W PRL nie liczono się z kosztami, więc było na bogato. Koleje Piaskowe miały, oddzielne od PKP, dwutorowe linie. W III RP nastąpiła bolesna weryfikacja i torowiska znikały. Wygląda na to, że obecnie PKP-PLK racjonalizuje gospodarkę liniami kolejowymi i zostawia po jednym torze, jeżeli to wystarczy do obsługi natężenia ruchu w danym miejscu.
Tak bardzo wycinano, że linia 158 wycięto mijankę w Czyżowicach, której teraz cholernie brak tak samo linii 159 i 170 Wodzisław-Jastrzębie-Zebrzydowice to samo linia 159-172 Żory - Orzesze- Gierałtowice to samo linie Bielsko-Skoczów 190. To samo linię Racibórz-Głubczyce Racławice Śląskie.
Nastąpił także gwałtowny spadek wydobycia oraz zaczęto zamykać kopalnie. Jednak główna przyczyną szybkiego upadku kolei piaskowych była zmiana filozofii eksploatacji złóż węgla. Za czasów PRL wyeksploatowane chodniki były zasypywane tzw. zamułką której głównym składnikiem był piasek. Po transformacji ustrojowej zaprzestano użytkowania tej technologii że względu na ogromne koszta wybierając metodę na "zawał" czyli samoistne zawalanie się nieczynnych chodników. Proszę sobie uzmysłowić ile tysięcy ton piasku było potrzebne na każdy dzień prowadzenia takiej działalności.
@Piasku około połowa tego ile urobku sie wyciągało w kopalń reszta podsadzki była realizowana pyłami dymnicowymi z elektrowni elektrociepłowni czy odpadem poflotacyjnym z kopalń do tego dochodziły odpady niebezpieczne które też szły na doł do wyrobisk. Teraz cement to nie cement a praktycznie pył dymnicowy taka prawda odpadu poflotacyjnego praktycznie nie ma piaku tym bardziej. A do zrobów po górniczych wtłacza się azot w wytwornic aby zabezpieczyć pożarowo (koszt porównywalny jakby każde wyrobisko trzabyło zaazotować) Przez taką politykę zwiększa się drastycznie ilość wypadków zbiorowych typu tąpnięcia oraz pożary. Nie widać tego aż tak ale trzeba to przeliczyć na ilość wydobytego węgla lub ilość górników dołowych, a nie na ilość pożarów i wtedy następuję wielkie zdziwienie ze wypadków zbiorowych mamy więcej niż na początku lat dziewięćdziesiątych i to znacznie. Ale tak nie podaje się statystyk bo społeczeństwo by cos zaczło myśleć.
W PRL nie liczono się z kosztami, więc było na bogato. Koleje Piaskowe miały, oddzielne od PKP, dwutorowe linie. W III RP nastąpiła bolesna weryfikacja i torowiska znikały. Wygląda na to, że obecnie PKP-PLK racjonalizuje gospodarkę liniami kolejowymi i zostawia po jednym torze, jeżeli to wystarczy do obsługi natężenia ruchu w danym miejscu.
Tak bardzo wycinano, że linia 158 wycięto mijankę w Czyżowicach, której teraz cholernie brak tak samo linii 159 i 170 Wodzisław-Jastrzębie-Zebrzydowice to samo linia 159-172 Żory - Orzesze- Gierałtowice to samo linie Bielsko-Skoczów 190. To samo linię Racibórz-Głubczyce Racławice Śląskie.
Nastąpił także gwałtowny spadek wydobycia oraz zaczęto zamykać kopalnie. Jednak główna przyczyną szybkiego upadku kolei piaskowych była zmiana filozofii eksploatacji złóż węgla. Za czasów PRL wyeksploatowane chodniki były zasypywane tzw. zamułką której głównym składnikiem był piasek. Po transformacji ustrojowej zaprzestano użytkowania tej technologii że względu na ogromne koszta wybierając metodę na "zawał" czyli samoistne zawalanie się nieczynnych chodników. Proszę sobie uzmysłowić ile tysięcy ton piasku było potrzebne na każdy dzień prowadzenia takiej działalności.
@Piasku około połowa tego ile urobku sie wyciągało w kopalń reszta podsadzki była realizowana pyłami dymnicowymi z elektrowni elektrociepłowni czy odpadem poflotacyjnym z kopalń do tego dochodziły odpady niebezpieczne które też szły na doł do wyrobisk. Teraz cement to nie cement a praktycznie pył dymnicowy taka prawda odpadu poflotacyjnego praktycznie nie ma piaku tym bardziej. A do zrobów po górniczych wtłacza się azot w wytwornic aby zabezpieczyć pożarowo (koszt porównywalny jakby każde wyrobisko trzabyło zaazotować) Przez taką politykę zwiększa się drastycznie ilość wypadków zbiorowych typu tąpnięcia oraz pożary. Nie widać tego aż tak ale trzeba to przeliczyć na ilość wydobytego węgla lub ilość górników dołowych, a nie na ilość pożarów i wtedy następuję wielkie zdziwienie ze wypadków zbiorowych mamy więcej niż na początku lat dziewięćdziesiątych i to znacznie. Ale tak nie podaje się statystyk bo społeczeństwo by cos zaczło myśleć.