@@magdalenazak7997 Wiem po sobie - jestem obecnie w drugiej liceum i jak wcześniej było strasznie dużo do wkucia, tak nadal jest, a podręczniki do historii rozszerzonej, oprócz ostatniej części, to nie książki, tylko cegły. Podobnie jest z rozszerzonym polskim.
Najbardziej paradoksalnym jest fakt, że szkoła jako system ocenia według skali i ilości zapamiętanego materiału, co jest abstrakcją, ponieważ wygrywają Ci, którzy mają najbardziej pojemną pamięć i uznaję się to za poziom inteligencji.
Jej wina. Gdyby kazdy nie brał odpowiedzialnosci za swoje czyny tylko dlatego ze system jest zly to ... potwornosc. Wina jest systemu, to fakt. Ale ostatecznie i tak wina musi spasc na cos konkretnie, tego co to robi. (hmmm, w sumie w strukturach hierarchicznych jak np wojsko to faktycznie ten kto wydal nakaz/rozkaz, czy dowodca, ponosi odpowiedzialnosc, ale tak juz nie jest w cywilu?)
Tu chodzi bardziej o to, że nieświadomy niczego młody człowiek wchodzi w system, który zostaje mu z góry narzucony i karmi czymś zupełnie zbędnym, tylko dlatego że kilku dorosłych czerpie z niego korzyści finansowe. Nikt tego systemu nie neguje bo zbyt wielu osobom jest to tak wygodnie. Tak jest na wielu płaszczyznach, które w całości tworzą tzw. państwo. Ona wzięła odpowiedzialność, ponieważ mówi o tym głośno i raczej nie tkwi w poprzednich wzorcach, próbuje je przekształcić.
zgoda. Mi chodziło o matke nauczycielke Hunterr PL (ktoremu dales komentarz), ktora jest czescia systemu i zupelnie go nierozumie i wbija dzieciom do glowy choc sama pewnie nic nie kuma. Tacy ludzie sa winni, choc oczywiscie to system ich oglupia. Co do systemu to nie tylko ze korzystaja niektorzy, to ze zwyczajnie sa tchorzami i ludzmi o miernym duchu, mysle ze duzo to wlasnie takie miernoty - mysle ze szczegolnie kobiety, nawet nasza prezentera tylko dzieki ojcu ktory ja "meczyl" zeby myslala jakos wyszla na ludzi. Wiekszosc nie ma tego szczescia, a chyba szczegolnie kobietom trzezwo i logicznie myslec.
XenoBravoTV Mam kuzynkę w drugiej klasie. Nauczycielka kazała im nie przynosić niektórych książek na ważenie plecaków, żeby wyszły lżejsze, gdzie tu sens xd
u mnie na wazeniu kazali wyciagac wszystkie inne rzeczy, niz ksiazki (np. klucze od domuXD) i zaczeli mowic, ze plecaki sa ciezkie glownie od tego, ze mamy zbyt bogate wyposazenie piornikow i nosimy niepotrzebne rzeczy
Nie wspomniała Pani, że szkoła powoduje często ogromny stres. Dużo trudniej uczyć się, gdy czuje się strach przed nauczycielem, lub gdy trzeba wkuwać informacje, które ucznia nie interesują i jedynie czuje niechęć do przedmiotu.
U mnie jest niesamowicie wymagająca nauczycielka od historii. Jestem w klasie ścisłej a jej wydaje się że historia jest jedynym i najważniejszym przedmiotem. Kartkówki niezapowiedziane na porządku dziennym, zapowiedziane wcale nie są rzadziej (w przyszłym tygodniu mam 3). Ze stresu niektórzy się tną, inni piją albo palą, a te najgorsze przypadki nawet mają od lekarza zakaz stresu po stan zdrowia prosi o pomstę do nieba.
Mam wrażenie, że historia jest przedmiotem, na którym uczymy się najwięcej nie potrzebnych rzeczy. Moim zdaniem ten przedmiot jest ważny, ale nie w takiej formie, bo po co nam wiedzieć od którego do którego roku żyli królowie itp. +Książki od historii moim zdaniem są tymi najnudniejszymi. W książce od matmy są zabawne zadania, w polskim ciekawe wiersze, opowiadania, itd. , fizyka wyjaśnia dlaczego tak , a nie inaczej😉 tak samo jak biologią i chemia +j. poski po co uczyć się na pamięć tych wierszy trenów i nie wiadomo czego? Szczególnie, że ich treśś interesuje najwyżej 1 na 10 uczniów. Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, ale pisząc na telefonie nie za bardzo zwracam na nie uwagę. Piszę z perspektywy ucznia klasy 7
Strach przez nauczycielem xD większej bzdury nie słyszałam. Może kiedyś tak było, teraz to nauczyciel nie ma żadnego autorytetu. BRAJAN dostanie 3 i to nauczyciel się boi, ze zaraz przybiegnie matka robić awanturę.
Po latach największy żal mam do szkoły że nie nauczyła mnie jak się uczyć. Bo wkuwanie podręcznika na pamięć po przez ciągłe czytanie poszczególnych rozdziałów to żaden sposób, nikt mi nie pokazał jak zapamiętywać. Dlatego tak bardzo nie lubiłem szkoły bo nie wiedziałem jak się uczyć.
+rdk89 Sam się nadal uczę jak się uczyć. Pomodoro pomaga, robienie notatek ręcznie czasem też ale złotego środka chyba nie ma. Inaczej uczę się programować a inaczej gotować.
+rdk89 Polecam bardzo zrobić sobie kurs Learning how to learn na platformie Coursera (za darmo!). Nie ma na razie polskiego tłumaczenia. Okazuje się że prostą techniką uczenia się (i skuteczną) jest po prostu opowiadanie sobie przeczytanych treści. Żadne tam mapy myśli czy inne cuda. Co jest super w tym kursie to też pomysły na to jak radzić sobie z prokrastynacją (odkładaniem na poźniej) i wieeele ciekawych rozmów z osobami związanymi z uczeniem się.
Oglądnąłem zaledwie 2 minuty i zdałem sobie sprawę, że u mnie w domu jest podobnie. Od najmłodszych lata bardzo dużo rozmawialiśmy w domu z rodzicami na wiele tematów. Często zdarzało się, że rodzice późno wracali do domu i pomimo, że jutro trzeba było iść do szkoły siedzieliśmy nawet do 3 w nocy i po prostu rozmawialiśmy. A następnego dnia w szkole, dziecko zadaje proste pytanie, DLACZEGO, Z CZEGO TO WYNIKA, DO TEGO TO POTRZEBA, a nauczyciel NIE PYTAJ, NIE WNIKAJ, MASZ TO UMIEĆ!! A łączenie czegoś w ciąg przyczynowo skutkowy na Historii wkurzało panią niesamowicie, gdy coś nie miało logicznej spójności i doszukiwałem się jej, bo śmierdziało tu spiskiem i brakowało jakiś informacji na temat stron trzecich itp. to nauczycielka kipiała złością :D
Warto zaznaczyć, że obecny model edukacji jest de facto zaadoptowany z Prus, czyli państwa stawiającego armię jako najlepszą formę organizacji społecznej. Widać zresztą wyraźnie żywcem wyrwane wojskowe motywy: mundurki, dzwonki, dyżurnych, czy apele. Nazewnictwo nie jest przypadkowe.
Witamy nauczyciela. Nauczycielowi nic się nie powinno należeć, bo to w 99% zwykły bandzior i nieudacznik życiowy, który lepiej wie, jak wychować dziecko, od rodziców. W szkole nie powinno być dyscypliny - szkoły w ogóle nie powinno być. Ewentualnie powinna być, ale jeżeli nadal jest w takiej formie, to powinna zostać ZMIAŻDŻONA, zmiałkowana. Proszę, powiedz mi, czego nauczyłeś się w szkole? Ja przez te wszystkie lata nie nauczyłem się absolutnie nic! jedyne co zyskałem, to dzieciństwo wsadzone w dupę, pobicia i groźby karalne w szkole. Osoby, którym podoba się edukacja, to albo dzieci nauczycieli, albo nauczyciele.
Tygra brzmi to dla mnie jak nieznajomość tematu. Myślę że jako 1)skłonny do refleksji 2)uczeń 3)w wieku licealnym 4)planujący iść na psychologię jestem osobą odpowiednią do wypowiadania się o nauczycielach. Moim pierwszym odruchem była chęć całkowitego zanegowania twojej wypowiedzi, ale stwierdziłem że to nie do końca prawda. Wspominając czasy podstawówki czy gimnazjum (raczej podstawówki) nie było tak kolorowo. Jeżeli w gimnazjum przeciętny nauczyciel był niekompetentną jednostką o zamkniętej głowie cechującą się niekompletnym spełnieniem życiowym i chęcią traktowania uczniów według zasady "dzieci i ryby głosu nie mają" (co nie jest do końca bezpodstawne), to podstawówce było po prostu źle. Mi na przykład trafiła się wychowawczyni która (z opowieści mamy która ją widuje) miło mnie wspomina, ale pamiętam kilka akcji gdzie wywołała we mnie takie emocje, że gdyby nie różnica płci, statusu społecznego, wieku i gdybym przede wszystkim nie był tak nieśmiały i zamknięty w sobie to dałbym jej w twarz. Brutalny sarkazm jako reakcja na nieodrobioną pracę domową jest nienajlepszą opcją dla gimnazjalistów, ale jako reakcja skierowana do 8latka jest według mnie po prostu przejawem albo niestabilności emocjonalnej przekreślającej jakąkolwiek możliwość pracy z dziećmi w tym wieku, albo po prostu kretynizmu. W liceum natomiast sprawa ma się zupełnie inaczej. Kadra nauczycielska złożona z osób z pasją na odpowiednich stanowiskach robi to co do nich należy, uczy relacji międzyludzkich, stymuluje do dorastania przez nakładanie odpowiednich zadań na odpowiednich uczniów. Głupoty nie traktuje z pobłażliwością, ale pomaga się z niej wyleczyć. Cały czas mówię oczywiście ogólnikowo, ale te średnie dość dobrze oddają faktyczny ogląd sytuacji.
Ja z kolei przez podstawówkę i gimnazjum przeżyłem piekło. Ile to razy mnie pobito, to nie potrafię policzyć. Ale zawsze wyglądało to tak: Szedłem sobie np. do klasy lub biblioteki, podchodzi dwóch kolesi, coś tam gadają, jak próbuję pójść dalej (zgodnie z radą nauczycieli i rodziców, by „Po prostu odejść dalej"), to oni mnie otaczają, dwóch lub więcej mnie łapie, a jeden zaczyna bić np. w brzuch. Po czym nauczyciel reaguje dopiero wtedy, gdy ja zaczynam się bronić, czyli obijać gnojom mordy. wtedy grupka nauczycieli brała na wszystkich do gabinetu psychologa/pedagoga szkolnego. ich trzymali 5-10 minut, sprowadzało się to do tego, by powiedzieli, co się stało (oczywiście zawsze mówili, iż to ja zacząłem, że ogółem oni tacy niewinni). Mnie za to trzymano zawsze jedną, dwie godziny lekcyjne. I nieważne ile miałbym śladów na ciele zawsze słyszałem: 1) To na pewno twoja wina, ty musiałeś ich jakoś sprowokować (tak, prowokowałem ich tym, że np. Szedłem do klasy albo że w ogóle się urodziłem) 2) Ale przecież mogłeś ich zignorować i iść dalej (tak, szedłem dalej, a oni mnie tak czy inaczej atakowali) 3) MOGŁEŚ to rozwiązać pokojowo, przyjaźnie (tak, zwłaszcza jak mi wygrażali nożem, wyzywali moją matkę od kurew i puszczalskich szmat - JEBIE MNIE „zło dobrem zwyciężaj", gadają tak spierdoliny, które w życiu krzywdy nie zaznały, Idealiści czy Feministki/Social Justice Warriors. Przeżyłem 6 lat czegoś takiego w podstawówce, a potem, podczas wakacji pomiędzy 6 klasą podstawówki, a 1 gimnazjum, błagałem na kolanach, ze łzami w oczach moją mamę, by dała mnie do jakiejkolwiek innej szkoły, bylebym nie musiał wracać do tej (Gimnazjum i podstawówka były połączone, w jednym budynku, Dodatkowo integracyjne, czyli chodziła tam praktycznie sama patologia). Niestety, moja mama była głucha na moje prośby i musiałem spędzić kolejne III lata w tym -obozie kon- , tfu przepraszam, w szkole. Ja już sobie powiedziałem - „Jeżeli kiedyś będę mieć dziecko, to albo nie poślę go w ogóle do szkoły, albo poślę do szkoły, ale przed wysłaniem go do szkoły, będę mu puszczać Filmy, animacje, z dużą dozą przemocy, np. Atomówki (gdzie nawet Jucha leci), Batman TAS itp. żeby wiedziało, że jak ktoś robi komuś krzywdę, albo jemu robi krzywdę, to nie ma „Rozwiązywać tego pokojowo, przyjaźnie", tylko takiemu delikwentowi zmiażdżyć nos.
Właśnie szkoła JEST wynikiem głębokiego zrozumienia jak działa ludzka psychika, ale ma INNY cel niż większość sądzi. Celem szkoły jest INDOKTRYNACJA, ma wyprodukować wystarczająco kumatego osobnika by mógł sobie poradzić w środowisku pracy, by mógł wykonywać polecenia, ale aby NIE ROZUMIAŁ co się wokół niego dzieje. Taki system produkujący niewolników przekonanych o swojej wolności. I dlatego właśnie szkoła wygląda jak wygląda.
ktoś ci powie że siejesz teorie spiskowe a niestety to prawda, tak samo jak z kryzysami gospodarczymi gdzie raz na kilka lat trzeba wydoić klasę średnią, która zbyt dobrze sobie poradziła
Ja słyszałam, że w Norwegii w szkołach są lekcje *gotowania*, na stołówkach można sobie dobrać to co się lubi i tyle ile się zje, np. na matematyce jest jeden wielki stół i dzieci rozwiązują zadania *razem* przez co uczą się współpracy. Tyle na ten temat. Gdyby w polskich szkołach tak było to napewno byśmy się czegoś nauczyli i szkoła była by chyba najlepszą rzeczą w moim życiu.
no tak, tylko inżyniera, konstruktora, architekta, adwokata, lekarza, człowieka od IT się chyba tak nie wykształci. Jak to wyglada, rozwiazywanie zadania mat. w grupie, bo widze to tak, że bystrzejsze matematycznie dziecko, juz wpadło na trop jak rozwiązać zadanie, mniej bystre jeszcze nie, i teraz co? W klasycznym przypadku zglasza się ono, prezentuje zamysł a reszta juz bezmyślnie to kopiuje. Jak nie nastąpił przebłyski w głowie tak nie nastąpi u reszty. Lepszy ten kto wypracował rozwiązanie.
Szkoła jest po to żeby dzieci były pod opieką gdy rodzice pracują na podatki. Pod przykrywka nauczania jest to przechowalnia do momentu aż same dzieci będą pracowały na podatki
To dosyć zabawny przykład, ale jako nastolatka bardziej interesowało mnie czytanie o bólu ucha u psa (gdyż chciałam zostać weterynarzem) i czytałam to zamiast nauki do historii i później do niej się nauczyłam ,ale nie z takim samym zapałem. O bólu ucha u psa pamiętam do dziś z historii nic. Poza tym szkoła powoduje ogromny stres. Ze szkoły bliżej do psychologa niż do wymarzonych studiów i pracy.
Najśmieszniejszą rzecz, jaką przeczytałem na stronie ministerstwa edukacji jest to, że lektury szkolne mają zachęcić do czytania. Wciskanie najchujowszych i najnudniejszych książek faktycznie zainteresowało mnie niesamowicie.
Ja miałam w większości fajne lektury. No sorry, każdy ma inny gust i nauczyciel nie będzie patrzył na każdego ucznia czy dana książka mu się podoba czy nie, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu się nie spodoba. A jednak te dzieła są ważne dla kultury. Trzeba przynajmniej raz w życiu przeczytać, żeby nie być głąbem co nic nie wie o własnej kulturze
super wykład. Wiele dzieci cierpi w szkołach i uważają się za mniej inteligentne lub nawet głupie a poprostu otrzymują zamało uwagi i zostają spychane na drugi plan bo nie potrafią dotrzymać kroku tym "bardziej utalentowanym"
Problem tylko w tym, że szkoły państwowe nie zostały wprowadzone po to by kreować wykształconych i samodzielnych ludzi, więc chyba swoją rolę spełniają zgodnie z planem...
To jest błąd robić ze Ślązaka ''prawdziwego Polaka'' tylko w sensie dbałości o poprawność gramatyczną i pisownię. Polskość rodzi się w sercach i wynika z poświęcenia dla wyższych celów, czego SZKOŁA zbadać nie może ani ocenić. I to jest ból dupy edukatorów!
Pomysł, że korzystne dla państwa jest posiadać grupę roboli jest czystą głupotą, w systemie edukacji który tworzył by ludzi naprawdę kreatywnych i zdolnych do krytycznego myślenia przy wolności gospodarczej i obywatelskiej poziom gospodarczy szybko przegonił by USA pod względem PKB na osobę, konkurencja z innymi państwami pokazała by jakie zdolności królują na rynku pracy, wśród przedsiębiorców czy inwestorów.
Jeśli chodzi o głoskowanie...moją córkę w wieku 7 lat dokładnie zniechęcono do czytania przez głoskowanie. Dowiedziałam się również, że to moja wina, bo córka ma dużo nieobecności. W dwa, tak DWA tygodnie nauczyłam dziecko czytać metodą sylabową w domu czytając 15 minut dziennie i przepisując czytanki. Pierwszą czytankę córka przeczytała sama w ukryciu przede mną, czytała pod kołdrą książeczkę o bohaterkach Krainy Lodu, po trzech dniach zaprezentowała mi swoje umiejętności, nauczyła się książki na pamięć:))) żeby się nie jąkać przy czytaniu, minął rok, od tej chwili, kiedy przekonała się że da radę, jest niestrudzonym czytelnikiem i notorycznym gościem biblioteki.
Zgadza się, bo jedne dzieci czytają głoskami, inne sylabami ( ta metoda jest lepsza ). Rodzice powinni uczyć dzieci. Efekty byłyby zdecydowanie lepsze. Dziecko uczyłoby się mniej w porównaniu z godzinami spędzonymi w szkole, ale nauczyłoby się więcej.
@@Marsa3476-l5j niekoniecznie konsekwencja, to tzw metoda globalna, gdzie zapamiętuje się "obraz" wyrazu. potem różnicuje się litery/głoski i sylaby. Dla mózgu tak jest wygodniej (łatwiej mu analizować niż dokonywać syntezy), dla większości nauczycieli niestety nie...
@@BlueSparkle Zadziwiające jest to, że jeszcze 40 lat temu rzadko się zdarzało, żeby uczeń kończący podstawówkę nie potrafił czytać. Obecnie jest mnóstwo nowych teorii i mnóstwo analfabetów. Plaga! Cyfryzacja prowadzi do skrajności. Dziecko potrzebuje książki, kartki i ołówka.
Nienawidzę szkoły. Zniszczyła mnie, nigdy nie pomogła, niczego nie nauczyła, zahamowała mój rozwój, nie dała czasu na pasje, nie nauczyła mnie siebie, nie pokazała jak się uczyć, zniechęciła do nauki. Niszczyła mnie każdego dnia oczekiwaniami, presją, stresem i nie dała nic w zamian. Byłam piątkową uczennicą kiedy dla siebie byłam nikim a kiedy zaczęłam się rozwijać, próbować nowych rzeczy, szukać siebie i swojego powołania dostawałam pały bo nie miałam czasu na szkołę bo przecież ona zajmuje cały dzien. O 6 rano wstać o 17 miałam powrót a po zjedzeniu czegoś ciepłego praca domowa, lektury, nauka do sprawdzianów. Do tego od 5 lat choruje na depresje. Gdyby nie ten bunt mogło by mnie nawet już nie być. Rodzice do dzisiaj wypominają mi że zamiast przynieść kolejny czerwony pasek na świadectwie odnalazłam siebie we wszechświecie i swoje powołanie. Wiele mnie to kosztowało, nieuchronny nawrót choroby wisi nade mną jak wyrok śmierci. Pozbierałam się ale nigdy nie wybacze szkole tego przez co przeszłam. Nienawidzę szkoły i będę walczyć o moje dzieci żeby nie zgubiły się przez szkołę tak jak ja.
Sama nauczyłam się czytać w wieku 5 lat z gazet tylko dlatego , że tata organizował w domu wśród mojego rodzeństwa konkursy czytania a nagroda była czekolada ( lata 70-te)
Mówi Pani to co czuję od dawna. Nie wiem tylko jak to zmienić. A moje dzieci (2 z 3) już w szkole. Córka w 4 klasie ryje bez sensu na pamięć i nie ma czasu na naukę myślenia. Uczymy się jak wryć to czego potrzeba żeby napisać kartkówkę i sprawdzian i płakać mi się chce bo mam poczucie totalnego bezsensu takiego działania :(
Mój syn mega bystrzak nie nauczył się ryć na pamięć i w piątej klasie jedzie na trójach. Myśli całkiem nieźle, tylko przestaje rozumieć cokolwiek, kiedy się za długo gada (co nie przeszkadza mu nucić całymi godzinami ulubionych piosenek i mieć jedynej piątki z angielskiego - poza plastyką i techniką...)
Ela R nie znam się ale wydaje mi się że nie jest to jeden z wymogów bycia lekarzem
Год назад+2
Można to zmienić tak jak pani w filmie mówiła - alternatywnym sposobem edukacji. Niestety poza edukacją domową żaden z tych sposobów nie jest darmowy, ale każdy z nich jest lepszy niż systemowa szkoła. Moje córki uczą się w edukacji domowej, jedna chodziła wcześniej do szkoły systemowej i nie wyobrażam sobie że miałaby tam wrócić...
Zgadza się. Podstawówka była dla mnie średnia i nudna, liceum to był totalny horror i całkowita strata czasu (wieczny obłęd zgorzkniałej i nawiedzonej polonistki oraz mamroczący historyk). Dopiero studia wyższe to był ciekawy czas - uczyłem się to co lubiłem, więc z pasją zgłębiałem matematykę i informatykę a nie jakąś masę nie potrzebnych mi do niczego rzeczy.
Artur Czekalski Pod warunkiem, że rodzina nie wgramoli się i nie narzuci ci, na jakie studia masz iść, a nie masz kasy na wyjazd na wymarzony kierunek, bo nikt ci nie pozwolił na pracę na czarno. Wtedy to jest ulubiony okres.
Tak! Człowiek żeby przetrwać musi umieć się dostosowywać do zmieniających się realiów. Czasy internetu to niesamowity okres który pędzi w niesamowitym tempie i to co dziś się nauczymy jutro trzeba zapomnieć i szybko przyswoić nową wiedzę! Bardzo ładne wystąpienie Angeliko :)
Fajny wykład, taka jest prawda. Szkoła systemowa, ujmuje. Wiedzą o tym, ale taki jest cel SYSTEMU. Odczłowieczyć, zaprogramować, ogłupić. Zrobić robotów, odciąć od Świadomości, zabić radość, wzbudzić nienawiść... wiele wiele więcej! Dużo zdrówka 🙋☺
Najgorsze w nauczycielach jest to że mają "pupilki" np pani od matematyki powiedziała "oj tu masz parę błędów ale no cóż dam ci 6" albo na ostatniej lekcji "ty tam się nie zgłaszaj niech oni pomyślą" albo "nawet nie rób tych zadań to strata czasu" a gdy pani się go zapytała jak to zrobić nawet nie wiedział
nie pamietamy bo nasz mozg pamieta tylko to co jest powiazane z najwieksza liczba doswiadczen, emocji i pragnien, a szkola ma nas nauczyc posluszenstwa i oceny innych,a nie wiedzy, szkoła uczy siadac i wstawac na dzwonek i dzielic dzieci na lepsze i gorsze oraz pedzic za sukcesem
Jeśli nie nauczysz się oceniać ludzi, to będziesz doświadczać ich ciągle, i ciągle, i ciągle... To tak jak bić głową w mur i dziwić się czemu ciągle głowa boli.
Moje serdeczne gratulacje! Nareszcie ! Ktoś w taki prosty, piękny i emocjonalny sposób powiedział prawdę o szkole. Ten przekaz ma szansę być zrozumiany przez większość jeszcze nieświadomych obywateli.
Już dawno nie wysłuchałem tak interesującego wykładu w tak przystępnej dla każdego słuchacza prostej formie. Jestem pisarzem i bardzo doceniam naukę prowadzoną w formule: minimum słów - maksimum treści. Bardzo dobrze, że tacy ludzie jak Pani dbają o rozwój dzieci, ale nie dobrze, że są tak nieliczni. Pozdrawiam!
Sam chodzilem do szkol, w ktorych jak mantre ciagle powtarzano "wysoki poziom", "najlepsza szkola w wojewodztwie". I co? I co z tego poziomu poza pusta gadanina zostalo? W ilosci innowacji jestesmy gleboko w tyle, systemy zarzadzania i technologie conajwyzej kopiujemy lub sprowadzamy, powielamy rozwiazania tego "glupiego i niedouczonego" zachodu, owszem, nawet cos sie i u nas urodzi jako swego rodzaju wyjatek potwierdzajacy regule, ale prawdziwie wysoki poziom ma swoje odbicie w gospodarce, a nie konkursikach dla gimnazjalistow. Jak przypominam sobie wymagania niektorych nauczycieli, i program, to po prostu noz mi sie dzisiaj otwiera, i conajwyzej zal mi czasu, jaki poswiecilem na "nauke'. Dla mnie dobry system nauczania, i szkolnictwa, to taki, w ktorym uczen nie musi przepraszac, ze cos go nie interesuje. W zasadzie oceny powinny byc przyznawane nie uczniom przez nauczycieli, a odwrotnie. Zainteresuj mlodego czlowieka czyms - takie powinno byc zadanie szkoly. Nastepnie dac uczniowi mozliwosc zglebienia tematu doglebnie na wyzszych etapach. Jesli dany przedmiot, dany material przedmiotu go nie zainteresowal - dlaczego jest oceniany, dlaczego wymusza sie na nim branie udzialu w czyms, co go nie interesuje, dlaczego ma sie tlumaczyc? To juz jest gwalt na mlodej psychice dziecka i jej urabianie przez system. U mnie w LO byl jeden zakrecony koles, ktory sie wybil. Stworzyl znana w Polsce firme, ktora robi gry komputerowe. Ale nie ma nawet matury. Nie zdal, bo nie inetersowal sie biologia, fizyka, chemia, polskim czy historia, i pozostal sobie wierny. Ale byl fenomenalny z matmy i informy. FENOMENALNY. Za to mature zdali kolesie, ktory byli dostateczni, i do bolu przecietni ze wszystkiego, i ci zostali nagrodzeni, poszli na studia - to sa dzis ludzie wyksztalceni. Brzmi dumnie , i to chyba tyle....
UWIELBIAM. Ludzie trzeba otwarcie o tym mówić, ponadto muszą o tym mówić ludzie dorośli bedący autorytetem praktycznym. Bo nawet jeśli argumentuje się sensownie prawdę o szkolnictwie a jest się w nie bezpośrednio zaangażowany jako uczeń to nikt nie słucha cię na poważnie, uznając to za "nastoletni bunt".
Pani Angelika M. Talaga zachwyca ...... przepiękną polszczyzną. Z rozkoszą słucha się ojczystego języka w tak niesamowicie pięknym brzmieniu. Temat wykładu - zmuszający do przemyśleń.
Najlepszy przyklad z nauka czytania. Lista lektur skutecznie zniecheca do przeczytania czegokolwiek. Trzeba miec szczescie kiedy nauczyciel zaproponuje ksiazke z poza listy, mi tak sie zdazylo i zaczalem wiecej czytac.
Pani Angelika bardzo dobrze mówi. Wszystko co powiedziała jest prawdziwe i zgadzam się z każdym słowem. Takich ludzi potrzebujemy w Ministerstwie Edukacji.
Bardzo się cieszę, że akurat trafiłam na ten filmik. Uświadomił mi on jak bardzo marnowałam i jeszcze marnuje sobie dzieciństwo i młodość chodząc do szkoły i ucząc się metodą zakuć, zdać i zapomnieć, która nic nie daje, ale właśnie tego nas tam uczą. Jako uczennica, kiedy mam iść do szkoły to już myśle, żeby jak najszybciej się stamtąd wydostać. Jedyny pozytywny aspekt chodzenia do szkoły to taki, że można poznawać i polepszać kontakty z ludźmi, no chociaż nie zawsze jest tak kolorowo. U mnie w szkole wszystkie lekcje są prowadzone właśnie w taki typowy, nudny sposób, dyktowanie suchych faktów z podręcznika, pisanie bezsensownych notatek, brak jakichkolwiek emocji w przekazywaniu wiedzy albo po prostu ,,Przepiszcie sobie tekst ze strony 10 do zeszytu, róbcie sobie zadania”. A gdy przychodzą egzaminy nauczyciele po prostu zamęczają nas codziennymi kartkowkami, sprawdzianami, na których często są takie rzeczy, których w ogóle nie omawialiśmy na lekcji i myślą że nagle wszyscy staną się orłami ze wszystkich przedmiotów. Nie wiem kto był na tyle mądry że wymyślił taki system edukacji i dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł żeby to zmienić?
Nienawidzilam szkoły a najbardziej historii a teraz po 20 latach pasjonuje się historią geografia i psychologią. Czytam dużo ciekawych książek i oglądam interesujące wyklady i jestem bardzo głodna wiedzy. Ze szkoły niewiele pamiętam a co najważniejsze wcale nie przygotowała mnie do życia do pracy. Wszystkiego musiałam nauczyć się sama z biegiem lat.
Dlaczego taka osoba nie zostanie ministrem edukacji? Dlaczego w większości przypadków kluczowe funkcje w państwie sprawują osoby nie mające zielonego pojęcia o dziedzinach którymi się zajmują? To mniej więcej tak jakby pilot samolotu latał posiadając kartę rowerową. Czy jest ktoś chętny na lot z takim pilotem?
+krzysztof kloc Bo ta Pani najdalej 3 lata temu dopiero skończyła studia i jeszcze w świecie nauki jest NIKIM. Firmę o nauczaniu otworzyła podobno w 2010r. co stoi w sprzeczności z wpisem do KRS z roku 2013r ale OK... Jednym słowem będąc na 1 roku studiów już uważała się za eksperta od nauczania(podziwiam EGO) a to nie wróży nic dobrego. Jeszcze lepsze, że ja to samo mówiłem swoim rodzicom i nauczycielom (ku ich irytacji) dobre 15 lat temu - jestem trochę starszy od prowadzącej. A wtedy jeszcze siedziałem w liceum. "MYŚL" jakby powiedział tata. Skoro byle licealista mówił to samo co "ekspert z dyplomem", to ciulowy ten ekspert, bo problem jest powszechnie znany i rozumiany.
Dlaczego ludzie dalej nie rozumieją że nie chodzi o zmianę tresera tylko o zrzucenie kagańca w postaci obowiązkowej edukacji. Tyle tu zachwytu nad samodzielnym myśleniem ale jak przychodzi co do czego to pretensje tylko do Wielkiego Brata.
Jest tyle ciekawych rzeczy w świecie, a szkoła przez swój system niszczy zafascynowanie uczniów do wielu interesujących rzeczy. I jaki jest sens, że siedzimy nad stertą książek i myślimy, że moglibyśmy w tym czasie np. pójść pobiegać, co byłoby wręcz wskazane dla rozwoju ucznia, ale nie, lepiej siedzieć nad warstwami makulatury i marzyć o tym, by się realizować, póki jest czas
Boże, jak bardzo to jest prawdziwe i jak bardzo się z tym zgadzam. To jest dokładnie to, co myślę na temat szkoły i jej podejścia do człowieka. Gratuluję! Słowa w punkt!
Mój pięciolatek "utknął" z czytaniem. Potrafi ale mimo wspólnego czytania i moich starań, znania liter od dwóch lat, różnych pomocy i gier... A tu... DZIĘKUJĘ !!!! ... Napiszę mu list gdzie schowałam czekoladkę w pokoju, powiem mu tylko co jest napisane na kartce i mam pewność już teraz - przeczyta! A taki słodki start motywuje na dłużej bo fajnie bez tłumaczenia lecz właśnie w praktyce ukazuje maluchowi sens czytania i dalszej nauki w ogóle. A nie nadużywamy słodyczy, co więcej nie jest to tez stosowanie metody kija i marchewki. Np przeczytaj a dam Ci... Nie lubię tego i staram się unikać takich praktyk. Dziękuję raz jeszcze za tę inspirację.
Mam 20 lat spedziłam w szkole 13 lat, a ostatnio kiedy przyszło mi napisać oświadczenie, a co dopiero je zaadresować i wysłać, zero wiedzy na ten temat ale za to znam historie antycznej grecji, wiem jak rozmnaża się kasztan, znam walute starożytnego egiptu....
NAJWAŻNIEJSZĄ WIEDZĄ DLA CZŁOWIEKA JEST.....WIEDZA O NIM SAMYM....poznaj SIEBIE....poznaj swój mózg, swoje emocje, organizm, swoją indywidualnosc, zdolności...aby umieć sobą zarządzać, byc radosnym zdrowym i osiagać swoje marzenia (poznanie siebie to najważniejszy SUKCES).
Marta Lobka 90% upośledzonych Polaków jeszcze się z tego śmieje ale widzę wielki postęp wśród wspaniałych Polaków ze oglądając takie filmy z przekazem , rozumieją i chcą zmienić tak życie by było ciekawe i intelektualne a nie zagłębionej w czymś na co nie mamy wpływu
święta prawda Pani Angeliko, wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest....jak śpiewał klasyk... Niestety nie wywrócimy od razu betonu polskiego szkolnictwa do góry dnem, pozostaje wspieranie prywatnych, kreatywnych, mądrych szkół....na które w większości nas nie stać.....i kółko się zamyka....a na jutro i tak jazda odrabiać lekcje i ryć na pamięć daty i wierszyki... Niestety podobny system panuje na uczelniach wyższych....także ten beton durnego rycia tkwi o wiele mocniej i o wiele głębiej niż nam się wydaje.... Dziękuje że Pani zwróciła na ten problem uwagę. Jest zatem Pani na czarnej liście ministerstwa (anty)edukacji Pozdrawiam! ;)
Panie Michale, zgadzam sie w 100% ze Polska szkole nalezy zreformowac i jest bardzo duzo do zrobienia. Ciesza mnie glosy osob zaangazowanych i rowniez dostrzegajacych potrzebe zmian. Prosze jednak pamietac ze krytykanckie komentarze tego typu naprawde nie sa pomocne. Wielu nauczycieli, ktorych rowniez znam osobiscie, wklada cale serce w nauczanie. Jest czescia systemu, ktory nie dziala, jednoczesnie starajac sie wykonywac swoja prace najlepiej jak to mozliwe.
Brawa dla Pani, ale Ameryki nie odkryto tutaj. Po prostu krotko i zwiezle napisze. System szkolnictwa jest tak stworzony by specjalnie tworzyl ludzi nie kreatywnych i takich, ktorzy by napewno nie probowali obalic system swiatowej kontroli ludzi.
Ja bym bardziej powiedzial, ze system jest taki bo panstwowy. Dziecko musi isc do szkoly i siedziec az rodzic przyjdzie, a nauczyciel musi siedziec w szkole az rodzic przyjdzie.... tak wiec robi tak malo jak sie da, zeby nie bylo ze nic nie robi. I z lenistwa jest nauczanie od deski do deski wikipedii na pamiec, bo tak najprosciej dla nauczyciela
@@wiktorrosinski2294 Nauczyciel jest związany durną podstawą programową, którą opracował ktoś, kto niewiele o tym wie... Większość uczniów w ogóle nie chce się uczyć. Nie chce, więc niech przyspasabiają się do pracy i wio ze szkoły ... Nauczyciel gro czasu przeznacza na dyscyplinowanie klasy, bo są w niej osoby, które nie chcą się uczyć.I koło się zamyka. W najgorszej sytuacji są ambitni, zdolni uczniowie. Jeśli trafią na nauczyciela z powołania to on poświęca swój prywatny czas, żeby im pomóc, bo wtedy naprawdę realizuje się.
@Wiktor 'Scienceee' Kowalski Tu całkowicie zgadzam się z panem jeśli myśli pan o sposobie nauczania przed powstaniem KEN, ale to dotyczyło nauczania domowego przez guwernantów. Ale wówczas nauczanie dotyczyło niewielkiej grupy uczniów.
Ma wiele racji ale tez łatwo jest coś skrytykować. Osobiście tez mam jakies żale do szkoły ale poznalem na swojej drodze kilku nauczycieli ktorzy potrafili byc ponad aktualny stan, potrafili znalesc dla nas uczniow szanse, zaciekawic, zrobic zajecia inaczej, nie sprzedawac gotowych interpretacji wiersza tylko pytac nas o zdanie... i jestem im bardzo wdzięczny. Prawda jest ze wielu rzeczy nauczylem sie pomimo metod akademickich i szkolnych, nauczalem sam siebie w domu. Podobnie szkola spowodowala ze nie lubilem czytania i nauczylem sie dobrze czytac dopiero gdy potrzebowalem sie dowiedziec czegos do hobby czy zawodu.
Mam takiego cudownego pana od historii, który mówi, że 'żeby uczeń się nauczył, musi chcieć się uczyć'. Przygotowuje nam różne gry i czasami sami musimy się wysilić, szukając wiadomości do notatki w podręczniku. Mało osób ma na jego lekcjach negatywne oceny.
No w zasadzie ja też nie mam aż takiej złej historii pani od historii zadała mi zadanie domowe żebym zrobił coś związanego z historią w minecraft. Ogólnie buduje piramidę
Szkoła zabiera nam cenny czas który moglibyśmy przeznaczyć na rozwijanie swoich zainteresowań. Sam fakt że ktoś siedzi 8 godzin w szkolnej ławce jest przerażający. Bardzo dużo osób jest zmęczonych psychicznie szkołą. Co kompletnie eliminuje rozwijanie własnych zainteresowań w czasie wolnym. Dopóki nie zmieniamy tego systemu nasze społeczeństwo nigdy nie będzie szczęśliwe.
Łał! Jestem świeżo po szkoleniu jak uczyć/rozmawiać biorąc pod uwagę biologię mózgu. Także ten wykład idealnie się uzpełnia z tym czego się dowiedziałem. Dodam jeszcze, że to kolejny argument czy też utwierdzenie mnie w tym, że to była dobra decyzja o zapisaniu mojego 5 letniego synka do akademi nauki gdzie ma możliwość uczenia się(!) czytania metodą globalną oraz poznawania matematyki sensorycznie.
Mam autystycznego syna- 6 lat, który swoim zachowaniem od zawsze pokazuje jak chory jest cały system, nie tylko edukacyjny. Od kilku miesięcy nie robię nic innego jak tylko " kłócę " się z żona o to czy ma iść do szkoły i czy sobie tam poradzi. Wiem że sobie nie poradzi bo jest na to za inteligenty. Mu wystarczy kilka minut czy sekund, żeby zrozumieć to, na co większość z nas potrzebuje godzin lub jeszcze więcej. I cały czas muszę słuchać że nie wysiedzi tam 45 min a co dopiero cały dzień, ze nie będzie posłuszny itd. Nikt nie chce zrozumieć że on doskonale wie czego chce i czego potrzebuje. A szkoła mu w tym nie pomoże tylko przeszkodzi. i Ciągle tylko słyszę że potrzebuje więcej terapii żeby więcej się mógł nauczyć żeby mógł iść do szkoły. A na pytanie dlaczego jest to takie ważne , tylko słyszę bo myśmy też tam chodzili. to jest przerażające. Piękny wykład,zgadzam się na 100%. Pozdrawiam
Jak ja to znam! :D Odkąd byłam mała zawsze mówiłam że będę programistką tyle że... W szkole nigdy nie miałam dostępu by chociaż nauczyć się podstaw programowania. Jedyne co robiliśmy na informatyce to malowanie w paincie w szarych kwadratach z windowsem vista. W tym roku kończę gimnazjum i dopiero po 9 latach nauki mogłam wybrać jedyne w moim otoczeniu technikum informatyczne bo do tej pory jedyne co zapamiętam to "żeby nie wylać mojej H2O na klawiaturę!" :D Zawsze jak znajdę czas pomiędzy zadaniami domowymi, nauką do sprawdzianów i kartkówek, niezapowiedzianych odpowiedzi i lekcjami gitary to wykorzystuje go by przeczytać książkę czy jakiś poradnik odnoście podstaw programowania a nie kiedy urodził się Krzywousty :D
Konkret ! Szkoła tak naprawdę jest typowym hamulcem rozwoju i szczerze mówiąc w momencie kiedy ją skończyłem to zacząłem wierzyć w samego siebie i samodzielnie się uczyć nowych rzeczy ale PRAKTYCZNYCH i wymagających nieraz twardych nerwów. A moi znajomi pracują w fabrykach i przechwalają się jeden za drugim jak to na imprezie się ostatnio wybawili totalnie jak za czasów szkoły zero dojrzałości i ambicji. Wyrazy podziwu dla tej Pani nic dodać nic ująć.
Co robi dzieciak w szkole min, nudzi się bo są denne programy nauczania nie wyszukuje się talentów w szkołach w rożnych dziedzinach i nie daje się rozwijać im jedynie wybiórczo się do tego podchodzi i takowy dzieciak musi być dobry z języka polskiego matmy itd jeśli jest z wymienionych przedmiotów słaby naciska się na niego aby się poprawił ignorując jego pasje
Dobrze że istnieją osoby które uczą się tylko tego co lubią a inne przedmioty mają totalnie gdzieś. Dzięki temu są jacyś 7x lepsi z JEDNEJ rzeczy a nie umieć tylko po troszeczku z wszystkiego
Jestem wielkim zwolennikiem edukacji domowej. Zona ma odmienne poglady wiec bede musiał pójść na jakiś kompromis....Cała wiedza jaką posiadam pochodzi z korków i wlasnej ciekawości.
Wszystko co pani powiedziała wywołało we mnie emocje wiec na pewno to zapamiętam do końca życia ;) a są to uczucia ulgi i szczęścia ze nie jestem wariatka tylko dlatego ze jak patrzę w przeszłość to zdaje mi się ze w szkole stałam się dużo głupsza niż byłam jako małe dziecko. Pracuje obecnie w szkole podstawowej w Anglii i mimo ze presji jest tu mniej niż w Polsce, widzę te same schematy i dużo umysłów przemęczonych SUCHYM materiałem.
Nam wystarczyło żeby pan pozwolił nam gadać na lekcji i odrazu była to nasza ulubiona lekcja, kochaliśmy moment kiedy kończyła się ta nudna matma i mogliśmy iść na lekcje wiedząc że znowu ktoś coś odwali, powie i poprostu będzie fajnie. Kiedyś nawet konkurowaliśmy o to kto powie lepszy żart, czy kto wymyśli śmieszniejsze rozwiązanie. Tacy nauczyciele to złoto
bzdura! bez wiedzy refleksja nie istnieje! Śmiem twierdzić, że takiej opcji nie ma. Nawet więcej POWIEM najpierw trzeba w to uwierzyć. (ja: error farmazon)
Z tego co widze to właśnie starsze osoby nie radzą sobie z myśleniem,krytyczną oceną,słuchaniem i czytaniem ze zrozumieniem w przeciwieństwie do młodszych.Nie potrafię na przykład już normalnie porozmawiać z mamą,bo jak przedstawiasz jej fakty i opinie niewyssane z palca to ona je zlewa i dalej trzyma sie swojej zmyślonej historyjki którą matka,ciotki,córki,szwagra żony powiedziała albo ma utarte zdanie na jakiś temat np nauczycieli i nie ma bata żeby nakłonić ją do przemyślenia tematu nawet jak jej podasz na tacy fakty i przedstawisz swój punkt widzenia,który bije na głowę jej "tak jest i tyle koniec kropka".
Geniealny, zabawny i edukacyjny TED. Co do systemu edukacji, to on robi dokładnie to, po co był stworzony. Na wzór pruski miał tworzyć podległych pracowników fabryk. Rządzący zdają sobie sprawę, że dzięki szkole mogą indoktrynować przyszłych wyborców. Świadomi ludzie się łapią za głowy i portfele jak to tak, a w rzeczywistości jest w tym logika, ale wyborcza.
Do dziś pamiętam dzień z liceum. Przyroda. Wszyscy notują definicję dyktowaną przez nauczycielkę. Założyłam że zrobię raz eksperyment, będę uważnie słuchać i starać się zapamiętać z lekcji, Ale bez notowania. Wynik? Czerwona na twarzy nauczycielka wciskajaca mi długopis do ręki. Zapamiętane 3 minuty lekcji. Czułam się bardziej niz zgwałcona psychicznie. Czułam się złamana.
Aż przypomniałam sobie mojego dawnego, świetnego nauczyciela od polskiego, który potrafił zainteresować i pokazać coś naprawdę fajnego. I wiecie co? Zwolnili go, bo nie szedł zgodnie z programem. Szkoda, bo właśnie przez niego zainteresowałam się językiem polskim i z marnej trójki przerzuciłam się na piątkę oraz postanowiłam pójść do liceum o profilu humanistycznym. Po roku nauki z tym facetem. Był cholernie inteligentny i bardzo sympatyczny. Wszyscy go uwielbiali. Ale nie wpisywał się w wymogi, więc wypad. Niestety.
My mieliśmy tak z wf każdy ćwiczył jak była ta pani zwolnili ją bo była "wulgarna" ale bynajmniej coś robiliśmy na wf a teraz mamy jakiegoś pana który ma prawię 60 lat i dla niego tylko chłopacy mogą ćwiczyć a my siedzimy w szatni
W pełni się zgadzam z tą panią, lepiej bym tego nie ujął, choć od długiego czasu miałem podobne przemyślenia. Szkoła zamiast zachęcać, zniechęca do przyswajania wiedzy. Dziecko jest zmęczone wkuwaniem i siedzeniem, więc w domu tego nie robi, tylko skupia się na rozrywce.
Niezwykle mądry wykład i trudno się z nim nie zgodzić. W ogóle ze świadomością systemu, w którym żyjemy mamy na bakier... Niektórzy nawet nie wiedzą, że żyjemy w systemie... Tę tematykę będę również poruszał na moim kanale, zapraszam.
Podobno 80% ludzkich sukcesów (chodzi mi o standardowe życie, a nie geniusza) zależy od tego jakie mamy kontakty z innymi, jak potrafimy się z nimi porozumieć, skomunikować, przekazać coś. Od komunikacji, a nie od chemii, nie od fizyki, nie od reakcji soli, ani słowotwórstwa, nie od znania na pamięć wszystkich polskich królów. Wiedza też jest przydatna, ale to nawet nie jest TA WIEDZA. Szkoła nie uczy tego czego powinna, nie w taki sposób w jaki powinna. System edukacji jest przestarzały, nauczycile ani uczniowie nie mają życia. Wszystko jest totalnie bez sensu, a nawet jeśli zbieram dobre oceny, to nie znaczy to że lubię szkołę. W szkole mamy starszą nauczycielkę historii, która powiedzmy że to rozumie. Zrobiła nam ostatnio sprawdzian z książką, w którym mieliśmy opisywać najważniejsze zdarzenia w oparciu o szczegółowe opisy z podręcznika, mówiła że to po to abyśmy nauczyli się filtrować treść, myśleć. Sprawdzian wypadł słabo. Dzieci po prostu nie umiały zauważać tego co ważne, przepisywały żywcem nieistotny tekst z podręcznika. To świadczy o tym co robi z nami szkoła. Właśnie to. Boże
Do-kła-dnie, tak właśnie myślałem, ale nie potrafiłem tego określić w oparciu o neurologiczną wiedzę. Osobiście chodzę do technikum na tyle by aktualnie skończyć klasę, a sam w domu w ciągu 1 dnia jestem w stanie nauczyć się tyle co przez miesiąc w szkole i to naprawdę nie wyolbrzymienie.
W pełni się zgadzam. Jak chodziłem do szkoły średniej uważałem system edukacji za jedną wielką pomyłkę. Nie miałem problemów z ocenami ale tylko się zraziłem do nauki. Pogodziłem się z nią w 2019 roku i od tego czasu zrobiłem intelektualny i emocjonalny progress większy niż poprzez całe lata szkoły.
a to dobre jest. przez szkołe totalnie emocje straciłem, w wieku 14 lat zrozumialem wkoncu że moj mozg od rozpoczecia szkoly wgl sie nie rozwijał w wieku 15 lat totalnie poswiecilem sie rozwoju osobistego, a w wieku 16 lat zaczełem uczyć sie japońskiego na swoja reke, dobiero w tedy moj mozg zaczal pracować, przymus zabił mnie w szkole od samego poczatku. Moge podziekować szkole że niczego sie nie nauczyłem dobrze że sam zdecydowałem pracować nad sobą.
Jeśli chodzi o wiedzę, której nie musimy się wykuwać, bo mamy ją na wysiągnięcie ręki w Internecie, to jest jak przechowywanie broni w schronie. Jak masz wiedzę w głowie a nie w telefonie, to możesz korzystać z niej w szerszy i szybszy sposób. Ale z resztą mowy się zgadzam :)
Z perspektywy ucznia, wiele w tej wypowiedzi jest prawdą. Ciekawe, czy ta pani umiałaby napisać projekt ustawy, zmieniający do góry nogami nasz polski system edukacji? ;)
+Strategiczny Kacper Nie, bo takie wypowiedzi znajdują się już w niezliczonej ilości książek i rozważania nad sensem "nauczania" praktykowano już 20 lat temu. Dziś znowu ktoś odkrywa koło na nowo w nadziei, że młodzi (komenty pisze jak widać pokolenie gimnazjalistów) uznają re-twórcę za geniusza ^_^ Żeby wywrócić cały system do góry nogami i zrobić to lepiej trzeba by było ostro zaryzykować i nie byłoby tam miejsca na bezstresowe wychowywanie/równość i głaskanie po głowie, bo to się wyklucza!! Jest pewien azjatycki kraj (za cholerę nie pamiętam który), który od podstawówki leci "działowo". Chcesz iść na studia inżynieryjne, to wpierw zalicz szkołę o profilu matematycznym i pokaż, że umiesz. Jak posegregują już dzieciaki umiejętnościami to robią z nich ekspertów. Tylko co jeśli wyjdzie, że dziecko nie zostanie naukowcem? Rodzic w europie poda szkołę albo i kraj do Trybunału ;)
Lailonn W takim razie, niech przedstawi się opcja polityczna, która miałaby jasny do zrozumienia pomysł. Tak przedstawiony, aby młodzież, czyli sami zainteresowani mogli wyrazić swoje odczucia, obawy. :) A ten kraj to chyba Japonia ;)
Nie wychodzisz poza woje własne przyzwyczajenia... Znowu (jak większość ludzi) zakładasz, że system edukacji musi być centralnie planowany i KTOŚ musi napisać ustawę która zmieni jeden system na drugi. To błąd !!! Rozwiązaniem jest likwidacja Ministerstwa edukacji narodowej i państwowego szkolnictwa i zostawienie tego rynkowi, żeby powstały tysiące RÓŻNYCH szkół, o różnym programie nauczania dopasowanym do każdego dziecka bo każde dziecko jest INNE. A rodzice którzy znają swoje dzieci by decydowali do jakiej szkoły je posłać. Banał, ale dopóki ludzie ciągle myślą, że MUSI być szkoła centralnie planowana, dopóty nic się nie zmieni.
Piękne założenie ale jest jeden problem a mianowicie nie o to w tym wszystkim chodzi aby ludzie prawdziwie edukować. Człowiek idealny dla sytemu ma być nie myślącym robotem który będzie nie będzie się buntował, pracował za grosze i nie zadawał pytań. Dlatego tez dąży się do tego aby ludzkim podsuwać na wszywko gotowe odpowiedzi. System edukacji/religie/ polityka - to wszystko działa tak samo. Nie potrzeba nam ludzi myślących samodzielnie i niezależnych bo to nie jest dobre dla systemu a system rządzi. Interes systemu ważniejszy niż interes jednostki której system blokuje rozwój. Jeśli ludzie nie zrozumieją jak bardzo są manipulowani to nigdy nic się nie zmieni.
Nalezy wrocic do starych sprawdzonych wzorcow,taka byla szkola przedwojenna i z okresu PRL -u. Moja edukacja rozpoczela sie w 1959 roku,zakonczyla w 1976 ukonczeniem studiow. Jestem dozgonnie wdzieczna wspanialym nauczycielom i wychowawcom,ktorzy trzymali wysoki poziom nauczania i takze ksztaltowali charaktery,napominali uczyli zasad savoir vivru. Przeczytane wszystkie lektury ,zaliczone spektakle teatralne,wiersze i poematy do dzis w pamieci a mam juz 71 lat. Opowiadam dzieciom i wnukom czego ich juz sie nie uczy. Siedzielismy w lawkach z rekami skrzyzowanymi za plecami a gdy ktos wchodzil do klasy wstawalismy mowiac ; dzien dobry Pani/ Panu. Nie mam traumy lecz wdziecznosc za dobre wyksztalcenie jakie otrzymalam w czasie kiedy szkola uczyla i wychowywala zarazem,a rodzice wspoldzialali ze szkola w tym procesie. Wyklad odebralam bardzo negatywnie.
Szkoła ma za zadanie nie tylko nauczać ale także wychowywać. To, że uczą w szkołach tego samego od 200 lat nie jest winą szkoły a narzuconej podstawy programowej. I jeśli nawet nauczyciele bardzo chcieliby zrealizować ciekawszy materiał to nie mogą, bo są zmuszeni do zrealizowania materiału. Myślę, że wiele osób chce czuć się wyedukowanym a tym bardziej chce lepiej wyedukować swoje dzieci. Rozwój mózgu to jedno a rozwój emocjonalny to drugie. Mimo, że dziecko więcej się nauczy podczas zajęć w domu nie oznacza, że poradzi sobie w dorosłym życiu.
"Uczeń idzie do szkoły - i co?" - I uczy się nastawienia do nowych dziedzin nauki - najlepiej o 7 rano, o najbardziej męczącej godzinie dla uspanego jeszcze naturalnym wydzielaniem okołodobowym melatoniny małego dziecka przez belfra budzącego się o 5 rano bez budzika mówiącego nazbyt często bez jakichkolwiek emocji to samo po raz tysiąc-setny raz. Czy nie lepiej byłoby urynkowić wszystkie przedmioty w szkołach - przez co podnosząc jakość kształcenia tak, żeby dzieci mogły sobie wybierać u kogo zrealizują kurs z danego przedmiotu na podstawie ich osobistych wyborów? Czy szkoła w obecnie znanym kształcie jest bardziej dla jej klientów - dzieci, czy dla jej pracowników? -gdy będzie dawać szansę na zaistnienie konkurencji między realizującymi dane lekcje naturalnie przyczyni się do podniesienia jakości dawanej jej klientom - dzieciom. To jest moja wizja dla dobra dzieci - najcześciej ubezwłasnowolnionych, 'klientów' szkół, którym wpaja się masowo, że nie mogą pod żadną ewentualnością decydować o sobie. Konkurencja zawsze podnosi poziom oferowanych usług. Dajmy dzieciom chociaż odrobinę wolności do decydowania o sobie samych, to dałoby im szansę na megaboost jakości oferowanym im, a raczej narzucanym im przymusowo państwowych usług - od kiedy kiedy Polska straciła niepodległość na rzecz wrogich zaborców...
Jako uczeń powiem tak... Mam to szczęście mieć zajęcia w technikum z przewspaniałą polonistką, bo jej lekcje zawsze są fascynujące i zabawne - uwielbiam, dodatkowo się angażuje i tworze bo uwielbiam kreatywność co jest doceniane. Ale to jest fenomen... W wielu innych przypadkach, np. fizyka, groziła mi poprawka bo lekcje były tak nudne, że żyły same się otwierały - nie było ŻADNEGO powodu dla którego miałbym coś zapamiętać. Ale potem znalazłem parę popularno-naukowych kanałów na RUclips... pobawiłem sie w parę eksperymentów... później zacząłem interesować się wyliczeniami i próbuje podejść do matury rozszerzonej z fizyki, uzupełniając swoją wiedzę u fantastycznego wykładowcy - na jego lekcjach często kisnę ze śmiechu, znów jest fascynacja i chęć poznawania świata a co za tym idzie, ogromne parcie na szkło :D Jest tyle ciekawych rzeczy, które można by pokazać i zrobić ale chyba jest to lista RZECZY ZABRONIONYCH na liście ministra edukacji narodowej... Z wieloma przedmiotami tak było... i to wstawanie o super wczesnych porach, męka pańska z zadaniami, brak czasu itd... Mam wrażenie, ze mądre kanały na YT wychowały mnie DUŻO lepiej niż szkoła w nieporównywalnie większym czasie - oczywiście internet i mądre rzeczy w nim to też nie wszystko, są przede wszystkim ludzie, tacy np. jak pani polonistka... aż strach pomyśleć jakim intelektualnym dnem mógłbym być gdyby nie te czynniki...
Zgadza się, system edukacji nie nadąża za tym co się wokół niego dzieje i ma to gdzieś, bo wszyscy i tak owczym pędem poślą dzieci do standardowych szkół. Sama świadomość o chorobie nie rozwiąże problemu, potrzebne jest lekarstwo. Pani Angelika mogła jeszcze opowiedzieć o jakimś rozwiązaniu na ten problem: jaka jest skuteczna i sprawdzona alternatywa (typ szkoły/nauczania), jak dobrać szkołę do swojego dziecka, w jaki sposób wspomóc edukację swojego dziecka, albo chociaż gdzie znaleźć takie informacje.
Bardzo mądrze , zgadzam się w 100 %, i wielu moich i kolegów i koleżanek również - tylko co z tego. System zmierza do wychowania coraz mniej wykształconego i umiejącego myśleć społeczeństwa. To ma być era niewolników. Więc jesteśmy zmuszani do takiej pracy, a nie innej. Wielu nauczycieli sie nie wyłamie z prostej przyczyny - bo musi utrzymać dzieci - swoje dzieci własne
To może coś z mojej perspektywy (długie!) Chodziłem do polskiej szkoły całą podstawówkę i gimnazjum. Najczęściej nauczyciele mówili, że jestem bardzo mądry, ale leniwy. Na lekcjach dostawałem dużo jedynek za nie odrobione zadania domowe albo nieprzygotowanie do kartkówki. Powody były dwa: większość tego, czego mnie próbowano nauczyć w szkole, zupełnie mnie nie interesowało, a drugi powrót to taki, że było tego zwyczajnie za dużo! Zadanie domowe z: Matematyki (4 strony w zeszycie), Geografia (bo sprawdzian jutro), Historia (2 strony o jakimś królu co go w Czechach wykastrowali), Polskiego (trzeba lekturę czytać). A trzeba jeszcze rodzicom pomóc! Trawnik skosić albo owoce z sadu pozbierać! A kiedy czas na własne hobby? Od małego interesowała mnie informatyka, elektronika, jazda na rowerze, gra na instrumentach muzycznych, a później nawet taniec (z którego musiałem zrezygnować, bo czasu nie było). Po przeprowadzce to Anglii poszedłem do college (takie technikum/zawodówka). Język angielski podłapałem po 6 miesiącach nauki. W collegeju skoczyłem 4 kursy: biznes, elektryka, iMedia (taka informatyka, ale bardziej dizajn i robienie stron internetowych) i na końcu komputer science (czyli informatyka, ale bardziej naukowa jak algorytmy i teoria - o biznes też się otarło). Najbardziej podobało mi się w college to, że uczyłem się tylko tego, co mnie interesowało, czyli jak poszedłem na elektrykę, to tylko tym się zajmowałem cały rok. Po college dostałem dobrą pracę w dużej firmie międzynarodowej. Czasami korci mnie, żeby pojechać do Polski i spytać się moich nauczycieli gdzie te rowy, które miałem kopać!
Nie oszukujmy się - w szkole łatwiej o depresję niż rozwój zainteresowań
Mądre słowa
Dokładnie tak,za dużo zbędnej wiedzy,dzieci są przeciążone,syn dzielnicowego wracał z teczką ciężką jakby nosił kamienie!!!!!
@@magdalenazak7997 Wiem po sobie - jestem obecnie w drugiej liceum i jak wcześniej było strasznie dużo do wkucia, tak nadal jest, a podręczniki do historii rozszerzonej, oprócz ostatniej części, to nie książki, tylko cegły. Podobnie jest z rozszerzonym polskim.
Mi tu siedzą w pokoju dwie takie co beczą bo dostały 17 na 20 punktów, a ja się cieszę że ledwo zdaję :D
No tak LOL
Najbardziej paradoksalnym jest fakt, że szkoła jako system ocenia według skali i ilości zapamiętanego materiału, co jest abstrakcją, ponieważ wygrywają Ci, którzy mają najbardziej pojemną pamięć i uznaję się to za poziom inteligencji.
Jakub Kiciński moja matka jest nauczycielką i musiałem jej tłumaczyć że wiedza i inteligencja to nie jest jedno i to samo, załamka po prostu
To nie jej wina, tylko systemu, w którym przyszło nam żyć. Polecam Ci film "W objęciach węża".
Jej wina. Gdyby kazdy nie brał odpowiedzialnosci za swoje czyny tylko dlatego ze system jest zly to ... potwornosc.
Wina jest systemu, to fakt. Ale ostatecznie i tak wina musi spasc na cos konkretnie, tego co to robi.
(hmmm, w sumie w strukturach hierarchicznych jak np wojsko to faktycznie ten kto wydal nakaz/rozkaz, czy dowodca, ponosi odpowiedzialnosc, ale tak juz nie jest w cywilu?)
Tu chodzi bardziej o to, że nieświadomy niczego młody człowiek wchodzi w system, który zostaje mu z góry narzucony i karmi czymś zupełnie zbędnym, tylko dlatego że kilku dorosłych czerpie z niego korzyści finansowe. Nikt tego systemu nie neguje bo zbyt wielu osobom jest to tak wygodnie. Tak jest na wielu płaszczyznach, które w całości tworzą tzw. państwo. Ona wzięła odpowiedzialność, ponieważ mówi o tym głośno i raczej nie tkwi w poprzednich wzorcach, próbuje je przekształcić.
zgoda. Mi chodziło o matke nauczycielke Hunterr PL (ktoremu dales komentarz), ktora jest czescia systemu i zupelnie go nierozumie i wbija dzieciom do glowy choc sama pewnie nic nie kuma. Tacy ludzie sa winni, choc oczywiscie to system ich oglupia.
Co do systemu to nie tylko ze korzystaja niektorzy, to ze zwyczajnie sa tchorzami i ludzmi o miernym duchu, mysle ze duzo to wlasnie takie miernoty - mysle ze szczegolnie kobiety, nawet nasza prezentera tylko dzieki ojcu ktory ja "meczyl" zeby myslala jakos wyszla na ludzi. Wiekszosc nie ma tego szczescia, a chyba szczegolnie kobietom trzezwo i logicznie myslec.
Ta Pani, w kraju który chce się rozwijać w przyszłości, i dawać światu wspaniałe umysły, powinna być ministrem edukacji.
XenoBravoTV Mam kuzynkę w drugiej klasie. Nauczycielka kazała im nie przynosić niektórych książek na ważenie plecaków, żeby wyszły lżejsze, gdzie tu sens xd
u mnie na wazeniu kazali wyciagac wszystkie inne rzeczy, niz ksiazki (np. klucze od domuXD) i zaczeli mowic, ze plecaki sa ciezkie glownie od tego, ze mamy zbyt bogate wyposazenie piornikow i nosimy niepotrzebne rzeczy
Problem polega na tym że istnieje jakikolwiek minister edukacji.
@@klaudiaczarnecka5251 wiedziałam że bedą tak kazać. Ja bym wzięła wszystkie swoje podręczniki i książki 📚
@_tusia 52 „nie masz cyrkla” „nie masz kleju” „nie masz kątomierza/linijki” 😂
Nie wspomniała Pani, że szkoła powoduje często ogromny stres. Dużo trudniej uczyć się, gdy czuje się strach przed nauczycielem, lub gdy trzeba wkuwać informacje, które ucznia nie interesują i jedynie czuje niechęć do przedmiotu.
U mnie jest niesamowicie wymagająca nauczycielka od historii. Jestem w klasie ścisłej a jej wydaje się że historia jest jedynym i najważniejszym przedmiotem. Kartkówki niezapowiedziane na porządku dziennym, zapowiedziane wcale nie są rzadziej (w przyszłym tygodniu mam 3). Ze stresu niektórzy się tną, inni piją albo palą, a te najgorsze przypadki nawet mają od lekarza zakaz stresu po stan zdrowia prosi o pomstę do nieba.
Mam wrażenie, że historia jest przedmiotem, na którym uczymy się najwięcej nie potrzebnych rzeczy. Moim zdaniem ten przedmiot jest ważny, ale nie w takiej formie, bo po co nam wiedzieć od którego do którego roku żyli królowie itp.
+Książki od historii moim zdaniem są tymi najnudniejszymi. W książce od matmy są zabawne zadania, w polskim ciekawe wiersze, opowiadania, itd. , fizyka wyjaśnia dlaczego tak , a nie inaczej😉 tak samo jak biologią i chemia
+j. poski po co uczyć się na pamięć tych wierszy trenów i nie wiadomo czego? Szczególnie, że ich treśś interesuje najwyżej 1 na 10 uczniów. Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, ale pisząc na telefonie nie za bardzo zwracam na nie uwagę.
Piszę z perspektywy ucznia klasy 7
W podstawowce mialem n do j.polskiego dyrektorke z nazwiskiem Jastrząb, taką gestapo milf wyobraz sobie nasz entuzjazm na lekcji
Strach przez nauczycielem xD większej bzdury nie słyszałam. Może kiedyś tak było, teraz to nauczyciel nie ma żadnego autorytetu. BRAJAN dostanie 3 i to nauczyciel się boi, ze zaraz przybiegnie matka robić awanturę.
Strach przed nauczycielem to mały pikuś z tym gdy klasowi rówieśnicy niszczą psychikę słabszym.
Po latach największy żal mam do szkoły że nie nauczyła mnie jak się uczyć. Bo wkuwanie podręcznika na pamięć po przez ciągłe czytanie poszczególnych rozdziałów to żaden sposób, nikt mi nie pokazał jak zapamiętywać. Dlatego tak bardzo nie lubiłem szkoły bo nie wiedziałem jak się uczyć.
+rdk89 Sam się nadal uczę jak się uczyć. Pomodoro pomaga, robienie notatek ręcznie czasem też ale złotego środka chyba nie ma. Inaczej uczę się programować a inaczej gotować.
+rdk89 Polecam bardzo zrobić sobie kurs Learning how to learn na platformie Coursera (za darmo!). Nie ma na razie polskiego tłumaczenia.
Okazuje się że prostą techniką uczenia się (i skuteczną) jest po prostu opowiadanie sobie przeczytanych treści. Żadne tam mapy myśli czy inne cuda. Co jest super w tym kursie to też pomysły na to jak radzić sobie z prokrastynacją (odkładaniem na poźniej) i wieeele ciekawych rozmów z osobami związanymi z uczeniem się.
Teraz to już jestem za stary :P Właśnie takich rzeczy powinni uczyć w szkole bo dzięki temu można polubić uczenie się :)
rdk89 *Nigdy* nie jesteś za stary ;)
Ja też nie potrafie się uczyć :) tyle uczą tego co nam nigdy się nie przyda!
Oglądnąłem zaledwie 2 minuty i zdałem sobie sprawę, że u mnie w domu jest podobnie. Od najmłodszych lata bardzo dużo rozmawialiśmy w domu z rodzicami na wiele tematów. Często zdarzało się, że rodzice późno wracali do domu i pomimo, że jutro trzeba było iść do szkoły siedzieliśmy nawet do 3 w nocy i po prostu rozmawialiśmy. A następnego dnia w szkole, dziecko zadaje proste pytanie, DLACZEGO, Z CZEGO TO WYNIKA, DO TEGO TO POTRZEBA, a nauczyciel NIE PYTAJ, NIE WNIKAJ, MASZ TO UMIEĆ!!
A łączenie czegoś w ciąg przyczynowo skutkowy na Historii wkurzało panią niesamowicie, gdy coś nie miało logicznej spójności i doszukiwałem się jej, bo śmierdziało tu spiskiem i brakowało jakiś informacji na temat stron trzecich itp. to nauczycielka kipiała złością :D
Łączenie ciągów przyczynowo - skutkowych to domena logiki. Logika to domena mężczyzn - domeną kobiet są emocje.
jehwoh Bardzo mnie tym zdenerwowałeś ;((
miętowy wilk jesteś kobietą...
Ciekawy ciąg przyczynowo-skutkowy
Ale masz kompleksy jehwoh... To, że jedna kobieta taka była, nie oznacza, że wszystkie takie są - zapamiętaj to sobie :)
Warto zaznaczyć, że obecny model edukacji jest de facto zaadoptowany z Prus, czyli państwa stawiającego armię jako najlepszą formę organizacji społecznej. Widać zresztą wyraźnie żywcem wyrwane wojskowe motywy: mundurki, dzwonki, dyżurnych, czy apele. Nazewnictwo nie jest przypadkowe.
+Zbigniew Ostrowski Moja szkoła mieściła się w budynku po koszarach pruskiej policji konnej, co potęgowało uczucie "skoszarowania".
To nieźle
Witamy nauczyciela. Nauczycielowi nic się nie powinno należeć, bo to w 99% zwykły bandzior i nieudacznik życiowy, który lepiej wie, jak wychować dziecko, od rodziców. W szkole nie powinno być dyscypliny - szkoły w ogóle nie powinno być. Ewentualnie powinna być, ale jeżeli nadal jest w takiej formie, to powinna zostać ZMIAŻDŻONA, zmiałkowana.
Proszę, powiedz mi, czego nauczyłeś się w szkole? Ja przez te wszystkie lata nie nauczyłem się absolutnie nic! jedyne co zyskałem, to dzieciństwo wsadzone w dupę, pobicia i groźby karalne w szkole.
Osoby, którym podoba się edukacja, to albo dzieci nauczycieli, albo nauczyciele.
Tygra brzmi to dla mnie jak nieznajomość tematu. Myślę że jako
1)skłonny do refleksji
2)uczeń
3)w wieku licealnym
4)planujący iść na psychologię
jestem osobą odpowiednią do wypowiadania się o nauczycielach.
Moim pierwszym odruchem była chęć całkowitego zanegowania twojej wypowiedzi, ale stwierdziłem że to nie do końca prawda. Wspominając czasy podstawówki czy gimnazjum (raczej podstawówki) nie było tak kolorowo. Jeżeli w gimnazjum przeciętny nauczyciel był niekompetentną jednostką o zamkniętej głowie cechującą się niekompletnym spełnieniem życiowym i chęcią traktowania uczniów według zasady "dzieci i ryby głosu nie mają" (co nie jest do końca bezpodstawne), to podstawówce było po prostu źle. Mi na przykład trafiła się wychowawczyni która (z opowieści mamy która ją widuje) miło mnie wspomina, ale pamiętam kilka akcji gdzie wywołała we mnie takie emocje, że gdyby nie różnica płci, statusu społecznego, wieku i gdybym przede wszystkim nie był tak nieśmiały i zamknięty w sobie to dałbym jej w twarz. Brutalny sarkazm jako reakcja na nieodrobioną pracę domową jest nienajlepszą opcją dla gimnazjalistów, ale jako reakcja skierowana do 8latka jest według mnie po prostu przejawem albo niestabilności emocjonalnej przekreślającej jakąkolwiek możliwość pracy z dziećmi w tym wieku, albo po prostu kretynizmu.
W liceum natomiast sprawa ma się zupełnie inaczej. Kadra nauczycielska złożona z osób z pasją na odpowiednich stanowiskach robi to co do nich należy, uczy relacji międzyludzkich, stymuluje do dorastania przez nakładanie odpowiednich zadań na odpowiednich uczniów. Głupoty nie traktuje z pobłażliwością, ale pomaga się z niej wyleczyć.
Cały czas mówię oczywiście ogólnikowo, ale te średnie dość dobrze oddają faktyczny ogląd sytuacji.
Ja z kolei przez podstawówkę i gimnazjum przeżyłem piekło. Ile to razy mnie pobito, to nie potrafię policzyć. Ale zawsze wyglądało to tak: Szedłem sobie np. do klasy lub biblioteki, podchodzi dwóch kolesi, coś tam gadają, jak próbuję pójść dalej (zgodnie z radą nauczycieli i rodziców, by „Po prostu odejść dalej"), to oni mnie otaczają, dwóch lub więcej mnie łapie, a jeden zaczyna bić np. w brzuch. Po czym nauczyciel reaguje dopiero wtedy, gdy ja zaczynam się bronić, czyli obijać gnojom mordy.
wtedy grupka nauczycieli brała na wszystkich do gabinetu psychologa/pedagoga szkolnego. ich trzymali 5-10 minut, sprowadzało się to do tego, by powiedzieli, co się stało (oczywiście zawsze mówili, iż to ja zacząłem, że ogółem oni tacy niewinni). Mnie za to trzymano zawsze jedną, dwie godziny lekcyjne.
I nieważne ile miałbym śladów na ciele zawsze słyszałem:
1) To na pewno twoja wina, ty musiałeś ich jakoś sprowokować (tak, prowokowałem ich tym, że np. Szedłem do klasy albo że w ogóle się urodziłem)
2) Ale przecież mogłeś ich zignorować i iść dalej (tak, szedłem dalej, a oni mnie tak czy inaczej atakowali)
3) MOGŁEŚ to rozwiązać pokojowo, przyjaźnie (tak, zwłaszcza jak mi wygrażali nożem, wyzywali moją matkę od kurew i puszczalskich szmat - JEBIE MNIE „zło dobrem zwyciężaj", gadają tak spierdoliny, które w życiu krzywdy nie zaznały, Idealiści czy Feministki/Social Justice Warriors.
Przeżyłem 6 lat czegoś takiego w podstawówce, a potem, podczas wakacji pomiędzy 6 klasą podstawówki, a 1 gimnazjum, błagałem na kolanach, ze łzami w oczach moją mamę, by dała mnie do jakiejkolwiek innej szkoły, bylebym nie musiał wracać do tej (Gimnazjum i podstawówka były połączone, w jednym budynku, Dodatkowo integracyjne, czyli chodziła tam praktycznie sama patologia). Niestety, moja mama była głucha na moje prośby i musiałem spędzić kolejne III lata w tym -obozie kon- , tfu przepraszam, w szkole.
Ja już sobie powiedziałem - „Jeżeli kiedyś będę mieć dziecko, to albo nie poślę go w ogóle do szkoły, albo poślę do szkoły, ale przed wysłaniem go do szkoły, będę mu puszczać Filmy, animacje, z dużą dozą przemocy, np. Atomówki (gdzie nawet Jucha leci), Batman TAS itp. żeby wiedziało, że jak ktoś robi komuś krzywdę, albo jemu robi krzywdę, to nie ma „Rozwiązywać tego pokojowo, przyjaźnie", tylko takiemu delikwentowi zmiażdżyć nos.
Właśnie szkoła JEST wynikiem głębokiego zrozumienia jak działa ludzka psychika, ale ma INNY cel niż większość sądzi. Celem szkoły jest INDOKTRYNACJA, ma wyprodukować wystarczająco kumatego osobnika by mógł sobie poradzić w środowisku pracy, by mógł wykonywać polecenia, ale aby NIE ROZUMIAŁ co się wokół niego dzieje. Taki system produkujący niewolników przekonanych o swojej wolności. I dlatego właśnie szkoła wygląda jak wygląda.
Dokładnie to samo chciałem napisać: twórcy systemu edukacji doskonale znali się na ludzkiej psychice.
@Wiktor 'Scienceee' Kowalski Twoja indoktrynacja zakończona sukcesem.
Otóż to.
100% racji
ktoś ci powie że siejesz teorie spiskowe a niestety to prawda, tak samo jak z kryzysami gospodarczymi gdzie raz na kilka lat trzeba wydoić klasę średnią, która zbyt dobrze sobie poradziła
Masz rację mnie też!!!
Ja słyszałam, że w Norwegii w szkołach są lekcje *gotowania*, na stołówkach można sobie dobrać to co się lubi i tyle ile się zje, np. na matematyce jest jeden wielki stół i dzieci rozwiązują zadania *razem* przez co uczą się współpracy. Tyle na ten temat. Gdyby w polskich szkołach tak było to napewno byśmy się czegoś nauczyli i szkoła była by chyba najlepszą rzeczą w moim życiu.
no tak, tylko inżyniera, konstruktora, architekta, adwokata, lekarza, człowieka od IT się chyba tak nie wykształci. Jak to wyglada, rozwiazywanie zadania mat. w grupie, bo widze to tak, że bystrzejsze matematycznie dziecko, juz wpadło na trop jak rozwiązać zadanie, mniej bystre jeszcze nie, i teraz co? W klasycznym przypadku zglasza się ono, prezentuje zamysł a reszta juz bezmyślnie to kopiuje. Jak nie nastąpił przebłyski w głowie tak nie nastąpi u reszty. Lepszy ten kto wypracował rozwiązanie.
Pierwsze 3 slowa sa takie prawdziwe...
Nie to sie nazywa ZZZ -zakuć zdać zapomnieć
Zgadzam się w 100%!!!
U mnie pisze strata czasu największą stratą oczywiście pisze tak w szkole xd co za ironia
Ja też xd
Zwariowani ❤
Wiem że rok temu ale..... Ty tu?
Ty tu?
Szkoła jest po to żeby dzieci były pod opieką gdy rodzice pracują na podatki. Pod przykrywka nauczania jest to przechowalnia do momentu aż same dzieci będą pracowały na podatki
Ciekawa teza, ale chyba bez sensu?
To dosyć zabawny przykład, ale jako nastolatka bardziej interesowało mnie czytanie o bólu ucha u psa (gdyż chciałam zostać weterynarzem) i czytałam to zamiast nauki do historii i później do niej się nauczyłam ,ale nie z takim samym zapałem. O bólu ucha u psa pamiętam do dziś z historii nic.
Poza tym szkoła powoduje ogromny stres.
Ze szkoły bliżej do psychologa niż do wymarzonych studiów i pracy.
Najśmieszniejszą rzecz, jaką przeczytałem na stronie ministerstwa edukacji jest to, że lektury szkolne mają zachęcić do czytania. Wciskanie najchujowszych i najnudniejszych książek faktycznie zainteresowało mnie niesamowicie.
Ja miałam w większości fajne lektury. No sorry, każdy ma inny gust i nauczyciel nie będzie patrzył na każdego ucznia czy dana książka mu się podoba czy nie, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu się nie spodoba. A jednak te dzieła są ważne dla kultury. Trzeba przynajmniej raz w życiu przeczytać, żeby nie być głąbem co nic nie wie o własnej kulturze
super wykład. Wiele dzieci cierpi w szkołach i uważają się za mniej inteligentne lub nawet głupie a poprostu otrzymują zamało uwagi i zostają spychane na drugi plan bo nie potrafią dotrzymać kroku tym "bardziej utalentowanym"
Problem tylko w tym, że szkoły państwowe nie zostały wprowadzone po to by kreować wykształconych i samodzielnych ludzi, więc chyba swoją rolę spełniają zgodnie z planem...
To jest błąd robić ze Ślązaka ''prawdziwego Polaka'' tylko w sensie dbałości o poprawność gramatyczną i pisownię. Polskość rodzi się w sercach i wynika z poświęcenia dla wyższych celów, czego SZKOŁA zbadać nie może ani ocenić. I to jest ból dupy edukatorów!
Pomysł, że korzystne dla państwa jest posiadać grupę roboli jest czystą głupotą, w systemie edukacji który tworzył by ludzi naprawdę kreatywnych i zdolnych do krytycznego myślenia przy wolności gospodarczej i obywatelskiej poziom gospodarczy szybko przegonił by USA pod względem PKB na osobę, konkurencja z innymi państwami pokazała by jakie zdolności królują na rynku pracy, wśród przedsiębiorców czy inwestorów.
To po co tam chodzimy?
Jeśli chodzi o głoskowanie...moją córkę w wieku 7 lat dokładnie zniechęcono do czytania przez głoskowanie. Dowiedziałam się również, że to moja wina, bo córka ma dużo nieobecności. W dwa, tak DWA tygodnie nauczyłam dziecko czytać metodą sylabową w domu czytając 15 minut dziennie i przepisując czytanki. Pierwszą czytankę córka przeczytała sama w ukryciu przede mną, czytała pod kołdrą książeczkę o bohaterkach Krainy Lodu, po trzech dniach zaprezentowała mi swoje umiejętności, nauczyła się książki na pamięć:))) żeby się nie jąkać przy czytaniu, minął rok, od tej chwili, kiedy przekonała się że da radę, jest niestrudzonym czytelnikiem i notorycznym gościem biblioteki.
Zgadza się, bo jedne dzieci czytają głoskami, inne sylabami ( ta metoda jest lepsza ). Rodzice powinni uczyć dzieci. Efekty byłyby zdecydowanie lepsze. Dziecko uczyłoby się mniej w porównaniu z godzinami spędzonymi w szkole, ale nauczyłoby się więcej.
@@Marsa3476-l5j Ja czytam głównie wyrazami, a nie głoskami, czy sylabami :-)
@@kolejlove4372 To nieodwracalna konsekwencja nauki czytania😉
@@Marsa3476-l5j niekoniecznie konsekwencja, to tzw metoda globalna, gdzie zapamiętuje się "obraz" wyrazu. potem różnicuje się litery/głoski i sylaby. Dla mózgu tak jest wygodniej (łatwiej mu analizować niż dokonywać syntezy), dla większości nauczycieli niestety nie...
@@BlueSparkle Zadziwiające jest to, że jeszcze 40 lat temu rzadko się zdarzało, żeby uczeń kończący podstawówkę nie potrafił czytać. Obecnie jest mnóstwo nowych teorii i mnóstwo analfabetów. Plaga! Cyfryzacja prowadzi do skrajności. Dziecko potrzebuje książki, kartki i ołówka.
Nienawidzę szkoły. Zniszczyła mnie, nigdy nie pomogła, niczego nie nauczyła, zahamowała mój rozwój, nie dała czasu na pasje, nie nauczyła mnie siebie, nie pokazała jak się uczyć, zniechęciła do nauki. Niszczyła mnie każdego dnia oczekiwaniami, presją, stresem i nie dała nic w zamian. Byłam piątkową uczennicą kiedy dla siebie byłam nikim a kiedy zaczęłam się rozwijać, próbować nowych rzeczy, szukać siebie i swojego powołania dostawałam pały bo nie miałam czasu na szkołę bo przecież ona zajmuje cały dzien. O 6 rano wstać o 17 miałam powrót a po zjedzeniu czegoś ciepłego praca domowa, lektury, nauka do sprawdzianów. Do tego od 5 lat choruje na depresje. Gdyby nie ten bunt mogło by mnie nawet już nie być. Rodzice do dzisiaj wypominają mi że zamiast przynieść kolejny czerwony pasek na świadectwie odnalazłam siebie we wszechświecie i swoje powołanie. Wiele mnie to kosztowało, nieuchronny nawrót choroby wisi nade mną jak wyrok śmierci. Pozbierałam się ale nigdy nie wybacze szkole tego przez co przeszłam. Nienawidzę szkoły i będę walczyć o moje dzieci żeby nie zgubiły się przez szkołę tak jak ja.
Sama nauczyłam się czytać w wieku 5 lat z gazet tylko dlatego , że tata organizował w domu wśród mojego rodzeństwa konkursy czytania a nagroda była czekolada ( lata 70-te)
Miałaś dużo szczęścia.
Ja czytałam mając 4. Też pierwsze szlify zdobywałam w gazetach. Niestety nie było konkursów a jedynie niedowierzanie i podejrzenia o "zgadywanie".
Jeden z lepszych wykładów na TEDx. Pani przedstawiła to o czym wszyscy wiedzą tylko każdy się boi głośno powiedzieć.
W 535 roku urodził się Zygisbert I, król Austrazji. Dzięki tej i wielu innym ciekawostkom jestem zabawny na imprezach :).
Mówi Pani to co czuję od dawna. Nie wiem tylko jak to zmienić. A moje dzieci (2 z 3) już w szkole. Córka w 4 klasie ryje bez sensu na pamięć i nie ma czasu na naukę myślenia. Uczymy się jak wryć to czego potrzeba żeby napisać kartkówkę i sprawdzian i płakać mi się chce bo mam poczucie totalnego bezsensu takiego działania :(
Ja jestem w Edukacji Domowej od ponad dwóch lat i zaczęłam dopiero w pierwszej gimnazjum. Da się 😉 To jest naprawdę fajna, ciekawa sprawa 😃
Mój syn mega bystrzak nie nauczył się ryć na pamięć i w piątej klasie jedzie na trójach. Myśli całkiem nieźle, tylko przestaje rozumieć cokolwiek, kiedy się za długo gada (co nie przeszkadza mu nucić całymi godzinami ulubionych piosenek i mieć jedynej piątki z angielskiego - poza plastyką i techniką...)
Ela R nie znam się ale wydaje mi się że nie jest to jeden z wymogów bycia lekarzem
Można to zmienić tak jak pani w filmie mówiła - alternatywnym sposobem edukacji. Niestety poza edukacją domową żaden z tych sposobów nie jest darmowy, ale każdy z nich jest lepszy niż systemowa szkoła. Moje córki uczą się w edukacji domowej, jedna chodziła wcześniej do szkoły systemowej i nie wyobrażam sobie że miałaby tam wrócić...
Zgadza się. Podstawówka była dla mnie średnia i nudna, liceum to był totalny horror i całkowita strata czasu (wieczny obłęd zgorzkniałej i nawiedzonej polonistki oraz mamroczący historyk). Dopiero studia wyższe to był ciekawy czas - uczyłem się to co lubiłem, więc z pasją zgłębiałem matematykę i informatykę a nie jakąś masę nie potrzebnych mi do niczego rzeczy.
a ja lubiłem podstawówke....ulegasz mind control
dokładnie, dopiero studia gwarantują ograniczony obszar, który masz ochotę studiować.
Artur Czekalski Pod warunkiem, że rodzina nie wgramoli się i nie narzuci ci, na jakie studia masz iść, a nie masz kasy na wyjazd na wymarzony kierunek, bo nikt ci nie pozwolił na pracę na czarno. Wtedy to jest ulubiony okres.
Ja zacząłem szkoła traktować luźno w technikum, i był to o niebo lepszy czas niż wcześniej.
Nie polecasz liceum?
Tak! Człowiek żeby przetrwać musi umieć się dostosowywać do zmieniających się realiów. Czasy internetu to niesamowity okres który pędzi w niesamowitym tempie i to co dziś się nauczymy jutro trzeba zapomnieć i szybko przyswoić nową wiedzę!
Bardzo ładne wystąpienie Angeliko :)
No nie zgodzę cię, 1-8-L miał z tym problem :D
+Piotr Bajbak No nie wiem czy bardziej tempo czy tępo.. :/
Julia Ziółkowska ja też nie wiem :D
Fajny wykład, taka jest prawda. Szkoła systemowa, ujmuje. Wiedzą o tym, ale taki jest cel SYSTEMU. Odczłowieczyć, zaprogramować, ogłupić. Zrobić robotów, odciąć od Świadomości, zabić radość, wzbudzić nienawiść... wiele wiele więcej! Dużo zdrówka 🙋☺
Najgorsze w nauczycielach jest to że mają "pupilki" np pani od matematyki powiedziała "oj tu masz parę błędów ale no cóż dam ci 6" albo na ostatniej lekcji "ty tam się nie zgłaszaj niech oni pomyślą" albo "nawet nie rób tych zadań to strata czasu" a gdy pani się go zapytała jak to zrobić nawet nie wiedział
nie pamietamy bo nasz mozg pamieta tylko to co jest powiazane z najwieksza liczba doswiadczen, emocji i pragnien, a szkola ma nas nauczyc posluszenstwa i oceny innych,a nie wiedzy, szkoła uczy siadac i wstawac na dzwonek i dzielic dzieci na lepsze i gorsze oraz pedzic za sukcesem
Jeśli nie nauczysz się oceniać ludzi, to będziesz doświadczać ich ciągle, i ciągle, i ciągle... To tak jak bić głową w mur i dziwić się czemu ciągle głowa boli.
Moje serdeczne gratulacje! Nareszcie ! Ktoś w taki prosty, piękny i emocjonalny sposób powiedział prawdę o szkole. Ten przekaz ma szansę być zrozumiany przez większość jeszcze nieświadomych obywateli.
Regina Jakubczak dobrze byłoby gdyby ten materiał pojawił się w wieczornym wydaniu wiadomości. Ale kto do tego dopuści?
Już dawno nie wysłuchałem tak interesującego wykładu w tak przystępnej dla każdego słuchacza prostej formie. Jestem pisarzem i bardzo doceniam naukę prowadzoną w formule: minimum słów - maksimum treści. Bardzo dobrze, że tacy ludzie jak Pani dbają o rozwój dzieci, ale nie dobrze, że są tak nieliczni. Pozdrawiam!
Sam chodzilem do szkol, w ktorych jak mantre ciagle powtarzano "wysoki poziom", "najlepsza szkola w wojewodztwie". I co? I co z tego poziomu poza pusta gadanina zostalo? W ilosci innowacji jestesmy gleboko w tyle, systemy zarzadzania i technologie conajwyzej kopiujemy lub sprowadzamy, powielamy rozwiazania tego "glupiego i niedouczonego" zachodu, owszem, nawet cos sie i u nas urodzi jako swego rodzaju wyjatek potwierdzajacy regule, ale prawdziwie wysoki poziom ma swoje odbicie w gospodarce, a nie konkursikach dla gimnazjalistow. Jak przypominam sobie wymagania niektorych nauczycieli, i program, to po prostu noz mi sie dzisiaj otwiera, i conajwyzej zal mi czasu, jaki poswiecilem na "nauke'. Dla mnie dobry system nauczania, i szkolnictwa, to taki, w ktorym uczen nie musi przepraszac, ze cos go nie interesuje. W zasadzie oceny powinny byc przyznawane nie uczniom przez nauczycieli, a odwrotnie. Zainteresuj mlodego czlowieka czyms - takie powinno byc zadanie szkoly. Nastepnie dac uczniowi mozliwosc zglebienia tematu doglebnie na wyzszych etapach. Jesli dany przedmiot, dany material przedmiotu go nie zainteresowal - dlaczego jest oceniany, dlaczego wymusza sie na nim branie udzialu w czyms, co go nie interesuje, dlaczego ma sie tlumaczyc? To juz jest gwalt na mlodej psychice dziecka i jej urabianie przez system. U mnie w LO byl jeden zakrecony koles, ktory sie wybil. Stworzyl znana w Polsce firme, ktora robi gry komputerowe. Ale nie ma nawet matury. Nie zdal, bo nie inetersowal sie biologia, fizyka, chemia, polskim czy historia, i pozostal sobie wierny. Ale byl fenomenalny z matmy i informy. FENOMENALNY. Za to mature zdali kolesie, ktory byli dostateczni, i do bolu przecietni ze wszystkiego, i ci zostali nagrodzeni, poszli na studia - to sa dzis ludzie wyksztalceni. Brzmi dumnie , i to chyba tyle....
Chodziłam do jednej z dobrych szkół z wysokim poziomem.
Jedyne co wyniosłam to depresję, początkującą fobię społeczną i nerwicę.
Fhgu f
Do jakich szkol srednich wtedy chodziliscie? :)
UWIELBIAM. Ludzie trzeba otwarcie o tym mówić, ponadto muszą o tym mówić ludzie dorośli bedący autorytetem praktycznym. Bo nawet jeśli argumentuje się sensownie prawdę o szkolnictwie a jest się w nie bezpośrednio zaangażowany jako uczeń to nikt nie słucha cię na poważnie, uznając to za "nastoletni bunt".
Tylko czy coś z tym zrobią? Myślę, że sporo dorosłych ma wystarczającą ilość własnych problemów.
Fascynujacy wyklad !!!!! Wszystko sie zgadza Dziekuje I serdecznie pozdrawiam
Pani Angelika M. Talaga zachwyca ...... przepiękną polszczyzną. Z rozkoszą słucha się ojczystego języka w tak niesamowicie pięknym brzmieniu. Temat wykładu - zmuszający do przemyśleń.
A ja uważam, że powinno się samemu wybrać przedmioty, na które chce się uczęszczać.
+1
O TAAAAK +10000
Najlepszy przyklad z nauka czytania. Lista lektur skutecznie zniecheca do przeczytania czegokolwiek. Trzeba miec szczescie kiedy nauczyciel zaproponuje ksiazke z poza listy, mi tak sie zdazylo i zaczalem wiecej czytac.
Wiedziałam to od dawna, ale nie w tak skondensowanej wersji. Dziękuję.
Pani Angelika bardzo dobrze mówi. Wszystko co powiedziała jest prawdziwe i zgadzam się z każdym słowem. Takich ludzi potrzebujemy w Ministerstwie Edukacji.
Bardzo się cieszę, że akurat trafiłam na ten filmik. Uświadomił mi on jak bardzo marnowałam i jeszcze marnuje sobie dzieciństwo i młodość chodząc do szkoły i ucząc się metodą zakuć, zdać i zapomnieć, która nic nie daje, ale właśnie tego nas tam uczą. Jako uczennica, kiedy mam iść do szkoły to już myśle, żeby jak najszybciej się stamtąd wydostać. Jedyny pozytywny aspekt chodzenia do szkoły to taki, że można poznawać i polepszać kontakty z ludźmi, no chociaż nie zawsze jest tak kolorowo. U mnie w szkole wszystkie lekcje są prowadzone właśnie w taki typowy, nudny sposób, dyktowanie suchych faktów z podręcznika, pisanie bezsensownych notatek, brak jakichkolwiek emocji w przekazywaniu wiedzy albo po prostu ,,Przepiszcie sobie tekst ze strony 10 do zeszytu, róbcie sobie zadania”. A gdy przychodzą egzaminy nauczyciele po prostu zamęczają nas codziennymi kartkowkami, sprawdzianami, na których często są takie rzeczy, których w ogóle nie omawialiśmy na lekcji i myślą że nagle wszyscy staną się orłami ze wszystkich przedmiotów. Nie wiem kto był na tyle mądry że wymyślił taki system edukacji i dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł żeby to zmienić?
Bo nawet sama lekcja to test na przyswajanie wiedzy
Bo taki jest plan polityków, żeby ludzi ogłupić, wtedy nimi łatwiej manipulować
Nienawidzilam szkoły a najbardziej historii a teraz po 20 latach pasjonuje się historią geografia i psychologią. Czytam dużo ciekawych książek i oglądam interesujące wyklady i jestem bardzo głodna wiedzy. Ze szkoły niewiele pamiętam a co najważniejsze wcale nie przygotowała mnie do życia do pracy. Wszystkiego musiałam nauczyć się sama z biegiem lat.
Dlaczego taka osoba nie zostanie ministrem edukacji? Dlaczego w większości przypadków kluczowe funkcje w państwie sprawują osoby nie mające zielonego pojęcia o dziedzinach którymi się zajmują? To mniej więcej tak jakby pilot samolotu latał posiadając kartę rowerową. Czy jest ktoś chętny na lot z takim pilotem?
+krzysztof kloc Bo ta Pani najdalej 3 lata temu dopiero skończyła studia i jeszcze w świecie nauki jest NIKIM. Firmę o nauczaniu otworzyła podobno w 2010r. co stoi w sprzeczności z wpisem do KRS z roku 2013r ale OK...
Jednym słowem będąc na 1 roku studiów już uważała się za eksperta od nauczania(podziwiam EGO) a to nie wróży nic dobrego.
Jeszcze lepsze, że ja to samo mówiłem swoim rodzicom i nauczycielom (ku ich irytacji) dobre 15 lat temu - jestem trochę starszy od prowadzącej. A wtedy jeszcze siedziałem w liceum.
"MYŚL" jakby powiedział tata. Skoro byle licealista mówił to samo co "ekspert z dyplomem", to ciulowy ten ekspert, bo problem jest powszechnie znany i rozumiany.
"Taka osoba" nie tyczyło się konkretnie tej Pani, lecz kogoś z wiedzą i kompetencjami na stanowisko ministra edukacji.
bo dzieci mają być uczone nie myślenia ale jak być posłusznym, takimi ludźmi łatwo się rządzi a geniusze tworzą temu zagrożenie
Dlaczego ludzie dalej nie rozumieją że nie chodzi o zmianę tresera tylko o zrzucenie kagańca w postaci obowiązkowej edukacji. Tyle tu zachwytu nad samodzielnym myśleniem ale jak przychodzi co do czego to pretensje tylko do Wielkiego Brata.
Jest tyle ciekawych rzeczy w świecie, a szkoła przez swój system niszczy zafascynowanie uczniów do wielu interesujących rzeczy. I jaki jest sens, że siedzimy nad stertą książek i myślimy, że moglibyśmy w tym czasie np. pójść pobiegać, co byłoby wręcz wskazane dla rozwoju ucznia, ale nie, lepiej siedzieć nad warstwami makulatury i marzyć o tym, by się realizować, póki jest czas
Boże, jak bardzo to jest prawdziwe i jak bardzo się z tym zgadzam. To jest dokładnie to, co myślę na temat szkoły i jej podejścia do człowieka.
Gratuluję! Słowa w punkt!
Mój pięciolatek "utknął" z czytaniem. Potrafi ale mimo wspólnego czytania i moich starań, znania liter od dwóch lat, różnych pomocy i gier...
A tu... DZIĘKUJĘ !!!! ... Napiszę mu list gdzie schowałam czekoladkę w pokoju, powiem mu tylko co jest napisane na kartce i mam pewność już teraz - przeczyta! A taki słodki start motywuje na dłużej bo fajnie bez tłumaczenia lecz właśnie w praktyce ukazuje maluchowi sens czytania i dalszej nauki w ogóle.
A nie nadużywamy słodyczy, co więcej nie jest to tez stosowanie metody kija i marchewki. Np przeczytaj a dam Ci... Nie lubię tego i staram się unikać takich praktyk. Dziękuję raz jeszcze za tę inspirację.
Mam 20 lat spedziłam w szkole 13 lat, a ostatnio kiedy przyszło mi napisać oświadczenie, a co dopiero je zaadresować i wysłać, zero wiedzy na ten temat ale za to znam historie antycznej grecji, wiem jak rozmnaża się kasztan, znam walute starożytnego egiptu....
NAJWAŻNIEJSZĄ WIEDZĄ DLA CZŁOWIEKA JEST.....WIEDZA O NIM SAMYM....poznaj SIEBIE....poznaj swój mózg, swoje emocje, organizm, swoją indywidualnosc, zdolności...aby umieć sobą zarządzać, byc radosnym zdrowym i osiagać swoje marzenia (poznanie siebie to najważniejszy SUKCES).
Niesamowite!, dziękuję, że wrzuciliście to na youtube, że ludzie mogą dotrzeć do tych informacji ZA DARMO!. Super! :)
Marta Lobka 90% upośledzonych Polaków jeszcze się z tego śmieje ale widzę wielki postęp wśród wspaniałych Polaków ze oglądając takie filmy z przekazem , rozumieją i chcą zmienić tak życie by było ciekawe i intelektualne a nie zagłębionej w czymś na co nie mamy wpływu
święta prawda Pani Angeliko, wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest....jak śpiewał klasyk...
Niestety nie wywrócimy od razu betonu polskiego szkolnictwa do góry dnem, pozostaje wspieranie prywatnych, kreatywnych, mądrych szkół....na które w większości nas nie stać.....i kółko się zamyka....a na jutro i tak jazda odrabiać lekcje i ryć na pamięć daty i wierszyki...
Niestety podobny system panuje na uczelniach wyższych....także ten beton durnego rycia tkwi o wiele mocniej i o wiele głębiej niż nam się wydaje....
Dziękuje że Pani zwróciła na ten problem uwagę. Jest zatem Pani na czarnej liście ministerstwa (anty)edukacji
Pozdrawiam!
;)
Po prostu s.z.k.o.ł.a. to specjalistyczny zakład karno opiekuńczy łączący analfabetów
Słabe i stare
Tak jak i twój komentarz
Pieknie opisane !!!!!!!
Panie Michale, zgadzam sie w 100% ze Polska szkole nalezy zreformowac i jest bardzo duzo do zrobienia. Ciesza mnie glosy osob zaangazowanych i rowniez dostrzegajacych potrzebe zmian. Prosze jednak pamietac ze krytykanckie komentarze tego typu naprawde nie sa pomocne. Wielu nauczycieli, ktorych rowniez znam osobiscie, wklada cale serce w nauczanie. Jest czescia systemu, ktory nie dziala, jednoczesnie starajac sie wykonywac swoja prace najlepiej jak to mozliwe.
Brawo
brawo, wreszcie ktoś to powiedział na głos, szkoła musi sie wreszcie skończyc i dlaczego jest obowiązkowa?
Brawa dla Pani, ale Ameryki nie odkryto tutaj. Po prostu krotko i zwiezle napisze. System szkolnictwa jest tak stworzony by specjalnie tworzyl ludzi nie kreatywnych i takich, ktorzy by napewno nie probowali obalic system swiatowej kontroli ludzi.
Ja bym bardziej powiedzial, ze system jest taki bo panstwowy. Dziecko musi isc do szkoly i siedziec az rodzic przyjdzie, a nauczyciel musi siedziec w szkole az rodzic przyjdzie.... tak wiec robi tak malo jak sie da, zeby nie bylo ze nic nie robi. I z lenistwa jest nauczanie od deski do deski wikipedii na pamiec, bo tak najprosciej dla nauczyciela
@@wiktorrosinski2294 Nauczyciel jest związany durną podstawą programową, którą opracował ktoś, kto niewiele o tym wie... Większość uczniów w ogóle nie chce się uczyć. Nie chce, więc niech przyspasabiają się do pracy i wio ze szkoły ... Nauczyciel gro czasu przeznacza na dyscyplinowanie klasy, bo są w niej osoby, które nie chcą się uczyć.I koło się zamyka. W najgorszej sytuacji są ambitni, zdolni uczniowie. Jeśli trafią na nauczyciela z powołania to on poświęca swój prywatny czas, żeby im pomóc, bo wtedy naprawdę realizuje się.
@Wiktor 'Scienceee' Kowalski Tu całkowicie zgadzam się z panem jeśli myśli pan o sposobie nauczania przed powstaniem KEN, ale to dotyczyło nauczania domowego przez guwernantów. Ale wówczas nauczanie dotyczyło niewielkiej grupy uczniów.
Ma wiele racji ale tez łatwo jest coś skrytykować. Osobiście tez mam jakies żale do szkoły ale poznalem na swojej drodze kilku nauczycieli ktorzy potrafili byc ponad aktualny stan, potrafili znalesc dla nas uczniow szanse, zaciekawic, zrobic zajecia inaczej, nie sprzedawac gotowych interpretacji wiersza tylko pytac nas o zdanie... i jestem im bardzo wdzięczny. Prawda jest ze wielu rzeczy nauczylem sie pomimo metod akademickich i szkolnych, nauczalem sam siebie w domu. Podobnie szkola spowodowala ze nie lubilem czytania i nauczylem sie dobrze czytac dopiero gdy potrzebowalem sie dowiedziec czegos do hobby czy zawodu.
Odpowiedz w skrócie -> zabija kreatywność i analityczne myślenie...aaa...przywiódł mnie tutaj głos Pana Knapika..;)
Mnie też lol
Mam takiego cudownego pana od historii, który mówi, że 'żeby uczeń się nauczył, musi chcieć się uczyć'. Przygotowuje nam różne gry i czasami sami musimy się wysilić, szukając wiadomości do notatki w podręczniku. Mało osób ma na jego lekcjach negatywne oceny.
Ehhh...
No w zasadzie ja też nie mam aż takiej złej historii pani od historii zadała mi zadanie domowe żebym zrobił coś związanego z historią w minecraft. Ogólnie buduje piramidę
Szkoła zabiera nam cenny czas który moglibyśmy przeznaczyć na rozwijanie swoich zainteresowań. Sam fakt że ktoś siedzi 8 godzin w szkolnej ławce jest przerażający. Bardzo dużo osób jest zmęczonych psychicznie szkołą. Co kompletnie eliminuje rozwijanie własnych zainteresowań w czasie wolnym. Dopóki nie zmieniamy tego systemu nasze społeczeństwo nigdy nie będzie szczęśliwe.
Bardzo przyjemny wykład, w dodatku to wszystko to 100% prawdy. Chętnie posłuchałabym rozwinięcia
znkaomite. już rozesłałem do znajomych. z niesłychanym wdziękiem przekazane ważne treści.
Łał!
Jestem świeżo po szkoleniu jak uczyć/rozmawiać biorąc pod uwagę biologię mózgu.
Także ten wykład idealnie się uzpełnia z tym czego się dowiedziałem.
Dodam jeszcze, że to kolejny argument czy też utwierdzenie mnie w tym, że to była dobra decyzja o zapisaniu mojego 5 letniego synka do akademi nauki gdzie ma możliwość uczenia się(!) czytania metodą globalną oraz poznawania matematyki sensorycznie.
Mam autystycznego syna- 6 lat, który swoim zachowaniem od zawsze pokazuje jak chory jest cały system, nie tylko edukacyjny. Od kilku miesięcy nie robię nic innego jak tylko " kłócę " się z żona o to czy ma iść do szkoły i czy sobie tam poradzi. Wiem że sobie nie poradzi bo jest na to za inteligenty. Mu wystarczy kilka minut czy sekund, żeby zrozumieć to, na co większość z nas potrzebuje godzin lub jeszcze więcej. I cały czas muszę słuchać że nie wysiedzi tam 45 min a co dopiero cały dzień, ze nie będzie posłuszny itd. Nikt nie chce zrozumieć że on doskonale wie czego chce i czego potrzebuje. A szkoła mu w tym nie pomoże tylko przeszkodzi. i Ciągle tylko słyszę że potrzebuje więcej terapii żeby więcej się mógł nauczyć żeby mógł iść do szkoły. A na pytanie dlaczego jest to takie ważne , tylko słyszę bo myśmy też tam chodzili. to jest przerażające. Piękny wykład,zgadzam się na 100%. Pozdrawiam
Nareszcie ktoś odważył się mówić o problemie głośno. Dziękuję.
Dokladnie !
To samo powtarza mój tata - dzisiaj uczymy się na pamięć, a powinniśmy uczyć dzieci jak szukać informacji, których potrzebują.
Wow. Odkrycie Ameryki. Tak na poważnie Fajnie że ktoś poruszył na nowo temat współczesnego sposobu nauczania.
Jak ja to znam! :D Odkąd byłam mała zawsze mówiłam że będę programistką tyle że... W szkole nigdy nie miałam dostępu by chociaż nauczyć się podstaw programowania. Jedyne co robiliśmy na informatyce to malowanie w paincie w szarych kwadratach z windowsem vista. W tym roku kończę gimnazjum i dopiero po 9 latach nauki mogłam wybrać jedyne w moim otoczeniu technikum informatyczne bo do tej pory jedyne co zapamiętam to "żeby nie wylać mojej H2O na klawiaturę!" :D Zawsze jak znajdę czas pomiędzy zadaniami domowymi, nauką do sprawdzianów i kartkówek, niezapowiedzianych odpowiedzi i lekcjami gitary to wykorzystuje go by przeczytać książkę czy jakiś poradnik odnoście podstaw programowania a nie kiedy urodził się Krzywousty :D
Konkret ! Szkoła tak naprawdę jest typowym hamulcem rozwoju i szczerze mówiąc w momencie kiedy ją skończyłem to zacząłem wierzyć w samego siebie i samodzielnie się uczyć nowych rzeczy ale PRAKTYCZNYCH i wymagających nieraz twardych nerwów. A moi znajomi pracują w fabrykach i przechwalają się jeden za drugim jak to na imprezie się ostatnio wybawili totalnie jak za czasów szkoły zero dojrzałości i ambicji. Wyrazy podziwu dla tej Pani nic dodać nic ująć.
Co robi dzieciak w szkole min, nudzi się bo są denne programy nauczania nie wyszukuje się talentów w szkołach w rożnych dziedzinach i nie daje się rozwijać im jedynie wybiórczo się do tego podchodzi i takowy dzieciak musi być dobry z języka polskiego matmy itd jeśli jest z wymienionych przedmiotów słaby naciska się na niego aby się poprawił ignorując jego pasje
I BARDZO go stresujac przy tym, np. Rodzine przez oceny, nauczyciele bo nie zda, ,,depresja szkolna'' i zabierajac jego/jej czas na pusta wiedze.
Dobrze że istnieją osoby które uczą się tylko tego co lubią a inne przedmioty mają totalnie gdzieś.
Dzięki temu są jacyś 7x lepsi z JEDNEJ rzeczy a nie umieć tylko po troszeczku z wszystkiego
Jestem wielkim zwolennikiem edukacji domowej. Zona ma odmienne poglady wiec bede musiał pójść na jakiś kompromis....Cała wiedza jaką posiadam pochodzi z korków i wlasnej ciekawości.
Wszystko co pani powiedziała wywołało we mnie emocje wiec na pewno to zapamiętam do końca życia ;) a są to uczucia ulgi i szczęścia ze nie jestem wariatka tylko dlatego ze jak patrzę w przeszłość to zdaje mi się ze w szkole stałam się dużo głupsza niż byłam jako małe dziecko. Pracuje obecnie w szkole podstawowej w Anglii i mimo ze presji jest tu mniej niż w Polsce, widzę te same schematy i dużo umysłów przemęczonych SUCHYM materiałem.
Nam wystarczyło żeby pan pozwolił nam gadać na lekcji i odrazu była to nasza ulubiona lekcja, kochaliśmy moment kiedy kończyła się ta nudna matma i mogliśmy iść na lekcje wiedząc że znowu ktoś coś odwali, powie i poprostu będzie fajnie. Kiedyś nawet konkurowaliśmy o to kto powie lepszy żart, czy kto wymyśli śmieszniejsze rozwiązanie. Tacy nauczyciele to złoto
Swietny wyklad, swietne komentarze... przeczytam wszystkie, bo sa niezwykle inspirujace :)
dziekuje wszystkim :)
TEN FILM TO ŚWIĘTOŚĆ NASZYCH CZASÓW
Sposób w jaki ona opowiada i używa niestandardowego słownictwa wplatanego w zdania jest genialny. Szacuneczek
Nauczaja regulek czyli encyklopedii, a nie zdobywania wiedzy. Dlatego, nasze dzieci coraz bardziej nie potrafia myslec
bzdura! bez wiedzy refleksja nie istnieje! Śmiem twierdzić, że takiej opcji nie ma. Nawet więcej POWIEM najpierw trzeba w to uwierzyć. (ja: error farmazon)
Z tego co widze to właśnie starsze osoby nie radzą sobie z myśleniem,krytyczną oceną,słuchaniem i czytaniem ze zrozumieniem w przeciwieństwie do młodszych.Nie potrafię na przykład już normalnie porozmawiać z mamą,bo jak przedstawiasz jej fakty i opinie niewyssane z palca to ona je zlewa i dalej trzyma sie swojej zmyślonej historyjki którą matka,ciotki,córki,szwagra żony powiedziała albo ma utarte zdanie na jakiś temat np nauczycieli i nie ma bata żeby nakłonić ją do przemyślenia tematu nawet jak jej podasz na tacy fakty i przedstawisz swój punkt widzenia,który bije na głowę jej "tak jest i tyle koniec kropka".
Geniealny, zabawny i edukacyjny TED. Co do systemu edukacji, to on robi dokładnie to, po co był stworzony. Na wzór pruski miał tworzyć podległych pracowników fabryk. Rządzący zdają sobie sprawę, że dzięki szkole mogą indoktrynować przyszłych wyborców. Świadomi ludzie się łapią za głowy i portfele jak to tak, a w rzeczywistości jest w tym logika, ale wyborcza.
Do dziś pamiętam dzień z liceum. Przyroda. Wszyscy notują definicję dyktowaną przez nauczycielkę. Założyłam że zrobię raz eksperyment, będę uważnie słuchać i starać się zapamiętać z lekcji, Ale bez notowania.
Wynik?
Czerwona na twarzy nauczycielka wciskajaca mi długopis do ręki.
Zapamiętane 3 minuty lekcji.
Czułam się bardziej niz zgwałcona psychicznie.
Czułam się złamana.
Niby oczywiste a jak pięknie prawdziwie i konkretnie ujęte. Pani Angeliko, pędzę jutro po obrączki, wszystko ustalone :)
ministermatmy Gdybym ja tylko poznał taką piękną i inteligentną kobietę :). Trzeba mieć nadzieję i cierpliwość, że taką poznam
Aż przypomniałam sobie mojego dawnego, świetnego nauczyciela od polskiego, który potrafił zainteresować i pokazać coś naprawdę fajnego. I wiecie co? Zwolnili go, bo nie szedł zgodnie z programem. Szkoda, bo właśnie przez niego zainteresowałam się językiem polskim i z marnej trójki przerzuciłam się na piątkę oraz postanowiłam pójść do liceum o profilu humanistycznym. Po roku nauki z tym facetem. Był cholernie inteligentny i bardzo sympatyczny. Wszyscy go uwielbiali. Ale nie wpisywał się w wymogi, więc wypad. Niestety.
My mieliśmy tak z wf każdy ćwiczył jak była ta pani zwolnili ją bo była "wulgarna" ale bynajmniej coś robiliśmy na wf a teraz mamy jakiegoś pana który ma prawię 60 lat i dla niego tylko chłopacy mogą ćwiczyć a my siedzimy w szatni
Świetny wykład!
Ważne uzupełnienie dla mnie!
💚💚💚
Dziękuję
W pełni się zgadzam z tą panią, lepiej bym tego nie ujął, choć od długiego czasu miałem podobne przemyślenia. Szkoła zamiast zachęcać, zniechęca do przyswajania wiedzy. Dziecko jest zmęczone wkuwaniem i siedzeniem, więc w domu tego nie robi, tylko skupia się na rozrywce.
Niezwykle mądry wykład i trudno się z nim nie zgodzić. W ogóle ze świadomością systemu, w którym żyjemy mamy na bakier... Niektórzy nawet nie wiedzą, że żyjemy w systemie... Tę tematykę będę również poruszał na moim kanale, zapraszam.
Podobno 80% ludzkich sukcesów (chodzi mi o standardowe życie, a nie geniusza) zależy od tego jakie mamy kontakty z innymi, jak potrafimy się z nimi porozumieć, skomunikować, przekazać coś. Od komunikacji, a nie od chemii, nie od fizyki, nie od reakcji soli, ani słowotwórstwa, nie od znania na pamięć wszystkich polskich królów. Wiedza też jest przydatna, ale to nawet nie jest TA WIEDZA. Szkoła nie uczy tego czego powinna, nie w taki sposób w jaki powinna. System edukacji jest przestarzały, nauczycile ani uczniowie nie mają życia. Wszystko jest totalnie bez sensu, a nawet jeśli zbieram dobre oceny, to nie znaczy to że lubię szkołę. W szkole mamy starszą nauczycielkę historii, która powiedzmy że to rozumie. Zrobiła nam ostatnio sprawdzian z książką, w którym mieliśmy opisywać najważniejsze zdarzenia w oparciu o szczegółowe opisy z podręcznika, mówiła że to po to abyśmy nauczyli się filtrować treść, myśleć. Sprawdzian wypadł słabo. Dzieci po prostu nie umiały zauważać tego co ważne, przepisywały żywcem nieistotny tekst z podręcznika. To świadczy o tym co robi z nami szkoła. Właśnie to. Boże
Do-kła-dnie, tak właśnie myślałem, ale nie potrafiłem tego określić w oparciu o neurologiczną wiedzę. Osobiście chodzę do technikum na tyle by aktualnie skończyć klasę, a sam w domu w ciągu 1 dnia jestem w stanie nauczyć się tyle co przez miesiąc w szkole i to naprawdę nie wyolbrzymienie.
Przewspaniała!
W pełni się zgadzam. Jak chodziłem do szkoły średniej uważałem system edukacji za jedną wielką pomyłkę. Nie miałem problemów z ocenami ale tylko się zraziłem do nauki. Pogodziłem się z nią w 2019 roku i od tego czasu zrobiłem intelektualny i emocjonalny progress większy niż poprzez całe lata szkoły.
Oja normalnie się zakochałem ! Takich ludzi, jak Pani Angelika potrzeba w tym kraju :)
a to dobre jest. przez szkołe totalnie emocje straciłem, w wieku 14 lat zrozumialem wkoncu że moj mozg od rozpoczecia szkoly wgl sie nie rozwijał w wieku 15 lat totalnie poswiecilem sie rozwoju osobistego, a w wieku 16 lat zaczełem uczyć sie japońskiego na swoja reke, dobiero w tedy moj mozg zaczal pracować, przymus zabił mnie w szkole od samego poczatku. Moge podziekować szkole że niczego sie nie nauczyłem dobrze że sam zdecydowałem pracować nad sobą.
Szkoła publiczna powstała po to, by kobiety mogły pójść do fabryki.
Najsmutnejsze jest to, ze wiekszosc kobiet uwaza ze to "pojscie do fabryk" i rozne inne wynalazki feministyczne bylo zdobyciem wolnosci przez kobiety.
Jeśli chodzi o wiedzę, której nie musimy się wykuwać, bo mamy ją na wysiągnięcie ręki w Internecie, to jest jak przechowywanie broni w schronie. Jak masz wiedzę w głowie a nie w telefonie, to możesz korzystać z niej w szerszy i szybszy sposób.
Ale z resztą mowy się zgadzam :)
Z perspektywy ucznia, wiele w tej wypowiedzi jest prawdą. Ciekawe, czy ta pani umiałaby napisać projekt ustawy, zmieniający do góry nogami nasz polski system edukacji? ;)
+Strategiczny Kacper Nie, bo takie wypowiedzi znajdują się już w niezliczonej ilości książek i rozważania nad sensem "nauczania" praktykowano już 20 lat temu. Dziś znowu ktoś odkrywa koło na nowo w nadziei, że młodzi (komenty pisze jak widać pokolenie gimnazjalistów) uznają re-twórcę za geniusza ^_^
Żeby wywrócić cały system do góry nogami i zrobić to lepiej trzeba by było ostro zaryzykować i nie byłoby tam miejsca na bezstresowe wychowywanie/równość i głaskanie po głowie, bo to się wyklucza!!
Jest pewien azjatycki kraj (za cholerę nie pamiętam który), który od podstawówki leci "działowo". Chcesz iść na studia inżynieryjne, to wpierw zalicz szkołę o profilu matematycznym i pokaż, że umiesz. Jak posegregują już dzieciaki umiejętnościami to robią z nich ekspertów. Tylko co jeśli wyjdzie, że dziecko nie zostanie naukowcem? Rodzic w europie poda szkołę albo i kraj do Trybunału ;)
Lailonn W takim razie, niech przedstawi się opcja polityczna, która miałaby jasny do zrozumienia pomysł. Tak przedstawiony, aby młodzież, czyli sami zainteresowani mogli wyrazić swoje odczucia, obawy. :) A ten kraj to chyba Japonia ;)
Nie wychodzisz poza woje własne przyzwyczajenia... Znowu (jak większość ludzi) zakładasz, że system edukacji musi być centralnie planowany i KTOŚ musi napisać ustawę która zmieni jeden system na drugi. To błąd !!! Rozwiązaniem jest likwidacja Ministerstwa edukacji narodowej i państwowego szkolnictwa i zostawienie tego rynkowi, żeby powstały tysiące RÓŻNYCH szkół, o różnym programie nauczania dopasowanym do każdego dziecka bo każde dziecko jest INNE. A rodzice którzy znają swoje dzieci by decydowali do jakiej szkoły je posłać. Banał, ale dopóki ludzie ciągle myślą, że MUSI być szkoła centralnie planowana, dopóty nic się nie zmieni.
Piękne założenie ale jest jeden problem a mianowicie nie o to w tym wszystkim chodzi aby ludzie prawdziwie edukować. Człowiek idealny dla sytemu ma być nie myślącym robotem który będzie nie będzie się buntował, pracował za grosze i nie zadawał pytań. Dlatego tez dąży się do tego aby ludzkim podsuwać na wszywko gotowe odpowiedzi. System edukacji/religie/ polityka - to wszystko działa tak samo. Nie potrzeba nam ludzi myślących samodzielnie i niezależnych bo to nie jest dobre dla systemu a system rządzi. Interes systemu ważniejszy niż interes jednostki której system blokuje rozwój. Jeśli ludzie nie zrozumieją jak bardzo są manipulowani to nigdy nic się nie zmieni.
A po co komu system edukacji?
Nalezy wrocic do starych sprawdzonych wzorcow,taka byla szkola przedwojenna i z okresu PRL -u.
Moja edukacja rozpoczela sie w 1959 roku,zakonczyla w 1976 ukonczeniem studiow.
Jestem dozgonnie wdzieczna wspanialym nauczycielom i wychowawcom,ktorzy trzymali wysoki poziom nauczania i takze ksztaltowali charaktery,napominali uczyli zasad savoir vivru.
Przeczytane wszystkie lektury ,zaliczone spektakle teatralne,wiersze i poematy do dzis w pamieci a mam juz 71 lat. Opowiadam dzieciom i wnukom czego ich juz sie nie uczy.
Siedzielismy w lawkach z rekami skrzyzowanymi za plecami a gdy ktos wchodzil do klasy wstawalismy mowiac ; dzien dobry Pani/ Panu.
Nie mam traumy lecz wdziecznosc za dobre wyksztalcenie jakie otrzymalam w czasie kiedy szkola uczyla i wychowywala zarazem,a rodzice wspoldzialali ze szkola w tym procesie.
Wyklad odebralam bardzo negatywnie.
Szkoła ma za zadanie nie tylko nauczać ale także wychowywać. To, że uczą w szkołach tego samego od 200 lat nie jest winą szkoły a narzuconej podstawy programowej. I jeśli nawet nauczyciele bardzo chcieliby zrealizować ciekawszy materiał to nie mogą, bo są zmuszeni do zrealizowania materiału. Myślę, że wiele osób chce czuć się wyedukowanym a tym bardziej chce lepiej wyedukować swoje dzieci. Rozwój mózgu to jedno a rozwój emocjonalny to drugie. Mimo, że dziecko więcej się nauczy podczas zajęć w domu nie oznacza, że poradzi sobie w dorosłym życiu.
Niezmiernie sie cieszę że nie ktoś to powiedział na forum społeczności YT
Naprawdę inspirujące wystąpienie. Ta Pani powinna zostać ministrem edukacji!
"Uczeń idzie do szkoły - i co?" - I uczy się nastawienia do nowych dziedzin nauki - najlepiej o 7 rano, o najbardziej męczącej godzinie dla uspanego jeszcze naturalnym wydzielaniem okołodobowym melatoniny małego dziecka przez belfra budzącego się o 5 rano bez budzika mówiącego nazbyt często bez jakichkolwiek emocji to samo po raz tysiąc-setny raz. Czy nie lepiej byłoby urynkowić wszystkie przedmioty w szkołach - przez co podnosząc jakość kształcenia tak, żeby dzieci mogły sobie wybierać u kogo zrealizują kurs z danego przedmiotu na podstawie ich osobistych wyborów? Czy szkoła w obecnie znanym kształcie jest bardziej dla jej klientów - dzieci, czy dla jej pracowników? -gdy będzie dawać szansę na zaistnienie konkurencji między realizującymi dane lekcje naturalnie przyczyni się do podniesienia jakości dawanej jej klientom - dzieciom. To jest moja wizja dla dobra dzieci - najcześciej ubezwłasnowolnionych, 'klientów' szkół, którym wpaja się masowo, że nie mogą pod żadną ewentualnością decydować o sobie. Konkurencja zawsze podnosi poziom oferowanych usług. Dajmy dzieciom chociaż odrobinę wolności do decydowania o sobie samych, to dałoby im szansę na megaboost jakości oferowanym im, a raczej narzucanym im przymusowo państwowych usług - od kiedy kiedy Polska straciła niepodległość na rzecz wrogich zaborców...
Ludzie zamiast bojkotować, po prostu zakładajcie alternatywne szkoły, które de facto UCZĄ.
Dziękuję za ten występ.
Szkoła robi to do czego jest powołana. Uczy ludzi by nie myśląc wykonywali polecenia. Programowanie mas do roli bezmyslnych parobków.
I na ,,bio-roboty'' poszlusne systemowi, lizacych wlochate stare jajka zagranicznych przedsiebiorcow najwiekszych koncernow :-)
@@wyslanniknewworldorder9525 lol
Jako uczeń powiem tak...
Mam to szczęście mieć zajęcia w technikum z przewspaniałą polonistką, bo jej lekcje zawsze są fascynujące i zabawne - uwielbiam, dodatkowo się angażuje i tworze bo uwielbiam kreatywność co jest doceniane. Ale to jest fenomen...
W wielu innych przypadkach, np. fizyka, groziła mi poprawka bo lekcje były tak nudne, że żyły same się otwierały - nie było ŻADNEGO powodu dla którego miałbym coś zapamiętać. Ale potem znalazłem parę popularno-naukowych kanałów na RUclips... pobawiłem sie w parę eksperymentów... później zacząłem interesować się wyliczeniami i próbuje podejść do matury rozszerzonej z fizyki, uzupełniając swoją wiedzę u fantastycznego wykładowcy - na jego lekcjach często kisnę ze śmiechu, znów jest fascynacja i chęć poznawania świata a co za tym idzie, ogromne parcie na szkło :D
Jest tyle ciekawych rzeczy, które można by pokazać i zrobić ale chyba jest to lista RZECZY ZABRONIONYCH na liście ministra edukacji narodowej...
Z wieloma przedmiotami tak było... i to wstawanie o super wczesnych porach, męka pańska z zadaniami, brak czasu itd...
Mam wrażenie, ze mądre kanały na YT wychowały mnie DUŻO lepiej niż szkoła w nieporównywalnie większym czasie - oczywiście internet i mądre rzeczy w nim to też nie wszystko, są przede wszystkim ludzie, tacy np. jak pani polonistka... aż strach pomyśleć jakim intelektualnym dnem mógłbym być gdyby nie te czynniki...
Zgadza się, system edukacji nie nadąża za tym co się wokół niego dzieje i ma to gdzieś, bo wszyscy i tak owczym pędem poślą dzieci do standardowych szkół.
Sama świadomość o chorobie nie rozwiąże problemu, potrzebne jest lekarstwo.
Pani Angelika mogła jeszcze opowiedzieć o jakimś rozwiązaniu na ten problem: jaka jest skuteczna i sprawdzona alternatywa (typ szkoły/nauczania), jak dobrać szkołę do swojego dziecka, w jaki sposób wspomóc edukację swojego dziecka, albo chociaż gdzie znaleźć takie informacje.
Bardzo mądrze , zgadzam się w 100 %, i wielu moich i kolegów i koleżanek również - tylko co z tego. System zmierza do wychowania coraz mniej wykształconego i umiejącego myśleć społeczeństwa. To ma być era niewolników. Więc jesteśmy zmuszani do takiej pracy, a nie innej. Wielu nauczycieli sie nie wyłamie z prostej przyczyny - bo musi utrzymać dzieci - swoje dzieci własne
mądrej to i miło posłuchać
To może coś z mojej perspektywy (długie!)
Chodziłem do polskiej szkoły całą podstawówkę i gimnazjum. Najczęściej nauczyciele mówili, że jestem bardzo mądry, ale leniwy. Na lekcjach dostawałem dużo jedynek za nie odrobione zadania domowe albo nieprzygotowanie do kartkówki.
Powody były dwa: większość tego, czego mnie próbowano nauczyć w szkole, zupełnie mnie nie interesowało, a drugi powrót to taki, że było tego zwyczajnie za dużo! Zadanie domowe z: Matematyki (4 strony w zeszycie), Geografia (bo sprawdzian jutro), Historia (2 strony o jakimś królu co go w Czechach wykastrowali), Polskiego (trzeba lekturę czytać). A trzeba jeszcze rodzicom pomóc! Trawnik skosić albo owoce z sadu pozbierać!
A kiedy czas na własne hobby? Od małego interesowała mnie informatyka, elektronika, jazda na rowerze, gra na instrumentach muzycznych, a później nawet taniec (z którego musiałem zrezygnować, bo czasu nie było).
Po przeprowadzce to Anglii poszedłem do college (takie technikum/zawodówka). Język angielski podłapałem po 6 miesiącach nauki. W collegeju skoczyłem 4 kursy: biznes, elektryka, iMedia (taka informatyka, ale bardziej dizajn i robienie stron internetowych) i na końcu komputer science (czyli informatyka, ale bardziej naukowa jak algorytmy i teoria - o biznes też się otarło).
Najbardziej podobało mi się w college to, że uczyłem się tylko tego, co mnie interesowało, czyli jak poszedłem na elektrykę, to tylko tym się zajmowałem cały rok.
Po college dostałem dobrą pracę w dużej firmie międzynarodowej. Czasami korci mnie, żeby pojechać do Polski i spytać się moich nauczycieli gdzie te rowy, które miałem kopać!