Wg mnie wymagania w stosunku do obecnego pokolenia, do którego także ja sam należę są coraz większe. Ja sam, gdy wchodziłem na rynek pracy, a było to już ponad 10 lat temu, to łatwiej było znaleźć pracę, choćby taką prozaiczną, obecnie jest o to o wiele trudniej. Ponadto obecnie coraz więcej ludzi jest wyobcowanych względem całego społeczeństwa. Ludzie wg mnie bardzo często, coraz częściej zamykają się na drugiego człowieka, żyją bardziej w sieci, niż w świecie realnym. Presja w obecnych czasach jest wręcz przeogromna. Wyścig szczurów jest w zasadzie wszędzie, ja już dawno z niego wypadłem, na własną prośbę, wolę żyć po swojemu, na spokojnie, niż ciągle pędzić na tzw złamanie karku.
W zupełności się zgadzam. Kilka lat temu gdy studiowałem, dostałem bez żadnych problemów pracę na umowę o pracę. Niestety przyszedł covid i zwolnienia. Studia skończyłem a później pracowałem tylko na marnych śmieciówkach przez kilka miesięcy. A teraz co... Przez ponad rok składam setki cv do biur gdzie mam doświadczenie, do sklepów, do pracy w gastro i nic... Wymagania pracodawców są duże. Do byle sklepu wymagają od razu doświadczenia, umiejętności obsługi kasy fiskalnej. Dzisiaj widziałem ofertę gdzie do kserowania książek w bibliotece wymagali: "wykształcenie min. średnie, preferowane o profilu związanym z obsługą cyfrowych urządzeń powielających, przetwarzaniem graficznym lub ukończony specjalistyczny kurs". Pracodawcy traktują ludzi z góry jak idiotów bo mogą gdyż mają z czego przebierać. A samym pracodawcom nie chce się kogoś szkolić bo już na dzień dobry masz wszystko wiedzieć a nie marnować ich czas. Czasy do różnych zawodów są mało pewne. Człowiek boi się inwestować czas w naukę bo ktoś cię i tak wygryzie, będzie lepszy a ty zmarnujesz kasę i czas. Albo AI przejmie pałeczkę jak w przypadku grafiki gdzie też się uczyłem a zarobek w tej dziedzinie jest dużo trudniejszy.
Lepszym stwierdzeniem jest "nasze pokolenie ma inne problemy". Jesteśmy pierwszym pokoleniem, gdzie elektornika była znami. Natomiast starsze pokolenie miała swoje własne bolączki. Świat PRL nie był kolorowy, tam też trzeba było się wykazać. Moim zdaniem nikt nie miał lepiej, czy gorzej. Mamy własne pokoleniowe wyzwania. Co do pracy. Mam już spore doświadczenie w szukaniu pracy. Więc coś Ci doradzę, jak nie chcesz zignoruj moją wypowiedź. CZy redagujesz sowoje CV, jesteś świadomy że nad masą przesłanych CV nie siedzi masa ludzi. Wczytują ją różne programy. Jeżeli aplikujesz do jakieś firmy to zredaguj ją pod określone zgłoszenie. Zamieść słowa klucz z ogłoszenia w CV. Praca w biblotece - bez wykrztałcenia/ kursu nie przyjmą Cie tam.. Zrezygnuj. Praca w sklepie - bujda na resorach, masz szkolenie szybkie siadzasz i masz już umieć. Uwierz, każdego biorą. Pracodawca traktuje Cie jak idotę, bo jesteś chodzącym kosztem. Ty musisz im pokazać, że jesteś opłacalnym kosztem. Wartym inwestowania. Inwestować w naukę zawsze warto ale należy wiedzieć w co. Ja wybrałam złe studia, marne wręcz. Jednak zanalizowałam rynek i dowiedziałam się co chcą od tego zawodu co mnie interesuje. Jak chcesz dostać pracę w biurze to: Excel, język, -->> reszte musisz douczyć się, po pracy wracasz i uczysz się. W dużej ostateczności idź na staż, lub sam go znajdź. Takie mam przemyślenia ! Nie poddawaj się ! Pozdro
@@katenath9271 Tak, dużo czytałem na temat redagowania CV i zawsze je modyfikuje dodając słowa kluczowe, które pasują do danej oferty. Później z tych np 30 cv które komputer wybrał ludzie muszą wybrać. Zwykle mojego nie wybierają. Co do staży to miałem... nawet 2 razy po pół roku w jednostkach samorządowych. A co do sklepu to na serio nie każdego. Składałem cv - zmodyfikowane do sklepów spożywczych, meblowych, z ubraniami, elektronicznych i dalej nic z tego. Nie w każdym wymagają doświadczenia i znajomości kasy fiskalnej, ale mam mniejsze szanse w porównaniu do młodych osób na studniach gdzie pracodawca za nie mniej płaci. Studia też mam marne bo zbyt ogólne, Jednakże nie skupiam się tylko na danym kierunku. Kursów mam kilka i planuje jeszcze parę zrobić w swoim czasie. Dzięki za pomoc :) I nie zamierzam się poddać! 💪
@@katenath9271wyprawszam sobie, ja w świat dorosły wchodziłem w latach 2000, było trudniej pracę znalezc niż teraz. 10 lat temu od sprzataczki wymagano dyplomu studiów wyzszych, a teraz wystarczy podstawówka, co wy pier.....e?
Mój dziadek (ur. 1939) przeżył wojnę i rzeź Wołyńską tylko on i siostra, skończył Śląską Akademię Medyczną i na emeryturę przeszedł 3 lata temu. Rozmawiamy często jak się świat zmienia i dziadek często podkreśla, że to nie ludzie są słabsi tylko wbrew pozorom to są też trudne czasy i te pozornie ogromne możliwości, ogromne przebodźcowanie wykańcza i jeszcze bardziej zamyka a ludzie nigdy nie byli tak samotni jak teraz, a to właśnie ta samotność to ogromnie znaczący czynnik obniżający jakoś życia. Często mówi, że kiedyś jednak było z wieloma rzeczami prościej. Z relacjami, ze zdrowym jedzeniem, z higieną życia, zdrowym balansem pomiędzy poszczególnymi strefami życia. O pracy też rozmawiamy i jak ktoś nie koloryzuje młodości tylko mówi prawdę to serio było dość podobnie ;)
@@HappyToSeeYou87 dziękuję w Jego imieniu :) on zawsze powtarza że klucz do zdrowia to jedzenie z umiarem, ale bez ograniczeń, unikanie stresu, codzienny wysiłek fizyczny i trening mózgu (u niego książka na dzien) 😅
Masz bardzo mądrego dziadka, który umie obserwować świat i analizować jak się zmienił. Szanuję i zazdroszczę. Chciałabym być taką krynicą mądrości jak będę stara
Kiedyś zapytałem dziadka czy kiedyś było lepiej. Odpowiedział mi, że zawszę było ciężko, z tym, że on żył w czasach trudnych dla ciała lecz prostych dla duszy, ja zaś żyje w świecie łatwym dla ciała ale koszmarnym dla ducha, przez co absolutnie mi nie zazdrości. Widmo 3 wojny światowej, rosnące ceny wszystkich artykułów, kryzys migracyjny, wszystko to przekłada się na ciągłe uczucie lęku o jutro. Ale mimo to trzeba żyć. Największą krzywdą jaką wyrządzają najmłodszym pokoleniom te starsze (nie mówię konkretnie o współczesnej sytuacji lecz o całości historii) to rosnące wymagania. Niech pierwszy kamieniem rzuci ten kto mijając 20 coś - 30 lat nie usłyszał przy stole rodzinnym: - No, kiedy będą dzieci? A może znalazłbyś sobie lepszą pracę, mieszkanie, partnera/kę? Ja w twoim wieku miałem już dom z ogrodem, dwa samochody, trójkę dzieci i inwestowałem jeszcze na giełdzie. Mnie więc życie nauczyło aby z nikim się nie porównywać i do wszystkiego dojść swoim tempem. Pozwolić sobie nie być najszybszym i najlepszym we wszystkim. Zrobię to wolno, być może potknę się kilka razy po drodze ale jak to coś osiągnę, przede wszystkim to co sam sobie wyznaczyłem jako priorytet, to będę z siebie dumny a i ta duma ukaże się w naszych najbliższych. Tego więc życzę każdej Z, Y i X jaki przeczyta ten komentarz. Pozwólcie sobie zwolnić i dojść do wszystkiego w swoim tempie.
ponieważ on w twoim wieku miał dom z ogrodem odziedziczony po dziadkach, którzy ten dom dostali od panstwa po wojnie, (tak jak i moi dziadkowie), dwa samochody miał bo jeden z nich był rzęchem po starszym bracie :D a drugi był kupiony za oblednie tanie kredyty, które sie splacało w rok czy dwa (jak moi starsi), dlatego stać go bylo na dzieci bo mógł oszczedzać na ich edukacje i na swoją emeryture pracując po 12 godzin na dzien na małym biznesie.
Mogłeś mu odpowiedzieć : Dziadku dlaczego ty porownujesz mnie do siebie ? Daj mi pieniądze to sobie kupię dom z ogrodem ,samochody . Kurwa ,co to za moda żeby porównywać kogoś z kimś 😡🤬?
@@TallisKeetonjeszcze jeśli chodzi o czasy transformacji to takie przełomy sprzyjają łatwiejszemu wzbogaceniu się i poprawy sytuacji. Powtarzam że jak wojna na Ukrainie się skończy i Ukraina upora się z korupcją to wystrzeli tak do przodu że po 800 latach Polacy znowu będą tam się osiedlać bo będą lepsze perspektywy
Ja mam 17 lat i jestem wypalona chociaż w sumie nic nie robię nawet w życiu. Może jakby życie było trudniejsze to bardziej bym doceniała dobrobyt w jakim żyję. Przez to że mam tak dużo i nie mam obowiązków i trudności to w ogóle nie chce mi się robić cokolwiek. Większość wakacji spędziłam oglądając reelsy i RUclips shortsy codziennie, mój mózg jest tak zepsuty przez to. Chciałabym się spotykać że znajomymi ale oni też są tacy leniwi jak ja. Zero spontaniczności. Musimy sobie zaplanować spotkanie na 3-4 godziny raz na 2 tygodnie a potem odpocząć. W sensie one muszą odpocząć żeby naładować baterię społeczne, bo je męczą spotkania. Więc jak się siedzi samemu w domu całymi dniami to jedynie social media I gry pozostały. To jest dla mnie najgorsze. Jestem tak przebodźcowana i mam taki zepsuty mózg. Chciałam przestać już rok temu, ale to jest tak uzależniające. To tak jakby palaczowi powiedzieć żeby przestał palić. Ciężko samemu przestawić swój mózg. A poza tym wszyscy w moim wieku oglądają tiktoki, reelsy itd. Wszyscy. A ja jestem taka samotna. Samotność w moim przypadku jest jak złamana ręka, a social media to leki przeciwbólowe. Przynajmniej jak siedzę na social mediach to czas mi mija przyjemniej, nie muszę się skupiać na samotności w wakacje. Ale to jest błędne koło. Psuje mi mózg i z każdym dniem, z każdym rokiem moje uzależnienie jest coraz gorsze. Mam nadzieję że jak zacznie się szkoła to uda mi się nawiązać relacje z innymi i w końcu zacznę prawdziwe życie. Tak więc to jest moja największa pułapka - dobrobyt, social media i związana z nimi samotność, bo zamiast gadać z przyjaciółmi to piszemy ze sobą na Instagramie bo nikomu się nie chce wyjść z domu i wyjść ze strefy komfortu
Jeszcze z tobą nie jest tak źle skoro masz taką autorefleksje. Uważam że powiedziałaś dużo prawdy. Chciałam u mnie w zakładzie pracy polecić młodą osobę to szef powiedział że dość ma już tych młodych bo są leniwi i nic im się nie chce.
@@nickaanna7819 mam autorefleksje bo jak w filmie było też powiedziane często dostajemy sygnały z zewnątrz, (np. z książek, poradników itd.)że jeśli mamy jakiś problem to być może to my jesteśmy problemem. Zawsze jak coś jest nie tak to myślę, że to coś we mnie jest nie tak. Myślę że książka "7 nawyków skutecznego działania" wywarła na mnie taki wpływ. Dużo tam było o tym żeby zauważać problemy w sobie i to już we mnie zostało. A czytałam tę książkę swoją drogą gdy miałam juz 14 lat, bo byłam bardzo ambitna aby być produktywną i osiągnąć sukces w życiu abym była bogata, bo naoglądałam się "ludzi sukcesu" na social mediach, którzy demonizowali przeciętność. Pamiętam że w pamiętniku pisałam "osiagne sukces, na pewno. Cokolwiek nie zrobię na pewno nie będę przeciętna", bo osiągnięcie czegoś w życiu było dla mnie sensem życia. Ten film naprawdę dobrze mnie opisuję. Chyba padłam ofiarą większości pułapek tutaj przedstawionych
Może, nie masz poczucia celu aktualnie. Wszystko Cie przerasta i ucieczka w reelsy i RUclips shortsy jest zamulaczem uczuć w głowie ? Męczy Cie tzw overthinking, czyli przebodźcowanie. Nie jest z tego letargu łatwo wyjść. Musisz stopniowo odkładać elektornikę. Włącz sobie ograniczenia czasowe. W momencie jak zostaniesz sama ze sobą poczujesz nic... poczujesz, że musisz coś w tym momecie zrobić. Nie będziesz wiedziała, gdzie wejść i co zrobić. Jak masz możliwość, zacznij od spacerów - przyglądaj się naturze. Kiedy ostatnio oglądałaś kształych różnych chmur. Wsłuchiwałaś się ostatnio w śpiew ptaków z rana ? Daj sobie i głowie odetchnąć. W tym momencie skup się na oddechu - nie może być płytki i mały. Pozwól na głęboki wdech i długi spokojny wydech. Krok po kroku .. porozmawiaj ze sobą. Sprawdź co u Cb. Masz jakieś hobby ? Ja mam np rysowanie, biorę ołówkę i rysuje to co widzę. Nie sprawadzam w internecie rzeczy. Masz prawo to rysowania rzeczy nie idealnych, brzydkich pozwól sobie na to. Co do samotności .. może zapisz się na jakieś zjaęcia grupowe. Tam ludzie regularnie się spotykają. Powodzenia !
@@katenath9271nie, reelsy i shortsy działają bardzo sprytnie na nasze mózgi. Ograniczam, bo też zacząłem oglądać. A jakie to działanie? To krótka forma, więc mamy wrażenie, że tracimy raptem chwilę. Bo to przecież 30 sekund czy minuta. Więc się wciągamy, bo to króciutkie, to przecież nie 30 minutowy filmik. I w ten sposób się bodźcujemy, a właściwie przebodźcowujemy. Ba. Widziałaś może shortsa, gdzie masz połączone dwa wideo? To ma sprawić, że mniej dynamiczna treść angażuje nas by zatrzymać tym drugim filmikiem, którym jest gość co macha łapami czy jakieś ASMR. To jest bardzo sprytne i cholernie łatwo jest wpaść w błędne koło.
Moim zdaniem ta samotność w Polsce, która jest gorsza niż innych krajach wynika z naszej kultury która jest generalnie mało otwarta na kontakty z obcymi osobami. Te czasy tylko dobitnie to pokazały jak nie lubimy tak naprawdę rozmawiać z obcą osobą albo nie potrafimy, kiedyś tego nie było widać, bo po prostu, żeby przeżyć musiałaś z innymi budować relacje, a teraz gdy jest lepiej i nie potrzebujemy już koniecznie drugiego człowieka to mamy siebie w dupie.
Myślę że właśnie to zmęczenie wynika z przebodźcowania informacjami. Myślę, że Nasze mózgi nie są przyzwyczajone do takiego skoku technologicznego nasi przodkowie mieli wolniejszy czas przesyłania informacji i czas na przeanalizowanie. Plus uzależniajace social media ktore są tak skontruowane by jak najskuteczniej uzależniały, że z jednej strony jesteśmy zmęczeni i przebodzcowani a z drugiej strony chcemy więcej i więcej. Brak żywych relacji socjalnych sprawia, że jesteśmy coraz bardziej samotni, gdyż jak przychodzi co do czego nie potrafimy zachować sie w kontaktach między ludzkich i zamykamy się w sobie. Podejrzewam, że w przyszłosci może to nawet doprowadzić do potężnych stanów lekowych przy pomyśleniu że trzeba wyjść z domu do ludzi.
Za nim poszłam do szkoły, to lubiłam się uczuć, natomiat w miejscu teoretycznie do tego stworzonym znienawidziłam tę czynność. Teraz gdy idę na studia po około 3 miejsięcznym odpoczynku i perspektywą jeszcze ⅓ tego czasu strwiedzam, że lubie się uczyć ale w swoim tempie a nie tym założon dla wszytkich.
Moje wyczerpanie do życia wynika z problemów z kręgosłupem (36lat), gdy brakuje zdrowia, ciągle coś gdzieś boli, a nie masz kasy na jakiś porządny cykl fizjoterapeutyczny i w sumie to tylko tak sobie wegetujesz, to następuje totalne przewartościowanie i zamiast "muszę" zaczynasz myśleć "chciałbym móc..", "wystarczyłaby mi praca nawet za minimum, byle te 8godz mnie nie dobiło jeszcze bardziej zdrowotnie, nie potrzebuje więcej". W pogoni za Więcej, Bardziej, Lepiej, łatwo zapomnieć o docenieniu rzeczy "drobnych" które drobne wcale nie są.
Mam dopiero 40 lat (tak, dopiero, bo kondycja, zdrowie i wygląd PESELU nie zdradzają absolutnie). Wychowana zostałam w surowych warunkach, niemniej w kochającej rodzinie. Do 1994 roku, mieszkaliśmy w Izabelinie, w maleńkim domku bez bieżącej wody, łazienki i innych wygód. Jadło się to, co rosło w ogrodzie, to co oferowali miejscowi rolnicy, sporadycznie to, co było w miejscowym sklepie a tam było niewiele. Rodzice uczyli mnie od małego jak się rozpala w piecu, naprawia auto, drobiazgi w domu, jak pracuje się w ogrodzie, rozpala ognisko itd. Kładli też ogromny nacisk na naukę. Gdy w wieku 17 lat dostałam pierwszy komputer, nie tknęłam go przez cały rok. Nie interesowały mnie takie rzeczy. Może dlatego dziś, mimo niewysokich zarobków radzę sobie w życiu nieźle. Nie mam depresji, nerwicy etc.
Ciężkie czasy tz. gdy musimy sobie radzić zyskuje y pewność siebie, że zawsze sobie poradzimy. Moja historia jest tają sama i gdzie nie wejdę będę umiała "rozpalić ogień". Mimo biedy dostałam z domu coś o wiele bardziej wartościowego
Najbardziej mi się podoba w książce Marcela, że to są tak naprawdę problemy klasy średniej i opis klasy średniej. To nie jest generacja młodych. W ogóle to jest czasami zabawne jak tacy ludzie jak pan Marcel czasami zapominają, że świat to nie tylko klasa średnia.
Mi się wydaje, że w naszym pokolenie też nie szanuje się ludzi, którzy pracują w biurach i jest takie gadanie, że jak ktoś nie pracuje fizycznie to w ogóle nic nie robi. A dużo ludzi pracuje w biurach i chce pracować w biurach.
Ja ogólnie uważam, że obecnie coraz trudniej o szacunek dla człowieka, tym bardziej w zderzeniu osób z pokolenia tzw komunistycznego z obecnymi młodymi ludźmi. Podobnie jest w zderzeniu ludzi bardziej wykształconych z tymi z niższym wykształceniem.
nie tylko osób w biurach. bo sama pracując w gastronomii to wiele razy słyszałam ,że ja nic nie robię bo patrząc na miesiąc mam dużo dni wolnych (chuj,że robie po 10-15h) i nie wracam przetyrana w choler. A więc myślę,że to poprostu jest takie coś, że jak nie wraca się przetyranym do domu czy się śpi normalną ilość godzin to się nic nie robi
Mój dziadek ciężko pracował, pracował całe życie i dawało to efekty, choć był nielubianym przez władzę PRL prywaciarzem, to utrzymał rodzinę, postawił kilka domów. Lubiłem pracować u dziadka w warsztacie, ale dzisiaj w tym fachu bym nie zarobił. Idąc za przykładem dziadka chciałem być rzemieślnikiem - fachowcem, nauczyłem się dwóch zawodów, a potrafię też pracować w kilku innych (mówię o umiejętnościach, nie papierach), dziadek pracował fizycznie, ja umysłowo. Ludzie chcą żebym dla nich robił. A ja mam dość, jestem zmęczony, praca idzie coraz gorzej, nie mam siły.
Miłe zaskoczenie, że w filmie wymienione są czynniki stricte społeczne. Myślę, że za mało mówi się o problemach mojego pokolenia (Z) właśnie jako o problemach społecznych, a za często sprowadza się je do wad jednostki. A tak naprawdę takie indywidualistyczne podejście tylko gra na korzyść tego systemu i uniemożliwia nam krytyczne myślenie o nim. Mamy do czynienia z falą depresji i zaburzeń lękowych, zanikiem więzi społecznych i ogólnie powszechną samotnością, z którą problemy deklaruje większość pokolenia Z, a jakimś cudem dalej udajemy, że rozwiązaniem jest po prostu „wzięcie się za siebie” czy pójście na terapię. I o ile samo zwiększenie świadomości dotyczącej chorób psychicznych czy częstsze decydowanie się na psychoterapię uważam za coś naprawdę pozytywnego, o tyle ignorowanie wpływu systemowego jest po prostu krótkowzroczne. Kiedy co druga osoba musi być na antydepresantach, żeby przetrwać w tym systemie, to być może warto pomyśleć czy problem nie leży też właśnie w nim. :)
Teoretycznie w tych czasach mam milion możliwości, ale dużo bym oddał, żeby żyć w mniej rozwiniętym społeczeństwie, ale w którym istnieje większe poczucie wspólnoty i relacje są ważniejsze niż tylko „rozwój osobisty”.
Materiał skojarzył mi się z książką "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego moim zdaniem ta książka jest tak bardzo aktualna. Rodion tez znajduje się w momencie swojego życia w którym oczekiwania mierzą się z rzeczywistością. Rodion to moja ulubiona postać książkowa ever i tak mi się w nim podoba to że jest takim buntownikiem i outsiderem. I wgl on jest taki przeciwny kapitalizmowi. On jest biedny a mimo to nie czuje się gorszy od innych wręcz przeciwnie jest przekonany o swojej wyjątkowości. Bardzo mi się to w nim podoba że nie czuje się gorszy z powodu biedy. A teraz te korporacje i media zmuszają ludzi do kupowania do tego zeby jak najwięcej pracować i że kariera jest najważniejsza "bo wtedy będzie się kims lepszym będą ci zazdrościć itp". Czy my naprawdę potrzebujemy tego wielkiego bogactwa dzięki któremu mamy być podobno tacy szczęśliwi? Czasem zastanawiam się tez na tym czy wlasnie bogactwo i dobrobyt nie zabiera człowiekowi szczęścia bo jak juz mozesz miec wszystko to czy wgl cos cię jeszcze w życiu może ucieszyc?
Dodam swoją cegiełkę, kwestią wychowania I uczenia w szkole. Młody człowiek nie ma swobody, bo cokolwiek zrobi Rodzic od razu wie przez dziennik internetowy - brak pracy domowej czy zla ocena z odpowiedzi... kiedyś dzieciaki stawały na glowie By poprawić ocenę zanim poinformują rodzicow... teraz to rodzice piszą do nauczycieli, co ich dzieci mają zrobic by poprawić ocenę i często pokazują swoim pociechom palcem co mają wykonać... a pójście do lekarza? Do 18 r.z. rodzic musi pójść do lekarza z dzieckiem, ja mając 16 lat chodziłam sama. Gdzie dzieci mają się nauczyć bycia samodzielnym i moc decydować za siebie? A później wychodzą na rynek pracy i w dorosłe życie nie maja w ogole umiejętności. To jest jeden z aspektów które powoduje że jest im ciezko, wychowanie od maleńkiego ze smartphone tez dla mnie jest wielkim zlem :/
10:50 W końcu zaczyna się o tym rozmawiać… Gdy poruszałam ten temat chodząc do szkoły z nauczycielami, czy rodzicami patrzyli na mnie jak na wariatkę. Nie skończyłam szkoły, bo czułam, że tracę czas… Czułam, że to powinno wyglądać inaczej. Dziękuje ❤
Dobry materiał, może zainteresują cię moje ostatnie przemyślenia, zastanawiałam się ostatnio nad związkami otwartymi, czy w takim związku można mówić o prawdziwej miłości? czy taki związek, a może raczej układ wyniszcza nas psychicznie? Bez zazdrości i zabiegania o drugą połówkę, bez zdrady, czy to dobrze na nas wpływa, czy może to niezbędne w prawdziwej miłości. Czy takie związki są zdane na porażkę, a może można się w nich odnaleźć i szczęśliwie funkcjonować? Dużo materiałów nagrałeś na temat miłości ale może chciałbyś się do tego odnieść. Ciekawi mnie twój punkt widzenia
"Daj z siebie więcej, stać cię na więcej, postaraj się bardziej". Jasne. "Możesz być kim chcesz. Sky is the limit. " Pewnie. A później wszyscy się dziwią: no dlaczego ten 20-latek ma depresję?, skad ta lawina samobójstw? Pytanie brzmi: chcesz być, czy mieć? Ja pracuję, zarabiam średnio, starcza mi. I dobrze mi z tym.
Dla mnie też czas, wiek, i zmiany klimatyczne chyba mają znaczenie, Zawsze w Wakacje czuję się znacznie gorzej, jak jest szkoła studia też jest gorzej... mało kiedy mogę czuć się dobrze i na prawdę szczęsliwa, chyba tylko jak są swięta Bożego Narodzenia jest jakoś miło, i pozytywnie i jestem wolna od zmartwień.😊
prawda jest tak, że trudno to ocenić. z jednej strony narzeka się, że szkoła nie kształty do pracy, a tu pan mówi w punkcie V, że właśnie wręcz to robi. z edukacją to się chyba nigdy nie ogarniemy, bo dla każdego co innego.
@@czciborczcigodny2894Czynników jest więcej. Kiedyś wystarczyło mieć po prostu ukończoną szkołę, a człowiek po maturze to był gość. Studia były dla naprawdę ambitnych. A dziś studia to realne minimum. Ponadto ten czynnik social mediów. Dawniej wystarczyły TV, gdzie "nic" nie było, i telefon stacjonarny, lub nawet spontaniczne odwiedziny. Dziś mamy social media oraz tzw. przyjaźnie na odległość, co z powodu korzystania ze smartfonów przebodźcowuje nas jeszcze bardziej. Sama praca też: dawniej praca fizyczna lub umysłowa analogowa, a dziś głównie cyfrowa przed kompem i nierzadko w social mediach. Nie licząc innych rosnących wymagań społecznych i często biurokratycznych, to właśnie te przeklęte ekrany nas tak dziś zjadają... Tak jak zawsze potrzebowaliśmy czasem odciąć się od ciężkiego życia codziennego, tak dziś te ekrany dają nam tylko namiastkę odpoczynku, a w rzeczywistości wcale nie odpoczywamy, bo umysł cały czas pracuje, dlatego jesteśmy tak przeciążeni.
Jak słyszę od co niektórych; "nie chce mi się żyć" , "jestem wypalony" to nie raz sobie myślę: "no... ja bym na ich miejscu na 100% bym się już zajebał".
No, dobra, dam z siebie wszystko, pytanie, czy świat też da mi w zamian wszystko? Jak nie, to mam wyje&@ne. Wysiłek powinien być sprawiedliwie wynagradzany. Tymczasem nie mam dzieci, nie zakladam rodziny. Po co kogoś pakować w ten absurd? No i po co mam produkować niewolników - roboli? Niech sobie dzieci mają miliarderzy, mają co im zostawić, moje dzieci na dzieci moich pracodawców zap...ć nie będą.
Bo nie ma ojca w domu. Głównym powodem dla którego tyle się mówi o młodzieży oraz młodym pokoleniu chorującym we aspektach zdrowia psychicznego jest właśnie brak wzorców domowych które uczą jak radzić sobie z emocjami, jak podejmować decyzje, jak być odważnym itd. Niestety jest to potwierdzone naukowo że osoby wychowujące się bez jednego rodzica są bardziej podatne na zaburzenia które wychodzą w czasie dojrzewania bądź później w życiu dorosłym.
Pokolenia milenialsów i starsze narzekają na to, że wszystko musieli zdobyć sami lub sprostać oczekiwaniom rodziców. Natomiast nie wiem czemu narzekają Ztki, przecież wszystko mają podstawione pod nos.
Mysle ze pominąłeś 8. najważniejszą pułapkę: tyranię równości. Ludzie sa różni i intelektualnie polowa z nas jest poniżej średniej, a znaczna cześć z tej polowy jest po prostu mocno ograniczona poznawczo. Dwa pokolenia temu takich zawodników wysyłało sie do machania łopatą pod nadzorem. Dzis obniża sie caly system by nie czuli sie „inni” a koszt tego przerzuca się na ich zdolniejszych rowiesniekow.
Ja się wypaliłam zanim się zapaliłam X D 🎉 Przecież młode pokolenie to kopie swoich rodziców, czyli jakby tak zamienić pokolenia miejscami, to nasi rodzice byliby płatkami śniegu, a my byśmy na nich narzekali.
Jak mieszkałem w internacie to mówiłem, że to zoo dla ludzi za minimalną i kilka stówek. Taka produkcja xd Edit: a w sumie taki "magazyn" z interaktywnymi pozycjami do obróbki xD
Jak dla mnie najbardziej wyruchanym (przepraszam za określenie) pokoleniem jest moje czyli milenialsów. Nawet jakby teraz sejm przegłosował budowę mieszkań na wynajem dla rodzin, zabronił wynajmu krótkoterminowego i wprowadził podatek od drugiego mieszkania to i tak nic to dla mojego pokolenia nie zmieni. Jest za późno. Ale może młodsi będą mieli ciut lepiej Ja prywatnie nie lubię Zetek. Ale bardziej chyba tych z internetów, którzy obrażają się na starą obyczajowość w filmach i inne takie że w przeszłości było inaczej niż teraz. Swoje robi też niski dystans do siebie i brak poczucia humoru oraz jakiś taki mniejszy luz No i największą zarazą jest kultura amerykańska. Jacyś idioci z tego kraju uważają że wszędzie na świecie jest tak samo jak w USA. A nie jest. Za komuny ludzie to chociaż znali inne kultury europejskie i ich dzieła. Teraz w epoce blockbusterów, kino popularne z naszego kontynentu nie istnieje w świadomości i jedyną alternatywą dla bezmyślnej papki z USA jest egzotyczna i lepszej jakości treść z Japonii i Korei. I żadna z nich nie jest nam bliska w doświadczeniu
Ciężko pracowano na taki stan rzeczy techniki manipulacji są coraz lepsze wykorzystywanie egoizmu ludzi czynników jest dużo ludźmi silnymi zdrowymi i mądrymi nie można rządzić a zrobienie z nich niewolnokow jest praktycznie niemożliwe.
Sto lat temu połowę życia chodziłbyś głodny, a mięso jadł raz w miesiącu. Moje pokolenie (mój rocznik 1987) jest jest chyba pierwszym, które nie musi walczyć o przetrwanie. Oczywiście, jest sporo biednych ludzi, ale jako pokolenie walczymy o lepszy byt, a nie o życie. Zasadniczą różnica jest taka, że kiedyś przeciętny człowiek nie miał dostępu do bogactwa, w takim sensie, że prawie go nie widział, więc nie było takiej presji. Dzisiaj bogactwo kłuje po oczach, ale w dalszym ciągu bardzo ciężko jest zostać bogatym, co obciąża psychikę. Niemniej jednak, gdybyś się przeniósł w czasie, to pewnie szybko chciałbyś wracać.
„Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. - to cytat z powieści “The End” autora G. Michaela Hopfa
Jeden z głupszych cytatów. Nie powiem, fajnie brzmi, ale proponuję zanalizować fakty, na przykład, jakie to niby silne pokolenie mieliśmy po drugiej wojnie światowej. Ludzie straumatyzowani, przekazujący swoje brzemię emocjonalne dzieciom, zmagający się z nałogami.... Na czym niby polega siła tych pokoleń, że kisili swoje problemy w środku?
Sorry, ale to jest jakieś pitu pitu. Wystarczy spojrzeć na parę czynnikow jak np. zmiana rynku mieszkaniowego na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat - kiedyś ludzie dostawali mieszkania za grosze. Albo system emerytalny - coraz niższe emerytury ludzie będą mieli. Itp czynniki ekonomiczne - feudalizm 2.0. Jesteś psychologiem, to znasz piramidę Masłowa lepiej ode mnie
@@Mar.Sanford dużo osób dostawało mieszkanie za darmo z zakładu pracy (nie na własność) a później po upadku PRL mogli je sobie wykupić na własność za kilkadziesiąt tyś zł. Na własnościowe mieszkanie czekało się kilka lat, ale dzisiaj kilka lat trzeba wynajmować, a potem wziąć kredyt na 20 lat. Do tego współczesny prekariat vs PRLowskie "czycsoe stoi czy się leży 1500 się należy". Po za tym po prostu prześledź wykresy zmiany cen mieszkań w PL w ostatnich dziesięcioleciach.
@@Mar.Sanford Czekało się kilka lat. Albo dostawało za darmo (nie własnościowe) i po upadku PRL wykupowalo na własność za kilkadziesiąt tyś zł. Dzisiaj najpierq trzeba wynajmowac kilka lat, a potem wziąć kredyt na 20 lat. I nikt Ci nie zagwarantuje, że po 10 latach nagle rata Ci wzrośnie np. o 50%. Po za tym prześledź po prostu wykresy zmiany cen w ostatnich kilkudziesięcioleciach. No i PRLowskie "czy się stoi czy się należy" vs współczesny prekariat.
@@MichalKubik146 ci co wykupili to naprawdę zbyt mała liczba by generalizować, że kiedyś to było lepiej. Było tak cudownie że mieszkało się na dwóch pokojach z dwójką dzieci i dziadkiem. Oczekiwania były kiedyś bardzo nieduże.
Mi tam pasował system szkoły w jakim przyszło mi działać. Piętnujesz tutaj tępe przepisywanie podręcznika do zeszytu, najlepiej jeszcze dyktowane przez nauczyciela. Dla mnie to było świetne. Za sprawą takiej metody nie musiałem się nic uczyć w domu, gdyż wszystko co było potrzebne zostało mi wpojone do głowy podczas pisania w zeszycie na lekcji. Jak potem na studiach musiałem już wiele rzeczy sam przyswajać byłem bardzo poirytowany
@@gerbed7385 Tak. Dla siebie robiłem swoje rzeczy, a miałem mnóstwo swoich zajęć. Szkolne dla szkoły, swoje dla siebie. Nic ponad to co mi kazano. A mimo to średnia moich ocen w 4-6 podstawówki kręciła się w okolicy 4,9, zaś w gimbie 4,3.
Wg mnie wymagania w stosunku do obecnego pokolenia, do którego także ja sam należę są coraz większe. Ja sam, gdy wchodziłem na rynek pracy, a było to już ponad 10 lat temu, to łatwiej było znaleźć pracę, choćby taką prozaiczną, obecnie jest o to o wiele trudniej. Ponadto obecnie coraz więcej ludzi jest wyobcowanych względem całego społeczeństwa. Ludzie wg mnie bardzo często, coraz częściej zamykają się na drugiego człowieka, żyją bardziej w sieci, niż w świecie realnym. Presja w obecnych czasach jest wręcz przeogromna. Wyścig szczurów jest w zasadzie wszędzie, ja już dawno z niego wypadłem, na własną prośbę, wolę żyć po swojemu, na spokojnie, niż ciągle pędzić na tzw złamanie karku.
W zupełności się zgadzam. Kilka lat temu gdy studiowałem, dostałem bez żadnych problemów pracę na umowę o pracę. Niestety przyszedł covid i zwolnienia. Studia skończyłem a później pracowałem tylko na marnych śmieciówkach przez kilka miesięcy. A teraz co... Przez ponad rok składam setki cv do biur gdzie mam doświadczenie, do sklepów, do pracy w gastro i nic... Wymagania pracodawców są duże. Do byle sklepu wymagają od razu doświadczenia, umiejętności obsługi kasy fiskalnej. Dzisiaj widziałem ofertę gdzie do kserowania książek w bibliotece wymagali: "wykształcenie min. średnie, preferowane o profilu związanym z obsługą cyfrowych urządzeń powielających, przetwarzaniem graficznym lub ukończony specjalistyczny kurs". Pracodawcy traktują ludzi z góry jak idiotów bo mogą gdyż mają z czego przebierać. A samym pracodawcom nie chce się kogoś szkolić bo już na dzień dobry masz wszystko wiedzieć a nie marnować ich czas. Czasy do różnych zawodów są mało pewne. Człowiek boi się inwestować czas w naukę bo ktoś cię i tak wygryzie, będzie lepszy a ty zmarnujesz kasę i czas. Albo AI przejmie pałeczkę jak w przypadku grafiki gdzie też się uczyłem a zarobek w tej dziedzinie jest dużo trudniejszy.
Lepszym stwierdzeniem jest "nasze pokolenie ma inne problemy". Jesteśmy pierwszym pokoleniem, gdzie elektornika była znami. Natomiast starsze pokolenie miała swoje własne bolączki. Świat PRL nie był kolorowy, tam też trzeba było się wykazać. Moim zdaniem nikt nie miał lepiej, czy gorzej. Mamy własne pokoleniowe wyzwania.
Co do pracy. Mam już spore doświadczenie w szukaniu pracy. Więc coś Ci doradzę, jak nie chcesz zignoruj moją wypowiedź.
CZy redagujesz sowoje CV, jesteś świadomy że nad masą przesłanych CV nie siedzi masa ludzi. Wczytują ją różne programy. Jeżeli aplikujesz do jakieś firmy to zredaguj ją pod określone zgłoszenie. Zamieść słowa klucz z ogłoszenia w CV.
Praca w biblotece - bez wykrztałcenia/ kursu nie przyjmą Cie tam.. Zrezygnuj.
Praca w sklepie - bujda na resorach, masz szkolenie szybkie siadzasz i masz już umieć. Uwierz, każdego biorą.
Pracodawca traktuje Cie jak idotę, bo jesteś chodzącym kosztem. Ty musisz im pokazać, że jesteś opłacalnym kosztem. Wartym inwestowania.
Inwestować w naukę zawsze warto ale należy wiedzieć w co. Ja wybrałam złe studia, marne wręcz. Jednak zanalizowałam rynek i dowiedziałam się co chcą od tego zawodu co mnie interesuje.
Jak chcesz dostać pracę w biurze to: Excel, język, -->> reszte musisz douczyć się, po pracy wracasz i uczysz się.
W dużej ostateczności idź na staż, lub sam go znajdź.
Takie mam przemyślenia ! Nie poddawaj się ! Pozdro
@@katenath9271 Tak, dużo czytałem na temat redagowania CV i zawsze je modyfikuje dodając słowa kluczowe, które pasują do danej oferty. Później z tych np 30 cv które komputer wybrał ludzie muszą wybrać. Zwykle mojego nie wybierają.
Co do staży to miałem... nawet 2 razy po pół roku w jednostkach samorządowych. A co do sklepu to na serio nie każdego. Składałem cv - zmodyfikowane do sklepów spożywczych, meblowych, z ubraniami, elektronicznych i dalej nic z tego. Nie w każdym wymagają doświadczenia i znajomości kasy fiskalnej, ale mam mniejsze szanse w porównaniu do młodych osób na studniach gdzie pracodawca za nie mniej płaci.
Studia też mam marne bo zbyt ogólne, Jednakże nie skupiam się tylko na danym kierunku. Kursów mam kilka i planuje jeszcze parę zrobić w swoim czasie.
Dzięki za pomoc :) I nie zamierzam się poddać! 💪
Wymagania byly zawsze, 20 lat temu byly te same wymagania pracodawców, to dzisiaj, więc to nie to, dawniej po studiach też niebylo pracy
@@katenath9271wyprawszam sobie, ja w świat dorosły wchodziłem w latach 2000, było trudniej pracę znalezc niż teraz. 10 lat temu od sprzataczki wymagano dyplomu studiów wyzszych, a teraz wystarczy podstawówka, co wy pier.....e?
Mój dziadek (ur. 1939) przeżył wojnę i rzeź Wołyńską tylko on i siostra, skończył Śląską Akademię Medyczną i na emeryturę przeszedł 3 lata temu. Rozmawiamy często jak się świat zmienia i dziadek często podkreśla, że to nie ludzie są słabsi tylko wbrew pozorom to są też trudne czasy i te pozornie ogromne możliwości, ogromne przebodźcowanie wykańcza i jeszcze bardziej zamyka a ludzie nigdy nie byli tak samotni jak teraz, a to właśnie ta samotność to ogromnie znaczący czynnik obniżający jakoś życia. Często mówi, że kiedyś jednak było z wieloma rzeczami prościej. Z relacjami, ze zdrowym jedzeniem, z higieną życia, zdrowym balansem pomiędzy poszczególnymi strefami życia. O pracy też rozmawiamy i jak ktoś nie koloryzuje młodości tylko mówi prawdę to serio było dość podobnie ;)
Miło jest przeczytać o starszej osobie potrafiącej obserwować i analizować to co widzi, a nie miotającej siekierami pokoleniowymi na lewo i prawo
Masz zaje... dziadka. Niech żyje jak najdłużej! Pozdrowienia dla Niego! :)
@@HappyToSeeYou87 dziękuję w Jego imieniu :) on zawsze powtarza że klucz do zdrowia to jedzenie z umiarem, ale bez ograniczeń, unikanie stresu, codzienny wysiłek fizyczny i trening mózgu (u niego książka na dzien) 😅
Masz bardzo mądrego dziadka, który umie obserwować świat i analizować jak się zmienił. Szanuję i zazdroszczę. Chciałabym być taką krynicą mądrości jak będę stara
W porównaniu do „kiedyś…” można rzecz tak: kiedyś życie było ciężkie, ale proste. Teraz jest łatwe, ale skomplikowane”
Kiedyś zapytałem dziadka czy kiedyś było lepiej. Odpowiedział mi, że zawszę było ciężko, z tym, że on żył w czasach trudnych dla ciała lecz prostych dla duszy, ja zaś żyje w świecie łatwym dla ciała ale koszmarnym dla ducha, przez co absolutnie mi nie zazdrości. Widmo 3 wojny światowej, rosnące ceny wszystkich artykułów, kryzys migracyjny, wszystko to przekłada się na ciągłe uczucie lęku o jutro. Ale mimo to trzeba żyć. Największą krzywdą jaką wyrządzają najmłodszym pokoleniom te starsze (nie mówię konkretnie o współczesnej sytuacji lecz o całości historii) to rosnące wymagania. Niech pierwszy kamieniem rzuci ten kto mijając 20 coś - 30 lat nie usłyszał przy stole rodzinnym:
- No, kiedy będą dzieci? A może znalazłbyś sobie lepszą pracę, mieszkanie, partnera/kę? Ja w twoim wieku miałem już dom z ogrodem, dwa samochody, trójkę dzieci i inwestowałem jeszcze na giełdzie.
Mnie więc życie nauczyło aby z nikim się nie porównywać i do wszystkiego dojść swoim tempem. Pozwolić sobie nie być najszybszym i najlepszym we wszystkim. Zrobię to wolno, być może potknę się kilka razy po drodze ale jak to coś osiągnę, przede wszystkim to co sam sobie wyznaczyłem jako priorytet, to będę z siebie dumny a i ta duma ukaże się w naszych najbliższych. Tego więc życzę każdej Z, Y i X jaki przeczyta ten komentarz. Pozwólcie sobie zwolnić i dojść do wszystkiego w swoim tempie.
ponieważ on w twoim wieku miał dom z ogrodem odziedziczony po dziadkach, którzy ten dom dostali od panstwa po wojnie, (tak jak i moi dziadkowie), dwa samochody miał bo jeden z nich był rzęchem po starszym bracie :D a drugi był kupiony za oblednie tanie kredyty, które sie splacało w rok czy dwa (jak moi starsi), dlatego stać go bylo na dzieci bo mógł oszczedzać na ich edukacje i na swoją emeryture pracując po 12 godzin na dzien na małym biznesie.
Mogłeś mu odpowiedzieć :
Dziadku dlaczego ty porownujesz mnie do siebie ?
Daj mi pieniądze to sobie kupię dom z ogrodem ,samochody .
Kurwa ,co to za moda żeby porównywać kogoś z kimś 😡🤬?
@@TallisKeetonjeszcze jeśli chodzi o czasy transformacji to takie przełomy sprzyjają łatwiejszemu wzbogaceniu się i poprawy sytuacji. Powtarzam że jak wojna na Ukrainie się skończy i Ukraina upora się z korupcją to wystrzeli tak do przodu że po 800 latach Polacy znowu będą tam się osiedlać bo będą lepsze perspektywy
Ja mam 17 lat i jestem wypalona chociaż w sumie nic nie robię nawet w życiu. Może jakby życie było trudniejsze to bardziej bym doceniała dobrobyt w jakim żyję. Przez to że mam tak dużo i nie mam obowiązków i trudności to w ogóle nie chce mi się robić cokolwiek. Większość wakacji spędziłam oglądając reelsy i RUclips shortsy codziennie, mój mózg jest tak zepsuty przez to. Chciałabym się spotykać że znajomymi ale oni też są tacy leniwi jak ja. Zero spontaniczności. Musimy sobie zaplanować spotkanie na 3-4 godziny raz na 2 tygodnie a potem odpocząć. W sensie one muszą odpocząć żeby naładować baterię społeczne, bo je męczą spotkania. Więc jak się siedzi samemu w domu całymi dniami to jedynie social media I gry pozostały. To jest dla mnie najgorsze. Jestem tak przebodźcowana i mam taki zepsuty mózg. Chciałam przestać już rok temu, ale to jest tak uzależniające. To tak jakby palaczowi powiedzieć żeby przestał palić. Ciężko samemu przestawić swój mózg. A poza tym wszyscy w moim wieku oglądają tiktoki, reelsy itd. Wszyscy. A ja jestem taka samotna. Samotność w moim przypadku jest jak złamana ręka, a social media to leki przeciwbólowe. Przynajmniej jak siedzę na social mediach to czas mi mija przyjemniej, nie muszę się skupiać na samotności w wakacje. Ale to jest błędne koło. Psuje mi mózg i z każdym dniem, z każdym rokiem moje uzależnienie jest coraz gorsze. Mam nadzieję że jak zacznie się szkoła to uda mi się nawiązać relacje z innymi i w końcu zacznę prawdziwe życie. Tak więc to jest moja największa pułapka - dobrobyt, social media i związana z nimi samotność, bo zamiast gadać z przyjaciółmi to piszemy ze sobą na Instagramie bo nikomu się nie chce wyjść z domu i wyjść ze strefy komfortu
Jeszcze z tobą nie jest tak źle skoro masz taką autorefleksje. Uważam że powiedziałaś dużo prawdy. Chciałam u mnie w zakładzie pracy polecić młodą osobę to szef powiedział że dość ma już tych młodych bo są leniwi i nic im się nie chce.
@@nickaanna7819 mam autorefleksje bo jak w filmie było też powiedziane często dostajemy sygnały z zewnątrz, (np. z książek, poradników itd.)że jeśli mamy jakiś problem to być może to my jesteśmy problemem. Zawsze jak coś jest nie tak to myślę, że to coś we mnie jest nie tak. Myślę że książka "7 nawyków skutecznego działania" wywarła na mnie taki wpływ. Dużo tam było o tym żeby zauważać problemy w sobie i to już we mnie zostało. A czytałam tę książkę swoją drogą gdy miałam juz 14 lat, bo byłam bardzo ambitna aby być produktywną i osiągnąć sukces w życiu abym była bogata, bo naoglądałam się "ludzi sukcesu" na social mediach, którzy demonizowali przeciętność. Pamiętam że w pamiętniku pisałam "osiagne sukces, na pewno. Cokolwiek nie zrobię na pewno nie będę przeciętna", bo osiągnięcie czegoś w życiu było dla mnie sensem życia. Ten film naprawdę dobrze mnie opisuję. Chyba padłam ofiarą większości pułapek tutaj przedstawionych
Może, nie masz poczucia celu aktualnie. Wszystko Cie przerasta i ucieczka w reelsy i RUclips shortsy jest zamulaczem uczuć w głowie ? Męczy Cie tzw overthinking, czyli przebodźcowanie. Nie jest z tego letargu łatwo wyjść. Musisz stopniowo odkładać elektornikę. Włącz sobie ograniczenia czasowe. W momencie jak zostaniesz sama ze sobą poczujesz nic... poczujesz, że musisz coś w tym momecie zrobić. Nie będziesz wiedziała, gdzie wejść i co zrobić.
Jak masz możliwość, zacznij od spacerów - przyglądaj się naturze. Kiedy ostatnio oglądałaś kształych różnych chmur. Wsłuchiwałaś się ostatnio w śpiew ptaków z rana ?
Daj sobie i głowie odetchnąć.
W tym momencie skup się na oddechu - nie może być płytki i mały. Pozwól na głęboki wdech i długi spokojny wydech.
Krok po kroku .. porozmawiaj ze sobą. Sprawdź co u Cb.
Masz jakieś hobby ? Ja mam np rysowanie, biorę ołówkę i rysuje to co widzę. Nie sprawadzam w internecie rzeczy. Masz prawo to rysowania rzeczy nie idealnych, brzydkich pozwól sobie na to.
Co do samotności .. może zapisz się na jakieś zjaęcia grupowe. Tam ludzie regularnie się spotykają.
Powodzenia !
@@yellew6246 życzę powodzenia w zwykłym realnym życiu 🌷
@@katenath9271nie, reelsy i shortsy działają bardzo sprytnie na nasze mózgi. Ograniczam, bo też zacząłem oglądać. A jakie to działanie? To krótka forma, więc mamy wrażenie, że tracimy raptem chwilę. Bo to przecież 30 sekund czy minuta. Więc się wciągamy, bo to króciutkie, to przecież nie 30 minutowy filmik. I w ten sposób się bodźcujemy, a właściwie przebodźcowujemy. Ba. Widziałaś może shortsa, gdzie masz połączone dwa wideo? To ma sprawić, że mniej dynamiczna treść angażuje nas by zatrzymać tym drugim filmikiem, którym jest gość co macha łapami czy jakieś ASMR. To jest bardzo sprytne i cholernie łatwo jest wpaść w błędne koło.
Moim zdaniem ta samotność w Polsce, która jest gorsza niż innych krajach wynika z naszej kultury która jest generalnie mało otwarta na kontakty z obcymi osobami. Te czasy tylko dobitnie to pokazały jak nie lubimy tak naprawdę rozmawiać z obcą osobą albo nie potrafimy, kiedyś tego nie było widać, bo po prostu, żeby przeżyć musiałaś z innymi budować relacje, a teraz gdy jest lepiej i nie potrzebujemy już koniecznie drugiego człowieka to mamy siebie w dupie.
Myślę że właśnie to zmęczenie wynika z przebodźcowania informacjami. Myślę, że Nasze mózgi nie są przyzwyczajone do takiego skoku technologicznego nasi przodkowie mieli wolniejszy czas przesyłania informacji i czas na przeanalizowanie. Plus uzależniajace social media ktore są tak skontruowane by jak najskuteczniej uzależniały, że z jednej strony jesteśmy zmęczeni i przebodzcowani a z drugiej strony chcemy więcej i więcej. Brak żywych relacji socjalnych sprawia, że jesteśmy coraz bardziej samotni, gdyż jak przychodzi co do czego nie potrafimy zachować sie w kontaktach między ludzkich i zamykamy się w sobie. Podejrzewam, że w przyszłosci może to nawet doprowadzić do potężnych stanów lekowych przy pomyśleniu że trzeba wyjść z domu do ludzi.
O! I tu się zgodzę, a nie pier....nie, że kiedyś łatwiej o pracę było, pytam gdzie? Bo ja miałem wtedy 20, 30 lat i nie pamietam
Dokładnie, takie to prawdziwe, czytam te komentarze i no nie mogę, one są lepsze niż sam filmik
Tak, wystarczy nawet dwa, trzy dni spędzić po prostu nic nie robiąc, ale bez ekranu. Jaka ulga...😊
Za nim poszłam do szkoły, to lubiłam się uczuć, natomiat w miejscu teoretycznie do tego stworzonym znienawidziłam tę czynność. Teraz gdy idę na studia po około 3 miejsięcznym odpoczynku i perspektywą jeszcze ⅓ tego czasu strwiedzam, że lubie się uczyć ale w swoim tempie a nie tym założon dla wszytkich.
Moje wyczerpanie do życia wynika z problemów z kręgosłupem (36lat), gdy brakuje zdrowia, ciągle coś gdzieś boli, a nie masz kasy na jakiś porządny cykl fizjoterapeutyczny i w sumie to tylko tak sobie wegetujesz, to następuje totalne przewartościowanie i zamiast "muszę" zaczynasz myśleć "chciałbym móc..", "wystarczyłaby mi praca nawet za minimum, byle te 8godz mnie nie dobiło jeszcze bardziej zdrowotnie, nie potrzebuje więcej". W pogoni za Więcej, Bardziej, Lepiej, łatwo zapomnieć o docenieniu rzeczy "drobnych" które drobne wcale nie są.
super, dzięki! Potrzebowałam tego
Mam dopiero 40 lat (tak, dopiero, bo kondycja, zdrowie i wygląd PESELU nie zdradzają absolutnie). Wychowana zostałam w surowych warunkach, niemniej w kochającej rodzinie. Do 1994 roku, mieszkaliśmy w Izabelinie, w maleńkim domku bez bieżącej wody, łazienki i innych wygód. Jadło się to, co rosło w ogrodzie, to co oferowali miejscowi rolnicy, sporadycznie to, co było w miejscowym sklepie a tam było niewiele. Rodzice uczyli mnie od małego jak się rozpala w piecu, naprawia auto, drobiazgi w domu, jak pracuje się w ogrodzie, rozpala ognisko itd. Kładli też ogromny nacisk na naukę. Gdy w wieku 17 lat dostałam pierwszy komputer, nie tknęłam go przez cały rok. Nie interesowały mnie takie rzeczy. Może dlatego dziś, mimo niewysokich zarobków radzę sobie w życiu nieźle. Nie mam depresji, nerwicy etc.
Ciężkie czasy tz. gdy musimy sobie radzić zyskuje y pewność siebie, że zawsze sobie poradzimy. Moja historia jest tają sama i gdzie nie wejdę będę umiała "rozpalić ogień". Mimo biedy dostałam z domu coś o wiele bardziej wartościowego
Najbardziej mi się podoba w książce Marcela, że to są tak naprawdę problemy klasy średniej i opis klasy średniej. To nie jest generacja młodych. W ogóle to jest czasami zabawne jak tacy ludzie jak pan Marcel czasami zapominają, że świat to nie tylko klasa średnia.
Dziękuję, jako warto oglądać takie fimly chociażby po to, żeby pomóc swoim dzieciom nie wpaść w pułapki dzisiejszych czasów.
Mi się wydaje, że w naszym pokolenie też nie szanuje się ludzi, którzy pracują w biurach i jest takie gadanie, że jak ktoś nie pracuje fizycznie to w ogóle nic nie robi. A dużo ludzi pracuje w biurach i chce pracować w biurach.
Ja ogólnie uważam, że obecnie coraz trudniej o szacunek dla człowieka, tym bardziej w zderzeniu osób z pokolenia tzw komunistycznego z obecnymi młodymi ludźmi. Podobnie jest w zderzeniu ludzi bardziej wykształconych z tymi z niższym wykształceniem.
nie tylko osób w biurach. bo sama pracując w gastronomii to wiele razy słyszałam ,że ja nic nie robię bo patrząc na miesiąc mam dużo dni wolnych (chuj,że robie po 10-15h) i nie wracam przetyrana w choler. A więc myślę,że to poprostu jest takie coś, że jak nie wraca się przetyranym do domu czy się śpi normalną ilość godzin to się nic nie robi
Mój dziadek ciężko pracował, pracował całe życie i dawało to efekty, choć był nielubianym przez władzę PRL prywaciarzem, to utrzymał rodzinę, postawił kilka domów. Lubiłem pracować u dziadka w warsztacie, ale dzisiaj w tym fachu bym nie zarobił. Idąc za przykładem dziadka chciałem być rzemieślnikiem - fachowcem, nauczyłem się dwóch zawodów, a potrafię też pracować w kilku innych (mówię o umiejętnościach, nie papierach), dziadek pracował fizycznie, ja umysłowo. Ludzie chcą żebym dla nich robił. A ja mam dość, jestem zmęczony, praca idzie coraz gorzej, nie mam siły.
Miłe zaskoczenie, że w filmie wymienione są czynniki stricte społeczne. Myślę, że za mało mówi się o problemach mojego pokolenia (Z) właśnie jako o problemach społecznych, a za często sprowadza się je do wad jednostki. A tak naprawdę takie indywidualistyczne podejście tylko gra na korzyść tego systemu i uniemożliwia nam krytyczne myślenie o nim.
Mamy do czynienia z falą depresji i zaburzeń lękowych, zanikiem więzi społecznych i ogólnie powszechną samotnością, z którą problemy deklaruje większość pokolenia Z, a jakimś cudem dalej udajemy, że rozwiązaniem jest po prostu „wzięcie się za siebie” czy pójście na terapię. I o ile samo zwiększenie świadomości dotyczącej chorób psychicznych czy częstsze decydowanie się na psychoterapię uważam za coś naprawdę pozytywnego, o tyle ignorowanie wpływu systemowego jest po prostu krótkowzroczne.
Kiedy co druga osoba musi być na antydepresantach, żeby przetrwać w tym systemie, to być może warto pomyśleć czy problem nie leży też właśnie w nim. :)
Teoretycznie w tych czasach mam milion możliwości, ale dużo bym oddał, żeby żyć w mniej rozwiniętym społeczeństwie, ale w którym istnieje większe poczucie wspólnoty i relacje są ważniejsze niż tylko „rozwój osobisty”.
Materiał skojarzył mi się z książką "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego moim zdaniem ta książka jest tak bardzo aktualna. Rodion tez znajduje się w momencie swojego życia w którym oczekiwania mierzą się z rzeczywistością. Rodion to moja ulubiona postać książkowa ever i tak mi się w nim podoba to że jest takim buntownikiem i outsiderem. I wgl on jest taki przeciwny kapitalizmowi. On jest biedny a mimo to nie czuje się gorszy od innych wręcz przeciwnie jest przekonany o swojej wyjątkowości. Bardzo mi się to w nim podoba że nie czuje się gorszy z powodu biedy. A teraz te korporacje i media zmuszają ludzi do kupowania do tego zeby jak najwięcej pracować i że kariera jest najważniejsza "bo wtedy będzie się kims lepszym będą ci zazdrościć itp". Czy my naprawdę potrzebujemy tego wielkiego bogactwa dzięki któremu mamy być podobno tacy szczęśliwi? Czasem zastanawiam się tez na tym czy wlasnie bogactwo i dobrobyt nie zabiera człowiekowi szczęścia bo jak juz mozesz miec wszystko to czy wgl cos cię jeszcze w życiu może ucieszyc?
Dodam swoją cegiełkę, kwestią wychowania I uczenia w szkole. Młody człowiek nie ma swobody, bo cokolwiek zrobi Rodzic od razu wie przez dziennik internetowy - brak pracy domowej czy zla ocena z odpowiedzi... kiedyś dzieciaki stawały na glowie By poprawić ocenę zanim poinformują rodzicow... teraz to rodzice piszą do nauczycieli, co ich dzieci mają zrobic by poprawić ocenę i często pokazują swoim pociechom palcem co mają wykonać... a pójście do lekarza? Do 18 r.z. rodzic musi pójść do lekarza z dzieckiem, ja mając 16 lat chodziłam sama. Gdzie dzieci mają się nauczyć bycia samodzielnym i moc decydować za siebie? A później wychodzą na rynek pracy i w dorosłe życie nie maja w ogole umiejętności. To jest jeden z aspektów które powoduje że jest im ciezko, wychowanie od maleńkiego ze smartphone tez dla mnie jest wielkim zlem :/
10:50 W końcu zaczyna się o tym rozmawiać… Gdy poruszałam ten temat chodząc do szkoły z nauczycielami, czy rodzicami patrzyli na mnie jak na wariatkę. Nie skończyłam szkoły, bo czułam, że tracę czas… Czułam, że to powinno wyglądać inaczej. Dziękuje ❤
Świetny materiał
Dobry materiał, może zainteresują cię moje ostatnie przemyślenia, zastanawiałam się ostatnio nad związkami otwartymi, czy w takim związku można mówić o prawdziwej miłości? czy taki związek, a może raczej układ wyniszcza nas psychicznie? Bez zazdrości i zabiegania o drugą połówkę, bez zdrady, czy to dobrze na nas wpływa, czy może to niezbędne w prawdziwej miłości. Czy takie związki są zdane na porażkę, a może można się w nich odnaleźć i szczęśliwie funkcjonować? Dużo materiałów nagrałeś na temat miłości ale może chciałbyś się do tego odnieść. Ciekawi mnie twój punkt widzenia
"Daj z siebie więcej, stać cię na więcej, postaraj się bardziej". Jasne. "Możesz być kim chcesz. Sky is the limit. " Pewnie. A później wszyscy się dziwią: no dlaczego ten 20-latek ma depresję?, skad ta lawina samobójstw?
Pytanie brzmi: chcesz być, czy mieć?
Ja pracuję, zarabiam średnio, starcza mi. I dobrze mi z tym.
niestety chyba dlatego tak wiele zamęczonych, młodych osób odpoczywa oglądając ten film. trochę smutno...😢
Dla mnie też czas, wiek, i zmiany klimatyczne chyba mają znaczenie, Zawsze w Wakacje czuję się znacznie gorzej, jak jest szkoła studia też jest gorzej... mało kiedy mogę czuć się dobrze i na prawdę szczęsliwa, chyba tylko jak są swięta Bożego Narodzenia jest jakoś miło, i pozytywnie i jestem wolna od zmartwień.😊
prawda jest tak, że trudno to ocenić. z jednej strony narzeka się, że szkoła nie kształty do pracy, a tu pan mówi w punkcie V, że właśnie wręcz to robi. z edukacją to się chyba nigdy nie ogarniemy, bo dla każdego co innego.
Chodzi o to, że to jedyna rzecz, jaką próbuje robić szkoła i robi to słabo.
@@czciborczcigodny2894Czynników jest więcej. Kiedyś wystarczyło mieć po prostu ukończoną szkołę, a człowiek po maturze to był gość. Studia były dla naprawdę ambitnych. A dziś studia to realne minimum. Ponadto ten czynnik social mediów. Dawniej wystarczyły TV, gdzie "nic" nie było, i telefon stacjonarny, lub nawet spontaniczne odwiedziny. Dziś mamy social media oraz tzw. przyjaźnie na odległość, co z powodu korzystania ze smartfonów przebodźcowuje nas jeszcze bardziej. Sama praca też: dawniej praca fizyczna lub umysłowa analogowa, a dziś głównie cyfrowa przed kompem i nierzadko w social mediach. Nie licząc innych rosnących wymagań społecznych i często biurokratycznych, to właśnie te przeklęte ekrany nas tak dziś zjadają... Tak jak zawsze potrzebowaliśmy czasem odciąć się od ciężkiego życia codziennego, tak dziś te ekrany dają nam tylko namiastkę odpoczynku, a w rzeczywistości wcale nie odpoczywamy, bo umysł cały czas pracuje, dlatego jesteśmy tak przeciążeni.
Jak słyszę od co niektórych; "nie chce mi się żyć" , "jestem wypalony" to nie raz sobie myślę: "no... ja bym na ich miejscu na 100% bym się już zajebał".
No, dobra, dam z siebie wszystko, pytanie, czy świat też da mi w zamian wszystko? Jak nie, to mam wyje&@ne. Wysiłek powinien być sprawiedliwie wynagradzany.
Tymczasem nie mam dzieci, nie zakladam rodziny. Po co kogoś pakować w ten absurd? No i po co mam produkować niewolników - roboli? Niech sobie dzieci mają miliarderzy, mają co im zostawić, moje dzieci na dzieci moich pracodawców zap...ć nie będą.
Masz dużo racji. Kiedyś ludzie żyli w ciemnocie,a teraz jest większa świadomość różnych spraw.
Moja kluczowa myśl: "Dobre życie jest dla ludzi świadomych"
Bo nie ma ojca w domu. Głównym powodem dla którego tyle się mówi o młodzieży oraz młodym pokoleniu chorującym we aspektach zdrowia psychicznego jest właśnie brak wzorców domowych które uczą jak radzić sobie z emocjami, jak podejmować decyzje, jak być odważnym itd. Niestety jest to potwierdzone naukowo że osoby wychowujące się bez jednego rodzica są bardziej podatne na zaburzenia które wychodzą w czasie dojrzewania bądź później w życiu dorosłym.
Pokolenia milenialsów i starsze narzekają na to, że wszystko musieli zdobyć sami lub sprostać oczekiwaniom rodziców. Natomiast nie wiem czemu narzekają Ztki, przecież wszystko mają podstawione pod nos.
Ale przez to zetki czują jeszcze większą presję. Przecież mają najłatwiej ze wszystkich pokoleń, więc oczekiwania są ogromne.
Mysle ze pominąłeś 8. najważniejszą pułapkę: tyranię równości. Ludzie sa różni i intelektualnie polowa z nas jest poniżej średniej, a znaczna cześć z tej polowy jest po prostu mocno ograniczona poznawczo.
Dwa pokolenia temu takich zawodników wysyłało sie do machania łopatą pod nadzorem. Dzis obniża sie caly system by nie czuli sie „inni” a koszt tego przerzuca się na ich zdolniejszych rowiesniekow.
Chodzi o "TO", o czym nikt nie mówi a jest wszędzie... TO spowodowało, że wizyty u psychoanalityka zdały mi się bezsensowne...
Dobry dzień 😊
Ja się wypaliłam zanim się zapaliłam X D 🎉
Przecież młode pokolenie to kopie swoich rodziców, czyli jakby tak zamienić pokolenia miejscami, to nasi rodzice byliby płatkami śniegu, a my byśmy na nich narzekali.
Bezstresowe wychowanie i internet robią swoje.
Super film! Co to za soundtrack leci w tle? 🤔
🤗дзякую!❤️
Jak mieszkałem w internacie to mówiłem, że to zoo dla ludzi za minimalną i kilka stówek. Taka produkcja xd
Edit: a w sumie taki "magazyn" z interaktywnymi pozycjami do obróbki xD
To ja chyba nie uważałem w szkole. Bo z edukacji którą zakończyłem 20 lat temu nie pamietam żadnej presji sukcesu
Dlaczego obecne pokolenia są coraz słabsze 🤔? Bo mogą🤗!!
Zupełnie jakby ktoś opowiadał o kilku z moich przemyśleń...
Nic o smartfonach???
Jak dla mnie najbardziej wyruchanym (przepraszam za określenie) pokoleniem jest moje czyli milenialsów. Nawet jakby teraz sejm przegłosował budowę mieszkań na wynajem dla rodzin, zabronił wynajmu krótkoterminowego i wprowadził podatek od drugiego mieszkania to i tak nic to dla mojego pokolenia nie zmieni. Jest za późno. Ale może młodsi będą mieli ciut lepiej
Ja prywatnie nie lubię Zetek. Ale bardziej chyba tych z internetów, którzy obrażają się na starą obyczajowość w filmach i inne takie że w przeszłości było inaczej niż teraz. Swoje robi też niski dystans do siebie i brak poczucia humoru oraz jakiś taki mniejszy luz
No i największą zarazą jest kultura amerykańska. Jacyś idioci z tego kraju uważają że wszędzie na świecie jest tak samo jak w USA. A nie jest. Za komuny ludzie to chociaż znali inne kultury europejskie i ich dzieła. Teraz w epoce blockbusterów, kino popularne z naszego kontynentu nie istnieje w świadomości i jedyną alternatywą dla bezmyślnej papki z USA jest egzotyczna i lepszej jakości treść z Japonii i Korei. I żadna z nich nie jest nam bliska w doświadczeniu
Ciężko pracowano na taki stan rzeczy techniki manipulacji są coraz lepsze wykorzystywanie egoizmu ludzi czynników jest dużo ludźmi silnymi zdrowymi i mądrymi nie można rządzić a zrobienie z nich niewolnokow jest praktycznie niemożliwe.
Z takich też zrobiszz niewolnikow, wystarczy kredyt hipoteczny i masz niewolnika
@@SylwiaJastrzębska-x9k nie tak łatwo nie tak prosto a napewno nie na takich zasadach
Juz w Mezopotamii pisali ze młodzież jest coraz gorsszq i gorsza. Straszne bumelostwi
no niestety ale nie żyjemy w niesamowitych czasach chyba w najgorszych czasach jakie można było stworzyć
Sto lat temu połowę życia chodziłbyś głodny, a mięso jadł raz w miesiącu. Moje pokolenie (mój rocznik 1987) jest jest chyba pierwszym, które nie musi walczyć o przetrwanie. Oczywiście, jest sporo biednych ludzi, ale jako pokolenie walczymy o lepszy byt, a nie o życie. Zasadniczą różnica jest taka, że kiedyś przeciętny człowiek nie miał dostępu do bogactwa, w takim sensie, że prawie go nie widział, więc nie było takiej presji. Dzisiaj bogactwo kłuje po oczach, ale w dalszym ciągu bardzo ciężko jest zostać bogatym, co obciąża psychikę. Niemniej jednak, gdybyś się przeniósł w czasie, to pewnie szybko chciałbyś wracać.
najlepszych a, a od kiedy nosze koszulki od ubrania fun dużo lepiej funkconuje a próbowałem juz te z h&m i nie były tak dojeb ane
Ktoś spał na historii...
Raz ze pierwszy
Dwa " slabi ludzie tworzą ciezkie czasy ciezkie czasy tworzą silnych ludzi " czy jakos tak
„Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. - to cytat z powieści “The End” autora G. Michaela Hopfa
Jeden z głupszych cytatów. Nie powiem, fajnie brzmi, ale proponuję zanalizować fakty, na przykład, jakie to niby silne pokolenie mieliśmy po drugiej wojnie światowej. Ludzie straumatyzowani, przekazujący swoje brzemię emocjonalne dzieciom, zmagający się z nałogami.... Na czym niby polega siła tych pokoleń, że kisili swoje problemy w środku?
Ale czemu to powiedzenie
Streszczasz od czasów drugiej wojny światowej
@@KirvaMac
Bo to bardzo dobry przykład trudnych czasów
@@Mar.Sanford trudnych czasów gdzie ? Z której perspektywy nas nw Węgier
Sorry, ale to jest jakieś pitu pitu. Wystarczy spojrzeć na parę czynnikow jak np. zmiana rynku mieszkaniowego na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat - kiedyś ludzie dostawali mieszkania za grosze. Albo system emerytalny - coraz niższe emerytury ludzie będą mieli. Itp czynniki ekonomiczne - feudalizm 2.0. Jesteś psychologiem, to znasz piramidę Masłowa lepiej ode mnie
Jakie grosze? A i dlatego millenialsi mieszkają w 3 pokolenia w jednej chalupie???
Kiedy były te mieszkania za grosze? Bo jeśli chodzi o te z czasów PRL-u to wcale tanie nie były, na dodatek czekało się na nie latami.
@@Mar.Sanford dużo osób dostawało mieszkanie za darmo z zakładu pracy (nie na własność) a później po upadku PRL mogli je sobie wykupić na własność za kilkadziesiąt tyś zł. Na własnościowe mieszkanie czekało się kilka lat, ale dzisiaj kilka lat trzeba wynajmować, a potem wziąć kredyt na 20 lat. Do tego współczesny prekariat vs PRLowskie "czycsoe stoi czy się leży 1500 się należy". Po za tym po prostu prześledź wykresy zmiany cen mieszkań w PL w ostatnich dziesięcioleciach.
@@Mar.Sanford Czekało się kilka lat. Albo dostawało za darmo (nie własnościowe) i po upadku PRL wykupowalo na własność za kilkadziesiąt tyś zł. Dzisiaj najpierq trzeba wynajmowac kilka lat, a potem wziąć kredyt na 20 lat. I nikt Ci nie zagwarantuje, że po 10 latach nagle rata Ci wzrośnie np. o 50%. Po za tym prześledź po prostu wykresy zmiany cen w ostatnich kilkudziesięcioleciach. No i PRLowskie "czy się stoi czy się należy" vs współczesny prekariat.
@@MichalKubik146 ci co wykupili to naprawdę zbyt mała liczba by generalizować, że kiedyś to było lepiej. Było tak cudownie że mieszkało się na dwóch pokojach z dwójką dzieci i dziadkiem. Oczekiwania były kiedyś bardzo nieduże.
🫚
Mam jutro urodziny
I jak po urodzinach?
@@johnnyenglish4695 nawet fajnie było
Mi tam pasował system szkoły w jakim przyszło mi działać. Piętnujesz tutaj tępe przepisywanie podręcznika do zeszytu, najlepiej jeszcze dyktowane przez nauczyciela. Dla mnie to było świetne. Za sprawą takiej metody nie musiałem się nic uczyć w domu, gdyż wszystko co było potrzebne zostało mi wpojone do głowy podczas pisania w zeszycie na lekcji. Jak potem na studiach musiałem już wiele rzeczy sam przyswajać byłem bardzo poirytowany
Ja piętnuje tepe wgapianie się w smurtfon. Ja czułem wk....., gdy 18 lat po studiach nie było dla mnie pracy
,, musiałem wiele rzeczy sam przyswajać, byłem bardzo poirytowany " czyli nic nie robiłeś sam dla siebie przez ten cały czas szkolny?
@@SylwiaJastrzębska-x9k nie wiem o co chodzi tutaj ze wzmianką o smartfonie
@@gerbed7385 Tak. Dla siebie robiłem swoje rzeczy, a miałem mnóstwo swoich zajęć. Szkolne dla szkoły, swoje dla siebie. Nic ponad to co mi kazano. A mimo to średnia moich ocen w 4-6 podstawówki kręciła się w okolicy 4,9, zaś w gimbie 4,3.
Pierwszy xD