Obejrzawszy Suzume i parę wcześniejszych filmów Shinkaia, w końcu odpaliłem ten materiał i jest on jak najbardziej w punkt. Nawet najnowsze dzieło Shinkaia - które choć dobrze się oglądało, było dalekie od ideału - popadało w ograne już przez tego reżysera schematy. Po tym wszystkim nawet ja mam dość pociągów, a ja jestem naprawdę wielkim entuzjastą transportu zbiorowego! A może nie tyle pociągów, co tego jednego ujęcia na zamykające się drzwi... W każdym razie, świetny materiał i doceniam jednak zbalansowaną wypowiedź w podsumowaniu.
Ale mi głupio, że dopiero teraz widzę Twój komentarz. Jest mi niezwykle miło to usłyszeć. Przyglądałem się recenzjom Shinkaia, które pisałeś na Letterboxd, więc tylko czekałem aż zobaczysz Suzume (muszę jeszcze posłuchać materiału z Siczy). I ja sam miałem nieco podobną opinię przy pierwszym seansie. Pomyślałem sobie, że nie oglądało się tego jakoś źle. Ale przy drugim już wymęczyłem się okropnie pamiętając jak powtarzalna jest ta historia. I nawet nie trzeci akt co po prostu cały film trwał dla mnie z jakieś 4 godziny. I jestem zły na Shinkaia, że przez niego zasłynąłem wśród przyjaciół jako hejter pociągów mimo, że mam brata-entuzjastę, dzięki któremu przez lata lubiłem pociągi. Ale nie, przyszedł pan reżyser i mnie wkurzył nimi. No co za życie...
Szczerze, Shinkai non stop robi ten sam schemat. Zawsze romans we współczesnej Japonii z elementami fantasy. Mógłby w końcu zrobić coś innego. Taki Miyazaki ma najróżniejsze gatunki na koncie jak heist movie (Lupin III), sf (Nausicca), przygodowe fantasy z mitologią japońską (Mononoke), obyczajowe fantasy z mitologią japońską (Totoro, Szopy w natarciu, Narzeczona dla kota), steampunk fantasy (Hauru), obyczajówki (Szept serca, Only Yesterday), fantasy na motywach europejskich (Kiki) i jeszcze coś by się znalazło ale nie pamiętam. Dobra, Hayao lubi w główne bohaterki ale one są naprawdę różnorodne. Życzę panu Shinkaiowi żeby też odnalazł w sobie taką twórczą różnorodność gatunkową ale ten swój rdzeń romansowy zachował
Radagast hejtuje pociągi: The Movie A dla zainteresowanych, jak mają działać opóźnienia wspomniane w 5:31 - informacje przemierzające kosmos podróżują często na falach radiowych, które podróżują z prędkością światła (tak chociażby działa używana przez NASA Deep Space Network). Prędkość światła jest całkiem duża, ale nie nieskończona, a im dalej taka informacja podróżuje, tym więcej czasu potrzebuje na dotarcie do celu. Stąd opóźnienia. To tylko fizyka, więcej nic
Po seansie Suzume oraz paru innych rzeczach podzielam zdanie o jego dziełach, próbują otoczyć cię światem niesamowitości i wprowadzić w taką baśniową narrację ale nie idzie to w pełni tylko próbuję jakoś przedstawić ci to w pseudologiczny sposób a potem okazuję się, że nic tam nie ma sensu. Natomiast pociągi giga rigcz.
Argumentacja bardzo papierowa, pomimo pokaźnego metrażu materiału. Korzystanie z określonych schematów czy klucza wizualnego zwyczajnie nazywa się stylem danego twórcy, a poza skrajnie subiektywnym odbiciem się od wrażliwości konkretnych historii bez szerszego kontekstu za wiele nie znalazłem. Trochę flashbacki z krytyki Jamesa Camerona będąc szczerym.
Ja wiem Pecet jak bardzo lubisz te trzy filmy Shinkaia, więc krytyki spodziewałem się, ale jednak trochę lepszej. Styl to nie tylko powtarzanie tego samego co wcześniej, ale również zachowywanie pewnej wrażliwości przy jednoczesnym obieraniu nowych kierunków. Są twórcy z różnorodnymi produkcjami, w których powiem, że widać ich styl. I Shinkai też ma swój styl, ale jest on irytujący i wykorzystywany do tego samego. Ale za brak szerszego kontekstu to akurat przepraszam. Trzeba przyznać, że nie wgłębiłem się w filmy. Naprawdę nie chciałem powtarzać części produkcji, więc ograniczyłem się do prostych sformułowań. Jednak wciąż wątpię, żeby nawet rozszerzenie tego przemówiło jakoś do miłośników reżysera. Szczególnie, że odbicie się od wrażliwości to dziwne sformułowanie na to, iż po prostu uważam produkcje Shinkaia za puste emocjonalnie.
@@radagast2119 Wysiliłbym się na lepszą krytykę jakbym miał co krytykować, trochę nie dałeś mi pola do popisu. :P Sam nie lubię stylu Snydera, który w kółko klepie to samo, ale jakbym miał tłumaczyć dlaczego to na bardzo konkretnych przykładach i konkretnych znaczeniach interpretując przedstawiony faszyzm, religijność etc. Nie wiem dlaczego uważasz produkcje Shinkaia za puste emocjonalnie właśnie przez brak konkretów, w zarówno w Your Name jak i świeżej Suzume pomimo atrakcyjnej paranormalnej formy widowiska poruszane są absolutnie zwyczajne codzienne problemy, zakłopotanie w relacjach, zawiść, zazdrość, poczucie zagubienia, strach przed przyszłością, chęć lepszego zrozumienia swojej ledwo co kształtującej się psychiki. Każdy z głównych bohaterów musi jakoś dojrzeć, popełnić szereg błędów, czy skonfrontować się z jakąś narodową tragedią w skali mikro. Jest to pełnowartościowa eksploracja jakiegoś charakteru, generator empatii stricte, przytaczając Rogera Eberta. Więc dlatego jedynie co widzę to odbicie się od konkretnego typu wrażliwości i perspektywy patrzenia na świat.
OK, ma sens. Dobrze, to świeżo na przykładzie Suzume spróbuję coś powiedzieć. To film, który na cel wziął sobie świetny temat, bo zmaganie się z traumą spowodowaną kataklizmem. Ludzi, którzy nie wracają wspomnieniami do miejsc, w których wydarzyły się ich tragedie. Jednak nigdy mnie to emocjonalnie nie złapało ponieważ postacie, które spotykamy są nijakie. Nie dzielą się nawet jakimiś ciekawymi historiami. Zaś finał, który ma domknąć jakąś drogę głównej bohaterki, dla mnie wszedł w takim momencie, że nie miałem czasu, aby coś poczuć. Niby wielka emocjonalna klamra, ale ja jak dotąd byłem skupiony na większym obrazie. Zaś po zmniejszeniu do tej skali mikro nie zadziałał, bo Suzume to kompletnie nudna postać (jak każda możliwa u Shinkaia zresztą). Ja zawsze jestem obojętny wobec tych filmów, bo jak mają mnie obchodzić ci bohaterowie zrobieni z kartonu. A gorzej jak jeszcze ściska mnie żenada niczym na finale Tenki no Ko.
Obejrzawszy Suzume i parę wcześniejszych filmów Shinkaia, w końcu odpaliłem ten materiał i jest on jak najbardziej w punkt. Nawet najnowsze dzieło Shinkaia - które choć dobrze się oglądało, było dalekie od ideału - popadało w ograne już przez tego reżysera schematy. Po tym wszystkim nawet ja mam dość pociągów, a ja jestem naprawdę wielkim entuzjastą transportu zbiorowego! A może nie tyle pociągów, co tego jednego ujęcia na zamykające się drzwi...
W każdym razie, świetny materiał i doceniam jednak zbalansowaną wypowiedź w podsumowaniu.
Ale mi głupio, że dopiero teraz widzę Twój komentarz. Jest mi niezwykle miło to usłyszeć. Przyglądałem się recenzjom Shinkaia, które pisałeś na Letterboxd, więc tylko czekałem aż zobaczysz Suzume (muszę jeszcze posłuchać materiału z Siczy). I ja sam miałem nieco podobną opinię przy pierwszym seansie. Pomyślałem sobie, że nie oglądało się tego jakoś źle. Ale przy drugim już wymęczyłem się okropnie pamiętając jak powtarzalna jest ta historia. I nawet nie trzeci akt co po prostu cały film trwał dla mnie z jakieś 4 godziny.
I jestem zły na Shinkaia, że przez niego zasłynąłem wśród przyjaciół jako hejter pociągów mimo, że mam brata-entuzjastę, dzięki któremu przez lata lubiłem pociągi. Ale nie, przyszedł pan reżyser i mnie wkurzył nimi. No co za życie...
Szczerze, Shinkai non stop robi ten sam schemat. Zawsze romans we współczesnej Japonii z elementami fantasy. Mógłby w końcu zrobić coś innego. Taki Miyazaki ma najróżniejsze gatunki na koncie jak heist movie (Lupin III), sf (Nausicca), przygodowe fantasy z mitologią japońską (Mononoke), obyczajowe fantasy z mitologią japońską (Totoro, Szopy w natarciu, Narzeczona dla kota), steampunk fantasy (Hauru), obyczajówki (Szept serca, Only Yesterday), fantasy na motywach europejskich (Kiki) i jeszcze coś by się znalazło ale nie pamiętam. Dobra, Hayao lubi w główne bohaterki ale one są naprawdę różnorodne. Życzę panu Shinkaiowi żeby też odnalazł w sobie taką twórczą różnorodność gatunkową ale ten swój rdzeń romansowy zachował
J*bać Bandai Namco!
Materiał świetny.
Radagast hejtuje pociągi: The Movie
A dla zainteresowanych, jak mają działać opóźnienia wspomniane w 5:31 - informacje przemierzające kosmos podróżują często na falach radiowych, które podróżują z prędkością światła (tak chociażby działa używana przez NASA Deep Space Network). Prędkość światła jest całkiem duża, ale nie nieskończona, a im dalej taka informacja podróżuje, tym więcej czasu potrzebuje na dotarcie do celu. Stąd opóźnienia. To tylko fizyka, więcej nic
Po seansie Suzume oraz paru innych rzeczach podzielam zdanie o jego dziełach, próbują otoczyć cię światem niesamowitości i wprowadzić w taką baśniową narrację ale nie idzie to w pełni tylko próbuję jakoś przedstawić ci to w pseudologiczny sposób a potem okazuję się, że nic tam nie ma sensu. Natomiast pociągi giga rigcz.
OMG Makoto Shinkai zrobił reklamę Uniwersytetu Łódzkiego? 😳
Szczerze cos w tym jest kazdy prawie film ta sama kreska tylko inna grafika
Może radagast nie ma wrażliwość.
Argumentacja bardzo papierowa, pomimo pokaźnego metrażu materiału. Korzystanie z określonych schematów czy klucza wizualnego zwyczajnie nazywa się stylem danego twórcy, a poza skrajnie subiektywnym odbiciem się od wrażliwości konkretnych historii bez szerszego kontekstu za wiele nie znalazłem. Trochę flashbacki z krytyki Jamesa Camerona będąc szczerym.
Ja wiem Pecet jak bardzo lubisz te trzy filmy Shinkaia, więc krytyki spodziewałem się, ale jednak trochę lepszej. Styl to nie tylko powtarzanie tego samego co wcześniej, ale również zachowywanie pewnej wrażliwości przy jednoczesnym obieraniu nowych kierunków. Są twórcy z różnorodnymi produkcjami, w których powiem, że widać ich styl. I Shinkai też ma swój styl, ale jest on irytujący i wykorzystywany do tego samego.
Ale za brak szerszego kontekstu to akurat przepraszam. Trzeba przyznać, że nie wgłębiłem się w filmy. Naprawdę nie chciałem powtarzać części produkcji, więc ograniczyłem się do prostych sformułowań. Jednak wciąż wątpię, żeby nawet rozszerzenie tego przemówiło jakoś do miłośników reżysera. Szczególnie, że odbicie się od wrażliwości to dziwne sformułowanie na to, iż po prostu uważam produkcje Shinkaia za puste emocjonalnie.
@@radagast2119 Wysiliłbym się na lepszą krytykę jakbym miał co krytykować, trochę nie dałeś mi pola do popisu. :P Sam nie lubię stylu Snydera, który w kółko klepie to samo, ale jakbym miał tłumaczyć dlaczego to na bardzo konkretnych przykładach i konkretnych znaczeniach interpretując przedstawiony faszyzm, religijność etc. Nie wiem dlaczego uważasz produkcje Shinkaia za puste emocjonalnie właśnie przez brak konkretów, w zarówno w Your Name jak i świeżej Suzume pomimo atrakcyjnej paranormalnej formy widowiska poruszane są absolutnie zwyczajne codzienne problemy, zakłopotanie w relacjach, zawiść, zazdrość, poczucie zagubienia, strach przed przyszłością, chęć lepszego zrozumienia swojej ledwo co kształtującej się psychiki. Każdy z głównych bohaterów musi jakoś dojrzeć, popełnić szereg błędów, czy skonfrontować się z jakąś narodową tragedią w skali mikro. Jest to pełnowartościowa eksploracja jakiegoś charakteru, generator empatii stricte, przytaczając Rogera Eberta. Więc dlatego jedynie co widzę to odbicie się od konkretnego typu wrażliwości i perspektywy patrzenia na świat.
OK, ma sens. Dobrze, to świeżo na przykładzie Suzume spróbuję coś powiedzieć. To film, który na cel wziął sobie świetny temat, bo zmaganie się z traumą spowodowaną kataklizmem. Ludzi, którzy nie wracają wspomnieniami do miejsc, w których wydarzyły się ich tragedie. Jednak nigdy mnie to emocjonalnie nie złapało ponieważ postacie, które spotykamy są nijakie. Nie dzielą się nawet jakimiś ciekawymi historiami. Zaś finał, który ma domknąć jakąś drogę głównej bohaterki, dla mnie wszedł w takim momencie, że nie miałem czasu, aby coś poczuć. Niby wielka emocjonalna klamra, ale ja jak dotąd byłem skupiony na większym obrazie. Zaś po zmniejszeniu do tej skali mikro nie zadziałał, bo Suzume to kompletnie nudna postać (jak każda możliwa u Shinkaia zresztą). Ja zawsze jestem obojętny wobec tych filmów, bo jak mają mnie obchodzić ci bohaterowie zrobieni z kartonu. A gorzej jak jeszcze ściska mnie żenada niczym na finale Tenki no Ko.