Zgadzam się z Tobą w 100%. Często potrafię wracać do starszych gier, które wcale krótkie nie były tak naprawdę, a jednak dawały mi mnóstwo frajdy, bo pokazywały ciągle coś nowego, dzięki czemu chciało się tego więcej. W dzisiejszych grach męczy mnie ilość wszystkiego wokół. Ledwo odpalę grę, nie zdążę zapoznać się z jej mechaniką, a ta mi pokazuje 20 różnych aktywności, na dzień dobry z 2 misje poboczne, gdzie niekiedy nie wiem co jest głównym wątkiem, a misją poboczną, bo jeszcze nie zdążyłem poznać bohaterów, a przy tym te misje i aktywności są nudne do bólu, które kończy się bez większej satysfakcji, bo dają marne nagrody, lub śmieszne osiągnięcie, na których mi nie zależy jakoś mocno. Długość gier też potrafi być męcząca, do bólu podobne zadania, lub takie, które każą Ci przejść z punktu A, do punktu B i nie dzieje się dosłownie nic. Kolejna sprawa, to nudne misje, gdzie niekiedy idziemy dobre 5-10 minut, słuchając dialogu i również nie dzieje się wokół nic, a sam dialog nie jest istotny. Ja rozumiem, że imersja, ale niekiedy ma to odwrotny efekt, gdyż nie chce mi się po raz 10 słuchać o historii, która nie ma znaczenia dla fabuły i zwyczajnie zaglądam w tym czasie w telefon i idę/jadę na ślepo przed siebie, byle dojechać do punktu docelowego. I to nie jest tak, że nie potrafię słuchać, lub nie chce mi się czytać dialogów, ponieważ w Wiedźminie 3 słuchałem wszystkiego co się dało, a nawet wiele notatek przeczytałem z czystej ciekawości, mimo, że zazwyczaj je olewam totalnie w innych grach. A żeby nie było, że tylko o Wiedźminie piszę, to dobrym przykładem jest chociażby fabuła niemal każdej odsłony GTA, która była złożona, miała sens, a większość misji pobocznych pozwalała nam odpocząć od wątku głównego, jednocześnie zdobywaliśmy różne rzeczy w nagrodę, lub sama misja była jedną wielką nagrodą przez nawiązania, czy humor. Niestety w wielu nowych grach plagą są misje poboczne na zasadzie, znajdź 10 niebieskich kwiatków dla pana XYZ, po to żeby na końcu dostać jakieś śmieszne pieniądze, expa, czy jakieś nic nie warte śmieci, które zajmują miejsce w plecaku.
@@djhack3d981 Stary, DZIĘKI ŻE MI TO PRZEKAZAŁEŚ !!. Myślałem - oj ja gupi - że muszę. że musze w te gry grac i koniec i nie że moge nie grać, nie moge nie grać , musze grać, ale dzięki Tobie wiem , że nie, nie muszę, ale muszę, ale nie jesteś wspaniałym człowiekiem, odkryłeś przed moimi oczyma PRAWDĘ. Dziękuję za Wypowiedź, o Kotek !!
W jednym filmie ująłeś to nad czym ostatnio rozmyślałem. Sam od dłuższego czasu wolę wejść i popykać sobie chwilę w multi BF2042 niż przechodzić długą grę single. Moja "kupka wstydu" rośnie w zastraszającym tempie. Dobry materiał. Pozdrawiam.
Ja też już mam dość otwartego świata w grach. Najbardziej preferuję w grach pół otwarty świat jak np. Mafia 1, 2 - gdzie można po drodze do celu misji pójść ubrania kupić, coś przekąsić, ulepszyć auto lub się dozbroić. Crysis 1, Farcry 1 gdzie można misje w różny sposób przejść i zacząć je z innego miejsca lub jak w Wolfenstein 2009, STALKER, Uncharted 4.
I otwarty swiat w GTA ci nie pasuje? Przecież to jeden z najwiekszych plusów tych gier. Nie musisz wszedzie łazic na około, jak chcesz tylko misje przechodzić
Materiał pojawił mi się na głównej i jestem mocno zaskoczony, krótko zwięźle i na temat, bardzo przyjemnie się go ogląda i Ciebie słucha. W skrócie dojebany materiał z którym zgadzam się w 100% i który zasługuje na suba.
Siema pierwszy raz trafiłem na twój kanał i odrazu film o tym co męczy mnie od kilku lat czyli coraz dłuższe gry a coraz mniej czasu zdecydowanie podzielam twoje odczucia kiedys gry były krótsze a jak sie wracało ze szkoły to szło grac i grac a teraz jak jest praca to albo nie ma czasu bo są inne obowiązki albo jest sie poprostu zmeczonym a gry sie przechodzi po kilka tygodni i do tego są bardzo męczace jak na przykład ac valhalla
Przyjemny materiał no i ciekawy temat. Ja dzisiaj jako 17 latek nie potrafię zacząć nowego tytułu bo od razu się od niego odbije przez powtarzalne mechaniki, zbyt dużą monotonie i dziś nie potrafię grać w singlowy tytuł dłużej niż 2-3h (wypalenie i think). Do takiego horizona nie chcę mi się podchodzić bo to minimum 50h a o ac valhalli nie wspomnę (przez granie 120h w ac odyssey przez 8 miesięcy mam traumę do assassynów). Jak grałem w takiego Far Craya 6 to pograłem godzinkę i dłużej już po prostu nie mogłem. Za bardzo nudny i znowu to samo. Piątka była nawet fajna może przez to że grałem w coopie. Odnośnie nadrabiania kubki wstydu to jest to bardzo dobry pomysł na takie rzeczy bo np ja ostatnio dobrze się bawiłem grając drugi raz w max payne 3 z 6h a teraz już chyba 2 tydzien gram w tlou i mam tam 7h
Mam to samo.. ostatni singiel ktory przeszedlem w calosci to skyrim 12 lat temu. Po drodze gralem w jakies gta wiedzminy, red deady itp ale zadnego singla od czasu skyrima nie ukonczylem. Jedynie co mnie satysfakcjonuje to multi
Coraz mniej klasycznych gier AAA single player, a coraz więcej gier z otwartym światem czy opartych na multi. Wydaje mi się, że niestety ten trend będzie się tylko pogłębiał. Gry kosztują więcej, a ich tworzenie ich jest znacznie bardziej czasochłonne. Z tego powodu tworzenie gier na 10-20 godzin jest totalnie nieopłacalne - lepiej zrobić produkt napuchnięty w rozciągacze na 40-100 godzin. Takie gry będą dłużej na językach graczy, a w przypadku konsol dłużej będą się imać rynku wtórnego. Firmy specjalizujące się w dobrych grach korytarzowych jak Guerrilla (seria Killzone porzucona na rzecz HZD, czy Insomniac ze swoimi Ratchetami na rzecz otwartego Spidermana). Nawet nowsze GoWy mają strukturę metroidvani, a najbliższe typowej korytarzowki gry Naughty od dawna eksperymentowały z bardziej obszernymi otwartymi lokacjami. Obecnie jedyną nadzieją są gry AA i Indie. :/
Wyświetlił mi się ten materiał na głównej, i obejrzałem całość :). Bardzo przyjemnie się ciebie słucha, ja osobiście jestem jeszcze 17-latkiem który ma dużo czasu na gry, a jedynym zmartwieniem, jest sprawdzian z fizyki. Ja preferuje dłuższe tytuły, jak np. wiedźmin i Cyber Punk, szczególnie takie z rozwojem postaci, ale jak mówisz w filmie, ja mam na nie czas, bo nie musze się martwić na ten moment, aż tak wieloma rzeczami, zapewne w porównaniu do ciebie to mam marginalne obowiązki. Ale lubię krótkie konkretne gry, bo np. wychowałem się na gothicu, wiedzminie 1 itd.
17 lat i wychowałeś się na Gothicu? Szacuneczek :) Ja mam 2 x tyle i ta sama gra jako symbol dzieciństwa pod kątem cyfrowej rozrywki. W zasadzie parę zadań było w Gothicu, przynieś/zanieś a jednak nie wiem jak oni to zrobili, że cały czas czuło się przygodę i coś niezwykłego. Od początku do końca. Gothic to jedyna gra do której wielokrotnie wracałem i pomimo pewnych drewnianych rozwiązań zawsze mnie czymś zaskakiwała przy kolejnym podejściu.
Dobrze gada, polać chłopowi. Twój punkt widzenia bardzo mocno pokrywa się z moim - i co widać w komentarzach innych ludzi również. Myślę też, że ważnym aspektem który skutecznie jest nas zniechęcić do ogrywania danej produkcji jest stopniowo zanikające poczucie immersji, czyli wczucia się w ogrywaną postać i otaczający nasz świat, kiedy wokół jesteśmy zalani znacznikami, znajdźkami i zadaniami typu wspomnianymi przez Ciebie w filmie (coś o marchewce to było chyba xd). Z mojego przykładu chciałem przytoczyć niezbyt popularną grę Bionic Commando którą w przeciągu ostatnich 10 lat przeszedłem (ze szczerą ręką na sercu) z 15 razy co najmniej. Najpierw była płytka z CD-Action (sterowanie klawiaturą i myszką), a potem zakupione na Steam (i tu już z padem od Xboxa, gdzie gra domyślnie pod niego była projektowana). I prawdę mówiąc, gdy to piszę, to mam ochotę znowu ją pobrać, złapać za pada i pobujać się po zdewastowanym mieście z bioniczną ręką czując tą wolność w przemierzaniu lokacji. W kółko to samo, ale za każdym razem mam sporo frajdy, gdzie ostatnio ukończywszy Dying Light 2 po 70h wiem, że już tego kijem nie tknę. Warta wspomnienia jest jeszcze trylogia Max Payne... ale tu już się nie będę rozpisywał, bo można solidne wypracowanie napisać na ten temat. :> Dzięki za film, bardzo się utożsamiam z tym co powiedziałeś i życzę dużo subskrypcji!
Mam to samo. Na początku kupowałem gry dodając do kupki, liczyłem, że za jakiś czas uda się je przejść. Niestety kupka ciągle rosła a czasu nie przybywa. Przestałem więc kupować długie gry...
Wciągnąłeś mnie swoim materiałem, co niestety z biegiem wieku i czasu już nurtują mnie "takie typu materiały" zostawiam Ci suba i czekam na więcej takich materiałów. Pozdrawiam Cię cieplutkko!
Fragment o preferowaniu filmów nad serialami, oraz ubranie w słowy opinii na temat długich ale często pustych gier…jakbym słuchał swoich myśli. Origins splatynowałem, Odyssey porzuciłem po 1/3 fabuły a Valhali, mimo że umiejscowienie świata bardzo mi się spodobało, ze względu na czas jaki bym musiał zainwestować, nawet nie kupiłem. Świetny materiał. Pozdro
Sam preferuję seriale i uważam, że filmy to obecnie najgorsza platforma to opowiadania historii, ale długie gry męczą mnie coraz bardziej. Ogólnie lubię długie gry, ale nie kiedy wszystkie takie są. Obecnie rozpoczęcie jakiejś gry to miesiąc z życia i ledwo mam czas, by wracać do starszych gier co kiedyś często robiłem, bo prawie każdy tytuł dało się przejść w 1 - 2 tygodnie. Tak samo choć lubię długie filmy to nie chciałbym, by wszystkie trwały 3+ godzin. Też denerwują mnie narzekanie twórców, że gry są coraz droższe i ich produkcja zajmuje coraz więcej czasu. Po co więc robią je w takim razie tak niepotrzebnie duże?
Wydaje mi się, że w obecnych czasach brakuje nam gier COOP, które zawsze dawały frajde, nawet jak były z niższej półki. Granie ze znajomym to coś innego, lepszego, dające przyjemność i satysfakcje z rozgrywki 2x bardziej, niż granie samemu. Przykładami mogą być gry typu Dying Light, Dead Island, Saints Row, Broforce, L4D2, a nawet Minecraft, które samemu nie chce się zbytnio grać, ale w COOP'ie jest przyjemniej, a przynajmniej ja tak to odczuwam. Nie ukrywam, że niektóre z tych tytułów ograłem też solo, ale zawsze jak się miało kogoś do gry to było jeszcze lepiej i śmieszniej przede wszystkim. Jednym też z problemów może być to, że często gry, które mają duże premiery wychodzą niekompletne, pobugowane i ktoś płaci później przedpremierowo 300 zł i zostaje opluty przez wyskakujące okienka windowsowe z raportem błędu. Kiedyś takich rzeczy nie było, bo gry trafiały na półki sklepowe i o patchach mogliśmy zapomnieć i dzięki temu twórcy starali się bardziej i dopinali wszystko na ostatni guzik, a dziś twórcy mają wszystko w dupie, wystawiają grę niekompletną i zbijają pieniądze przez dłuższy okres, a potem łaskawie ją próbują naprawić. Nie twierdzę, że każde studio tak robi, ale znajdzie się takie studio, chociażby Rockstar Games, które do dziś nie potrafi naprawić GTA Trilogy, albo odwieczny problem cheaterów i długich loadingów w GTA Online, chociaż jak chcą to potrafią zrobić tytuł jak RDR1/2, które było świetną odskocznią od Gta i dobrze dopracowaną. Kolejnym problemem są strzelanki, które z jednej strony są świetne, ale przez community są totalnie zepsute. Pamiętam czasy, jak za dzieciaka grałem w Battlefielda 2142, albo Bad Company 2 na online, to było coś niesamowitego i jarałem się jak głupi, ludzie byli mniej toksyczni, cieszyli się z gameplay'u i był swego rodzaju teamplay i taka immersja walki w boju, a nie jak obecne CoD'y, gdzie skaczesz jak małpa, recoilu brak itd.. Dziś te wszystkie Call of Duty, Battlefieldy, które są zapewne świetnymi produkcjami (chociaż ten Battlefield 2042 podobno ma wiele za uszami), zostały zepsute przez toksyczne community, które odbiera chęci do grania, bądź też spocuchów, którzy smurfują/cheatują, bądź też skaczą jak małpy. Nie mówię, że bycie dobrym to zła rzecz, ale czasem mam wrażenie, że ludzie zamiast cieszyć się gameplayem i grą, próbują na siłę tryhardować ile się da, aby tylko poczuć się najlepszym. Wiadomo, taka Liga, Valorant i CS to inna para obuwia, tam sprawa wygląda nieco inaczej, ale podobnie jak poprzednicy - community strasznie zabija te gry. Odwiecznym problemem są DLCki/mikropłatności, które kiedyś potrafiłeś kupić do przykładowego Battlefielda Bad Company 2 dodatek Vietnam, który dodawał z tego co pamiętam 3/4 mapy, bronie i w ogóle inną otoczkę wojenną, tak dziś do Simsów kupujesz dodatki za ogromne pieniądze, gdzie masz zaledwie 3 nowe przedmioty... Czasem mi się wydaje, że zamiast czekać na coraz to lepsze i różnorakie produkcje, to obecnie modlimy się, aby nie była gorsza od poprzedniej...Przykładowe NFS, które było świetną produkcją, ale niektóre części są totalnie słabe, albo odgrzewane, bądź robione na dużej inspiracji Forzy ( z tego co pamiętam to chyba NFS Payback był właśnie porównywany do gorszej wersji Forzy). Wcześniej wspomniany Battlefield, czyli ostatni 2042, który podobno jest totalnym gniotem, Hardline, które trochę zepsuło renomę itd. Ciężkie czasy nastały cholibka, ale może dzięki właśnie takim filmikom, twórcy pójdą znów w jakieś retro/oldschool i znajdą się tytuły w przyszłych latach, które da się ograć nie na siłę, a z czystej chęci i ciekawości :D
Ja już dawno pogubiłem się w nowych tytułach, ponieważ z racji pracy tj. ograniczonej ilości czasu coraz bardziej, perspektywa 50-100h przy jakimś tytule to dla mnie abstrakcja. Rozumiem Twoje rozterki, ja już wypaliłem się sandboxami.
No i tutaj zgodzę się z Wiedźminem, Asassysnami (oddysey dalej nie ukończyłem, w sensie dodatku the fate of atlantis, chociaż mi się podobał bardziej niż origins). Ale sandbox, to moim zdaniem red dead redemption 2. Ogrywam ostatnio, mam już 70h, z czego 30% wątku głównego. I o ile jest tam powtarzalność, długość podróży konnych, itp tak sam świat, dziwaczność, sekrety, dialogi, muzyka... Dawno nie wciągnąłem się tak w grę, w która po prostu sobie gram po 10-11h. Tak mam dużo wolnego czasu, ale red dead praktycznie nie ma znaczników i dużo samemu trzeba odkryć, ale historia i świat jest dojrzały. Tak na szybko. Ale ja jestem właśnie fanem sandboxów. Lubię się bawić w grze, chłonąć ją. A multi hmm jedynie chyba BF I mi przypadł do gustu. Lubię w grach dobre historie i lore. A materiał całkiem spoko, a co do powtarzalności to far cry 5 ją trochę zmodyfikował i to jest moja ulubiona odsłona. Primal I 4 były dla mnie takie meh.
Od zawsze jestem fanem tych długich gier rpg itp, ale faktycznie od jakiegoś czasu zamiast nadrabiać stare tytuły, chyba od roku biorę się za rdr2, to wole pyknąć 2 gierki w lola i nie gram już więcej. Coś na rzeczy jest.
Z wieloma rzeczami mogę się zgodzić. Zwłaszcza z argumentem, że z wiekiem - czasu na gry jest coraz mniej ze względu, nie tylko na brak czasu innymi zajęciami, ale również momentami braku chęci. Być może zależy to od wieku, a może nie. Jednak mimo wszystko, wolałbym kupić grę, która jest długa. Nie patrząc na sam brak czasu, to jednak - wolę długą grę, do której się przywiąże, grę do której siądę po godzinach pracy, i się przy niej "odchamie", i przywiąże do ewentualnych postaci, i fabuły jaka została w grze zaimplementowana. Mimo wszystko, w twoim filmie jest wiele mocnych argumentów z którymi się zgadzam - jednak trzeba też pamiętać jakie typy gier dla X ilości godzin się kupuję :D
Długie gry nie są problemem. Tak naprawdę wszystko zależy od podejścia. Jeśli będziesz biegał tylko od znacznika do znacznika mimowolnie i automatycznie to gra nie ma prawa Ci się nie znudzić po pewnym czasie. W otwartych światach właśnie ten błąd robią gracze najczęściej i w dużej mierze właśnie oni narzekają najbardziej. Tutaj chodzi o samą podróż między misjami. Staraj się samemu tworzyć własne historie poprzez eksplorację nie idąc jak ten przysłowiowy Janusz tylko za znacznikiem, a podróżując zwiedzając i odkrywając świat. Tak naprawdę misje powinny być tylko otoczką. Samo egzystowanie w tym świecie powinno Ci sprawiać frajdę. Jeśli ten element nie działa w grze z otwartym świecie dobrze to nie ma po co w nią grać tak naprawdę. Jest wiele tytułów, które robią to dobrze i jeszcze więcej, które robią to źle. Gry w otwartym świecie to nie są gry liniowe, a tego chciałaby obserwując internety większość graczy. To po prostu ich podejście jest złe nie sam produkcje deweloperów. Długość nigdy nie była problem, a sposób w jaki po prostu umilasz sobie zabawę. Nie bije tutaj do Ciebie, ale naszły mnie takie refleksje, bo wiele razy teraz ogląda się jakiegoś youtubera i już narzekania Boże znowu otwarty świat. Tym czasem nie gry są problemem, a ich podejście do nich powtórzę to kolejny raz. Reasumując długie gry w otwartym świecie są tak samo potrzebne jak krótkie liniowe przygody, czy to się komuś podoba, czy też nie. Sony jak dla mnie robią genialne otwarte światy i niech robią ich jak najwięcej, ale to prawda kiedyś byli o wiele bardzie różnorodni. Returnal był takim czymś, ale akurat to zupełnie nie moje klimaty. Tutaj chodzi o sprzedarz. Otwarte światy sprzedają się znacznie lepiej od gier liniowych co za tym idzie tego właśnie chcą gracze. Czyli sami nie wiedzą czego chcą? PS Valhalla jest genialną grą i nie słusznie hejtowaną za jej długość. Nie odczułem nawet minuty nudy podczas 190 h. Warunek konieczny to wszystko o czym napisałem.
Ciekawe przedstawienie tematu, Można dodać jeszcze coś, do czego wielu się nie przyzna. Czyli gry, których wielu nie przejdzie bez podpatrywania na RUclips, jak ktoś przeszedł daną sytuację. Np. gra A Plague Tale: Requiem. Super gra. Jednak chyba bije rekordy podpatrywania. Wielu się wycwani, że nie potrzebują. Ale jednak. Niejedni na RUclips nabili duże liczby oglądalności - na przechodzeniu gier. W czasach PS3 ani razu nic nie podpatrywałem. Teraz mogę o tym zapomnieć
Mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty, grałem w gry od roku 2000, zaczynając od takich gier jak np. GTA London, Fallout, Starcraft, Wolfenstein, Unreal Tournament 2000. Obecne formy komputerowej rozgrywki mnie męczą.
Ja w 100% się z tobą zgadzam. Może i bym lubił długie gry po 50 godzin ale zwyczajnie nie mam tyle czasu na ich przechodzenie i wolę pograć w bardziej liniową u krótszą grę i przejść ją całą.
Ja preferuje gry niezależne, bo są tanie, pixelart nie jest taki zły (czasem ładniejszy od niektórych gier AAA) oraz lubie patrzec na kratywność twórców niezaleznych i to jakie ciekawe nicodzinne historie potrafią ułożyć. Mnie sczerze męcza sandboxy ze stereotypowymi cwaniaczkami, mentorami, ładnymi paniami i innymi złolami. To oczywiście moje zdanie i jeśli ktos lubi takie gry to nic nie szkodzi
Najzwyczajniej w świecie brakuje dobrych gier liniowych ilościowo. Owszem, istnieją ale jest ich coraz mniej z roku na rok. Można też aspekty liniowe i otwartego świata połączyć jak w god of war: ragnarok który miał super otwarty świat ale nie musiało się go w ogóle zwiedzać i nie czuło się takiego przymusu zwyczajnie przechodząc świetna przygodę w linii
Ostatnio podobne miałem myśli co do gier do których trzeba przysiąść bo kompletnie straciłem zapał do grania. Z takiego braku motywacji, znalazłem sposób by się od czasu do czasu zebrać i zagrać porządnie a to dzięki temu, że zanim w ogóle siądę, to stawiam sobie jakieś pewne cele które chciałbym zrealizować i oczekuje od rozgrywki, czyli np. Zrobienie paru pobocznych misji + główne na w sumie +- 3h grania i wyłączam. Na następny raz zakładam sobie, że dobije do jakiegoś lvla i starczy. Jak jakaś gra z użyciem broni i walka wręcz czy skradanie, to ustalam sobie ze zabójstwa po cichu tylko robie i tak sobie gram dając sobie jakieś wyzwania. Nie skupiam się za bardzo na tym ze czasem jest monotonnie albo misje płytkie, a raczej znajduje w rozgrywce sobie pewną rywalizację i potem czuć te satysfakcję że zrobiłem co chciałem w danej sesji grania, na którą poświęciłem swój czas.
Wbiłem z ciekawości bo też ostatnio mam wrażenie ogrywając w końcu wszystkie większe tytuły jakie wychodzą i połowę z nich finalnie rzucam po połowie najczęściej właśnie ze znurzenia powtarzalnymi mechanikami i poczuciem, że fabuła jest niepotrzebnie przeciągana. Co do filmów i seriali, których też bardzo dużo konsumuje i zauważyłem tendencje do przenoszenia się na seriale bo jest to ewidentnie prostsza forma, która bardziej zapada w pamięci i przyciąga widzów, pozwala nam się bardziej zżyć z bohaterami (trochę jak sandboxy w grach) co doprowadziło do tego, że są wypełnione generyczną i niepotrzebną treścią przeciągającą tylko większość odcinków, w których najczęściej coś ciekawego dzieje się dopiero na koniec żeby wprost nawet się z tym nie kryjąc zachęcić do obejrzenia kolejnego odcinka. Wielu takim serialom, które zapowiadały się ciekawie dałem ostatnio szansę, ale jak już w 1-2 odcinku zauważyłem tą mechanikę to dawałem sobie spokój.
Problem jest taki że jak już gra ma być długa to najczęściej okazuje się że sama fabuła na początku i na końcu może jest dobra ale przez cały okres midgameu nie za dużo się dzieje
A ja paradoksalnie w życiu dorosłym (obecnie mam 27 lat) mam więcej czasu dla siebie niż w szkole czy na studiach. Udało mi się przez kilka lat zdobyć duże oszczędności, a teraz mam dobrą stawkę godzinową, przez co pracuję mniej godzin w miesiącu, a mimo to wolę krótsze gierki.
Zgadzam się w 100% nie byłem w stanie nawet przejść najnowszego Assasina do końca, kupiłem nawet dodatek. Miałem wrażenie że wszystko jest takie same, a questy nie dawały mi żadnej satysfakcji. W pewnym momencie gry było tego po prostu za dużo.
Ostatnią grą którą zagrałem z przyjemnością DLA FABUŁY (choć szczerze z reguły nie zwracam na nią uwagi), to Mafia 2. Przed tym, było GTA V. A jeszcze wcześniej - tak mi się wydaje, że wcześniej- The Last of Us na PS3, które przechodziłem 3 razy pod rząd (!) Dzisiaj to jest jakiś dramat. Nastawienie na zysk, pełno błędów, kiepskie dialogi, tysiąc fix patchy do cut scenek. Nie jestem zadowolony.
Aktualnie mówienie że Microsoft nie ma różnorodnych gier jest srogim niedopatrzeniem. Tak z pamięci wymienię choćby Grounded, Age of Empires, Ori, Gears Tactics (genialna turówka), High on Life, Pentiment, Psychonauts 2 czy Scorn. Pewnie znalazło by się coś jeszcze. Zaraz wychodzi Starfield, Redfall a brat już czeka na Minecraft legends. Także aktualnie Xbox stoi różnorodnością, nie jak za czasów środka generacji Xone które były wspomniane w odcinku. A no i jeszcze gry day one w GP które nie są exami ale na ps/pc trzeba za nie płacić pełna cenę. Np. Plague tale Requiem, Monster Hunter Rise, stare Persony czy The Outer Worlds. Na tą generację przeszedłem na Xboxa i nie żałuję. Pewnie kiedyś kupię PS5. Ale na razie uważam że nie powinno się mówić o braku gier i braku różnorodności na Xboxie.
Mam ten sam problem. Duzo mniej czasu niż kiedys jak sie chodzilo do szkoly. A z miłą chęcią bym pograł w Valhalle bo Assassin's Creed to jedna z moich ulubionych growych serii. Przemęczyłem jakieś 20h i od 2 lat gra nie odpalana. Za dużo powtarzalności. Takich gier mam znacznie więcej bo jak sam powiedzialeś kupno gier to teraz nie problem, gorzej z czasem. I mnie męczą co raz większe światy w grach. Co za dużo to niezdrowo.
Fajnie że wyraziłeś swoją opinię, ja osobiście kompletnie ignoruję gry krótkie więc mi aktualny stan odpowiada, tak jak większości młodych zapaleńców Twórcy na pewno nie robią tego przypadkowo i widzą gdzie jest pieniądz Fajny materiał
dla mnie Valhalla była za dluga przez co jej nie przeszedlem, ale w sumie jakby dac sobie spokój z misjami pobocznymi i pytajnikami to pewnie jakos bym ją skonczyl, a tak to stanelo na 60h i mam dosc... Co do Wiedzmina to mialem niedosyt nawet co do długości gry, a Cyberpunk dla mnie byl za krótki min o 10h. RDR2 meczylem rok, ale jak juz przysiadlem tak porządnie to wciagnela mnie tak ze zrobilem ponad polowe gry w tydzien... Problemy z czasem mam podobne jak ty, tyle ze mam gospodarstwo rolne, ojca z kulami po operacji, dlatego sam musze wszystko robic, dochodzi jeszcze zona i dziecko roczne... Kradne po kilka godzin na tydzien. No ale dodam jeszcze ze lubie strzelanki sieciowe typu Battlefield i sciagalki typu F1 czy Forza Harizon, w ktore mi latwiej stracic np 2godziny niz w grze AA z fabułą.
oj tak byczq +1, jak ja się z tobą zgadzam. ostatnio gra która mnie wciągnęła było Atomick Heart i w takim kierunku powinny iść gry. Potrzeba więcej tytułów, które nie męczą wielkością.
Kiedyś myślałem, że to już TEN moment, aż odkryłem Streets Of Rogue - krótka, potężnie regrywalna, mimo splatynowania wciąż przyciągająca mnie do siebie produkcja, po prostu perfekcyjna 8)
Dokładnie! Ostatnią grą fabularną w którą się mocno zagrywałam był Stray. A tak to przeważnie ogrywam gry multiplayer bez fabuły, umiejscowioną w w trybach single, lub podawaną w inny sposób jak chociażby w Leage of Legends. No i tak wygląda moje granie od ładnych paru lat. Cały czas próbuję się zabrać za nadrobienie Red Dead Redemption 2, ale ogrom tego świata, w mojej obecnej sytuacji, jest przytłaczający.
U mnie w przypadku RDR2 problemem jest nie tylko sama długość gry, ale też jej powolne tempo. Może i to jest bardziej realistyczne, ale tempo schodzenia z konia, otwierania drzwi czy poruszania się po obozie, to moim zdaniem dramat.
Problem jest też taki, że zdecydowana większość gier AAA to jest ten sam format gier: przede wszystkim TPP, ew. FPP. Otwarty, lub prawie otwarty świat. Crafting, rozwijanie postaci, ulepszanie broni, czy ekwipunku, znajdźki. To co się zmienia to świat, postacie i na jaki akcent główny stawia gra - czy ma być to głównie skradanka, strzelanka, ścigałka itd. To powoduje, że de facto gramy niemalże w te same gry, tylko trochę inaczej. Stare gry nie są koniecznie lepsze. Uważamy je za lepsze, bo one dostarczały nam "nowych" doświadczeń. Próbowały czegoś nowego, inaczej, dużo bardziej eksperymentowały. Jak dostałem kiedyś na urodziny Amigę 500 z kartonem gier, to odpalając je każda jedna była zupełnie inna niż poprzednie. Jeżeli nudziła mi się gra, to nudził mi się konkretny model rozgrywki. Dzisiaj jeżeli znudzi mi się Assassin Creed to automatycznie nudzi mi się 50% innych gier, które choć trochę go przypominają.
Nie oszukujmy się - im starszy gracz tym mniej czasu na grę :) Problemem są też gry online które coraz częściej w tzw. rankedach zmuszają nas do wielogodzinnej rozgrywki a tymczasem pracując na pełny etat, mając rodzinę czas gracza takiego zaczyna się od 21 i trwa zwykle do 3-5h :) Co zrobią twórcy gier czas pokażę ale problem jest widoczny
Osobiście uważam, że gry DO 40,50 godzin fabuły są w zupełności wystarczające, oczywiście z możliwością przejścia misji pobocznych dla osób, które mają czas i możliwość posiedzieć przy danym tytule dłużej jak np młodzież. Przez brak czasu na gry fabularne wolę odpalić gry typu multiplayer jak np BF2042 co nie zmienia faktu, ze zdążają się i dni, gdzie ostatnio jak za starych czasów sięgam po coś fabularnego, dlatego patrząc z perspektywy natłoku obowiązków 40,50 godzin to maksymalny czas na dany tytuł. Nie chciałbym dać za grę ponad 100zł, czy nawet nieco wyższą kwotę za 10,15 godzin grania.
Popieram to co mówisz w materiale. Ja ostatnimi czasy nie jestem w stanie przejść gry do końca ponieważ są za długie i przyjemność grania w grę traci się w połowie gry gdzie już któryś raz z kolei robi się to samo bądź bardzo podobne czynności.
Jakby się tak zastanowić, to ciężko się nie zgodzić. Odkąd zacząłem pracować, studiować, nie mam czasu na długie gry. Najzwyczajniej dla kogoś, kto gra ciągle, taka gierka jest spoko, ale w momencie, gdy na granie mam jakieś 5h tygodniowo, to w końcu zapomnę fabuły, albo wgl stracę ochotę na dany tytuł, to tak jakby film oglądać partiami, 15 minut dzisiaj, 15 jutro, w końcu nie chce się już tego filmu kończyć. I tak samo ogrywam swoją kupkę wstydu. Choć są współczesne gry, które idealnie pasują do mojego trybu pracy, czy generalnie, planu dnia. Np Hitman, świetna gra pod tym względem, że jeden etap zajmuje mi około 15-20 minut, lubię sobie rozkminić, jak podejść do danej misji i jest to idealny czas, żeby dla odprężenia pyknąć sobie w przerwie od pracy. Ostatnio przypomniałem sobie Max Payne'a i też jest to świetny tytuł, bo przez liniową fabułę i podzielenie na rozdziały nie muszę kończyć zabawy w środku akcji, tylko mogę domknąć rozdział i wrócić do obowiązków. Ilość gier i ich długość jest napewno świetną sprawą dla osób, które po prostu mają czas i pieniądze na gry. Ja niestety, jak teraz już mam pieniądze na gry, to nie mam na nie czasu
No siema. 33 lvl here, PC 5800X3D, 32GB ram, RTX3090, do tego Switch, Xbox Series X, w szafie WII. Kasa na sprzęt i gry jest, czasu kufa nie ma xD W Shadow of Tomb Raider zaczynałem grać na 980Ti, potem było 3060Ti, teraz jest 3090 :D Aczkolwiek, ostatnio wciągnął mnie Hogwarts Legacy, przegrane jakieś 37h, no i przeszedłem dosłownie w tydzień Uncharted 4. Tak więc jednak IMO jeśli fabuła jest wciągająca to człowiek ma chęć, żeby przysiąść. Z drugiej strony tak jak pisałeś - tam są też etapy. Hitman to w ogóle był dla mnie majstersztyk : ) Tam to nawet parę razy daną misję grałem, żeby zrobić zabójstwa innymi sposobami. A z tym przypominaniem długich gier to też racja - co odpalam jakąś gierkę, w którą ostatni raz grałem msc albo więcej temu to parę minut zajmuje ogarnięcie controlsów itd. RDR2 dalej czeka na ukończenie - głównie z dwóch powodów - nie ma tego co odpalać na 1-2h, a jak już odpalę to mija 1-2 msc od ostatniego i trzeba się znowu wczuć w grę.
Śmieszna sprawa, że akurat teraz mi się pojawił w polecanych ten filmik. Skończyłem AC Odyssey w jakieś 50h i pod koniec gry już mi się niedobrze robiło jak o niej myślałem, ale chciałem dociągnąć do końca. Po tym siadłem i przeszedłem Wiedźmina 3. Po prostu byłem oszołomiony jak duża różnica jest pomiędzy tymi dwoma grami na korzyść Wieśka. Skończyłem go w 30h i to było fantastycznie spędzony czas, gdzie przez ani chwilę się nie nudziłem. Z AC Odyssey prawie nic nie pamiętam, część dialogów, szczególnie w questach pobocznych, po prostu skipowałem bo nie miały żadnego znaczenia. Ciągle robiło się to samo a tło fabularne nie miało znaczenia, bo nie budowało świata w żaden znaczący sposób. Natomiast w Wiedźminie, pomimo że gameplay nie jest jakiś wybitnie zróżnicowany, to tło fabularne i pretekst do robienia questów dawały niesamowitą przyjemność. Każdy głupi side quest jest tak dobrze zrobiony, że ciężko go zapomnieć. Postacie są tak dobrze napisane, że ma się ochotę z nimi rozmawiać, poznawać je i otaczający bohatera świat.
Ja zaś całe dzieciństwo (doczesne) spędziłem na grach sieciowych, a z pewnością unikałem single. Skończyło to się tak że po popełnianiu błędnego koła szukania "tej" gry przez kilka lat. Po prostu wyjebałem aktywne uczestniczenie gier w moim życiu, i każdemu to życzę.
Ostatnio miałem trochę czasu i kupiłem Hogwarts Legacy, pograłem 30 godzin i nie udało mi się w tym czasie jeszcze skończyć gry. Niestety wróciła praca inne obowiązki i chęci do gry zniknęły. Chętnie bym pograł w różne gry ale zwyczajnie nie mam czasu aby poświęcić 30-50 godzin na ukończenie gry. Myślę, że częściej był sięgał po tytuły jak by były krótsze i w kilka godzin udało by je się ukończyć a zarazem nie miały by dziesiątki questów bitych na jedno kopyto
to nie jest problem, że gry są za długie, tylko fakt, że my się starzejemy. Gdy byłem gówniakiem i nie robiłem nic, to szlag mnie trafiał, że w takim Gothicu, Wiedźminie 1, Mass Effect 2 nie można wyjść dalej, polatać po pustej mapie, poczuć ogrom tych światów. A teraz gdy pracuję i nie mam czasu, to szkoda mi siadać wieczorem na godzinę, bo wiem, że nic w grze nie zdążę zrobić. I tak mam na dysku 700 GB gier, w tym najnowsze tytuły i na ukończenie (bo przeszedłem ok 70-90%) czekają Biomutant, Horizon Zero Dawn, Cyberpunk 2077, Dying Light 2, AC: Valhalla (nie wspominając tego, że nie przeszedłem poprzedniej części), Death Stranding, Hogwarts Legacy i Ghost Recon Breakpoint. To jest zestaw ikon z mojego pulpitu. Pewnie to wszystko skończę w okolicach 2026 roku...
Starzejemy = mamy mniej czasu na gry, są inne ciekawsze formy zajęcia wolnego czasu albo po prostu nie ma się siły na granie ;) I mam dosłownie tak samo jak ty, jak mam 1-2h wolnego wieczorem to większej gry nie odpalam, bo zaraz trzeba będzie wyłączać, a nic się w niej nie zrobi w tym czasie. Ostatnio skończyłem Uncharted 4 na PC - no kurde, super giera. Inna sprawa, że w weekend zamiast grać to wolę wyjść na zewnątrz, zrobić grilla, pochillować, wyjść z żoną do knajpy na jakieś dobre żarcie czy gdzieś pojechać na wycieczkę. Za dzieciaka było mniej opcji to się grało ;) A jak czasami po robocie człowiek jest wywalony to ma siłę tylko na odpalenie czegoś na TV i tyle. U mnie czeka AC Oddysey, Valhalla (kupiona, nie odpalona), Horizon ZD (20% jakoś ograne), CP 2077, God of War, Hogwarts Legacy (tutaj mam jakieś 50% zrobione).
Mam tak samo - graczem jestem już od 30+ lat. Ograłem ogromną ilość tytułów, niektóre gry trwale wryły się w moją pamięć i sprawiły, że stałem się innym człowiekiem vide Final Fantasy VII i nauka angielskiego ze słownika 850+ stron bo nie ogarniałem w ogóle jako 9 latek ocb w tej grze. Problem w tym, że od pewnego czasu widzę, że gry nie sprawiają mi już w ogóle przyjemności. Nie cieszę odkrywaniem nowej gry bo mam wrażenie, że wszystko jest robione na jedno kopyto - sytuację ratują tutaj gry Indie pod warunkiem poprawnego zaprogramowania jakiejś nietypowej mechaniki lub kilku takich mechanik. Ogólnie mam wrażenie, że to wszystko zmieniło się po wymaksowaniu Wieśka 3 z dodatkami w 2020 roku. Po jego skończeniu autentycznie z pół roku nie grałem w żadną grę dłużej niż kilka godzin, nawet Elden Ring nie zrobił na mnie jakiegoś super wow wrażenia... Naprawdę zacząłem podejrzewać u siebie jakąś depresję ale zalew tego sandboxowego szamba spowodował, że wszystkie gry są jakieś takie bez duszy. Gry są po to żeby dostawać te strzały dopaminy, u mnie niestety tego już nie ma - dlatego wróciłem do swojej starej miłości z czasów nastoletności czyli motocykli a dokładniej enduro :D Znowu jest pięknie :D
Ja z czasem mam trochę jak Ty. Ale większy problem mam z tym jak teraz gry wyglądają. No nawet taki Spiderman - super gra. Ale no... Żeby odblokować jakiś fajny strój, trochę ulepszyć gadżety trzeba robić jakieś chore wyzwania x16 czy 17 razy... I cała fabuła się rozłazi.. Komu to test potrzebne. Po prostu tracę po jakimś czasie ochotę na granie. W takim razie wolę jednak poczytać książkę
Jak dla mnie, to dużym znaczeniem też jest problem "kontynuacji" grania w daną grę, jeśli nie zapamiętałem mapy bądź co robiłem w danym momencie gry i punkty zapisu nie pozwalają kontynuować tam gdzie skończyłem to skutecznie zniechęca jak muszę od nowa wykonać daną sekwencję. Zauważyłem u siebie że zamiast zacząć nową grę z fabułą to wolę zagrać szybki mecz w np. apex legends lub krótką serię pocąc się w beat saber gdzie mająć mod na customowe utwory gra nigdy się nie kończy i szybkie misje w warframe. Jakbym miał wymienić jakie gry z fabułą ostatnimi czasy skończyłem to w sumie lista byłaby dość krótka: death stranding, the last of us 2, hi fi rush, life is strange 2 co jak na moją kupkę wstydu steam (1229 gier) jest słabym wynikiem bo widząc ile niektóre gry zajmują czasu na przejście to po paru godzinach odechciewa się grać. Chociaż tyle dobrze że są strony typu humblebundle czy też usługi jak gamepass i można tanio wypróbować gry, przy niektórych mocno bym żałował jakbym wydał pełną cenę, szkoda że się odchodzi od wersji demo.
Ja bardzo chciał bym zacząć nadrabiać strategie ale mimo wszystko to też są gry na dziesiątki godzin. Kampania plus potyczki czy to z SI czy też przez sieć mogą trochę czasu zabrać, a i granie na spokojnie w taką cywilizacje to często zabawa na kilka godzin.
Zbijam wirtualną piątkę. To gatunek, który przez lata pomijaniem, a który to wydaje mi się być potencjalnie bardzo ciekawy. Tyle tylko, że ciężko mi znaleźć na to czas 😅
Mnie, jako fana gier Jet Set Radio, bardzo przykuło zdanie o braku różnorodności postaci od Microsoftu, ale to już kwestia sentymentów 😅 Over all niestety muszę się zgodzić, że wiele gier AAA z dzisiejszych czasów jest za dlugich i nie oferujących wystarczającej nagrody za dalszy progress. Mam też przez to uprzedzenia co do brania się za tytuły fabularne. Ostatni większy tytuł fabularny, który ograłem to Hi-Fi Rush, ale ta gra bardzo się wyróżnia na tle gier AAA, co z jednej strony mnie cieszy bo bawiłem się świetnie przy takiej mieszance gatunków, z drugiej strony jest to bardzo smutne i rozczarowujące, że inne wielkie studia nie kończą nawet swoich gier na premierę, więc nie ma nawet mowy o oryginalności czy świeżości 😢
Wykluczyłem gry w kórych jest broń oraz gry w których główną postacią jest samochód. Ciekawostka, że dopiero po tej zmianie zaczynam poznawać najlepsze gry w jakie przyszło mi kiedykolwiek grać
Myślałem ze tylko ja mam dosyć powtarzalnych sandboxów na 100 godzin. Far Cry 6 skończyłem ale tak jak wspomniałeś, pod koniec czułem już wielkie zmęczenie czego nie miałem przy poprzednich częściach, AC Origins skończyłem z przyjemnością gdzie takie Odyssey z generycznymi zadaniami i ogromną mapa porzuciłem w trakcie. Obecnie ogrywam RE 4 Remake w którego gra mi się świetnie właśnie dlatego ze cały czas jestem czymś zaskakiwany i odkrywam nową zawartość a przy tym nie jest to gra przesadnie długa chociaż i tak gram już jakiś tydzień a jestem dopiero w zamku mimo ze są osoby które skończyły gierkę w 2 dni albo nawet szybciej. Jest tyle gier do ogrania a czasu mało więc nie chce go poświęcać na 100 h gry którą można by zamknąć w 2/4 tego czasu ale jest sztucznie rozwleczona. Tak jak powiedziałeś są gry bardzo długie ale które sprawiły mi przyjemność jak Wiedźmin 3 czy Mass Effect.
Mnie też ciekawi temat: dlaczego nie gramy w gry długo. Tzn mamy jakąś dobrą grę, dlaczego ona po jakimś czasie umiera? Czy np 4 lata dla gry to dużo? Dlaczego nie wspiera się działających gier tylko wypuszcza nowe? Dlaczego w "stare" gry grają tylko starzy wyjadacze, jak przychodzi młody to nie ma szans na sensowną grę.
Lubię dobre sandboxy, ale rozmiar tych gier czasem rzeczywiście przytłacza, zwłaszcza kiedy nie ma się wiele czasu na granie. A tytułów wybitnych, w których cieszy niemal każda minuta (jak Wiedźmin 3, RDR2 czy GTA) jest niewiele. Przeważają gry, które po kilkunastu godzinach zaczynają solidnie nużyć. Przy czym to nie zawsze bolączka nowych tytułów. Teraz właśnie "wpakowałem" się w Fallouta 4. Kupiłem za kilkadziesiąt złotych na przecenie w Playstation Store i gram w to już prawie miesiąc, a końca nadal nie widać :)
Pamiętam jak jarałem się Assassynem jedynką., dwójką i brotherhoodem. Parę razy je przeszedłem. A teraz to nawet nie chcę mi się przechodzić nowych produkcji. Tyle mam gier a nie ma w co grać xd Lecz może przyczyną jest też to że po prostu wolę grać multiplayery bo gracze są większym wyzwaniem niż boty. Może jak wyjdzie AC Mirage to się zajaram ponownie. Pozdro :)
Dlatego, ze wtedy to było cos nowego, dziś jest powtarzalne. Poza tym gry przez swoja długośc powodują, ze krecisz sie po jednym miejscu/mieście - jak przez 20 godzin zwiedzasz ciągle Egipt czy jedno miasto, to ci sie to w końcu nudzi. Dlatego, jeśli gry maja byćdługie to musza gracza przenosić w odmienne miejsca - 5 godzin przygód w jednym miejscu (dajmy na to Kair), następne kilka w zupełnie odmiennym (gdzieś w Indiach), itp. Wtedy to tak nie znudzi.
Prosta zależność. Dopóki ludzie w dalszym ciągu wspierają swoim portfelem takie projekty obojętnie z jakich pobudek - ciekawości, sentymentu etc. to rynek w takie rozwleczone sandboxy lub ich kopie będzie podążał. Można to zmienić w prosty sposób, po prostu tego nie wspierając. Dla takiej gry również jesteśmy produktem, więc im dłużej nas zatrzyma w swoim świecie tym lepiej.
Pocieszeniem jest to że nie tylko ja mam te odczucia wlasnje w punkt trafiłeś zgadzam się z tym przez te za długie tytuły jak farcry ostatnie brak jest tego rajca myślałem że to z wiekiem przychodzi 🙂pozdro ✋️👍
Ja myślę, że gry są po prostu mało emocjonujące. Wszystko to wygląda tak samo jak kiedyś (mniej ostre ekrany z większymi pixelami nie raziły rozmyciem tak jak puszczanie starych gier na nowym sprzęcie). Gra się w tę gry tak samo, tak samo trzeba kucnąć za przeszkodą i strzelać do NPC, który stoi w miejscu. Tam się nic nie zmienia. Nie ma nic ekscytującego. Gry mogą być bardzo długie i to nawet duży plus o ile się je zaprojektuje z głową.
Wydaje mi się też że starsze gry typu far cry 3 miały fajne misje gdzie ciągle coś się działo a w najnowszych produkcjach potrafią znaleźć się misje które polegają na samej rozmowie. Natomiast far cry 6 było takim wyjątkiem który ukończyłem w całości nie nudząc się przy tym. Tak czy inaczej fajny materiał.
Zgadzam się z tobą, z czasem gry zaczęły być robione w lata zamiast roku czy coś, a mimo że niby ciekawsze to mniej zawartości, dlatego po raz 15 zagram w kampanie CoD Black Ops 2 niż po raz 3 przejde kampanie najnowszego CoD'a. Stare gry były mniejsze, ale bardziej żywe, a nowe gry są absolutnie ogromne i puste, np. sandboxy już mnie denerwują, bo nie po to płace po 300zł za grę tylko po to żebym sam miał sobie tworzyć zadania, dlatego mimo że kocham to jak się jeździ w takim DIRT Rally 2.0 czy Richard Burns' Rally, ale nie znosze tego że sam musze sobie tworzyć cele, może jestem w tym sam, ale spędzanie czasu na osiągnięcie czegoś jest lepsze niż samo osiągnięcie tego czegoś.
Valhalla leży w kolekcji ruszona dosłownie na dwie godziny. Za to niedawno ograłem sobie Tlou part 1. Zgadzam się w 100% z merytoryką odcinka. Pozdro 👋🏻
Czyli nie jestem sam. A już myślałem, że starość mnie dopadła skoro przestaję odczuwać radość z gier tak jak wtedy gdy miałem naście lat. W ostatnim czasie ogrywam sobie moją kupkę wstydu. Jest na niej sporo gier AAA z ostatnich kilku lat. Z większością tych gier mam dokładnie taki problem że po 20-30 godzinach grania nie mogę się doczekać jak wreszcie dojdę do końca. Mam taki "zły" nawyk że lubię kończyć wszystkie misje, dotknąć każdego typu zadania i najlepiej ukończyć grę na 100%. Oczywiście to ostatnie jest teraz dla mnie nie realne. Jako, że czas na granie mam w ciągu tygodnia mocno ograniczony spędzam kilka tygodni przy jednym tytule nawet nie chce myśleć ile musiałbym poświęć czasu na ogranie na 100% któregoś z asasynów. Obecne gry są zdecydowanie zbyt rozbudowane i zbyt powtarzalne. Czasem wolę sobie zagrać w jakąś platformówkę na 5-10 godzin niż popularne tytuły AAA. Wygląda na to, że gry stały się nudne :(
zrezygnowalem z crysisa 2 ktory bardzo mi sie na początku spodobał, bo gralem w niego juz dlugo a dowiedziałem się że to 7% fabuły zrobilem. dead island 1 tez naprawdę długo wytrzymałem bo giera jest przyjemna i fajnie jest mapa zrobiona ale nie muszę mówić czemu przestalem
4:29 i w tm zdaniu można by również zamknąć ten film a nie robić go takiej dlugości. Mamy już swoje lata, zaczęliśmy bardziej szanować czas i jeżeli już mamy poświęcać go na pixele to chcemy czegoś wielkiego, ale również, już mało co nas zaskakuje. Pytanie tylko dlaczego wolimy przechoodzić odświeżony remake gry którą już przeszliśmy, niż robić aktywności w nowej grze ? No i dlaczego GTA V wciąż bije rekordy popularności i nikt nie próbuje z tą serią konkurować ?
GTA V bije rekordy popularności ze względu na bezkonkurencyjny multiplayer. Widać to po statystykach, z których wprost wynika, że masa ludzi skończyła przygodę z singlem po kilku godzinach, nie dochodząc nawet do połowy gry. Natomiast brak konkurencji wynika z gigantycznego budżetu Rockstar-a, a mało kogo stać na takie ryzyko. W tym przypadku, bardzo dużo daje rozpoznawalna marka. Nawet jeśli gra jest średnia, ale ma w tytule "GTA" to dobrze się sprzeda. W przypadku nowego IP takiej pewności nie ma, a koszt stworzenia podobnej klasy produkcji to setki milionów (mówi się, że budżet GTA VI już przekroczył miliard dolarów). Dlatego jeśli jakaś firma w stylu Ubisoft-u czy EA ma do wyboru: 1. Za te same pieniądze zrobić kilka gier, które zwrócą się finansowo (nawet jeśli jedna czy dwie, z powiedzmy, siedmiu nie będzie sukcesem). 2. Wpakować równowartość kilku budżetów w jeden tytuł i konkurować z GTA. To żaden rozsądny księgowy nie wybierze opcji drugiej, zwykła chłodna kalkulacja. Robienie gier to przede wszystkim biznes, w przypadku którego, liczy się ocena ryzyka.
Ja osobiście uwielbiam każdy rodzaj gier, gry sandbox, strzelanki, albo z typowo fabułą na 3-5h. Gry sandbox niemające konkretnego celu sprawiają mi frajdy na setki godzin, robię to co chce, a gdy mi się znudzi to po prostu wyłączę a i tak powrócę do niej po kilku dniach, albo kiedy najdzie mnie na nią ochota. Osobiście byłem gigantycznie zajarany Dying Light 2, kupiłem od razu po premierze za 200zł, przeszedłem w 20h i to tyle, nigdy więcej już nie odpaliłem. Strzelanki multiplayer jak to strzelanki, pogram sobie, postrzelam się, ale bez znajomych potrafią mi się szybko znudzić. Dzisiejsze gry to nie to samo co kiedyś, w minecrafta jako dzieciak potrafiłem grać po 18h dziennie przez tydzień i mi się nie nudziło, teraz to jedynie wracam do tej gry w święta tak z sentymentu. Dużo gier, które kiedyś uwielbiałem zostały "zniszczone" (zależy jak kto na to patrzy) przez update'y, często gry nie wyglądają tak jak kiedyś i mnie do siebie zniechęcają, a często robione są ze względu na to, aby jak najdłużej "przetrwały"
Ja mam to samo. Istnieją dla mnie 2 gry. Lubię je bo gram w nie dość dobrze, a poza tym mogę grać z ludźmi. Nie fascnują mnie już gry w których przechodzi się poszczególne etapy, poziomy... Zanim się nauczę gra idzie do usunięcia. Rainbow Six - 3000 h i Minecraft Vault Hunters - obecnie również 3000 h. Nie wiem czy dotknę jeszcze jakichś nowych gier...
Mam tak samo ponad 800 gier na steam + duża ilość gier na konsole zacznę grać max 2h i nie kończę gry. Jedynym wyjątkiem są bardzo dobrze dopracowane gry takie jak RDR 1 oraz 2 God of war wszystkie i Spider-Man czyli gry takie z wciągającą fabułą czy dobrym otwartym światem. Większość czasu i tak gram w gry online męczę np. taką fife 23 już mam 760h xD od premiery czy cs go i wolę też oglądać jak inni grają. Być może niektórzy wolą gry fps online niż gry fabularne i wolą oglądać u kogoś.
Świetny film. Ja akurat jestem osobą która nigdy za bardzo nie lubiła single-playera szczególnie tych nowszych tytułów. Od zawsze były dla mnie zbyt nużące i najzwyczajniej w świecie nudne, choć było kilka wyjątków takich jak Skyrim, Elden Ring czy stara seria Fable. Jeśli gram w jakąś grę, to albo w nią pogram kilka godzin, albo spędzę przy niej setki czy tysiące godzin. Zdecydowanie wolę starsze tytuły multiplayer które są rozwijane aż do dzisiaj. W PoE mam 2k+ godzin, w TF2 3k+, w Terrarię 1.5k+ itp.. Z drugiej strony w takich single-player sandboxach (oprocz wcześniej wspomnianych kilku wyjątków) jak serie Farcry, Horizon, Fallout i inne tytuły AAA w sumie miałbym może z 100 godzin, nie więcej.
Ooo jak ja się z Tobą zgadzam :) zamiast grać w gry sandboxowe klepane na jedno kopyto uwielbiam przejść kilka gierek AA lub indie do 10 godzin gdzie. I tak gram w to długo ale jestem oczarowany pomysłami :)
Dla mnie wyważonym światem był ten w grze Dragon Age 1 - dość hermetyczne środowisko z ciągłymi zmianami, dużą dozą fajnego tekstu, fabuły, ciekawych postaci, no i jak wspomniałem na początku, świat był zamknięty. Jak sobie przypomnę co zrobili z DA Inkwizycja, to aż mnie bierze na mdłości.
Jak to się mówi ....to zależy.😅 Ja czasem gram trzy miesiące w jedną grę bo mam czas w weekendy i np z takim Days gone się po prostu zżyłem i w sumie jakoś mi było szkoda że gra się skończyła mimo około 80h które w nią zainteresowalem. Ale z dominacja open worlds się zgodzę autorzy pchają się w tą formułe nawet jak jest ona kompletnie niepotrzebna - przykład Evil within i Evil within 2. Pierwsza gra typowo liniowa ale przez to bardziej klaustrofobiczna, lokacje lepiej oddające nastrój koszmaru na jawie. W dwójce mimo wielu ulepszeń tego nie ma, po kilku godzinach odbiłem siebie gry.
Rocznik 86 po tej stronie... wychowany glownie na game'ingu lat 90 tych i pierwszej polowy 00... i mam ten sam problem... akurat jestem hardkorem i lubie gry w ogole... ale uwazam tak samo... wiele dzisiejszych tytułów jest zbyt długich przez co zaczynają nudzić... a cos takiego jak wbijanie PLATYN w ogole mnie nie interesi... jestem z pokolenia kiedy gry byly nie za krotkie... nie za dlugie... w większości nastawione na tryb dla jednego gracza... i w ogole były jakies inne :D... szczegolnie srednio przepadam za grami sandboxowymi bo to one najczesciej... nie dosc ze sa dlugie to na sile wpuszczaja jakies poboczne misje albo podobne do siebie misje typu... "przewiez 15 razy rozne 15 neseserów z RÓŻNYMI danymi... to wtedy przejmiemy ten rejon i gra pojdzie dalej"... jak to ma miejsce w MAFII III lub far cry 6 (obie ukonczylem ale mnie umęczyły) i jak mowie... po przejściu fabuly reszty misji nie robiłem.
Potwierdzam. Zagrałem w Valhalle ponad 100h (niemalże ciągiem)a nie przeszedłem chyba 1/3 podstawowej gry. Ghost of Tsushima tez 140h a dopiero co wkroczyłem w III Akt. Ale to tez z powodu mojej słabości do „zaglądania pod każdy kamień” (…). Teraz Valhalla leży odwłokiem któryś już miesiąc, bo mi się nie chce nawet jej włączyć. Niemniej jednak serdecznie polecam zagrać w te gry bo są to bez wątpienia top of the top gry! Valhalla nieco się różni od poprzednich AC - w sensie mocno na plus. 😉
Pamiętam jak wymęczyłem się grając w assassin's Creed odyssey, mam z 140 godzin a chyba dalej nie skończyłem questów pobocznych bo kompletnie mnie nie obchodziły. Inaczej sprawa ma się z rdr2, które ogrywam z przerwami po max dwie godziny na dzień już od marca, i mimo że gra to złoto, to kompletnie nie szanuje czasu gracza i przez to już nieco sam się zmuszam do dokończenia jej fabuły do końca. A ilość gier w poczekalni na wirtualnej półce steama, w tym również tych na wiele godzin ( death stranding, elden ring, dziedzictwo Hogwartu) jest lekko mówiąc spora. Chyba najlepiej pamiętam długość fabuły w littlebigplanet2, która mimo że była krótka, dało się przejść jeszcze raz by ,,wynajdować" każdy, u co istotne UNIKALNY poziom
Niestety konsumenci gier komputerowych błędnie założyli, że gry, które zapewniają długie godziny rozgrywki będą uzasadnieniem dla wydłużonego czasu produkcji. Producenci chętnie wykorzystali ten moment, ponieważ łatwiej jest rozwlec grę na wiele godzin, implementując nużące mechaniki, niż dopracować ją. Sam pamiętam, kiedy otworzyłem swoje podsumowanie roku na PS5 i pozycję mojej ulubionej gry zajął Far Cry 6, ponieważ Sony uznało, że najlepiej bawiłem się w grze, w której spędziłem najwięcej czasu, chociaż w rzeczywistości był pierwszą grą w moim życiu, która sprawiła, że wolałem otworzyć książkę, niż ponownie włączyć konsolę. Ostatecznie ukończyłem go dopiero po sześciu miesiącach, ponieważ mogłem mu poświęcić jedynie 1-2 godzin dziennie. Jest mi naprawdę szkoda, że liniowe produkcje powolutku umierają, ponieważ nie widzę dla siebie miejsca w takim świecie gier.
U mnie to jednak wynika chyba ze zmiany zainteresowan wraz z wiekiem. Ciagle gram w gry multiplayer, glownie w CSa, poniewaz lubie grac. Jest to czynnosc, ktora mi ciagle sprawia przyjemnosc. Z grami ala CS dochodzi rowniez rywalizacja i chec zwyciestwa. Jest w tym jakis, dosc prosty, cel i mam na to ochote. Z grami singlowymi juz tak nie jest. Te gry mnie poprostu tak nudza, ze wylaczam po chwili. Nowych gierek juz nawet nie kupuje bo to strata pieniedzy wylaczyc ja po godzinie. Miejsca akcji gier fabularnych to w 90% sa jakies fikcyjne swiaty, to jest jakis ingame'owy lore, ktorego sie trzeba nauczyc. Poprostu mnie to nie interesuje w zadnym stopniu. Dla samej fabuly to aktualnie wole wlaczyc jakis dobry serial, ktory sie zmaga z problemami naszego swiata, ktorego fabula jest prowadzona dialogiem. Gra fabularna, jak dobra by nie byla, nigdy nie dorowna dobremu serialowi poprzez to, ze miedzy fabula trzeba zrobic setki glupich zadan, dostac sie w jakis sposob do miejsca misji itp. Zgadzam sie, ze gry sa za dlugie ale 10 lat temu bym i takie gry przechodzil do konca. To raczej nie jest glowny powod. Kiedys gralem zeby grac, nie wazne czy gierka byla dobra czy nie, czy byla dluga czy nie. Jaralo mnie to za dzieciaka niesamowicie. Takiego AC 2 przeszedlem z 10 razy conajmniej, grajac na moze 25 fpsach. Teraz juz tak nie mam.
Wolałbym gry liniowe, pełne akcji, dobrej fabuły, dobrze zaprojektowanych postaci, do których się mocno przywiązujemy, dobrą grafikę, ale równą a nie jak w tych otwartych światach. Remake dead space ukończyłem z czystą przyjemnością, kupiłem ostatnio na promocji FR6 i porzuciłem po 8h grania, ostatni assanyn jaki kupiłem i mi się podobał, to black flag. Wolałbym nawet gry 2d, ale liniowe z powyższymi rzeczami, niż znaczną większość współczesnych gier. Ile bym dał, żeby znowu powstawały gry typu Uncharted, ale nie kolejne części, tylko zupełnie nowe tytuły w podobnym stylu.
100 godzin, też mi coś. W Session na budziku mam już 630 godzin, a gra wyszła pod koniec zeszłego roku. W Skater XL przez dwa lata nastukałem prawie 2000 godzin.
Całe szczęście na PC istnieje wsteczna kompatybilność, poza jakimiś tam nowymi grami ogrywam klasykę i gry legendy w które nigdy nie miałem czasu zagrać. Polecam, jest tego dużo i na prawdę jest co robić.
Dla mnie gry są długie, może powoli gram😅 wiedzmina 3 lata grałem, a większość gier takich jak far cry5 czy God of war, lub watch dogs2 nieukończylem wcale
Jak wielu moich konfratrów z komentow mam 17 lat. Czasu na gry jest git, szkoła się nie przejmuje ale jakoś mi idzie. Osobiście uważam że masz rację. Balans jest potrzebny. Ja łącząc moje hobby tj gitarę, granie w kapeli i ogrywanie najnowszych premier zdecydowanie chciałbym więcej liniowych gier. Z myślą o tym kupiłem sobie ps5, a póki co ograłem ratcheta, gow Ragnarok, sackboy i demons souls. Tylko tyle i aż tyle bo Sony NIE MA gier na nextgeny. Biorąc pod uwagę to ile czasu zajmuje produkcja nowych tytułów sensowniej byłoby wydawać tytuły o mniejszej skali. Nie mówię żeby olać otwarte światem, choć uważam że powinny być mniejsze i mniej zasrane znakami zapytania. Z tym zadaniem śpiewająco poradził sobie fallout new vegas. Gra, która była wypchana fajnymi questami i genialnym lore, o mniejsze skali niż poprzednik i następca ale co z tego skoro prawie każdy quest był dobry. Niech się opamiętają i robią dobre gry a nie pustaki dla mas
Jak to sie mowi prostota to klucz do sukcesu poco mi 200 mechanik 200 rodzialow akcji jak nie bede sie dobrze bawil i wszystko to mnie znudzi. Wole krótsze gry które dam rade przejść i onich nie zapomnieć po 2 dniach moją ulubioną serią jest the last of us 2 częsci w sumie trwają do przejścia okolo 50/60h zalezy czy chce sie przejsc na platyne.Choć 2 lekko odstaje od jedynki to nadal po 2017r uwazam ja za najlepsza gre.
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie łapki w górę oraz subskrypcje ❤️
Przyjemność po naszej stronie.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Często potrafię wracać do starszych gier, które wcale krótkie nie były tak naprawdę, a jednak dawały mi mnóstwo frajdy, bo pokazywały ciągle coś nowego, dzięki czemu chciało się tego więcej. W dzisiejszych grach męczy mnie ilość wszystkiego wokół. Ledwo odpalę grę, nie zdążę zapoznać się z jej mechaniką, a ta mi pokazuje 20 różnych aktywności, na dzień dobry z 2 misje poboczne, gdzie niekiedy nie wiem co jest głównym wątkiem, a misją poboczną, bo jeszcze nie zdążyłem poznać bohaterów, a przy tym te misje i aktywności są nudne do bólu, które kończy się bez większej satysfakcji, bo dają marne nagrody, lub śmieszne osiągnięcie, na których mi nie zależy jakoś mocno. Długość gier też potrafi być męcząca, do bólu podobne zadania, lub takie, które każą Ci przejść z punktu A, do punktu B i nie dzieje się dosłownie nic. Kolejna sprawa, to nudne misje, gdzie niekiedy idziemy dobre 5-10 minut, słuchając dialogu i również nie dzieje się wokół nic, a sam dialog nie jest istotny. Ja rozumiem, że imersja, ale niekiedy ma to odwrotny efekt, gdyż nie chce mi się po raz 10 słuchać o historii, która nie ma znaczenia dla fabuły i zwyczajnie zaglądam w tym czasie w telefon i idę/jadę na ślepo przed siebie, byle dojechać do punktu docelowego. I to nie jest tak, że nie potrafię słuchać, lub nie chce mi się czytać dialogów, ponieważ w Wiedźminie 3 słuchałem wszystkiego co się dało, a nawet wiele notatek przeczytałem z czystej ciekawości, mimo, że zazwyczaj je olewam totalnie w innych grach. A żeby nie było, że tylko o Wiedźminie piszę, to dobrym przykładem jest chociażby fabuła niemal każdej odsłony GTA, która była złożona, miała sens, a większość misji pobocznych pozwalała nam odpocząć od wątku głównego, jednocześnie zdobywaliśmy różne rzeczy w nagrodę, lub sama misja była jedną wielką nagrodą przez nawiązania, czy humor. Niestety w wielu nowych grach plagą są misje poboczne na zasadzie, znajdź 10 niebieskich kwiatków dla pana XYZ, po to żeby na końcu dostać jakieś śmieszne pieniądze, expa, czy jakieś nic nie warte śmieci, które zajmują miejsce w plecaku.
odpaliłem Wiedzmina 3 NextGen i właśnie nie pamiętam co właśnie robiłem. popatrzyłem na grafikę, trochę powzdychałem, że ładne i nie gram XD
a wiesz, że nie musisz grać w takie gry? Granie to nie przymus
@@djhack3d981 Stary, DZIĘKI ŻE MI TO PRZEKAZAŁEŚ !!. Myślałem - oj ja gupi - że muszę. że musze w te gry grac i koniec i nie że moge nie grać, nie moge nie grać , musze grać, ale dzięki Tobie wiem , że nie, nie muszę, ale muszę, ale nie
jesteś wspaniałym człowiekiem, odkryłeś przed moimi oczyma PRAWDĘ. Dziękuję za Wypowiedź, o Kotek !!
zrozumiałeś?
Nowe gry nie szanują naszego czasu i chcą związać gracza i doić z niego kasę
W jednym filmie ująłeś to nad czym ostatnio rozmyślałem. Sam od dłuższego czasu wolę wejść i popykać sobie chwilę w multi BF2042 niż przechodzić długą grę single. Moja "kupka wstydu" rośnie w zastraszającym tempie. Dobry materiał. Pozdrawiam.
BF gówno. Codzik to jest to, a już nie mówię o XDefiant które niebawem wystartuje ♥️
Ja też już mam dość otwartego świata w grach. Najbardziej preferuję w grach pół otwarty świat jak np. Mafia 1, 2 - gdzie można po drodze do celu misji pójść ubrania kupić, coś przekąsić, ulepszyć auto lub się dozbroić. Crysis 1, Farcry 1 gdzie można misje w różny sposób przejść i zacząć je z innego miejsca lub jak w Wolfenstein 2009, STALKER, Uncharted 4.
I otwarty swiat w GTA ci nie pasuje? Przecież to jeden z najwiekszych plusów tych gier. Nie musisz wszedzie łazic na około, jak chcesz tylko misje przechodzić
@@arko128 no i GTA 4 z dodatkami, bardzo lubię.
Dobry film, mam nadzieję że będziesz nagrywał ich więcej bo fajnie się ogląda 🙃
Np. Czy warto w 2023 roku kupić ps5
PS5 to jest w moim przypadku dość skomplikowana sprawa, także taki film się pojawi na 100%.
Materiał pojawił mi się na głównej i jestem mocno zaskoczony, krótko zwięźle i na temat, bardzo przyjemnie się go ogląda i Ciebie słucha. W skrócie dojebany materiał z którym zgadzam się w 100% i który zasługuje na suba.
Dziękuję, miło mi to słyszeć.
Oj cała seriia Uncharted na zawsze w serduszku ❤
Siema pierwszy raz trafiłem na twój kanał i odrazu film o tym co męczy mnie od kilku lat czyli coraz dłuższe gry a coraz mniej czasu zdecydowanie podzielam twoje odczucia kiedys gry były krótsze a jak sie wracało ze szkoły to szło grac i grac a teraz jak jest praca to albo nie ma czasu bo są inne obowiązki albo jest sie poprostu zmeczonym a gry sie przechodzi po kilka tygodni i do tego są bardzo męczace jak na przykład ac valhalla
chłopie, jak ty mówisz to co ja chce usłyszeć, masz Suba
Przyjemny materiał no i ciekawy temat. Ja dzisiaj jako 17 latek nie potrafię zacząć nowego tytułu bo od razu się od niego odbije przez powtarzalne mechaniki, zbyt dużą monotonie i dziś nie potrafię grać w singlowy tytuł dłużej niż 2-3h (wypalenie i think). Do takiego horizona nie chcę mi się podchodzić bo to minimum 50h a o ac valhalli nie wspomnę (przez granie 120h w ac odyssey przez 8 miesięcy mam traumę do assassynów). Jak grałem w takiego Far Craya 6 to pograłem godzinkę i dłużej już po prostu nie mogłem. Za bardzo nudny i znowu to samo. Piątka była nawet fajna może przez to że grałem w coopie. Odnośnie nadrabiania kubki wstydu to jest to bardzo dobry pomysł na takie rzeczy bo np ja ostatnio dobrze się bawiłem grając drugi raz w max payne 3 z 6h a teraz już chyba 2 tydzien gram w tlou i mam tam 7h
Mam to samo.. ostatni singiel ktory przeszedlem w calosci to skyrim 12 lat temu. Po drodze gralem w jakies gta wiedzminy, red deady itp ale zadnego singla od czasu skyrima nie ukonczylem. Jedynie co mnie satysfakcjonuje to multi
Jak dla mnie 15-20 godzin, to w sam raz jak na grę
W przypadku otwartego świat, również uważam to za optymalną wartość.
@@StolarisGames ja np spedzilem w The Division 2 jakis miesiac mojego zycia 😊
Ja w red dead 2 pół roku na 84% 61 godzin
Coraz mniej klasycznych gier AAA single player, a coraz więcej gier z otwartym światem czy opartych na multi. Wydaje mi się, że niestety ten trend będzie się tylko pogłębiał. Gry kosztują więcej, a ich tworzenie ich jest znacznie bardziej czasochłonne. Z tego powodu tworzenie gier na 10-20 godzin jest totalnie nieopłacalne - lepiej zrobić produkt napuchnięty w rozciągacze na 40-100 godzin. Takie gry będą dłużej na językach graczy, a w przypadku konsol dłużej będą się imać rynku wtórnego. Firmy specjalizujące się w dobrych grach korytarzowych jak Guerrilla (seria Killzone porzucona na rzecz HZD, czy Insomniac ze swoimi Ratchetami na rzecz otwartego Spidermana). Nawet nowsze GoWy mają strukturę metroidvani, a najbliższe typowej korytarzowki gry Naughty od dawna eksperymentowały z bardziej obszernymi otwartymi lokacjami. Obecnie jedyną nadzieją są gry AA i Indie. :/
Jak chcesz wsiąknąć w grę, to do 50 godzin byloby ok, ale to co teraz wychodzi po 100+ to jakies absurdy
Wyświetlił mi się ten materiał na głównej, i obejrzałem całość :). Bardzo przyjemnie się ciebie słucha, ja osobiście jestem jeszcze 17-latkiem który ma dużo czasu na gry, a jedynym zmartwieniem, jest sprawdzian z fizyki. Ja preferuje dłuższe tytuły, jak np. wiedźmin i Cyber Punk, szczególnie takie z rozwojem postaci, ale jak mówisz w filmie, ja mam na nie czas, bo nie musze się martwić na ten moment, aż tak wieloma rzeczami, zapewne w porównaniu do ciebie to mam marginalne obowiązki. Ale lubię krótkie konkretne gry, bo np. wychowałem się na gothicu, wiedzminie 1 itd.
Nie powiedziałbym, że pierwszy Wiedźmin jest krótki i konkretny.
Gothic? Ta gra jest chyba starsza od Ciebie xD
No nic, ciekawe, mnie w młodym wieku pixeloza Tibii jakoś nie przekonywała.
17 lat i wychowałeś się na Gothicu? Szacuneczek :) Ja mam 2 x tyle i ta sama gra jako symbol dzieciństwa pod kątem cyfrowej rozrywki. W zasadzie parę zadań było w Gothicu, przynieś/zanieś a jednak nie wiem jak oni to zrobili, że cały czas czuło się przygodę i coś niezwykłego. Od początku do końca. Gothic to jedyna gra do której wielokrotnie wracałem i pomimo pewnych drewnianych rozwiązań zawsze mnie czymś zaskakiwała przy kolejnym podejściu.
@@tycjanjakubczyk Wiesz w 2014/15 nie miałem pc który uciąga najnowsze tytuły i grałem w starsze gry
Jak miałem 9/10 lat
Dobrze gada, polać chłopowi.
Twój punkt widzenia bardzo mocno pokrywa się z moim - i co widać w komentarzach innych ludzi również. Myślę też, że ważnym aspektem który skutecznie jest nas zniechęcić do ogrywania danej produkcji jest stopniowo zanikające poczucie immersji, czyli wczucia się w ogrywaną postać i otaczający nasz świat, kiedy wokół jesteśmy zalani znacznikami, znajdźkami i zadaniami typu wspomnianymi przez Ciebie w filmie (coś o marchewce to było chyba xd).
Z mojego przykładu chciałem przytoczyć niezbyt popularną grę Bionic Commando którą w przeciągu ostatnich 10 lat przeszedłem (ze szczerą ręką na sercu) z 15 razy co najmniej. Najpierw była płytka z CD-Action (sterowanie klawiaturą i myszką), a potem zakupione na Steam (i tu już z padem od Xboxa, gdzie gra domyślnie pod niego była projektowana). I prawdę mówiąc, gdy to piszę, to mam ochotę znowu ją pobrać, złapać za pada i pobujać się po zdewastowanym mieście z bioniczną ręką czując tą wolność w przemierzaniu lokacji. W kółko to samo, ale za każdym razem mam sporo frajdy, gdzie ostatnio ukończywszy Dying Light 2 po 70h wiem, że już tego kijem nie tknę.
Warta wspomnienia jest jeszcze trylogia Max Payne... ale tu już się nie będę rozpisywał, bo można solidne wypracowanie napisać na ten temat. :>
Dzięki za film, bardzo się utożsamiam z tym co powiedziałeś i życzę dużo subskrypcji!
Polać chłopowi... Jprdl
Mam to samo. Na początku kupowałem gry dodając do kupki, liczyłem, że za jakiś czas uda się je przejść. Niestety kupka ciągle rosła a czasu nie przybywa. Przestałem więc kupować długie gry...
Wciągnąłeś mnie swoim materiałem, co niestety z biegiem wieku i czasu już nurtują mnie "takie typu materiały" zostawiam Ci suba i czekam na więcej takich materiałów. Pozdrawiam Cię cieplutkko!
Dziękuję, miło mi.
Fragment o preferowaniu filmów nad serialami, oraz ubranie w słowy opinii na temat długich ale często pustych gier…jakbym słuchał swoich myśli. Origins splatynowałem, Odyssey porzuciłem po 1/3 fabuły a Valhali, mimo że umiejscowienie świata bardzo mi się spodobało, ze względu na czas jaki bym musiał zainwestować, nawet nie kupiłem. Świetny materiał. Pozdro
Sam preferuję seriale i uważam, że filmy to obecnie najgorsza platforma to opowiadania historii, ale długie gry męczą mnie coraz bardziej. Ogólnie lubię długie gry, ale nie kiedy wszystkie takie są. Obecnie rozpoczęcie jakiejś gry to miesiąc z życia i ledwo mam czas, by wracać do starszych gier co kiedyś często robiłem, bo prawie każdy tytuł dało się przejść w 1 - 2 tygodnie. Tak samo choć lubię długie filmy to nie chciałbym, by wszystkie trwały 3+ godzin.
Też denerwują mnie narzekanie twórców, że gry są coraz droższe i ich produkcja zajmuje coraz więcej czasu. Po co więc robią je w takim razie tak niepotrzebnie duże?
Wydaje mi się, że w obecnych czasach brakuje nam gier COOP, które zawsze dawały frajde, nawet jak były z niższej półki. Granie ze znajomym to coś innego, lepszego, dające przyjemność i satysfakcje z rozgrywki 2x bardziej, niż granie samemu. Przykładami mogą być gry typu Dying Light, Dead Island, Saints Row, Broforce, L4D2, a nawet Minecraft, które samemu nie chce się zbytnio grać, ale w COOP'ie jest przyjemniej, a przynajmniej ja tak to odczuwam. Nie ukrywam, że niektóre z tych tytułów ograłem też solo, ale zawsze jak się miało kogoś do gry to było jeszcze lepiej i śmieszniej przede wszystkim.
Jednym też z problemów może być to, że często gry, które mają duże premiery wychodzą niekompletne, pobugowane i ktoś płaci później przedpremierowo 300 zł i zostaje opluty przez wyskakujące okienka windowsowe z raportem błędu. Kiedyś takich rzeczy nie było, bo gry trafiały na półki sklepowe i o patchach mogliśmy zapomnieć i dzięki temu twórcy starali się bardziej i dopinali wszystko na ostatni guzik, a dziś twórcy mają wszystko w dupie, wystawiają grę niekompletną i zbijają pieniądze przez dłuższy okres, a potem łaskawie ją próbują naprawić. Nie twierdzę, że każde studio tak robi, ale znajdzie się takie studio, chociażby Rockstar Games, które do dziś nie potrafi naprawić GTA Trilogy, albo odwieczny problem cheaterów i długich loadingów w GTA Online, chociaż jak chcą to potrafią zrobić tytuł jak RDR1/2, które było świetną odskocznią od Gta i dobrze dopracowaną.
Kolejnym problemem są strzelanki, które z jednej strony są świetne, ale przez community są totalnie zepsute. Pamiętam czasy, jak za dzieciaka grałem w Battlefielda 2142, albo Bad Company 2 na online, to było coś niesamowitego i jarałem się jak głupi, ludzie byli mniej toksyczni, cieszyli się z gameplay'u i był swego rodzaju teamplay i taka immersja walki w boju, a nie jak obecne CoD'y, gdzie skaczesz jak małpa, recoilu brak itd.. Dziś te wszystkie Call of Duty, Battlefieldy, które są zapewne świetnymi produkcjami (chociaż ten Battlefield 2042 podobno ma wiele za uszami), zostały zepsute przez toksyczne community, które odbiera chęci do grania, bądź też spocuchów, którzy smurfują/cheatują, bądź też skaczą jak małpy. Nie mówię, że bycie dobrym to zła rzecz, ale czasem mam wrażenie, że ludzie zamiast cieszyć się gameplayem i grą, próbują na siłę tryhardować ile się da, aby tylko poczuć się najlepszym. Wiadomo, taka Liga, Valorant i CS to inna para obuwia, tam sprawa wygląda nieco inaczej, ale podobnie jak poprzednicy - community strasznie zabija te gry.
Odwiecznym problemem są DLCki/mikropłatności, które kiedyś potrafiłeś kupić do przykładowego Battlefielda Bad Company 2 dodatek Vietnam, który dodawał z tego co pamiętam 3/4 mapy, bronie i w ogóle inną otoczkę wojenną, tak dziś do Simsów kupujesz dodatki za ogromne pieniądze, gdzie masz zaledwie 3 nowe przedmioty...
Czasem mi się wydaje, że zamiast czekać na coraz to lepsze i różnorakie produkcje, to obecnie modlimy się, aby nie była gorsza od poprzedniej...Przykładowe NFS, które było świetną produkcją, ale niektóre części są totalnie słabe, albo odgrzewane, bądź robione na dużej inspiracji Forzy ( z tego co pamiętam to chyba NFS Payback był właśnie porównywany do gorszej wersji Forzy). Wcześniej wspomniany Battlefield, czyli ostatni 2042, który podobno jest totalnym gniotem, Hardline, które trochę zepsuło renomę itd.
Ciężkie czasy nastały cholibka, ale może dzięki właśnie takim filmikom, twórcy pójdą znów w jakieś retro/oldschool i znajdą się tytuły w przyszłych latach, które da się ograć nie na siłę, a z czystej chęci i ciekawości :D
Oj tak w takiego Coopa fabularnego popykać jest shtos.
Ja już dawno pogubiłem się w nowych tytułach, ponieważ z racji pracy tj. ograniczonej ilości czasu coraz bardziej, perspektywa 50-100h przy jakimś tytule to dla mnie abstrakcja. Rozumiem Twoje rozterki, ja już wypaliłem się sandboxami.
No i tutaj zgodzę się z Wiedźminem, Asassysnami (oddysey dalej nie ukończyłem, w sensie dodatku the fate of atlantis, chociaż mi się podobał bardziej niż origins). Ale sandbox, to moim zdaniem red dead redemption 2. Ogrywam ostatnio, mam już 70h, z czego 30% wątku głównego. I o ile jest tam powtarzalność, długość podróży konnych, itp tak sam świat, dziwaczność, sekrety, dialogi, muzyka... Dawno nie wciągnąłem się tak w grę, w która po prostu sobie gram po 10-11h. Tak mam dużo wolnego czasu, ale red dead praktycznie nie ma znaczników i dużo samemu trzeba odkryć, ale historia i świat jest dojrzały. Tak na szybko. Ale ja jestem właśnie fanem sandboxów. Lubię się bawić w grze, chłonąć ją. A multi hmm jedynie chyba BF I mi przypadł do gustu. Lubię w grach dobre historie i lore. A materiał całkiem spoko, a co do powtarzalności to far cry 5 ją trochę zmodyfikował i to jest moja ulubiona odsłona. Primal I 4 były dla mnie takie meh.
Od zawsze jestem fanem tych długich gier rpg itp, ale faktycznie od jakiegoś czasu zamiast nadrabiać stare tytuły, chyba od roku biorę się za rdr2, to wole pyknąć 2 gierki w lola i nie gram już więcej. Coś na rzeczy jest.
Oj nie wiesz co tracisz wspaniałą gra
Z wieloma rzeczami mogę się zgodzić. Zwłaszcza z argumentem, że z wiekiem - czasu na gry jest coraz mniej ze względu, nie tylko na brak czasu innymi zajęciami, ale również momentami braku chęci. Być może zależy to od wieku, a może nie.
Jednak mimo wszystko, wolałbym kupić grę, która jest długa. Nie patrząc na sam brak czasu, to jednak - wolę długą grę, do której się przywiąże, grę do której siądę po godzinach pracy, i się przy niej "odchamie", i przywiąże do ewentualnych postaci, i fabuły jaka została w grze zaimplementowana.
Mimo wszystko, w twoim filmie jest wiele mocnych argumentów z którymi się zgadzam - jednak trzeba też pamiętać jakie typy gier dla X ilości godzin się kupuję :D
Długie gry nie są problemem. Tak naprawdę wszystko zależy od podejścia. Jeśli będziesz biegał tylko od znacznika do znacznika mimowolnie i automatycznie to gra nie ma prawa Ci się nie znudzić po pewnym czasie. W otwartych światach właśnie ten błąd robią gracze najczęściej i w dużej mierze właśnie oni narzekają najbardziej. Tutaj chodzi o samą podróż między misjami. Staraj się samemu tworzyć własne historie poprzez eksplorację nie idąc jak ten przysłowiowy Janusz tylko za znacznikiem, a podróżując zwiedzając i odkrywając świat. Tak naprawdę misje powinny być tylko otoczką. Samo egzystowanie w tym świecie powinno Ci sprawiać frajdę. Jeśli ten element nie działa w grze z otwartym świecie dobrze to nie ma po co w nią grać tak naprawdę. Jest wiele tytułów, które robią to dobrze i jeszcze więcej, które robią to źle. Gry w otwartym świecie to nie są gry liniowe, a tego chciałaby obserwując internety większość graczy. To po prostu ich podejście jest złe nie sam produkcje deweloperów. Długość nigdy nie była problem, a sposób w jaki po prostu umilasz sobie zabawę. Nie bije tutaj do Ciebie, ale naszły mnie takie refleksje, bo wiele razy teraz ogląda się jakiegoś youtubera i już narzekania Boże znowu otwarty świat. Tym czasem nie gry są problemem, a ich podejście do nich powtórzę to kolejny raz. Reasumując długie gry w otwartym świecie są tak samo potrzebne jak krótkie liniowe przygody, czy to się komuś podoba, czy też nie. Sony jak dla mnie robią genialne otwarte światy i niech robią ich jak najwięcej, ale to prawda kiedyś byli o wiele bardzie różnorodni. Returnal był takim czymś, ale akurat to zupełnie nie moje klimaty. Tutaj chodzi o sprzedarz. Otwarte światy sprzedają się znacznie lepiej od gier liniowych co za tym idzie tego właśnie chcą gracze. Czyli sami nie wiedzą czego chcą? PS Valhalla jest genialną grą i nie słusznie hejtowaną za jej długość. Nie odczułem nawet minuty nudy podczas 190 h. Warunek konieczny to wszystko o czym napisałem.
Ciekawe przedstawienie tematu, Można dodać jeszcze coś, do czego wielu się nie przyzna. Czyli gry, których wielu nie przejdzie bez podpatrywania na RUclips, jak ktoś przeszedł daną sytuację. Np. gra A Plague Tale: Requiem. Super gra. Jednak chyba bije rekordy podpatrywania. Wielu się wycwani, że nie potrzebują. Ale jednak. Niejedni na RUclips nabili duże liczby oglądalności - na przechodzeniu gier. W czasach PS3 ani razu nic nie podpatrywałem. Teraz mogę o tym zapomnieć
Mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty, grałem w gry od roku 2000, zaczynając od takich gier jak np. GTA London, Fallout, Starcraft, Wolfenstein, Unreal Tournament 2000. Obecne formy komputerowej rozgrywki mnie męczą.
Ja w 100% się z tobą zgadzam. Może i bym lubił długie gry po 50 godzin ale zwyczajnie nie mam tyle czasu na ich przechodzenie i wolę pograć w bardziej liniową u krótszą grę i przejść ją całą.
Ja preferuje gry niezależne, bo są tanie, pixelart nie jest taki zły (czasem ładniejszy od niektórych gier AAA) oraz lubie patrzec na kratywność twórców niezaleznych i to jakie ciekawe nicodzinne historie potrafią ułożyć. Mnie sczerze męcza sandboxy ze stereotypowymi cwaniaczkami, mentorami, ładnymi paniami i innymi złolami.
To oczywiście moje zdanie i jeśli ktos lubi takie gry to nic nie szkodzi
Najzwyczajniej w świecie brakuje dobrych gier liniowych ilościowo. Owszem, istnieją ale jest ich coraz mniej z roku na rok. Można też aspekty liniowe i otwartego świata połączyć jak w god of war: ragnarok który miał super otwarty świat ale nie musiało się go w ogóle zwiedzać i nie czuło się takiego przymusu zwyczajnie przechodząc świetna przygodę w linii
Ostatnio podobne miałem myśli co do gier do których trzeba przysiąść bo kompletnie straciłem zapał do grania. Z takiego braku motywacji, znalazłem sposób by się od czasu do czasu zebrać i zagrać porządnie a to dzięki temu, że zanim w ogóle siądę, to stawiam sobie jakieś pewne cele które chciałbym zrealizować i oczekuje od rozgrywki, czyli np. Zrobienie paru pobocznych misji + główne na w sumie +- 3h grania i wyłączam. Na następny raz zakładam sobie, że dobije do jakiegoś lvla i starczy. Jak jakaś gra z użyciem broni i walka wręcz czy skradanie, to ustalam sobie ze zabójstwa po cichu tylko robie i tak sobie gram dając sobie jakieś wyzwania.
Nie skupiam się za bardzo na tym ze czasem jest monotonnie albo misje płytkie, a raczej znajduje w rozgrywce sobie pewną rywalizację i potem czuć te satysfakcję że zrobiłem co chciałem w danej sesji grania, na którą poświęciłem swój czas.
Nietrudno się nie zgodzić. Zostawiam łapkę w górę ;)
Dziękuję ❤️
Polecam się przekonać do VR bo tam mamy właśnie masę gier liniowych ale z dość interesującą rozgrywką, gry nie są tam zbyt długie (i dobrze)
Wbiłem z ciekawości bo też ostatnio mam wrażenie ogrywając w końcu wszystkie większe tytuły jakie wychodzą i połowę z nich finalnie rzucam po połowie najczęściej właśnie ze znurzenia powtarzalnymi mechanikami i poczuciem, że fabuła jest niepotrzebnie przeciągana. Co do filmów i seriali, których też bardzo dużo konsumuje i zauważyłem tendencje do przenoszenia się na seriale bo jest to ewidentnie prostsza forma, która bardziej zapada w pamięci i przyciąga widzów, pozwala nam się bardziej zżyć z bohaterami (trochę jak sandboxy w grach) co doprowadziło do tego, że są wypełnione generyczną i niepotrzebną treścią przeciągającą tylko większość odcinków, w których najczęściej coś ciekawego dzieje się dopiero na koniec żeby wprost nawet się z tym nie kryjąc zachęcić do obejrzenia kolejnego odcinka. Wielu takim serialom, które zapowiadały się ciekawie dałem ostatnio szansę, ale jak już w 1-2 odcinku zauważyłem tą mechanikę to dawałem sobie spokój.
Problem jest taki że jak już gra ma być długa to najczęściej okazuje się że sama fabuła na początku i na końcu może jest dobra ale przez cały okres midgameu nie za dużo się dzieje
A ja paradoksalnie w życiu dorosłym (obecnie mam 27 lat) mam więcej czasu dla siebie niż w szkole czy na studiach. Udało mi się przez kilka lat zdobyć duże oszczędności, a teraz mam dobrą stawkę godzinową, przez co pracuję mniej godzin w miesiącu, a mimo to wolę krótsze gierki.
Zgadzam się w 100% nie byłem w stanie nawet przejść najnowszego Assasina do końca, kupiłem nawet dodatek. Miałem wrażenie że wszystko jest takie same, a questy nie dawały mi żadnej satysfakcji. W pewnym momencie gry było tego po prostu za dużo.
Ostatnią grą którą zagrałem z przyjemnością DLA FABUŁY (choć szczerze z reguły nie zwracam na nią uwagi), to Mafia 2.
Przed tym, było GTA V.
A jeszcze wcześniej - tak mi się wydaje, że wcześniej- The Last of Us na PS3, które przechodziłem 3 razy pod rząd (!)
Dzisiaj to jest jakiś dramat. Nastawienie na zysk, pełno błędów, kiepskie dialogi, tysiąc fix patchy do cut scenek. Nie jestem zadowolony.
Aktualnie mówienie że Microsoft nie ma różnorodnych gier jest srogim niedopatrzeniem. Tak z pamięci wymienię choćby Grounded, Age of Empires, Ori, Gears Tactics (genialna turówka), High on Life, Pentiment, Psychonauts 2 czy Scorn. Pewnie znalazło by się coś jeszcze. Zaraz wychodzi Starfield, Redfall a brat już czeka na Minecraft legends. Także aktualnie Xbox stoi różnorodnością, nie jak za czasów środka generacji Xone które były wspomniane w odcinku. A no i jeszcze gry day one w GP które nie są exami ale na ps/pc trzeba za nie płacić pełna cenę. Np. Plague tale Requiem, Monster Hunter Rise, stare Persony czy The Outer Worlds. Na tą generację przeszedłem na Xboxa i nie żałuję. Pewnie kiedyś kupię PS5. Ale na razie uważam że nie powinno się mówić o braku gier i braku różnorodności na Xboxie.
Mam ten sam problem. Duzo mniej czasu niż kiedys jak sie chodzilo do szkoly. A z miłą chęcią bym pograł w Valhalle bo Assassin's Creed to jedna z moich ulubionych growych serii. Przemęczyłem jakieś 20h i od 2 lat gra nie odpalana. Za dużo powtarzalności. Takich gier mam znacznie więcej bo jak sam powiedzialeś kupno gier to teraz nie problem, gorzej z czasem. I mnie męczą co raz większe światy w grach. Co za dużo to niezdrowo.
Po dwóch latach przeszłam assasin creed valhalla. Jestem z siebie dumna
ASO był przegięciem dla mnie a co dopiero valhalla. Nawet do niej nie podchodzę 😂
A co z wszystkimi DLC?
@Michał Smarzewski no to jest znacznie lepszy od Skyrim mod - Enderal
@Michał Smarzewski Ja nie miałem takich skojarzeń. Ale dla mnie cudo, jedna z najlepszych gier RPG jakie grałem
o kurde dawno nie widzialem Twojego kanalu, i ta charakterystyczna muzyczka w tle hah pozdro :D
Jest tego tyle, że mi odwaliło w czasie Covida jak babie w Butiku, nie wiedziałem w czym wybierać... . Dobrze, że to przeszło i mam super tytuły... .
Fajnie że wyraziłeś swoją opinię, ja osobiście kompletnie ignoruję gry krótkie więc mi aktualny stan odpowiada, tak jak większości młodych zapaleńców
Twórcy na pewno nie robią tego przypadkowo i widzą gdzie jest pieniądz
Fajny materiał
dla mnie Valhalla była za dluga przez co jej nie przeszedlem, ale w sumie jakby dac sobie spokój z misjami pobocznymi i pytajnikami to pewnie jakos bym ją skonczyl, a tak to stanelo na 60h i mam dosc... Co do Wiedzmina to mialem niedosyt nawet co do długości gry, a Cyberpunk dla mnie byl za krótki min o 10h. RDR2 meczylem rok, ale jak juz przysiadlem tak porządnie to wciagnela mnie tak ze zrobilem ponad polowe gry w tydzien... Problemy z czasem mam podobne jak ty, tyle ze mam gospodarstwo rolne, ojca z kulami po operacji, dlatego sam musze wszystko robic, dochodzi jeszcze zona i dziecko roczne... Kradne po kilka godzin na tydzien. No ale dodam jeszcze ze lubie strzelanki sieciowe typu Battlefield i sciagalki typu F1 czy Forza Harizon, w ktore mi latwiej stracic np 2godziny niz w grze AA z fabułą.
oj tak byczq +1, jak ja się z tobą zgadzam.
ostatnio gra która mnie wciągnęła było Atomick Heart i w takim kierunku powinny iść gry.
Potrzeba więcej tytułów, które nie męczą wielkością.
Kiedyś myślałem, że to już TEN moment, aż odkryłem Streets Of Rogue - krótka, potężnie regrywalna, mimo splatynowania wciąż przyciągająca mnie do siebie produkcja, po prostu perfekcyjna 8)
Dokładnie! Ostatnią grą fabularną w którą się mocno zagrywałam był Stray. A tak to przeważnie ogrywam gry multiplayer bez fabuły, umiejscowioną w w trybach single, lub podawaną w inny sposób jak chociażby w Leage of Legends. No i tak wygląda moje granie od ładnych paru lat. Cały czas próbuję się zabrać za nadrobienie Red Dead Redemption 2, ale ogrom tego świata, w mojej obecnej sytuacji, jest przytłaczający.
U mnie w przypadku RDR2 problemem jest nie tylko sama długość gry, ale też jej powolne tempo. Może i to jest bardziej realistyczne, ale tempo schodzenia z konia, otwierania drzwi czy poruszania się po obozie, to moim zdaniem dramat.
@@StolarisGames A mnie to tempo gry w rdr właśnie urzekło,i było idealne.A co do długości, to była wg. mnie w sam raz.
@@StolarisGames O to włąśnie chodzi żebyś słuchał wtedy rozmów, piosenek przy ognisku itp To nie jest rpg, ja to uwielbiam i jest to coś innego
Problem jest też taki, że zdecydowana większość gier AAA to jest ten sam format gier: przede wszystkim TPP, ew. FPP. Otwarty, lub prawie otwarty świat. Crafting, rozwijanie postaci, ulepszanie broni, czy ekwipunku, znajdźki.
To co się zmienia to świat, postacie i na jaki akcent główny stawia gra - czy ma być to głównie skradanka, strzelanka, ścigałka itd.
To powoduje, że de facto gramy niemalże w te same gry, tylko trochę inaczej.
Stare gry nie są koniecznie lepsze. Uważamy je za lepsze, bo one dostarczały nam "nowych" doświadczeń. Próbowały czegoś nowego, inaczej, dużo bardziej eksperymentowały. Jak dostałem kiedyś na urodziny Amigę 500 z kartonem gier, to odpalając je każda jedna była zupełnie inna niż poprzednie. Jeżeli nudziła mi się gra, to nudził mi się konkretny model rozgrywki. Dzisiaj jeżeli znudzi mi się Assassin Creed to automatycznie nudzi mi się 50% innych gier, które choć trochę go przypominają.
Nie oszukujmy się - im starszy gracz tym mniej czasu na grę :) Problemem są też gry online które coraz częściej w tzw. rankedach zmuszają nas do wielogodzinnej rozgrywki a tymczasem pracując na pełny etat, mając rodzinę czas gracza takiego zaczyna się od 21 i trwa zwykle do 3-5h :) Co zrobią twórcy gier czas pokażę ale problem jest widoczny
Osobiście uważam, że gry DO 40,50 godzin fabuły są w zupełności wystarczające, oczywiście z możliwością przejścia misji pobocznych dla osób, które mają czas i możliwość posiedzieć przy danym tytule dłużej jak np młodzież. Przez brak czasu na gry fabularne wolę odpalić gry typu multiplayer jak np BF2042 co nie zmienia faktu, ze zdążają się i dni, gdzie ostatnio jak za starych czasów sięgam po coś fabularnego, dlatego patrząc z perspektywy natłoku obowiązków 40,50 godzin to maksymalny czas na dany tytuł. Nie chciałbym dać za grę ponad 100zł, czy nawet nieco wyższą kwotę za 10,15 godzin grania.
Popieram to co mówisz w materiale. Ja ostatnimi czasy nie jestem w stanie przejść gry do końca ponieważ są za długie i przyjemność grania w grę traci się w połowie gry gdzie już któryś raz z kolei robi się to samo bądź bardzo podobne czynności.
Super filmik zwięzły, dobrze opracowany temat
Jakby się tak zastanowić, to ciężko się nie zgodzić. Odkąd zacząłem pracować, studiować, nie mam czasu na długie gry. Najzwyczajniej dla kogoś, kto gra ciągle, taka gierka jest spoko, ale w momencie, gdy na granie mam jakieś 5h tygodniowo, to w końcu zapomnę fabuły, albo wgl stracę ochotę na dany tytuł, to tak jakby film oglądać partiami, 15 minut dzisiaj, 15 jutro, w końcu nie chce się już tego filmu kończyć. I tak samo ogrywam swoją kupkę wstydu. Choć są współczesne gry, które idealnie pasują do mojego trybu pracy, czy generalnie, planu dnia. Np Hitman, świetna gra pod tym względem, że jeden etap zajmuje mi około 15-20 minut, lubię sobie rozkminić, jak podejść do danej misji i jest to idealny czas, żeby dla odprężenia pyknąć sobie w przerwie od pracy. Ostatnio przypomniałem sobie Max Payne'a i też jest to świetny tytuł, bo przez liniową fabułę i podzielenie na rozdziały nie muszę kończyć zabawy w środku akcji, tylko mogę domknąć rozdział i wrócić do obowiązków.
Ilość gier i ich długość jest napewno świetną sprawą dla osób, które po prostu mają czas i pieniądze na gry. Ja niestety, jak teraz już mam pieniądze na gry, to nie mam na nie czasu
No siema. 33 lvl here, PC 5800X3D, 32GB ram, RTX3090, do tego Switch, Xbox Series X, w szafie WII. Kasa na sprzęt i gry jest, czasu kufa nie ma xD W Shadow of Tomb Raider zaczynałem grać na 980Ti, potem było 3060Ti, teraz jest 3090 :D Aczkolwiek, ostatnio wciągnął mnie Hogwarts Legacy, przegrane jakieś 37h, no i przeszedłem dosłownie w tydzień Uncharted 4. Tak więc jednak IMO jeśli fabuła jest wciągająca to człowiek ma chęć, żeby przysiąść. Z drugiej strony tak jak pisałeś - tam są też etapy. Hitman to w ogóle był dla mnie majstersztyk : ) Tam to nawet parę razy daną misję grałem, żeby zrobić zabójstwa innymi sposobami. A z tym przypominaniem długich gier to też racja - co odpalam jakąś gierkę, w którą ostatni raz grałem msc albo więcej temu to parę minut zajmuje ogarnięcie controlsów itd. RDR2 dalej czeka na ukończenie - głównie z dwóch powodów - nie ma tego co odpalać na 1-2h, a jak już odpalę to mija 1-2 msc od ostatniego i trzeba się znowu wczuć w grę.
Kurde. Dzięki tobie zrozumiałem w końcu trzemy mam masę ogromnych gier a w nie nie gram po dniu lub dwóch
Śmieszna sprawa, że akurat teraz mi się pojawił w polecanych ten filmik.
Skończyłem AC Odyssey w jakieś 50h i pod koniec gry już mi się niedobrze robiło jak o niej myślałem, ale chciałem dociągnąć do końca.
Po tym siadłem i przeszedłem Wiedźmina 3. Po prostu byłem oszołomiony jak duża różnica jest pomiędzy tymi dwoma grami na korzyść Wieśka. Skończyłem go w 30h i to było fantastycznie spędzony czas, gdzie przez ani chwilę się nie nudziłem.
Z AC Odyssey prawie nic nie pamiętam, część dialogów, szczególnie w questach pobocznych, po prostu skipowałem bo nie miały żadnego znaczenia. Ciągle robiło się to samo a tło fabularne nie miało znaczenia, bo nie budowało świata w żaden znaczący sposób.
Natomiast w Wiedźminie, pomimo że gameplay nie jest jakiś wybitnie zróżnicowany, to tło fabularne i pretekst do robienia questów dawały niesamowitą przyjemność. Każdy głupi side quest jest tak dobrze zrobiony, że ciężko go zapomnieć. Postacie są tak dobrze napisane, że ma się ochotę z nimi rozmawiać, poznawać je i otaczający bohatera świat.
Ja zaś całe dzieciństwo (doczesne) spędziłem na grach sieciowych, a z pewnością unikałem single. Skończyło to się tak że po popełnianiu błędnego koła szukania "tej" gry przez kilka lat. Po prostu wyjebałem aktywne uczestniczenie gier w moim życiu, i każdemu to życzę.
Ostatnio miałem trochę czasu i kupiłem Hogwarts Legacy, pograłem 30 godzin i nie udało mi się w tym czasie jeszcze skończyć gry. Niestety wróciła praca inne obowiązki i chęci do gry zniknęły. Chętnie bym pograł w różne gry ale zwyczajnie nie mam czasu aby poświęcić 30-50 godzin na ukończenie gry. Myślę, że częściej był sięgał po tytuły jak by były krótsze i w kilka godzin udało by je się ukończyć a zarazem nie miały by dziesiątki questów bitych na jedno kopyto
to nie jest problem, że gry są za długie, tylko fakt, że my się starzejemy. Gdy byłem gówniakiem i nie robiłem nic, to szlag mnie trafiał, że w takim Gothicu, Wiedźminie 1, Mass Effect 2 nie można wyjść dalej, polatać po pustej mapie, poczuć ogrom tych światów. A teraz gdy pracuję i nie mam czasu, to szkoda mi siadać wieczorem na godzinę, bo wiem, że nic w grze nie zdążę zrobić. I tak mam na dysku 700 GB gier, w tym najnowsze tytuły i na ukończenie (bo przeszedłem ok 70-90%) czekają Biomutant, Horizon Zero Dawn, Cyberpunk 2077, Dying Light 2, AC: Valhalla (nie wspominając tego, że nie przeszedłem poprzedniej części), Death Stranding, Hogwarts Legacy i Ghost Recon Breakpoint. To jest zestaw ikon z mojego pulpitu. Pewnie to wszystko skończę w okolicach 2026 roku...
Starzejemy = mamy mniej czasu na gry, są inne ciekawsze formy zajęcia wolnego czasu albo po prostu nie ma się siły na granie ;) I mam dosłownie tak samo jak ty, jak mam 1-2h wolnego wieczorem to większej gry nie odpalam, bo zaraz trzeba będzie wyłączać, a nic się w niej nie zrobi w tym czasie. Ostatnio skończyłem Uncharted 4 na PC - no kurde, super giera. Inna sprawa, że w weekend zamiast grać to wolę wyjść na zewnątrz, zrobić grilla, pochillować, wyjść z żoną do knajpy na jakieś dobre żarcie czy gdzieś pojechać na wycieczkę. Za dzieciaka było mniej opcji to się grało ;) A jak czasami po robocie człowiek jest wywalony to ma siłę tylko na odpalenie czegoś na TV i tyle. U mnie czeka AC Oddysey, Valhalla (kupiona, nie odpalona), Horizon ZD (20% jakoś ograne), CP 2077, God of War, Hogwarts Legacy (tutaj mam jakieś 50% zrobione).
Mam tak samo - graczem jestem już od 30+ lat. Ograłem ogromną ilość tytułów, niektóre gry trwale wryły się w moją pamięć i sprawiły, że stałem się innym człowiekiem vide Final Fantasy VII i nauka angielskiego ze słownika 850+ stron bo nie ogarniałem w ogóle jako 9 latek ocb w tej grze. Problem w tym, że od pewnego czasu widzę, że gry nie sprawiają mi już w ogóle przyjemności. Nie cieszę odkrywaniem nowej gry bo mam wrażenie, że wszystko jest robione na jedno kopyto - sytuację ratują tutaj gry Indie pod warunkiem poprawnego zaprogramowania jakiejś nietypowej mechaniki lub kilku takich mechanik. Ogólnie mam wrażenie, że to wszystko zmieniło się po wymaksowaniu Wieśka 3 z dodatkami w 2020 roku. Po jego skończeniu autentycznie z pół roku nie grałem w żadną grę dłużej niż kilka godzin, nawet Elden Ring nie zrobił na mnie jakiegoś super wow wrażenia... Naprawdę zacząłem podejrzewać u siebie jakąś depresję ale zalew tego sandboxowego szamba spowodował, że wszystkie gry są jakieś takie bez duszy. Gry są po to żeby dostawać te strzały dopaminy, u mnie niestety tego już nie ma - dlatego wróciłem do swojej starej miłości z czasów nastoletności czyli motocykli a dokładniej enduro :D Znowu jest pięknie :D
Świetny materiał 🔥
Dziękuję ❤️
Ja z czasem mam trochę jak Ty. Ale większy problem mam z tym jak teraz gry wyglądają. No nawet taki Spiderman - super gra. Ale no... Żeby odblokować jakiś fajny strój, trochę ulepszyć gadżety trzeba robić jakieś chore wyzwania x16 czy 17 razy... I cała fabuła się rozłazi.. Komu to test potrzebne. Po prostu tracę po jakimś czasie ochotę na granie. W takim razie wolę jednak poczytać książkę
Jak dla mnie, to dużym znaczeniem też jest problem "kontynuacji" grania w daną grę, jeśli nie zapamiętałem mapy bądź co robiłem w danym momencie gry i punkty zapisu nie pozwalają kontynuować tam gdzie skończyłem to skutecznie zniechęca jak muszę od nowa wykonać daną sekwencję. Zauważyłem u siebie że zamiast zacząć nową grę z fabułą to wolę zagrać szybki mecz w np. apex legends lub krótką serię pocąc się w beat saber gdzie mająć mod na customowe utwory gra nigdy się nie kończy i szybkie misje w warframe.
Jakbym miał wymienić jakie gry z fabułą ostatnimi czasy skończyłem to w sumie lista byłaby dość krótka:
death stranding, the last of us 2, hi fi rush, life is strange 2
co jak na moją kupkę wstydu steam (1229 gier) jest słabym wynikiem bo widząc ile niektóre gry zajmują czasu na przejście to po paru godzinach odechciewa się grać.
Chociaż tyle dobrze że są strony typu humblebundle czy też usługi jak gamepass i można tanio wypróbować gry, przy niektórych mocno bym żałował jakbym wydał pełną cenę, szkoda że się odchodzi od wersji demo.
Steam teraz wprowadza niejako wersje demo. Gry będą za darmo do zaciągnięcia i będziesz miał 1,5h gry. Po tym czasie albo kupisz albo uninstall ;)
Ja bardzo chciał bym zacząć nadrabiać strategie ale mimo wszystko to też są gry na dziesiątki godzin. Kampania plus potyczki czy to z SI czy też przez sieć mogą trochę czasu zabrać, a i granie na spokojnie w taką cywilizacje to często zabawa na kilka godzin.
Zbijam wirtualną piątkę. To gatunek, który przez lata pomijaniem, a który to wydaje mi się być potencjalnie bardzo ciekawy. Tyle tylko, że ciężko mi znaleźć na to czas 😅
Mnie, jako fana gier Jet Set Radio, bardzo przykuło zdanie o braku różnorodności postaci od Microsoftu, ale to już kwestia sentymentów 😅 Over all niestety muszę się zgodzić, że wiele gier AAA z dzisiejszych czasów jest za dlugich i nie oferujących wystarczającej nagrody za dalszy progress. Mam też przez to uprzedzenia co do brania się za tytuły fabularne. Ostatni większy tytuł fabularny, który ograłem to Hi-Fi Rush, ale ta gra bardzo się wyróżnia na tle gier AAA, co z jednej strony mnie cieszy bo bawiłem się świetnie przy takiej mieszance gatunków, z drugiej strony jest to bardzo smutne i rozczarowujące, że inne wielkie studia nie kończą nawet swoich gier na premierę, więc nie ma nawet mowy o oryginalności czy świeżości 😢
Wykluczyłem gry w kórych jest broń oraz gry w których główną postacią jest samochód. Ciekawostka, że dopiero po tej zmianie zaczynam poznawać najlepsze gry w jakie przyszło mi kiedykolwiek grać
Myślałem ze tylko ja mam dosyć powtarzalnych sandboxów na 100 godzin. Far Cry 6 skończyłem ale tak jak wspomniałeś, pod koniec czułem już wielkie zmęczenie czego nie miałem przy poprzednich częściach, AC Origins skończyłem z przyjemnością gdzie takie Odyssey z generycznymi zadaniami i ogromną mapa porzuciłem w trakcie. Obecnie ogrywam RE 4 Remake w którego gra mi się świetnie właśnie dlatego ze cały czas jestem czymś zaskakiwany i odkrywam nową zawartość a przy tym nie jest to gra przesadnie długa chociaż i tak gram już jakiś tydzień a jestem dopiero w zamku mimo ze są osoby które skończyły gierkę w 2 dni albo nawet szybciej. Jest tyle gier do ogrania a czasu mało więc nie chce go poświęcać na 100 h gry którą można by zamknąć w 2/4 tego czasu ale jest sztucznie rozwleczona.
Tak jak powiedziałeś są gry bardzo długie ale które sprawiły mi przyjemność jak Wiedźmin 3 czy Mass Effect.
dla mnie na odwrot Odyssey mialo ciakawsze poboczne bo w Origins to juz zupelnie przyjmij zadanie- idz w miejsce- zabij wrogow-odbierz nagrode
@@damianlom835w odysseyu to samo XD
Mnie też ciekawi temat: dlaczego nie gramy w gry długo. Tzn mamy jakąś dobrą grę, dlaczego ona po jakimś czasie umiera? Czy np 4 lata dla gry to dużo? Dlaczego nie wspiera się działających gier tylko wypuszcza nowe? Dlaczego w "stare" gry grają tylko starzy wyjadacze, jak przychodzi młody to nie ma szans na sensowną grę.
Lubię dobre sandboxy, ale rozmiar tych gier czasem rzeczywiście przytłacza, zwłaszcza kiedy nie ma się wiele czasu na granie. A tytułów wybitnych, w których cieszy niemal każda minuta (jak Wiedźmin 3, RDR2 czy GTA) jest niewiele. Przeważają gry, które po kilkunastu godzinach zaczynają solidnie nużyć. Przy czym to nie zawsze bolączka nowych tytułów. Teraz właśnie "wpakowałem" się w Fallouta 4. Kupiłem za kilkadziesiąt złotych na przecenie w Playstation Store i gram w to już prawie miesiąc, a końca nadal nie widać :)
Pamiętam jak jarałem się Assassynem jedynką., dwójką i brotherhoodem. Parę razy je przeszedłem. A teraz to nawet nie chcę mi się przechodzić nowych produkcji. Tyle mam gier a nie ma w co grać xd Lecz może przyczyną jest też to że po prostu wolę grać multiplayery bo gracze są większym wyzwaniem niż boty. Może jak wyjdzie AC Mirage to się zajaram ponownie. Pozdro :)
Dlatego, ze wtedy to było cos nowego, dziś jest powtarzalne.
Poza tym gry przez swoja długośc powodują, ze krecisz sie po jednym miejscu/mieście - jak przez 20 godzin zwiedzasz ciągle Egipt czy jedno miasto, to ci sie to w końcu nudzi.
Dlatego, jeśli gry maja byćdługie to musza gracza przenosić w odmienne miejsca - 5 godzin przygód w jednym miejscu (dajmy na to Kair), następne kilka w zupełnie odmiennym (gdzieś w Indiach), itp.
Wtedy to tak nie znudzi.
Prosta zależność. Dopóki ludzie w dalszym ciągu wspierają swoim portfelem takie projekty obojętnie z jakich pobudek - ciekawości, sentymentu etc. to rynek w takie rozwleczone sandboxy lub ich kopie będzie podążał. Można to zmienić w prosty sposób, po prostu tego nie wspierając. Dla takiej gry również jesteśmy produktem, więc im dłużej nas zatrzyma w swoim świecie tym lepiej.
Ten film to jest 1:1 co dzisiaj myślę o grach
Pocieszeniem jest to że nie tylko ja mam te odczucia wlasnje w punkt trafiłeś zgadzam się z tym przez te za długie tytuły jak farcry ostatnie brak jest tego rajca myślałem że to z wiekiem przychodzi 🙂pozdro ✋️👍
Ja myślę, że gry są po prostu mało emocjonujące. Wszystko to wygląda tak samo jak kiedyś (mniej ostre ekrany z większymi pixelami nie raziły rozmyciem tak jak puszczanie starych gier na nowym sprzęcie). Gra się w tę gry tak samo, tak samo trzeba kucnąć za przeszkodą i strzelać do NPC, który stoi w miejscu.
Tam się nic nie zmienia. Nie ma nic ekscytującego.
Gry mogą być bardzo długie i to nawet duży plus o ile się je zaprojektuje z głową.
bardzo ciekawy odcinek polecam 😃
Wydaje mi się też że starsze gry typu far cry 3 miały fajne misje gdzie ciągle coś się działo a w najnowszych produkcjach potrafią znaleźć się misje które polegają na samej rozmowie. Natomiast far cry 6 było takim wyjątkiem który ukończyłem w całości nie nudząc się przy tym. Tak czy inaczej fajny materiał.
Zgadzam się z tobą, z czasem gry zaczęły być robione w lata zamiast roku czy coś, a mimo że niby ciekawsze to mniej zawartości, dlatego po raz 15 zagram w kampanie CoD Black Ops 2 niż po raz 3 przejde kampanie najnowszego CoD'a. Stare gry były mniejsze, ale bardziej żywe, a nowe gry są absolutnie ogromne i puste, np. sandboxy już mnie denerwują, bo nie po to płace po 300zł za grę tylko po to żebym sam miał sobie tworzyć zadania, dlatego mimo że kocham to jak się jeździ w takim DIRT Rally 2.0 czy Richard Burns' Rally, ale nie znosze tego że sam musze sobie tworzyć cele, może jestem w tym sam, ale spędzanie czasu na osiągnięcie czegoś jest lepsze niż samo osiągnięcie tego czegoś.
Valhalla leży w kolekcji ruszona dosłownie na dwie godziny. Za to niedawno ograłem sobie Tlou part 1. Zgadzam się w 100% z merytoryką odcinka. Pozdro 👋🏻
Czyli nie jestem sam. A już myślałem, że starość mnie dopadła skoro przestaję odczuwać radość z gier tak jak wtedy gdy miałem naście lat. W ostatnim czasie ogrywam sobie moją kupkę wstydu. Jest na niej sporo gier AAA z ostatnich kilku lat. Z większością tych gier mam dokładnie taki problem że po 20-30 godzinach grania nie mogę się doczekać jak wreszcie dojdę do końca. Mam taki "zły" nawyk że lubię kończyć wszystkie misje, dotknąć każdego typu zadania i najlepiej ukończyć grę na 100%. Oczywiście to ostatnie jest teraz dla mnie nie realne. Jako, że czas na granie mam w ciągu tygodnia mocno ograniczony spędzam kilka tygodni przy jednym tytule nawet nie chce myśleć ile musiałbym poświęć czasu na ogranie na 100% któregoś z asasynów. Obecne gry są zdecydowanie zbyt rozbudowane i zbyt powtarzalne. Czasem wolę sobie zagrać w jakąś platformówkę na 5-10 godzin niż popularne tytuły AAA. Wygląda na to, że gry stały się nudne :(
zrezygnowalem z crysisa 2 ktory bardzo mi sie na początku spodobał, bo gralem w niego juz dlugo a dowiedziałem się że to 7% fabuły zrobilem. dead island 1 tez naprawdę długo wytrzymałem bo giera jest przyjemna i fajnie jest mapa zrobiona ale nie muszę mówić czemu przestalem
4:29 i w tm zdaniu można by również zamknąć ten film a nie robić go takiej dlugości.
Mamy już swoje lata, zaczęliśmy bardziej szanować czas i jeżeli już mamy poświęcać go na pixele to chcemy czegoś wielkiego, ale również, już mało co nas zaskakuje.
Pytanie tylko dlaczego wolimy przechoodzić odświeżony remake gry którą już przeszliśmy, niż robić aktywności w nowej grze ?
No i dlaczego GTA V wciąż bije rekordy popularności i nikt nie próbuje z tą serią konkurować ?
GTA V bije rekordy popularności ze względu na bezkonkurencyjny multiplayer. Widać to po statystykach, z których wprost wynika, że masa ludzi skończyła przygodę z singlem po kilku godzinach, nie dochodząc nawet do połowy gry.
Natomiast brak konkurencji wynika z gigantycznego budżetu Rockstar-a, a mało kogo stać na takie ryzyko. W tym przypadku, bardzo dużo daje rozpoznawalna marka. Nawet jeśli gra jest średnia, ale ma w tytule "GTA" to dobrze się sprzeda. W przypadku nowego IP takiej pewności nie ma, a koszt stworzenia podobnej klasy produkcji to setki milionów (mówi się, że budżet GTA VI już przekroczył miliard dolarów).
Dlatego jeśli jakaś firma w stylu Ubisoft-u czy EA ma do wyboru:
1. Za te same pieniądze zrobić kilka gier, które zwrócą się finansowo (nawet jeśli jedna czy dwie, z powiedzmy, siedmiu nie będzie sukcesem).
2. Wpakować równowartość kilku budżetów w jeden tytuł i konkurować z GTA.
To żaden rozsądny księgowy nie wybierze opcji drugiej, zwykła chłodna kalkulacja. Robienie gier to przede wszystkim biznes, w przypadku którego, liczy się ocena ryzyka.
Co do pizzy, idealne porównanie
Ja osobiście uwielbiam każdy rodzaj gier, gry sandbox, strzelanki, albo z typowo fabułą na 3-5h. Gry sandbox niemające konkretnego celu sprawiają mi frajdy na setki godzin, robię to co chce, a gdy mi się znudzi to po prostu wyłączę a i tak powrócę do niej po kilku dniach, albo kiedy najdzie mnie na nią ochota. Osobiście byłem gigantycznie zajarany Dying Light 2, kupiłem od razu po premierze za 200zł, przeszedłem w 20h i to tyle, nigdy więcej już nie odpaliłem. Strzelanki multiplayer jak to strzelanki, pogram sobie, postrzelam się, ale bez znajomych potrafią mi się szybko znudzić. Dzisiejsze gry to nie to samo co kiedyś, w minecrafta jako dzieciak potrafiłem grać po 18h dziennie przez tydzień i mi się nie nudziło, teraz to jedynie wracam do tej gry w święta tak z sentymentu. Dużo gier, które kiedyś uwielbiałem zostały "zniszczone" (zależy jak kto na to patrzy) przez update'y, często gry nie wyglądają tak jak kiedyś i mnie do siebie zniechęcają, a często robione są ze względu na to, aby jak najdłużej "przetrwały"
Ja mam to samo. Istnieją dla mnie 2 gry. Lubię je bo gram w nie dość dobrze, a poza tym mogę grać z ludźmi. Nie fascnują mnie już gry w których przechodzi się poszczególne etapy, poziomy... Zanim się nauczę gra idzie do usunięcia. Rainbow Six - 3000 h i Minecraft Vault Hunters - obecnie również 3000 h. Nie wiem czy dotknę jeszcze jakichś nowych gier...
Mam tak samo ponad 800 gier na steam + duża ilość gier na konsole zacznę grać max 2h i nie kończę gry. Jedynym wyjątkiem są bardzo dobrze dopracowane gry takie jak RDR 1 oraz 2 God of war wszystkie i Spider-Man czyli gry takie z wciągającą fabułą czy dobrym otwartym światem. Większość czasu i tak gram w gry online męczę np. taką fife 23 już mam 760h xD od premiery czy cs go i wolę też oglądać jak inni grają. Być może niektórzy wolą gry fps online niż gry fabularne i wolą oglądać u kogoś.
Świetny film. Ja akurat jestem osobą która nigdy za bardzo nie lubiła single-playera szczególnie tych nowszych tytułów. Od zawsze były dla mnie zbyt nużące i najzwyczajniej w świecie nudne, choć było kilka wyjątków takich jak Skyrim, Elden Ring czy stara seria Fable. Jeśli gram w jakąś grę, to albo w nią pogram kilka godzin, albo spędzę przy niej setki czy tysiące godzin. Zdecydowanie wolę starsze tytuły multiplayer które są rozwijane aż do dzisiaj. W PoE mam 2k+ godzin, w TF2 3k+, w Terrarię 1.5k+ itp.. Z drugiej strony w takich single-player sandboxach (oprocz wcześniej wspomnianych kilku wyjątków) jak serie Farcry, Horizon, Fallout i inne tytuły AAA w sumie miałbym może z 100 godzin, nie więcej.
Ooo jak ja się z Tobą zgadzam :) zamiast grać w gry sandboxowe klepane na jedno kopyto uwielbiam przejść kilka gierek AA lub indie do 10 godzin gdzie. I tak gram w to długo ale jestem oczarowany pomysłami :)
Dla mnie wyważonym światem był ten w grze Dragon Age 1 - dość hermetyczne środowisko z ciągłymi zmianami, dużą dozą fajnego tekstu, fabuły, ciekawych postaci, no i jak wspomniałem na początku, świat był zamknięty. Jak sobie przypomnę co zrobili z DA Inkwizycja, to aż mnie bierze na mdłości.
Dokładnie, u mnie też Valhalla była pierwszym Asassinem, którego nie kupiłem i już nigdy nie kupię i nie ogram. Już przy Odyseji się wymęczyłem :P
Jak to się mówi ....to zależy.😅 Ja czasem gram trzy miesiące w jedną grę bo mam czas w weekendy i np z takim Days gone się po prostu zżyłem i w sumie jakoś mi było szkoda że gra się skończyła mimo około 80h które w nią zainteresowalem.
Ale z dominacja open worlds się zgodzę autorzy pchają się w tą formułe nawet jak jest ona kompletnie niepotrzebna - przykład Evil within i Evil within 2. Pierwsza gra typowo liniowa ale przez to bardziej klaustrofobiczna, lokacje lepiej oddające nastrój koszmaru na jawie. W dwójce mimo wielu ulepszeń tego nie ma, po kilku godzinach odbiłem siebie gry.
Piekny material, zgadzam sie i tak samo podchodze do gier, dla mnie optymalnie to ok 12-15h..z gier AAA
Rocznik 86 po tej stronie... wychowany glownie na game'ingu lat 90 tych i pierwszej polowy 00... i mam ten sam problem... akurat jestem hardkorem i lubie gry w ogole... ale uwazam tak samo... wiele dzisiejszych tytułów jest zbyt długich przez co zaczynają nudzić... a cos takiego jak wbijanie PLATYN w ogole mnie nie interesi... jestem z pokolenia kiedy gry byly nie za krotkie... nie za dlugie... w większości nastawione na tryb dla jednego gracza... i w ogole były jakies inne :D... szczegolnie srednio przepadam za grami sandboxowymi bo to one najczesciej... nie dosc ze sa dlugie to na sile wpuszczaja jakies poboczne misje albo podobne do siebie misje typu... "przewiez 15 razy rozne 15 neseserów z RÓŻNYMI danymi... to wtedy przejmiemy ten rejon i gra pojdzie dalej"... jak to ma miejsce w MAFII III lub far cry 6 (obie ukonczylem ale mnie umęczyły) i jak mowie... po przejściu fabuly reszty misji nie robiłem.
Jakoś też wolę starsze tytuły, tych nowych to się boję często, że nie ukończę
Potwierdzam. Zagrałem w Valhalle ponad 100h (niemalże ciągiem)a nie przeszedłem chyba 1/3 podstawowej gry. Ghost of Tsushima tez 140h a dopiero co wkroczyłem w III Akt. Ale to tez z powodu mojej słabości do „zaglądania pod każdy kamień” (…). Teraz Valhalla leży odwłokiem któryś już miesiąc, bo mi się nie chce nawet jej włączyć. Niemniej jednak serdecznie polecam zagrać w te gry bo są to bez wątpienia top of the top gry! Valhalla nieco się różni od poprzednich AC - w sensie mocno na plus. 😉
Pamiętam jak wymęczyłem się grając w assassin's Creed odyssey, mam z 140 godzin a chyba dalej nie skończyłem questów pobocznych bo kompletnie mnie nie obchodziły.
Inaczej sprawa ma się z rdr2, które ogrywam z przerwami po max dwie godziny na dzień już od marca, i mimo że gra to złoto, to kompletnie nie szanuje czasu gracza i przez to już nieco sam się zmuszam do dokończenia jej fabuły do końca. A ilość gier w poczekalni na wirtualnej półce steama, w tym również tych na wiele godzin ( death stranding, elden ring, dziedzictwo Hogwartu) jest lekko mówiąc spora.
Chyba najlepiej pamiętam długość fabuły w littlebigplanet2, która mimo że była krótka, dało się przejść jeszcze raz by ,,wynajdować" każdy, u co istotne UNIKALNY poziom
Niestety konsumenci gier komputerowych błędnie założyli, że gry, które zapewniają długie godziny rozgrywki będą uzasadnieniem dla wydłużonego czasu produkcji. Producenci chętnie wykorzystali ten moment, ponieważ łatwiej jest rozwlec grę na wiele godzin, implementując nużące mechaniki, niż dopracować ją. Sam pamiętam, kiedy otworzyłem swoje podsumowanie roku na PS5 i pozycję mojej ulubionej gry zajął Far Cry 6, ponieważ Sony uznało, że najlepiej bawiłem się w grze, w której spędziłem najwięcej czasu, chociaż w rzeczywistości był pierwszą grą w moim życiu, która sprawiła, że wolałem otworzyć książkę, niż ponownie włączyć konsolę. Ostatecznie ukończyłem go dopiero po sześciu miesiącach, ponieważ mogłem mu poświęcić jedynie 1-2 godzin dziennie. Jest mi naprawdę szkoda, że liniowe produkcje powolutku umierają, ponieważ nie widzę dla siebie miejsca w takim świecie gier.
U mnie to jednak wynika chyba ze zmiany zainteresowan wraz z wiekiem. Ciagle gram w gry multiplayer, glownie w CSa, poniewaz lubie grac. Jest to czynnosc, ktora mi ciagle sprawia przyjemnosc. Z grami ala CS dochodzi rowniez rywalizacja i chec zwyciestwa. Jest w tym jakis, dosc prosty, cel i mam na to ochote. Z grami singlowymi juz tak nie jest. Te gry mnie poprostu tak nudza, ze wylaczam po chwili. Nowych gierek juz nawet nie kupuje bo to strata pieniedzy wylaczyc ja po godzinie. Miejsca akcji gier fabularnych to w 90% sa jakies fikcyjne swiaty, to jest jakis ingame'owy lore, ktorego sie trzeba nauczyc. Poprostu mnie to nie interesuje w zadnym stopniu. Dla samej fabuly to aktualnie wole wlaczyc jakis dobry serial, ktory sie zmaga z problemami naszego swiata, ktorego fabula jest prowadzona dialogiem. Gra fabularna, jak dobra by nie byla, nigdy nie dorowna dobremu serialowi poprzez to, ze miedzy fabula trzeba zrobic setki glupich zadan, dostac sie w jakis sposob do miejsca misji itp. Zgadzam sie, ze gry sa za dlugie ale 10 lat temu bym i takie gry przechodzil do konca. To raczej nie jest glowny powod. Kiedys gralem zeby grac, nie wazne czy gierka byla dobra czy nie, czy byla dluga czy nie. Jaralo mnie to za dzieciaka niesamowicie. Takiego AC 2 przeszedlem z 10 razy conajmniej, grajac na moze 25 fpsach. Teraz juz tak nie mam.
Wolałbym gry liniowe, pełne akcji, dobrej fabuły, dobrze zaprojektowanych postaci, do których się mocno przywiązujemy, dobrą grafikę, ale równą a nie jak w tych otwartych światach. Remake dead space ukończyłem z czystą przyjemnością, kupiłem ostatnio na promocji FR6 i porzuciłem po 8h grania, ostatni assanyn jaki kupiłem i mi się podobał, to black flag. Wolałbym nawet gry 2d, ale liniowe z powyższymi rzeczami, niż znaczną większość współczesnych gier. Ile bym dał, żeby znowu powstawały gry typu Uncharted, ale nie kolejne części, tylko zupełnie nowe tytuły w podobnym stylu.
100 godzin, też mi coś. W Session na budziku mam już 630 godzin, a gra wyszła pod koniec zeszłego roku. W Skater XL przez dwa lata nastukałem prawie 2000 godzin.
Całe szczęście na PC istnieje wsteczna kompatybilność, poza jakimiś tam nowymi grami ogrywam klasykę i gry legendy w które nigdy nie miałem czasu zagrać.
Polecam, jest tego dużo i na prawdę jest co robić.
Ostatnio przechodziłem god of war i niestety dla mnie to już za długie. Idealne na długość było wg mnie takie uncharted 4 albo the last of us 1.
Dla mnie gry są długie, może powoli gram😅 wiedzmina 3 lata grałem, a większość gier takich jak far cry5 czy God of war, lub watch dogs2 nieukończylem wcale
Jak wielu moich konfratrów z komentow mam 17 lat. Czasu na gry jest git, szkoła się nie przejmuje ale jakoś mi idzie. Osobiście uważam że masz rację. Balans jest potrzebny. Ja łącząc moje hobby tj gitarę, granie w kapeli i ogrywanie najnowszych premier zdecydowanie chciałbym więcej liniowych gier. Z myślą o tym kupiłem sobie ps5, a póki co ograłem ratcheta, gow Ragnarok, sackboy i demons souls. Tylko tyle i aż tyle bo Sony NIE MA gier na nextgeny. Biorąc pod uwagę to ile czasu zajmuje produkcja nowych tytułów sensowniej byłoby wydawać tytuły o mniejszej skali. Nie mówię żeby olać otwarte światem, choć uważam że powinny być mniejsze i mniej zasrane znakami zapytania. Z tym zadaniem śpiewająco poradził sobie fallout new vegas. Gra, która była wypchana fajnymi questami i genialnym lore, o mniejsze skali niż poprzednik i następca ale co z tego skoro prawie każdy quest był dobry. Niech się opamiętają i robią dobre gry a nie pustaki dla mas
Jak to sie mowi prostota to klucz do sukcesu poco mi 200 mechanik 200 rodzialow akcji jak nie bede sie dobrze bawil i wszystko to mnie znudzi. Wole krótsze gry które dam rade przejść i onich nie zapomnieć po 2 dniach moją ulubioną serią jest the last of us 2 częsci w sumie trwają do przejścia okolo 50/60h zalezy czy chce sie przejsc na platyne.Choć 2 lekko odstaje od jedynki to nadal po 2017r uwazam ja za najlepsza gre.