Dziękuję za kolejny wykład , dobrze się słucha , przystępna narracja Pana Profesora sprzyja poznawaniu kolejnych kierunków filozofii , ( także zwykłemu rzemieślnikowi jak ja :) pozdrawiam serdecznie
Ten sartre to skrajny człowiek nie umiejący regulować własnych emocji i w zasadzie antyspołeczny , Bradzo przykre ze miał taki ogromny wpływ na kulturę XX w
zwykły wykolejeniec który całe życie nosił w sobie nienawiść do ludzi, za to, że był brzydki i niski. Paryżanie w ogóle są obrzydliwi, ateizm prowadzi do nihilizmu i degeneracji 10 na 10 razy. wyobrażenie że życie to więzienie zapożyczone z resztą od gnostyków to metafizyczne piekło, absolutny kretynizm
Zawsze miło posłuchać Pana profesora. Dziwi mnie jednak stwierdzenie, że śmierć Boga to następstwo narodzin nadczłowieka. Zdaje się, że było odwrotnie. Nietzsche tylko skonstatował fakt na temat kondycji zachodniego chrześcijaństwa, a nadczłowiek miał być odpowiedzią na ten brak drogowskazu etycznego. Co do jego głównego wroga, to przez to, że Nietzsche tak dużo pisał i czasem rzeczy sprzeczne ze sobą, to różne rzeczy można u niego wyczytać. Raz jego największym wrogiem jest Sokrates, innym razem Chrystus, a jeszcze innym Paweł Apostoł, zaś Chrystusa uważa za "jedynego prawdziwego chrześcijanina". Na koniec życia, jak już naprawdę zwariował, to podpisywał się w listach "Ukrzyżowany", co by sugerowało jakąś sympatię do tej postaci.
Stefan Kisielewski opowiadał kiedyś o różnicy między pielęgniarką polską i żydowską. Polska pielęgniarka rankiem zdaje lekarzowi sprawozdanie, jak pacjenci spędzili noc, podczas gdy żydowska rzuca mu się na szyję z okrzykiem: „panie doktorze, co JA przeżyłam!” Ta "filozofia" to właśnie jest to niemieckie Ja.
Simone de Beauvoir która jest uważana za prekursorkę feminizmu osobiście sprowadzała dla Sartra młode i naiwne dziewczyny aby ten odebrał im ich niewinność, oto wielki symbol feminizmu.
Wielki symbol feminizmu - "kobieta zawiedziona" - pragnął najwyraźniej, by pozostałe młode i niedoświadczone panie również czym prędzej dojrzały do zawodu.
Sartre pisał o autentycznym życiu samemu będąc wielkim bobasem który; mieszkał w hotelu (nigdy sam sobie nie gotował, sam sobie nie sprzątał, nie prał nie prasował) nie miał nigdy samochodu (nie miał też pewnie prawa jazdy) nie miał nigdy zdrowego związku (jego relacja z de Beauvoir to degeneracja i wykolejenie, jako że ona była pseudo intelektualistką bardzo łatwo nią manipulował używając retoryki) i co ten człowiek może mi powiedzieć o egzystencji? hahaha
Dziękuję za kolejny wykład , dobrze się słucha , przystępna narracja Pana Profesora sprzyja poznawaniu kolejnych kierunków filozofii , ( także zwykłemu rzemieślnikowi jak ja :) pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za przejrzysty i klarowny wykład. Poukładałam sobie dzięki temu w głowie nowe i dotychczasowe wiadomości.
Mój ulubiony wykładowca na kanale, pozdrawiam 😊
ciekawe spojrzenie
Ten sartre to skrajny człowiek nie umiejący regulować własnych emocji i w zasadzie antyspołeczny , Bradzo przykre ze miał taki ogromny wpływ na kulturę XX w
zwykły wykolejeniec który całe życie nosił w sobie nienawiść do ludzi, za to, że był brzydki i niski. Paryżanie w ogóle są obrzydliwi, ateizm prowadzi do nihilizmu i degeneracji 10 na 10 razy. wyobrażenie że życie to więzienie zapożyczone z resztą od gnostyków to metafizyczne piekło, absolutny kretynizm
Zawsze miło posłuchać Pana profesora. Dziwi mnie jednak stwierdzenie, że śmierć Boga to następstwo narodzin nadczłowieka. Zdaje się, że było odwrotnie. Nietzsche tylko skonstatował fakt na temat kondycji zachodniego chrześcijaństwa, a nadczłowiek miał być odpowiedzią na ten brak drogowskazu etycznego.
Co do jego głównego wroga, to przez to, że Nietzsche tak dużo pisał i czasem rzeczy sprzeczne ze sobą, to różne rzeczy można u niego wyczytać. Raz jego największym wrogiem jest Sokrates, innym razem Chrystus, a jeszcze innym Paweł Apostoł, zaś Chrystusa uważa za "jedynego prawdziwego chrześcijanina". Na koniec życia, jak już naprawdę zwariował, to podpisywał się w listach "Ukrzyżowany", co by sugerowało jakąś sympatię do tej postaci.
Stefan Kisielewski opowiadał kiedyś o różnicy między pielęgniarką polską i żydowską. Polska pielęgniarka rankiem zdaje lekarzowi sprawozdanie, jak pacjenci spędzili noc, podczas gdy żydowska rzuca mu się na szyję z okrzykiem: „panie doktorze, co JA przeżyłam!”
Ta "filozofia" to właśnie jest to niemieckie Ja.
Strasznie topornie to idzie
prof Zembrzuski lepiej opowiada
Simone de Beauvoir która jest uważana za prekursorkę feminizmu osobiście sprowadzała dla Sartra młode i naiwne dziewczyny aby ten odebrał im ich niewinność, oto wielki symbol feminizmu.
Wielki symbol feminizmu - "kobieta zawiedziona" - pragnął najwyraźniej, by pozostałe młode i niedoświadczone panie również czym prędzej dojrzały do zawodu.
wstrętne
Sartre pisał o autentycznym życiu samemu będąc wielkim bobasem który; mieszkał w hotelu (nigdy sam sobie nie gotował, sam sobie nie sprzątał, nie prał nie prasował) nie miał nigdy samochodu (nie miał też pewnie prawa jazdy) nie miał nigdy zdrowego związku (jego relacja z de Beauvoir to degeneracja i wykolejenie, jako że ona była pseudo intelektualistką bardzo łatwo nią manipulował używając retoryki) i co ten człowiek może mi powiedzieć o egzystencji? hahaha
Egzystencja to coś więcej niż tylko pranie gaci.
chory "" narcyz "" ?