Wspaniale tego slucha sie w zimowe, sobotnie popludnie. Za oknem sypie snieg, pieka sie pierwsze w tym roku pierniczki. Popijam imbirowa herbate i chlone kazde slowo z wdziecznoscia. Mija moj drugi rok ze Zmierzchami. Byly uzupelnieniem pracy, ktora musiałam nas soba sama wykonac..w sumie to wykonuje codziennie. I codziennie robie sobie swoje zwyczajnie dobre zycie, po mojemu, z szacunkiem do siebie i swiata wokół. Dzieki ❤
Pamiętam jak po śmierci taty sprzątałam rodzinne szpargały i znalazłam notesik z przepisami (pewnie pamiętnik uznałaby za coś zbyt próżnego), który należał do babci. Był tam przepisany fragment jakiejś książki, w którym dwoma podkreśleniami babcia zaznaczyła zdanie "trzeba się całkowicie poświęcić". Znalazłam ten notes 10 lat temu, ale uderzyło mnie to tak mocno, że pamiętam do dzisiaj.
Ważne jest to, że rodzą się takie rozmowy jak ta. Otwierają przestrzeń do myślenia, przeżywania i refleksji. Mocno chcę wierzyć w to, że słowa mają moc. Ciepło pozdrawiam, dziękując gorąco i nieustająco Tobie Marto i Twoim fantastycznym gościniom oraz gościom❤❤❤❤❤❤
liczę na to ,że wreszcie ktoś poważnie przyjrzy się ojcostwu..to dopiero jest bajka...te pomnikowe matki tworzy zawsze rzeczywistość ,w której żyjemy. . .i mam cichą nadzieję ,że temat nie zostanie spłycony truizmem, że to kobiety wychowały takich mężczyzn...
Zgadzam się i nie do końca😊 "Tych mężczyzn" i te "pomnikowe matki" wychowali "dorośli", którzy nigdy nie dorośli. Żaden dorosły mężczyzna nie będzie "tym mężczyzną", żadna dorosła kobieta nie będzie tą "pomnikową matką". Jeśli nie udało się to zrobić rodzicom, mogą to zrobić same kobiety i sami mężczyźni, tylko najpierw sami muszą dorosnąć 😊
@@sissicochees jeśli nie jesteś w przemocowym związku, to zadbaj o siebie i znajdź dla siebie czas i przestrzeń. Mąż może posprzątać czy zrobić zakupy, obiad, itp. Jeśli jesteś w przemocowym związku, to uciekaj, bo od przemocy trzeba się uwolnić. Uwierz w siebie, jesteś godna najwyższej jakości życia, jesteś warta siebie :)) Ciepło pozdrawiam :)
Dzień dobry, dziękuję za rozmowę, wysłuchałam z uwagą. Zabrakło mi porównania tej nasze specyfiki w porównaniu do innych narodowości Zachodu, w czym się różnimy, co można podpatrzeć u innych, czym się inspirować..? Nie mam skali porównawczej, nie podróżuję , a byłabym ciekawa tych różnic. Bardzo, bardzo potrzebowałabym pozytywnych, spójnych, nowoczesnych (chociaż niekoniecznie) wzorców macierzyńskich - będę szukać dalej, także w Pani podkastach. Mam w otoczeniu wiele kobiet które wydają się przytomnie i z miłością wychowywać dzieci. Ja też się bardzo staram (aż czasem zadyszki dostaję 😉😅) . A czy jest w nas, polskich matkach, co zdaniem Pań wyróżnia nas pozytywnie od innych, niepolskich wzorców? Dziękuję!
Zdarza mi się czytać w Internecie wypowiedzi kobiet, które twierdzą, że ich życiu nadało/nadaje sens macierzyństwo. I czuję autentyczne przerażenie. Z jednej strony, każdy ma prawo do własnych uczuć i emocji, a także do własnych poglądów, poza tym każda osoba w czym innym widzi swoje szczęście. A wobec tego nie powinnam oceniać. A z drugiej strony... pojawia się obawa, że gdyby dzieci tych kobiet odeszły lub zmarły, to część z nich być może w ogóle nie chciałaby żyć! Bo "po co"... Jest jeszcze inne stwierdzenie, które mnie tak samo irytuje: "mam dla kogo żyć". Piszą to często kobiety-matki, które poważnie zachorowały i starają się zebrać pieniądze na leczenie. Czują, że muszą jakoś umotywować swoją prośbę, "usprawiedliwić" ją. Jakby same w sobie nie znaczyły nic i jakby się bały, że jeśli nie uzasadnią swojej prośby, to nikt im nie pomoże! Cóż, może tak właśnie by było... co również mnie wnerwia. A jeszcze pod postem takiej kobiety ludzie potrafią napisać "walcz, masz dla kogo żyć"! Zdarzało mi się spytać osobę, która tak napisała, jak jej zdaniem poczułaby się poważnie chora kobieta niebędąca matką, która przeczytałaby takie teksty. Ja obawiam się, że bardzo "kiepsko". Może nawet w ogóle nie wrzuciłaby linku do własnej zbiórki...
Powiedziałabym, że raczej macierzyństwo wypełniło w ich życiu lukę, którą czuły, ale z różnych powodów nie potrafiły wypełnić inaczej. Wydaje mi się, że część osób mniej lub bardziej świadomie odczuwa też rodzicielstwo na poziomie biologiczno-eschatologicznym - "coś po mnie zostanie jak umrę i to nadaje mojemu życiu sens". Mnie też przerażają takie zdania i taka perspektywa; choć sama jestem matką i bardzo kocham swoje dziecko, uważam że jest to jedna z najważniejszych ról, jakie możemy na siebie przyjąć w życiu, to nie nazwałabym tego sensem mojego istnienia. Czasem czuję się przy takich zdaniach gorszą matką, ale na szczęście szybko mi przechodzi. :)
Po wielu ludziach pozostały ich dzieła - książki, obrazy, rzeźby - albo idee. Pozostała pamięć o tym, czym złym/dobrym odznaczyli się w życiu. Miejsce w podręcznikach historii. Nie jesteś "gorsza", niezależnie od tego, co mówisz lub myślisz :) nie znając Cię, czuję, że jako matka jesteś po prostu wystarczająco dobra. Niczego więcej nie potrzeba, a perfekcjonizm potrafi zabić.
Dzięki za tę rozmowę. Podobnie jak książka "uzdrawianie matczynej rany" otwarcie i bez ściemy nazywacie to co z lęku nienazywane. Słuchałam z ulgą. Nie zgadzam się z często panującym i powielanym (także przez specjalistów) stwierdzeniem, żeby "zostawić matki w spokoju". Trzeba je zdjąć z piedestału, żeby siebie uzdrowić i niestety nie ma innej drogi.
moment nagrania około16m30s, mimo, że uwielbiam Alexandra Lowena to własnie to mnie w nim irytuje, pisze, że nie rozumie, nie wyobraża sobie, jak można mieć złe myśli lub fantazje na temat dziecka, że to jest jedna z gorszych rzeczy w rodzicielstwie i jakaś skaza na miłości. Drżę zawsze jak to u niego czytam, więc kłaniam się ponownie za głośne powiedzenie o tym, że takie myśli po prostu są i są normalne.
Nie wydaje mi się, że potrzebujemy takiego wzorca jak Demeter. To w teorii pięknie wygląda: matka poszukująca porwanej córki. Ale ta córka nie była już dzieckiem... po pierwsze więc, mogła nie jeść tego owocu, który jej podał na pożegnanie Hades. Po drugie, Demeter mogła się spodziewać że córka kiedyś odejdzie. Porwanie jest złem samo w sobie; ale ona równie dobrze mogłaby, w innej sytuacji, odejść z własnej woli. W mitach nie napisano też nic o tym, żeby Kora nienawidziła męża albo próbowała z piekła kiedykolwiek uciekać. Skąd więc to, że gdy Kora "wraca" do matki, natura rozkwita, a gdy odchodzi, wszystko więdnie i płacze? To Demeter płacze, bo chyba nigdy tak naprawdę nie dojrzała do dobrowolnego wypuszczenia swojego "pingwinka" w świat.
Myślę, że dla części z nas tworzenie fałszywej tożsamości zaczyna się nawet wcześniej: gdy zostają żonami lub partnerkami. Od tej pory kobietę, jej "ja" określa fakt, że ma męża/partnera (bo chyba raczej dotyczy to kobiet heteroseksualnych... a może się mylę?).
Mysle ze trzeba zawsze pamietac ze matki tak samo jak ojcowie, a rowniez dorosle dzieci nie byly i nie beda idealami. I nie nalezy ich tak nieustannie pietnowac i obwiniac o wszystko gdy sie juz jest doroslym. Trzebaby chyba skonczyc psychologie dziecieca zeby nigdy nie popelnic bledu. A swoja droga ciekawe co na temat swojego dziecinstwa maja do powiedzenia dzieci tychze psychologow i psycholozek:) Pewnie: cale zycie mnie analizowalas, albo: nie jestem Twoim pacjentem wiec przestan z tym psychologicznym belkotem etc.
Jasne, że nie da się idealnie wychować dziecka i w ogóle to „idealnie” nieistnieje. Bardziej chodzi o to, żeby zdawać sobie sprawę ze swoich traum i starać się nie projektować ich na dziecko lub partnera. Właściwie niezależnie od tego czy jest się matką, czy ojcem.
Strasznie nie uporządkowana i chaotyczna wypowiedź. Stwierdzanie "faktów" bez podawania źródeł, cytowanie statystyk bez pokrycia, w połowie podcastu panie zaczynają sobie gadać o literaturze uznając to za wiarygodny wzorzec zachowań możliwych do odniesienia w codzienności (drogie panie, to jest fikcja, fabuła, a nie use-case). Tematyka macieżyństwa kompletnie zignorowała obecność wspierającego partnera, faceci w narracji podcastu obecni są tylko w kontekście patologii.... Ogólnie stwierdzając przez większość odcinka byłem wkurzony - dlatego, że to jest ważny temat. Trzeba o tym pogadać ale ignorowanie wpływu partnera, jego wsparcia i istoty siatki społecznej dla matki jest kompletnie ominięta w tej dyskusji.
Wspaniale tego slucha sie w zimowe, sobotnie popludnie. Za oknem sypie snieg, pieka sie pierwsze w tym roku pierniczki. Popijam imbirowa herbate i chlone kazde slowo z wdziecznoscia. Mija moj drugi rok ze Zmierzchami. Byly uzupelnieniem pracy, ktora musiałam nas soba sama wykonac..w sumie to wykonuje codziennie. I codziennie robie sobie swoje zwyczajnie dobre zycie, po mojemu, z szacunkiem do siebie i swiata wokół. Dzieki ❤
Pamiętam jak po śmierci taty sprzątałam rodzinne szpargały i znalazłam notesik z przepisami (pewnie pamiętnik uznałaby za coś zbyt próżnego), który należał do babci. Był tam przepisany fragment jakiejś książki, w którym dwoma podkreśleniami babcia zaznaczyła zdanie "trzeba się całkowicie poświęcić". Znalazłam ten notes 10 lat temu, ale uderzyło mnie to tak mocno, że pamiętam do dzisiaj.
Bardzo dziękuję...
Ważne jest to, że rodzą się takie rozmowy jak ta. Otwierają przestrzeń do myślenia, przeżywania i refleksji. Mocno chcę wierzyć w to, że słowa mają moc.
Ciepło pozdrawiam, dziękując gorąco i nieustająco Tobie Marto i Twoim fantastycznym gościniom oraz gościom❤❤❤❤❤❤
Jeszcze nie przesłuchałam. Zobaczyłam tytuł i pomyślałam: "no u Niedzwieckiej to będzie petarda"
Temat rodzeństwa to coś, na co bardzo czekam
Zaczynam słuchać z otwartym i gorącym sercem .....na to czekałam ❤
liczę na to ,że wreszcie ktoś poważnie przyjrzy się ojcostwu..to dopiero jest bajka...te pomnikowe matki tworzy zawsze rzeczywistość ,w której żyjemy. . .i mam cichą nadzieję ,że temat nie zostanie spłycony truizmem, że to kobiety wychowały takich mężczyzn...
Zgadzam się i nie do końca😊 "Tych mężczyzn" i te "pomnikowe matki" wychowali "dorośli", którzy nigdy nie dorośli. Żaden dorosły mężczyzna nie będzie "tym mężczyzną", żadna dorosła kobieta nie będzie tą "pomnikową matką". Jeśli nie udało się to zrobić rodzicom, mogą to zrobić same kobiety i sami mężczyźni, tylko najpierw sami muszą dorosnąć 😊
Ja się czuje wtłoczona w system a mąż to ma czas na fajkę piwo
@@sissicochees jeśli nie jesteś w przemocowym związku, to zadbaj o siebie i znajdź dla siebie czas i przestrzeń. Mąż może posprzątać czy zrobić zakupy, obiad, itp.
Jeśli jesteś w przemocowym związku, to uciekaj, bo od przemocy trzeba się uwolnić.
Uwierz w siebie, jesteś godna najwyższej jakości życia, jesteś warta siebie :))
Ciepło pozdrawiam :)
Dzień dobry, dziękuję za rozmowę, wysłuchałam z uwagą. Zabrakło mi porównania tej nasze specyfiki w porównaniu do innych narodowości Zachodu, w czym się różnimy, co można podpatrzeć u innych, czym się inspirować..? Nie mam skali porównawczej, nie podróżuję , a byłabym ciekawa tych różnic.
Bardzo, bardzo potrzebowałabym pozytywnych, spójnych, nowoczesnych (chociaż niekoniecznie) wzorców macierzyńskich - będę szukać dalej, także w Pani podkastach. Mam w otoczeniu wiele kobiet które wydają się przytomnie i z miłością wychowywać dzieci.
Ja też się bardzo staram (aż czasem zadyszki dostaję 😉😅) .
A czy jest w nas, polskich matkach, co zdaniem Pań wyróżnia nas pozytywnie od innych, niepolskich wzorców?
Dziękuję!
Kolejna dobra rozmowa, dziękuję 🙏
Kolejna świetna rozmowa - dziękuję Wam❤
Zdarza mi się czytać w Internecie wypowiedzi kobiet, które twierdzą, że ich życiu nadało/nadaje sens macierzyństwo. I czuję autentyczne przerażenie. Z jednej strony, każdy ma prawo do własnych uczuć i emocji, a także do własnych poglądów, poza tym każda osoba w czym innym widzi swoje szczęście. A wobec tego nie powinnam oceniać. A z drugiej strony... pojawia się obawa, że gdyby dzieci tych kobiet odeszły lub zmarły, to część z nich być może w ogóle nie chciałaby żyć! Bo "po co"...
Jest jeszcze inne stwierdzenie, które mnie tak samo irytuje: "mam dla kogo żyć". Piszą to często kobiety-matki, które poważnie zachorowały i starają się zebrać pieniądze na leczenie. Czują, że muszą jakoś umotywować swoją prośbę, "usprawiedliwić" ją. Jakby same w sobie nie znaczyły nic i jakby się bały, że jeśli nie uzasadnią
swojej prośby, to nikt im nie pomoże! Cóż, może tak właśnie by było... co również mnie wnerwia. A jeszcze pod postem takiej kobiety ludzie potrafią napisać "walcz, masz dla kogo żyć"! Zdarzało mi się spytać osobę, która tak napisała, jak jej zdaniem poczułaby się poważnie chora kobieta niebędąca matką, która przeczytałaby takie teksty. Ja obawiam się, że bardzo "kiepsko". Może nawet w ogóle nie wrzuciłaby linku do własnej zbiórki...
Powiedziałabym, że raczej macierzyństwo wypełniło w ich życiu lukę, którą czuły, ale z różnych powodów nie potrafiły wypełnić inaczej. Wydaje mi się, że część osób mniej lub bardziej świadomie odczuwa też rodzicielstwo na poziomie biologiczno-eschatologicznym - "coś po mnie zostanie jak umrę i to nadaje mojemu życiu sens". Mnie też przerażają takie zdania i taka perspektywa; choć sama jestem matką i bardzo kocham swoje dziecko, uważam że jest to jedna z najważniejszych ról, jakie możemy na siebie przyjąć w życiu, to nie nazwałabym tego sensem mojego istnienia. Czasem czuję się przy takich zdaniach gorszą matką, ale na szczęście szybko mi przechodzi. :)
Po wielu ludziach pozostały ich dzieła - książki, obrazy, rzeźby - albo idee. Pozostała pamięć o tym, czym złym/dobrym odznaczyli się w życiu. Miejsce w podręcznikach historii.
Nie jesteś "gorsza", niezależnie od tego, co mówisz lub myślisz :) nie znając Cię, czuję, że jako matka jesteś po prostu wystarczająco dobra. Niczego więcej nie potrzeba, a perfekcjonizm potrafi zabić.
Genialny odcinek!!! Pozdrawiam matka człowieczki i człowieka
Świetna i potrzebna rozmowa. Dziekuję Wam.
Dzięki za tę rozmowę. Podobnie jak książka "uzdrawianie matczynej rany" otwarcie i bez ściemy nazywacie to co z lęku nienazywane. Słuchałam z ulgą. Nie zgadzam się z często panującym i powielanym (także przez specjalistów) stwierdzeniem, żeby "zostawić matki w spokoju". Trzeba je zdjąć z piedestału, żeby siebie uzdrowić i niestety nie ma innej drogi.
słucham, mózg mi wypływa
Dziękuję za tę rozmowę. Prawdy tu przedstawione zmiażdżyły mnie.
ale ten odcinek jest prawdziwy, can relate, masakra z tą wiążącą i wikłającą matką ...
moment nagrania około16m30s, mimo, że uwielbiam Alexandra Lowena to własnie to mnie w nim irytuje, pisze, że nie rozumie, nie wyobraża sobie, jak można mieć złe myśli lub fantazje na temat dziecka, że to jest jedna z gorszych rzeczy w rodzicielstwie i jakaś skaza na miłości. Drżę zawsze jak to u niego czytam, więc kłaniam się ponownie za głośne powiedzenie o tym, że takie myśli po prostu są i są normalne.
Piękna rozmowa bardzo przydatna
Beton Macierzynstwa ♥️♥️a gdzie zwyczajna Milosc
O ojcostwie rodzeństwie tak tak tak !
Czekam na podcast o rodzeństwie
Do Milosci Macierzynskiej dorasta sie duchowo od Dziecinstwa tulac lalki♥️♥️♥️
Nie wydaje mi się, że potrzebujemy takiego wzorca jak Demeter. To w teorii pięknie wygląda: matka poszukująca porwanej córki. Ale ta córka nie była już dzieckiem... po pierwsze więc, mogła nie jeść tego owocu, który jej podał na pożegnanie Hades. Po drugie, Demeter mogła się spodziewać że córka kiedyś odejdzie. Porwanie jest złem samo w sobie; ale ona równie dobrze mogłaby, w innej sytuacji, odejść z własnej woli. W mitach nie napisano też nic o tym, żeby Kora nienawidziła męża albo próbowała z piekła kiedykolwiek uciekać. Skąd więc to, że gdy Kora "wraca" do matki, natura rozkwita, a gdy odchodzi, wszystko więdnie i płacze? To Demeter płacze, bo chyba nigdy tak naprawdę nie dojrzała do dobrowolnego wypuszczenia swojego "pingwinka" w świat.
❤❤❤
Bardzo czekam na odcinek o rodzeństwie.
Myślę, że dla części z nas tworzenie fałszywej tożsamości zaczyna się nawet wcześniej: gdy zostają żonami lub partnerkami. Od tej pory kobietę, jej "ja" określa fakt, że ma męża/partnera (bo chyba raczej dotyczy to kobiet heteroseksualnych... a może się mylę?).
Zgadzam sie w stu procentach, zyjac a Anglii widze to polskie macierzynskie/rodzicielskie krzywdzenie. Status kobiety tez jest upodlony.
Mysle ze trzeba zawsze pamietac ze matki tak samo jak ojcowie, a rowniez dorosle dzieci nie byly i nie beda idealami. I nie nalezy ich tak nieustannie pietnowac i obwiniac o wszystko gdy sie juz jest doroslym.
Trzebaby chyba skonczyc psychologie dziecieca zeby nigdy nie popelnic bledu.
A swoja droga ciekawe co na temat swojego dziecinstwa maja do powiedzenia dzieci tychze psychologow i psycholozek:)
Pewnie: cale zycie mnie analizowalas, albo: nie jestem Twoim pacjentem wiec przestan z tym psychologicznym belkotem etc.
Jasne, że nie da się idealnie wychować dziecka i w ogóle to „idealnie” nieistnieje. Bardziej chodzi o to, żeby zdawać sobie sprawę ze swoich traum i starać się nie projektować ich na dziecko lub partnera. Właściwie niezależnie od tego czy jest się matką, czy ojcem.
Strasznie nie uporządkowana i chaotyczna wypowiedź. Stwierdzanie "faktów" bez podawania źródeł, cytowanie statystyk bez pokrycia, w połowie podcastu panie zaczynają sobie gadać o literaturze uznając to za wiarygodny wzorzec zachowań możliwych do odniesienia w codzienności (drogie panie, to jest fikcja, fabuła, a nie use-case). Tematyka macieżyństwa kompletnie zignorowała obecność wspierającego partnera, faceci w narracji podcastu obecni są tylko w kontekście patologii.... Ogólnie stwierdzając przez większość odcinka byłem wkurzony - dlatego, że to jest ważny temat. Trzeba o tym pogadać ale ignorowanie wpływu partnera, jego wsparcia i istoty siatki społecznej dla matki jest kompletnie ominięta w tej dyskusji.
OBRZYDLIWE i straszne!
Proponuję tym osobopostaciom z macicami dokonanie na sobie ABORCJI OPÓŹNIONEJ.
Po co się męczyć i emitować ceodwa?
Wypowiedział się osobnik z nickiem 5tgb7ujm 😂 idź oglądaj shorty z celebrytkami / influencerami i nie brudz tego kanału swoimi „mądrymi” komentarzami🎉