Gratuluję. Czułem się podobnie. Złość gniew na wszystko i wszystkich tam zostawiłem. Dotrwałem do końca i wracałem bez efektu wow jak niektórzy. Wieku jednak poległo przegrali z własnym umysłem z dnia na dzień było nas coraz mniej. Nie wiedziałem czy w ogóle coś osiągnąłem. Wracałem smutny. W domu okazało się że jestem inny - rodzina mnie zweryfikowała mówili że jeszcze nigdy nie byłem tak spokojny. Zostawiłem tam wiele złości i gniewu i jestem za to wdzięczny. To jest ciężka orka, ale warto jest to przeżyć i zmierzyć się z samym sobą. Nic i nikt nas nie blokuje zeby żyć lepiej - robimy to sami i sami możemy z tego wyjść. Powodzenia
@@barbaraminko4139 Właśnie wróciłem z vipassany. Byłem drugi raz. Wcześniej dwa lata temu. Teraz przed wyjazdem napisałem tamten komentarz. Tym razem wiedziałem co mnie czeka. Przyjmowałem ból od siedzenia ze spokojem i to że nie mogę się skupić. I w tedy właśnie ból mijał a skupinie odpuszczało. Przez dziesięć dni miałem dwa przełomowe momenty w medytacji - to nie wiele, ale wszystko to, ten spokój i poprostu bycie w tym miejscu z akcptacją tego co jest dało mi bardzo dużo. Doszedłem do wniosku że wszystko co mi się przytrafia i tak się przytrafi a odemnie zależy jak to przyjme. Coraz świadomiej przyjmuje życie nawet jak daje kopa. Dwa razy mi się udaje raz nie, ale mam tego przynajmniej świadomość. Czuję się pełen nadziei na moje życie. Zaczynam kochać życie i cieszyć się z drobiazgów.
@@wicherek_wp Dziękuję za odpowiedź :) Różne mamy tempo przerabiania traum, dojrzewania itp. Najważniejsze, że chcemy się rozwijać i Wszechświat to widzi i prowadzi nas tą właściwą dla nas drogą 🌌 Gratuluję pobytu i przede wszystkim dotrwania do końca. Ja nigdy nie byłam na takim doświadczeniu natomiast od czasu do czasu praktykuje post i tu jest chyba podobnie: największym sukcesem jest po prostu dotrwać do końca i UFAĆ Bogu, że widział ten wysiłek i w swoim czasie będę widzieć odpowiedzi czy owoce :) Pozdrawiam serdecznie 💚⚘😊
Podoba mi się Twoja szczerość i prawda. Ja akurat byłam na 3 i 5 dniowym odosobnieniu medytacyjnym. Też mi nie było łatwo czasami, ciągle miałam wrażenie, że gdzieś mi się nie udaje. Trochę mi ulżyło, usłyszenie Twojej historii, bo mam ciągle wrażenie, że wszędzie słyszę, że wszystkim wychodzi udaje się, w końcu jest dobrze i tylko ja zostaje sama jak palec kolejne lata w mojej małej samotni, codziennym cierpieniu męcząc się ze sobą. Ot tutaj może trochę dalej wyszłam nie tylko w obrębie medytacji. Gratuluje tych 10 dni.
Gratuluję udanego kursu! Proszę mi jednak wybaczyć, ale w dalszej części chciałbym podzielić się swoja historia, ponieważ ma ona wartość dla osób potencjalnie podatnych na negatywne efekty medytacji, które chcą się tam wybrać. Badania pokazują, że ponad 10 proc. osób, niezależnie od tego jak sobie radzą z emocjami i jaką mają stabilność umysłu, doświadczają negatywnych skutków ubocznych trwających dłużej niż miesiąc. A o tym się nie mówi. Stąd chęć rzucenia światła na jedną historię. Był 2008 roku. Mam 24 lata i dyplom z filozofii. Jestem w Grzegorzewicach pod Warszawą. Luty. Ciemno, zimno, wilgotno. Stary pałacyk z oficyną jako miejscem noclegu. Jestem pozytywnie nastawiony, że stanę się tu lepszym człowiekiem. Że medytacja odmieni mnie na lepsze. Nie mam jednak większych oczekiwań. Medytowałem wtedy nieregularnie od 8 lat. Trochę po swojemu, a później w tradycji buddyzmu diamentowej drogi i zen, w których się obracałem. Doświadczenia medytacyjne zawsze miałem pozytywne, raz nawet ekstatyczne. Sądziłem, że 10 dni to będzie porządna dawka, które odmieni moje życie. Jednak ten kurs działa jak szkło powiększające. Tam gdzie skierujesz uwagę, zobaczysz siebie z całą siłą i prawdą. Przywołasz tłumione emocje i stany umysłu (shankary?). Był więc niesamowity dzień przemiany bólu tyłka w ekstatyczna energię. Był dzień refleksji nad przemijaniem i płacz na tym, że ja i moi bliscy kiedyś odejdą. Było pogodzenie się z tym faktem i dalsze skanowanie ciała. Był 8 dzień. Było pięknie. Klarowność umysłu. Zachwyt nad chwilą. Medytowałem wytrwale, bo to już końcówka. Trzeba wycisnąć, ile się da. Czułem, że idzie mi dobrze. Niestety w pewnym momencie podczas medytacji skanującej ciało zbyt długo zatrzymałem się na głowie. Pojawił się jakiś pierwotny lęk, który zaczął mnie ogarniać. Uczucia zimna wychodzące z głowy w ciało i serce. Zacząłem lękać się tego stanu i straciłem dystans obserwatora. Może uruchomiłem jakieś uśpione lęki (te lata „poczucia samotności” w liceum i na studiach). Musiałem z tym walczyć przez całą noc. Na czym polegała walka? Próbie uspokojenia oddechu, modlitwach chrześcijańskich jakie znałem, przywoływaniem miłości jako najwyższej siły. Dodam, że coś podobnego doświadczyłem raz, po amfetaminie (brałem raz w życiu). Po narkotykach pojawił się jakiś lęk, który zaczął we mnie eskalować. Ale wtedy skończyło się na paru takich momentach. A więc ten lęk wracał jako zimny dreszcz i obawa, że go nie opanuje, że mnie wykończy. Dziś powiedziałbym spotęgowany i zapętlony lęk umysłu, który nie potrafił zatrzymać się na obserwacji doznań w ciele. Dostałem prikaz żeby zamulić umysł jedzeniem i herbatkami z melisy. Instruktorka Edith Nothnagel bardzo się mną interesowała, za co jestem jej wdzięczny. Interesowała się też po kursie. Na drugi dzień, gdy miałem nieco lepszą formę byłem w stanie puścić lęk i czuć jedynie doznanie w ciele - zimno i dreszcze. Które falowało z głowy do serca. Ale już bez lęku. Puszczałem takie fale, które - w teorii - były skumulowanymi emocjami w ciele i umyśle. Był to dzień, w którym można było rozmawiać, więc to mnie trochę podniosło na duchu. Słyszeć, że inni też mają „ciemną noc umysłu”. Jednak po paru godzinach byłem już tak zmęczony tym "upuszczaniem", że umysł zaczął znów doświadczać lęku. Wtedy Edith pozwoliła mi wyjechać. Przez kolejne dni odczuwałem co jakiś czas zimno i miałem dreszcze. Czasami potrafiłem się temu przyglądać, czasami się „anażowałem” i było nieciekawie. Potem rzecz się uspokajała, ale nie mogłem wracać do medytacji. Dopiero po miesiącach medytowanie znów było możliwe. Dodam tylko, że co kilka lat te stany lękowe powracały co jakiś czas. Rzadko w pełnym komplecie lęk-dreszcze-zimno. Raczej sam lęk, albo też uczucie zimna. Ostatnio pojawiły się po 16 latach, w tym roku w kwietniu, kiedy żona miała nerwicę przez pracę, a ja czułem brak sensu po dużym osiągnięciu zawodowym, na które pracowałem 13 lat, chorobie tarczycy i ogólnie braku celu. Po jednej nocy miałem taki kryzys, że poszedłem pierwszy raz do psychologa. Niewiele pomógł. Za to porady Dominika Waszka, terapeuty lęku z youtuba zrobiły robotę. Akceptacja, przyjęcie lęku, chęć zaopiekowania się nim, puszczanie go przez ciało, modlitwa. To wszystko przyniosło taki efekt, że od kwietnia cisza. Coś tam się niemrawo pojawia czasem, ale szybko znika. Wniosek jest taki. Jeżeli masz w sobie pokłady zbieranych przez lata trudnych emocji, smutku, lęku, np. z powodu poczucia samotności i niezrozumienia, to vipassana może to wydobyć na powierzchnię. Konieczna może być potem psychoterapia. Ja tego nie zrobiłem i żałuję. Można jak ja dochodzić do siebie latami, ale po co... Natomiast. Nie jest tak, że tylko negatywne rzeczy wyniosłem z tego kursu. Z pewnością większy dystans do emocji. Po kursie jest też taki zachwyt nad doświadczaną chwilą, nad tym co jest. Nic nie nuży. Nie ma stanu „nie chcę mi się…”. Mam też wrażenie, że wypuściłem ten smutek z siebie, ten związany z poczuciem osamotnienia. Że jeśli niosłem go z 10 kg, to mam teraz jakieś 2 kg. Nie doświadczam paraliżującego strachu. Powiedzmy, że pewnego rodzaju dystans do lęku i strachu w życiowych sytuacjach się pojawił, jeśli - rzadko - są. Na pewno też akceptacje, że mam w sobie cień, który wymaga zintegrowania. Przyznania się do niego przed sobą. W sumie ta trauma była pewnego rodzaju odkryciem czym powinienem się zająć w pierwszej kolejności żeby iść dalej.Czym w sobie zaopiekować, jak to się teraz ładnie mówi. Wdzięczność za to trudne doświadczenie też jest coraz większa we mnie, i właściwie odkrywam ją jako siłę "wyzwalającą". Życze Wam wszystkim powodzenia na ścieżkach samopoznania jakie wybierzecie 😊
Jesteś wspaniały. Takie trudne jest dzielenie się z innymi swoimi słabościami, a Ty opisałeś siebie bez oceniania.. Dziękuję Ci :) Słuchałam z wielką ciekawością, twoje wnioski dają do myślenia. Namaste.
Ciekawa medytacja. Uczyłem się jej w tajskiej świątyni i bardzo mi pomogą ze swoimi demonami. A później jednak przeszedłem na buddyzm tybetański, i dalej w nim jestem. Medytacja zmieniła mnie bardzo. Medytacje tybetańskie są pełne mocy, ale chyba przejadę się na vipassane. Z tym doświadczeniem umierania to miałem podobnie po terapi Kambo - akceptacja śmierci jest wyzwalająca. Kambo też mnie dużo nauczyło. Pozdrawiam Aaaa na pewnym kursie mojej szkoły poznałem gościa po vipassanje też wybrał buddyzm tybetański, i spróbował bardzo skomplikowaną medytacje zaawansowaną i powiedział że jedna medytacja zrobiła zanim to samo co 10 dni vipassany. Widać że medytacje tybetańskie mają moc. Aczkolwiek czas sprawdzić - zapisać się na kurs. Dzięki za recenzję.
Dziękuję Michał ,że podzieliłeś się swoim doświadczeniem, dziękuję za szczerość. Mam nadzieję, że uda mi się dostać na wrzesień, jakoś mnie to przyciąga . Siły i wytrwałości na tej pięknej drodze 😊❤
Bracie dobrze że włączyłem twój filmik. Już miałem rezygnować z kursu , ponieważ mam ciężkie dni za sobą i nie mam ochoty z nikim rozmawiać i wchodzić w interakcje. A tutaj mówisz ze przez 9 dni zostajemy w kontakcie sami ze sobą. Tego teraz potrzebuje , sam na sam z moim prawdziwym JA. Dziękuje 🙏
Wykonałeś naprawdę wielką robotę stary! Od niedawna wiem, że kiedyś też na takie odosobnienie się wybiorę więc to cenny film. Jeszcze bardziej zwiększył mój respekt do Vipassany, bo nawet godzinna medytacja nie jest tak łatwa.. Szacun raz jeszcze 😊🙏
Super sprawozdanie! Ja jade w przyszlym tygodniu, nie moge sie doczekac tego doswiadczenia katarsis. Z depresyjnymi myslami juz sie zaprzyjaznilam, najbardziej sie bone bolu plecow... Dziekuje I pozdrawiam!
Byłam na takich trzech kursach w Ukrainie. Ostatnio w 4 miesiącu ciązy. Za każdym razem było tak nieznośnie trudno, chciało sie wyć i uciekać, ale przetrwałam i pokażdym kursie wracałam do domu wyciszona, ale rozjechana i w lekkiej desperacji. I zawsze po kilku miesiącach potem życie zmieniało się na 180 stopni na lepsze. Jest trudno, ale jest warto. Sprawdzone na sobie niejednokrotnie😊
Tez robilem kurs w Suffolk w UK. Mega doswiadczenie. Wrocilem z depresja, totalnie rozbity i swiadomy swojej fatalnej sytuacji, swiadomy smierci i przegranej. Ale swiadomy.
Zdrówka 🔥🙏 udostępnili Cię w komentarzu na grupie FB wszyscy jesteśmy świadomością, założona przez mojego chłopaka. Z racji że jestem jej wieloletnim członkiem zajrzałam ponownie w te progi i wysłuchałam Twojego nagranka:). Fajnie odpisujesz to bez ściemy. Pozdrawiam Cię!
Nie z innymi. Mi na kursie zdarzało się, że mówiłem do siebie. Jakoś tak po prostu zacząłem, bo widocznie mój mózg potrzebował. Normalnie tego zwykle nie robię. Nie miałem też świadomości czy to dobrze czy niedobrze. Jak pojadę w końcu drugi raz będę starał się powstrzymać od mówienia w ogóle. I tak 6-tego dnia nie mogłem zasnąć, bo każdorazowe zapadanie w sen kończyło się wrażeniem jakby mnie woda zalewała i bym się topił. Tamtej nocy błąkałem się po okolicy nie mogąc zasnąć aż spotkałem spacerującego nauczyciela, który wyjaśnił mi, że wychodzą ze mnie sankhary. W głębi nie brałem tego na poważnie, nawet trochę się z tej jego diagnozy podśmiewywałem, ale po lepszym zrozumieniu (dopiero po kursie) czym one są, faktycznie to mogły być one. Gdybym zupełnie nic nawet do siebie nie mówił, możliwe, że udałoby mi się pozbyć ich więcej. Tak więc, wg mnie lepiej w ogóle powstrzymać się od mówienia i rozmowy ze sobą.
Dlatego, że temu służył ten kurs, by oczyścić się z cierpienia. Dlatego pod wpływem medytacji zaczęły wychodzić wszystkie zanieczyszczenia by moc je przepracować
Jeśli ktoś odleciał to znaczy ze już wcześniej miał psychozę a Vipassana to po prostu wyciągnęła na wierzch. Vipassana nie tworzy schizofrenii, ona ją demaskuje . To prawda, na miejscu nie ma lekarzy ani psychologów. Nie można z nikim rozmawiać przez 10 dni. Można zadać raz dziennie tylko nauczycielowi pytanie ale tylko odnośnie techniki jak medytować, ewentualnie organizatorom kursu odnośnie spraw organizacyjnych ale tylko jeśli to konieczne. Tak w mózgu zachodzą gruntowne zmiany przez Vipassanę.
Nic co dobre w życiu nie przychodzi łatwo. Chciałoby się żeby było inaczej, ale niestety to wymaga dużej pracy. Ale jestem dobrej myśli cały czas. Nawet jak czuję się źle to wiem już że to przeminie i że jest to tylko materiał do pracy dla mnie :)
Nie widzę przeciwskazań przy adhd. Mindfulness i medytacja akurat przy adhd jest bardzo wskazana. Ale jeśli nie praktykowałaś wcześniej regularnie medytacji zachęcam od zaczęcia od czegoś lżejszego. To ekstremelanie ciężkie doświadczenie dla wielu ludzi a przy adhd nie mając wcześniej doświadczenia medytacyjnego ciężko mi sobie to szczerze mówiąc wyobrazić
@@ati4438 Wiem czy są sekty. To nie jest sekta ani nawet żaden ruch regijny Gwarantuje ci to :) Nikt nikogo tam nie nawraca na żadną wiarę. Każdy jest mile widziany i cel jest tylko jeden. Uwolnić ludzi od cierpienia, żeby jak najwięcej istot było szczęśliwych. Pozdrawiam :)
Czy jest tutaj ktoś z myśleniem krytycznym? Czemu nikt (i ja powtarzam po prostu nikt!!!) kto odbył tą vipasannę (właśnie w tym miejscu, za resztę nie wiem) nie wspomina o tym że oglądaliście tam filmiki (w których często można spotkać 25-y kadr) - haaaaaaalo!!! jakie kurde filmiki w ogóle, po co!!? jedziecie tam wypocząć umysłem, czemu nikt nie mówi, że "guru" robił powtarzające ruchy rękoma na lekcjach (i znowu pozdrawiam techniki NLP). Aaa no chyba wiem czemu nikt nie mówi, bo te ruchy były hipnozą! Nikt nie ma prawa wykorzystywać te techniki bez pozwolenia na to osoby na która jest to skierowane. Ludzie, z tym centrum jest coś nie tak. Proszę sobie przemyśleć, kto był tam i zwrócić uwagę na niektóre momenty, kiedy podejrzewaliście że coś jest nie halo. Ja nie mówię o każdym centrum, tylko zwracam uwagę na ten i nie pozwólcie jechać swoim znajomym tam, bo jest 97% prawdopodobieństwa że to jest S E K T A! P.S. robię screena ze swoją publikacją bo jest możliwość, że to będzie usunięte :)
Skad wiedza, ze filmiki zawieraja 25-y kadr jak i stosuja techniki manipulacyjne NLP? Czy Twoj komentarz pochodzi z osobistego doświadczenia na temat pobytu w tym miejscu? Jesli tak, bardzo interesuje mnie wiecej informacji na ten temat.
Gratuluję. Czułem się podobnie. Złość gniew na wszystko i wszystkich tam zostawiłem. Dotrwałem do końca i wracałem bez efektu wow jak niektórzy. Wieku jednak poległo przegrali z własnym umysłem z dnia na dzień było nas coraz mniej. Nie wiedziałem czy w ogóle coś osiągnąłem. Wracałem smutny. W domu okazało się że jestem inny - rodzina mnie zweryfikowała mówili że jeszcze nigdy nie byłem tak spokojny. Zostawiłem tam wiele złości i gniewu i jestem za to wdzięczny. To jest ciężka orka, ale warto jest to przeżyć i zmierzyć się z samym sobą. Nic i nikt nas nie blokuje zeby żyć lepiej - robimy to sami i sami możemy z tego wyjść. Powodzenia
A jak teraz się czujesz? Np dzisiaj? 😊
@@barbaraminko4139 Właśnie wróciłem z vipassany. Byłem drugi raz. Wcześniej dwa lata temu. Teraz przed wyjazdem napisałem tamten komentarz. Tym razem wiedziałem co mnie czeka. Przyjmowałem ból od siedzenia ze spokojem i to że nie mogę się skupić. I w tedy właśnie ból mijał a skupinie odpuszczało. Przez dziesięć dni miałem dwa przełomowe momenty w medytacji - to nie wiele, ale wszystko to, ten spokój i poprostu bycie w tym miejscu z akcptacją tego co jest dało mi bardzo dużo. Doszedłem do wniosku że wszystko co mi się przytrafia i tak się przytrafi a odemnie zależy jak to przyjme. Coraz świadomiej przyjmuje życie nawet jak daje kopa. Dwa razy mi się udaje raz nie, ale mam tego przynajmniej świadomość. Czuję się pełen nadziei na moje życie. Zaczynam kochać życie i cieszyć się z drobiazgów.
@@wicherek_wp
Dziękuję za odpowiedź :)
Różne mamy tempo przerabiania traum, dojrzewania itp. Najważniejsze, że chcemy się rozwijać i Wszechświat to widzi i prowadzi nas tą właściwą dla nas drogą 🌌
Gratuluję pobytu i przede wszystkim dotrwania do końca. Ja nigdy nie byłam na takim doświadczeniu natomiast od czasu do czasu praktykuje post i tu jest chyba podobnie: największym sukcesem jest po prostu dotrwać do końca i UFAĆ Bogu, że widział ten wysiłek i w swoim czasie będę widzieć odpowiedzi czy owoce :)
Pozdrawiam serdecznie 💚⚘😊
Podoba mi się Twoja szczerość i prawda. Ja akurat byłam na 3 i 5 dniowym odosobnieniu medytacyjnym. Też mi nie było łatwo czasami, ciągle miałam wrażenie, że gdzieś mi się nie udaje. Trochę mi ulżyło, usłyszenie Twojej historii, bo mam ciągle wrażenie, że wszędzie słyszę, że wszystkim wychodzi udaje się, w końcu jest dobrze i tylko ja zostaje sama jak palec kolejne lata w mojej małej samotni, codziennym cierpieniu męcząc się ze sobą. Ot tutaj może trochę dalej wyszłam nie tylko w obrębie medytacji. Gratuluje tych 10 dni.
Brawo Michał! Dzięki za szczerosc!
Gratuluję udanego kursu! Proszę mi jednak wybaczyć, ale w dalszej części chciałbym podzielić się swoja historia, ponieważ ma ona wartość dla osób potencjalnie podatnych na negatywne efekty medytacji, które chcą się tam wybrać. Badania pokazują, że ponad 10 proc. osób, niezależnie od tego jak sobie radzą z emocjami i jaką mają stabilność umysłu, doświadczają negatywnych skutków ubocznych trwających dłużej niż miesiąc. A o tym się nie mówi. Stąd chęć rzucenia światła na jedną historię.
Był 2008 roku. Mam 24 lata i dyplom z filozofii. Jestem w Grzegorzewicach pod Warszawą. Luty. Ciemno, zimno, wilgotno. Stary pałacyk z oficyną jako miejscem noclegu. Jestem pozytywnie nastawiony, że stanę się tu lepszym człowiekiem. Że medytacja odmieni mnie na lepsze. Nie mam jednak większych oczekiwań. Medytowałem wtedy nieregularnie od 8 lat. Trochę po swojemu, a później w tradycji buddyzmu diamentowej drogi i zen, w których się obracałem. Doświadczenia medytacyjne zawsze miałem pozytywne, raz nawet ekstatyczne. Sądziłem, że 10 dni to będzie porządna dawka, które odmieni moje życie. Jednak ten kurs działa jak szkło powiększające. Tam gdzie skierujesz uwagę, zobaczysz siebie z całą siłą i prawdą. Przywołasz tłumione emocje i stany umysłu (shankary?).
Był więc niesamowity dzień przemiany bólu tyłka w ekstatyczna energię. Był dzień refleksji nad przemijaniem i płacz na tym, że ja i moi bliscy kiedyś odejdą. Było pogodzenie się z tym faktem i dalsze skanowanie ciała. Był 8 dzień. Było pięknie. Klarowność umysłu. Zachwyt nad chwilą. Medytowałem wytrwale, bo to już końcówka. Trzeba wycisnąć, ile się da. Czułem, że idzie mi dobrze. Niestety w pewnym momencie podczas medytacji skanującej ciało zbyt długo zatrzymałem się na głowie. Pojawił się jakiś pierwotny lęk, który zaczął mnie ogarniać. Uczucia zimna wychodzące z głowy w ciało i serce. Zacząłem lękać się tego stanu i straciłem dystans obserwatora. Może uruchomiłem jakieś uśpione lęki (te lata „poczucia samotności” w liceum i na studiach). Musiałem z tym walczyć przez całą noc. Na czym polegała walka? Próbie uspokojenia oddechu, modlitwach chrześcijańskich jakie znałem, przywoływaniem miłości jako najwyższej siły. Dodam, że coś podobnego doświadczyłem raz, po amfetaminie (brałem raz w życiu). Po narkotykach pojawił się jakiś lęk, który zaczął we mnie eskalować. Ale wtedy skończyło się na paru takich momentach. A więc ten lęk wracał jako zimny dreszcz i obawa, że go nie opanuje, że mnie wykończy. Dziś powiedziałbym spotęgowany i zapętlony lęk umysłu, który nie potrafił zatrzymać się na obserwacji doznań w ciele. Dostałem prikaz żeby zamulić umysł jedzeniem i herbatkami z melisy. Instruktorka Edith Nothnagel bardzo się mną interesowała, za co jestem jej wdzięczny. Interesowała się też po kursie. Na drugi dzień, gdy miałem nieco lepszą formę byłem w stanie puścić lęk i czuć jedynie doznanie w ciele - zimno i dreszcze. Które falowało z głowy do serca. Ale już bez lęku. Puszczałem takie fale, które - w teorii - były skumulowanymi emocjami w ciele i umyśle. Był to dzień, w którym można było rozmawiać, więc to mnie trochę podniosło na duchu. Słyszeć, że inni też mają „ciemną noc umysłu”. Jednak po paru godzinach byłem już tak zmęczony tym "upuszczaniem", że umysł zaczął znów doświadczać lęku. Wtedy Edith pozwoliła mi wyjechać. Przez kolejne dni odczuwałem co jakiś czas zimno i miałem dreszcze. Czasami potrafiłem się temu przyglądać, czasami się „anażowałem” i było nieciekawie. Potem rzecz się uspokajała, ale nie mogłem wracać do medytacji. Dopiero po miesiącach medytowanie znów było możliwe. Dodam tylko, że co kilka lat te stany lękowe powracały co jakiś czas. Rzadko w pełnym komplecie lęk-dreszcze-zimno. Raczej sam lęk, albo też uczucie zimna. Ostatnio pojawiły się po 16 latach, w tym roku w kwietniu, kiedy żona miała nerwicę przez pracę, a ja czułem brak sensu po dużym osiągnięciu zawodowym, na które pracowałem 13 lat, chorobie tarczycy i ogólnie braku celu. Po jednej nocy miałem taki kryzys, że poszedłem pierwszy raz do psychologa. Niewiele pomógł. Za to porady Dominika Waszka, terapeuty lęku z youtuba zrobiły robotę. Akceptacja, przyjęcie lęku, chęć zaopiekowania się nim, puszczanie go przez ciało, modlitwa. To wszystko przyniosło taki efekt, że od kwietnia cisza. Coś tam się niemrawo pojawia czasem, ale szybko znika. Wniosek jest taki. Jeżeli masz w sobie pokłady zbieranych przez lata trudnych emocji, smutku, lęku, np. z powodu poczucia samotności i niezrozumienia, to vipassana może to wydobyć na powierzchnię. Konieczna może być potem psychoterapia. Ja tego nie zrobiłem i żałuję. Można jak ja dochodzić do siebie latami, ale po co... Natomiast. Nie jest tak, że tylko negatywne rzeczy wyniosłem z tego kursu. Z pewnością większy dystans do emocji. Po kursie jest też taki zachwyt nad doświadczaną chwilą, nad tym co jest. Nic nie nuży. Nie ma stanu „nie chcę mi się…”. Mam też wrażenie, że wypuściłem ten smutek z siebie, ten związany z poczuciem osamotnienia. Że jeśli niosłem go z 10 kg, to mam teraz jakieś 2 kg. Nie doświadczam paraliżującego strachu. Powiedzmy, że pewnego rodzaju dystans do lęku i strachu w życiowych sytuacjach się pojawił, jeśli - rzadko - są. Na pewno też akceptacje, że mam w sobie cień, który wymaga zintegrowania. Przyznania się do niego przed sobą. W sumie ta trauma była pewnego rodzaju odkryciem czym powinienem się zająć w pierwszej kolejności żeby iść dalej.Czym w sobie zaopiekować, jak to się teraz ładnie mówi. Wdzięczność za to trudne doświadczenie też jest coraz większa we mnie, i właściwie odkrywam ją jako siłę "wyzwalającą".
Życze Wam wszystkim powodzenia na ścieżkach samopoznania jakie wybierzecie 😊
Dziękuję Michał za Twoja autentyczność ♥️, za to ze się podzieliłes tym doświadczeniem 💪🏼
❤️
Jesteś wspaniały. Takie trudne jest dzielenie się z innymi swoimi słabościami, a Ty opisałeś siebie bez oceniania.. Dziękuję Ci :) Słuchałam z wielką ciekawością, twoje wnioski dają do myślenia. Namaste.
Bardzo Ci dziękuję za miłe i ciepłe słowo
Dziękuję za najlepszy film o medytacji jaki oglądałem! I za motywację do medytacji.
Niesamowicie miło mi czytać taki komentarz
Ciekawa medytacja. Uczyłem się jej w tajskiej świątyni i bardzo mi pomogą ze swoimi demonami.
A później jednak przeszedłem na buddyzm tybetański, i dalej w nim jestem.
Medytacja zmieniła mnie bardzo. Medytacje tybetańskie są pełne mocy, ale chyba przejadę się na vipassane.
Z tym doświadczeniem umierania to miałem podobnie po terapi Kambo - akceptacja śmierci jest wyzwalająca. Kambo też mnie dużo nauczyło.
Pozdrawiam
Aaaa na pewnym kursie mojej szkoły poznałem gościa po vipassanje też wybrał buddyzm tybetański, i spróbował bardzo skomplikowaną medytacje zaawansowaną i powiedział że jedna medytacja zrobiła zanim to samo co 10 dni vipassany. Widać że medytacje tybetańskie mają moc. Aczkolwiek czas sprawdzić - zapisać się na kurs.
Dzięki za recenzję.
Dziekuje za twoja wypowiedz🙂 piekne i ciezkie doświadczenie jednoczesnie❤️
Wspaniała refleksja, przytulam Cię do Serca, jesteś silny to naprawdę piękny wygląd vipassany. ☸️ 🙇🏼♀️🙇🏼♀️🙇🏼♀️
✨🤍✨
Dziękuję, że się tym podzieliłeś🙏 To bardzo wartościowy materiał dla mnie 😊
Dzięki Damian
Odważny jesteś dziękuję namaste
Dziękuję Michał ,że podzieliłeś się swoim doświadczeniem, dziękuję za szczerość. Mam nadzieję, że uda mi się dostać na wrzesień, jakoś mnie to przyciąga . Siły i wytrwałości na tej pięknej drodze 😊❤
Bardzo Ci dziękuję Basiu ❤️
Bracie dobrze że włączyłem twój filmik. Już miałem rezygnować z kursu , ponieważ mam ciężkie dni za sobą i nie mam ochoty z nikim rozmawiać i wchodzić w interakcje. A tutaj mówisz ze przez 9 dni zostajemy w kontakcie sami ze sobą. Tego teraz potrzebuje , sam na sam z moim prawdziwym JA. Dziękuje 🙏
Nie mam wątpliwości ze to będzie jedna z głębszych podróży wgłąb siebie w twoim życiu w takim razie. Tylko sam ze sobą. Powodzenia!
Wspaniale
Jesteś bardzo pozytywną i ciepłą osobą. Trzymaj się chłopaku 💗
Wykonałeś naprawdę wielką robotę stary! Od niedawna wiem, że kiedyś też na takie odosobnienie się wybiorę więc to cenny film. Jeszcze bardziej zwiększył mój respekt do Vipassany, bo nawet godzinna medytacja nie jest tak łatwa.. Szacun raz jeszcze 😊🙏
Vipassana to prawdziwa Sztuka Życia, którą teraz będę praktykował już codziennie. Dziękuję
@@MichalBrzegowyPsycholog dałbyś prosze znac czy po takim czasie dalej jest lepiej niz przed kursem? czy musisz stosowac jakies techniki na codzien?
Dziękuję ci za ten film, za niedługo wyruszam na Upragnioną Vipassanę... Popłakałam się oglądając ciebie.Namaste🙏🙏
Spokojnej podróży. To będzie naprawdę coś ❤️
Dzięki za film, jestem pod wrażeniem Twojej odwagi
Dziękuję, że szczerze się dzielisz swoimi doświadczeniami pomimo, że były trudne ☺
Dziękuję ❤
Super sprawozdanie! Ja jade w przyszlym tygodniu, nie moge sie doczekac tego doswiadczenia katarsis. Z depresyjnymi myslami juz sie zaprzyjaznilam, najbardziej sie bone bolu plecow... Dziekuje I pozdrawiam!
Polecam zaprzyjaźnić się z jogą przed wyjazdem i w trakcie ☺️
Ja jadę za trzy dni po raz pierwszy! ❤
Powodzenia! ☺️
Dziękuje za ten materiał!❤
Proszę ❤️
Zamierzam tam jechać w tym roku. Dziękuje za materiał
Powodzenia!
Dzięki że podzieliłem się z nami.
Dziękuję za ten komentarz
Dziękuję
Vipasana to światło świadomości
Byłam na takich trzech kursach w Ukrainie. Ostatnio w 4 miesiącu ciązy. Za każdym razem było tak nieznośnie trudno, chciało sie wyć i uciekać, ale przetrwałam i pokażdym kursie wracałam do domu wyciszona, ale rozjechana i w lekkiej desperacji. I zawsze po kilku miesiącach potem życie zmieniało się na 180 stopni na lepsze. Jest trudno, ale jest warto. Sprawdzone na sobie niejednokrotnie😊
Tez robilem kurs w Suffolk w UK. Mega doswiadczenie. Wrocilem z depresja, totalnie rozbity i swiadomy swojej fatalnej sytuacji, swiadomy smierci i przegranej. Ale swiadomy.
@@strongmen8875Mozesz prosze napisac cos wiecej?
super gratuluje
Bardzo dziękuję!
Dziekuje jestes wspanialy i cudownie Ze sie tym dzielisz.
Szacuneczek! :)
Zdrówka 🔥🙏 udostępnili Cię w komentarzu na grupie FB wszyscy jesteśmy świadomością, założona przez mojego chłopaka. Z racji że jestem jej wieloletnim członkiem zajrzałam ponownie w te progi i wysłuchałam Twojego nagranka:). Fajnie odpisujesz to bez ściemy. Pozdrawiam Cię!
Dziękuję Asiu. Doceniam to bardzo
Dziękuję 💛
Dzięki za podzielenie się, właśnie się próbuję zapisać ;)
Powodzenia !
Czyli właśnie - kluczem do tego wszystkiego jest ,,Letting Go" - uwalnianie
Dziękuję za polecenie. Napewno się z nią zapoznam
Dziekuje ze podzieliłeś się swoimi trudnymi, osobistymi odczuciami. Jestem pełna podziwu , że wytrwałeś. Jak po roku oceniasz swoj udział w kursie?
💛
Czy medytacja poranna trwa od 4:30 do śniadania? Czy medytacje w grupie są w jakiś sposób prowadzone, czy medytujesz z oddechem?
Tak trwa do śniadania. Nie, to nie są medytacje ani prowadzone ani z oddechem. Medytacja jest w całkowitej ciszy i polega na obserwacji doznań w ciele
Odważnie
❤
Proponuję " drogę artysty" I pracy jaką ta książka proponuje
A co jak zacznę ryczeć podczas medytacji?Można się uzewnętrznić czy się to dusi wewnątrz siebie?Nie wiem czy dałabym radę.
Pozwól sobie. Płakać
Bardzo ciekawy film ❤
Co to za piękny utwór w tle?
Czy w ramach szlachetnej ciszy można rozmawiać ze sobą w pokoju, na spacerze? :)
Nie
Nie z innymi. Mi na kursie zdarzało się, że mówiłem do siebie. Jakoś tak po prostu zacząłem, bo widocznie mój mózg potrzebował. Normalnie tego zwykle nie robię. Nie miałem też świadomości czy to dobrze czy niedobrze. Jak pojadę w końcu drugi raz będę starał się powstrzymać od mówienia w ogóle. I tak 6-tego dnia nie mogłem zasnąć, bo każdorazowe zapadanie w sen kończyło się wrażeniem jakby mnie woda zalewała i bym się topił. Tamtej nocy błąkałem się po okolicy nie mogąc zasnąć aż spotkałem spacerującego nauczyciela, który wyjaśnił mi, że wychodzą ze mnie sankhary. W głębi nie brałem tego na poważnie, nawet trochę się z tej jego diagnozy podśmiewywałem, ale po lepszym zrozumieniu (dopiero po kursie) czym one są, faktycznie to mogły być one. Gdybym zupełnie nic nawet do siebie nie mówił, możliwe, że udałoby mi się pozbyć ich więcej. Tak więc, wg mnie lepiej w ogóle powstrzymać się od mówienia i rozmowy ze sobą.
Byłeś jeszcze ponownie od tego filmu?
Michał jak myślisz? Dlaczego nawiedzały Cie te złe a nie dobre myśli?
Dlatego, że temu służył ten kurs, by oczyścić się z cierpienia. Dlatego pod wpływem medytacji zaczęły wychodzić wszystkie zanieczyszczenia by moc je przepracować
@@MichalBrzegowyPsycholog Czy u wszystkich uczestników miało to taki sam przebieg?
Nie. Każdy przeżywa to po swojemu na swój sposób. Niektórzy się czuli zrelaksowani cały czas
@@MichalBrzegowyPsycholog Rozumiem... Dzięki że wrzucasz te filmy. Mi są one potrzebne wiec Ty jesteś potrzebny 🙂 Pozdrawiam
Namaste
Dziekuje
Są gdzieś w internecie te nagrania które były puszczane podczas medytacji na kursie? Bo chciałem je sobie przypomnieć.
Wykłady są na youtubie a nagrania audio możliwe ze znajdziesz w apce „Vipassana” „Dhamma”
W necie znalazłam opinię, że ktoś odleciał od rzeczywistości, a nie
było reanimacji psychiatrycznej. Podobno w mózgu zachodzą zmiany?
Jeśli ktoś odleciał to znaczy ze już wcześniej miał psychozę a Vipassana to po prostu wyciągnęła na wierzch. Vipassana nie tworzy schizofrenii, ona ją demaskuje . To prawda, na miejscu nie ma lekarzy ani psychologów. Nie można z nikim rozmawiać przez 10 dni. Można zadać raz dziennie tylko nauczycielowi pytanie ale tylko odnośnie techniki jak medytować, ewentualnie organizatorom kursu odnośnie spraw organizacyjnych ale tylko jeśli to konieczne. Tak w mózgu zachodzą gruntowne zmiany przez Vipassanę.
Trochę się martwię o Ciebie widać jak to przeżyłeś ciężko. Trudne doświadczenie ale bardzo cenne. Bądź silny ❤️
Nic co dobre w życiu nie przychodzi łatwo. Chciałoby się żeby było inaczej, ale niestety to wymaga dużej pracy. Ale jestem dobrej myśli cały czas. Nawet jak czuję się źle to wiem już że to przeminie i że jest to tylko materiał do pracy dla mnie :)
@@MichalBrzegowyPsycholog na twoim przykładzie już wiem że przeczytanie ogromu książek to powierzchowne załatwienie sprawy...
Jaki koszt kursu?
21:51
Doznałeś Nirvany, wypisz wymaluj kurt cobain 🤞
Myślisz że ktoś z adhd może jechac na taki kurs?
Podbijam pytanie
Nie widzę przeciwskazań przy adhd. Mindfulness i medytacja akurat przy adhd jest bardzo wskazana. Ale jeśli nie praktykowałaś wcześniej regularnie medytacji zachęcam od zaczęcia od czegoś lżejszego. To ekstremelanie ciężkie doświadczenie dla wielu ludzi a przy adhd nie mając wcześniej doświadczenia medytacyjnego ciężko mi sobie to szczerze mówiąc wyobrazić
dziękujemy🫶🏼
Elementy jakie Tobie podali często sekty stosowały. No i to wszystko jest za darmo :) Bądź ostrożny.
Nie wiem. Nie interesują mnie sekty :)
@@MichalBrzegowyPsycholog mnie tak. Raz moją rodzinę chcieli zwerbować. Wiedza o sektach pozwoliła mi uniknąć wielu problemów:)
@@ati4438 Wiem czy są sekty. To nie jest sekta ani nawet żaden ruch regijny Gwarantuje ci to :) Nikt nikogo tam nie nawraca na żadną wiarę. Każdy jest mile widziany i cel jest tylko jeden. Uwolnić ludzi od cierpienia, żeby jak najwięcej istot było szczęśliwych. Pozdrawiam :)
Nie żyłeś jak mnich bo głowy nie zgoliłeś. :D
W sumie racja ☺️
Czy jest tutaj ktoś z myśleniem krytycznym?
Czemu nikt (i ja powtarzam po prostu nikt!!!) kto odbył tą vipasannę (właśnie w tym miejscu, za resztę nie wiem) nie wspomina o tym że oglądaliście tam filmiki (w których często można spotkać 25-y kadr) - haaaaaaalo!!! jakie kurde filmiki w ogóle, po co!!? jedziecie tam wypocząć umysłem, czemu nikt nie mówi, że "guru" robił powtarzające ruchy rękoma na lekcjach (i znowu pozdrawiam techniki NLP). Aaa no chyba wiem czemu nikt nie mówi, bo te ruchy były hipnozą! Nikt nie ma prawa wykorzystywać te techniki bez pozwolenia na to osoby na która jest to skierowane. Ludzie, z tym centrum jest coś nie tak. Proszę sobie przemyśleć, kto był tam i zwrócić uwagę na niektóre momenty, kiedy podejrzewaliście że coś jest nie halo. Ja nie mówię o każdym centrum, tylko zwracam uwagę na ten i nie pozwólcie jechać swoim znajomym tam, bo jest 97% prawdopodobieństwa że to jest S E K T A! P.S. robię screena ze swoją publikacją bo jest możliwość, że to będzie usunięte :)
Skad wiedza, ze filmiki zawieraja 25-y kadr jak i stosuja techniki manipulacyjne NLP? Czy Twoj komentarz pochodzi z osobistego doświadczenia na temat pobytu w tym miejscu? Jesli tak, bardzo interesuje mnie wiecej informacji na ten temat.
Bardzo dziękuję