Bylismy wczoraj na seansie z partnerem. Podal bardzo ciekawe spostrzezenie dotyczace filmu: ze to jest przedstawione uzalezenie od narkotykow od strony uzaleznionej. Ze autoobraz jest zakrzywiony, ze mloda wersja to czlowiek na haju, a stara wersja to na odstawieniu. Jak mi sie to teraz pieknie sklada w glowie, kazda scena pokazuje doskonale caly proces: od myslenia, ze to tylko przez tydzien, po przedluzanie, ze jeszcze tylko jeden dzien, wbijanie igly w rany. No, film byl obrzydliwy i mialam po nim nudnosci, ale to rozpakowywanie warst dotad trwa i jestem tym filmem naprawde zachwycona.
Jestem świeżo po seansie i Substancja zrobiła na mnie spore wrażenie, należę do tej grupy co po wyjściu z kina powiedziała wow. Mocno odświeżający miks gatunkowy, podany w idealnej formie (kolory, montaż, muzyka, zdjęcia) z fabułą, która nie jest dodatkiem a pięknie wszystko spaja. Do tego sporo meta treści. Prawdopodobnie najlepszy film roku.
Dawno nie wyszłam z seansu, gdzie na końcówce pół sali prawie posikalo sie ze śmiechu. Kino mocne, feministyczne i nie dla wrażliwego widza. Pełno w nim, krwi, potu i rożnych wydzielin. Demii Moore wybitna.
Wróciłam z seansu i postanowiłam skrobnąć komentarz. Generalnie może nie jestem zachwycona, ale zdecydowanie film wart obejrzenia i wyrobienia sobie opini, pod wieloma względami wybitny (zdjęcia, muzyka, aktorstwo.. ❤) choć i tematyka niezbyt odkrywcza i metafora "prosto w ryj". Samo podanie jednak inne, świeże co sprawia, że film się jednak broni. Kilka uwag i moich osobistych problemów z tym filmem (ze spoilerami!) 1. Wcale nie był tak obrzydliwy, jak się nastawiałam. Po kilku recenzjach obawiałam się, że mdłości będą mi towarzyszyć przez większość seansu ponieważ ani nie lubię horrorów ani tym bardziej body horrorów, jakieś ludzkie stonogi przyprawiają mnie o koszmary, a tu oprócz kilku scen, gdzie się skrzywiłam nie było tak źle, więc te komentarze o wymiotujacych na seansie widzach mocno przesaszone albo publika wyjątkowo wrażliwa. Na spokojnie popcorn można jeść. 2. Mój problem nr 1 to fakt, że nie zdecydowano się na "wspólną świadomość" bohaterek, nie zgadzam się, że to była 1 świadomość w dwóch ciałach, wręcz przeciwnie - to były dwie osobne osoby, co też tłumaczy ich rywalizację, chęć uprzykrzania sobie wzajemne życia i frustrację na decyzje "tej drugiej". i moim zdaniem byłoby to dużo ciekawsze gdyby Elisabeth cały czas miała świadomość co się dzieje i operowała dwoma życiami, podejmowała decyzje za obie wersje i pamiętała o nich, w końcu były jednością (czyli ta chęć pozostania młodą, perfekcyjna wersją siebie - "przeciez nic się nie stanie jak kilka godzin dłużej pozostanę Sue" po czym odkrywanie konsekwencji swoich działań, a mimo to eksploatowanie swojego "oryginalnego" ciała bo woli być wiecznie młoda, otoczona ludzmi, nawet znając konsekwencje a ta "stara ja" to coś czego nienawidzę, samotna starsza Pani, więc po co mi to ciało). Wg mnie to by było dużo ciekawsze i głębiej wchodziło w motywacje Elisabeth. 3. Problem nr 2 to chyba taka turbo dziura logiczna - nieznany facet daje mi nr telefonu do...? No właśnie. zamówienie odbiera się w jakiejś totalnej spelunie, zero kontaktu, wyjaśnienia czym w ogóle jest substancja, jak działa i czego się spodziewać (choćby ostrzeżenia pt. "a tak w ogóle to twoje Alter ego wyjdzie ci z pleców. Troszkę zaszczypie") i MIMO TO tę substancję sobie wstrzykuje. Równie dobrze mogła to być trucizna, więc serio akurat tego nie rozumiem. Nie zadaje pytań po prostu zobaczymy co będzie po wstrzyknieciu sobie ch*j wie czego co mam z jakiejś obszczanej meliny. Dobry plan. 4. No końcówka wg mnie przegięta. Wiem co miała oznaczać, rozumiem zamysł, ale mimo to dla mnie to był przerost formy, scena w teatrze (?) po prostu wybiła mnie z rytmu i bardzo dobry thriller w oka mgnieniu zamieniła w takie.. Nie wiem nawet jak to nazwać. Jakieś takie gore, ale gore bez polotu, bez uzasadnienia i bez sensu. Oceniam film na 6/10, bo na pewno daje do myślenia i zostaje w głowie, ale wybitny jako całość zdecydowanie nie jest.
mam dokladnie takie same odczucia co do punktu 2. i to dla mnie byla najwieksza luka logiczna. koles na telefonie powatarza "jestes jedna" ale po 7 dniach jedna nie pamieta co druga robila i robi sie wielka afera co ta mlodsza lub starsza robila przez te 7 dni. co do punktu 3 to dla mnie nie jest jakos to problemem, desperacja i chec istnienia w biznesie wyrzucila cala logike glownej postaci do kosza i tyle, nie bylo tam zadnej racjonalnosci. Film ogolnie ciekawy, aktorsko i wizualnie bardzo fajny do tego muzyka i dzwiek. moim zdaniem warto bo to cos innego co sie nam ostatnio serwuje;) co do koncowki moze i przegieta ale nadal dobrze sie ogladalo i dyskusje po filmie tez ciekawe;)
Wtrącę 3 grosze do podziału świadomości - myślę, że to było dobre narzędzie do pokazania tych różnic w priorytetach i podejściu do życia i innych ludzi 'młodości' i 'starości'. Pozwoliło to też na ten konflikt i ostateczny dramat, gdyby świadomość była ciągła, wspólna to mogłoby się wszystko udać i wtedy brak konsekwencji, film musiałby mieć kompletnie inną linię. To też dobry element komentarza rzeczywistości i tego kultu piękna: ludzie po zmianach fizycznych (schudnięciu, zmianach wizerunku, operacjach plastycznych) nie mają tego samego myślenia co wcześniej, brakuje perspektywy 'problemu', tych trudności, zmieniają się priorytety, potrzeby. Jest to w filmie niewygodne, ale uważam, że w koncept się wpasowuje świetnie i musiałby to być całkiem inny film, gdyby to zmieniono.
Byłam widziałam. Nie żałuję. Fascynujący,dziwny seans. Może trochę przegięta końcówka ale nie zepsuła całości. Mój partner oczy zamykał na scenach z igłami a ja na tych z jedzeniem i brudem w mieszkaniu były też momenty gdy wybuchaliśmy śmiechem i takie gdzie było nam żal Elizabeth. Dużo emocji. Skrajnych. Kino nadal żyje nadal ma nam do zaoferowania coś więcej. Nadal potrafi zaskoczyć. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Reżyseria na najwyższym poziomie.Bardzo samoświadoma.
Wbrew pozorom nie jest on aż tak obrzydliwy. Chyba, że tak jak powiedziane - masz mocny wstręt do wszelkich wydzielin wychodzących z ciała (aczkolwiek wydawało mi się, że to dość średnio przygotowano przeróżne sceny obrzydliwości. No, może na końcu w momencie gdy [WYCIĘTE]).
Ja jako fan true crime, słuchający setek podcastów, widzący kilkaset filmów dokumentów, nawet o tych skrajnych najbardziej odrażających sprawach jednak nie umiem się przemoc do Gore, które mnie po prostu przeraża. Oglądałem Terrifyer nie dałem rady... Była jedna sprawa, która sprawiła, że musiałem się przewietrzyć i ochłonąć, czyli śmierć 16 letniej Sylvii Likens
Dwa pierwsze akty były dla mnie idealne. Po pierwszej "transformacji", czułem się jak po pobieraniu krwi, to była kompilacja moich fobii 😵💫 Świetny balans między obrzydlistwami i serwowaniem p*zdy. Miałem różne wizje, jak ta historia się potoczy, ale to co się stało w finale, było ogromnym rozczarowaniem. Trzeci akt miał vibe horrorów krótkometrażowych z youtuba, szczególnie "5 minute dating", zbyt groteskowe i rozciągnięte
Tak jak zazwyczaj próbuję unikać horrorów (bojuch jestem, co tu tłumaczyć), tak tutaj zrobiłem wyjątek. Cierpiałem niemiłosiernie przy oglądaniu z uwagi właśnie na tę bezkompromisową, "bogatą" obrazkowo jazdę bez trzymanki. Często musiałem na moment odwrócić głowę z obawy o to co za moment mogę zobaczyć... ...ale gdy już wyszedłem z kina wiedziałem już, że przez ten szok "Substancja" będzie mi tkwić z tyłu głowy na długo. I piszę to w pozytywnym znaczeniu, a powodów nie muszę przytaczać, gdyż powtórzyłbym tylko to samo co w tej recenzji. Jeśli ktoś ma odwagę - moim zdaniem must watch!
Wczoraj byłem na seansie. Dawno nie widziałem tak szalonego filmu. Bardzo szalone połączenie bolesnej satyry z body horrorem. Demi M. W scenie przed lustrem kiedy wybiera się na randkę meeega.
Mnie na ten film pociągnieto na siłę, jakże jestem za to wdzięczna. Film to jazda bez trzymanki, obrzydliwy moralitet i feministyczny manifest. Panowie akcjonariusze reagujący na Sue, piękna wybornie scena w swej ohydzie. Demi. Panie i panowie, cud miód i orzeszki, gęsta i osobista rola. Końcowy akt całe kino, te osoby, które nie wyszły, a było dużo takich, po prostu rżało ze śmiechu. Piękny ukłon w kierunku klasyków body horroru w stylu Blob czy Głowa do wycierania. Bawiłam się wyborowo, dyskusja po seansie trwała godzinami. Wrócę do niego. P.S. Do zobaczenia w Gdyni.
dziś byłam, pod koniec wiele osób po prostu wyszła z sali a reszta się śmiała, kino testujące wytrzymałość widza to na pewno, pare razy wzrok odwróciłam dobry w swoim gatunku
Drodzy Państwo, oczywiście rola dwóch głównych bohaterek w tym filmie jest bardzo dobra, natomiast czy nie wydaje się wam że tutaj bardziej gra ruch kamery które przedstawia te osoby, niż te aktorki same w sobie jeżeli chodzi o mięso no bo gdyby nie ten ruch kamery tylko bardziej statyczny i ta sama gra to nie byłoby tych samych emocji. Tutaj bardziej dynamika kamery robi iluzje lepiej zagranych ról niż gdyby jej nie było. To samo miałem podczas " Requiem dla snu" gdzie również dynamika kamery i kąty kamerowania robiły wrażenie że aktorzy grają lepiej, niż by to wyglądało grając na biało:)
Na przedpremierowy seans przyszła córka z mamą 70+. Było mi jej bardzo szkoda, bo im dalej w film tym jej reakcje były coraz bardziej przerażające. Zdecydowanie nie wiedziała, na co przychodzi 😅
Dużo myślałam o tym filmie, co świadczy o nim dobrze, ale... ostatecznie jestem zawiedziona. Dla mnie ten film prezentuje poziom bardzo przeciętnego odcinka Black Mirror. Czyli mamy świetnych aktorów, pomysłowy motyw główny nawiązujący do zepsutej natury człowieka i tyle. Film mnie nie zszokował, ani też nie obrzydził. Chociaż tutaj dodam, że jestem dość odporna na krwawe sceny, bez problemu obejrzę Terrifier czy Hostel, a w żadnym momencie Substancja nie była bardziej krwawa niż typowy gore horror. Do tego finał to już trochę dla mnie za dużo i zbyt dobitnie. Lepiej działały bardziej subtelne sceny - na przykład, gdy jedna z bohaterek nie poszła na umówione spotkanie, bo się czuła za brzydka, albo rozmowa z innym uczestnikiem projektu. Końcówka, choć szalona, to ostatecznie była dla mnie pójściem na łatwiznę. Buhu, nawiązania do potwora Frankensteina, jakże oryginalne xD Już pomijam fakt, że na koniec czułam vibe "W lesie dziś nie zacznie nikt 2" 😅
Nie do końca zgadzam się z Waszą opinią. Pierwsza godzina filmu - sztos, dzieło. Świetny pomysł, dobra obsada (bardzo pozytywnie zaskakuje aktorka grająca Sue). Końcówka jednak bardzo słaba, wręcz groteskowa, ja czułam się lekko zażenowana jakbym oglądała słaby horror. Myślę, że można było zakończyć film w znacznie lepszy sposób
Wasza opinia pasuje całkowicie pomijając ostatni akt. Byłem zadowolony, ale jak wjechały ostatnie 20 minut, chryste panie. Po co to komu było i na co? Totalne zabicie filmu i całkowity zjazd oceny.
Zgadzam się. Chociaż u mnie film zaczął się rozjeżdżać już w przedostatniej sekwencji - przyjmując 5-aktowy schemat, to czwarty akt - kiedy pojawił się pierwszy "potworek". A końcówka, to już moim zdaniem pozbawione głębszego sensu szokowanie widza na maksa. Dla mnie to było cringe'owe, a nie śmieszne. Przesłanie całości myślę, że zrozumiałem, nie było to potrzebne. Dodam, że nie miałem większego problemu z body horrorem samym w sobie, przeszkadzał mi brak uzasadnienia do użycia aż tak hardcorowych środków wyrazu.
100% racji, zakończenie wręcz groteskowe, miało zszokować a tak jak napisał kolega wyżej - scringowalo. Zamiast tego na koniec przydałby się jakiś plot twist, coś nieoczywistego
Pisze te słowa przed wysluchaniem waszej recenzji, zeby nie bylo 😉 Jestem swiezo po seansie. Fabula nie jest jakos specjalnie oryginalna, ale tak wciaga ze nie da sie przejsc przez calosc obojetnie. Muzyka, dzwiek, zdjęcia, Charakteryzacja - Skojarzenie z horrorem Stowarzyszenie z 1989 roku. Obie panie rewelacja - Chyba najlepsza rola Demi Moore. Musze tu pochwalic tez Denisa Quaida - Gosc robi robote ( rola zycia?). 8/10 ❤
Byłem już raz na Substancji , zabrałem z sobą przyjaciółkę która nie ogląda w ogóle horrorów , a na hasło body horror nie wiele ma do powiedzenia ( wytrzymała do końca ). Teraz idę 2 raz z moją girl , film jest mega zajebisty , zrobiony sztosowo pod każdym względem ,już się nie mogę doczekać ✌️🔥
mam zagwozdkę, bo po co tej starej ktoś kto jest młody a jednocześnie ma swój mózg/ jest osobnym bytem, a nie jest tą samą wersją tylko odmłodzoną na tydzień, przecież ona jako ta starsza/ osobny byt- osoba nie czerpie w ogóle korzyści z bycia młodą przez te 7 dni kiedy tamta żyje bo tamta w ogóle jest jakby poza świadomością tej która jest starą wersją
W momencie podziału obie miały taką samą osobowość. Młoda była klonem starej. Potem prowadziły odzielne życia i coraz bardziej się od siebie różniły. A po to starszej wersji była ta młodsza, by spełnić swoje ambicje, by osiągnąć sukces, nawet jeśli nie będzie on realizowany przez nią samą bezpośrednio. Może coś na styl tego, że rodzicom zależy by ich dzieci osiągnęły sukces, nawet jeśli w wieku około 20 lat zaczynają własne oddzielne życie, a nakład pracy i środków na ich wychowanie jest - oceniając czysto materialnie - nieopłacalny. Nie wszystko co warto robić się opłaca i nie wszystko co się opłaca warto robić.
@@maciosgrey9699myślę, że co to, to na pewno nie od samego początku, przez samych „twórcow” owej substancji było powtarzane, że elizabeth i sue są jednością. myslę, że wiele osób odniosło takie samo wrażenie jak ty, patrząc na to, że i elizabeth i sue same o tym zapominały (chociażby podczas rozmow telefonicznych). wydaje mi się, że był to specjalny zabieg, dobitnie obrazujący nienawiść w stosunku do samej siebie (tej starszej, pierwotnej formy elizabeth). w końcu ona była matrycą - więc jeśli sama elizabeth nienawidzi siebie, to sue także jej nienawidzi. zarówno dla elizabeth i dla sue stanowiła ona przeszkodę do spełniania się jako młoda celebrytka i realizacji ambicji. faktycznie na początku filmu bardziej widoczna jest ta wspólna świadomość, ale jest to dosyć logiczne. sue i elizabeth w cielesnej formie byly zupelnie na innym etapie zycia, wiec swiadomosc musiala sie do tego dostosowywać, do tego w jakim ciele żyje. poza tym, gdyby to były osobne jednostki to nie byłyby od siebie w żaden sposób zależne. i mogłoby się wydawać, że do tego to wszystko zmierza, szczegolnie w momencie, w którym elizabeth i sue funkcjonowały chwilę razem w tym samym czasie (po wstrzyknięciu sue substancji zatrzymującej to cale doswiadczenie). sue zabija elizabeth - młoda, piękna, odnosząca sukcesy wersja kobiety zabija tą łysą, zdeformowaną, prawie „gnijącą” kobietę. i gdyby były one osobnymi jednostkami, to faktycznie sue odniosłaby zwycięstwo. ale pragnienia i cele sue nie istnieją bez pragnień i celi elizabeth. sue jako poprawiona wersja, pozostaje wersją, a nie osobnym człowiekiem. nie funkcjonuje jako osobny byt, wiec bez matrycy zaczyna się rozpadać. (wypadają jej zęby, odpada ucho). patrząc na to, że stanowily jednosc bylo to nieodzowne
Właśnie wróciłem z kina dawno nie oglądałem tak poje.....chanego filmu chyba tylko momentami Infinine Pool mi się kojarzy oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Substancja mi się finalnie podobała, dźwięk rewelacyjnie podkreślał i potęgował wiele scen. Mocny film chociaż dla mnie niepotrzebne ostatnie 15 minut filmu mógłby się skończyć chwile wcześniej. Boli od oglądania, zostaje w pamięci i o to chodzi w takich filmach. Zdecydowanie nie dla każdego dobrze że nie zabrałem mojej "wrażliwszej" lepszej połówki. Pozdrawiam Was :) 7/8 na 10 jeszcze się zastanawiam.
co jest fajnego w poczuciu obrzydzenia? dziwią mnie komentarze w stylu "po wyjściu z seansu miałam nudności - ale fajny film!" może jestem za stary, żeby to pojąć
SPOILER Moim zdaniem, ostatnia scena to ukryte przełamanie 4 ściany, film był cudowny, a ludzie się z niego śmiali pod koniec (w złym tego słowa znaczeniu, tzn. Zaczęli wychodzić z sali i no widać było, że im się nie podoba), zaczęli wychodzić i się śmiać, gdy widzieli coś, co ich estetycznie nie zadowala, tak samo jak widownia w samej scenie. 10/10, szkoda że ludzie nie potrafią docenić sztuki. Pozdrawiam was bardzo, wasza recenzja bardzo pokrywa się z moją
To chyba mamy różne pojęcie sztuki... Jestem tą osobą, która nie mogła patrzeć na to co się dzieje pod koniec filmu i po prostu śmiałam się z tego jak groteskowe to jest. Obrzydliwy potwór, litry krwi, rzeź i sama nie wiem co jeszcze. Niektórzy po prostu są wrażliwi na takie widoki. Jeśli kogoś estetycznie to zadowala, jak to mówisz, to ja nie wiem. Chyba świat idzie nie w tą stronę co powinien 😭
@@dom7568 co do twojej wypowiedzi o tym, ze swiat idzie w zla strone, to mozna uzyc twojego argumentu, ze chyba jednak mamy inne postrzeganie swiata. Nie zadowala mnie taka scena estetycznie, czemu? bo nie o to chodzi, i w tym jest rzecz. To ma pokazac jak swiat widzi starosc (zwlaszcza u kobiet), wiec smiech i obrzydzenie ludzi uzwierdziedla wlasnie to, co ta scena pokazywala. I dlatego wlasnie nazywam to sztuka, bo przez symbolike pokazuje to, jak dzialaja systemy w naszych glowach, o ktorych mowi film. I oczywiscie, jesli ktos jest wrazliwy na takie widoki, to nic zlego, rozumiem. Nie rozumiem tylko po co isc na taki film, wiedzac ze moga byc w nim takie sceny. Tak czy inaczej, pozdrawiam, bez zbednego sarkazmu, czyli nie tak jak ty, bo umiem pokazac szacunek do innej opinii ;3
@@mauriikmano cóż, to się po prostu nie zgadzamy i tyle. Według mnie można to było zrobić w inny sposób, z tym samym przekazem, ale łagodniej. Bo tak, rozumiem przekaz i podoba mi się to. Nie podobają mi się makabryczne sceny. Mimo wszystko nie żałuję, że poszłam na ten film ;)
@@dom7568 o, i taką opinię już w 100% rozumiem, i cieszę się że nie żałujesz! Ja na tą formę wizualizacji patrzę trochę jak na przekleństwo. Czy można użyć przekleństwa w sztuce, np. W poezji? Niektórzy powiedzą, że absolutnie nie, bo to sztuce umniejsza, a drudzy powiedzą, że mocny przekaz potrzebuje mocnego wyrazu. I obie strony mają rację, ja się wywodzę z tej drugiej strony, ale rozumiem tych, którym takie coś nie odpowiada Miłego dnia!
A ja zauważyłem że Pani reżyser wychowała się na kinie typu Mucha i Doberman,gdzie Substancja jest bliżej tego drugiego przez 3/4 filmu. Mnie końcówka absolutnie nie przypadła do gustu,rozwleczona strasznie , wręcz komiczna. Co nie zmienia faktu że przez większość filmu bawiłem się świetnie, szczególnie patrząc na reakcję zakochanych par , które przyszły na seans tu w UK 😁😁
Mnie się nie podobał. Nie dla mnie te środki wyrazu. Rozumiem użycie tych wszystkich środków, ale nie pasowało mi to i było zbyt efekciarskie. Wolę Cronenberga.
Ej, też poszłam z mamą! Już jakiś czas temu pokazałam jej "Martwicę mózgu", a po seansie substancji wytłumaczyłam odwołanie do "Lśnienia" i "Odysei kosmicznej", żeby finalnie zapoznać ją z koncepcją Jungowskiego cienia. Taka mała, słodka zemsta za te wszystkie romantyczne komedyjki i łzawe dramaty. Jak to przekonał się sam Biały Wilk - czasem sytuacja wymaga trochę poświęcenia.
Ja koleżankę wzięłam na "Chlopów" żeby na przykładzie Antka pokazać jej jaki ma chujowy gust do facetów. A ona mi na końcu: "ale ten antek był seksowny" xD
Największym dla mnie bólem do tego filmu jest fakt, konwencji body horroru. Problematyka filmu to wazny a nawet bardzo ważny społecznie problem, który nie dotyczy tylko dorosłych kobiet, ale i młodych dziewczyn, mających kompleksy, kiedy widzą zdjęcia przedstawicielek swojej płci na Instagramie. Niestety przez to, że jest to body horror, nie trafi to do osób niepełnoletnich a nawet wielu pełnoletnich, a powinien przez to jaką treść przekazał.
Dzisiaj premiera a poza mną i matką z którą się razem wybrałem, była tylko jedna osoba na sali :( Ostatnio jak byłem na Kinds of Kindness były chyba ze mną tylko 2 osoby, też na premierę. Oba filmy nie dla każdego, ale trochę smutno jak takie perełki (perły w zasadzie) u nas są często dystrybuowane kilka miesięcy po światowej premierze, bo zainteresowanie jest znikome. Btw też uważam, że film pod koniec wpada w nuty komediowe, chyba za sprawą nagromadzenia się tej całej groteski, szczególnie na scenie z publicznością, żeby więcej nie zdradzać :)
Film dobry na wieczorne oglądanie na VOD przy piwku. Mam z tym filmem problem, bo przez pierwszą połowę buduje on napięcie horroru, aż gdy dochodzi do pewnego momentu, który mógłby być przełomowym (bez spojlerów), a postawiono na MMA, a potem dopiero wchodzi Cronenberg na pełnej petardzie. I od tego momentu ten film, który wydawał się ciekawym, stał się zabawnym. Nie mogłem już go brać na poważnie. Historia jest średnio angażująca, zwłaszcza to, że postacie, które tam się pojawiają - są po prostu płaskie, jednowymiarowe. A Demi Moore na początku jest traktowana jako "smutna pani, bo ją ejdżizm dotyka". Ja naprawdę nie jestem w stanie uwierzyć, że w Cannes nie było lepszych scenariuszy. xD
@@bushido_33 no niestety nie było. Ten film jest też dowodem na to w jak złym stanie jest współczesne kino że nagrody zdobywa po prostu przyzwoity horror.
Dobry na pierwszą randkę z koleżanką, zwłaszcza po wizycie w KFC.😎 BTW końcówki się nie spodziewałem, ale ją doceniam. Dobry (ciekawy) zabieg. Jak u wielu widzów chyba uśmiech się pojawił. ( bo miał się pojawić?)
Właśnie wróciłam z kina. Uklony dla charakteryzatorów w tym filmie 👑. Nie spodziewalam się aż takiej dawki, no, realizmu w tym filmie let's say 😂 i trochę denerwował mnie brak logiki w niektórych momentach, ale rozumiem, ze to jednak film 😅. Warto!
Dle mnie była to najlepsza komedia dekady. Film tak potężnie kiczowaty, że aż zabawny. Ten film można porównać do waniliowego fit szejku doprawionego dla smaku surową wątróbką. Palce lizać. Activator Re-animator
Chyba takie odczucia można było mieć bo postać Sue totalnie nie ma charakteru, plus młoda Elizabeth była uznaną aktorką a nie fitnesiarą. A tu jej młoda wersją jest wydmuszką...może to celowe, pewnie tak. Ale nużyly mnie te sceny.
wydaję mi się, że ten brak pamięcią i świadomości między elizabeth a sue był wynikiem tego że elizabeth zapominała o tym, że są „jednością”. W pierwszych tygodniach rzeczywiście były jednością i dzieliły życie, ale z czasem zaczęły być osobnymi jednostkami
@@korneliaxoxo nie ma żadnego braku pamięci, jakie są dowody na to że nie ma pamięci? Żadnego. Jest tylko interpretacja. Brak pamięci jest niespójny z pozostałymi elementami filmu. Jak jakis puzel nie pasuje do każdego elementu, tzn. Że to jest niewłaściwy puzel
Dla mnie film nie był jakiś super szokujący jeśli chodzi o gore i sam body horror (widywałam bardziej odkrywcze obrzydliwości), jednak całkowicie nie zgadzam się z zachwytami nad tym filmem. Straszny, niekonsekwentny wyrób filmopodobny. Pod względem aspektów wizualnych naprawdę dobry, dźwięk niewiele gorszy. Niestety uważam, że krytycy poszukują w nim o wiele więcej, niż jest naprawdę, a same przesłanki stoją w opozycji do tego, co film mówi wprost. Większość scen była żenująca bez najmniejszego powodu i strasznie powtarzalna. O ile jednak pierwsza połowa nie była aż tak zła, tak pozostałość zupełnie nie trzymała się kupy. Jak takie gunwo mogło dość nagrodę za scenariusz? To już nawet fani tego filmu stwierdzają, że było to niepotrzebne. Osobiście całość uważam za bardzo kiepską próbę szokowania. U mnie na sali pod koniec pojawiło się kilka parsknięć śmiechem, jednak kiedy tylko pojawiły się napisy, wszyscy w milczeniu wyszli z sali, jakby chcieli się ewakuować jak najszybciej. Łącznie ze mną. Dawno nie czułam, że mój czas został tak źle rozdysponowany.
Zachwyty nad tym filmem rozumiem całkowicie, sam dałem się omamić już przy pierwszych zwiastunach które dzięki kolorom, ujęciom, zdjęciom i dźwiękowi wyglądają jak teledysk Zamilskiej w HD. Od samego początku film informuje mnie: będzie obleśnie, będzie tez niepoważnie, to karykatura. I ja w to wchodzę! Ale końcówki nie kupuję w ogóle. Popsuła mi cały, misterny, epicki obraz kreślony przez kolejne minuty filmu. Mowa o - finalnej scenie na - nomen omen - scenie sylwestrowej. Czym miał być ten TikTokowy fanfik kina grozy? W ciągu zaledwie kilku minut był Blob, The Thing, Carrie, jakiś ukłon w stronę horrorów z lat '30 (te sztuczne krzyki z widowni "oh no Monster"). Pastisz, ba satyra, ale po co? Dlaczego tak sugestywne i obrzydliwe sceny wbijania igły w ropiejącą ranę zostały zastąpione potworem z lateksu i krwią z Tymbarku? Pewnie chodzi o pokazanie jakiegoś kontrastu, ułudy kanonów kreowanych przez media społecznościowe. Ale to jest aż tak bardzo obce wcześniejszemu obrazowi, jakby ktoś Breaking Bad sklecił z W11.
Mi się zrobiło słabo na tym filmie. Podczas zszywania pleców Demi. Było pokazane z bardzo bliska i do tego te efekty dźwiękowe. Musiałam wyjść do toalety żeby nie zemdleć... Bo było już blisko tego naprawdę. Pierwszy raz tak miałam. Sama byłam w szoku😮 A co najlepsze moja mama i córka jakby nigdy nic😅
Ja jestem zawiedziony. Croneberg sceniariuszem ryl beret. Substancja jest mega przewidywalna i banalna a jedyny moment zaskoczenia to wypadek samochodowy. Cala reszta banalna i mega przewidywalna. Oczywiscie wizualnie bardzo ladny, swietnie zagrany ale neistety plytki - tak sygnalizuje pewne problemy ale na poziomie nastolatka noszacego znaczek na plecaku. Scenariusz jest najslabszym elementem moim zdaniem (podkreslanie, ze sa jednosci apodczas gdy nie sa...). Co mi po wszystkich odniesien do klasykow skoro nic w tym filmie mnie nie zaskoczylo czy nie spodwodowalo, ze siedzialem w napieciu?? Siedzialem znudzony. Aktorsko swietny - dla mnie to najlepsza rola Demi Moore. Jednak historia w kluczowych kwestiach sie nei spina.
Pełna zgoda👍 brak tej historii logiki. Tożsamość Elizabeth nie ma żadnej korzyści z egzystencji Sue i de facto już po 2 - 3 przemianach mogłaby zakończyć eksperyment. Pointa filmu wyjątkowo banalna. Za to jak wszyscy podkreślają, świetna kamera i 2 sceny o jakich wspominasz, wypadek samochodowy i Demi przed lustrem przygotowująca się na randkę.
@@lemanbea7141ta scena przed lustrem faktycznie świetnie zagrana. Z mojej perspektywy to najlepsza rola demi moore i to, że zagrała taka postać bardzo mi imponuje.
Obejrzałem wczoraj z żoną. Ona twierdzi, że na końcu już trochę przegięcie . Ja za to jestem fanem Muchy Cronenberg'a, i Sue miała zbyt słaby rozpad. 3 zęby, ucho i paznokieć to za mało 😂😂 No i jeszcze scena jak z Martwicy Mózgu. Spoko. To lubiem :)
daję 8 za pomysł, koloryzacje, przesyt, reżyserię z reklamówek, za pośladki Pani Q., za vibe z Neon Demon, za grę Dennisa. daję tylko 8, bo mógłby trwać 10 minut krócej i zamiast scen z Martwicy Mózgu Petera Jacksona, zakończyłbym na pustym czerwonym Korytarzu... dałbym 9.. gdyby na ścieżce dźwiękowej leciał utwór "Pump it" -Electric Callboy 😉 Ogólnie Polecanko
przeszczepić świadomość? No sorry, takiego czegoś nie było, i to jest właśnie najbardziej niedopracowana rzecz w filmie. One były odrębnymi bytami, a nie swiadomymi jednosci bytami. Wiec Elizabeth nie miała żadnego powodu aby iść na ten deal, bo to nie ona była młoda tylko jej klon, któego swiadomości nie miała.
Mówimy tutaj o punkcie wyjścia, a nie o tym co dzieje się w tej historii na późniejszym etapie. I tak właśnie był sprzedawany lek - jesteście jednością, świadomość zostaje przetransportowana do młodszego ciała, a pierwsze pozostaje nieaktywne, jak trupy w szafie. Dopiero złamanie zasad i coraz dłuższe przebywanie w młodszym ciele wiąże się z konsekwencjami - stąd ujęcia z żółtkiem jajka, które ulega rozszczepieniu. / Dawid
@@sfilmowanitv ogólnie pewne koncepcje kupuje, ale np. gdy Elizabeth ocaliła "klona" i mówi "Jesteś mi potrzebna" to już nie do końca. Genealnie nie ma żadngo powodu, dlaczego Elizabeth utrzymywała klona, nie ma żadnej korzyści z tego - można iśc w kierunku uzaleznienia itp. ale tego film nie daje, tak akby udawał że ta młoda wersja to Elziabeth, jej wersja młodości, no ale Elizabeth nie czerpała żadnej korzyści z posiadania elter ego w wersji młodośc, a żaden narcyz na to by sobie nie pozwolił, bo sam chciałby być piękny a nie pozwolić żyć w iluzji. W momencie gdy mogła się wycofać, nie zrobiła tego, a film nie daje żadnej motywacji i potrzeby utrzymywania swojego młodego klona.
@@Stadnicki82 Elisabeth miała korzyści, bo Sue to Elisabeth. Elisabeth zmieniła imię w nowym ciele, bo taki miała kaprys i tyle. I racja, gdyby Elisabeth nie miała korzyści to by nie korzystała z substancji. A co widzisz na ekranie? Że ciągle korzysta, więc logiczny wniosek jest taki że Elisabeth przenosi się z jednego ciała do drugiego. Już nie mówiąc o tym że sama Demi Moore u Jinmy Fallona mówiła o współdzieleniu świadomości, a reżyserka mówi ciągle o jednej bohaterce "she", nie uzywa "they".
@@gawel772 no właśnie nie. To można kupić na poziomie "metaforycznym" ale nie dosłownym. Elizabeth nawet nie wiedziała, co robi ta druga. To co mówisz to tylko mambo dżambo aby sobie coś tam uzasadnić, natomiast ludzie o narzcystycznym usposobieniu przerwali by to od razu, gdyby się zorientowali ze tworza jedynie alter ego. Ten film po prostu poza pustym "jesteście jednością" nie mówi, dlaczego Elizabeth tak bardzo chciała utrzymywać sobowtóra, co moim zdaniem jest komiczne, bo mloda wersja paradoksalnie żyła jak pasożyt i zabrała jej życie (karierę) która była utożsamaiana z Elizabeth. Natomiast świat nie kojarzyl młodej wersji z tą starą a w rzeczywistości powinien, dlatego nie są jednością dla swiata, tylko dla samych siebie, a wrzeczywistości nasze życie w młodości i starości przez świat postrzegane jest jako jedność. Dlatego to jest tylko mambo dżambo i ludzie jarają się strasznie niedopracowaną opowieścią
@@Stadnicki82 podaj wszystkie argumenty za tym ze Sue nie wiedziała co robi ta druga. Obawiam się że masz tylko jedną scenę w myślach i to nadintepretowaną.
Ciekawy to był seans, ostatni raz tak sie czułem w kinie po obejrzeniu "Midsommar w biały dzień" :)) Mam słabość do arthousowych horrorów z mocnym pierdzielnięciem na końcu 😅
Ciekawy to był na pewno seans, ostatni raz tak sie chyba czulem w kinie po obejrzeniu Midsomar w biały dzień :)) Mam słabość do arthousowych horrorów z mocnym pierdzielnięciem na końcu 😅
OK, po recenzji którą odstawiliście koniecznie trzeba się wybrać i zobaczyć co też reżyserka ma w umyśle swoim. Chyba z tego co opowiadacie i inne kanały recenzujące ten film, lepiej nic nie jeść przed seansem ;)
Film ten długo się trawi, zmysły po nim są wyczulone o wiele bardziej, a zwłaszcza słuch. Oglądanie przez palce mnie nie ominęło, śmiech oraz chęć wyjścia wcześniej z kina również. Komiczne, przesadne i skrajnie obrzydliwe ostatnie 20 min filmu. Proszę zauważyć, że to jest moment w którym bohaterka wygląda najgorzej, jest świadoma swojego wyglądu a nie boi się wyjść do ludzi, akceptuje siebie (suknia, kolczyki, lokówka) i chce tego samego od innych " nie bójcie się to ja". Po tym filmie inaczej można spojrzec na siebie i może docenić.
Byłem bardzo ciekaw tego filmu, bo miałem nadzieję na dobry, ciekawy thriller. Ale jak usłyszałem "body horror" i jeszcze porównanie do Croneberga, to rezygnuję. Szkoda, bo na "Substancję" bardzo czekałem
Co do klasyfikacji Substancji jako "thriller psychologiczno - erotyczny" to nie mogę się zgodzić. Owszem - jest tutaj dużo ciała, jest nagość i to taka brzydka nagość, natomiast nie ma tutaj za grosz erotyki. No chyba, że dla kogoś erotyka to zobaczenie kawałka cycka czy pośladka :) Psychologicznym z drugiej strony film ten jest dokładnie tak samo, jak dowolny inny film - każdy film przedstawia bohatera, który myśli lub wywołuje w nas jakieś przemyślenia. Film jest body horrorem i swoistą psychodeliczną jazdą bez trzymanki, dla mnie podobne filmy to Lords of Salem Roba Zombiego lub Requiem dla Snu Aranofskyego (z tego co wiem był jescze taki film Raw ale jego nie oglądałem).
Końcowe sceny po prostu były już cringowe, przesadzone, nie wiem jak mogłyby być w jakiś sposób chociażby nieprzyjemne dla oka co by się wiązało z kategorią body horroru... Dlatego wątpię żeby to był jakiś wentyl czy coś co nie jest rzeczą do pośmiania, chyba w ogóle chodziło w tej ostatecznej iteracji samej siebie doprowadzić to do przerostu wszystkiego, strach czy obrzydzenie można było czuć wcześniej, ten brak komfortu... I po prostu tak to się zapędziło, że jedyne co twórcy chcieli dać to po prostu śmiech jako forma żałosnego zakończenia tego "snu/marzenia" starej gwiazdy. Te takie popychanie na scenie czy też kręcenie się wokół jak czerwony hydrant było nudnawe i przeciągnięte czy też nienaturalne dla zachowania ludzkiego ludzi, którzy byli na widowni widząc tę odsłonę "gwiazdy" no i niektóre elementy były jak ze starych sitcomów, które miały być zabawne.
Pfuu...Co za emocjonalna recenzja! Chyba poczłapię do kina na to dzięki Wam. :) A 21-dnoletnią córkę mogę zabrać, czy lepiej by poszła ze swoim chłopakiem?
GENIALNY ale mam 1 ale : rozloscilo mnie w tym filmie UWAGA SPOILER ! : ze sa dwie swiadomoscii 2 ciala: mlodsze ma inna swiadomosc, inny charakter , jest nieustraszone i bezwzgledne , 2 osobne postacie co zaprzecza sensu siegniecia po substancje ! byly momenty czarnego humoru!
Odpowiedź na twoje problemy z filmem tkwi w dobrze znanej frazie "Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu". / Dawid
Mam tak samo, de facto nie zostało nic z tego, że to SPOILER jedna świadomość. Film zresztą był niekonsekwentny w wielu innych aspektach. Nie wiem czy za taki scenariusz ktokolwiek mógłby dostać nagrodę, jeśli nic się tam nie klei.
@@N1SZCZYC13Lklei się tylko nie rozumiecie ludzkich zachowań. Ludzie jednego dnia mogą mieć plany, a za miesiąc strzelić samobója, a Tobie jest trudno uwierzyć w to że Elisabeth czuła się po prostu świetnie w nowym ciele, a starego ciała nie znosiła?
@@gawel772 Nie, każdy sobie zdaje sprawę, że człowiek ma wielowymiarową naturę, ale trzeba to zwyczajnie przedstawić w wiarygodny sposób. To zadaniem filmu jest zadbać o płynność w przemianach postaci w taki sposób, abym ja potrafiła w nią uwierzyć. Nawet człowiek, jeśli zmienia się zbyt diametralnie, dosłownie wybucha, to jest to objawem zaburzenia, np. borderline. Tam można było naprawdę fajnie przedstawić psychologię, niekoniecznie w nudny sposób. Dobre samopoczucie w nowym ciele nie usprawiedliwia też wielu luk logicznym w tym filmie.
@@N1SZCZYC13L Ja np. Leczę się na nerwice od 10 lat i takich przemian w ciągu jednego dnia miałem chyba 3, gdzie na codzień bylem wrakiem człowieka, a tak prez kilka miesięcy czułem się jak prawie całkowicie zdrowy. Niestety zawsze to wracało i trzyma do dzisiaj, geny silniejsze xD Czy to też niewiarygodne? Po prostu masz zbyt mało doświadczeń z zakresu ludzkich zachowań, dlatego nie potrafisz/nie chcesz zaakceptować tego ck sie dzieje z główną bohaterką.
Chętnie bym się wybrał w ten weekend, ale trochę obawiam się tego gore. Ale To the bone też miało być obrzydliwe i drastyczne, a wcale tak źle nie było. W związku z tym pytanie do tych co widzieli oba filmy, czy jak wytrzymałem To the bone to na substancji też dam radę, czy jednak substancja jest dużo bardziej obrzydliwa?
W sumie świadomość jak świadomość. Jeśli przez to rozumiemy że jeden tydzień jedna postać jest świadoma a w następny druga to ok, zgadza się. Ale świadomość w kontekście wspomnień - w sensie jedna przeżywa te same rzeczy co druga- to już nie 😜 ogólnie film świetny. Totalnie nie rozumiałem motywacji postaci Demi ale żona mi stwierdziła że to dlatego że nie mamy dzieci 😜
NO WLASNIE! Ja bylam rozczarowana ze sa 2 ciala ale i 2 swiadomosci/charaktery/postacie! : po co brac substacje zeby stracic co drugi tydzien z zyciorysu a nadal siedziec w starym ciele?
@@edithobrien7118jest jedna świadomość. Po prostu źle interpretujecie zachowania bohaterki. Sama demi Moore u Fallona mówi o wspolnej swiadomosci, a reżyserka mówi o jednej bohaterce, a nie o bohaterkach
@@gawel772 w takim razie zostało to totalnie nieumiejętnie pokazane i to nie wina widza tylko przedstawienia tego, co się dzieje. Ja również widziałam tu 2 postacie, co wg mnie było ogromnym zmarnowaniem potencjału na pogłębienie psychologii postaci.
@@MyDevilishLullaby przecież sam dramat psychologiczny bohaterki polegał między innymi na tym, że była zdezorientowana tym całym doświadczeniem. Musiałeś po prostu doświadczać to z samą bohaterką. Natomiast są obiektywne dowody na to, że jest jedna świadomość, które nam widzą, pomagają zaczepić się o fakty. Dziadek w restauracji wiedział, że to Elisabeth, mimo, że poznał ją jako w swojej młodszej wersji. Elisabeth rozpoznała pod domem tego gościa na motocyklu, którego poznała jako Sue. W czasie kiedy miała już zgnitą nogę, przy przejściu z Elisabeth do Sue, bohaterka powiedziała słowami dwóch ciał "Control Yourself!" Też rozważałem opcję dwóch świadomości, ale podczas drugiego seansu to wykluczyłem, bo żadna z powyższych rzeczy nie miałaby miejsca. Na dodatek motywy bohaterki były by kompletnie bez sensu. Jaki sensowny motyw może mieć ktoś kto traci świadomość na rzecz kogoś innego i po kilku sekundach się budzi ze śpiączki, bo tyle trwa odczuwalny czas w takim stanie.
Witaj. Wróciłem z kina. Coś niesamowitego! Od lat tak dobrego filmu nie widziałem w tej kategorii. Brak słów! Mogę tylko polecić. Biegnij do kina, tylko patrz i nie bierz żadnej "Substancji"! 🙂
Hideo Kojima miał nosa obsadzając Margaret Qualley w Death Stranding (gra). Od tego momentu jej kariera poszybowała - choć nie mówię, że za sprawą gry ;)
Czy zabierać mamę na ten film? Zależy od gustu mamy, z moją byłam na Titane i na Alienie. Od razu po seansie substancji zadzwoniłam, że ona jak najbardziej może iść, ale niekoniecznie z koleżankami, które w takich filmach niekoniecznie gustują
A lubi body horror? Tj. bardzo dosłowne sceny naturalistycznie przedstawiające ciało, nagość, dużo zbliżeń na ciało, do widoczności każdej zmarszczki i bruzdy, dużo igieł, wydzielin ciała i groteskę? Bo w tym wypadku to jest film z naprawdę mocnymi ujęciami.
Film chyba nie dla mnie, ale w Waszej recenzji zwrociłem uwagę na jedną rzecz: Bardzo chwalicie Demi Moore (z resztą w komentarzach jest podobnie) ale czy przypadkiem jej nie przechwalacie? Zahaczyliście nieco o ten temat, czyli osobistych powiązań aktorki z graną postacię, ale zabrakło mi postawionego jasno pytania: Czy Demi faktycznie świetnie zagrała, czy po prostu nie musiała grać bo tylko odtwarzała siebie samą w regułach szalonego jak mniemam świata tego filmu? Bo przecież w czasach gdy była na topie raczej nikt nie zachwycał się jej talentam aktorskim i miała wrecz łatkę aktorki grającej ciałem.
A tym filmem udowadnia, że potrafi więcej niż grać ciałem, choć i tego tutaj nie brakuje. To znakomita, bardzo wymagająca kreacja, zarówno fizycznie, jak i dramatycznie, ale to już się przekonasz podczas seansu ;) / Dawid
Ja mam pytanko czy coś planujecie odnośnie Uglies z netflika? Ja na yt widzę jeden wielki rant a tu u was wiem że chociaż pochwalicie mebelki czy inne takie. Bo uważam że w tym filmie był potencjał. A ten koresponduje z prawdziwym problemem lookismu w Korei Południowej czy obecną obsesją na puncie pięka za wszelką cenę
Zaznaczam, że jestem wielką fanką body horroru. Nastawiałam się na przełomowe kino, przesunięcie granic itd. Spotkało mnie jednak wielkie rozczarowanie. Ten film po prostu nie dowozi w drugiej połowie tego, co obiecał w pierwszej. Pierwsza połowa była świetna i totalnie bezkompromisowa. Te obrazy, dźwięki, ujęcia, scenografia, aktorstwo... Po prostu wow. Myślałam, że to będzie mój film roku. Druga połowa jednak coraz mniej się klei fabularnie i logicznie, zachowanie bohaterek jest zupełnie niezrozumiałe, wszystko jest coraz bardziej karykaturalne - ale w złym tego słowa znaczenia. Sam finisz to jakiś dziwny mix Carrie, Ze śmiercią jej do twarzy i Martwicy mózgu. O ile jednak te pojedyncze sceny / motywy w tamtych filmach miały sens, o tyle tutaj zmiksowane - to jakiś dziwny koktajl, po którym pozostaje niesmaczny posmak. Co do odbioru sali - u mnie też były śmiechy w drugiej połowie, ale jak dla mnie, to były to śmiechy zażenowania, pt. co ja oglądam. Gdybym nie miała nadziei do samego końca - dzięki tej pierwszej połowie - że to się jednak jakoś z sensem sklei, to bym wyszła. Szkoda.
początek (tematycznie i montażowo) moim zdaniem bardzo black mirrorowy, więc nie uderzyło mnie jakieś odświeżenie, z kolei przy końcówce poczułam coś podobnego, o czym mówisz - dominowały u mnie skojarzenia właśnie z Carrie i jeszcze z Pearl (szczególnie motyw please i'm a star); sama jestem fanką body horroru i póki szedł on w parze z przekazem, jaki ten film chce zaserwować, byłam bardzo zaangażowana, potem zrobił się z tego trochę karykaturalny gore-absurdyzm, który wywołał śmiech skonsternowania. niby kumam te decyzje reżyserskie, a z drugiej strony odnoszę wrażenie, ze można byłoby tym pokierować inaczej, nadal zachowując spójność i temperament filmu, by jego przekaz równie dobrze, a może nawet i lepiej, wybrzmiał. shock value chyba jednak przejął kontrolę w tej jeździe bez trzymanki
@@ogryniesajaktort662 Dalszy spojler: Dla mnie z kolei absurdem był oto, że Elisabeth nie przerywa eksperymentu, z którego de facto nic nie ma. Myślałam po zwiastunach, że poprowadzą to tak, że to Elisabeth będzie funkcjonowała w dwóch ciałach na zmianę. Wtedy miałoby to większy sens. A tak - nie ma jej przez tydzień, ona za to płaci, ktoś jej nadużywa, a ona nawet nie chce tego przerwać. Dlaczego, wtf.
@@berna8580 Dla mnie Ze śmiercią jest do twarzy to praktycznie kalka zakończenia. Uwaga: spojler! Tam też bohaterki dążą do wiecznej młodości i w końcowej scenie upadają (spadają ze schodów) i rozlatują się na kawałki. Tylko tam ta scena bardzo pasuje do tego filmu, charakteru jego postaci i wpasowuje się w jego specyficzny humor. Ale tak, przebłyski Pearl są bardzo silne. Widzę też podobieństwo do Starry Eyes, szczególnie motyw, który to film planuję sobie odświeżyć.
UWAGA! W kilku miejscach pomieszały się podpisy pod fragmentami filmów, ale to już chyba standard u nas xD / Dawid
Juz przedtem sie cieszylam, bo znam i lubie zarowno Raw jak i Titane.
Dziekuje wam.
Bedzie gites:)
Bylismy wczoraj na seansie z partnerem. Podal bardzo ciekawe spostrzezenie dotyczace filmu: ze to jest przedstawione uzalezenie od narkotykow od strony uzaleznionej. Ze autoobraz jest zakrzywiony, ze mloda wersja to czlowiek na haju, a stara wersja to na odstawieniu. Jak mi sie to teraz pieknie sklada w glowie, kazda scena pokazuje doskonale caly proces: od myslenia, ze to tylko przez tydzien, po przedluzanie, ze jeszcze tylko jeden dzien, wbijanie igly w rany. No, film byl obrzydliwy i mialam po nim nudnosci, ale to rozpakowywanie warst dotad trwa i jestem tym filmem naprawde zachwycona.
świetne spostrzeżenie i interpretacja!!❤
@@paulinka2818 Dokładnie, fajnie to koresponduje również wizualnie z Requiem dla Snu
Ciekawa sprawa ale z koleżanką zgodnie stwierdziłyśmy, że najbardziej z całego filmu nas obrzydziła scena jedzenia krewetek :D
😂
Całkowita zgoda, to był jeden z moich pierwszych wniosków po wyjściu z sali kinowej 😅
Miałam tak samo 😂
Dokładnie!!
@@MsBadGateway po nie umyciu rąk 🫣
Jestem świeżo po seansie i Substancja zrobiła na mnie spore wrażenie, należę do tej grupy co po wyjściu z kina powiedziała wow. Mocno odświeżający miks gatunkowy, podany w idealnej formie (kolory, montaż, muzyka, zdjęcia) z fabułą, która nie jest dodatkiem a pięknie wszystko spaja. Do tego sporo meta treści. Prawdopodobnie najlepszy film roku.
Dawno nie wyszłam z seansu, gdzie na końcówce pół sali prawie posikalo sie ze śmiechu. Kino mocne, feministyczne i nie dla wrażliwego widza. Pełno w nim, krwi, potu i rożnych wydzielin. Demii Moore wybitna.
Wróciłam z seansu i postanowiłam skrobnąć komentarz. Generalnie może nie jestem zachwycona, ale zdecydowanie film wart obejrzenia i wyrobienia sobie opini, pod wieloma względami wybitny (zdjęcia, muzyka, aktorstwo.. ❤) choć i tematyka niezbyt odkrywcza i metafora "prosto w ryj". Samo podanie jednak inne, świeże co sprawia, że film się jednak broni.
Kilka uwag i moich osobistych problemów z tym filmem (ze spoilerami!)
1. Wcale nie był tak obrzydliwy, jak się nastawiałam. Po kilku recenzjach obawiałam się, że mdłości będą mi towarzyszyć przez większość seansu ponieważ ani nie lubię horrorów ani tym bardziej body horrorów, jakieś ludzkie stonogi przyprawiają mnie o koszmary, a tu oprócz kilku scen, gdzie się skrzywiłam nie było tak źle, więc te komentarze o wymiotujacych na seansie widzach mocno przesaszone albo publika wyjątkowo wrażliwa. Na spokojnie popcorn można jeść.
2. Mój problem nr 1 to fakt, że nie zdecydowano się na "wspólną świadomość" bohaterek, nie zgadzam się, że to była 1 świadomość w dwóch ciałach, wręcz przeciwnie - to były dwie osobne osoby, co też tłumaczy ich rywalizację, chęć uprzykrzania sobie wzajemne życia i frustrację na decyzje "tej drugiej". i moim zdaniem byłoby to dużo ciekawsze gdyby Elisabeth cały czas miała świadomość co się dzieje i operowała dwoma życiami, podejmowała decyzje za obie wersje i pamiętała o nich, w końcu były jednością (czyli ta chęć pozostania młodą, perfekcyjna wersją siebie - "przeciez nic się nie stanie jak kilka godzin dłużej pozostanę Sue" po czym odkrywanie konsekwencji swoich działań, a mimo to eksploatowanie swojego "oryginalnego" ciała bo woli być wiecznie młoda, otoczona ludzmi, nawet znając konsekwencje a ta "stara ja" to coś czego nienawidzę, samotna starsza Pani, więc po co mi to ciało). Wg mnie to by było dużo ciekawsze i głębiej wchodziło w motywacje Elisabeth.
3. Problem nr 2 to chyba taka turbo dziura logiczna - nieznany facet daje mi nr telefonu do...? No właśnie. zamówienie odbiera się w jakiejś totalnej spelunie, zero kontaktu, wyjaśnienia czym w ogóle jest substancja, jak działa i czego się spodziewać (choćby ostrzeżenia pt. "a tak w ogóle to twoje Alter ego wyjdzie ci z pleców. Troszkę zaszczypie") i MIMO TO tę substancję sobie wstrzykuje. Równie dobrze mogła to być trucizna, więc serio akurat tego nie rozumiem. Nie zadaje pytań po prostu zobaczymy co będzie po wstrzyknieciu sobie ch*j wie czego co mam z jakiejś obszczanej meliny.
Dobry plan.
4. No końcówka wg mnie przegięta. Wiem co miała oznaczać, rozumiem zamysł, ale mimo to dla mnie to był przerost formy, scena w teatrze (?) po prostu wybiła mnie z rytmu i bardzo dobry thriller w oka mgnieniu zamieniła w takie.. Nie wiem nawet jak to nazwać. Jakieś takie gore, ale gore bez polotu, bez uzasadnienia i bez sensu.
Oceniam film na 6/10, bo na pewno daje do myślenia i zostaje w głowie, ale wybitny jako całość zdecydowanie nie jest.
mam dokladnie takie same odczucia co do punktu 2. i to dla mnie byla najwieksza luka logiczna. koles na telefonie powatarza "jestes jedna" ale po 7 dniach jedna nie pamieta co druga robila i robi sie wielka afera co ta mlodsza lub starsza robila przez te 7 dni. co do punktu 3 to dla mnie nie jest jakos to problemem, desperacja i chec istnienia w biznesie wyrzucila cala logike glownej postaci do kosza i tyle, nie bylo tam zadnej racjonalnosci. Film ogolnie ciekawy, aktorsko i wizualnie bardzo fajny do tego muzyka i dzwiek. moim zdaniem warto bo to cos innego co sie nam ostatnio serwuje;) co do koncowki moze i przegieta ale nadal dobrze sie ogladalo i dyskusje po filmie tez ciekawe;)
Wtrącę 3 grosze do podziału świadomości - myślę, że to było dobre narzędzie do pokazania tych różnic w priorytetach i podejściu do życia i innych ludzi 'młodości' i 'starości'. Pozwoliło to też na ten konflikt i ostateczny dramat, gdyby świadomość była ciągła, wspólna to mogłoby się wszystko udać i wtedy brak konsekwencji, film musiałby mieć kompletnie inną linię. To też dobry element komentarza rzeczywistości i tego kultu piękna: ludzie po zmianach fizycznych (schudnięciu, zmianach wizerunku, operacjach plastycznych) nie mają tego samego myślenia co wcześniej, brakuje perspektywy 'problemu', tych trudności, zmieniają się priorytety, potrzeby. Jest to w filmie niewygodne, ale uważam, że w koncept się wpasowuje świetnie i musiałby to być całkiem inny film, gdyby to zmieniono.
Byłam widziałam. Nie żałuję. Fascynujący,dziwny seans. Może trochę przegięta końcówka ale nie zepsuła całości. Mój partner oczy zamykał na scenach z igłami a ja na tych z jedzeniem i brudem w mieszkaniu były też momenty gdy wybuchaliśmy śmiechem i takie gdzie było nam żal Elizabeth. Dużo emocji. Skrajnych. Kino nadal żyje nadal ma nam do zaoferowania coś więcej. Nadal potrafi zaskoczyć. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Reżyseria na najwyższym poziomie.Bardzo samoświadoma.
niestety się nie wybiorę, bo nerwy nie te, ale Was mogłabym słuchać godzinami 😌 no i wspaniale widzieć, że w końcu coś aż tak Wam się spodobało!
moim zdaniem moze w niektórych scenach zakryc oczy i da sie rade obejrzec (no poza koncówka;)
Wbrew pozorom nie jest on aż tak obrzydliwy. Chyba, że tak jak powiedziane - masz mocny wstręt do wszelkich wydzielin wychodzących z ciała (aczkolwiek wydawało mi się, że to dość średnio przygotowano przeróżne sceny obrzydliwości. No, może na końcu w momencie gdy [WYCIĘTE]).
Ja jako fan true crime, słuchający setek podcastów, widzący kilkaset filmów dokumentów, nawet o tych skrajnych najbardziej odrażających sprawach jednak nie umiem się przemoc do Gore, które mnie po prostu przeraża. Oglądałem Terrifyer nie dałem rady... Była jedna sprawa, która sprawiła, że musiałem się przewietrzyć i ochłonąć, czyli śmierć 16 letniej Sylvii Likens
Dwa pierwsze akty były dla mnie idealne. Po pierwszej "transformacji", czułem się jak po pobieraniu krwi, to była kompilacja moich fobii 😵💫 Świetny balans między obrzydlistwami i serwowaniem p*zdy.
Miałem różne wizje, jak ta historia się potoczy, ale to co się stało w finale, było ogromnym rozczarowaniem. Trzeci akt miał vibe horrorów krótkometrażowych z youtuba, szczególnie "5 minute dating", zbyt groteskowe i rozciągnięte
Tak jak zazwyczaj próbuję unikać horrorów (bojuch jestem, co tu tłumaczyć), tak tutaj zrobiłem wyjątek. Cierpiałem niemiłosiernie przy oglądaniu z uwagi właśnie na tę bezkompromisową, "bogatą" obrazkowo jazdę bez trzymanki. Często musiałem na moment odwrócić głowę z obawy o to co za moment mogę zobaczyć...
...ale gdy już wyszedłem z kina wiedziałem już, że przez ten szok "Substancja" będzie mi tkwić z tyłu głowy na długo. I piszę to w pozytywnym znaczeniu, a powodów nie muszę przytaczać, gdyż powtórzyłbym tylko to samo co w tej recenzji. Jeśli ktoś ma odwagę - moim zdaniem must watch!
Wczoraj byłem na seansie. Dawno nie widziałem tak szalonego filmu. Bardzo szalone połączenie bolesnej satyry z body horrorem. Demi M. W scenie przed lustrem kiedy wybiera się na randkę meeega.
Oj tak, ta scena przed lustrem chwyciła za serce
Zgadzam sie! Świetna scena i...chyba tak młodzież mówi: rel niestety (czasami w życiu)...
Dla mnie też najlepsza scena, dodatkowo poraża autentyzmem, ale to może wiedzieć tylko kobieta 😂
Dziękuje za ten interesujący film ❗️🙏😊 jestem tu pierwszy raz i bardzo mi się podoba kultura wypowiedzi i sposób przekazywania treści - brawo WY‼️😃👍
Mnie na ten film pociągnieto na siłę, jakże jestem za to wdzięczna. Film to jazda bez trzymanki, obrzydliwy moralitet i feministyczny manifest. Panowie akcjonariusze reagujący na Sue, piękna wybornie scena w swej ohydzie. Demi. Panie i panowie, cud miód i orzeszki, gęsta i osobista rola. Końcowy akt całe kino, te osoby, które nie wyszły, a było dużo takich, po prostu rżało ze śmiechu. Piękny ukłon w kierunku klasyków body horroru w stylu Blob czy Głowa do wycierania. Bawiłam się wyborowo, dyskusja po seansie trwała godzinami. Wrócę do niego. P.S. Do zobaczenia w Gdyni.
dziś byłam, pod koniec wiele osób po prostu wyszła z sali a reszta się śmiała, kino testujące wytrzymałość widza to na pewno, pare razy wzrok odwróciłam
dobry w swoim gatunku
Właśnie obejrzałam trailer i zaczęłam się zastanawiać kiedy będzie Wasza recenzja :) Czekam na ten film. Pozdrawiam
Od dzisiaj na ekranach kin :) / Dawid
@@sfilmowanitv Jutro biegnę do kina :)
Idę jutro i boję się jak to zniosę . Ciekawość jednak większą 😊😊
Film nie dla mnie, ale oglądam waszą recenzje i dodaję komentarz dla statystyk 😊
Drodzy Państwo, oczywiście rola dwóch głównych bohaterek w tym filmie jest bardzo dobra, natomiast czy nie wydaje się wam że tutaj bardziej gra ruch kamery które przedstawia te osoby, niż te aktorki same w sobie jeżeli chodzi o mięso no bo gdyby nie ten ruch kamery tylko bardziej statyczny i ta sama gra to nie byłoby tych samych emocji. Tutaj bardziej dynamika kamery robi iluzje lepiej zagranych ról niż gdyby jej nie było. To samo miałem podczas " Requiem dla snu" gdzie również dynamika kamery i kąty kamerowania robiły wrażenie że aktorzy grają lepiej, niż by to wyglądało grając na biało:)
Ja też miałam bardzo wiele skojarzeń z Requiem dla snu, szczególnie ujęcia , które oddają pustkę i samotność i zbliżenia na igłę
@@pikusiekuk " ze śmiercią jej do twarzy "
Na przedpremierowy seans przyszła córka z mamą 70+. Było mi jej bardzo szkoda, bo im dalej w film tym jej reakcje były coraz bardziej przerażające. Zdecydowanie nie wiedziała, na co przychodzi 😅
Moja matka jest 70+ i uwielbia horrory. Nie róbmy z emerytek kretynek, które nic nie wiedzą.
Dużo myślałam o tym filmie, co świadczy o nim dobrze, ale... ostatecznie jestem zawiedziona. Dla mnie ten film prezentuje poziom bardzo przeciętnego odcinka Black Mirror. Czyli mamy świetnych aktorów, pomysłowy motyw główny nawiązujący do zepsutej natury człowieka i tyle. Film mnie nie zszokował, ani też nie obrzydził. Chociaż tutaj dodam, że jestem dość odporna na krwawe sceny, bez problemu obejrzę Terrifier czy Hostel, a w żadnym momencie Substancja nie była bardziej krwawa niż typowy gore horror. Do tego finał to już trochę dla mnie za dużo i zbyt dobitnie. Lepiej działały bardziej subtelne sceny - na przykład, gdy jedna z bohaterek nie poszła na umówione spotkanie, bo się czuła za brzydka, albo rozmowa z innym uczestnikiem projektu. Końcówka, choć szalona, to ostatecznie była dla mnie pójściem na łatwiznę. Buhu, nawiązania do potwora Frankensteina, jakże oryginalne xD Już pomijam fakt, że na koniec czułam vibe "W lesie dziś nie zacznie nikt 2" 😅
Chciałabym zobaczyć, ale się boję 😂
NIe ma czego ale nie warto bo ten film to knot.
Zachęciliście mnie! Jak tylko będę miała okazję, na pewno obejrzę :)
Nie do końca zgadzam się z Waszą opinią. Pierwsza godzina filmu - sztos, dzieło. Świetny pomysł, dobra obsada (bardzo pozytywnie zaskakuje aktorka grająca Sue). Końcówka jednak bardzo słaba, wręcz groteskowa, ja czułam się lekko zażenowana jakbym oglądała słaby horror. Myślę, że można było zakończyć film w znacznie lepszy sposób
I przy tym wszystkim dziurawy scenariusz napisany przez nastolatka
Wasza opinia pasuje całkowicie pomijając ostatni akt. Byłem zadowolony, ale jak wjechały ostatnie 20 minut, chryste panie. Po co to komu było i na co? Totalne zabicie filmu i całkowity zjazd oceny.
Zgadzam się. Chociaż u mnie film zaczął się rozjeżdżać już w przedostatniej sekwencji - przyjmując 5-aktowy schemat, to czwarty akt - kiedy pojawił się pierwszy "potworek". A końcówka, to już moim zdaniem pozbawione głębszego sensu szokowanie widza na maksa. Dla mnie to było cringe'owe, a nie śmieszne. Przesłanie całości myślę, że zrozumiałem, nie było to potrzebne.
Dodam, że nie miałem większego problemu z body horrorem samym w sobie, przeszkadzał mi brak uzasadnienia do użycia aż tak hardcorowych środków wyrazu.
100% racji, zakończenie wręcz groteskowe, miało zszokować a tak jak napisał kolega wyżej - scringowalo. Zamiast tego na koniec przydałby się jakiś plot twist, coś nieoczywistego
@@jay5463 także się zgadzam. Zadawałem sobie pytanie: po co? Totalnie bezsensu ten groteskowy, przesadzony finał.
Końcówka do wywalenia, zgadzam się
troche sie zgodze apropos sceny ala ''CARRIE''
Pisze te słowa przed wysluchaniem waszej recenzji, zeby nie bylo 😉 Jestem swiezo po seansie. Fabula nie jest jakos specjalnie oryginalna, ale tak wciaga ze nie da sie przejsc przez calosc obojetnie. Muzyka, dzwiek, zdjęcia, Charakteryzacja - Skojarzenie z horrorem Stowarzyszenie z 1989 roku. Obie panie rewelacja - Chyba najlepsza rola Demi Moore. Musze tu pochwalic tez Denisa Quaida - Gosc robi robote ( rola zycia?). 8/10 ❤
Ja słuchająca tej recenzji w czasie wieczornej 15-etapowej pielęgnacji 😳🤣
Wymień wszystkie kroki
Byłem już raz na Substancji , zabrałem z sobą przyjaciółkę która nie ogląda w ogóle horrorów , a na hasło body horror nie wiele ma do powiedzenia ( wytrzymała do końca ).
Teraz idę 2 raz z moją girl , film jest mega zajebisty , zrobiony sztosowo pod każdym względem ,już się nie mogę doczekać ✌️🔥
mam zagwozdkę, bo po co tej starej ktoś kto jest młody a jednocześnie ma swój mózg/ jest osobnym bytem, a nie jest tą samą wersją tylko odmłodzoną na tydzień, przecież ona jako ta starsza/ osobny byt- osoba nie czerpie w ogóle korzyści z bycia młodą przez te 7 dni kiedy tamta żyje bo tamta w ogóle jest jakby poza świadomością tej która jest starą wersją
Wlasnie o to chodzi - to jedna osoba korzystajàca z 2 ciał. To jest caly czas Elizabeth.
W momencie podziału obie miały taką samą osobowość. Młoda była klonem starej. Potem prowadziły odzielne życia i coraz bardziej się od siebie różniły. A po to starszej wersji była ta młodsza, by spełnić swoje ambicje, by osiągnąć sukces, nawet jeśli nie będzie on realizowany przez nią samą bezpośrednio. Może coś na styl tego, że rodzicom zależy by ich dzieci osiągnęły sukces, nawet jeśli w wieku około 20 lat zaczynają własne oddzielne życie, a nakład pracy i środków na ich wychowanie jest - oceniając czysto materialnie - nieopłacalny. Nie wszystko co warto robić się opłaca i nie wszystko co się opłaca warto robić.
@@mateuszz3001 Nieprawda to były dwa oddzielne byty
@@maciosgrey9699myślę, że co to, to na pewno nie
od samego początku, przez samych „twórcow” owej substancji było powtarzane, że elizabeth i sue są jednością. myslę, że wiele osób odniosło takie samo wrażenie jak ty, patrząc na to, że i elizabeth i sue same o tym zapominały (chociażby podczas rozmow telefonicznych). wydaje mi się, że był to specjalny zabieg, dobitnie obrazujący nienawiść w stosunku do samej siebie (tej starszej, pierwotnej formy elizabeth). w końcu ona była matrycą - więc jeśli sama elizabeth nienawidzi siebie, to sue także jej nienawidzi. zarówno dla elizabeth i dla sue stanowiła ona przeszkodę do spełniania się jako młoda celebrytka i realizacji ambicji. faktycznie na początku filmu bardziej widoczna jest ta wspólna świadomość, ale jest to dosyć logiczne. sue i elizabeth w cielesnej formie byly zupelnie na innym etapie zycia, wiec swiadomosc musiala sie do tego dostosowywać, do tego w jakim ciele żyje.
poza tym, gdyby to były osobne jednostki to nie byłyby od siebie w żaden sposób zależne. i mogłoby się wydawać, że do tego to wszystko zmierza, szczegolnie w momencie, w którym elizabeth i sue funkcjonowały chwilę razem w tym samym czasie (po wstrzyknięciu sue substancji zatrzymującej to cale doswiadczenie). sue zabija elizabeth - młoda, piękna, odnosząca sukcesy wersja kobiety zabija tą łysą, zdeformowaną, prawie „gnijącą” kobietę. i gdyby były one osobnymi jednostkami, to faktycznie sue odniosłaby zwycięstwo. ale pragnienia i cele sue nie istnieją bez pragnień i celi elizabeth. sue jako poprawiona wersja, pozostaje wersją, a nie osobnym człowiekiem. nie funkcjonuje jako osobny byt, wiec bez matrycy zaczyna się rozpadać. (wypadają jej zęby, odpada ucho). patrząc na to, że stanowily jednosc bylo to nieodzowne
@@emilia7765 Dziękuję za bardzo ciekawą interpretację ! :)
Swietny film. Mocny przekaz.Demi Moore fantastyczna!
Właśnie wróciłem z kina dawno nie oglądałem tak poje.....chanego filmu chyba tylko momentami Infinine Pool mi się kojarzy oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Substancja mi się finalnie podobała, dźwięk rewelacyjnie podkreślał i potęgował wiele scen. Mocny film chociaż dla mnie niepotrzebne ostatnie 15 minut filmu mógłby się skończyć chwile wcześniej. Boli od oglądania, zostaje w pamięci i o to chodzi w takich filmach. Zdecydowanie nie dla każdego dobrze że nie zabrałem mojej "wrażliwszej" lepszej połówki. Pozdrawiam Was :) 7/8 na 10 jeszcze się zastanawiam.
co jest fajnego w poczuciu obrzydzenia? dziwią mnie komentarze w stylu "po wyjściu z seansu miałam nudności - ale fajny film!" może jestem za stary, żeby to pojąć
"Szkoda że nie da się cyckami zakryć nosa". Czyżby? 😎 Myślę że wybiorę się 3 raz na ten seans, tym razem już w żółtym płaszczyku 😀
SPOILER
Moim zdaniem, ostatnia scena to ukryte przełamanie 4 ściany, film był cudowny, a ludzie się z niego śmiali pod koniec (w złym tego słowa znaczeniu, tzn. Zaczęli wychodzić z sali i no widać było, że im się nie podoba), zaczęli wychodzić i się śmiać, gdy widzieli coś, co ich estetycznie nie zadowala, tak samo jak widownia w samej scenie. 10/10, szkoda że ludzie nie potrafią docenić sztuki. Pozdrawiam was bardzo, wasza recenzja bardzo pokrywa się z moją
To chyba mamy różne pojęcie sztuki... Jestem tą osobą, która nie mogła patrzeć na to co się dzieje pod koniec filmu i po prostu śmiałam się z tego jak groteskowe to jest. Obrzydliwy potwór, litry krwi, rzeź i sama nie wiem co jeszcze. Niektórzy po prostu są wrażliwi na takie widoki. Jeśli kogoś estetycznie to zadowala, jak to mówisz, to ja nie wiem. Chyba świat idzie nie w tą stronę co powinien 😭
@@dom7568 co do twojej wypowiedzi o tym, ze swiat idzie w zla strone, to mozna uzyc twojego argumentu, ze chyba jednak mamy inne postrzeganie swiata.
Nie zadowala mnie taka scena estetycznie, czemu? bo nie o to chodzi, i w tym jest rzecz. To ma pokazac jak swiat widzi starosc (zwlaszcza u kobiet), wiec smiech i obrzydzenie ludzi uzwierdziedla wlasnie to, co ta scena pokazywala. I dlatego wlasnie nazywam to sztuka, bo przez symbolike pokazuje to, jak dzialaja systemy w naszych glowach, o ktorych mowi film. I oczywiscie, jesli ktos jest wrazliwy na takie widoki, to nic zlego, rozumiem. Nie rozumiem tylko po co isc na taki film, wiedzac ze moga byc w nim takie sceny. Tak czy inaczej, pozdrawiam, bez zbednego sarkazmu, czyli nie tak jak ty, bo umiem pokazac szacunek do innej opinii ;3
@@mauriikmano cóż, to się po prostu nie zgadzamy i tyle. Według mnie można to było zrobić w inny sposób, z tym samym przekazem, ale łagodniej. Bo tak, rozumiem przekaz i podoba mi się to. Nie podobają mi się makabryczne sceny. Mimo wszystko nie żałuję, że poszłam na ten film ;)
@@dom7568 o, i taką opinię już w 100% rozumiem, i cieszę się że nie żałujesz!
Ja na tą formę wizualizacji patrzę trochę jak na przekleństwo. Czy można użyć przekleństwa w sztuce, np. W poezji? Niektórzy powiedzą, że absolutnie nie, bo to sztuce umniejsza, a drudzy powiedzą, że mocny przekaz potrzebuje mocnego wyrazu. I obie strony mają rację, ja się wywodzę z tej drugiej strony, ale rozumiem tych, którym takie coś nie odpowiada
Miłego dnia!
A ja zauważyłem że Pani reżyser wychowała się na kinie typu Mucha i Doberman,gdzie Substancja jest bliżej tego drugiego przez 3/4 filmu. Mnie końcówka absolutnie nie przypadła do gustu,rozwleczona strasznie , wręcz komiczna. Co nie zmienia faktu że przez większość filmu bawiłem się świetnie, szczególnie patrząc na reakcję zakochanych par , które przyszły na seans tu w UK 😁😁
Uwielbiam Wasze recenzje!
Poszłam na ten seans z Mamą
Kocham ten film ❤
Mnie się nie podobał. Nie dla mnie te środki wyrazu. Rozumiem użycie tych wszystkich środków, ale nie pasowało mi to i było zbyt efekciarskie. Wolę Cronenberga.
Nie wiem skąd te zachwyty po obejrzeniu filmu , dla mnie to kolejny nisko budżetowy hollywoodzki chłam
Zgadzam się...ta scena przed lustrem.... majstersztyk
Ej, też poszłam z mamą! Już jakiś czas temu pokazałam jej "Martwicę mózgu", a po seansie substancji wytłumaczyłam odwołanie do "Lśnienia" i "Odysei kosmicznej", żeby finalnie zapoznać ją z koncepcją Jungowskiego cienia. Taka mała, słodka zemsta za te wszystkie romantyczne komedyjki i łzawe dramaty. Jak to przekonał się sam Biały Wilk - czasem sytuacja wymaga trochę poświęcenia.
Ja koleżankę wzięłam na "Chlopów" żeby na przykładzie Antka pokazać jej jaki ma chujowy gust do facetów. A ona mi na końcu: "ale ten antek był seksowny" xD
Przed seansem widziałam podpis że od 15rż, po obejrzeniu byłam w ogromym szoku. Kto to wymyślił??
Film fenomenalny tak poza tym!!!
Największym dla mnie bólem do tego filmu jest fakt, konwencji body horroru. Problematyka filmu to wazny a nawet bardzo ważny społecznie problem, który nie dotyczy tylko dorosłych kobiet, ale i młodych dziewczyn, mających kompleksy, kiedy widzą zdjęcia przedstawicielek swojej płci na Instagramie. Niestety przez to, że jest to body horror, nie trafi to do osób niepełnoletnich a nawet wielu pełnoletnich, a powinien przez to jaką treść przekazał.
Dzisiaj premiera a poza mną i matką z którą się razem wybrałem, była tylko jedna osoba na sali :( Ostatnio jak byłem na Kinds of Kindness były chyba ze mną tylko 2 osoby, też na premierę. Oba filmy nie dla każdego, ale trochę smutno jak takie perełki (perły w zasadzie) u nas są często dystrybuowane kilka miesięcy po światowej premierze, bo zainteresowanie jest znikome. Btw też uważam, że film pod koniec wpada w nuty komediowe, chyba za sprawą nagromadzenia się tej całej groteski, szczególnie na scenie z publicznością, żeby więcej nie zdradzać :)
KUSI OJ KUSI. Ale chyba nie jestem gotowa na taką jazdę na dużym ekranie i poczekam na seans w domowym zaciszu. D:
Film dobry na wieczorne oglądanie na VOD przy piwku.
Mam z tym filmem problem, bo przez pierwszą połowę buduje on napięcie horroru, aż gdy dochodzi do pewnego momentu, który mógłby być przełomowym (bez spojlerów), a postawiono na MMA, a potem dopiero wchodzi Cronenberg na pełnej petardzie.
I od tego momentu ten film, który wydawał się ciekawym, stał się zabawnym. Nie mogłem już go brać na poważnie.
Historia jest średnio angażująca, zwłaszcza to, że postacie, które tam się pojawiają - są po prostu płaskie, jednowymiarowe. A Demi Moore na początku jest traktowana jako "smutna pani, bo ją ejdżizm dotyka".
Ja naprawdę nie jestem w stanie uwierzyć, że w Cannes nie było lepszych scenariuszy. xD
@@bushido_33 no niestety nie było. Ten film jest też dowodem na to w jak złym stanie jest współczesne kino że nagrody zdobywa po prostu przyzwoity horror.
@@czlowieknienawisci horrorem to on próbował być w pierwszej połowie. Potem to już czysta czarna komedia. 🙂
Ja, oglądając trailer to ja takie stwierdziłem: Nic ciekawego... Ale po Waszej recenzji zarezerwuje sobie czas na ten film w kinie❤
Dobry na pierwszą randkę z koleżanką, zwłaszcza po wizycie w KFC.😎
BTW końcówki się nie spodziewałem, ale ją doceniam. Dobry (ciekawy) zabieg. Jak u wielu widzów chyba uśmiech się pojawił. ( bo miał się pojawić?)
Podrawiam 😀
Właśnie wróciłam z kina. Uklony dla charakteryzatorów w tym filmie 👑. Nie spodziewalam się aż takiej dawki, no, realizmu w tym filmie let's say 😂 i trochę denerwował mnie brak logiki w niektórych momentach, ale rozumiem, ze to jednak film 😅. Warto!
końcowa scena w teatrze jak dla mnie mocno za długa, jednak cały film mega mocny i nie żałuję obejrzenia
Żądamy przynajmniej nominacji oscarowej dla Moore ❤️
Młoda (Margaret Quailey) też doskonała a Denis Quaid - poezja!
Dzisiaj idziemy na ten seans :)
Czy będzie recenzja filmu speak no evil?
Dle mnie była to najlepsza komedia dekady. Film tak potężnie kiczowaty, że aż zabawny. Ten film można porównać do waniliowego fit szejku doprawionego dla smaku surową wątróbką. Palce lizać. Activator Re-animator
/spoiler/
Mnie w tym filmie denerwowało, że powtarzali, że to jest jedna osoba, ale wyglądało na to, że to są jednak dwie świadomości.
Dokładnie! Czemu jedna nie pamiętała co zrobiła druga? Moze czegoś nie skumałem...😮
@@joanetchkaskąd wniosek że nie pamięta? Bo miała szeroko otwarte oczy jak spojrzała znowu na ten syf który zostawiła?
Chyba takie odczucia można było mieć bo postać Sue totalnie nie ma charakteru, plus młoda Elizabeth była uznaną aktorką a nie fitnesiarą. A tu jej młoda wersją jest wydmuszką...może to celowe, pewnie tak. Ale nużyly mnie te sceny.
wydaję mi się, że ten brak pamięcią i świadomości między elizabeth a sue był wynikiem tego że elizabeth zapominała o tym, że są „jednością”. W pierwszych tygodniach rzeczywiście były jednością i dzieliły życie, ale z czasem zaczęły być osobnymi jednostkami
@@korneliaxoxo nie ma żadnego braku pamięci, jakie są dowody na to że nie ma pamięci? Żadnego. Jest tylko interpretacja. Brak pamięci jest niespójny z pozostałymi elementami filmu.
Jak jakis puzel nie pasuje do każdego elementu, tzn. Że to jest niewłaściwy puzel
Dla mnie film nie był jakiś super szokujący jeśli chodzi o gore i sam body horror (widywałam bardziej odkrywcze obrzydliwości), jednak całkowicie nie zgadzam się z zachwytami nad tym filmem. Straszny, niekonsekwentny wyrób filmopodobny. Pod względem aspektów wizualnych naprawdę dobry, dźwięk niewiele gorszy. Niestety uważam, że krytycy poszukują w nim o wiele więcej, niż jest naprawdę, a same przesłanki stoją w opozycji do tego, co film mówi wprost. Większość scen była żenująca bez najmniejszego powodu i strasznie powtarzalna. O ile jednak pierwsza połowa nie była aż tak zła, tak pozostałość zupełnie nie trzymała się kupy. Jak takie gunwo mogło dość nagrodę za scenariusz? To już nawet fani tego filmu stwierdzają, że było to niepotrzebne. Osobiście całość uważam za bardzo kiepską próbę szokowania. U mnie na sali pod koniec pojawiło się kilka parsknięć śmiechem, jednak kiedy tylko pojawiły się napisy, wszyscy w milczeniu wyszli z sali, jakby chcieli się ewakuować jak najszybciej. Łącznie ze mną. Dawno nie czułam, że mój czas został tak źle rozdysponowany.
W pełni się zgadzam.Jak dla mnie to takie gunwo w ładnym papierku.
Zgadzam sie. Pierwsza polowa znosna.
Zachwyty nad tym filmem rozumiem całkowicie, sam dałem się omamić już przy pierwszych zwiastunach które dzięki kolorom, ujęciom, zdjęciom i dźwiękowi wyglądają jak teledysk Zamilskiej w HD. Od samego początku film informuje mnie: będzie obleśnie, będzie tez niepoważnie, to karykatura. I ja w to wchodzę! Ale końcówki nie kupuję w ogóle. Popsuła mi cały, misterny, epicki obraz kreślony przez kolejne minuty filmu. Mowa o - finalnej scenie na - nomen omen - scenie sylwestrowej. Czym miał być ten TikTokowy fanfik kina grozy? W ciągu zaledwie kilku minut był Blob, The Thing, Carrie, jakiś ukłon w stronę horrorów z lat '30 (te sztuczne krzyki z widowni "oh no Monster"). Pastisz, ba satyra, ale po co? Dlaczego tak sugestywne i obrzydliwe sceny wbijania igły w ropiejącą ranę zostały zastąpione potworem z lateksu i krwią z Tymbarku? Pewnie chodzi o pokazanie jakiegoś kontrastu, ułudy kanonów kreowanych przez media społecznościowe. Ale to jest aż tak bardzo obce wcześniejszemu obrazowi, jakby ktoś Breaking Bad sklecił z W11.
Mi się zrobiło słabo na tym filmie. Podczas zszywania pleców Demi. Było pokazane z bardzo bliska i do tego te efekty dźwiękowe. Musiałam wyjść do toalety żeby nie zemdleć... Bo było już blisko tego naprawdę. Pierwszy raz tak miałam. Sama byłam w szoku😮 A co najlepsze moja mama i córka jakby nigdy nic😅
tak szczerze to Demi jest "better version" of Qualley, latorośl MacDowell ma jakieś 30% seksapilu Demi Moore
Ja jestem zawiedziony. Croneberg sceniariuszem ryl beret. Substancja jest mega przewidywalna i banalna a jedyny moment zaskoczenia to wypadek samochodowy. Cala reszta banalna i mega przewidywalna. Oczywiscie wizualnie bardzo ladny, swietnie zagrany ale neistety plytki - tak sygnalizuje pewne problemy ale na poziomie nastolatka noszacego znaczek na plecaku. Scenariusz jest najslabszym elementem moim zdaniem (podkreslanie, ze sa jednosci apodczas gdy nie sa...). Co mi po wszystkich odniesien do klasykow skoro nic w tym filmie mnie nie zaskoczylo czy nie spodwodowalo, ze siedzialem w napieciu?? Siedzialem znudzony.
Aktorsko swietny - dla mnie to najlepsza rola Demi Moore. Jednak historia w kluczowych kwestiach sie nei spina.
Pełna zgoda👍 brak tej historii logiki. Tożsamość Elizabeth nie ma żadnej korzyści z egzystencji Sue i de facto już po 2 - 3 przemianach mogłaby zakończyć eksperyment. Pointa filmu wyjątkowo banalna. Za to jak wszyscy podkreślają, świetna kamera i 2 sceny o jakich wspominasz, wypadek samochodowy i Demi przed lustrem przygotowująca się na randkę.
@@lemanbea7141ta scena przed lustrem faktycznie świetnie zagrana. Z mojej perspektywy to najlepsza rola demi moore i to, że zagrała taka postać bardzo mi imponuje.
@@slimak1111 Fakt odważna i dobra rola ale dla mnie Denis Quaid wymiata. Jest mega. Młoda ( Margaret Qualley, córka Andy McDowell) teź robi robotę 😍
@@lemanbea7141 tak, scena z krewetkami mistrzostwo :) i cala rola zagrana perfekcyjnie :) Mloda oczywiscie tez bez zarzutu :)
Obejrzałem wczoraj z żoną. Ona twierdzi, że na końcu już trochę przegięcie . Ja za to jestem fanem Muchy Cronenberg'a, i Sue miała zbyt słaby rozpad. 3 zęby, ucho i paznokieć to za mało 😂😂 No i jeszcze scena jak z Martwicy Mózgu. Spoko. To lubiem :)
daję 8 za pomysł, koloryzacje, przesyt, reżyserię z reklamówek, za pośladki Pani Q.,
za vibe z Neon Demon, za grę Dennisa.
daję tylko 8, bo mógłby trwać 10 minut krócej i zamiast scen z Martwicy Mózgu Petera Jacksona, zakończyłbym na pustym czerwonym Korytarzu...
dałbym 9.. gdyby na ścieżce dźwiękowej leciał utwór "Pump it" -Electric Callboy 😉
Ogólnie Polecanko
przeszczepić świadomość? No sorry, takiego czegoś nie było, i to jest właśnie najbardziej niedopracowana rzecz w filmie. One były odrębnymi bytami, a nie swiadomymi jednosci bytami. Wiec Elizabeth nie miała żadnego powodu aby iść na ten deal, bo to nie ona była młoda tylko jej klon, któego swiadomości nie miała.
Mówimy tutaj o punkcie wyjścia, a nie o tym co dzieje się w tej historii na późniejszym etapie. I tak właśnie był sprzedawany lek - jesteście jednością, świadomość zostaje przetransportowana do młodszego ciała, a pierwsze pozostaje nieaktywne, jak trupy w szafie. Dopiero złamanie zasad i coraz dłuższe przebywanie w młodszym ciele wiąże się z konsekwencjami - stąd ujęcia z żółtkiem jajka, które ulega rozszczepieniu. / Dawid
@@sfilmowanitv ogólnie pewne koncepcje kupuje, ale np. gdy Elizabeth ocaliła "klona" i mówi "Jesteś mi potrzebna" to już nie do końca. Genealnie nie ma żadngo powodu, dlaczego Elizabeth utrzymywała klona, nie ma żadnej korzyści z tego - można iśc w kierunku uzaleznienia itp. ale tego film nie daje, tak akby udawał że ta młoda wersja to Elziabeth, jej wersja młodości, no ale Elizabeth nie czerpała żadnej korzyści z posiadania elter ego w wersji młodośc, a żaden narcyz na to by sobie nie pozwolił, bo sam chciałby być piękny a nie pozwolić żyć w iluzji. W momencie gdy mogła się wycofać, nie zrobiła tego, a film nie daje żadnej motywacji i potrzeby utrzymywania swojego młodego klona.
@@Stadnicki82 Elisabeth miała korzyści, bo Sue to Elisabeth. Elisabeth zmieniła imię w nowym ciele, bo taki miała kaprys i tyle.
I racja, gdyby Elisabeth nie miała korzyści to by nie korzystała z substancji. A co widzisz na ekranie? Że ciągle korzysta, więc logiczny wniosek jest taki że Elisabeth przenosi się z jednego ciała do drugiego.
Już nie mówiąc o tym że sama Demi Moore u Jinmy Fallona mówiła o współdzieleniu świadomości, a reżyserka mówi ciągle o jednej bohaterce "she", nie uzywa "they".
@@gawel772 no właśnie nie. To można kupić na poziomie "metaforycznym" ale nie dosłownym. Elizabeth nawet nie wiedziała, co robi ta druga. To co mówisz to tylko mambo dżambo aby sobie coś tam uzasadnić, natomiast ludzie o narzcystycznym usposobieniu przerwali by to od razu, gdyby się zorientowali ze tworza jedynie alter ego. Ten film po prostu poza pustym "jesteście jednością" nie mówi, dlaczego Elizabeth tak bardzo chciała utrzymywać sobowtóra, co moim zdaniem jest komiczne, bo mloda wersja paradoksalnie żyła jak pasożyt i zabrała jej życie (karierę) która była utożsamaiana z Elizabeth. Natomiast świat nie kojarzyl młodej wersji z tą starą a w rzeczywistości powinien, dlatego nie są jednością dla swiata, tylko dla samych siebie, a wrzeczywistości nasze życie w młodości i starości przez świat postrzegane jest jako jedność. Dlatego to jest tylko mambo dżambo i ludzie jarają się strasznie niedopracowaną opowieścią
@@Stadnicki82 podaj wszystkie argumenty za tym ze Sue nie wiedziała co robi ta druga. Obawiam się że masz tylko jedną scenę w myślach i to nadintepretowaną.
Zaczekam jak w streamingu to będzie
Ciekawy to był seans, ostatni raz tak sie czułem w kinie po obejrzeniu "Midsommar w biały dzień" :)) Mam słabość do arthousowych horrorów z mocnym pierdzielnięciem na końcu 😅
Ciekawy to był na pewno seans, ostatni raz tak sie chyba czulem w kinie po obejrzeniu Midsomar w biały dzień :)) Mam słabość do arthousowych horrorów z mocnym pierdzielnięciem na końcu 😅
OK, po recenzji którą odstawiliście koniecznie trzeba się wybrać i zobaczyć co też reżyserka ma w umyśle swoim. Chyba z tego co opowiadacie i inne kanały recenzujące ten film, lepiej nic nie jeść przed seansem ;)
Film ten długo się trawi, zmysły po nim są wyczulone o wiele bardziej, a zwłaszcza słuch.
Oglądanie przez palce mnie nie ominęło, śmiech oraz chęć wyjścia wcześniej z kina również.
Komiczne, przesadne i skrajnie obrzydliwe ostatnie 20 min filmu. Proszę zauważyć, że to jest moment w którym bohaterka wygląda najgorzej, jest świadoma swojego wyglądu a nie boi się wyjść do ludzi, akceptuje siebie (suknia, kolczyki, lokówka) i chce tego samego od innych " nie bójcie się to ja".
Po tym filmie inaczej można spojrzec na siebie i może docenić.
Byłem bardzo ciekaw tego filmu, bo miałem nadzieję na dobry, ciekawy thriller. Ale jak usłyszałem "body horror" i jeszcze porównanie do Croneberga, to rezygnuję. Szkoda, bo na "Substancję" bardzo czekałem
A mamy mogą iść 😉bo mamą jestem … i tak po tej Waszej zajawce pójdę 🥰
Podobno warto iść z pustym żołądkiem i nie jeść w trakcie, bo jest naprawdę NAPRAWDĘ obrzydliwy
@@HK-et6hh nie, obecność mam surowo zabroniona.
Chcecie wyjść z seansu od razu do baru?
"Salo, czyli 120 dni Sodomy" (1975)
Tutaj finałowa scena będzie się śniła latami.
Co do klasyfikacji Substancji jako "thriller psychologiczno - erotyczny" to nie mogę się zgodzić. Owszem - jest tutaj dużo ciała, jest nagość i to taka brzydka nagość, natomiast nie ma tutaj za grosz erotyki. No chyba, że dla kogoś erotyka to zobaczenie kawałka cycka czy pośladka :) Psychologicznym z drugiej strony film ten jest dokładnie tak samo, jak dowolny inny film - każdy film przedstawia bohatera, który myśli lub wywołuje w nas jakieś przemyślenia. Film jest body horrorem i swoistą psychodeliczną jazdą bez trzymanki, dla mnie podobne filmy to Lords of Salem Roba Zombiego lub Requiem dla Snu Aranofskyego (z tego co wiem był jescze taki film Raw ale jego nie oglądałem).
Dziękuję za ostrzeżenie. Nie znoszę takich filmów.
Końcowe sceny po prostu były już cringowe, przesadzone, nie wiem jak mogłyby być w jakiś sposób chociażby nieprzyjemne dla oka co by się wiązało z kategorią body horroru... Dlatego wątpię żeby to był jakiś wentyl czy coś co nie jest rzeczą do pośmiania, chyba w ogóle chodziło w tej ostatecznej iteracji samej siebie doprowadzić to do przerostu wszystkiego, strach czy obrzydzenie można było czuć wcześniej, ten brak komfortu... I po prostu tak to się zapędziło, że jedyne co twórcy chcieli dać to po prostu śmiech jako forma żałosnego zakończenia tego "snu/marzenia" starej gwiazdy. Te takie popychanie na scenie czy też kręcenie się wokół jak czerwony hydrant było nudnawe i przeciągnięte czy też nienaturalne dla zachowania ludzkiego ludzi, którzy byli na widowni widząc tę odsłonę "gwiazdy" no i niektóre elementy były jak ze starych sitcomów, które miały być zabawne.
Pfuu...Co za emocjonalna recenzja! Chyba poczłapię do kina na to dzięki Wam. :) A 21-dnoletnią córkę mogę zabrać, czy lepiej by poszła ze swoim chłopakiem?
nie slyszalem a znaznacze by obejrzec. dzieki :)
Aha, czyli film nie dla mnie, bo z Crash D. Cronenberga wyszedłem z kina po mniej niż godzinie. Tylko że ta recenzja kusi. Pozdrawiam.
GENIALNY ale mam 1 ale : rozloscilo mnie w tym filmie UWAGA SPOILER ! : ze sa dwie swiadomoscii 2 ciala: mlodsze ma inna swiadomosc, inny charakter , jest nieustraszone i bezwzgledne , 2 osobne postacie co zaprzecza sensu siegniecia po substancje ! byly momenty czarnego humoru!
Odpowiedź na twoje problemy z filmem tkwi w dobrze znanej frazie "Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu". / Dawid
Mam tak samo, de facto nie zostało nic z tego, że to SPOILER jedna świadomość. Film zresztą był niekonsekwentny w wielu innych aspektach. Nie wiem czy za taki scenariusz ktokolwiek mógłby dostać nagrodę, jeśli nic się tam nie klei.
@@N1SZCZYC13Lklei się tylko nie rozumiecie ludzkich zachowań. Ludzie jednego dnia mogą mieć plany, a za miesiąc strzelić samobója, a Tobie jest trudno uwierzyć w to że Elisabeth czuła się po prostu świetnie w nowym ciele, a starego ciała nie znosiła?
@@gawel772 Nie, każdy sobie zdaje sprawę, że człowiek ma wielowymiarową naturę, ale trzeba to zwyczajnie przedstawić w wiarygodny sposób. To zadaniem filmu jest zadbać o płynność w przemianach postaci w taki sposób, abym ja potrafiła w nią uwierzyć. Nawet człowiek, jeśli zmienia się zbyt diametralnie, dosłownie wybucha, to jest to objawem zaburzenia, np. borderline. Tam można było naprawdę fajnie przedstawić psychologię, niekoniecznie w nudny sposób. Dobre samopoczucie w nowym ciele nie usprawiedliwia też wielu luk logicznym w tym filmie.
@@N1SZCZYC13L Ja np. Leczę się na nerwice od 10 lat i takich przemian w ciągu jednego dnia miałem chyba 3, gdzie na codzień bylem wrakiem człowieka, a tak prez kilka miesięcy czułem się jak prawie całkowicie zdrowy. Niestety zawsze to wracało i trzyma do dzisiaj, geny silniejsze xD Czy to też niewiarygodne? Po prostu masz zbyt mało doświadczeń z zakresu ludzkich zachowań, dlatego nie potrafisz/nie chcesz zaakceptować tego ck sie dzieje z główną bohaterką.
Byłam wczoraj na filmie, niestety ja z tej grupy ludzi która drugie pół seansu co chwilę zamykała oczy xd
Czy psychologicznie jest to coś w stylu Black Swan Aronofsky’ego?
Chętnie bym się wybrał w ten weekend, ale trochę obawiam się tego gore. Ale To the bone też miało być obrzydliwe i drastyczne, a wcale tak źle nie było. W związku z tym pytanie do tych co widzieli oba filmy, czy jak wytrzymałem To the bone to na substancji też dam radę, czy jednak substancja jest dużo bardziej obrzydliwa?
Dużo bardziej. / Dawid
@@sfilmowanitv no cóż... Chyba i tak zamierzam spróbować
@@sfilmowanitv pomyliły mi się filmy... Oczywiście miałem na myśli bones and all Luci Guadagnino
@@HR-zw3mb mam tak samo, że bałam się Bones and all, ale obejrzałam i mi się w miarę podobał. A Substancji się boję 🫣
Jedno jest pewnie.... tego sie nie da odzobaczyć i przejść koło tego obojętnie
WITAM 👍
Będziecie kiedyś oceniać W blasku ekranu? Ciekawy jestem co sądzicie
@@herbatakorwina7973 kiedyś nagrywali coś na tej zasadzie :)
@@kamilanieznanska2586 tzn? Jakiś podobny film?
W sumie świadomość jak świadomość. Jeśli przez to rozumiemy że jeden tydzień jedna postać jest świadoma a w następny druga to ok, zgadza się. Ale świadomość w kontekście wspomnień - w sensie jedna przeżywa te same rzeczy co druga- to już nie 😜 ogólnie film świetny. Totalnie nie rozumiałem motywacji postaci Demi ale żona mi stwierdziła że to dlatego że nie mamy dzieci 😜
NO WLASNIE! Ja bylam rozczarowana ze sa 2 ciala ale i 2 swiadomosci/charaktery/postacie! : po co brac substacje zeby stracic co drugi tydzien z zyciorysu a nadal siedziec w starym ciele?
@@edithobrien7118totalnie się zgadzam, właśnie miałam pisać taki komentarz XD
@@edithobrien7118jest jedna świadomość. Po prostu źle interpretujecie zachowania bohaterki.
Sama demi Moore u Fallona mówi o wspolnej swiadomosci, a reżyserka mówi o jednej bohaterce, a nie o bohaterkach
@@gawel772 w takim razie zostało to totalnie nieumiejętnie pokazane i to nie wina widza tylko przedstawienia tego, co się dzieje. Ja również widziałam tu 2 postacie, co wg mnie było ogromnym zmarnowaniem potencjału na pogłębienie psychologii postaci.
@@MyDevilishLullaby przecież sam dramat psychologiczny bohaterki polegał między innymi na tym, że była zdezorientowana tym całym doświadczeniem. Musiałeś po prostu doświadczać to z samą bohaterką.
Natomiast są obiektywne dowody na to, że jest jedna świadomość, które nam widzą, pomagają zaczepić się o fakty. Dziadek w restauracji wiedział, że to Elisabeth, mimo, że poznał ją jako w swojej młodszej wersji.
Elisabeth rozpoznała pod domem tego gościa na motocyklu, którego poznała jako Sue.
W czasie kiedy miała już zgnitą nogę, przy przejściu z Elisabeth do Sue, bohaterka powiedziała słowami dwóch ciał "Control Yourself!"
Też rozważałem opcję dwóch świadomości, ale podczas drugiego seansu to wykluczyłem, bo żadna z powyższych rzeczy nie miałaby miejsca.
Na dodatek motywy bohaterki były by kompletnie bez sensu.
Jaki sensowny motyw może mieć ktoś kto traci świadomość na rzecz kogoś innego i po kilku sekundach się budzi ze śpiączki, bo tyle trwa odczuwalny czas w takim stanie.
Witaj. Wróciłem z kina. Coś niesamowitego! Od lat tak dobrego filmu nie widziałem w tej kategorii. Brak słów! Mogę tylko polecić. Biegnij do kina, tylko patrz i nie bierz żadnej "Substancji"! 🙂
Hideo Kojima miał nosa obsadzając Margaret Qualley w Death Stranding (gra). Od tego momentu jej kariera poszybowała - choć nie mówię, że za sprawą gry ;)
Wcześniej wystąpiła u Tarantino w "Pewnego razu w Hollywood" :) / Dawid
Scena „narodzin” młodszej wersji siebie trochę skojarzyła mi się z końcową sceną w Men, ale tam było to pokazane bardziej obrzydliwie
Dla mnie to będzie film, w którym Demi Moore zmienia się w Muka (tego pokemona kanałowego).
Żarłem pocorn na tym filmie przyznaje się bez bicia 😂
@@daasd5351 ja też xd był pyszny
Czy warto isc do IMAX ?
Średnio, 2D spokojnie da radę
@@saltedcaramel2908 thx
Na wszystko warto iść do Imax.
Czy zabierać mamę na ten film? Zależy od gustu mamy, z moją byłam na Titane i na Alienie. Od razu po seansie substancji zadzwoniłam, że ona jak najbardziej może iść, ale niekoniecznie z koleżankami, które w takich filmach niekoniecznie gustują
A lubi body horror? Tj. bardzo dosłowne sceny naturalistycznie przedstawiające ciało, nagość, dużo zbliżeń na ciało, do widoczności każdej zmarszczki i bruzdy, dużo igieł, wydzielin ciała i groteskę? Bo w tym wypadku to jest film z naprawdę mocnymi ujęciami.
Nie wszystko w tym filmie błyszczy, ALE WAŻNE ŻE JEST POMPA!
Końcówka filmu - i serio ludzie wychodzili z kina. Ja na końcówce się śmiałam. Było to tak absurdalne
Film chyba nie dla mnie, ale w Waszej recenzji zwrociłem uwagę na jedną rzecz:
Bardzo chwalicie Demi Moore (z resztą w komentarzach jest podobnie) ale czy przypadkiem jej nie przechwalacie?
Zahaczyliście nieco o ten temat, czyli osobistych powiązań aktorki z graną postacię, ale zabrakło mi postawionego jasno pytania:
Czy Demi faktycznie świetnie zagrała, czy po prostu nie musiała grać bo tylko odtwarzała siebie samą w regułach szalonego jak mniemam świata tego filmu? Bo przecież w czasach gdy była na topie raczej nikt nie zachwycał się jej talentam aktorskim i miała wrecz łatkę aktorki grającej ciałem.
A tym filmem udowadnia, że potrafi więcej niż grać ciałem, choć i tego tutaj nie brakuje. To znakomita, bardzo wymagająca kreacja, zarówno fizycznie, jak i dramatycznie, ale to już się przekonasz podczas seansu ;) / Dawid
Ja mam pytanko czy coś planujecie odnośnie Uglies z netflika? Ja na yt widzę jeden wielki rant a tu u was wiem że chociaż pochwalicie mebelki czy inne takie. Bo uważam że w tym filmie był potencjał. A ten koresponduje z prawdziwym problemem lookismu w Korei Południowej czy obecną obsesją na puncie pięka za wszelką cenę
Aktualnie mamy na tapecie festiwal w Gdyni, więc jeśli już, to po powrocie :) / Dawid
Czy film nadaje się na 1 randkę?😅
Cóż, to zależy z kim... 😅 / Dawid
Zaznaczam, że jestem wielką fanką body horroru. Nastawiałam się na przełomowe kino, przesunięcie granic itd. Spotkało mnie jednak wielkie rozczarowanie.
Ten film po prostu nie dowozi w drugiej połowie tego, co obiecał w pierwszej. Pierwsza połowa była świetna i totalnie bezkompromisowa. Te obrazy, dźwięki, ujęcia, scenografia, aktorstwo... Po prostu wow. Myślałam, że to będzie mój film roku. Druga połowa jednak coraz mniej się klei fabularnie i logicznie, zachowanie bohaterek jest zupełnie niezrozumiałe, wszystko jest coraz bardziej karykaturalne - ale w złym tego słowa znaczenia. Sam finisz to jakiś dziwny mix Carrie, Ze śmiercią jej do twarzy i Martwicy mózgu. O ile jednak te pojedyncze sceny / motywy w tamtych filmach miały sens, o tyle tutaj zmiksowane - to jakiś dziwny koktajl, po którym pozostaje niesmaczny posmak.
Co do odbioru sali - u mnie też były śmiechy w drugiej połowie, ale jak dla mnie, to były to śmiechy zażenowania, pt. co ja oglądam. Gdybym nie miała nadziei do samego końca - dzięki tej pierwszej połowie - że to się jednak jakoś z sensem sklei, to bym wyszła. Szkoda.
Mam podobne odczucia
początek (tematycznie i montażowo) moim zdaniem bardzo black mirrorowy, więc nie uderzyło mnie jakieś odświeżenie, z kolei przy końcówce poczułam coś podobnego, o czym mówisz - dominowały u mnie skojarzenia właśnie z Carrie i jeszcze z Pearl (szczególnie motyw please i'm a star); sama jestem fanką body horroru i póki szedł on w parze z przekazem, jaki ten film chce zaserwować, byłam bardzo zaangażowana, potem zrobił się z tego trochę karykaturalny gore-absurdyzm, który wywołał śmiech skonsternowania. niby kumam te decyzje reżyserskie, a z drugiej strony odnoszę wrażenie, ze można byłoby tym pokierować inaczej, nadal zachowując spójność i temperament filmu, by jego przekaz równie dobrze, a może nawet i lepiej, wybrzmiał. shock value chyba jednak przejął kontrolę w tej jeździe bez trzymanki
Uwaga spojler : właśnie najbardziej nielogiczne jest dla mnie zachowanie Sue gdy zabija Elisabeth przecież wie że bez niej nie może żyć
@@ogryniesajaktort662 Dalszy spojler:
Dla mnie z kolei absurdem był oto, że Elisabeth nie przerywa eksperymentu, z którego de facto nic nie ma. Myślałam po zwiastunach, że poprowadzą to tak, że to Elisabeth będzie funkcjonowała w dwóch ciałach na zmianę. Wtedy miałoby to większy sens. A tak - nie ma jej przez tydzień, ona za to płaci, ktoś jej nadużywa, a ona nawet nie chce tego przerwać. Dlaczego, wtf.
@@berna8580 Dla mnie Ze śmiercią jest do twarzy to praktycznie kalka zakończenia.
Uwaga: spojler!
Tam też bohaterki dążą do wiecznej młodości i w końcowej scenie upadają (spadają ze schodów) i rozlatują się na kawałki. Tylko tam ta scena bardzo pasuje do tego filmu, charakteru jego postaci i wpasowuje się w jego specyficzny humor.
Ale tak, przebłyski Pearl są bardzo silne. Widzę też podobieństwo do Starry Eyes, szczególnie motyw, który to film planuję sobie odświeżyć.
Kiedy zobaczyłam zwiastun to stwierdziłam że chce obejrzeć! Tylko mnie jeszcze w tym poczuciu utwierdziliscie.
Czy wg Was ten film jest raczej od 18 lat? Nie widzę ograniczeń wiekowych na stronie kina.
Mówimy w materiale, że jest zdecydowanie dla widzów dorosłych. /A.