nawet żury do gęby nie wezmą .
Mieszkam w Prudniku 5 km od czeskiej granicy i bywam w Czechach na piwie często. W hospodach są w karcie piwa 0,3. Może pod polskiego klienta, ale są i nikt nie szuka kufla pół godziny jeśli się je zamówi.
NIestety piwo nie barowie nie jest droższe tylko 50 czy 100 procent od sklepowego. Wróciłem tydzień temu z Brna, gdzie ceny piwa w barze wahaly sie od 33Kc do 39Kc. W sklepie kupiłem Kozla svetlnego czy Budweisera za 7-8Kc, więc cena w barze jest ponad 4 krotnie większa. Pozdrawiam
W Brnie jest Hilton? Nie wiedziałem :P
Czy sowy piją piwo?
Tomku, co do "słynnego" Čochtana, usłyszałem gdzieś (tudzież przeczytałem, ale nie mogę odnaleźć jeszcze raz tego materiału), iż zdarza się podać w czeskim pubie čochtana jako formę "upokorzenia, ukarania" gburowatego klienta, który zachowuje się głośno, niekulturalnie i ogólnie robi zamęt... nie wiem ile ma to wspólnego z prawdą, czy jesteś w stanie to zweryfikować?
Tak się chłopie nagadałeś, że aż bym się do Huberta wybrał na piwko i smazeny syr ;)
15:52 Teraz 12 za ten syf to w u mnie w Gdańsku norma w turystycznych miejscach.
no to może Lech teraz ?
Czekam, aż mnie złość na nich zbierze. ;)
Wszystko sie zgadza, co mowi pan o kulturze picia w Czechach. Co kraj to obyczaj
Miała być tylko masakracja reklamy, a wyszedł program na miarę podróży Pana Makłowicza :)
Wszystko fajne. Ale jedna uwaga... mówisz, że wiesz jak jest na podstawie wycieczek w latach 90? Trochę się zmieniło. A langoszy to tonami chyba się sprzedaje :)
co do czeskich knajp masz racje pozdro ale zapomniales o jednym czesi siedza przy jednym kufelku 2 albo 3 godziny bo dolewaja sobie rum wodke do browca z takiego malego czegos