Z dziadkiem nazbieraliśmy kiedyś całe wiadro kurek i przynieśliśmy do domu, babcia przerażona i wszystko wyrzuciła bo żadne z tych grzybów to nie były kurki. Było fantastycznie, później mieliśmy zakaz zbierania grzybów sami XD było nas jedenaścioro, wszyscy mieliśmy biegunki
a co jeśli memy "kto miał i pamięta do czego służy to i to" to po prostu wołanie o pomoc ludzi z demencją, znajdujących w domu randomowe graty, których nazw i zastosowań zdążyli już zapomnieć?
No ale nie rozumiesz, że oni (prawdopodobnie) DALI CI WSZYSTKO CO MOGLI?! A TY JESZCZE WYBRZYDZASZ, GÓWNIARZU, ŻE CHCESZ LEWY BUT NOSIĆ NA LEWEJ NODZE?! MARSZAŁEK PIŁSUDSKI KREW SWOJĄ PRZELAŁ, ŻEBYŚ MÓGŁ CHODZIĆ W TYCH BUTACH A TOBIE JESZCZE MAŁO, TAKIE TO TERAZ MŁODZIEŻ, ROSZCZENIOWE I ROZWYDRZONE A PRZECIEŻ prawdopodobnie DOSTALI WSZYSTKO, CO TYLKO MOGLI IM ODDAĆ RODZICE!
Tu nie chodzi o terror jaki komuna uczyniła ludziom. Po prostu wspomnienia z dzieciństwa. Zastanów się w jakim teraz żyjemy świecie? Totalitarny sanitaryzm niczym nie różni się od tego co było. Dali odetchnąć na chwilę po transformacji. Nie widzisz, ale tkwisz w g...po uszy. Będziesz walczył o swoją godność i wolność? Bo boomery to robiły. Nie wszyscy oczywiście.
Cóż... jeżeli to starcze pierdolenie to troche słabo bo mam dopiero 18 lat ale na serio uważam że stare cartoon network było lepsze. Głównie z tego powodu że bajki nie były tak ugrzecznione. Dużo było w nich przemocy i więcej brutalnaści, oczywiście gore i krwi nie było ale np: clone wars posiadało sceny tortur czy nawet scene samobójstwa - współcześnie by to nie przeszło. Bajki w których nie walczyli ludzie a np roboty jak w transformers prime też dość dokładnie pokazywały przemoc. W gumballu była scena nawiązująca do pornografi i dużo sarkazmu i humoru. Współczesne bajki (a na pewno nowe wersje starych serii) często nawet styl animacji zmieniają tak by ludzie jak najmniej przypominali ludzi i wszystko było bardziej grzeczne kolorowe i radosne. Tutaj przykład młodych tytanów, Ben 10, te transformersy z dinozaurami czy serialu star wars na podstawie najnowszej trylogii. O fabule tych kreskówek nawet nie będe pisał bo kartke A4 by to zajeło. Takie mam spostrzeżenia i mam nadzieje że nie są to wyidealizowane wspomnienia... Przynajmniej nie tylko.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał. Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci - po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów - jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów - jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta - różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał. Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał. Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał. Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał. Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał. Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał. Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie - w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci. My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy - kończyn. Nikt nie narzekał.
Wszystko fajnie, ale myślę, że sąsiad z ojcem pili jednak wódkę lub bimber, a nie piwo. Kto to widział takie wynalazki?! Więc coś tam Ci się we wspomnieniach pokręciło niestety... Ale reszta - sama prawda!
7:56 - Romantyzowanie to jedno. Osoby które żyły w czasach "sprzed Internetu" dość długo żyły w błogiej nieświadomości tego, że można inaczej. Stąd też się bierze znane pieprzenie, że "kiedyś tego nie było". Tylko że rzeczy na które taka osoba narzeka... były, tylko że ta osoba nie była świadoma ich istnienia. Taki tam "nieistotny" szczegół
Kiedy ktoś mówi "kiedyś tego nie było", to nie znaczy, że on uważa, że kiedyś to nie istniało - po prostu czegoś nie było u nas w Polsce, albo nie było to łatwo dostępne. Jak ktoś powie, że w PRL nie było hipermarketów, to przecież chodzi mu o to, że kiedyś nie mieliśmy w Polsce wielkopowierzchniowych sklepów wielobranżowych, a nie jest to wyrokowanie, że hipermarketów nie było w ogóle na świecie (aczkolwiek przed otworzeniem pierwszego hipermarketu faktycznie takich sklepów nie było xd ).
Zależy. Znam osobiście przypadek faceta, który swojemu synowi, który myśli o przeprowadzce, pieprzy farmazony, że "tu się urodziłeś tu masz umrzeć" (nie dosłownie ale taki jest sens jego wypowiedzi). Rzecz w tym że rodzice tego faceta.... też się przeprowadzili i to z jednego końca Polski na drugi (i to nie było nawet w ramach przymusowych przesiedleń powojennych co własna inicjatywa tych ludzi i to w ramach obecnych już granic). I ten facet tak samo gada że "kiedyś to człowiek czuł przywiązanie do ojcowizny, nie co to dzisiaj te roszczeniowe pokolenie". No faktycznie, tak bardzo kiedyś tego nie było, że aż jego właśni rodzice tak zrobili ¯\_(ツ)_/¯ Znam też faceta, który marudził jak jego dzieciaki w wieku nastoletnim chciały pojechać na wakacje lub do znajomych gdzieś daleko bo "synu... zabiją cię tam" a sam potrafił na spontanie pojechać na "Jarocin" decydując się na wyjazd w nocy poprzedzającą dzień imprezy. I też musiał odczuwalnie długą trasę przebyć. I tak, ten facet ten biedzi, że "kiedyś ludzie się tam samowolnie nie wypuszczali chuj wie gdzie" a sam też tak robił. Kiedyś faceci mieli jaja a dzisiaj mamy wylew [żeńskich miejsc intymnych]? Otóż nie, kiedyś depresja i inne tego typu problemy też były, tylko o tym się nie mówiło. Podobnie z modą i "nie męskimi ubraniami" gdzie taki Faraon w Egipcie normalnie miał malowane oczy. Kiedyś nie było LGBT? A różowe trójkąty w Auschwitz?
Kiedyś to było... dzieci nie grały w gry komputerowe, nie miały internetu, ale nie bawiły się też pistoletami z patyków i nie kopały starej piłki do nogi. ZA MOICH CZASÓW DZIECI WYRUSZAŁY TYSIĄCE KILOMETRÓW NA WSCHÓD, ABY SZERZYĆ CHRZEŚCIJAŃSTWO PRZELEWAJĄC KREW I POT! NIECH ŻYJĄ WYPRAWY KRZYŻOWE! DEUS VULT!
Pamiętam kiedyś z ziomeczkiem gdzieś w 1997, może 1998 mieliśmy fazę na robienie łuków i strzał, strzelaliśmy do siebie z tego wszystkiego i to była super zabawa... Dzisiaj widzę w tym utratę wzroku, bo ktoś mógł kogoś trafić w oko.. Takich historii setki. Ja mimo wszystko dziękuje za takie wspomnienia bo każdy z nas jest cały. (ps. nadal to mój ziomek) Pozdrawiam.
Mamy 2021r. a z tego co widzę to dzieciaki dalej biegają z patykami, babrają się w kałużach i siedzą na trzepakach. To już o wiele większe zdziwienie wzbudziło we mnie to, że ostatnio ktoś faktycznie zacząć trzepać na nim dywan. Ps. Mieszkam w centrum Gdyni a nie w postsowieckiej wiosce, na północy Białorusi.
Mieszkam w dużym mieście na dość nowoczesnym osiedlu. Dzieciaki jeżdżą rowerami, biegają z patykami, grają w piłkę (niedaleko jest boisko) ogólnie bawią się na zewnątrz.
Mam podobne spostrzeżenia. Zmieniło się to, że już nie muszą drzeć japy do okna mieszkania na 7. piętrze, żeby powiedzieć matce, że będzie się później, tylko zadzwonią i że puszczają sobie muzyczkę na JBLkach, a tak to cały czas wyglada tak samo
Takie fanpejdże byłyby nawet spoko gdyby skupiały się na nostalgicznych ciekawostkach i wspominkach, bez podszycia tak cholerną boomerystyczną pretensjonalnością
@@lesnydziad7905 to że jesteś starszy nie musi oznaczać że będziesz "boomerski" w takim znaczeniu że krytykujesz każdą różnicę międzypokoleniową, a istnienie takich fanpejdży właśnie ten mindset "propaguje" więc... no właśnie to w tym złego xd
@@lesnydziad7905 Twój osobisty przykład nie jest reprezentatywną próbką statystyczną. Ja na przykład znam starsze osób, które nie są boomerami, pojedyncze przypadki o niczym nie świadczą. Tendencja to nie ogół. A nawet jeśli większość ludzi boomerowieje to powszechność jakiegoś zjawiska wcale nie znaczy, że jest ono dobre lub nieszkodliwe i że należy je akceptować. Mindset wielu starszych osób jest po prostu szkodliwy
@@lesnydziad7905 wiesz o ile statystykom nie ufam (zrób badania i zobaczysz że wyjdzie "100% ludzi nie jest jak Tesla" więc geniusze nie istnieją, jest to podatne na interpretacje i błędy), to jednak nie możesz obejść się bez próbek... sam na nich działasz obserwując swiat, a to że jakaś pochodzi z innej grupy, znaczy tylko tyle że pochodzi nie z twojej, a im więcej ludzi zbadasz tym więcej masz danych na ich temat.
Wydaje mi się, że możnaby na przykład wspominać dawne czasy bez jechania po obecnych, i tym sposobem okazywać szacunek wszystkim bez względu na pokolenie. Ale co ja się znam skoro nie mieszkałem w jeziorze.
My urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał. Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał. Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci - po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów - jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów - jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta - różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał. Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał. Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał. Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał. Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał. Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał. Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie - w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci. My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy - kończyn. Nikt nie narzekał.
"Każdy urodzony po 2231 roku nie wie co to samochody na benzynę, filmy 2d oraz internet. Każdy teraz tylko się teleportuje, ogląda "brejndensy" oraz w te mikroczipy gra. DAJ LAJKA JEŚLI TEŻ BYŁEŚ UZALEŻNIONY OD BARDZO BRUTALNYCH UBER REALISTYCZNYCH GIER WIDEO W DZIECIŃSTWIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
"Pamiętacie "two girls one cup"? No właśnie. Pieprzona poprawność polityczna." "Używaliście TELEWIZJI? Teraz to wszystko w internecie i z rzutnikiem, żeby było jak najmniej odpadów" Albo gorsza wersja - takich grupek nie będzie, bo nam się świat skończy xd
Prawda jest taka że nie mieliśmy wyboru. Jestem 91 rocznikiem i musieliśmy wychodzić na podwórko bo to było jedyne zajęcie jakie mieliśmy w wolnym czasie. Oprócz dwóch bajek w tv nie było co oglądać a w domach przeważnie był jeden telewizor. Panowała ogólna bieda a technologia wcale nie pojawiała się u nas w dzień premiery. Pamiętam 1 grę telewizyjna czy ps1 w tym samym dniu nasze życie się zmieniło wędrowaliśmy cała grp gnojków od domu do domu tam gdzie rodzice pozwolili nam włączyć TV i pograć bo przypominam w domach był max jeden tv. Pierwsze komputery spowodowały pustkę na podwórkach bo mogliśmy bawić się w wirtualnym świecie bez strzelania do siebie z patyków czy bawienia się na podwórku całym w pyle i psich gównach. To samo działo się przy 1 bajkach jak DBZ czy Pokemony. Podwórka o 14:30 robiły się na godzinę puste. Więc te nasze ultra super dzieciństwa to tylko i wyłącznie przymus czasów a nie nasz prywatny wybór.
Apropos "Pegasusa" to używając jeszcze facebooka byłem na takiej retro grupce wspominającej 8 bitową konsolkę nintendo i wszystkie jej azjatyckie klony u nas dostępne i pamiętam post, w którym pół grupy rozpływało się nad tym jak to było fajnie gdy idąc na "bazarek" kupowałeś "dyskietki" (tak u mnie nazywało się cartridge ;) i bardzo często kupowałes losową grę, bo naklejki które powinny przedstawiać grę nie pokrywały się z tym co rzeczywiście na nim było i mogłeś utopić kasę, bo wybrałeś sobie jakąś super strzelankę z nieistniejącą grą na okładce, a w środku była składanka z 50 wersjami super Mario... Nie no rewelacyjne wspomnienia, uwielbiam, gdy nostalgia przysłania zdrowy rozsądek xD
9:10 z kuzynem 5-7 lat temu zbierałam patyki w takim kształcie i chowaliśmy je za drzewem przy naszym płocie, a następnego dnia się z nimi ganialiśmy. Wtedy już wiedzieliśmy jak wyglądają strzelanki, graliśmy w nie i zamiast zwykłego właśnie ganiania też zwracaliśmy bardzo uwagę na dźwięk, chowaliśmy się za rogiem, wychylaliśmy. Taki symulator CS'a. Piękne czasy, które były tak dawno... Ah, 5-7 lat temu... ;-;
PRZYZNAM SIĘ WAM. Jakieś pół roku temu pierwszy raz obejrzałam ogniem i mieczem. I oglądam i jest ten bohun. No nie moglam trochę oczu oderwać xd komuś nawet napisałam coś w stylu, ze oglądam film, w którym gra typ na którego patrzenie sprawia mi przyjemność XD ziomek mnie wtedy uświadomił o istnieniu tych memów z Bohunem. No i tak xd
O mój Cthulhu, - tak. Grupki od grzybów (i ziół/roślin też) to jeden z powodów mojego zwątpienia w rozwój ludzkości. Nie dość że większość ludzi hvja wie o grzybach i nie umie identyfikować nawet najpospolitszego z nazwy gatunkowej, to festiwal januszy i grażyn wykwita w każdym poście jak pleśń na zapomnianej szkolnej kanapce. I nie wiem czemu ale największym upośledzeniem tych grup (zwłaszcza roślinkowych) są foliarze którzy skądś się tam licznie zlatują
10:30 Ja się prawie zakochałam w Bohunie 5 lat temu (ja miałam 12), ale byłam wtedy wielką fanką Żebrowskiego, a on też grał w tym filmie, więc no gość nie miał szans XD
Mnie zastanawia przy tym jednym obrazku słowa "Albo jadłeś to, co ugotowała mama - albo nie jadłeś nic". W sensie... to znaczy że... jest teraz więcej jedzenie więc to źle? Czy może to jakaś krytyka fastfoodów? Ogólnie to zdanie napełnia mnie głęboką konsternacją I nigdy nie wiedziałem o fenomenie Bohuna, szczerze to bardzo ciekawe jakie postaci fikcyjne kiedyś skradały ludziom serca
W tych słowach chodzi o to, że przez takie traktowanie ludzie byli kiedyś mniej wybredni w jedzeniu (i w sumie patrząc na nich to faktycznie zjedzą wszystko, prócz oczywiście fast foodów). A co do tych postaci to słyszałem, że Janosik skradał serca
Ja wiedziałem o fenomenie Bohuna, i zawsze mnie on dziwił, zważywszy na to że (książkowa wersja, filmowa w zasadzie też) to agresywny cham, okrutnik i psychopata dla którego to kobieta (którą wcześniej by do ślubu biczem bożym ,,rozumu nauczył") byłaby workiem na spermę z prawami mniejszymi niż u Talibów a którego ulubioną rozrywką było masowe gwałcenie i mordowanie xD
Dynamo, mimo że nadal jest używane w tańszych rowerach miejskich, zostaje wypierane przez prądnice, które najzwyczajniej w świecie potrafią dawać więcej prądu przy mniejszym zużyciu energii , którą produkujemy... My. Teraz filozofia, czy jeżeli jesteśmy w stanie wytworzyć tyle energii, żeby... no dobra czekam na tego nowego Matrixa
Szczerze, to nie rozumiem gdy ludzie w moim wieku i starsi wiecznie marudzą na to jak teraz się dzieciaki bawią. Sama uwielbiam spędzać czas w swoich gierkach i ani trochę się tego nie wstydzę. Nie patrzę na to czy jest gorzej czy lepiej, po prostu jest inaczej. Jedyne czego żałuję, to że prawdopodobnie przez pandemię córka nie będzie miała studniówki.
Równie dobrze można komentować fanpage Pewex. Kiedyś wywołałem tam inbę wedle klasycznego schematu - wrzucono coś w stylu „kiedyś rak było i nikt nie narzekał”. Ja oczywiście skrytykowałem i napisałem, ze to było złe. Takiego bólu d… dawno nie widziałem XD
"Rodzice wołali nas po imieniu - nie po numerze telefonu" W waszych czasach niektórych wołano też po numerach. Tylko to nie byli rodzice, a żołnierz z piorunem na hełmie
Ja nie jestem z pokolenia rodziców Fanggottena, a też się kochałem w Bohunie… moja ulubiona postać z trylogii Sienkiewicza…. Poza tym wiele z tych memów to dla mnie triggery i traumy sooo nope… xDDDD
rocznik 2004 I to wszystko jest mi bliskie- (może poza pegazusem) np na moim blokowisku były dwa trzepaki I my to nazywaliśmy przewijanką, w parku obok mieliśmy cholerne szałasy, rzucaliśmy się blupkami, za wieczora bawiliśmy się w chowanego na całym osiedlu, ale jednocześnie napierdzielałem w tf2 albo minecrafta
Mojego ojca wyleczyło z nostalgii wyliczenie, że 1/6 jego kolegów z podwórka w 3cim największym polskim mieście nie dożyło 18-stego roku życia. A pokazane memy z błotem nie obejmują matki tyrającej, żeby to błoto usunąć.
Jak miałam 12 lat i z wypiekami na twarzy czytałam "Ogniem i mieczem", też mi się wydawało, że Bohun jest cudowny. Ale bo ja wiem: co można mieć z chopa, który o byle co ci zrobi awanturę i jeszcze zrzuci winę na ciebie? Pamiętajmy, że Bohun po wymordowaniu Kurcewiczów mówi do uwięzionej w Czortowym Jarze Heleny, że to w sumie jakoś tak samo wyszło, bo mu nerwy puściły przez to, że go ona nie chciała. No ojej, bidny chłopak. A go nie chciała, bo "przy niej człowieka czekanem rozszczepił", przypomnijmy. Miły facet, śliczny wprawdzie, no ale... nigdy nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy. Skrzetuskiego natomiast zawsze uważałam za knura rozpłodowego i nic więcej, fffuj!
nie rozumiem dlaczego ten mem z Bohunem ma jakoś magicznie sięgać "starości". Nawet Millenialsem nie jestem, a mogę bez przeszkód powiedzieć głośno i wyraźnie "rel"
"My to bez internetu KIJE TYLKO BYŁY I NIE GRAŁO SIĘ W KOMPUTERY" Tymczasem mój tata, który opowiada jak w podstawówce miał kolegę, który jako jedyny na osiedlu miał komputer i codziennie przychodzili do niego, włączali gre, wychodzili na dwór na godzinę (Czekali aż gra im się załaduje) i wracali do domu łupać w jakąś gierkę.
Ogniem i mieczem oglądałam namiętnie mając jakieś 6/7 lat, czasem nawet kilka razy w tygodniu, choć miałam też inne filmy i wypożyczalnie kaset praktycznie obok domu. Do tej pory niektóre dialogi znam na pamięć. Choć wtedy bardziej podobała mi się postać Skrzetuskiego 😁
3:09 o nie kuchnia jest sterylna xddd jak będziemy żyć bez mikro ustrojów, zarazków, pleśni i bakterii w miejscu, gdzie przetrzymujemy żywność Odpowiedź: dłużej i zdrowiej o nie zimne kolory, bo nie mogę kuchni dać na pomarańczowo, nie ma takich płytek xdd
Wspominanie czegoś że było fajne jest na plus, ale wmawianie innym że ich dzieciństwo było lepsze jest słabe! Raz na urodzinach moja ciocia opowiadała jak to kiedyś było fajnie i w ogóle, cały czas na dworze, wszyscy szczęśliwi, po czym podeszła do niej moja dużo młodszą kuzynka, tak 14 lat i pyta się "Mamo mogę wyjść na dwór z Anią?" Na co odparła jej ciocia "Zaraz ciemno będzie, coś się jeszcze stanie, lepiej zostań w domu". Rozjebało mi to uczucia, była 17:00 w Lato xD więc niektórzy to totalni hipokryci
Ten łyżko-widelec-nóż to niezbędnik WP dla żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową. Ps.: Szacun za nawiązanie do skeczu "Nareszcie show 1948"
Dobra kurwa xd 7:19 to niezła rzecz, zajmuję się w pracy historią naszego wspaniałego kraju i Dolnego Śląska, dosłownie przez wieki szlachta była jak "no woda mineralna jest trująca" (i była, bo do rzeki spuszczli np odchody a potem brali z niej wodę xd), pito najpierw (w średniowieczu, renesansie i na początku baroku) piwo, potem weszły miody pitne, wina i likiery, czyli w tamtym czasie wódki smakowe. Jak nie alko to sok, kawa od XVII w i dalej, od XVIII bardziej zaczęła przyjmować się herbata, która pod zaborami została bardziej wpojona Polakom i Litwinom przez Rosjan (samowary itd). także taka była woda ze źródła, że uznawano picie wody nawet za "objaw" bycia ascetą xddd boże mam dość boomerów i swear
Teraz na osiedlu dzieciaki też latem biegają bez koszulek strzelając się pistoletami na plastikowe kulki, naparzają pokrzywy badylami, a martwe gołębie obowiązują taśmą klejącą (do dziś nie wiem co to za tradycja i czemu służy) także nie jest tak, że aż tyle się zmieniło.
Ogólnie, zestawianie jednych czasów z drugimi musi zawsze dotyczyć konkretnych państw, a nawet regionów (nie wspominając o tym, że konkretnych ludzi). Gdyby ktoś mnie spytał, to powiedziałbym, że bez wątpienia czasy PRL były gorsze niż obecne czasy. Choć gdy czytam o tym, co było w krajach zachodnich - po drugiej stronie żelaznej kurtyny - w latach 60. chociażby, to czasem myślę, że w sumie chciałbym urodzić się w Europie Zachodniej pod koniec lat 40. lub na początku lat 50. (lub w Skandynawii w tym okresie). I gdy czytam o Olmekach i Mazatekach sprzed wielu setek lat, to czasem też myślę, że może fajnie byłoby żyć na Półwyspie Jukatan lub na terytorium obecnego stanu Oaxaca z tysiąc lat temu. :)
Z dziadkiem nazbieraliśmy kiedyś całe wiadro kurek i przynieśliśmy do domu, babcia przerażona i wszystko wyrzuciła bo żadne z tych grzybów to nie były kurki. Było fantastycznie, później mieliśmy zakaz zbierania grzybów sami XD było nas jedenaścioro, wszyscy mieliśmy biegunki
To ja kiedyś nazbierałem tak całe wiadro "podgrzybków"
Jak mogliście mieć biegunki, jeśli wtedy nie było chorób
@@gallanonim613 Niech zgadnę, szatany? xD
@@margus5379 tia
@@Petrovelly Pewnie nie byli na mszy i bóg ich skarał :v
ROSÓŁ!! co to za współczesny wynalazek. Za moich czasów jadło się surowego kurczaka i popijało wrzątkiem
-Andy Anderson
Za moich czasów to się samemu jajka wysiadywalo chodowalo pisklę od zera do broilera i dopiero zabijało i jadło XD
xDD
Matka na śniadanie kroiła wiatr, nikt nie narzekał
XD
@Mikeu xD
było nas 11 mieszkaliśmy w jeziorze
Tak ekskluzywnie?! U mnie to jeydnie powietrze mieliśmy
wychowywali nas gajowi, wiedźmy, koledzy z poprawczaka, woźne i księża
a co jeśli memy "kto miał i pamięta do czego służy to i to" to po prostu wołanie o pomoc ludzi z demencją, znajdujących w domu randomowe graty, których nazw i zastosowań zdążyli już zapomnieć?
O NIE
Najlepiej
XD, to nieźle
trzeba im pomóc
Mocne przemyślenie
1:57 no to fajni rodzice, lewy but na prawą nogę, prawy na lewą.
No ale nie rozumiesz, że oni (prawdopodobnie) DALI CI WSZYSTKO CO MOGLI?! A TY JESZCZE WYBRZYDZASZ, GÓWNIARZU, ŻE CHCESZ LEWY BUT NOSIĆ NA LEWEJ NODZE?! MARSZAŁEK PIŁSUDSKI KREW SWOJĄ PRZELAŁ, ŻEBYŚ MÓGŁ CHODZIĆ W TYCH BUTACH A TOBIE JESZCZE MAŁO, TAKIE TO TERAZ MŁODZIEŻ, ROSZCZENIOWE I ROZWYDRZONE A PRZECIEŻ prawdopodobnie DOSTALI WSZYSTKO, CO TYLKO MOGLI IM ODDAĆ RODZICE!
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, ale z drugiej strony to jak buty za duże na gnoja to nie ma różnicy xD
@@Ithil7 bezstresowe wychowanie.
@@Ithil7 oho nadchodzi.... znany gatunek jako boomer z osiedla.
Ej nie że coś ale nie lepiej by było to dziecko nosić bo i tak lewituje w tych butach i to jest bez sensu
Kiedyś było jakoś fajniej: łapanki, kontrole, przesłuchania na dyżurce oraz publiczne egzekucje. Nie to co teraz.
- Tato, tato! Dzisiaj egzekucja na rynku, może pójdziemy zobaczyć?
- Dobra, chodźmy zatem.
@@mixderman2461 Na stos Na stos
@@nieznanys8090 teraz to raczej by było
na sztos na sztos
@@thediaxd3747 cringe
Tu nie chodzi o terror jaki komuna uczyniła ludziom. Po prostu wspomnienia z dzieciństwa. Zastanów się w jakim teraz żyjemy świecie? Totalitarny sanitaryzm niczym nie różni się od tego co było. Dali odetchnąć na chwilę po transformacji. Nie widzisz, ale tkwisz w g...po uszy. Będziesz walczył o swoją godność i wolność? Bo boomery to robiły. Nie wszyscy oczywiście.
Nasze i następne pokolenia też będą miały takie grupki, gdzie wspominać będą Minecrafta, stare Cartoon Network, muzykę 2000s, etc.
Już są nostalgiczne wspominki Wyspy Totalnej porażki gdzieś na YT
To już się dzieje
Już są takie grupki
Tylko że one będą miały jakiś sens i nie będą idealizowały życia w biedzie, biegunki i bicia dzieci...mam nadzieję :/
Cóż... jeżeli to starcze pierdolenie to troche słabo bo mam dopiero 18 lat ale na serio uważam że stare cartoon network było lepsze.
Głównie z tego powodu że bajki nie były tak ugrzecznione.
Dużo było w nich przemocy i więcej brutalnaści, oczywiście gore i krwi nie było ale np: clone wars posiadało sceny tortur czy nawet scene samobójstwa - współcześnie by to nie przeszło.
Bajki w których nie walczyli ludzie a np roboty jak w transformers prime też dość dokładnie pokazywały przemoc.
W gumballu była scena nawiązująca do pornografi i dużo sarkazmu i humoru.
Współczesne bajki (a na pewno nowe wersje starych serii) często nawet styl animacji zmieniają tak by
ludzie jak najmniej przypominali ludzi i wszystko było bardziej grzeczne kolorowe i radosne. Tutaj przykład młodych tytanów, Ben 10, te transformersy z dinozaurami czy serialu star wars na podstawie najnowszej trylogii.
O fabule tych kreskówek nawet nie będe pisał bo kartke A4 by to zajeło. Takie mam spostrzeżenia i mam nadzieje że nie są to wyidealizowane wspomnienia... Przynajmniej nie tylko.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci - po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów - jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów - jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta - różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.
Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.
Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.
Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie - w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.
My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy - kończyn.
Nikt nie narzekał.
Łał
Podziwiam że chciało ci się tyle pisać
Miałam nadzieję, że ktoś to wklei
Złoto
Wszystko fajnie, ale myślę, że sąsiad z ojcem pili jednak wódkę lub bimber, a nie piwo. Kto to widział takie wynalazki?! Więc coś tam Ci się we wspomnieniach pokręciło niestety... Ale reszta - sama prawda!
Rodzice: Dlaczego dzieci już się nie bawią na podwórku
Podwórko które zrobili: * same parkingi i blokowiska *
Rel
Kiedyś jak ktoś się wyjebał na głupi ryj i se łeb rozwalił to nie narzekał, bla bla bla!
Rel
7:56 - Romantyzowanie to jedno. Osoby które żyły w czasach "sprzed Internetu" dość długo żyły w błogiej nieświadomości tego, że można inaczej. Stąd też się bierze znane pieprzenie, że "kiedyś tego nie było". Tylko że rzeczy na które taka osoba narzeka... były, tylko że ta osoba nie była świadoma ich istnienia. Taki tam "nieistotny" szczegół
Kiedy ktoś mówi "kiedyś tego nie było", to nie znaczy, że on uważa, że kiedyś to nie istniało - po prostu czegoś nie było u nas w Polsce, albo nie było to łatwo dostępne. Jak ktoś powie, że w PRL nie było hipermarketów, to przecież chodzi mu o to, że kiedyś nie mieliśmy w Polsce wielkopowierzchniowych sklepów wielobranżowych, a nie jest to wyrokowanie, że hipermarketów nie było w ogóle na świecie (aczkolwiek przed otworzeniem pierwszego hipermarketu faktycznie takich sklepów nie było xd ).
Zależy. Znam osobiście przypadek faceta, który swojemu synowi, który myśli o przeprowadzce, pieprzy farmazony, że "tu się urodziłeś tu masz umrzeć" (nie dosłownie ale taki jest sens jego wypowiedzi). Rzecz w tym że rodzice tego faceta.... też się przeprowadzili i to z jednego końca Polski na drugi (i to nie było nawet w ramach przymusowych przesiedleń powojennych co własna inicjatywa tych ludzi i to w ramach obecnych już granic). I ten facet tak samo gada że "kiedyś to człowiek czuł przywiązanie do ojcowizny, nie co to dzisiaj te roszczeniowe pokolenie". No faktycznie, tak bardzo kiedyś tego nie było, że aż jego właśni rodzice tak zrobili ¯\_(ツ)_/¯
Znam też faceta, który marudził jak jego dzieciaki w wieku nastoletnim chciały pojechać na wakacje lub do znajomych gdzieś daleko bo "synu... zabiją cię tam" a sam potrafił na spontanie pojechać na "Jarocin" decydując się na wyjazd w nocy poprzedzającą dzień imprezy. I też musiał odczuwalnie długą trasę przebyć. I tak, ten facet ten biedzi, że "kiedyś ludzie się tam samowolnie nie wypuszczali chuj wie gdzie" a sam też tak robił.
Kiedyś faceci mieli jaja a dzisiaj mamy wylew [żeńskich miejsc intymnych]? Otóż nie, kiedyś depresja i inne tego typu problemy też były, tylko o tym się nie mówiło. Podobnie z modą i "nie męskimi ubraniami" gdzie taki Faraon w Egipcie normalnie miał malowane oczy.
Kiedyś nie było LGBT? A różowe trójkąty w Auschwitz?
Kiedyś to było... dzieci nie grały w gry komputerowe, nie miały internetu, ale nie bawiły się też pistoletami z patyków i nie kopały starej piłki do nogi. ZA MOICH CZASÓW DZIECI WYRUSZAŁY TYSIĄCE KILOMETRÓW NA WSCHÓD, ABY SZERZYĆ CHRZEŚCIJAŃSTWO PRZELEWAJĄC KREW I POT! NIECH ŻYJĄ WYPRAWY KRZYŻOWE! DEUS VULT!
DEUS VULT
DEUS VULT!
Deus vult!
DEUS VULT
DEUS VULT!
Rodzinna egzekucja przed śniadaniem i już każdy zaczynał dzień uśmiechnięty
Pamiętam kiedyś z ziomeczkiem gdzieś w 1997, może 1998 mieliśmy fazę na robienie łuków i strzał, strzelaliśmy do siebie z tego wszystkiego i to była super zabawa... Dzisiaj widzę w tym utratę wzroku, bo ktoś mógł kogoś trafić w oko.. Takich historii setki. Ja mimo wszystko dziękuje za takie wspomnienia bo każdy z nas jest cały. (ps. nadal to mój ziomek) Pozdrawiam.
Super takim łukiem z leszczyny dostać w głowę. Polecam gorąco
My się cegłami rzucaliśmy xD
Do tego mema o "obsikanych przez lisy owocach", zawsze komentuje. Że nikt wam nie broni dalej tak żyć (rocznik 83)
W latach 40 ponoć też używali numerów zamiast imion
I pseldonimów typu zimna wojna XD
@@LilHiroszima zkoryguj wiedzę historyczną
@@xflashu8075 To sie nazywa żart ludzie się z tego śmieją
@@LilHiroszima zkoryguje swoją wiedzę o ludziach
Mamy 2021r. a z tego co widzę to dzieciaki dalej biegają z patykami, babrają się w kałużach i siedzą na trzepakach. To już o wiele większe zdziwienie wzbudziło we mnie to, że ostatnio ktoś faktycznie zacząć trzepać na nim dywan. Ps. Mieszkam w centrum Gdyni a nie w postsowieckiej wiosce, na północy Białorusi.
Mieszkam w dużym mieście na dość nowoczesnym osiedlu. Dzieciaki jeżdżą rowerami, biegają z patykami, grają w piłkę (niedaleko jest boisko) ogólnie bawią się na zewnątrz.
Mam podobne spostrzeżenia. Zmieniło się to, że już nie muszą drzeć japy do okna mieszkania na 7. piętrze, żeby powiedzieć matce, że będzie się później, tylko zadzwonią i że puszczają sobie muzyczkę na JBLkach, a tak to cały czas wyglada tak samo
Dzięki temu filmowi nostalgicznie wróciłem do czasów pana J.Czarodzieja xD
Takie fanpejdże byłyby nawet spoko gdyby skupiały się na nostalgicznych ciekawostkach i wspominkach, bez podszycia tak cholerną boomerystyczną pretensjonalnością
@@lesnydziad7905 to że jesteś starszy nie musi oznaczać że będziesz "boomerski" w takim znaczeniu że krytykujesz każdą różnicę międzypokoleniową, a istnienie takich fanpejdży właśnie ten mindset "propaguje" więc... no właśnie to w tym złego xd
@@lesnydziad7905 Twój osobisty przykład nie jest reprezentatywną próbką statystyczną. Ja na przykład znam starsze osób, które nie są boomerami, pojedyncze przypadki o niczym nie świadczą. Tendencja to nie ogół. A nawet jeśli większość ludzi boomerowieje to powszechność jakiegoś zjawiska wcale nie znaczy, że jest ono dobre lub nieszkodliwe i że należy je akceptować. Mindset wielu starszych osób jest po prostu szkodliwy
@@lesnydziad7905 Nie wiesz co to reprezentatywna próbką statystyczna
@@lesnydziad7905 nieważne... dobrej (wybierz sobie)
@@lesnydziad7905 wiesz o ile statystykom nie ufam (zrób badania i zobaczysz że wyjdzie "100% ludzi nie jest jak Tesla" więc geniusze nie istnieją, jest to podatne na interpretacje i błędy), to jednak nie możesz obejść się bez próbek... sam na nich działasz obserwując swiat, a to że jakaś pochodzi z innej grupy, znaczy tylko tyle że pochodzi nie z twojej, a im więcej ludzi zbadasz tym więcej masz danych na ich temat.
Jak dla mnie są jeszcze słowa, których nie spodziewam się po Jarosławie, głównie: przepraszam, proszę, dziękuję.
Dziękuję chyba mówił, w jego mixie było.
Tak się zwraca do swojego kota
Tak to ja jarek sie nazywam prosze i dziękuję ja tych słów nie używam
Zgadzam się z tym że przekształcamy i idealizujemy wspomnienia tylko nie umiałam nigdy tego ubrać w słowa dziękuję zmusiło mnie to do pomyślenia o tum
Miłość do Bohuna to chyba takie ówczesne "łobuz kocha najbardziej".
Piękne nawiązanie do generatora frajdy aż się łezka nostalgii w oku kręci
KIEDYŚ TO BYŁO
w której minucie nawiązanie do GF?
Wydaje mi się, że możnaby na przykład wspominać dawne czasy bez jechania po obecnych, i tym sposobem okazywać szacunek wszystkim bez względu na pokolenie. Ale co ja się znam skoro nie mieszkałem w jeziorze.
,,Stare dobre czasy trwają teraz, to przywilej żyć"-Taco
7:25 nikogo nie otruły xD
Tylko, że bąblowica ma pierwsze objawy po 15 latach
Mogą mnie torturować, wyrwać mi wszystkie zęby, wbić mi nóż w serce lecz nigdy nie zdradzę miejscówki na grzyby
Prawdziwki ponad fałszywych ludzi
Zdradzisz gdzie zbierasz grzyby, proszę?
@@czlowieqbadzolucki8231 nigdy bym tak nie postąpił
@@d3x421 Teraz jest mi przykro.
Babciu to ty? 👀
My urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci - po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów - jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów - jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta - różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.
Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.
Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.
Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie - w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.
My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy - kończyn.
Nikt nie narzekał.
Teraz używa się prądnic w piaście, dają mniejsze opory, są cichsze i pod każdym względem bardziej niezawodne.
Nie mogę się doczekać jak za kilkanaście lat będę wyglądać grupki tego typu
"Każdy urodzony po 2231 roku nie wie co to samochody na benzynę, filmy 2d oraz internet. Każdy teraz tylko się teleportuje, ogląda "brejndensy" oraz w te mikroczipy gra. DAJ LAJKA JEŚLI TEŻ BYŁEŚ UZALEŻNIONY OD BARDZO BRUTALNYCH UBER REALISTYCZNYCH GIER WIDEO W DZIECIŃSTWIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
"Pamiętacie "two girls one cup"? No właśnie. Pieprzona poprawność polityczna."
"Używaliście TELEWIZJI? Teraz to wszystko w internecie i z rzutnikiem, żeby było jak najmniej odpadów"
Albo gorsza wersja - takich grupek nie będzie, bo nam się świat skończy xd
@deekolo arts wiem, tak miało być, takie są dla mnie te grupki xd
'KtO nIgDy TaK nIe PiSaŁ tEn NiE wIe Co To PrAwDziWe DzIeCiŃsTwO'
Prawda jest taka że nie mieliśmy wyboru. Jestem 91 rocznikiem i musieliśmy wychodzić na podwórko bo to było jedyne zajęcie jakie mieliśmy w wolnym czasie. Oprócz dwóch bajek w tv nie było co oglądać a w domach przeważnie był jeden telewizor. Panowała ogólna bieda a technologia wcale nie pojawiała się u nas w dzień premiery. Pamiętam 1 grę telewizyjna czy ps1 w tym samym dniu nasze życie się zmieniło wędrowaliśmy cała grp gnojków od domu do domu tam gdzie rodzice pozwolili nam włączyć TV i pograć bo przypominam w domach był max jeden tv. Pierwsze komputery spowodowały pustkę na podwórkach bo mogliśmy bawić się w wirtualnym świecie bez strzelania do siebie z patyków czy bawienia się na podwórku całym w pyle i psich gównach. To samo działo się przy 1 bajkach jak DBZ czy Pokemony. Podwórka o 14:30 robiły się na godzinę puste. Więc te nasze ultra super dzieciństwa to tylko i wyłącznie przymus czasów a nie nasz prywatny wybór.
Apropos "Pegasusa" to używając jeszcze facebooka byłem na takiej retro grupce wspominającej 8 bitową konsolkę nintendo i wszystkie jej azjatyckie klony u nas dostępne i pamiętam post, w którym pół grupy rozpływało się nad tym jak to było fajnie gdy idąc na "bazarek" kupowałeś "dyskietki" (tak u mnie nazywało się cartridge ;) i bardzo często kupowałes losową grę, bo naklejki które powinny przedstawiać grę nie pokrywały się z tym co rzeczywiście na nim było i mogłeś utopić kasę, bo wybrałeś sobie jakąś super strzelankę z nieistniejącą grą na okładce, a w środku była składanka z 50 wersjami super Mario... Nie no rewelacyjne wspomnienia, uwielbiam, gdy nostalgia przysłania zdrowy rozsądek xD
9:10 z kuzynem 5-7 lat temu zbierałam patyki w takim kształcie i chowaliśmy je za drzewem przy naszym płocie, a następnego dnia się z nimi ganialiśmy. Wtedy już wiedzieliśmy jak wyglądają strzelanki, graliśmy w nie i zamiast zwykłego właśnie ganiania też zwracaliśmy bardzo uwagę na dźwięk, chowaliśmy się za rogiem, wychylaliśmy. Taki symulator CS'a. Piękne czasy, które były tak dawno... Ah, 5-7 lat temu... ;-;
Pamiętam jak się tak bawiłem z ziomkami ostatni raz. Smutna żaba jpg
PRZYZNAM SIĘ WAM. Jakieś pół roku temu pierwszy raz obejrzałam ogniem i mieczem. I oglądam i jest ten bohun. No nie moglam trochę oczu oderwać xd komuś nawet napisałam coś w stylu, ze oglądam film, w którym gra typ na którego patrzenie sprawia mi przyjemność XD ziomek mnie wtedy uświadomił o istnieniu tych memów z Bohunem. No i tak xd
Kiedyś dzieciństwo to było survivalowe battle royale
Z bezpańskimi psami które każdy wypuszczał z bloku na cały dzień xD
mój ulubiony funpage, niedość że powtarzają posty to komentarze boomerów bywaja zabawne
Mnie boomerzy wkurwiają
@@wudiy1490 nie tylko ciebie
Boomer to była taka guma do życia. Balonowa. :)
Oj tak Bohun. * , * Miał charyzmę, kondycję, upór by zdobyć to czego pragnie lub chce i ten płomyk w oczach XD
Mm, nowy film od konesera grupek na Facebooku
Moja teściowa uwielbia tego peja
Polecam
grupę grzybiarze
Czyste złoto
O mój Cthulhu, - tak. Grupki od grzybów (i ziół/roślin też) to jeden z powodów mojego zwątpienia w rozwój ludzkości. Nie dość że większość ludzi hvja wie o grzybach i nie umie identyfikować nawet najpospolitszego z nazwy gatunkowej, to festiwal januszy i grażyn wykwita w każdym poście jak pleśń na zapomnianej szkolnej kanapce. I nie wiem czemu ale największym upośledzeniem tych grup (zwłaszcza roślinkowych) są foliarze którzy skądś się tam licznie zlatują
10:30 Ja się prawie zakochałam w Bohunie 5 lat temu (ja miałam 12), ale byłam wtedy wielką fanką Żebrowskiego, a on też grał w tym filmie, więc no gość nie miał szans XD
Kiedyś to były czasy, dzisiaj to nie ma czasów
Dzisiaj są nie czasy
Mnie zastanawia przy tym jednym obrazku słowa "Albo jadłeś to, co ugotowała mama - albo nie jadłeś nic". W sensie... to znaczy że... jest teraz więcej jedzenie więc to źle? Czy może to jakaś krytyka fastfoodów? Ogólnie to zdanie napełnia mnie głęboką konsternacją
I nigdy nie wiedziałem o fenomenie Bohuna, szczerze to bardzo ciekawe jakie postaci fikcyjne kiedyś skradały ludziom serca
W tych słowach chodzi o to, że przez takie traktowanie ludzie byli kiedyś mniej wybredni w jedzeniu (i w sumie patrząc na nich to faktycznie zjedzą wszystko, prócz oczywiście fast foodów).
A co do tych postaci to słyszałem, że Janosik skradał serca
Ja wiedziałem o fenomenie Bohuna, i zawsze mnie on dziwił, zważywszy na to że (książkowa wersja, filmowa w zasadzie też) to agresywny cham, okrutnik i psychopata dla którego to kobieta (którą wcześniej by do ślubu biczem bożym ,,rozumu nauczył") byłaby workiem na spermę z prawami mniejszymi niż u Talibów a którego ulubioną rozrywką było masowe gwałcenie i mordowanie xD
@@abbfilmann3735 Łobuz kocha najbardziej.
@@dungeonkieper9698 Usprawiedliwienie podbitego oka i chodzenia przez zimę w okularach przeciwsłonecznych najczęstsze
@@abbfilmann3735 To chyba bardziej aktorem niż postacią kobiety się podniecały.
ten mem z wołaniem po numerze telefonu wygląda na jakąś chamską kalkę z angielskiego. pewnie w oryginale było "call"
Dynamo, mimo że nadal jest używane w tańszych rowerach miejskich, zostaje wypierane przez prądnice, które najzwyczajniej w świecie potrafią dawać więcej prądu przy mniejszym zużyciu energii , którą produkujemy... My. Teraz filozofia, czy jeżeli jesteśmy w stanie wytworzyć tyle energii, żeby... no dobra czekam na tego nowego Matrixa
„Dla ciebie to koński kloc, dla mnie najlepsza piłka” - dorośli wspominający średniowiecze i przejazd rycerza przez wieś
PANIE ADAMIE DZIEKUJE Z CAŁEGO SERDUSZKA ZA WSTAWKĘ Z NOSTALGRONKAMI❤️
Szczerze, to nie rozumiem gdy ludzie w moim wieku i starsi wiecznie marudzą na to jak teraz się dzieciaki bawią. Sama uwielbiam spędzać czas w swoich gierkach i ani trochę się tego nie wstydzę. Nie patrzę na to czy jest gorzej czy lepiej, po prostu jest inaczej. Jedyne czego żałuję, to że prawdopodobnie przez pandemię córka nie będzie miała studniówki.
ja nie byłam na studniówce i żyję
@@eurodara ja też nie byłam i nie żałuję
@@eurodara ale niektórzy lubią takie imprezy i to dla nich coś wielkiego, to ze tobie to różnicy nie zrobiło nie znaczy ze komuś nie będzie smutno
Równie dobrze można komentować fanpage Pewex. Kiedyś wywołałem tam inbę wedle klasycznego schematu - wrzucono coś w stylu „kiedyś rak było i nikt nie narzekał”. Ja oczywiście skrytykowałem i napisałem, ze to było złe. Takiego bólu d… dawno nie widziałem XD
To "słuchajcie słuchajcie mieszkańcy Khorinis" zepsuło mi głowę xD
Na rozkaz wielmożnego Lorda Hagena, ogłasza się co następuje
Nie dość,że można się pośmiać nas odcinku to jeszcze posłuchać mądrego 🥺
Jest flow. Mieszkaliśmy w jeziorze! :)
"Rodzice wołali nas po imieniu - nie po numerze telefonu" W waszych czasach niektórych wołano też po numerach. Tylko to nie byli rodzice, a żołnierz z piorunem na hełmie
Taki papier jest dosłownie w każdej szkole w Polsce xd
Skąd wiesz - byłaś w każdej szkole w Polsce?
@@Trojden100 była, potwierdzam
Czy tylko ja czytając komentarze starszych panów Staszków i Józefów na tamtej stronie czuję ogromne zażenowanie połączone z nieuzasadnioną złością?
Bardzo wiele komentarzy
a teraz wszyscy wspólnie odśpiewajmy rotę
Co to?
@@LilHiroszima Mam nadzieję że to troll.
@@annamajchrzak5357 to chyba nie troll xds
Nie lepiej od razu Bogurodzicę? :P
Ja nie jestem z pokolenia rodziców Fanggottena, a też się kochałem w Bohunie… moja ulubiona postać z trylogii Sienkiewicza….
Poza tym wiele z tych memów to dla mnie triggery i traumy sooo nope… xDDDD
Ja nie byłem fanem Bohuna, jednak zawsze chciałem mieć takie spodnie (szarawary) jak on.
Ja też kochałam się za dzieciaka w Bohunie i jestem z rocznika 94! Ogniem i mieczem oglądałam milion razy!
smacznej KAWUSI życzę każdej osobie, która to czyta :)
Witam. Ja pamietam czasy gdzie wiadomości społecznościowe np Facebook. Pisac na ścianach jaskini. Miłego.
rocznik 2004 I to wszystko jest mi bliskie- (może poza pegazusem) np na moim blokowisku były dwa trzepaki I my to nazywaliśmy przewijanką, w parku obok mieliśmy cholerne szałasy, rzucaliśmy się blupkami, za wieczora bawiliśmy się w chowanego na całym osiedlu, ale jednocześnie napierdzielałem w tf2
albo minecrafta
Tf2 szanuje
Mojego ojca wyleczyło z nostalgii wyliczenie, że 1/6 jego kolegów z podwórka w 3cim największym polskim mieście nie dożyło 18-stego roku życia. A pokazane memy z błotem nie obejmują matki tyrającej, żeby to błoto usunąć.
Miłość do Bohuna istnieje w dzisiejszych czasach również. Jestem żywym przykładem.
Ps. Nie widziałam filmu, czytałam książkę milion razy
Daleko mi do rodziców Fangottena, kocham Bohuna. I się tego nie wstydzę!
Ja też wolałem Bohuna od melepety Skrzetuskiego.
@@Dervishbk 🥰 wiadomo
Amen, Bohun jest bezkonkurencyjny
Jak miałam 12 lat i z wypiekami na twarzy czytałam "Ogniem i mieczem", też mi się wydawało, że Bohun jest cudowny.
Ale bo ja wiem: co można mieć z chopa, który o byle co ci zrobi awanturę i jeszcze zrzuci winę na ciebie?
Pamiętajmy, że Bohun po wymordowaniu Kurcewiczów mówi do uwięzionej w Czortowym Jarze Heleny, że to w sumie jakoś tak samo wyszło, bo mu nerwy puściły przez to, że go ona nie chciała. No ojej, bidny chłopak.
A go nie chciała, bo "przy niej człowieka czekanem rozszczepił", przypomnijmy. Miły facet, śliczny wprawdzie, no ale... nigdy nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy.
Skrzetuskiego natomiast zawsze uważałam za knura rozpłodowego i nic więcej, fffuj!
4:38 to się nazywa niezbędnik i brało się na jakieś kolonie aby nie zajmowało dużo miejsca. Służy do tego jak wygląda, jedzenia.
moja mama to mi zawsze mówi że ona węgiel nosiła i to najczęściej w takich sytuacjach które nic do tego nie mają
No ja też noszę węgiel, tylko że w 30kg workach i kompletnie nic to nie zmieniło w moim życiu
@@polakrodak3224 Ja też "noszę" węgiel, a w zasadzie to przerzucam szuflą dwie tony do piwnicy jak zima idzie i też to nic nie zmieniło w moim życiu.
nie rozumiem dlaczego ten mem z Bohunem ma jakoś magicznie sięgać "starości". Nawet Millenialsem nie jestem, a mogę bez przeszkód powiedzieć głośno i wyraźnie "rel"
0:56 jezu ale nostalgia 😩😩😩
Kiedys to byly czasy... teraz to nie ma czasow
kiedyś dzieci leżały wszędzie tak jak teraz leżą papierki po batonach
Dokładnie ojciec alkoholik, a matka chora psychicznie. super!!!
I okazują się być bratem i siostrą.
Nałógi, zaburzenia i kazirodztwo to zawsze turbo kombo tworzące jednostki z pokroju antagonistów z Far cry 5
5:28 xD były jeszcze programiki nauki szybkiego pisania i pisania bez patrzenia na klawiature ^^ miło to wspominam ^^
Było nas jedynastu, mieszkaliśmy w jeziorze.
"My to bez internetu KIJE TYLKO BYŁY I NIE GRAŁO SIĘ W KOMPUTERY" Tymczasem mój tata, który opowiada jak w podstawówce miał kolegę, który jako jedyny na osiedlu miał komputer i codziennie przychodzili do niego, włączali gre, wychodzili na dwór na godzinę (Czekali aż gra im się załaduje) i wracali do domu łupać w jakąś gierkę.
9:22 chciałbym zobaczyć gdzie oni ogarneli tak zajebiście idealne patyki jak pistolety naprawdę ani jednego takiego nie widzalem
Kiedyś wpierdalało się chleb z cukrem i było git. A teraz ptasie mleczka i co depresja
Do wojska by te lamuski poszły to by się odechciało tej depresji kiedyś czegoś takiego nie było wszyscy mieli wszystko
@@kobz2862 teraz jakieś depresje i jakieś psychologi, kiedyś jak ktoś sobie nie radził to albo pił albo wieszał się w piwnicy a nie pomocy szukał
"Mieszkaliśmy w jeziorze", Boże, złoto
11:32 Dla mnie jest to tak śmieszne, bo jak miałem 5 lat to mojemu 6-cio letniemu kuzynowi szufelką głowę rozciąłem XD
Xddddddd
Kiedyś to było. Nokią się gwoździe wbijało nie to co teraz telefon spadnie z dywanu i od razu zbity
Dzięki RUclipsr fangotten uwielbiam grupki na Facebook ja lubię internet bardzo lubię internet pozdrawiam Internet ale głównie facebook
Ogniem i mieczem oglądałam namiętnie mając jakieś 6/7 lat, czasem nawet kilka razy w tygodniu, choć miałam też inne filmy i wypożyczalnie kaset praktycznie obok domu. Do tej pory niektóre dialogi znam na pamięć. Choć wtedy bardziej podobała mi się postać Skrzetuskiego 😁
3:09 o nie kuchnia jest sterylna xddd jak będziemy żyć bez mikro ustrojów, zarazków, pleśni i bakterii w miejscu, gdzie przetrzymujemy żywność
Odpowiedź: dłużej i zdrowiej
o nie zimne kolory, bo nie mogę kuchni dać na pomarańczowo, nie ma takich płytek xdd
O nie ściany, które można z łatwością wytrzeć jak się ubrudzą a do tego nie nasiąkną zapachami z kuchni. Broń boże od tego
@@polakrodak3224 Sterylna kuchnio, gin szatanie! 🔥
moze jestem milenialsem... czyste i sterylne pomieszczenia duzo bardziej mi imponują niż te stare nasiąknięte latami życia
3:53 zawsze jak jestem w szkolnej toalecie to mi się przypomina.
2:25 Chodzenie w lewym bucie na prawej nodze i prawym bucie na lewej nodze może być faktycznie niewygodne
Wspominanie czegoś że było fajne jest na plus, ale wmawianie innym że ich dzieciństwo było lepsze jest słabe! Raz na urodzinach moja ciocia opowiadała jak to kiedyś było fajnie i w ogóle, cały czas na dworze, wszyscy szczęśliwi, po czym podeszła do niej moja dużo młodszą kuzynka, tak 14 lat i pyta się "Mamo mogę wyjść na dwór z Anią?" Na co odparła jej ciocia "Zaraz ciemno będzie, coś się jeszcze stanie, lepiej zostań w domu". Rozjebało mi to uczucia, była 17:00 w Lato xD więc niektórzy to totalni hipokryci
To nie nóż łyżka widelec,tylko przybornik wojskowy z którym trzeba było chodzić cały czas,jak nie byłeś to wiesz co to Pegasus
Żywiliśmy się kamieniami, było super XDDDDDD Uwielbiam Cię!
No Łognim i Mieczem petarda!
Jak nie, jak tak.
Milion a miliard to jednak różnica! 0:45
„Było nas jedenastu, mieszkaliśmy w jeziorze” XDDDDD
Fajne nawiązanie do South Parka :D
Nie no fajny ten prl. Jak tak milicja przepuściła ojca przez kije to super było. Brak mięsa, albo zagranicznych produktów też super sprawa.
Dziś dzieciaki też biegają z kijami
9:14 ja w swojej wsi dotąt widzę jak dzieci z tym latają więc xD
Ten łyżko-widelec-nóż to niezbędnik WP dla żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową.
Ps.:
Szacun za nawiązanie do skeczu "Nareszcie show 1948"
Dobra kurwa xd 7:19 to niezła rzecz, zajmuję się w pracy historią naszego wspaniałego kraju i Dolnego Śląska, dosłownie przez wieki szlachta była jak "no woda mineralna jest trująca" (i była, bo do rzeki spuszczli np odchody a potem brali z niej wodę xd), pito najpierw (w średniowieczu, renesansie i na początku baroku) piwo, potem weszły miody pitne, wina i likiery, czyli w tamtym czasie wódki smakowe. Jak nie alko to sok, kawa od XVII w i dalej, od XVIII bardziej zaczęła przyjmować się herbata, która pod zaborami została bardziej wpojona Polakom i Litwinom przez Rosjan (samowary itd). także taka była woda ze źródła, że uznawano picie wody nawet za "objaw" bycia ascetą xddd boże mam dość boomerów i swear
Było nas jedenastu...
Teraz na osiedlu dzieciaki też latem biegają bez koszulek strzelając się pistoletami na plastikowe kulki, naparzają pokrzywy badylami, a martwe gołębie obowiązują taśmą klejącą (do dziś nie wiem co to za tradycja i czemu służy) także nie jest tak, że aż tyle się zmieniło.
Czuję się wyróżniony i zdziwiony, że nie miałem tego polickowanego
9:11 ja jestem z "tego złego nowego pokolenia" i nie wiem jak inni ale wszyscy moi koledzy i ja świetnie się bawimy takimi " kijachami"
Ogólnie, zestawianie jednych czasów z drugimi musi zawsze dotyczyć konkretnych państw, a nawet regionów (nie wspominając o tym, że konkretnych ludzi).
Gdyby ktoś mnie spytał, to powiedziałbym, że bez wątpienia czasy PRL były gorsze niż obecne czasy. Choć gdy czytam o tym, co było w krajach zachodnich - po drugiej stronie żelaznej kurtyny - w latach 60. chociażby, to czasem myślę, że w sumie chciałbym urodzić się w Europie Zachodniej pod koniec lat 40. lub na początku lat 50. (lub w Skandynawii w tym okresie). I gdy czytam o Olmekach i Mazatekach sprzed wielu setek lat, to czasem też myślę, że może fajnie byłoby żyć na Półwyspie Jukatan lub na terytorium obecnego stanu Oaxaca z tysiąc lat temu. :)
Kiedyś było inaczej, inne życie małolata. w dorosłe życie wkraczał wtedy kiedy umarł tata