Z tym " - "na temat tego, że w prequelach wszystko wygląda jak nowe a w w oryginalnej trylogi wszystko jest takie brudne. Przecież królowa nie będzie latać zasyfionym statkiem albo statki z hangaru na Naboo tez byly nowe i nieuzywane od dłuższego czasu więc mają prawo wyglądać jak nowe. A w starej trylogi statki zazwyczaj byly albo kradzione, albo stare, chociaż zdarzały się nowe.
Pragnę dodać jeszcze że to były po prostu inne czasy . Czasy przed wojnami klonów . Każdy kolejny epizod jest coraz mniej sterylny . W Original Trilogy wszystko jest tak brudne bo widzimy galaktykę wyniszczoną wojnami klonów .
Sokół Millenium był najprawdopodobniej sporo starszy od statków, które widzimy w prequelach. Na stronach poświęconych Sokołowi i jego historii można przeczytać, że ma on ponad sto lat
Czasy Republiki to czasy dobre i rozwojowe stąd pokazano dostatek i pokój, czasy Imperium to czasy złe a rebelianci biorą statki z odzysku jak Polska partyzanka podczas 2 wojny światowej. Pozdro
według mnie to chyba logiczne, żeby statek był zasyfiony, to chyba musiał być kiedyś nowy i sterylny i po prostu się usyfić i odsterylizować . to chyba oczywiste (republika była zdecydowanie bogatsza od rebelii, jakby ktoś nie wiedział i tu jest przyczyna)
To że pojazdy, miasta itd. były takie nowe i niezniszczone uważam, że miało pokazać "złote czasy" galaktyki i republiki. W starej sadze pojazdy i statki imperium oraz umundurowanie również takie były, a rebelianci jak to rebelianci :) o pewnych szmuglerach i mordowni na pustynnych planetach nie wspomnę :) Pozdrawiam. Ciekawy materiał
Aktor grający Anakina nie był zły. Niech pierwszy rzuci kamień, który zarywając do dziewczyny nie palnął nic głupiego xD A już w ogóle jakbyście mieli zarywać do Portman xD
@@20ali03 to ze ktos nie rozumie jego postaci to nie wina aktora tylko jak juz lucasa ze tak ją napisał, choc tak nie uważam bo dla mnie i lucas i hayden zrobili zajebistą robotę choć nie zawsze. Ale piszac ze zagrał zle pewnie nie połączyłeś faktu w jaki sposób on mówi swoje kwestie, zobacz jak vader mówi swoje kwestie. Właśnie o to chodziło lucasowi zeby pokazać jak najwiecej vadera w anakinie przez to hayden grał tak a nie inaczej. Grał vadera ktory był anakinem choc to prawda ze lepiej by było żeby grał anakina który bedzie vadera ale tak lucas chcial to tak było
Zapomniałeś wspomnieć o walce Obiwana z Anakinem (już Vaderem) pod koniec III Epizodu, która w połączeniu z muzyką Johna Williams'a była epicka. A także o "złożeniu" Vadera, pokazaniu w jakim bólu to wszystko się odbywało.
Darth Vader mnir sie ten motyw nie podobał z początku ,ale potem obejrzałem raz jeszcze filmy ,doczytałem parę książek SW etc i to całe noooo jest uzasadnione - podejrzewam że Vader po złożeniu pierwsze na co czekał to widok Padme ,widok całej i zdrowej ...A zamiast tego wewnątrz zbroi był okaleczony ,oszpecony kadłubek który przeszedł przez wielki ból podczas przegrania pojedynku,podczas ratowania mu życia etc i budząc sie dowiaduje sie że to całe zło które wyrządził w imie ratowania ukochanej było po nic bo ona nie żyje ...i to jego wina. I teraz , już zawsze będzie skazany na bycie popychlem imperatora
Blue Stripes Rec.Co więcej,znienawidził sie za to po wsze czasy... Ech,był prawdziwą ofiarą ciemnej strony - szkoda że prawda dotarła do niego kiedy już było za póżno na cokolwiek
Dla mnie też! Tą walka emocje (wojny klonów) szczerze to dla mnie 1-3 są najlepsze a już z Dubbingiem to najlepsze ten Lektor to kurcze Anakin Gada Z Anakiem bo ten Lektor :D ja lubię więcej głosów xD
Zgodzę sie z tobą, ja prequel obejrzałem dopiero w 2011 roku (czyli jak już wszystko było cacy, Yoda był zrobiony komputerowo etc.) przed tym oglądałem na CN "Gwiezdne Wojny Wojny Klonów" i przyzwyczaiłem sie do głosów z tej kreskówki i miło było usłyszeć że te same osoby dubbingują Prequel :D w dodatku ten dubbing ukrywa trochę drewnianość Christiensena, chociaż są też takie sceny jak "I have brought peace, freedom, justice and security to my new empire" i taki typowy szkocki akcent McGreagora "Jur niu Empayah?" które po angielsku mają tą potęge
Co prawda to prawda ...ale zauważ że Yoda był taki potężny (a raczej był tak opisywany) to mógłby użyć mocy,negocjować i wgl. Czyli to co robił typowy Jedi a nie od razu brać miecz i próbować pociachać wroga
W drugim epizodzie mogli sobie odpuścić. Pokazać jakim twardzielem jest Yoda przez to że nawet Duku nie chciał by z nim walczyć lecz wdał by się w dyskusje. Rezultat byłby ten że Hrabia zwiał by tak jak zwiał (przemieszczanie się w stronę pojazdu i zawalenie komnaty) lecz Yoda mógł by zasiać u Duku ziarno zwątpienia sprawić że ten zaczął się zastanawiać czy jego mistrz go nie zdradzi (patrz początek epizodu 3).
Największym plusem Nowej Trylogii i zarazem największym minusem Starej i Przebudzenia Mocy jest wątek polityczny. Świat GW nabrał wtedy głębi i nie był taki czarno biały. Republika ja i separatyści mieli swoje racje. Niestety znów wątek polityczny poszedł w zapomnienie ;(
Dla mnie ogromnym plusem była postać Qui Gon-Jinna. Gdyby nie on, zakon byłby taki nieskazitelny, do bólu posłuszny i w ogóle mdły. A tak mieliśmy takiego trochę nieposłusznego Jedi, ktory potrafił postawic na swoim i tym samym zaszczepił coś podobnego w Obim. Dziwi mnie też, że nikt nie wspomina o wyścigach na Tatooine w I epizodzie. Minusem tam był chyba tylko Jake Lloyd. Wyścigi miały swój niepowtarzalny klimat, doczekały się własnej gry i wprowadziły nowe rasy. Nie zapomnijmy też o postaci Watto ;)
Nie rozumiem o co mu chodzi, dla mnie ten Yoda był hujowy zanim nie zobaczyłem jego walki. Wszyscy mówią że taki potężny no to musieli pokazać go w walce i to jest raczej wielki plus niż minus
@@nortch3283 no wez, potęgę w Mocy super ukazali np. w last jedi. Luke przeniósł się do odległego miejsca w galaktyce za pomocą Mocy. Nie pokazali, że jest potężny, dając mu miecz i każąc mu nim wywijać. Luke ukazał nową możliwość jaką dawała ci Moc. To samo z Yodą w Last Jedi. Będąc duchem mógł być właściwie prawie materialny i kontrolować pogodę. To jest potęga.
Padmé przez prawie cały czas trwania ciąży była pod opieką droida medycznego, jednak zwyczajnie nie chcieli sobie z Anakinem psuć niespodzianki odnośnie płci (i nieświadomie również liczby) swojego potomstwa.
W prequelach fajne jest to, że przeważnie jest bogaty drugi plan. To, że jest dookoła dużo postaci. Od razu się robi taka milsza i rodzinna atmosfera. Jak oglądałam Przebudzenie Mocy to brakuje mi tego.
@@szalonycefalonpatus2958 Jakim cudem zabiłeś Jar Jara? To niemożliwe Jar Jar to potęga, Jar Jar to móc, Jar Jar był silniejszy od każdego sitha!!! Kłamca!!!!
Pamiętajcie że specjalnie zapomniano o jar jarze. Kiedy imperator "zmartwychwstal" to on dalej siedzi w ukryciu i zbiera armię. Nie zdziwiłbym się gdyby w kolejnej trylogii wszechświat został podbity przez jar jara który wszystko dokładnie zaplanował
Takie tam moje spostrzeżenia :) -Te walki które wyglądają jak ustawione są w pełni zasadne. Podstawową różnicą miedzy walkami w OT i TP jest stopień wyszkolenia. Luke nie uczył się szermierki, nie znał form (patrząc przez pryzmat filmów), więc jego walka to rąbanie i instynktowne reakcje. Natomiast wojownicy w TP byli w pełni wyszkoleni, znali formy walki mieczem, ogromną częśc życia poświęcili na "wymasterowanie" miecza świetlnego. Gdy znasz formę przeciwnika, automatycznie możesz przewidzieć jak zakończy się dana sekwencja, a wszystkie ruchy masz zapisane w mięśniach, a tu dochodzi też Moc która dodatkowo wspomaga reagowanie na ruchy przeciwnika. Walka między dwoma wyszkolonymi szermierzami powinna wyglądać wręcz jak taniec :P -Miecze świetlne jako scyzoryki- Miecz to tylko narzędzie, bardzo osobiste i wręcz legendarne, ale jednak narzędzie. Nie ma nic złego w oświetlaniu sobie drogi w ciemności czy przecinaniu wspomnianych grodzi. Poza tym w OT Luke też nie używał miecza tylko do walki- jego szturm na AT-AT, otwarcie klapy, Han rozcinający bebechy Tantauna itd. -Co do sterylności nie sposób się nie zgodzić, ale trochę śmieszy mnie to, że po premierze TFA mnóstwo osób narzekało na to samo,na tą "czystość" :P -Midichloriany (nigdy nie pamiętam jak to się pisze) w TPM ja traktuję zawsze jako taką "Teorię naukową" in universe, jako coś co mogło być źle zrozumiane i być po prostu błędem :P Że np. midichloriany nie są przyczyną wrażliwości na Moc, ale jej skutkiem. Zgadzam się z tym, że midichloriany powinny zostać "zamiecione pod dywan", Moc powinna być nieznaną mistyczną siłą, której natura nigdy nie zostanie poznana (dlatego też nie podoba mi się teoria o dwoistej naturze Mocy głoszona gdzie tylko się da i niestety potwierdzona i uznana za jedyną słuszną w nowym kanonie). -Ewan McGregor jako Kenobi-Uwielbiam. -Wg mnie to nie sam wątek romansowy jest problemem, bo jest on potrzebny, ale problemem są dialogi. Jakie są wszyscy wiemy, szkoda nawet wspominać. -Różnorodność planet- Trochę to wyolbrzymiłeś :P Planety w TP też są jednorodne, tylko bardziej skomplikowane, więcej można było pokazać. Wilgotne lasy i bagna nie wypisują się z ogólnej koncepcji nazwijmy to " wilgotnej planety", dużo wody, jeziora, więc i roślinność i tereny podmokłe. Miasta nie robią różnicy, na Tatoouin też były miasta, ludzie muszą gdzieś mieszkać :P Prawdziwą różnorodnością byłaby różnica klimatyczna jak np. z jednej strony arktyka, a z drugiej pustynia :) Wg mnie jest nawet za mało tej różnorodności wewnątrzplanetarnej. Tysiące planet i każda jednolita? To zbyt statyczne :) Z całą resztą zgadzam się w 100%
A Vader przez ciężki i toporny strój musiał całkowicie zmienić styl walki zrezygnował z Ataru i Shien na rzecz Djem So ze względu na jego nadludzką siłę fizyczną (mógł łamać kości swymi rękami) i Makashi ze względu na triki rozbrajające, bardziej finezyjne cięcia i feetwork
Kiedy się obejrzy prequele, a później Starą Trylogię, to bądźmy szczerzy, walka Vadera z Obi-wanem była okropna - oczywiście, trzeba zrozumieć, co było pierwsze, budżet i te sprawy, ale nie oszukujmy się... Moim zdaniem dopiero w sequelach pokazali idealną walkę ( Kylo i Rey vs strażnicy Snoke'a; Kylo vs Rey w TFA) - ani balet ani sztywniactwo tylko prawdziwe połączenie sztuk walki mieczem - uważam to za plus sequeli
@@matig6091 No nie akurat w nowej trylogi walki są koszmarne miecze świetlne to palące się pałki od których robią się małe blizny i nic więcej. A choreografia to koszmar przeciwnicy kręcący się bez nensu i ładu ... prequele to mistrzostwo jeżeli chodzi o walkę i tyle.
@@gabo933 Wątpie , w sequelach jest idealny balans między do bólu prawdziwą walką a choreografią , w prequelach walki to ciągłe kołowrotki i kręcenie mieczem 10 razy zanim się kogoś uderzy , wygląda widowiskowo ale nie ma to żadnego sensu
@@goddtzu4008 ale gościu zrozum że to nie są normalni ludzie tylko Jedi oni powinni umieć pokazać coś więcej niż szermierka a dla mnie jest to bardzo fajne i widowiskowe
Mroczne Widmo- walka z Maulem Atak klonów-... piasek? XD Zemsta Sithow- walka Ani vs obi Nowa Nadzieja- atak na gwiazde? Imperium kontraatakuje- Hoth. Nawet niech nikt nie probuje pisac o walce z Vaderem, nie jest wcale dobra a plot twist w postaci ojcostwa Vadera nie ma już żadnej mocy w 21 wieku. Powrot Jedi- atak na gwiazde. Druga najlepsza bitwa kosmiczna w historii kina Przebudzenie Mocy- yh... sam nie wiem.
Wskazanie jako minusu, że wszystko jest nowe, lśniące i zadbane uważam za błąd. Wszak okres republiki to jednak prosperity, dużo więcej pieniędzy mogło pójść na dobra konsumpcyjne, na rynek cywilny. Trzeba też pamiętać, że np. takie Naboo czy Coruscant są pełne urzędników, dworzan i dyplomatów i ci nie mogą się poruszać byle czym. Później, już w okresie wojennym sprzęt wojskowy też się szybko zużywał więc nie miał za bardzo kiedy się zestarzeć. I nie jestem pewien, ale na Tatooine jednak było więcej składaków i używanych pojazdów. Z kolei okres czas Nowej Nadziei to już inne realia. Wojna domowa w galaktyce trwa ponad dwie dekady. Wyrosło pokolenie, które nie pamięta czasów pokoju. Większość zasobów jest pochłaniania przez stale rozrastającą się flotę Imperium (a wcześniej Starej Republiki) i Sojuszu Rebeliantów. No i znowu odwiedzamy miejsca odległe od centrum galaktyki. I takie same mam wyjaśnienie względem TFA - zniszczenia wojenne wciąż dają o sobie znać i jesteśmy poza centrum galaktyki. Tak więc nowość ma swoje uzasadnienie fabularne i celowościowe - pokazania, że przed Imperium było lepiej nie tylko dlatego, że była demokracja ale też ludzie żyli dostatniej. To ułatwia akceptację tego o co walczą rebelianci i odmalowanie Imperium w czarnych barwach.
Plusy: +midichloriany +walki na miecze (szczególnie Naboo i Mustafar) +polityka galaktyczna +intryga Palpatine'a Minusy: -niewykorzystany potencjał Jar Jara z powodu marudzenia ludzi -źle pokazany wątek Padme i Anakina -niepokazane jak Anakin wyrzyna całą świątynie :D
Ojjj tak . Moc jest w tobie silna . Nawet pod jednym filmem spotkałem się ze stwierdzieniem Obi Wan is the Chosen One . Fuck Anakin . Może z tym ostatnim nie do końca się zgadzam ale Kenobi jest definitywnie lepszą postacią . Jak dla mnie największy + Gwiezdnej Sagi wgl . Ewan McGregor i Alec Guiness zrobili kapitalną robotę i tylko ta nieszczęsna walka w epizodzie 4 trochę tak .......... no powiedzmy wprost SSIE . Do dziś Nową Nadzieję najmniej lubię z epizodów 1-6 .
4:10 Wszystko było niesterylne no rebelii nie było stać na nowy sprzęt A republika - jak sama nazwa mówi - miała budżet czas i własne fabryki :) Fajny odcinek daje +
Najpierw odniosę się do twojej ewaluacji: + miecze świetlne: w 4-6 miecz pojawiał się tylko w momencie, kiedy miało to znaczenie dla sceny. To nadawało mu wyjątkowości, a w 1-3 im więcej mieczy, tym większa dewaluacja ich "mistyczności". Mino że sceny wyglądają efektownie, to chyba doświadczamy przesytu, zwłaszcza w II i III epizodzie (+ podobało mi się zastosowanie miecza, jako otwieracza) - sterylność: statki z Naboo wyglądały na nowe, bo to były statki z pałacu. Królowa nie lata w brudzie, a myśliwce, przed konfliktem nie miały jeszcze okazji sprawdzić się w boju - więc były czyste ;) + Darth Maul: mój ulubiony antagonista. Szkoda, że wcześnie zginął (chociaż ożył) - midichloriany: za dzieciaka zupełnie nie zwróciłem na nie uwagi. Teraz się z tobą zgadzam + bitwa na Geonosis - fajna, ale można ją było zrobić lepiej np. z punktu widzenia jednej lub dwóch postaci, tak jak to było podczas bitwy o Coruscant - patrzymy na krążowniki z perspektywy dwóch myśliwców - to dopiero była bitwa! - Yoda: zgadzam się, nie powinien walczyć mieczem. W II ep. Yoda skutecznie odpiera ataki i udowadnia Dooku, że "jeszcze sporo musi się nauczyć" i to jest piękne (zwłaszcza moment gdy chwyta błyskawicę mocy). Ale gdy jego były uczeń proponuje walkę na miecze, mistrz powinien pokonać go dzięki znajomości mocy, skoro ma znamienitą przewagę na tym polu. Podobnie w przypadku walki z imperatorem - może warto by nadać Yodzie jakąś nową moc, która stanowiłaby przeciwwagę dla błyskawicy Sidiusa (nie koniecznie wbijanie w kanclerski fotel XD)? + Obi-wan: Hello there! w pełni się zgadzam - wątek miłosny: ku zaskoczeniu wszystkich - w tym względzie się nie zgodzę. Ten motyw sprowadza historię "na Ziemię", ukazując autentyczność Star Warsów. Z jednej strony statki kosmiczne i miecze świetlne - totalna abstrakcja, a z drugiej sercowe problemy, które towarzyszą nam w rzeczywistości. Może Anakin nie był mistrzem podrywu, ale przecież tacy ludzie się zdarzają. Nawet słynny cytat o "piasku" - niektóre rozmowy "randkowiczów" faktycznie tak wyglądają. Wiem, że oczekujemy od Anakina i Padme wielkiej historii miłosnej, po tym co dostaliśmy w przypadku Hana i Lei, ale to są zupełne inne postaci. Mogło być lepiej i w pełni rozumiem rozgoryczenie tym motywem, ale dostrzegam w tym wszystkim (może trochę nudną) historię przeciętnego "ziemskiego" związku, która stanowi punkt odniesienia i urealnia całą resztę świata przedstawionego. + różne światy - powiem więcej, nie tylko zostały rozwinięte planety i światy, ale ogólnie została ukazana szersza perspektywa wszechświata, co uznaję za największy plus. Wiemy z pierwszej ręki jak wygląda sytuacja w galaktyce (nie tylko z napisów początkowych). Jesteśmy świadkami, tego jak funkcjonuje republika i w co się przeistacza. Widzimy jak wygląda życie zarówno w wysokich sferach stolicy (w operze, wieżowcu, senacie), ale też niskich (w pubie). Poznajemy kulturę Gunganów, Kaminoan i Geonosian. Znamy kontekst wydarzeń, które oglądamy (czego zdecydowanie brakuje w najnowszych częściach, gdzie nie wiadomo co się stało a nową republiką, skąd First Order ma tak olbrzymia militarną przewagę, kim jest Snoke itd...). - brak suspensu - no niestety... ale tak to jest gdy pisze się scenariusz który ma doprowadzić do z góry ustalonego punktu. JAK - to było najważniejszą zagadką - wiedzieliśmy co, nie wiedzieliśmy jak. Nie do końca było wiadome JAK Anakin trafi w kostium Vadera, nie wiedzieliśmy że pojawi się Grievous, Maul czy Dooku i JAK zostaną pokonani. + scena w operze - ironia losu, pojawiają się midichloriany, a jest najlepszą sceną trylogii. To teraz czas na moją listę: + fabuła: o ile można odnieść się krytycznie do konkretnych fragmentów w scenariuszu, o tyle ogólny koncept jest genialny: cała intryga i przejęcie władzy przez Palpatine'a, przejście Anakina na ciemną stronę (paradoksalnie z miłości), motyw wojny klonów - z ogólnego punktu widzenia, wszystko układa się w logiczną i spójną całość (zgrzyty pojawiają się w szczegółach) - ukazanie wojny klonów jednostronnie: separatyści mieli swoje ambicje i ideały - szkoda, że zostali ukazani jako ci "źli". Wskazanie ich motywacji i nie demonizowanie drugiej strony konfliktu otworzyłoby okno możliwości na znacznie ciekawsze zobrazowanie wojny. + muzyka: co jak co, ale muzyka w I-III jest po prostu kapitalna. John Williams wykonał kawał dobrej roboty. Mnóstwo nowych motywów, od dramatycznych po miłosne... ach po prostu bajka. - Atak klonów: ten epizod zdecydowanie jest najsłabszy sześciu części. Ma w sobie coś co dopiero po latach uznałem jako niezwykle płytkie. Niby motyw śledztwa, miłosny i w końcu wojenny doskonale pasują, ale gdy się w to zagłębić, to na każdym kroku wychodzą nieciekawe szczegóły. Jedi są jacyś niemądrzy, wspomniany już Yoda skacze jak piłeczka, niewyjaśniony do końca wątek Sifo-Dyas'a, najpierw dużo gadania, potem dużo strzelania... Coś tu nie gra (nawet całkiem sporo). Mam wrażenie, że Atak klonów to najbardziej nieprzemyślana z części. Na dodatek Palpatine wygląda na starszego niż w III ep. + emocje Zemsty Sithów: ten film jest niezwykle brutalny. Egzekucja Dooku, mordowanie dzieci, palący się Anakin i wszystko z biegiem wydarzeń staje się mroczne. III epizod wyzwala duże emocje, które mocno balansują pomiędzy żartami Obi-Wana a płonącymi wnętrznościami Grievous'a. - wiek Anakina w I ep. - gdy go poznajemy, Anakin powinien być w wieku Luke'a. Nie dość, że byłoby to korzystne, dla motywu miłosnego, faktu "wieku na szkolenie jedi", to jeszcze odnosiłoby się do IV części. Anakin z II epizodu powinien pojawić się w I. + nowe: po prostu nowe. Nowe historie, postaci, światy, roboty, stwory. części 1-3 są niezwykle kreatywne (czego nie można powiedzieć o najnowszej trylogii, która non stop czerpie garściami z poprzednich części). Wodne jądro planety Naboo, wyścigi na Tatooine, jedi jako detektyw... fabryka klonów vs fabryka droidów tego jeszcze nie było! I to jest piękne. Tak samo jak nowe designy robotów, statków, bohaterów, które należy uznać już za kultowe. Części VII i VIII są za to niezwykle odtwórcze. Mamy w nich niemal identyczną fabułę, co w starej trylogii, ale też projekty - TIE, X-wing, Gwiezdny niszczyciel, AT-AT - wszystko takie samo tylko większe.
Pozwolę sobie odpowiedzieć, bo zauważyłeś pewien, największy moim zdaniem, problem prequeli. Zacznę ogólnie, od fabuły, w której zmieszczę kilka Twoich ocen: 1. Wojny Klonów: wojny klonów, od czasu kiedy Obi-Wan wspomniał o nich pierwszy raz w "Nowej Nadziei" wydawały się czymś... wielkim. Nie tylko prawdziwą, wielką wojną (nie jak w przypadku wojny ukazanej w oryginalnej trylogii, a więc mającej charakter bardziej... dywersyjny przy strasznej dysproporcji sił), wojną której finałem była zmiana Republiki w Imperium i wyniszczenie Jedi. Ty zauważasz że Separatyści byli pokazani jako ta jednoznacznie zła strona, co jest dla Ciebie minusem. Zgoda, być może masz rację. Jako minus wskazujesz jako tako "Atak Klonów", jako plus egzekucję Dooku w "Zemście Sithów". Jak ja to widzę? Na ekranie, wojna rebeliantów z Imperium trwa... przez całe 3 części! Od pościgu na początku części 4, do ostatecznej bitwy pod koniec epizodu 6. W porównaniu do niej, wielkie wojny klonów trwają od końcówki "Ataku Klonów" kończąc się niemal na początku "Zemsty Sihtów". Mimo że niby, gdzieś tam, trwa nadal, to widz już tego nie czuje, ona już nie ma znaczenia. Od uratowania Palpatine'a ta wojna na ekranie nie ma już sensu. Egzekucja Dooku była dobra, ale brakowało jej czegoś... mi się wydaje że to sam pojedynek był nie taki jak być powinien. Był on wypruty z emocji, Anakin nie miał w sobie tyle gniewu ile powinien mieć, a to jak Dooku sprowokował go do jego użycia... Jakże inaczej by to wyglądało, gdyby zagroził że następną porwaną przez niego osobą będzie Padme. I znam motywy z wcześniejszych wersji scenariusza, dotyczących matki Anakina i one akurat mi nie podchodzą. I tu wychodzi kolejna rzecz... po stronie Imperium mieliśmy Vadera, który był głównym czarnym charakterem przez całe 3 filmy. Bierze on większość czasu antenowego, odrobinę oddając Tarkinowi w e4, Palpatine'owi i Jabbie w e6. Dooku, wokół którego musiałbyś budować ewentualną pozytywną część Separatystów (musiałbyś dorzucić postać która będzie miała interakcje z kimś z trójki Anakin/Obi-Wan/Padme oraz z Dooku, żeby się jakoś łączyła, pokazanie dobrej osoby wierzącej Dooku i oszukanej przez niego; kimś takim była Mina Bonteri w serialu "Wojny Klonów"), nie miał tyle czasu co Vader; nie było go w e1, w e2 dzielił się, chyba po połowie, z Jango a nawet Zam. W e3 pojawił się na moment. Mój wniosek: Dooku powinien się pojawić w "Mrocznym Widmie" jako czarny charakter lub po prostu jako przeciwnik i lider innego obozu, finalna bitwa "Mrocznego Widma" powinna być jednocześnie rozpoczęciem "Wojen Klonów". 2. Wątek romansowy: tutaj znacznie krócej - moim zdaniem trzeba go rozbić na dwie zasadnicze kwestie; pomysł i wykonanie. Pomysł, moim zdaniem, był genialny. Rycerski, romantyczny motyw miłości zakazanej. Kodeks Jedi i obowiązki senatora. Motyw z jednej strony oklepany, ale z drugiej bardzo klasyczny i... Nie wiem, moim zdaniem trafiający w punkt, poza tym mam wrażenie że "Across the Stars" zostało po prostu stworzone dla takiego motywu. Ale to już wchodzimy w wykonanie, którego wspomniany motyw muzyczny jest największym.... i jedynym plusem. Portman nie jest złą aktorką. Christensen był słaby w "Ataku Klonów" i... moim zdaniem naprawdę niezły w "Zemście Sithów". I to chyba tylko dlatego, że nie było tam zbyt dużo wątku miłosnego, przynajmniej bezpośrednio. Bo te krótkie fragmenty typu: "jesteś piękna"; "to dlatego że jestem zakochana"; "nie, to dlatego ze jestem zakochany w tobie". Nie, to nadal były kompletnie nietrafione dialogi. W "Ataku Klonów" było jeszcze gorzej... miało być poetycko i romantycznie, pozytywnie archaicznie.... a wyszło kiczowato i płytko. I tak, uważam że gdyby reżyserował to ktoś inny, kto zmieniłby po prostu dialogi... mogłoby z tego wyjść coś o wiele, wiele lepszego. Piszesz, że nie każdy potrafi poderwać dziewczynę. Owszem, tylko że... to może być fajne w filmie który jest typowym love story, gdzie można zakręcić fabułę wokół tego, sprawić aby to wyglądało miejscami zabawnie, wbudować to w gatunek komedii romantycznej albo czegoś takiego... Ale to nie może być wytłumaczeniem tutaj i to nie miało tutaj prawa zadziałać. No i ostatecznie, fakt, że Anakin jest dzieckiem w "Mrocznym Widmie" i nagle dorosłym chłopakiem w "Ataku Klonów" sprawia... pozostawia delikatny niesmak. No i, ostatecznie, bardzo oddala część pierwszą od drugiej i trzeciej. To tyle względem podstaw fabuły. A teraz moim zdaniem dwa, realne, duże minusy. Tak, większe od midichlorianów które są nieudanym odpowiednikiem testów IQ pozwalających dostać się do Mensy. 1. Fatalne, tragiczne, katastroficzne rozplanowanie czasowe, poświęcenie czasu akcji danym bohaterom itp. Części 4-6 mają generalnie trójkę głównych bohaterów i jednego głównego antagonistę. To pozwala na budowanie interakcji i podstaw od samego początku, dla uzyskania dobrego finału. W tym wypadku z Happy Endem, ale przecież oczywisty brak owego w prequelach mógł być ich wielkim atutem. Tak więc, w porównaniu do części 4-6, w częściach 1-3 jest to zrobione fatalnie. Nie ma tego czarnego charakteru który byłby fajnie rozpisany. Główni bohaterowie także cierpią z powodu.... faktu że "Mroczne Widmo", zamiast być historią Anakina/Padme/Obi-Wana jest historią Qui-Gona! Wiele osób wskazuje Qui-Gona jako zaletę "Mrocznego Widma", ale dla mnie to jest główny powód słabości prequeli. Ta postać jest wszędzie - pierwsza część filmu to relacje Qui-Gon - Obi-Wan, w mniejszej mierze wchodzi też Jar Jar. Druga część to budowanie relacji Qui-Gon - Padme i Qui-Gon - Anakin. Potem wracamy na Courscant i mamy interakcje Qui-Gon - Rada Jedi. A na Naboo głównym wydarzeniem dramatycznym jest śmierć Qui-Gona z ręki Maula, głównego złego tej części. A zatem lwia część e1 jest o Qui-Gonie, niemal nie wspomnianym potem w dalszych częściach. Efekciarski Maul jest głównym złym, ginie... i też o nim nie wspominamy dalej. Niemal nie mamy relacji - Anakin- Obi-Wan. Relacja Anakin-Padme to relacja kobiety i .... dziecka. Teraz spójrzmy na inne, kultowe postaci odpowiadające Qui-Gonowi, chociażby Ben Kenobi w e4 czy... Mufasa w "Królu Lwie". Pierwszy pojawia się wcale nie ak wcześnie, buduje interakcje z Lukiem a potem się z nim rozdziela na ekranie, aby postać Luka weszła w interakcje dwójką innych, głównych bohaterów. Ale relacja z Kenobim była zauważalna, fajna, kiedy postawimy się w sytuacji Luke'a widzącego śmierć Bena z ręki Vadera... czujemy ile on dla niego znaczył i jaką pustkę wywołała. Zupełnie jakby zabrać mu kompas, w środku lasu. Ale dalej pociągnęli go przyjaciele, pozostała dwójka głównych bohaterów. A śmierć Obi-Wana buduje w pośredni sposób relację Luke - Vader. W "Królu lwie" Mufasa ginie...w pierwszej połowie filmu, realnie pojawia się znacznie rzadziej niż byśmy się zdawali pamiętać... bo ta postać zapadła w pamięć. I to dla wielu, jako postać króla / ojca idealnego. Co do Maula zaś... jestem jednym z - prawdopodobnie - mniejszości fanów, która woli Dooku od Maula. Bo Dooku mógłby budować interakcje - z Sidiousem, Obi-Wanem (jako były Jedi), z Padme (jako polityk), z Anakinem (jako pierwszy arcy-wróg). A ukazanie szerzej jego pozornie dobrej natury i umiejętności manipulacji dawałaby możliwość wprowadzenia nas w świat Separatystów z perspektywy innej osoby, wierzącej Dooku. 2. Zbyt duża ilość bohaterów - tak, szczególnie tych złych. Zabawne, że tak mało warte postaci jak Zam Wessel mają... większy wątek niż Boba Fett w oryginalnej. Jango też ma więcej czasu niż Boba, a razem z Zam mają... w jednym filmie o wiele więcej czasu niż Boba w dwóch. Tarkin... nie wiem do kogo to przyrównać, Dooku? Moim zdaniem Dooku dostał trochę więcej, ale mogę się mylić. Sidious ma o wiele więcej czasu niż Palpatine. Nute Gunray, Watto, Grievous, Maul... a w oryginalnej... Jabba? A i jeszcze Sebulba. Wśród dobrych w oryginalnej, których zapamięta osoba nie będąca wielkim fanem; Lando, R2, C3PO, Yoda, Ben, Chewie... może Biggs? Nie... W nowej; Yoda. Qui-Gon, Mace, R2, C3PO, Jar-Jar. Większość tych postaci zdaje się mieć więcej czasu niż te wcześniejsze w oryginalnej, może z wyjątkiem Larsów. Ale z drugiej strony Panaka ma większy udział w e1 niż Biggs w e4. No i parę spostrzeżeń na koniec: + Idealnie ukazane w praktyce hasło "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane"; + Potencjał zakazanego, rycerskiego wątku miłosnego; + Motyw tragedii - wizja i przeciwdziałanie wizji, które doprowadza do jej wypełnienia. + Za walczącego Yodę! Pokazuje to, że wyobraźnia wielu z nas nas ogranicza, pokazuje jak bardzo Moc przełamuje granice... oraz przypomina trochę Pana Miyagiego z "Karate Kida", który też nie wyglądał na wielkiego wojownika... a jednak był wojownikiem absolutnie wyjątkowym. Mi się to akurat podoba. No i... Yoda po prostu musiał spróbować. Gdyby nie spróbował ratować Republiki czy Jedi, to byłoby bez sensu. A i efekty jego działań fajnie tłumaczą jego postępowanie w późniejszych latach
Co do Najwyższego Porządku. Mówiłeś, że nie wiemy co się stało z drugą republiką. Problem w tym, że nie stało się nic. First Order i Republika istniały w tym samym czasie.
3:17 według mnie to dobrze pokazało jak zestarzały się sprzęty ponieważ dzieją się one wcześniej więc powinny być mniej zniszczone tymbardziej że nie było tak wielkiego konfliktu jak z darthem vaderem co według mnie +
Coś czuję, że gdyby Anakina faktycznie grał di Caprio, to nie byłoby takiego fajnego klimatu... Swoją drogą, jakby zrobili filmy o Starej Republice, to jakby się to nazywało? PrePrequele? :D
Dokładne. Christensen sobie moim zdaniem z tą rolą świetne poradził. Pokazał cały tragizm i ból postaci oraz zło którego ten się dopuścił właśnie przez ten ból.
Najlepsza scena to walka na Mustafar. Genialny pojedynek dwóch przyjaciół, którzy znali siebie na wylot, wiedzieli jak zareaguje przeciwnik. Nabiera ona przez to drugiego dna. Mimo, że była niezbyt realistyczna, to i tak jest dużym plusem. Dostaliśmy prawdziwą walkę na miecze świetlne.
Bardzo lubię preqeule. zemsta Sithów to moja ulubiona część. Można się czepiać efektów ale to dzięki nim mamy te piękne planety, wnętrza, panoramy. dla mnie wątek romansowy jest fajny, a jeszcze fajniejsze jest pokazanie jak palpatine manipuluje Anakinem. Ogólnie podoba mi się też ukazanie że zakon Jedi popełniał bledy, ślepo wierzył w przepowiednie, nie widział jak bardzo potężna stała się ciemna strona mocy. Nie wiem czemu wszyscy czepiają się tekstu o piasku? Jak się całe dzieciństwo spędziło na gorącej pustyni to można go nie cierpieć. A właśnie dobrze że rozmowy między Padme i Ani były takie proste. Mnie to urzeka bardziej niż flirty Hana Solo
Prequele są najlepsze z całej sagi. Hayden był najlepszą możliwą opcją na Anakina i zagrał tą postać genialnie. Co prawda niektóre dialogi były trochę zrobione po łebkach, ale w słynnej scenie ,,nie lubię piasku..." chodzi nie o podryw tylko o cierpienie i o smutne wspomnienia jakie wiązało się dawne życie na pustynnej Tatooine , gdzie wiódł życie niewolnika i walczył o lepszy byt dla siebie oraz matki. Jeśli ktoś nie rozumie, że nie jego winą jest średnie przyjęcie prequeli to lepiej niech sobie daruje Star Wars. Poza tym to Nowa trylogia nie dorasta prequelom nawet do pięt.
Można oczywiście mówić o tym, że dobry aktor uniesie nawet słaby tekst (znakomity Ewan), ale uważam, że w przypadku Natalie i Haydena niestety to właśnie fatalne teksty Lucasa i niekorzystny montaż zabił te kreacje. Polecam obejrzeć wycięte sceny z II i III epizodu - usunięto niestety bardzo dobre momenty z rodziną Padme, które wniosły wiele naturalności w relację z Anakinem. W III ep wycięto natomiast wątek uczestnictwa Padme w tworzeniu rebelii (jej mowa z II ep, również usunięta). Te usunięte motywy dodawały Padme charakteru. Również powinna zostać podkreślona bardziej rola imperatora w manipulowaniu Vaderem (okłamał Anakina że zabił Padme), ale uważa się że chciał ograniczyć potęgę Anakina takim, a nie innym kostiumem by ten nigdy się nie zbuntował wobec niego, jak Palpatine wobec swojego mistrza. W tym celu Vader był wybudzony podczas operacji, by pamiętał ból i nnienawiść jakie miały być przerodzić się w jego potęgę. Brakowało mi zatem krótkiej sceny jak Palpatine mówiłby do.medycznych droidow "utrzymajcie jego świadomość, chcę by pamiętał ten ból". Inna z teorii, ktora bardzo mi się podoba, zakłada że to Palpatine odebrał życie Padme i umieścił je w Vaderze, by ten przeżył. To znakomity wątek (Imperator opowiadał Anakinowi o tej mocy, ale nie wspomnienie że utrzymanie kogoś przy życiu wymagało by usmiercenia innej osoby tylko dodaloby finezji jego manipulacjom). Ponadto, nie mieliśmy wrażenia, że Padme zmarła jakos tak... naiwnie.
Nie zgodzę się z minusem na temat Yody. Podoba mi się jak rozwiązano Yodę, ale trochę również mi się nie podobała walka z Dooku, zwłaszcza to że Yoda nie mógł unieść tamtej ''części'' mocą. Ale ogólnie jak wykreowano Yoda jest świetne. Wątek romansowy! Beznadziejne, bardzo złe. Lepszy był romans Kit Fista i tej jedi :?
Według mnie walczący Yoda jest fajny. To,że on skacze na różne strony pod czas walki nie jest złe,ponieważ jak inaczej mogli,by pokazać jego styl walki jeśli on jest nie duży.A to ,,Wojna nie czyni nikogo wielkim",bardziej oddaje to,że Yoda wyciągnął tą lekcję właśnie z Wojen Klonów.
Przede wszystkim chyba najbardziej emocjonalna scena całego filmowego Uniwersum SW: gdy zrozpaczony Obi-Wan krzyczy do pokonanego Anakina, o tym, co zostało zaprzepaszczone - powinna być oznaczona jako WIELKI PLUS
prequele - to np rodzaje stylów i różne style walki np forma 3 atakowanie skakanie przewroty ogólnie a co do Yody gdy przyszedł miał negocjować z druku ? To był pojedynek żeby uratować oni wana i Anakina i przy okazji pojmać go lub zabić
Oglądam ten film po 10 miesiącach i znowu mogę sie przyczepić, "sterylność statków". Solo był szmuglerem. Nie zależało mu na czystości. A teraz powiedz gdzie ten twój brud na Gwieździe Śmierci albo w Star Destroyerze... Albo chociaz na Tantin IV. Nie ma, elegencja, wszystko jest czyste.
Chciałbym też zwrócić uwagę na jedną fajną rzecz w scenie w operze. Jest to nawet widoczne w Twoim filmiku. Przewińcie go sobie do 18:11 i zwróćcie uwagę na twarz Anakina. Możecie skupić się wręcz na jego lokach, będzie to nawet bardziej widoczne. Widzicie to ? Jego twarz została zmorfowana, czyli niejako nałożona na siebie z dwóch różnych ujęć. Z tego co udało mi się ustalić, jest to bodaj pierwszy przypadek w historii kina, gdzie użyto prostego efektu komputerowego, aby zmienić nie tyle nawet scenę, co samą grę aktorską. Tylko, błagam, nie pomyślcie, że cisnę tu po Christiensenie, bo dla mnie to bardzo dobry aktor, który dostał kiepski scenariusz. Chodzi raczej o to, że nakręcono kilka wersji tej sceny, a później zamiast wybrać najlepszą (jak to się robiło do Zemsty Sithów) wybrano po prostu najlepszy fragment. Just a fun fact ;)
argument co do "czystości" w 1-3: w prequelach mówimy o kompletnie innych warstwach społecznych niż w oryginalnej trylogii. w częściach 1-3 mówimy o największych politykach i o największym "kościele" ( cudzysłów dlatego że nie jest to tak dokładne określenie i trochę zakonowi Jedi brakuje do takiego miana) to wiadomo że nawet na ziemi np. Kaczyński czy inny Biden bedzie jeździć w aucie za mnóstwo hajsu, a w częściach 4 - 6 widzimy przemytników czy innych takich typów spod ciemnej gwiady to wiadomo, że nie będzie miał zadbanego "auta"
6:40 też wszystko ludzie aktualnie tłumaczą, coś co kiedyś było uważane za cud jest dzisiaj wyjaśnione naukowo i prawdopodobnie, kiedyś ludzie wszystko dadzą radę wytłumaczć co DZISIAJ wydaje nam się magiczne, ale oczywiście będą też odkrywane nowe wydające się ludziom, nierealne rzeczy, jedyna nieścisłość to, że te midichloriany zostały ukazane jako przeszłość, a co do yody, jak dla mnie został pokazany idealnie, a Yoda powiedział, że Wojna nie czyni nikogo wielkim, po doświadczeniach z wojną, nie musiał tak myśleć wcześniej, jak sam Darth Sidious powiedział (moim zdaniem miał rację) Yoda za czasów republiki był arogancki bo myślał, że ma wszystko pod kontrolą a sam, owszem miał wątpliwości, ale nie sprzeciwiał się rozpętaniu wojny z Separatystami :) już to pisałem ale się powtórzę, Bardzo fajny film, ale strasznie subiektywny, co wcale go nie psuje, jednak brakuje mi w tytule dopisku "WEDŁUG MNIE" :
Największym plusem o którym nie wspomniałeś jest zdecydowanie muzyka Johna Williamsa z genialnym "Duel of the Fates" na czele :) A cały film twój widać, że był mocno inspirowany podobnym filmikiem Nostalgia Cirtica, ale z każdym z plusów i minusów musze się zgodzić (no choć walczący Yoda aż tak bardzo mi nie przeszkadzał). Moje minusy o których nie wspomniałeś to m.in. rzecz oczywista Jar Jar, ale także cała scena wyścigów w epizodzie I (nawet jako 13 etni szczyl w kinie przysypiałem przy tej scenie). Ewan McGregor był zdecydowanie genialnie dobranym aktorem do swojej roli, ale również powrót Iana pokazuje jak fantastycznie gość się czuje w tej roli - był wspaniały :) Samuel też świetnie wypadł tak samo jak Christopher Lee :) A i jeszcze jeden wielki plus - scena początkowa Epizodu III - na prawdę wgniatała w fotel (tak jak mawiał mistrz Hitchcock film ma się rozpoczynać od trzęsienia ziemi, a następnie napięcie ma wzrastać :) )
Jak dla mnie Ewan McGregor, Christopher Lee, Ian McDiarmid i Samuel L. Jackson świetnie zagrali swoje role. Reszta obsady ujdzie w tłoku. Poza tym soundtrack, aż ciarki przechodzą. Więcej niż idealny - boski. Świetnie pasuje do scen. Do plusów dodałbym Zemstę Sithów a dokładniej połączenie prequeli z trylogią oryginalną. Do i minusów i plusów dałbym lekki nadmiar wątków politycznych. Pozdrawiam. Ps. Piękne to miasteczko na Naboo. Wybrałbym się do miasta które zainspirowało Lucasa do krajobrazu Naboo.
Facet ma niesamowitą charyzmę i to czuć od pierwszych minut. Dla mnie ważną zaletą epizodów I-III są właśnie czarne charaktery - genialny Palpatine, groźny Darth Maul, ale również hrabia Dooku ze swoim dystansem, wyższością, politycznym wyrachowaniem i arystokratycznym stylem bycia. Niestety, w epizodach VII i VIII brak tak wyrazistych i dobrze zagranych postaci po ciemnej stronie mocy.
jeżeli ten anakin wam się nie podoba to zobaczcie go w serialu wojny klonów najlepsza postać naprawdę mroczna ale dobra po prostu niesamowita taki powinien być obraz anakina
To jest właśnie problem - to dwie różne postaci. Anakin z seriali jest jak mistrz, spokojny, opanowany i ma swojego ucznia. Na filmach - dynamiczny bohater, który się rozwija ale nie potrafi powstrzymać swoich emocji - co skutkuje przejściem na ciemną stronę.
@@ukaszzawadka2678 typie co ty pierdolisz ? XDDD ostatnio obejrzałem całe clone warsy wiele razy pokazywano tam Gniew Anakina, chociażby przed misją na planecie z przemysłem niewolniczym, kilka razy dusił też mocą, opanowany ? Jego każda decyzja w serialu była nierozsądna i często narażał innych, warto też zaznaczyć, że Anakin w ep 3 jest starszy, więc nienawiść jaka w nim kiełkowała była większa, na ciemną stronę przeszedł z kilku powodów, a oto one: - od dziecka był niewolnikiem - był przy umierającej matce brutalnie pobitej przez ludzi pustyni - troska o Padme - wpływ Sidiousa - nieufność zakonu - odejście Ashoki Anakin nie był opanowany zarówno w serialu jak i w filmie, był wybuchowy, nie masz racji
Bardzo ciekawe podsumowanie. Tyle rzeczy na plus i na minus. Dobry przyczynek dla dyskusji oraz swoistego fenomenu odrzucania prequeli przez niektórych. W perspektywie tego co zrobił Disney można rzec: Po dobrym Panie, lepszy nastanie...
Zdaję sobie sprawę, że ten film ma już trzy lata, ale muszę się po prostu wypowiedzieć. Ja osobiście po prostu kocham prequele ponieważ różnią się od OT i sequeli. Oryginalna trylogia to świętość, mimo iż urodziłam się ledwo przed powstaniem filmu poprzedzającego serial wojen klonów, zaczęłam oglądać od Nowej nadziei. Mimo to, sequele i OT to bardzo podobna rzecz. Kiedy oglądasz dwie trylogię i je analizujesz, dochodzisz do faktu, że sequele to kopia OT. Widzisz po prostu ciągle wojnę małej komórki rebelii przeciwko wielkiej potędze. W obydwu tych trylogiach jest happy end. Prequele się po prostu wyróżniają, bo jest tam pokazana prawdziwa wojna. Nie mówię że rebelianci obalający Imperium to nie wojna, ale w prequelach mamy dwie frakcje, które są potężne. Jedna rządząca od lat, a druga wsparta przez inne potężne frakcje. Na dodatek prequele mają tragiczny koniec, mimo iż ta miłość i zmianę Anakina bywa lekko drewniana, to jest to jakiś dramat, historia jak milosc i emocje mogą zmienić człowieka. Chodzi mi o to, że gdybyśmy mieli oglądać całą sagę jeszcze raz, to prequele oglądałoby się nam o wiele inaczej niż OT i sequele, które są podobne, to prequele i ich różnice od tamtych trylogii by się nam bardzo rzuciły w oczy. Poza tym, w prequelach jest pokazany realizm, informacje o finansach, jakaś polityka, ciekawe światy. Po prostu prequele są INNE niż pozostałe trylogię i to jest jej największy plus - nie zrozumcie mnie źle, OT jest super, ale po wbiciu sequeli, to OT wygląda już inaczej, nawet jeśli OT jest świętością.
Ja pamiętam że po obejrzeniu mrocznego widma znałem polityczną sytuacje galaktyki, mechanizm działania senatu i problemy i ich skalę. A po obejrzeniu najnowszej trylogii nie mam o tym pojęcia. Bardzo podobała mi się wielka polityka i chętnie bym obejrzał ,,grę o tron'' odległej galaktyki. No i nie było tam misiaczków z Endora.
+ postać Obi Wana (Evan McGregor był najlepszym aktorem jaki kiedykolwiek miał jakikolwiek film z Gwiezdnych Wojen. Harrison Ford, o dziwo, przegrywa w porównaniu tych dwóch) + scena bitwy na Geonosis, niesamowite ukazanie bitwy nad Coruscant, krótkie ujęcia bitw wojen klonów + scena w operze, scena o ciąży Padme + więcej mieczy świetlnych i walki bardziej spektakularne (jasne, że teatralne, ale to science opera, a nie science-fiction) + SOUNDTRACK - znacznie lepszy niż w oryginalnej trylogii, przy czym nowy soundtrack świetnie się miesza z tym starym + wyjaśniona polityka - to jest to, czego brak nie podobał mi się w Przebudzeniu. Wiemy na czym stoimy, jak wszystko działa i co się dzieje. + planety + rozkaz 66 i cała sceneria z tym związana + Palpatine, który był znacznie lepszą postacią w prequelach niż w oryginalnej trylogii. + walka Anakina z Obi-Wanem + R2-D2 i jego udział - drewniane aktorstwo [chciałbym tylko dodać, że to nie wina aktorów (bo aktorzy najęci do nowej trylogii są i byli świetnymi aktorami) a Lucasa, który jest montażystą, a nie reżyserem. Całe Gwiezdne Wojny mają drewniane aktorstwo - oryginalna trylogia też] - kiepsko napisane sceny miłosne - Jar Jar - Anakin (nie jako aktor, a postać) - Za dużo efektów specjalnych - midichloriany - zmarnowanie potencjału postaci Qui Gon Jina - za dużo bajkowości (I epizod) - kiepskie dialogi To są moje przemyślenia. Oczywiście mogłem coś pominąć... Jeśli ktoś zapyta jak oceniam całe GW to będzie to wyglądać tak: Prequele = Sequele > Przebudzenia Mocy, które uważam za najgorszy film GW.
Wiadomo ze maja wiele minusow ale jako dziecko ogladalem je z zapartym tchem i pobudzona fantazja (w sumie niewiele sie zmienilo) i mam ogromny sentyment do calych star warsow ale w moich dzieciecyh wspomnieniach bardziej utrwalila sie milosc do prequeli wlasnie, mozliwe ze przez to ze sa bardziej"atrakcyjne" dla dziecka bo efekty ciesza oko, sa bardziej wlasnie roznorodne pod wzgledem swiatow i ich mieszkancow itp. W kazdym razie cale gwiezdne wojny sa cudne i milego dzionka życzę
2:57-W prequellach wszystko jest nowe bo były to czasy Republiki gdzie galaktyka była znacznie bogatsza, więc więcej osób mogło sobie pozwolic na błyszczące nieużywane statki. Imperium natomiast w przeciwieństwie do rządu Republiki prawie nie dbało o stan mieszkańców galaktyki, ale przecież ich statki forty i pałace były czysciutkie. Więc to obiektywnie nie minus.
Z plusów można było też dać, że jakby nie patrzeć rozbudowują one znane uniwersum i mogą dodać nowe wątki poruszane później w nowych książkach. PS. Osobiści lubiłem nawet Jar Jar Binksa. Co on się pojawiał w filmach czy serialu Wojny Klonów tak z niecierpliwością czekałem, aż rozpęta on swoje jardemonium i zawsze liczyłem, że do tego dojdzie.
@@fly672 Grievius to niespełnione dziecko, które chciało być jedi, ale przez swoje pochodzenie i nie wrażliwość na moc nie mogło nim być. Poddał sie mechanicznym "ulepszeniom" oraz pozwolił na zrobienie z siebie przydupasa i pizdy nad którą wszyscy sie litują, bo byl przekonany, że w ten sposób dorówna jedi i zemści się na nich bo nie przyjęłi go do zakonu, co i tak mu nie wyszlo...
A mi się podobało (mimo, że to jeszcze bardziej zaburza czas w porównaniu do np. KOTOR-a), że pomyśleli o rozwoju technologicznym. Myśliwce Anakina i Obi-Wana latały w nadświetlnej w takich specjalnych pierścieniach, a X-wing śmigał na napędzie własnym.
Piramidka Cheopsa stanęła według archeologów około roku 2560 przed naszą erą, także 4 tysie lat temu już była:P ale niewiele się pomyliłeś, stała raptem 500 lat, czyli prawie nówka:D A co do walczącego Yody, to ja bym to widział jeszcze inaczej, co by nie zepsuło mitu - mianowicie zrobienie walki Yody jak mistrza Mijagi z Karate Kida - ile się da unikać walki, ale jak już trzeba to wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu i generalnie jednym prawie niezauważalnym ruchem miecza (czy nawet bez wyciągania miecza ruchem reki używając mocy) pokonuje przeciwnika, taki stateczny i stoicki niemożliwy do trafienia, a nie walczy z wielkim wysiłkiem, wykonując mega dużo ruchów i ciosów, w 95% niepotrzebnych a w 99% nieskutecznych. Yoda to powinny być tylko absolutnie konieczne i 100% skuteczne ciosy, mało akcji, ale akcje robiące piorunujące wrażenie. No i minusem dla mnie było praktycznie wszystko co się wiązało z Meisem Windu - dla mnie ta postać była w filmie źle przedstawiona, mimo tego, że dobrze zagrana przez Samuela L. Jacksona to jednak źle napisana - można było nadać jej kilogramy głegi, a była dość płaska.
Z większością minusów się w pełni zgadzam oprócz Yody. Mnie właśnie się podobało to, że nie był tylko mędrcem ale również jego umiejętności w posługiwaniu się mocą były niesamowite. Szczególnie urzekła mnie scena kiedy zneutralizował błyskawice mocy ciśnięte przez Dooku. No i oczywiście dodałbym Jar Jar Bingsa do minusów + dubbing...
Film jak najbardziej okej, szanuje za minus o midichlorianach bo jest on prawidłowy.. ale jeżeli dla ciebie minusem są brudne statki, walczący o życie yoda i Hayden Christensen (Który według Lucasa zagrał swoją rolę znakomicie) oznacza to tylko o tym że Prequele były naprawdę udane :D
Jak dla mnie to Zemsta Sithów jest najlepszym prequelem, co więcej może ona startować na miano najlepszej cześć SW, ponieważ ma ona według mnie najwięcej MOMENTÓW które w połączeniu z muzyką i efektami dźwiękowymi czynią z tego filmu super doświadczenie. Btw. za mało wychwaliłeś epizod 3 w tym filmie ;p
Ja się nie do końca zgadzam z opinią na temat walczącego yody, bo faktycznie nie powinien był on walczyć w ataku klonów, on powinien wyciągnąć miecz w ostateczności, kiedy jest to konieczne, czyli w walce z sidiousem
Midichloriany to tylko markery wrażliwości na moc. Tak jak przy białaczce, masz podniesiony poziom przeciwciał, tak użytkownicy mocy mieli we krwi te małe istotki. Tak sobie to tłumacze, przeżyłem szok w pierwszej części, a ta teoria pozwala mi leczyć traumę
Stolica Imperium miała się pojawić już w oryginalnym Powrocie Jedi, pod nazwą Imperial City albo Had Abaddon. W sieci można znaleźć grafiki koncepcyjne tej planety autorstwa Ralpha McQuairre. Przypominają to co widzieliśmy w prequelach, ale miasto miało więcej otwartych przestrzeni, nie było tak gęsto zabudowane. Do kanonu filmowego przeniknęła z książek tylko nazwa Coruscant.
To że pojazdy, miasta itd. były takie nowe i niezniszczone uważam, że miało pokazać "złote czasy" galaktyki i republiki. W starej sadze pojazdy i statki imperium oraz umundurowanie również takie były, a rebelianci jak to rebelianci :) o pewnych szmuglerach i mordowni na pustynnych planetach nie wspomnę :) Pozdrawiam. Ciekawy materiał +1
Przyczepię się do tego minusa odnośnie tego, że w Preqelach wszystko było sterylne. Wiesz, w klasycznej Trylogii i Przebudzeniu jest wojna. Rebelia czy też Ruch Oporu są wyniszczone. Sprzęt używany jest do walki, reperowany i dalej śmigany. Tutaj tego tak naprawdę nie ma. Choć, mogliby pokazać, że tak powiem, więcej BRUDU w scenach, gdzie były bitwy, mam na myśli II i III część. Tak jak z Sokołem mówiłeś, że był po prostu zajechany, co dawało super efekt. Niestety, efekty specjalne zabiły Gwiezdne Wojny I-III. Jestem ciekaw, jakby wyglądałby, jakby poszły drogą jaką poszło Przebudzenie Mocy, jeśli chodzi o wykorzystanie efektów specjalnych. Świetna robota! Mówię o całym kanale! :)
Z tym " - "na temat tego, że w prequelach wszystko wygląda jak nowe a w w oryginalnej trylogi wszystko jest takie brudne. Przecież królowa nie będzie latać zasyfionym statkiem albo statki z hangaru na Naboo tez byly nowe i nieuzywane od dłuższego czasu więc mają prawo wyglądać jak nowe. A w starej trylogi statki zazwyczaj byly albo kradzione, albo stare, chociaż zdarzały się nowe.
Pragnę dodać jeszcze że to były po prostu inne czasy . Czasy przed wojnami klonów . Każdy kolejny epizod jest coraz mniej sterylny . W Original Trilogy wszystko jest tak brudne bo widzimy galaktykę wyniszczoną wojnami klonów .
Sokół Millenium był najprawdopodobniej sporo starszy od statków, które widzimy w prequelach. Na stronach poświęconych Sokołowi i jego historii można przeczytać, że ma on ponad sto lat
Czasy Republiki to czasy dobre i rozwojowe stąd pokazano dostatek i pokój, czasy Imperium to czasy złe a rebelianci biorą statki z odzysku jak Polska partyzanka podczas 2 wojny światowej. Pozdro
Statki wojsk Naboo były używane często przed 32 BBY
według mnie to chyba logiczne, żeby statek był zasyfiony, to chyba musiał być kiedyś nowy i sterylny i po prostu się usyfić i odsterylizować . to chyba oczywiste (republika była zdecydowanie bogatsza od rebelii, jakby ktoś nie wiedział i tu jest przyczyna)
To że pojazdy, miasta itd. były takie nowe i niezniszczone uważam, że miało pokazać "złote czasy" galaktyki i republiki. W starej sadze pojazdy i statki imperium oraz umundurowanie również takie były, a rebelianci jak to rebelianci :) o pewnych szmuglerach i mordowni na pustynnych planetach nie wspomnę :) Pozdrawiam. Ciekawy materiał
Dokładnie to samo miałem napisać.
Ja też. Masz racje w 100 %
Dokładnie to samo napisałem
nie filmy 1-3 to czasy ERA UPADKU REPUBLIKI. A złote czasy republiki to ERA WIELKIEJ REPUBLIKI która trwała w latach ok. 232 BBY
-82BBY
Zgadzam się
Aktor grający Anakina nie był zły. Niech pierwszy rzuci kamień, który zarywając do dziewczyny nie palnął nic głupiego xD A już w ogóle jakbyście mieli zarywać do Portman xD
@rafka30 Nic MsJaro89 mówi wszystko. Sodoma i gomora :D
No ja nigdy nie podduszałem dziewczyn.
Ja w ogóle nie lubię tej aktorki
był zły. Dostał złotą malinę za najgorszą rolą pierwszoplanową w epizodzie 2 i 3.
@@20ali03 to ze ktos nie rozumie jego postaci to nie wina aktora tylko jak juz lucasa ze tak ją napisał, choc tak nie uważam bo dla mnie i lucas i hayden zrobili zajebistą robotę choć nie zawsze. Ale piszac ze zagrał zle pewnie nie połączyłeś faktu w jaki sposób on mówi swoje kwestie, zobacz jak vader mówi swoje kwestie. Właśnie o to chodziło lucasowi zeby pokazać jak najwiecej vadera w anakinie przez to hayden grał tak a nie inaczej. Grał vadera ktory był anakinem choc to prawda ze lepiej by było żeby grał anakina który bedzie vadera ale tak lucas chcial to tak było
Zapomniałeś wspomnieć o walce Obiwana z Anakinem (już Vaderem) pod koniec III Epizodu, która w połączeniu z muzyką Johna Williams'a była epicka. A także o "złożeniu" Vadera, pokazaniu w jakim bólu to wszystko się odbywało.
Szkoda że dodali to "Noooooooooo" błyło by lepiej gdyby poprostu krzyczał
Darth Vader mnir sie ten motyw nie podobał z początku ,ale potem obejrzałem raz jeszcze filmy ,doczytałem parę książek SW etc i to całe noooo jest uzasadnione - podejrzewam że Vader po złożeniu pierwsze na co czekał to widok Padme ,widok całej i zdrowej ...A zamiast tego wewnątrz zbroi był okaleczony ,oszpecony kadłubek który przeszedł przez wielki ból podczas przegrania pojedynku,podczas ratowania mu życia etc i budząc sie dowiaduje sie że to całe zło które wyrządził w imie ratowania ukochanej było po nic bo ona nie żyje ...i to jego wina. I teraz , już zawsze będzie skazany na bycie popychlem imperatora
Dawid Malak mało Tego to całe zło jakie uczynił w imię ratowania jej tak naprawdę doprowadziło do Tego, że Padme umarła.
Blue Stripes Rec.Co więcej,znienawidził sie za to po wsze czasy... Ech,był prawdziwą ofiarą ciemnej strony - szkoda że prawda dotarła do niego kiedy już było za póżno na cokolwiek
Polecam Pana Getmano ;) muzyka oraz pojedynek mistrza z uczniem to było najlepsze w trylogii PREQUELI
nie rozumiem dlaczego ludzie jeżdżą po EP.1-3 dla mnie to genialne filmy
według mnie tez
Według mnie również.
Dla mnie też! Tą walka emocje (wojny klonów) szczerze to dla mnie 1-3 są najlepsze a już z Dubbingiem to najlepsze ten Lektor to kurcze Anakin Gada Z Anakiem bo ten Lektor :D ja lubię więcej głosów xD
peki890 myślę tak samo
Zgodzę sie z tobą, ja prequel obejrzałem dopiero w 2011 roku (czyli jak już wszystko było cacy, Yoda był zrobiony komputerowo etc.) przed tym oglądałem na CN "Gwiezdne Wojny Wojny Klonów" i przyzwyczaiłem sie do głosów z tej kreskówki i miło było usłyszeć że te same osoby dubbingują Prequel :D w dodatku ten dubbing ukrywa trochę drewnianość Christiensena, chociaż są też takie sceny jak "I have brought peace, freedom, justice and security to my new empire" i taki typowy szkocki akcent McGreagora "Jur niu Empayah?" które po angielsku mają tą potęge
Nie przesadzaj, czasem nawet Yoda musi chwycić za miecz 😛
Polski Kaczor Donald własnie
Polski Kaczor Donald Właśnie
Co prawda to prawda ...ale zauważ że Yoda był taki potężny (a raczej był tak opisywany) to mógłby użyć mocy,negocjować i wgl. Czyli to co robił typowy Jedi a nie od razu brać miecz i próbować pociachać wroga
jakbyś chciał negocjować z sithem
W drugim epizodzie mogli sobie odpuścić. Pokazać jakim twardzielem jest Yoda przez to że nawet Duku nie chciał by z nim walczyć lecz wdał by się w dyskusje. Rezultat byłby ten że Hrabia zwiał by tak jak zwiał (przemieszczanie się w stronę pojazdu i zawalenie komnaty) lecz Yoda mógł by zasiać u Duku ziarno zwątpienia sprawić że ten zaczął się zastanawiać czy jego mistrz go nie zdradzi (patrz początek epizodu 3).
Największym plusem Nowej Trylogii i zarazem największym minusem Starej i Przebudzenia Mocy jest wątek polityczny. Świat GW nabrał wtedy głębi i nie był taki czarno biały. Republika ja i separatyści mieli swoje racje. Niestety znów wątek polityczny poszedł w zapomnienie ;(
ReiSpot właśnie polityka to Gówno
Placek Jagodowy Nie zgadzam się z tobą. Przeczytaj jeszcze raz mój komentarz tylko powoli. Świat GW wtedy nabrał głębi.
Wiem czytałem dwa razy Ale ja uważam że polityka zmieniła SW w jakaś historyjkę o dwóch walczących partiach
ReiSpot Też tak uważam, niestety w przebudzeniu mocy tego brakuje.
Berry Pie ALE POLITYKA MUSI BYC
Dla mnie ogromnym plusem była postać Qui Gon-Jinna. Gdyby nie on, zakon byłby taki nieskazitelny, do bólu posłuszny i w ogóle mdły. A tak mieliśmy takiego trochę nieposłusznego Jedi, ktory potrafił postawic na swoim i tym samym zaszczepił coś podobnego w Obim.
Dziwi mnie też, że nikt nie wspomina o wyścigach na Tatooine w I epizodzie. Minusem tam był chyba tylko Jake Lloyd.
Wyścigi miały swój niepowtarzalny klimat, doczekały się własnej gry i wprowadziły nowe rasy. Nie zapomnijmy też o postaci Watto ;)
To on powiedział o midichlorianach ale to nie zmienia tego że masz rację 👍
Co do Yody nie psuje to postaci gdyż dzieje się to wcześniej. Pod wpływem wojny doszedł do tego co mamy w OT
Nie rozumiem o co mu chodzi, dla mnie ten Yoda był hujowy zanim nie zobaczyłem jego walki. Wszyscy mówią że taki potężny no to musieli pokazać go w walce i to jest raczej wielki plus niż minus
@@nortch3283 Mądrość to potęga, a nie mięśnie, no ale każdy ma opinie adekwatną do swoich umiejętności poznawczych :D
@@nortch3283 😡🤬
@@nortch3283 no wez, potęgę w Mocy super ukazali np. w last jedi. Luke przeniósł się do odległego miejsca w galaktyce za pomocą Mocy. Nie pokazali, że jest potężny, dając mu miecz i każąc mu nim wywijać. Luke ukazał nową możliwość jaką dawała ci Moc. To samo z Yodą w Last Jedi. Będąc duchem mógł być właściwie prawie materialny i kontrolować pogodę. To jest potęga.
Była jedna zaleta rozmowy Padme z Anakinem ... Dobrze wypełniona czarna suknia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Olasz ?
Olasz Byly fajne ekhem ekhem widoki
W sumie to się liczy jako dwie zalety
@@G021199u nadal są
@@james150ism o Nie czemu Ty myślisz tylko o jednym
A może tak plusy i minusy Oryginalnej Trylogi?
Lajkować żeby widział :)
To mogłoby być w sumie ciekawe :D
Ja równiez sie zgadzam :)
Dobry pomysł ale ja bym porównał jeszcze rebeliantów i clone wars
LBI LBI to też bardo dobry pomysł :)
+LBI LBI ten pomysl równiez ma moje poparcie
Padmé przez prawie cały czas trwania ciąży była pod opieką droida medycznego, jednak zwyczajnie nie chcieli sobie z Anakinem psuć niespodzianki odnośnie płci (i nieświadomie również liczby) swojego potomstwa.
W prequelach fajne jest to, że przeważnie jest bogaty drugi plan. To, że jest dookoła dużo postaci. Od razu się robi taka milsza i rodzinna atmosfera. Jak oglądałam Przebudzenie Mocy to brakuje mi tego.
No
Pamiętaj że to był taki klimat starożytnego rzymu trochę polityki trochę wojen , przebudzenie mocy to partyzantka
Plusem jest Jar Jar a minusem to, że nie został lordem Sith. Chociaż prawdziwi fani i tak znają prawde na jego temat. #teamJarJar
Ja zostałem Sithem. Obecnie zasiadam na tronie i mówię Kylo Renowi co ma robić ;)
@@szalonycefalonpatus2958 Jakim cudem zabiłeś Jar Jara? To niemożliwe Jar Jar to potęga, Jar Jar to móc, Jar Jar był silniejszy od każdego sitha!!! Kłamca!!!!
Jar Jar potajemnie zbierał wrażliwe na moc osoby pod koniec 9 epizodu żeby zaatakować całą armią sith. (należę do niej)
Pamiętajcie że specjalnie zapomniano o jar jarze. Kiedy imperator "zmartwychwstal" to on dalej siedzi w ukryciu i zbiera armię. Nie zdziwiłbym się gdyby w kolejnej trylogii wszechświat został podbity przez jar jara który wszystko dokładnie zaplanował
@@nortch3283 Gwiezdne Wojny epizod 27 - The Rise of Darth Jar Jar
Takie tam moje spostrzeżenia :)
-Te walki które wyglądają jak ustawione są w pełni zasadne. Podstawową różnicą miedzy walkami w OT i TP jest stopień wyszkolenia. Luke nie uczył się szermierki, nie znał form (patrząc przez pryzmat filmów), więc jego walka to rąbanie i instynktowne reakcje. Natomiast wojownicy w TP byli w pełni wyszkoleni, znali formy walki mieczem, ogromną częśc życia poświęcili na "wymasterowanie" miecza świetlnego. Gdy znasz formę przeciwnika, automatycznie możesz przewidzieć jak zakończy się dana sekwencja, a wszystkie ruchy masz zapisane w mięśniach, a tu dochodzi też Moc która dodatkowo wspomaga reagowanie na ruchy przeciwnika. Walka między dwoma wyszkolonymi szermierzami powinna wyglądać wręcz jak taniec :P
-Miecze świetlne jako scyzoryki- Miecz to tylko narzędzie, bardzo osobiste i wręcz legendarne, ale jednak narzędzie. Nie ma nic złego w oświetlaniu sobie drogi w ciemności czy przecinaniu wspomnianych grodzi. Poza tym w OT Luke też nie używał miecza tylko do walki- jego szturm na AT-AT, otwarcie klapy, Han rozcinający bebechy Tantauna itd.
-Co do sterylności nie sposób się nie zgodzić, ale trochę śmieszy mnie to, że po premierze TFA mnóstwo osób narzekało na to samo,na tą "czystość" :P
-Midichloriany (nigdy nie pamiętam jak to się pisze) w TPM ja traktuję zawsze jako taką "Teorię naukową" in universe, jako coś co mogło być źle zrozumiane i być po prostu błędem :P Że np. midichloriany nie są przyczyną wrażliwości na Moc, ale jej skutkiem.
Zgadzam się z tym, że midichloriany powinny zostać "zamiecione pod dywan", Moc powinna być nieznaną mistyczną siłą, której natura nigdy nie zostanie poznana (dlatego też nie podoba mi się teoria o dwoistej naturze Mocy głoszona gdzie tylko się da i niestety potwierdzona i uznana za jedyną słuszną w nowym kanonie).
-Ewan McGregor jako Kenobi-Uwielbiam.
-Wg mnie to nie sam wątek romansowy jest problemem, bo jest on potrzebny, ale problemem są dialogi. Jakie są wszyscy wiemy, szkoda nawet wspominać.
-Różnorodność planet- Trochę to wyolbrzymiłeś :P Planety w TP też są jednorodne, tylko bardziej skomplikowane, więcej można było pokazać. Wilgotne lasy i bagna nie wypisują się z ogólnej koncepcji nazwijmy to " wilgotnej planety", dużo wody, jeziora, więc i roślinność i tereny podmokłe. Miasta nie robią różnicy, na Tatoouin też były miasta, ludzie muszą gdzieś mieszkać :P Prawdziwą różnorodnością byłaby różnica klimatyczna jak np. z jednej strony arktyka, a z drugiej pustynia :)
Wg mnie jest nawet za mało tej różnorodności wewnątrzplanetarnej. Tysiące planet i każda jednolita? To zbyt statyczne :)
Z całą resztą zgadzam się w 100%
A Vader przez ciężki i toporny strój musiał całkowicie zmienić styl walki zrezygnował z Ataru i Shien na rzecz Djem So ze względu na jego nadludzką siłę fizyczną (mógł łamać kości swymi rękami) i Makashi ze względu na triki rozbrajające, bardziej finezyjne cięcia i feetwork
Kiedy się obejrzy prequele, a później Starą Trylogię, to bądźmy szczerzy, walka Vadera z Obi-wanem była okropna - oczywiście, trzeba zrozumieć, co było pierwsze, budżet i te sprawy, ale nie oszukujmy się... Moim zdaniem dopiero w sequelach pokazali idealną walkę ( Kylo i Rey vs strażnicy Snoke'a; Kylo vs Rey w TFA) - ani balet ani sztywniactwo tylko prawdziwe połączenie sztuk walki mieczem - uważam to za plus sequeli
@@matig6091 No nie akurat w nowej trylogi walki są koszmarne miecze świetlne to palące się pałki od których robią się małe blizny i nic więcej. A choreografia to koszmar przeciwnicy kręcący się bez nensu i ładu ... prequele to mistrzostwo jeżeli chodzi o walkę i tyle.
@@gabo933 Wątpie , w sequelach jest idealny balans między do bólu prawdziwą walką a choreografią , w prequelach walki to ciągłe kołowrotki i kręcenie mieczem 10 razy zanim się kogoś uderzy , wygląda widowiskowo ale nie ma to żadnego sensu
@@goddtzu4008 ale gościu zrozum że to nie są normalni ludzie tylko Jedi oni powinni umieć pokazać coś więcej niż szermierka a dla mnie jest to bardzo fajne i widowiskowe
ja tam oglądalem gwiezdne wojny od prequeli więc nie wiedziałem że anakim będzie vaderem
zazdro
Ja też ale wtedy wiedziałem że vader jest ojcem luke'a
Ja zacząłem od prequeli a moja wiedza ograniczała się do wojen klonów z serialu
ojej zazdroszczę xd
Tez
Bardzo dobry odcinek. Według mnie najlepsza walka w preqelach jest walka na Mustafar
Może tak: 10 najlepszych scen z każdego z filmów sagi?
Mroczne Widmo- walka z Maulem
Atak klonów-... piasek? XD
Zemsta Sithow- walka Ani vs obi
Nowa Nadzieja- atak na gwiazde?
Imperium kontraatakuje- Hoth. Nawet niech nikt nie probuje pisac o walce z Vaderem, nie jest wcale dobra a plot twist w postaci ojcostwa Vadera nie ma już żadnej mocy w 21 wieku.
Powrot Jedi- atak na gwiazde. Druga najlepsza bitwa kosmiczna w historii kina
Przebudzenie Mocy- yh... sam nie wiem.
Przebudzenie mocy- scena przesłuchania Rey Przez Kylo.
z przebudzenia to:
"I will finish, what you started"
Z Nowej Nadziei to chyba scena z Greedo
może 10 najśmieszniejszych scen :D
Wskazanie jako minusu, że wszystko jest nowe, lśniące i zadbane uważam za błąd. Wszak okres republiki to jednak prosperity, dużo więcej pieniędzy mogło pójść na dobra konsumpcyjne, na rynek cywilny. Trzeba też pamiętać, że np. takie Naboo czy Coruscant są pełne urzędników, dworzan i dyplomatów i ci nie mogą się poruszać byle czym. Później, już w okresie wojennym sprzęt wojskowy też się szybko zużywał więc nie miał za bardzo kiedy się zestarzeć. I nie jestem pewien, ale na Tatooine jednak było więcej składaków i używanych pojazdów. Z kolei okres czas Nowej Nadziei to już inne realia. Wojna domowa w galaktyce trwa ponad dwie dekady. Wyrosło pokolenie, które nie pamięta czasów pokoju. Większość zasobów jest pochłaniania przez stale rozrastającą się flotę Imperium (a wcześniej Starej Republiki) i Sojuszu Rebeliantów. No i znowu odwiedzamy miejsca odległe od centrum galaktyki. I takie same mam wyjaśnienie względem TFA - zniszczenia wojenne wciąż dają o sobie znać i jesteśmy poza centrum galaktyki. Tak więc nowość ma swoje uzasadnienie fabularne i celowościowe - pokazania, że przed Imperium było lepiej nie tylko dlatego, że była demokracja ale też ludzie żyli dostatniej. To ułatwia akceptację tego o co walczą rebelianci i odmalowanie Imperium w czarnych barwach.
Obi Wan w 1-3 wymiata najlepszy element tych filmów!!!
Jakub P you are now a moderator of r/prequelmemes
Ta odwrócona scena walki z Maulem jest piękna
Plusy:
+midichloriany
+walki na miecze (szczególnie Naboo i Mustafar)
+polityka galaktyczna
+intryga Palpatine'a
Minusy:
-niewykorzystany potencjał Jar Jara z powodu marudzenia ludzi
-źle pokazany wątek Padme i Anakina
-niepokazane jak Anakin wyrzyna całą świątynie :D
Midichloriany to -
Jedna z dobrych scen, jak walczyłem z Anakinem. To było bolesne..... ale było minęło.
To ty jescze żyjesz
Hello there
I have the highground
Don’t try it
@@bojownik07 general Grievious: several Kenobi.
Obi-Wan to najlepsza postać z całej sagi i największy + prequeli
Caliban zgadzam się
Ojjj tak . Moc jest w tobie silna . Nawet pod jednym filmem spotkałem się ze stwierdzieniem Obi Wan is the Chosen One . Fuck Anakin . Może z tym ostatnim nie do końca się zgadzam ale Kenobi jest definitywnie lepszą postacią . Jak dla mnie największy + Gwiezdnej Sagi wgl . Ewan McGregor i Alec Guiness zrobili kapitalną robotę i tylko ta nieszczęsna walka w epizodzie 4 trochę tak .......... no powiedzmy wprost SSIE . Do dziś Nową Nadzieję najmniej lubię z epizodów 1-6 .
SkillGer games "fuck Anakin?" xD to także jedna z najlepszych postaci tej sagi
Caliban Obi-Wan, Lando, Han Solo i oczywiście nikt ani nic nie przebije Krennica :)
Obi Wan to największy przegryw sagi.
w oryginalnej trylogii jest mniej pojedynków ponieważ nie ma już tylu rycerzy jedi
mexone 7
masz rację
4:10 Wszystko było niesterylne no rebelii nie było stać na nowy sprzęt A republika - jak sama nazwa mówi - miała budżet czas i własne fabryki :) Fajny odcinek daje +
Najpierw odniosę się do twojej ewaluacji:
+ miecze świetlne: w 4-6 miecz pojawiał się tylko w momencie, kiedy miało to znaczenie dla sceny. To nadawało mu wyjątkowości, a w 1-3 im więcej mieczy, tym większa dewaluacja ich "mistyczności". Mino że sceny wyglądają efektownie, to chyba doświadczamy przesytu, zwłaszcza w II i III epizodzie (+ podobało mi się zastosowanie miecza, jako otwieracza)
- sterylność: statki z Naboo wyglądały na nowe, bo to były statki z pałacu. Królowa nie lata w brudzie, a myśliwce, przed konfliktem nie miały jeszcze okazji sprawdzić się w boju - więc były czyste ;)
+ Darth Maul: mój ulubiony antagonista. Szkoda, że wcześnie zginął (chociaż ożył)
- midichloriany: za dzieciaka zupełnie nie zwróciłem na nie uwagi. Teraz się z tobą zgadzam
+ bitwa na Geonosis - fajna, ale można ją było zrobić lepiej np. z punktu widzenia jednej lub dwóch postaci, tak jak to było podczas bitwy o Coruscant - patrzymy na krążowniki z perspektywy dwóch myśliwców - to dopiero była bitwa!
- Yoda: zgadzam się, nie powinien walczyć mieczem. W II ep. Yoda skutecznie odpiera ataki i udowadnia Dooku, że "jeszcze sporo musi się nauczyć" i to jest piękne (zwłaszcza moment gdy chwyta błyskawicę mocy). Ale gdy jego były uczeń proponuje walkę na miecze, mistrz powinien pokonać go dzięki znajomości mocy, skoro ma znamienitą przewagę na tym polu. Podobnie w przypadku walki z imperatorem - może warto by nadać Yodzie jakąś nową moc, która stanowiłaby przeciwwagę dla błyskawicy Sidiusa (nie koniecznie wbijanie w kanclerski fotel XD)?
+ Obi-wan: Hello there! w pełni się zgadzam
- wątek miłosny: ku zaskoczeniu wszystkich - w tym względzie się nie zgodzę. Ten motyw sprowadza historię "na Ziemię", ukazując autentyczność Star Warsów. Z jednej strony statki kosmiczne i miecze świetlne - totalna abstrakcja, a z drugiej sercowe problemy, które towarzyszą nam w rzeczywistości. Może Anakin nie był mistrzem podrywu, ale przecież tacy ludzie się zdarzają. Nawet słynny cytat o "piasku" - niektóre rozmowy "randkowiczów" faktycznie tak wyglądają. Wiem, że oczekujemy od Anakina i Padme wielkiej historii miłosnej, po tym co dostaliśmy w przypadku Hana i Lei, ale to są zupełne inne postaci. Mogło być lepiej i w pełni rozumiem rozgoryczenie tym motywem, ale dostrzegam w tym wszystkim (może trochę nudną) historię przeciętnego "ziemskiego" związku, która stanowi punkt odniesienia i urealnia całą resztę świata przedstawionego.
+ różne światy - powiem więcej, nie tylko zostały rozwinięte planety i światy, ale ogólnie została ukazana szersza perspektywa wszechświata, co uznaję za największy plus. Wiemy z pierwszej ręki jak wygląda sytuacja w galaktyce (nie tylko z napisów początkowych). Jesteśmy świadkami, tego jak funkcjonuje republika i w co się przeistacza. Widzimy jak wygląda życie zarówno w wysokich sferach stolicy (w operze, wieżowcu, senacie), ale też niskich (w pubie). Poznajemy kulturę Gunganów, Kaminoan i Geonosian. Znamy kontekst wydarzeń, które oglądamy (czego zdecydowanie brakuje w najnowszych częściach, gdzie nie wiadomo co się stało a nową republiką, skąd First Order ma tak olbrzymia militarną przewagę, kim jest Snoke itd...).
- brak suspensu - no niestety... ale tak to jest gdy pisze się scenariusz który ma doprowadzić do z góry ustalonego punktu. JAK - to było najważniejszą zagadką - wiedzieliśmy co, nie wiedzieliśmy jak. Nie do końca było wiadome JAK Anakin trafi w kostium Vadera, nie wiedzieliśmy że pojawi się Grievous, Maul czy Dooku i JAK zostaną pokonani.
+ scena w operze - ironia losu, pojawiają się midichloriany, a jest najlepszą sceną trylogii.
To teraz czas na moją listę:
+ fabuła: o ile można odnieść się krytycznie do konkretnych fragmentów w scenariuszu, o tyle ogólny koncept jest genialny: cała intryga i przejęcie władzy przez Palpatine'a, przejście Anakina na ciemną stronę (paradoksalnie z miłości), motyw wojny klonów - z ogólnego punktu widzenia, wszystko układa się w logiczną i spójną całość (zgrzyty pojawiają się w szczegółach)
- ukazanie wojny klonów jednostronnie: separatyści mieli swoje ambicje i ideały - szkoda, że zostali ukazani jako ci "źli". Wskazanie ich motywacji i nie demonizowanie drugiej strony konfliktu otworzyłoby okno możliwości na znacznie ciekawsze zobrazowanie wojny.
+ muzyka: co jak co, ale muzyka w I-III jest po prostu kapitalna. John Williams wykonał kawał dobrej roboty. Mnóstwo nowych motywów, od dramatycznych po miłosne... ach po prostu bajka.
- Atak klonów: ten epizod zdecydowanie jest najsłabszy sześciu części. Ma w sobie coś co dopiero po latach uznałem jako niezwykle płytkie. Niby motyw śledztwa, miłosny i w końcu wojenny doskonale pasują, ale gdy się w to zagłębić, to na każdym kroku wychodzą nieciekawe szczegóły. Jedi są jacyś niemądrzy, wspomniany już Yoda skacze jak piłeczka, niewyjaśniony do końca wątek Sifo-Dyas'a, najpierw dużo gadania, potem dużo strzelania... Coś tu nie gra (nawet całkiem sporo). Mam wrażenie, że Atak klonów to najbardziej nieprzemyślana z części. Na dodatek Palpatine wygląda na starszego niż w III ep.
+ emocje Zemsty Sithów: ten film jest niezwykle brutalny. Egzekucja Dooku, mordowanie dzieci, palący się Anakin i wszystko z biegiem wydarzeń staje się mroczne. III epizod wyzwala duże emocje, które mocno balansują pomiędzy żartami Obi-Wana a płonącymi wnętrznościami Grievous'a.
- wiek Anakina w I ep. - gdy go poznajemy, Anakin powinien być w wieku Luke'a. Nie dość, że byłoby to korzystne, dla motywu miłosnego, faktu "wieku na szkolenie jedi", to jeszcze odnosiłoby się do IV części. Anakin z II epizodu powinien pojawić się w I.
+ nowe: po prostu nowe. Nowe historie, postaci, światy, roboty, stwory. części 1-3 są niezwykle kreatywne (czego nie można powiedzieć o najnowszej trylogii, która non stop czerpie garściami z poprzednich części). Wodne jądro planety Naboo, wyścigi na Tatooine, jedi jako detektyw... fabryka klonów vs fabryka droidów tego jeszcze nie było! I to jest piękne. Tak samo jak nowe designy robotów, statków, bohaterów, które należy uznać już za kultowe. Części VII i VIII są za to niezwykle odtwórcze. Mamy w nich niemal identyczną fabułę, co w starej trylogii, ale też projekty - TIE, X-wing, Gwiezdny niszczyciel, AT-AT - wszystko takie samo tylko większe.
Pozwolę sobie odpowiedzieć, bo zauważyłeś pewien, największy moim zdaniem, problem prequeli.
Zacznę ogólnie, od fabuły, w której zmieszczę kilka Twoich ocen:
1. Wojny Klonów: wojny klonów, od czasu kiedy Obi-Wan wspomniał o nich pierwszy raz w "Nowej Nadziei" wydawały się czymś... wielkim. Nie tylko prawdziwą, wielką wojną (nie jak w przypadku wojny ukazanej w oryginalnej trylogii, a więc mającej charakter bardziej... dywersyjny przy strasznej dysproporcji sił), wojną której finałem była zmiana Republiki w Imperium i wyniszczenie Jedi.
Ty zauważasz że Separatyści byli pokazani jako ta jednoznacznie zła strona, co jest dla Ciebie minusem. Zgoda, być może masz rację. Jako minus wskazujesz jako tako "Atak Klonów", jako plus egzekucję Dooku w "Zemście Sithów".
Jak ja to widzę?
Na ekranie, wojna rebeliantów z Imperium trwa... przez całe 3 części! Od pościgu na początku części 4, do ostatecznej bitwy pod koniec epizodu 6. W porównaniu do niej, wielkie wojny klonów trwają od końcówki "Ataku Klonów" kończąc się niemal na początku "Zemsty Sihtów". Mimo że niby, gdzieś tam, trwa nadal, to widz już tego nie czuje, ona już nie ma znaczenia. Od uratowania Palpatine'a ta wojna na ekranie nie ma już sensu.
Egzekucja Dooku była dobra, ale brakowało jej czegoś... mi się wydaje że to sam pojedynek był nie taki jak być powinien. Był on wypruty z emocji, Anakin nie miał w sobie tyle gniewu ile powinien mieć, a to jak Dooku sprowokował go do jego użycia... Jakże inaczej by to wyglądało, gdyby zagroził że następną porwaną przez niego osobą będzie Padme. I znam motywy z wcześniejszych wersji scenariusza, dotyczących matki Anakina i one akurat mi nie podchodzą.
I tu wychodzi kolejna rzecz... po stronie Imperium mieliśmy Vadera, który był głównym czarnym charakterem przez całe 3 filmy. Bierze on większość czasu antenowego, odrobinę oddając Tarkinowi w e4, Palpatine'owi i Jabbie w e6.
Dooku, wokół którego musiałbyś budować ewentualną pozytywną część Separatystów (musiałbyś dorzucić postać która będzie miała interakcje z kimś z trójki Anakin/Obi-Wan/Padme oraz z Dooku, żeby się jakoś łączyła, pokazanie dobrej osoby wierzącej Dooku i oszukanej przez niego; kimś takim była Mina Bonteri w serialu "Wojny Klonów"), nie miał tyle czasu co Vader; nie było go w e1, w e2 dzielił się, chyba po połowie, z Jango a nawet Zam. W e3 pojawił się na moment.
Mój wniosek: Dooku powinien się pojawić w "Mrocznym Widmie" jako czarny charakter lub po prostu jako przeciwnik i lider innego obozu, finalna bitwa "Mrocznego Widma" powinna być jednocześnie rozpoczęciem "Wojen Klonów".
2. Wątek romansowy: tutaj znacznie krócej - moim zdaniem trzeba go rozbić na dwie zasadnicze kwestie; pomysł i wykonanie. Pomysł, moim zdaniem, był genialny. Rycerski, romantyczny motyw miłości zakazanej. Kodeks Jedi i obowiązki senatora. Motyw z jednej strony oklepany, ale z drugiej bardzo klasyczny i... Nie wiem, moim zdaniem trafiający w punkt, poza tym mam wrażenie że "Across the Stars" zostało po prostu stworzone dla takiego motywu. Ale to już wchodzimy w wykonanie, którego wspomniany motyw muzyczny jest największym.... i jedynym plusem. Portman nie jest złą aktorką. Christensen był słaby w "Ataku Klonów" i... moim zdaniem naprawdę niezły w "Zemście Sithów". I to chyba tylko dlatego, że nie było tam zbyt dużo wątku miłosnego, przynajmniej bezpośrednio. Bo te krótkie fragmenty typu: "jesteś piękna"; "to dlatego że jestem zakochana"; "nie, to dlatego ze jestem zakochany w tobie". Nie, to nadal były kompletnie nietrafione dialogi. W "Ataku Klonów" było jeszcze gorzej... miało być poetycko i romantycznie, pozytywnie archaicznie.... a wyszło kiczowato i płytko. I tak, uważam że gdyby reżyserował to ktoś inny, kto zmieniłby po prostu dialogi... mogłoby z tego wyjść coś o wiele, wiele lepszego.
Piszesz, że nie każdy potrafi poderwać dziewczynę. Owszem, tylko że... to może być fajne w filmie który jest typowym love story, gdzie można zakręcić fabułę wokół tego, sprawić aby to wyglądało miejscami zabawnie, wbudować to w gatunek komedii romantycznej albo czegoś takiego... Ale to nie może być wytłumaczeniem tutaj i to nie miało tutaj prawa zadziałać. No i ostatecznie, fakt, że Anakin jest dzieckiem w "Mrocznym Widmie" i nagle dorosłym chłopakiem w "Ataku Klonów" sprawia... pozostawia delikatny niesmak. No i, ostatecznie, bardzo oddala część pierwszą od drugiej i trzeciej.
To tyle względem podstaw fabuły. A teraz moim zdaniem dwa, realne, duże minusy. Tak, większe od midichlorianów które są nieudanym odpowiednikiem testów IQ pozwalających dostać się do Mensy.
1. Fatalne, tragiczne, katastroficzne rozplanowanie czasowe, poświęcenie czasu akcji danym bohaterom itp.
Części 4-6 mają generalnie trójkę głównych bohaterów i jednego głównego antagonistę. To pozwala na budowanie interakcji i podstaw od samego początku, dla uzyskania dobrego finału. W tym wypadku z Happy Endem, ale przecież oczywisty brak owego w prequelach mógł być ich wielkim atutem.
Tak więc, w porównaniu do części 4-6, w częściach 1-3 jest to zrobione fatalnie. Nie ma tego czarnego charakteru który byłby fajnie rozpisany. Główni bohaterowie także cierpią z powodu.... faktu że "Mroczne Widmo", zamiast być historią Anakina/Padme/Obi-Wana jest historią Qui-Gona!
Wiele osób wskazuje Qui-Gona jako zaletę "Mrocznego Widma", ale dla mnie to jest główny powód słabości prequeli. Ta postać jest wszędzie - pierwsza część filmu to relacje Qui-Gon - Obi-Wan, w mniejszej mierze wchodzi też Jar Jar. Druga część to budowanie relacji Qui-Gon - Padme i Qui-Gon - Anakin. Potem wracamy na Courscant i mamy interakcje Qui-Gon - Rada Jedi. A na Naboo głównym wydarzeniem dramatycznym jest śmierć Qui-Gona z ręki Maula, głównego złego tej części.
A zatem lwia część e1 jest o Qui-Gonie, niemal nie wspomnianym potem w dalszych częściach. Efekciarski Maul jest głównym złym, ginie... i też o nim nie wspominamy dalej. Niemal nie mamy relacji - Anakin- Obi-Wan. Relacja Anakin-Padme to relacja kobiety i .... dziecka.
Teraz spójrzmy na inne, kultowe postaci odpowiadające Qui-Gonowi, chociażby Ben Kenobi w e4 czy... Mufasa w "Królu Lwie". Pierwszy pojawia się wcale nie ak wcześnie, buduje interakcje z Lukiem a potem się z nim rozdziela na ekranie, aby postać Luka weszła w interakcje dwójką innych, głównych bohaterów. Ale relacja z Kenobim była zauważalna, fajna, kiedy postawimy się w sytuacji Luke'a widzącego śmierć Bena z ręki Vadera... czujemy ile on dla niego znaczył i jaką pustkę wywołała. Zupełnie jakby zabrać mu kompas, w środku lasu. Ale dalej pociągnęli go przyjaciele, pozostała dwójka głównych bohaterów. A śmierć Obi-Wana buduje w pośredni sposób relację Luke - Vader.
W "Królu lwie" Mufasa ginie...w pierwszej połowie filmu, realnie pojawia się znacznie rzadziej niż byśmy się zdawali pamiętać... bo ta postać zapadła w pamięć. I to dla wielu, jako postać króla / ojca idealnego.
Co do Maula zaś... jestem jednym z - prawdopodobnie - mniejszości fanów, która woli Dooku od Maula. Bo Dooku mógłby budować interakcje - z Sidiousem, Obi-Wanem (jako były Jedi), z Padme (jako polityk), z Anakinem (jako pierwszy arcy-wróg). A ukazanie szerzej jego pozornie dobrej natury i umiejętności manipulacji dawałaby możliwość wprowadzenia nas w świat Separatystów z perspektywy innej osoby, wierzącej Dooku.
2. Zbyt duża ilość bohaterów - tak, szczególnie tych złych. Zabawne, że tak mało warte postaci jak Zam Wessel mają... większy wątek niż Boba Fett w oryginalnej. Jango też ma więcej czasu niż Boba, a razem z Zam mają... w jednym filmie o wiele więcej czasu niż Boba w dwóch. Tarkin... nie wiem do kogo to przyrównać, Dooku? Moim zdaniem Dooku dostał trochę więcej, ale mogę się mylić. Sidious ma o wiele więcej czasu niż Palpatine. Nute Gunray, Watto, Grievous, Maul... a w oryginalnej... Jabba? A i jeszcze Sebulba.
Wśród dobrych w oryginalnej, których zapamięta osoba nie będąca wielkim fanem; Lando, R2, C3PO, Yoda, Ben, Chewie... może Biggs? Nie... W nowej; Yoda. Qui-Gon, Mace, R2, C3PO, Jar-Jar. Większość tych postaci zdaje się mieć więcej czasu niż te wcześniejsze w oryginalnej, może z wyjątkiem Larsów. Ale z drugiej strony Panaka ma większy udział w e1 niż Biggs w e4.
No i parę spostrzeżeń na koniec:
+ Idealnie ukazane w praktyce hasło "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane";
+ Potencjał zakazanego, rycerskiego wątku miłosnego;
+ Motyw tragedii - wizja i przeciwdziałanie wizji, które doprowadza do jej wypełnienia.
+ Za walczącego Yodę! Pokazuje to, że wyobraźnia wielu z nas nas ogranicza, pokazuje jak bardzo Moc przełamuje granice... oraz przypomina trochę Pana Miyagiego z "Karate Kida", który też nie wyglądał na wielkiego wojownika... a jednak był wojownikiem absolutnie wyjątkowym. Mi się to akurat podoba. No i... Yoda po prostu musiał spróbować. Gdyby nie spróbował ratować Republiki czy Jedi, to byłoby bez sensu. A i efekty jego działań fajnie tłumaczą jego postępowanie w późniejszych latach
Co do Najwyższego Porządku. Mówiłeś, że nie wiemy co się stało z drugą republiką. Problem w tym, że nie stało się nic. First Order i Republika istniały w tym samym czasie.
Kto za prequelem prequeli?!
But not from a disney
3:17 według mnie to dobrze pokazało jak zestarzały się sprzęty ponieważ dzieją się one wcześniej więc powinny być mniej zniszczone tymbardziej że nie było tak wielkiego konfliktu jak z darthem vaderem co według mnie +
Coś czuję, że gdyby Anakina faktycznie grał di Caprio, to nie byłoby takiego fajnego klimatu...
Swoją drogą, jakby zrobili filmy o Starej Republice, to jakby się to nazywało? PrePrequele? :D
Może DiCpario jest zbyt znany, ale jakiś aktor który pokazałby prawdziwy ból, a nie jakieś emo łzy ala sama samobójców :(
siema Twist :)
Dokładne. Christensen sobie moim zdaniem z tą rolą świetne poradził. Pokazał cały tragizm i ból postaci oraz zło którego ten się dopuścił właśnie przez ten ból.
To byłby spin-off
A ja tam lubię Anakina, lubię prequele, podoba mi się ten cały wątek miłosny :) ma to swój urok
zemsta Sithów zdecydowanie najlepsza (wg mnie) 😉
Najlepsza scena to walka na Mustafar. Genialny pojedynek dwóch przyjaciół, którzy znali siebie na wylot, wiedzieli jak zareaguje przeciwnik. Nabiera ona przez to drugiego dna. Mimo, że była niezbyt realistyczna, to i tak jest dużym plusem. Dostaliśmy prawdziwą walkę na miecze świetlne.
Walka Obi Wana z Vaderem z części IV była i tak lepsza
była monotonna i nudna, co nie zmienia faktu, że Stara Trylogia jest najlepsza
@@horizonmaker7679
W walkach na miecze świetlne nie chodzi o to by były jak najlepsiejsze
Wielkim plusem napewno był soundtrack
Bardzo lubię preqeule. zemsta Sithów to moja ulubiona część. Można się czepiać efektów ale to dzięki nim mamy te piękne planety, wnętrza, panoramy. dla mnie wątek romansowy jest fajny, a jeszcze fajniejsze jest pokazanie jak palpatine manipuluje Anakinem. Ogólnie podoba mi się też ukazanie że zakon Jedi popełniał bledy, ślepo wierzył w przepowiednie, nie widział jak bardzo potężna stała się ciemna strona mocy. Nie wiem czemu wszyscy czepiają się tekstu o piasku? Jak się całe dzieciństwo spędziło na gorącej pustyni to można go nie cierpieć. A właśnie dobrze że rozmowy między Padme i Ani były takie proste. Mnie to urzeka bardziej niż flirty Hana Solo
Prequele są najlepsze z całej sagi. Hayden był najlepszą możliwą opcją na Anakina i zagrał tą postać genialnie. Co prawda niektóre dialogi były trochę zrobione po łebkach, ale w słynnej scenie ,,nie lubię piasku..." chodzi nie o podryw tylko o cierpienie i o smutne wspomnienia jakie wiązało się dawne życie na pustynnej Tatooine , gdzie wiódł życie niewolnika i walczył o lepszy byt dla siebie oraz matki. Jeśli ktoś nie rozumie, że nie jego winą jest średnie przyjęcie prequeli to lepiej niech sobie daruje Star Wars. Poza tym to Nowa trylogia nie dorasta prequelom nawet do pięt.
mi tam się podobała walka Yody ale rozumiem o co ci chodziło
Obi wan z drugiej części wygląda jak Jezus, a darth maul z pierwszej części wygląda jak diabeł
Dobre w prequelach było pokazanie, że Jedi nie są tak kryształowi i jednoznacznie "dobrzy". Raczej zostało to zostawione do interpretacji przez widza.
Dla mnie prequele są najlepsze ale jak kto lubi
Dla mnie też
+1 mordo
+1
+2
według mnie wielkim + prequeli jest świetna muzyka
Na muzykę w OT też nie ma co narzekać. Muzyka z kantyny, marsz imperialny i ten chór z walki na drugiej gwieździe śmierci były kozackie.
Fajnie po 5-6 latach wrócić sobie do starych filmów o twojej ulubionej serii filmowej
PS:Zarąbiste intro
dzięki tej bitwie na geonosis polubiłem str warsy, i to dzięki tej bitwie według mnie część druga jest najfajniejszą częścią
Można oczywiście mówić o tym, że dobry aktor uniesie nawet słaby tekst (znakomity Ewan), ale uważam, że w przypadku Natalie i Haydena niestety to właśnie fatalne teksty Lucasa i niekorzystny montaż zabił te kreacje. Polecam obejrzeć wycięte sceny z II i III epizodu - usunięto niestety bardzo dobre momenty z rodziną Padme, które wniosły wiele naturalności w relację z Anakinem. W III ep wycięto natomiast wątek uczestnictwa Padme w tworzeniu rebelii (jej mowa z II ep, również usunięta). Te usunięte motywy dodawały Padme charakteru. Również powinna zostać podkreślona bardziej rola imperatora w manipulowaniu Vaderem (okłamał Anakina że zabił Padme), ale uważa się że chciał ograniczyć potęgę Anakina takim, a nie innym kostiumem by ten nigdy się nie zbuntował wobec niego, jak Palpatine wobec swojego mistrza. W tym celu Vader był wybudzony podczas operacji, by pamiętał ból i nnienawiść jakie miały być przerodzić się w jego potęgę. Brakowało mi zatem krótkiej sceny jak Palpatine mówiłby do.medycznych droidow "utrzymajcie jego świadomość, chcę by pamiętał ten ból". Inna z teorii, ktora bardzo mi się podoba, zakłada że to Palpatine odebrał życie Padme i umieścił je w Vaderze, by ten przeżył. To znakomity wątek (Imperator opowiadał Anakinowi o tej mocy, ale nie wspomnienie że utrzymanie kogoś przy życiu wymagało by usmiercenia innej osoby tylko dodaloby finezji jego manipulacjom). Ponadto, nie mieliśmy wrażenia, że Padme zmarła jakos tak... naiwnie.
Co to za muzyka (wykonawca) w ~ 0:45 sekundzie filmiku?
Nie zgodzę się z minusem na temat Yody. Podoba mi się jak rozwiązano Yodę, ale trochę również mi się nie podobała walka z Dooku, zwłaszcza to że Yoda nie mógł unieść tamtej ''części'' mocą. Ale ogólnie jak wykreowano Yoda jest świetne.
Wątek romansowy! Beznadziejne, bardzo złe. Lepszy był romans Kit Fista i tej jedi :?
Mi tam się podobało jak Yoda walczył mieczem świetlnym
Na moje to że wszystko było czyste to plus bo pokazuje potęgę
Republiki :) :) :)
Według mnie walczący Yoda jest fajny. To,że on skacze na różne strony pod czas walki nie jest złe,ponieważ jak inaczej mogli,by pokazać jego styl walki jeśli on jest nie duży.A to ,,Wojna nie czyni nikogo wielkim",bardziej oddaje to,że Yoda wyciągnął tą lekcję właśnie z Wojen Klonów.
Zachęciłeś mnie teraz do obejżenia wszystkich części od nowa po raz 10 czy nawet więcej...
Przede wszystkim chyba najbardziej emocjonalna scena całego filmowego Uniwersum SW: gdy zrozpaczony Obi-Wan krzyczy do pokonanego Anakina, o tym, co zostało zaprzepaszczone - powinna być oznaczona jako WIELKI PLUS
prequele - to np rodzaje stylów i różne style walki np forma 3 atakowanie skakanie przewroty ogólnie a co do Yody gdy przyszedł miał negocjować z druku ? To był pojedynek żeby uratować oni wana i Anakina i przy okazji pojmać go lub zabić
Oglądam ten film po 10 miesiącach i znowu mogę sie przyczepić, "sterylność statków".
Solo był szmuglerem. Nie zależało mu na czystości. A teraz powiedz gdzie ten twój brud na Gwieździe Śmierci albo w Star Destroyerze... Albo chociaz na Tantin IV. Nie ma, elegencja, wszystko jest czyste.
Chciałbym też zwrócić uwagę na jedną fajną rzecz w scenie w operze. Jest to nawet widoczne w Twoim filmiku. Przewińcie go sobie do 18:11 i zwróćcie uwagę na twarz Anakina. Możecie skupić się wręcz na jego lokach, będzie to nawet bardziej widoczne. Widzicie to ?
Jego twarz została zmorfowana, czyli niejako nałożona na siebie z dwóch różnych ujęć. Z tego co udało mi się ustalić, jest to bodaj pierwszy przypadek w historii kina, gdzie użyto prostego efektu komputerowego, aby zmienić nie tyle nawet scenę, co samą grę aktorską. Tylko, błagam, nie pomyślcie, że cisnę tu po Christiensenie, bo dla mnie to bardzo dobry aktor, który dostał kiepski scenariusz. Chodzi raczej o to, że nakręcono kilka wersji tej sceny, a później zamiast wybrać najlepszą (jak to się robiło do Zemsty Sithów) wybrano po prostu najlepszy fragment.
Just a fun fact ;)
Dla mnie najlepszą sceną w prequelach jest walka Obi-Wana z Anakinem. Po prostu mogę to oglądać bez końca! :)
argument co do "czystości" w 1-3: w prequelach mówimy o kompletnie innych warstwach społecznych niż w oryginalnej trylogii. w częściach 1-3 mówimy o największych politykach i o największym "kościele" ( cudzysłów dlatego że nie jest to tak dokładne określenie i trochę zakonowi Jedi brakuje do takiego miana) to wiadomo że nawet na ziemi np. Kaczyński czy inny Biden bedzie jeździć w aucie za mnóstwo hajsu, a w częściach 4 - 6 widzimy przemytników czy innych takich typów spod ciemnej gwiady to wiadomo, że nie będzie miał zadbanego "auta"
6:40 też wszystko ludzie aktualnie tłumaczą, coś co kiedyś było uważane za cud jest dzisiaj wyjaśnione naukowo i prawdopodobnie, kiedyś ludzie wszystko dadzą radę wytłumaczć co DZISIAJ wydaje nam się magiczne, ale oczywiście będą też odkrywane nowe wydające się ludziom, nierealne rzeczy, jedyna nieścisłość to, że te midichloriany zostały ukazane jako przeszłość, a co do yody, jak dla mnie został pokazany idealnie, a Yoda powiedział, że Wojna nie czyni nikogo wielkim, po doświadczeniach z wojną, nie musiał tak myśleć wcześniej, jak sam Darth Sidious powiedział (moim zdaniem miał rację) Yoda za czasów republiki był arogancki bo myślał, że ma wszystko pod kontrolą a sam, owszem miał wątpliwości, ale nie sprzeciwiał się rozpętaniu wojny z Separatystami :) już to pisałem ale się powtórzę, Bardzo fajny film, ale strasznie subiektywny, co wcale go nie psuje, jednak brakuje mi w tytule dopisku "WEDŁUG MNIE" :
Największym plusem o którym nie wspomniałeś jest zdecydowanie muzyka Johna Williamsa z genialnym "Duel of the Fates" na czele :) A cały film twój widać, że był mocno inspirowany podobnym filmikiem Nostalgia Cirtica, ale z każdym z plusów i minusów musze się zgodzić (no choć walczący Yoda aż tak bardzo mi nie przeszkadzał). Moje minusy o których nie wspomniałeś to m.in. rzecz oczywista Jar Jar, ale także cała scena wyścigów w epizodzie I (nawet jako 13 etni szczyl w kinie przysypiałem przy tej scenie). Ewan McGregor był zdecydowanie genialnie dobranym aktorem do swojej roli, ale również powrót Iana pokazuje jak fantastycznie gość się czuje w tej roli - był wspaniały :) Samuel też świetnie wypadł tak samo jak Christopher Lee :) A i jeszcze jeden wielki plus - scena początkowa Epizodu III - na prawdę wgniatała w fotel (tak jak mawiał mistrz Hitchcock film ma się rozpoczynać od trzęsienia ziemi, a następnie napięcie ma wzrastać :) )
Jak dla mnie Ewan McGregor, Christopher Lee, Ian McDiarmid i Samuel L. Jackson świetnie zagrali swoje role. Reszta obsady ujdzie w tłoku. Poza tym soundtrack, aż ciarki przechodzą. Więcej niż idealny - boski. Świetnie pasuje do scen. Do plusów dodałbym Zemstę Sithów a dokładniej połączenie prequeli z trylogią oryginalną. Do i minusów i plusów dałbym lekki nadmiar wątków politycznych. Pozdrawiam. Ps. Piękne to miasteczko na Naboo. Wybrałbym się do miasta które zainspirowało Lucasa do krajobrazu Naboo.
jak dla mnie najlepsza zagrana postać w preqelach to palpatine
Racja, Palpatine też jest ŚWIETNIE zagrany.
xardas polak palpe i obi są najlepiej zagrani
@@forodinssake9570 najlepiej zagrany jest jar jar binks
Facet ma niesamowitą charyzmę i to czuć od pierwszych minut. Dla mnie ważną zaletą epizodów I-III są właśnie czarne charaktery - genialny Palpatine, groźny Darth Maul, ale również hrabia Dooku ze swoim dystansem, wyższością, politycznym wyrachowaniem i arystokratycznym stylem bycia. Niestety, w epizodach VII i VIII brak tak wyrazistych i dobrze zagranych postaci po ciemnej stronie mocy.
A Darth jar jar?
jeżeli ten anakin wam się nie podoba to zobaczcie go w serialu wojny klonów najlepsza postać naprawdę mroczna ale dobra po prostu niesamowita taki powinien być obraz anakina
To jest właśnie problem - to dwie różne postaci. Anakin z seriali jest jak mistrz, spokojny, opanowany i ma swojego ucznia. Na filmach - dynamiczny bohater, który się rozwija ale nie potrafi powstrzymać swoich emocji - co skutkuje przejściem na ciemną stronę.
@@ukaszzawadka2678 typie co ty pierdolisz ? XDDD ostatnio obejrzałem całe clone warsy wiele razy pokazywano tam Gniew Anakina, chociażby przed misją na planecie z przemysłem niewolniczym, kilka razy dusił też mocą, opanowany ? Jego każda decyzja w serialu była nierozsądna i często narażał innych, warto też zaznaczyć, że Anakin w ep 3 jest starszy, więc nienawiść jaka w nim kiełkowała była większa, na ciemną stronę przeszedł z kilku powodów, a oto one:
- od dziecka był niewolnikiem
- był przy umierającej matce brutalnie pobitej przez ludzi pustyni
- troska o Padme
- wpływ Sidiousa
- nieufność zakonu
- odejście Ashoki
Anakin nie był opanowany zarówno w serialu jak i w filmie, był wybuchowy, nie masz racji
Bardzo ciekawe podsumowanie. Tyle rzeczy na plus i na minus. Dobry przyczynek dla dyskusji oraz swoistego fenomenu odrzucania prequeli przez niektórych. W perspektywie tego co zrobił Disney można rzec: Po dobrym Panie, lepszy nastanie...
Ja bardzo lubiłam Mace'a Windu, nadal lubię. Poza nim klony.
Zdaję sobie sprawę, że ten film ma już trzy lata, ale muszę się po prostu wypowiedzieć.
Ja osobiście po prostu kocham prequele ponieważ różnią się od OT i sequeli. Oryginalna trylogia to świętość, mimo iż urodziłam się ledwo przed powstaniem filmu poprzedzającego serial wojen klonów, zaczęłam oglądać od Nowej nadziei. Mimo to, sequele i OT to bardzo podobna rzecz. Kiedy oglądasz dwie trylogię i je analizujesz, dochodzisz do faktu, że sequele to kopia OT. Widzisz po prostu ciągle wojnę małej komórki rebelii przeciwko wielkiej potędze. W obydwu tych trylogiach jest happy end. Prequele się po prostu wyróżniają, bo jest tam pokazana prawdziwa wojna. Nie mówię że rebelianci obalający Imperium to nie wojna, ale w prequelach mamy dwie frakcje, które są potężne. Jedna rządząca od lat, a druga wsparta przez inne potężne frakcje. Na dodatek prequele mają tragiczny koniec, mimo iż ta miłość i zmianę Anakina bywa lekko drewniana, to jest to jakiś dramat, historia jak milosc i emocje mogą zmienić człowieka. Chodzi mi o to, że gdybyśmy mieli oglądać całą sagę jeszcze raz, to prequele oglądałoby się nam o wiele inaczej niż OT i sequele, które są podobne, to prequele i ich różnice od tamtych trylogii by się nam bardzo rzuciły w oczy. Poza tym, w prequelach jest pokazany realizm, informacje o finansach, jakaś polityka, ciekawe światy. Po prostu prequele są INNE niż pozostałe trylogię i to jest jej największy plus - nie zrozumcie mnie źle, OT jest super, ale po wbiciu sequeli, to OT wygląda już inaczej, nawet jeśli OT jest świętością.
Pierwsza trylogia najlepsze filmy
Ja pamiętam że po obejrzeniu mrocznego widma znałem polityczną sytuacje galaktyki, mechanizm działania senatu i problemy i ich skalę. A po obejrzeniu najnowszej trylogii nie mam o tym pojęcia. Bardzo podobała mi się wielka polityka i chętnie bym obejrzał ,,grę o tron'' odległej galaktyki. No i nie było tam misiaczków z Endora.
jak dla mnie trzeba szanować części od 1 do 2, gdyż stworzyli je tylko z opowieści obi wan`a z Nowej Nadziei
5:43 na miecz świetlny nie został nałożony efekt specjalny i widać że jest to białe coś
Mi się wydaję że mieczy świetlnych w 1 trylogii nie było bo mało było osób które je używało. W prequelach był cały zakon.
+ postać Obi Wana (Evan McGregor był najlepszym aktorem jaki kiedykolwiek miał jakikolwiek film z Gwiezdnych Wojen. Harrison Ford, o dziwo, przegrywa w porównaniu tych dwóch)
+ scena bitwy na Geonosis, niesamowite ukazanie bitwy nad Coruscant, krótkie ujęcia bitw wojen klonów
+ scena w operze, scena o ciąży Padme
+ więcej mieczy świetlnych i walki bardziej spektakularne (jasne, że teatralne, ale to science opera, a nie science-fiction)
+ SOUNDTRACK - znacznie lepszy niż w oryginalnej trylogii, przy czym nowy soundtrack świetnie się miesza z tym starym
+ wyjaśniona polityka - to jest to, czego brak nie podobał mi się w Przebudzeniu. Wiemy na czym stoimy, jak wszystko działa i co się dzieje.
+ planety
+ rozkaz 66 i cała sceneria z tym związana
+ Palpatine, który był znacznie lepszą postacią w prequelach niż w oryginalnej trylogii.
+ walka Anakina z Obi-Wanem
+ R2-D2 i jego udział
- drewniane aktorstwo [chciałbym tylko dodać, że to nie wina aktorów (bo aktorzy najęci do nowej trylogii są i byli świetnymi aktorami) a Lucasa, który jest montażystą, a nie reżyserem. Całe Gwiezdne Wojny mają drewniane aktorstwo - oryginalna trylogia też]
- kiepsko napisane sceny miłosne
- Jar Jar
- Anakin (nie jako aktor, a postać)
- Za dużo efektów specjalnych
- midichloriany
- zmarnowanie potencjału postaci Qui Gon Jina
- za dużo bajkowości (I epizod)
- kiepskie dialogi
To są moje przemyślenia. Oczywiście mogłem coś pominąć... Jeśli ktoś zapyta jak oceniam całe GW to będzie to wyglądać tak:
Prequele = Sequele > Przebudzenia Mocy, które uważam za najgorszy film GW.
Anakin? Ja go tam lubię
Czy ty powiedziałeś że aktor anakina był słaby?!
W dwójce zagrał tragicznie
Był, wyglądał ok, ale grał okropnie
Obejrzyj sobie clone wars to zmienisz zdanie, to byl ten sam aktor.
Mała skaczonca piłka😁😂😁 jest przecież super
Wiadomo ze maja wiele minusow ale jako dziecko ogladalem je z zapartym tchem i pobudzona fantazja (w sumie niewiele sie zmienilo) i mam ogromny sentyment do calych star warsow ale w moich dzieciecyh wspomnieniach bardziej utrwalila sie milosc do prequeli wlasnie, mozliwe ze przez to ze sa bardziej"atrakcyjne" dla dziecka bo efekty ciesza oko, sa bardziej wlasnie roznorodne pod wzgledem swiatow i ich mieszkancow itp. W kazdym razie cale gwiezdne wojny sa cudne i milego dzionka życzę
2:25 właściwie później, nie wcześniej ;-) to z czasem mniej używano mieczy świetlnych, a nie odwrotnie.
2:57-W prequellach wszystko jest nowe bo były to czasy Republiki gdzie galaktyka była znacznie bogatsza, więc więcej osób mogło sobie pozwolic na błyszczące nieużywane statki. Imperium natomiast w przeciwieństwie do rządu Republiki prawie nie dbało o stan mieszkańców galaktyki, ale przecież ich statki forty i pałace były czysciutkie. Więc to obiektywnie nie minus.
Wiem, że wiele osób może się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że część pierwsza, druga i trzecia były lepsze od oryginalnej trylogii...
Ja podobnie
4 5 i 6 to fundamentalnie lepsze filmy i tak.
Z plusów można było też dać, że jakby nie patrzeć rozbudowują one znane uniwersum i mogą dodać nowe wątki poruszane później w nowych książkach.
PS. Osobiści lubiłem nawet Jar Jar Binksa. Co on się pojawiał w filmach czy serialu Wojny Klonów tak z niecierpliwością czekałem, aż rozpęta on swoje jardemonium i zawsze liczyłem, że do tego dojdzie.
Jak dla mnie plusem jest postać Griveousa -jedna z moich ulubionych z całych GW a minusem jego mały czas na ekranie i niewykorzystany potencjał :/
@@fly672 Grievius to niespełnione dziecko, które chciało być jedi, ale przez swoje pochodzenie i nie wrażliwość na moc nie mogło nim być. Poddał sie mechanicznym "ulepszeniom" oraz pozwolił na zrobienie z siebie przydupasa i pizdy nad którą wszyscy sie litują, bo byl przekonany, że w ten sposób dorówna jedi i zemści się na nich bo nie przyjęłi go do zakonu, co i tak mu nie wyszlo...
Zrób drugą część bo jest więcej plusów i minusów
A mi się podobało (mimo, że to jeszcze bardziej zaburza czas w porównaniu do np. KOTOR-a), że pomyśleli o rozwoju technologicznym. Myśliwce Anakina i Obi-Wana latały w nadświetlnej w takich specjalnych pierścieniach, a X-wing śmigał na napędzie własnym.
Mam pytanie skąd bierzesz te przeróbki piosenek z star wars
Z jutube.
Dobry pomysł ale ja bym porównał jeszcze rebeliantów i clone wars.
Łapkujcie żeby zobaczył!!!!
Wedłóg mnie walka Yoda'y była świetna
Co to za soundtrack w 4:10 ?
Bo statki z naboo przed wojną z federacją nie miały użycia bojowego były prosto z fabryki ewentualnie loty treningowe
Piramidka Cheopsa stanęła według archeologów około roku 2560 przed naszą erą, także 4 tysie lat temu już była:P ale niewiele się pomyliłeś, stała raptem 500 lat, czyli prawie nówka:D
A co do walczącego Yody, to ja bym to widział jeszcze inaczej, co by nie zepsuło mitu - mianowicie zrobienie walki Yody jak mistrza Mijagi z Karate Kida - ile się da unikać walki, ale jak już trzeba to wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu i generalnie jednym prawie niezauważalnym ruchem miecza (czy nawet bez wyciągania miecza ruchem reki używając mocy) pokonuje przeciwnika, taki stateczny i stoicki niemożliwy do trafienia, a nie walczy z wielkim wysiłkiem, wykonując mega dużo ruchów i ciosów, w 95% niepotrzebnych a w 99% nieskutecznych. Yoda to powinny być tylko absolutnie konieczne i 100% skuteczne ciosy, mało akcji, ale akcje robiące piorunujące wrażenie.
No i minusem dla mnie było praktycznie wszystko co się wiązało z Meisem Windu - dla mnie ta postać była w filmie źle przedstawiona, mimo tego, że dobrze zagrana przez Samuela L. Jacksona to jednak źle napisana - można było nadać jej kilogramy głegi, a była dość płaska.
Jar Jar powinien dostać swój własny crossover ;]
Z większością minusów się w pełni zgadzam oprócz Yody. Mnie właśnie się podobało to, że nie był tylko mędrcem ale również jego umiejętności w posługiwaniu się mocą były niesamowite. Szczególnie urzekła mnie scena kiedy zneutralizował błyskawice mocy ciśnięte przez Dooku. No i oczywiście dodałbym Jar Jar Bingsa do minusów + dubbing...
Mi skaczący Yoda się dobadał :D Szokujący był ;)
Film jak najbardziej okej, szanuje za minus o midichlorianach bo jest on prawidłowy.. ale jeżeli dla ciebie minusem są brudne statki, walczący o życie yoda i Hayden Christensen (Który według Lucasa zagrał swoją rolę znakomicie) oznacza to tylko o tym że Prequele były naprawdę udane :D
Piękne filmy. :)
Jak dla mnie to Zemsta Sithów jest najlepszym prequelem, co więcej może ona startować na miano najlepszej cześć SW, ponieważ ma ona według mnie najwięcej MOMENTÓW które w połączeniu z muzyką i efektami dźwiękowymi czynią z tego filmu super doświadczenie.
Btw. za mało wychwaliłeś epizod 3 w tym filmie ;p
Wyścig w 1 epizocie był klawy :)
No z tymi piramidami to jest tak, że bliżej nam do imperium rzymskiego, niż imperium do budowniczych piramid ;)
Ja się nie do końca zgadzam z opinią na temat walczącego yody, bo faktycznie nie powinien był on walczyć w ataku klonów, on powinien wyciągnąć miecz w ostateczności, kiedy jest to konieczne, czyli w walce z sidiousem
Midichloriany to tylko markery wrażliwości na moc. Tak jak przy białaczce, masz podniesiony poziom przeciwciał, tak użytkownicy mocy mieli we krwi te małe istotki. Tak sobie to tłumacze, przeżyłem szok w pierwszej części, a ta teoria pozwala mi leczyć traumę
Stolica Imperium miała się pojawić już w oryginalnym Powrocie Jedi, pod nazwą Imperial City albo Had Abaddon. W sieci można znaleźć grafiki koncepcyjne tej planety autorstwa Ralpha McQuairre. Przypominają to co widzieliśmy w prequelach, ale miasto miało więcej otwartych przestrzeni, nie było tak gęsto zabudowane. Do kanonu filmowego przeniknęła z książek tylko nazwa Coruscant.
Jest jeszcze jeden duży plus prequeli. Christopher Lee jako hrabia Dooku był świetną kreacją.
To że pojazdy, miasta itd. były takie nowe i niezniszczone uważam, że miało pokazać "złote czasy" galaktyki i republiki. W starej sadze pojazdy i statki imperium oraz umundurowanie również takie były, a rebelianci jak to rebelianci :) o pewnych szmuglerach i mordowni na pustynnych planetach nie wspomnę :) Pozdrawiam. Ciekawy materiał
+1
Przyczepię się do tego minusa odnośnie tego, że w Preqelach wszystko było sterylne. Wiesz, w klasycznej Trylogii i Przebudzeniu jest wojna. Rebelia czy też Ruch Oporu są wyniszczone. Sprzęt używany jest do walki, reperowany i dalej śmigany. Tutaj tego tak naprawdę nie ma. Choć, mogliby pokazać, że tak powiem, więcej BRUDU w scenach, gdzie były bitwy, mam na myśli II i III część. Tak jak z Sokołem mówiłeś, że był po prostu zajechany, co dawało super efekt.
Niestety, efekty specjalne zabiły Gwiezdne Wojny I-III. Jestem ciekaw, jakby wyglądałby, jakby poszły drogą jaką poszło Przebudzenie Mocy, jeśli chodzi o wykorzystanie efektów specjalnych.
Świetna robota! Mówię o całym kanale! :)