Co tu komentować ? Podcast jak zwykle świetny , cudownie opowiedziany , dużą ilość faktów . Wszystko naj ... 👍👍👏👏👏 . Ale najważniejsza jest ilość ofiar 😲😥 . To wielkie tragedie 😥😥 . Pozdrawiam serdecznie 🤗 .
każdy odcinek jest świetny, dziękuję Vito Wernerowi za jego doskonała pracę. Wprawdzie nie pływałem dalej niż z Calais do Dover, ale świadomość kruchości statku oraz możliwa ludzka nonszalancja, której nabyłem słuchając wielu odcinków "Katastrof" - cokolwiek zniechęciły mnie do podróżowania drogą morską.
Bardzo mi przykro, że zniechęciłem Cię do pływania... A pewnie poczujesz sie jeszcze gorzej, gdy opowiem o katastrofie promu z Zeebrugge do Dover... 193 ofiary...
Był już Amoco Cadiz, będzie na pewno Exxon Valdez, będzie Torrey Canyon, Sea Star i inne. Mam zaplanowane zrobienie dziesiątki największych katastrof tankowców i biję się z myślami o podcastach platform wiertniczych.
Wiem oczywiście że Aquino była kobietą. Rzeczywiście trochę niezręcznie napisałem, pisząc że '(...) prezydent powołał (...)" Można było odebrać że mowa jest o mężczyźnie. Przepraszam, ale nie jestem w stanie się przestawić na tę feministyczną nowomowę typu "psycholożka", "prezydentka", "kierowczyni" itp.
@@katastrofymorskie Feministycznej nowomowie mówimy nasze gromkie nie, tym niemniej myślałem raczej o formie "prezydent powołała". ;-) Swoją drogą i na marginesie, ciekawa była odmiana przedwojenna, którą usłyszeć można np. w filmie "Pani minister tańczy", gdzie np. mamy "Reformy pani ministra", miast naszego dzisiejszego "Reformy pani minister".
Zgadzam się z Tobą: była to niezręczność z mojej strony. To teraz taka mała ciekawostka: kilka dni temu miałem dyskusję o... Curazon Aquino. Z Filipińczykiem. W przeciwieństwie do niego, wiedziałem kiedy dzierżyła ster władzy w rękach. A nowomowie mówimy zdecydowane NIE!
@@katastrofymorskie ja tam mówię nowomowie tak! Jak większość przykładów nowomowy (nawiasem mówiąc, jaka to tam "nowa", skoro używano feminatywow już w międzywojniu?), tak i feminatywy za 30 lat będą codziennością. PS jestem filolożką ;)
@@studiaparlaama1630 Dyrektorka, lekarka, nauczycielka itp - bardzo proszę. Ale kapitanka, szyperka, ministra, kierowczyni (kierownica?) - zdecydowanie nie. PS. Ja także mam wykształcenie filologiczne.
W większości przypadków doszło do rażących zaniedbań i świadomego łamania przepisów (przeciążenie). O ile w warunkach wojennych taką sytuację można usprawiedliwić, w przypadku kursowych rejsów usprawiedliwienia nie ma.
Czy planujhe pan odcinki o katastrofach i zatopieniach okretow wojennych ? Wcale nie chodzi mi o te najwieksze i najslynniejsze np "Bismarcka", ale historie z jakichs powodow ciekawe : PT 109, ORP "Dragon" czy Operacja Tiger ? To oczywiscie wykraczaloby poza przyjeta konwencje kanalu, ale spytac mozna zawsze :) Pozdrawiam
Tak. Trochę uciekam od tego tematu bo okręty wojenne to nie do końca moja bajka, ale mam świadomość że nie ucieknę. Z resztą była już mowa na kanale o Victorii, Noworosyjsku i okrętach podwodnych Squalus czy Thetis. Problem tkwi gdzie indziej: czas, czas i jeszcze raz czas. Fascynujących historii jest mnóstwo i zawsze pojawia się ciekawsza, która wypiera te 'zaplanowane'. No ale jak nie wziąć się za zatonięcie okrętu podwodnego przez kapitana, który nie potrafił... kibla obsłużyć? Autentyczne!!!
W przypadku Dona Paz doliczono się na podstawie odszkodowań, o jakie wystąpiły rodziny zaginionych. O tym wspominam w materiale. Podejrzewam, że w przypadku pozostałych promów: Le Joola czy Spice Islander było podobnie. Wszędzie tam jest jednak mowa o przypuszczalnej ilości pasażerów. Na Toya Maru błąd nie był duży, ponieważ pasażerowie z biletami przeszli z innego promu. Ktoś zrezygnował, ktoś wsiadł w ostatniej chwili - ale to nie były jakieś drastyczne rozbieżności.
Największe katastrofy pod względem liczby ofiar to katastrofy statków skrajnie przeciążonych, pływających pod banderami krajów azjatyckich i afrykańskich. Tam widać za nic ma się prawa fizyki i bezpieczeństwo. Natomiast czy z perspektywy pasażerów warto ryzykować życie swoje i swoich rodzin w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia, uciekając przed ubóstwem lub uciskiem władz - nie wiem i nie oceniam, ale jest to na pewno powód do refleksji. Szokująca dla mnie jest historia Kiangya, która pomimo pochłonięcia blisko 2 tys ofiar i rozpadnięcia się na dwie części została podniesiona, zespawana i przywrócona do służby. Dlaczego zatem nie zrobiono podobnie z Costa Concordia? Widać ogromne różnice kulturowe w porównaniu ze światem zachodnim które rzutują nie tylko na statystyki ofiar ale też na moralne podejście do katastrof. W krajach uznawanych za bardziej rozwiniętych do katastrof przyczynia się zwykle stosunkowo niewielki błąd ludzki, brawura lub skrajne warunki pogodowe w połączeniu z awariami. W krajach mniej rozwiniętych ignorancja, polityka i skrajne zaniedbania. Takie są moje wnioski od czasu kiedy mam przywilej gościć na kanale.
Sprawa nie jest - moim zdaniem - czarno biała. Największa katastrofa - 10 tys. osób, wydarzyła się na Bałtyku i spowodowali ja Rosjanie. Ale to akurat były czasy wojny. W czasach pokoju - rzeczywiście, króluje Azja i Afryka. Pewnie ma tu wpływ kultura techniczna, brak poszanowania dla procedur i taki ogólny 'tumiwisizm'. Niedługo opowiem o Bukoba - znów Afryka i znów przeładowanie... Ale przeładowana Sultana pływała po Missisipi w USA - więc reguł nie ma... Ryzyko, emigracja... Mam już napisany tekst o tragicznym wydarzeniu u brzegów Sycylii: łódź z 300 azjatyckimi emigrantami została celowo i z premedytacją zatopiona przez handlarzy ludźmi. To dopiero jest dramat! Rozumiem tych ludzi z Pakistanu i Sri Lanki którzy szukali lepszego życia - choć los kolorowego emigranta w Europie wcale taki różowy nie jest. Mnie też zaszokowało podniesienie statku i ponowne wcielenie do służby. Ale to były Chiny za czasów Mao - więc wszystko było możliwe. Nawet walka wydana... wróblom.
Myślę, że czasem życie we własnym kraju staje się już zbyt nieznośne: bieda, brak pracy i perspektyw, wojny, nierzadko prześladowania na różnym tle (politycznym, religijnym, rasowym...). Wtedy ludzie nie myślą o tym, że podróż może być niebezpieczna - stawiają wszystko na jedną kartę...😊
@@katastrofymorskie przypomina mi się historia innego statku, który zbombardowano w czasie wojny, spalił się cały tak że aż poszycie kadłuba było sfalowane, zatonął... ale po podniesieniu statku i jego inspekcji stwierdzono że nadaje się do dalszej eksploatacji i po remoncie wrócił do służby.
Co tu komentować ? Podcast jak zwykle świetny , cudownie opowiedziany , dużą ilość faktów . Wszystko naj ... 👍👍👏👏👏 . Ale najważniejsza jest ilość ofiar 😲😥 . To wielkie tragedie 😥😥 . Pozdrawiam serdecznie 🤗 .
Pięknie dziękuję.
każdy odcinek jest świetny, dziękuję Vito Wernerowi za jego doskonała pracę.
Wprawdzie nie pływałem dalej niż z Calais do Dover, ale świadomość kruchości statku oraz możliwa ludzka nonszalancja, której nabyłem słuchając wielu odcinków "Katastrof" - cokolwiek zniechęciły mnie do podróżowania drogą morską.
Bardzo mi przykro, że zniechęciłem Cię do pływania... A pewnie poczujesz sie jeszcze gorzej, gdy opowiem o katastrofie promu z Zeebrugge do Dover... 193 ofiary...
Materiał jak zwykle najwyższej klasy ! Dziękować !
Fascynujący, bardzo przejmujacy material.
Nawiązując do statku Taiping. Jest piękny film opowiadający o tej tragedii: "The Crossing" z 2014 roku reżyserii Johna Woo.
Świetny materiał 👍
Dawaj złociutki o katastrofach które najbardziej odcisnęły piętno na środowisku naturalnym. M/T Exxon Valdez i jemu podobne
Był już Amoco Cadiz, będzie na pewno Exxon Valdez, będzie Torrey Canyon, Sea Star i inne. Mam zaplanowane zrobienie dziesiątki największych katastrof tankowców i biję się z myślami o podcastach platform wiertniczych.
nie zapominaj o eko pożarze felicity ace xd
Czakam na Orp Orzeł. Bardzo jestem ciekaw tego co nagrasz...
Świetny materiał! Tym niemniej chciałbym nieśmiało zauważyć, że prezydent Filipin, Corazon Aquino, jednak była kobietą [27:34]. 🙂
Wiem oczywiście że Aquino była kobietą. Rzeczywiście trochę niezręcznie napisałem, pisząc że '(...) prezydent powołał (...)" Można było odebrać że mowa jest o mężczyźnie.
Przepraszam, ale nie jestem w stanie się przestawić na tę feministyczną nowomowę typu "psycholożka", "prezydentka", "kierowczyni" itp.
@@katastrofymorskie Feministycznej nowomowie mówimy nasze gromkie nie, tym niemniej myślałem raczej o formie "prezydent powołała". ;-)
Swoją drogą i na marginesie, ciekawa była odmiana przedwojenna, którą usłyszeć można np. w filmie "Pani minister tańczy", gdzie np. mamy "Reformy pani ministra", miast naszego dzisiejszego "Reformy pani minister".
Zgadzam się z Tobą: była to niezręczność z mojej strony. To teraz taka mała ciekawostka: kilka dni temu miałem dyskusję o... Curazon Aquino. Z Filipińczykiem. W przeciwieństwie do niego, wiedziałem kiedy dzierżyła ster władzy w rękach.
A nowomowie mówimy zdecydowane NIE!
@@katastrofymorskie ja tam mówię nowomowie tak! Jak większość przykładów nowomowy (nawiasem mówiąc, jaka to tam "nowa", skoro używano feminatywow już w międzywojniu?), tak i feminatywy za 30 lat będą codziennością. PS jestem filolożką ;)
@@studiaparlaama1630 Dyrektorka, lekarka, nauczycielka itp - bardzo proszę. Ale kapitanka, szyperka, ministra, kierowczyni (kierownica?) - zdecydowanie nie.
PS. Ja także mam wykształcenie filologiczne.
👍
W większości przypadków doszło do rażących zaniedbań i świadomego łamania przepisów (przeciążenie). O ile w warunkach wojennych taką sytuację można usprawiedliwić, w przypadku kursowych rejsów usprawiedliwienia nie ma.
Czy planujhe pan odcinki o katastrofach i zatopieniach okretow wojennych ? Wcale nie chodzi mi o te najwieksze i najslynniejsze np "Bismarcka", ale historie z jakichs powodow ciekawe : PT 109, ORP "Dragon" czy Operacja Tiger ? To oczywiscie wykraczaloby poza przyjeta konwencje kanalu, ale spytac mozna zawsze :)
Pozdrawiam
Dobry pomysł 🤔
Tak. Trochę uciekam od tego tematu bo okręty wojenne to nie do końca moja bajka, ale mam świadomość że nie ucieknę. Z resztą była już mowa na kanale o Victorii, Noworosyjsku i okrętach podwodnych Squalus czy Thetis. Problem tkwi gdzie indziej: czas, czas i jeszcze raz czas. Fascynujących historii jest mnóstwo i zawsze pojawia się ciekawsza, która wypiera te 'zaplanowane'. No ale jak nie wziąć się za zatonięcie okrętu podwodnego przez kapitana, który nie potrafił... kibla obsłużyć? Autentyczne!!!
Mam pytanie do autora. Post super. Proszę mi powiedzieć, skąd wiadomo że na promach było tak wiele osób skoro nie byli liczeni w ewidencji?
W przypadku Dona Paz doliczono się na podstawie odszkodowań, o jakie wystąpiły rodziny zaginionych. O tym wspominam w materiale. Podejrzewam, że w przypadku pozostałych promów: Le Joola czy Spice Islander było podobnie. Wszędzie tam jest jednak mowa o przypuszczalnej ilości pasażerów.
Na Toya Maru błąd nie był duży, ponieważ pasażerowie z biletami przeszli z innego promu. Ktoś zrezygnował, ktoś wsiadł w ostatniej chwili - ale to nie były jakieś drastyczne rozbieżności.
Dziękuję 🍀
Znakomite i straszne zarazem.
Największe katastrofy pod względem liczby ofiar to katastrofy statków skrajnie przeciążonych, pływających pod banderami krajów azjatyckich i afrykańskich. Tam widać za nic ma się prawa fizyki i bezpieczeństwo. Natomiast czy z perspektywy pasażerów warto ryzykować życie swoje i swoich rodzin w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia, uciekając przed ubóstwem lub uciskiem władz - nie wiem i nie oceniam, ale jest to na pewno powód do refleksji. Szokująca dla mnie jest historia Kiangya, która pomimo pochłonięcia blisko 2 tys ofiar i rozpadnięcia się na dwie części została podniesiona, zespawana i przywrócona do służby. Dlaczego zatem nie zrobiono podobnie z Costa Concordia? Widać ogromne różnice kulturowe w porównaniu ze światem zachodnim które rzutują nie tylko na statystyki ofiar ale też na moralne podejście do katastrof. W krajach uznawanych za bardziej rozwiniętych do katastrof przyczynia się zwykle stosunkowo niewielki błąd ludzki, brawura lub skrajne warunki pogodowe w połączeniu z awariami. W krajach mniej rozwiniętych ignorancja, polityka i skrajne zaniedbania. Takie są moje wnioski od czasu kiedy mam przywilej gościć na kanale.
Sprawa nie jest - moim zdaniem - czarno biała. Największa katastrofa - 10 tys. osób, wydarzyła się na Bałtyku i spowodowali ja Rosjanie. Ale to akurat były czasy wojny. W czasach pokoju - rzeczywiście, króluje Azja i Afryka. Pewnie ma tu wpływ kultura techniczna, brak poszanowania dla procedur i taki ogólny 'tumiwisizm'. Niedługo opowiem o Bukoba - znów Afryka i znów przeładowanie... Ale przeładowana Sultana pływała po Missisipi w USA - więc reguł nie ma...
Ryzyko, emigracja... Mam już napisany tekst o tragicznym wydarzeniu u brzegów Sycylii: łódź z 300 azjatyckimi emigrantami została celowo i z premedytacją zatopiona przez handlarzy ludźmi. To dopiero jest dramat! Rozumiem tych ludzi z Pakistanu i Sri Lanki którzy szukali lepszego życia - choć los kolorowego emigranta w Europie wcale taki różowy nie jest.
Mnie też zaszokowało podniesienie statku i ponowne wcielenie do służby. Ale to były Chiny za czasów Mao - więc wszystko było możliwe. Nawet walka wydana... wróblom.
@@katastrofymorskie...no i to odszkodowanie wypłacane w ryżu
Myślę, że czasem życie we własnym kraju staje się już zbyt nieznośne: bieda, brak pracy i perspektyw, wojny, nierzadko prześladowania na różnym tle (politycznym, religijnym, rasowym...). Wtedy ludzie nie myślą o tym, że podróż może być niebezpieczna - stawiają wszystko na jedną kartę...😊
Ale że co? Statek został zbombardowany, eksplodował, złamał się w pół i zatonął... po czym został zespawany i naprawiony? .... niewiarygodne
Chińczyk nie takie rzeczy potrafi...
@@katastrofymorskie przypomina mi się historia innego statku, który zbombardowano w czasie wojny, spalił się cały tak że aż poszycie kadłuba było sfalowane, zatonął... ale po podniesieniu statku i jego inspekcji stwierdzono że nadaje się do dalszej eksploatacji i po remoncie wrócił do służby.