Dziękuję za filmik. Również cieszę się z tego, że ludzkość wychodzi z myślenia pt. należy zostawić coś po sobie, więc zaludniajmy ziemię. Tylko takie podejście często oznacza, że nic nie zostawiam na ziemi oprócz swojego DNA, ponieważ całe moje życie przeżyłem/przeżyłam nieświadomie i wychowywałem/wychowywałam w tenże sposób swoje dzieci. To po pierwsze. Po drugie: faktem jest, że wychowywanie dzieci jest takim aspektem naszego życia, który rozwija naszą świadomość do wysokiego pułapu rozumienia rzeczywistości. Ja, jako rodzic dwóch dziewczynek, miałam ten przywilej że jedna z nich miała za sobą bardzo ciężki poród i,w związku z tym, wyniknely z tego poważne konsekwencje dla jej zdrowia. Spędziłam z nią bardzo dużo czasu w szpitalach (3 lata), miała uraz kręgosłupa i operacje. I do czasu kiedy jej nie było na świecie wkurzały mnie po prostu bzdury typu: "ale mnie irytuje czyjeś zachowanie", "czy ja się ludziom podobam", "a co za tragedia będzie kiedy stracę pracę" itd. I te 3 lata dały mi bardzo dużo przemyśleń. Bo w porównaniu z chorobą dziecka, te wszystkie irytujące glupoty stały się nagle śmiesznymi problemami. Choroba dziecka ma ciężki kaliber, człowiek nie ma na nią wplywu...bierzesz ją z całyym inwentarzem i przestajesz marudzić, że baba w sklepie cię wkurzyła (bo wepchala się w kolejkę do kasy...jak ona w ogóle śmiała). Po prostu zmienia się perspektywa widzenia wszystkiego. To prawda, że dzieci są naszymi nauczycielami.
Hmm? Dlaczego istniejemy 🤔🤔 może z prokreacji? Niewidze wykluczania się rozwoju z rodzicielstwem🤔 niewiem czy zdaje sobie pani sprawę że polska się wyludnia😉
Dziękuję za filmik. Również cieszę się z tego, że ludzkość wychodzi z myślenia pt. należy zostawić coś po sobie, więc zaludniajmy ziemię. Tylko takie podejście często oznacza, że nic nie zostawiam na ziemi oprócz swojego DNA, ponieważ całe moje życie przeżyłem/przeżyłam nieświadomie i wychowywałem/wychowywałam w tenże sposób swoje dzieci. To po pierwsze. Po drugie: faktem jest, że wychowywanie dzieci jest takim aspektem naszego życia, który rozwija naszą świadomość do wysokiego pułapu rozumienia rzeczywistości. Ja, jako rodzic dwóch dziewczynek, miałam ten przywilej że jedna z nich miała za sobą bardzo ciężki poród i,w związku z tym, wyniknely z tego poważne konsekwencje dla jej zdrowia. Spędziłam z nią bardzo dużo czasu w szpitalach (3 lata), miała uraz kręgosłupa i operacje. I do czasu kiedy jej nie było na świecie wkurzały mnie po prostu bzdury typu: "ale mnie irytuje czyjeś zachowanie", "czy ja się ludziom podobam", "a co za tragedia będzie kiedy stracę pracę" itd. I te 3 lata dały mi bardzo dużo przemyśleń. Bo w porównaniu z chorobą dziecka, te wszystkie irytujące glupoty stały się nagle śmiesznymi problemami. Choroba dziecka ma ciężki kaliber, człowiek nie ma na nią wplywu...bierzesz ją z całyym inwentarzem i przestajesz marudzić, że baba w sklepie cię wkurzyła (bo wepchala się w kolejkę do kasy...jak ona w ogóle śmiała). Po prostu zmienia się perspektywa widzenia wszystkiego. To prawda, że dzieci są naszymi nauczycielami.
Rewelacja😍
Hmm? Dlaczego istniejemy 🤔🤔 może z prokreacji? Niewidze wykluczania się rozwoju z rodzicielstwem🤔 niewiem czy zdaje sobie pani sprawę że polska się wyludnia😉
Po ostatnim napływie..to nam chyba nie grozi 😉
Wiem że to nie na temat ale z pl na stałe po wejściu do UE wyjechało około 4M w wieku produkcyjnym/prokreacyjnym😉
No chyba się pani coś pomyliło teraz jest wychowanie bez stresowe to raczej nas dzieci zajadą a nie uzdrowią
Wychowanie bezstresowe nie funkcjonuje już od dawna. Ludzie sobie uświadomili, że to nie działa.