Czy 70 zł za książkę to dużo? | Strefa Czytacza
HTML-код
- Опубликовано: 9 фев 2025
- SUBSKRYBUJ KANAŁ ► goo.gl/4bNSkF
⬇⬇⬇ CZYTAJ WIĘCEJ ⬇⬇⬇
"Czy 70 zł za książkę to dużo?" - zapraszam do dyskusji wokół tematu, który ostatnio poruszyło wydawnictwo SQN.
Czy istnieje usprawiedliwienie dla rosnących cen książek?
Dlaczego niektóre książki są droższe, a inne tańsze?
Co ma wpływ na cenę książki?
Czy pandemia sprawi, że książki podrożeją?
Czy warto wprowadzić ustawę o jednolitej cenie książki?
UPDATE 26.11.
Dziś wyd. SQN rozpoczęło sprzedaż "Hardych baśni" w wersji elektronicznej. Jeśli ktoś jeszcze miał jakieś złudzenia, e-book został wyceniony tak samo jak książka papierowa. 70 zł. Brak słów...
***
Ciekawi Cię, czy omawialiśmy jakąś książkę? Sprawdź tutaj ► bit.ly/spisrec...
Chcesz nam coś wysłać?
STREFA CZYTACZA
Skrytka nr 86
23 Stycznia 14a
86-050 Solec Kujawski
W sprawie współprac prosimy o kontakt mailowy!
WSPÓŁPRACA: czytacz@strefaczytacza.pl
Możesz również wspierać nas na Patronite ► bit.ly/zostanpa...
***
#czytamdlarozrywki #strefaczytacza
www.strefaczytacza.pl
*UPDATE 26.11.*
Dziś wyd. SQN rozpoczęło sprzedaż "Hardych baśni" w wersji elektronicznej. Jeśli ktoś jeszcze miał jakieś złudzenia, e-book został wyceniony tak samo jak książka papierowa. 70 zł. Brak słów.
Ale teraz jest przecena na 43 złote papierowej wersji, więc juz nie tak źle
Czy 70zł za książkę to za dużo? Ludzie: Tak
Czy 40min filmu czytacza to za dużo? Ludzie: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!
Mnie boli, że książki do języków są takie mega drogie
Osobiście mogę płacić te "70zł" za książkę pod warunkiem że autor dostaje większy procent ale jak Czytacz pokazał połowa to kasa dla sklepu... szkoda
Widzę prawie 40 minut filmu i już wiem, że szykuje się fascynująca pogadanka.
Kocham zbierać książki. Mam Legimi, ale lubię mieć również papier. I szczerze? Dla mnie książka droga to już 35zł. Najczęściej kupuję książki za 22-27zł. Jeśli mi na czymś zależy to dam 33zł...
Też uważam, że drogość książki zaczyna się od 35zł. Dlatego uwielbiam kiermasze biblioteczne itp, gdzie za 35 zł to mogę znaleźć dwadzieścia fajnych i czasem nawet w miarę nowych książek.
Znaczy ogólnie taka ,,Europa" Normana Davies'a kosztująca 90 złotych jest warta swojej ceny bowiem:
- książka ma ponad tysiąc stron
- Jest ona taką pozycją po której mamy już pełną wiedzę na dany temat
- Więcej argumentów nie trzeba
A kiedy już ją kupisz, masz zajęcie na wiele długich wieczorów. :)
@@emchla tak
Co do rezygnacji z wydawania kontynuacji serii to jest bardzo duży problem. Ja rozumiem, że coś się nie sprzedawało, wiadomo "każdy chce zarobić", ale wydawanie 2 książek z trylogii i nagle informowanie, że 3 część jednak nie zostanie wydana w Polsce jest po prostu słabe. Mam takich niekompletnych zestawów 3 i teraz jeśli wiem, że coś jest trylogią to po prostu czekam aż zostaną wydane wszystkie części, więc siłą rzeczy poprzednie części nie sprzedają się w ilości w jakiej mogłyby się sprzedawać, bo raczej nie jestem sam. Co do reklam w książkach to trochę się obawiam, że aktualne ceny stałyby się cenami książek z reklamami, a nowe książki bez reklam miałyby wyższą cenę. Reklamy to generalnie bardzo dobry pomysł, czy to bezpośrednio wydrukowane w książce (na początku lub na końcu) lub dodawane do książki w formie zakładki.
Mnie osobiście bardzo zszokowało i wręcz trochę zażenowało jak ostatnio w książce zobaczyłam reklamę kosmetyków (to było na ostatniej stronie książki, o ile się nie mylę było to w "Siedmiu mężach Evelyn Hugo"). Mam mieszane uczucia co do tego pomysłu, ale jeżeli przełożyłoby się to pozytywnie na cenę książki, albo na zarobek autora, to jestem jak najbardziej za. Byle tylko te reklamy nie były po prostu dodatkowym zarobkiem dla wydawnictwa...
Rozumiem twój ból. Czekam drugi rok na wydanie Dzieci Otorii Lian Hearn ale pewnie się nie doczekam. Jestem wściekła już. Mam 6 części sagi, autorka napisała 7 i pewnie będzie tego więcej, ale polskie wydawnictwa nie są zainteresowane wydaniem. Czytanie książek w oryginale mnie nie satysfakcjonuje ponieważ nie rozumiem idiomów angielskich na zadawalającym poziomie.
Mówisz o rozdawnictwie poprzez subskrypcje, ale np. Legimi już jakiś czas temu wprowadziło różnicowanie na książki w abonamencie i książki odpłatne. Pamiętam, że bardzo mnie to zirytowało, kiedy płacąc za najwyższą opcję abonamentu "bez limitu" zorientowałam się, że wiele książek, które mnie interesują, wymagają dodatkowych opłat. Czasem niższych od książki fizycznej, czasem takich samych. Skontaktowałam się nawet w tej sprawie, co wytłumaczyli tym, że decyzja o odpłatności książki zależy od wydawnictwa. Rzeczywiście sporo nowości i "modnych" pozycji nie wchodzi w ramy abonamentu. To może sugerować, że złota era subskrypcji prędzej czy później przejdzie transformację na szerszą skalę.
A to ja dodam 3 stronę. Jestem bibliotekarką i takie sprzedawanie na wyłączność strasznie nam utrudnia życie. Zazwyczaj kupujemy książki w jednej/dwóch hurtowniach. I strasznie ciężko nam jest ostatnio rozdrabniać się chcąc zaoferować ciekawe nowości czytelnikom. W ostatnich miesiącach założyliśmy z 4 dodatkowe konta na różnych stronach. Jeździliśmy po różnych księgarniach żeby czasami dorwać jedną książkę.
Rozumiem, że dla bibliotekarki założenie konta na stronie może być problemem, ale chyba jest możliwość wezwania w tym celu gminnego informatyka?
Nie zrozumiałaś/eś. Problemem nie jest założenia kontami a rozdrabnianie się. I dzielenie zakupu z kilku różnych miejsc. Jest to niewygodne. Mamy ograniczony budżet z którego człowiek próbuje kupić jak najwięcej. No i w hurtowniach jako biblioteka mamy zniżki. Nie na każdej stronie jest zniżką. Co powoduje, że musimy kupić coś drożej. Powoduje to problemy logistyczne. Proszę o czytanie ze zrozumieniem.
wydawca:czy 70pln to dużo za ksiażke?
czytacz: tak
ludzie którzy czytają książki specjalistyczne: *ja nic nie czuje*
*książki specjalistyczne
@@olakeska7908 poprawioned
Oj tak znam ten ból. Na szczęście większość potrzebnych jestem w stanie znaleźć w bibliotece uniwersyteckiej... no jeśli jest dostępny egzemplarz :D
Albo podręczniki akademickie, które kosztują 120 - 140 zł, a w tym roku biblioteki uniwersyteckie zamknięte...
@@ilovemusic8601 Ja rok temu kupowałam podręcznik do medycyny sądowej, w 2 tomach - za 600zł plus minus.
No ja nie jestem studentką - potrzebuje tego podręcznika do pracy - i szczerze współczuje studentowi który ma coś takiego na liście... przecież to jest absurdalna cena...
To był najbardziej refleksyjny i wartościowy materiał, który widziałam w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Moje pytanie jest takie: czy w generalbej dobie spadku czytelnictwa i wzrostu bezrobocia brak promocji goniących promocje nie podkopie wydawnictw?
Propsuję pomysł z reklamami w książkach - reklama biura podróży w książce przygodowej, czemu nie? Na RUclips wyskakują co chwilę, mi osobiście nie zabrałoby to przyjemności z czytania.
No i ten cytat na końcu. 'Za mało zarabiamy' - Daniel aka Czytacz Coehlo 😂❤
W książce możesz przewrócić kartkę od razu, a na YT nie zawsze możesz po 5s wyłączyć reklamę...
Jako 19-latka, z bardzo niewielkimi dochodami, która czyta około 80-90 książek rocznie, uważam że 70zł za książkę to zdecydowanie za dużo.
W świecie gdzie ponad połowa Polaków zarabia poniżej 3000 zł na rękę, 70 zł jest wręcz BARDZO DUŻO. Mogę mówić tylko za siebie, ale wydając 70 zł wolę kupić 3 książki i mieć więcej do przeczytania 🙂 a tę za 70 kupić w ebooku lub wypożyczyć lub odkupić używaną 🙂 Wydawcy sami sobie strzelają w stopę. I niestety uważam, że książki to drogie hobby jak na nasze polskie warunki, nie dla każdego niestety (no chyba że ktoś czyta 2-3 pozycje miesięcznie). Ceny książek w Polsce są niedostosowane do warunków w jakich żyjemy, jakie mamy możliwości zarobkowe itp. Z drugiej strony to nie wina wydawcy, że połowy Polaków nie stać na regularny zakup książek... Tak czy siak temat ciężki 🙂
Edit: ktoś może mi zarzucić, że książki to nie jest drogie hobby, skoro kosztuje 30 zł. No tak ale pokaż mi ksiazkoholika, który czyta 1 książkę miesięcznie 😁 a 10 książek to już 300 zł. I tak co miesiąc 🙈
A jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że czytasz ją raz i odkładasz na półkę. To nie gra czy puzzle, które możesz używać kilkanaście czy kilkadziesiąt razy.
W zupełności się z tobą zgadzam 🙃🙃🙃
Totalnie się zgadzam
Zgadzam się.
Ale też zazdroszczę wolnego czasu.
Ja jedna ksiażkę czytam kilka razy. Jedną z młodzieżówek przeczytałam już kilkanaście razy;)
Nie wina wydawców, tylko dystrybutorów, szczególnie wielkich jak Empik (ten stwór naprawdę psuje rynek). Sytuacja która panuje na polskim rynku książki to jakiś horror. Jeśli nie jesteś dużym wydawcą (jakiś ZNAK, MediaRodzina, czy właśnie też Empik) albo siecią (Świat Książki, znowu Empik), to jest mega trudno. Hurtownie narzucają gigantyczne marże (50% to jeszcze znośnie, zwykle to jest 60-70), robią sobie co chcą, narzucają tragiczne umowy, np. zamawiają jakiś nakład, nie sprzedają go według siebie wystarczająco szybko i mogą w każdej chwili bez kosztów zwrócić resztę wydawcy, a on musi gdzieś te książki wcisnąć na magazyn i spróbować znowu sprzedać dalej, albo faktury z płatnością za pół roku, a wydawca musi w tym czasie za coś żyć, finansować kolejne wydawnictwa. Koszt produkcji przeciętnej książki w zależności od nakładu to maksymalnie, ale naprawdę maksymalnie 20 zł, zwykle ok. 15 (redakcja, korekty, skład z okładką, druk z oprawą, czasem w to jest wliczone honorarium dla autora, zależy od umowy), kolejne tyle bierze dystrybutor, do tego trzeba doliczyć jakiś procent dla wydawcy i księgarza, no i reklama. Wydawcy z wielką chęcią obniżyliby ceny książek, ale to nie od nich zależy, też chcą mieć za co żyć. Hurtownie zapłacą za egzemplarz te 20 zł, ale czytelnik już co najmniej 2x tyle. Mniejsi wydawcy stoją teraz między młotem a kowadłem - próbować przepchać się do dla nich ultra drogiego Empiku i mieć dużą szansę na sprzedaż czy nie pchać się tam i ryzykować brak rozgłosu i w konsekwencji sprzedaży.
Tak to mniej więcej wygląda. Mam nadzieję że nie pominęłam niczego ważnego ani nic nie przekręciłam - aktualnie nie jestem na bieżąco, bo jestem już po studiach, ale wiosną na ostatnich wykładach dużo rozmawialiśmy na temat rynku książki i przewidywaniach jak wpłynie na niego pandemia - były takie że będzie jeszcze gorzej i zostanie tylko kilka największych podmiotów, które rządzą rynkiem.
Empiki są super dla przeciętnego czytelnika - dużo nowości, dobrzy autorzy, pełno gadżetów, non stop jakieś fajne promocje, szybkie zakupy trochę jak w markecie, więc nic dziwnego że ma taką pozycję na rynku, a obok jakaś mała ciemna księgarnia w której nie ma takiego wyboru, drogo, sprzedawca się na ciebie gapi, bo jest się sam na sam, nie ma tej anonimowości, a unikamy coraz częściej kontaktów z ludźmi, w ogóle jakoś niekomfortowo - tu akurat mówię o sobie samej, ale myślę że dużo osób ma podobnie. Z jednej strony chciałabym wspierać lokalsów, ale no jakoś nie wiem jak się za to zabrać xd Lepiej wpaść do Świata Książki na dworcu w Poznaniu i wybrać jakieś losowe książki wśród tłumu innych przeglądających w oczekiwaniu na pociąg - tak to zwykle wygląda ;/
Co do elektronicznych książek to zgadzam się, rozpieszczają nas. Abonament w Legimi 20 zł na miesiąc i czytasz setki lektur, do woli, również nowości. Jakoś człowiekowi odechciewa się płacić 25-30zł za jednego ebooka ;) Ja już od dawna nie kupuję elektronicznych wersji jeżeli kosztują więcej niż 20 zł. Wtedy wolę kupić wersję papierową i mieć ją fizycznie na półce.
Ja tak robię Ale do 10
*Spontaniczna decyzja o wydaniu książki* Rozbawiło mnie to :D Ja się może nie znam, ale pachnie mi to amatorszczyzną. Oczywiście do pewnego stopnia, ale jednak.
Przyznam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłem książkę gdzieś stacjonarnie. Nawet biorąc pod uwagę moją lokalną księgarnię, w której zwyczajnie jest możliwość zamówienia przez internet. Po prostu jest to drogie, noo znacznie droższe niż kupowanie online. Dodam, że nie jestem jakimś wielkim skąpiradłem, ale umiem liczyć i gdy mam świadomość, że chcąc kupić tą samą książkę w księgarni lokalnej/sieciówce/dyskoncie zapłacę przynajmniej 10-15zł więcej w porównaniu do sprzedaży internetowej i to w tej samej księgarni lokalnej/sieciówce/dyskoncie, to zwyczajnie nie mam cienia wątpliwości gdzie kupić daną książkę. Zwyczajnie nie opłaca się to mnie jako konsumentowi kupującemu 15-25 książek rocznie.
Co do piractwa. Obecnie znalezienie pirackiego wydania książki trwa sekundy (zależy głównie od szybkości internetu i umiejętności pisania na klawiaturze przez szukającego).
Odpowiadając na pytanie z tytułu. Czy 70 zł za książkę to dużo? Bez dwóch zdań *Tak* .
A czy są książki warte 70 zł lub więcej? Bez dwóch zdań *Tak* .
Pozdrawiam.
PS
Do twarzy Ci Czytaczu w tym świąteczno-zimowym... Sweterku? Bluzie? :)
Jako człowiek, który nie czyta aż tak dużo, zdarza mi się kupować spontanicznie w sklepie. Rzadko szukam konkretnych książek do czytania więc no..
@@MissFosa Nie no jasne i pewnie takich osób jak Ty jest znacznie więcej, stąd też statystyki, o których wspomina Czytacz.
Zwróciłem na to uwagę, że polityka cenowa księgarń jest co najmniej dziwna momentami. Ale widać działa to jakoś.
Dlatego 80% czytanych przeze mnie książek jest z biblioteki...
Ale bardzo ciekawy film!
Dobre rozwiązanie, jeżeli chcę poczytać cokolwiek, ale bardzo często brakuje nowości. :( Tak poza tym to się zgadzam.
@@DroDro3 Zależy gdzie mieszkasz. Warszawskie biblioteki publiczne mają nowości często w dniu premiery... ew. w tygodniu premiery.
@@norbertzya2090 krakowskie też są dobrze wyposażone, może nie tak, że odrazu nowości wpadają, ale nie jest źle :)))
Co do cen okładkowych, to w sieciowkach również one obowiązują - ale stacjonarnie. Jak się zdziwiłam słysząc w świecie książki cenę 39,90, kiedy ta sama pozycja na ich stronie kosztowała 23 zł.
Z reguły tak jest, że wojny cenowe i rabatowe toczą się w internecie. Stacjonarnie nie jest to potrzebne.
Tak jest wszędzie. Nie zależnie czy to księgarnia czy inny sklep 💁
Stacjonarnie trzeba też do ceny doliczyć opłaty, jakie sieć płaci galerii, a najczęściej nie są to małe pieniądze. O wiele taniej jest wynająć ogromny magazyn gdzieś na polu za miastem, niż wynająć kilka małych lokali w dużych galeriach. W dodatku powierzchnia magazynów w takich lokalach jest stosunkowo mała, więc jeśli chce się sprzedawać dużo różnych książek, to trzeba też częściej te książki dostarczać, a na magazyn zwracać te, których jest za dużo, albo które przestały się sprzedawać, a takie operacje między magazynowe to też jakiś tam koszt. Ta różnica cen to częściowo cena za to, że dany towar masz na już na teraz, a nie musisz szukać czegoś w internecie i czekać na przesyłkę 💁Już nie mówiąc o tym, że w takich galeriach uwielbiają kraść książki, więc ktoś musi za to zapłacić, żeby ktoś nie był stratny
W taniej książce stacjonarnie ceny obowiązują takie jakie są w internecie , więc jak coś odbieram u nich to przy okazji patrzę na nowości by nie musieć czekać kilka dni na dostawę
Mam nadzieję, że księgarnie i biblioteki będą trwać. Dzięki ,,natknięciu'' się na książki poznałam większość moich ulubionych autorów. Dla mnie najlepszą reklamą książki jest udostępnianie jej fragmentów i wydaje mi się, że obecnie najlepiej rozumie to Altenberg. Treści niektórych książek są dyskusyjne, ale przejrzenie spisu treści czy kilku stron jest o niebo atrakcyjniejsze, niż oklepane rekomendacje ,,Timesa''. Na miejscu wydawnictw papierowych można zrobić tak samo - kilkustronicowe ''wkładki'' mogłyby zachęcić czytelników do kupna kolejnej książki szczególnie wtedy, gdy np. do kryminału wrzucasz urywek innego. Właśnie przez brak możliwości zajrzenia do środka najczęściej albo próbuję ,,piracić'', albo nie decyduje się na zakup, bo nie mam ochoty wydawać 30 zł na coś, co rzucę w kont albo sprzedam z dużo większą stratą.
70 zł za książkę to dużo. Ale jeśli jest to dobra książka,wartościowa,ładnie wydana,np.książki naukowe,powiedzmy historyczne(to jest akurat mój obszar zainteresowań) to jestem skłonna tyle zapłacić. Rzadko,ale czasem się zdarza. Nie mam w zwyczaju kupować takich książek w cenie okładkowej na półce np.Empiku,bo mi szkoda. Jeśli mogę znaleźć tę książkę,tańszą o 20-30 zł na targach książki,w aplikacji Empiku,na stronie wydawnictwa czy w innej księgarni internetowej albo w Dedalusie to kupuję ją tam,gdzie znajdę niższą cenę. Ale tak,mam na półkach książki,które na okładce mają 60,70,80 zł. Tyle,że ja płaciłam 30,40,50. Więcej niż 50 chyba nie zdarza mi się już płacić za książki,a to i tak już jest cena promocyjna,np.jakiejś grubej,monumentalnej pracy historycznej na 800-1000 stron.
Harde baśnie nie są żadnym wydawniczym spontanem. Już w tamtym roku było wiadomo, że mają się ukazać w roku bieżącym. Chyba nawet wcześniej miały być wydane niż dopiero w grudniu. Lubię książki od SQN, ale nie lubię, gdy pod płaszczykiem rzekomo super wydania (które będzie jedynie ciut grubsze niż Harda Horda) próbuje nabić sobie kabzę.
Nic dodać nic ująć - w sumie wszystko powiedziałeś na ten temat drogi Czytaczu, głównie do tego pasuje jedno krótkie zdanie: "to zależy" no i racja jest też z tym co powiedziałeś na końcu, coś w rodzaju " to nie to, że książka jest droga, tylko my po prostu mało zarabiamy"... a co do tego wydawnictwa o którym dużo mówisz, to po prostu polecieli sobie w... przysłowiowe kulki, pisząc takiego posta na portalu społecznościowym, ot co - mnie osobiście taki post by zniechęcił...
Czy mi się wydaje, czy reklamy w książkach kiedyś były popularne? Mam wiele książek w których na ostatnich stronach są różne inne książki z krótkim opisem albo tego samego autora, albo tego samego wydawnictwa :) Jak teraz o tym wspomniałeś Czytaczu, to wydaje mi się, że już nie jest to praktykowane.
To autopromocja, bardziej chodzi mi o treści sponsorowane przez zewnętrzne firmy. Takie coś występuje bardzo, bardzo rzadko.
Mogliby wprowadzić coś podobnego do triku w pendolino. Tam na ekranach wyświetlają zapowiedzi filmów, ale tylko tych, w których można ujrzeć pociąg. Zamiast irytacji przyprawia o uśmiech. Wyobraźcie sobie 50 twarz Graya z reklamą Durexa XD
Albo 10 tysięcy drzwi z reklamą pol skone. Jest w tym sporo miejsca na kreatywność.
W książkach zielarskich są reklamy produktów o których mówi się w książce. Te książki potrafią być droższe ale są wydane przez profesorow i to literatura naukowa. Moim zdaniem książka powinna być tańsza od wódki by człowiek miał wybór!
Ostatnio zauważyłam że książki w różnych księgarniach online podskoczyły do góry .
Książka droższa = wysyłka darmowa +piękne wydanie twarda oprawa itp.
Czy ktoś kiedykolwiek widział reklamę książki w telewizji? To już cholerny cukier czy papier toaletowy, który i tak by się sprzedawał ma reklamę, a książki to już nie? Ktoś wie jak jest z tym w innych państwach? Wiem, że to chyba najdroższa forma promocji, ale większe wydawnictwa promujące książki bardziej rozpoznawalnych autorów mogłyby sobie na to pozwolić. Chyba, bo na marketingu się nie znam.
Też się nad tym ostatnio zastanawiałam.
Powiem tak: reklama książki w tv nikomu się na kalkuluje. Koszty są OLBRZYMIE (od kilkudziesięciu to kilkuset tysięcy złotych za blok reklamowy), a efekty... Raczej nie bardzo. Faktem jest, że niektóre wydawnictwa pokazują książki w śniadaniówkach (gdyby ktoś się zastanawiał: też się za to słono płaci, tv nie pokazuje książek ot tak, z dobrej woli), ale to też marginalne przypadki. W internecie za cenę jednej reklamy telewizyjnej można zrobić taki szum wokół książki, jakie tv nie zrobi...
Ja widziałam ! Miesiąc temu jakiegoś kryminału ! Byłam w ciężkim szoku że w telewizji pojawił się spot reklamowy książki i to pojedynczej nie całej kolekcji! Ale uwaga - widziałam go tylko jeden jedyny raz ...
Wydaję mi się, że dużo efektywniejsze jest choćby wsadzenie ulotki z innymi pozycjami wydawnictwa do książki, niż reklamowanie się w TV. Reklama w telewizji jest dosyć droga, a efekty marne - niekoniecznie osoba oglądająca dany kanał będzie zainteresowana przedstawionym produktem. Tym bardziej, że taka reklama trafia do szerokiej grupy odbiorców.
Polecam księgarnie "Dedalus". Kupiłam tam cały komplet serii "Klasycy antropologii", koszt jednej sztuki to ok. 10-15 zł. Ok 2/3 mojej domowej kolekcji książek pochodzi z tego sklepu, większość w przedziale 5-30 zł. 🙂
Książki już w tej chwili są droższe. Widzę to na podstawie serii, która wydawana jest od lat i ostatnie dwa tomy są droższe mimo że objętość książek specjalnie się nie zmieniła, ani jakość wydawania. Cena okładkowa jest wyższa, ale i ceny promocyjne też są wyższe (wcześniej cena na promocji ok. 25 zł a obecnie już bliżej 30, albo nawet ponad 30). Ciekawy materiał
Większość książek kupuję w internecie, ceny w Empiku mnie zabijają(konkretnie to mój portfel).
Ostatnio zaczęłam kupować książki anglojęzyczne i ceny na Allegro mnie zszokowały(minimalne potrafią sięgać 60 złotych). Więc z zakupami książek anglojęzycznych przeniosłam się na Amazon i Book Depository(zdecydowanie bardziej się opłaca). Na szczęście ceny książek po polsku na Allegro nadal zostają w normalnych cenach(20-30 złotych).
Bardzo polecam wywiad z Radkiem Kotarskim na kanale Imponderabilia. Prowadzi on swoje wydawnictwo właśnie w necie i mówi o tych procesach, o cenach, o braku promocji i o tym jaki procent u niego idzie dla autora :D
Twój pomysły na abonament jest wersją demo i nigdy bym na takie coś nie poszedł. Wydaje się, że zaproponowałeś to bez pomyślenia - skoro mógłby doczytać do 50% to jakby tak zrobić z filmem? oglądasz i potem musisz iść do kina ale wchodzisz dopiero w połowie? bezsensu. Demo - kiedyś robili tak z grami, że była pierwsza misja do przegrania i zobaczenia grafiki i czy sie podoba - teraz raczej jest po prostu refund jak się nie spodoba po przegraniu 2h - ciężko tak zrobić jednak z książką. Za abonament demo nikt by im nie zapłacił - lepiej dla nich wydawać po prostu lekko starsze książki w ramach abonamentu i tyle, tak to się chyba teraz robi. Zanim wejdą w skład jakiejś subskrybcji (które wcale nas nie rozpieszczają tylko nas zjadają - bo przewaznie mamy ambitny plan zobaczenia/przeczytania/posluchania czegoś, to potem potrafimy na parę miesięcy o tym zapomnieć ale złotówki lecą), wiszą przez jakiś czas jako osobna pozycja bez abonamentu - czasami dłużej, krócej - to już zależy od tego też, jak to sie sprzedaje. Pamiętajmy, że książki przestały być typową rozrywką - kiedyś nie było telewizji, gier komputerowych, vod i dostępu do tony rzeczy w świecącym prostokącie z kieszeni - ksiażki moim zdaniem muszą teraz konkurować z innymi rozywkami których pełno i to w dobrej cenie.
Co do reszty się zgadzam, wszystko teraz kasuje dystrybucja.
Zbieram książki, ale nigdy nie kupuję książki kosztującej ponad 30 zł. Decyduję się na używane (ostatnio np kupiłam dwie części Zmierzchu w twardej oprawie, które wyglądały jak z księgarni za 4 zł). Jak mi na czymś bardzo zależy to czatuję na jakieś promocje, 3 za 2 itp. Aktualnie szukam serii Szklany Tron, ale ceny są kosmiczne, więc śledzę ceny i w odpowiednim momencie kupię :D
Ależ to było ciekawe! Nie wiem kiedy zleciało te 40 minut...
Gliński powinien tego posłuchać! :)
Temu ja staram się być na bieżąco z portalami typu olx by mieć je trochę taniej ,chociaż i tam potrafią być dobrzzi zdzieracze co sprzedają książki powyginane i brudne za cenę malo co mniejsza niż nowa xD aktualnie mam zapasy z biblioteki i dużo swoich pozycji ,a więc czuję się bezpiecznie ale jestem godna podziwu że tak mnie czytacz zainteresował tematem ze niczego nie skipnełam :)
Ładny sweterek,
idę oglądać dalej :)
wyznaję prostą zasadę, nie kupuję książek powyżej 20 zł. Po prostu. Myślę, że te ceny też nie będą się podnosić kosmicznie, bo za mało ludzi czyta i no umówmy się, mało kto zapłaci 70 zł za książkę, żeby sprawdzić czy mu się podoba. Co do ebooków, magia. Nie wiem jak im się to kalkuluje, ale doceniam. Nie korzystam często, bo za tym nie przepadam, ale jak będzie trzeba to się z nimi polubię. A SQN? Trochę żenada, a szkoda.
40 minut pogadanki, Czytaczu. W życiu mi się tak dobrze zadanek nie robiło, doceniam.
Brawo, mam takie samo zdanie na ten temat. Książki są extra! już kilka razy uratowały mi życie! Pozdrowienia dla cudownej i ujmującej Pani Czytaczowej i uroczych czytaczątek! Wszystko jest i będzie dobrze :-) Dzięki wam wróciła do mnie faza na czytanie!
Przyjemnie się słuchało :)
I fakt, 70 zł ogólnie za książkę może wydawać się zawyżoną ceną. Szczególnie przy cenach książek w wersji kieszonkowej. Jednakże największą różnicę robi język, wydanie, okładka, popularność oraz data wydania. Znalazłam książkę (na podstawie pierwotnego scenariusza) o pewnym filmie, po angielsku, ponad 500 stron, która kosztuje ok 90/100 zł. I ja wiem, że to mimo wszystko dużo, ale za taką książkę z takimi "detalami" jestem w stanie tyle zapłacić, bo wiem, że nigdy już jej nie dostanę jeśli teraz nie kupię.
Ciekawe, że marża autora sięga około 10% ceny okładkowej.
Pisarze na ogół dokładają jeszcze do procesu wydawniczego
Skomentuję przede wszystkim fragment o abonamentach na ebooki. Dlaczego sam kupuję ebooki zamiast skorzystać z abonamentu? Powodów jest wiele:
1. Te abonamenty nie są dostępne na czynik kindla. Musiałbym albo kupić sobie inny czytnik albo czytać książki na telefonie
2. W abonamentach nie ma wszystkich ebooków, pomimo że oferta jest rozbudowana to cały czas wielu, wartościowych pozycji nie ma.
3. Korzystając z abonamentu niejako "wypożyczasz" książki, więc jeśli np. oferta zmieni się na niekorzystną, to albo płacisz, albo tracisz dostęp do całej biblioteki
A dodając do tego kwestie tego, że ja czytam głównie pozycje bardziej naukowe, w których robię notatki to nie mogę sobie pozwolić na to żeby ryzykować utratę dostępu do książek wraz z notatkami, podkreśleniami, itd
Plus często mo
Jako użytkownik kilku abonamentów książkowych uważam, ze nic nie jest tak wkurzające jak to, że np mając abonament x pozycji, które są interesujące i tak jest dodatkowo płatne. Uważam, że transformacja systemu będzie skutkować tym, że po prostu tych abonamentów nie będą wykupować. Nie wiem czy inni będą mieć do samo podejście, ale dla mnie abonament, który płacę jest po to, żeby oszczędzić. Nie w każdym miesiącu w pełni wykorzystuję ich możliwości, ale płacę dalej jak widzę, ze się opłaca.
Jako osoba zarabiająca średnio duże pieniądze, gdzie 3/4 pensji idzie na kredyt mieszkaniowy i rachunki zwyczajnie nie będę kupować drogich książek - książka stanie się towarem luksusowym, przez co sprzedaż też spadnie. Niestety żyjemy w kraju, gdzie za cenę pojedynczej książki w cenie okładkowej (ok 40 zł) jestem w stanie się wyżywić przez 5 dni.
Super sweter i ciekawy temat filmiku .
Uwielbiam Was słuchać i oglądać :)
Jesteście Mega!!
Pozdrawiam serdecznie :)
Mógłbyś nagrywać podcast. Słuchałabym 🧡!
Uwielbiam ,,pogadanki,, na Waszym kanale !
Kupujemy książki w księgarni niezależnej w której mamy rabaty. Nie zdradzamy jej z Empikami no chyba że księgarz nie jest w stanie nam sprowadzić danej pozycji. Również od niedawna kupujemy książki w internecie.
Ja myślę, że tu jest ogólny problem gospodarczy - ceny wszystkiego idą w górę, a pensje pracowników pozostają niezmienione. W tym względzie powinno się coś zmienić moim zdaniem. Bo logicznie, jeśli mam mniej pieniędzy, to kupuję tańsze książki, a jeśli jest ich więcej, to można się już zastanowić nad książką w cenie okładkowej 🤔
Po pierwsze szacunek za bardzo profesjonalny odcinek!
A po drugie to Legimi może wyjść nawet o wiele taniej. Ja mam połączone jakby z T-mobile i miesięcznie płacę 19,90zł za nieograniczony dostęp do ebooków. Właściwie nie kupuję już książek, chyba, że ich nie ma na Legimi albo to jakiś ulubiony autor.
Kiedyś bym zawsze powiedziała, że książka fizyczna jest najlepsza, ale jakoś tak z czasem chyba nawet wolę ebooki.
Bardzo ciekawe uwagi 😊
Jeśli chodzi o wyjście z Empików to jest dość proste wytłumaczenie czemu wydawcy tego nie zrobią. Empik jest ich sposobem na ekspozycję dla potencjalnej grupy docelowej, która nie jest stałymi czytelnikami danych pozycji albo czytelnikami w ogóle. Myślę, że baliby się takiej zmiany.
Zależy za jaką książkę. Za czytadło za dużo. Za książkę do nauki, rozwojową - nie.
Książki naukowe, typu podręczniki powinny być fundowane przez szkoły i wypożyczane (Ew. Jakiś mały koszt pożyczenia na ten rok szkolny, aby można było kupować kolejne).
Gdyby tylko takie książki kosztowały te skromne 70zł :D
Heh. Taka Kryminalistyka Widackiego to 70-80zł. A to jest nic.
Podręcznik - 2 częściowy - do medycyny sądowej to tak z 250-300zł za tom. Czyli za komplet masz 500-600zł. Kupowałam rok temu i nadal mnie boli.
Sekcja Zwłok podręcznik od PWN kosztuje 111zł....
@@IwonaKlich Dokładnie, trzytomowa nowa pediatria to tyle samo mniej więcej :D
@@aniasikora7473 Kiedyś (za moich podstawówkowych lat) książki dostawało się od szkoły, a na koniec roku zwracało. Niby dla kolejnego rocznika. Niestety mnóstwo dzieci nie dbało o książki, albo wręcz celowo niszczyło. :( Książki były podarte, pobazgrane. Raz dostałam podręcznik do plastyki, gdzie wszystkie starożytne rzeźby przedstawiające nagich ludzi miały podomalowywane pewne intymne części ciała. :(
Książki mogłyby być pożyczane, gdyby dzieci o nie dbały, albo na koniec roku rodzice musieli pokryć koszt zniszczonych podręczników. Ani jedno, ani drugie nie jest do wyegzekwowania.
kupiłam "powrót z bambuko" w dniu premiery za cenę z okładki, a potem się nasłuchałam od ludzi "w internecie ta książka za 20 kilka złotych przecież jest". tylko, że napięty grafik nie za bardzo pozwala mi czytać tyle ile bym chciała, więc słuchałam jej na storytel i tak, a nawet dwa razy, a abonament 35zł; czyli wychodzę z założenia, miesięcznie płacę jak za jedną książkę, a dostęp do audiobooków mam nieograniczony. czy to dobrze? no jak teraz posłuchałam, to nie wiem. ale na storytelu np nie ma pełnej sagi Wiedźmina, nad czym ubolewam i zdecydowałam, że kupię komplecik, więc Twój pomysł jest ok. z drugiej strony storytel ma całą serię o HP czytaną przez Fronczewskiego, co spowodowało, że pokochałam Harrego na nowo. myślę, że te serwisy działają trochę na takiej zasadzie jak np spotify, gdzie w ofercie premium można słuchać wszystkiego i to jeszcze pełną dyskografię.
czy 70zł za książkę to dużo... no naprawdę zależy jaką. jeśli autor ma oddanych fanów, to myślę, że takie kloce jakie pisze np George R R Martin 70zł mogłoby kosztować, poza tym sława gota napędzi trochę chętnych do kupna. jeśli np zależy nam na promowaniu czytania w Polsce, no które nie jest jakieś super wysokie, to książki moim zdaniem są za drogie; jeszcze jak to jest autor znany i powszechnie szanowany (np taki J. Małecki - kupuję w ciemno, bo wiem, że i tak będzie dobre) - ok, a jeśli mamy kupić dzieło jakiegoś debiutanta, albo kogoś, kogo po prostu się nie zna to nawet te 40zł przy naszych zarobkach jest za wysokie. no i tu wchodzi takie właśnie storytel, na którym mogę sobie książkę takiego "nołnejma" posłuchać i ocenić czy opłaca się kupować i interesować nim.
Z jednolitą ceną książki jest według mnie jeden problem. Pierwszy miesiąc/kwartał + przedsprzedaż to bardzo ważny dla książki moment tak jak box office dla filmów. Tymczasem wiele osób (w tym ja) odwlekałoby zakup aż cena spadnie. Bo to przecież nie jest tak, że nie będzie niczego innego do czytania na rynku w niższej cenie. Niestety jest różnica, gdy możesz mieć za 120zł 3 książki, a 5.
Z ebookami jest ten problem, że są droższe od wersji papierowej, albo są dodawane do książki, gdy zapłacisz 10zł więcej. Więc jaka jest tak naprawdę wartość ebooka? Mówienie, że legimi czy empik go jest złe, bo masz tanio dostęp do książek to jak mówienie, że netflix jest zły bo ludzie nie kupują DVD, albo mniej chodzą do kina. Skoro wydawnictwa udostępniają tam swoje książki to znaczy, że na tym zarabiają. W bibliotekach ludzie mogą czytać za darmo książki... Rynek się zmienia i na te zmiany producenci/dystrybutorzy muszą reagować.
Jeśli chodzi jeszcze o ebooki, to dziwi mnie że nie sprzedawane są w Polsce (albo ja o tym nic nie wiem) ebooki z opowiadaniami. Pomimo, że ebooki są jak do tego stworzone. Tymczasem gazety drukujące je wymierają, antalogie średnio się sprzedają bo jeśli interesuje mnie jedno opowiadanie/autor to nie kupie książki za 50zł.
Inna sprawa to to, że boli oczy to 8-10% dla autora, podczas gdy booktuberzy dostają 5% od ceny książki za wykorzystanie linków afiliacyjnych. No coś tu nie gra ewidentnie.
Również SQN: Sprzedaje tę książkę wartą 70zł za 51,55zł... (Stan na 19.06.2020)
Dla mnie normalna cena za książkę to 30-40 kilka zł, 70 zł to drogo.
Nie chciałbym reklam w książkach, w postaci np. dodatkowych strony itd. W dzisiejszym świecie jest taka promocja w internecie, że w książkach reklam nie potrzeba. Kiedyś (nie wiem jak jest teraz) niekiedy dodawali różne ulotki reklamowe lub zakładki to jeszcze jest ok, w okolicach rozsądku.
A "Maps of meaning" Petersona ponad 300 zł :D ale ponoć kunszt oraz ponad 16 tys godzin pracy nad nią zasługuje na tą cenę. Co myślicie na ten temat?
Zawsze lokalne księgarnie będą na straconej pozycji, bo w innej cenie kupuje się towar do sieci na całą Polskę, a inaczej kilka- kilkanaście egzemplarzy. To po raz kolejny potwierdza tezę o kosztach magazynowania. Czyli każda książka papierowa w sieci księgarni jest na magazynie. Lokalne księgarnie mają ograniczoną powierzenie i brak możliwości zakupu takich ilości pozycji, a co za tym idzie ich cena zakupu jest relatywnie niższa. Zyski również, dlatego sieci mogą sobie pozwolić na promocje, nawet kosztem zysku, ale stworzeniem miejsca na nowe pozycje, a małe księgarnie nie. Przykre
W przypadku książek, tzw. rozrywkowych, to nigdy staram się nie przekroczyć ceny 30zł. Często kupuję takie poniżej 20zł. Natomiast, jeżeli mam wydać 200-500zł na specjalistyczny podręcznik/atlas o potrzebnej mi konkretnej tematyce weterynaryjnej (mój kierunek studiów), to jestem w stanie to zrobić. Oczywiście po długich przemyśleniach, ale nie raz wydałam już taką kwotę na tego typu książkę i nigdy nie żałowałam, bo wciąż czerpię z nich wiedzę od kilku lat :D Dlatego moim zdaniem to czy książka jest dla kogoś droga czy nie, zależy również od jej przeznaczenia :)
Czytaczu drogi. Jeżeli chodzi o ceny książek papierowych należy doliczyć koszty magazynowania książek. Jeżeli chodzi o promocje, przeceny, to jeszcze wprowadzane są „owijki”. Tani, relatywnie trik stosowany przed stałymi przecenami.
Najbardziej w tym wszystkim szkoda autora. Zarabia na książce zdecydowanie za mało. Kiedy kupuję książkę, to robię to dla autora, a nie dla wydawcy. Nigdy właściwie na nie nie patrzę. Przerażające jest to, że 50% to dystrybucja, czyli tak naprawdę hajs dla pośredników. W dalekiej iście futurystycznej przyszłości liczyłabym najbardziej na możliwość kupienia książki od samego autora, bez żadnych pośredników. Chciałabym mieć też pewność, że dzięki temu większość MOICH pieniędzy do niego trafia, bo to autora chcę nagrodzić. Ale to marzenia.
Dopóki wydawcy będą podnosić ceny, piractwo będzie kwitło. Mówisz Czytaczu, że to marginalne zjawisko, a ja uważam, że coraz bardziej powszechne. Książkę teraz możemy ściągnąć z wielu, wielu stron, dodatkowo z każdego miejsca na Ziemi. Można ubolewać nad wydawcami, ale wiele branż w Polsce łatwo nie ma. Większość z nas jest zwyczajnie biedna i nie ma się co czarować. Wydawnictwa nie stać na obniżenie cen, a mnie nie stać, żeby kupić książkę po normalnej cenie. I się kręci ta karuzela. Każdy najpierw musi opłacić rachunki i kupić sobie jedzenie, a to też bez przerwy rośnie. Nie będzie pieniędzy, to ludzie nie będą kupować. Proste. Jest milion rzeczy ważniejszych od książek. Jeśli faktycznie dojdzie do tego, że wydawnictwa będą upadać, bo nadejdzie taka bieda, to znak, że nasze problemy jako Polaków są znacznie poważniejsze niż to, że nie poczytamy sobie Sarah J. Mass przed spaniem.
W takiej perspektywie należy się cieszyć, że ludzie chociaż jeszcze chcą kupować te abonamenty. Każda zapłata (nawet jeśli marginalna) jest lepsza od piracenia. A jeśli nie będzie abonamentów... no to ludzie przestaną czytać. Już teraz większość tego nie robi. Wydawnictwa zawsze już będą musiały się dopasować do czytelnika i ŻADEN szantaż tu nie zadziała, ponieważ człowiek tak naprawdę bez książek sobie poradzi (mówimy teraz o pozycjach czysto rozrywkowych).
70 złotych za beletrystykę to skandaliczna cena. Rozumiem, album, książka naukowa, wydania ekskluzywne... Ale bajki dla dorosłych??? Nigdy w życiu.
Za dobra książkę naukową dałabym 70 zł spokojnie :) (np Koniec Wiary Sama Harissa kosztuje 160’zl 🥺) oczywiście nie za każdą bo bym jadła gruz . Ale staram się chodzić do tanich księgarni , albo kupować używane . Nie musi być w super stanie , ważne żeby się dało czytać :) pozdrawiam
Mieszkam obecnie w UK i ceny książek tutaj za wydania paperback średniej grubości to wydatek około £7-8. Hardbacki pięknie wydane kosztują zazwyczaj około £10-15 to zależy jaki tytuł, jaki autor, jakie gabaryty książki. Kiedy patrzę na ceny książek sprowadzanych z Polski (można takie kupić np w sklepach z polskimi produktami), czy to na stronach internetowych sprzedających książki po polsku w uk, to ich cena waha się od £8 do £10 i kiedy porównuję ceny okładkowe książek polskich z angielskimi, to w przeliczeniu ich wartość jest dość podobna. Tyle, że wydać 10 cyferek przy zarobku powiedzmy £1200 a 50 przy 1200zł no, to już jest różnica ile monet nam zostaje w kieszeni mimo, że relatywnie książka w przeliczeniu kosztuje podobnie, to zarabiając w złotówkach w kieszeni zostaje kilka razy mniej na inne rzeczy. Dlatego na warunki polskie: tak 70zł to dużo jak za książkę. 😟
Bardzo ładnie i skrupulatnie przygotowany materiał.
Ha, ksiazki, ksiazkami. Polecam zobaczyc podreczniki do RPGow, gdzie ceny za te poszły nieopisanie w gore. Kiedys podrecznik kupowalem w cenie 30-90 zł maks, teraz 150-200+ choc praktycznie roznice sa absolutnie minimalne pomiedzy starym drukiem, a nowym.
Okej. Wierzcie bądź nie, ale właśnie w momencie gdy Czytacz mówił o reklamach w książkach, otworzyłam egzemplarz "7 mężów Evelyn Hugo" i tam na ostatniej stronie właśnie jest reklama. Swoją drogą świetny pomysł. Daje okejke. :D
To trochę zabawne bo sam miałem identyczną rozkmine i to odnośnie hardych baśni. Cena mnie niestety odstraszyła i doszedłem do wniosku że nie warto płacić tyle za jedną pozycję
Kupowała ksiązki i z 200 PLN. Ale 70 złoty, za książke nazwijmy ją rozrywkową , to zdecydowanie za dużo. Za książekę rozrywkową nie zapłacę wiecej niż 40 pln i to już kiedy bardzo lubię danego autora. Jak ksiażki zaczną tyle kosztować po prostu przerzuce sie na Amazona
70 zł to nie jest dużo. Po warunkiem, że ma się 3 tyś zł na rękę miesięcznie. W UK można kupić nowości za 10 funtów, a minimalna krajowa to średnio 1400. Harrego Pottera wszystkie tomy można kupić za 20/25 f, i to nowe. A u nas, książka w kosmicznej cenie 70 zł, i jeszcze pytanie czy to dużo. Tak. To jest dużo. Chciałbym zobaczyć anglika, który kupuje książkę za 70 funtów. Tylko u nas w Polsce z absurdu próbuje się zrobić normalność.
W tym roku, od wiosny, książki już podrożały. Obecnie średnia cena standardowej nowości w miękkiej oprawie, to 42,90. Powyżej 500 stron - 49.99. Twarda oprawa odpowiednio droższa. Nie pomaga to stacjonarnym księgarniom. Tyle, ile narzekania na ceny od ludzi codziennie słyszymy...
Nie rozumiem czemu niektórzy narzekają pracownikom księgarni na ceny. Przecież nie oni je ustalają.
@@martagil4347 Ale wszędzie indziej widzą te same książki taniej, więc księgarze tacy niedobrzy.
Czy 70 zł za książkę, zwykłą książkę, którą można kupić tylko w jednym miejscu, to dużo? Tak. A do tego trzeba doliczyć jeszcze koszty przesyłki i robi się już 85 zł.
Niezrozumiała dla mnie jest cena ebooków, czasami nawet wyższa niż papierowego wydania. A pamiętajmy, ze przed wydrukiem książki, ona już jest w formie elektronicznej.
I nie, nie uważam, że abonamenty na książki są złe.
Wszyscy narzekają na poziom czytelnictwa w Polsce. Książki po 70 zł nie podniosą go na pewno. Dostęp do wielu książek przy niskim abonamencie ma na to szansę.
"Dwadzieścia kilka" blach offsetowych, przy założeniu, że drukujemy tylko czarnym kolorem (K). ale jeśli są kolorowe ilustracje, to jeszcze blachy Cyan (C), Magenta (M) i Yellow (Y), więc razem "około 100 blach" zakładając że 16str. na blachę. A i tak strasznie uprościłam :-)
Tutaj brałem pod uwagę "zwykłą" książkę. Wiadomo, że kiedy w grę wchodzi kolor, sytuacja mocno się zmienia. Ogólnie temat drukowania książek zasługuje na oddzielny film.
Byłem ciekaw czy poruszysz kwestie SQN Originals, teraz do tej oferty trafiły także Zaułki St.Naarten, ta sama sytuacja, 40zł+dostawa i dostępne tylko w ich sklepie. Paskudna sytuacja gdyż jest to 3 część serii porzuconej przez inne wydawnictwo. Odejmując natomiast koszt dystrybucji trzeba pamiętać tylko o jednym, wydawnictwo które decyduje się pominąć empiki i inne księgarnie musi gdzie przechowywać te wszystkie książki.
Jakoś nigdy nie rozważałam elektronicznych książek bo kocham otaczać się wersjami papierowymi, dotknąć ja, przekartkować, poczytać na wyrywki ulubione fragmenty. Ale też nie lubię wydawać za dużo na pojedyncze książki dlatego też potrafię wertować kosze w marketach, przeglądać strony internetowe księgarń czy antykwariatów, olx (cała seria Harry'ego Pottera w stanie berdzo dobrym w ukochanej pierwszej okładce za 50zl), grupy sprzedażowe na fb, stragany na ryneczkach (mój ulubiony ryneczek łazarski w Poznaniu zawsze czymś mnie zaskoczy). Ale nie ukrywam, że niejednokrotnie kupiłabym od razu nową książkę gdyby ich cena byłaby rozsądna i w tym miejscu zgadzam się z rozwiązaniami zaproponowanymi przez Czytacza by ograniczyć koszty dystrybucji. A najbardziej podoba mi się pomysł ze zbiórka na druk książki. Choć i tak najbardziej czekam na promocję "książka plus regał gratis"
Uważam, że pomysł z reklamami w książkach nie jest zły. Tonący brzytwy się chwyta, ale patrząc na to realistycznie, to nie tylko dla nas jako czytelników będzie to oznaczało tańszą książkę, ale także koszty jej mogą się zmniejszyć przy nakładzie finansowym dużych firm, które będą chciały się w ten sposób zareklamować. Swoją drogą to będzie dobry PR - wspieramy czytelnictwo. Wtedy chętniej kupowałabym kryminał czy romans z reklamą, jeśli byłby tańszy. Teraz mam do wyboru książki z przewidywalnym zakończeniem a książkę, po której czuję katharsis, w tej samej cenie.
To zależy od gatunku książki. Studiuję informatykę i książki w IT zwykłe kosztują co najmniej właśnie 70 zł, jeśli nie więcej. Zwłaszcza, kiedy są to książki należące do zagranicznych wydawnictw takich jak Microsoft Press, Cisco Press i Wiley
Z kryminałami takimi jak seria Chyłka Remigiusza Mroza jest lepiej, bo kosztują nieco ponad 20 zł. Jednak wtedy lepiej być członkiem społecznosci księgarni np. Empik. Wtedy nawet jak będzie zamawiać książki w dużych ilościach, przynajmniej nie będzie trzeba dopłacać za dostawę takiej książki.
Co do ebooków, to zwykle czytam książki, które raczej nikt nie czyta,czyli m.in. książki Sienkiewicza i ze względu na zainteresowanie lekturami szkolnymi to czytam na Wolnych Lekturach, więc mam dostęp do dużej ilości książek.
70 zł za książkę to jest dużo. Oczywiście ZALEŻY jakiej. Za album np. o malarstwie z ilustracjami na kredowym papierze to nie jest dużo. Ale za Harde baśnie wydawnictwa SQN to jest cena zaporowa. Książka do nabycia tylko u nich, plus ok. 10 zł wysyłka, a to oznacza że nie, nie kupię. Mimo że bardzo chętnie poczytalabym opowiadania autorek z Hardej hordy, to sorry. Wydawnictwo mi odpisało na FB (hehe, to screen z mojego postu pokazujesz), że książka ma ponad 500 stron... Od kiedy cena książki zależy od ilości stron? Idiotyczna odpowiedź. SQN, jak dla mnie, przegina.
Poruszyłeś bardzo ciekawy temat. Ja również wypowiedziałam się pod postem SQN i myślę, że wydawnictwo naprawdę mocno straciło po tym wpisie.
"Harde baśnie" jak dla mnie są mega drogą książką, zwłaszcza, że tak jak wspominałeś wydawnictwo nie będzie jej dalej dystrybuować. Wersja elektroniczna zostanie wydana dużo późnej (ciekawe w jakiej cenie...). Do tego książka została wydana tuż przed świętami i myślę, że Wydawnictwo chce po prostu na niej mocno zarobić. Niestety nie do końca chyba przemyślało obecną sytuację... Patrz znana reklama biżuterii, która została przez odbiorców mocno skrytykowana i doczekała się parodii...
Jak dla mnie książki muszą swoje kosztować, promocja i wszystkie koszty wliczone są jednak duże. Myślę jednak, że w dobie kiedy książki (nawet te grube, ale jednak ze zwykła treścią, nie będące albumami z licencją) sprzedawane są w cenach okładkowych max. 40-50 zł, wydanie książki za 70 zł to po prostu próba wyciągnięcia kasy. Ja na pewno nie kupię jej w tej cenie. Poczekam na wersję elektroniczną, sprawdzając ile kosztuje, ewentualnie kupię używaną w jakiejś rozsądnej cenie. W ostateczności są jeszcze biblioteki...
Jak dla mnie nie ma chyba dobrego rozwiązania jeśli chodzi o cenę książek i myślę, że będą one dla sporej ilości Polaków za drogie, właśnie ze względu na to ile zarabiamy...
I drzew jest coraz mniej człowiek wycina w strasznym tempie.
70 zł za książkę to o wiele za dużo. Myślę, że w tym filmie należy też poruszyć kwestię tego, że mało ludzi w Polsce czyta. Jeżeli książki będą drogie to stanie się to przyjemnością dla wybranych. Coraz większa popularność abonamentów powinna cieszyć ponieważ coraz więcej ludzi w czytaniu widzi rozrywkę i przyjemność. Mnie osobiście denerwuje to że problem piractwa i małych księgarzy powinien być rozwiązany przez ludzi rządzących a nie przez zwykłego kowalskiego. Dlaczego ja mam płacić za książkę więcej ? Tylko dlatego żeby później inni nie piratowali? W innych krajach np Szwecja czytanie jest bardzo popularne i książki są bardzo tanie i bardzo dostępne. Myślę, że najlepiej będzie jak każda grupa zacznie martwić się tylko o swoje interesy - czytelnik o to żeby książki były tanie, pisarz o to żeby więcej pieniędzy było dla niego a wydawca o to żeby się sprzedało. Niestety mało wspieram księgarzy ponieważ akcja biedronki z książkami pokazała że ludzie wolą dostępność i kupowanie książek pomiędzy szynką a chlebem - a ja osobiście uważam, że głównym celem powinno być propagowanie czytania i szerzenie czytelnictwa.
dlatego ja już dawno wypięłam się na Empik ;) i najlepszym przykładem na to co mówisz jest właśnie sqnstore ;) jak już mam coś kupować z SQN zawsze w ich księgarni ;)
Tak, ale łatwiej mieć jedno konto w empiku niż 10 kont w sklepach wydawnictw
Co do stałej ceny książki mam te same obawy - nie sądzę żeby cena okładkowa się zmniejszyła, bo wydawcy nagle znajdą milion powodów "Ale" żeby nie zmniejszyć. Plus dla mnie to jest ratunek księgarni niezależnych kosztem internetowych - bo jednak jak przyjdzie dopłacić za wysyłkę to większość się jednak przejdzie już stacjonarnie. Problemem są też wspomniane rabaty dla dużych sieci księgarskich. Bo to nie jest tak ze te 50% rabatu dostają WSZYSTKIE księgarnie, nie nie. Niezależne zazwyczaj mają mniejszy rabat. Zastanawiam się czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby zniesienie 100% prawa zwrotu, które działa obecnie - taki empik może zwrócić cały nakład bez względu na jego stan. Gdyby z tego zrezygnować księgarnie niezależne byłyby na lepszej pozycji (znają lepiej swoich klientów i przede wszystkim towar jaki posiadają) a jednocześnie mimo, że pewnie nakłady by spadły to i straty byłyby mniejsze dla wydawcy, bo tyle i tyle by było uznane za sprzedane a nie po pół roku się okazuje że empik zwraca połowę nakładu z czego część zniszczoną.
Kiedyś w książkach były reklamy. Ostatnio w książce sprzed 20 lat znalazłam reklamę naszyjnika. Takie wklejki w ogóle nie przeszkadzają.
To ja z tymi rozsądnymi zakupami mam totalnie na odwrót. Zdarza mi się kupić książkę pod wpływem impuslu w Internecie właśnie ze względu na niską cenę względem ceny okładkowej albo po poleceniu przez jakiegoś booktubera (bo dwa kliki na Allegro albo w aplikacji Empiku i po dwóch dniach czeka słodko w paczkomacie). W Empiku czy Świecie Książki nie byłam od dobrych pięciu miesięcy, nie lubię centrów handlowych i jak sobie pomyślę, że tam głównie ceny okładkowe i w dodatku te pieniądze nie wesprą mniejszch stacjonanych księgarzy to w głowie od razu rodzi się taka myśl - "Meeehhhh, ale po co?".
Zawsze zamawiam książki bezpośrednio z wydawnictw zazwyczaj poprostu czekam aż będą mnie interesować więcej niż 2 tytułu bo jest to sporów jednak wsparcie dla wydawnictwa i pod tym względem np Wydawnictwo vesper jest świętne ich tłumaczenia i to jak np klasyki wyglądają i są wyjątkowe mogę zapłacić więcej a co ciekawe zawsze można u nich kupic najtaniej.
Popieram! W 2021 roku zamierzam większość kupować od wydawnictw :)
Jeśli chodzi o kupowanie po niższej cenie w księgarniach wydawców, to nie do końca jestem do tego przekonana. Skoro w Empiku mogę kupić książkę za 45 zł i mieć darmową wysyłkę, a w księgarni wydawcy miałabym kupić ją za 30 zł ale dopłacać te 12 zł za kuriera, to wychodzi tak na prawdę na to samo. A gdybym chciała kupić dwie książki, każda od innego wydawcy, to za wysyłkę zapłaciłabym tyle, że w Empiku miałabym za to trzecią książkę...
sprostuje - za 40 zl na caly rok to mozna kupic empikPremium, dzieki ktoremu jest dostep do wybranej i dosc ograniczonej czesci produktow dostępnych w abonamentach empikGO
Będzie kiedyś odc tylko i wyłącznie o tym jak wydaje się książki?
W sensie jak autor może zgłaszać swoją książkę do wydawnictw? Kto decyduje o tym czy ją wydać? Itd.
Dlatego właśnie funkcjonuje Bookcrossing ;-) niestety pandemia nie wspiera tej pięknej idei.
Ostanio szukałam książek pierwszej części dałam 100 na allegro za jedna i uważam że jak zależy ci na książce to nie patrzysz na cene
Kocham książki papierowe , ale zawsze szukam tańszego rozwiązania kupując w necie średnio o 15 zł mniej za sztukę wtedy mimo kosztów przesyłki kupuję więcej :)
coś pięknego... 30:35
Myślę, że zakupy w internecie są o tyle bardziej przemyślane, że od razu widzimy sumę w koszyku xD stacjonarnie widzimy sumę dopiero przy kasie, a jak jest sporo ludzi to głupio tak kombinować co się weźmie a co nie i zawalać kolejkę xD
Myślę, że 70zl to sporo za jedną książkę, szczególnie biorąc pod uwagę zarobki w naszym cudownym kraju. Sama chyba nigdy tyle na książkę nie wydałam, ale też zwykle kupuję miękkie oprawy, bez bajerów w stylu ilustracji czy dodatków.
Pomysł wydawnictwa moondrive był świetny, brałam udział w tych akcjach i aż dziwiło mnie, że nikt inny na to nie wpadł zwłaszcza w przypadku kontynuacji.
W sumie jestem skłonna zapłacić więcej za książkę świetnie przetłumaczoną.Niestety zdarza mi się trafiać na pozycje tak koszmarnie przetłumaczone jak gdyby tłumacz dostał termin na ubiegły tydzień. Uważam, że wiele książek traci na tłumaczeniu z oryginału na angielski i z angielskiego na polski.
Tak, to jest bardzo dużo, chyba że faktycznie to jest książka wysokiej jakości, pierwszej klasy, przygotowana ze starannością i jej treść jest zweryfikowana. Ale 40 zł za przeciętną książkę, która nie ma wyjątkowej fabuły, ot takie czytadło? Toż to zdzierstwo niesłychane.
Ciekawe informacje, również uważamy, że 70zł to zbyt dużo...
Autor tak niewiele zarabia ... :( To najbardziej nie fair..
Pozdrawiamy cieplutko!
Mnie dziwi ,że polskie książki mają identyczną cenę co zagraniczne
Mnie nie dziwi. 🙂 Koszty produkcji są w przeliczeniu takie same. I to się tyczy nie tylko branży wydawniczej, ale także elektronicznej, czy odzieżowej etc. W Polsce się za mało zarabia w stosunku np do UK. Jakby zarobki były w Polsce wyższe, to i droższe produkty by tak nie straszyły, bo jeżeli wynagrodzenia w pl i za granicą byłyby na równym poziomie (w przeliczeniu oczywiście) to wszystko byłoby cacy. Tymczasem w pl zarabia się tylko cyferkowo "tyle samo" ile tam, ale już koszty produkcji i samych produktów są w przeliczeniu bardzo zblizone do tych "europejskich". 😕 I to jest problem.
@@karolinamarkowiak1703 Mnie bardziej chodzi o to, że oszczędzają na tłumaczach i licencji
@@danutasio ale ze w pl czy gdzie?
@@karolinamarkowiak1703 w Polsce
@@danutasio jak by nie oszczędzali to by pewnie kosztowały jeszcze więcej, bo tłumaczenia byłyby wtedy "lepszej jakości" i dłużej by się je redagowało 😝 A tak na poważnie to, skąd taki pogląd, że oszczędza się na tłumaczeniach? Koszty produkcji są kosztami produkcji. Książki w innych krajach kosztują podobnie bo podobne są koszta ich wydania. Czy zatem sugerujesz, że książki polskich autorów są tańsze, bo nie trzeba ich tłumaczyć i wykupować na nie licencji? Przykładem "harde baśnie", o których mowa w filmie. Opłacenie tłumacza nie ma tu zbyt wiele do rzeczy. Tłumaczom wcale się aż tak dużo nie płaci 😛 i nie dla tego, że się na nich "oszczędza".
Ja wiem że tak naprawdę 40 zł za książkę to nie dużo, tym bardziej że zawiera w sobie naprawdę drogocenne wartości (zazwyczaj), jednak staram się kupować jak najbardziej korzystając z promocji gdyż czytając średnio 20 książek miesięcznie musiałbym wydawać z 800 zł, co jest niemożliwe przy minimalnej pensji która wynosi około 2000 zł :(
Dodam że nie znoszę książek z biblioteki, wolę mieć swoje kochane przedmioty u siebie na półce,
A od czytania na czytnikach czy innych urządzęniach elektronicznych bolą mnie oczy plus czytanie traci swój urok bez szeleszcących kartek papieru
Tak, 70 zł to trochę za dużo jak na książkę w miękkiej oprawie. I nie ma tu znaczenia, czy ona ma 400 stron, pięćset czy osiemset. Jedynie jak byłaby to twarda oprawa, to powiedzmy że wyższa cena może być uzasadniona, ale też bez przesady.
Ceny ebooków w porównaniu do papierowych są absurdalne. Niestety argumenty które przytaczają wydawcy są bzdurne i absurdalne. Zwyczajnie stworzyło się brak ciśnienia na sprzedaż - drukowane muszą opuścić magazyn, a ebooki co najwyżej leżą sobie na serwerze. Nie ma ciśnienia na ich wypchnięcie.
Tak myślałem, że zmniejszenie vatu nic nie da. To było do przewidzenia. To hipokryzja, bo zabierając kolejne argumenty, tak naprawdę jest tak samo jak jest, a ci wymyślają kolejne bzdury, aby nam udowodnić, że te ceny są uzasadnione.
Tak, dużo, chyba że to książki naukowe, specjalistyczne. Większość ludzi zarabia poniżej średniej krajowej, więc raczej nie kupią książki za 70 zł.
Inne Światy kupiłam za 32 zł na promocji w Empiku. SQN próbuje zrobić przedświąteczny skok na kasę. Z tego samego powodu ebook będzie później. Jeśli tam będzie czcionka jak w Hardej Hordzie, to 600 rzeczywiście nie powala, a tłumaczenie się ręcznymi rysunkami jest naprawdę śmieszne.
Świat byłby o wiele piekniejszy gdyby ksiażki były tańsze niż używki np. papierosy czy alkohol...
Panie czytaczu czy Ty według tego filmu uważasz że biblioteki powinny płacić wydawnictwom za wypożyczanie książek?