Zylem w czasach chwały polskich himialaistow kochalem góry , ale ostatecznie zdecydowałem się na rodzinę, a bardzo mnie ciągnęło w gory coraz wyższe . Pamietam decyzje, kiedy bedac w Tatrach uświadomiłem sobie prostą rzecz. Ja kocham gory , ale one nigdy nie pokochają mnie. jak się gdzieś spieprzę, nawet nie zauważą Słuchając wywiadu z Piotrem widzę, że decyzja była sluszna. Duże koszty. B dobry wywiad dzięki.
Himalaizm nie jest egoizmem. Jest to prawdziwa pasja prowadząca przez życie i dająca wiele satysfakcji. Moim zdaniem wspinaczka na skałce lub ściance to,, przedszkole,, himalaizmu. To jest tylko sport który z pasją nie ma nic wspólnego. W górach wysokich himalaiści wchodzą na szczyt aby zobaczyć góry ze szczytu a nie po to , aby jak najszybciej wejść i zejść. Renata
Nie zgadzam się z pojmowaniem pasji przez prowadzącego rozmowę, jako mierzonej wyłącznie czasem spędzonym "na ściance", czy "w górach". Myślę, że należy niuansować takie stwierdzenia - ktoś może żyć chodzeniem po górach, surfingiem i milionem innych aktywności, ale nie może sobie pozwolić czysto fizycznie (niekiedy też finansowo) na uprawianie jej w takiej częstotliwości. Na tej zasadzie odbieralibyśmy "pasje" żeglowania osobom z południa Polski, bo nie mogą za często jeździć na Mazury, a osobom z północy pasje wędrówek górskich, bo nie są w górach w każdym tygodniu. Chyba liczy się wewnętrzne podejście do danej aktywności, zaangażowanie, a nie wyliczenia rachunkowe.
I tak, i nie. Jeden będzie tak układał swoje życie aby móc żeglować czy chodzi po górach (albo i to i to) jak najwięcej, a dla innego nie będzie to aż tak ważne. Jak piszesz, dużo niuansów. Ale właśnie może tym się różni hobby od pasji - poziomem wpływania na inne aspekty życia.
Moim zdaniem to nie jest tak ze ludzie nie chca jezdzic w gory sie wspinac, tylko kto moze sobie pozwolic na to zeby w tych czasach pojechac na wyprawe, która bedzie trwala wiecej niz miesiac?
W tamtych czasach kobieta była jakby systemowo przystosowana do wychowywania dzieci. Dziś często dwie osoby muszą pracować i ciekawe czy dziś himalaista pozostał by w domu z dziećmi gdyby to żona pojechała na miesiąc z domu. Mam małe dziecko po 40 z wyboru i widzę ile pracy oboje musimy włożyć po pracy aby wszystko do wieczora ogarnąć. Lubimy sobie zrobić wypad w góry ale już razem. Przy bardzo żywiołowym dziecku teraz gdyby odwrócić sytuację ,to ciekawe czy Pan himalaista potrafił by siedzieć sam miesiąc z dwójką dzieci ,gdyby to żona sobie wyjechała. Sądzę że wylądował by w wariatkowie. Nie mniej jednak szanuje himalaistów ,ich wybory ,dużo czytam o nich. Jednak teraz bardziej to widzę bo do 40 robiłem co chciałem teraz mam dziecko i punkt widzenia się zmienia. Wyjeżdżamy sami na weekend i tęsknimy za młodym. Po powrocie z pracy ,też trzeba się wymienić aby partner mogł coś zrobić dla siebie. Nie wyobrażam sobie zostawić rodzinę. Tydzień w roku byłby zdrowym wyjazdem samemu. Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że ludzie w pasji poszukują źródła swojej wartości. W domu trudno jest o sukces bo tam jest suwerenny i nieprzewidywalny człowiek, w górach jest materiał który można okiełznać i się tym budować. Przykre :/
Ja osobiście we wspinaniu nie szukam źródła swojej wartości a emocji, których nie potrafię wyzwolić w inny sposób. Szukam przygody i właśnie tej nieprzewidywalności, której brakuje w domu.
Z pracoholizmu to wszyscy są zadowoleni. Pracodawca, bo ziomek orze u niego i robi karierę, choć często jest to jedynie "kariera". Rodzina też zadowolona, bo starego nie ma w chałupie, a kasę przynosi. Idealny mąż i ojciec. Narzekania na pracoholików i mężczyzn spędzających całe dnie w pracy widziałem tylko w filmach.
temat egocentryzmu to nie mina, tylko bardzo dobry wątek - rzadko poruszany w rozmowach w tym srodowisku w mediach
Zylem w czasach chwały polskich himialaistow kochalem góry , ale ostatecznie zdecydowałem się na rodzinę, a bardzo mnie ciągnęło w gory coraz wyższe . Pamietam decyzje, kiedy bedac w Tatrach uświadomiłem sobie prostą rzecz. Ja kocham gory , ale one nigdy nie pokochają mnie. jak się gdzieś spieprzę, nawet nie zauważą Słuchając wywiadu z Piotrem widzę, że decyzja była sluszna. Duże koszty. B dobry wywiad dzięki.
Himalaizm nie jest egoizmem. Jest to prawdziwa pasja prowadząca przez życie i dająca wiele satysfakcji. Moim zdaniem wspinaczka na skałce lub ściance to,, przedszkole,, himalaizmu. To jest tylko sport który z pasją nie ma nic wspólnego. W górach wysokich himalaiści wchodzą na szczyt aby zobaczyć góry ze szczytu a nie po to , aby jak najszybciej wejść i zejść. Renata
Nie zgadzam się z pojmowaniem pasji przez prowadzącego rozmowę, jako mierzonej wyłącznie czasem spędzonym "na ściance", czy "w górach". Myślę, że należy niuansować takie stwierdzenia - ktoś może żyć chodzeniem po górach, surfingiem i milionem innych aktywności, ale nie może sobie pozwolić czysto fizycznie (niekiedy też finansowo) na uprawianie jej w takiej częstotliwości. Na tej zasadzie odbieralibyśmy "pasje" żeglowania osobom z południa Polski, bo nie mogą za często jeździć na Mazury, a osobom z północy pasje wędrówek górskich, bo nie są w górach w każdym tygodniu. Chyba liczy się wewnętrzne podejście do danej aktywności, zaangażowanie, a nie wyliczenia rachunkowe.
I tak, i nie. Jeden będzie tak układał swoje życie aby móc żeglować czy chodzi po górach (albo i to i to) jak najwięcej, a dla innego nie będzie to aż tak ważne. Jak piszesz, dużo niuansów. Ale właśnie może tym się różni hobby od pasji - poziomem wpływania na inne aspekty życia.
Moim zdaniem to nie jest tak ze ludzie nie chca jezdzic w gory sie wspinac, tylko kto moze sobie pozwolic na to zeby w tych czasach pojechac na wyprawe, która bedzie trwala wiecej niz miesiac?
Myślę, że za "komuny" było to dużo trudniejsze. Pozdrawiam!
W tamtych czasach kobieta była jakby systemowo przystosowana do wychowywania dzieci. Dziś często dwie osoby muszą pracować i ciekawe czy dziś himalaista pozostał by w domu z dziećmi gdyby to żona pojechała na miesiąc z domu. Mam małe dziecko po 40 z wyboru i widzę ile pracy oboje musimy włożyć po pracy aby wszystko do wieczora ogarnąć. Lubimy sobie zrobić wypad w góry ale już razem. Przy bardzo żywiołowym dziecku teraz gdyby odwrócić sytuację ,to ciekawe czy Pan himalaista potrafił by siedzieć sam miesiąc z dwójką dzieci ,gdyby to żona sobie wyjechała. Sądzę że wylądował by w wariatkowie. Nie mniej jednak szanuje himalaistów ,ich wybory ,dużo czytam o nich. Jednak teraz bardziej to widzę bo do 40 robiłem co chciałem teraz mam dziecko i punkt widzenia się zmienia. Wyjeżdżamy sami na weekend i tęsknimy za młodym. Po powrocie z pracy ,też trzeba się wymienić aby partner mogł coś zrobić dla siebie. Nie wyobrażam sobie zostawić rodzinę. Tydzień w roku byłby zdrowym wyjazdem samemu. Pozdrawiam.
@@jandlugosz3846 z takim imieniem i nazwiskiem to nie masz wyboru musisz sie wspinać 😄
@@mrs1410 mylisz się
Pan Piotr w tym wywiadzie przekonał mnie, że nie warto poświęcać relacji dla pasji, a może ta pasja to jakaś ucieczka, jakiś temat zastępczy?
Wydaje mi się, że ludzie w pasji poszukują źródła swojej wartości. W domu trudno jest o sukces bo tam jest suwerenny i nieprzewidywalny człowiek, w górach jest materiał który można okiełznać i się tym budować. Przykre :/
Ja osobiście we wspinaniu nie szukam źródła swojej wartości a emocji, których nie potrafię wyzwolić w inny sposób. Szukam przygody i właśnie tej nieprzewidywalności, której brakuje w domu.
Z pracoholizmu to wszyscy są zadowoleni. Pracodawca, bo ziomek orze u niego i robi karierę, choć często jest to jedynie "kariera". Rodzina też zadowolona, bo starego nie ma w chałupie, a kasę przynosi. Idealny mąż i ojciec. Narzekania na pracoholików i mężczyzn spędzających całe dnie w pracy widziałem tylko w filmach.
W/w to najwieksza nedza ''gorska''. To ostatni osobnik ktory mam prawic moralnosci ! Falsz i celebracja ....