Na taki Opeth czekałem, melodyjnie, eksperymentalnie i utracony growl z „Blackwater Park” czy „Ghost Reveries”. Selektywność dźwięku, przestrzeń. Moje stereo to kocha.
Mikael kiedyś powiedział , że lubi irytować swoją muzyką ludzi będących "casualowymi fanami zespołu" , bo ci najwierniejsi i tak wszystko łykają i nie da się ich zirytować . I ta płyta tylko to potwierdza - za każdym razem jak już czuję się w domu to dochodzi do urwania piosenki i wchodzi coś nowego , co totalnie nie pasuje... . Ja ten zespół niezmiennie podziwiam i uważam, że oni rzeczywiście niosą tę pochodnię progresywnego rocka i ciągle eksplorują nowe terytoria , co nie zmienia faktu , że postrzegam pana Mikaela jako trolla , który trochę gardzi swoimi fanami . A gardzi nimi trochę dlatego , że wie że nie może na koncertach zrezygnować z growlingu , bo ta jego metalowa widownia nie przyjdzie na koncert .
Zgadzam się, rok progresywny już dawno doszedł do ściany. Obecnie już tylko w jazzie można coś ciekawego znaleźć lub nawet w muzyce lekkiej, łatwej i przyjemnej czasem trafi się jakaś perełka.
Na taki Opeth czekałem, melodyjnie, eksperymentalnie i utracony growl z „Blackwater Park” czy „Ghost Reveries”. Selektywność dźwięku, przestrzeń. Moje stereo to kocha.
Mikael kiedyś powiedział , że lubi irytować swoją muzyką ludzi będących "casualowymi fanami zespołu" , bo ci najwierniejsi i tak wszystko łykają i nie da się ich zirytować . I ta płyta tylko to potwierdza - za każdym razem jak już czuję się w domu to dochodzi do urwania piosenki i wchodzi coś nowego , co totalnie nie pasuje... . Ja ten zespół niezmiennie podziwiam i uważam, że oni rzeczywiście niosą tę pochodnię progresywnego rocka i ciągle eksplorują nowe terytoria , co nie zmienia faktu , że postrzegam pana Mikaela jako trolla , który trochę gardzi swoimi fanami . A gardzi nimi trochę dlatego , że wie że nie może na koncertach zrezygnować z growlingu , bo ta jego metalowa widownia nie przyjdzie na koncert .
Gdyby nie ty to bym nie wiedział
Powiedz parę słów jak będą brzmieć bębny Maiden kiedy Nicko już nie będzie grać :(
Nudy, nudy, nudy, z okazjonalną przerwą na ciekawy riff. Tak, moim zdaniem, można opisać tę płytę.
Zgadzam się, rok progresywny już dawno doszedł do ściany. Obecnie już tylko w jazzie można coś ciekawego znaleźć lub nawet w muzyce lekkiej, łatwej i przyjemnej czasem trafi się jakaś perełka.