Znam te okolice, mamy duży (62') jacht w Vilamoura, spędziłem na nim 5 miesięcy (1 mies. przeprowadzka ze Szczecina do Vilamoura i 4 miesiące w marinie (1 październik - 1 marca 2018). te jaskinie widziałem wykupując wycieczkę. fakt - pełno tam turystycznej "stonki", zle warto było zobaczyć. Pozdrawiam! :)
Jak masz okazje - totalnie pożycz kajak, supa czy cokolwiek takiego. Jest polski super lekki kajak osobisty. Yapok się to nazywa, też by się sprawdził, a waży tylko około 4,5 kg i nie kosztuje jakoś specjalnie dużo (da się poniżej 1000 zł wyhaczyć). Można z nim latać samolotem w podręcznym bagażu. Radość z samodzielnej eksploracji tych jaskiń jest ogromna. Bardzo przydaje się też jakaś wodoodporna latarka i butki wodne.
Będziecie się ze mną męczyć tutaj bo ja wyznania niefejsbukowego jestem. 😁 Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Na pierwszej swojej 27 stopowej łódce miałem chyba 40 mb łańcucha 8-ki oczywiście bez windy kotwicznej. Dało się ręcznie wyciągnąć bez problemu. Szkoda, że nie jesteście w PL. Na pewno bym pomógł. Pozdrawiam i czekam na następny odcinek.
Cześć. Dopiero wczoraj na Was trafiłem i oczywiście zasubskrybowałem! :-) Wszystkie filmiki oglądnięte. Dobrze się Was ogląda. Mam podobny plan i powoli się do niego szykuję. Niestety, ale będzie to możliwe dopiero za kilka lat. Przygotowania trwają. Jeżeli mogę coś zasugerować, to rozważcie wymianę liny kotwicznej na łańcuch i wymieńcie tego składaka ( dobrze widziałem?) na jakąś stałą kotwicę. Proponuję Rocnę, ale każda pługowa firmowa też będzie OK. Opuszczacie łódkę na długie godziny a to jest Wasz jedyny hamulec. Lina poza tym, że może się przetrzeć to ma tendencję do podrywania kotwicy, łańcuch dociąża ją i kotwica cały czas leży. Do monitorowania łódki na kotwicy polecam aplikację qtVlm. Jestem ciekaw jakie macie zużycie wody. Pozdrawiam i czekam na następne odcinki.
Cześć! Dzięki bardzo za subskrypcje i ciepłe słowa - pomagają zabrać się za edycję kolejnego odcinka :D Kotwica... ufff. Wiemy. To dla nas cały czas trochę brudny kompromis. Jest na liście rzeczy do zrobienia od zawsze, ale nigdy wystarczająco wysoko. Jako, że nasz jacht jest szwedzki, a tam najczęściej rzuca się kotwicę z rufy cumując dziobem do skał, to nie mamy części gratów. Nie mamy na Falkorze windy kotwicznej, porządnej rolki ani przejścia między pokładem, a dzibową bakistą dla łańcucha. Przez to, że kotwicę zwykle podnosimy Asią "z ręki" to wzbraniamy się przed wymianą liny na zwyczajowe 30 czy 40 metrów łańcucha. Ale podrywanie kotwicy przez linę w czasie szkwałów to nie jest specjalny problem - bo mamy spory, ołowiany prosiak którego używamy w zasadzie zawsze jeżeli stajemy gdzieś na dłużej niż kilka godzin. A i nasz "składak" - mimo, że na początku budził we mnie bardzo wiele wątpliwości z czasem urósł w moich oczach. Przez całe Karaiby, mimo, że przez większość czasu (6 miesięcy) kotwiczyliśmy, nie ciągnęliśmy kotwicy ani razu. Tylko raz czy dwa nie złapała od ręki dna i trzeba było przy kotwiczeniu rzucać ją po raz drugi. Natomiast to wszystko co napisałem nie sprawia, że nie patrzymy w sklepach żeglarskich na kotwice, łańcuchy i promocje średnio raz na kwartał. Może w przyszłym sezonie, jak zbierzemy trochę więcej patronów przed kolejną wyprawą na Karaiby wymienimy i ten osprzęt. Jeżeli chodzi o kotwicę, to Szopeneria sprzedaje polską kopię (*ekchem* podróbkę *ekchem*) Rocny - zwaną Rokną. Pewnie się na nią zdecydujemy - choć mój niekwestionowany guru kotwicowy z SV Panope ruclips.net/video/l59f-OjWoq0/видео.html - który robi testy kotwic bo takie ma hobby, pokazuje, że w miękkim potrafią niestety nie łapać dna poprawnie. Dzięki bardzo za qtVlm - nie znałem. My zwykle używamy albo watchdoga wbudowanego w OpenCPN albo androidowego Anchor Watch, ale oba rozwiązania mają wady, więc chętnie przetestuję coś nowego i potencjalnie lepszego. Pytałeś o wodę. Podstawowo mamy 70 litrów w zbioniku plus 2-3 butelki 5 litrowe. Wystarcza nam zwykle na tydzień przy normalnym życiu na kotwicy. Przy przelotach oceanicznych zabieraliśmy dodatkowo butelkowaną wodę, 2,5 litra na osobę i liczyliśmy że przelot zajmie 50% więcej niż wynikałoby to z odległości. Czyli dla etapu Cabo Verde na Martynikę - planowane 20 dni (2,5 x 2 x 20 x 1,5 = 150l ). Serdeczne pozdrowienia z Cartageny - nastepny odcinek jeszcze pewnie w tym tygodniu. Jak byś miał więcej pytań - pisz tutaj lub na FB.
Chyba kwestia obycia z kotwicowiskami i praktyki. Zostawienie jachtu na kotwicy i pójście gdzieś na wyprawę na pół dnia, albo nawet 3 godzinne zakupy w zasadzie nijak się nie różni. Ponton, czy brak pontonu nie robi różnicy. Plus przez pierwsze lata mieliśmy tylko wiosłowy... dotarcie gdziekolwiek szybko nie wchodziło w grę. Dobrą praktyką jest wskoczenie do wody z maską, by sprawdzić jak kotwica leży i czy o nic nie jest owinięta - zapewnia (trochę) spokój ducha :D
W piasku czy mule kotwica trzyma jak "Huta Katowice" 👍 Dodatkowo niektórzy stosują aplikację monitorującą pozycję na kotwicy z powiadomieniem wysyłanym na drugie urządzenie, więc przy sprawdzonym dnie i kotwicy można sobie pozwolić na całkiem komfortowe zwiedzanie okolicy.
Tak, czytaliśmy relacje o uszkodzonych jachtach po spotkaniu z podem orek. Spotkaliśmy też pod Lisboną katamaran, który płynął z południa i pokazali nam nawet własne nagrania jak ich te orki trochę potrząchały. Sami się z tymi orkami na szczęście nie spotkaliśmy (przy Gibraltarze z oddali zobaczyliśmy tylko jedną) - z opisów innych żeglarzy dowiedzieliśmy się, że przemieściły się w tym czasie bardziej na północ, w stronę Galicji i jakoś się z nimi minęliśmy. A Coruna wprowadziła nawet przez pewien czas zakaz wpływania na pewien obszar dla jachtów poniżej 15m z ich powodu.
Zgadzam się z przedmówcą naprawdę wspaniała narracja nie byłbym w stanie wypowiedzieć tylu słów na minutę jeszcze z sensem gratuluję. pozdrawiam
Bardzo milo ogladac waszefilmy i wspaniala narracje
W przyszłym roku mamy plan popłynąć na południe. Z każdym Waszym odcinkiem chcemy tego coraz bardziej.
Oglądając Wasze przygody można się rozmarzyć,chociaż przez chwilę oderwać się od szarej,smutnej rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie 😊
taktyczny komentarz dla statystyk. odcinek bomba!
Znam te okolice, mamy duży (62') jacht w Vilamoura, spędziłem na nim 5 miesięcy (1 mies. przeprowadzka ze Szczecina do Vilamoura i 4 miesiące w marinie (1 październik - 1 marca 2018). te jaskinie widziałem wykupując wycieczkę. fakt - pełno tam turystycznej "stonki", zle warto było zobaczyć. Pozdrawiam! :)
Jak masz okazje - totalnie pożycz kajak, supa czy cokolwiek takiego. Jest polski super lekki kajak osobisty. Yapok się to nazywa, też by się sprawdził, a waży tylko około 4,5 kg i nie kosztuje jakoś specjalnie dużo (da się poniżej 1000 zł wyhaczyć). Można z nim latać samolotem w podręcznym bagażu.
Radość z samodzielnej eksploracji tych jaskiń jest ogromna. Bardzo przydaje się też jakaś wodoodporna latarka i butki wodne.
Będziecie się ze mną męczyć tutaj bo ja wyznania niefejsbukowego jestem. 😁
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.
Na pierwszej swojej 27 stopowej łódce miałem chyba 40 mb łańcucha 8-ki oczywiście bez windy kotwicznej. Dało się ręcznie wyciągnąć bez problemu.
Szkoda, że nie jesteście w PL. Na pewno bym pomógł.
Pozdrawiam i czekam na następny odcinek.
Fajnie się Was ogląda.
Cześć.
Dopiero wczoraj na Was trafiłem i oczywiście zasubskrybowałem! :-) Wszystkie filmiki oglądnięte.
Dobrze się Was ogląda. Mam podobny plan i powoli się do niego szykuję. Niestety, ale będzie to możliwe dopiero za kilka lat. Przygotowania trwają.
Jeżeli mogę coś zasugerować, to rozważcie wymianę liny kotwicznej na łańcuch i wymieńcie tego składaka ( dobrze widziałem?) na jakąś stałą kotwicę. Proponuję Rocnę, ale każda pługowa firmowa też będzie OK.
Opuszczacie łódkę na długie godziny a to jest Wasz jedyny hamulec. Lina poza tym, że może się przetrzeć to ma tendencję do podrywania kotwicy, łańcuch dociąża ją i kotwica cały czas leży.
Do monitorowania łódki na kotwicy polecam aplikację qtVlm.
Jestem ciekaw jakie macie zużycie wody.
Pozdrawiam i czekam na następne odcinki.
Cześć! Dzięki bardzo za subskrypcje i ciepłe słowa - pomagają zabrać się za edycję kolejnego odcinka :D
Kotwica... ufff. Wiemy. To dla nas cały czas trochę brudny kompromis. Jest na liście rzeczy do zrobienia od zawsze, ale nigdy wystarczająco wysoko. Jako, że nasz jacht jest szwedzki, a tam najczęściej rzuca się kotwicę z rufy cumując dziobem do skał, to nie mamy części gratów. Nie mamy na Falkorze windy kotwicznej, porządnej rolki ani przejścia między pokładem, a dzibową bakistą dla łańcucha.
Przez to, że kotwicę zwykle podnosimy Asią "z ręki" to wzbraniamy się przed wymianą liny na zwyczajowe 30 czy 40 metrów łańcucha. Ale podrywanie kotwicy przez linę w czasie szkwałów to nie jest specjalny problem - bo mamy spory, ołowiany prosiak którego używamy w zasadzie zawsze jeżeli stajemy gdzieś na dłużej niż kilka godzin. A i nasz "składak" - mimo, że na początku budził we mnie bardzo wiele wątpliwości z czasem urósł w moich oczach. Przez całe Karaiby, mimo, że przez większość czasu (6 miesięcy) kotwiczyliśmy, nie ciągnęliśmy kotwicy ani razu. Tylko raz czy dwa nie złapała od ręki dna i trzeba było przy kotwiczeniu rzucać ją po raz drugi. Natomiast to wszystko co napisałem nie sprawia, że nie patrzymy w sklepach żeglarskich na kotwice, łańcuchy i promocje średnio raz na kwartał. Może w przyszłym sezonie, jak zbierzemy trochę więcej patronów przed kolejną wyprawą na Karaiby wymienimy i ten osprzęt.
Jeżeli chodzi o kotwicę, to Szopeneria sprzedaje polską kopię (*ekchem* podróbkę *ekchem*) Rocny - zwaną Rokną. Pewnie się na nią zdecydujemy - choć mój niekwestionowany guru kotwicowy z SV Panope ruclips.net/video/l59f-OjWoq0/видео.html - który robi testy kotwic bo takie ma hobby, pokazuje, że w miękkim potrafią niestety nie łapać dna poprawnie.
Dzięki bardzo za qtVlm - nie znałem. My zwykle używamy albo watchdoga wbudowanego w OpenCPN albo androidowego Anchor Watch, ale oba rozwiązania mają wady, więc chętnie przetestuję coś nowego i potencjalnie lepszego.
Pytałeś o wodę. Podstawowo mamy 70 litrów w zbioniku plus 2-3 butelki 5 litrowe. Wystarcza nam zwykle na tydzień przy normalnym życiu na kotwicy. Przy przelotach oceanicznych zabieraliśmy dodatkowo butelkowaną wodę, 2,5 litra na osobę i liczyliśmy że przelot zajmie 50% więcej niż wynikałoby to z odległości. Czyli dla etapu Cabo Verde na Martynikę - planowane 20 dni (2,5 x 2 x 20 x 1,5 = 150l ).
Serdeczne pozdrowienia z Cartageny - nastepny odcinek jeszcze pewnie w tym tygodniu. Jak byś miał więcej pytań - pisz tutaj lub na FB.
18minuta.... Nigdy nie zostawiłbym tak jachtu bez mozliwości szybkiego dopłynięcia do niego (pontonem) :) Odważnie ;)
Chyba kwestia obycia z kotwicowiskami i praktyki. Zostawienie jachtu na kotwicy i pójście gdzieś na wyprawę na pół dnia, albo nawet 3 godzinne zakupy w zasadzie nijak się nie różni. Ponton, czy brak pontonu nie robi różnicy. Plus przez pierwsze lata mieliśmy tylko wiosłowy... dotarcie gdziekolwiek szybko nie wchodziło w grę.
Dobrą praktyką jest wskoczenie do wody z maską, by sprawdzić jak kotwica leży i czy o nic nie jest owinięta - zapewnia (trochę) spokój ducha :D
W piasku czy mule kotwica trzyma jak "Huta Katowice" 👍 Dodatkowo niektórzy stosują aplikację monitorującą pozycję na kotwicy z powiadomieniem wysyłanym na drugie urządzenie, więc przy sprawdzonym dnie i kotwicy można sobie pozwolić na całkiem komfortowe zwiedzanie okolicy.
Przy okazji: słyszeliście o rzekomych atakach orek na jachty w rejonie południowej i południowo-zachodniej Portugalii?
Tak, czytaliśmy relacje o uszkodzonych jachtach po spotkaniu z podem orek. Spotkaliśmy też pod Lisboną katamaran, który płynął z południa i pokazali nam nawet własne nagrania jak ich te orki trochę potrząchały. Sami się z tymi orkami na szczęście nie spotkaliśmy (przy Gibraltarze z oddali zobaczyliśmy tylko jedną) - z opisów innych żeglarzy dowiedzieliśmy się, że przemieściły się w tym czasie bardziej na północ, w stronę Galicji i jakoś się z nimi minęliśmy. A Coruna wprowadziła nawet przez pewien czas zakaz wpływania na pewien obszar dla jachtów poniżej 15m z ich powodu.
Fajnie byłoby je zobaczyć... Ale może lepiej że nie :-)
😜