To właśnie jest dobre, że na podstawie tekstu nie da się nic wywnioskować (tym bardziej, że jest czas na pisanie i nie widać "obecnego stanu", ani nie można odczytać intencji; żadnej z trzech), ale ma to inną swoją ogromną użyteczność, tylko od strony piszącego :D:D:D Czyli można poznawać ludzi patrząc jak reagują na "tekst pisany", a największe Ego pcha ich do oceniania człowieka (profilowania) na podstawie napisanego tekstu, a nie reakcji sensu stricto :D:D:D A żeby było jeszcze ciekawiej, to zabierają się za to psychologowie (oczywiści szarlatani) i menedżerowie, co pokazuje skalę populizmu i nieświadomości... Najlepiej jak nie ma zdjęcia, bo wtedy sobie dopisują/ nadinterpretują TYLKO wg. własnych filtrów poznawczych, czyli "to ich rzeczywistość", którą stworzył ich mózg (jak czytanie książki i kreowanie w głowie świata/ postaci/ zachowań, etc.). A skąd biorą zasoby do tworzenia/ kreowania tego "świata"? Z siebie/ otaczającej ich rzeczywistości/ doświadczeń, etc. Jedna wielka projekcja... To bardzo ciekawe zjawisko społeczne, że (zbyt!) wielu wnioskuje po samym tekście ;)))
Tak- trzeba pisać (ale najpierw trzeba nauczyć się "siedzieć i pisać", a to wcale nie jest takie proste, żeby się nauczyć i jeszcze polubić, a najlepiej się uzależnić, jak od nauki ;). Co ciekawe- tak Paweł Motyl (książka: "Świat Schrodingera") obszedł wszelkie działy HR i znalazł się bezpośrednio wśród najlepszych strategów świata i paradoks polegał na tym, że bez tego zapewne powiedzieliby, że ma zarabiać 20k, bo nie ma ich certyfikatów z gimnazjum i doświadczenia (potwierdziłem to empirycznie :D), bo tak doradził mu ktoś mądry, czyli: "napisz książkę", ale rozwiązaniem jest ogólnie pisanie i u nas i na zachodzie w...Internecie (w tym pod tym wykładem na kanale Copernicus ;) i "kto ma zauważyć", ten zauważy ;))) A kto nie widzi, ten i tak nic nie zobaczy, nawet jakby stanął przed wieżą Eifla...
Odnośnie przestępstw, nawet jakby wziąć na tapetę tylko "artystów" (oni czasami chcieli zostać złapani, żeby się nauczyć czegoś i poznać "jak to działa"; funkcjonują poza myśleniem "wielkiej kary społecznej" (jakiś tam budynek i pewne ograniczenia, które niby coś tam mają spowodować :D), co fajnie obrazuje film "Prison Break"- dał się złapać celowo i za przestępstwo, które gwarantowało dostanie się do konkretnego więzienia), to nie uwzględniono w badaniach (w tym Profesor) wartości bazowych oraz etyki (i kręgosłupa moralnego), czyli od jakiego poziomu istotności działania etycznego można mówić o "umiarkowanym utylitaryzmie"??? Np. Michael Scofield popełnił przestępstwo, ale intencją działania było wydostanie brata z więzienia, który został niesłusznie osądzony, czyli "umiarkowany utylitaryzm". Czyli badanie samego IQ nie pokaże prawdziwej korelacji, a- poniekąd- przypadkową...
Znowu nie mogę się zgodzić z Profesorem, a trochę głupio, bo nie ma jak się "obronić" (no chyba, że zaraz kwiatek spadnie mi na głowę, to przemyślę jeszcze raz :D). Oczywistym jest, że niedostosowanie/ braki socjologiczno-psychologiczne wpływa skrajnie na wyniki ("Intelekt oraz usposobienie. Na tych dwóch lśni talent"~ filozofia), ale należy uwzględnić kontekst. Tutaj dobry przykład- przecież Profesor sam wyleciał ze szkoły, bo przecież się nie dostosował. No właśnie- czyli "do czego się nie dostosował", czyli "jesteśmy zależni od czasów, w których żyjemy"(czyli również od ludzi-decydentów), ale Profesor miał trudniej, bo nie było Internetu i była "żelazna kurtyna". Jakby nie patrzeć- bo nie chce mi się pisać- należy dostosować się TYLKO do "zdrowych" warunków społecznych/ środowiska, bo inaczej zniweczy się wszystko, w tym własną radość życia, co również determinuje osiągnięcia, w tym samą chęć do pracy/ tworzenia (ciągłe sprzężenia zwrotne/ konotacje, etc.), czyli tak jak postąpił Profesor- nie godzić się na patologie i nie ulegać jej i dalej szukać "objazdów"/ innej drogi (wtedy to była matura eksternistyczna, żeby ominąć patologię, a dzisiaj to jest np. Internet).
Minimalne wymagane IQ do myślenia/ tworzenia naukowego, to 120-130 (w zależności od skali), żeby otrzymać nagrodę Nobla z nauk abstrakcyjnych (i matematyka i psychologia). Tak- cała zabawa zaczyna się od IQ, które ma 10% społeczeństwa (oczywiście z prawej strony rozkładu Gausa :D) Inaczej to dla kogoś będzie męczarnia. Nikt poniżej tego IQ nie dostał Nobla z nauk abstrakcyjnych (próg wejścia do myślenia naukowego, czyli do "stolika/ gry").
Nauczyciele to inna kwestia- no nie rozumieją, ale co mogą zrobić? Nawet nie znają filozofii... i jeszcze oczerniają jak się ucieknie z lekcji i pójdzie do Biblioteki Wojewódzkiej :D:D:D Bo tam były mądre książki. I to tworzy problem moralny/ strategiczny/ rozsądkowy, bo z jednej strony oczerniają, że kłamię, a z drugiej mam im powiedzieć prawdę? Że wolę czytać książki mądrych ludzi, niż słuchać ich populizmów? :D To nie do końca byłoby rozsądne posunięcie, pozostając zależnym od nich, a tym bardziej uwzględniając "historię naszej współpracy" :D:D:D A poza tym co za różnica, co myślą nauczyciele? :D
Bardzo mądry człowiek. Dziękuję za rozmowę. Śpieszmy słuchać mądrych ludzi , zanim odejdą i zanim internet przestanie działać...
Dziękuję I pozdrawiam
Bardzo mi się podobało
To właśnie jest dobre, że na podstawie tekstu nie da się nic wywnioskować (tym bardziej, że jest czas na pisanie i nie widać "obecnego stanu", ani nie można odczytać intencji; żadnej z trzech), ale ma to inną swoją ogromną użyteczność, tylko od strony piszącego :D:D:D
Czyli można poznawać ludzi patrząc jak reagują na "tekst pisany", a największe Ego pcha ich do oceniania człowieka (profilowania) na podstawie napisanego tekstu, a nie reakcji sensu stricto :D:D:D A żeby było jeszcze ciekawiej, to zabierają się za to psychologowie (oczywiści szarlatani) i menedżerowie, co pokazuje skalę populizmu i nieświadomości...
Najlepiej jak nie ma zdjęcia, bo wtedy sobie dopisują/ nadinterpretują TYLKO wg. własnych filtrów poznawczych, czyli "to ich rzeczywistość", którą stworzył ich mózg (jak czytanie książki i kreowanie w głowie świata/ postaci/ zachowań, etc.). A skąd biorą zasoby do tworzenia/ kreowania tego "świata"? Z siebie/ otaczającej ich rzeczywistości/ doświadczeń, etc.
Jedna wielka projekcja...
To bardzo ciekawe zjawisko społeczne, że (zbyt!) wielu wnioskuje po samym tekście ;)))
Tak- trzeba pisać (ale najpierw trzeba nauczyć się "siedzieć i pisać", a to wcale nie jest takie proste, żeby się nauczyć i jeszcze polubić, a najlepiej się uzależnić, jak od nauki ;).
Co ciekawe- tak Paweł Motyl (książka: "Świat Schrodingera") obszedł wszelkie działy HR i znalazł się bezpośrednio wśród najlepszych strategów świata i paradoks polegał na tym, że bez tego zapewne powiedzieliby, że ma zarabiać 20k, bo nie ma ich certyfikatów z gimnazjum i doświadczenia (potwierdziłem to empirycznie :D), bo tak doradził mu ktoś mądry, czyli: "napisz książkę", ale rozwiązaniem jest ogólnie pisanie i u nas i na zachodzie w...Internecie (w tym pod tym wykładem na kanale Copernicus ;) i "kto ma zauważyć", ten zauważy ;)))
A kto nie widzi, ten i tak nic nie zobaczy, nawet jakby stanął przed wieżą Eifla...
❤️🇵🇱
Konwalie w grudniu?
Odnośnie przestępstw, nawet jakby wziąć na tapetę tylko "artystów" (oni czasami chcieli zostać złapani, żeby się nauczyć czegoś i poznać "jak to działa"; funkcjonują poza myśleniem "wielkiej kary społecznej" (jakiś tam budynek i pewne ograniczenia, które niby coś tam mają spowodować :D), co fajnie obrazuje film "Prison Break"- dał się złapać celowo i za przestępstwo, które gwarantowało dostanie się do konkretnego więzienia), to nie uwzględniono w badaniach (w tym Profesor) wartości bazowych oraz etyki (i kręgosłupa moralnego), czyli od jakiego poziomu istotności działania etycznego można mówić o "umiarkowanym utylitaryzmie"???
Np. Michael Scofield popełnił przestępstwo, ale intencją działania było wydostanie brata z więzienia, który został niesłusznie osądzony, czyli "umiarkowany utylitaryzm".
Czyli badanie samego IQ nie pokaże prawdziwej korelacji, a- poniekąd- przypadkową...
Znowu nie mogę się zgodzić z Profesorem, a trochę głupio, bo nie ma jak się "obronić" (no chyba, że zaraz kwiatek spadnie mi na głowę, to przemyślę jeszcze raz :D).
Oczywistym jest, że niedostosowanie/ braki socjologiczno-psychologiczne wpływa skrajnie na wyniki ("Intelekt oraz usposobienie. Na tych dwóch lśni talent"~ filozofia), ale należy uwzględnić kontekst. Tutaj dobry przykład- przecież Profesor sam wyleciał ze szkoły, bo przecież się nie dostosował. No właśnie- czyli "do czego się nie dostosował", czyli "jesteśmy zależni od czasów, w których żyjemy"(czyli również od ludzi-decydentów), ale Profesor miał trudniej, bo nie było Internetu i była "żelazna kurtyna".
Jakby nie patrzeć- bo nie chce mi się pisać- należy dostosować się TYLKO do "zdrowych" warunków społecznych/ środowiska, bo inaczej zniweczy się wszystko, w tym własną radość życia, co również determinuje osiągnięcia, w tym samą chęć do pracy/ tworzenia (ciągłe sprzężenia zwrotne/ konotacje, etc.), czyli tak jak postąpił Profesor- nie godzić się na patologie i nie ulegać jej i dalej szukać "objazdów"/ innej drogi (wtedy to była matura eksternistyczna, żeby ominąć patologię, a dzisiaj to jest np. Internet).
Minimalne wymagane IQ do myślenia/ tworzenia naukowego, to 120-130 (w zależności od skali), żeby otrzymać nagrodę Nobla z nauk abstrakcyjnych (i matematyka i psychologia).
Tak- cała zabawa zaczyna się od IQ, które ma 10% społeczeństwa (oczywiście z prawej strony rozkładu Gausa :D)
Inaczej to dla kogoś będzie męczarnia. Nikt poniżej tego IQ nie dostał Nobla z nauk abstrakcyjnych (próg wejścia do myślenia naukowego, czyli do "stolika/ gry").
Nauczyciele to inna kwestia- no nie rozumieją, ale co mogą zrobić? Nawet nie znają filozofii... i jeszcze oczerniają jak się ucieknie z lekcji i pójdzie do Biblioteki Wojewódzkiej :D:D:D Bo tam były mądre książki. I to tworzy problem moralny/ strategiczny/ rozsądkowy, bo z jednej strony oczerniają, że kłamię, a z drugiej mam im powiedzieć prawdę? Że wolę czytać książki mądrych ludzi, niż słuchać ich populizmów? :D
To nie do końca byłoby rozsądne posunięcie, pozostając zależnym od nich, a tym bardziej uwzględniając "historię naszej współpracy" :D:D:D
A poza tym co za różnica, co myślą nauczyciele? :D
źle sie dziadka slucha.
Jakbyś rozumiał co mówi to by się lepiej słuchało...