Dziś podszedłem do tego tematu po raz kolejny ale z innym nastawieniem. Pamiętam, jak powiedziałem Tacie, że chce kupić większe mieszkanie to mnie tak opitolił, że odechciało mi się żyć. Tak jakbym nie zasługiwał na więcej albo nie miał prawa. Później zacząłem zauważać takie zachowania właśnie, że sam dążę do tego żeby coś zniszczyć albo nie osiągnąć przypadkiem zbyt wiele. Wydaje mi się, że to właśnie ten temat i mam nadzieje, że w końcu z tego wyjdę.
Rodzic a potrafi tak dokopać że się żyć odechciewa... znam to mam tak samo jestem dorosłą osobą co nie zrobię to mamusia kręci nosem to nie tak to na nic w którą stronę nie pójdę to nie tak. Wymaga żebym się jej słuchała niszcząc mi życie. Ale do czasu...
Tak, rodzice.. za co się nie brałam wszystko było nie tak.. co, chcesz być kosmetyczka? Chcesz robić makijaże? Przecież to nie praca.. i tak nigdy nie zostałam makijażystka, chociaż uwielbiam i czasami maluje różne osoby, nawet ukończyłam kurs ale nie potrafię zająć się tym zawodowo 😔 starałam się ale dalej nie mam żadnego mentalnego wsparcia. Nawet kiedy jako 27latka dla przyjemnosci chciałam nauczyć się szydełkować to przy pierwszym niepowodzeniu usłyszałam że nie mam drygu..
Kobiety weźcie się za siebie czasy są jakie są kiedys facet jak poślubił kobiete, to mamusia rzadko kiedy miała coś do powiedzenia i słuchała męża, gdzie głównie zajmowała się domem i dziećmi. Albo znajdzie siłę, żeby słuchać siebie. I tak postępować, albo znajdźcie meza, który będzie wam dawał dobre rady
Długo nie wiedziałam, że ciągle ratowanie i myślenie o innych jest też złe. Przez lata, jako najstarsze dziecko miałam opiekować się innymi, aż do niedawna zrozumiałam, że przesadzałam, poczucia winy, że za mało, że mogłam lepiej i tak straciłam energię Właśnie się poryczałam 😪
Nie straciłaś niczego! Zrobiłaś właśnie dobra robotę. Pomogłaś najbliższym, którzy tej pomocy potrzebowali🥰 Czy moze być na tej ziemi coś piękniejszego niż to? Możesz być dumna ale włašnie z tego!!!
No ładnie, odcinek o mnie! Po 5 latach studiów odkryłam swoją pasję - rysunek. Ciągnęło mnie do tego już w dzieciństwie. Gdy tyko siadałam przed kartką papieru, a obok leżały kredki, zapominałam o bożym świecie. Zajęcia plastyczne (inne artystyczne też) w szkole były moimi ulubionymi. Nie poświęcałam im jednak zbyt wiele czasu, bo trzeba było mieć piątki i szóstki ze wszystkiego. I tak było. Były piątki, były szóstki, było sporo sukcesów, ale była i ogromna pustka, i tęsknota za czymś, czego nie umiałam określić. Przez wiele lat zazdrościłam ludziom, że mogą powiedzieć "jestem w tym naprawdę dobry". Męczyła mnie ta nieokreśloność, aż do ostatnich wakacji, kiedy po wcześniejszym zaliczeniu wszystkich egzaminów miałam bardzo dużo wolnego czasu. Lubiłam spędzać go ze współlokatorką, florystką, lubującą się w rękodziele i innych robótkach. Obserwowanie, jak tworzy piękne rzeczy, fascynowało mnie, nawet parę drobiazgów wykonałam razem z nią. Któregoś razu zapragnęłam zrobić coś samodzielnie. Nie miałam jednak zbyt wielu materiałów papierniczych, pomyślałam więc, że wykonam kartkę urodzinową. Brakowało kartonów z różnymi teksturami, brakowało brokatu. Miałam za to kartkę techniczną i kredki. Zaczęłam rysować. Wciągnęło mnie tak, że straciłam poczucie czasu. Nie mogłam doczekać się następnego dnia, kiedy narysuję coś jeszcze, a w głowie miałam milion pomysłów. I tak się zaczęło. Dużo ćwiczę, ale głównie ze swoim brakiem wiary we własne możliwości. Wszyscy chwalą, mówią, że jest super, natomiast ja wszędzie dostrzegam niedoskonałości i porównuję się z innymi ludźmi, którzy rysują dużo lepiej. Ten perfekcjonizm to też cecha, którą "pielęgnowałam" w sobie w szkole. Utrwaliłam ją natomiast na studiach, gdzie perfekcjonizm i dokładność były niesamowicie ważne i pożądane (redakcja, korekta). Teraz, gdy powoli otwieram się i ujawniam swoje prawdziwe, artystyczne usposobienie, włącza się we mnie silny krytyk, formalistka i perfekcjonistka, i przekłada się na inne sfery mojego życia. Perfekcyjny musi być porządek, perfekcyjne śniadanie, obiad perfekcyjny no i koniecznie perfekcyjna kolacja. Perfekcyjna praca dyplomowa, perfekcyjny związek i perfekcyjne relacje. Twardy orzech do zgryzienia, ale ja zamieniam się w wiewiórę i łupię, powoli, powoli, aż osiągnę zadowalający (niekoniecznie perfekcyjny) efekt. Pozdrawiam Panią serdecznie! :)
Witaj w klubie ;) Odkąd w szkole i na studiach skupiałam się na dobrych ocenach ze wszystkiego, rysowałam jedynie dla znajomych, praktycznie nigdy dla siebie bo przecież "szkoda czasu". Ale czuję, że otwarcie Puszki Pandory zbliża się coraz bardziej i aż się nie mogę doczekać co z niej wyleci ;)
@@samaneevee869 dziekuję za Twoją odpowiedź! Komentarz dodałam rok temu i kompletnie o nim zapomniałam. Dzisiaj, dzięki powiadomieniu wróciłam do niego. W takim razie aktualizacja - jak postanowiłam, tak zrobiłam. Rozwijałam się artystycznie. Dzisiaj pozdrawiam z agencji marketingowej, w ktorej pracuję jako grafik 😍 Marzenia się spełniają. Powodzenia!
Spadasz mi z nieba. Od kilku dni właśnie się nad tym zastanawiałam. Powoli przestaję patrzeć na ludzi jak na ludzi tylko jak na jeden pieprzony schemat, który w kółko się powtarza. Żałuję, że nie miałam takiej osoby w dzieciństwie. Fajne byłoby, gdyby naturalnie można byłoby mieć osobę 20-30 lat starszą od siebie za dzieciaka, która w razie czego doradziłaby coś, pomogła. Dziękuję za ten film
Kasia Niepodamnazwiska 20-30 lat osoba starsza za dzieciaka? Przecież to właśnie rodzice i dziadkowie, nauczyciele etc. Oni pomagają i doradzają. Nie każdy słucha.
@@pletwal1 ale nie każdy rodzic ,dziadek ,nauczyciel pomagał !!! Dzieci dawniej były lekceważone,poniżane bo to "tylko " dzieci😐😐Nie było kiedyś takiej świadomości .
Nie zawsze wiek jest wyznacznikiem mądrości. Dzieci często są bardzo mądre bo jeszcze nie przesiąknięte tym dziwnym światem ale ich nikt nie słucha...bo to w końcu dzieci.
Dzień dobry Pani Kasiu! :) Na początek chciałam Pani podziękować, bo zmagam się z różnymi sprawami już od wielu, wielu lat, a teraz czuję, że Pani słowa do mnie docierają i pomagają. Jest Pani wspaniałą osobą :) Jeśli chodzi o autosabotaż, to myślę, że tak się wyćwiczyłam w aurodestrukcyjnych myślach, że zasługuję na miano mistrza. Przede wszystkim mam problem z porównywaniem się z innymi, przy czym zawsze jestem tą gorszą. Boję się przez to całkiem otworzyć na innych, mam mało przyjaciół, znajomych i często zmagam się z samotnością. Pamiętam, że zawsze też uważałam siebie za mało wystarczają, za mało przebojową, za mało fajną, niezbyt mądrą i dziwną. Zawsze powtarzałam sobie, że się nie nadaję, że na pewno nikt mnie nie polubi, że zostanę sama itd. Często też robiłam z siebie ofiarę i zrzucałam odpowiedzialność za moje złe samopoczucie na innych. Dzisiaj jest już trochę lepiej, ale nadal są dni, że wracam do pewnych myśli i schematów. Walczę z tym i marzę, żeby stać się silną osobą oraz mieć więcej bliskich ludzi w swoim życiu. Jestem też w trakcie leczenia depresji, bo po prostu w końcu musiałam "wybuchnąć". Ale jest lepiej... Także trzeba mieć siłę, samozaparcie i świadomość, że nie od razu będzie lepiej, ale z czasem da się jakoś wszystko poukładać. Pozdrawiam:)
Ja mam sporo autodestrukcyjnych zachowań: objadanie, kiedyś z wymiotowaniem, masakrowanie sobie twarzy - za wszelką cenę szukanie wykwitów. Wszelkie bliskie relacje to dla mnie największe zło od którego trzeba uciekać, bo przecież stanę się od kogoś zalezna. Poczucie że musze służyć ludziom, zdziwienie dlaczego oni tego nie odwazjemniaja. Poczucie winy że znowu zrobiłam coś nie tak, nie zachowałam się tak jak otoczenie odemnie oczekuje. Obwinianie rodziny za to że są tacy jacy są, obraza na Boga za to że się pojawiłam w takim chorym środowisku. Próbuje to jakoś w sobie odkręcić, ale słabo mi idzie. Lęk przed bliskimi relacjami jest masakrycznie mocny.
Opisujesz moje zachowania i rodzinę... w wieku 38 lat byłam sama jak palec, w dniu w którym juz myślałam,ze nie ma.po co zyc bo bylam tak wyczerpana nie tylko psychicznie ale i fizycznie (od kilku lat potworne bole pleców) przestraszylam sie tej mysli i posluchalam sie dobrej kobiety i poszlam na terapię. Przepracowalam w ciagu 4 lat wszystko... wciaz mam strach przed bliskością, rodzine przestalam odwiedzac, ich krytyka do dzisiejszego dnia wywoluje u mnie potężną agresję. Mimo to wierzę że mi sie uda wyjść z autodestrukcji... Pozdrawiam;)
mam tak samo, nawet z uczelni chciano mnie wywalić za jedną nieobecność, najlepsze koleżanki nie miały ochoty wpisać mnie na listę, chociaż ja roniłam to zawsze. Ciągle wrażenie , że przeszkadzam nawet malym dzieciom siostry. Pomimo ukończenia ciężkich studiów nie nie moge dostać pracy, bo ciągle coś komuś we mnie nie pasuje. Ostatnio nawet usłyszałam, że mam za wysokie wykształcenie by dostać pracę w szpitalu
Bardzo dobry mądry przekaz i wiedza dziękuję że dzieli się pani swoją wiedzą ja latami sabotowalam siebie i swoje działania... pomagałam wszystkim dookola a nie umiałam pomóc sobie a jak zaczęło mi się coś otwierać w głowie i zaczęłam zmieniać swoje myśli i zachowanie to zaraz przez "przyjaciół " zostałam nazwana cwaną itp i obraza ... jeśli już zdamy sobie sprawę z paru spraw aż ciezko uwierzyć super że są na yt tacy ludzie jak pani ❤❤❤👏👏👏🎈🎈🎈🎈🎈🎈🌹🌹🌹🌹🌹🌹 jest pani wspaniała osobą 😘😘😘
Trafiła Pani idealnie z tematem prosto w moje serce. Czuje, jakbym sluchala o sobie. Na koncie zaburzenia odzywiania, dzialania destrukcyjne, partnerzy tylko z rozbitych rodzin. Dopiero teraz, grubo po 20., ucze sie bycia dobra dla siebie.
Zdałam sobie sprawę, że od 17 lat żyje wlasnie w schemacie z dzieciństwa, wzięłam sobie męża dokładnie takiego jak moja matka, skupiony na sobie, totalny brak empatii, nie widzi potrzeb innych i najgorsze, że odbiło się to na moich dzieciach. Nigdy nie zbudowaliśmy głębokiej relacji z mężem, tak jak w dzieciństwie byłam zawsze na uboczu, nigdy nie liczyły się moje potrzeby, nawet te podstawowe. Najważniejsze dla mnie było dać dzieciom to czego nie miałam, bardzo je kocham i są dla mnie najważniejsze, ale ostatnio sama czuję się bardzo samotna i bezradna,wiem że to nie życie tak naprawdę, ale tak bardzo się boję coś zmienić, ze ciągle tkwię w tym. Ciągle powielam schematy, szkodzę sobie choć bardzo chcę inaczej. Dzięki takim filmikom człowiek, choć cały czas czuje ze coś nie tak, to chyba potrzebuje to od kogoś usłyszeć. Pozdrawiam serdecznie.
Chyba Cię rozumiem. Ja szukałam takiego męża, by mnie nie bił tak jak miała moja M. Ale nie pomyślałam o innych rzeczach..o tym, że są też inne ważne rzeczy, które tworzą związek.
Super odcinek, ja myślę że kiedys miałam wszystkie te schematy, ale nawrócenie, rekolekcje uzdrowienia wspomnień oraz psychoterapia pomogły mi z tego wyjść. Dla mnie dużym odkryciem było to, że nie ważne jak obiektywnie wyglądało moje wychowanie i relacja z rodzicami. Bardziej istotne jest to jak subiektywnie to odbierałam. A mimo wszytko były tam dysfuncje, których nie byłam świadoma. Myślę, że to wszystko sprowadza się w gruncie rzeczy do braku miłości. Nie potrafię (i inni nie potrafią) kochać bez źródła miłości, a źródłem jest Chrystus.
Pamiętaj że nie dla każdego źródłem jest Chrystus, tego nie można narzucić. Ja wolę np mówić że normalnie źródło miłości jest w każdym z nas, tylko czasem zostaje przydeptane
Ja też nie umiem rozmawiać i nie wiem jak zacząć, na razie tylko z psychologiem jakoś ledwo co idzie. Chcę się otworzyć na ludzi, ale nie wiem jak... jak komuś zaufać
Zmienić się w rodzinie, w której nic latami nie zmienia się, jest trudne. Ponosić konsekwencje w dorosłym życiu za dzieciństwo to duży żal a z drugiej strony smutek, że Ci źli rodzice to też biedne i skrzywdzone dzieci i chcieli by inaczej a nie wiedzą jak. Czekam na filmik o tym jak pomóc osobie z depresja, która trwa blisko 15 lat. Pozdrawiam pani Kasiu. 😊
Pani Kasiu, już dawno miałam pisać, jak dobrą robotę Pani robi. Nie tylko,że Pani wszystko potrafi ponazywac, ale też w tych wszystkich filmikach dodaje Pani ludziom otuchy i optymizmu. Pokazuje Pani, że warto przeciwstawiać się temu, co jest dla człowieka nie dobre. Dziękuję za chrześcijańskie niesienie pomocy wykorzystaniem swoich talentów. Pani sposób jest tym, które pociąga do Swiatla.
jest Pani fantastycznym człowiekiem! dziękuję za Pani wiedzę przekazywaną w tak cudowny sposób. Proszę o film np. odrębności, oddzielania się od rodziców, jak to zrobić bez poczucia winy, jak świadomie i mądrze "odcinać pępowinę". Uściski!
Droga Kasiu! Dziękuję za ten i za wiele poprzednich Twoich filmów w których poruszyłaś tyle tak ważnych tematów! Z przyjemnoscią posłuchałabym Twojego wykładu w kwestii autodestrukcyjnych myśli, które odbierają nam radość z naszych dokonań, sukcesów lub nawet całych osiągnięć. Kiedy człowiek nie potrafi cieszyć siè tym co ma, bo przeciez "wszyscy inni" odnoszą "większe sucesy".
Cześć Kasiu ! :))) jestem studentką 5 roku Architektury .Co dziwne dla większości architektów zarywanie nocek przed laptopem nawet czynnych zawodowo wykładowców to jest coś normalnego.Wymagana jest całodobowa dyspozycyjność .Właśnie takim trybem ,brakiem snu, stresem,presją nabawiłam się na studiach nerwicy.Ze stresu nie mogłam spać , a jak spałam to niedługo , miałam dziury w pamięci i czułam się nieobecna w swoim życiu nie mówiąc o stanie emocjonalnym.Teraz mogę stwierdzić ,że nie wolno nic robić kosztem zdrowia i już więcej na to się nie nabiorę .Odzyskałam balans i szacunek do samej siebie i zdrowia ,gdy za dużo pracuje umysłowo po prostu wychodzę na spacer ,jestem blisko natury. Sen stał się moim przyjacielem , a nie tak jak kiedyś czymś stresującym bo przez sen nie zdąże ...Tak jak organizm potrzebuje jedzenia i picia by istnieć działać , tak samo zrozumiałam że sen jest po coś by właśnie zregenerować siły i czerpać z życia jak najwięcej cudownych chwil .Buziaki , pozdrawiam :)
Oglądając Pani film zrozumiałam kilka mechanizmów z mojego domu rodzinnego:mama-bierna agresją i rola ofiary,tata- odmawianie pomocy i nie mówienie o swoich emocjach,ja-sabotowanie związków...poczułam ulgę,bo zrozumiałam swoje zachowanie. Nie było między nami więzi i dopiero teraz uczę się je tworzyć.Teraz wiem,że muszę wziąć byka za rogi,biorę to na siebie. Z uśmiechem.Dziekuje za ten film i wiele innych,które pomagają mi być lepszą mamą ale też być lepszą dla siebie. Mam nadzieję,że kiedyś uda mi się Panią spotkać osobiście.Dziekuje raz jeszcze.K
Bardzo dziekuję za kolejny bardzo interesujący film. Słuchając tego filmu zaczęłam się zastanawiać dlaczego ciągnie mnie do filmów o poznawaniu tego co 'złe, problemów itp'... bo są interesujące ale też dlatego że mam nadzieję że się z nich nauczę. Ale tak naprawde chce oglądać filmy takie jak 'języki miłośći' które mnie uczą jak postępować, budować dobre nawyki, zachowania itp. Chętnie bym zobaczyła film o tym jak nauczyć się 'sobą zaopiekować', 'się pokochać', 'nauczyć się rozwijać' zwłaszcza gdy rodzice tego nie nauczyli, żyło się w domu toksycznym, auto-destruktywnym.
Bardzo dziękuję, że głośno Pani powiedziała, że celowe nieprzyjmowanie pomocy też jest formą autodestrukcji i może służyć do „pławienia się w roli ofiary” lub wręcz do emocjonalnego szantażowania innych poprzez obnoszenie się z cierpieniem przy jednoczesnym torpedowaniu wszelkich prób pomocy, jakie inne osoby oferują tej cierpiącej…
Aż się poplakalam Pani Ewo!!!!!koniec gaszenia pożarów!!!!! Zapomniałam że aby komuś pomóc to chociaż trzeba trochę czuć że ktoś to docenia i jest wdzieczny!!!! Zabiło to mój optymizm i chęć i radość życia!!!! Czas pomóc Sobie!!!! Dopiero długo..... długo...... długo ...... komuś!!!!! dziękuję 😆 że Pani jest!!!!!!!!!!!
U mnie objawia to się tak: W dzieciństwie nie dostawałem tych cech jak wsparcie, miłość, poczucie bezpieczeństwa i wiele innych. Za to jak wchodzę w relacje to wszystko bardzo ale to bardzo szybko się ze mnie wylewa! Chce aby ta osoba właśnie okazała mi to wszystko! Jak nie okazuje, czuję się źle. Szukam właśnie takiej partnerki która wypełni mi ten głód! Tak było w mojej poprzedniej relacji. Na początku to właśnie mnie pociągnęło. Ten głód był zaspokojany. Później już nie i ja tak cholernie źle się z tym czułem. Wszedłem na rolę ofiary itp... Ahhh, pora na walkę o Siebie!
Pani Kasiu Kocham Panią to bardzo ważny wykład bardzo mi pomogł nie zdawałam sobie spawy z wielu rzeczy które wysłuchałam wow Wielki szacunek dla Pani za to co Pani robi to jest bardzo potrzebne pewnie wiele osób które Pani słuchają a ja słucham Pani bardzo często znalazło na Pani kanale wiele dobrych porad wiele sugestii i to pomogło i pomaga nam w życiu. Pardzo Pani dziękuję
Pewnie jestem w tej grupie osób z z autodestrukcja. Obecnie podjęłam pewne zobowiązania żeby sobie pomóc np zaczęłam pisać to co przeżywam i co się we mnie dzieje,nie jest to regularne,ale coraz częściej po to sięgam.Duzo słucham filmów związanych z problemami jakie przeżywam.Mam problem ze snem który trwa latami.Uzywam często środki nasenne po których czuję się źle.To chyba na tyle co mogę o sobie napisać.Dziekuje za wszystkie filmy Pani Kasiu które podnoszą mnie na duchu i które lubię słuchać.
O matko jakbym słyszała o sobie. Mąż DJ, dziecko 4 miesiące, godzina 2/3 w nocy albo i później. Kinga wstaje, pakuje dzieciątko i jedzie 30 km po męża, bo jakoś musi wrócić do domu, a taksówką się nie opłaca. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie brak takiego "poświęcenia" w drugą stronę. Najpiękniejszym i chyba najbardziej oczyszczającym momentem dla mnie było po kilku latach powiedzenie słowa "nie", które spowodowało, że (eks)małżonek nagle prawo jazdy zrobił, bo nie chciał być jednak zależny od nikogo. To było piękne, bo byłam kiedyś przekonana, że przecież on mnie potrzebuje itp itd. A okazuje się, że czasami bardzo dobrą motywacją dla takiej "biednej osoby, która nie poradzi sobie sama" jest właśnie powiedzenie słowa "nie". Pozdrawiam Ciepło :)
Oglądam każde video - zawsze jestem pod dużym wrażeniem Twoich kompetencji:) Sposób w jaki przekazujesz informacje, nieraz trudne, zawsze jest klarowny i zrozumiały:) Autodestrukcja - nie zdawałam sobie sprawy, że może być tak "zakamuflowana". Myślę, że wszystkie zaburzenia odżywiania są jej przejawem, tak samo pracoholizm. Ciekawe by było gdybyś mogła rozwinąć temat uciekania od niechcianych emocji - jak to robimy i jak się z nimi zmierzyć - a także wyrażanie stłumionych emocji - jak je zaakceptować i komunikować bliskim (np. miłość w stosunku do rodziny, partnera itd -kiedy jesteśmy zblokowani). Pozdrawiam i życzę miłego dnia Wszystkim:))!
Dziękuję Pani Kasiu za ten film :-) U mnie destrukcyjne zachowanie to rola wybawcy. I zaczęłam się temu przyglądać, a nawet rozmawiałam na ten temat z koleżanką.... no i destrukcyjne zwiąki niestety.
Często jako dziecko nie radzilam sobie z emocjami i wtedy odkryłam moc pisania o uczuciach. Miałam do kogo zwrucic się o wsparcie, ale te osoby nie rozumialy mnie, bo niby jak miały zrozumieć skoro sama się nie rozumiałam. Pisanie pozwala mi na autorefleksje zrozumienie swoich emocji pozwala mi się z nimi w większym lub mniejszym stopniu z nimi uporać. Często ludzie nie wiedzą co nimi kieruje i przesto nie potrafią sobie pomudz. Powielam utarte schematy wiem, ze źle na tym wychodzę i staram się to zmienić ale wystarczy małe potknięcie a cofam się prawie do punktu wyjścia. Ciężko skończyć z zachowaniem destrukcyjnym ale wierze, ze mi się uda. Dziękuję za ten filmik bardzo mi pomógł:)
Dobrze,że sama wpadłaś na to,by przelewać swoje uczucia/odczucia na papier. To bardzo dobra forma terapii,zwłaszcza dla osób nieśmiałych i tych,które nie mają bliskiej, zaufanej osoby,z którą mogłyby porozmawiać. Można pisać dosłownie to,co w danej chwili się czuje,jako pamiętnik lub w formie wierszy/wierszyków. Osobiście kiedyś stosowałam tą ostatnią formę i nawet mi to pomagało. Mimo,że tylko napisane,to było jak katharsis dla duszy. Pozdrawiam.
Niedawno odkryłam Pani stronę, dała mi dużo do myślenia. Mieszkam za granicą i tam zaczęła się moja autoagresja. Ciągle słyszę, że moje wykształcenie jest zbyt wysokie by dostać pracę w szpitalu, studia doszkalanie. Wyląduję w końcu na stanowisku murarz , malarz bo w tym szkolą, nie zależnie czy się ma jakieś studia kierunkowe czy nie. Żal okrutny obwiniam siebie za skończone studia.
Zajadanie się, choroba autoimmunologiczna - jak nie można nienawidzić rodziców to się nienawidzi siebie. Desperackie pragnienie czułej matki pomimo wiedzy, że nie jest ona w stanie dać czułości itd.
Witam . Chciałbym podziękować Pani za tak mądre słowa.Ja od niedawna zmieniam się w wewnątrz.Od wielu lat walczyłem z wiatrakami.A teraz walczą ze mną.Dzienkuje.
moja ciotka tak się poświęcała i była taką męczennicą a mnie nazywała egoistką, tylko że ona zachorowała na Alzheimera a ja jestem sobą i pomagam wtedy, kiedy czuję się na siłach i nie czekam na oklaski i to daje mi radość
Mam kolegę w pracy, który w ogóle nie potrafi rozmawiać, zwłaszcza nie potrafi słuchać. Potrafi tylko mówić i oczekuje, że wszyscy będą ulegle przyjmować te banialuki, które on wygaduje. Gdy w odpowiedzi na jego błędne lub tylko częściowo zgodne z prawdą twierdzenia zaczynam mówić, że jest tak i tak, on zaczyna się bardzo denerwować, w ogóle nie chce słuchać, co ja mam do powiedzenia i nie przyjmuje do wiadomości, że jest inaczej niż on twierdzi. Mówi, że się nie zgadza i żebym się nie odzywała, bo on wyjdzie z siebie. Oczywiście on nie ma racji, ale nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że normalni ludzie, moim zdaniem, nie denerwują się w takiej sytuacji, tylko podejmują normalną dyskusję (bez angażowania tak dużych negatywnych emocji) i próbują wspólnie dojść do prawdy. Dla niego prawda w ogóle się nie liczy. Liczy się tylko to, że on ma rację (nawet, gdy jej nie ma) i nie można się tej jego racji sprzeciwiać. Jak żyć z takim tyranem, dominatorem i agresorem? Niestety jestem skazana na konieczność współpracy i podejmowania wspólnych decyzji z tym kolegą.
Miałam podobny problem ze współlokatorem i zgadzam się z Tobą: "Chodzi o to, że normalni ludzie, moim zdaniem, nie denerwują się w takiej sytuacji, tylko podejmują normalną dyskusję (bez angażowania tak dużych negatywnych emocji)". On robił to samo gdy otwierał usta. Co więcej, było nas siedmioro a potrafił każdego z nas przeciwko sobie nastawić. Ciągle wracał o 4 czy 5 rano i budził średnio co drugi dzień. Czasami miałam chwile zwątpienia - czy dobrze robię nie godząc się na to (że się zbytnio czepiam zwracając mu uwagę) i zgłaszając całą sprawę dalej. Kiedy się dowiedział, że zgłosiłam skargę na niego zaczął się mścić, kraść i psuć moje rzeczy. Oczywiście manipulacje i krzywdzące plotki były na mieszkaniu codziennością. Wtedy myślałam o sobie: "Nie do cholery, to TY się nie wysypiasz i to TY nie możesz na drugi dzień funkcjonować przez tego typa. Masz w czerwcu obronę pracy dyplomowej a on Ci to uniemożliwia i Cię niszczy". Trwało to 5 miesięcy, aż właściciel wyrzucił go w maju. Od tego czasu "jak ręką odjął". Ty masz trochę inną sytuację i nie wiem czy mogłabyś to zgłosić komuś "nad wami" aby rozwiązać problem. Ale chyba piszę to dlatego, żeby Ci powiedzieć, że warto zawalczyć o swój wewnętrzny spokój :)
Chcesz na siłę przekonać kolegę że nie ma racji, czyli po prostu Ty chcesz mieć baaardzo rację. To jeszcze nigdy nie zadziałało zgodnie z oczekiwaniami, im bardziej komuś wpierasz swoje zdanie właściwie to tym bardziej ta osoba będzie się najczęściej przed tym bronić, bo broni swoich wartości i poglądów. Następnym razem nie przyznawaj racji ale może powiedz że każdy może to widzieć inaczej, że Ty to widzisz inaczej ale to subiektywne odczucie albo po prostu klasyczne perhaps - być może
Dziś dowiedziałam się od ciebie, że mam cykl autodestrukcyjny i dlaczego. Dziękuję Ci za to, bo już od dawna męczyło mnie pytanie dlaczego sabotuje swoją firmę, zdrowie i finanse.
myślałam, że wujek mnie kocha, ale to był wuj przez ch. Realizował siebie moim kosztem. W końcu się uwolniłam od niego emocjonalnie, mimo, że wyprowadziłam się od niego już dawno. Przejadałam się z braku prawdziwego ojca i miłości od rodzica, a wuj potem kpił, że jestem "z rodu-piasta". Nawet chciałam zmyć traumę i zostać ..... strażaczką.
Sabotowanie udanego związku. Powód już chyba odkryty, a mianowicie taki, że nie zasługuję na taki związek i w ogóle szczęście w życiu. Jestem na terapii prawie 1,5 roku i niestety jeszcze nie udało mi się uporać z dostrzeżeniem swojej wartości.
Popieram sugestię przedmówczyni: czy można byłoby zrealizować osobny film poświęcony temu, jak poradzić sobie z zachowaniami z zakresu autodestrukcji takimi, jak zaburzenia odżywiania?
Ja się dołączam do problemu strachu przed ludźmi uciekania od bliskich relacji. Kiedyś byłam bardzo otwarta i ufna Ale w miarę doświadczeń złych stałam się nieufna i podejrzliwa😮😩😶
Rodzice mogli wybrać życie albo śmierć. Wybrali życie. I jest to powód do Wdzięczności i podziękowania i radości. Teraz trzeba 'tylko' prosić Boga o narzędzia i siłę do pokonywania trudności w codziennym życiu. Piękna przygoda przed Tobą, tylko wierz. Chyba, że chcesz być tylko ofiarą. Pozdrawiam i bratersko błogosławię.👍🌼❤️
10:23 z marihuaną jest też taki problem, że sama czysta nie uzależnia fizycznie tylko psychicznie przy częstym używaniu i słabej psychice itd. Problem pojawia się wtedy kiedy mafia narkotykowa marihuanę ususzoną już może czymś namoczyć, jakimś innym narkotykiem. Wtedy skutki są opłakane, a wiem, że często tak robią. Sama generalnie tematem narkotyków bardzo się interesowałam i marihuana sama w sobie podobno od czasu do czasu nie wykazuje żadnych szkodliwych dla naszego układu nerwowego skutków. Właśnie problem pojawia się w momencie kiedy jest ona używana za często lub jest namoczona czymś lub ,,nawożona".
Ja po terapii poznawczej zdałam sobie sprawę jak powielam schematy myślałam że mam to już za sobą wchodząc w kolejną relacje niestety znów okazało się że powielilam schemat teraz często analizuje moje zachowania np już zauważam że kiedy się denerwuje stawiam sobie ból chociaż bardzo się go boje obgryzając paznokcie lub skórki aż do krwi dawniej uważałam że to z nerwów a teraz myślę że to właśnie karanie się za coś świetny materiał pozdrawiam
Beata Pawlikowska nie jest terapeutą ani psychologiem - nie ma ani doświadczenia w pracy ani kierunkowego wykształcenia, które pozwalałyby na traktowanie jej jako specjalisty w tym temacie. Niestety nie raz mówiła bzdury, choćby o depresji
Prosilabym o filmik z poradami jak przestac byc "ofiara". Nie mialam latwego dziecinstwa, i teraz jakby potrafie wylaczyc te mysli i emocje i zyc tu i teraz, ale jest wiele sytuacji, jakis tamatów przez ktore z latwoscia wracam do przeszlosci i wlacza mi sie tryb ofiary, zazczynam sie nad soba uzalac.. Nie moge sie tego calkowicie wyzbyc..
Tata-agresor, tylko wylewanie jego uczuć się liczyło. Mama, która do dziś nie potrafi sobie z nim poradzić, od dzieciństwa obarczała mnie historiami i "ciekawostkami" ze zdarzeń jakie między nimi się wydarzały(nawet niedługo po moich narodzinach). Efekt u mnie-2x w życiu łysienie plackowate. Raz w wieku 11lat(wtedy przeszło bo samoświadomość dziecka była mniejsza), teraz od12lat nie mam włosów. Po 5-letniej terapii wszystko mam wytłumaczone, ale dalej nie mam odwagi porozmawiać szczerze z tatą (boję się go), na dodatek w moim życiu na ważnych stanowiskach trafiają się osoby podobne do niego, z którymi nie umiem sobie poradzić. Wystarczy, że coś powiedzą, a mnie zatyka, nie umiem się obronić (bo dodam, że zawsze staję w ich obliczu na pozycji "broń się", czyli znów agresor-i ja). I też niedawno zauważyłam, że przyciągam do siebie osoby z problemami, które ciągle chcą żebym ich wysłuchiwała. Nawet nieznajomy w pociągu postanowił obarczyć mnie swoją historią podczas 4-godzinnej podróży. Co z takim czymś zrobić? Odciąć od siebie te znajomości? Jak odciąć pępowinę od rodziców, do których się ma tak ambiwalentne uczucia?
Ja od dziecka czułam, że nie wyjdę za mąż i miałam same negatywne wizje małżeństwa. Nie wiedziałam dlaczego. Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, żeby jakiś chłopak mógł mnie szczerze pokochać. Jednak jestem osobą wierzącą i wierzę w miłość Boga do mnie. Moja rodzina z zewnątrz spełniała standardy, zawsze miałam dobre jedzenie i ubrania, ale niestety emocjonalnie nie było całkiem dobrze. Teraz lepiej to widzę, ale jako dziecko absolutnie tego nie widziałam, bo nie miałam porównania. Niestety, moi rodzice też byli poranieni i zagłodzeni emocjonalnie jeszcze bardziej ode mnie.
Ehhh no jakbym słuchał o sobie, potrzeba akceptacji, gaszenie pożarów... dużo tego :/ ale bardzo fajnie posłuchać, dzięki za świetna pracę i to co robisz, pozdrawiam
Podoba mi się, że łączy Pani mądrość z wiedzą. Naprawdę szkoda, że nie spotkałam takiej osoby 30 lat temu...
Często do naszego życia różne rzeczy przychodzą, gdy już jesteśmy na to gotowi. 🙂
Pani Kasiu ,jest pani cudownym człowiekiem,Bogu niech będą dzięki, za to że pani istnieje i robi to co robi.😍
Dziś podszedłem do tego tematu po raz kolejny ale z innym nastawieniem. Pamiętam, jak powiedziałem Tacie, że chce kupić większe mieszkanie to mnie tak opitolił, że odechciało mi się żyć. Tak jakbym nie zasługiwał na więcej albo nie miał prawa. Później zacząłem zauważać takie zachowania właśnie, że sam dążę do tego żeby coś zniszczyć albo nie osiągnąć przypadkiem zbyt wiele. Wydaje mi się, że to właśnie ten temat i mam nadzieje, że w końcu z tego wyjdę.
Ja nie potrzebowałam siebie do podcinania skrzydeł, bo rodzice świetnie robili to za mnie, ale biorę się za siebie
Rodzic a potrafi tak dokopać że się żyć odechciewa... znam to mam tak samo jestem dorosłą osobą co nie zrobię to mamusia kręci nosem to nie tak to na nic w którą stronę nie pójdę to nie tak. Wymaga żebym się jej słuchała niszcząc mi życie. Ale do czasu...
Tak, rodzice.. za co się nie brałam wszystko było nie tak.. co, chcesz być kosmetyczka? Chcesz robić makijaże? Przecież to nie praca.. i tak nigdy nie zostałam makijażystka, chociaż uwielbiam i czasami maluje różne osoby, nawet ukończyłam kurs ale nie potrafię zająć się tym zawodowo 😔 starałam się ale dalej nie mam żadnego mentalnego wsparcia. Nawet kiedy jako 27latka dla przyjemnosci chciałam nauczyć się szydełkować to przy pierwszym niepowodzeniu usłyszałam że nie mam drygu..
A w takich przypadkach to się już raczej zaczyna myśleć „bo tak ma być”
Kobiety weźcie się za siebie czasy są jakie są kiedys facet jak poślubił kobiete, to mamusia rzadko kiedy miała coś do powiedzenia i słuchała męża, gdzie głównie zajmowała się domem i dziećmi. Albo znajdzie siłę, żeby słuchać siebie. I tak postępować, albo znajdźcie meza, który będzie wam dawał dobre rady
Długo nie wiedziałam, że ciągle ratowanie i myślenie o innych jest też złe. Przez lata, jako najstarsze dziecko miałam opiekować się innymi, aż do niedawna zrozumiałam, że przesadzałam, poczucia winy, że za mało, że mogłam lepiej i tak straciłam energię
Właśnie się poryczałam 😪
Nie straciłaś niczego! Zrobiłaś właśnie dobra robotę. Pomogłaś najbliższym, którzy tej pomocy potrzebowali🥰
Czy moze być na tej ziemi coś piękniejszego niż to? Możesz być dumna ale włašnie z tego!!!
No ładnie, odcinek o mnie! Po 5 latach studiów odkryłam swoją pasję - rysunek. Ciągnęło mnie do tego już w dzieciństwie. Gdy tyko siadałam przed kartką papieru, a obok leżały kredki, zapominałam o bożym świecie. Zajęcia plastyczne (inne artystyczne też) w szkole były moimi ulubionymi. Nie poświęcałam im jednak zbyt wiele czasu, bo trzeba było mieć piątki i szóstki ze wszystkiego. I tak było. Były piątki, były szóstki, było sporo sukcesów, ale była i ogromna pustka, i tęsknota za czymś, czego nie umiałam określić. Przez wiele lat zazdrościłam ludziom, że mogą powiedzieć "jestem w tym naprawdę dobry". Męczyła mnie ta nieokreśloność, aż do ostatnich wakacji, kiedy po wcześniejszym zaliczeniu wszystkich egzaminów miałam bardzo dużo wolnego czasu. Lubiłam spędzać go ze współlokatorką, florystką, lubującą się w rękodziele i innych robótkach. Obserwowanie, jak tworzy piękne rzeczy, fascynowało mnie, nawet parę drobiazgów wykonałam razem z nią. Któregoś razu zapragnęłam zrobić coś samodzielnie. Nie miałam jednak zbyt wielu materiałów papierniczych, pomyślałam więc, że wykonam kartkę urodzinową. Brakowało kartonów z różnymi teksturami, brakowało brokatu. Miałam za to kartkę techniczną i kredki. Zaczęłam rysować. Wciągnęło mnie tak, że straciłam poczucie czasu. Nie mogłam doczekać się następnego dnia, kiedy narysuję coś jeszcze, a w głowie miałam milion pomysłów. I tak się zaczęło. Dużo ćwiczę, ale głównie ze swoim brakiem wiary we własne możliwości. Wszyscy chwalą, mówią, że jest super, natomiast ja wszędzie dostrzegam niedoskonałości i porównuję się z innymi ludźmi, którzy rysują dużo lepiej. Ten perfekcjonizm to też cecha, którą "pielęgnowałam" w sobie w szkole. Utrwaliłam ją natomiast na studiach, gdzie perfekcjonizm i dokładność były niesamowicie ważne i pożądane (redakcja, korekta). Teraz, gdy powoli otwieram się i ujawniam swoje prawdziwe, artystyczne usposobienie, włącza się we mnie silny krytyk, formalistka i perfekcjonistka, i przekłada się na inne sfery mojego życia. Perfekcyjny musi być porządek, perfekcyjne śniadanie, obiad perfekcyjny no i koniecznie perfekcyjna kolacja. Perfekcyjna praca dyplomowa, perfekcyjny związek i perfekcyjne relacje. Twardy orzech do zgryzienia, ale ja zamieniam się w wiewiórę i łupię, powoli, powoli, aż osiągnę zadowalający (niekoniecznie perfekcyjny) efekt. Pozdrawiam Panią serdecznie! :)
powodzenia :) na pewno Ci się uda 😍
Brawo Ewa że wróciłaś do swojej pasji. Widzisz, ile radości Ci to sprawia. Walcz i kontynuuj. Pa! 🖐️
ostatnio słyszałam, że perfekcjonizm często bierze się niestety z niskiego poczucia własnej wartości...
Witaj w klubie ;) Odkąd w szkole i na studiach skupiałam się na dobrych ocenach ze wszystkiego, rysowałam jedynie dla znajomych, praktycznie nigdy dla siebie bo przecież "szkoda czasu". Ale czuję, że otwarcie Puszki Pandory zbliża się coraz bardziej i aż się nie mogę doczekać co z niej wyleci ;)
@@samaneevee869 dziekuję za Twoją odpowiedź! Komentarz dodałam rok temu i kompletnie o nim zapomniałam. Dzisiaj, dzięki powiadomieniu wróciłam do niego. W takim razie aktualizacja - jak postanowiłam, tak zrobiłam. Rozwijałam się artystycznie. Dzisiaj pozdrawiam z agencji marketingowej, w ktorej pracuję jako grafik 😍 Marzenia się spełniają. Powodzenia!
zaczęłam chodzić do psychiatry i wtedy zrozumiałam, ze jestem właściwie normalna tylko jestem bardzo zraniona
Spadasz mi z nieba. Od kilku dni właśnie się nad tym zastanawiałam. Powoli przestaję patrzeć na ludzi jak na ludzi tylko jak na jeden pieprzony schemat, który w kółko się powtarza. Żałuję, że nie miałam takiej osoby w dzieciństwie. Fajne byłoby, gdyby naturalnie można byłoby mieć osobę 20-30 lat starszą od siebie za dzieciaka, która w razie czego doradziłaby coś, pomogła. Dziękuję za ten film
Kasia Niepodamnazwiska 20-30 lat osoba starsza za dzieciaka? Przecież to właśnie rodzice i dziadkowie, nauczyciele etc. Oni pomagają i doradzają. Nie każdy słucha.
@@pletwal1 ale nie każdy rodzic ,dziadek ,nauczyciel pomagał !!! Dzieci dawniej były lekceważone,poniżane bo to
"tylko " dzieci😐😐Nie było kiedyś takiej świadomości .
Nie zawsze wiek jest wyznacznikiem mądrości. Dzieci często są bardzo mądre bo jeszcze nie przesiąknięte tym dziwnym światem ale ich nikt nie słucha...bo to w końcu dzieci.
@@Antubis7 i właśnie często potem z takich dzieci wyrastaja dorosle osoby które mają mnóstwo problemów z którymi nie potrafią sobie radzić...
@@ewab7438 Tzn z jakich bo nie bardzo rozumem co masz na myśli?
Dzień dobry Pani Kasiu! :) Na początek chciałam Pani podziękować, bo zmagam się z różnymi sprawami już od wielu, wielu lat, a teraz czuję, że Pani słowa do mnie docierają i pomagają. Jest Pani wspaniałą osobą :)
Jeśli chodzi o autosabotaż, to myślę, że tak się wyćwiczyłam w aurodestrukcyjnych myślach, że zasługuję na miano mistrza. Przede wszystkim mam problem z porównywaniem się z innymi, przy czym zawsze jestem tą gorszą. Boję się przez to całkiem otworzyć na innych, mam mało przyjaciół, znajomych i często zmagam się z samotnością. Pamiętam, że zawsze też uważałam siebie za mało wystarczają, za mało przebojową, za mało fajną, niezbyt mądrą i dziwną. Zawsze powtarzałam sobie, że się nie nadaję, że na pewno nikt mnie nie polubi, że zostanę sama itd. Często też robiłam z siebie ofiarę i zrzucałam odpowiedzialność za moje złe samopoczucie na innych. Dzisiaj jest już trochę lepiej, ale nadal są dni, że wracam do pewnych myśli i schematów. Walczę z tym i marzę, żeby stać się silną osobą oraz mieć więcej bliskich ludzi w swoim życiu. Jestem też w trakcie leczenia depresji, bo po prostu w końcu musiałam "wybuchnąć". Ale jest lepiej...
Także trzeba mieć siłę, samozaparcie i świadomość, że nie od razu będzie lepiej, ale z czasem da się jakoś wszystko poukładać. Pozdrawiam:)
Ja mam sporo autodestrukcyjnych zachowań: objadanie, kiedyś z wymiotowaniem, masakrowanie sobie twarzy - za wszelką cenę szukanie wykwitów. Wszelkie bliskie relacje to dla mnie największe zło od którego trzeba uciekać, bo przecież stanę się od kogoś zalezna. Poczucie że musze służyć ludziom, zdziwienie dlaczego oni tego nie odwazjemniaja. Poczucie winy że znowu zrobiłam coś nie tak, nie zachowałam się tak jak otoczenie odemnie oczekuje. Obwinianie rodziny za to że są tacy jacy są, obraza na Boga za to że się pojawiłam w takim chorym środowisku. Próbuje to jakoś w sobie odkręcić, ale słabo mi idzie. Lęk przed bliskimi relacjami jest masakrycznie mocny.
Czuję jakbys opisywala moje zachowania i moje srodowisko, nie jestes sama, trzymaj sie
❤️
Terapia, terapia, terapia...
Opisujesz moje zachowania i rodzinę... w wieku 38 lat byłam sama jak palec, w dniu w którym juz myślałam,ze nie ma.po co zyc bo bylam tak wyczerpana nie tylko psychicznie ale i fizycznie (od kilku lat potworne bole pleców) przestraszylam sie tej mysli i posluchalam sie dobrej kobiety i poszlam na terapię. Przepracowalam w ciagu 4 lat wszystko... wciaz mam strach przed bliskością, rodzine przestalam odwiedzac, ich krytyka do dzisiejszego dnia wywoluje u mnie potężną agresję. Mimo to wierzę że mi sie uda wyjść z autodestrukcji... Pozdrawiam;)
mam tak samo, nawet z uczelni chciano mnie wywalić za jedną nieobecność, najlepsze koleżanki nie miały ochoty wpisać mnie na listę, chociaż ja roniłam to zawsze. Ciągle wrażenie , że przeszkadzam nawet malym dzieciom siostry. Pomimo ukończenia ciężkich studiów nie nie moge dostać pracy, bo ciągle coś komuś we mnie nie pasuje. Ostatnio nawet usłyszałam, że mam za wysokie wykształcenie by dostać pracę w szpitalu
I ja...
Bardzo dobry mądry przekaz i wiedza dziękuję że dzieli się pani swoją wiedzą ja latami sabotowalam siebie i swoje działania... pomagałam wszystkim dookola a nie umiałam pomóc sobie a jak zaczęło mi się coś otwierać w głowie i zaczęłam zmieniać swoje myśli i zachowanie to zaraz przez "przyjaciół " zostałam nazwana cwaną itp i obraza ... jeśli już zdamy sobie sprawę z paru spraw aż ciezko uwierzyć super że są na yt tacy ludzie jak pani ❤❤❤👏👏👏🎈🎈🎈🎈🎈🎈🌹🌹🌹🌹🌹🌹 jest pani wspaniała osobą 😘😘😘
Boże, tyle ludzi z tak podobnymi problemami do mnie. Jak dobrze było trafić na ten kanał.
Trafiła Pani idealnie z tematem prosto w moje serce. Czuje, jakbym sluchala o sobie. Na koncie zaburzenia odzywiania, dzialania destrukcyjne, partnerzy tylko z rozbitych rodzin. Dopiero teraz, grubo po 20., ucze sie bycia dobra dla siebie.
Zdałam sobie sprawę, że od 17 lat żyje wlasnie w schemacie z dzieciństwa, wzięłam sobie męża dokładnie takiego jak moja matka, skupiony na sobie, totalny brak empatii, nie widzi potrzeb innych i najgorsze, że odbiło się to na moich dzieciach. Nigdy nie zbudowaliśmy głębokiej relacji z mężem, tak jak w dzieciństwie byłam zawsze na uboczu, nigdy nie liczyły się moje potrzeby, nawet te podstawowe. Najważniejsze dla mnie było dać dzieciom to czego nie miałam, bardzo je kocham i są dla mnie najważniejsze, ale ostatnio sama czuję się bardzo samotna i bezradna,wiem że to nie życie tak naprawdę, ale tak bardzo się boję coś zmienić, ze ciągle tkwię w tym. Ciągle powielam schematy, szkodzę sobie choć bardzo chcę inaczej. Dzięki takim filmikom człowiek, choć cały czas czuje ze coś nie tak, to chyba potrzebuje to od kogoś usłyszeć. Pozdrawiam serdecznie.
Chyba Cię rozumiem. Ja szukałam takiego męża, by mnie nie bił tak jak miała moja M. Ale nie pomyślałam o innych rzeczach..o tym, że są też inne ważne rzeczy, które tworzą związek.
Super odcinek, ja myślę że kiedys miałam wszystkie te schematy, ale nawrócenie, rekolekcje uzdrowienia wspomnień oraz psychoterapia pomogły mi z tego wyjść. Dla mnie dużym odkryciem było to, że nie ważne jak obiektywnie wyglądało moje wychowanie i relacja z rodzicami. Bardziej istotne jest to jak subiektywnie to odbierałam. A mimo wszytko były tam dysfuncje, których nie byłam świadoma. Myślę, że to wszystko sprowadza się w gruncie rzeczy do braku miłości. Nie potrafię (i inni nie potrafią) kochać bez źródła miłości, a źródłem jest Chrystus.
A ty jak odnalazłaś tego Chrystusa?
Pamiętaj że nie dla każdego źródłem jest Chrystus, tego nie można narzucić. Ja wolę np mówić że normalnie źródło miłości jest w każdym z nas, tylko czasem zostaje przydeptane
Chyba z każdym schematem.Jestem w trakcie terapii ale nie umiem rozmawiać. Dobrze że są tacy ludzie jak Pani. Pozdrawiam
Ja też nie umiem rozmawiać i nie wiem jak zacząć, na razie tylko z psychologiem jakoś ledwo co idzie.
Chcę się otworzyć na ludzi, ale nie wiem jak... jak komuś zaufać
@@ptkpnk7059 Cieszę się, że to mówicie, bo ja też! Powodzenia!
Dziękuję Pani Kasiu⚘❤ za cenne spostrzeżenia ,uwagi i wskazówki🌼🍀🎆
Fajna jesteś Pani Kasiu. Bardzo Cię lubię. Przede wszystkim za Twój optymizm i dystans do wielu spraw. Pozdrawiam serdecznie Agata
Dziękuję! Za każdy Pani film. Otwiera Pani oczy, prowokuje do zmian, zachęca do uważności i bardzo ubogaca!
Pani Kasiu dziękuję 😍 Materiał trafił w idealny momencie i odpowiedział na pytania, które zadawałam sobie od dawna. Bardzo, bardzo dziękuję. ❤
Zmienić się w rodzinie, w której nic latami nie zmienia się, jest trudne. Ponosić konsekwencje w dorosłym życiu za dzieciństwo to duży żal a z drugiej strony smutek, że Ci źli rodzice to też biedne i skrzywdzone dzieci i chcieli by inaczej a nie wiedzą jak. Czekam na filmik o tym jak pomóc osobie z depresja, która trwa blisko 15 lat. Pozdrawiam pani Kasiu. 😊
Pani Kasiu, już dawno miałam pisać, jak dobrą robotę Pani robi. Nie tylko,że Pani wszystko potrafi ponazywac, ale też w tych wszystkich filmikach dodaje Pani ludziom otuchy i optymizmu. Pokazuje Pani, że warto przeciwstawiać się temu, co jest dla człowieka nie dobre. Dziękuję za chrześcijańskie niesienie pomocy wykorzystaniem swoich talentów. Pani sposób jest tym, które pociąga do Swiatla.
Ale ma Pani super głos, bardzo lubię Panią słuchać
Przenośmy gòry...
💗💗💗
Dziękuje pani Kasiu...
jest Pani fantastycznym człowiekiem! dziękuję za Pani wiedzę przekazywaną w tak cudowny sposób.
Proszę o film np. odrębności, oddzielania się od rodziców, jak to zrobić bez poczucia winy, jak świadomie i mądrze "odcinać pępowinę". Uściski!
Kolejna porcja super istotnej wiedzy . Ja robię notatki z każdego niemalże filmiku bo słowo pisane ma większa noc zapamiętywania . 👍
Droga Kasiu! Dziękuję za ten i za wiele poprzednich Twoich filmów w których poruszyłaś tyle tak ważnych tematów! Z przyjemnoscią posłuchałabym Twojego wykładu w kwestii autodestrukcyjnych myśli, które odbierają nam radość z naszych dokonań, sukcesów lub nawet całych osiągnięć. Kiedy człowiek nie potrafi cieszyć siè tym co ma, bo przeciez "wszyscy inni" odnoszą "większe sucesy".
Cześć Kasiu ! :))) jestem studentką 5 roku Architektury .Co dziwne dla większości architektów zarywanie nocek przed laptopem nawet czynnych zawodowo wykładowców to jest coś normalnego.Wymagana jest całodobowa dyspozycyjność .Właśnie takim trybem ,brakiem snu, stresem,presją nabawiłam się na studiach nerwicy.Ze stresu nie mogłam spać , a jak spałam to niedługo , miałam dziury w pamięci i czułam się nieobecna w swoim życiu nie mówiąc o stanie emocjonalnym.Teraz mogę stwierdzić ,że nie wolno nic robić kosztem zdrowia i już więcej na to się nie nabiorę .Odzyskałam balans i szacunek do samej siebie i zdrowia ,gdy za dużo pracuje umysłowo po prostu wychodzę na spacer ,jestem blisko natury. Sen stał się moim przyjacielem , a nie tak jak kiedyś czymś stresującym bo przez sen nie zdąże ...Tak jak organizm potrzebuje jedzenia i picia by istnieć działać , tak samo zrozumiałam że sen jest po coś by właśnie zregenerować siły i czerpać z życia jak najwięcej cudownych chwil .Buziaki , pozdrawiam :)
Super Kanal, nie dość że przekazuje wiedze to jest to w sposób trochę na luzie i humorystycznie.
Super filmiki, pomocne w zrozumieniu siebie i zachowania innych. Kolejny kamyk do uzdrowienia relacji z soba...
Dziękuję bardzo. Dobrego dnia. 🙂
Serdecznie. Dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję. 👏🌱🌱🌱
Oglądając Pani film zrozumiałam kilka mechanizmów z mojego domu rodzinnego:mama-bierna agresją i rola ofiary,tata- odmawianie pomocy i nie mówienie o swoich emocjach,ja-sabotowanie związków...poczułam ulgę,bo zrozumiałam swoje zachowanie. Nie było między nami więzi i dopiero teraz uczę się je tworzyć.Teraz wiem,że muszę wziąć byka za rogi,biorę to na siebie. Z uśmiechem.Dziekuje za ten film i wiele innych,które pomagają mi być lepszą mamą ale też być lepszą dla siebie. Mam nadzieję,że kiedyś uda mi się Panią spotkać osobiście.Dziekuje raz jeszcze.K
Bardzo dziekuję za kolejny bardzo interesujący film. Słuchając tego filmu zaczęłam się zastanawiać dlaczego ciągnie mnie do filmów o poznawaniu tego co 'złe, problemów itp'... bo są interesujące ale też dlatego że mam nadzieję że się z nich nauczę.
Ale tak naprawde chce oglądać filmy takie jak 'języki miłośći' które mnie uczą jak postępować, budować dobre nawyki, zachowania itp.
Chętnie bym zobaczyła film o tym jak nauczyć się 'sobą zaopiekować', 'się pokochać', 'nauczyć się rozwijać' zwłaszcza gdy rodzice tego nie nauczyli, żyło się w domu toksycznym, auto-destruktywnym.
Witaj Kasiu 😚,temat bardzo ciekawy. Wielkie dzięki.
Bardzo dziękuję, że głośno Pani powiedziała, że celowe nieprzyjmowanie pomocy też jest formą autodestrukcji i może służyć do „pławienia się w roli ofiary” lub wręcz do emocjonalnego szantażowania innych poprzez obnoszenie się z cierpieniem przy jednoczesnym torpedowaniu wszelkich prób pomocy, jakie inne osoby oferują tej cierpiącej…
Aż się poplakalam Pani Ewo!!!!!koniec gaszenia pożarów!!!!! Zapomniałam że aby komuś pomóc to chociaż trzeba trochę czuć że ktoś to docenia i jest wdzieczny!!!! Zabiło to mój optymizm i chęć i radość życia!!!! Czas pomóc Sobie!!!! Dopiero długo..... długo...... długo ...... komuś!!!!! dziękuję 😆 że Pani jest!!!!!!!!!!!
Dziękuję Pani Kasiu:)
U mnie objawia to się tak:
W dzieciństwie nie dostawałem tych cech jak wsparcie, miłość, poczucie bezpieczeństwa i wiele innych.
Za to jak wchodzę w relacje to wszystko bardzo ale to bardzo szybko się ze mnie wylewa!
Chce aby ta osoba właśnie okazała mi to wszystko!
Jak nie okazuje, czuję się źle.
Szukam właśnie takiej partnerki która wypełni mi ten głód!
Tak było w mojej poprzedniej relacji. Na początku to właśnie mnie pociągnęło.
Ten głód był zaspokojany.
Później już nie i ja tak cholernie źle się z tym czułem. Wszedłem na rolę ofiary itp...
Ahhh, pora na walkę o Siebie!
Niech mnie, jak Pani tak lekko wybucha śmiechem to i we mnie coś wybucha śmiechem :)
Pani Kasiu Kocham Panią to bardzo ważny wykład bardzo mi pomogł nie zdawałam sobie spawy z wielu rzeczy które wysłuchałam wow Wielki szacunek dla Pani za to co Pani robi to jest bardzo potrzebne pewnie wiele osób które Pani słuchają a ja słucham Pani bardzo często znalazło na Pani kanale wiele dobrych porad wiele sugestii i to pomogło i pomaga nam w życiu. Pardzo Pani dziękuję
Pewnie jestem w tej grupie osób z z autodestrukcja. Obecnie podjęłam pewne zobowiązania żeby sobie pomóc np zaczęłam pisać to co przeżywam i co się we mnie dzieje,nie jest to regularne,ale coraz częściej po to sięgam.Duzo słucham filmów związanych z problemami jakie przeżywam.Mam problem ze snem który trwa latami.Uzywam często środki nasenne po których czuję się źle.To chyba na tyle co mogę o sobie napisać.Dziekuje za wszystkie filmy Pani Kasiu które podnoszą mnie na duchu i które lubię słuchać.
Nie czekam juz na rozwinięcie tamtu....od razu łapa w górę.😁
Pani Kasiu, konkretny a zarazem niesamowicie ciepły film! Tworzy Pani bardzo ważne treści na yt! Pozdrawiam życząc miłej jesieni! :)
🍁🍁🍁🍂🍂
Witam 😊 serdecznie pozdrawiam i dziękuję 😊❤❤
O matko jakbym słyszała o sobie. Mąż DJ, dziecko 4 miesiące, godzina 2/3 w nocy albo i później. Kinga wstaje, pakuje dzieciątko i jedzie 30 km po męża, bo jakoś musi wrócić do domu, a taksówką się nie opłaca. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie brak takiego "poświęcenia" w drugą stronę.
Najpiękniejszym i chyba najbardziej oczyszczającym momentem dla mnie było po kilku latach powiedzenie słowa "nie", które spowodowało, że (eks)małżonek nagle prawo jazdy zrobił, bo nie chciał być jednak zależny od nikogo. To było piękne, bo byłam kiedyś przekonana, że przecież on mnie potrzebuje itp itd. A okazuje się, że czasami bardzo dobrą motywacją dla takiej "biednej osoby, która nie poradzi sobie sama" jest właśnie powiedzenie słowa "nie".
Pozdrawiam Ciepło :)
Kasiu slucham z moim 4 miesiecziaczkiem I on odwraca glowe jak mowisz I babla do Ciebie.Pozdrawiamy!
Uwielbiam pani filmy ,oglądam wszystkie :)
Oglądam każde video - zawsze jestem pod dużym wrażeniem Twoich kompetencji:) Sposób w jaki przekazujesz informacje, nieraz trudne, zawsze jest klarowny i zrozumiały:) Autodestrukcja - nie zdawałam sobie sprawy, że może być tak "zakamuflowana". Myślę, że wszystkie zaburzenia odżywiania są jej przejawem, tak samo pracoholizm. Ciekawe by było gdybyś mogła rozwinąć temat uciekania od niechcianych emocji - jak to robimy i jak się z nimi zmierzyć - a także wyrażanie stłumionych emocji - jak je zaakceptować i komunikować bliskim (np. miłość w stosunku do rodziny, partnera itd -kiedy jesteśmy zblokowani). Pozdrawiam i życzę miłego dnia Wszystkim:))!
Akceptacja stłumionych emocji i ich wyrażanie to bardzo ciekawy temat 😊 chętnie przyłączę się do prośby o taki filmik
Dziękuję Pani Kasiu za ten film :-) U mnie destrukcyjne zachowanie to rola wybawcy. I zaczęłam się temu przyglądać, a nawet rozmawiałam na ten temat z koleżanką.... no i destrukcyjne zwiąki niestety.
Cudownie się Pani Słucha ‼️
usłyszałam kiedyś - Ty sama siebie sabotujesz... To był liść w twarz zauważyłam co mówię do siebie przy porażkach. Wszystko zmieniłam.
Często jako dziecko nie radzilam sobie z emocjami i wtedy odkryłam moc pisania o uczuciach. Miałam do kogo zwrucic się o wsparcie, ale te osoby nie rozumialy mnie, bo niby jak miały zrozumieć skoro sama się nie rozumiałam. Pisanie pozwala mi na autorefleksje zrozumienie swoich emocji pozwala mi się z nimi w większym lub mniejszym stopniu z nimi uporać. Często ludzie nie wiedzą co nimi kieruje i przesto nie potrafią sobie pomudz. Powielam utarte schematy wiem, ze źle na tym wychodzę i staram się to zmienić ale wystarczy małe potknięcie a cofam się prawie do punktu wyjścia. Ciężko skończyć z zachowaniem destrukcyjnym ale wierze, ze mi się uda. Dziękuję za ten filmik bardzo mi pomógł:)
Dobrze,że sama wpadłaś na to,by przelewać swoje uczucia/odczucia na papier. To bardzo dobra forma terapii,zwłaszcza dla osób nieśmiałych i tych,które nie mają bliskiej, zaufanej osoby,z którą mogłyby porozmawiać. Można pisać dosłownie to,co w danej chwili się czuje,jako pamiętnik lub w formie wierszy/wierszyków. Osobiście kiedyś stosowałam tą ostatnią formę i nawet mi to pomagało. Mimo,że tylko napisane,to było jak katharsis dla duszy. Pozdrawiam.
Super się Pani słucha dziękuję..
Dzięki Kasiu, bardzo pomocy aby znaleźć motywację do motywowania siebie w covid time
Kasiu, uwielbiam pani komunikaty pozawerbalne i emocjonalność :-D Pozdrawiam 😍
Pani Kasiu, dziękuję za Pani filmiki:)
Pani jest niesamowita ! ♥️
Bardzo ciekawy temat😊
Niedawno odkryłam Pani stronę, dała mi dużo do myślenia. Mieszkam za granicą i tam zaczęła się moja autoagresja. Ciągle słyszę, że moje wykształcenie jest zbyt wysokie by dostać pracę w szpitalu, studia doszkalanie. Wyląduję w końcu na stanowisku murarz , malarz bo w tym szkolą, nie zależnie czy się ma jakieś studia kierunkowe czy nie. Żal okrutny obwiniam siebie za skończone studia.
Dziękuję serdecznie
Bardzo lubię rysunkową Kasię z czołówki :D :D Prawdziwą jeszcze bardziej, ale ta rysunkowa tak fajnie oddaje Ciebie prawdziwą :-)
Zajadanie się, choroba autoimmunologiczna - jak nie można nienawidzić rodziców to się nienawidzi siebie. Desperackie pragnienie czułej matki pomimo wiedzy, że nie jest ona w stanie dać czułości itd.
Kasiu ,bardzo ciekawy film. Z resztą jak zwykle😊
Witam . Chciałbym podziękować Pani za tak mądre słowa.Ja od niedawna zmieniam się w wewnątrz.Od wielu lat walczyłem z wiatrakami.A teraz walczą ze mną.Dzienkuje.
Dzieki Kasiu! Pomoglo to ponazywanie rzeczy, bede zmieniac swoje zycie :)
moja ciotka tak się poświęcała i była taką męczennicą a mnie nazywała egoistką, tylko że ona zachorowała na Alzheimera a ja jestem sobą i pomagam wtedy, kiedy czuję się na siłach i nie czekam na oklaski i to daje mi radość
Wielkie dzieki za ten material!
DZIEKUJE POZDRAWIAM SERDECZNIE
Mam kolegę w pracy, który w ogóle nie potrafi rozmawiać, zwłaszcza nie potrafi słuchać. Potrafi tylko mówić i oczekuje, że wszyscy będą ulegle przyjmować te banialuki, które on wygaduje. Gdy w odpowiedzi na jego błędne lub tylko częściowo zgodne z prawdą twierdzenia zaczynam mówić, że jest tak i tak, on zaczyna się bardzo denerwować, w ogóle nie chce słuchać, co ja mam do powiedzenia i nie przyjmuje do wiadomości, że jest inaczej niż on twierdzi. Mówi, że się nie zgadza i żebym się nie odzywała, bo on wyjdzie z siebie. Oczywiście on nie ma racji, ale nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że normalni ludzie, moim zdaniem, nie denerwują się w takiej sytuacji, tylko podejmują normalną dyskusję (bez angażowania tak dużych negatywnych emocji) i próbują wspólnie dojść do prawdy. Dla niego prawda w ogóle się nie liczy. Liczy się tylko to, że on ma rację (nawet, gdy jej nie ma) i nie można się tej jego racji sprzeciwiać. Jak żyć z takim tyranem, dominatorem i agresorem? Niestety jestem skazana na konieczność współpracy i podejmowania wspólnych decyzji z tym kolegą.
Miałam podobny problem ze współlokatorem i zgadzam się z Tobą: "Chodzi o to, że normalni ludzie, moim zdaniem, nie denerwują się w takiej sytuacji, tylko podejmują normalną dyskusję (bez angażowania tak dużych negatywnych emocji)".
On robił to samo gdy otwierał usta. Co więcej, było nas siedmioro a potrafił każdego z nas przeciwko sobie nastawić. Ciągle wracał o 4 czy 5 rano i budził średnio co drugi dzień. Czasami miałam chwile zwątpienia - czy dobrze robię nie godząc się na to (że się zbytnio czepiam zwracając mu uwagę) i zgłaszając całą sprawę dalej. Kiedy się dowiedział, że zgłosiłam skargę na niego zaczął się mścić, kraść i psuć moje rzeczy. Oczywiście manipulacje i krzywdzące plotki były na mieszkaniu codziennością.
Wtedy myślałam o sobie: "Nie do cholery, to TY się nie wysypiasz i to TY nie możesz na drugi dzień funkcjonować przez tego typa. Masz w czerwcu obronę pracy dyplomowej a on Ci to uniemożliwia i Cię niszczy". Trwało to 5 miesięcy, aż właściciel wyrzucił go w maju. Od tego czasu "jak ręką odjął".
Ty masz trochę inną sytuację i nie wiem czy mogłabyś to zgłosić komuś "nad wami" aby rozwiązać problem. Ale chyba piszę to dlatego, żeby Ci powiedzieć, że warto zawalczyć o swój wewnętrzny spokój :)
Chcesz na siłę przekonać kolegę że nie ma racji, czyli po prostu Ty chcesz mieć baaardzo rację. To jeszcze nigdy nie zadziałało zgodnie z oczekiwaniami, im bardziej komuś wpierasz swoje zdanie właściwie to tym bardziej ta osoba będzie się najczęściej przed tym bronić, bo broni swoich wartości i poglądów. Następnym razem nie przyznawaj racji ale może powiedz że każdy może to widzieć inaczej, że Ty to widzisz inaczej ale to subiektywne odczucie albo po prostu klasyczne perhaps - być może
Uwielbiam Pani filmiki ! Fenomenalne! Bardzo przydatna wiedza 😊
Dziś dowiedziałam się od ciebie, że mam cykl autodestrukcyjny i dlaczego. Dziękuję Ci za to, bo już od dawna męczyło mnie pytanie dlaczego sabotuje swoją firmę, zdrowie i finanse.
dziękuję Pani Kasiu
Dziękuję za ten film
myślałam, że wujek mnie kocha, ale to był wuj przez ch. Realizował siebie moim kosztem. W końcu się uwolniłam od niego emocjonalnie, mimo, że wyprowadziłam się od niego już dawno. Przejadałam się z braku prawdziwego ojca i miłości od rodzica, a wuj potem kpił, że jestem "z rodu-piasta". Nawet chciałam zmyć traumę i zostać ..... strażaczką.
Sabotowanie udanego związku. Powód już chyba odkryty, a mianowicie taki, że nie zasługuję na taki związek i w ogóle szczęście w życiu. Jestem na terapii prawie 1,5 roku i niestety jeszcze nie udało mi się uporać z dostrzeżeniem swojej wartości.
Cudowna kobieta
Potrzebny filmik 💚💚
Zmagam sie z zaburzeniami odżywiania, moze wiecej na temat radzenia sobie z autodestrukcją? Pozdrawiam :)
Popieram sugestię przedmówczyni: czy można byłoby zrealizować osobny film poświęcony temu, jak poradzić sobie z zachowaniami z zakresu autodestrukcji takimi, jak zaburzenia odżywiania?
Ja też się dołączam!
Dołączam się do prośby dziewczyny
Ja się dołączam do problemu strachu przed ludźmi uciekania od bliskich relacji. Kiedyś byłam bardzo otwarta i ufna Ale w miarę doświadczeń złych stałam się nieufna i podejrzliwa😮😩😶
Dziękuje 🥰
ja powiem ze jestem zła ze mnie spłodzili , jak słucham tego i widzę swoje życie jak ciężko jest to aż serce mnie zaczyna bolec
Rodzice mogli wybrać życie albo śmierć. Wybrali życie. I jest to powód do Wdzięczności i podziękowania i radości. Teraz trzeba 'tylko' prosić Boga o narzędzia i siłę do pokonywania trudności w codziennym życiu.
Piękna przygoda przed Tobą, tylko wierz. Chyba, że chcesz być tylko ofiarą.
Pozdrawiam i bratersko błogosławię.👍🌼❤️
Super za ten temat, dziękuję
Dziekuje💞🙂
Ciekawy,, prawdziwy film. Pozdrawiam
Ale Pani jest FAJNA!🍀🌻👍
10:23 z marihuaną jest też taki problem, że sama czysta nie uzależnia fizycznie tylko psychicznie przy częstym używaniu i słabej psychice itd. Problem pojawia się wtedy kiedy mafia narkotykowa marihuanę ususzoną już może czymś namoczyć, jakimś innym narkotykiem. Wtedy skutki są opłakane, a wiem, że często tak robią. Sama generalnie tematem narkotyków bardzo się interesowałam i marihuana sama w sobie podobno od czasu do czasu nie wykazuje żadnych szkodliwych dla naszego układu nerwowego skutków. Właśnie problem pojawia się w momencie kiedy jest ona używana za często lub jest namoczona czymś lub ,,nawożona".
Ja po terapii poznawczej zdałam sobie sprawę jak powielam schematy myślałam że mam to już za sobą wchodząc w kolejną relacje niestety znów okazało się że powielilam schemat teraz często analizuje moje zachowania np już zauważam że kiedy się denerwuje stawiam sobie ból chociaż bardzo się go boje obgryzając paznokcie lub skórki aż do krwi dawniej uważałam że to z nerwów a teraz myślę że to właśnie karanie się za coś świetny materiał pozdrawiam
Jesteś najlepsza🙂
Pani Kasiu - może filmik o tym jak wyjść z roli ofiary?
Ten temat jest chyba u Beaty Pawlikowskiej.
Beata Pawlikowska nie jest terapeutą ani psychologiem - nie ma ani doświadczenia w pracy ani kierunkowego wykształcenia, które pozwalałyby na traktowanie jej jako specjalisty w tym temacie. Niestety nie raz mówiła bzdury, choćby o depresji
Wybieram życie...❤❤❤❤ Amen
Jesteś moją siłą ❤
Dokładnie tak Pani Kasiu, mogę przenosić góry!!! :)
Dobry temat,mało ludzi zdaje sobie sprawę , że jest w autotystrukcji
Prosilabym o filmik z poradami jak przestac byc "ofiara". Nie mialam latwego dziecinstwa, i teraz jakby potrafie wylaczyc te mysli i emocje i zyc tu i teraz, ale jest wiele sytuacji, jakis tamatów przez ktore z latwoscia wracam do przeszlosci i wlacza mi sie tryb ofiary, zazczynam sie nad soba uzalac.. Nie moge sie tego calkowicie wyzbyc..
Tata-agresor, tylko wylewanie jego uczuć się liczyło. Mama, która do dziś nie potrafi sobie z nim poradzić, od dzieciństwa obarczała mnie historiami i "ciekawostkami" ze zdarzeń jakie między nimi się wydarzały(nawet niedługo po moich narodzinach). Efekt u mnie-2x w życiu łysienie plackowate. Raz w wieku 11lat(wtedy przeszło bo samoświadomość dziecka była mniejsza), teraz od12lat nie mam włosów. Po 5-letniej terapii wszystko mam wytłumaczone, ale dalej nie mam odwagi porozmawiać szczerze z tatą (boję się go), na dodatek w moim życiu na ważnych stanowiskach trafiają się osoby podobne do niego, z którymi nie umiem sobie poradzić. Wystarczy, że coś powiedzą, a mnie zatyka, nie umiem się obronić (bo dodam, że zawsze staję w ich obliczu na pozycji "broń się", czyli znów agresor-i ja). I też niedawno zauważyłam, że przyciągam do siebie osoby z problemami, które ciągle chcą żebym ich wysłuchiwała. Nawet nieznajomy w pociągu postanowił obarczyć mnie swoją historią podczas 4-godzinnej podróży. Co z takim czymś zrobić? Odciąć od siebie te znajomości? Jak odciąć pępowinę od rodziców, do których się ma tak ambiwalentne uczucia?
Pozdrawiam serdecznie
Świetny materiał!
Ja od dziecka czułam, że nie wyjdę za mąż i miałam same negatywne wizje małżeństwa. Nie wiedziałam dlaczego. Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, żeby jakiś chłopak mógł mnie szczerze pokochać. Jednak jestem osobą wierzącą i wierzę w miłość Boga do mnie. Moja rodzina z zewnątrz spełniała standardy, zawsze miałam dobre jedzenie i ubrania, ale niestety emocjonalnie nie było całkiem dobrze. Teraz lepiej to widzę, ale jako dziecko absolutnie tego nie widziałam, bo nie miałam porównania. Niestety, moi rodzice też byli poranieni i zagłodzeni emocjonalnie jeszcze bardziej ode mnie.
Ehhh no jakbym słuchał o sobie, potrzeba akceptacji, gaszenie pożarów... dużo tego :/ ale bardzo fajnie posłuchać, dzięki za świetna pracę i to co robisz, pozdrawiam
oczy mi otwierasz - super material. pozdrawiam