Crak naturalnie, masz rację... Ale nie prowadzę kanału o codziennym życiu a staram się wykorzystywac wiedzę pedagogiczno-psychologiczną do przekazania czegoś moim kolegom i koleżankom MG. Nauczą się na sesje? To nauczą się do życia 😀
Jako psycholog i żona mistrza gry jestem niezmiernie wdzięczna za ten film. Moje "gadanie" nie trafia nawet w połowie tak jak przełożenie tego na realia RPG 😂
Wow! Robisz niesamowitą robotę :D Jestem początkująca w temacie RPG. Mam za sobą parę sesji i ostatnio grałam razem ze znajomymi co było dla mnie kompletną porażką, praktycznie każdy sobie przeszkadzał, rzucał głupie komentarze i nikt nie reagował na te zachowania włącznie z mistrzem gry. Strasznie mi to przeszkadzało. Dzięki Tobie już wiem jak to naprawić razem z MG ;)
50:05 pozwolę sobie na przedstawienie odpowiedzi ze swojego punktu widzenia. Prowadząc gry zdarzyło mi się mieć pod swoją kuratela takiego gracza. Typ robiący pod siebie, dla siebie, przez siebie, trochę na złość i przekorę innym (w inteligentny i kulturalny sposób). Zawsze była to bardzo barwna postać dodająca kolorytu całej drużynie. Trzon ekipy jaką prowadzę to elfka, krasnolud, hobbit (to o nim mowa) i człowiek. Przyznam, że było mi na rękę posiadanie takiego asa w rękawie. Nieświadomie wiele razy stawał się lub mógł się stać takim żywym NPC. Przez to, że jego zachowanie często było brawurowe skończył z sztyletem w sercu i z pewnością wielu takich graczy tak kończy. Wyznaję zasadę , że to cel gry łączy graczy w spólnym graniu ale nie uważam, że celem gry ma być drużyna jeżeli postacie graczy nawiążą ze sobą bliskie relacje to wiadomo , że skoczą nawet w ogień aby sobie pomóc ale nic na siłę. Każda postać knująca pod siebie w końcu wpadnie i zawiśnie. Przecież jak w ekipie jest złodziej i regularnie okrada kompanów to wcześniej czy później ktoś dosypie mu coś do wina przy ognisku, przeszuka ekwipunek i jak znajdzie coś swojego to powiesi nagiego z kroczem wysmarowanym miodem nad mrowiskiem, a po przebudzeniu da propozycje nie do odrzucenia. Pozdrawiam prowadzącego kanał, wszystkich widzów i graczy. Ps. jak już moja wypowiedź dotyczy złośliwego gracza to zadam złośliwe pytanie :) Baniaku w jednym z filmów mówiłeś, że nie lubisz i nie stosujesz wątków pobocznych ale są GM i gracze, którzy bardzo lubią niespodziewane dodatkowe historie. Może taki mały konkursik - wyślij, zarys lub scenariusz pobocznej przygody, a w nagrodę ... ty już dobrze wiesz czym nas uszczęśliwić. Pozdrawiam serdecznie.
Znalazłem ostatnio nowego gracza i z początku wydawałoby się ,że będzie to ''gracz cud''. Przeczytał w internecie chyba wszystko co się tylko dało o świecie , w którym mieliśmy grać, wszystko o swojej postaci, bogu w którego wierzy (a grał kapłanem) itd. I co się okazało? Grał ''za bardzo'' , jego kapłan był odgrywany jak przesadzony błędny rycerz: starał się za wszelką cenę mówić językiem starszym niż sienkiewiczowski co wychodziło bardzo nienaturalnie i nieskładnie, jego decyzje opierane były na przesadnej interpretacji jego wiary i charakteru (np zróbmy groby dla ludzi wymordowanych w karczmie zamiast zajmować się pościgiem) lub też po prostu od tak chciał wymordować sam jeden karawanę orkowych kupców, tylko dlatego, że byli orkami. Kompletnie to rozbijało grę, że aż inni gracze trzymali się od jego postaci z daleka.
Ja mam problem na swoich sesjach z jednym graczem, który robi jakąś ogromną ilość hand outów dla swojej postaci. Nie jestem przeciwko robieniu hand outów, ale jego rzeczy zajmują 1/3 stołu i nie mają praktycznie zastosowania poza dekoracją. W dodatku jeszcze człowiek uwielbia power gaming, a że gramy w D&D, jest mi tym ciężej prowadzić, bo jestem początkującym mistrzem gry. Oczywiście staram się mu mówić co mi nie pasuje w jego zachowaniu, ale, że mamy rzadko sesje, to zdąża zapomnieć do następnej x.x. Spróbuję zastosować te zasady, z komunikatem w stylu: "zaufaj mi jako Mistrzowi Gry i daj się poniesć przygodzie, bez siedzenia cały czas w tabelkach".
Spoko prelekcja. Początek był trochę chaotyczny. Później super robota z 4 krokami. Zabrakło mi troszeczkę powiedzenia o Non Violent Communication, tak szerzej, żeby dla kogoś kto nie zna terminu i się wcale nie interesuje psychologią stało się to jasne. Jeszcze raz napiszę- super robota z metodą 4 kroków - sam bym lepiej nie wytłumaczył :)
Hej, Baniak :) Jak wielu, mam pytanie dot. pytania o problematyczną postać dobrze odgrywaną przez gracza: Co, jeśli gracz gra postacią chorą psychicznie? Uzasadnienie zabijania przypadkowych (m.in. ważnych) npc jest zawsze to samo... i ma sens. "Przecież tak mogłaby się zachować moja postać. Mam grać normalnie postacią, która ma być nienormalna?" Konsekwencje, że np gdy zabije karczmarza bez powodu, to z rogu zajazdu podejdzie i aresztuje go czterech strażników mogą nie zadziałać, bo jego ułomna postać nie będzie w tym widziała jakiegoś wielkiego problemu przez swój stan. Czy to nie dobry sposób by pożegnać się z postacią? "Zostałeś aresztowany. Koniec, przykro mi, choroba chorobą, ale konsekwencje są takie a nie inne i musisz stworzyć nową postać." Drugi przykład: gramy w zróżnicowanym wiekowo składzie, są moi równolatkowie ok 25lat, ale jest też kilkunastoletni gracz. Zasady funkcjonowania w społeczeństwie są nam znane i nikt się nie będzie śmiał, że ta osoba jest zwyczajnie słabiej wyedukowana i mniej wie. O życiu, o realiach świata, w którym gramy, może być "mniej lotna" i nikt się z tego nie śmieje, ale w momencie gdy któryś z tych dorosłych dostanie postać, która jest czepialska, irytująca, drwiąca i ogółem naprzykrza się śmiejąc w grze z postaci młodszego gracza, to sam młodszy gracz może to odebrać jako ataki na jego osobę i śmianie z niego samego. A przecież ten dorosły "poprawnie odgrywa niepoprawną postać". Co myślisz o tych przypadkach? Pozdrawiam :)
Odpowiedź na ostatnie pytanie jest wyjaśnieniem czemu przez lata unikałem RPG. System taki wolny, ale wszyscy mamy działać razem i być Drużyną. Na szczęście pojawił się Obcy RPG i inne systemy dające większą swobodę w relacjach postaci, bo chyba nigdy bym nie polubił tego typu rozrywki. Po prostu nie lubię konwencji fantasy 🤷🏻 Niemniej rozumiem, że chodziło tu o nieco inny przykład - czyli celowego szkodzenia bez wyraźnych powodów.
Część baniak . Bardzo fajna prelekcja. Niestety z bycia w klasie maturalnej i braku pieniędzy nie mogę za bardzo uczestnicyc w tego typu eventach . Ale bardzo chciałbym zadać ci jedno pytanie jako gracz a ono brzmi : co jeśli jest się na sesji w której jest taka irytująca osoba jak "Piotrek" i ona ciągle przeszkadza innym graczom mistrz gry zamiast poprosić o skupienie się na grze nie dość że nic z tym nie robi to tej osobie poświęca trochę więcej czasu niż każdej innej z osobna . I nie chodzi mi o wytykanie "ej poswiecasz mi 4 minuty a jemu 7 " tylko ze tworzy się taki model ze grasz właściwie to ok graj sobie a jak grasz niewłaściwie to hej potrzymam temat. Probowalem wraz z innym graczem porozmawiać o tym z mg i oczywiście mg widzi że z nim gada ale nie za bardzo widzi w tym nic złego.
M1K4llpl szkoda że nie widzi bo już po zgłoszeniu problemu przez Was powinien otworzyć oczy. Może nie potrafi sobie poradzić z tym problemem? I nie umie się do tego przyznać. Czy ten MG rozwija jakoś swój warsztat? Czyta o byciu MG? Chodzi na prelekcję dla MG? Ogląda chociaż moje poradniki?
Baniak Baniaka tak rozwija i to bardzo .jest fajnym mg . Według mnie genialne potrafi poprowadzić sesję . Ogląda twoje poradniki , sam mu je pokazałem :) . Ale jak "Piotrek " przychodzi to dochodzi do swoistego momentu zapalnego i cała jakosc sesji spada . Naszczescie ten bg jest bardzo rzadko
Gdybym ja się zastosował do tej asertywności straciłbym ekipę ;p Chciałbym, żeby czasem brali sesję na poważnie, ale no co... mam na nich krzyczeć? Wolę zacisnąć zęby i nie starać się tak z klimatem sesji. (Odpada przestanie prowadzenia, bo nie mam innej ekipy w okolicy ;/, a poza tym fajnie się zazwyczaj gra).
@Baniak Baniaka: Poważnie masz taką spinę nad samodzielnymi testami graczy? Rozumiem, że może irytować rzucanie kostkami 6 razy na minutę, ale żeby tak w ogóle? Ja sobie lubię rzucić test gdy jestem graczem, gdy nie jestem pewien jak moja postać powinna zareagować i sobie pomagam kośćmi.
Ok, to jeszcze jedno: udaje ci się w normalnym życiu używać tych książkowych formułek? Dla mnie one są zbyt drewniane i raczej używam czegoś co bardziej pasuje do mojego normalnego sposobu wypowiadania się, stopnia zażyłości i sytuacji (w psychologii można coś takiego znaleźć pod hasłem "zmiękczenie asertywne"). Czyli np. gdy na sesji zapanuje przeszkadzający mi śmieszkizm to mógłbym powiedzieć coś w rodzaju: "Ok, wystarczy, wróćmy do gry". Na drugim może: "Ej, ziomki, gramy czy nie? Bo nie musimy jak nie chcecie". Trzeci byłby z grubsza podobny: "Albo się ogarniamy i jedziemy dalej, albo dajmy sobie spokój". Treść, wymowa i ładunek emocjonalny zachowany, a jakoś tak bardziej naturalnie mi to wtedy brzmi. A jeśli tak jest i u ciebie to może przy następnej prelekcji warto by było to zaznaczyć, że to tylko schemat i by każdy poszukał wariantu komfortowego dla siebie, bo chyba nie dla każdego jest to oczywiste.
oczywiście, że się udaje. Gdyby nie udawało to bym nie pieprzył o tym przez godzinę :) problem w tym, że jeśli każdy poszuka dla siebie wariantu to wróci do punktu wyjścia, bez wiedzy i treningu. W Twoich komunikatach ja widzę dawanie graczowi wyboru miedzy tym, że wszyscy gramy albo nie gramy. Ja nie chcę nie grać, chcę kontynuować sesję i nie daję wyboru temu graczowi, który widzi nagle, że swoim zachowaniem może jednak wpłynąć na to, czy gramy czy jednak opowiadamy sobie żarty. Nie zgodzę się zatem, by treść (u Ciebie i u mnie) była zachowana, są zdecydowanie inne. Nie dbam czy komunikat brzmi dla odbiorcy naturalnie, bo jeśli nie jest przyzwyczajony, że ktoś pilnuje swoich granic to jest jego problem. Dbam by komunikat był jasny, prosty i przyniósł szybko efekt. Ale oczywiście też trzeba dopasować komunikat nieco do odbiorcy. Ja znam swoich graczy i nie stosuję tego, bo wiem co na nich działa. Bardziej to stosuję do nowych graczy np. grając na konwentach.
O czymś takim pisałem w tym zdaniu: "raczej używam czegoś co bardziej pasuje do mojego normalnego sposobu wypowiadania się, stopnia zażyłości i sytuacji", a sam zauważyłeś, że w czystej formie stosujesz to głównie do nowych graczy, a zatem modyfikujesz komunikat i ekspresję o sytuację. Jeśli więc u ciebie się to sprawdza, to dobrze i nie zamierzam cię przekonywać do zmiany sposobu działania. Ale też wyobrażam sobie sytuacje, w których ten sposób działania nie do końca zadziała, a przy pewnej niezręczności może wręcz dać efekt zupełnie odmienny od zamierzonego. Nawet zabić nastrój, który nagle stanie się sztywny i formalny. Przypuszczam, że ty akurat - świadomie czy nie - potrafisz tę formalinę potem rozpuścić swoim sposobem bycia czy budowania narracji, ale dla innych to nie musi zadziałać aż tak dobrze. Stąd jeśli ja bym prowadził taką prelekcję to właśnie takie zastrzeżenie - o próbie szukania dopasowania tego komunikatu do swojego sposobu wysławiania się, i sprawieniu, by był dzięki temu bardziej naturalny i właściwy dla danej osoby - bym zrobił. Ale ja to ja, a ty to ty :-)
Damn Baniak. Ta wymiana tutaj w komentarzach brzmi... odstraszająco. Gram bardzo sporadycznie i relatywnie niedługo z dosłownie jedną niemal stałą grupą bardziej doświadczonych znajomych, ale jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do dołączania do konwentowych sesji... teraz chyba zrozumiałem dlaczego. Jak zaczynamy gadać głupoty i trochę zgubimy po drodze fakt że graliśmy(co się oj nam zdarza często i gęsto) to jednak wolałbym być 'ściągnięty na ziemię' przez kogoś kogo kojarzę na tyle, i on mnie kojarzy żeby ten cały manewr nie przerodził się w stworzenie niekomfortowego oraz prawdopodobnie błędnego i krzywdzącego poczucia 'strasznego poważnego sztywnego gma'. Oczywiście zajmowanie się pierdołami kiedy mamy grać nie jest fajne, ale przypadkowe stworzenie atmosfery siedzenia pod butem napiętego gm'a też nie stworzy dobrej sesji. Oczywiście nie mam żadnych podstaw do 'podważania' twojego warsztatu, tak tylko rzucam bardziej przypadkowym, raczej personalnym odczuciem dotyczącym grania z grupą znajomych. Szacunek do gm'a i jego włożonej pracy w przygotowanie sesji to jedno, ale jednak gramy dla przyjemności, a ten gm(w moim przypadku) jest po prostu jednym z kumpli, nie jakimś konwentowym specem od prowadzenia sesji, więc jakbym zaczął odczuwać od swojego gm'a przesadne napięcie, nawet jeśli uzasadnione... to bym pewnie po prostu następnym razem wolał z nim nie grać, prawdopodobnie z korzyścią zarówno dla mnie, dla niego, i jego kolejnych sesji. Sorry, po prostu doszedłem do wniosku że nie wytrzymałbym z tego typu 'twardym' mistrzem... może po prostu jestem paskudnym graczem? Tak czy siak, cieszę się że mam tu w okolicy takich kumpli do grania jakich mam i po prostu z samego faktu że raczej nie jesteśmy sobie zupełnie obcy to jeszcze się udało nam nie zagryźć między sobą na sesji. 34:50 Nie zgadzam się kompletnie z tym fragmentem. "Realna groźba" może brzmi sensownie, ale nie w takiej postaci. Groźba przerwania sesji po spełnieniu jej, nawet w uzasadnionym przypadku w moim odczuciu przestaje być wymierzona tylko w gracza który 'zawinił'. Jakbym był postronnym graczem którego sesja by została w taki sposób przerwana, mógłbym być całkowicie świadomym że ten 'niespokojny gracz' zachowywał się fatalnie, ale nie zmieniło by to kompletnie faktu że w moich oczach GM natychmiast zostałby zrównany do nierozgarniętego szkolnego nauczyciela który posiłkuję się 'odpowiedzialnością zbiorową' na poziomie 'podziękujcie koledze że wyciągamy karteczki'. Nie ma szans żebym wrócił do takiego gm'a na sesję. Przepraszam Baniak, tak się nie robi.
1. Mam wrażenie że trochę za długo tłumaczysz pewne zagadnienia takie jak znaczenie słowa wychowanie. Asertywność ma dość trudne znaczenie dlatego tutaj rozumiem. 2. Nie wiem jak ci idzie z patronite ale jak uzbierasz dość pieniędzy to polecam kupić mikrofon krawatowy i dyktafon. Nie będzie takiego echa, strasznie przeszkadza. 3. Budowa zdania w sposób aserywny, tak aby nie atakować kogoś, natoralne odruchy na atak słowny. Właściwie to większość tego co powiedziałeś można zastosować w zwykłych relacjach i bardzo dobrze.
Z tego co zauważyłem RPG to idealne narzędzie socjalizacji.Żeby grać w RPG musi współpracować ze sobą kilka osób i to nie z takiego powodu że ktoś im kazał tylko dlatego że same tego chcą aby się dobrze bawić i robią to z własnej woli. Choć nie jest to związane z tematem to muszę powiedzieć że próby osiągnięcia tego samego efektu szkołach poprzez tak zwaną prace w grupach to chyba jedna z bardziej kretyńskich rzeczy jakie w tym systemie edukacji istnieją.(zaraz obok sposobu nauki języków) Nie mam nic do pracy w grupach ale w tym przypadku mamy jakiegoś Boga-nauczyciela który ocenia naszą pracę oraz ta jak dobrze pracowaliśmy w grupie i nie było by to jeszcze aż takie złe gdyby nie to że nauczyciel nie ocenia wcale grupy tylko pojedyncze osoby.Jeśli do wykonania zadania jest potrzebna jedna osoba to wykonuje je jedna osoba jeśli dwie to dwie . Praca zespołowa polega na tym że współpracujemy z innymi osobami w celu osiągnięcia jakichś korzyści. Jeśli grupa pozwoli jednej osobie żeby nic nie robiła mimo że jej potrzebowała to jest jej wina w takim wypadku każdy dostanie niższą ocenę.Jeśli do wykonania pracy wystarczyła jedna osoba i ta jedna osoba pozwoli reszcie nic nie robić to jej strata. Ocena powinna być taka sama dla wszystkich niezależnie czy ktoś pomagał czy nie bo praca zespołowa powinna polegać na tym że to te osoby powinny mieć motywacje do współpracy a nie stoi nad nimi jakaś osoba i ocenia kto pracował a kto nie. Jeszcze do tego te zadania które zawsze dostawaliśmy były bez problemu do wykonania dla jednej osoby i przepraszam bardzo ta jedna osoba ma zrobić tylko 1/3 aby pozostałe dwie też mogły powiedzieć że pracowały. Nie znosiłem tego.
Film opublikowany dzisiaj a komentarze sprzed 2 miesięcy?! yt pls... A żeby było na temat: uważam, że proszenie gracza o stonowanie postaci to powinna być naprawdę ostateczność. Niekomfortowo grałoby mi się z mistrzem gry gdybym wiedział, że ogranicza moją kreatywność podczas prowadzenia bohatera tylko dlatego, iż jakiś rodzaj postaci go irytuje. Zrozumiałe jest to w przypadku BG, którzy czynnie, nagminnie i intensywnie sabotują całą grę bądź są zrobieni celowo i złośliwie z zamiarem uprzykrzenia innym osobom zabawy, ale trzeba z tym ostrożnie.
Majster567 yup. Zgadza się. Trudny temat rzucił uczestnik. A komentarze sprzed 2mcy należą do Patronów którzy mają dostęp do filmów gdy tylko są zmontowane. Inni muszą czekać na publikację. Nawet właśnie parę miesięcy. Zapraszam na profil Patronite. Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie jako graczki chyba nic gorszego nie było niż MG wysoce ograniczający. Jeden kiedyś powiedział, stwórzcie sobie rasę (mieliśmy grać potworami), zachęcam, bo ten świat to autorka i nie jest w pełni opisana. Myślę, nie no, fajnie, to się tym pobawię. Zrobiłam strzygę typu dwudusznicę, dusza człowieka i potwora w jednym ciele, przygotowałam też postać, bardzo inteligentna medyczka (długa historia, ale świat naprawdę miał sens). Przyniosłam taka zadowolona i MG mi tylko mówi "ej wiesz co, nie tak wyobrażam sobie strzygi, zmieniłbym je trochę, bo mi to nie pasuje". Okej, mówił twórzcie świat ze mną, ale przecież to jego świat, może trochę dopracować i zmodyfikować. Troszkę mrzonka, bo kiedy zobaczyłam znów rasę strzyg, okazało się, że w jego mniemaniu są to tępe stworzenia (o mechanicznie bardzo ograniczonej inteligencji), pazurzaste i niezdolne do trzymania niewielkich narzędzi, nie muszę chyba mówić, że nawet z dwuduszności, na której oparłam backstory, nic nie zostało? W sensie, naprawdę rozumiem, że można mieć swoje wyobrażenie, ale po cholerę zachęcać wtedy graczy do zrobienia czegoś samemu? Kilka godzin pracy poszło się pieprzyć, bo MG stwierdził "nie pasuje mi to do wyobrażenia, chociaż powiedziałem, że macie wolną rękę, ups sorry". Zresztą innym razem gramy DnD, gdzie system alignment jakoś kiedyś do mnie nie przemawiał, ale ktoś mi go wyjaśnił i w sumie całkiem go polubiłam. No to myślę "zagrałabym złą postacią". MG mówi mi na to "wszyscy zaczynacie true neutral i będę wam modyfikował w zależności od waszych działań". W sumie spoko, niespotykane, ale brzmi rozsądnie. Tylko kiedy pewnego razu, na jednej z pierwszych sesji, infiltrowaliśmy obóz wroga, znaleźliśmy jeńców. Mówię, że bez sensu ich ratować, bo za duża szansa, że ktoś zobaczy większą grupę, no sorry. MG mi na to, że oj weź, co wam szkodzi. Więc ja powtarzam, że spore ryzyko. Na co MG "dam wam exp za każdego człowieka, którego doniesiecie żywego na zewnątrz". Gracze od razu jacyś tacy poruszeni bardziej. Też nie jestem bez winy, bo sama postanowiłam, że w porządku, dla tych pedeków to nawet ich wyciągnę. Ale potem MG w twarz nam powiedział, że "nie grajcie złymi, bo wtedy nie macie ogarniętego powodu do poszukiwania przygód i w ogóle to nie o to chodzi w tym systemie". Aha, to fantastycznie. Muszę grać dobrą z charakteru trucicielką, bo właściwie tak.
Co do Autorki uważam ,że MG zrobił tylko jeden błąd. Nie powiedział o tym ,że choć macie wolną rękę to musicie uzgadniać z nim czy coś mu pasuje czy nie. Bo MG może nie mieć ochoty prowadzić danej postaci. A po drugie faktycznie może nie pasować to do wykreowanego przez niego Lore. Inna sprawa ,że MG z prawdziwego zdarzenia pozwolił by na taką postać , wyjaśnił to fabularnie i prowadził tą himere nawet jeśli nie do końca by mu to się podobało. Co do DnD uważam ,że System to tylko narzędzie a MG musi być strasznie ograniczony jeśli nie jest w stanie wymyśleć choćby najgłupszego powodu dla którego zła postać miała by być poszukiwaczem przygód i walczyć ze smokami w podziemiach. Z resztą zła to nie znaczy BEZWZGLĘDNY PSYCHOPATA. Nie sądzisz ,że prawdopodobnie ty grałaś normalną postacią a on kazał robić bohaterów?
Asertywność i mówienie o własnych odczuciach jest ważne. Nie tylko na sesjach RPG, ale też w codziennym życiu.
Crak naturalnie, masz rację... Ale nie prowadzę kanału o codziennym życiu a staram się wykorzystywac wiedzę pedagogiczno-psychologiczną do przekazania czegoś moim kolegom i koleżankom MG. Nauczą się na sesje? To nauczą się do życia 😀
Jako psycholog i żona mistrza gry jestem niezmiernie wdzięczna za ten film. Moje "gadanie" nie trafia nawet w połowie tak jak przełożenie tego na realia RPG 😂
Wow! Robisz niesamowitą robotę :D Jestem początkująca w temacie RPG. Mam za sobą parę sesji i ostatnio grałam razem ze znajomymi co było dla mnie kompletną porażką, praktycznie każdy sobie przeszkadzał, rzucał głupie komentarze i nikt nie reagował na te zachowania włącznie z mistrzem gry. Strasznie mi to przeszkadzało. Dzięki Tobie już wiem jak to naprawić razem z MG ;)
50:05 pozwolę sobie na przedstawienie odpowiedzi ze swojego punktu widzenia.
Prowadząc gry zdarzyło mi się mieć pod swoją kuratela takiego gracza. Typ robiący pod siebie, dla siebie, przez siebie, trochę na złość i przekorę innym (w inteligentny i kulturalny sposób). Zawsze była to bardzo barwna postać dodająca kolorytu całej drużynie. Trzon ekipy jaką prowadzę to elfka, krasnolud, hobbit (to o nim mowa) i człowiek. Przyznam, że było mi na rękę posiadanie takiego asa w rękawie. Nieświadomie wiele razy stawał się lub mógł się stać takim żywym NPC. Przez to, że jego zachowanie często było brawurowe skończył z sztyletem w sercu i z pewnością wielu takich graczy tak kończy. Wyznaję zasadę , że to cel gry łączy graczy w spólnym graniu ale nie uważam, że celem gry ma być drużyna jeżeli postacie graczy nawiążą ze sobą bliskie relacje to wiadomo , że skoczą nawet w ogień aby sobie pomóc ale nic na siłę. Każda postać knująca pod siebie w końcu wpadnie i zawiśnie. Przecież jak w ekipie jest złodziej i regularnie okrada kompanów to wcześniej czy później ktoś dosypie mu coś do wina przy ognisku, przeszuka ekwipunek i jak znajdzie coś swojego to powiesi nagiego z kroczem wysmarowanym miodem nad mrowiskiem, a po przebudzeniu da propozycje nie do odrzucenia. Pozdrawiam prowadzącego kanał, wszystkich widzów i graczy.
Ps. jak już moja wypowiedź dotyczy złośliwego gracza to zadam złośliwe pytanie :) Baniaku w jednym z filmów mówiłeś, że nie lubisz i nie stosujesz wątków pobocznych ale są GM i gracze, którzy bardzo lubią niespodziewane dodatkowe historie. Może taki mały konkursik - wyślij, zarys lub scenariusz pobocznej przygody, a w nagrodę ... ty już dobrze wiesz czym nas uszczęśliwić. Pozdrawiam serdecznie.
Najważniejsza zasada dla mnie. Przed sesją dogadać się w sprawach alkoholowych żeby ze spotkania nie zrobiła się libacja w pewnym momencie 😂
Bardzo dobry materiał, doskonale naświetlający kwestię neutralnego zachowania i nieagresywnych postaw oraz form wypowiedzi.
Znalazłem ostatnio nowego gracza i z początku wydawałoby się ,że będzie to ''gracz cud''. Przeczytał w internecie chyba wszystko co się tylko dało o świecie , w którym mieliśmy grać, wszystko o swojej postaci, bogu w którego wierzy (a grał kapłanem) itd. I co się okazało? Grał ''za bardzo'' , jego kapłan był odgrywany jak przesadzony błędny rycerz: starał się za wszelką cenę mówić językiem starszym niż sienkiewiczowski co wychodziło bardzo nienaturalnie i nieskładnie, jego decyzje opierane były na przesadnej interpretacji jego wiary i charakteru (np zróbmy groby dla ludzi wymordowanych w karczmie zamiast zajmować się pościgiem) lub też po prostu od tak chciał wymordować sam jeden karawanę orkowych kupców, tylko dlatego, że byli orkami. Kompletnie to rozbijało grę, że aż inni gracze trzymali się od jego postaci z daleka.
Dzięki Baniak! Miszczuje i mam takiego "Piotrka" na sesji ;/. Na następnej grze postaram się zastosować do twoich rad :)
Daj znak, czy zadziałało :)
Podziałało?
@@mizaw345 Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... ;)
Ja mam problem na swoich sesjach z jednym graczem, który robi jakąś ogromną ilość hand outów dla swojej postaci. Nie jestem przeciwko robieniu hand outów, ale jego rzeczy zajmują 1/3 stołu i nie mają praktycznie zastosowania poza dekoracją. W dodatku jeszcze człowiek uwielbia power gaming, a że gramy w D&D, jest mi tym ciężej prowadzić, bo jestem początkującym mistrzem gry. Oczywiście staram się mu mówić co mi nie pasuje w jego zachowaniu, ale, że mamy rzadko sesje, to zdąża zapomnieć do następnej x.x. Spróbuję zastosować te zasady, z komunikatem w stylu: "zaufaj mi jako Mistrzowi Gry i daj się poniesć przygodzie, bez siedzenia cały czas w tabelkach".
Spoko prelekcja. Początek był trochę chaotyczny. Później super robota z 4 krokami. Zabrakło mi troszeczkę powiedzenia o Non Violent Communication, tak szerzej, żeby dla kogoś kto nie zna terminu i się wcale nie interesuje psychologią stało się to jasne. Jeszcze raz napiszę- super robota z metodą 4 kroków - sam bym lepiej nie wytłumaczył :)
Hej, Baniak :)
Jak wielu, mam pytanie dot. pytania o problematyczną postać dobrze odgrywaną przez gracza:
Co, jeśli gracz gra postacią chorą psychicznie? Uzasadnienie zabijania przypadkowych (m.in. ważnych) npc jest zawsze to samo... i ma sens. "Przecież tak mogłaby się zachować moja postać. Mam grać normalnie postacią, która ma być nienormalna?" Konsekwencje, że np gdy zabije karczmarza bez powodu, to z rogu zajazdu podejdzie i aresztuje go czterech strażników mogą nie zadziałać, bo jego ułomna postać nie będzie w tym widziała jakiegoś wielkiego problemu przez swój stan. Czy to nie dobry sposób by pożegnać się z postacią? "Zostałeś aresztowany. Koniec, przykro mi, choroba chorobą, ale konsekwencje są takie a nie inne i musisz stworzyć nową postać."
Drugi przykład: gramy w zróżnicowanym wiekowo składzie, są moi równolatkowie ok 25lat, ale jest też kilkunastoletni gracz. Zasady funkcjonowania w społeczeństwie są nam znane i nikt się nie będzie śmiał, że ta osoba jest zwyczajnie słabiej wyedukowana i mniej wie. O życiu, o realiach świata, w którym gramy, może być "mniej lotna" i nikt się z tego nie śmieje, ale w momencie gdy któryś z tych dorosłych dostanie postać, która jest czepialska, irytująca, drwiąca i ogółem naprzykrza się śmiejąc w grze z postaci młodszego gracza, to sam młodszy gracz może to odebrać jako ataki na jego osobę i śmianie z niego samego. A przecież ten dorosły "poprawnie odgrywa niepoprawną postać". Co myślisz o tych przypadkach?
Pozdrawiam :)
12:02 kozi mi się przypomniał :P i na jednej sesji ten rzut :P
Dzięki baniak serio pomogło :)
Odpowiedź na ostatnie pytanie jest wyjaśnieniem czemu przez lata unikałem RPG.
System taki wolny, ale wszyscy mamy działać razem i być Drużyną.
Na szczęście pojawił się Obcy RPG i inne systemy dające większą swobodę w relacjach postaci, bo chyba nigdy bym nie polubił tego typu rozrywki.
Po prostu nie lubię konwencji fantasy 🤷🏻
Niemniej rozumiem, że chodziło tu o nieco inny przykład - czyli celowego szkodzenia bez wyraźnych powodów.
Część baniak . Bardzo fajna prelekcja. Niestety z bycia w klasie maturalnej i braku pieniędzy nie mogę za bardzo uczestnicyc w tego typu eventach . Ale bardzo chciałbym zadać ci jedno pytanie jako gracz a ono brzmi : co jeśli jest się na sesji w której jest taka irytująca osoba jak "Piotrek" i ona ciągle przeszkadza innym graczom mistrz gry zamiast poprosić o skupienie się na grze nie dość że nic z tym nie robi to tej osobie poświęca trochę więcej czasu niż każdej innej z osobna . I nie chodzi mi o wytykanie "ej poswiecasz mi 4 minuty a jemu 7 " tylko ze tworzy się taki model ze grasz właściwie to ok graj sobie a jak grasz niewłaściwie to hej potrzymam temat. Probowalem wraz z innym graczem porozmawiać o tym z mg i oczywiście mg widzi że z nim gada ale nie za bardzo widzi w tym nic złego.
M1K4llpl szkoda że nie widzi bo już po zgłoszeniu problemu przez Was powinien otworzyć oczy. Może nie potrafi sobie poradzić z tym problemem? I nie umie się do tego przyznać. Czy ten MG rozwija jakoś swój warsztat? Czyta o byciu MG? Chodzi na prelekcję dla MG? Ogląda chociaż moje poradniki?
Baniak Baniaka tak rozwija i to bardzo .jest fajnym mg . Według mnie genialne potrafi poprowadzić sesję . Ogląda twoje poradniki , sam mu je pokazałem :) . Ale jak "Piotrek " przychodzi to dochodzi do swoistego momentu zapalnego i cała jakosc sesji spada . Naszczescie ten bg jest bardzo rzadko
Gdybym ja się zastosował do tej asertywności straciłbym ekipę ;p Chciałbym, żeby czasem brali sesję na poważnie, ale no co... mam na nich krzyczeć? Wolę zacisnąć zęby i nie starać się tak z klimatem sesji. (Odpada przestanie prowadzenia, bo nie mam innej ekipy w okolicy ;/, a poza tym fajnie się zazwyczaj gra).
czy ja w tym materiale mówię by krzyczeć na graczy? nigdy w życiu.
@Baniak Baniaka: Poważnie masz taką spinę nad samodzielnymi testami graczy? Rozumiem, że może irytować rzucanie kostkami 6 razy na minutę, ale żeby tak w ogóle? Ja sobie lubię rzucić test gdy jestem graczem, gdy nie jestem pewien jak moja postać powinna zareagować i sobie pomagam kośćmi.
Mariusz Famulski tylko przykład.
Ok, to jeszcze jedno: udaje ci się w normalnym życiu używać tych książkowych formułek? Dla mnie one są zbyt drewniane i raczej używam czegoś co bardziej pasuje do mojego normalnego sposobu wypowiadania się, stopnia zażyłości i sytuacji (w psychologii można coś takiego znaleźć pod hasłem "zmiękczenie asertywne"). Czyli np. gdy na sesji zapanuje przeszkadzający mi śmieszkizm to mógłbym powiedzieć coś w rodzaju: "Ok, wystarczy, wróćmy do gry". Na drugim może: "Ej, ziomki, gramy czy nie? Bo nie musimy jak nie chcecie". Trzeci byłby z grubsza podobny: "Albo się ogarniamy i jedziemy dalej, albo dajmy sobie spokój".
Treść, wymowa i ładunek emocjonalny zachowany, a jakoś tak bardziej naturalnie mi to wtedy brzmi. A jeśli tak jest i u ciebie to może przy następnej prelekcji warto by było to zaznaczyć, że to tylko schemat i by każdy poszukał wariantu komfortowego dla siebie, bo chyba nie dla każdego jest to oczywiste.
oczywiście, że się udaje. Gdyby nie udawało to bym nie pieprzył o tym przez godzinę :)
problem w tym, że jeśli każdy poszuka dla siebie wariantu to wróci do punktu wyjścia, bez wiedzy i treningu.
W Twoich komunikatach ja widzę dawanie graczowi wyboru miedzy tym, że wszyscy gramy albo nie gramy. Ja nie chcę nie grać, chcę kontynuować sesję i nie daję wyboru temu graczowi, który widzi nagle, że swoim zachowaniem może jednak wpłynąć na to, czy gramy czy jednak opowiadamy sobie żarty. Nie zgodzę się zatem, by treść (u Ciebie i u mnie) była zachowana, są zdecydowanie inne. Nie dbam czy komunikat brzmi dla odbiorcy naturalnie, bo jeśli nie jest przyzwyczajony, że ktoś pilnuje swoich granic to jest jego problem. Dbam by komunikat był jasny, prosty i przyniósł szybko efekt.
Ale oczywiście też trzeba dopasować komunikat nieco do odbiorcy. Ja znam swoich graczy i nie stosuję tego, bo wiem co na nich działa. Bardziej to stosuję do nowych graczy np. grając na konwentach.
O czymś takim pisałem w tym zdaniu: "raczej używam czegoś co bardziej pasuje do mojego normalnego sposobu wypowiadania się, stopnia zażyłości i sytuacji", a sam zauważyłeś, że w czystej formie stosujesz to głównie do nowych graczy, a zatem modyfikujesz komunikat i ekspresję o sytuację.
Jeśli więc u ciebie się to sprawdza, to dobrze i nie zamierzam cię przekonywać do zmiany sposobu działania. Ale też wyobrażam sobie sytuacje, w których ten sposób działania nie do końca zadziała, a przy pewnej niezręczności może wręcz dać efekt zupełnie odmienny od zamierzonego. Nawet zabić nastrój, który nagle stanie się sztywny i formalny. Przypuszczam, że ty akurat - świadomie czy nie - potrafisz tę formalinę potem rozpuścić swoim sposobem bycia czy budowania narracji, ale dla innych to nie musi zadziałać aż tak dobrze.
Stąd jeśli ja bym prowadził taką prelekcję to właśnie takie zastrzeżenie - o próbie szukania dopasowania tego komunikatu do swojego sposobu wysławiania się, i sprawieniu, by był dzięki temu bardziej naturalny i właściwy dla danej osoby - bym zrobił. Ale ja to ja, a ty to ty :-)
Damn Baniak. Ta wymiana tutaj w komentarzach brzmi... odstraszająco. Gram bardzo sporadycznie i relatywnie niedługo z dosłownie jedną niemal stałą grupą bardziej doświadczonych znajomych, ale jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do dołączania do konwentowych sesji... teraz chyba zrozumiałem dlaczego. Jak zaczynamy gadać głupoty i trochę zgubimy po drodze fakt że graliśmy(co się oj nam zdarza często i gęsto) to jednak wolałbym być 'ściągnięty na ziemię' przez kogoś kogo kojarzę na tyle, i on mnie kojarzy żeby ten cały manewr nie przerodził się w stworzenie niekomfortowego oraz prawdopodobnie błędnego i krzywdzącego poczucia 'strasznego poważnego sztywnego gma'. Oczywiście zajmowanie się pierdołami kiedy mamy grać nie jest fajne, ale przypadkowe stworzenie atmosfery siedzenia pod butem napiętego gm'a też nie stworzy dobrej sesji.
Oczywiście nie mam żadnych podstaw do 'podważania' twojego warsztatu, tak tylko rzucam bardziej przypadkowym, raczej personalnym odczuciem dotyczącym grania z grupą znajomych. Szacunek do gm'a i jego włożonej pracy w przygotowanie sesji to jedno, ale jednak gramy dla przyjemności, a ten gm(w moim przypadku) jest po prostu jednym z kumpli, nie jakimś konwentowym specem od prowadzenia sesji, więc jakbym zaczął odczuwać od swojego gm'a przesadne napięcie, nawet jeśli uzasadnione... to bym pewnie po prostu następnym razem wolał z nim nie grać, prawdopodobnie z korzyścią zarówno dla mnie, dla niego, i jego kolejnych sesji.
Sorry, po prostu doszedłem do wniosku że nie wytrzymałbym z tego typu 'twardym' mistrzem... może po prostu jestem paskudnym graczem? Tak czy siak, cieszę się że mam tu w okolicy takich kumpli do grania jakich mam i po prostu z samego faktu że raczej nie jesteśmy sobie zupełnie obcy to jeszcze się udało nam nie zagryźć między sobą na sesji.
34:50 Nie zgadzam się kompletnie z tym fragmentem. "Realna groźba" może brzmi sensownie, ale nie w takiej postaci. Groźba przerwania sesji po spełnieniu jej, nawet w uzasadnionym przypadku w moim odczuciu przestaje być wymierzona tylko w gracza który 'zawinił'. Jakbym był postronnym graczem którego sesja by została w taki sposób przerwana, mógłbym być całkowicie świadomym że ten 'niespokojny gracz' zachowywał się fatalnie, ale nie zmieniło by to kompletnie faktu że w moich oczach GM natychmiast zostałby zrównany do nierozgarniętego szkolnego nauczyciela który posiłkuję się 'odpowiedzialnością zbiorową' na poziomie 'podziękujcie koledze że wyciągamy karteczki'. Nie ma szans żebym wrócił do takiego gm'a na sesję. Przepraszam Baniak, tak się nie robi.
1. Mam wrażenie że trochę za długo tłumaczysz pewne zagadnienia takie jak znaczenie słowa wychowanie. Asertywność ma dość trudne znaczenie dlatego tutaj rozumiem.
2. Nie wiem jak ci idzie z patronite ale jak uzbierasz dość pieniędzy to polecam kupić mikrofon krawatowy i dyktafon. Nie będzie takiego echa, strasznie przeszkadza.
3. Budowa zdania w sposób aserywny, tak aby nie atakować kogoś, natoralne odruchy na atak słowny. Właściwie to większość tego co powiedziałeś można zastosować w zwykłych relacjach i bardzo dobrze.
Z tego co zauważyłem RPG to idealne narzędzie socjalizacji.Żeby grać w RPG musi współpracować ze sobą kilka osób i to nie z takiego powodu że ktoś im kazał tylko dlatego że same tego chcą aby się dobrze bawić i robią to z własnej woli.
Choć nie jest to związane z tematem to muszę powiedzieć że próby osiągnięcia tego samego efektu szkołach poprzez tak zwaną prace w grupach to chyba jedna z bardziej kretyńskich rzeczy jakie w tym systemie edukacji istnieją.(zaraz obok sposobu nauki języków)
Nie mam nic do pracy w grupach ale w tym przypadku mamy jakiegoś Boga-nauczyciela który ocenia naszą pracę oraz ta jak dobrze pracowaliśmy w grupie i nie było by to jeszcze aż takie złe gdyby nie to że nauczyciel nie ocenia wcale grupy tylko pojedyncze osoby.Jeśli do wykonania zadania jest potrzebna jedna osoba to wykonuje je jedna osoba jeśli dwie to dwie .
Praca zespołowa polega na tym że współpracujemy z innymi osobami w celu osiągnięcia jakichś korzyści.
Jeśli grupa pozwoli jednej osobie żeby nic nie robiła mimo że jej potrzebowała to jest jej wina w takim wypadku każdy dostanie niższą ocenę.Jeśli do wykonania pracy wystarczyła jedna osoba i ta jedna osoba pozwoli reszcie nic nie robić to jej strata.
Ocena powinna być taka sama dla wszystkich niezależnie czy ktoś pomagał czy nie bo praca zespołowa powinna polegać na tym że to te osoby powinny mieć motywacje do współpracy a nie stoi nad nimi jakaś osoba i ocenia kto pracował a kto nie.
Jeszcze do tego te zadania które zawsze dostawaliśmy były bez problemu do wykonania dla jednej osoby i przepraszam bardzo ta jedna osoba ma zrobić tylko 1/3 aby pozostałe dwie też mogły powiedzieć że pracowały.
Nie znosiłem tego.
Film opublikowany dzisiaj a komentarze sprzed 2 miesięcy?! yt pls... A żeby było na temat: uważam, że proszenie gracza o stonowanie postaci to powinna być naprawdę ostateczność. Niekomfortowo grałoby mi się z mistrzem gry gdybym wiedział, że ogranicza moją kreatywność podczas prowadzenia bohatera tylko dlatego, iż jakiś rodzaj postaci go irytuje. Zrozumiałe jest to w przypadku BG, którzy czynnie, nagminnie i intensywnie sabotują całą grę bądź są zrobieni celowo i złośliwie z zamiarem uprzykrzenia innym osobom zabawy, ale trzeba z tym ostrożnie.
Majster567 yup. Zgadza się. Trudny temat rzucił uczestnik.
A komentarze sprzed 2mcy należą do Patronów którzy mają dostęp do filmów gdy tylko są zmontowane. Inni muszą czekać na publikację. Nawet właśnie parę miesięcy.
Zapraszam na profil Patronite. Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie jako graczki chyba nic gorszego nie było niż MG wysoce ograniczający. Jeden kiedyś powiedział, stwórzcie sobie rasę (mieliśmy grać potworami), zachęcam, bo ten świat to autorka i nie jest w pełni opisana. Myślę, nie no, fajnie, to się tym pobawię. Zrobiłam strzygę typu dwudusznicę, dusza człowieka i potwora w jednym ciele, przygotowałam też postać, bardzo inteligentna medyczka (długa historia, ale świat naprawdę miał sens). Przyniosłam taka zadowolona i MG mi tylko mówi "ej wiesz co, nie tak wyobrażam sobie strzygi, zmieniłbym je trochę, bo mi to nie pasuje". Okej, mówił twórzcie świat ze mną, ale przecież to jego świat, może trochę dopracować i zmodyfikować. Troszkę mrzonka, bo kiedy zobaczyłam znów rasę strzyg, okazało się, że w jego mniemaniu są to tępe stworzenia (o mechanicznie bardzo ograniczonej inteligencji), pazurzaste i niezdolne do trzymania niewielkich narzędzi, nie muszę chyba mówić, że nawet z dwuduszności, na której oparłam backstory, nic nie zostało? W sensie, naprawdę rozumiem, że można mieć swoje wyobrażenie, ale po cholerę zachęcać wtedy graczy do zrobienia czegoś samemu? Kilka godzin pracy poszło się pieprzyć, bo MG stwierdził "nie pasuje mi to do wyobrażenia, chociaż powiedziałem, że macie wolną rękę, ups sorry".
Zresztą innym razem gramy DnD, gdzie system alignment jakoś kiedyś do mnie nie przemawiał, ale ktoś mi go wyjaśnił i w sumie całkiem go polubiłam. No to myślę "zagrałabym złą postacią". MG mówi mi na to "wszyscy zaczynacie true neutral i będę wam modyfikował w zależności od waszych działań". W sumie spoko, niespotykane, ale brzmi rozsądnie. Tylko kiedy pewnego razu, na jednej z pierwszych sesji, infiltrowaliśmy obóz wroga, znaleźliśmy jeńców. Mówię, że bez sensu ich ratować, bo za duża szansa, że ktoś zobaczy większą grupę, no sorry. MG mi na to, że oj weź, co wam szkodzi. Więc ja powtarzam, że spore ryzyko. Na co MG "dam wam exp za każdego człowieka, którego doniesiecie żywego na zewnątrz". Gracze od razu jacyś tacy poruszeni bardziej. Też nie jestem bez winy, bo sama postanowiłam, że w porządku, dla tych pedeków to nawet ich wyciągnę. Ale potem MG w twarz nam powiedział, że "nie grajcie złymi, bo wtedy nie macie ogarniętego powodu do poszukiwania przygód i w ogóle to nie o to chodzi w tym systemie". Aha, to fantastycznie. Muszę grać dobrą z charakteru trucicielką, bo właściwie tak.
Co do Autorki uważam ,że MG zrobił tylko jeden błąd. Nie powiedział o tym ,że choć macie wolną rękę to musicie uzgadniać z nim czy coś mu pasuje czy nie. Bo MG może nie mieć ochoty prowadzić danej postaci. A po drugie faktycznie może nie pasować to do wykreowanego przez niego Lore. Inna sprawa ,że MG z prawdziwego zdarzenia pozwolił by na taką postać , wyjaśnił to fabularnie i prowadził tą himere nawet jeśli nie do końca by mu to się podobało.
Co do DnD uważam ,że System to tylko narzędzie a MG musi być strasznie ograniczony jeśli nie jest w stanie wymyśleć choćby najgłupszego powodu dla którego zła postać miała by być poszukiwaczem przygód i walczyć ze smokami w podziemiach. Z resztą zła to nie znaczy BEZWZGLĘDNY PSYCHOPATA. Nie sądzisz ,że prawdopodobnie ty grałaś normalną postacią a on kazał robić bohaterów?