Mówię rapem, rymuję zatem pod bit i sampel O życiu, o tym, że prawdę niesie charakter Kreowany tu, gdzie blokowiska, ściany Gdzie jeden koślawy ruch i ręce w kajdany Zakuwane są, mądrzy ludzie tego nie chcą Uważają na błąd i zważają na kurewstwo Posłuchaj tego, więc zapamiętaj każdy wers To przesłanie, blantów jaranie, dla mnie to danie Każdego dnia raczę się THC Chociaż żyję w Warszawie, nie w Amsterdamie W Polsce jest prawo takie za posiadanie Można zjechać na sanie, to mózgu pranie Rządowych terrorystów, co ustalają prawo Wymysłów polityków na temat narkotyków Co jedną miarą mierzą koper i ścierwo A wyroki za trawę są dla mnie rzeczą śmieszną
W ostatnim czasie sprawy nabrały obrotu W głowie myśli tylko jak najdalej od kłopotów Pieniądze są tam, gdzie jest dużo bloków, ludzi Centrum Polski, WWA, spróbuj się tu nie pogubić Gdzie człowiek zapierdala jak maszyna, a czas leci Podwórka spustoszały, przed monitorami dzieci Wskazówka się przesuwa, to już nie to, co w pamięci Nieważne jakie czasy, ważne, że biznes się kręci Pierwsze dwanaście lat wychowałem się na Woli Wieżowiec 82 patronatem patologii Zawsze byłem sam, bo prócz mamy w domu pusto Szacunek do niej mam, dziś rozumiem rzeczy mnóstwo Klatka, podwórko tam pierwsze znajomości Kołowaliśmy flotę na szlugi i słodkości Aż w końcu nadeszła pora skuna, mocnej zajawki Kolejne wydatki na farby mieszanki Na wszystko trzeba mieć, ale co jak hajsu nie ma? Chciałem deskorolkę i w skateshopie się ubierać Pisać dobre zwroty tak jak Ci raperzy Których płyty i kasety nie schodziły z wieży Kupowane na Koronie i bazarku, na Ulrychowie Hip-Hop, Hip-Hop zawsze tylko miałem w głowie 99' rok, 2000, w pogoni za tym słońcem Pierwsze fanty z Tesco, nie pieniądze Gdzie 155 miało drugi koniec Jeździliśmy autobusem coś zajebać sobie To początek kombinacji, która weszła w krwiobieg Ta adrenalina, nie do opisania człowiek To historia mego życia, nieustannej kombinacji Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki [Zwrotka 2: Bonus RPK] W domu awantury, w szkole oceny słabe W końcu moja mama przestała dawać se rade Krzyki, groźby, prośby poszły na marne Ulica - drugi dom, środowisko kryminalne By uchronić mnie, do żyda poszło mieszkanie Wyprowadziliśmy się tam, gdzie pierwsze nagranie Warszawa Bielany Chomiczówka Piaski Mieszkałem u babci pierwszy rok od przeprowadzki Zanim matula rozkminiła nowy klawisz Wszystko na kredycie, a Ty jak se radzisz? Przyjrzyj się kobiecie, która spełniła marzenie Nowy blok, inne życie, ale puste kieszenie Skończyłem podstawówkę, weszły czasy gimnazjalne Największy okres buntu jaki w życiu miałem Pierwsza waga w sądzie, w wieku lat trzynastu Wymuszenie rozbójnicze to był tylko zwiastun Sprzedał mnie koleżka za 50 złotych Chuj Ci w dupę konfidencie jak słuchasz tej zwroty Za łzy matki, izbę dziecka, poszargane nerwy Powinieneś skurwysynu stracić wszystkie zęby Przypał jak domino i nagle sprawy cztery Ominęło mnie schronisko, uniknąłem przerwy Jestem szczery, tylko Bogu dziękuje za farta Nie poszedłem leżeć, to dla mnie druga szansa Dla szesnastolatka z wielką wiarą w siebie Skończyć normalną szkołę, nie szurać po glebie Powyciągać wnioski na podstawie przeżyć Monolog wewnętrzny, tak by na lepsze się zmienić Docenić pewne rzeczy i przejrzeć na oczy Nie popełniać błędów, się w kłopotach nie pogrążyć Nowy patent na życie, zdobywanie formy Na siłowni wciąż rekordy, szkoła, dupka, tryb spokojny To historia mego życia, nieustannej kombinacji Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki Trochę się zmieniło, po jakichś dwóch latach Osoba jedna z najbliższych jest teraz w zaświatach Niestety moja babcia, co zawsze była za mną I modliła się o to bym nie wjebał się w bagno To odbiło się gniewem i stało motywacją Inwestycja w studio była dobrą transakcją Przestałem podjeżdżać, skupiłem się nad kartką Nad kreowaniem stylu i historią w niej zawartą Ostrą kombinacją sosu na wiecznym oriencie Ryzyko podjęte, jakby co morda na pieczęć Wszystko biorę na siebie, albo się wykręcę Dobrym farmazonem jak mi skują ręce Pierdolone gnidy, gliny z plasteliny System inwestuje w diabła, nie w biedne rodziny To jak psy postępują to są kurwa kpiny To nie pusta nienawiść, nie ma nic bez przyczyny Pamiętam tą przekopkę glanami po korpusie Jak mnie potraktowały mundurowe strusie Niby prawa stróże, chuj wam w dupę śmiecie Za bezwzględność i brak zasad jebani będziecie Dobra szkoda słów, a wracając do tematu Maniurka se poszła w chuj, ja obrałem nowy status Przewodnik wartości i przekazu na bicie Wiem ile warte słowo, ile warte życie Mam 21 wiosen w sobie doświadczeń bagaż Wielką moc do zajawki, by te rymy składać I się nie poddawać, chociaż bywa ciężko Konsekwentnym krokiem idę po zwycięstwo I tak rok za rokiem, oby lepiej było Póki co najskrytsze marzenie mi się spełniło Mieszkam sam, progres mam, to się nie zmieniło I choć nie raz na krawędzi oby się farciło To historia mego życia, nieustannej kombinacji Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki
[...] Tej lawiny Co na przesłuchaniu jak cię złapią to męczą skurwysyny Nie ruszają tych co piją i katują swe rodziny Co po Alko dzieci biją, oprawcy pozostają bez winy Zamiast tego w parku łapią, psy za 2 gramy zielonej rośliny To są kpiny System z gówna zlepiony i gliny W sumie to wiadomo, lepsza pajda brat za blanta dla dziesięciu Niż wyciągnąć, bitego dzieciaka i wsadzić dwójkę rodziców to bez celu Bo nie ważne dobro ani bezpieczeństwo przyjacielu Ma się zgadzać statystyka, awansy i hajs w portfelu Dokończyłem na szybko :) Co o tym sądzisz? poZDRo
Mówię rapem rymuję zatem pod bit i sampel O życiu o tym że prawdę niesie charakter Kreowany tu gdzie blokowiska ściany Gdzie jeden koślawy ruch i ręce w kajdany Zakuwane są mądrzy ludzie tego nie chcą Uważają na błąd i zważają na kurewstwo Posłuchaj tego więc zapamiętaj każdy wers To przesłanie blantów jaranie dla mnie to danie Każdego dnia raczę się THC Chociaż żyję w Warszawie nie w Amsterdamie W Polsce jest prawo takie za posiadanie Można zjechać na sanie to mózgu pranie Rządowych terrorystów co ustalają prawo Wymysłów polityków na temat narkotyków Co jedną miarą mierzą koper i ścierwo
Amazing! Respect! From Hungary :)
Mówię rapem, rymuję zatem pod bit i sampel
O życiu, o tym, że prawdę niesie charakter
Kreowany tu, gdzie blokowiska, ściany
Gdzie jeden koślawy ruch i ręce w kajdany
Zakuwane są, mądrzy ludzie tego nie chcą
Uważają na błąd i zważają na kurewstwo
Posłuchaj tego, więc zapamiętaj każdy wers
To przesłanie, blantów jaranie, dla mnie to danie
Każdego dnia raczę się THC
Chociaż żyję w Warszawie, nie w Amsterdamie
W Polsce jest prawo takie za posiadanie
Można zjechać na sanie, to mózgu pranie
Rządowych terrorystów, co ustalają prawo
Wymysłów polityków na temat narkotyków
Co jedną miarą mierzą koper i ścierwo
A wyroki za trawę są dla mnie rzeczą śmieszną
Kot
Kozak
dobre :)
W ostatnim czasie sprawy nabrały obrotu
W głowie myśli tylko jak najdalej od kłopotów
Pieniądze są tam, gdzie jest dużo bloków, ludzi
Centrum Polski, WWA, spróbuj się tu nie pogubić
Gdzie człowiek zapierdala jak maszyna, a czas leci
Podwórka spustoszały, przed monitorami dzieci
Wskazówka się przesuwa, to już nie to, co w pamięci
Nieważne jakie czasy, ważne, że biznes się kręci
Pierwsze dwanaście lat wychowałem się na Woli
Wieżowiec 82 patronatem patologii
Zawsze byłem sam, bo prócz mamy w domu pusto
Szacunek do niej mam, dziś rozumiem rzeczy mnóstwo
Klatka, podwórko tam pierwsze znajomości
Kołowaliśmy flotę na szlugi i słodkości
Aż w końcu nadeszła pora skuna, mocnej zajawki
Kolejne wydatki na farby mieszanki
Na wszystko trzeba mieć, ale co jak hajsu nie ma?
Chciałem deskorolkę i w skateshopie się ubierać
Pisać dobre zwroty tak jak Ci raperzy
Których płyty i kasety nie schodziły z wieży
Kupowane na Koronie i bazarku, na Ulrychowie
Hip-Hop, Hip-Hop zawsze tylko miałem w głowie
99' rok, 2000, w pogoni za tym słońcem
Pierwsze fanty z Tesco, nie pieniądze
Gdzie 155 miało drugi koniec
Jeździliśmy autobusem coś zajebać sobie
To początek kombinacji, która weszła w krwiobieg
Ta adrenalina, nie do opisania człowiek To historia mego życia, nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki
[Zwrotka 2: Bonus RPK]
W domu awantury, w szkole oceny słabe
W końcu moja mama przestała dawać se rade
Krzyki, groźby, prośby poszły na marne
Ulica - drugi dom, środowisko kryminalne
By uchronić mnie, do żyda poszło mieszkanie
Wyprowadziliśmy się tam, gdzie pierwsze nagranie
Warszawa Bielany Chomiczówka Piaski
Mieszkałem u babci pierwszy rok od przeprowadzki
Zanim matula rozkminiła nowy klawisz
Wszystko na kredycie, a Ty jak se radzisz?
Przyjrzyj się kobiecie, która spełniła marzenie
Nowy blok, inne życie, ale puste kieszenie
Skończyłem podstawówkę, weszły czasy gimnazjalne
Największy okres buntu jaki w życiu miałem
Pierwsza waga w sądzie, w wieku lat trzynastu
Wymuszenie rozbójnicze to był tylko zwiastun
Sprzedał mnie koleżka za 50 złotych
Chuj Ci w dupę konfidencie jak słuchasz tej zwroty
Za łzy matki, izbę dziecka, poszargane nerwy
Powinieneś skurwysynu stracić wszystkie zęby
Przypał jak domino i nagle sprawy cztery
Ominęło mnie schronisko, uniknąłem przerwy
Jestem szczery, tylko Bogu dziękuje za farta
Nie poszedłem leżeć, to dla mnie druga szansa
Dla szesnastolatka z wielką wiarą w siebie
Skończyć normalną szkołę, nie szurać po glebie
Powyciągać wnioski na podstawie przeżyć
Monolog wewnętrzny, tak by na lepsze się zmienić
Docenić pewne rzeczy i przejrzeć na oczy
Nie popełniać błędów, się w kłopotach nie pogrążyć
Nowy patent na życie, zdobywanie formy
Na siłowni wciąż rekordy, szkoła, dupka, tryb spokojny To historia mego życia, nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki Trochę się zmieniło, po jakichś dwóch latach
Osoba jedna z najbliższych jest teraz w zaświatach
Niestety moja babcia, co zawsze była za mną
I modliła się o to bym nie wjebał się w bagno
To odbiło się gniewem i stało motywacją
Inwestycja w studio była dobrą transakcją
Przestałem podjeżdżać, skupiłem się nad kartką
Nad kreowaniem stylu i historią w niej zawartą
Ostrą kombinacją sosu na wiecznym oriencie
Ryzyko podjęte, jakby co morda na pieczęć
Wszystko biorę na siebie, albo się wykręcę
Dobrym farmazonem jak mi skują ręce
Pierdolone gnidy, gliny z plasteliny
System inwestuje w diabła, nie w biedne rodziny
To jak psy postępują to są kurwa kpiny
To nie pusta nienawiść, nie ma nic bez przyczyny
Pamiętam tą przekopkę glanami po korpusie
Jak mnie potraktowały mundurowe strusie
Niby prawa stróże, chuj wam w dupę śmiecie
Za bezwzględność i brak zasad jebani będziecie
Dobra szkoda słów, a wracając do tematu
Maniurka se poszła w chuj, ja obrałem nowy status
Przewodnik wartości i przekazu na bicie
Wiem ile warte słowo, ile warte życie
Mam 21 wiosen w sobie doświadczeń bagaż
Wielką moc do zajawki, by te rymy składać
I się nie poddawać, chociaż bywa ciężko
Konsekwentnym krokiem idę po zwycięstwo
I tak rok za rokiem, oby lepiej było
Póki co najskrytsze marzenie mi się spełniło
Mieszkam sam, progres mam, to się nie zmieniło
I choć nie raz na krawędzi oby się farciło To historia mego życia, nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski, wpadłem w te macki
Nieraz Grube mam kminy.
Na Ulicach dymy.wszedzie jest pełno. Tej lawiny.
Co na Przesłuchaniu jak cie złapią.
to męczą
[...] Tej lawiny
Co na przesłuchaniu jak cię złapią to męczą skurwysyny
Nie ruszają tych co piją i katują swe rodziny
Co po Alko dzieci biją, oprawcy pozostają bez winy
Zamiast tego w parku łapią, psy za 2 gramy zielonej rośliny
To są kpiny
System z gówna zlepiony i gliny
W sumie to wiadomo, lepsza pajda brat za blanta dla dziesięciu
Niż wyciągnąć, bitego dzieciaka i wsadzić dwójkę rodziców to bez celu
Bo nie ważne dobro ani bezpieczeństwo przyjacielu
Ma się zgadzać statystyka, awansy i hajs w portfelu
Dokończyłem na szybko :)
Co o tym sądzisz? poZDRo
Jestem tu po to zeby
To że ktoś. Nie wierzy.
Mówię rapem rymuję zatem pod bit i sampel
O życiu o tym że prawdę niesie charakter
Kreowany tu gdzie blokowiska ściany
Gdzie jeden koślawy ruch i ręce w kajdany
Zakuwane są mądrzy ludzie tego nie chcą
Uważają na błąd i zważają na kurewstwo
Posłuchaj tego więc zapamiętaj każdy wers
To przesłanie blantów jaranie dla mnie to danie
Każdego dnia raczę się THC
Chociaż żyję w Warszawie nie w Amsterdamie
W Polsce jest prawo takie za posiadanie
Można zjechać na sanie to mózgu pranie
Rządowych terrorystów co ustalają prawo
Wymysłów polityków na temat narkotyków
Co jedną miarą mierzą koper i ścierwo
nagrywam pod to disaaa zD
Można tego bitu użyć? Na yt ?
Najważniejsze wyniki
Jedziemy, jedziemy
Artysta kombinator
RPK, RPK (sprawdz to)
Raz raz
Ja to ogarne. Bo to Poważne.
Bywa ze Duzo