Proszę o pomoc i wskazówkę jak postępować do osoby, która jest bliska, a chce się rozwieść. Żona chce się rozwieść z mężem, bo poznała "miłość życia". Jest z tym mężem kilkanaście lat, małżeństwo bardziej z rozsądku, nic nie czuła do męża ale on tak zabiegał, kilka razy się rozstawali jako para, ale wrócili i buli tak długo, że jednak wzięli ślub i jest dziecko. Ten nowy mężczyzna też ma żonę i dziecko. Jak podchodzić do sytuacji, namawiać do ratowania małżeństwa sakramentalnego mimo, że osoba mówi, że nie jest szczęśliwa i nie chce być z mężem? Powinna być dla dobra dziecka?
Rozwód jest ciężkim czasem dla obu rodzin. Dochodzi kwestia przebaczenia już po, zwłaszcza jak było dużo przemocy fizycznej, psychicznej, zdrad i kłamstw, bo jak oczekiwać przebaczenia w konfesjonale skoro samemu pała się żądza zemsty?
" Zycie im sie poukladalo" ? Prosze ksiedza - nie ma czegos takiego, oni sami ukladaja sobie swoje zycie z wszelkimi tego konsekwencjami, tak ma kazdy z nas, grzesznikow...
Zastanawia dlaczego jedyny, wręcz obsesyjny, wymóg wobec rozwodników i związków niesakramentalnych to wstrzemięźliwość seksualna, celibat, białe małżeństwo. Osoby wchodzące w nowy związek, ale rezygnujące z kontaktów seksualnych, a nawet takie, które rezygnują z nich np. wraz z wiekiem, mogą korzystać z sakramentów. Rozumiem problem/grzech cudzołóstwa, ale czy sednem małżeństwa, związku dwojga ludzi są wyłącznie kontakty seksualne? Czy małżeństwo nie jest bardziej złożoną relacją, w której jest wiele elementów ważniejszych niż seks?
Kontakty seksualne nie stanowią oczywiście istoty małżeństwa. Bardzo obrazowo przedstawił to śp. ks. Piotr Pawlukiewicz w trzeciej części swoich konferencji "Sex; poezja czy rzemiosło?". Myślę, że nauczanie Kościoła w tej kwestii wyrosło z pragnienia człowieka, który potrzebuje wyraźnej granicy. Wierzę, że Kościół z pomocą Duch Św. tę granicę znalazł i naniósł ją na mapę Życia. Każdy z nas może teraz z tej mapy korzystać posługując się kompasem własnego sumienia. Ale oczywiście nie jest to jedyna granica na tej mapie, myślę też, że nie jest ona najważniejsza, choć niewątpliwie bardzo wyraźnie zaznaczona. Jest np granica krzywdy zadawanej drugiemu człowiekowi wynikająca z przykazania miłości bliźniego. Teoretycznie potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której osoba po rozwodzie mając świadomość krzywdy wyrządzonej współmałżonkowi swoim odejściem (np związanym ze zdradą) i nie decydując się aby ją naprawić przez powrót, którego pozostawiona strona pragnie (krzywda trwa), rozeznaje, że nie może przystępować do sakramentów pomimo tego, że zachowuje wstrzemięźliwość seksualną. Potrafię też sobie wyobrazić sytuację, w której ksiądz wchodzi w tak bliską i wyłączną relację z kobietą, że pomimo braku współżycia seksualnego powinien zadać sobie pytanie czy nie łamie już celibatu.
Cudzolostwo to grzech i nie ma dyskusji...Mozna sie stale z niego spowiadac ale w momencie gdy dalej chcemy cudzolozyc a spowiedz traktujemy jak karte przetargowa to taka spowiedz nie ma zadnej wagi, wiemy bowiem ze i tak dalej ten ciezki grzech mamy zamiar popelniac...Seks jest w tym momencie wazniejszy niz Bog i Jego przykazania, seks staje sie zatem naszym bozkiem a co za tym idzie, grzeszymy dodatkowo przeciwko przykazaniu pierwszemu.
@@elisabethherde7550 To zrozumiale. Ale dlaczego jedyny wymóg wobec rozwodników w nowych związkach to "nie uprawiaj seksu". Przy czym to wcale nie musi być świadoma decyzja o wstrzemięźliwości. Wystarczy wiek, problemy seksualne, albo rozpad emocjonalny tego kolejnego nowego związku na tyle, że seks przestaje w nim istnieć. I już, zdaniem Kościoła, wszystko jest OK - można korzystać z sakramentów itd. To jest straszliwe spłycanie sakramentalnego małżeństwa do kwestii prokreacji i fizjologii.
Oczywiście że doradzą Ci, to zrób mu rozwód, "ALE" jak to się poukłada po rozwodzie to...? Teoria a realia to już zupełnie inna kwestia, przykro mi bardzo :(. A052
Każda kobieta nie jest w stanie sprostać mężczyźnie, tak jest tylko na początku, kobiecie tak się tylko wydaje na początku, później okazuje się że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom jej mąż, czyli jest to ryzyko. Związek kobiety i mężczyzny jest obarczonym dużym ryzykiem!!!!!! Nawet jeśli się bardzo starają i są blisko Boga. Tak na prawdę to każdy może być po rozwodzie. Bóg mówi wyraźnie: "dobrze jest być samemu". Kto chce to zrozumieć niech to zrozumie. (B068)
Swego czasu uczestniczyłem w spotkaniach Sychar ale stwierdziłem że była to jałowe uczestnictwo .Grupka ludzi ,którzy najpierw się modlą a później dzielą się swym doświadczeniem a raczej użalają się nad sobą i przynajmniej dla mnie nic z tego nie wynikało .Dzisiaj jestem w grupie już nie związanej z małżeństwami ale tam działalność jest o wiele bardziej owocna i sensowna ..
@@grazynatelej974 Szkoła Nowej Ewangelizacji Chrystusa Króla .Spotykamy się co środę (w wakacje co drugą środę ) na uwielbieniu lub Eucharystii w kaplicy św.Barbary przy Silesia City Center w Katowicach serdecznie zapraszam
A jak przetrwało chrześcijaństwo w Japonii...? Ponad 200 lat nie było tam kapłanów.. Mnie przeraża ilość rozwodów... Tracę nadzieję że można tworzyć normalny związek małżeński na całe życie... A mój przykład 20 letniego malzenstwa jest jakim ewenementem....Ale co czeka nasze dzieci... "niestety jest teraz tendencja na nie zawieranie małżeństw w ogóle...
Bardzo wiele złego zrobili duchowni właśnie przymykając oko. Cudzołożnik jest cudzołożnikiem i nie ma co relatywizować. Piętnować a nie głaskać. Nie głaska się morderców, złodziei, notorycznych kłamców, podpalaczy itd. Rozpędzić te duszpastertwa dla "niesakramentalnych" Ci po rozwodach nie mają poczucia wstydu, bo rozwody są społecznie akceptowane, także przez duchownych...
Boli mnie to, gdy ktoś z góry ocenia innych (ostatnio w Internecie bardzo często, z niewyparzonym językiem, w imię obrony Tradycji chociażby) i nawet nie chce słuchać drugiej osoby. Każdy rozwód jest inny i za każdym stoi albo ludzka bieda, albo tragedia. Sama, będąc zawsze wierzącą i praktykującą osobą, zaangażowaną w duszpasterstwo, musiałam uciekać przed oprawcą, by ochronić swoje życie… Żyję już prawie 6 lat w samotności, ale wiem, że ta samotność jest błogosławiona, bo z perspektywy czasu rozumiem, dlaczego - mimo przestrzegania nauczania Kościoła w każdym względzie przed- i małżeńskiego życia - nie mogłam mieć dzieci… Zamiast ferować wyroki, trzeba poznać dany przypadek. Czasem w czterech ścianach, może w sąsiedztwie, zdarzają się ludzkie dramaty… Boli mnie, gdy środowiska tradycyjne odsądzają od czci i wiary ludzi po rozwodzie, nieżyjących i niemających takiego zamiaru, w powtórnych związkach. Na niektórych portalach, w niektórych artykułach rzuca się lekkomyślnie hasło „Komunia Święta dla rozwodników”. I wylewa się jad. Powinno się precyzować takie sformułowania; jeśli ma się do czynienia z osobą psychopatyczną, separacja nie zawsze uchroni tę drugą osobę, ponieważ krzywdziciel będzie ją krzywdził na wszystkich płaszczyznach. Nie każdy po rozwodzie żyje z dala od Kościoła - Bóg daje wszystkim czas, dopóki żyjemy, by być coraz bliżej Niego. I nie pochwalam tu rozwodów. Dla mnie była to bolesna ucieczka od oprawcy. Przed, w trakcie i po rozwodzie umacniała i umacnia mnie codzienna Msza Święta i Eucharystia, regularna, comiesięczna spowiedź u stałego spowiednika i kierownika duchowego, wspólnota modlitewna z ogromnym wsparciem sióstr i braci, przyjaciele, Rożaniec Święty i brewiarz. Wiem, że bolesne doświadczenie, które stało się moim udziałem, pokazało mi moją siłę i teraz mogę być oparciem dla osób, które przeżywają jakikolwiek ból i cierpienie. Nikomu takiego dochodzenia do dojrzałości nie życzę. Wybaczyłam już dawno krzywdzicielowi i modlę się za niego. To daje mi prawdziwą wolność jako chrześcijaninowi. Bardzo Księżom dziękuję za to, co robicie. Co czwartek czekam na kolejne odcinki i modlę się za Was😊
Dlaczego mnie boli? Człowiek, stając przed ołtarzem niezbrukany współżyciem przedmałżeńskim, liczy na to, że druga osoba to uszanuje i jej nie skrzywdzi. A tym bardziej, że nie będzie groziła jej śmiercią. Pomyśl trochę i nie osądzaj
Super , wreszcie ktoś to wszystko podzielil, Bóg zapłać
Bóg zapłać ❤
NIEROZŁĄCZNOŚĆ MAŁŻEŃSTWA. MĘŻCZYZNA MOŻE MIEĆ TYLKO JEDNĄ KOBIETĘ. NIEZMIENNE PRAWO PANA BOGA.
Proszę o pomoc i wskazówkę jak postępować do osoby, która jest bliska, a chce się rozwieść. Żona chce się rozwieść z mężem, bo poznała "miłość życia". Jest z tym mężem kilkanaście lat, małżeństwo bardziej z rozsądku, nic nie czuła do męża ale on tak zabiegał, kilka razy się rozstawali jako para, ale wrócili i buli tak długo, że jednak wzięli ślub i jest dziecko. Ten nowy mężczyzna też ma żonę i dziecko. Jak podchodzić do sytuacji, namawiać do ratowania małżeństwa sakramentalnego mimo, że osoba mówi, że nie jest szczęśliwa i nie chce być z mężem? Powinna być dla dobra dziecka?
Rozwód jest ciężkim czasem dla obu rodzin. Dochodzi kwestia przebaczenia już po, zwłaszcza jak było dużo przemocy fizycznej, psychicznej, zdrad i kłamstw, bo jak oczekiwać przebaczenia w konfesjonale skoro samemu pała się żądza zemsty?
Witam..co to za strona? Dla osób porzuconych samotnych?
" Zycie im sie poukladalo" ? Prosze ksiedza - nie ma czegos takiego, oni sami ukladaja sobie swoje zycie z wszelkimi tego konsekwencjami, tak ma kazdy z nas, grzesznikow...
tak tak niektórzy wszystko zwalają na życie na to że , coś się stało ".A nie biorą pod wagę swoich grzechów i zaniedbań
Jak po rozwodzie
Zastanawia dlaczego jedyny, wręcz obsesyjny, wymóg wobec rozwodników i związków niesakramentalnych to wstrzemięźliwość seksualna, celibat, białe małżeństwo. Osoby wchodzące w nowy związek, ale rezygnujące z kontaktów seksualnych, a nawet takie, które rezygnują z nich np. wraz z wiekiem, mogą korzystać z sakramentów. Rozumiem problem/grzech cudzołóstwa, ale czy sednem małżeństwa, związku dwojga ludzi są wyłącznie kontakty seksualne? Czy małżeństwo nie jest bardziej złożoną relacją, w której jest wiele elementów ważniejszych niż seks?
Kontakty seksualne nie stanowią oczywiście istoty małżeństwa. Bardzo obrazowo przedstawił to śp. ks. Piotr Pawlukiewicz w trzeciej części swoich konferencji "Sex; poezja czy rzemiosło?". Myślę, że nauczanie Kościoła w tej kwestii wyrosło z pragnienia człowieka, który potrzebuje wyraźnej granicy. Wierzę, że Kościół z pomocą Duch Św. tę granicę znalazł i naniósł ją na mapę Życia. Każdy z nas może teraz z tej mapy korzystać posługując się kompasem własnego sumienia. Ale oczywiście nie jest to jedyna granica na tej mapie, myślę też, że nie jest ona najważniejsza, choć niewątpliwie bardzo wyraźnie zaznaczona. Jest np granica krzywdy zadawanej drugiemu człowiekowi wynikająca z przykazania miłości bliźniego. Teoretycznie potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której osoba po rozwodzie mając świadomość krzywdy wyrządzonej współmałżonkowi swoim odejściem (np związanym ze zdradą) i nie decydując się aby ją naprawić przez powrót, którego pozostawiona strona pragnie (krzywda trwa), rozeznaje, że nie może przystępować do sakramentów pomimo tego, że zachowuje wstrzemięźliwość seksualną. Potrafię też sobie wyobrazić sytuację, w której ksiądz wchodzi w tak bliską i wyłączną relację z kobietą, że pomimo braku współżycia seksualnego powinien zadać sobie pytanie czy nie łamie już celibatu.
Cudzolostwo to grzech i nie ma dyskusji...Mozna sie stale z niego spowiadac ale w momencie gdy dalej chcemy cudzolozyc a spowiedz traktujemy jak karte przetargowa to taka spowiedz nie ma zadnej wagi, wiemy bowiem ze i tak dalej ten ciezki grzech mamy zamiar popelniac...Seks jest w tym momencie wazniejszy niz Bog i Jego przykazania, seks staje sie zatem naszym bozkiem a co za tym idzie, grzeszymy dodatkowo przeciwko przykazaniu pierwszemu.
@@elisabethherde7550 To zrozumiale. Ale dlaczego jedyny wymóg wobec rozwodników w nowych związkach to "nie uprawiaj seksu". Przy czym to wcale nie musi być świadoma decyzja o wstrzemięźliwości. Wystarczy wiek, problemy seksualne, albo rozpad emocjonalny tego kolejnego nowego związku na tyle, że seks przestaje w nim istnieć. I już, zdaniem Kościoła, wszystko jest OK - można korzystać z sakramentów itd. To jest straszliwe spłycanie sakramentalnego małżeństwa do kwestii prokreacji i fizjologii.
Czy pustelnicy żyli w grzechu ciężkim?
Chyba księdza poniosło...
Oczywiście że doradzą Ci, to zrób mu rozwód, "ALE" jak to się poukłada po rozwodzie to...? Teoria a realia to już zupełnie inna kwestia, przykro mi bardzo :(. A052
Każda kobieta nie jest w stanie sprostać mężczyźnie, tak jest tylko na początku, kobiecie tak się tylko wydaje na początku, później okazuje się że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom jej mąż, czyli jest to ryzyko. Związek kobiety i mężczyzny jest obarczonym dużym ryzykiem!!!!!! Nawet jeśli się bardzo starają i są blisko Boga. Tak na prawdę to każdy może być po rozwodzie. Bóg mówi wyraźnie: "dobrze jest być samemu". Kto chce to zrozumieć niech to zrozumie. (B068)
Swego czasu uczestniczyłem w spotkaniach Sychar ale stwierdziłem że była to jałowe uczestnictwo .Grupka ludzi ,którzy najpierw się modlą a później dzielą się swym doświadczeniem a raczej użalają się nad sobą i przynajmniej dla mnie nic z tego nie wynikało .Dzisiaj jestem w grupie już nie związanej z małżeństwami ale tam działalność jest o wiele bardziej owocna i sensowna ..
Jak to grupa?
@@grazynatelej974 Szkoła Nowej Ewangelizacji Chrystusa Króla .Spotykamy się co środę (w wakacje co drugą środę ) na uwielbieniu lub Eucharystii w kaplicy św.Barbary przy Silesia City Center w Katowicach serdecznie zapraszam
Jak wydŁ
A jak przetrwało chrześcijaństwo w Japonii...? Ponad 200 lat nie było tam kapłanów..
Mnie przeraża ilość rozwodów... Tracę nadzieję że można tworzyć normalny związek małżeński na całe życie... A mój przykład 20 letniego malzenstwa jest jakim ewenementem....Ale co czeka nasze dzieci... "niestety jest teraz tendencja na nie zawieranie małżeństw w ogóle...
I dobrze niech żyją ,jak chcą nie pasuje ,rozlam
Jak żyć żana po 29 latach odesza do innego co ze mną
Idź do innej
Bardzo wiele złego zrobili duchowni właśnie przymykając oko. Cudzołożnik jest cudzołożnikiem i nie ma co relatywizować. Piętnować a nie głaskać. Nie głaska się morderców, złodziei, notorycznych kłamców, podpalaczy itd. Rozpędzić te duszpastertwa dla "niesakramentalnych" Ci po rozwodach nie mają poczucia wstydu, bo rozwody są społecznie akceptowane, także przez duchownych...
Dokładnie tak jest, święta prawda.
Boli mnie to, gdy ktoś z góry ocenia innych (ostatnio w Internecie bardzo często, z niewyparzonym językiem, w imię obrony Tradycji chociażby) i nawet nie chce słuchać drugiej osoby. Każdy rozwód jest inny i za każdym stoi albo ludzka bieda, albo tragedia. Sama, będąc zawsze wierzącą i praktykującą osobą, zaangażowaną w duszpasterstwo, musiałam uciekać przed oprawcą, by ochronić swoje życie… Żyję już prawie 6 lat w samotności, ale wiem, że ta samotność jest błogosławiona, bo z perspektywy czasu rozumiem, dlaczego - mimo przestrzegania nauczania Kościoła w każdym względzie przed- i małżeńskiego życia - nie mogłam mieć dzieci… Zamiast ferować wyroki, trzeba poznać dany przypadek. Czasem w czterech ścianach, może w sąsiedztwie, zdarzają się ludzkie dramaty…
Boli mnie, gdy środowiska tradycyjne odsądzają od czci i wiary ludzi po rozwodzie, nieżyjących i niemających takiego zamiaru, w powtórnych związkach. Na niektórych portalach, w niektórych artykułach rzuca się lekkomyślnie hasło „Komunia Święta dla rozwodników”. I wylewa się jad. Powinno się precyzować takie sformułowania; jeśli ma się do czynienia z osobą psychopatyczną, separacja nie zawsze uchroni tę drugą osobę, ponieważ krzywdziciel będzie ją krzywdził na wszystkich płaszczyznach. Nie każdy po rozwodzie żyje z dala od Kościoła - Bóg daje wszystkim czas, dopóki żyjemy, by być coraz bliżej Niego. I nie pochwalam tu rozwodów. Dla mnie była to bolesna ucieczka od oprawcy. Przed, w trakcie i po rozwodzie umacniała i umacnia mnie codzienna Msza Święta i Eucharystia, regularna, comiesięczna spowiedź u stałego spowiednika i kierownika duchowego, wspólnota modlitewna z ogromnym wsparciem sióstr i braci, przyjaciele, Rożaniec Święty i brewiarz. Wiem, że bolesne doświadczenie, które stało się moim udziałem, pokazało mi moją siłę i teraz mogę być oparciem dla osób, które przeżywają jakikolwiek ból i cierpienie. Nikomu takiego dochodzenia do dojrzałości nie życzę. Wybaczyłam już dawno krzywdzicielowi i modlę się za niego. To daje mi prawdziwą wolność jako chrześcijaninowi.
Bardzo Księżom dziękuję za to, co robicie. Co czwartek czekam na kolejne odcinki i modlę się za Was😊
@@kaes.8822 zastanów się zatem, czy potrafił(a)byś żyć pod jednym dachem z osobą, która mówi, że cię zniszczy?
Dlaczego mnie boli? Człowiek, stając przed ołtarzem niezbrukany współżyciem przedmałżeńskim, liczy na to, że druga osoba to uszanuje i jej nie skrzywdzi. A tym bardziej, że nie będzie groziła jej śmiercią. Pomyśl trochę i nie osądzaj
Ludzie czasem ukrywają swoje prawdziwe „ja” przed ślubem.