To co tutaj widzę to jest hybryda wozu drabiniastego i lig (ligów?). Jak dziadek jeździli (dawał lejce, a już przy zwózce zboża i siana to mus było podjeżdżać!) te drabiny normalnie były mocowane pod większym kątem do kłonic za pomocą uchwytów luśniowych i luśni opartych na osiach kół drewnianych. Jak przyszła moda i możliwość montowania kół gumowych (wtedy rewelacja!!!), to można było powiększać ładowność wozu przez montowanie tzw lig. 4 wzdłużne drągi i 3 poprzeczne oraz wiążące, leżały bezpośrednio na kierowniku i ławie tylnej (mostach) już bez kłonic. 2 konie szły jak burza! Dobrego gospodarza (czytaj -wypasione konie) można było poznać po długości rozwory. Pozdro!
W moich rejonach na te drabiny mówi się lytry, czasem litry
To co tutaj widzę to jest hybryda wozu drabiniastego i lig (ligów?). Jak dziadek jeździli (dawał lejce, a już przy zwózce zboża i siana to mus było podjeżdżać!) te drabiny normalnie były mocowane pod większym kątem do kłonic za pomocą uchwytów luśniowych i luśni opartych na osiach kół drewnianych. Jak przyszła moda i możliwość montowania kół gumowych (wtedy rewelacja!!!), to można było powiększać ładowność wozu przez montowanie tzw lig. 4 wzdłużne drągi i 3 poprzeczne oraz wiążące, leżały bezpośrednio na kierowniku i ławie tylnej (mostach) już bez kłonic. 2 konie szły jak burza! Dobrego gospodarza (czytaj -wypasione konie) można było poznać po długości rozwory. Pozdro!