Hej. Jestem szczęśliwym posiadaczem od wielu lat właśnie takiego "Hindusa" i mogę co nieco uzupełnić jako rekonstruktor. Kula oczywiście podkalibrowa, taka aby wpadała do lufy luzem i to z przybitką. Zamiast flejtucha stosowało się cały papierowy ładunek który miał w pewnym sensie funkcję samodzielnego naboju. A wyglądało to tak: W papierowej tubie szczelnie zagniecionej z jednej strony umieszczano kulę, zasypywano ją prochem czarnym i zamykano odpowiednim zagnieceniem z drugiej, łatwym do odgryzienia w wyznaczonym miejscu (stąd popularna anegdota że poborowych bez kompletnego uzębienia wysyłano do artylerii ;) ). Amunicja produkowana w manufakturze była dobrze wykonana i o lepszym dopasowaniu do kalibru ale tak, by ładunek wsuwał się lekko co zauważył pan Rufus. Używano również klejów, impregnowano gotową amunicję do transportu bo proch jest higroskopijny i im dłużej na powietrzu, tym gorzej pali. Gotowy ładunek miał cylindryczny kształt i wielkość palca wskazującego, tak też robi się na rekonstrukcjach, odpowiednio zmniejszając go o kulę. Ładunki nie zawsze jednak docierały do kompanii na czas i w razie potrzeby, kompania trzymała na wozach półprodukty do samodzielnego wytwarzania amunicji. Żołnierze dysponowali ołowiem, prochem, kociołkami, kulolejkami etc. O ile amunicja w manufakturze mogła być precyzyjnie produkowana to w warunkach obozowych wytwarzało się ją nad ogniskiem, mniej lub bardziej na oko, od krzywo odlanych kul po zasypanie bez precyzyjnego odmierzania czy klejenia. Taka amunicja oczywiście traciła na jakości i celności, jednak przy batalionach wymieniających się ogniem, wystrzelenie kawałka ołowiu w tłum nie było tak dużym problemem i liczyło się kto szybciej przeładowuje. Wbrew współczesnym praktykom na strzelnicy, nabijanie wyglądało następująco: Wydobyty z ładownicy papierowy ładunek odgryzano od strony przeciwnej do tej gdzie znajduje się kula. Otwartym ładunkiem podsypywano panewkę do pełna i na płask ale tak, by wypełnić ją prawie całkowicie i ani trochę powyżej brzegu- zwiększa to delikatnie prawdopodobieństwo wyłapania iskry z lusterka, które musi być sterylnie czyste i suche dla pewności wystrzału (skałka również, niemacana i przetarta czymś możliwie najczystszym). Jednak nadmierna ilość prochu na panewce powoduje niedomknięcie panewki, co skutkuje częściowym albo całkowitym wysypaniem się prochu podczas dalszych kroków nabijania. Podsypaną panewkę zamykamy, broń ustawiamy przy nodze i resztę ładunku wysypujemy do lufy, za wyjątkiem kuli. Kula pozostaje w dłoni w papierku po ładunku, który stanowi przybitkę. Oczywiście po wsypaniu prochu dorzucamy kulę w papierze, przybijamy stemplem. Tym sposobem i bez upraszczania udało mi się kiedyś popełnić 3 wystrzały w ciągu 52 sekund, nienajgorzej nawet jak na epokowe standardy. Robimy sobie z chłopakami czasem zawody w nabijaniu spiesznym. Spróbujcie, fajna zabawa bo wymaga również umiejętności utrzymania karabinu w dobrym i czystym stanie żeby chciał wypalić 3 razy pod rząd ;) Pozdrawiam! ps. a propos deszczu: Panewkę jak najszybciej trzeba zamykać a karabin trzymać w pionie, jeśli chcecie wypalić sobie w tej pogodzie jeszcze parę razy ;) Wojacy mieli swoje sposoby do transportu karabinu zdolnego do strzelania nawet w ulewie- np trzymano zamek karabinu pod pachą i eksponowano go na deszcz tylko podczas nabicia, osłaniając ciałem na ile się dało panewkę. Jak niefortunnie kapnie na lusterko czy proch to wypada się ze strzelania.
Na taki odcinek czekałem gdyż sam jestem zainteresowany kupnem muszkietu. Więcej skałek i lontów! Trochę za krótki ten odcinek, bo przydałoby się więcej testów co taka kula robi... Postrzelać do żelatynowych golemów albo do desek co by imitowały drzwi z epoki itp. Więcej rozwałki z muszkietu Panie Rufusie!
Kiedyś nagrywałem gościa (jego telefonem) jak strzelał z radzieckiej rusznicy p-panc. Ma hamulec wylotowy i zdrowo we mnie z tego hamuca dmuchnęło mimo że parę metrów stałem. Jakieś 27 000 J.
Cieszę się z tego filmu i dziękuję za niego, Panie Rufusie, jako że sam strzelam od z górą dwóch lat z tego karabinu (wersji ANIV, więc z 1796 r.) - na strzelnicach. Dzięki Pańskim pomiarom wreszcie wiem, jaką mój "pieszczoch" ma moc i jak traktuje żel balistyczny. Właścicielowi gratuluję posiadania tej repliki (widzę, że to doskonalsza wersja ANIX, więc z 1801 r.) i witam serdecznie bratnią duszę! Co do kul i szybkiego ładowania. Jestem zwolennikiem "historycznego" strzelania z historycznej broni, tymczasem borykałem się z niemożliwością kupienia kul kal. 16,51 mm (.651), jakimi strzelano w epoce. Ostatecznie zamówiłem takie kule (sam nie odlewam) i przygotowuję ładunki papierowe wg instrukcji z epoki (w książce M. Maciejewskiego "Broń palna wojsk polskich 1797-1831", Ossolineum 1980) i takimi niekiedy strzelam, ładując wg regulaminu opracowanego (raczej przetłumaczonego z francuskiego) przez ks. Józefa Poniatowskiego - zapraszam na film: ruclips.net/video/XPN0t48zrq8/видео.html w którego opisie podałem więcej szczegółów. Jeszcze jedno - stosuję nazwę: karabin piechoty, obowiązującą dla tej broni wg polskiego, a nie angielskiego, nazewnictwa bronioznawczego; pod taką nazwą broń ta występuje też w dokumentach z epoki. Ubolewam, że bezkrytycznie kalkujemy angielszczyznę (w W. Brytanii ponoć nawet współczesna broń gładkolufowa, używana przez policję, nazywana jest muszkietem, bo... gładkolufowa właśnie). Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie autora filmu i właściciela repliki!
Podobno są produkowane przez Military Heritage, firmę z wieloletnią tradycją produkcji replik. Historycznie używano kul o średnicy około .650(wyżej/niżej) w papierowym patronie.
Generalnie zasypywanie zapału prochem powoduje największe opóźnienie „ogień” z prochu ma przeskoczyć przeskoczyć do komory.Wydaje mi die ze na filmie właśnie zapał jest zasypywany prochem.
Ciekawie było zobaczyć mitycznego "hindusa" na strzelaniu. Faktycznie nie wygląda on źle na pierwszy rzut oka - zresztą Pedersoli przy dokładnejszym przyjrzeniu się też nie wygląda najlepiej. W sumie wszystkie wcześniejsze filmiki pokazały, że de facto kupujemy kota w worku i każda z tych replik, czy Pedersoli, czy Pietta, czy Uberti, czy hindus, może mieć jakiś feler.
Fajnie ja będę kupować skałkowca prawdopodobnie Brown bess short land patern ale zobaczy się i przy okazji należę do Garnizonu Fortecy Czestochowskiej grupa rekonstrukcji historycznej 18 wieku pozdrawiam
Miałem okazję mieć w rękach oryginał karabinu 1777 i powiem szczerze, że robi niesamowite wrażenie. Co prawda na strzelnicy nie był strzelany, ale myślę, że stan po dwóch stuleciach nadal pozwalał aby dało się strzelać
Cześć. Czekałem na filmik o skałkówkach. Sam mam kilka. Dwa hindusy Brown Bess (długi i kawaleryjski), Kentucky 45 Pedarsoli i pistolet Ardesy mod. Pirat. Pozdrawiam!
Kula luzem jest poprawna, historycznie wojsko tak ładowało. Tak jak mówisz, chodzi o szybkostrzelność. Jeśli zależy nam na celności bo np. strzelamy na punkty, na zawodach itp. to flejtuch :)
Tak ładowano, bo strzelano wtedy do zwartych formacji na niewielkie odległości. W zasadzie celowanie polegało na odłożeniu poprawki na odległość, bo prawo lewo nie miało znaczenia skoro strzelało się do pułku o np 50-100m froncie :). Z 50m celowano na brzuch, ze 100m na klatę, ze 150 na głowę i zawsze wchodziło w okolice pasa :)
@@klosiu1 Tak ładowano, bo trzeba załadować szybko i sprawnie. I wcale nie strzelano na takie małe odległości, 50m to odległość gdzie atakowani na bagnety zaczynają wiać przed atakującymi, 150-200m to realne dystanse długotrwałej walki ogniowej - nie zapominaj że ludzie też się zwyczajnie bali, nie tylko szeregowcy ale oficerowie również, przez co ogień otwierano nawet poza dystansem umożliwiającym realne trafienia.I dopóki strzelano salwą, o celności indywidualnej nie ma mowy. Po wprowadzeniu broni gwintowanej straty nie wzrosły, a śmiertelny efekt przyniosła dopiero broń szybkostrzelna, bo im więcej się wystrzeli w jednostce czasu, tym większa szansa na trafienie...
Proch na panewkę stosuję taki sam jaki sypię do lufy 👍 zresztą tak było w epoce. Co innego była broń myśliwska już z lufą gwintowaną. Były na Saguaro kokile "historyczne" do 0,69 i 0,75 i takie mam 😁 może nie jest to maksymalne rozwiązanie ale latają i można dobrać ewentualnie flejtucha 😁
A wiecie szanowni autorzy, że w Polsce mamy polską terminologię i nie trzeba kopiować angielskiej? W polskiej terminologii "muszkiet" to broń długa w typie XVII-wiecznym, późniejsze wynalazki w lżejszej obsadzie i z bagnetem to "karabin", niezależnie od lufy. Podobnie zresztą jak we wszystkich terminologiach europejskich(w tym francuskiej gdzie karabin ten nazywa się "Fusil mle 1777", o żadnym "mosquet" w czasach Ludwika XVI nikt już nie pamiętał, za to "fusil" jest w rękach żołnierza francuskiego do dziś...) z wyjątkiem rosyjskiej gdzie jest rozróżnienie między "rużie" i "wintowka", z tym że "muszkiet" też oznacza u nich jedynie broń XVII-wieczną, wszystkie rosyjskie kopie "Fusil mle 1777ANIX" nazywały się właśnie "piechotne rużie obr. xxxx", żadnego muszkietu tam nie było...
Popieram, zwróciłem też na to uwagę w moim poscie pod tym filmem. Według polskiej terminologii bronioznawczej muszkiet, to broń długa z zapłonem lontowym, zaś prezentowany tu Charleville Mle.1777, to karabin skałkowy, dokładnie - skałkowy karabin piechoty. I niegwintowana lufa nie ma tu żadnego znaczenia. Pozdrawiam.
@@PiotrGórski-w9f Niekoniecznie z lontowym, bo przecież równolegle używano zamków kołowych, broń w typie muszkietu ze wczesnymi zamkami skałkowymi to też nie jest nic rzadkiego. Rzecz ma się głównie w obsadzie, duże łoże, ciężka lufa, wielka kolba itp. to muszkiet, mniejsze łoże, lekka lufa z bagnetem, mała kolba z chwytem pistoletowym to karabin. W naszej polskiej terminologii wojskowej najpierw w czasach saskich była "fuzja", od Stanisława Augusta do dziś zaś "karabin"...
Szczerze nie pamiętam nazwy tego muszkietu ale może jak mówisz że zaczynasz lubić skałki to byście (o ile się da) przetestowali ten muszkiet który służył do przebijania zbroji husarskich kalibru 20mm
Bardzo fajna broń. Mi się chyba broń skałkowa bardziej podoba niż kapiszonowa, ma w sobie to coś. Kaliber potężny, energia spora, ale pytanie jak z gładkiej lufy strzelać celnie na duże odległości?
podobnie wyglądały naloty dywanowe w II wojnie światowej czy Wietnamie :) coś tam trafi. Obecnie ruskie tak bombardują ukraińskie miasta. Ale prawda, taka była taktyka używania broni odprzodowej. Wszystko na komendy, w zwartych szykach. Stąd na polach bitew znajduje się muszkiety załadowane np 4 kulami, bo nie wypaliło, ale żołnierz musiał dalej ładować i wykonywac jak robot wszystkie czynności. Dopiero wprowadzenie powtarzalnej broni odtylcowej zmieniło zupełnie taktyke piechoty, choć niektóre armie nawet w I wojnie światowej nadal próbowały walczyć jak Napoleon :) @@DR_RUFUS
Tylko tam wypluwają kule uderzają kolbą o ziemię.A tak na prawdę kula była w ładunku papierowym razem z prochem wkładało się kule i ubijało stemplem nie tak jak na filmie Sharp uderzanie kolbą o ziemię pozdrawiam
Tym bardziej że w imperium Brytyjskim w 18 wieku zdarzały się przypadki że poszczególni żołnierze strzelali sześć razy na minutę standard w wielkiej Brytanii to były 3-4 strzały
@@Wiedzminjohnny Strzelałeś kiedyś fizycznie z takiego karabinu? Próbowałeś oddać kilka strzałów na raz? Pomijając już filmowe bajki o pluciu i tłuczeniu kolbą, nawet biorąc pod uwagę że nabijanie było elementem ćwiczonej pod batem musztry oddanie czterech niecelowanych strzałów mając naboje przygotowane bez konieczności wyjmowania ich z torby jest maksimum, szybciej się po prostu nie z przyczyn czysto biologicznych. W warunkach realnych 3 strzały na minutę to coś możliwe do zrobienia tylko przez chwilkę, w praktyce przy strzelaniu salwami całego pododdziału 2 strzały na minutę to normalna wartość...
Miałem hindusa, doskonały egzemplarz mi się trafił, lustro krzesało bez problemu, z kulowym strzelaniem też nie było problemów. Poszedł w inne ręce, bo już nie "rekuję".
tak sobie myślę, że z punktu widzenia survivalowego, nieco krótszy taki muszkiet to świetne rozwiązanie, bo to w sumie i karabin, i strzelba wagomiar 16.
znalazłem też łyżkę dziegciu w tej beczce miodu - 3kg wagi przy tej lufie i kalibrze to kapiszonowa dubeltówka z drugiej strony, kapiszonowa dubeltówka to cenowo 2x brown bess carbine
Kentucky kal. .45 lub .50 z zamkiem skałkowym (jest i w wersji kapiszonowej). Mam, strzelam, mogę polecić, aczkolwiek może być teraz "chwilowo niedostępny".
Pistolet patriot też jest świetny. Ma przyśpiesznik i taką ostrogę na kabłąku i chwycie więc można z tego precyzyjnie strzelać. Niestety ciężko znaleźć w wersji skałkowej ale zawsze można wymienić zamek.
A co fajnego w wyjmowaniu naboi z pidełka i ładowaniu ich do lufy a potem w tarczę. Po trzech wizytach się na strzelnicy z czymś takim umarł bym z nudów... 🤦🤦🤦
@@tomektomaszewski401i jeszcze strzelanie tarczowe dajmy na to kalibrem .22. Dzizus jakie nudy. To już lepiej z wiatrówki na 10 m tarczowo postrzelać.
@@OJakub nie powiesz mi ,że powtarzalne strzały z 308ki,w zakrętkę od musztardy,z 300m ,nie są ekscytujące i satysfakcjonujące. W przeciwieństwie,do babrania się smalcem i kaszą manną.:-)
Dobrze dobrana kula czy pocisk ułatwia ładowanie, w praktyce w karabinie wojskowym przy strzelaniu salwami nikt nie stosował flejtucha. Najważniejsza była szybkośc załadowania broni. Jest taki film " Strzelcy Sharpa" gdzie kulę wypluwaja do lufy a ubijają uderzeniem kolbą o ziemię 😁 celność jak dla mnie średnia ale pięć strzałów na minutę i salwa batalionu robiła swoje 👍😁
Ten film od strony strzeleckiej to niestety gniot. Tak użyta broń jest wręcz niebezpieczna dla strzelca. Jest o tym mnustwo amerykańskich filmów na YT. Nikt historycznie tak tej broni nie ładował...
@@tomektomaszewski401 Nie mówiąc o tym że nabijanie karabinu to element regulaminowej musztry, za błędy w której żołnierz angielski(czy jakiejkolwiek innej ówczesnej armii) był karany możliwie upokarzającymi karami fizycznymi z chłostą włącznie
Mam Braun Bessa w kalibrze 0,75" oraz Ussaro w kalibrze 0,69" jeśli chodzi o karabiny wojskowe. Hindusy może nie wybuchają bo miałem kilka w rękach ale jakośc wykonania i materiały to niestety żenada i totolotek. Karabin Indian Trade Mark który za cholerę nie chciał strzelać i pistolet Pruski który jest celny na 50 m i strzela za każdym razem 👍😁 mimo wszystko Pedersoli to owszem cena ale i jakość 👍 miłej zabawy i pozdrowienia dla wszystkich 👍
"Księga dymu": sklep-starywspanialyswiat.pl/ksiega-dymu-przedsprzedaz
Kawa dla operatora: buycoffee.to/dr.rufus/
Książki, noże, kursy bushcraftowe: sklep-starywspanialyswiat.pl
Hej. Jestem szczęśliwym posiadaczem od wielu lat właśnie takiego "Hindusa" i mogę co nieco uzupełnić jako rekonstruktor. Kula oczywiście podkalibrowa, taka aby wpadała do lufy luzem i to z przybitką. Zamiast flejtucha stosowało się cały papierowy ładunek który miał w pewnym sensie funkcję samodzielnego naboju. A wyglądało to tak: W papierowej tubie szczelnie zagniecionej z jednej strony umieszczano kulę, zasypywano ją prochem czarnym i zamykano odpowiednim zagnieceniem z drugiej, łatwym do odgryzienia w wyznaczonym miejscu (stąd popularna anegdota że poborowych bez kompletnego uzębienia wysyłano do artylerii ;) ). Amunicja produkowana w manufakturze była dobrze wykonana i o lepszym dopasowaniu do kalibru ale tak, by ładunek wsuwał się lekko co zauważył pan Rufus. Używano również klejów, impregnowano gotową amunicję do transportu bo proch jest higroskopijny i im dłużej na powietrzu, tym gorzej pali. Gotowy ładunek miał cylindryczny kształt i wielkość palca wskazującego, tak też robi się na rekonstrukcjach, odpowiednio zmniejszając go o kulę. Ładunki nie zawsze jednak docierały do kompanii na czas i w razie potrzeby, kompania trzymała na wozach półprodukty do samodzielnego wytwarzania amunicji. Żołnierze dysponowali ołowiem, prochem, kociołkami, kulolejkami etc. O ile amunicja w manufakturze mogła być precyzyjnie produkowana to w warunkach obozowych wytwarzało się ją nad ogniskiem, mniej lub bardziej na oko, od krzywo odlanych kul po zasypanie bez precyzyjnego odmierzania czy klejenia. Taka amunicja oczywiście traciła na jakości i celności, jednak przy batalionach wymieniających się ogniem, wystrzelenie kawałka ołowiu w tłum nie było tak dużym problemem i liczyło się kto szybciej przeładowuje.
Wbrew współczesnym praktykom na strzelnicy, nabijanie wyglądało następująco:
Wydobyty z ładownicy papierowy ładunek odgryzano od strony przeciwnej do tej gdzie znajduje się kula. Otwartym ładunkiem podsypywano panewkę do pełna i na płask ale tak, by wypełnić ją prawie całkowicie i ani trochę powyżej brzegu- zwiększa to delikatnie prawdopodobieństwo wyłapania iskry z lusterka, które musi być sterylnie czyste i suche dla pewności wystrzału (skałka również, niemacana i przetarta czymś możliwie najczystszym). Jednak nadmierna ilość prochu na panewce powoduje niedomknięcie panewki, co skutkuje częściowym albo całkowitym wysypaniem się prochu podczas dalszych kroków nabijania.
Podsypaną panewkę zamykamy, broń ustawiamy przy nodze i resztę ładunku wysypujemy do lufy, za wyjątkiem kuli. Kula pozostaje w dłoni w papierku po ładunku, który stanowi przybitkę. Oczywiście po wsypaniu prochu dorzucamy kulę w papierze, przybijamy stemplem.
Tym sposobem i bez upraszczania udało mi się kiedyś popełnić 3 wystrzały w ciągu 52 sekund, nienajgorzej nawet jak na epokowe standardy. Robimy sobie z chłopakami czasem zawody w nabijaniu spiesznym. Spróbujcie, fajna zabawa bo wymaga również umiejętności utrzymania karabinu w dobrym i czystym stanie żeby chciał wypalić 3 razy pod rząd ;) Pozdrawiam!
ps. a propos deszczu: Panewkę jak najszybciej trzeba zamykać a karabin trzymać w pionie, jeśli chcecie wypalić sobie w tej pogodzie jeszcze parę razy ;) Wojacy mieli swoje sposoby do transportu karabinu zdolnego do strzelania nawet w ulewie- np trzymano zamek karabinu pod pachą i eksponowano go na deszcz tylko podczas nabicia, osłaniając ciałem na ile się dało panewkę. Jak niefortunnie kapnie na lusterko czy proch to wypada się ze strzelania.
Na taki odcinek czekałem gdyż sam jestem zainteresowany kupnem muszkietu. Więcej skałek i lontów! Trochę za krótki ten odcinek, bo przydałoby się więcej testów co taka kula robi... Postrzelać do żelatynowych golemów albo do desek co by imitowały drzwi z epoki itp. Więcej rozwałki z muszkietu Panie Rufusie!
Nie tylko lont i skałka, coś z zamkiem kołowym też by się przydało.
Mam coś takiego. I Moja rada, sypać mniej prochu na panewkę to strzał nastąpi zdecydowanie szybciej. Mniejsza ilość krócej się pali😉
Kupiłem ten muszkiet na moją pierwszą broń cp i nie żałuję. Jak przywalę ze 120 granów na kuli .682 to na strzelnicy zapada cisza na chwilę😊
Kiedyś nagrywałem gościa (jego telefonem) jak strzelał z radzieckiej rusznicy p-panc. Ma hamulec wylotowy i zdrowo we mnie z tego hamuca dmuchnęło mimo że parę metrów stałem. Jakieś 27 000 J.
Zawsze mi się bardzo podobało to zauważalne opóźnienie między zapaleniem prochu na panewce a wystrzałem w broni skałkowej :).
W końcu jakiś skałkowiec :D
Cieszę się z tego filmu i dziękuję za niego, Panie Rufusie, jako że sam strzelam od z górą dwóch lat z tego karabinu (wersji ANIV, więc z 1796 r.) - na strzelnicach. Dzięki Pańskim pomiarom wreszcie wiem, jaką mój "pieszczoch" ma moc i jak traktuje żel balistyczny. Właścicielowi gratuluję posiadania tej repliki (widzę, że to doskonalsza wersja ANIX, więc z 1801 r.) i witam serdecznie bratnią duszę! Co do kul i szybkiego ładowania. Jestem zwolennikiem "historycznego" strzelania z historycznej broni, tymczasem borykałem się z niemożliwością kupienia kul kal. 16,51 mm (.651), jakimi strzelano w epoce. Ostatecznie zamówiłem takie kule (sam nie odlewam) i przygotowuję ładunki papierowe wg instrukcji z epoki (w książce M. Maciejewskiego "Broń palna wojsk polskich 1797-1831", Ossolineum 1980) i takimi niekiedy strzelam, ładując wg regulaminu opracowanego (raczej przetłumaczonego z francuskiego) przez ks. Józefa Poniatowskiego - zapraszam na film: ruclips.net/video/XPN0t48zrq8/видео.html w którego opisie podałem więcej szczegółów. Jeszcze jedno - stosuję nazwę: karabin piechoty, obowiązującą dla tej broni wg polskiego, a nie angielskiego, nazewnictwa bronioznawczego; pod taką nazwą broń ta występuje też w dokumentach z epoki. Ubolewam, że bezkrytycznie kalkujemy angielszczyznę (w W. Brytanii ponoć nawet współczesna broń gładkolufowa, używana przez policję, nazywana jest muszkietem, bo... gładkolufowa właśnie). Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie autora filmu i właściciela repliki!
Więcej skałek 🙂
@@Stanislaw93 i trójząb Neptuna do testów!
Ale ma być oryginał!
Piękna broń. Dzięki Tobie myśle, że czas kupić pierwszy rewolwer :-)
Oryginalnie kule z epoki miały kaliber .65 i były ładowane na suchy papier ten sam w którym uprzednio był przygotowany nabój.
Ujęcia w zwolnionym tempie - miodzio!
Podobno są produkowane przez Military Heritage, firmę z wieloletnią tradycją produkcji replik. Historycznie używano kul o średnicy około .650(wyżej/niżej) w papierowym patronie.
Bardzo fajnie! I jak niektórzy przedmówcy, też chętnie bym kiedyś obejrzał odcinek o muszkiecie lontowym.
Podoba mi się. Kozacki sprzęt
Dziwne ze skalka tak ładnie pracowała na deszczu :)
Spoko odcinek :)
Generalnie zasypywanie zapału prochem powoduje największe opóźnienie „ogień” z prochu ma przeskoczyć przeskoczyć do komory.Wydaje mi die ze na filmie właśnie zapał jest zasypywany prochem.
Nasi tu byli... :D
Niezły efekt , chyba bede się rozglądał za skałkowymi :)
Ciekawie było zobaczyć mitycznego "hindusa" na strzelaniu. Faktycznie nie wygląda on źle na pierwszy rzut oka - zresztą Pedersoli przy dokładnejszym przyjrzeniu się też nie wygląda najlepiej. W sumie wszystkie wcześniejsze filmiki pokazały, że de facto kupujemy kota w worku i każda z tych replik, czy Pedersoli, czy Pietta, czy Uberti, czy hindus, może mieć jakiś feler.
No, jakby to była nasza noga to, Qrde, nie mielibyśmy już nogi, Panie. :) najlepszego!
fajny film
i bardzo nas ciekawi temat "skałek" ... będzie ciekawy rozdział w temacie czarnego prochu
Czekałem na ten film, chciałem się upewnić czy warto zakupić ten sprzęt, muszkiet dzisiaj zamówiony z tym że w okuciach stalowych😉.
Pozdró dla Michała
👍
Fajnie ja będę kupować skałkowca prawdopodobnie Brown bess short land patern ale zobaczy się i przy okazji należę do Garnizonu Fortecy Czestochowskiej grupa rekonstrukcji historycznej 18 wieku pozdrawiam
Miałem okazję mieć w rękach oryginał karabinu 1777 i powiem szczerze, że robi niesamowite wrażenie. Co prawda na strzelnicy nie był strzelany, ale myślę, że stan po dwóch stuleciach nadal pozwalał aby dało się strzelać
Cześć. Czekałem na filmik o skałkówkach. Sam mam kilka. Dwa hindusy Brown Bess (długi i kawaleryjski), Kentucky 45 Pedarsoli i pistolet Ardesy mod. Pirat. Pozdrawiam!
Świetny film. Poproszę czasem inne bronie skałkowe. Jest to bardzo ciekawy temat.
Kula luzem jest poprawna, historycznie wojsko tak ładowało. Tak jak mówisz, chodzi o szybkostrzelność. Jeśli zależy nam na celności bo np. strzelamy na punkty, na zawodach itp. to flejtuch :)
Tak ładowano, bo strzelano wtedy do zwartych formacji na niewielkie odległości. W zasadzie celowanie polegało na odłożeniu poprawki na odległość, bo prawo lewo nie miało znaczenia skoro strzelało się do pułku o np 50-100m froncie :). Z 50m celowano na brzuch, ze 100m na klatę, ze 150 na głowę i zawsze wchodziło w okolice pasa :)
@@klosiu1 Tak ładowano, bo trzeba załadować szybko i sprawnie. I wcale nie strzelano na takie małe odległości, 50m to odległość gdzie atakowani na bagnety zaczynają wiać przed atakującymi, 150-200m to realne dystanse długotrwałej walki ogniowej - nie zapominaj że ludzie też się zwyczajnie bali, nie tylko szeregowcy ale oficerowie również, przez co ogień otwierano nawet poza dystansem umożliwiającym realne trafienia.I dopóki strzelano salwą, o celności indywidualnej nie ma mowy. Po wprowadzeniu broni gwintowanej straty nie wzrosły, a śmiertelny efekt przyniosła dopiero broń szybkostrzelna, bo im więcej się wystrzeli w jednostce czasu, tym większa szansa na trafienie...
Przy strzelaniu sportowym wyrabia się nawyk przytrzymania broni po strzale. Widzę, że ten nawyk może się przydać przy strzelaniu ze skałkowca ;-)
7:30 super
👍👍👍👍
Pozdro. KDZ.
znowu fajny filmik z niecierpliwością czekam za następnym ja co tydzień , czy jak się zamówi księgie dymu czy można autograf
Tak, oczywiście można autograf:)
7:30 efekty jak z matrixu :) to chyba artefakty kompresji. Fajny film!
To wyglada jak fala uderzeniowa po eksplozji
Proch na panewkę stosuję taki sam jaki sypię do lufy 👍 zresztą tak było w epoce. Co innego była broń myśliwska już z lufą gwintowaną. Były na Saguaro kokile "historyczne" do 0,69 i 0,75 i takie mam 😁 może nie jest to maksymalne rozwiązanie ale latają i można dobrać ewentualnie flejtucha 😁
A wiecie szanowni autorzy, że w Polsce mamy polską terminologię i nie trzeba kopiować angielskiej? W polskiej terminologii "muszkiet" to broń długa w typie XVII-wiecznym, późniejsze wynalazki w lżejszej obsadzie i z bagnetem to "karabin", niezależnie od lufy. Podobnie zresztą jak we wszystkich terminologiach europejskich(w tym francuskiej gdzie karabin ten nazywa się "Fusil mle 1777", o żadnym "mosquet" w czasach Ludwika XVI nikt już nie pamiętał, za to "fusil" jest w rękach żołnierza francuskiego do dziś...) z wyjątkiem rosyjskiej gdzie jest rozróżnienie między "rużie" i "wintowka", z tym że "muszkiet" też oznacza u nich jedynie broń XVII-wieczną, wszystkie rosyjskie kopie "Fusil mle 1777ANIX" nazywały się właśnie "piechotne rużie obr. xxxx", żadnego muszkietu tam nie było...
Popieram, zwróciłem też na to uwagę w moim poscie pod tym filmem. Według polskiej terminologii bronioznawczej muszkiet, to broń długa z zapłonem lontowym, zaś prezentowany tu Charleville Mle.1777, to karabin skałkowy, dokładnie - skałkowy karabin piechoty. I niegwintowana lufa nie ma tu żadnego znaczenia. Pozdrawiam.
@@PiotrGórski-w9f Niekoniecznie z lontowym, bo przecież równolegle używano zamków kołowych, broń w typie muszkietu ze wczesnymi zamkami skałkowymi to też nie jest nic rzadkiego. Rzecz ma się głównie w obsadzie, duże łoże, ciężka lufa, wielka kolba itp. to muszkiet, mniejsze łoże, lekka lufa z bagnetem, mała kolba z chwytem pistoletowym to karabin. W naszej polskiej terminologii wojskowej najpierw w czasach saskich była "fuzja", od Stanisława Augusta do dziś zaś "karabin"...
Szczerze nie pamiętam nazwy tego muszkietu ale może jak mówisz że zaczynasz lubić skałki to byście (o ile się da) przetestowali ten muszkiet który służył do przebijania zbroji husarskich kalibru 20mm
Bardzo fajna broń. Mi się chyba broń skałkowa bardziej podoba niż kapiszonowa, ma w sobie to coś. Kaliber potężny, energia spora, ale pytanie jak z gładkiej lufy strzelać celnie na duże odległości?
Trzeba się zebrać dwudziestu chłopa i walić salwą. Któryś trafi.
podobnie wyglądały naloty dywanowe w II wojnie światowej czy Wietnamie :) coś tam trafi. Obecnie ruskie tak bombardują ukraińskie miasta.
Ale prawda, taka była taktyka używania broni odprzodowej. Wszystko na komendy, w zwartych szykach. Stąd na polach bitew znajduje się muszkiety załadowane np 4 kulami, bo nie wypaliło, ale żołnierz musiał dalej ładować i wykonywac jak robot wszystkie czynności. Dopiero wprowadzenie powtarzalnej broni odtylcowej zmieniło zupełnie taktyke piechoty, choć niektóre armie nawet w I wojnie światowej nadal próbowały walczyć jak Napoleon :) @@DR_RUFUS
Cześć; gdzie można kupić bagnet do tego muszkietu?
Zajebisty karabin. Zróbcie film,strzelanie do desek czy coś
Panie armata !!!!
W filmie ORZEŁ SHARPE'A z 1993 jest instrukcja jak oddać z podobnego muszkietu 3 salwy na minutę
Tylko tam wypluwają kule uderzają kolbą o ziemię.A tak na prawdę kula była w ładunku papierowym razem z prochem wkładało się kule i ubijało stemplem nie tak jak na filmie Sharp uderzanie kolbą o ziemię pozdrawiam
Tym bardziej że w imperium Brytyjskim w 18 wieku zdarzały się przypadki że poszczególni żołnierze strzelali sześć razy na minutę standard w wielkiej Brytanii to były 3-4 strzały
Na minutę
@@Wiedzminjohnny Strzelałeś kiedyś fizycznie z takiego karabinu? Próbowałeś oddać kilka strzałów na raz? Pomijając już filmowe bajki o pluciu i tłuczeniu kolbą, nawet biorąc pod uwagę że nabijanie było elementem ćwiczonej pod batem musztry oddanie czterech niecelowanych strzałów mając naboje przygotowane bez konieczności wyjmowania ich z torby jest maksimum, szybciej się po prostu nie z przyczyn czysto biologicznych. W warunkach realnych 3 strzały na minutę to coś możliwe do zrobienia tylko przez chwilkę, w praktyce przy strzelaniu salwami całego pododdziału 2 strzały na minutę to normalna wartość...
@@gallanonim1379pewnie że strzelałem
Miałem hindusa, doskonały egzemplarz mi się trafił, lustro krzesało bez problemu, z kulowym strzelaniem też nie było problemów. Poszedł w inne ręce, bo już nie "rekuję".
Solidna armata 😊.
😎👏👏👏👍👍👍
Można użyć cieńszych flejtuchów
Też mi nasuną się ten pomysł... 🤔
@@tomektomaszewski401 flejtuchy powinno się dobierać w zależności od kuli, to ważna sprawa, bo inaczej pocisk w lufie się będzie odbijał
Czy proch 4F nadaje się do rewolwerów?
Energia większa niż nabój 7,62x39mm. Ciekawe :) W sumie nawet więcej niż niektóre naboje 7,62x51mm. Masakra.
Jest muszkiet teraz aby czekam na karabinek rewolwerowy
Saguaro? Myślałem, że oni robią wodę w butelkach.
Tak ale sklep to saguaro arms
👍🏻😆
tak sobie myślę, że z punktu widzenia survivalowego, nieco krótszy taki muszkiet to świetne rozwiązanie, bo to w sumie i karabin, i strzelba wagomiar 16.
aż sprawdziłem opcje w saguaro, i brown bess Carbine, 3kg wagi, 66cm lufy, a kaliber odrobinę większy od strzelby 12
znalazłem też łyżkę dziegciu w tej beczce miodu - 3kg wagi przy tej lufie i kalibrze to kapiszonowa dubeltówka
z drugiej strony, kapiszonowa dubeltówka to cenowo 2x brown bess carbine
Ciekawe jak strzela śrutem
Dobrze strzela śrutem.
Raczej dobrze bo niby czym się różni od strzelby?
Brakiem czoków?
To może następny Brown Bess.75
Dawno nie było żadnych kanadyjek...
Nie wiedzialem ze muszkiet mial takie kopniecie.. Przeciez to w tamtych czasach musialo ludzi z butow wyrywac :o
W zwolnionym tempie widać ile energii ucieka otworem zapałowym podczas strzału...
Tam się pali głównie proch z panewki.
Jaka tu jest gramatura śrutu sypana?
No Panie taka broń wywalczyła niepodległość Stanów zjednoczonych ameryki północnej.
No tak się dziwnie składa że nie...
@@gallanonim1379 jakieś tam przerobione na kapiszon pewnie były.
Komentarz taktyczny
Poleci ktoś jakiś pistolet skałkowy? Taki odpowiednik glocka tylko z XVII-XVIII wieku
Kentucky kal. .45 lub .50 z zamkiem skałkowym (jest i w wersji kapiszonowej). Mam, strzelam, mogę polecić, aczkolwiek może być teraz "chwilowo niedostępny".
Pistolet patriot też jest świetny. Ma przyśpiesznik i taką ostrogę na kabłąku i chwycie więc można z tego precyzyjnie strzelać. Niestety ciężko znaleźć w wersji skałkowej ale zawsze można wymienić zamek.
No zdziwiło mnie, że nie znasz określenia "pif-paf" ani papierowych gilz jako przybitka!?🤔
Dlaczego uważasz że nie znam?
@@DR_RUFUS z treści filmiku🤷
Tera 75 bez
Fajne są te filmiki, fajnie się ogląda:) ale, nie ma to jak centralny zapłon. Jak miałbym sie z tym tyle certolić to ... Nie nie 😉
A co fajnego w wyjmowaniu naboi z pidełka i ładowaniu ich do lufy a potem w tarczę. Po trzech wizytach się na strzelnicy z czymś takim umarł bym z nudów... 🤦🤦🤦
@@tomektomaszewski401 niestety to cholerstwo jest takie drogie, że jedna wizyta w miesiącu,to max. 😅 Nie ma jak i kiedy się znudzić 😉
@@tomektomaszewski401i jeszcze strzelanie tarczowe dajmy na to kalibrem .22. Dzizus jakie nudy. To już lepiej z wiatrówki na 10 m tarczowo postrzelać.
@@jeremi8136strzelanie z czarnego prochu jest jeszcze droższe.
@@OJakub nie powiesz mi ,że powtarzalne strzały z 308ki,w zakrętkę od musztardy,z 300m ,nie są ekscytujące i satysfakcjonujące. W przeciwieństwie,do babrania się smalcem i kaszą manną.:-)
Dobrze dobrana kula czy pocisk ułatwia ładowanie, w praktyce w karabinie wojskowym przy strzelaniu salwami nikt nie stosował flejtucha. Najważniejsza była szybkośc załadowania broni. Jest taki film " Strzelcy Sharpa" gdzie kulę wypluwaja do lufy a ubijają uderzeniem kolbą o ziemię 😁 celność jak dla mnie średnia ale pięć strzałów na minutę i salwa batalionu robiła swoje 👍😁
Ten film od strony strzeleckiej to niestety gniot. Tak użyta broń jest wręcz niebezpieczna dla strzelca. Jest o tym mnustwo amerykańskich filmów na YT. Nikt historycznie tak tej broni nie ładował...
@@tomektomaszewski401 Nie mówiąc o tym że nabijanie karabinu to element regulaminowej musztry, za błędy w której żołnierz angielski(czy jakiejkolwiek innej ówczesnej armii) był karany możliwie upokarzającymi karami fizycznymi z chłostą włącznie
Mam Braun Bessa w kalibrze 0,75" oraz Ussaro w kalibrze 0,69" jeśli chodzi o karabiny wojskowe. Hindusy może nie wybuchają bo miałem kilka w rękach ale jakośc wykonania i materiały to niestety żenada i totolotek. Karabin Indian Trade Mark który za cholerę nie chciał strzelać i pistolet Pruski który jest celny na 50 m i strzela za każdym razem 👍😁 mimo wszystko Pedersoli to owszem cena ale i jakość 👍 miłej zabawy i pozdrowienia dla wszystkich 👍