Świetna rozmowa, bardzo się z tym zgadzam, że wiara w to, że się uda i że sobie poradzimy, pomaga nam poszukiwać rozwiązań. Z doświadczenia jednak wiem, jak jest to trudne dla wielu rodziców mieszkających za granicą, szczególnie kiedy doświadczają też innych trudności, z adaptacją, praca, swoją tożsamością...Wtedy bardzo łatwo jest utracić tę wiarę i zrezygnować. I dzieje się tak, jak Anna wspomina, że wtedy trudności nie znikają, tylko się jeszcze wzmacniają. Dlatego wsparcie z zewnątrz może być ogromnym wsparciem 🙌Pozdrawiam serdecznie, bardzo przyjemnie mi się Was słuchało!
Bardzo nam miło 😊 Tak, nastawienie jest bardzo ważne, to ono determinuje co i w jaki sposób robimy. A od tego zależą rezultaty naszych działań. Pozdrawiam serdecznie !
To naprawdę wyzwanie dla rodziców, by świadomie i konsekwentnie wspierać rozwój obu języków u dziecka. Często zapominamy, że dwujęzyczność nie polega tylko na naturalnym mówieniu w dwóch językach - wymaga to strategii i wysiłku, zarówno od rodziców, jak i od samych dzieci. Cieszę się, że poruszasz ten temat, bo wiele rodziców potrzebuje wsparcia w zrozumieniu, że błędy to część procesu, i że ważniejsze od perfekcji jest konsekwentne podejście i wspieranie dziecka w naturalnym odkrywaniu obu języków.
To ja Wam powiem, z mojego doświadczenia jako nauczyciela angielskiego, że polskie dzieci w Polsce chodzące do polskich szkół nie umieją pisać po polsku. Dawno zapomniane lekcje kaligrafii powinny obowiązkowo wrócić do szkół, bo pomagają nie tylko w kształceniu charakteru pisma, ale charakteru w ogóle - uczy cierpliwości, wytrwałości, sumienności i dokładności.
Przykro to słyszeć… We Francji dzieci wciąż mają w szkole podstawy kaligrafii, niektórzy mówią, że to niepotrzebne, ale ma Pan rację - szczególnie dzisiaj, kiedy wszystko jest na szybko, od razu i byle jak, kaligrafia ćwiczenie kaligrafii może pomóc w skupieniu i, w pewnym sensie, pracy nad sobą. Pozdrawiam serdecznie !
Świetna rozmowa, bardzo się z tym zgadzam, że wiara w to, że się uda i że sobie poradzimy, pomaga nam poszukiwać rozwiązań. Z doświadczenia jednak wiem, jak jest to trudne dla wielu rodziców mieszkających za granicą, szczególnie kiedy doświadczają też innych trudności, z adaptacją, praca, swoją tożsamością...Wtedy bardzo łatwo jest utracić tę wiarę i zrezygnować. I dzieje się tak, jak Anna wspomina, że wtedy trudności nie znikają, tylko się jeszcze wzmacniają. Dlatego wsparcie z zewnątrz może być ogromnym wsparciem 🙌Pozdrawiam serdecznie, bardzo przyjemnie mi się Was słuchało!
Bardzo nam miło 😊 Tak, nastawienie jest bardzo ważne, to ono determinuje co i w jaki sposób robimy. A od tego zależą rezultaty naszych działań. Pozdrawiam serdecznie !
To naprawdę wyzwanie dla rodziców, by świadomie i konsekwentnie wspierać rozwój obu języków u dziecka. Często zapominamy, że dwujęzyczność nie polega tylko na naturalnym mówieniu w dwóch językach - wymaga to strategii i wysiłku, zarówno od rodziców, jak i od samych dzieci.
Cieszę się, że poruszasz ten temat, bo wiele rodziców potrzebuje wsparcia w zrozumieniu, że błędy to część procesu, i że ważniejsze od perfekcji jest konsekwentne podejście i wspieranie dziecka w naturalnym odkrywaniu obu języków.
Tak, oczywiście, błędy są elementem procesu, uczmy się na nich, żeby nie popielnicą ich w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie 😊
To ja Wam powiem, z mojego doświadczenia jako nauczyciela angielskiego, że polskie dzieci w Polsce chodzące do polskich szkół nie umieją pisać po polsku. Dawno zapomniane lekcje kaligrafii powinny obowiązkowo wrócić do szkół, bo pomagają nie tylko w kształceniu charakteru pisma, ale charakteru w ogóle - uczy cierpliwości, wytrwałości, sumienności i dokładności.
Przykro to słyszeć… We Francji dzieci wciąż mają w szkole podstawy kaligrafii, niektórzy mówią, że to niepotrzebne, ale ma Pan rację - szczególnie dzisiaj, kiedy wszystko jest na szybko, od razu i byle jak, kaligrafia ćwiczenie kaligrafii może pomóc w skupieniu i, w pewnym sensie, pracy nad sobą. Pozdrawiam serdecznie !