Uwaga! Uwaga! Rozstrzygnięcie konkursu! Ilość wspomnień zrobiła na nas wrażenie :D Większość waszych historii zaczynała się podobnie niewinnie, ciężko był wskazać zdecydowanego faworyta. Decyzją jury (Petit, Kamil, Wojtek) koszulka wędruje do użytkownika Pomnik Świata za historię z mamą i drogą do przedszkola : ) Dziękujemy wszystkim widzom za udział w konkursie, zaangażowanie i liczne komentarze! Choć każde wspomnienie jest indywidualne, to jednak fascynacja motocyklami od dziecka jest zbiorowym doświadczeniem :D Mamy nadzieję, że zadanie konkursowe samo w sobie było dla was niezłą rozrywką. Koszulki PIT BULL West Coast x Motobanda jeszcze dostępne, ale niektóre rozmiary wkrótce się kończą!
7 lat temu wujek kupił Simsona s51 gdy został doprowadzony do stanu używalności zaczął mnie uczyć jazdy na nim trwało to trochę lecz się opłacało za każdym razem gdy miałem okazję się przejechać cieszyłem się tak bardzo banan na mordzie cały dzień i nie schodził z twarzy nigdy tego nie zapomnę i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z motocyklami. 💪😎🔥
Moim takim szczególnym wspomnieniem jest przejażdżka Honda CBR 1000f 92 r jako pasażer, miałem wtedy kilkanaście lat, nie pamiętam dokładnie, byłem wtedy zachwycony wtedy ta wielką maszyną. Kolega kierownik dał mi wtedy swój kask a on jechał bez co nie było do końca mądre ale tak było, na szczęście nic się nie stało, do momentu gdy skończyliśmy jechać zatrzymaliśmy się a ja zsiadając z z miejsca pasażera i będąc wtedy w krótkich spodenkach otarłem się prawą nogą o jeden z tych wystających do tyłu gorących wydechów i popatrzyłem sobie łydkę oparzenie miało średnice jakby pomarańczy i to piekło jeszcze kilka dni. To było pierwsze moje spotkanie z takim większym motocyklem powyżej 250ccm i też wtedy powiedziałem sobie że chciałbym w przyszłości jeździć na motocyklu, choć miałem już wcześniej styczność z komarami, WS'kami, MZ'kami które posiadał mój dziadek. LwG dla wszystkich motobandziorów.
Pamiętam rok 1994, ja lat 10, starszy kolega jeździł za blokiem motorynką, wiecie znacie te manewry między drzewami jadąc raz to wydeptaną ścieżką a raz po trawie, mnie nie było stać na motorynkę ale miałem słodkie draże i za paczkę tego smakołyku kolega dał mi 5minut jazdy. Najlepsze 5 minut ever. A koszulka najfajniejsza to "Snake". Pozdrawiam
Wspomnień z dzieciństwa było pełno ale najbardziej pamiętam jak tata kolegi kupił sobie Yamahę Virago 750 gdy tylko ja zobaczyłem odrazu mi się oczy zaświeciły była przepiękna do tego ten cudowny dźwięk i przewiózł mnie na miejscu pasażera wtedy wiedziałem że kiedyś też będę miał podobny pokochałem motocykle całym sercem miałem wtedy chyba 10lat. Później z czasem niestety motocykle odeszły na boczny tor ale zawsze były w sercu i myśl z tyłu głowy że kiedyś kupię motocykl. Gdy dorosłem na tyle żeby samemu być w stanie pojechać i utrzymać duży motocykl kolega dał mi się przejechać wszystkie wspomnienia i to cudowne uczucie wróciło i po roku kupiłem swój pierwszy motocykl. Pierwszej przejażdżki nigdy nie zapomnę była "magiczna"
Moje pierwsze wspomnienie z "moto" to ja w garniturze, pierwsza komunia, nowa motorynka, ojciec tłumaczący gaz, sprzęgło puszczaj powoli....a potem jedno koło, wyrwanie siodełka spod pupy i stop na drzwiach garażu. Od tamtego czasu złapałem bakcyla motocyklowego.. chyba odbił się o tych drzwi garażowych i trafił we mnie. Motorynką jeździłem prawie do ogólniaka. Potem były ETZ150, Java 350 i Junak, OSA a teraz nie mam nic ..... ale stara miłość nie rdzewieje i niedługo coś będzie po 15 latach przerwy. SNAKE wygląda ładnie.
Moja pierwsza przygoda z motocyklizmem zaczęła się w wieku ok 12 lat, jak nieco starszy kolega przyjechał motorynką i dał mi się przejechać. Ogarnąłęm jak wrzucić pierwszy bieg i taki byłem podjarany jazdą w odniesieniu do rowera (nie musiałem pedałować a jechałem), że wjechałem na taki duży kamień i idealnie się na nim zawiesiłem :D Koła były w górze a silnik był podparty na kamieniu. Na szczęście ani mi ani motorynce nic się nie stało :D Co do koszulki podoba mi się BANDIT. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! :)
Jak miałem 8 lub 9 lat tata odpalił starą Jawę 50 (kaczkę) i pojechaliśmy razem do pobliskiego lasu. Pokręciliśmy się tam chwilę, ale uśmiech nie zszedł mi do końca dnia :D A z koszulek to ta z motocyklem wygląda fajnie :)
Romet e-pony przepiękne wspomnienie zanim się rypnąłem na nim to koledzy z pracy jeździli i się zastanawiali czy można tym elektrykiem palić gumę, więc mój szefo (który wtedy miał rozwalony kręgosłp czy coś takiego ) stwierdził że weźmie go do krawężnika i upali laka. Jednak kiedy zaczął to robić to wyjebal w lampę która była obok. koniec
Miałem osiem lat. Może dziewięć. Były wczesne lata 90. Jak co roku wakacje spędzałem u dziadków w Bieszczadach. Pewnego dnia, pod wieczór, pod dom podjechał motocykl. Był ogromny, głośny, muskularny... Wspaniały. Nawet po zgaszeniu silnika unosił się wokół niego zapach benzynowych perfum. Jeździec poprosił mnie żebym zapytał dziadka czy może zostawić motocykl na noc pod naszym płotem. Pobiegłem, uprosiłem dziadka by nie robił problemów. Jeździec, który musiał przyjechać z innej wsi, podziękował mi i poszedł na lokalną potańcówkę. Ja miałem cały wieczór na studiowanie kształtu cylindrów, lepkich wężyków, popękanej skórzanej kanapy, utłuczonego reflektora... Pomacałem manetki... Nie odważyłem się na niego wdrapać. Byłem niegodnym tego zaszczytu miejskim szczylem. Tak, widywałem czasami motorynki. Nie robiły one jednak na mnie większego wrażenia. Teraz przede mną stało coś innego, coś z zupełnie z innej bajki. Nie jakaś zabawka, nie byle "motor", ale prawdziwy motocykl. Archetyp motocykla. Do dziś nie jestem pewien co to było - może Jawa 350, a może jakiś zbłąkany Ural? Nie wiem. Nie pamiętam. Rano już go nie było. Z Motobandowych koszulek "Diagram" podoba mi się zdecydowanie najbardziej.
Miałem 8 lat rodzice kupili mi motorynkę nową w sklepie pamiętam to jak dziś. Nowa, błyszcząca, niebieska moja tylko moja... Praca tego singla😉, chromowana kierownica, wydech poprowadzony górą aha jaki ja byłem dumny i szczęśliwy. Jak ją jechałem pierwszy raz czułem się jak super bohater, free raider razem wzięci... Potem miałem wiele motocykli, dzięki nim poznałem moja żonę, moi synowie też jeżdżą na motocyklach ale tej blue baby nie zapomnę nigdy... Dziękuję moim szalonym rodzicom, że kupili 8 latkowi moto i pozwolili mu jeździć po drogach w tym wieku. Żałuje, że Ich już ze mną nie ma, ale to dzięki Nim motocykle są częścią mojego życia... Pozdrawiam MotoBande
Cześć. Moje pierwsze wspomnienie z Motocyklami takie które zapamiętałem najlepiej bo chłopaki ja z 90” jestem :) to zakup mojego pierwszego moto i to była katana z 1993roku gdzie świeżo po zdaniu prawka na A bo na B zdałem dopiero później to prawie zaliczyłem szlif na jeździe testowej na Suzuki. I od tamtej pory mam respekt do katany, próbowała mnie zrzucić ale ja jej się odwzdzieczyłem troska i opieka, przez następne kilka lat nigdy mnie nie zawiodła i już nigdy nie chciała zrzucić. Moje serce od zawsze należeć będzie do katany. Pozdro
Zacznę od d...y strony, najbardziej podoba mi się koszulka Motobanda Snake. Szkoda że tylko 1 nagroda. Miałem nie pisać bo szanse małe. Ja motobandowcy już dobrze po 30-stce (83r.) i trochę mi się nie chciało, ale obejrzywszy was i poczytawszy trochę komentarzy podzielę się swoją historią. Moja historia motocyklowa zaczęła się dawno, bo jeszcze byłem w brzuchu mamy, na motocyklu ojca WSK 125 był to jedyny środkek lokomocji. Potem było jeżdżenie między rodzicami. Sam zacząłem od Rometa Kadeta którego ojciec kupił ( bodajrze w 3 klasie podstawówki ) i kazał wrócić nim do domu ( nie umiałem jeździć ). Pomógł ruszyć i tak przejechałem kilka kilometrów pod dom. Oczywiście ciężko było się zatrzymać bo nie wszystko zapamiętałem co tłumaczył :P Ale potem było już tylko lepiej. Potem była motorynka, Simson S51 i prawko na B. Oczywiście na A niet bo rodzice nie pozwolili - niebezpieczne. A ojciec sam całe życie jeździ na moto, teraz mało ale całą młodość tak. Więc temat odswieżyłem mając 26 lat, parkwko na A, mój pierwszy pełnoprawny moto Suzuki GS 500 przez 3 lata, potem Gsr600 który jest ze mna do dziś. Zresztą do dziś polecam każdemu. I tu nawiąże do Katany. Mnie ten model się nie podoba, ale i mój obecny model GSR też mi się nie podobał, zwłaszcza z przodu - lampa. Ale za to liczniki, tył zadupek ok. Ale prowadzenie, wrażenia z jazdy, ogólna frajda z jazdy spowodowało że szukając 600-tek padło na Suzuki. Tak samo może być z nową Kataną, wygląd a wrażenia i radość z jazdy to 2 rożne sprawy. Życzę wszystkim wczesnej wiosny i zdrówka. Pozdrawiam MagneZ Gsr600 Koziegłowy.
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to końcówka lat 90tych, miałem wtedy około 8lat.Mieszkałem ze swoimi wujkami w rodzinnym domu. W każdą niedziele po sumie było słychać dźwięk MZetek przemykających obok naszego domu, gdy nagle kumpel wujka przyjechał CBR F2, nowy zakup, wszyscy tak podziwiali i się jarali tym sprzętem że widząc to wszystko powiedziałem sobie że kiedyś też sobie kupie... A słuchając opowieści jak to przejechał szybko obok cepeenu , że widzieli tylko same kolory jak przemkneły to aż ciary przechodziły. Pozdro
Dopiero będę zaczynał przygodę z motocyklami,na wiosnę pierwszy sezon.Jestem w fazie szukania motocykla.Dzięki waszym filmom padł wybór na Suzuki bandit 600.To ten motocykl mnie urzekł.
Pierwsze motocyklowe wspomnienie jakie po przeszło 40-stu latach przychodzi mi do głowy to przejażdżka na baku motocykla (nawet już nie pamiętam jakiego, ale chyba była to jakaś crossówka mojego kuzyna, który z powodzeniem startował w zawodach). Potem było już tylko gorzej ;))))) Wiele WS"ek, jakaś Panonia, SHL, różnego typu komary, ogary itp itd. Najbardziej jednak zapadła mi w pamięci jedna akcja na "prawie" motocyklu, czyli przejażdżka Simsonem 3 z moją kilkuletnią siostrą i rok starszym bratem po polnych drogach, przejażdżka była wyśmienita do momentu, aż zaliczyliśmy efektową glebę. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a teraz po tylu latach mamy przynajmniej co wspominać! Zapach benzyny dwusuwa i marzenie o motocyklu pchnęło mnie w objęcia hondy Rebel, którą dumnie używałem przez kolejne 3 lata. Aktualnie jeżdżę VFR"ą, a na horyzoncie (póki co bardzo odległym ;) ) majaczy Africa Twin i marzenie o zjechaniu nią kuli ziemskiej. LwG i do wiosny! P.S. jeśli chodzi o koszulkę to ta z silnikiem (chyba nr4).
Witam, moje wspomnienie motocyklowe to było wtedy, kiedy byłem u siostry i szwagier zabrał mnie motorem w nocy na nocną jazdę, to było istne szaleństwo! Myślałem, że wylądujemy w rowie :D Ale na szczęście było super, pozdrawiam serdecznie :D
W wieku 6 lat, kuzyn wziął mnie na przejażdżkę WSK 125 i uderzyliśmy w auto. Set wbił mi się w nogę i 2 tygodnie w szpitalu. Motocykl był moim marzeniem i po 23 latach od wypadku Żona zapisała mnie na prawo jazdy i od 1.5 roku jestem posiadaczem Hondy cb 1100 X11. Pozdro 👍. Bandit najlepsza
Jak miałem 6 lat byłem na wakacjach u wujka na wsi, któregoś dnia posadził mnie na Junaku M10 który stał w stodole. Od tamtego momentu już wiedziałem,, że będę latał na moto. P S wincyj Cinka!!!!
Hej Motobando, moje pierwsze wspomnienie podstawówka na Jawce 50 tce taka żółta z płaskim bakiem, pierwszy bieg wrzucało się do góry😂 kumpel ,, Piekarz" ksywka uczył mnie jeździć siedząc z tyłu, zrobiliśmy kilka kółek po placu gdzie często graliśmy w piłkę . To było niezapomniane gdyż po jeździe musieliśmy rozkręcić skrzynię biegów 😂😂😂 dowiedziałem się że sprzęgło jest czasem potrzebne do zmiany biegów 😁😁😁. Pozdrowienia Barszczu Koszulka jeśli coś to DIAGRAM
Pierwsze wspomnienie z motocyklem to zieloniutki Simson Schwalbe ściagnięty z niemiec przez ojca.Przywiózł go kiedyś w nocy, motocykl cały poobijany, połowa części w worku na jakieś pasze, o nic nie pytałem dla mnie był spełnieniem marzeń.Byłem wtedy gnojek 8 czy 9 lat.Motocykl złożyliśmy na następny dzień i tak złożony przetrwał kolejne 5 lat katowania na polnych drogach.Żadnej wymiany oleju, tylko dolewanie paliwa, a ile razy zaliczyłem nim fikołka albo szlifa to nie zliczę.Na wsi wszystkie prawa działały inaczej, dziwię się że przetrwałem to bez szwanku. Tak zaczęła się moja przygoda, dzięki za przypomnienie chłopaki ;)
Moje pierwsze wspomnienia zwiazane z motocyklem to jako 11 latek odpalam na popych komara s38 z dwoma biegami w rączce dostałem go od dziadka wiatr we włosach i tak się zaraziłem motacylkami teraz jako 40 latek jeżdżę na sporcie i jak słyszę ryk Moto to ciągle jak dziecko uśmiech od ucha do ucha😁🏍️🔥.
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe, które przychodzi mi na myśl jest takie, że jako mały dzieciak często jeździłem z tatą siedząc przed nim - na baku - na jego czarnej MZ ETZ 250. Nasze przejażdżki często wyglądały tak, że po nabraniu niewielkiej prędkości tata puszczał kierownicę i wtedy ja przejmowałem sterownie. Dodawanie gazu i trzymanie rąk na kierownicy sprawiało u mnie wielką radość oraz dumę w piersi. Kiedy dzisiaj patrzę się na swoje zdjęcie gdzie siedzę na czarnej MZtce w kasku czuję to uczucie wiatru we włosach, drganie silnika oraz ukochany zapach benzyny.
Rok 1996, w końcu ubłagałem tatę aby dał mi się przejechać na jego romecie ogarze po upragnionej odpowiedz "tak synu" poszliśmy do piewnicy w naszej kamienicy wyciągnąć go po schodach do góry, krótka instrukcja obsługi co służy do czego , ze to proste jak jazda na rowerze ale mam nie zmieniać biegów i jechać wolno ;) w końcu nastąpił ten wspaniały moment ... jadę było pięknie do pierwszego zakrętu ... gleba :D tata przerażony biegnie z tyłu głowy ma już ze mama zedrze z niego skórę za to ze dał się namówić , podbiega podnosi motocykl patrzy na mnie a ja do niego " tato było super ja chce jeszcze " . i tak zaczęła się moja pasja do dwóch kółek
Umówiłem się z bratem na jazdę próbną przed zakupem mojego pierwszego motocykla od niego (bandit 600s, znałem historię i wiedziałem ile serca włożył w niego), wszystko mi się podobało, zrobiłem kilkanaście kilometrów, po czym wróciłem do garażu. Postawiłem motocykl na stopce centralnej na środku garażu i poszliśmy dobijać targu. Po kilku minutach przyszedł ojciec z wieścią że motocykl leży na boku. Okazało się że cofając autem klepnął go od tyłu, na tyle mocno że spadł ze stopki i się położył. Straty nie były duże, kierunek, zadupek i owiewka, i klapa alternatora. Owiewkę i zadupek udało się uratować u lakiernika, a klapę altka udało się spolerować. Przy okazji naprawy zamontowałem crash pady. Motocykl mam drugi sezon i naprawdę jestem mega zadowolony pomimo trudnego początku naszej znajomości. Koszulka to oczywiście "Bandit" rozmiar L.
Moja przygoda z motocyklami zaczęła się od dziadkowego zielonego Romet Kadet. Pamiętam pierwsza jazdę przed blokiem. Przejechałem kawałek, nie bardzo ogarniałem. Cała akcja trwała może 10min. Potem za jakiś czas dziadek miał wypadek na "komarku" i Romecik leżał w szopie. Ojciec wyciągnął go szopy, doprowadził do stanu używalności i mimo, że Romet przestał być jednośladem a stał się dwu śladem zaczął na nim jeździć a ja zacząłem się na nim uczyć. Z czasem ojciec kupił Simsona SR 50, a Romek dostał się mnie. O to były czasy :) koledzy mieli motorynki a ja śmigłem kadetem :) Pamiętam do dziś pierwsze bączki, palenie gumy na mokrym. Ręce ciągle pachniały mi benzyna, ciągle przy nim grzebałem :) z czasem przyszedł czas na Simsona. O to był sprzęt :) Pamiętam jak kiedyś wracałem w letni wieczór od kumpla, chłodne powietrze, i lekka górka. Simek osiągnął taka prędkość, że złożyły mi się lusterka, na liczniku 80km/h! Co za prędkość! :) To był sprzęt! Niestety Romka sprzedałem koledze a sam śmigłem na Simonie. Odkąd zacząłem jeździć na motorowerze wszystko przeliczalne na benzynę. Dzieciaki ze szkoły chciały jechać na wycieczkę, a ja sobie myślę kurde ile by było za to benzyny:) ile jazdy ;) W 2002 jak już mogłem zrobiłem kat A, choć mogłem robić B, nie myślałem o tym, A było najważniejsze. Moim marzeniem było mieć własny prawdziwy motocykl. Kurs i egzaminem robiłem na MZ ETZ 150:) Chciałem taka kupić, kupiłem nawet książkę "sam naprawiam MZ ETZ 150" MZety nigdy nie kupiłem:( ale książkę mam do dziś. Po technikum pojechałem do Szwajcarii. Pojechałem tam z jakiegoś programu jako absolwent Technikum Rolniczego :) W planach było zarobienie pieniędzy na Suzuki GS500 :) W Warszawie na dworcu kupiłem jakieś czasopisma motocyklowe, ŚM i chyba Ścigacz? Nie pamiętam. Niestety z zarobku na motocykl nic nie wyszło... Przez długi czas chyba 15 lat nie jeździłem niczym. Dopiero jako dorosły żonaty facet kupiłem motocykl. Był to prezent od Żony na urodziny. Powiedziała mi wtedy " zawsze marzyłeś i motocyklu, mamy odłożone jakieś pieniądze, kup sobie motocykl" Dzięki niej kupiłem. Z kolegą, który jeździł udałem się do jego "znajomego" handlarza. Wybór padł na Czarną Hondę Hornet z 2000r. handlarz gnojek wiedział, że to mój pierwszy poważny sprzęt, że to prezent urodzinowy i że jestem napalony na moto. Szmaciarz wcisnął mi tego nieszczęsnego ulepa. Na pierwszy rzut oka był cacy. Później się okazało, że to ulep. Doskonale wiedział co mi sprzedał więc szybko oddał kasę. Zaczęły się więc poszukiwania nowej maszyny. Zmiażdżyła mnie polska rzeczywistość. Ulep ulepem poganiany. Zwiększyliśmy budżet, trafiłem na forum horneta i na FB na Chłopaków z Moto Italia z Piły. Wspaniali goście. Kupiłem od nich Horneta z 2003 zupełnie w ciemno. Na podstawie opinii z forum i FB. Jacek wysłał mi zdjęcie z MMS z Włoch srebrnej matowej hornetki. Zapłaciłem zaliczkę. Przywieźli do Polski załatwiłem wssykie formalności i Hania dotarła do mnie ;) Spędziliśmy razem 3 sezony, bez , awarii, bez niespodzianek. Między czasie Żona zrobiła kat A, kupiliśmy Kawasaki Er6n i śmigamy razem. Ja na nowy sezon kupiłem Hondę CB1000r SC 60, a Hornet został..Żona nie pozwoliła go sprzedawać ;) Koszulka może być yzf ;)
Nigdy nie jeździłem motocyklem wiec po zdaniu kursu i odebraniu prawka w piątek , w sobotę zrobiłem "testowe" 50km aby w niedziele zrobić 430km po mamrota :) ludzi których się poznało w trakcie zdawania kursu i którzy są obecni to najlepsze wspomnienie jakie mam, dziękuje wszystkim i tych co spotykam każdego dnia na drodze. LWG (koszulka z silnikiem najlepsza)
Nie pamiętam kiedy to dokładnie było ale wiem, że była to zima jechałem z wujkiem rometem ogarem 205 przez piasto (wiem chore w zimie jeździć) ale cóż, asfalt był czarny ślisko nie było dało się jechać wystarczyło się tylko ciepło ubrać, no i jechalismy i w pewnym momencie tak patrze na drogę i czuje, że no nie będzie za ciekawie... i przeczucie się sprawdziło. przewróciło nas na bok... na szczęście nie było aż tak dużego ruchu na drodze wiec nic złego się nie stało, ani mi ani wujkowi, wstaliśmy i pojechalismy dalej na szczęście do celu od miejsca tego zdarzenia nie mielismy daleko. Jak dla mnie najbardziej podoba się koszulka numer 1 :D Pozdrawiam serdecznie i ciepło wszystkich :D
Moje pierwsze wspomnienie (a może i wspomnienia? :D) motocyklowe kojarzą się z tym, jak mój tato wracał z pracy swoją czarną WSK :D jako dziecko zawsze po jego powrocie, z dobrą godzinę siedziałam na motocyklu i udawałam, że jeżdżę kręcąc manetką :D aaaa i nie zapominajmy, naklejka tygrysa na czarnym baku do tej pory jest w mej pamięci :D P.s. Wasza najfajniejsza koszulka to SNAKE! :D
Moje pierwsze wspomnienie to gimnazjum i dzień w którym moja klasa zdawała na kartę motorowerową. Przyszedłem na egzamin w nadziei że któryś z kumpli da mi zdać na swoim sprzęcie. Dorwałem jakis skuter nigdy wcześniej nie jeżdżąc na dwóch kołach, nie licząc oczywiście roweru. Zdałem za pierwszym razem i od razu złapałem bakcyla. Tak się zaczęło, najpierw była motorynka, która mam do tej pory, potem jak dorosłem 125cm3, a teraz v strom 650. Przygoda nadal trwa i oby trwała jak najdłużej
Witam serdecznie, moje pierwsze motocyklowe wspomnienie było z kolegą, który przewiózł mnie Simsonem s51 bodajże lub trochę inny, bo za bardzo się nie znam na modelach i było super, wiatr we włosach i drgania pod tyłkiem xD Niezapomniane chwile, pozdrawiam i życzę wesołych świąt ;)
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe ? Gdy miałem 13 lat mój tata pierwszy raz posadził mnie na MZ 250. Wcześniej był skuter, był Simson czy inne Ogary, była już zrobiona karta motorowerowa... ale odkręcenie gazu na tej MZtce to było prawdziwe pierwsze mocne doświadczenie, po którym wiedziałem już że będę nałogowo jeździł. Co ciekawe, mój tata kupił ową MZ z tęsknoty, bo sam nie jeżdżąc od 15 lat, a przy okazji zaraził tym mnie. Pozdrawiam z pokładu CBR 600RR
wstęp jak do pełnometrażowego filmu moje pierwsze wspomnienie wiąze sie z małym crossem loncinem 125cc, jak dostałem go od rodzicow przez około godzine uczyłem sie wogule jezdzic po czym załozyłem kask brata i pojechałem w pole ale z racji takiej ze lonciny to złomy i lata trzeba im liczyc jak psu to oczywiscie cos sie musiało stac.Po 30 min jazdy złamał sie amortyzator ja sie wywaliłem potem miedzy wachacz a rame wsadziłem gruby patyk i prowadziłem to padło około 3km do domu. Piękny początek przygody motocyklowej. 2:30 ta druga z lewej zajebiaszcza
Nigdy nie zwracałam uwagi na motocykle, chyba, że na te, które chmarą głośno przejeżdżały pod moim domem jadąc na zlot pod Jasną Górą. Dlatego moje pierwsze świadome wspomnienie motocyklowe jest świeże - jest to moment pierwszej przejażdżki z chłopakiem. Pamiętam jak wszystko mi wcześniej wytłumaczył, co robić, czego nie. Kiedy ruszył wszczepiłam się w niego tak mocno jak mała koala z lękiem wysokości do drzewa. Spięta jechałam przez całą drogę, więc kiedy w końcu zsiadłam, czułam się jak po dobrym treningu. Ps. Z każdą kolejną jazdą podoba mi się coraz bardziej ;) a najfajniejsza koszulka dla mnie to bandit
Moje pierwsze wspomnienia to kiedy kolega brata kupił "motorynkę". Oj co żeśmy ją poupalali, co żeśmy nią trawników przeorali, co żeśmy nią "koleżanek" powozili... Tylko my to pamiętamy i aż dziwota, że ona to wszystko wytrzymała :D Wielka szkoda, że poszła na handel za jakiś psi pieniądz, teraz pewnie byłaby w cenie "nowego" moto :) Jeśli chodzi o wzór to "diagram".
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to 1995r i kilka minut przejażdżki pierwszy raz w życiu na amerykańskiej wersji Yamaha FZ600 w kolorze biało czerwonym w wieku 13 lat. Nigdy tego nie zapomnę jak wielkie zdziwienie mnie dopadło w porównaniu do simsona schwalbe czy rometa ogara którymi wcześniej miałem okazję śmigać… Szoku takiego w dzisiejszych czasach nie jesteśmy w stanie osiągnąć ze względu na nieograniczoną wręcz dostępność praktycznie każdego sprzętu… Pozdrawiam całą Motobandę🤘🍻
Moja wspomnienie jak i zarazem pierwsza jazda na jednośladzie z silnikiem spalinowym była w wieku 8 lat gdy tato stwierdził że pora nauczyć mnie jeździć na Romecie ogarze, na którym uczył go jeździć jego ojciec. Ledwo dostawałem do ziemi i ciężko mi było odpalić "z kopki" zabójcze 50cm³. Dostałem szybką instrukcję co gdzie jest i za co odpowiada, poza jedna drobną rzeczą a mianowicie jak używać hamulców. Jazda do przodu na pierwszym biegu szła mi dobrze. Tato po chwili obserwacj moich zmagań stwierdził, że spełnił swój obowiązek przekazania rometa na syna i sobie poszedł. Ja w tym czasie zmęczony ciągła jazda w kółko postanowiłem spróbować swoich sił w jezdzie na wprost. Rozpędziłem się i gdy płot zaczą się niespodziewanie szybko zbliżać z panikowałem bo przecież nie wiedziałem jak hamować i bum wylądowałem w płocie. Nie zraziłem się upadkiem a wręcz pokonywałem kolejne kilometry z uśmiechem na twarzy stając się motocyklista tak jak moj ojciec i dziadek. A romet wciąż żwawy mimo upływu lat dalej pozostał w rodzinie i czeka na kolejnego następcę :) koszulka jaka mi się podoba to yzf o rozmiarze M
Jak miałem 4 lub 5 lat wujek woził mnie na ryby WSKą. Na rybach się nudziłem ale jazda z przodu i trzymanie kierownicy kiedy prowadził zapoczątkowała moją pasję do Moto 🙂
Brat posadził 5/6 letniego mnie na Jawie 50, wbił bieg i puścił sprzęgło, z racji tego że nie wiedziałem jak się hamuje, pojechałem w pokrzywy. Po 25latach już wiem gdzie są oba hamulce (o przypomnieliście mi że miałem płyn dziś wymienić). Jakby co to wzór nr 3.
Moje pierwsze wspomnienie którego bakcyla motocyklowego złapałem od kuzyna który miał w pomieszczeniu gospodarczym Simsona S51 enduro,siedziałem na nim z marzeniami....aż mnie przewiózł
Jako mały 10-11 letni szkrab na wakacje jeździłem do rodzinki na wieś . Tam wujcio nauczył mnie jeździć na sprzęcie marki komar . . Czułem się na nim jak stary harleyowiec ;) wujcio miał jeszcze wsk 125 kobuz , dla mnie to był wtedy szczyt marzeń i wzór motocyklowego piękna ze względu na rurę wydechowa umieszczoną wysoko jak w moto crossowym. Po podwórku biegał agresywny (mi wydawał się wręcz krwiożerczy ) kogut którego po prostu się bałem i zawsze schodziłem mu z drogi . Wujaszek chciał wykrzesać ze mnie odrobine odwagi i powiedział że jak dojdę do stodoły, po drodze do której grasował ten bestialski kogut to .... da mi się przejechać swoją WSK .... Strach był ogromny ale chęć spróbowania swoich sił na tak przeogromnej dla mnie wtedy maszynie była znacznie większa.... zacisnąłem drobne piąstki, w jednej z nich trzymałem broń obronną w postaci kijka i .... ruszyłem. Atakowany przez bestię byłem co chwila ale dzielnie dawałem rade i parłem na przód. Czułem jak serducho ze strachu ucieka mi do pośladków jednak UDAŁO SIĘ . Szczęśliwy i zadowolony z siebie wróciłem do wujcia który jednak zamiast obiecanej przejażdzki odburknął tylko ze śmiechem .... ŻARTOWAŁEM , za mały jesteś ............... Wściekłość ogarneła mnie ogromna ..... wyczekałem więc jak wujaszek pojedzie do pracy w polu. Poprosiłem o pomoc kolegę i we dwóch wyprowadziliśmy wsk-owa bestię na drogę , opierając ja o płot. Kluczyka nie było ale daliśmy sobie radę lekko spłaszczonym gwoździem . Przekręciłem , kontrolki się zapaliły , kolega opierając się o mnie skoczył na kopniak i .... bestia przemówiła ;) przechylając się mocno w lewo, gdzie mój tyłek musiał być aż po za siedzeniem prawie , wrzuciłem bieg , odepchnąłem się od płotu i ruszyłem. Było cudownie, mega wspaniale....tym bardziej kiedy udało mi się przerzucić na dwójkę a potem nawet trójkę. Pędziłem z zawrotna dla mnie wtedy prędkością , grubo ponad 40 km/h , może nawet 50 ;) wtedy chyba zakochałem się w motocyklach ;) jazda była super, tym bardziej że uważałem za cholernie nie w porządku zachowanie wujka który mnie zrobił w trąbę i na tamta chwile nie myślałem o konsekwencjach .... jednak po pewnym czasie moje łapki obejmujące kierownice bestii i całe drobne ciało dzieciaka zaczęło odczuwać że jednak kaliber motocykla nie jest jeszcze przeznaczony na dłuższa metę dla takiego szkraba więc zacząłem kombinować ....jak się zatrzymać ....? Skoro sporym problemem jest zmiana biegów .... więc jak stanąć żeby nie zaliczyć gleby? Chwila zastanowienia i EUREKA .... postanowiłem wjechać w stóg siana . Wszystko udało się pięknie ...no prawie .... bo kiedy zobaczyłem zbliżającego się wujka....zszokowało mnie jak można być aż tak białym na twarzy .... uciekliśmy z kolegą który wiernie mnie wspierał w tej akcji do pobliskiego lasu .... wujaszkowi nie chciało się za nami biegać, zajął się oglądaniem i odstawieniem swojej boskiej wsk , odgrażając się jednak że mój tatusiek zrobi mi z tyłka jesień średniowiecza .... kiedy po kilku godzinach mój Tata znalazł Nas w tym lesie, kiedy mu o wszystkim opowiedziałem, nie tylko nie wymierzył spodziewanej kary cielesnej ale jeszcze opiepszył wujaszka . W moich małych oczach , mój Ojciec był dla mnie wtedy kimś duuużo większym niż najbardziejszy superbohater , poczułem jak bardzo mocno go kocham i jak bardzo mocno pokochałem motocykle . ;) i kocham je do tej pory ;) jak wariat ;) Ps. wszystkie koszulki są świetne , mi jednak najbardziej pasuje , DIAGRAM . Pozdrawiam wszystkich zakręconych motocyklowo LwG
He he, takie właśnie jest Suzuki :). Pierwsze kupiłem w 98 roku RG 125, dużo szybsza od mzty 250, później Gsxra 600 Srad, szybszy od cbr 600 f, następnie Ls 650, piękny dźwięk i niedawno na dobitkę Rmz 250, żeby mnie w końcu coś sponiewierało hihihihi. O rometach z lat osiemdziesiątych i mzetach szkoda pisać, bo więcej pchałem niż jechałem! Po drodze miałem jeszcze Gpzta 1100 i wtedy byłem najszybszy w regionie... Pozdrowionka!
Udało mi się odpalić w końcu po pół roku walki Aprilie Tuareg 600 i pojechałem nią na wycieczkę po polnych drogach. Zgasła od tak i miałem przyjemność pchać ją 6 kilometrów po drogach i polach wiosną okraszonych, czyli w błocie i zimnie :)
Ja też z 91' także motoryna za 3 stówy to był wypas. Jazda we dwójkę, pozdzierane kolana, bunny hopy, "tuningi" i niezliczone godziny pchania bo coś się rozj****o :D, a i tak się kochało od wejścia do garażu i zaciągnięcia zapachem mieszanki.
Pierwsze mega wryte wspomnienia z motocyklami: pierwszy raz usiadłem na duży motocykl. Pierwsza godzina jazdy na placu manewrowym w trakcie kursu na prawo jazdy. I co...? Paciak na ósemce...🤪 Nie zapomnę do końca życia. A koszulka najlepsza "Yamaha YZF"
witam moje motocyklowe wspomnienie sięga lat 90tych kiedy w wieku kilku lat wychodziłem na motor wujka Jawa 350 ledwo do kierownicy dostawałem ale fajnie było po marzyć :) w podobnym wieku tata woził mnie komarkiem też bardzo miło wspominam :)
Długa lecz śmieszna historia z mojego życia polecam sie nie zniechęcać 😆 Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie pochodzi gdy chodziłem do 2 klasy podstawówki i zbliżało sie lato a mój kolega ze wsi miał motorynke romet pony 50 Ja zafascynowany tym że to nawet zasuwa jak złe (w porownaniu do rowera) zawracałem mu gitare żeby dał mi sie przejechać choć nie miałem zielonego podjęcia jak jeździć,lecz gdy pszyszla pora, to mi mniej więcej wytlumaczył co i jak ale zapomniał dodać ze hamulec nożny nie jest zbyt mocarny a wrecz go prawie nie ma, no cóż wrzucilem jedynke i za którymś razem udał mi sie ruszyc. Byłem wtedy najszcześliwszym człowiekiem na świece przez całe 30 metrów do najbliższego zakretu z ktorego wypadłem bo hamowałem tylko nogami i wpadłem cały z motorynką w pokrzywy tak sie poparzyłem że aż mi włosy z ręki zeszły drugiego dnia po tym incydencie i miałem kilka bąmbli całe szczęście kolega nie byl zly i skończyło sie tylko na śmiechu😂 Po tej pierwszej jeździe nie zparzyłem sie do jazdy ani do motocykli i miesiąc później potrafiłem już jezdzic jak szatan i miałem własny wymarzony sprzęt (rometa ogara 205) i tak sobie jeździliśmy. Do tej pory mam tego rometa choć minęło 16lat a pozatym mam kilka szybszych motocykli lecz nieraz lubie sie nim przejechać. Co do podkoszulki podobają mi sie wszystkie ale najbardziej ta z nadrukiem yamahy r6 ponieważ identyczną yamahe miał jescze do niedawna mój kumpel właśnie od tej motorynki 😂
Pamiętam jak wracałem ze szkoły i na parkingu zobaczyłem ogromny motocykl w pięknym biało czerwono granatowym malowaniu. Tak jak nie interesowałem się motocyklami tak ten zrobił na mnie takie wrażenie że zbierałem szczękę z chodnika. Po kilku latach jednak pojawiła się motocyklowa pasja i po zdaniu prawka zacząłem rozglądać się za jakimś pierwszym sprzętem. Wtedy przypomniała mi się przygoda z czasów szkolnych, nie pamiętałem to co za marka, zapamiętałem tylko 3 litery z plastiku pod siedzeniem a te litery to XJR. Co prawda ostatecznie kupiłem coś innego bo ta pojemność i moc mnie trochę przerażała ale w przyszłym sezonie planuję przesiadkę na klasycznego muscle bike'a od wielkiej czwórki: XJR 1300, CB 1300, ZRX 1200 albo GSX 1400.
Moja największa przygoda na Moto... Może nie Moto a motorower. Tato miał zarąbiste go komara 3 czerwony szerszeń z biegami w kierownicy. Jako małolat chwilę po komuni zajechałem w strefę ziomków na motorynkach... Wszyscy podziwiają i jak to na czas komuny i zabawy po trzepakach do dywanu lecimy na przelot lesno-polnymi drogami. Szerszeń leci jak zły... Ja na nim. Pojawia się trochę żółtego piasku... Idę bokiem... Cross...Drift... aquaplaning... Shima...normalnie w jednym. Tak szedł bokami aż mi spadł łańcuch. Jako małolat nie dość że pchałem go ze 4km do domu... Jak mnie ojciec dorwał to nie wiem co było bardziej czerwone ... Moja dooooopa czy czerwony szerszeń 😁 lekcja życia, do tej pory miło wspominana. A stacji że w peselu ma na trzecią cyfrę ósemkę... To najlepiej przypada mi do gustu model BANDIT... Tylko szkoda że nadruk nie jest na plecach.
W 1997 roku (miałem 14 lat) pierwszy raz w życiu jechałem na motocyklu jako kierowca (sam), a była to Jawa TS 350, do dzisiaj pamiętam, jak wyrywało mi łokcie :) Koszulka z V2 na sercu jest kozak.
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to czasy kiedy miałem około 7 lat i sąsiad kilka lat starszy miał motorynkę i uczył mnie nią jeździć. Na początku siadał za mną i jechałem na jedynce po chodniku a on mnie asekurował. Później zobaczył że obczajam i puszczał mnie samego i robiłem cyk dwójeczka hehe. Ojciec miał MZ 251, ale akurat tego nie pamiętam bo byłem za mały, tylko wiem z opowieści matki, że mnie kiedyś przygniotła :) oraz sadzali mnie w środek i wozili nad wodę. Ktoś powie że motorynka to nie motocykl więc musiało minąć kolejnych kilka lat i po przeprowadzce na inną wieś i poznaniu tutejszych kolegów, miałem okazję przejechać się takimi sprzętami jak Komar, Romet, WSK 3 i 4, Jawa 350. Późno uaktywniła się we mnie chęć posiadania własnego moto bo wieku około 23 lat jak naoglądałem się w necie tych sprzętów sportowych. Postanowiłem zrobić prawko, zdane za pierwszym na Hondzie YBR 250. Plan był na Honde CBR 600 F3, a jako pierwsze moto w garażu stanęła Yamaha R1 RN01 1999r. Także moje pierwsze motocyklowe wspomnienie z moim pierwszym motocyklem to takie jak przyjeżdżam na oględziny, a brat męża koleżanki z pracy odsłania w szopie spod sterty gratów to cudeńko i wtedy chyba się zakochałem. Byłem takim świeżakiem że nie potrafiłem ruszyć od niego z podwórka hahaha. Całkiem inna bajka na początku abstrahując że było po 1 atmosferze w kołach :) dopiero po napompowaniu zaczęła normalnie się prowadzić heh. Ogólnie nie był to dobry zakup bo silnik wytrzymał 1,5 sezonu lecz dałem szanse Erjedynkom i kupiłem model na wtrysku czyli RN09 2003. Był to strzał w 10. Tym razem intuicja nie zawiodła chociaż pojechałem w lutym 600 km na wariata i bez jazdy próbnej załadowaliśmy moto na przyczepkę. Druga Yamaha spędziła u mnie 9 lat i przekroczyłem nią przebieg 100 tyś km. W poprzednim sezonie zrobiłem nią 12 500 km. Rekord w jedną stronę na strzała tylko tankowanie i krótka przerwa to 830 km. Sprzedałem koledze i dalej śmiga teraz już ponad 102 tyś chyba. W poprzednią zimę kupiłem 3 R1 dokładnie RN13 2005 r i przygoda dalej trwa. Aby do sezonu jeszcze ze trzy miechy i dzida. Pozdrawiam Motobandę i wszystkich tych dla których motocykl to coś więcej. Mnie jazda cieszy i daje powód żeby żyć. PS. najbardziej podoba mi się wzór koszulki BANDIT
Pierwsze motocykle wspomnienie to przelatująca a czasem nawet zaparkowana zielona kawasaki ninja i to utkwiło w pamięci na dobre, koszulka Bandit. Pozdrawiam.
Pierwsze wspomienie to pewnie jak u większości motorynka kolor czerwony, nie pamiętam ile miałem lat ale obstawiam że max 10 przejażdżka po polu i wywrotka szybkie otrzepanie się i jazda dalej żeby rodzice się tylko nie dowiedzieli 😀 a jeżeli już chodzi o taki "prawdziwy" motocykl to MZ trophy 250 1973 rok mam ją do tej pory pojedziłem trochę jak zrobiłem A2, aktualnie r1200gs. 😄 Najbardziej podoba mi się wzór "diagram" 👊
Moje pierwsze wspomnienie to jawa 250 z lat 60 .Ojciec czyścił gaźnik ,gdy mnie zostawił na chwilę wytażałem wszystko w piasku .To były lata 80 ,to miałem gdzieś 3/4 lata 😜Nie był zadowolony ale zawsze to wspominamy . Koszulka Snake jest git👍
Jechałem ze znajomym ścigaczem bmw.Za każdym razem gdy przyspieszał ja traciłem oddech.To było coś.Takiej prędkości sie nie zapomina.Ładna wakacyjna pogoda,prosta droga i wiatr we włosach.Mam nadzieję,że kiedyś to powtórzę na jego cześć.
Pamiętam byłem mały , jechaliśmy z rodzicami do pradziadka do szpitala do Poznania i przed nami jechały dwa sprzęty . Patrzyłem sobie na nie bo fajny widok - i nagle oby dwa na koło i odjechali zostawiając nas spakowanych w Tico daleko z tyłu. Gęsia skórka obleciała - od tamtego czasu wiedziałem , że ja też kiedyś będę latać :D
Witam motoświrów 🏍 Moim pierwszym wspomnieniem motocyklowym było gdy mój starszy brat przejechał po moich nogach Motorynka gdy rysowałem ślaczki na asfalcie i już wtedy wiedziałem że będę motoświrem 💪🏍
Jestem z 90 roku, moje motocyklowe wspomnienie jest ze mną praktycznie codziennie: to hasło do mojego laptopa, w.ktorym ukryta fraza to Moto na którym pierwszy raz jechałem:Simson s51 Od 30 at, praktycznie codziennie wklepuje te litery. Jestem z tego dumny. Pozdro da.tych co to rozumieją. Kuba
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to jak tata uczyl mnie jeździć na motorynce, bylem taki niski ze musialem startować oparty noga o klocek drewna bo nie sięgałem nogami do ziemi :)
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było małą historią, którą przeżył pewnie nie jeden z Was. Od kiedy pamiętam, u babci na wsi w "starej chałupie" stał motocykl (oczywiste wyobrażenie każdego dzieciaka). Za każdym razem wzbudzał moją uwagę. Okazało się, że jest to jawka 50, tzw. kaczka. Była to własność mojego wujka, który miał ją od nowości. Bardzo często pytałem się o nią, lecz nikt nie chciał jej wyprowadzić. Ja nie byłem tym pierwszym, który próbował coś wskórać. Uprzednio byli to moi starsi bracia. Jednakże z niewiadomych przyczyn pewnego razu wujek wyciągnął ją, kazał mi umyć, wszystko wyczyścić i pozwolił na niej jeździć. Historia ta toczyła się na tyle długo, że zdążyłem wszczepić w siebie gen motocyklisty, mieć w międzyczasie swój pierwszy motorower, motorynkę. Cały czas mam pociąg do motocykli z czasów PRL, one mają swój urok. Pozdrawiam właściciel WSK 175, etz 250 oraz CBR 600f2. LWG!
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było można powiedzieć z grubej rury, miałem z 7 lat a wujowie sprowadzili z ameryki czerwonego blackbird`a 1100XX, pamiętam jak się na niego wdrapywałem, do dzisiaj jedno z motocyklowych marzeń to jazda takim modelem koszulka diagram Super materiał, jak zwykle ;)
Ciężko wybrać jakieś jedno konkretne motocyklowe wspomnienie. Moim pierwszym dwukołowcem z silnikiem, była chińska 50tka, na której pędząc przez bezdroża w okolicy mojego miejsca zamieszkania, pokonywałem dziurawe drogi, jakoby było to Enduro. Ale dzięki wam, kilka lat temu zakupiłem Hondę NSR 125, i to właśnie wtedy, obudził się we mnie duch motocyklisty. Pasję nieustannie rozwijam i wątpie żeby coś mnie zatrzymało. Jako, że kocham dźwięk ogromnych cruiserów i silników widlastych samych w sobie, to najlepszym wzorem z koszulek jest ten z silnikiem V2 właśnie. Pozdro!
Mojm pierwszym wspomnieniem z motocyklizmu była przejażdżka z bratem na wsk 4 naszego taty. Mając 6 lat starszy brat kazał mi usiąść z tyłu ,no i się zaczęło odpalanie z popychu. Po kilku metrach motor odpalił i pojechał bez kierowcy ze mną na tyle prosto w kartofle . Wszystkie wasze koszulki są świetne lwg
Moje pierwsze wspomnienie z motorami. Gdy chodziłem do 3 klasy podstawowej, mój tato spełnił moje marzenia i kupił mi Rometa pony. Od tego momentu zaczęła się moja historia z motocyklami. Najlepsze jest to że ciągle mam tego Rometa w garażu i czekam aż mój mały syn podrośnie by też zacznie jeździć na dwóch kółkach
Na drewnianym tymczasowym mostku w deszczu nie przełączyłem trakcji. Motocykl miałem nówkę od 2 miesięcy :D Bęc potem powrót 500 km do domu z krzywą kierownicą. Tak Mam, normalnie, bezpieczenie, wiadomo. Wszystko fajnie hehe.
Witam wszystkich. Najlepsze wspomnienie motocyklowe?? To opowiem krótko moją historię. Urodzilem się ze spaczonym umysłem czyli będę kierowcą ciężarówki....Tak ,wiem czasami się zdarzają jeszcze tacy ludzie a jestem rocznik 76😉. Do tej pory przejechałem ponad 1 milion kilometrów...i nagle kolega namówił mnie na przejażdżkę motorkiem 125...junakiem m12... Nigdy nie siedząc na żadnym motocyklu po 3 dniach jazdy zakupiłem m12 od niego. I mój pierwszy wyjazd samemu bo się wstydziłem z kimś jechać odbył się z wrzaskiem do kasku JAKIE TO ZAJ..UCZUCIE..Darłem się do kasku... Od października zrobiłem ponad 2000 km tym chińskim sprzętem i nie mogę się doczekać na więcej. Pozdrawiam Was ,robicie świetną robotę. 🤘 A koszulka z wężem robi robotę.
Siemaneczko, w sumie pierwsze spotkanie z moto miałem chyba w wieku 2 lat w 2000r, była to Kawasaki Ninja i jak posiadacz tego motocykla złapał za manetkę to jako jedyny z braci się podobno nie przestraszyłem tylko cieszyłem jak głupi, a pierwsze wspomnienie które pamiętam to w wieku bodajże 4/5lat jak z wujkiem wbilismy się w błoto Simsonem a potem walka żeby go wydostać 👌/ sam teraz śmigam na mt09 więc pozostało to w krwi
Cześć chłopaki, moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było w 5 klasie podstawówki, na wakacjach wójek przewiózł mnie CBR 600rr, od razu do odciny musiałem się mocno trzymać żeby mnie nie zwiało, krótkie spodenki i podkoszulek, po kilku km wróciliśmy byłem przerażony ale spodobała mi się ta adrenalina i po kilku latach sam zacząłem jeździć, już wsm 5 lat, najlepszy wzór Diagram, pozdrowionka ;)
Pamiętam jak chciałem się nauczyć jeździć,(miałem 8lat) mój tato miał MZ etz 250 najpierw przewoził mnie a potem dał mi i jakoś mi to szło (lepiej gorzej🤣) wbiłem 2 i tak jechałem była pora by wykręcić i chcialem wykręcić 180° na 3 metrach ale nie zredukowałem zbrakło gazu i tak skończyła na mojej nodze z wypalonym plackiem od wydechu na łydce. Super zabawa😁 Yamaha yzf będę nosił dumnie;)
Pewnych wakacji mój chrzestny(brat mojej mamy) wziął mnie i mojego brata na przejażdżkę na CZ 350 Wioska zabita dechami... ja 6 lat , a brat 4. Brat na baku a ja z tyłu... Zgubił mnie gdy na jednym kole jechał 😁 Jedno jest pewne! Mnie i brata właśnie wtedy zaszczepił do motocykli😍
Dawno nie miałem takiego problemu z odpowiedzią na pytanie , chyba ostatni raz w szkole i to dawno temu hahahaha. Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie pochodzi z okresu dzieciństwa kiedy byłem u babci na wakacjach i jedynej czynności jaką miałem zabronione to wchodzić do garażu bo tam jest ,,zła'' rzecz!!! oczywiście jako energiczne dziecko [dziś pewnie stwierdzono ADHD] nie mogłem przestać myśleć nad tą rzeczą w garażu... Standardowo wraz z starszym kuzynostwem zakradliśmy się póznym wieczorem do garażu aby sprawdzić co to jest...!!! Do dziś pamiętam emocje , śmieszkowanie , przy szukaniu , oraz MZ-es pod kocykiem która była sąsiada schowana przed czynnikami atmosferycznymi...
Gdy kupowałem swój pierwszy większy motocykl kawa zx6r z 99 i na obwodnicy na jeździe próbnej przekonałem się ze licznik (duży) był w milach, a ja na umur 120 km/h chciałem przeskoczyć- było ciepło na pierwszym łuku drogi, ale się udało:) Młody, głupi i niedoświadczony;) LWG dla wszystkich i jak się uda to koszulka BANDIT jest świetny:)
Pierwsze wspomnienie to przejażdżka ze znajomym po lesie na Simsonie S51, wracając prawie walnęliśmy w dzika :) co i tak nie zniechęciło mnie do motocykli. A ze wzorów t-shirtów to ten z silnikiem V najbardziej mi leży.
Litr na pierwsze moto jest najlepszy. Wymusza użycie głowy, a nie oporowe kręcenie. Dodatkowo jest czym wyprzedzać i wyczuć to. Fakt że dwa tygodnie od zakupu miałem wypadek nic nie zmienia :P Nie ważne czy jedziesz litrem czy skuterkiem, wymuszenie pierszeństwa może spotkać każdego.
@@Dan-hg5sb dlaczego nie? Kupiłem litr i czuję do niego respekt. Wbrew powszechnej opinii nie zabija i powoduje wypadków pojemność a prędkość. Prędkości >100km/h na spokojnie osiągane są na pojemności 125ccm. Powiedział bym nawet że taka 125'tka jest bardziej niebezpieczna, ponieważ spotykamy tutaj przeważnie niedoświadczone osoby, gdzie jest to pierwszy kontakt z Moto i brakiem odpowiedniego stroju.
W lesie w parku 50m od domu.mojej babci mieliśmy takie 2 ławeczki gdzie się spotykaliśmy. Przyjeżdżał tam jakiś ziomal Rometem ogarem, marzyłem o takim. Kiedy odjeżdżał stawiał na koło i jechal dalej. Kupiłem wtedy komara od kumpla ale się okazało że nie ma papierów i musiałem go oddać. Pozdrawiam
Pierwsze wspomnienie: to chyba jak wujek dał mi rometa kadeta żebym się uczył jeździć w wieku 10 lat. Oczywiście była gleba, a właściwie przyrżnięcie w płot- nie opanowałem mocy. Minęło 28 lat a ja dalej mam złe wspomnienia z tym związane. Oczywiście jeżdżę ale na rometa usiąść się już nie odważę..😉 Koszulki fajne ale w czarno białej grafice lepsze..pozdro..
Ja zdecydowanie Katanę miałem na niej jazdę. Gdyby nie zbiornik paliwa i powiewy wiatru z boku pewnie bym go już miał od półtora roku. A tak mam Yamahe Trecer 900GT i jestem mega szczęśliwy 😊.
Hej ja pamietam ze mój pierwszy kontakt z motocyklami to lata 80. Tata stawiał dla mnie WSK 125 na stopce centralnej i kask łupinka na głowę i siedziałem ledwo dostając rękami do kierownicy. A jak mogłem przygazować odpalona to niebo było na ziemi. 😀😌
3 miesiące mam prawko, gdyby fundusze pozwoliły katana trafiła by pod moje skrzydła, ale Cb650R tez robi świetną robotę i daje wiele radości pozdro modry 5
Staram sie o koszulkę w kolorze katany szarej zamówionej po waszym filmie powinna buc u mnie pod koniec czerwca zapachem kwitnącej wiśni chyba jestem najstarszym waszym oglądaczami chętnym na katana rocznik 73 pierwsza to jawka 175 rocznik 67 doznanie z jazdy na katanie to chyba po junaku to piąty motocykl 350 jak odkręciłem gaz przy mojej wadze 45 kg to leżałem na baku i nie mialem czasu aby sie pomodlic starość to kwestia jaj uwielbiam sie przeciskać w ruchu miejskim ,jeździłem nawet po RIO a tam trzeba zapie..
6:15 - Zamiast dodawać amortyzator skrętu lepiej najpierw spróbować poprawnie ustawić zawieszenie i/lub zmienić nieco geometrię przesuwając widelec w półkach.
Pierwsze motocyklowe wspomnienie... Zakup przez ojca motorynki "PONY" i pierwsza moja styczność z "motocyklem" jako 10latek było to coś... Niesamowitego.. Strach, ekscytacja, poznanie nowego świata. Potem pojawiały się kolejne motocykle i tak doszedłem do kat. A i śmigam na pierwszym SWOIM własnym moto jakim jest SUZUKI GSF 650 BANDIT S 🖤 POZDRAWIAM EKIPĘ MB 🔥 Koszulka - Bandit
Dobry odcinek, bo jakos wczesniej nie zwracalem uwagi na te modele a Wam udalo sie mnie nimi zainteresowac, zwlaszcza Kataną. Brawo dla Cinka, wczesniej myslalem ze motobanda zaprosila jakiegos oszoloma z YT, a tu prosze ciekawe wypowiedzi i ogolnie to wlasnie on praktycznie poprowadzil ten odcinek. Licze, ze czesciej bedzie sie pojawial. Co do konkursu to moje pierwsze wspomnienie to przejazdzka jako plecak z duzo starszym kuzynem jego Jawą na najblizszy cpn. Kask jakies 5 rozmiarow za duzy, a po powrocie przy zsiadaniu odslonieta lydka "przytulila" goracy wydech ;) "Koszul" najlepszy pierwszy od lewej na ujeciu gdzie wszystkie sa razem.
Pochodzę z małej wioski....lata temu był u nas odpust. Wiadomo najpierw w imię ojca syna ducha itd - kościółkowe sprawy. Błogosławieństwo i jazda- wypad z kościoła i cale towarzystwo rzuciło się na kramy. Cukierki, petardy,zabawki ,ogóry kiszone....wiadomo mała wiocha ,czasy prehistoryczne już niemalże.Odpust to było coś!....nie to co dzisaj,wszystko na wyciągnięcie łapy. W każdym razie kramy były porozstawiane po obydwu stronach głównej drogi biegnącej przez miejscowość....droga niezbyt uczęszczana,bo wiadomo ok. 30 lat temu to i ruch mniejszy i aut też mniej. W pewnym momencie jak "je...ło"...ludziska "popadali" w panikę, baby się żegnały ✝️ , zdrowaśki leciały...dzieciaki ryczały. Towarzystwo prawie zaczęło uciekać bo wojna!. A się okazało,że do chop ze wsi na starej jawie przyjechał i chciał pokazać....i tak pokazał,że silnik rozpie.....rniczył😂....ot takie mam pierwsze wspomnienie z "motourmami"...Potem Ojciec kupił Rometa Charta - to była maszyna.....ale to już inna historia;) T-shirt diagram;) jak coś;)
Uwaga! Uwaga! Rozstrzygnięcie konkursu!
Ilość wspomnień zrobiła na nas wrażenie :D Większość waszych historii zaczynała się podobnie niewinnie, ciężko był wskazać zdecydowanego faworyta. Decyzją jury (Petit, Kamil, Wojtek) koszulka wędruje do użytkownika Pomnik Świata za historię z mamą i drogą do przedszkola : )
Dziękujemy wszystkim widzom za udział w konkursie, zaangażowanie i liczne komentarze! Choć każde wspomnienie jest indywidualne, to jednak fascynacja motocyklami od dziecka jest zbiorowym doświadczeniem :D Mamy nadzieję, że zadanie konkursowe samo w sobie było dla was niezłą rozrywką.
Koszulki PIT BULL West Coast x Motobanda jeszcze dostępne, ale niektóre rozmiary wkrótce się kończą!
7 lat temu wujek kupił Simsona s51 gdy został doprowadzony do stanu używalności zaczął mnie uczyć jazdy na nim trwało to trochę lecz się opłacało za każdym razem gdy miałem okazję się przejechać cieszyłem się tak bardzo banan na mordzie cały dzień i nie schodził z twarzy nigdy tego nie zapomnę i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z motocyklami. 💪😎🔥
Moim takim szczególnym wspomnieniem jest przejażdżka Honda CBR 1000f 92 r jako pasażer, miałem wtedy kilkanaście lat, nie pamiętam dokładnie, byłem wtedy zachwycony wtedy ta wielką maszyną. Kolega kierownik dał mi wtedy swój kask a on jechał bez co nie było do końca mądre ale tak było, na szczęście nic się nie stało, do momentu gdy skończyliśmy jechać zatrzymaliśmy się a ja zsiadając z z miejsca pasażera i będąc wtedy w krótkich spodenkach otarłem się prawą nogą o jeden z tych wystających do tyłu gorących wydechów i popatrzyłem sobie łydkę oparzenie miało średnice jakby pomarańczy i to piekło jeszcze kilka dni.
To było pierwsze moje spotkanie z takim większym motocyklem powyżej 250ccm i też wtedy powiedziałem sobie że chciałbym w przyszłości jeździć na motocyklu, choć miałem już wcześniej styczność z komarami, WS'kami, MZ'kami które posiadał mój dziadek.
LwG dla wszystkich motobandziorów.
Katana is most valuable bike in these days. This bike is fun. Design is great also. I love Katana . ...from Korean Katana fan
Pamiętam rok 1994, ja lat 10, starszy kolega jeździł za blokiem motorynką, wiecie znacie te manewry między drzewami jadąc raz to wydeptaną ścieżką a raz po trawie, mnie nie było stać na motorynkę ale miałem słodkie draże i za paczkę tego smakołyku kolega dał mi 5minut jazdy. Najlepsze 5 minut ever. A koszulka najfajniejsza to "Snake". Pozdrawiam
Wspomnień z dzieciństwa było pełno ale najbardziej pamiętam jak tata kolegi kupił sobie Yamahę Virago 750 gdy tylko ja zobaczyłem odrazu mi się oczy zaświeciły była przepiękna do tego ten cudowny dźwięk i przewiózł mnie na miejscu pasażera wtedy wiedziałem że kiedyś też będę miał podobny pokochałem motocykle całym sercem miałem wtedy chyba 10lat. Później z czasem niestety motocykle odeszły na boczny tor ale zawsze były w sercu i myśl z tyłu głowy że kiedyś kupię motocykl. Gdy dorosłem na tyle żeby samemu być w stanie pojechać i utrzymać duży motocykl kolega dał mi się przejechać wszystkie wspomnienia i to cudowne uczucie wróciło i po roku kupiłem swój pierwszy motocykl. Pierwszej przejażdżki nigdy nie zapomnę była "magiczna"
Każdy wzor wygląda kozacko
Moje pierwsze wspomnienie z "moto" to ja w garniturze, pierwsza komunia, nowa motorynka, ojciec tłumaczący gaz, sprzęgło puszczaj powoli....a potem jedno koło, wyrwanie siodełka spod pupy i stop na drzwiach garażu. Od tamtego czasu złapałem bakcyla motocyklowego.. chyba odbił się o tych drzwi garażowych i trafił we mnie. Motorynką jeździłem prawie do ogólniaka. Potem były ETZ150, Java 350 i Junak, OSA a teraz nie mam nic ..... ale stara miłość nie rdzewieje i niedługo coś będzie po 15 latach przerwy. SNAKE wygląda ładnie.
Moja pierwsza przygoda z motocyklizmem zaczęła się w wieku ok 12 lat, jak nieco starszy kolega przyjechał motorynką i dał mi się przejechać. Ogarnąłęm jak wrzucić pierwszy bieg i taki byłem podjarany jazdą w odniesieniu do rowera (nie musiałem pedałować a jechałem), że wjechałem na taki duży kamień i idealnie się na nim zawiesiłem :D Koła były w górze a silnik był podparty na kamieniu. Na szczęście ani mi ani motorynce nic się nie stało :D Co do koszulki podoba mi się BANDIT. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! :)
Jak miałem 8 lub 9 lat tata odpalił starą Jawę 50 (kaczkę) i pojechaliśmy razem do pobliskiego lasu. Pokręciliśmy się tam chwilę, ale uśmiech nie zszedł mi do końca dnia :D
A z koszulek to ta z motocyklem wygląda fajnie :)
Romet e-pony przepiękne wspomnienie zanim się rypnąłem na nim to koledzy z pracy jeździli i się zastanawiali czy można tym elektrykiem palić gumę, więc mój szefo (który wtedy miał rozwalony kręgosłp czy coś takiego ) stwierdził że weźmie go do krawężnika i upali laka. Jednak kiedy zaczął to robić to wyjebal w lampę która była obok. koniec
Miałem osiem lat. Może dziewięć. Były wczesne lata 90. Jak co roku wakacje spędzałem u dziadków w Bieszczadach. Pewnego dnia, pod wieczór, pod dom podjechał motocykl. Był ogromny, głośny, muskularny... Wspaniały. Nawet po zgaszeniu silnika unosił się wokół niego zapach benzynowych perfum. Jeździec poprosił mnie żebym zapytał dziadka czy może zostawić motocykl na noc pod naszym płotem. Pobiegłem, uprosiłem dziadka by nie robił problemów. Jeździec, który musiał przyjechać z innej wsi, podziękował mi i poszedł na lokalną potańcówkę. Ja miałem cały wieczór na studiowanie kształtu cylindrów, lepkich wężyków, popękanej skórzanej kanapy, utłuczonego reflektora... Pomacałem manetki... Nie odważyłem się na niego wdrapać. Byłem niegodnym tego zaszczytu miejskim szczylem. Tak, widywałem czasami motorynki. Nie robiły one jednak na mnie większego wrażenia. Teraz przede mną stało coś innego, coś z zupełnie z innej bajki. Nie jakaś zabawka, nie byle "motor", ale prawdziwy motocykl. Archetyp motocykla. Do dziś nie jestem pewien co to było - może Jawa 350, a może jakiś zbłąkany Ural? Nie wiem. Nie pamiętam. Rano już go nie było.
Z Motobandowych koszulek "Diagram" podoba mi się zdecydowanie najbardziej.
Światła, kolory, muzyka zdjęcia... super klimat, dzięki
Miałem 8 lat rodzice kupili mi motorynkę nową w sklepie pamiętam to jak dziś. Nowa, błyszcząca, niebieska moja tylko moja... Praca tego singla😉, chromowana kierownica, wydech poprowadzony górą aha jaki ja byłem dumny i szczęśliwy. Jak ją jechałem pierwszy raz czułem się jak super bohater, free raider razem wzięci... Potem miałem wiele motocykli, dzięki nim poznałem moja żonę, moi synowie też jeżdżą na motocyklach ale tej blue baby nie zapomnę nigdy...
Dziękuję moim szalonym rodzicom, że kupili 8 latkowi moto i pozwolili mu jeździć po drogach w tym wieku. Żałuje, że Ich już ze mną nie ma, ale to dzięki Nim motocykle są częścią mojego życia... Pozdrawiam MotoBande
Cześć. Moje pierwsze wspomnienie z Motocyklami takie które zapamiętałem najlepiej bo chłopaki ja z 90” jestem :) to zakup mojego pierwszego moto i to była katana z 1993roku gdzie świeżo po zdaniu prawka na A bo na B zdałem dopiero później to prawie zaliczyłem szlif na jeździe testowej na Suzuki. I od tamtej pory mam respekt do katany, próbowała mnie zrzucić ale ja jej się odwzdzieczyłem troska i opieka, przez następne kilka lat nigdy mnie nie zawiodła i już nigdy nie chciała zrzucić. Moje serce od zawsze należeć będzie do katany. Pozdro
Zacznę od d...y strony, najbardziej podoba mi się koszulka Motobanda Snake. Szkoda że tylko 1 nagroda. Miałem nie pisać bo szanse małe. Ja motobandowcy już dobrze po 30-stce (83r.) i trochę mi się nie chciało, ale obejrzywszy was i poczytawszy trochę komentarzy podzielę się swoją historią. Moja historia motocyklowa zaczęła się dawno, bo jeszcze byłem w brzuchu mamy, na motocyklu ojca WSK 125 był to jedyny środkek lokomocji. Potem było jeżdżenie między rodzicami. Sam zacząłem od Rometa Kadeta którego ojciec kupił ( bodajrze w 3 klasie podstawówki ) i kazał wrócić nim do domu ( nie umiałem jeździć ). Pomógł ruszyć i tak przejechałem kilka kilometrów pod dom. Oczywiście ciężko było się zatrzymać bo nie wszystko zapamiętałem co tłumaczył :P Ale potem było już tylko lepiej. Potem była motorynka, Simson S51 i prawko na B. Oczywiście na A niet bo rodzice nie pozwolili - niebezpieczne. A ojciec sam całe życie jeździ na moto, teraz mało ale całą młodość tak. Więc temat odswieżyłem mając 26 lat, parkwko na A, mój pierwszy pełnoprawny moto Suzuki GS 500 przez 3 lata, potem Gsr600 który jest ze mna do dziś. Zresztą do dziś polecam każdemu. I tu nawiąże do Katany. Mnie ten model się nie podoba, ale i mój obecny model GSR też mi się nie podobał, zwłaszcza z przodu - lampa. Ale za to liczniki, tył zadupek ok. Ale prowadzenie, wrażenia z jazdy, ogólna frajda z jazdy spowodowało że szukając 600-tek padło na Suzuki. Tak samo może być z nową Kataną, wygląd a wrażenia i radość z jazdy to 2 rożne sprawy. Życzę wszystkim wczesnej wiosny i zdrówka. Pozdrawiam MagneZ Gsr600 Koziegłowy.
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to końcówka lat 90tych, miałem wtedy około 8lat.Mieszkałem ze swoimi wujkami w rodzinnym domu. W każdą niedziele po sumie było słychać dźwięk MZetek przemykających obok naszego domu, gdy nagle kumpel wujka przyjechał CBR F2, nowy zakup, wszyscy tak podziwiali i się jarali tym sprzętem że widząc to wszystko powiedziałem sobie że kiedyś też sobie kupie... A słuchając opowieści jak to przejechał szybko obok cepeenu , że widzieli tylko same kolory jak przemkneły to aż ciary przechodziły. Pozdro
Dopiero będę zaczynał przygodę z motocyklami,na wiosnę pierwszy sezon.Jestem w fazie szukania motocykla.Dzięki waszym filmom padł wybór na Suzuki bandit 600.To ten motocykl mnie urzekł.
Pierwsze motocyklowe wspomnienie jakie po przeszło 40-stu latach przychodzi mi do głowy to przejażdżka na baku motocykla (nawet już nie pamiętam jakiego, ale chyba była to jakaś crossówka mojego kuzyna, który z powodzeniem startował w zawodach). Potem było już tylko gorzej ;)))))
Wiele WS"ek, jakaś Panonia, SHL, różnego typu komary, ogary itp itd.
Najbardziej jednak zapadła mi w pamięci jedna akcja na "prawie" motocyklu, czyli przejażdżka Simsonem 3 z moją kilkuletnią siostrą i rok starszym bratem po polnych drogach, przejażdżka była wyśmienita do momentu, aż zaliczyliśmy efektową glebę. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a teraz po tylu latach mamy przynajmniej co wspominać!
Zapach benzyny dwusuwa i marzenie o motocyklu pchnęło mnie w objęcia hondy Rebel, którą dumnie używałem przez kolejne 3 lata. Aktualnie jeżdżę VFR"ą, a na horyzoncie (póki co bardzo odległym ;) ) majaczy Africa Twin i marzenie o zjechaniu nią kuli ziemskiej.
LwG i do wiosny!
P.S. jeśli chodzi o koszulkę to ta z silnikiem (chyba nr4).
Najładniejsze Suzuki.
Witam, moje wspomnienie motocyklowe to było wtedy, kiedy byłem u siostry i szwagier zabrał mnie motorem w nocy na nocną jazdę, to było istne szaleństwo! Myślałem, że wylądujemy w rowie :D Ale na szczęście było super, pozdrawiam serdecznie :D
Moje wspomnienia to jak moim skuterem jeździłem po lesie jak enduro a wzór wszystkie fajne a z wężem najbardziej chodź całka też mi się podoba
W wieku 6 lat, kuzyn wziął mnie na przejażdżkę WSK 125 i uderzyliśmy w auto. Set wbił mi się w nogę i 2 tygodnie w szpitalu. Motocykl był moim marzeniem i po 23 latach od wypadku Żona zapisała mnie na prawo jazdy i od 1.5 roku jestem posiadaczem Hondy cb 1100 X11. Pozdro 👍. Bandit najlepsza
Jak miałem 6 lat byłem na wakacjach u wujka na wsi, któregoś dnia posadził mnie na Junaku M10 który stał w stodole. Od tamtego momentu już wiedziałem,, że będę latał na moto.
P S wincyj Cinka!!!!
Hej Motobando, moje pierwsze wspomnienie podstawówka na Jawce 50 tce taka żółta z płaskim bakiem, pierwszy bieg wrzucało się do góry😂 kumpel ,, Piekarz" ksywka uczył mnie jeździć siedząc z tyłu, zrobiliśmy kilka kółek po placu gdzie często graliśmy w piłkę . To było niezapomniane gdyż po jeździe musieliśmy rozkręcić skrzynię biegów 😂😂😂 dowiedziałem się że sprzęgło jest czasem potrzebne do zmiany biegów 😁😁😁.
Pozdrowienia Barszczu
Koszulka jeśli coś to DIAGRAM
Pierwsze wspomnienie z motocyklem to zieloniutki Simson Schwalbe ściagnięty z niemiec przez ojca.Przywiózł go kiedyś w nocy, motocykl cały poobijany, połowa części w worku na jakieś pasze, o nic nie pytałem dla mnie był spełnieniem marzeń.Byłem wtedy gnojek 8 czy 9 lat.Motocykl złożyliśmy na następny dzień i tak złożony przetrwał kolejne 5 lat katowania na polnych drogach.Żadnej wymiany oleju, tylko dolewanie paliwa, a ile razy zaliczyłem nim fikołka albo szlifa to nie zliczę.Na wsi wszystkie prawa działały inaczej, dziwię się że przetrwałem to bez szwanku. Tak zaczęła się moja przygoda, dzięki za przypomnienie chłopaki ;)
Po pierwsze mam 26 lat i też o wiele bardziej podoba mi się wygląd katany :)
Po drugie gratulacje dla montującego filmy. Bardzo udana robota.
Moje pierwsze wspomnienia zwiazane z motocyklem to jako 11 latek odpalam na popych komara s38 z dwoma biegami w rączce dostałem go od dziadka wiatr we włosach i tak się zaraziłem motacylkami teraz jako 40 latek jeżdżę na sporcie i jak słyszę ryk Moto to ciągle jak dziecko uśmiech od ucha do ucha😁🏍️🔥.
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe, które przychodzi mi na myśl jest takie, że jako mały dzieciak często jeździłem z tatą siedząc przed nim - na baku - na jego czarnej MZ ETZ 250. Nasze przejażdżki często wyglądały tak, że po nabraniu niewielkiej prędkości tata puszczał kierownicę i wtedy ja przejmowałem sterownie. Dodawanie gazu i trzymanie rąk na kierownicy sprawiało u mnie wielką radość oraz dumę w piersi.
Kiedy dzisiaj patrzę się na swoje zdjęcie gdzie siedzę na czarnej MZtce w kasku czuję to uczucie wiatru we włosach, drganie silnika oraz ukochany zapach benzyny.
Nie będę się rozpisywał ale motorynka to było spełnienie marzeń 👍
Rok 1996, w końcu ubłagałem tatę aby dał mi się przejechać na jego romecie ogarze po upragnionej odpowiedz "tak synu" poszliśmy do piewnicy w naszej kamienicy wyciągnąć go po schodach do góry, krótka instrukcja obsługi co służy do czego , ze to proste jak jazda na rowerze ale mam nie zmieniać biegów i jechać wolno ;) w końcu nastąpił ten wspaniały moment ... jadę było pięknie do pierwszego zakrętu ... gleba :D tata przerażony biegnie z tyłu głowy ma już ze mama zedrze z niego skórę za to ze dał się namówić , podbiega podnosi motocykl patrzy na mnie a ja do niego " tato było super ja chce jeszcze " . i tak zaczęła się moja pasja do dwóch kółek
Umówiłem się z bratem na jazdę próbną przed zakupem mojego pierwszego motocykla od niego (bandit 600s, znałem historię i wiedziałem ile serca włożył w niego), wszystko mi się podobało, zrobiłem kilkanaście kilometrów, po czym wróciłem do garażu. Postawiłem motocykl na stopce centralnej na środku garażu i poszliśmy dobijać targu. Po kilku minutach przyszedł ojciec z wieścią że motocykl leży na boku. Okazało się że cofając autem klepnął go od tyłu, na tyle mocno że spadł ze stopki i się położył. Straty nie były duże, kierunek, zadupek i owiewka, i klapa alternatora. Owiewkę i zadupek udało się uratować u lakiernika, a klapę altka udało się spolerować. Przy okazji naprawy zamontowałem crash pady. Motocykl mam drugi sezon i naprawdę jestem mega zadowolony pomimo trudnego początku naszej znajomości. Koszulka to oczywiście "Bandit" rozmiar L.
Moja przygoda z motocyklami zaczęła się od dziadkowego zielonego Romet Kadet. Pamiętam pierwsza jazdę przed blokiem. Przejechałem kawałek, nie bardzo ogarniałem. Cała akcja trwała może 10min. Potem za jakiś czas dziadek miał wypadek na "komarku" i Romecik leżał w szopie. Ojciec wyciągnął go szopy, doprowadził do stanu używalności i mimo, że Romet przestał być jednośladem a stał się dwu śladem zaczął na nim jeździć a ja zacząłem się na nim uczyć. Z czasem ojciec kupił Simsona SR 50, a Romek dostał się mnie. O to były czasy :) koledzy mieli motorynki a ja śmigłem kadetem :) Pamiętam do dziś pierwsze bączki, palenie gumy na mokrym. Ręce ciągle pachniały mi benzyna, ciągle przy nim grzebałem :) z czasem przyszedł czas na Simsona. O to był sprzęt :) Pamiętam jak kiedyś wracałem w letni wieczór od kumpla, chłodne powietrze, i lekka górka. Simek osiągnął taka prędkość, że złożyły mi się lusterka, na liczniku 80km/h! Co za prędkość! :) To był sprzęt! Niestety Romka sprzedałem koledze a sam śmigłem na Simonie. Odkąd zacząłem jeździć na motorowerze wszystko przeliczalne na benzynę. Dzieciaki ze szkoły chciały jechać na wycieczkę, a ja sobie myślę kurde ile by było za to benzyny:) ile jazdy ;) W 2002 jak już mogłem zrobiłem kat A, choć mogłem robić B, nie myślałem o tym, A było najważniejsze. Moim marzeniem było mieć własny prawdziwy motocykl. Kurs i egzaminem robiłem na MZ ETZ 150:) Chciałem taka kupić, kupiłem nawet książkę "sam naprawiam MZ ETZ 150" MZety nigdy nie kupiłem:( ale książkę mam do dziś. Po technikum pojechałem do Szwajcarii. Pojechałem tam z jakiegoś programu jako absolwent Technikum Rolniczego :) W planach było zarobienie pieniędzy na Suzuki GS500 :) W Warszawie na dworcu kupiłem jakieś czasopisma motocyklowe, ŚM i chyba Ścigacz? Nie pamiętam. Niestety z zarobku na motocykl nic nie wyszło... Przez długi czas chyba 15 lat nie jeździłem niczym. Dopiero jako dorosły żonaty facet kupiłem motocykl. Był to prezent od Żony na urodziny. Powiedziała mi wtedy " zawsze marzyłeś i motocyklu, mamy odłożone jakieś pieniądze, kup sobie motocykl" Dzięki niej kupiłem. Z kolegą, który jeździł udałem się do jego "znajomego" handlarza. Wybór padł na Czarną Hondę Hornet z 2000r. handlarz gnojek wiedział, że to mój pierwszy poważny sprzęt, że to prezent urodzinowy i że jestem napalony na moto. Szmaciarz wcisnął mi tego nieszczęsnego ulepa. Na pierwszy rzut oka był cacy. Później się okazało, że to ulep. Doskonale wiedział co mi sprzedał więc szybko oddał kasę. Zaczęły się więc poszukiwania nowej maszyny. Zmiażdżyła mnie polska rzeczywistość. Ulep ulepem poganiany. Zwiększyliśmy budżet, trafiłem na forum horneta i na FB na Chłopaków z Moto Italia z Piły. Wspaniali goście. Kupiłem od nich Horneta z 2003 zupełnie w ciemno. Na podstawie opinii z forum i FB. Jacek wysłał mi zdjęcie z MMS z Włoch srebrnej matowej hornetki. Zapłaciłem zaliczkę. Przywieźli do Polski załatwiłem wssykie formalności i Hania dotarła do mnie ;) Spędziliśmy razem 3 sezony, bez , awarii, bez niespodzianek. Między czasie Żona zrobiła kat A, kupiliśmy Kawasaki Er6n i śmigamy razem. Ja na nowy sezon kupiłem Hondę CB1000r SC 60, a Hornet został..Żona nie pozwoliła go sprzedawać ;)
Koszulka może być yzf ;)
Nigdy nie jeździłem motocyklem wiec po zdaniu kursu i odebraniu prawka w piątek , w sobotę zrobiłem "testowe" 50km aby w niedziele zrobić 430km po mamrota :) ludzi których się poznało w trakcie zdawania kursu i którzy są obecni to najlepsze wspomnienie jakie mam, dziękuje wszystkim i tych co spotykam każdego dnia na drodze. LWG (koszulka z silnikiem najlepsza)
Nie pamiętam kiedy to dokładnie było ale wiem, że była to zima jechałem z wujkiem rometem ogarem 205 przez piasto (wiem chore w zimie jeździć) ale cóż, asfalt był czarny ślisko nie było dało się jechać wystarczyło się tylko ciepło ubrać, no i jechalismy i w pewnym momencie tak patrze na drogę i czuje, że no nie będzie za ciekawie... i przeczucie się sprawdziło. przewróciło nas na bok... na szczęście nie było aż tak dużego ruchu na drodze wiec nic złego się nie stało, ani mi ani wujkowi, wstaliśmy i pojechalismy dalej na szczęście do celu od miejsca tego zdarzenia nie mielismy daleko. Jak dla mnie najbardziej podoba się koszulka numer 1 :D Pozdrawiam serdecznie i ciepło wszystkich :D
Moje pierwsze wspomnienie (a może i wspomnienia? :D) motocyklowe kojarzą się z tym, jak mój tato wracał z pracy swoją czarną WSK :D jako dziecko zawsze po jego powrocie, z dobrą godzinę siedziałam na motocyklu i udawałam, że jeżdżę kręcąc manetką :D aaaa i nie zapominajmy, naklejka tygrysa na czarnym baku do tej pory jest w mej pamięci :D
P.s. Wasza najfajniejsza koszulka to SNAKE! :D
Moje pierwsze wspomnienie to gimnazjum i dzień w którym moja klasa zdawała na kartę motorowerową. Przyszedłem na egzamin w nadziei że któryś z kumpli da mi zdać na swoim sprzęcie. Dorwałem jakis skuter nigdy wcześniej nie jeżdżąc na dwóch kołach, nie licząc oczywiście roweru. Zdałem za pierwszym razem i od razu złapałem bakcyla. Tak się zaczęło, najpierw była motorynka, która mam do tej pory, potem jak dorosłem 125cm3, a teraz v strom 650. Przygoda nadal trwa i oby trwała jak najdłużej
Witam serdecznie, moje pierwsze motocyklowe wspomnienie było z kolegą, który przewiózł mnie Simsonem s51 bodajże lub trochę inny, bo za bardzo się nie znam na modelach i było super, wiatr we włosach i drgania pod tyłkiem xD Niezapomniane chwile, pozdrawiam i życzę wesołych świąt ;)
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe ? Gdy miałem 13 lat mój tata pierwszy raz posadził mnie na MZ 250. Wcześniej był skuter, był Simson czy inne Ogary, była już zrobiona karta motorowerowa... ale odkręcenie gazu na tej MZtce to było prawdziwe pierwsze mocne doświadczenie, po którym wiedziałem już że będę nałogowo jeździł. Co ciekawe, mój tata kupił ową MZ z tęsknoty, bo sam nie jeżdżąc od 15 lat, a przy okazji zaraził tym mnie.
Pozdrawiam z pokładu CBR 600RR
Pierwsza gleba na Komarze, zdarta guma na podnóżku, dziura w lewej piszczeli, blizne po której noszę do dziś. Pamiątka po moim pierwszym "motocyklu"💪✌
wstęp jak do pełnometrażowego filmu
moje pierwsze wspomnienie wiąze sie z małym crossem loncinem 125cc, jak dostałem go od rodzicow przez około godzine uczyłem sie wogule jezdzic po czym załozyłem kask brata i pojechałem w pole ale z racji takiej ze lonciny to złomy i lata trzeba im liczyc jak psu to oczywiscie cos sie musiało stac.Po 30 min jazdy złamał sie amortyzator ja sie wywaliłem potem miedzy wachacz a rame wsadziłem gruby patyk i prowadziłem to padło około 3km do domu. Piękny początek przygody motocyklowej.
2:30 ta druga z lewej zajebiaszcza
Nigdy nie zwracałam uwagi na motocykle, chyba, że na te, które chmarą głośno przejeżdżały pod moim domem jadąc na zlot pod Jasną Górą. Dlatego moje pierwsze świadome wspomnienie motocyklowe jest świeże - jest to moment pierwszej przejażdżki z chłopakiem. Pamiętam jak wszystko mi wcześniej wytłumaczył, co robić, czego nie. Kiedy ruszył wszczepiłam się w niego tak mocno jak mała koala z lękiem wysokości do drzewa. Spięta jechałam przez całą drogę, więc kiedy w końcu zsiadłam, czułam się jak po dobrym treningu.
Ps. Z każdą kolejną jazdą podoba mi się coraz bardziej ;) a najfajniejsza koszulka dla mnie to bandit
Moje pierwsze wspomnienia to kiedy kolega brata kupił "motorynkę". Oj co żeśmy ją poupalali, co żeśmy nią trawników przeorali, co żeśmy nią "koleżanek" powozili... Tylko my to pamiętamy i aż dziwota, że ona to wszystko wytrzymała :D Wielka szkoda, że poszła na handel za jakiś psi pieniądz, teraz pewnie byłaby w cenie "nowego" moto :)
Jeśli chodzi o wzór to "diagram".
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to 1995r i kilka minut przejażdżki pierwszy raz w życiu na amerykańskiej wersji Yamaha FZ600 w kolorze biało czerwonym w wieku 13 lat. Nigdy tego nie zapomnę jak wielkie zdziwienie mnie dopadło w porównaniu do simsona schwalbe czy rometa ogara którymi wcześniej miałem okazję śmigać… Szoku takiego w dzisiejszych czasach nie jesteśmy w stanie osiągnąć ze względu na nieograniczoną wręcz dostępność praktycznie każdego sprzętu…
Pozdrawiam całą Motobandę🤘🍻
Moja wspomnienie jak i zarazem pierwsza jazda na jednośladzie z silnikiem spalinowym była w wieku 8 lat gdy tato stwierdził że pora nauczyć mnie jeździć na Romecie ogarze, na którym uczył go jeździć jego ojciec. Ledwo dostawałem do ziemi i ciężko mi było odpalić "z kopki" zabójcze 50cm³. Dostałem szybką instrukcję co gdzie jest i za co odpowiada, poza jedna drobną rzeczą a mianowicie jak używać hamulców. Jazda do przodu na pierwszym biegu szła mi dobrze. Tato po chwili obserwacj moich zmagań stwierdził, że spełnił swój obowiązek przekazania rometa na syna i sobie poszedł. Ja w tym czasie zmęczony ciągła jazda w kółko postanowiłem spróbować swoich sił w jezdzie na wprost. Rozpędziłem się i gdy płot zaczą się niespodziewanie szybko zbliżać z panikowałem bo przecież nie wiedziałem jak hamować i bum wylądowałem w płocie. Nie zraziłem się upadkiem a wręcz pokonywałem kolejne kilometry z uśmiechem na twarzy stając się motocyklista tak jak moj ojciec i dziadek. A romet wciąż żwawy mimo upływu lat dalej pozostał w rodzinie i czeka na kolejnego następcę :) koszulka jaka mi się podoba to yzf o rozmiarze M
Jeden z najładniejszych motocykli kiedykolwiek.
Jak miałem 4 lub 5 lat wujek woził mnie na ryby WSKą. Na rybach się nudziłem ale jazda z przodu i trzymanie kierownicy kiedy prowadził zapoczątkowała moją pasję do Moto 🙂
Brat posadził 5/6 letniego mnie na Jawie 50, wbił bieg i puścił sprzęgło, z racji tego że nie wiedziałem jak się hamuje, pojechałem w pokrzywy. Po 25latach już wiem gdzie są oba hamulce (o przypomnieliście mi że miałem płyn dziś wymienić). Jakby co to wzór nr 3.
Moje pierwsze wspomnienie którego bakcyla motocyklowego złapałem od kuzyna który miał w pomieszczeniu gospodarczym Simsona S51 enduro,siedziałem na nim z marzeniami....aż mnie przewiózł
Kamil, ta muzyka elektroniczna robi niezłą robotę :)
Danon :)
Dzięki 😅
Jako mały 10-11 letni szkrab na wakacje jeździłem do rodzinki na wieś . Tam wujcio nauczył mnie jeździć na sprzęcie marki komar . . Czułem się na nim jak stary harleyowiec ;) wujcio miał jeszcze wsk 125 kobuz , dla mnie to był wtedy szczyt marzeń i wzór motocyklowego piękna ze względu na rurę wydechowa umieszczoną wysoko jak w moto crossowym. Po podwórku biegał agresywny (mi wydawał się wręcz krwiożerczy ) kogut którego po prostu się bałem i zawsze schodziłem mu z drogi . Wujaszek chciał wykrzesać ze mnie odrobine odwagi i powiedział że jak dojdę do stodoły, po drodze do której grasował ten bestialski kogut to .... da mi się przejechać swoją WSK .... Strach był ogromny ale chęć spróbowania swoich sił na tak przeogromnej dla mnie wtedy maszynie była znacznie większa.... zacisnąłem drobne piąstki, w jednej z nich trzymałem broń obronną w postaci kijka i .... ruszyłem. Atakowany przez bestię byłem co chwila ale dzielnie dawałem rade i parłem na przód. Czułem jak serducho ze strachu ucieka mi do pośladków jednak UDAŁO SIĘ . Szczęśliwy i zadowolony z siebie wróciłem do wujcia który jednak zamiast obiecanej przejażdzki odburknął tylko ze śmiechem .... ŻARTOWAŁEM , za mały jesteś ............... Wściekłość ogarneła mnie ogromna ..... wyczekałem więc jak wujaszek pojedzie do pracy w polu. Poprosiłem o pomoc kolegę i we dwóch wyprowadziliśmy wsk-owa bestię na drogę , opierając ja o płot. Kluczyka nie było ale daliśmy sobie radę lekko spłaszczonym gwoździem . Przekręciłem , kontrolki się zapaliły , kolega opierając się o mnie skoczył na kopniak i .... bestia przemówiła ;) przechylając się mocno w lewo, gdzie mój tyłek musiał być aż po za siedzeniem prawie , wrzuciłem bieg , odepchnąłem się od płotu i ruszyłem. Było cudownie, mega wspaniale....tym bardziej kiedy udało mi się przerzucić na dwójkę a potem nawet trójkę. Pędziłem z zawrotna dla mnie wtedy prędkością , grubo ponad 40 km/h , może nawet 50 ;) wtedy chyba zakochałem się w motocyklach ;) jazda była super, tym bardziej że uważałem za cholernie nie w porządku zachowanie wujka który mnie zrobił w trąbę i na tamta chwile nie myślałem o konsekwencjach .... jednak po pewnym czasie moje łapki obejmujące kierownice bestii i całe drobne ciało dzieciaka zaczęło odczuwać że jednak kaliber motocykla nie jest jeszcze przeznaczony na dłuższa metę dla takiego szkraba więc zacząłem kombinować ....jak się zatrzymać ....? Skoro sporym problemem jest zmiana biegów .... więc jak stanąć żeby nie zaliczyć gleby? Chwila zastanowienia i EUREKA .... postanowiłem wjechać w stóg siana . Wszystko udało się pięknie ...no prawie .... bo kiedy zobaczyłem zbliżającego się wujka....zszokowało mnie jak można być aż tak białym na twarzy .... uciekliśmy z kolegą który wiernie mnie wspierał w tej akcji do pobliskiego lasu .... wujaszkowi nie chciało się za nami biegać, zajął się oglądaniem i odstawieniem swojej boskiej wsk , odgrażając się jednak że mój tatusiek zrobi mi z tyłka jesień średniowiecza .... kiedy po kilku godzinach mój Tata znalazł Nas w tym lesie, kiedy mu o wszystkim opowiedziałem, nie tylko nie wymierzył spodziewanej kary cielesnej ale jeszcze opiepszył wujaszka . W moich małych oczach , mój Ojciec był dla mnie wtedy kimś duuużo większym niż najbardziejszy superbohater , poczułem jak bardzo mocno go kocham i jak bardzo mocno pokochałem motocykle . ;) i kocham je do tej pory ;) jak wariat ;)
Ps. wszystkie koszulki są świetne , mi jednak najbardziej pasuje , DIAGRAM . Pozdrawiam wszystkich zakręconych motocyklowo LwG
He he, takie właśnie jest Suzuki :). Pierwsze kupiłem w 98 roku RG 125, dużo szybsza od mzty 250, później Gsxra 600 Srad, szybszy od cbr 600 f, następnie Ls 650, piękny dźwięk i niedawno na dobitkę Rmz 250, żeby mnie w końcu coś sponiewierało hihihihi. O rometach z lat osiemdziesiątych i mzetach szkoda pisać, bo więcej pchałem niż jechałem! Po drodze miałem jeszcze Gpzta 1100 i wtedy byłem najszybszy w regionie... Pozdrowionka!
Udało mi się odpalić w końcu po pół roku walki Aprilie Tuareg 600 i pojechałem nią na wycieczkę po polnych drogach. Zgasła od tak i miałem przyjemność pchać ją 6 kilometrów po drogach i polach wiosną okraszonych, czyli w błocie i zimnie :)
Też mam ponad 30 lat, oglądałem nocnego jastrzębia i brałbym katanę. Uwielbiam tą 80s ową linię. Tak trochę zalatuje też Stranger Things.
Ja też z 91' także motoryna za 3 stówy to był wypas. Jazda we dwójkę, pozdzierane kolana, bunny hopy, "tuningi" i niezliczone godziny pchania bo coś się rozj****o :D, a i tak się kochało od wejścia do garażu i zaciągnięcia zapachem mieszanki.
Pierwsze mega wryte wspomnienia z motocyklami: pierwszy raz usiadłem na duży motocykl. Pierwsza godzina jazdy na placu manewrowym w trakcie kursu na prawo jazdy. I co...? Paciak na ósemce...🤪 Nie zapomnę do końca życia. A koszulka najlepsza "Yamaha YZF"
witam moje motocyklowe wspomnienie sięga lat 90tych kiedy w wieku kilku lat wychodziłem na motor wujka Jawa 350 ledwo do kierownicy dostawałem ale fajnie było po marzyć :) w podobnym wieku tata woził mnie komarkiem też bardzo miło wspominam :)
Długa lecz śmieszna historia z mojego życia polecam sie nie zniechęcać 😆 Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie pochodzi gdy chodziłem do 2 klasy podstawówki i zbliżało sie lato a mój kolega ze wsi miał motorynke romet pony 50
Ja zafascynowany tym że to nawet zasuwa jak złe (w porownaniu do rowera) zawracałem mu gitare żeby dał mi sie przejechać choć nie miałem zielonego podjęcia jak jeździć,lecz gdy pszyszla pora, to mi mniej więcej wytlumaczył co i jak ale zapomniał dodać ze hamulec nożny nie jest zbyt mocarny a wrecz go prawie nie ma, no cóż wrzucilem jedynke i za którymś razem udał mi sie ruszyc. Byłem wtedy najszcześliwszym człowiekiem na świece przez całe 30 metrów do najbliższego zakretu z ktorego wypadłem bo hamowałem tylko nogami i wpadłem cały z motorynką w pokrzywy tak sie poparzyłem że aż mi włosy z ręki zeszły drugiego dnia po tym incydencie i miałem kilka bąmbli całe szczęście kolega nie byl zly i skończyło sie tylko na śmiechu😂
Po tej pierwszej jeździe nie zparzyłem sie do jazdy ani do motocykli i miesiąc później potrafiłem już jezdzic jak szatan i miałem własny wymarzony sprzęt (rometa ogara 205) i tak sobie jeździliśmy.
Do tej pory mam tego rometa choć minęło 16lat a pozatym mam kilka szybszych motocykli lecz nieraz lubie sie nim przejechać.
Co do podkoszulki podobają mi sie wszystkie ale najbardziej ta z nadrukiem yamahy r6 ponieważ identyczną yamahe miał jescze do niedawna mój kumpel właśnie od tej motorynki 😂
Pamiętam jak wracałem ze szkoły i na parkingu zobaczyłem ogromny motocykl w pięknym biało czerwono granatowym malowaniu. Tak jak nie interesowałem się motocyklami tak ten zrobił na mnie takie wrażenie że zbierałem szczękę z chodnika. Po kilku latach jednak pojawiła się motocyklowa pasja i po zdaniu prawka zacząłem rozglądać się za jakimś pierwszym sprzętem. Wtedy przypomniała mi się przygoda z czasów szkolnych, nie pamiętałem to co za marka, zapamiętałem tylko 3 litery z plastiku pod siedzeniem a te litery to XJR. Co prawda ostatecznie kupiłem coś innego bo ta pojemność i moc mnie trochę przerażała ale w przyszłym sezonie planuję przesiadkę na klasycznego muscle bike'a od wielkiej czwórki: XJR 1300, CB 1300, ZRX 1200 albo GSX 1400.
Moja największa przygoda na Moto... Może nie Moto a motorower. Tato miał zarąbiste go komara 3 czerwony szerszeń z biegami w kierownicy. Jako małolat chwilę po komuni zajechałem w strefę ziomków na motorynkach... Wszyscy podziwiają i jak to na czas komuny i zabawy po trzepakach do dywanu lecimy na przelot lesno-polnymi drogami. Szerszeń leci jak zły... Ja na nim. Pojawia się trochę żółtego piasku... Idę bokiem... Cross...Drift... aquaplaning... Shima...normalnie w jednym. Tak szedł bokami aż mi spadł łańcuch. Jako małolat nie dość że pchałem go ze 4km do domu... Jak mnie ojciec dorwał to nie wiem co było bardziej czerwone ... Moja dooooopa czy czerwony szerszeń 😁 lekcja życia, do tej pory miło wspominana. A stacji że w peselu ma na trzecią cyfrę ósemkę... To najlepiej przypada mi do gustu model BANDIT... Tylko szkoda że nadruk nie jest na plecach.
W 1997 roku (miałem 14 lat) pierwszy raz w życiu jechałem na motocyklu jako kierowca (sam), a była to Jawa TS 350, do dzisiaj pamiętam, jak wyrywało mi łokcie :)
Koszulka z V2 na sercu jest kozak.
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to czasy kiedy miałem około 7 lat i sąsiad kilka lat starszy miał motorynkę i uczył mnie nią jeździć. Na początku siadał za mną i jechałem na jedynce po chodniku a on mnie asekurował. Później zobaczył że obczajam i puszczał mnie samego i robiłem cyk dwójeczka hehe. Ojciec miał MZ 251, ale akurat tego nie pamiętam bo byłem za mały, tylko wiem z opowieści matki, że mnie kiedyś przygniotła :) oraz sadzali mnie w środek i wozili nad wodę. Ktoś powie że motorynka to nie motocykl więc musiało minąć kolejnych kilka lat i po przeprowadzce na inną wieś i poznaniu tutejszych kolegów, miałem okazję przejechać się takimi sprzętami jak Komar, Romet, WSK 3 i 4, Jawa 350. Późno uaktywniła się we mnie chęć posiadania własnego moto bo wieku około 23 lat jak naoglądałem się w necie tych sprzętów sportowych. Postanowiłem zrobić prawko, zdane za pierwszym na Hondzie YBR 250. Plan był na Honde CBR 600 F3, a jako pierwsze moto w garażu stanęła Yamaha R1 RN01 1999r. Także moje pierwsze motocyklowe wspomnienie z moim pierwszym motocyklem to takie jak przyjeżdżam na oględziny, a brat męża koleżanki z pracy odsłania w szopie spod sterty gratów to cudeńko i wtedy chyba się zakochałem. Byłem takim świeżakiem że nie potrafiłem ruszyć od niego z podwórka hahaha. Całkiem inna bajka na początku abstrahując że było po 1 atmosferze w kołach :) dopiero po napompowaniu zaczęła normalnie się prowadzić heh. Ogólnie nie był to dobry zakup bo silnik wytrzymał 1,5 sezonu lecz dałem szanse Erjedynkom i kupiłem model na wtrysku czyli RN09 2003. Był to strzał w 10. Tym razem intuicja nie zawiodła chociaż pojechałem w lutym 600 km na wariata i bez jazdy próbnej załadowaliśmy moto na przyczepkę. Druga Yamaha spędziła u mnie 9 lat i przekroczyłem nią przebieg 100 tyś km. W poprzednim sezonie zrobiłem nią 12 500 km. Rekord w jedną stronę na strzała tylko tankowanie i krótka przerwa to 830 km. Sprzedałem koledze i dalej śmiga teraz już ponad 102 tyś chyba. W poprzednią zimę kupiłem 3 R1 dokładnie RN13 2005 r i przygoda dalej trwa. Aby do sezonu jeszcze ze trzy miechy i dzida. Pozdrawiam Motobandę i wszystkich tych dla których motocykl to coś więcej. Mnie jazda cieszy i daje powód żeby żyć. PS. najbardziej podoba mi się wzór koszulki BANDIT
Pierwsze motocykle wspomnienie to przelatująca a czasem nawet zaparkowana zielona kawasaki ninja i to utkwiło w pamięci na dobre, koszulka Bandit. Pozdrawiam.
Małolaty nie czują klimatu starych motocykli, wiadomo nie wszyscy. Pozdrawiam
Pierwsze wspomienie to pewnie jak u większości motorynka kolor czerwony, nie pamiętam ile miałem lat ale obstawiam że max 10 przejażdżka po polu i wywrotka szybkie otrzepanie się i jazda dalej żeby rodzice się tylko nie dowiedzieli 😀 a jeżeli już chodzi o taki "prawdziwy" motocykl to MZ trophy 250 1973 rok mam ją do tej pory pojedziłem trochę jak zrobiłem A2, aktualnie r1200gs. 😄 Najbardziej podoba mi się wzór "diagram" 👊
Moje pierwsze wspomnienie to jawa 250 z lat 60 .Ojciec czyścił gaźnik ,gdy mnie zostawił na chwilę wytażałem wszystko w piasku .To były lata 80 ,to miałem gdzieś 3/4 lata 😜Nie był zadowolony ale zawsze to wspominamy .
Koszulka Snake jest git👍
Jechałem ze znajomym ścigaczem bmw.Za każdym razem gdy przyspieszał ja traciłem oddech.To było coś.Takiej prędkości sie nie zapomina.Ładna wakacyjna pogoda,prosta droga i wiatr we włosach.Mam nadzieję,że kiedyś to powtórzę na jego cześć.
Pamiętam byłem mały , jechaliśmy z rodzicami do pradziadka do szpitala do Poznania i przed nami jechały dwa sprzęty . Patrzyłem sobie na nie bo fajny widok - i nagle oby dwa na koło i odjechali zostawiając nas spakowanych w Tico daleko z tyłu. Gęsia skórka obleciała - od tamtego czasu wiedziałem , że ja też kiedyś będę latać :D
Emeryci 😂
A rozmawiają terapeuci. Haha bardzo ładny odcinek ;)
Witam motoświrów 🏍
Moim pierwszym wspomnieniem motocyklowym było gdy mój starszy brat przejechał po moich nogach Motorynka gdy rysowałem ślaczki na asfalcie i już wtedy wiedziałem że będę motoświrem 💪🏍
Katana ma to coś. Ma charakter. Bardzo mi się podoba. Kiedyś na pewno będę mieć taki sprzęt 😎
Jestem z 90 roku, moje motocyklowe wspomnienie jest ze mną praktycznie codziennie: to hasło do mojego laptopa, w.ktorym ukryta fraza to Moto na którym pierwszy raz jechałem:Simson s51 Od 30 at, praktycznie codziennie wklepuje te litery. Jestem z tego dumny. Pozdro da.tych co to rozumieją. Kuba
Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie to jak tata uczyl mnie jeździć na motorynce, bylem taki niski ze musialem startować oparty noga o klocek drewna bo nie sięgałem nogami do ziemi :)
Katana od samego początku bardzo mi się spodobała 😁
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było małą historią, którą przeżył pewnie nie jeden z Was. Od kiedy pamiętam, u babci na wsi w "starej chałupie" stał motocykl (oczywiste wyobrażenie każdego dzieciaka). Za każdym razem wzbudzał moją uwagę. Okazało się, że jest to jawka 50, tzw. kaczka. Była to własność mojego wujka, który miał ją od nowości. Bardzo często pytałem się o nią, lecz nikt nie chciał jej wyprowadzić. Ja nie byłem tym pierwszym, który próbował coś wskórać. Uprzednio byli to moi starsi bracia. Jednakże z niewiadomych przyczyn pewnego razu wujek wyciągnął ją, kazał mi umyć, wszystko wyczyścić i pozwolił na niej jeździć. Historia ta toczyła się na tyle długo, że zdążyłem wszczepić w siebie gen motocyklisty, mieć w międzyczasie swój pierwszy motorower, motorynkę.
Cały czas mam pociąg do motocykli z czasów PRL, one mają swój urok.
Pozdrawiam właściciel WSK 175, etz 250 oraz CBR 600f2. LWG!
Moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było można powiedzieć z grubej rury, miałem z 7 lat a wujowie sprowadzili z ameryki czerwonego blackbird`a 1100XX, pamiętam jak się na niego wdrapywałem, do dzisiaj jedno z motocyklowych marzeń to jazda takim modelem
koszulka diagram
Super materiał, jak zwykle ;)
Ciężko wybrać jakieś jedno konkretne motocyklowe wspomnienie. Moim pierwszym dwukołowcem z silnikiem, była chińska 50tka, na której pędząc przez bezdroża w okolicy mojego miejsca zamieszkania, pokonywałem dziurawe drogi, jakoby było to Enduro. Ale dzięki wam, kilka lat temu zakupiłem Hondę NSR 125, i to właśnie wtedy, obudził się we mnie duch motocyklisty. Pasję nieustannie rozwijam i wątpie żeby coś mnie zatrzymało. Jako, że kocham dźwięk ogromnych cruiserów i silników widlastych samych w sobie, to najlepszym wzorem z koszulek jest ten z silnikiem V2 właśnie. Pozdro!
Mojm pierwszym wspomnieniem z motocyklizmu była przejażdżka z bratem na wsk 4 naszego taty. Mając 6 lat starszy brat kazał mi usiąść z tyłu ,no i się zaczęło odpalanie z popychu. Po kilku metrach motor odpalił i pojechał bez kierowcy ze mną na tyle prosto w kartofle . Wszystkie wasze koszulki są świetne lwg
Moje pierwsze wspomnienie z motorami. Gdy chodziłem do 3 klasy podstawowej, mój tato spełnił moje marzenia i kupił mi Rometa pony. Od tego momentu zaczęła się moja historia z motocyklami. Najlepsze jest to że ciągle mam tego Rometa w garażu i czekam aż mój mały syn podrośnie by też zacznie jeździć na dwóch kółkach
Na drewnianym tymczasowym mostku w deszczu nie przełączyłem trakcji. Motocykl miałem nówkę od 2 miesięcy :D Bęc potem powrót 500 km do domu z krzywą kierownicą. Tak Mam, normalnie, bezpieczenie, wiadomo. Wszystko fajnie hehe.
Witam wszystkich. Najlepsze wspomnienie motocyklowe?? To opowiem krótko moją historię. Urodzilem się ze spaczonym umysłem czyli będę kierowcą ciężarówki....Tak ,wiem czasami się zdarzają jeszcze tacy ludzie a jestem rocznik 76😉. Do tej pory przejechałem ponad 1 milion kilometrów...i nagle kolega namówił mnie na przejażdżkę motorkiem 125...junakiem m12... Nigdy nie siedząc na żadnym motocyklu po 3 dniach jazdy zakupiłem m12 od niego. I mój pierwszy wyjazd samemu bo się wstydziłem z kimś jechać odbył się z wrzaskiem do kasku JAKIE TO ZAJ..UCZUCIE..Darłem się do kasku... Od października zrobiłem ponad 2000 km tym chińskim sprzętem i nie mogę się doczekać na więcej. Pozdrawiam Was ,robicie świetną robotę. 🤘 A koszulka z wężem robi robotę.
Siemaneczko, w sumie pierwsze spotkanie z moto miałem chyba w wieku 2 lat w 2000r, była to Kawasaki Ninja i jak posiadacz tego motocykla złapał za manetkę to jako jedyny z braci się podobno nie przestraszyłem tylko cieszyłem jak głupi, a pierwsze wspomnienie które pamiętam to w wieku bodajże 4/5lat jak z wujkiem wbilismy się w błoto Simsonem a potem walka żeby go wydostać 👌/ sam teraz śmigam na mt09 więc pozostało to w krwi
Cześć chłopaki, moje pierwsze wspomnienie motocyklowe było w 5 klasie podstawówki, na wakacjach wójek przewiózł mnie CBR 600rr, od razu do odciny musiałem się mocno trzymać żeby mnie nie zwiało, krótkie spodenki i podkoszulek, po kilku km wróciliśmy byłem przerażony ale spodobała mi się ta adrenalina i po kilku latach sam zacząłem jeździć, już wsm 5 lat, najlepszy wzór Diagram, pozdrowionka ;)
Pamiętam jak chciałem się nauczyć jeździć,(miałem 8lat) mój tato miał MZ etz 250 najpierw przewoził mnie a potem dał mi i jakoś mi to szło (lepiej gorzej🤣) wbiłem 2 i tak jechałem była pora by wykręcić i chcialem wykręcić 180° na 3 metrach ale nie zredukowałem zbrakło gazu i tak skończyła na mojej nodze z wypalonym plackiem od wydechu na łydce. Super zabawa😁
Yamaha yzf będę nosił dumnie;)
Pewnych wakacji mój chrzestny(brat mojej mamy) wziął mnie i mojego brata na przejażdżkę na CZ 350
Wioska zabita dechami...
ja 6 lat , a brat 4.
Brat na baku a ja z tyłu...
Zgubił mnie gdy na jednym kole jechał 😁
Jedno jest pewne!
Mnie i brata właśnie wtedy zaszczepił do motocykli😍
Dawno nie miałem takiego problemu z odpowiedzią na pytanie , chyba ostatni raz w szkole i to dawno temu hahahaha. Moje pierwsze motocyklowe wspomnienie pochodzi z okresu dzieciństwa kiedy byłem u babci na wakacjach i jedynej czynności jaką miałem zabronione to wchodzić do garażu bo tam jest ,,zła'' rzecz!!! oczywiście jako energiczne dziecko [dziś pewnie stwierdzono ADHD] nie mogłem przestać myśleć nad tą rzeczą w garażu... Standardowo wraz z starszym kuzynostwem zakradliśmy się póznym wieczorem do garażu aby sprawdzić co to jest...!!! Do dziś pamiętam emocje , śmieszkowanie , przy szukaniu , oraz MZ-es pod kocykiem która była sąsiada schowana przed czynnikami atmosferycznymi...
Gdy kupowałem swój pierwszy większy motocykl kawa zx6r z 99 i na obwodnicy na jeździe próbnej przekonałem się ze licznik (duży) był w milach, a ja na umur 120 km/h chciałem przeskoczyć- było ciepło na pierwszym łuku drogi, ale się udało:) Młody, głupi i niedoświadczony;) LWG dla wszystkich i jak się uda to koszulka BANDIT jest świetny:)
Ten początkowy montaż i ujęcia. Montażysta stoi na wysokim poziomie. Żadny inny kanał motoryzacyjny niema tak dobrego montażysty i operatora.
Pierwsze wspomnienie to przejażdżka ze znajomym po lesie na Simsonie S51, wracając prawie walnęliśmy w dzika :) co i tak nie zniechęciło mnie do motocykli. A ze wzorów t-shirtów to ten z silnikiem V najbardziej mi leży.
Siema! Ja pamiętam Panonię ojca z przyczepką. Maszyna klasyk 😀 Koszulka najlepsza to MB original black✌️
Litr na pierwsze moto jest najlepszy. Wymusza użycie głowy, a nie oporowe kręcenie. Dodatkowo jest czym wyprzedzać i wyczuć to. Fakt że dwa tygodnie od zakupu miałem wypadek nic nie zmienia :P Nie ważne czy jedziesz litrem czy skuterkiem, wymuszenie pierszeństwa może spotkać każdego.
Ty tak serio?
Zgadzam sie. Kupilem jako 1 motocykl nową sv650x i po 1 sezonie stwierdzam ze mocy brakuje...
Zapas.mocy musi byc.
@@Dan-hg5sb dlaczego nie? Kupiłem litr i czuję do niego respekt. Wbrew powszechnej opinii nie zabija i powoduje wypadków pojemność a prędkość. Prędkości >100km/h na spokojnie osiągane są na pojemności 125ccm. Powiedział bym nawet że taka 125'tka jest bardziej niebezpieczna, ponieważ spotykamy tutaj przeważnie niedoświadczone osoby, gdzie jest to pierwszy kontakt z Moto i brakiem odpowiedniego stroju.
W lesie w parku 50m od domu.mojej babci mieliśmy takie 2 ławeczki gdzie się spotykaliśmy. Przyjeżdżał tam jakiś ziomal Rometem ogarem, marzyłem o takim. Kiedy odjeżdżał stawiał na koło i jechal dalej. Kupiłem wtedy komara od kumpla ale się okazało że nie ma papierów i musiałem go oddać. Pozdrawiam
Pierwsze wspomnienie: to chyba jak wujek dał mi rometa kadeta żebym się uczył jeździć w wieku 10 lat. Oczywiście była gleba, a właściwie przyrżnięcie w płot- nie opanowałem mocy. Minęło 28 lat a ja dalej mam złe wspomnienia z tym związane. Oczywiście jeżdżę ale na rometa usiąść się już nie odważę..😉
Koszulki fajne ale w czarno białej grafice lepsze..pozdro..
Ja zdecydowanie Katanę miałem na niej jazdę. Gdyby nie zbiornik paliwa i powiewy wiatru z boku pewnie bym go już miał od półtora roku. A tak mam Yamahe Trecer 900GT i jestem mega szczęśliwy 😊.
Intro 10/10 💪
Hej ja pamietam ze mój pierwszy kontakt z motocyklami to lata 80. Tata stawiał dla mnie WSK 125 na stopce centralnej i kask łupinka na głowę i siedziałem ledwo dostając rękami do kierownicy. A jak mogłem przygazować odpalona to niebo było na ziemi. 😀😌
3 miesiące mam prawko, gdyby fundusze pozwoliły katana trafiła by pod moje skrzydła, ale Cb650R tez robi świetną robotę i daje wiele radości pozdro modry 5
Staram sie o koszulkę w kolorze katany szarej zamówionej po waszym filmie powinna buc u mnie pod koniec czerwca zapachem kwitnącej wiśni chyba jestem najstarszym waszym oglądaczami chętnym na katana rocznik 73 pierwsza to jawka 175 rocznik 67 doznanie z jazdy na katanie to chyba po junaku to piąty motocykl 350 jak odkręciłem gaz przy mojej wadze 45 kg to leżałem na baku i nie mialem czasu aby sie pomodlic starość to kwestia jaj uwielbiam sie przeciskać w ruchu miejskim ,jeździłem nawet po RIO a tam trzeba zapie..
6:15 - Zamiast dodawać amortyzator skrętu lepiej najpierw spróbować poprawnie ustawić zawieszenie i/lub zmienić nieco geometrię przesuwając widelec w półkach.
Pierwsze motocyklowe wspomnienie... Zakup przez ojca motorynki "PONY" i pierwsza moja styczność z "motocyklem" jako 10latek było to coś... Niesamowitego.. Strach, ekscytacja, poznanie nowego świata. Potem pojawiały się kolejne motocykle i tak doszedłem do kat. A i śmigam na pierwszym SWOIM własnym moto jakim jest SUZUKI GSF 650 BANDIT S 🖤 POZDRAWIAM EKIPĘ MB 🔥
Koszulka - Bandit
Dobry odcinek, bo jakos wczesniej nie zwracalem uwagi na te modele a Wam udalo sie mnie nimi zainteresowac, zwlaszcza Kataną.
Brawo dla Cinka, wczesniej myslalem ze motobanda zaprosila jakiegos oszoloma z YT, a tu prosze ciekawe wypowiedzi i ogolnie to wlasnie on praktycznie poprowadzil ten odcinek. Licze, ze czesciej bedzie sie pojawial.
Co do konkursu to moje pierwsze wspomnienie to przejazdzka jako plecak z duzo starszym kuzynem jego Jawą na najblizszy cpn. Kask jakies 5 rozmiarow za duzy, a po powrocie przy zsiadaniu odslonieta lydka "przytulila" goracy wydech ;)
"Koszul" najlepszy pierwszy od lewej na ujeciu gdzie wszystkie sa razem.
Pochodzę z małej wioski....lata temu był u nas odpust. Wiadomo najpierw w imię ojca syna ducha itd - kościółkowe sprawy. Błogosławieństwo i jazda- wypad z kościoła i cale towarzystwo rzuciło się na kramy. Cukierki, petardy,zabawki ,ogóry kiszone....wiadomo mała wiocha ,czasy prehistoryczne już niemalże.Odpust to było coś!....nie to co dzisaj,wszystko na wyciągnięcie łapy. W każdym razie kramy były porozstawiane po obydwu stronach głównej drogi biegnącej przez miejscowość....droga niezbyt uczęszczana,bo wiadomo ok. 30 lat temu to i ruch mniejszy i aut też mniej. W pewnym momencie jak "je...ło"...ludziska "popadali" w panikę, baby się żegnały ✝️ , zdrowaśki leciały...dzieciaki ryczały. Towarzystwo prawie zaczęło uciekać bo wojna!. A się okazało,że do chop ze wsi na starej jawie przyjechał i chciał pokazać....i tak pokazał,że silnik rozpie.....rniczył😂....ot takie mam pierwsze wspomnienie z "motourmami"...Potem Ojciec kupił Rometa Charta - to była maszyna.....ale to już inna historia;)
T-shirt diagram;) jak coś;)