Sporo się interesowałem swego czasu tą katastrofą i wg. wszelkich informacji kluczowe było to, że oni byli pewni że Scram zawsze ich uratuje, co by nie zrobili z reaktorem. Dlatego robili eksperyment mimo dużego zatrucia reaktora ksenonem, przez co musieli wysunąć prety kontrolne prawie całkowicie, co ostatecznie spowodowało że reaktor wymknął się spod kontroli. Gdyby zrobili to w czasie normalnej pracy reaktora, zatrucie ksenonem byłoby niewielkie i prety nie musiałyby być wysunięte tak mocno i w takiej ilości, przez co większość część z nich znajdowała się w tym krytycznym położeniu. Tam był jakis problem z niedoborem energii w sieci, przez co zabroniono im wyłączać reaktora, gdy już zmniejszyli jego moc o połowę. Tak pracował cały dzień, przez co doszło do sporego zatrucia ksenonem i dalej już poszło. Właśnie dlatego mieli tak dużo prętów wyciągniętych tak mocno. Czemu nie użyli od razu Scramu trudno powiedzieć. Obiło mi się o uszy że powinien był zadziałać Autoscram, ale musieli go wcześniej wyłączyć, bo przy takim zatruciu ksenonem nie pozwoliłby im wyciągnąć prętów tak mocno. Ale nie sądzę żeby po prostu zapomnieli że muszą go uruchomić ręcznie. Ogólnie obeszli mnóstwo systemów zabezpieczających, żeby móc doprowadzić do tej próby, mając dodatkowo reaktor zatruty ksenonem. Powinni byli wylaczyc go, a po jakimś czasie znów uruchomić, rozpędzić na pełna moc i pozbyć się ksenonu, po czym dopiero wtedy zrobić ten eksperyment. Ale ponoć Diatłow uparł się żeby robić to właśnie tej nocy i nie czekać, bo nikt nie zdawał sobie sprawy na jakie ryzyko się wystawiają. Oni do końca byli pewni że Scram zawsze uratuje sytuację. Gdy reaktor eksplodował na początku myśleli że to eksplozja separatorów pary, przez myśl im nie przeszło że mógł wybuchnąć reaktor. Efekt wiadomy :/
Problem polegał na tym, że reaktor szedł na przegląd i po wyłączeniu go nie byłoby już możliwości ponownego rozruchu i przeprowadzenia testu. Stąd była taka presja od strony Diatłowa, który zobowiązał się ten test zrobić.
Prawdopodobnie nie ponosił. Obraz wykreowany w mediach jest bardzo nieprawdziwy. Operatorzy praktycznie nie złamali żadnych ówczesnych zasad bezpieczeństwa, a wiele wiedzy przed nimi utajono. Zrobiono z niego w dużej mierze kozła ofiarnego.
Sporo się interesowałem swego czasu tą katastrofą i wg. wszelkich informacji kluczowe było to, że oni byli pewni że Scram zawsze ich uratuje, co by nie zrobili z reaktorem. Dlatego robili eksperyment mimo dużego zatrucia reaktora ksenonem, przez co musieli wysunąć prety kontrolne prawie całkowicie, co ostatecznie spowodowało że reaktor wymknął się spod kontroli. Gdyby zrobili to w czasie normalnej pracy reaktora, zatrucie ksenonem byłoby niewielkie i prety nie musiałyby być wysunięte tak mocno i w takiej ilości, przez co większość część z nich znajdowała się w tym krytycznym położeniu. Tam był jakis problem z niedoborem energii w sieci, przez co zabroniono im wyłączać reaktora, gdy już zmniejszyli jego moc o połowę. Tak pracował cały dzień, przez co doszło do sporego zatrucia ksenonem i dalej już poszło. Właśnie dlatego mieli tak dużo prętów wyciągniętych tak mocno. Czemu nie użyli od razu Scramu trudno powiedzieć. Obiło mi się o uszy że powinien był zadziałać Autoscram, ale musieli go wcześniej wyłączyć, bo przy takim zatruciu ksenonem nie pozwoliłby im wyciągnąć prętów tak mocno. Ale nie sądzę żeby po prostu zapomnieli że muszą go uruchomić ręcznie. Ogólnie obeszli mnóstwo systemów zabezpieczających, żeby móc doprowadzić do tej próby, mając dodatkowo reaktor zatruty ksenonem. Powinni byli wylaczyc go, a po jakimś czasie znów uruchomić, rozpędzić na pełna moc i pozbyć się ksenonu, po czym dopiero wtedy zrobić ten eksperyment. Ale ponoć Diatłow uparł się żeby robić to właśnie tej nocy i nie czekać, bo nikt nie zdawał sobie sprawy na jakie ryzyko się wystawiają. Oni do końca byli pewni że Scram zawsze uratuje sytuację. Gdy reaktor eksplodował na początku myśleli że to eksplozja separatorów pary, przez myśl im nie przeszło że mógł wybuchnąć reaktor. Efekt wiadomy :/
Problem polegał na tym, że reaktor szedł na przegląd i po wyłączeniu go nie byłoby już możliwości ponownego rozruchu i przeprowadzenia testu. Stąd była taka presja od strony Diatłowa, który zobowiązał się ten test zrobić.
Mów proszę ciut głośniej, ewentualnie zmień mikrofon, ten bardzo szumi. A tak poza tym bardzo fajny materiał
Będzie archiwum filmów z przejazdów komunikacji miejskiej w Warszawie?
To w ilu procentach winę za katastrofę ponosi Diatłow?
Prawdopodobnie nie ponosił. Obraz wykreowany w mediach jest bardzo nieprawdziwy. Operatorzy praktycznie nie złamali żadnych ówczesnych zasad bezpieczeństwa, a wiele wiedzy przed nimi utajono. Zrobiono z niego w dużej mierze kozła ofiarnego.
Mozesz mowic wyrazniej?