Jacek Kaczmarski - "Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu" (Batory`81)

Поделиться
HTML-код
  • Опубликовано: 12 сен 2024
  • Siedziałem w barze jakiejś git organizacji
    I zamówiłem już na obiad dwa kotlety,
    Przysiadł się facet i już siedział do kolacji
    I zdążył ze mną zaprzyjaźnić się - niestety.
    Gdzieś koło piątej wnieśli pierwsze alkohole,
    Dziesięć po szóstej bruderszaftaśmy wypili,
    A potem Vermouth Istra Burgund i Beaujolais,
    Iśmy na cięższe się paliwo przerzucili.
    Rozmowa z wódek zeszła wnet na politykę.
    Przy czystej - czystąśmy krytykę prowadzili,
    Zahaczyliśmy takoż o metafizykę,
    A potem to już żeśmy tylko pili.
    Gdzieś tak w połowie tej wykwintnej konwersacji,
    Gdy po szampanie słodkim kończyliśmy winiak
    Zapis się skończył i urwała perforacja
    I co tu gadać wiele schlałem się jak świnia.
    Kiedym się ocknął to siedziałem w ciemnej celi,
    Nade mną schylał się przyjaciel od kieliszka,
    O mej krytyce ci co chcieli to wiedzieli,
    A w jego ręku tkwiła długa biała kiszka.
    On spisał wszystko co mówiłem wtedy w barze
    I uzupełnił tu i tam ozdobnym słowem
    I protokołem tym pomachał mi przed twarzą
    Kazał podpisać. Ręką trzymał mnie za głowę.
    Gdym nie podpisał chciał już ze mnie robić kaszę
    I pomyślałem ja że przyszła na mnie pora;
    Gdym go majorem mym znajomym chciał postraszyć -
    On raz mnie w mordę mówiąc - ja ci dam majora!
    Lecz to, co było to wstęp tylko, to przygrywka.
    Bóg jeden wie ile wycisnął krwi i potu.
    Gdym już wyglądał cały jak wpół zgniła śliwka
    To usłyszałem jak powiedział - gotów!
    Za słowa me skazali mnie na dożywocie
    Bom rząd i organ bezpieczeństwa zbyt obraził,
    Wsadzili do więzienia mnie i po kłopocie
    Raz dziennie na dziedziniec żem na spacer łaził.
    Trzy razy na dzień jadłem zupę, chleb z cebulą,
    Chleb kradłem, więc codziennie ktoś przeze mnie pościł.
    W tym samym czasie rząd, co był nade mną górą -
    To samo robił z resztą ludzi na wolności.
    Po kilku latach wreszcie komuś się znudziło,
    A u nas słowo „dosyć” zaraz w czyn obrasta.
    Czego rząd nie dał - wzięto sobie siłą
    Zmieniono w końcu calusieńki rząd i basta.
    A nowe władze protokoły me przejrzały
    Natychmiastowe zarządziły wypuszczenie,
    A gdym wychodził posypały się pochwały
    I na mą cześć wspaniałe przemówienia.
    I żyję teraz tu samotny bez nadziei
    Ja obywatel dziś powszechnie szanowany
    Za wielkie słowa w obronie mych idei,
    Którem wygłosił gdym w pestkę był zalany.
    Jacek Kaczmarski
    1979

Комментарии • 3

  • @encore7168
    @encore7168  6 лет назад +6

    Dołącz do nas na facebooku: facebook.com/Wroc%C5%82awski-Salon-Jacka-Kaczmarskiego-187155067966738/

  • @sergiuszkrawczyk7045
    @sergiuszkrawczyk7045 5 лет назад +4

    Kozak nuta

  • @hardasnokia5818
    @hardasnokia5818 2 года назад

    Zajebsite pozdrawiam z wytrzeźwiałki