0:00 - wstęp 1:29 - stosunek do lektur 4:25 - ulubione lektury 6:16 - jakie lektury czytałyście, a jakich nie? 6:54 - znienawidzone lektury 9:36 - czy trzeba czytać wszystkie lektury? 12:45 - totalne minimum do matury 16:13 - czy chcecie wrócić do jakichś lektur? 17:06 - dlaczego omawiamy stare książki, skoro w nowych też są takie same motywy? 21:34 - jak tworzona jest lista lektur? 23:52 - lektury powinny zachęcać do czytania czy edukować? 26:42 - czy zmodyfikowałybyście system lektur? 26:59 - co myślicie o podziale języka polskiego na dwa przedmioty: język i literatura? 28:50 - książki współczesne, które mogłyby dołączyć do kanonu 31:11 - lektura, która ma złe wzorce i powinna zostać usunięta z kanonu 34:54 - czemu młodych ludzi uczy się trafienia w klucz, a nie interpretacji? 39:52 - lektura, którą lubiłyście, a inni nie (i na odwrót) 40:55 - czy nauczyciele pomijali jakieś lektury? 41:31 - co myślicie o „Lalce”? Dlaczego ludzie jej nie doceniają? 44:22 - czy wkurza was sprowadzanie Łęckiej do tępej, złej kobiety? 45:46 - „Ferdydurke” (jest też trochę o „Weselu”) 49:07 - czy jeśli bez refleksji opisane są toksyczne zachowania, muszę czytać to na rozszerzeniu? 50:52 - stosunek do „Zbrodni i Kary” 51:44 - „Pan Tadeusz” 51:55 - „Syzyfowe prace” - wystarczy streszczenie? 52:41 - Mickiewicz czy Słowacki 54:35 - zakończenie
Najgorsza lektura - "Cierpienia Młodego Wertera". Wszyscy w w klasie (biol-chem) nie mogli pojąć, jak to się stało, że po strzale w głowę on tak długo umierał
Ale przecież największym wrogiem tych pistoletów był dystans i wilgoć. Całkiem dobrze radziły sobie przy obronie osobistej. To nie tłumaczy wielogodzinnej agonii od bliskiego strzału w głowę. No chyba że coś pomieszałam
Lajkuję i komentuję dla podcastu broniącego Izabelę Łęcką! W liceum, dotarło też to do mnie, o czym tutaj powiedziałyście. Zrozumiałam kwejkowe meme, i zasmuciło mnie to. Choć trzeba przyznać, przewrotnie pomagały zapamiętywać wątki. Odczucie i zaangażowanie podobne do obserwowania dramy intermetowej, z tą poprawką na starą telenowelę z gazety
A co do Izy, to myślę, że należy wziąć pod uwagę ważną rzecz - nie chciała go, ale o tym nie mówiła. Nie odrzuciła go. Nie dawała mu jasnymi sygnałów - wręcz przeciwnie chciała go wykorzystać. I fakt, że będąc z nim zaręczoną flirtuje w obcym języku ze Starskim jest, no cóż, niesmaczny. Wokulski był nachalny, ale na pewno nie chciał jej skrzywdzić. Nie próbował wykorzystać jej seksualnie. Nie patrzył na nią jak na kogoś atrakcyjnego wyłącznie pod względem fizycznym. I on sam często w myślach mówił sobie, że mógłby natychmiast przestań za nią latać, gdyby ona zechciała mu o tym powiedzieć. I ostatecznie zrobił to po podsłuchaniu jej rozmowy - natychmiast urwał kontakt. A co zrobiła Łęcka? Zaczęła żalić się Wąsowskiej, bo już Wokulski nie wydawał jej się taki okropny, jak okazało się, że musi wyjść za marszałka. Zresztą i marszałek szybko się ulotnił. Nie uważam więc, że Łęcką należy jakoś wybitnie bronić, bo patrząc na całokształt, to ona wykazała się, moim zdaniem, większą toksycznością. Bardzo fajny filmik, tak poza tym 😁❤️
Bardzo ciekawy film (jak zwykle u was :D ). Zgadzam się, że te "starocia" są potrzebne, bo ukształtowały naszą kulturę i dzięki nim lepiej rozumiemy współczesne utwory. Chciałabym jednak, żeby wprowadzić chociaż kilka współczesnych książek do kanonu lektur w liceum, żeby zmienić trochę proporcje, powiedzmy 70% klasyków, 30% współczesnych. Teraz kończy się omawianie lektur na II wojnie światowej i trochę wygląda tak, jakby po 1945 nie powstała żadna wartościowa książka xD. Poza tym te lata nastoletnie to czas, gdy kształtuje się nasz gust czytelniczy, a obecnie lektury niestety nie zachęcają do sięgania po książki na własną rękę. Tak jak wspomniałyście, przydałoby się tutaj jakieś wyważenie. Generalnie trudny temat :)
Od września idę do liceum na profil humanistyczny i powiem szczerze, że strasznie zajarałyście mnie tymi lekturami 🤩 Już w 8 klasie zaczęłam inaczej patrzeć na lektury i bardziej je doceniać, ale przez ten film postrzegam to wszystko jeszcze lepiej. Film długi, lecz nie ma nic lepszego od słuchania Waszego duetu (zawsze jestem pod wrażeniem Waszej inteligencji i elokwencji) dlatego cholernie dziękuję, za nagranie tej pogadanki, bo to była naprawdę przyjemna godzina, z której wiele wyniosłam 🖤
Pisząc swoją maturę w tym roku, odwołałam się do Taco Hamingwaya i jego płyty "Trójkąt warszawski" (a pisałam drugi temet o mieście), so... Znajomi myśleli, że żartowałam.
Ja będąc w liceum i omawiając "Lalkę" bardzo nie zgadzałam się z tymi opiniami na temat Łęckiej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam skąd one się biorą. Oczywiście Izabela nie była postacią krystaliczną, ale Wokulski do nich również nie należał. A pewne zdanie, które od lat powtarzane jest przez licealistów, nie pochodzi z ich własnych przemyśleń, a właśnie z pewnego frazesu, który od lat przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.
@@weronikakaczmarczyk8232 zakochał się w wyobrażeniu Łęckiej który stworzył w swojej głowie i uparcie się go trzymał gdy życie pokazało, że Iza nie jest taka jak by chciał. Łęcka nie była mu nic winna. Była piękną kobietą w świecie który wmawiał jej, że uroda to jej jedyna wartość a potem wytykał palcem gdy chciała tę urodę wykorzystać. Jak się na to tak spojrzy to narracja w Lalce jest niezwykle mizoginistyczna 😡
Ja przez całą książkę nie znosiłam Wokulskiego za właśnie swoje działania wobec Izy. Jak ktoś go określił, być creepem. I jeszcze bucem. A Izki mi szkoda, bo była nie zrozumiana w swoim świecie i była traktowana własne jak lalka, co powinna tylko ładnie wyglądać.
Jeżeli chodzi o Łęcką to okej na początku była w porządku to Wokulski się jej narzucał a ona miała prawo odmówić. Tylko pamiętajmy o późniejszych wydarzeniach książki gdzie Izabela po zaręczynach z Wokulskim się zabawiała z innym facetem na boku, naśmiewała się z Wokulskiego, myśląc że ten angielskiego nie rozumie, więc No sorry ale nikt nie powie że jest to w porządku zachowanie, bo bawienie się cudzymi uczuciami nie powinno określać się mianem wolnej woli czy feminizmu.
Mam podobne zdanie. Tak żeby przytoczyć cytat z filmu że Łęcka jest niefajna bo nie chciała Stacha. Nie. Łęcka miała prawo nie chcieć Stacha, ale! Skoro nie chciała Stacha, to mogła nim nie manipulować i nie traktować go jak zło najgorsze i konieczne, a potem z łaski niby zgadzając się (?) wyjść za niego żeby potem pozwalać na umizgi innych panów wobec niej. Bo to że ona w ogóle na niego spojrzy to błogosławieństwo i tak powinien ją traktować w jej oczach, że jej wszystko wolno, a on ma jak ten wierny pies przy niej sterczeć jak kołek. No halo. To jest niefajne. Tym bardziej że Wokulski postawił sprawę jasno wobec niej przynajmniej raz, żeby mu powiedziała czy ten ma szanse czy nie. No i dalej to samo robiła. I w koło Macieju. Dlatego Łęcka była (i wszyscy znamy) niefajna, bo była zapatrzoną w siebie, samolubną i ograniczoną jędzą bez empatii i jakiejkolwiek przyzwoitości. Jasne, miała prawo sobie wybrać męża jakiego jej się wymarzyło, tylko że przy tym robiła sobie to śmieszne kółeczko różańcowe złożone z naiwniaków, którzy jej się próbowali przypodobać i nie mogąc się na żadnego zdecydować w ogóle się nie ucząc na swoich błędach z przeszłości, na które zresztą narzekała (że zainteresowanie zmalało i olaboga już nikt się nie kręci wokół niej) i obiecywała sobie że zmieni podejście. No jak widać nie umiała.
W temacie "Szwców" ja mam taki sprawdzony tip na przyszłość dla wszystkich. Czytało mi się to niemiłosiernie długo. Połowę książki totalnie zmęczyłam. I pewnej nocy usiadłam sobie z butelką niedobrego wina (na prawdę było straszne) i powiedziałam "dobra, to kończymy butelkę, "Black Butler", a potem "Szewców". Po skończeniu serialu byłam już totalnie napruta, ale obiecałam sobie, że skończę i książkę, chociaż została mi jeszcze połowa. Siadam i jaka niespodzianka, bo szybciutko skończyłam i jeszcze pojęłam, o co się tam wydarzyło. Jak powiedziałam o tym mojej polonistce, to totalnie się z tego śmiała i stwierdziła, że takie stare i sprawdzone metody najlepiej działają. Jedynym skutkiem ubocznym był porządny (pierwszy raz w życiu) kac, ale chyba było warto xd
Wokulski był mega creepem. Nie cierpię Lalki przez to, że patrzy się na Wokulskiego jak na romantyka, nieszczęśliwie zakochanego. On ją tak osaczał, pojawiał się w każdym momencie i aspekcie jej życia. Śledził ją, uczył się jej nawyków, nauczył się specjalnie dla niej języka... Izabela była jaka była, ale trudno jej się dziwić, że zachowywała się tak, a nie inaczej. Rozumiem, że realia były takie, jakie były, ale Wokulski wydaje się być wręcz podkręcony do ekstremum, a reakcja Izabeli była zrozumiała.
Jestem z tego samego rocznika co wy, byłam na mat-fizie i też miałam lektury z gwiazdką i bez gwiazdki. Te z gwiazdką były obowiązkowe i jeżeli pojawiły się na maturze, to trzeba było znać całość utworu, te bez gwiazdki wybierał nauczyciel i jeżeli pojawiły się na maturze, to wystarczyło odwołać się do podanego fragmentu.
Story time! Ja jako typowy mol książkowy, do liecum czytałam wszystkie książki (oprócz krzyżaków, zasnęłam na 4 rozdziale i dalej już nie dało rady), a potem poszłam na biolchem i przyszedł kryzys bo jakoś się nie polubiłam za bardzo z tymi lekturami i trochę się buntowałam, szczególnie przy takich rzeczach jak Ferdydurke czy Wesele. Ale muszę powiedzieć że miałam też niesamowitą polonistkę, która od razu nam powiedziała ze ona wie ze my jesteśmy inteligentni i mimo że jesteśmy na bio-chemie i mamy tylko 5 godzin polskiego to ona z nami omówi rozszerzenie. Zdarzalo sie tak ze mieliśmy więcej do przeczytania niż human (my np czytaliśmy Macbetha i Hamleta, a human tylko Macbetha), ale ta kobieta tak nam umiała wszystko wyłumaczyć i wybrać takie ciekawe teksty, że mimo że same lektury mi się nie podobały to uwielbiałam lekcje polskiego. Wszystkie osoby z mojej klasy które potem zdecydowały się zdawać rozszerzenie z polskiego, miały min 80%, a znaczna większośc powyżej 90%, na BIO-CHEMIE! Ja sama na spokojnie zdałam podstawę, a z ustnego nawet udało mi się zdobyć 100%. Aktualnie od czterach lat już studiuje w Anglii (biologię) i po poznaniu tego czego tutaj się w szkołach uczy dzieci na zajęciach z literatury (z relacji znajomych i z researchu) to jestem niesamowicie wdzięczna za moją polską edukację i jak wiele nurtów, konceptów i konwencji mi pokazano, nie tylko w literaturze polskiej ale i zagranicznej. W anglii czyta się max. dwie lektury na rok (np. Macbetha i Of Mice and Men, które omawiają po pół roku każdą) i są to tylko przykłady z lietaratury angielskiej. Oni nie znają Małego Księcia, Oskara i Pani Róży, Zbrodni i Kary, Jądra Ciemności, Starego Człowieka i Morze, Boskiej Komedii... i wielu innych które ja poznałam dzięki czytaniu lektur.
Tak bardzo szanuję za poparcie dla samej idei kanonu ❤️ Dodam coś od siebie, kończącej właśnie licencjat z polonistyczno-historycznych studiów nauczycielskich (UAM ma takie dziwne twory). Byłam na mat-inf-fizie w liceum, polskiego uczyłam się w zakresie podstawowym. Moja polonistka miała podejście: wkujcie motywy, macie ogarnąć najważniejsze wydarzenia, nie pomylić autorów z tytułami i zdać. Szanowałam, to pasowało przyszłym inżynierom, ale równocześnie nie blokowało dyskusji na wyższym poziomie, które odbywały się na lekcjach. Absolutnie kocham kanon, który był w szkole średniej (gwiazdkami oznaczono teksty najważniejsze - „Dziady drezdeńskie”, „Pan Tadeusz”, „Lalka” i inne cudowności, bez krzty ironii). I tak bardzo popieram czteroletnie liceum. W gimnazjum pojawiały się teoretycznie jakieś elementy wiedzy o epoce, ale w praktyce nie mogła być to bardziej rozbudowana analiza. Teraz dodam kilka rzeczy, które dostrzegam z perspektywy miliona zajęć z metodyki na studiach. Kłótnie o kanon są wszędzie - na konferencjach wśród profesorów oraz na zajęciach, gdy dyskusje studentów stają się bardzo ożywione. W czwartek właśnie omawialiśmy zagadnienie polskości w lekturach w szkole podstawowej (na tym etapie skupione są studia licencjackie; magisterskie dotyczą szkoły średniej). Tu pojawił się problem, kiedy powinno rozpocząć się nauczanie związane z epokami literackimi i najważniejszymi dziełami kultury polskiej. Generalnie w podstawówce zostało podzielone to w taki sposób, że udaje gimnazjum - w klasach 4-6 są teksty w zamierzeniu zachęcające do czytania (absolutny misz-masz i brak konsekwencji w wykreowaniu tej części to osobny temat), natomiast na etapie 7-8 następuje włączenie elementów historii literatury. Wszystko byłoby dobrze, gdyby istniały tu regulacje. W praktyce wygląda jednak to tak, że nauczyciel może omawiać lektury w dowolnej kolejności. Wyobraźcie sobie sytuację, w której w pierwszym tygodniu nauki w klasie siódmej uczeń czyta „Latarnika” Henryka Sienkiewicza. Teoretycznie tekst jest prosty, wymowa banalna. Ale. W tym momencie uczeń nie wie jeszcze, czym było powstanie listopadowe, a więc nie rozumie, dlaczego latarnik nie może wrócić do kraju. O powstaniu listopadowym dowie się pod koniec września, tak to wypada w podręczniku. To jeszcze jakoś przejdzie. Równocześnie nasz uczeń czyta o tym, jak na bohatera wpłynął „Pan Tadeusz”. Tylko że, niestety, na tym etapie kojarzy mu się to jedynie z polowaniem i koncertem (te fragmenty omawiane są na etapie 4-6, całkowicie wyrwane z kontekstu). Dramat. Sytuacja autentyczna, byłam świadkiem takiego obrotu spraw, gdy we wrześniu odbywałam praktyki. Niestety podstawa nie narzuca nauczycielowi, by w klasach 7-8 nauczał epokami, dlatego uczniowie mogą poznawać je w całkowicie losowej kolejności (wiecie, żeby egzemplarzy starczyło w bibliotece, nauczyciele umawiają się między sobą, kto od czego zaczyna). W tym momencie całe zamierzenie upada. Mamy absolwenta szkoły podstawowej, który wie, że istniały epoki literackie, ale niekoniecznie orientuje się, w jaki sposób następowały one po sobie. Pomijając minimalną i szczątkową wiedzę, którą podaje się na tym etapie, według mnie przynosi to więcej szkody. Wiadomo, zależy od nauczyciela, ale to zawsze ryzykowne. Zgadzam się ze wszystkim, co mówicie odnośnie do szkoły średniej, ale myślę, że perspektywa wcześniejszego etapu też jest potrzebna. I jeszcze jedna rzecz - nie ukrywajmy, wygląd kanonu jest także sprawą polityczną. Widać różne zmiany, w zależności od aktualnej reformy, więc tu nie są brane pod uwagę tylko ustalenia literaturoznawców i metodyków. Na koniec dziękuję za film, dobrze wiedzieć, że są ludzie szanujący czytanie klasyków w szkole ❤️ Jednak nie koniec, dodaję rzeczy w miarę słuchania. Miałam jednego kochanego profesora od gramatyki opisowej, który jest najcudowniejszym wykładowcą na świecie i nadal wymienia z nami memy ❤️ Myśliwskiego totalnie dałabym „Nagi sad”, który czytałam na pierwszym roku na zajęciach z poetyki. Jest piękny język, ale historię da się odebrać emocjonalnie, więc nadaje się też dla osób nie potrafiących rozmawiać o formie. A Tokarczuk jest nawet w podręczniku z Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego dla (chyba) szóstej klasy szkoły podstawowej. Przeżyłam szok, ja przeczytałam dopiero miesiąc temu „Opowiadania bizarne” na polską literaturę najnowszą. Marto (już tak wbiję z wołaczem xD), kc, na studiach nadal jestem team proza. Na „Lalkę” czekałam od dziecka, całe lata wypytywałam mamę, o czym jest książka dla dorosłych, która ma taki dziwny tytuł xD I kochom ❤️ Anno, romantyzm i Młoda Polska! Tak! Totalnie. Ale „Trans-Atlantyk” Gombrowicza w tym roku pokochałam. Właśnie jako dyskusję z romantyzmem (a to mnie fascynuje od „Wyzwolenia” Wyspiańskiego, które czytałam rok temu; polecam mocno, tam Konrad kłóci się z Mickiewiczem). Co do rapowania Tadka - dokładnie taki pomysł rzucił mój jeden profesor z historii i obiecuję, że zrobię to kiedyś w szkole z uczniami, bo to będzie złoto. Czuję się ogólnie bardzo miło przy słuchaniu i czekam na podcast o Łęckiej! Czytajcie „Biesy”, to jest największe złoto świata. Finał „Braci Karamazow” przepłakałam, ale to Szatow z „Biesów” jest moim mężem. Team Mickiewicz, ofc. I polecam listy Słowackiego, bo on tam takie rzeczy o Adasiu pisze, że złoto.
@@Bestselerki Czy to znaczy, że obie zrobiłyście licencjat z dziennikarstwa i dopiero na magisterce próbowałyście filologię polską? Dobrze zrozumiałam? Można tak? 😮
Ah, moje ulubione lektury to były "Mity Greckie", "Quo Vadis" i "Mistrz i Małgorzata" :) do innych miałam dość obojętny stosunek, a przez "Krzyżaków" nie przebrnęłam... ;)
Ferdydurke to życie. Miałam raz zastępstwo akurat przy tej książce z Panią, która występuje w teatrze i osobiście poznała żonę Gombrowicza. Opowiadała nam o tym z taką pasją 💘
Sama z siebie przeczytalam Lalke, Zbrodnie i kare (absolutnie kocham Lalke i Zbrodnie i kare ❤), Fausta (Lalki i Zbrodni i kary jeszcze nie omawialismy, Fausta przeczytalam w calosci, bo zainteresowaly mnie omawiane fragmenty) chce tez przeczytac Mistrza i Malgorzate, cala Boska Komedie (bo znowu zaciekawily mnie omawiane fragmenty), Chlopow ❤ Ogolnie ciagnie mnie do klasyki
W momencie jak mówiłyście o Łęckiej (swoją drogą podcast w tym temacie to moje MUST HAVE więc bardzo proszę!) i o tym, że ona przecież nie chciała Stacha, A ON PRZECIEŻ BYŁ TAKI DLA NIEJ MIŁY to bardzo skojarzyło mi się to z istniejącym zjawiskiem w subkulturze PICK ME BOY(GIRL), gdzie nie oszukujmy się jest to bardzo szkodliwe zjawisko. Ostatnio na ten temat nagrała odcinek Klaudia Cloudy. Wszystkim niezaznajomionym z tematem bardzo polecam obejrzeć, lub chociaż poczytać.
Jeśli chodzi o Słowacki VS Mickiewicz, to u mnie zdecydowanie wygrywa Julek. Może mam jakąś słabość do dandysów, bo uwielbiam Słowackiego, Krasińskiego i Wilde'a i to nie tylko za ich dzieła, ale również za biografię, byli po prostu ciekawymi ludźmi. Co do Adasia, to miałam w tym tygodniu o nim wykład, i jak za nim nie przepadałam, tak bardziej go nie lubię. Jasne, uwielbiam Redutę Ordona i niektóre jego ballady, za III cz. Dziadów też szacun, ale Pan Tadeusz? II i IV cz. Dziadów? no po prostu no nie. Jeżeli chodzi o jego życie, to sen z panną młodą z suknią z narzędzi tortur? oświadczyny a potem małżeństwo z grzeczności? Wysłanie własnej żony na tortury? Heh... No za życiorys to go nie polubie. Co do sporu Słowacki VS Mickiewicz, Adaś wszystkim poetom pomagał, wszystkim z wyjątkiem Julka. Dlaczego? Nie powiedział. Jako wykładowca, na swoich wykładach o polskiej literaturze nie wspomniał o Julku. No osobie też nie ale to chyba oczywiste skoro sam to wykładał. Dziady cz. III, obraza ojczyma Słowackiego i jego własnej matki (a wiadomo jak Julek był do niej przywiązany) (chodzi o ten płacz, po tym jak w doktora uderza piorun, który latał po całym mieszkaniu szukając właśnie jego, a z ulicy słyszalny był śmiech). Mickiewicz był po prostu chamski. Nie mówię, że Julek nie, ale jednak, chłop po prostu wiedział, że Słowacki jest od niego lepszy, pod tym względem, że jego twórczość zrozumieją wszyscy. Do Mickiewicza potrzebujemy opracowania. Nikt po przeczytaniu Pana Tadeusza nie wywnioskowałby, że ogródek na tyłach posiadłości to mikrokosmos Soplicowa i że ma jakieś większe znaczenie w całej historii. Kordian jest lepszy (jako postać) pod tym względem, że próbuje coś zrobić. Próbuje zabić cara. Konrad natomiast kłóci się z Bogiem o rządy dusz.
Co myślicie o pomyśle, że na polskim powinno omawiać się inne dzieła kultury takie jak filmy, bo moim zdaniem historia kina też ma duży wpływ na nasze życie obecnie, a raczej przeciętny człowiek nie ma styczności z tymi starymi filmami i mało o tym wszystkim wie
Jest taki przedmiot w liceum jak Wiedza o kulturze, na którym powinien być omawiany film. Niestety ten przedmiot to śmiech na sali w większości szkół, bo o filmie ni słychu ni widu, a ciągle omawiane są dzieła malarskie. To samo tyczy się wiedzy o teatrze na tym przedmiocie.
Tak mówicie o tych lekturach i ogólnie o tym, co się mniej więcej przerabia na polskim w liceum, i jako "typowy human" po egzaminach ósmoklasisty zmierząjący do liceum, czuję się mega szczęśliwa i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to jest totalnie to, o czym chciałabym się uczyć i z czym chciałabym mieć związek w przyszłości. A w momencie, w którym rodzina i nauczyciele próbują mi wmówić, że po humanie „pracy nie znajdę", „nie przydam się społeczeństwu" i w ogóle to „lepiej idź na biol-chem", jest to dla mnie bardzo istotne i, nawet nie wiem dlaczego, ale pocieszające. Tak że dzięki wielkie za zrobienie tego filmu i podbudowanie mojej pewności siebie😅❤️
Nie słuchaj tych "dobrych rad". Humanista to człowiek z otwartą głową. Jeśli jest w Tobie pasja znajdziesz świetną pracę. Przez lata słuchałam, że liceum o profilu humanistycznym nauczy mnie mniej, matura zdana idealnie. Potem słuchałam, że po filologii polskiej nie dostanę pracy, jeśli nie wybiorę specjalizacji nauczycielskiej. Licencjat z dziennikarstwa, magister z dyskursu publicznego. Mam świetną pracę z bardzo korzystnymi zarobkami! Na rynku pracy są potrzebni ludzie o różnych umiejętnościach :) warto jednak robić to co faktycznie się lubi i w czym jest się dobrym.
Przykład z życia: Wypracowanie ten sam temat w 2 liceach Podanie tych samych przykładów, odwołanie do tej samej lektury W jednym liceum polonistka stawia 6 W drugim 2...
Jestem teraz w drugiej klasie liceum (po podstawówce) i jeśli chodzi o nową reformę to dla mnie absurdem jest to, że "Pana Tadeusza" omawia się teraz w 7 klasie podstawówki. Mając wtedy te 13 lat zupełnie nic z tego nie rozumiałam i uważam, że powinno się to omawiać razem z "Dziadami" cz. 3 i 4. Wiele motywów i wątków dużo lepiej rozumiem teraz, znając romantyzm, a które nie były omawiane w podstawówce (np motyw bohatera romantycznego, który zmienia swoją tożsamość). Głupie też jest to, że w liceum nie omawia się tego drugi raz, ale i tak wymagana jest znajomość motywów i zagadnień do matury... "Pan Tadeusz" jest dosyć trudną lekturą jeśli nie zna się filozofii romantycznej, czy nawet innych tekstów z tego okresu, a wątpię, że te 12/13 letnie dzieci zrozumieją dlaczego ten utwór jest tak istotny jeśli chodzi o polską historię i literaturę.
Ja omawiałam Pana Tadeusza (albo jego fragmenty, nie pamiętam już) w drugiej klasie gimnazjum, a potem znowu (lub w całości) w liceum. Też jestem zdania, że to lektura stricte dla licealistów, bo wypada znać epokę do zrozumienia czytanego tekstu i dawanie jej młodszym osobom do czytania jest strasznie słabe.
Miałam dokładnie te same przemyślenia co do "Pana Tadeusza". U mnie w szkole podstawowej nie powiedzieliśmy nawet co to romantyzm i przeszliśmy prosto do fabuły, a w liceum omawiając tę epokę i wspominając jedynie o "Panu Tadeuszu" zdecydowanie brakowało mi dokładniejszego omówienia, bo po powierzchownym podejściu do tej lektury w 7 czy 8 klasie mało już z niej pamiętałam. Sama nie zdążyłam przeczytać jeszcze raz w czasie, kiedy mieliśmy w szkole romantyzm w tym roku, ale mam nadzieję, że nadrobię w wakacje, bo dla większości absolwentów podstawówki 8 letniej "Pan Tadeusz" pozostaje jedną wielką niewiadomą, a szkoda...
Właśnie ja też uwielbiam Krzyżaków i nie rozumiem, czemu tak wiele osób poległo przy czytaniu tego. Jeśli to jest nudna lektura to ja już nie wiem co jest ciekawe
jestem z pierwszego rocznika nowej podstawy programowej i w 2 klasie omawialiśmy np. Lalkę i perłę Olgi Tokarczuk ale niestety w liceum jest znikoma ilość twórczości współczesnej
Jestem na 1 roku filologii polskiej i w 100% się z wami zgadzam, uważam też, że w jakiś sposób dobrze by było uświadomić o tym uczniów "po co mają to czytać?", bo w zasadzie każdy zadaje to pytanie sobie, albo znajomym, a na lekcji nigdy nie ma takich dyskusji ;) Ale kto wie, może któraś polonistka to zobaczy i będzie puszczać wasz filmik na lekcjach ;) Ja na pewno tak bym zrobiła, jakbym była nauczycielką (a póki co taki jest plan ;)).
Pan Tadeusz to nasze arcydzieło ❤🔥 A tak w ogóle, to uważam, że najwspanialszymi epokami na polskim były średniowiecze (Mistrz Polikarp❤), pozytywizm i romantyzm, oczywiście. No i jest jeszcze Don Kichot z baroku 🔥💕
U mnie w podstawówce na języku polskim był podział na gramatykę i literature. Czyli 2 dni w tygodniu była np. gramatyka a pozostałe 2 literatura (miałam 4 dni w tygodniu polski). To fajnie pomagało skupić się na temacie i ułatwiało naukę do sprawdzianów. W gimnazjum wszystko było pomieszane, a teraz w technikum jest skupienie głównie na literaturze. Do tego teraz moja polonistka fajnie podchodzi do analizy tekstów, nie skupia się konkretnie na samym kluczu tylko na naszym rozumieniu tekstu, czego brakowało mi w gimnazjum. ps. Uwielbiam wasze filmy, na których omawiacie takie ciekawe i ważne tematy ♥
Ja dopiero po latach doceniłam wartość lektur szkolnych i tego jak ważne są one w kontekście zrozumienia pewnych kwestii i zależności. A tak z innej strony to studiuję pedagogikę wczesnoszkolną i dużo rozmawialiśmy też o tym na zajęciach z literatury i właśnie tak jak wspominałyście na tym etapie ważne jest samo kształtowanie nawyku czytania i rozwijanie pozytywnego stosunku do książki, by dzieci kojarzyły ją z czymś przyjemnym. Natomiast w momencie, kiedy muszą czytać książkę, która nijak ma się do problemów ich okresu rozwojowego, to zniechęcają się i na dalszych etapach edukacji sięgają po lektury wyłącznie z przymusu lub nie robią tego wcale. I też uważam, że trzeba pozwalać dzieciom wypowiadać się na temat ich odczuć związanych z daną książką, bo bardzo często nauczyciele próbują wymusić jeden punkt widzenia i nie ma opcji, że komuś może się dana książka nie podobać lub może ją inaczej zinterpretować 🙈
Zgadzam się w pełni że lektury są częścią naszej kultury i są potrzebne. Polacy nie gęsi swój język mają. Trzeba poznać swoją przeszłość żeby wiedzieć co było. Przeczytałam lektury w liceum o tematyce wojennej obozowej i do przyjemności nie należały. Nie żałuję jednak. Mimo wszystko w dorosłym życiu mogę powiedzieć że nigdy więcej nie sięgnę po książki o tematyce obozowej. Dziwie się że jest ten temat tak popularny. Tam działy się potworne rzeczy i wstrząsnęły mną do głębi. Jednak jeśli chodzi moje ulubione lektury to na pewno Quo Vadis. Sztos. Bardzo piękny język taki poetycki. Pan Tadeusz również mi przypadł do gustu.
Kanon lektur szkolny jakby nie kombinowali zawsze ktoś cierpi. Ale daje kontekst, dzięki któremu łatwiej się dogadać w sprawach "wyzszych" ;) Nie wiem dlaczego, ale większość spotkanych w życiu ludzi jeśli lubili Żeromskiego, Prusa, , Szekspira to tak jak ja mieli problem z romatykami oraz ... Sienkiewiczem. Witkacy, Brunon Szulc, Gombrowicz to była drogę przez mękę. Bardzo dużo dali mi do myślenia i ksztaltowaniu poglądów na ludzi i świat Durremadt, Bryll, Grudziński, Solzenicyn, Andrzejewski . Ale to było na przełomie lat 80-90 tych i sporo w nas próbowali " wtloczyc" do głów 😂😂
Ja na Krzyżaków znalazłam w gimnajzum lifehack życia - na yt jest audiobook, który ma łacznie PONAD 13H, odpaliłam go na prędkości x1.5 z książką przed nosem i przeczytałam przez weekend. Jak o tym myśle teraz to mam flashbacki z Wietnamu, ale było warto bo dostałam jako jedna z nielicznych 5 z testu #lifegoals
o ludzie! jak ja się cieszę, że to zobaczyłam podsumowałyście wszystkie moje przemyślenia i pomogłyście mi w poukładaniu wniosków na temat lektur relatywnie często trafiałam na wypowiedzi krytykujące literaturę przerabianą w szkole i zazwyczaj coś mi w tych wypowiedziech nie pasowało bo i owszem nie wszystkie książki były "wybitnie interesującą lekturą", aaaaale... no właśnie pięknie mi to "ale" usystematyzowałyście i totalnie się zgadzam z tym podziałem na szkołę podstawową i szkoły średnie - dziewczyny działajcie z reformą ;)
Jak ja pisałam maturę kochałam wiersze. Więc postanowiłam pisać interpretacje porównawczą. I przy przygotowaniach niejednokrotnie miałam rozmowę z moją polonistką. "Agata ty masz rację. Ja bym ci to opunktowała na 100%. Ale klucz tego nie przewiduje." I niestety mnie trzeba było uczyć pod klucz, bo klucz nie przewidywał mojego spojrzenia na poezję. Więc tak jak uważam że rozprawki są świetnie zrobione jeśli chodzi o klucz. Tak na interpretacje porównawczą chyba ktoś się wypiął.
nie przejmuj się Marta, też miałam temat językowy na maturze :D jak cała moja klasa. Też się mega bałam tematów językowych i też zawsze lektury były moją mocną stroną i epoki. Dostałam temat "język w kulturze". Jak to zobaczyłam mówię Chryste Panie no nie ma szans. A po chwili cała kartka zapisana: wieża Babel, Harry Potter, Zbrodnia i Kara itd itp. Biblia ! Polecam znać dobrze Biblię i Lalkę, matura zdana haha :)
Ja jestem właśnie w trakcie omawiania Lalki i moja polonistka kategorycznie zabrania nam nazywania Łęckiej "blacharą" i bardzo zwraca uwagę, że to nie jest oczywista postać.
Miałam to szczęście, że w podstawówce, gimnazjum i liceum trafiałam na świetne nauczycielki z polskiego, które naprawdę dobrze omawiały z nami lektury. Zwłaszcza w liceum babka poświęciła bardzo dużo czasu żeby nas przygotować do matury. Polski zdali chyba wszyscy. A pro po ustnej matury - moja historia: jestem rocznik '96 więc też losowanie pytań. Matura na 13, a ok. 9 zaczęły w sieci się pojawiać pytania. Jak nienawidziłam wierszy tak miałam nadzieję że jeden, który miałam obcykany z każdej strony wylosuje. Wchodzę, losuje, patrzę i widzę "Wesele" (z którego wiedziałam najmniej z wszystkich lektur). Stres straszny, prawie walnęłam błąd kardynalny przy odwołaniu do "Lalki". Nie wiem jak wydukałam 80% 😅
Studiuję polonistykę i ze wszystkim się zgadzam. Dodatkowo również napomknę, że bardzo dużo zależy od metody przedstawienia lektur, bo zły nauczyciel Harry'ego Pottera zarżnąć też może, o czym nie raz słyszałam. Pozdrowionka 💖
Biol-chem, ale wybrałam polski jako jedno z rozszerzeń dla fanu. Bez problemu poradziłam sobie czytając tylko streszczenia szczegółowe i opracowania lektur, a maturkę napisałam lekko ponad 50% (zawsze miałam dość lekkie pióro), ale jednak skupiałam się na biologii (studia też z dziedziny około medycznej).
Super film, mimo że jestem 10 lat po maturze obejrzałam cały z przyjemnością 🙌🏼 z chęcią posłucham podcastu o Izabeli, Lalka to jedna z moich ulubionych lektur ☺
Świetny film i podpisuję się pod Waszym podejściem. Też uważam że klasyka jest konieczna do pogłębienia rozumienia świata. Ja w liceum z rozszerzonych pamietam na pewno: Transatlantyk, Imię róży, Kamień i cierpienie... żadnej z nich nie omawialiśmy, ale ci co zdawali rozszerzenie (w tym ja) musieli sami ogarnąć, mimo że klasa miala rozszerzony polski. Ustna zdalam na 100%- easy, ale co ciekawe na pisemnej trafiłam do wyboru na lektury ktorych nie czytalam, bo nie bylo ich na liście: Pani Bovary i Republika marzeń. Nigdy o nich nawet nie słyszalam, więc wymysliłam sobie treść i szyłam na grubo. Byłam przekonana ze nie zdałam, obliczyłam sobie z klucza że max to będzie 42%, (zakładając maxa za ortografię, styl itd.) dostałam 75% z rozszerzenia, do teraz nie wiem JAK?! 😂
Ja jestem rocznikiem 96 i też nie pamiętam jakie lektury to były z gwiazdą, ale podczas waszej rozmowy o Tokarczuk przypomniało mi się, że ona była moją lekturą dodatkową. Te 5-6 lat temu miałam do omawiania "Prawiek i inne czasy". Ale wiem też, że inne klasy humanistyczne w innych szkołach tego nie miały. Więc wydaje mi się, że wpływ na te lektury z gwiazdą, ma w jakiejś może i większej części - polonista. :)
Uwielbiam Wesele, przeczytałam i w miarę zrozumiałam bez wiedzy, kto kim jest i po co te wszystkie ludki przyszły do nich. Ofc opracowanie przez nauczycielkę też dużo rozjaśnia.
Cóż, u mnie sytuacja - hit. Od trzech lat główny argument mojej polonistki to "styl zbyt autorki". NIGDY nie dała rady mi wytłumaczyć o co chodzi, ale stało się to już wręcz memem u mnie w klasie. A żeby dowalić, mojej polonistce bardzo się podobają moje teksty autorskie XD
Jeśli chodzi o książkę obowiązkową do matury to polecam władce pierścieni 😂 u mnie w liceum przy każdym wypracowaniu był ktoś kto odwoływał się do władcy pierścieni niezależnie od tematu😂😂
Nie zawsze się z ami zgadzam (jako stara ciotka - lektury to moje dzieci teraz czytają ;) ), ale ten film jest naprawdę bardzo fajny i wartościowy. Super. Można by puszczać na pierwszej lekcji polskiego w liceum ;)
Boże uwielbiam was za ten odcinek😍 Prawie przez cały siedziałam i potakiwałam (oprócz Łęckiej czytałam Lalkę w zeszłym miesiącu, według mnie Izka jest okropna, bo jest pusta, ma mokre myśli o posągu i jest nijaka. Nie wie co ze sobą zrobić i żadna z niej emantypantka, nie dlatego, że nie chciała Stacha). Jestem na rozrzeszeniu w 2 klasie po podstawówce i jestem jedna z trzech osób, które zaczęły Potop, więc fajnie. Co do kluczy interpretacji, wydaje mi się, że ludziom chodzi też o podejście nauczycieli, którzy często jak nie myślisz tą podstawową drogą i trochę inaczej coś interpretujesz odrazu Cię jadą. Ja na szczęście mam cudowna Panią, więc nigdy tego nie doświadczyłam. Dziękuję za ten odcinek, dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą, która uważa, że lektury nie są najgorsze😘
Jestem tegoroczną maturzystką. Wydaje mi się, że niechęć do lektur i typowe pytanie "po co czytać starocie" wywodzi się ze sposobu w jaki prowadzone są lekcje polskiego na podstawie. 2 lata liceum na profilu mat-geo-ang, ucząc się polskiego, omawialiśmy jedynie lektury na zasadzie: przeczytać książkę/ nauczyć się informacji do kartkówki, a potem na lekcji wypisać motywy i ich również nauczyć się do matury. Dopiero w klasie maturalnej, sama zaczęłam przygotowywać się do rozszerzenia. (bo potrzebowałam, aby dostać się na studia) Z pomocą internetu i podręczników, dotarłam do wiedzy o epokach. (na lekcjach pod kątem historii/filozofii nie były omawiane) Gdy poznałam kontekst powstania dzieła, sposób w jaki myśleli ludzie w danej epoce i dowiedzialam się co kierowało danym autorem, gdy tworzył swoje dzieło byłam w stanie ZROZUMIEĆ literaturę i dostrzec dlaczego jest taka ważna.
Bardzo fajny materiał! Naprawdę jestem pod wrażeniem, bo mam wrażenie, że jako jedne z nielicznych zadałyście sobie trud pokazania po co w ogóle są lektury, zamiast pultania się, że to zło wcielone :) Moja mama jest nauczycielką polskiego w starszych klasach podstawówki i miałam wątpliwą przyjemność posłuchania absolutnie żenującego poziomu wiedzy dzieciaków z drugiej strony komputera. Serio - nie ma nic złego w nie zrozumieniu lektury (osobiście miałam olbrzymi problem z "Freddurke") - od tego jest nauczyciel i zajęcia, żeby pokazać kontekst i "przetłumaczyć z autorskiego na ludzki".... ALE. Nie da się - NAPRAWDĘ się nie da - omawiać lektury, jeśli zainteresowani nie znają nawet imion głównych bohaterów! I znowu - nauczyciel nie otworzy czaszki i nie naładuje tej wiedzy łopatą do młodych, chłonnych umysłów, nawet jeśli bardzo by chciał - a w większości przypadków - chciałby. Co do klucza interpretacji - nie każdy musi być oświeconym erudytą, ale jeśli 97% czytania i pisania w twoim życiu to konwersacja na messengerze z psiapsiułą to nie ma siły, żebyś był potem w stanie napisać składną wypowiedź poprawną polszczyzną. Żebyście mnie dobrze zrozumieli - nie ma nic złego w pisaniu z kumplami na messie, ale z językowego punktu widzenia... to jest czysta żywa grafomania, bez ładu składu i sensu w druzgocąco olbrzymiej liczbie przypadków. Jeśli nie czytacie lektur (nie tylko szkolnych, ale w ogóle) nie macie żadnego wzorca, co do tego jak się pisze po polsku - a nie po polskiemu :) Plus - ludzie, nawet jeśli nie przeczytaliście lektury na daną lekcję - wystarczy odrobina pokory i dobrej woli i tylko z samych lekcji - i dobrze prowadzonych notatek - powinniście móc wyciągnąć meritum, do którego odnosi się "klucz odpowiedzi". Chyba, że nie widzicie problemu w zdaniu typu "Kiedy Kmicic spotkał Babinicza był piękny, słoneczny dzień." ;) Lektury dają wiedzę o kulturze - a ta jest istotna dla was osobiście, żeby najzwyczajniej w świecie nie wyjść na durniów :) Pozdrawiam :)
Wydaje mi się, że dzisiaj sporym problemem jest wychodzenie w systemie edukacji z założenia, że te lektury w ogóle są czytane, bo sam pamiętam z liceum, jak z 90% klasy opierało swoją wiedzę na streszczeniach, ekranizacjach itp. Trudno będzie przekonać młodych ludzi do tego, że Pan Tadeusz czy Lalka to wartościowe utwory, a wiedza o epokach literackich bywa przydatna, jeśli wcześniej nie udało się przekonać uczniów, że w ogóle warto czytać. Nie jest to przytyk pod adresem polonistów, bo jestem świadom tego, że wiele rzeczy w szkole od nich nie zależy. Po prostu program i kanon mają według mnie ambitne założenia, które niestety nie przystają do rzeczywistości czytelniczej wśród młodych. Jeśli ktoś ma do wyboru przeczytanie całej Lalki, by dostać 6 z klasówki, albo przeczytanie streszczenia, po którym też dostanie 6, to mało kto zdecyduje się na cały utwór Prusa.
@@bertramadelajdian1512 jak najbardziej! Dlatego bardzo mi się podoba pomysł żeby w początkowych klasach proponować współczesne książki - żeby w ogóle pokazać dzieciarni, że czytanie może być przyjemnością i fajną rozrywką. Z drugiej strony zła sława lektur w ogóle... może okazać się silniejsza. Sama pamiętam, że w pewnym momencie nie czytanie lektur urosło do rangi Sportu. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się nawet Harry Potter byłby niestrawny, gdyby "kazali to czytać bo lektura".
@@elzbietaszymura9129 Na pewno trzeba zachęcać do czytania nowoczesnymi pozycjami. Pamiętam z podstawówki, że Lesie wróć, Anaruk, Dzieci z Bullerbyn czy O psie, który jeździł koleją raczej takiej roli nie odgrywały. Z kolei jeśli chodzi o uczniowski 'bunt' przeciw lekturom na dalszych etapach edukacji, to myślę, że po części wynika on z ich ilości. Sam pamiętam, jak męczące było omawianie przez pół roku romantyzmu. Innym problemem jest to, że lektury z różnych epok są często omawiane nie jako wstęp do dyskusji na jakiś ważny temat, np. tego, czy miłość Romea i Julii naprawdę zasługuje na status archetypu relacji romantycznej, albo czy uczucie Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej w Lalce można uznać za normalne czy reprezentatywne dla drugiej połowy XIX wieku, tylko jako zbiór argumentów do pracy pisemnej na maturze, co samo w sobie jest ważne, ale nie budzi potrzebnego zainteresowania. Czasami też bardzo źle przez niektórych nauczycieli odbierana jest nawet konstruktywna krytyka danej lektury ze strony ucznia, choć np. Chłopi Reymonta nie każdemu muszą przypaść do gustu swoją gwarową stylizacją, podziałem treści na pory roku, czy w moim odczuciu bardzo powolnym tempem akcji, co nie odbiera im wartości literackiej.
Ja muszę przyznać, że od kiedy wylądowałam na rozszerzeniu w licealnej klasie pełnej nerdów, z którymi można wręcz fangirlować niektóre lektury, jestem do nich zdecydowanie lepiej nastawiona. Mam wrażenie, że dużo ludzi do samego czytania lektur jest z góry źle nastawionych, a niepotrzebnie. W końcu nie jest to wcale takie zło wcielone, a kiedy podejdzie się do nich jak do każdej innej książki, bez żadnych uprzedzeń, to można się czasami naprawdę świetnie bawić. Choć z tego co zauważyłam, lektury które przerabiam na lekcjach rozszerzonych są... Ciekawsze? I chyba bardziej angażujące niż te na podstawie, ale to zapewne wynika ze świetnych wyborów mojej polonistki. Co do przedstawienia kobiecych postaci w literaturze, to można by o tym długo mówić :') Ale jeśli miałabym wskazać dramat, w którym bohaterka jest po prostu cudowna i rozbudowana (bo moja nauczycielka feministka bardzo zwraca na to uwagę) to będzie to "Życie Snem", ogółem bardzo ciekawa lektura. Bardzo się z wami zgadzam w kontekście czytania na przykład właśnie Addie LaRue. Znajomość Fausta i całego motywu faustowskiego wiele dodaje do odbioru tej historii. Jeśli o ulubione lektury chodzi, tutaj ponownie pojawiają się te z rozszerzenia, np "Mistrz i Małgorzata" czy "Proces". A film był świetny, cudownie się was słuchało
pisałam maturę w czerwcu w zeszłym roku, jestem tym rocznikiem, który przez dwa lata polskiego w liceum przygotowywał się do egzaminu ustnego, i robiliśmy go na 80% zajęć, ponieważ podobno był z nim zawsze największy problem, potem okazało się że egzamin odwołany...... przez 2 pierwsze klasy byłam na matfizie i mogę przyznać, że mimo iż od gimnazjum przeczytałam może 2 obowiązkowe lektury, za każdym razem z polskiego miałam 5 :) czytam bardzo wolno, dlatego lektury były dla mnie po prostu stratą niezwykle cennego czasu i jechałam non stop na streszczeniach. moje nauczycielka od polskiego do niczego nie zachęcała, a wręcz przeciwnie, twierdziła że klasa z wiodącymi przedmiotami ścisłymi ma polski gdzieś, więc nie warto w ogóle się trudzić. mówię sobie, że kiedyś to nadrobię i przeczytam wszystko co "powinnam" znać, zobaczymy kiedy przyjdzie ten moment
Chyba jako jedyna klasa w mojej szkole ever zamiast "Krzyżaków" nasza nauczycielka wybrała "Quo vadis" i mam wrażenie, że jakiś fragment szkolnego życia mnie ominął xD I tak, przeczytałam wszystkie lektury, bez wyjątku.
Jeśli chodzi o lektury, to mi przy niektórych brakowało systemu pt: 1. Omawiamy fragmenty lektury, kto jest kim, gdzie są nurty itd. 2. Teraz uczniowie czytają całą lekturę w całości. 3. krótkie (dosłownie 1 lekcja) podsumowanie punktu 1. 4. Sprawdzian/wypracowanie/praca literacka. Ja bardzo często musiałam lektury czytać dwa razy. Na początku, żeby na kartkówce z treści odpowiedzieć cokolwiek, tylko ja wtedy absolutnie nie rozumiałam o co w tej książce chodzi. Strasznie to mnie frustrowało. Po omówieniu lektury, często mnie to na tyle intrygowała, że mając całą wiedzę o interpretacji i wszystkim co w danej książce się dzieje, czytałam ją jeszcze raz już w pełni ją rozumiejąc. O ile miałam czas, bo już mogły gonić terminy do kolejnej kartkówki na wejście...
Maturę zdawałam jeszcze dawniej niż Wy, jestem z pierwszego rocznika, który poszedł do gimnazjum. Dla nas ten klucz to był trochę kosmos. Kilka lat temu hitem była historia pewnego pana, którego tekst trafił na maturę z polskiego, autor tekstu zdobył 70%. Sama byłam team pozytywizm, nie lubiłam romantyzmu. Zapytałam nauczyciela jak ten nieszczęsny Werter umierał 12 godzin z kulą w głowie, na co on odpowiedział: "12h kula mózgu szukała". Ten sam nauczyciel po 30 minutach omawiania "Króla Edypa" stwierdził, że to beznadziejna książka i nie chce mu się o niej gadać, a "Chłopów" nam puścił na filmie, bo stwierdził, że i tak nie przeczytamy. Klasa humanistyczna. Do pracy licencjackiej i magisterskiej badałam czytelnictwo młodzieży, pytałam między innymi o najbardziej znienawidzoną lekturę. "Krzyżacy" wygrywali i w gimnazjum i w liceum.
ja mam tak. czytanie dramatow i ogl utworow napisanych archaicznym jezykiem to istny koszmar. ale omawianie tego z nauczycielka kiedy mowi z pasja i tlumaczy czasem pojedyncze zdanie to cudo cudow. uwielbiam omaiwac lektury szcegolnie jesli malo zrozumialam czytajac
Mi się trafił na maturze motyw samotności w literaturze. Zaczęłam od Biblii, Szekspira i gładko przemknęłam do Hanny Krall, Grudzinskiego oraz innych tytułów z literatury wojennej i powojennej. Nie wiem jak ale dostałam szóstkę i w bonusie nie musiałam zdawać ustnego polskiego ( na początku lat 90-tych przy sprytnym wyborze przedmiotów i bardzo dobrym egzaminie pisemnym można było zdawać tylko język ). 😁
Ogólnie zaciekawił mnie temat iż od 8 roku życia mieszkam w Irlandii Północnej a jestem już stary 😅 i system edukacji oraz literatury się tutaj różni, ja nie pisałem matury z angielskiego w ogóle lecz na poziomie GCSE czym można to uznać za nasze polskie gimnazjum omawialiśmy tylko dwie lektury, McBetha oraz myszy i ludzi ale też omawialiśmy prozy oraz wiersze więc w sumie stosunkowo mało w porównaniu do polskiego systemu edukacji. U nas też wyglądało to tak że nauczyciel miał listę lektur i od niego zależało które dwie będziemy się uczyć i omawiać a u nas akurat w szkole od lat omawiane są te dwie te same więc dobrze znane. Nie wiem też jak w Polsce ale u nas nie było tak że musieliśmy w domu je czytać lecz czytaliśmy je na lekcji i na bieżąco je omawialiśmy i robiliśmy notatki.
Jest książka wytrych, ale tylko przy dobrej znajomości, w sumie to powiedziałabym, że nawet dwie. Biblia i Władca Pierścieni. LOTR uratował moją ustną (wykorzystanie sił przyrody w dziele) po tych 4 latach uważam, że wybroniłabym się też z Harrym Potterem :D a Biblia uratowała moją rozprawkę na pisemnym. Oczywiście to moje subiektywne odczucie ;)
P42 zrobił filmik z listą motywów z przykładami lektur kiedyś :) pomogło przy utrwalaniu zaraz przed maturą dwa lata temu :D i lektury z gwiazdką to te obowiązkowe ;)
Generalnie to się zgadzam chodzi z tego co wiem "Kordian " miał być polemiką do "Dziadów" Więc musiało być trochę podobne. Ja też zawsze bronię Łęckiej bo my nie możemy jej zrozumieć bo była kompletnie inaczej wychowanka niż my współcześnie. Maturę teraz w maju pisałam i mam wrażenie że dobrze trafiłam na polonistkę w liceum bo uczyła nas interpretować i szukać powiązań a nie kazała się uczyć że to jest o tym a to o tamtym o gimazjum nie wspominam bo tak naprawdę tylko ja w mojej klasie czytałam lektury inni tylko streszczeniamia
Anna, chcemy podcast o Izie! ❤️ Moją ulubioną lekturą była Zbrodnia i kara, zaś najgorszą Cierpienia Młodego Wertera. Matko, to było takie cienkie, a tak strasznie męczyłam się z czytaniem. Jeden wers i oczy mi się zamykały. To były bardziej Cierpienia Młodej Darii 😪 Nie lubiłam też Potopu, byłam jedyną osobą w klasie, która to przeczytała. Jedyną lekturą, którą pominęłam było Nad Niemnem.
Aż mi się moja matura przypomniała. Dałam sobie za wyzwanie, że napiszę rozprawkę o "Lalce" nie ważne jaki temat dostanę. Patrzę na temat "Czym jest wolność (...)" no i tak sobie myślę, że w teorii to jakoś nie kojarzę, aby był tam taki wątek, ale się nie poddam. Trzeba wymyślić odpowiednią tezę to wszystko się wciśnie. No to chwile pogłówkowałam i napisałam tezę "Wolność to iluzja", a Wokulski niby jest wolny, ale jest więźniem swojej romantycznej miłości i szach mat poloniści XD
Pierwszy raz oglądam film o lekturach, który jest sensowny i z którym się zgadzam. Aż ciężko mi w to uwierzyć. A nie tylko, jakie te starocie bez sensu i złe.
Takie wsumie pół na pół książkowe pytanie. Zawsze mnie ciekawi w jakim domu w Hogwarcie jest Marta? Bo Anna jeżeli się nie mylę jest w Revenclaw💙 Pozdrawiam🥰 A i RUclips POWIADOMIENIE GODZINĘ PÓŹNIEJ?!
Święte słowa co do znaczenia lektur. Ja przerobiłem większość lektur w gimnazjum i wszystkie obowiązkowe lektury w liceum + drugie tyle dodatkowych i po przyswojeniu tych wszystkich książek nie chcę nawet myśleć jak płytszym byłbym człowiekiem, gdybym po nie nie sięgnął. Gdyby nie szkoła do tej pory pewnie bym nie znał "Solaris" Lema czy "Paragrafu 22" Hellera i nigdy bym nie miał z nich takiej frajdy.
"Chłopów" i "Potopu" nie lubiłam bardzo w szkole, a po latach pokochałam, i jeden i drugi utwór 😂 Jak to czasami zmienia się po latach :) pozdrawiam ;)
A dla mnie też "Wesele" było łatwe do interpretacji, chociaż czytając nie znałam tych wszystkich odniesień, ale tak mi jakoś w którymś kościele dzwoniło. A do najmądrzejszych nie należę :D
Macie racje w wielu aspektach które poruszyłyście, niestety podobnie uważam że powinno się zmienić wiele lektur z podstwówki i gimnazjum. Jakby nie patrzeć jest to okres w którym mocno kształtują się gusta, a większość z omawianych lektur w podstawówce (nie licząc klas 1-3) ja nie rozumiałam. Np. miałam krzyżaków w 5 piątej klasie o.O Po takich niewypałach mi i wielu innych osób które czytały tak nietrafione na dany wiek pozycje, odbierało się możliwość polubienia książek. Ja swoje hobby odkryłam dopiero po studiach, dostając książkę od koleżanki z pracy w formie prezentu, wcześniej nie czytałam prawie nic bo lektury mocno zaburzyły mój ogląd na książki. Inny aspekt to brak czasu. Jeżeli np. przeczytanie danej książki trwa 10 godzin, a my mamy na nią 2-3 tygodnie bo jest ich za dużo w całym roku szkolnym, w tym czasie czekają nas sprawdziany, klasówki z polskiego i nie tylko, to nie ukrywajmy że dla każdego łatwiejszym będzie przeczytanie streszczenia.
Mojej klasie pani od polskiego powiedziała, że na szczęście "Krzyżaków" nie będzie. Nawet nie ogwiazdkowanych. Więc na prawdę wielka ulga była, bo jak sprawdziłam wnętrze tej książki(stoi mi na półce jako stary prezent), to widać, że pismo łatwe nie jest. Przeczytałam na szybko jakieś streszczenie i mi wystarczy. Zakończenie jest smutne, więc tym bardziej dobrze, że nie musiałam po nią sięgać. Natomiast wspominam miło "Ferdydurke", bo jest nieliczną książką, którą pochłonęłam, choć połowy książki zbytnio nie mogłam zrozumieć pod względem fabularnym. Nienawidzę "Lalki" i "Zbrodni i kary". Bo w pierwszej byłam przez większość czasu(doczytałam 1/3) wkurwion@ na bohatera. A w drugim przypadku byłam w połowie zmęczona tym jak autor opisywał emocje bohatera. Noż kurw@, miałam dość i resztę książki przeczytałam w formie streszczenia.
Pamiętam, jak przy omawianiu „Jądra Ciemności” obserwowałam skrzywione miny moich koleżanek i kolegów w klasie, a ja byłam w niebo wzięta i nawiązałam jakąś nić porozumienia z moją polonistką i dyskusja wokół tego tekstu toczyła się na na linii ja - ona. Nie wiem, jakie są wasze dokładne odczucia na temat „Jądra”, ale ja po przeczytaniu poczułam dziwny ucisk i czułam się, jakbym naprawdę wpłynęła w przestrzeń obłędu i mroku. Mam same dobre wspomnienia z J. Conradem i cieszę się, że moja polonistka poświęciła mu spory kawałek czasu :-) Czytałyście może Panią Bovary? Myślę, że to dobry kontekst/kontrargument do pokazania tego, jak kobiety traktowane były wcześniej w literaturze; ukazanie tego buntu przeciwko normom społecznym. Cieszyłam się, gdy omawialiśmy Panią Bovary, bo dało to też światło interpretacyjne do postaci Izabeli - obie nie są „ku...” tylko zamkniętymi w męskim świecie kobietami, przygotowywanymi do wejścia w wymagane od nich role społeczne (idealnej kobiety, takiej, która nie ma prawa do swojej interpretacji miłości, takiej, która ma być „nagrodą” za starania mężczyzny - o h y d a).
Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłam” czytałam jako lekturę na przełomie 2021 i 2022 gdy byłam w klasie maturalnej i jest to największy bullshit jaki mógł powstać i jaki czytałam. Miejmy nadzieje, że nie wejdzie do kanonu lektur ale wsm z drugiej strony ja już liceum skończyłam
Krzyżacy byli moją pierwszą lekturą w gimnazjum i mam wrażenie, że to właśnie przez tę książkę.. później nie przeczytałam 90% lektur. Po prostu stwierdziłam, że taka męczarnia nie ma sensu i skoro już na początku dają coś tak niejadalnego to aż strach pomyśleć co będzie dalej..
Jako osoba bez rozszerzonego polskiego (pogimnazjalne 2lo mat-fiz) cieszę się, że nagrałyście taki film!! Dyskusje o lekturach trwają od dawna, a mam wrażenie, że za każdym razem omija się całe "clue" czytania lektur i to po co tak naprawdę czytamy te starocie. Mam wrażenie, że sama krytyka lektur bierze się głównie ze sposobu ich omawiania (swoją drogą pomysł z czytaniem bardziej współczesnej literatury w podstawówce uważam za idealny i sama na przykładzie dzieciaków w rodzinie widzę, że, przynajmniej u mnie, trochę już się w tę stronę idzie, bo w podstawówce dzieciaki powinny się uczyć w jaki sposób odbierać literaturę, żeby w szkole średniej poznać kanon - nie poznamy kanonu jeśli nie będziemy wiedzieć w jaki sposób go odbierać, i hope it does make sense) i samego systemu edukacji, bo to tak naprawdę niszczy nam odbiór tych dzieł. Rapowany "Pan Tadeusz" to pomysł idealny, sama czytałam go na głos żeby lepiej zapamiętać i powiem szczerze, że czytało się to niesamowicie, rytm w Tadku jest genialny a fabularnie to taka telenowela, że mała głowa XD. Z chęcią posłucham podcastu Anny o Łęckiej, bo wydaje mi się, że mamy bardzo podobne przemyślenia o tej postaci. Sama dyskutowałam o tym dość sporo z moją polonistką, bo irytowało mnie odbieranie Izy jako "irytującej arystokratki, co nie chciała Wokulskiego (do czego miała prawo!)" zamiast kobiety, która wiedziała, czego chce i nie bała się powiedzieć, co myśli. A Stachu swoją drogą bywa jeszcze gorszy, bo to facet z chorą obsesją na punkcie kobiety XD Anyway, cieszę się, że nagrałyście taki film, uważam, że jest bardzo potrzebny i nawet nie wiem, kiedy minęło to 55 minut XD Miłego dnia wam życzę
To ja nie czytam lektur szkolnych :| Nie potrafię. Ale za to książki, które sama sobie wybiorę czytam z zaciekawieniem i je kocham np. te wampiry ze Zmierzchu haha. No a mam w planach rozszerzony polski na maturze. Ale znam mniej więcej kontekst książek. Może coś z tego będzie
OMGG.... Przeleciałam w zasadzie 60% gimnazjum i 100% liceum na streszczeniach lektur, a egzaminy i matury miałam zdane całkiem nieźle XD Znaczy no u mnie wynikało to z faktu, że od małego nieznosiłam jak ktoś kazał mi czytać coś konkretnego - dla mnie zawsze czytanie było przyjemnością i oderwaniem się od obowiązków, a jak miało się czytanie stać obowiązkiem to miałam takie "hell noooo, never, ever and forever" i po prostu fakt, że nie czytałam lektur poza streszczeniami był przejawem pewnej mojej formy "buntu", bo byłam cykorem i nie buntowałam się w żaden inny sposób XD Propos jeszcze takiego zadawania głupich pytań odnośnie do lektur... Poprosiła mnie polonistka o streszczenie jakiegoś fragmentu z "Przedwiośnia", a mądra Klaudia dokładnie się przygotowała czytając szczegółowe streszczenie, rozmawiając z przyjaciółką o tym i w ogóle. Oczywiście wiedziałam co tam się po kolei działo i dlaczego. Stoję sobie, mówię "bla, bla, bla i zabrał go do domu..." Na co moja polonistka "Co? Gdzie go zabrał?!". Nie wiedząc o co jej chodzi i co ma na myśli wydukałam tylko "nooo... do domuu... No tam mieli spędzić kilka nocy...". Więc moja polonistka nadal mi nie wyjaśniła co i jak i ciągnęła "Ale ten dom to był czym?". A ja już tak stoję zestresowana, klasa się na mnie patrzy, nikt nie wie o co chodzi, mnie tu pot oblewa ze stresu, pustka we łbie... Więc moja polonistka takim tonem jednocześnie wyrażającym zrezygnowanie, złość, dezaprobatę i coś w stylu "za jakie grzechy przyszło mi się użerać z debilami" powiedziała tylko, łypiąc na mnie pogardliwym wzrokiem "To był dworek... Zabrał go DO DWORKU... Siadaj, jedynka"... Sooo... Nie polecam ogólnie XD
CHCEMY PODCAST O ŁĘCKEJ!!!!!!!!
TAK!!!!
Wzór na pole koła idealnie się nadaje przy dylemacie dwie średnie vs jedna duża pizza 😂
🤣🤣🤣🤣🤣
0:00 - wstęp
1:29 - stosunek do lektur
4:25 - ulubione lektury
6:16 - jakie lektury czytałyście, a jakich nie?
6:54 - znienawidzone lektury
9:36 - czy trzeba czytać wszystkie lektury?
12:45 - totalne minimum do matury
16:13 - czy chcecie wrócić do jakichś lektur?
17:06 - dlaczego omawiamy stare książki, skoro w nowych też są takie same motywy?
21:34 - jak tworzona jest lista lektur?
23:52 - lektury powinny zachęcać do czytania czy edukować?
26:42 - czy zmodyfikowałybyście system lektur?
26:59 - co myślicie o podziale języka polskiego na dwa przedmioty: język i literatura?
28:50 - książki współczesne, które mogłyby dołączyć do kanonu
31:11 - lektura, która ma złe wzorce i powinna zostać usunięta z kanonu
34:54 - czemu młodych ludzi uczy się trafienia w klucz, a nie interpretacji?
39:52 - lektura, którą lubiłyście, a inni nie (i na odwrót)
40:55 - czy nauczyciele pomijali jakieś lektury?
41:31 - co myślicie o „Lalce”? Dlaczego ludzie jej nie doceniają?
44:22 - czy wkurza was sprowadzanie Łęckiej do tępej, złej kobiety?
45:46 - „Ferdydurke” (jest też trochę o „Weselu”)
49:07 - czy jeśli bez refleksji opisane są toksyczne zachowania, muszę czytać to na rozszerzeniu?
50:52 - stosunek do „Zbrodni i Kary”
51:44 - „Pan Tadeusz”
51:55 - „Syzyfowe prace” - wystarczy streszczenie?
52:41 - Mickiewicz czy Słowacki
54:35 - zakończenie
jak piszesz 0:00 to nie działa, musisz zrobić 00:01
Najgorsza lektura - "Cierpienia Młodego Wertera". Wszyscy w w klasie (biol-chem) nie mogli pojąć, jak to się stało, że po strzale w głowę on tak długo umierał
😂😂 kocham ten komentarz ❤️
W technikum gastronomicznym (rozszerzenie mat-biol) również się nad zastanawialiśmy 😂
@@pyska_s2219 uff... Czyli nie tylko my ;)
Ale przecież największym wrogiem tych pistoletów był dystans i wilgoć. Całkiem dobrze radziły sobie przy obronie osobistej. To nie tłumaczy wielogodzinnej agonii od bliskiego strzału w głowę. No chyba że coś pomieszałam
Kurde u nas klasa biolchem od razu zrozumiała dlaczego długo umierał xdddd
Też bym chciała musical na podstawie "Pana Tadeusza"❤️
I film o Kościuszce!
Lajkuję i komentuję dla podcastu broniącego Izabelę Łęcką! W liceum, dotarło też to do mnie, o czym tutaj powiedziałyście. Zrozumiałam kwejkowe meme, i zasmuciło mnie to. Choć trzeba przyznać, przewrotnie pomagały zapamiętywać wątki. Odczucie i zaangażowanie podobne do obserwowania dramy intermetowej, z tą poprawką na starą telenowelę z gazety
Gdzie można wysłuchać tego podcastu o Izabeli?
Też o dziwo nic nie mam do Łęckiej. Nawet po tylu latach od czytania tej lektury.
A co do Izy, to myślę, że należy wziąć pod uwagę ważną rzecz - nie chciała go, ale o tym nie mówiła. Nie odrzuciła go. Nie dawała mu jasnymi sygnałów - wręcz przeciwnie chciała go wykorzystać. I fakt, że będąc z nim zaręczoną flirtuje w obcym języku ze Starskim jest, no cóż, niesmaczny. Wokulski był nachalny, ale na pewno nie chciał jej skrzywdzić. Nie próbował wykorzystać jej seksualnie. Nie patrzył na nią jak na kogoś atrakcyjnego wyłącznie pod względem fizycznym. I on sam często w myślach mówił sobie, że mógłby natychmiast przestań za nią latać, gdyby ona zechciała mu o tym powiedzieć. I ostatecznie zrobił to po podsłuchaniu jej rozmowy - natychmiast urwał kontakt. A co zrobiła Łęcka? Zaczęła żalić się Wąsowskiej, bo już Wokulski nie wydawał jej się taki okropny, jak okazało się, że musi wyjść za marszałka. Zresztą i marszałek szybko się ulotnił. Nie uważam więc, że Łęcką należy jakoś wybitnie bronić, bo patrząc na całokształt, to ona wykazała się, moim zdaniem, większą toksycznością. Bardzo fajny filmik, tak poza tym 😁❤️
"Kordian" był polemiką do "Dziadów" ;) I obie te lektury były świetne!
niesamowicie przyjemnie sie was slucha w takich dluzszych formatach
Podcast o Izabeli Łęckiej ❤❤❤
Bardzo ciekawy film (jak zwykle u was :D ). Zgadzam się, że te "starocia" są potrzebne, bo ukształtowały naszą kulturę i dzięki nim lepiej rozumiemy współczesne utwory. Chciałabym jednak, żeby wprowadzić chociaż kilka współczesnych książek do kanonu lektur w liceum, żeby zmienić trochę proporcje, powiedzmy 70% klasyków, 30% współczesnych. Teraz kończy się omawianie lektur na II wojnie światowej i trochę wygląda tak, jakby po 1945 nie powstała żadna wartościowa książka xD.
Poza tym te lata nastoletnie to czas, gdy kształtuje się nasz gust czytelniczy, a obecnie lektury niestety nie zachęcają do sięgania po książki na własną rękę. Tak jak wspomniałyście, przydałoby się tutaj jakieś wyważenie. Generalnie trudny temat :)
Uważam, że taki "Wiedźmin" mógłby być dobrym wyważnikiem do starych lektur.
Błagam szczególnie w podstawówce taki gust się kształtuje, a niestety większość lektur tam omawianych totalnie nie zachęca.
Od września idę do liceum na profil humanistyczny i powiem szczerze, że strasznie zajarałyście mnie tymi lekturami 🤩 Już w 8 klasie zaczęłam inaczej patrzeć na lektury i bardziej je doceniać, ale przez ten film postrzegam to wszystko jeszcze lepiej.
Film długi, lecz nie ma nic lepszego od słuchania Waszego duetu (zawsze jestem pod wrażeniem Waszej inteligencji i elokwencji) dlatego cholernie dziękuję, za nagranie tej pogadanki, bo to była naprawdę przyjemna godzina, z której wiele wyniosłam 🖤
Pisząc swoją maturę w tym roku, odwołałam się do Taco Hamingwaya i jego płyty "Trójkąt warszawski" (a pisałam drugi temet o mieście), so... Znajomi myśleli, że żartowałam.
Ja będąc w liceum i omawiając "Lalkę" bardzo nie zgadzałam się z tymi opiniami na temat Łęckiej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam skąd one się biorą. Oczywiście Izabela nie była postacią krystaliczną, ale Wokulski do nich również nie należał. A pewne zdanie, które od lat powtarzane jest przez licealistów, nie pochodzi z ich własnych przemyśleń, a właśnie z pewnego frazesu, który od lat przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.
Wokulski był creepem
@@weronikakaczmarczyk8232 zakochał się w wyobrażeniu Łęckiej który stworzył w swojej głowie i uparcie się go trzymał gdy życie pokazało, że Iza nie jest taka jak by chciał. Łęcka nie była mu nic winna. Była piękną kobietą w świecie który wmawiał jej, że uroda to jej jedyna wartość a potem wytykał palcem gdy chciała tę urodę wykorzystać. Jak się na to tak spojrzy to narracja w Lalce jest niezwykle mizoginistyczna 😡
Ja zawsze mówiłam, że to on za nią latał jak pies za suką.....
A ona miała święte prawo go nie chcieć
Ja przez całą książkę nie znosiłam Wokulskiego za właśnie swoje działania wobec Izy. Jak ktoś go określił, być creepem. I jeszcze bucem. A Izki mi szkoda, bo była nie zrozumiana w swoim świecie i była traktowana własne jak lalka, co powinna tylko ładnie wyglądać.
Jeżeli chodzi o Łęcką to okej na początku była w porządku to Wokulski się jej narzucał a ona miała prawo odmówić. Tylko pamiętajmy o późniejszych wydarzeniach książki gdzie Izabela po zaręczynach z Wokulskim się zabawiała z innym facetem na boku, naśmiewała się z Wokulskiego, myśląc że ten angielskiego nie rozumie, więc No sorry ale nikt nie powie że jest to w porządku zachowanie, bo bawienie się cudzymi uczuciami nie powinno określać się mianem wolnej woli czy feminizmu.
Mam podobne zdanie. Tak żeby przytoczyć cytat z filmu że Łęcka jest niefajna bo nie chciała Stacha. Nie. Łęcka miała prawo nie chcieć Stacha, ale! Skoro nie chciała Stacha, to mogła nim nie manipulować i nie traktować go jak zło najgorsze i konieczne, a potem z łaski niby zgadzając się (?) wyjść za niego żeby potem pozwalać na umizgi innych panów wobec niej. Bo to że ona w ogóle na niego spojrzy to błogosławieństwo i tak powinien ją traktować w jej oczach, że jej wszystko wolno, a on ma jak ten wierny pies przy niej sterczeć jak kołek. No halo. To jest niefajne. Tym bardziej że Wokulski postawił sprawę jasno wobec niej przynajmniej raz, żeby mu powiedziała czy ten ma szanse czy nie. No i dalej to samo robiła. I w koło Macieju. Dlatego Łęcka była (i wszyscy znamy) niefajna, bo była zapatrzoną w siebie, samolubną i ograniczoną jędzą bez empatii i jakiejkolwiek przyzwoitości. Jasne, miała prawo sobie wybrać męża jakiego jej się wymarzyło, tylko że przy tym robiła sobie to śmieszne kółeczko różańcowe złożone z naiwniaków, którzy jej się próbowali przypodobać i nie mogąc się na żadnego zdecydować w ogóle się nie ucząc na swoich błędach z przeszłości, na które zresztą narzekała (że zainteresowanie zmalało i olaboga już nikt się nie kręci wokół niej) i obiecywała sobie że zmieni podejście. No jak widać nie umiała.
W temacie "Szwców" ja mam taki sprawdzony tip na przyszłość dla wszystkich. Czytało mi się to niemiłosiernie długo. Połowę książki totalnie zmęczyłam. I pewnej nocy usiadłam sobie z butelką niedobrego wina (na prawdę było straszne) i powiedziałam "dobra, to kończymy butelkę, "Black Butler", a potem "Szewców". Po skończeniu serialu byłam już totalnie napruta, ale obiecałam sobie, że skończę i książkę, chociaż została mi jeszcze połowa. Siadam i jaka niespodzianka, bo szybciutko skończyłam i jeszcze pojęłam, o co się tam wydarzyło. Jak powiedziałam o tym mojej polonistce, to totalnie się z tego śmiała i stwierdziła, że takie stare i sprawdzone metody najlepiej działają. Jedynym skutkiem ubocznym był porządny (pierwszy raz w życiu) kac, ale chyba było warto xd
Kiedy niby jest się już dawno po maturze, ale i tak się wysłucha 55 minut ✨gaworzenia✨ o lekturach od Bestselerek bo w sumie czemu nie 😂
Wokulski był mega creepem. Nie cierpię Lalki przez to, że patrzy się na Wokulskiego jak na romantyka, nieszczęśliwie zakochanego. On ją tak osaczał, pojawiał się w każdym momencie i aspekcie jej życia. Śledził ją, uczył się jej nawyków, nauczył się specjalnie dla niej języka... Izabela była jaka była, ale trudno jej się dziwić, że zachowywała się tak, a nie inaczej.
Rozumiem, że realia były takie, jakie były, ale Wokulski wydaje się być wręcz podkręcony do ekstremum, a reakcja Izabeli była zrozumiała.
Wokulski to simp
Jestem z tego samego rocznika co wy, byłam na mat-fizie i też miałam lektury z gwiazdką i bez gwiazdki. Te z gwiazdką były obowiązkowe i jeżeli pojawiły się na maturze, to trzeba było znać całość utworu, te bez gwiazdki wybierał nauczyciel i jeżeli pojawiły się na maturze, to wystarczyło odwołać się do podanego fragmentu.
Jestem fanką stylu Marty 💜
Story time! Ja jako typowy mol książkowy, do liecum czytałam wszystkie książki (oprócz krzyżaków, zasnęłam na 4 rozdziale i dalej już nie dało rady), a potem poszłam na biolchem i przyszedł kryzys bo jakoś się nie polubiłam za bardzo z tymi lekturami i trochę się buntowałam, szczególnie przy takich rzeczach jak Ferdydurke czy Wesele. Ale muszę powiedzieć że miałam też niesamowitą polonistkę, która od razu nam powiedziała ze ona wie ze my jesteśmy inteligentni i mimo że jesteśmy na bio-chemie i mamy tylko 5 godzin polskiego to ona z nami omówi rozszerzenie. Zdarzalo sie tak ze mieliśmy więcej do przeczytania niż human (my np czytaliśmy Macbetha i Hamleta, a human tylko Macbetha), ale ta kobieta tak nam umiała wszystko wyłumaczyć i wybrać takie ciekawe teksty, że mimo że same lektury mi się nie podobały to uwielbiałam lekcje polskiego. Wszystkie osoby z mojej klasy które potem zdecydowały się zdawać rozszerzenie z polskiego, miały min 80%, a znaczna większośc powyżej 90%, na BIO-CHEMIE! Ja sama na spokojnie zdałam podstawę, a z ustnego nawet udało mi się zdobyć 100%. Aktualnie od czterach lat już studiuje w Anglii (biologię) i po poznaniu tego czego tutaj się w szkołach uczy dzieci na zajęciach z literatury (z relacji znajomych i z researchu) to jestem niesamowicie wdzięczna za moją polską edukację i jak wiele nurtów, konceptów i konwencji mi pokazano, nie tylko w literaturze polskiej ale i zagranicznej. W anglii czyta się max. dwie lektury na rok (np. Macbetha i Of Mice and Men, które omawiają po pół roku każdą) i są to tylko przykłady z lietaratury angielskiej. Oni nie znają Małego Księcia, Oskara i Pani Róży, Zbrodni i Kary, Jądra Ciemności, Starego Człowieka i Morze, Boskiej Komedii... i wielu innych które ja poznałam dzięki czytaniu lektur.
50:49
ja na polskim: Jagna została zgwałconą przez sołtysa
polonista: bez przesady… była tylko lekko podpita
🤡🤡🤡🤡🤡🤡🤡
Tak bardzo szanuję za poparcie dla samej idei kanonu ❤️
Dodam coś od siebie, kończącej właśnie licencjat z polonistyczno-historycznych studiów nauczycielskich (UAM ma takie dziwne twory). Byłam na mat-inf-fizie w liceum, polskiego uczyłam się w zakresie podstawowym. Moja polonistka miała podejście: wkujcie motywy, macie ogarnąć najważniejsze wydarzenia, nie pomylić autorów z tytułami i zdać. Szanowałam, to pasowało przyszłym inżynierom, ale równocześnie nie blokowało dyskusji na wyższym poziomie, które odbywały się na lekcjach. Absolutnie kocham kanon, który był w szkole średniej (gwiazdkami oznaczono teksty najważniejsze - „Dziady drezdeńskie”, „Pan Tadeusz”, „Lalka” i inne cudowności, bez krzty ironii). I tak bardzo popieram czteroletnie liceum. W gimnazjum pojawiały się teoretycznie jakieś elementy wiedzy o epoce, ale w praktyce nie mogła być to bardziej rozbudowana analiza.
Teraz dodam kilka rzeczy, które dostrzegam z perspektywy miliona zajęć z metodyki na studiach. Kłótnie o kanon są wszędzie - na konferencjach wśród profesorów oraz na zajęciach, gdy dyskusje studentów stają się bardzo ożywione. W czwartek właśnie omawialiśmy zagadnienie polskości w lekturach w szkole podstawowej (na tym etapie skupione są studia licencjackie; magisterskie dotyczą szkoły średniej). Tu pojawił się problem, kiedy powinno rozpocząć się nauczanie związane z epokami literackimi i najważniejszymi dziełami kultury polskiej. Generalnie w podstawówce zostało podzielone to w taki sposób, że udaje gimnazjum - w klasach 4-6 są teksty w zamierzeniu zachęcające do czytania (absolutny misz-masz i brak konsekwencji w wykreowaniu tej części to osobny temat), natomiast na etapie 7-8 następuje włączenie elementów historii literatury. Wszystko byłoby dobrze, gdyby istniały tu regulacje. W praktyce wygląda jednak to tak, że nauczyciel może omawiać lektury w dowolnej kolejności. Wyobraźcie sobie sytuację, w której w pierwszym tygodniu nauki w klasie siódmej uczeń czyta „Latarnika” Henryka Sienkiewicza. Teoretycznie tekst jest prosty, wymowa banalna. Ale. W tym momencie uczeń nie wie jeszcze, czym było powstanie listopadowe, a więc nie rozumie, dlaczego latarnik nie może wrócić do kraju. O powstaniu listopadowym dowie się pod koniec września, tak to wypada w podręczniku. To jeszcze jakoś przejdzie. Równocześnie nasz uczeń czyta o tym, jak na bohatera wpłynął „Pan Tadeusz”. Tylko że, niestety, na tym etapie kojarzy mu się to jedynie z polowaniem i koncertem (te fragmenty omawiane są na etapie 4-6, całkowicie wyrwane z kontekstu). Dramat. Sytuacja autentyczna, byłam świadkiem takiego obrotu spraw, gdy we wrześniu odbywałam praktyki. Niestety podstawa nie narzuca nauczycielowi, by w klasach 7-8 nauczał epokami, dlatego uczniowie mogą poznawać je w całkowicie losowej kolejności (wiecie, żeby egzemplarzy starczyło w bibliotece, nauczyciele umawiają się między sobą, kto od czego zaczyna). W tym momencie całe zamierzenie upada. Mamy absolwenta szkoły podstawowej, który wie, że istniały epoki literackie, ale niekoniecznie orientuje się, w jaki sposób następowały one po sobie. Pomijając minimalną i szczątkową wiedzę, którą podaje się na tym etapie, według mnie przynosi to więcej szkody. Wiadomo, zależy od nauczyciela, ale to zawsze ryzykowne.
Zgadzam się ze wszystkim, co mówicie odnośnie do szkoły średniej, ale myślę, że perspektywa wcześniejszego etapu też jest potrzebna.
I jeszcze jedna rzecz - nie ukrywajmy, wygląd kanonu jest także sprawą polityczną. Widać różne zmiany, w zależności od aktualnej reformy, więc tu nie są brane pod uwagę tylko ustalenia literaturoznawców i metodyków.
Na koniec dziękuję za film, dobrze wiedzieć, że są ludzie szanujący czytanie klasyków w szkole ❤️
Jednak nie koniec, dodaję rzeczy w miarę słuchania. Miałam jednego kochanego profesora od gramatyki opisowej, który jest najcudowniejszym wykładowcą na świecie i nadal wymienia z nami memy ❤️
Myśliwskiego totalnie dałabym „Nagi sad”, który czytałam na pierwszym roku na zajęciach z poetyki. Jest piękny język, ale historię da się odebrać emocjonalnie, więc nadaje się też dla osób nie potrafiących rozmawiać o formie. A Tokarczuk jest nawet w podręczniku z Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego dla (chyba) szóstej klasy szkoły podstawowej. Przeżyłam szok, ja przeczytałam dopiero miesiąc temu „Opowiadania bizarne” na polską literaturę najnowszą.
Marto (już tak wbiję z wołaczem xD), kc, na studiach nadal jestem team proza. Na „Lalkę” czekałam od dziecka, całe lata wypytywałam mamę, o czym jest książka dla dorosłych, która ma taki dziwny tytuł xD I kochom ❤️
Anno, romantyzm i Młoda Polska! Tak! Totalnie. Ale „Trans-Atlantyk” Gombrowicza w tym roku pokochałam. Właśnie jako dyskusję z romantyzmem (a to mnie fascynuje od „Wyzwolenia” Wyspiańskiego, które czytałam rok temu; polecam mocno, tam Konrad kłóci się z Mickiewiczem).
Co do rapowania Tadka - dokładnie taki pomysł rzucił mój jeden profesor z historii i obiecuję, że zrobię to kiedyś w szkole z uczniami, bo to będzie złoto.
Czuję się ogólnie bardzo miło przy słuchaniu i czekam na podcast o Łęckiej!
Czytajcie „Biesy”, to jest największe złoto świata. Finał „Braci Karamazow” przepłakałam, ale to Szatow z „Biesów” jest moim mężem.
Team Mickiewicz, ofc. I polecam listy Słowackiego, bo on tam takie rzeczy o Adasiu pisze, że złoto.
Skoro już wiemy, że nie wybrałyście specjalizacji związaniem z nauczaniem, to nie daje mi spokoju pytanie, na jaką się zdecydowałyście 🥰
Anna wybrała na magisterce z polonistyki literaturoznawstwo specjalizację edytorską, a ja uciekłam z krzykiem i wróciłam na dziennikarstwo ;) /M.
Bardzo dziękuję za odpowiedź! 🌟
@@Bestselerki Czy to znaczy, że obie zrobiłyście licencjat z dziennikarstwa i dopiero na magisterce próbowałyście filologię polską? Dobrze zrozumiałam? Można tak? 😮
Ah, moje ulubione lektury to były "Mity Greckie", "Quo Vadis" i "Mistrz i Małgorzata" :) do innych miałam dość obojętny stosunek, a przez "Krzyżaków" nie przebrnęłam... ;)
Ferdydurke to życie. Miałam raz zastępstwo akurat przy tej książce z Panią, która występuje w teatrze i osobiście poznała żonę Gombrowicza. Opowiadała nam o tym z taką pasją 💘
Sama z siebie przeczytalam Lalke, Zbrodnie i kare (absolutnie kocham Lalke i Zbrodnie i kare ❤), Fausta (Lalki i Zbrodni i kary jeszcze nie omawialismy, Fausta przeczytalam w calosci, bo zainteresowaly mnie omawiane fragmenty) chce tez przeczytac Mistrza i Malgorzate, cala Boska Komedie (bo znowu zaciekawily mnie omawiane fragmenty), Chlopow
❤
Ogolnie ciagnie mnie do klasyki
W momencie jak mówiłyście o Łęckiej (swoją drogą podcast w tym temacie to moje MUST HAVE więc bardzo proszę!) i o tym, że ona przecież nie chciała Stacha, A ON PRZECIEŻ BYŁ TAKI DLA NIEJ MIŁY to bardzo skojarzyło mi się to z istniejącym zjawiskiem w subkulturze PICK ME BOY(GIRL), gdzie nie oszukujmy się jest to bardzo szkodliwe zjawisko. Ostatnio na ten temat nagrała odcinek Klaudia Cloudy. Wszystkim niezaznajomionym z tematem bardzo polecam obejrzeć, lub chociaż poczytać.
Jeśli chodzi o Słowacki VS Mickiewicz, to u mnie zdecydowanie wygrywa Julek. Może mam jakąś słabość do dandysów, bo uwielbiam Słowackiego, Krasińskiego i Wilde'a i to nie tylko za ich dzieła, ale również za biografię, byli po prostu ciekawymi ludźmi. Co do Adasia, to miałam w tym tygodniu o nim wykład, i jak za nim nie przepadałam, tak bardziej go nie lubię. Jasne, uwielbiam Redutę Ordona i niektóre jego ballady, za III cz. Dziadów też szacun, ale Pan Tadeusz? II i IV cz. Dziadów? no po prostu no nie. Jeżeli chodzi o jego życie, to sen z panną młodą z suknią z narzędzi tortur? oświadczyny a potem małżeństwo z grzeczności? Wysłanie własnej żony na tortury? Heh... No za życiorys to go nie polubie. Co do sporu Słowacki VS Mickiewicz, Adaś wszystkim poetom pomagał, wszystkim z wyjątkiem Julka. Dlaczego? Nie powiedział. Jako wykładowca, na swoich wykładach o polskiej literaturze nie wspomniał o Julku. No osobie też nie ale to chyba oczywiste skoro sam to wykładał. Dziady cz. III, obraza ojczyma Słowackiego i jego własnej matki (a wiadomo jak Julek był do niej przywiązany) (chodzi o ten płacz, po tym jak w doktora uderza piorun, który latał po całym mieszkaniu szukając właśnie jego, a z ulicy słyszalny był śmiech). Mickiewicz był po prostu chamski. Nie mówię, że Julek nie, ale jednak, chłop po prostu wiedział, że Słowacki jest od niego lepszy, pod tym względem, że jego twórczość zrozumieją wszyscy. Do Mickiewicza potrzebujemy opracowania. Nikt po przeczytaniu Pana Tadeusza nie wywnioskowałby, że ogródek na tyłach posiadłości to mikrokosmos Soplicowa i że ma jakieś większe znaczenie w całej historii.
Kordian jest lepszy (jako postać) pod tym względem, że próbuje coś zrobić. Próbuje zabić cara. Konrad natomiast kłóci się z Bogiem o rządy dusz.
Co myślicie o pomyśle, że na polskim powinno omawiać się inne dzieła kultury takie jak filmy, bo moim zdaniem historia kina też ma duży wpływ na nasze życie obecnie, a raczej przeciętny człowiek nie ma styczności z tymi starymi filmami i mało o tym wszystkim wie
Jest taki przedmiot w liceum jak Wiedza o kulturze, na którym powinien być omawiany film. Niestety ten przedmiot to śmiech na sali w większości szkół, bo o filmie ni słychu ni widu, a ciągle omawiane są dzieła malarskie. To samo tyczy się wiedzy o teatrze na tym przedmiocie.
@@niepoczytalna122 ja za to miałam wiedzę o filmie i o teatrze jako jeden przedmiot 😅❤️
Tak mówicie o tych lekturach i ogólnie o tym, co się mniej więcej przerabia na polskim w liceum, i jako "typowy human" po egzaminach ósmoklasisty zmierząjący do liceum, czuję się mega szczęśliwa i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to jest totalnie to, o czym chciałabym się uczyć i z czym chciałabym mieć związek w przyszłości. A w momencie, w którym rodzina i nauczyciele próbują mi wmówić, że po humanie „pracy nie znajdę", „nie przydam się społeczeństwu" i w ogóle to „lepiej idź na biol-chem", jest to dla mnie bardzo istotne i, nawet nie wiem dlaczego, ale pocieszające. Tak że dzięki wielkie za zrobienie tego filmu i podbudowanie mojej pewności siebie😅❤️
Nie słuchaj tych "dobrych rad". Humanista to człowiek z otwartą głową. Jeśli jest w Tobie pasja znajdziesz świetną pracę. Przez lata słuchałam, że liceum o profilu humanistycznym nauczy mnie mniej, matura zdana idealnie. Potem słuchałam, że po filologii polskiej nie dostanę pracy, jeśli nie wybiorę specjalizacji nauczycielskiej. Licencjat z dziennikarstwa, magister z dyskursu publicznego. Mam świetną pracę z bardzo korzystnymi zarobkami! Na rynku pracy są potrzebni ludzie o różnych umiejętnościach :) warto jednak robić to co faktycznie się lubi i w czym jest się dobrym.
Przykład z życia:
Wypracowanie ten sam temat w 2 liceach
Podanie tych samych przykładów, odwołanie do tej samej lektury
W jednym liceum polonistka stawia 6
W drugim 2...
Jestem teraz w drugiej klasie liceum (po podstawówce) i jeśli chodzi o nową reformę to dla mnie absurdem jest to, że "Pana Tadeusza" omawia się teraz w 7 klasie podstawówki. Mając wtedy te 13 lat zupełnie nic z tego nie rozumiałam i uważam, że powinno się to omawiać razem z "Dziadami" cz. 3 i 4. Wiele motywów i wątków dużo lepiej rozumiem teraz, znając romantyzm, a które nie były omawiane w podstawówce (np motyw bohatera romantycznego, który zmienia swoją tożsamość). Głupie też jest to, że w liceum nie omawia się tego drugi raz, ale i tak wymagana jest znajomość motywów i zagadnień do matury... "Pan Tadeusz" jest dosyć trudną lekturą jeśli nie zna się filozofii romantycznej, czy nawet innych tekstów z tego okresu, a wątpię, że te 12/13 letnie dzieci zrozumieją dlaczego ten utwór jest tak istotny jeśli chodzi o polską historię i literaturę.
O, zaskakująca zmiana podstawy programowej. Jako przetrwaniec z czasów istnienia gimnazjum, pamiętam, że Pana Tadeusza omawiało się w liceum 🙊
Ja omawiałam Pana Tadeusza (albo jego fragmenty, nie pamiętam już) w drugiej klasie gimnazjum, a potem znowu (lub w całości) w liceum. Też jestem zdania, że to lektura stricte dla licealistów, bo wypada znać epokę do zrozumienia czytanego tekstu i dawanie jej młodszym osobom do czytania jest strasznie słabe.
Miałam dokładnie te same przemyślenia co do "Pana Tadeusza". U mnie w szkole podstawowej nie powiedzieliśmy nawet co to romantyzm i przeszliśmy prosto do fabuły, a w liceum omawiając tę epokę i wspominając jedynie o "Panu Tadeuszu" zdecydowanie brakowało mi dokładniejszego omówienia, bo po powierzchownym podejściu do tej lektury w 7 czy 8 klasie mało już z niej pamiętałam. Sama nie zdążyłam przeczytać jeszcze raz w czasie, kiedy mieliśmy w szkole romantyzm w tym roku, ale mam nadzieję, że nadrobię w wakacje, bo dla większości absolwentów podstawówki 8 letniej "Pan Tadeusz" pozostaje jedną wielką niewiadomą, a szkoda...
Prawie nikt nie lubił nigdy Sienkiewicza, a jak dla mnie jego lektury byly najlepsze
Właśnie ja też uwielbiam Krzyżaków i nie rozumiem, czemu tak wiele osób poległo przy czytaniu tego. Jeśli to jest nudna lektura to ja już nie wiem co jest ciekawe
jestem z pierwszego rocznika nowej podstawy programowej i w 2 klasie omawialiśmy np. Lalkę i perłę Olgi Tokarczuk ale niestety w liceum jest znikoma ilość twórczości współczesnej
Jestem na 1 roku filologii polskiej i w 100% się z wami zgadzam, uważam też, że w jakiś sposób dobrze by było uświadomić o tym uczniów "po co mają to czytać?", bo w zasadzie każdy zadaje to pytanie sobie, albo znajomym, a na lekcji nigdy nie ma takich dyskusji ;) Ale kto wie, może któraś polonistka to zobaczy i będzie puszczać wasz filmik na lekcjach ;) Ja na pewno tak bym zrobiła, jakbym była nauczycielką (a póki co taki jest plan ;)).
Pan Tadeusz to nasze arcydzieło ❤🔥 A tak w ogóle, to uważam, że najwspanialszymi epokami na polskim były średniowiecze (Mistrz Polikarp❤), pozytywizm i romantyzm, oczywiście. No i jest jeszcze Don Kichot z baroku 🔥💕
U mnie w podstawówce na języku polskim był podział na gramatykę i literature. Czyli 2 dni w tygodniu była np. gramatyka a pozostałe 2 literatura (miałam 4 dni w tygodniu polski). To fajnie pomagało skupić się na temacie i ułatwiało naukę do sprawdzianów. W gimnazjum wszystko było pomieszane, a teraz w technikum jest skupienie głównie na literaturze.
Do tego teraz moja polonistka fajnie podchodzi do analizy tekstów, nie skupia się konkretnie na samym kluczu tylko na naszym rozumieniu tekstu, czego brakowało mi w gimnazjum.
ps. Uwielbiam wasze filmy, na których omawiacie takie ciekawe i ważne tematy ♥
Ja dopiero po latach doceniłam wartość lektur szkolnych i tego jak ważne są one w kontekście zrozumienia pewnych kwestii i zależności.
A tak z innej strony to studiuję pedagogikę wczesnoszkolną i dużo rozmawialiśmy też o tym na zajęciach z literatury i właśnie tak jak wspominałyście na tym etapie ważne jest samo kształtowanie nawyku czytania i rozwijanie pozytywnego stosunku do książki, by dzieci kojarzyły ją z czymś przyjemnym. Natomiast w momencie, kiedy muszą czytać książkę, która nijak ma się do problemów ich okresu rozwojowego, to zniechęcają się i na dalszych etapach edukacji sięgają po lektury wyłącznie z przymusu lub nie robią tego wcale. I też uważam, że trzeba pozwalać dzieciom wypowiadać się na temat ich odczuć związanych z daną książką, bo bardzo często nauczyciele próbują wymusić jeden punkt widzenia i nie ma opcji, że komuś może się dana książka nie podobać lub może ją inaczej zinterpretować 🙈
Zgadzam się w pełni że lektury są częścią naszej kultury i są potrzebne. Polacy nie gęsi swój język mają. Trzeba poznać swoją przeszłość żeby wiedzieć co było. Przeczytałam lektury w liceum o tematyce wojennej obozowej i do przyjemności nie należały. Nie żałuję jednak. Mimo wszystko w dorosłym życiu mogę powiedzieć że nigdy więcej nie sięgnę po książki o tematyce obozowej. Dziwie się że jest ten temat tak popularny. Tam działy się potworne rzeczy i wstrząsnęły mną do głębi. Jednak jeśli chodzi moje ulubione lektury to na pewno Quo Vadis. Sztos. Bardzo piękny język taki poetycki. Pan Tadeusz również mi przypadł do gustu.
Kanon lektur szkolny jakby nie kombinowali zawsze ktoś cierpi. Ale daje kontekst, dzięki któremu łatwiej się dogadać w sprawach "wyzszych" ;) Nie wiem dlaczego, ale większość spotkanych w życiu ludzi jeśli lubili Żeromskiego, Prusa, , Szekspira to tak jak ja mieli problem z romatykami oraz ... Sienkiewiczem. Witkacy, Brunon Szulc, Gombrowicz to była drogę przez mękę. Bardzo dużo dali mi do myślenia i ksztaltowaniu poglądów na ludzi i świat Durremadt, Bryll, Grudziński, Solzenicyn, Andrzejewski . Ale to było na przełomie lat 80-90 tych i sporo w nas próbowali " wtloczyc" do głów 😂😂
Ja na Krzyżaków znalazłam w gimnajzum lifehack życia - na yt jest audiobook, który ma łacznie PONAD 13H, odpaliłam go na prędkości x1.5 z książką przed nosem i przeczytałam przez weekend. Jak o tym myśle teraz to mam flashbacki z Wietnamu, ale było warto bo dostałam jako jedna z nielicznych 5 z testu #lifegoals
o ludzie! jak ja się cieszę, że to zobaczyłam
podsumowałyście wszystkie moje przemyślenia i pomogłyście mi w poukładaniu wniosków na temat lektur
relatywnie często trafiałam na wypowiedzi krytykujące literaturę przerabianą w szkole i zazwyczaj coś mi w tych wypowiedziech nie pasowało
bo i owszem nie wszystkie książki były "wybitnie interesującą lekturą", aaaaale... no właśnie pięknie mi to "ale" usystematyzowałyście
i totalnie się zgadzam z tym podziałem na szkołę podstawową i szkoły średnie - dziewczyny działajcie z reformą ;)
Jak ja pisałam maturę kochałam wiersze. Więc postanowiłam pisać interpretacje porównawczą. I przy przygotowaniach niejednokrotnie miałam rozmowę z moją polonistką. "Agata ty masz rację. Ja bym ci to opunktowała na 100%. Ale klucz tego nie przewiduje." I niestety mnie trzeba było uczyć pod klucz, bo klucz nie przewidywał mojego spojrzenia na poezję. Więc tak jak uważam że rozprawki są świetnie zrobione jeśli chodzi o klucz. Tak na interpretacje porównawczą chyba ktoś się wypiął.
nie przejmuj się Marta, też miałam temat językowy na maturze :D jak cała moja klasa. Też się mega bałam tematów językowych i też zawsze lektury były moją mocną stroną i epoki. Dostałam temat "język w kulturze". Jak to zobaczyłam mówię Chryste Panie no nie ma szans. A po chwili cała kartka zapisana: wieża Babel, Harry Potter, Zbrodnia i Kara itd itp. Biblia ! Polecam znać dobrze Biblię i Lalkę, matura zdana haha :)
Ja jestem właśnie w trakcie omawiania Lalki i moja polonistka kategorycznie zabrania nam nazywania Łęckiej "blacharą" i bardzo zwraca uwagę, że to nie jest oczywista postać.
Nie ma to jak 55 minut dyskusji z Bestselerkami✨
Kanon lektur to w wielu punktach starocie, ale łatwiej pojąć świat w wieku gdy stajemy się dorośli i musimy się w nim jakoś odnaleźć ;)
Miałam to szczęście, że w podstawówce, gimnazjum i liceum trafiałam na świetne nauczycielki z polskiego, które naprawdę dobrze omawiały z nami lektury. Zwłaszcza w liceum babka poświęciła bardzo dużo czasu żeby nas przygotować do matury. Polski zdali chyba wszyscy.
A pro po ustnej matury - moja historia: jestem rocznik '96 więc też losowanie pytań. Matura na 13, a ok. 9 zaczęły w sieci się pojawiać pytania. Jak nienawidziłam wierszy tak miałam nadzieję że jeden, który miałam obcykany z każdej strony wylosuje. Wchodzę, losuje, patrzę i widzę "Wesele" (z którego wiedziałam najmniej z wszystkich lektur). Stres straszny, prawie walnęłam błąd kardynalny przy odwołaniu do "Lalki". Nie wiem jak wydukałam 80% 😅
30:23 Miałam to szczęście, że moja polonistka postanowiła z nami omówić „Podróż ludzi Księgi” Tokarczuk 😊
Studiuję polonistykę i ze wszystkim się zgadzam. Dodatkowo również napomknę, że bardzo dużo zależy od metody przedstawienia lektur, bo zły nauczyciel Harry'ego Pottera zarżnąć też może, o czym nie raz słyszałam. Pozdrowionka 💖
Biol-chem, ale wybrałam polski jako jedno z rozszerzeń dla fanu. Bez problemu poradziłam sobie czytając tylko streszczenia szczegółowe i opracowania lektur, a maturkę napisałam lekko ponad 50% (zawsze miałam dość lekkie pióro), ale jednak skupiałam się na biologii (studia też z dziedziny około medycznej).
Super film, mimo że jestem 10 lat po maturze obejrzałam cały z przyjemnością 🙌🏼 z chęcią posłucham podcastu o Izabeli, Lalka to jedna z moich ulubionych lektur ☺
Lipińska lekturą na wychowanie do życia w rodzinie 😂😂😂😂
Świetny film i podpisuję się pod Waszym podejściem. Też uważam że klasyka jest konieczna do pogłębienia rozumienia świata.
Ja w liceum z rozszerzonych pamietam na pewno: Transatlantyk, Imię róży, Kamień i cierpienie... żadnej z nich nie omawialiśmy, ale ci co zdawali rozszerzenie (w tym ja) musieli sami ogarnąć, mimo że klasa miala rozszerzony polski.
Ustna zdalam na 100%- easy, ale co ciekawe na pisemnej trafiłam do wyboru na lektury ktorych nie czytalam, bo nie bylo ich na liście: Pani Bovary i Republika marzeń. Nigdy o nich nawet nie słyszalam, więc wymysliłam sobie treść i szyłam na grubo. Byłam przekonana ze nie zdałam, obliczyłam sobie z klucza że max to będzie 42%, (zakładając maxa za ortografię, styl itd.) dostałam 75% z rozszerzenia, do teraz nie wiem JAK?! 😂
Ja jestem rocznikiem 96 i też nie pamiętam jakie lektury to były z gwiazdą, ale podczas waszej rozmowy o Tokarczuk przypomniało mi się, że ona była moją lekturą dodatkową. Te 5-6 lat temu miałam do omawiania "Prawiek i inne czasy". Ale wiem też, że inne klasy humanistyczne w innych szkołach tego nie miały. Więc wydaje mi się, że wpływ na te lektury z gwiazdą, ma w jakiejś może i większej części - polonista. :)
Ile ja bym dała żebyście uczyły mnie polskiego❤️
+∞
Uwielbiam Wesele, przeczytałam i w miarę zrozumiałam bez wiedzy, kto kim jest i po co te wszystkie ludki przyszły do nich. Ofc opracowanie przez nauczycielkę też dużo rozjaśnia.
Cóż, u mnie sytuacja - hit. Od trzech lat główny argument mojej polonistki to "styl zbyt autorki". NIGDY nie dała rady mi wytłumaczyć o co chodzi, ale stało się to już wręcz memem u mnie w klasie. A żeby dowalić, mojej polonistce bardzo się podobają moje teksty autorskie XD
Jeśli chodzi o książkę obowiązkową do matury to polecam władce pierścieni 😂 u mnie w liceum przy każdym wypracowaniu był ktoś kto odwoływał się do władcy pierścieni niezależnie od tematu😂😂
Ja często korzystałam z retrospekcji Dundersztyca z "Fineasza i Ferba", gość to prawdziwa skarbnica 🤣
Nie zawsze się z ami zgadzam (jako stara ciotka - lektury to moje dzieci teraz czytają ;) ), ale ten film jest naprawdę bardzo fajny i wartościowy. Super. Można by puszczać na pierwszej lekcji polskiego w liceum ;)
Boże uwielbiam was za ten odcinek😍 Prawie przez cały siedziałam i potakiwałam (oprócz Łęckiej czytałam Lalkę w zeszłym miesiącu, według mnie Izka jest okropna, bo jest pusta, ma mokre myśli o posągu i jest nijaka. Nie wie co ze sobą zrobić i żadna z niej emantypantka, nie dlatego, że nie chciała Stacha). Jestem na rozrzeszeniu w 2 klasie po podstawówce i jestem jedna z trzech osób, które zaczęły Potop, więc fajnie. Co do kluczy interpretacji, wydaje mi się, że ludziom chodzi też o podejście nauczycieli, którzy często jak nie myślisz tą podstawową drogą i trochę inaczej coś interpretujesz odrazu Cię jadą. Ja na szczęście mam cudowna Panią, więc nigdy tego nie doświadczyłam. Dziękuję za ten odcinek, dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną osobą, która uważa, że lektury nie są najgorsze😘
Jestem tegoroczną maturzystką. Wydaje mi się, że niechęć do lektur i typowe pytanie "po co czytać starocie" wywodzi się ze sposobu w jaki prowadzone są lekcje polskiego na podstawie. 2 lata liceum na profilu mat-geo-ang, ucząc się polskiego, omawialiśmy jedynie lektury na zasadzie: przeczytać książkę/ nauczyć się informacji do kartkówki, a potem na lekcji wypisać motywy i ich również nauczyć się do matury. Dopiero w klasie maturalnej, sama zaczęłam przygotowywać się do rozszerzenia. (bo potrzebowałam, aby dostać się na studia) Z pomocą internetu i podręczników, dotarłam do wiedzy o epokach. (na lekcjach pod kątem historii/filozofii nie były omawiane) Gdy poznałam kontekst powstania dzieła, sposób w jaki myśleli ludzie w danej epoce i dowiedzialam się co kierowało danym autorem, gdy tworzył swoje dzieło byłam w stanie ZROZUMIEĆ literaturę i dostrzec dlaczego jest taka ważna.
Ja chce podcast o Łęckiej 🙏
Bardzo fajny materiał! Naprawdę jestem pod wrażeniem, bo mam wrażenie, że jako jedne z nielicznych zadałyście sobie trud pokazania po co w ogóle są lektury, zamiast pultania się, że to zło wcielone :)
Moja mama jest nauczycielką polskiego w starszych klasach podstawówki i miałam wątpliwą przyjemność posłuchania absolutnie żenującego poziomu wiedzy dzieciaków z drugiej strony komputera. Serio - nie ma nic złego w nie zrozumieniu lektury (osobiście miałam olbrzymi problem z "Freddurke") - od tego jest nauczyciel i zajęcia, żeby pokazać kontekst i "przetłumaczyć z autorskiego na ludzki".... ALE. Nie da się - NAPRAWDĘ się nie da - omawiać lektury, jeśli zainteresowani nie znają nawet imion głównych bohaterów! I znowu - nauczyciel nie otworzy czaszki i nie naładuje tej wiedzy łopatą do młodych, chłonnych umysłów, nawet jeśli bardzo by chciał - a w większości przypadków - chciałby.
Co do klucza interpretacji - nie każdy musi być oświeconym erudytą, ale jeśli 97% czytania i pisania w twoim życiu to konwersacja na messengerze z psiapsiułą to nie ma siły, żebyś był potem w stanie napisać składną wypowiedź poprawną polszczyzną. Żebyście mnie dobrze zrozumieli - nie ma nic złego w pisaniu z kumplami na messie, ale z językowego punktu widzenia... to jest czysta żywa grafomania, bez ładu składu i sensu w druzgocąco olbrzymiej liczbie przypadków. Jeśli nie czytacie lektur (nie tylko szkolnych, ale w ogóle) nie macie żadnego wzorca, co do tego jak się pisze po polsku - a nie po polskiemu :) Plus - ludzie, nawet jeśli nie przeczytaliście lektury na daną lekcję - wystarczy odrobina pokory i dobrej woli i tylko z samych lekcji - i dobrze prowadzonych notatek - powinniście móc wyciągnąć meritum, do którego odnosi się "klucz odpowiedzi". Chyba, że nie widzicie problemu w zdaniu typu "Kiedy Kmicic spotkał Babinicza był piękny, słoneczny dzień." ;) Lektury dają wiedzę o kulturze - a ta jest istotna dla was osobiście, żeby najzwyczajniej w świecie nie wyjść na durniów :)
Pozdrawiam :)
Wydaje mi się, że dzisiaj sporym problemem jest wychodzenie w systemie edukacji z założenia, że te lektury w ogóle są czytane, bo sam pamiętam z liceum, jak z 90% klasy opierało swoją wiedzę na streszczeniach, ekranizacjach itp. Trudno będzie przekonać młodych ludzi do tego, że Pan Tadeusz czy Lalka to wartościowe utwory, a wiedza o epokach literackich bywa przydatna, jeśli wcześniej nie udało się przekonać uczniów, że w ogóle warto czytać. Nie jest to przytyk pod adresem polonistów, bo jestem świadom tego, że wiele rzeczy w szkole od nich nie zależy. Po prostu program i kanon mają według mnie ambitne założenia, które niestety nie przystają do rzeczywistości czytelniczej wśród młodych. Jeśli ktoś ma do wyboru przeczytanie całej Lalki, by dostać 6 z klasówki, albo przeczytanie streszczenia, po którym też dostanie 6, to mało kto zdecyduje się na cały utwór Prusa.
@@bertramadelajdian1512 jak najbardziej! Dlatego bardzo mi się podoba pomysł żeby w początkowych klasach proponować współczesne książki - żeby w ogóle pokazać dzieciarni, że czytanie może być przyjemnością i fajną rozrywką. Z drugiej strony zła sława lektur w ogóle... może okazać się silniejsza. Sama pamiętam, że w pewnym momencie nie czytanie lektur urosło do rangi Sportu. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się nawet Harry Potter byłby niestrawny, gdyby "kazali to czytać bo lektura".
@@elzbietaszymura9129 Na pewno trzeba zachęcać do czytania nowoczesnymi pozycjami. Pamiętam z podstawówki, że Lesie wróć, Anaruk, Dzieci z Bullerbyn czy O psie, który jeździł koleją raczej takiej roli nie odgrywały. Z kolei jeśli chodzi o uczniowski 'bunt' przeciw lekturom na dalszych etapach edukacji, to myślę, że po części wynika on z ich ilości. Sam pamiętam, jak męczące było omawianie przez pół roku romantyzmu. Innym problemem jest to, że lektury z różnych epok są często omawiane nie jako wstęp do dyskusji na jakiś ważny temat, np. tego, czy miłość Romea i Julii naprawdę zasługuje na status archetypu relacji romantycznej, albo czy uczucie Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej w Lalce można uznać za normalne czy reprezentatywne dla drugiej połowy XIX wieku, tylko jako zbiór argumentów do pracy pisemnej na maturze, co samo w sobie jest ważne, ale nie budzi potrzebnego zainteresowania. Czasami też bardzo źle przez niektórych nauczycieli odbierana jest nawet konstruktywna krytyka danej lektury ze strony ucznia, choć np. Chłopi Reymonta nie każdemu muszą przypaść do gustu swoją gwarową stylizacją, podziałem treści na pory roku, czy w moim odczuciu bardzo powolnym tempem akcji, co nie odbiera im wartości literackiej.
Ja muszę przyznać, że od kiedy wylądowałam na rozszerzeniu w licealnej klasie pełnej nerdów, z którymi można wręcz fangirlować niektóre lektury, jestem do nich zdecydowanie lepiej nastawiona. Mam wrażenie, że dużo ludzi do samego czytania lektur jest z góry źle nastawionych, a niepotrzebnie. W końcu nie jest to wcale takie zło wcielone, a kiedy podejdzie się do nich jak do każdej innej książki, bez żadnych uprzedzeń, to można się czasami naprawdę świetnie bawić. Choć z tego co zauważyłam, lektury które przerabiam na lekcjach rozszerzonych są... Ciekawsze? I chyba bardziej angażujące niż te na podstawie, ale to zapewne wynika ze świetnych wyborów mojej polonistki.
Co do przedstawienia kobiecych postaci w literaturze, to można by o tym długo mówić :') Ale jeśli miałabym wskazać dramat, w którym bohaterka jest po prostu cudowna i rozbudowana (bo moja nauczycielka feministka bardzo zwraca na to uwagę) to będzie to "Życie Snem", ogółem bardzo ciekawa lektura.
Bardzo się z wami zgadzam w kontekście czytania na przykład właśnie Addie LaRue. Znajomość Fausta i całego motywu faustowskiego wiele dodaje do odbioru tej historii.
Jeśli o ulubione lektury chodzi, tutaj ponownie pojawiają się te z rozszerzenia, np "Mistrz i Małgorzata" czy "Proces".
A film był świetny, cudownie się was słuchało
pisałam maturę w czerwcu w zeszłym roku, jestem tym rocznikiem, który przez dwa lata polskiego w liceum przygotowywał się do egzaminu ustnego, i robiliśmy go na 80% zajęć, ponieważ podobno był z nim zawsze największy problem, potem okazało się że egzamin odwołany......
przez 2 pierwsze klasy byłam na matfizie i mogę przyznać, że mimo iż od gimnazjum przeczytałam może 2 obowiązkowe lektury, za każdym razem z polskiego miałam 5 :) czytam bardzo wolno, dlatego lektury były dla mnie po prostu stratą niezwykle cennego czasu i jechałam non stop na streszczeniach. moje nauczycielka od polskiego do niczego nie zachęcała, a wręcz przeciwnie, twierdziła że klasa z wiodącymi przedmiotami ścisłymi ma polski gdzieś, więc nie warto w ogóle się trudzić. mówię sobie, że kiedyś to nadrobię i przeczytam wszystko co "powinnam" znać, zobaczymy kiedy przyjdzie ten moment
Chyba jako jedyna klasa w mojej szkole ever zamiast "Krzyżaków" nasza nauczycielka wybrała "Quo vadis" i mam wrażenie, że jakiś fragment szkolnego życia mnie ominął xD I tak, przeczytałam wszystkie lektury, bez wyjątku.
Jeśli chodzi o lektury, to mi przy niektórych brakowało systemu pt: 1. Omawiamy fragmenty lektury, kto jest kim, gdzie są nurty itd. 2. Teraz uczniowie czytają całą lekturę w całości. 3. krótkie (dosłownie 1 lekcja) podsumowanie punktu 1. 4. Sprawdzian/wypracowanie/praca literacka. Ja bardzo często musiałam lektury czytać dwa razy. Na początku, żeby na kartkówce z treści odpowiedzieć cokolwiek, tylko ja wtedy absolutnie nie rozumiałam o co w tej książce chodzi. Strasznie to mnie frustrowało. Po omówieniu lektury, często mnie to na tyle intrygowała, że mając całą wiedzę o interpretacji i wszystkim co w danej książce się dzieje, czytałam ją jeszcze raz już w pełni ją rozumiejąc. O ile miałam czas, bo już mogły gonić terminy do kolejnej kartkówki na wejście...
Maturę zdawałam jeszcze dawniej niż Wy, jestem z pierwszego rocznika, który poszedł do gimnazjum. Dla nas ten klucz to był trochę kosmos. Kilka lat temu hitem była historia pewnego pana, którego tekst trafił na maturę z polskiego, autor tekstu zdobył 70%. Sama byłam team pozytywizm, nie lubiłam romantyzmu. Zapytałam nauczyciela jak ten nieszczęsny Werter umierał 12 godzin z kulą w głowie, na co on odpowiedział: "12h kula mózgu szukała". Ten sam nauczyciel po 30 minutach omawiania "Króla Edypa" stwierdził, że to beznadziejna książka i nie chce mu się o niej gadać, a "Chłopów" nam puścił na filmie, bo stwierdził, że i tak nie przeczytamy. Klasa humanistyczna. Do pracy licencjackiej i magisterskiej badałam czytelnictwo młodzieży, pytałam między innymi o najbardziej znienawidzoną lekturę. "Krzyżacy" wygrywali i w gimnazjum i w liceum.
ja mam tak. czytanie dramatow i ogl utworow napisanych archaicznym jezykiem to istny koszmar. ale omawianie tego z nauczycielka kiedy mowi z pasja i tlumaczy czasem pojedyncze zdanie to cudo cudow. uwielbiam omaiwac lektury szcegolnie jesli malo zrozumialam czytajac
Cieszę się, że w końcu na yt ktoś to wszystko wytłumaczył logicznie, merytorycznie i wyczerpująco. Świetne Q&A! :)
Mi się trafił na maturze motyw samotności w literaturze. Zaczęłam od Biblii, Szekspira i gładko przemknęłam do Hanny Krall, Grudzinskiego oraz innych tytułów z literatury wojennej i powojennej. Nie wiem jak ale dostałam szóstkę i w bonusie nie musiałam zdawać ustnego polskiego ( na początku lat 90-tych przy sprytnym wyborze przedmiotów i bardzo dobrym egzaminie pisemnym można było zdawać tylko język ). 😁
Ogólnie zaciekawił mnie temat iż od 8 roku życia mieszkam w Irlandii Północnej a jestem już stary 😅 i system edukacji oraz literatury się tutaj różni, ja nie pisałem matury z angielskiego w ogóle lecz na poziomie GCSE czym można to uznać za nasze polskie gimnazjum omawialiśmy tylko dwie lektury, McBetha oraz myszy i ludzi ale też omawialiśmy prozy oraz wiersze więc w sumie stosunkowo mało w porównaniu do polskiego systemu edukacji. U nas też wyglądało to tak że nauczyciel miał listę lektur i od niego zależało które dwie będziemy się uczyć i omawiać a u nas akurat w szkole od lat omawiane są te dwie te same więc dobrze znane. Nie wiem też jak w Polsce ale u nas nie było tak że musieliśmy w domu je czytać lecz czytaliśmy je na lekcji i na bieżąco je omawialiśmy i robiliśmy notatki.
Jest książka wytrych, ale tylko przy dobrej znajomości, w sumie to powiedziałabym, że nawet dwie. Biblia i Władca Pierścieni. LOTR uratował moją ustną (wykorzystanie sił przyrody w dziele) po tych 4 latach uważam, że wybroniłabym się też z Harrym Potterem :D a Biblia uratowała moją rozprawkę na pisemnym. Oczywiście to moje subiektywne odczucie ;)
P42 zrobił filmik z listą motywów z przykładami lektur kiedyś :) pomogło przy utrwalaniu zaraz przed maturą dwa lata temu :D i lektury z gwiazdką to te obowiązkowe ;)
Jesteście super
Generalnie to się zgadzam chodzi z tego co wiem "Kordian " miał być polemiką do "Dziadów" Więc musiało być trochę podobne. Ja też zawsze bronię Łęckiej bo my nie możemy jej zrozumieć bo była kompletnie inaczej wychowanka niż my współcześnie. Maturę teraz w maju pisałam i mam wrażenie że dobrze trafiłam na polonistkę w liceum bo uczyła nas interpretować i szukać powiązań a nie kazała się uczyć że to jest o tym a to o tamtym o gimazjum nie wspominam bo tak naprawdę tylko ja w mojej klasie czytałam lektury inni tylko streszczeniamia
Anna, chcemy podcast o Izie! ❤️
Moją ulubioną lekturą była Zbrodnia i kara, zaś najgorszą Cierpienia Młodego Wertera. Matko, to było takie cienkie, a tak strasznie męczyłam się z czytaniem. Jeden wers i oczy mi się zamykały. To były bardziej Cierpienia Młodej Darii 😪 Nie lubiłam też Potopu, byłam jedyną osobą w klasie, która to przeczytała. Jedyną lekturą, którą pominęłam było Nad Niemnem.
Pamiętam moją ukochaną polonistkę z liceum gdzie na Pana Tadeusza się przebraliśmy na lekcje, przynieśliśmy jedzonko i odgrywaliśmy scenki awww
Aż mi się moja matura przypomniała. Dałam sobie za wyzwanie, że napiszę rozprawkę o "Lalce" nie ważne jaki temat dostanę. Patrzę na temat "Czym jest wolność (...)" no i tak sobie myślę, że w teorii to jakoś nie kojarzę, aby był tam taki wątek, ale się nie poddam. Trzeba wymyślić odpowiednią tezę to wszystko się wciśnie. No to chwile pogłówkowałam i napisałam tezę "Wolność to iluzja", a Wokulski niby jest wolny, ale jest więźniem swojej romantycznej miłości i szach mat poloniści XD
Pierwszy raz oglądam film o lekturach, który jest sensowny i z którym się zgadzam. Aż ciężko mi w to uwierzyć. A nie tylko, jakie te starocie bez sensu i złe.
dobre wieści, Tokarczuk jest w licealnym kanonie :)
Potwierdzam 😊 Ja miałam "Prowadź swój pług przez kości umarłych". Byłam zachwycona!
Ja na podstawie nie miałam :/
@@annaz3266 Ja miałam na rozszerzeniu.
Takie wsumie pół na pół książkowe pytanie. Zawsze mnie ciekawi w jakim domu w Hogwarcie jest Marta? Bo Anna jeżeli się nie mylę jest w Revenclaw💙 Pozdrawiam🥰 A i RUclips POWIADOMIENIE GODZINĘ PÓŹNIEJ?!
Mega ciekawy film!
Święte słowa co do znaczenia lektur. Ja przerobiłem większość lektur w gimnazjum i wszystkie obowiązkowe lektury w liceum + drugie tyle dodatkowych i po przyswojeniu tych wszystkich książek nie chcę nawet myśleć jak płytszym byłbym człowiekiem, gdybym po nie nie sięgnął. Gdyby nie szkoła do tej pory pewnie bym nie znał "Solaris" Lema czy "Paragrafu 22" Hellera i nigdy bym nie miał z nich takiej frajdy.
"Chłopów" i "Potopu" nie lubiłam bardzo w szkole, a po latach pokochałam, i jeden i drugi utwór 😂 Jak to czasami zmienia się po latach :) pozdrawiam ;)
A dla mnie też "Wesele" było łatwe do interpretacji, chociaż czytając nie znałam tych wszystkich odniesień, ale tak mi jakoś w którymś kościele dzwoniło. A do najmądrzejszych nie należę :D
Macie racje w wielu aspektach które poruszyłyście, niestety podobnie uważam że powinno się zmienić wiele lektur z podstwówki i gimnazjum. Jakby nie patrzeć jest to okres w którym mocno kształtują się gusta, a większość z omawianych lektur w podstawówce (nie licząc klas 1-3) ja nie rozumiałam. Np. miałam krzyżaków w 5 piątej klasie o.O Po takich niewypałach mi i wielu innych osób które czytały tak nietrafione na dany wiek pozycje, odbierało się możliwość polubienia książek. Ja swoje hobby odkryłam dopiero po studiach, dostając książkę od koleżanki z pracy w formie prezentu, wcześniej nie czytałam prawie nic bo lektury mocno zaburzyły mój ogląd na książki.
Inny aspekt to brak czasu. Jeżeli np. przeczytanie danej książki trwa 10 godzin, a my mamy na nią 2-3 tygodnie bo jest ich za dużo w całym roku szkolnym, w tym czasie czekają nas sprawdziany, klasówki z polskiego i nie tylko, to nie ukrywajmy że dla każdego łatwiejszym będzie przeczytanie streszczenia.
Świetny film! Fajnie się was słuchało
Mojej klasie pani od polskiego powiedziała, że na szczęście "Krzyżaków" nie będzie. Nawet nie ogwiazdkowanych. Więc na prawdę wielka ulga była, bo jak sprawdziłam wnętrze tej książki(stoi mi na półce jako stary prezent), to widać, że pismo łatwe nie jest. Przeczytałam na szybko jakieś streszczenie i mi wystarczy. Zakończenie jest smutne, więc tym bardziej dobrze, że nie musiałam po nią sięgać.
Natomiast wspominam miło "Ferdydurke", bo jest nieliczną książką, którą pochłonęłam, choć połowy książki zbytnio nie mogłam zrozumieć pod względem fabularnym.
Nienawidzę "Lalki" i "Zbrodni i kary". Bo w pierwszej byłam przez większość czasu(doczytałam 1/3) wkurwion@ na bohatera. A w drugim przypadku byłam w połowie zmęczona tym jak autor opisywał emocje bohatera. Noż kurw@, miałam dość i resztę książki przeczytałam w formie streszczenia.
Pamiętam, jak przy omawianiu „Jądra Ciemności” obserwowałam skrzywione miny moich koleżanek i kolegów w klasie, a ja byłam w niebo wzięta i nawiązałam jakąś nić porozumienia z moją polonistką i dyskusja wokół tego tekstu toczyła się na na linii ja - ona. Nie wiem, jakie są wasze dokładne odczucia na temat „Jądra”, ale ja po przeczytaniu poczułam dziwny ucisk i czułam się, jakbym naprawdę wpłynęła w przestrzeń obłędu i mroku. Mam same dobre wspomnienia z J. Conradem i cieszę się, że moja polonistka poświęciła mu spory kawałek czasu :-) Czytałyście może Panią Bovary? Myślę, że to dobry kontekst/kontrargument do pokazania tego, jak kobiety traktowane były wcześniej w literaturze; ukazanie tego buntu przeciwko normom społecznym. Cieszyłam się, gdy omawialiśmy Panią Bovary, bo dało to też światło interpretacyjne do postaci Izabeli - obie nie są „ku...” tylko zamkniętymi w męskim świecie kobietami, przygotowywanymi do wejścia w wymagane od nich role społeczne (idealnej kobiety, takiej, która nie ma prawa do swojej interpretacji miłości, takiej, która ma być „nagrodą” za starania mężczyzny - o h y d a).
Tokarczuk jest w kanonie💚 Na pewno fragmenty są, jeszcze nie przerabiałam, ale widziałam.
Tokarczuk podobno ciężka.
Ja na rozszerzonym polskim (w tym roku) z lektur odwołałam się jedynie do fausta. Choć w tym roku polski był bardzo, ale to bardzo łatwy.
Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłam” czytałam jako lekturę na przełomie 2021 i 2022 gdy byłam w klasie maturalnej i jest to największy bullshit jaki mógł powstać i jaki czytałam. Miejmy nadzieje, że nie wejdzie do kanonu lektur ale wsm z drugiej strony ja już liceum skończyłam
Krzyżacy byli moją pierwszą lekturą w gimnazjum i mam wrażenie, że to właśnie przez tę książkę.. później nie przeczytałam 90% lektur. Po prostu stwierdziłam, że taka męczarnia nie ma sensu i skoro już na początku dają coś tak niejadalnego to aż strach pomyśleć co będzie dalej..
Jako osoba bez rozszerzonego polskiego (pogimnazjalne 2lo mat-fiz) cieszę się, że nagrałyście taki film!! Dyskusje o lekturach trwają od dawna, a mam wrażenie, że za każdym razem omija się całe "clue" czytania lektur i to po co tak naprawdę czytamy te starocie. Mam wrażenie, że sama krytyka lektur bierze się głównie ze sposobu ich omawiania (swoją drogą pomysł z czytaniem bardziej współczesnej literatury w podstawówce uważam za idealny i sama na przykładzie dzieciaków w rodzinie widzę, że, przynajmniej u mnie, trochę już się w tę stronę idzie, bo w podstawówce dzieciaki powinny się uczyć w jaki sposób odbierać literaturę, żeby w szkole średniej poznać kanon - nie poznamy kanonu jeśli nie będziemy wiedzieć w jaki sposób go odbierać, i hope it does make sense) i samego systemu edukacji, bo to tak naprawdę niszczy nam odbiór tych dzieł. Rapowany "Pan Tadeusz" to pomysł idealny, sama czytałam go na głos żeby lepiej zapamiętać i powiem szczerze, że czytało się to niesamowicie, rytm w Tadku jest genialny a fabularnie to taka telenowela, że mała głowa XD. Z chęcią posłucham podcastu Anny o Łęckiej, bo wydaje mi się, że mamy bardzo podobne przemyślenia o tej postaci. Sama dyskutowałam o tym dość sporo z moją polonistką, bo irytowało mnie odbieranie Izy jako "irytującej arystokratki, co nie chciała Wokulskiego (do czego miała prawo!)" zamiast kobiety, która wiedziała, czego chce i nie bała się powiedzieć, co myśli. A Stachu swoją drogą bywa jeszcze gorszy, bo to facet z chorą obsesją na punkcie kobiety XD Anyway, cieszę się, że nagrałyście taki film, uważam, że jest bardzo potrzebny i nawet nie wiem, kiedy minęło to 55 minut XD Miłego dnia wam życzę
To ja nie czytam lektur szkolnych :| Nie potrafię. Ale za to książki, które sama sobie wybiorę czytam z zaciekawieniem i je kocham np. te wampiry ze Zmierzchu haha. No a mam w planach rozszerzony polski na maturze. Ale znam mniej więcej kontekst książek. Może coś z tego będzie
Tymczasem 5/6 klasa podstawówki i Quo Vadis 🥲 (aktualnie jestem w 3 tech ale dalej mam uraz do tej książki )
OMGG.... Przeleciałam w zasadzie 60% gimnazjum i 100% liceum na streszczeniach lektur, a egzaminy i matury miałam zdane całkiem nieźle XD Znaczy no u mnie wynikało to z faktu, że od małego nieznosiłam jak ktoś kazał mi czytać coś konkretnego - dla mnie zawsze czytanie było przyjemnością i oderwaniem się od obowiązków, a jak miało się czytanie stać obowiązkiem to miałam takie "hell noooo, never, ever and forever" i po prostu fakt, że nie czytałam lektur poza streszczeniami był przejawem pewnej mojej formy "buntu", bo byłam cykorem i nie buntowałam się w żaden inny sposób XD
Propos jeszcze takiego zadawania głupich pytań odnośnie do lektur... Poprosiła mnie polonistka o streszczenie jakiegoś fragmentu z "Przedwiośnia", a mądra Klaudia dokładnie się przygotowała czytając szczegółowe streszczenie, rozmawiając z przyjaciółką o tym i w ogóle. Oczywiście wiedziałam co tam się po kolei działo i dlaczego. Stoję sobie, mówię "bla, bla, bla i zabrał go do domu..." Na co moja polonistka "Co? Gdzie go zabrał?!". Nie wiedząc o co jej chodzi i co ma na myśli wydukałam tylko "nooo... do domuu... No tam mieli spędzić kilka nocy...". Więc moja polonistka nadal mi nie wyjaśniła co i jak i ciągnęła "Ale ten dom to był czym?". A ja już tak stoję zestresowana, klasa się na mnie patrzy, nikt nie wie o co chodzi, mnie tu pot oblewa ze stresu, pustka we łbie... Więc moja polonistka takim tonem jednocześnie wyrażającym zrezygnowanie, złość, dezaprobatę i coś w stylu "za jakie grzechy przyszło mi się użerać z debilami" powiedziała tylko, łypiąc na mnie pogardliwym wzrokiem "To był dworek... Zabrał go DO DWORKU... Siadaj, jedynka"... Sooo... Nie polecam ogólnie XD
A! No i wielkie dzięki dziewczyny za ten odcinek - narobiłyście mi ogromnej ochoty na lektury z dawnych lat!