Plusem jest to że można przenosić i przewozić w autobusie lub pociągu na dalszych odległościach lub w pozamiejskich terenach gdzie nie ma warunków na jazdę hulajnogą
Ja liczę inaczej. Komunikacja miejska odpada bo stanie na przystanku i wątpliwa przyjemność jazdy w tłumie tę formę dyskwalifikuje. Na paliwo do sutą wydaję ok 250zł na m-c. Wiadomo że auta się nie porzuca bo w zimie i przy niekorzystnej pogodzie hulajnogą się nie jeździ. Wg mnie hulajnoga zwróciła mi się w jeden sezon. Aktualnie będzie nawet szybciej bo paliwo ciągle drożeje. Autem do domu jadę ok 15 min jak nie ma korków, hulajnogą 10 min nawet jak są korki.
Poza tym nie trzeba liczyć, że musi się hulajnoga zwrócić w 100%. Nawet 50% wydaje się spoko, patrząc że nikt za taką cenę jej nie sprzeda i na pewno będzie wykorzystywana częściej niż tylko na dojazdy do pracy.
Ja tam może się nie znam, ale kupiłem swoją, dokładnie Xiaomi Mi M365 Pro i jestem mega zadowolony. Nie licząc żadnych durnych kosztów, po prostu jest moja a przede wszystkim jest świetną alternatywą dla komunikacji miejskiej (nie wspomnę o samochodzie i korkach, w których spędzałem po 40 minut). Swoją hulajnogę odpalam z miejsca pracy, a w domu jestem w ok. 10-12 minut. Miejska nie zawsze będzie tam, gdzie chcemy. A o higienie jakiejkolwiek nie wspomnę, oczywiście jak ktoś sobie ją ceni. A czemu? Bo zwyczajnie nie wiesz kto tym przed nami jechał, co robił. I nie koniecznie musiał nią jechać. Zwyczajnie dla beki coś z nią.. zrobił. Tyle ;)
Nie ma żadnego sensu, ale podpowiem Ci że naładowanie wysokiej jakości hulajnogi od 0% do 100% to koszt 50groszy za prąd (ładuje hulajkę raz na tydzień czyli miesięczny koszt to 2zł). I teraz możesz sobie przeliczyć bardzo łatwo. Ja to liczyłem i uważam, że bardzo się opłaca, a dodam że również posiadam samochód :). Hulajnogi miejskie nie dość, że za kilometr płacisz 1zł (gdzie z własną hulajnogą to koszt 1gr) to jeszcze za samo odpalenie hulajnogi na start płacisz 2zł, także to w ogóle nie ma sensu :). Czyli np. porównując do hulajnogi miejskiej, to za miesiąc jeżdżenia (ładowanie 4 razy w miesiącu) na własnej hulajnodze to koszt około 2zł, gdzie za samo włączenie hulajnogi miejskiej płacisz 2zł. Brzmi jak abstrakcja ale taka jest prawda :).
@@Ikhthus777 każdorazowo naładowanie hulajnogi do pełna to koszt 50gr, ja ładuje Swoją która moze przejechać 65km na jednym ładowaniu 4 razy w miesiącu i wychodzi Ci 2zł. Liczyłem to miernikiem energii
hulajnogi oczywiście mają swoje minusy, ale dla mnie to super sprawa! Mam mass-ridera i śmigam codziennie do pracy i nie tylko. Fajnie tak przewietrzyć głowę, omijać korki itp. Po wyjściu z biura ruch na powietrzu wskazany :)
Dojazdy na hulajnodze lub innym UTO to nie tylko oszczędność w porównaniu do samochodu ale przede wszystkim spokój. Najbardziej lubię jeździć do pracy zimą gdy jest pusto, tylko uber eats czasami śmignie. Wbrew pozorom gdy się odpowiednio ubiorę jeżdzi się komfortowo.
dokładnie, za to lubię hulajnogę. Nie mam sprzętu za kilkanaście tysięcy, ale mi moja manta wystarcza w zupełności. Nie zrezygnowałem całkowicie z samochodu, ale jednak na co dzień częściej wybieram hulajnogę ;)
mój mąż śmiga hulajnogą manta - do pracy, do sklepu i na przejażdżki. Trochę mu pozazdrościłam, czasem mu "podkradam" ale coraz częściej myślę o swojej :)
Nie liczenie ładowania to błąd.bo z ulicy bierzemy już naładowaną hulajnogę.moim zdaniem bardziej opłaca się własny rower klasyczny nie elektryczny.kupujemy raz i jeździmy ile chcemy i gdzie chcemy nawet daleko za miasto. Nie jesteśmy też zależni od gniazdka elektrycznego.dodajmy tu od razu że ceny energii w tył roku rosną znacznie i nie długo trzeba będzie pomyśleć o ładowaniu alternatywnym takiej chulajnogi.dlatego uważam że to kolejny punkt gdzie rower wygrywa.nie dawno. Żona zakupiliśmy nowe rowery i kiedy jest cieplej jeździmy ile się da i gdzie się da a zwłaszcza nad wodę za miasto.polecam.wspomnienia bezcenne.
Wszystko zależy od wielu czynników. Ja zanim wsiądę na hulajnogę muszę z nią przejechać 20 min pociągiem. Zatłoczonym. Wcisnąć tam rower to czysta abstrakcja. Hulajnogę położę między nogami na podłodze. Powiesz, że można jechać hulajnogą tradycyjną bez silnika. Owszem. Próbowałem. Po miesiącu moje kolana zawołały L4. Nie ma jedynego złotego środka.
Słusznie , rower dobry, najlepiej jakbyśmy zrobili jak Chiny przed rokiem 2000, wszyscy na rowerach i 0 samochodów ale wyobrażasz sobie złożenie roweru i zabranie go ze sobą do sklepu czy biurowca? Zostawisz na chodniku, aha ryzykowne. Mam rower, hulajnogę elektryczną, samochód i motocykl, coś wiem które jest lepsze od czego. Każdy środek lokomocji ma swoje wady i zalety. Najlepiej mieć wszystkie. SAMOCHÓD: wygodny i pojemny ale dużo pali i w mieście stoisz w korkach i problem z parkowaniem. MOTOCYKL: zajeb#$%@, mało pali szybko jedzie, korki nie dotyczą i parkowanie łatwe ale rodziny czy lodówki nie weźmiesz , jest niebezpieczny a w zimie nie bardzo. HULAJNOGA: stosunkowo szybka, wygoda, poręczna ale trzeba zapłacić te 50 gr za 30 km chyba, że nam Niemcy z Czechami elektrownie zamkną. W zimie jak wyżej. ROWER: Jazda za darmo, zdrowa i w miarę szybko po mieście, teoretycznie zasięg nieograniczony ale męcząca na dłuższą metę i mały kłopot z parkowaniem bo nie wezmę go ze sobą a gdzieś zostawić muszę. W zimie nie bardzo.
Takie przeliczenia (hulajnoga vs bilet na autobus) średnio sprawdzają się w rzeczywistości, gdyź w polskich warunkach główną niewiadomą jest pogoda. Jak porządnie lunie, albo jest ślisko, to juz tylko nieliczni zdecydują się na podróż hulajnogą
Kupiłem hulajke za prawie 8k z gwarancją na 3lata. Zasięg na luzie 40-50km realnie. Pracuje 6dni w tygodniu. Dojeżdżam 5km. Do miasta raz w tygodniu 15km hulajka (autem 15-20min hulajka 25-30min). Do sklepu z małym plecaczkiem codziennie sobie podjezdzam. Do znajomych również podjeżdżam teraz hulajnoga. Również ładuje w pracy. Tygodniowo robie hulajka ~150km, autem ~40km, co daje 600km hulajnoga i 160km autem. (Rozleniwiłem się bo do sklepu 2km podjeżdżam nawet). Wcześniej autem robiłem ~500-650km miesięcznie, gdzie przy spalaniu v8 wychodzi ponad 1zl za kilometr. Oszczędność rzędu 400zł miesięcznie to zwrot będzie po roku z hakiem, oczywiście trzeba wykluczyć zimę i dni deszczowe więc liczę realnie 2 lata. Ale frajdę jaka daje, komfort, że w mieście zestawie gdzie chce gdyż nie mam problemu zaparkować (w pracy tak samo). Zobaczymy po roku eksploatacji, a na razie nie żałuję wydanych pieniędzy. Ten zwrot przez 2 lata tylko poprzez dojazd do pracy to troszkę głupie wyliczenia. Dolicz inne dojazdy, sklep, poza miasto do znajomego na piwko itd, a pewnie skróci się to o 1/3
JA PODOBNIE MAM SAMOCHÓD HULAJNOGĘ EL. ALE TEZ ROWER I MOTOCYKL I NAJLEPIEJ MIEĆ KILKA ŚRODKÓW TRANSPORTU NA KAŻDĄ OKAZJĘ ALBO JAK JEDEN SIĘ ZEPSUJE :) Po mieście najlepiej na hulajnodze, zalety zna każdy kto używa. Blisko na hulajce bo prawie za darmo i w miarę szybko, dalej na motorze bo szybciej i fajniej ale też tanio i parking to nie problem a jak trzeba to samochodem ale coraz mniej to lubię choć mam 270KM R6 i 4x4. Na rowerze dla zdrowia rundkę albo jak ochota najdzie po górkach pośmigać.
Kupiłem Xiaomi 1 przed pandemia do jazdy w wakacje po Warszawie . Jeździłem po skończeniu remontu u kuzyna czyli po południu .Dodałem ubezpieczenie za 200 zamykanie za 250 .Sprzedałem po 1.5 mieś z 2000 km . Koszt 300 zł ,zamykanie zostało a ile zabawy. Ładowałem u kuzyna za darmo.Jeździłem ostrożnie bez skakania po krawężnikach i nie w deszczu. Obserwacja. Jakże nieekologiczny i nieekonomiczny jest pusty samochòd prowadzony przez jedna osobę.
jak masz dobry dojazd do pracy, to owszem….ale jak masz jechać po wertepach i koleinach, to już hulajnoga przestaje wygrywać z autem…Do tego warunki pogodowe to jedna wielka niewiadoma - nie zawsze uzyje się hulajnogi jak jest silny wiatr i ulewa
Ja to inaczej policzyłem. Ja dziennie płacę za bilety 13.20zł. Hulajkę kupiłem za 4000zł. Tak więc 4000 / 13 = 308 dni. Czyli po 308 dniach zwróci mi się koszt hulajki.
Jakie są hulajnogi z wyjmowalną baterią jak np. Motus 8 power lub 4swiss 4/6 ex czy są narynku jakieś dostępne modele do 2500tys z baterą którą można w prosty sposób zdemontować ?
Ten film ma cię zniechęcić do kupna a zachęcić do wynajmowania. Nie jest miarodajny ani uczciwy. np: dojazd 20 razy w miesiącu do pracy... miesiąc pracownika ma zwykle 23 dni. Ale wtedy jeszcze bardziej opłaca się KUPIĆ :)
Moja zjechałem 1000 km.. I bez awarii.. S4 Kugoo.. Spoko.. Kola10, napęd tył.. Prędkość max. 35..zasieg 30 km w dobrym tempie.. Zima.. Jakieś 20 km.. Jeżdżę cały rok.. Polecam...
Dobre, to samo mi przyszło na myśl. Przecież jest za DARMO:) Kradnie prąd, zagraca klatkę schodową i awantury z żoną w nocy urządza cham jeden i pewnie sika sąsiadowi pod oknem
Nigdy nie ładuję w pracy. Do pracy mam 15 km a hulajnogą zrobię spokojnie trzy takie kursy na jednym ładowaniu. Ten człowiek dojeżdżając 5 km też nie musiał. Koszty prądu są tak znikome, że w jego wyliczeniu pomijalne.
Jakie 2 lata się będzie zwracać baranie chyba 10 miesięcy. Powiem lepiej : 200 zł za miesiąc? w 10 miesięcy mam swoją nową i lepszą niż ta wynajmowana, nawet na raty się bardziej opłaca. 1 minuta wynajmowania hulajnogi to koszt ładowania własnej do pełna na około 30 km. matematykę zostawiam wam. Jeśli chcesz wynajmowaną "odblokować" dopłacasz za każdą minutę kolejne ładowanie do pełna własnej. Przecież tu nie potrzeba nic liczyć od razu wiadomo, ze OPŁACA SIĘ KUPIĆ WŁASNĄ, Ile "odblokowanych" minut wynajmiesz za 2000zł ? to nie majątek 2000-2500zł za niezłą.
jedna rzecz! hulajnoga zwraca się po 2 latach w przeliczeniu do komunikacji miejskiej. ok! tylko że po tych dwóch latach pieniądze na bilety już wydałeś i bilety te są już nie ważne, a hulajnogę wciąż masz, i możesz z nią zrobić co chcesz. jeździć dalej albo sprzedać za np 1000zł
@@noxd687 no tak, ale film jest o hulajnodze. a poza tym, rower też trzeba gdzieś zostawić, przypiąć żeby nie ukradli i konserwować, i także trzeba dodatkowego miejsca i to nawet więcej niż na hulajnogę. Nie zapominaj też o tym że hulajnogą ruszasz spod samego domu a do komunikacji miejskiej trzeba podejść i pewnie też sporo osób przesiada się. Także brałbym pod uwagę kwestię spocenia się. Ja np niechciałbym wpaść mocno spocony do pracy bądź na uczelnie i siedzieć tak cały dzień
Sam właśnie będę kupował jako alternatywę dla auta do pracy kiedy nie musze brać nic po za laptopem. Prąd trzeba liczyć w kalkulacjach bo pracodawca też za to płaci. Aktualnie wydaje 40-50 zł za każde 100 km autem licząc prąd dla hulajnogi wyjdzie jakieś 1-2 zł za 100 km. Pokonując dziennie ~20 km oszczędzam 50 zł tygodniowo co daje jakieś 2000 zł rocznie. Wiadomo, ze też będzie autem się jeździć ale w przypadku auta trzeba też liczyć po za paliwem koszty eksploatacji. Olej, hamulce, opony nawet głupi płyn do spryskiwaczy, gdzie idzie bańka tygodniowo to kolejne 5 zł.
Wiesz co ja kupiłem sobie skuter elektryczny/ hulajnogę od manta flinston ii i powiem Ci opłacało się bo mieszkam w mieście i nie chciało mi się ciagle szukać miejsc parkingowych dla auta :) Więc super sprawa
Ja odpowiem czy się opłaca własna: TAK wszystko co własne i nowe się opłaca, bo nie musisz płacić za wynajem i masz dostęp w każdej chwili. Kto ma swój sprzęt wie czym się różni już taka za 2000-2500zł od tej do wynajęcia. Finansowo też się opłaca, szybko się zwraca. Autobus staje tylko na przystankach i komfort wątpliwy. Szybciej po mieście jadę na hulajce niż samochodem a koszt ładowania jest znikomy w porównaniu do korzyści, wygody i cen paliwa. Skoro opłaca się kupić 1000 hulajnóg i je wynajmować na minuty to odpowiedź jest prosta. 1 WADA : raczej nie pojeździmy w zimie.
Zenek wszystko prawda ale to ostatnie nie. Najbardziej lubię zimy. Skarpeta wiatroszczelna na głowę pod kask z zaklejonymi wlotami. Wiatroszczelna kurtka na bluzę, kalesony pod spodnie lub sztormiaki wiatro i deszczoodporne na spodnie. Rękawiczki narciarskie. Zimą najbardziej lubię jeździć bo nie ma rowerzystów :).
Jednak własny sprzęt ma też wady - trzeba go wszędzie mieć ze sobą i pilnować. Pojazdem wynajmowanym można np. pojechać tylko w jedną stronę, a wrócić inaczej. Własny trzeba ładować - co oznacza, że co jakiś czas jest niedostępna (ładuje się) - dobrze jak zasięg wystarcza na jednodniowe potrzeby i można ładować nocą. Wynajmowany możesz zostawić jak się rozładuje i wziąć następny egzemplarz. Własną musisz naprawiać - podobnie jak z ładowaniem tylko trudniej to zaplanować.
@@krzysztofrudnik4745 To oczywiście prawda ale ja się boje jeździć na sharingowych, są wyjątkowo niebezpieczne. Idealnym rozwiązaniem jest monocykl ale to już są trochę większe pieniądze.
Mam inne pytanie: czy przeciętny facet 45 lat, jeżdżący głównie samochodem, bez nadwagi 😁 da radę? To duży spadek komfortu? Tak ogólnie pytam, raczej osoby typu "statystyczny nieruchawy Janusz", nie fit weganów, co chodzą na siłownię 😁
Kupiliśmy dzieciakom hulajkę manta young rider oczywiście że się opłacało bo nie był to wysoki koszt, dodatkowo chłopaki szybciej są w domu po szkole a przy tym mają sporo zabawy :)
Nie liczyłbym takiej hulajnogi jako alternatywny środek transportu, z tego względu, że ma ona ograniczone możliwości. Przy dobrym sprzęcie może da radę przejechać miasto w obie strony, ale pewności nie ma. Pogoda mocno wpływa na komfort jazdy i sam pojazd nadaje się tak naprawdę do podjeżdżania na krótsze dystanse. 2k to niemałe pieniądze, ale na telefon czy konsolę potrafimy wydać więcej, więc jak ktoś mocno chce, to odłoży i kupi. Tu jednak ładowanie bardziej obiąży budżet niż przy telefonie. Pewnie w pracy się da, przy tym ile firmy zużywają energii, różnica będzie bardzo znikoma, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy szef przychylnie na to spojrzy. No i dwie najważniejsze. Zdrowie i środowisko. To drugie nie obchodzi większości, a szkoda, bo ma równie wielki wpływ na pierwsze, czyli nasze zdrowie. Przy dzisiejszym trybie, warto pomyśleć o zwiększeniu aktywności fizycznej i tutaj pojawia się klasyczny rower. Tani i niedrogi w utrzymaniu, pomaga nam zachować lepszą formę i nie trzeba go non stop ładować. Fakt, że jest większy, ale teraz jest tyle modeli, że i składaki potrafią być ładne.
Moja Mi pro2 ma ładowarkę 71W więc jak wyjadę do końca battkę to ładowanie 8-9 godIn kosztuje około złotówki. Na tym prądzie przejeżdżam w zał od zmiennych czynników od 25 do 42 kilometrów, więc drogo nie jest.
@d-_-b ale czego ty oczekujesz od roweru na dojazdy do pracy? Mieszkam w zatłoczonym mieście, z hulajnogi przerzuciłem się na wyremontowanego Jubilata za 100zł i jest super. O to też chodziło autorowi komentarza. No ale takie teraz mamy czasy, musi być drogie albo wcale - nawet gdy chodzi o nieskomplikowane przeznaczenie. Dla kontrastu posiadam również rower za ponad 4 tysiące - weekendowy :)
Szanowny kolego ZANIM SIĘ WYPOWIE TO WYPADA POMYŚLEĆ LUB CHOĆ ZNAĆ ZAGADNIENIE. Osobiście mam i wielu moich znajomych też , hulajnogę elektryczną, samochód, rower, motocykl. Ładowanie mojej hulajnogi kosztuje po podwyżkach mniej niż 1 zł na około 30 km zasięgu. 30km samochodem w korkach miejskich to 10L/100km, 75zł/100km lub hulajnogą EL. za 3zł i 25 groszy/100km. 1000km robi się do pracy w 2 miesiące. 750zł za paliwo lub 32zł i 50 gr. za prąd. TAK TO Nie małe pieniądze 2000ZŁ NA HULAJNOGĘ ALE ZWRACA SIĘ W 2,5 MIESIĄCA !!! a ja mam tylko 10 km do pracy. Mam takie urządzenie "watomierz" i wiem ile energii zużywa i ile kosztuje ładowanie. Czym przejedziesz 30 km za 1 zł ? Są szybsze, lepsze hulajnogi niż moja i z większym zasięgiem ale taka mi wystarcza. Samochód też mam i korzystanie z niego dzisiaj w mieście to nieporozumienie: korki, parkowanie i cena paliwa.
Rower odpada. Nie zmieszczę do bagażnika a do pracy nie mogę dojeżdżać śmierdzący. Za 2600 masz hulajnogę z zasięgiem około 40 km. Za trzy zasięg 50/60 km. Wystarczy. Niestety rowerzyści, zwłaszcza ci w rajtuzach mają coś z głową i alergicznie reagują na inne pojazdy na DDR. Ja wiem, że to przez zmęczenie, hormony stresu więc i tak jestem wyluzowany.
Jeśli chodzi onśrodowisko to trzeba wziąć pod uwagę że człowiek pokonujący takie odległości na rowerze ma znacznie większe zapotrzebowanie ma kalorie niż ten jeżdżący na rowerze. Energia nie bierze się z nikąd a rolnictwo np hodowla zwierząt, nawozów to duża emisja gazów cieplarnianych. Ja mniej jem i ładuję monocykl lub hulajnogę prądem z fotowoltaiki. Jestem zdecydowanie bardziej eko niż rowerzysta.... 😁
Nie: " Za jaki czas zwróci nam się hulajnoga ?", tylko: " Po jakim czasie dojazd alternatywną metodą przestanie być opłacalny, bo taniej byłoby kupić hulajnogę ? " Poza tym trzeba doliczyć koszty leków i wizyt lekarskich w przypadku korzystania z hulajnogi, od października do maja.
Lub od października do marca jeśli będzie łagodna zima :))) Wszystko ma wady i zalety. Samochód lepszy ale nie w godzinach szczytu. Najlepiej mieć kilka środków transportu i wybrać odpowiedni na porę roku czy porę dnia :) Rower czy hulajka w lecie na korki a w zimie samochodem, ciepło i wygodnie ale długo i drogo a ceny paliw rosną...
Przepraszam zapomniałem o autobusach. Po wystaniu się na przystanku na mrozie będzie ciepło , DROGO jak nie wiem co i też leki się przydadzą bo tłoczno i nie wiadomo kto na co chory.
Zaliczyłem juz dwie zimy. Jeżdżę codziennie bez wzgledu na pogodę. Jeździłem po oblodzonych chodnikach czy ścieźkach. Śnieg czy deszcz w ogóle nie jest przeszkodą. Na lekarza nic nie wydawałem bo przez ten cały czas zaliczyłem jeden niegroźny upadek i to latem.
No jasne a kosztowała jakieś 6K minimum. 😉. Po przyjeździe do pracy obowiązkowy prysznic a to jest wydatek i kradzież prądu 😀 a poza tym każdy dodatkowy prysznic w ciągu dnia to większą emisja i zużycie wody....
@@baryton76 Dostęp do zaplecza sanitarnego wraz z prysznicem jest w większości prac (szczególnie fizycznych) i jest darmowe. Nikt nikogo za to nie rozlicza. ;) Z resztą to bardzo oszczędna forma zużycia wody niż wanna.
@@PaffcioStudio Nie chodzi o to czy sam płacisz tylko o sam fakt zużywania cennych zasobów wody, której mamy coraz mniej i emisję CO2 zachodząca by wodę podgrzać. Zresztą ja to piszę z przymrużeniem oka bo to jakiś rowerzysta zapoczątkował wątek, że hulajnoga jest nie eko.
A i jeszcze jedno, skuter3 to jakaś ślepa uliczka...słabszy, wolniejszy i z mniejszym zasięgiem niż mi pro2 a cena taka sama. Ja mam pro2, syn ma pro2 brat też. Sprzęt zajebisty. Od zeszłego lata mamy wszyscy nalatane 500 600 kolosów i jest super
Też mam PRO 2 i też uważam, że zaje@#$%^ ale zamontowałem lepsze opony 10" dzięki temu jest trochę szybsza, wygodniejsza i opony się nie przebijają na krawężnikach.
@@jakejoyride chyba nie spam bo mam pro i na tyle już załapałem 2 kapcie a nie ważę jak słoń i umiem tym dobrze jeździć. Oponę taką ciężko się zdejmuje a dętkę wymienia okropnie - zastanawiam się nad oponką bez dętki na tyle. A większych kółek nie potrzebuje - takie są jak są też są ok.
Pewnie, że się opłaca! fajny materiał coraz więcej osób przekonuje się do e-hulajnóg !
Plusem jest to że można przenosić i przewozić w autobusie lub pociągu na dalszych odległościach lub w pozamiejskich terenach gdzie nie ma warunków na jazdę hulajnogą
Ja liczę inaczej. Komunikacja miejska odpada bo stanie na przystanku i wątpliwa przyjemność jazdy w tłumie tę formę dyskwalifikuje. Na paliwo do sutą wydaję ok 250zł na m-c. Wiadomo że auta się nie porzuca bo w zimie i przy niekorzystnej pogodzie hulajnogą się nie jeździ. Wg mnie hulajnoga zwróciła mi się w jeden sezon. Aktualnie będzie nawet szybciej bo paliwo ciągle drożeje. Autem do domu jadę ok 15 min jak nie ma korków, hulajnogą 10 min nawet jak są korki.
Poza tym nie trzeba liczyć, że musi się hulajnoga zwrócić w 100%. Nawet 50% wydaje się spoko, patrząc że nikt za taką cenę jej nie sprzeda i na pewno będzie wykorzystywana częściej niż tylko na dojazdy do pracy.
Ahh.. te ceny paliwa 5 miesięcy temu 🥺
Ja tam może się nie znam, ale kupiłem swoją, dokładnie Xiaomi Mi M365 Pro i jestem mega zadowolony. Nie licząc żadnych durnych kosztów, po prostu jest moja a przede wszystkim jest świetną alternatywą dla komunikacji miejskiej (nie wspomnę o samochodzie i korkach, w których spędzałem po 40 minut). Swoją hulajnogę odpalam z miejsca pracy, a w domu jestem w ok. 10-12 minut. Miejska nie zawsze będzie tam, gdzie chcemy. A o higienie jakiejkolwiek nie wspomnę, oczywiście jak ktoś sobie ją ceni. A czemu? Bo zwyczajnie nie wiesz kto tym przed nami jechał, co robił. I nie koniecznie musiał nią jechać. Zwyczajnie dla beki coś z nią.. zrobił. Tyle ;)
A jaki sens ma takie liczenie bez kosztów ładowania?
Nie ma żadnego sensu, ale podpowiem Ci że naładowanie wysokiej jakości hulajnogi od 0% do 100% to koszt 50groszy za prąd (ładuje hulajkę raz na tydzień czyli miesięczny koszt to 2zł). I teraz możesz sobie przeliczyć bardzo łatwo. Ja to liczyłem i uważam, że bardzo się opłaca, a dodam że również posiadam samochód :). Hulajnogi miejskie nie dość, że za kilometr płacisz 1zł (gdzie z własną hulajnogą to koszt 1gr) to jeszcze za samo odpalenie hulajnogi na start płacisz 2zł, także to w ogóle nie ma sensu :). Czyli np. porównując do hulajnogi miejskiej, to za miesiąc jeżdżenia (ładowanie 4 razy w miesiącu) na własnej hulajnodze to koszt około 2zł, gdzie za samo włączenie hulajnogi miejskiej płacisz 2zł. Brzmi jak abstrakcja ale taka jest prawda :).
@@RKusz I teraz to ma sens ;)
@@RKusz miesięczny koszt ładowania hulajnogi 2 zł? Nie wierzę!
@@Ikhthus777 każdorazowo naładowanie hulajnogi do pełna to koszt 50gr, ja ładuje Swoją która moze przejechać 65km na jednym ładowaniu 4 razy w miesiącu i wychodzi Ci 2zł. Liczyłem to miernikiem energii
hulajnogi oczywiście mają swoje minusy, ale dla mnie to super sprawa! Mam mass-ridera i śmigam codziennie do pracy i nie tylko. Fajnie tak przewietrzyć głowę, omijać korki itp. Po wyjściu z biura ruch na powietrzu wskazany :)
Dojazdy na hulajnodze lub innym UTO to nie tylko oszczędność w porównaniu do samochodu ale przede wszystkim spokój. Najbardziej lubię jeździć do pracy zimą gdy jest pusto, tylko uber eats czasami śmignie. Wbrew pozorom gdy się odpowiednio ubiorę jeżdzi się komfortowo.
@Piotr Kierus Jak kopny śnieg to faktycznie odpada. W Warszawie trochę leży ale spokojnie da radę jeszcze jeździć. Pozdrowienia.
dokładnie, za to lubię hulajnogę. Nie mam sprzętu za kilkanaście tysięcy, ale mi moja manta wystarcza w zupełności. Nie zrezygnowałem całkowicie z samochodu, ale jednak na co dzień częściej wybieram hulajnogę ;)
mój mąż śmiga hulajnogą manta - do pracy, do sklepu i na przejażdżki. Trochę mu pozazdrościłam, czasem mu "podkradam" ale coraz częściej myślę o swojej :)
Szacun dla szefa. U Nas jest zakaz ze względu na przepisy PPOŻ.
Nie liczenie ładowania to błąd.bo z ulicy bierzemy już naładowaną hulajnogę.moim zdaniem bardziej opłaca się własny rower klasyczny nie elektryczny.kupujemy raz i jeździmy ile chcemy i gdzie chcemy nawet daleko za miasto. Nie jesteśmy też zależni od gniazdka elektrycznego.dodajmy tu od razu że ceny energii w tył roku rosną znacznie i nie długo trzeba będzie pomyśleć o ładowaniu alternatywnym takiej chulajnogi.dlatego uważam że to kolejny punkt gdzie rower wygrywa.nie dawno. Żona zakupiliśmy nowe rowery i kiedy jest cieplej jeździmy ile się da i gdzie się da a zwłaszcza nad wodę za miasto.polecam.wspomnienia bezcenne.
Wszystko zależy od wielu czynników. Ja zanim wsiądę na hulajnogę muszę z nią przejechać 20 min pociągiem. Zatłoczonym. Wcisnąć tam rower to czysta abstrakcja. Hulajnogę położę między nogami na podłodze. Powiesz, że można jechać hulajnogą tradycyjną bez silnika. Owszem. Próbowałem. Po miesiącu moje kolana zawołały L4. Nie ma jedynego złotego środka.
@@AlcatrazXable nie neguję tego.zapewne masz rację
Rower jest mega spoko ale rozmiar ma znaczenie.
Słusznie , rower dobry, najlepiej jakbyśmy zrobili jak Chiny przed rokiem 2000, wszyscy na rowerach i 0 samochodów ale wyobrażasz sobie złożenie roweru i zabranie go ze sobą do sklepu czy biurowca? Zostawisz na chodniku, aha ryzykowne. Mam rower, hulajnogę elektryczną, samochód i motocykl, coś wiem które jest lepsze od czego. Każdy środek lokomocji ma swoje wady i zalety. Najlepiej mieć wszystkie. SAMOCHÓD: wygodny i pojemny ale dużo pali i w mieście stoisz w korkach i problem z parkowaniem. MOTOCYKL: zajeb#$%@, mało pali szybko jedzie, korki nie dotyczą i parkowanie łatwe ale rodziny czy lodówki nie weźmiesz , jest niebezpieczny a w zimie nie bardzo. HULAJNOGA: stosunkowo szybka, wygoda, poręczna ale trzeba zapłacić te 50 gr za 30 km chyba, że nam Niemcy z Czechami elektrownie zamkną. W zimie jak wyżej. ROWER: Jazda za darmo, zdrowa i w miarę szybko po mieście, teoretycznie zasięg nieograniczony ale męcząca na dłuższą metę i mały kłopot z parkowaniem bo nie wezmę go ze sobą a gdzieś zostawić muszę. W zimie nie bardzo.
Nie ma szans by hulajnoga stała się mało opłacalna lub nie eko. 800 W prądu to jakieś 40-50 km. Poza tym ja dbam o środowisko 😜 i mam fotowoltaikę.
Takie przeliczenia (hulajnoga vs bilet na autobus) średnio sprawdzają się w rzeczywistości, gdyź w polskich warunkach główną niewiadomą jest pogoda. Jak porządnie lunie, albo jest ślisko, to juz tylko nieliczni zdecydują się na podróż hulajnogą
Kupiłem hulajke za prawie 8k z gwarancją na 3lata. Zasięg na luzie 40-50km realnie. Pracuje 6dni w tygodniu. Dojeżdżam 5km. Do miasta raz w tygodniu 15km hulajka (autem 15-20min hulajka 25-30min). Do sklepu z małym plecaczkiem codziennie sobie podjezdzam. Do znajomych również podjeżdżam teraz hulajnoga. Również ładuje w pracy. Tygodniowo robie hulajka ~150km, autem ~40km, co daje 600km hulajnoga i 160km autem. (Rozleniwiłem się bo do sklepu 2km podjeżdżam nawet). Wcześniej autem robiłem ~500-650km miesięcznie, gdzie przy spalaniu v8 wychodzi ponad 1zl za kilometr. Oszczędność rzędu 400zł miesięcznie to zwrot będzie po roku z hakiem, oczywiście trzeba wykluczyć zimę i dni deszczowe więc liczę realnie 2 lata. Ale frajdę jaka daje, komfort, że w mieście zestawie gdzie chce gdyż nie mam problemu zaparkować (w pracy tak samo). Zobaczymy po roku eksploatacji, a na razie nie żałuję wydanych pieniędzy.
Ten zwrot przez 2 lata tylko poprzez dojazd do pracy to troszkę głupie wyliczenia. Dolicz inne dojazdy, sklep, poza miasto do znajomego na piwko itd, a pewnie skróci się to o 1/3
JA PODOBNIE MAM SAMOCHÓD HULAJNOGĘ EL. ALE TEZ ROWER I MOTOCYKL I NAJLEPIEJ MIEĆ KILKA ŚRODKÓW TRANSPORTU NA KAŻDĄ OKAZJĘ ALBO JAK JEDEN SIĘ ZEPSUJE :) Po mieście najlepiej na hulajnodze, zalety zna każdy kto używa. Blisko na hulajce bo prawie za darmo i w miarę szybko, dalej na motorze bo szybciej i fajniej ale też tanio i parking to nie problem a jak trzeba to samochodem ale coraz mniej to lubię choć mam 270KM R6 i 4x4. Na rowerze dla zdrowia rundkę albo jak ochota najdzie po górkach pośmigać.
Kupiłem Xiaomi 1 przed pandemia do jazdy w wakacje po Warszawie . Jeździłem po skończeniu remontu u kuzyna czyli po południu .Dodałem ubezpieczenie za 200 zamykanie za 250 .Sprzedałem po 1.5 mieś z 2000 km . Koszt 300 zł ,zamykanie zostało a ile zabawy. Ładowałem u kuzyna za darmo.Jeździłem ostrożnie bez skakania po krawężnikach i nie w deszczu.
Obserwacja. Jakże nieekologiczny i nieekonomiczny jest pusty samochòd prowadzony przez jedna osobę.
jak masz dobry dojazd do pracy, to owszem….ale jak masz jechać po wertepach i koleinach, to już hulajnoga przestaje wygrywać z autem…Do tego warunki pogodowe to jedna wielka niewiadoma - nie zawsze uzyje się hulajnogi jak jest silny wiatr i ulewa
Ja to inaczej policzyłem. Ja dziennie płacę za bilety 13.20zł. Hulajkę kupiłem za 4000zł. Tak więc 4000 / 13 = 308 dni. Czyli po 308 dniach zwróci mi się koszt hulajki.
Dolicz jeszcze koszt ładowania i dopiero odejmij za bilety👍
Jakie są hulajnogi z wyjmowalną baterią jak np. Motus 8 power lub 4swiss 4/6 ex czy są narynku jakieś dostępne modele do 2500tys z baterą którą można w prosty sposób zdemontować ?
Opłaca się, brać i jeździć ⚡🛴 Pozdrawiam Serdecznie 👍
To ile ty chcesz żeby się zwracało? Tydzień?
Ten film ma cię zniechęcić do kupna a zachęcić do wynajmowania. Nie jest miarodajny ani uczciwy. np: dojazd 20 razy w miesiącu do pracy... miesiąc pracownika ma zwykle 23 dni. Ale wtedy jeszcze bardziej opłaca się KUPIĆ :)
Poza tym hulajnogę na 10 km może kupić za 1000 zł.
Moja zjechałem 1000 km.. I bez awarii.. S4 Kugoo.. Spoko.. Kola10, napęd tył.. Prędkość max. 35..zasieg 30 km w dobrym tempie.. Zima.. Jakieś 20 km.. Jeżdżę cały rok.. Polecam...
"a prąd sobie ukradnę w pracy"
Koszty znikome, pojemność akumulatora to max 0.5kWh, kilkadziesiąt groszy. Nawet się nie opłaca ładować w pracy bo trzeba wozić ze sobą ładowarkę.
Dobre, to samo mi przyszło na myśl. Przecież jest za DARMO:) Kradnie prąd, zagraca klatkę schodową i awantury z żoną w nocy urządza cham jeden i pewnie sika sąsiadowi pod oknem
Nigdy nie ładuję w pracy. Do pracy mam 15 km a hulajnogą zrobię spokojnie trzy takie kursy na jednym ładowaniu. Ten człowiek dojeżdżając 5 km też nie musiał. Koszty prądu są tak znikome, że w jego wyliczeniu pomijalne.
Jakie 2 lata się będzie zwracać baranie chyba 10 miesięcy. Powiem lepiej : 200 zł za miesiąc? w 10 miesięcy mam swoją nową i lepszą niż ta wynajmowana, nawet na raty się bardziej opłaca. 1 minuta wynajmowania hulajnogi to koszt ładowania własnej do pełna na około 30 km. matematykę zostawiam wam.
Jeśli chcesz wynajmowaną "odblokować" dopłacasz za każdą minutę kolejne ładowanie do pełna własnej. Przecież tu nie potrzeba nic liczyć od razu wiadomo, ze OPŁACA SIĘ KUPIĆ WŁASNĄ, Ile "odblokowanych" minut wynajmiesz za 2000zł ? to nie majątek 2000-2500zł za niezłą.
jedna rzecz! hulajnoga zwraca się po 2 latach w przeliczeniu do komunikacji miejskiej. ok! tylko że po tych dwóch latach pieniądze na bilety już wydałeś i bilety te są już nie ważne, a hulajnogę wciąż masz, i możesz z nią zrobić co chcesz. jeździć dalej albo sprzedać za np 1000zł
@@noxd687 no tak, ale film jest o hulajnodze. a poza tym, rower też trzeba gdzieś zostawić, przypiąć żeby nie ukradli i konserwować, i także trzeba dodatkowego miejsca i to nawet więcej niż na hulajnogę. Nie zapominaj też o tym że hulajnogą ruszasz spod samego domu a do komunikacji miejskiej trzeba podejść i pewnie też sporo osób przesiada się. Także brałbym pod uwagę kwestię spocenia się. Ja np niechciałbym wpaść mocno spocony do pracy bądź na uczelnie i siedzieć tak cały dzień
Dlaczego nie dodano kosztów serwisu? Opony, ogniwa, ladowanie?
I jeszcze kradzież
Sam właśnie będę kupował jako alternatywę dla auta do pracy kiedy nie musze brać nic po za laptopem. Prąd trzeba liczyć w kalkulacjach bo pracodawca też za to płaci. Aktualnie wydaje 40-50 zł za każde 100 km autem licząc prąd dla hulajnogi wyjdzie jakieś 1-2 zł za 100 km. Pokonując dziennie ~20 km oszczędzam 50 zł tygodniowo co daje jakieś 2000 zł rocznie. Wiadomo, ze też będzie autem się jeździć ale w przypadku auta trzeba też liczyć po za paliwem koszty eksploatacji. Olej, hamulce, opony nawet głupi płyn do spryskiwaczy, gdzie idzie bańka tygodniowo to kolejne 5 zł.
Dokładnie robię tak samo w Londynie. Hulajnoga jest zajebistą alternatywą i polecam.
Wiesz co ja kupiłem sobie skuter elektryczny/ hulajnogę od manta flinston ii i powiem Ci opłacało się bo mieszkam w mieście i nie chciało mi się ciagle szukać miejsc parkingowych dla auta :) Więc super sprawa
zależy jak często jeździsz, ja mam Manta X-Rider 10'' dużo właśnie jeżdżę i nie opłaca mi sie wynajmować
też ją mam jak się sprawdza? Ja mam dopiero od niedawna i jak na razie spoko wszystko
Ja odpowiem czy się opłaca własna: TAK wszystko co własne i nowe się opłaca, bo nie musisz płacić za wynajem i masz dostęp w każdej chwili. Kto ma swój sprzęt wie czym się różni już taka za 2000-2500zł od tej do wynajęcia. Finansowo też się opłaca, szybko się zwraca. Autobus staje tylko na przystankach i komfort wątpliwy. Szybciej po mieście jadę na hulajce niż samochodem a koszt ładowania jest znikomy w porównaniu do korzyści, wygody i cen paliwa. Skoro opłaca się kupić 1000 hulajnóg i je wynajmować na minuty to odpowiedź jest prosta. 1 WADA : raczej nie pojeździmy w zimie.
Zenek wszystko prawda ale to ostatnie nie. Najbardziej lubię zimy. Skarpeta wiatroszczelna na głowę pod kask z zaklejonymi wlotami. Wiatroszczelna kurtka na bluzę, kalesony pod spodnie lub sztormiaki wiatro i deszczoodporne na spodnie. Rękawiczki narciarskie. Zimą najbardziej lubię jeździć bo nie ma rowerzystów :).
Jednak własny sprzęt ma też wady - trzeba go wszędzie mieć ze sobą i pilnować. Pojazdem wynajmowanym można np. pojechać tylko w jedną stronę, a wrócić inaczej. Własny trzeba ładować - co oznacza, że co jakiś czas jest niedostępna (ładuje się) - dobrze jak zasięg wystarcza na jednodniowe potrzeby i można ładować nocą. Wynajmowany możesz zostawić jak się rozładuje i wziąć następny egzemplarz. Własną musisz naprawiać - podobnie jak z ładowaniem tylko trudniej to zaplanować.
@@krzysztofrudnik4745 To oczywiście prawda ale ja się boje jeździć na sharingowych, są wyjątkowo niebezpieczne. Idealnym rozwiązaniem jest monocykl ale to już są trochę większe pieniądze.
swoje to swoje, a nie jakies rozwalone padło brudne i rozklekotane i zaniedbane...
Niestety nie Francja z tym walczą 😢
Mam inne pytanie: czy przeciętny facet 45 lat, jeżdżący głównie samochodem, bez nadwagi 😁 da radę? To duży spadek komfortu? Tak ogólnie pytam, raczej osoby typu "statystyczny nieruchawy Janusz", nie fit weganów, co chodzą na siłownię 😁
Mam m365Pro od 2019 i nie żałuję zakupu.
Dziś również przyjechałem do pracy i wracam do domu w Warszawie.
Pozdrawiam myślacych 🖐️
Kupiliśmy dzieciakom hulajkę manta young rider oczywiście że się opłacało bo nie był to wysoki koszt, dodatkowo chłopaki szybciej są w domu po szkole a przy tym mają sporo zabawy :)
W skrócie: tak xD
Ja kupiłem essential za 999 zł na dojazdy do pracy i wystarczy taka.
Sprawdzammmmm
W nojej wiosce jazda wynajetą hulajnogą kosztuje tyle co taryfą
Ale tabelek to Ty chłopie nie umiesz robić. Pomieszanie z poplątaniem.
Nie liczyłbym takiej hulajnogi jako alternatywny środek transportu, z tego względu, że ma ona ograniczone możliwości. Przy dobrym sprzęcie może da radę przejechać miasto w obie strony, ale pewności nie ma. Pogoda mocno wpływa na komfort jazdy i sam pojazd nadaje się tak naprawdę do podjeżdżania na krótsze dystanse. 2k to niemałe pieniądze, ale na telefon czy konsolę potrafimy wydać więcej, więc jak ktoś mocno chce, to odłoży i kupi. Tu jednak ładowanie bardziej obiąży budżet niż przy telefonie. Pewnie w pracy się da, przy tym ile firmy zużywają energii, różnica będzie bardzo znikoma, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy szef przychylnie na to spojrzy. No i dwie najważniejsze. Zdrowie i środowisko. To drugie nie obchodzi większości, a szkoda, bo ma równie wielki wpływ na pierwsze, czyli nasze zdrowie. Przy dzisiejszym trybie, warto pomyśleć o zwiększeniu aktywności fizycznej i tutaj pojawia się klasyczny rower. Tani i niedrogi w utrzymaniu, pomaga nam zachować lepszą formę i nie trzeba go non stop ładować. Fakt, że jest większy, ale teraz jest tyle modeli, że i składaki potrafią być ładne.
Moja Mi pro2 ma ładowarkę 71W więc jak wyjadę do końca battkę to ładowanie 8-9 godIn kosztuje około złotówki.
Na tym prądzie przejeżdżam w zał od zmiennych czynników od 25 do 42 kilometrów, więc drogo nie jest.
@d-_-b ale czego ty oczekujesz od roweru na dojazdy do pracy? Mieszkam w zatłoczonym mieście, z hulajnogi przerzuciłem się na wyremontowanego Jubilata za 100zł i jest super. O to też chodziło autorowi komentarza. No ale takie teraz mamy czasy, musi być drogie albo wcale - nawet gdy chodzi o nieskomplikowane przeznaczenie.
Dla kontrastu posiadam również rower za ponad 4 tysiące - weekendowy :)
Szanowny kolego ZANIM SIĘ WYPOWIE TO WYPADA POMYŚLEĆ LUB CHOĆ ZNAĆ ZAGADNIENIE. Osobiście mam i wielu moich znajomych też , hulajnogę elektryczną, samochód, rower, motocykl. Ładowanie mojej hulajnogi kosztuje po podwyżkach mniej niż 1 zł na około 30 km zasięgu. 30km samochodem w korkach miejskich to 10L/100km, 75zł/100km lub hulajnogą EL. za 3zł i 25 groszy/100km. 1000km robi się do pracy w 2 miesiące. 750zł za paliwo lub 32zł i 50 gr. za prąd. TAK TO Nie małe pieniądze 2000ZŁ NA HULAJNOGĘ ALE ZWRACA SIĘ W 2,5 MIESIĄCA !!! a ja mam tylko 10 km do pracy. Mam takie urządzenie "watomierz" i wiem ile energii zużywa i ile kosztuje ładowanie. Czym przejedziesz 30 km za 1 zł ? Są szybsze, lepsze hulajnogi niż moja i z większym zasięgiem ale taka mi wystarcza. Samochód też mam i korzystanie z niego dzisiaj w mieście to nieporozumienie: korki, parkowanie i cena paliwa.
Rower odpada. Nie zmieszczę do bagażnika a do pracy nie mogę dojeżdżać śmierdzący. Za 2600 masz hulajnogę z zasięgiem około 40 km. Za trzy zasięg 50/60 km. Wystarczy. Niestety rowerzyści, zwłaszcza ci w rajtuzach mają coś z głową i alergicznie reagują na inne pojazdy na DDR. Ja wiem, że to przez zmęczenie, hormony stresu więc i tak jestem wyluzowany.
Jeśli chodzi onśrodowisko to trzeba wziąć pod uwagę że człowiek pokonujący takie odległości na rowerze ma znacznie większe zapotrzebowanie ma kalorie niż ten jeżdżący na rowerze. Energia nie bierze się z nikąd a rolnictwo np hodowla zwierząt, nawozów to duża emisja gazów cieplarnianych. Ja mniej jem i ładuję monocykl lub hulajnogę prądem z fotowoltaiki. Jestem zdecydowanie bardziej eko niż rowerzysta.... 😁
Kupisz hulajnogę za 5 tys i nie przejedziesz nawet 10 tys km bo się rozleci . Totalnie bez sensu , motor też kupisz za 5 i zrobisz 50 tys ...
Nie: " Za jaki czas zwróci nam się hulajnoga ?", tylko: " Po jakim czasie dojazd alternatywną metodą przestanie być opłacalny, bo taniej byłoby kupić hulajnogę ? " Poza tym trzeba doliczyć koszty leków i wizyt lekarskich w przypadku korzystania z hulajnogi, od października do maja.
ta i ubezpiecz sie od srajacych ptakow
W zeszłym roku jeździłem do połowy listopada a w tym zacząłem sezon początkiem marca. U lekarza nie byłem ani razu.
Lub od października do marca jeśli będzie łagodna zima :))) Wszystko ma wady i zalety. Samochód lepszy ale nie w godzinach szczytu. Najlepiej mieć kilka środków transportu i wybrać odpowiedni na porę roku czy porę dnia :) Rower czy hulajka w lecie na korki a w zimie samochodem, ciepło i wygodnie ale długo i drogo a ceny paliw rosną...
Przepraszam zapomniałem o autobusach. Po wystaniu się na przystanku na mrozie będzie ciepło , DROGO jak nie wiem co i też leki się przydadzą bo tłoczno i nie wiadomo kto na co chory.
Zaliczyłem juz dwie zimy. Jeżdżę codziennie bez wzgledu na pogodę. Jeździłem po oblodzonych chodnikach czy ścieźkach. Śnieg czy deszcz w ogóle nie jest przeszkodą. Na lekarza nic nie wydawałem bo przez ten cały czas zaliczyłem jeden niegroźny upadek i to latem.
Gdybym takie predkosci rozwijal chodnikiem.rower sztmybcuej jedzie ...
Na zakupy z nią nie pójdę... szkoda.
Lipa kupie dopiero jak mi się w jeden dzień zwróci 😂
Dlaczego wszedzie Xiaomi reklamujecie..😁zenada..
Patrząc jakimi hulajkami śmigają Polacy to wychodzi że 90% to Xiaomi, ja na przekór kupiłem hulajkę Niu i jestem mega zadowolony.
500 max bym za nią dał
Zmarnowane 3 minuty.
NIE ZGODZĘ SIĘ BO TERAZ WIEM, ŻE NIEKTÓRZY DLA WŁASNEGO INTERESU KŁAMIĄ I GADAJĄ BZDURY JAK TEN NA TYM FILMIE:)
Przydałoby się to jeszcze porównać z rowerem, moja kolarzówka waży niecałe 8kg, nie potrzebuje gniazdka i praktycznie nie traci na wartości.
No jasne a kosztowała jakieś 6K minimum. 😉. Po przyjeździe do pracy obowiązkowy prysznic a to jest wydatek i kradzież prądu 😀 a poza tym każdy dodatkowy prysznic w ciągu dnia to większą emisja i zużycie wody....
@@baryton76 Dostęp do zaplecza sanitarnego wraz z prysznicem jest w większości prac (szczególnie fizycznych) i jest darmowe. Nikt nikogo za to nie rozlicza. ;) Z resztą to bardzo oszczędna forma zużycia wody niż wanna.
@@PaffcioStudio Nie chodzi o to czy sam płacisz tylko o sam fakt zużywania cennych zasobów wody, której mamy coraz mniej i emisję CO2 zachodząca by wodę podgrzać. Zresztą ja to piszę z przymrużeniem oka bo to jakiś rowerzysta zapoczątkował wątek, że hulajnoga jest nie eko.
A i jeszcze jedno, skuter3 to jakaś ślepa uliczka...słabszy, wolniejszy i z mniejszym zasięgiem niż mi pro2 a cena taka sama.
Ja mam pro2, syn ma pro2 brat też. Sprzęt zajebisty. Od zeszłego lata mamy wszyscy nalatane 500 600 kolosów i jest super
Też mam PRO 2 i też uważam, że zaje@#$%^ ale zamontowałem lepsze opony 10" dzięki temu jest trochę szybsza, wygodniejsza i opony się nie przebijają na krawężnikach.
Czy te brednie z oponami to jakaś reklama? Widzę ten spam pod każdym filmem
@@jakejoyride chyba nie spam bo mam pro i na tyle już załapałem 2 kapcie a nie ważę jak słoń i umiem tym dobrze jeździć. Oponę taką ciężko się zdejmuje a dętkę wymienia okropnie - zastanawiam się nad oponką bez dętki na tyle. A większych kółek nie potrzebuje - takie są jak są też są ok.