Niechlubnie na przełomie gimnazjum i liceum Fabryka Słów była moim ulubionym wydawnictwem. Jednakże, jeśli chodzi o poglądy przemycane przez autorów (np. ranty Grzędowicza na UE, czy karykaturalne wynaturzenia Inkwizytora Mortimera), to zawsze myślałam, że są one po prostu kolejnym elementem fikcji literackiej. Bardzo smutny był dzień, gdy dowiedziałam się, że oni tak na serio. Mimo wszystko szczerze dziękuję panu Piekarze za pomoc w odkrywaniu swojej orientacji po lekturze Necrosis.
Tak napiszcie samokrytykę towarzyszu za czytanie nieprawomylsnej nielewicowej literatury. Ech, nie ma to, jak nie rozumieć czym jest fikcja literacka i uwierzyć, że Piekara chce palić kobiety na stosie, a Ziemiański rabować i gwałcić
@@salvader350Mogę się z tobą założyć, że gdybyśmy się cofnęli, to oni byliby pierwsi do gwałcenia, a następnie zapalania stosów. Wystarczy poczytać ich wysrywy na twitterze. Btw. nawet nie masz pojęcia jak satysfakcjonujesz mnie użyciem zaimków innych niż ona/jej wobec mnie. Skąd wiedziałxś? XD
Mimo iż temat mnie tak luźno interesuje, to sam esej świetny i wysłuchałem go z zaskakującą ciekawością. Mam coraz więcej podziwu dla Twojego talentu. Dziękuję
To, co mówisz o państwach, które zdominowały kulturę i państwach-naśladowcach i podwykonawcach wiąże się z podziałem na centrum i peryferia w gospodarce kapitalistycznej. Polecam w tym temacie ,,Analizę systemów-światów" Immanuela Wallersteina, jeśli jeszcze nie czytałeś 😊
Jestem jeszcze przed oglądnięciem całego materiału, ale mogę już na wstępie mogę powiedzieć, że ten żydowski dowcip jest dla mnie niesamowicie wręcz "relatable". Jako zagorzały czytelnik Polonia Christiana 24 (prawicowego czasopisma wydawanego pośrednio przez Ordo Iuris) absolutnie czuję niebywałą frajdę z czytania o tym, jak to lewica zawładnęła całym zachodem. O tym że Polska, ostatni bastion chrześcijaństwa, powoli upada pod walcem tęczowej rewolucji i sekularyzacji. O tym że Unią Europejską rządzą już sami komuniści i socjaliści. O tym, że marksizm kulturowy zdołał już opanować całą współczesną kulturę, ucząc nasze dzieci że to nic złego być "sodomitą". "Ideologia LGBT" zaś, nie tylko zdołała już swym długim marszem przez urzędy zalegalizować małżeństwa homoseksualne, ale wdziera się już całym szturmem przez bramy Kościoła, opanowując umysły niemieckich biskupów Drogi Synodalnej, oraz samego papieża Franciszka, który lada dzień może zmienić nauczanie Kościoła na temat osób nieheteronormatywnych. Człowiek już zaczyna być przekonany, że jako lewica jesteśmy niepowstrzymanym i niepodzielnym ruchem kolektywu, pchającym niestrudzenie społeczeństwo naprzód, ku progresowi, ku socjalizmowi... . . . A potem wchodzi na Facebooka i widzi kolejną inbę o jakąś pierdołę na Leftbooku :v. Mimo wszystko nie polecam tej rozrywki każdemu, bo trzeba umieć dobierać odpowiednie artykuły aby się nie porzygać czytając niektóre mądrości autorów tego czasopisma.
Trafiłem na ten film dzięki Rafałowi Szłapie (mój kumpel, którego komiksy uwielbiam) i boleśnie przyznaję rację temu co usłyszałem w tym materiale. Sam jestem pisarzem niszowym, wydającym tylko na polski rynek, bo nie stać mnie na tłumaczenie na język angielski, a sam nie mam umiejętności, aby pisać w tym języku (nigdy zresztą nie miałem). Co prawda miałem oferty od wydawców tradycyjnych, takich jak War Book czy Saga Egmont, a nawet kilku innych się odezwało, ale warunki były tak absurdalnie słabe (np. pisanie na wyłączność przez 10 lat), ze wolałem zaryzykować z selfem i to tylko jako e-book, bo taniej. Zadziałało, ale sam widzę ile muszę władować pracy w samodzielną reklamę, co znacznie spowalnia pisanie kolejnych książek (na razie wydałem 3). Choć mimo wszystko jakoś powolutku zaczyna się to spinać, ale jeszcze długa droga przede mną, zanim to będą jakieś sensowniejsze pieniądze. Różnica taka, że ja się dobrze czuję w autopromocji, ale wielu, naprawdę wielu autorów, których znam już tego tak dobrze nie przetrawia. Nie zrezygnuję z selfa, choć wiem, ze to bardzo ciężka praca. Na szczęście mam kilka powodów, aby to ciągnąć: * Coraz większą publikę. * Pozytywne recenzje przeważają nad negatywnymi opiniami. * Za żonę posiadam zawodową redaktorkę i korektorkę tekstów :D A to baaaardzo ułatwia sprawę. * Mam zaprojektowane drobiazgowo całe Multiwersum, więc wiem, co konkretnie chce napisać. Jednak wielu młodych twórców nie ma takiego zaplecza, a bez odpowiedniej infrastruktury są w zasadzie skazani na zapomnienie. Sam talent to za mało, potrzebne są inne zasoby takie jak czas, kasa i sporo szczęścia.
Mam wrażenie, że trochę podobna dynamika, przynajmniej z perspektywy wydawnictw i środowiska, miała miejsce w branży growej. W drugiej połowie lat 90-tych mieliśmy na rynku trzy wysokonakładowe miesięczniki (w tym SS, który przez pewien czas miał ponoć najwyższy nakład w Europie) i kilka mniejszych, Kompendia Wiedzy, giełdy, Gambleriady etc. Nie wiem czy po części nie brało się to stąd, że w Bloku Wschodnim władze nieco życzliwiej patrzyły na rozrywkę elektroniczną, widząc w niej narzędzie do przyciągnięcia młodzieży do informatyki (a nie "zagrożenie dla moralności"), więc jeszcze przed upadkiem PRL sprzyjały tworzeniu zaczątków odpowiedniej infrastruktury. Co prawda nie powstała z tego "polska Dolina Krzemowa", jak chciał Kwaśniewski, ale można gdybać, że bez tego wsparcia nie byłoby CDR i innych odnoszących dzisiaj sukcesy studiów. Z tego co pamiętam, w którejś blognotce/artykule Orliński snuł na ten temat rozważania.
Ciekawe czy obecny Terlikowski wstydzi się Terlikowskiego który napisał Operację Chusta. Drobne przejęzyczenie - Kir Bułyczow, nie BułyczKow :) No i propsy za zachowanie kolorystyki bloga WO na planszy z cytatem z WO :)
Falkonu już nie ma i raczej nie wróci. A przynajmniej nie w starej estetyce. Matactwa i totalne amatorstwo jego twórców w rozliczaniu dotacji zabiło ten konwent. A szkoda, bo bardzo go lubiłem :)
Fantastyka była oknem na barwną rzeczywistość, której nie mogliśmy doświadczyć w szarości postkomunizmu. Stała się ławeczkowym forum zgorzkniałych primabalerin.
53:28 tutaj w moim wypadku problem pojawia się gdy robi się to na siłę/zmienia wzór historii. Gdy tworzymy postać jej wygląd = charakter. Wskrócie: nie robimy czarnych/latynoskich postaci na głębokiej nordyckiej północy aleee wykorzystanie jedynego czarnego samuraja jest ciekawe
Takie rozwiązania już istnieją w przestrzeni anglojęzycznej (np. Dreame), tylko są zalane cokolwiek krindżową literaturą w Omegaverse czy z motywem przewodnim a la "miliarder zakochuje się w zwykłej dziewczynie". Fejs co chwilę mi to poleca, więc z ciekawości kiedyś weszłam. Gdyby stworzyć taką apkę targetowaną na bardziej szeroko pojętą fantastykę (bo w sumie omegaverse podchodzi pod fantasy; swoją szosą to dość interesujące zjawisko), to być może by zadziałało, tylko trzeba by pilnować, żeby jej reputacja nie skojarzyła jej z tym samym krindżem co już te istniejące.
jesli chodzi o polski komiks to polecam zapoznac sie z szeroko pojetym niezalem, niesamowita kopalnia kreatywnosci, mozna zaczac od antologii gdzie dobrze widoczny jest przekroj tworcow - warchlaki, ciut zine, fanga, dreszczyk
Ogromny szacunek za Twoje podejście i chęć dyskusji we wzajemnym poszanowaniu, niezależnie od poglądów drugiej strony. Tak długo, jak ta druga strona również odnosi się z szacunkiem i chęcią wzajemnego zrozumienia. Jak bardzo brakuje mi ludzi z takim podejściem i to po każdej stronie światopoglądowej. DZIĘKI!
Hej, bardzo dziękuję za miły komentarz, ale nie chciałbym wprowadzać Cię w błąd. Zdecydowanie istnieją osoby, z którymi nie chcę i nie zamierzam dyskutować z powodu ich poglądów, niezależnie od tego w jak uprzejmy i cywilizowany sposób je wyrażają. Jeśli nazista, transfob albo homofob nosi garnitur i używa eufemizmów, nie znaczy to, że nie ma nazistowskich, transfobicznych albo homofobicznych poglądów, z którymi nie mam zamiaru dyskutować (ani nawet szanować takiej osoby) niezależnie od tego jak uprzejmie się zachowuje. Ludożerca nie przestaje być ludożercą, nawet jeśli je nożem i widelcem i do obiadu kładzie sobie serwetkę na kolanach. Mam zamiar wstrzymywać się od obelg i próbować zrozumieć czemu źli ludzie są źli, ale proszę, nie myl tego z chęcią szukania z nimi porozumienia.
@@MistyPop nie no, nawet nie podejrzewałem o to. Ktoś, kto namawia do krzywdy albo sam krzywdzi innych - to nie ma tutaj miejsca na dyskusję, to zawsze było i będzie złe, niezależnie od poglądów. Z przestępstwem się nie dyskutuje. Miałem na myśli "normalne" poglądy :)
Dzięki bardzo za fajny materiał :) A w kwestii samego Macieja Parowskiego (miałem to szczęście, że kilka razy udało mi się trafić na konwentach na jego prelekcje) i jego działalności na rzecz Fantastyki w Polsce to zastanawiam się czy nie było by adekwatnym porównaniem Go do Hugo Gernsbacka z USA.
15:30 - Nie żebym się czepiał, ale jako orgowi Pyrkonu polityka wewnętrzna nakazuje uściślić: Nie jednym z największych w Polsce, a największym w Polsce. 56 tys. uczestników w tym roku. =]
O ile książki fantastyczne pochłaniałem jako nastolatek w tym okresie prosperity polskiej fantastyki o której mówisz, to jakoś się tylko prześlizgnąłem przez większość polskiej fantastyki tamtej ery. Czytałem z fantastyki głównie starsze science fiction, Dukaja i to co polecał w swoich esejach i recenzjach, więc głównie zagraczniczne rzeczy, no i wszystko co wpadło mi w ręce z Uczty Wyobraźni. Coś tam się przeczytało z Fabryki Słów, troszkę więcej z Powergraph, ale tak ogólnie to mi polska fantastyka trochę umknęła. Zastanawiam się co by było warte do przeczytania.
54:10 Spokojnie. Dla mnie to już norma. Jak uda mi się wydać to co chce, to będzie można mi zarzucić prawicową propagandę. Jednak gwarantuje, że będzie dość subtelna, by była ciekawa. Wychowałem się na zagranicznej fantastyce więc może jest dla mnie nadzieja 😅
@@musley7819 no prawda, poza tym jak najbardziej mozna tez wydawac web seriale. Co prawda z tg co wiem jest w stanie sie z tg utrzymac tylko John Mccree aka wildbow autor Worm, ale zawsze mozna probowac XD
Powiem tak - Andrzejowi Pilipiukowi można naprawdę wiele zarzucić. Ale jedną rzecz mogę o nim powiedzieć pozytywną (co nie znaczy, że równoważy jego wady). Otóż nikt tak pozytywnie nie opisuje (po powiedzmy prawej stronie dyskursu) mniejszości takich jak Żydzi i Cyganie. Naprawdę próbowałem wysilić pamięć, i choć nie znam całości jego twórczości, to nie przypominam sobie jakiś antyromskich i antysemickich postaw, a jeśli któraś z postaci literackich wypowiada takowe, to z reguły są to schwarzcharaktery. No chyba, że ktoś jakieś zna, to niech przytoczy...
Dla mnie Andrzej to satyryk, który świadomie przerysowuje. A to, że Kasia Babis w swojej jeździe po "dziadach" nie zrozumiała humoru związanego na przykład z krytyką biurokratycznych absurdów, świadczy co najwyżej o tym, jak bardzo jest uprzywilejowana. Pilpikowi należy oddać też to, że bardzo udziela się na internetowym forum Weryfikatorium, które bardzo skutecznie wspiera młodych twórców. Związani z nim są tacy ludzie jak Jacek Łukawski, Anna Kańtoch, Anna ‘Cranberry’ Nieznaj. Pewnego razu zrobił dla mnie nagranie z lekturą i komentarzem do fragmentu mojego tekstu... Gdy otworzyłem plik dźwiękowy, byłem zdziwiony, bo usłyszałem mocno niemęski głos. :)))
@@PegierzRozumu Myślę że Kasia Babis zrozumiała elementy satyryczne i to nie one są przedmiotem jej krytyki. Ciekawie wyglądał też dialog pomiędzy nimi po emisji tego odcinka "dziadów". Pilipiuk napisał: "niejaka Kasia Babis raczyła nazwać mnie (i kilku kolegów po piórze) dziadami - to mocne słowa w ustach osoby która niedawno zbierała w necie na wydanie swojego komiksu a pod filmem wrzuca link do patronite z prośbą o datki... No chyba że miała na myśli że należymy do starszego pokolenia - wtedy odbieram to jako zakazaną w UE mowę nienawiści i próbę wykluczenia społecznego z uwagi na wiek. Możliwa jest jeszcze trzecia interpretacja - że odprawia słowiańskie dziady wywołując z grobów nas - czyli prawicowe upiory… Ale nie było jadła ani napoju - albo i było ale kotów nie jadam… Posłuchałem wynurzeń autorki, poczytałem komentarze. Kalekie dzieci wolnej Polski... Szczęściarze - nie mają zielonego pojęcia czym była komuna. Nie mają pojęcia jak szkoła w PRL-u łamała każdego kto był choćby trochę inny. Takich ludzkich potworów jak niektórzy moi belfrzy nie spotkali nigdy… Takiej nierogacizny jak moi tzw. „koledzy z klasy” też raczej nie spotkali. Znęca się głównie nad "kuzynkami" - gdy wydałem tę książkę miała ze 4 lata a większości komentujących nie było na świecie, nie wiedzą jak wyglądał Krakowski Kazimierz w czasach gdy dla Krakowa była to strefa mieszkań socjalnych, a w zaniedbanych domagających się remontu kamienicach żyła żulia i recydywa. Prawdziwych dresiarzy też nie spotkali - ta subkultura wymarła dobre 15 lat temu. Warszawskie Szmulki to też dziś inny świat. Dla nich to pod względem realiów książka historyczno-przygodowa. Zastanawia mnie nawet nie brak zrozumienia - ale swoiste zaimpregnowanie umysłów. Żyją tu i teraz - kompletnie nie interesują ich realia życia wcześniejszych pokoleń. Nie widzą jak wraca stare, o nie umieją tego starego rozpoznać… Część obserwacji trafna - owszem byłem wyobcowanym zamkniętym w sobie dzieciakiem - ale przetrwałem. Czytałem na przerwie książki - co czyniło mnie wyrzutkiem w świecie gdzie nikt ich nie czytał. Interesowałem się historią, archeologią, historią sztuki, chodziłem do muzeów, przeglądałem dostępne w domu albumy z reprodukcjami i czytałem opisy - ale wśród rówieśników nie znajdowałem prawie nikogo z kim mógłbym o tym pogadać. Długo by o tym… Poglądy moje zdefiniowała dość trafnie - choć widać że nawet nie próbuje ich zrozumieć - widząc kogoś kto myśli trochę inaczej - musi "dać odpór" - hejtuje, szczuje i judzi jak wielu jej podobnych... Czemu się czepia? Bo ją ciśnie w dołku..." Na co Babis odpisała: "Andrzej, Moje nazwisko to Babis, a nie Babiś, chociaż rozumiem, skąd pomyłka. Z tym drugim, bardziej znanym nazwiskiem nie mam na szczęście nic wspólnego. Urodziłam się już po zmianie ustroju, u którego schyłku ty dorastałeś. Mam więc tylko relacje i dokumenty historyczne przeciwko twoim młodzieńczym wspomnieniom. Co jest bardziej wiarygodne, niech zweryfikują czytelnicy - twoje fantazje na temat podziemnych spalarni książek i natrętne porównania PRLu do Unii Europejskiej niech będą tu pewną wskazówką. Kiedy wydałeś "Kuzynki" miałam dziesięć lat. Nie znam Kazimierza ani Szmulek z tamtych czasów, ale w Lublinie też kilka dzielnic wyglądało wtedy nieciekawie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ nie tego czepiałam się w swoim filmie. Wydaje mi się, że celowo udajesz, że nie zrozumiałeś. Nie trzeba sięgać pamięcią dwadzieścia lat wstecz, dzisiaj nadal istnieją rejony pełne wykluczenia, przemocy i biedy. Tego, jak opisujesz te zjawiska, jak odczłowieczasz ich mieszkańców, nie da się usprawiedliwiać dzisiejszą dziką gentryfikacją. Tak samo jak tobie wydaje się, że brak mi zainteresowania życiem wcześniejszych pokoleń, tak ja zaryzykuję tezą, że nurzając się w swojej przykrej przeszłości kompletnie ignorujesz aktualną rzeczywistość. Szkoła to nadal ciężkie doświadczenie dla wielu nastolatków. Można by się spodziewać, że samemu będąc w młodości gnębionym za czytanie książek, znajdziesz w sobie więcej zrozumienia i empatii dla tych, którzy dzisiaj równie, a może bardziej okrutnie, są prześladowani za swoją orientację, pochodzenie, status społeczny i finansowy. Dla tych, których transformacja ze znienawidzonego przez ciebie ustroju zostawiła na lodzie. Dla eksmitowanych na bruk, dla bezrobotnych, dla tych popadających w alkoholizm i dla ich rodzin. W poprzednim odcinku polecałam polskim pisarzom fantastyki terapię i chociaż było to w formie prześmiewczego gagu, to nie był tak do końca wyłącznie złośliwy przytyk. Sama chodzę na terapię. Każdemu polecam. Nie trzeba mieć do tego zdiagnozowanej choroby ani zaburzeń osobowości. Wszyscy mamy, jak widać ty również, swoje traumy i wdrukowane przez nie mechanizmy obronne. Warto je przepracować. Widzę, że sam masz też pewne krytyczne refleksje na temat swojej twórczości. I kto by nie miał. Ja na te sprzed pięciu lat nie mogę już patrzeć bez ciarek żenady, a co dopiero dwudziestu. Wyśmiewanie książek sprzed tylu lat może wydawać się niską i kontrproduktywną rozrywką, ale jak widać po waszych dzisiejszych wypowiedziach - jednak potrzebną."
Pozwolisz, że odniosę się tylko do jednego wątku, bo dziś mam na głowie własne produkcje pod YT. Oglądałem jej film o A. Pilipiuku i odniosłem wrażenie, że przytacza fragmenty autotematyczne tylko po to, by oddalić argument z oddzielania twórcy od dzieła, ale nie widzi, że one są autoironiczne, podważające autorytet piszącego. Waga zarzutu ze skrajnej tendencyjności politycznej zależy od tego, czy autor przedstawia się jako grafoman, czy też pragnie uchodzić za alfę i omegę. W pierwszym wypadku jest śmiesznym czepialstwem, w drugim jest całkiem na miejscu. Wzmacnia swoją siłę, o ile samemu popiera się lub realizuje program sztuki wolnej od ideologii czy światopoglądowego zaangażowania, tendencyjności. A ponadto K. Babis pomija w tej recenzji źródło popularności krytykowanej prozy, a mianowicie doskwieranie różnych absurdów w stosunkach z państwem. Nie dostrzega na przykład śmieszności fragmentu o pozbywaniu się typka z SANEPIDU, który krzywo patrzy między innymi na przykład na drewnianą zastawę stołową w knajpie. Postąpiła tak, bo albo sama jest uprzywilejowana (co zresztą zostało ujawnione wraz z aferką, która zniszczyła jej wizerunek w social-mediach, bo okazało się, że wcale nie jest arcylewicowa, antykapitalistyczna). Albo dlatego że to nie pasowałoby do obrazka „Dziadów”, wymuszało bardziej zniuansowane podejście niż czysto psychologiczno-biograficzne. Zresztą... Nawet w przytoczonej korespondencji najwyraźniej zapomina, że jednym z ulubionych, pozytywnych bohaterów krytykowanego autora jest pewien "żul", niejaki Wędrowicz.
@@PegierzRozumu przecież Babis w swoich filmach się do tego 'ironizowania' odnosi - jak to ma być ironizowanie, skoro większość 'dziadów' wygłasza identyczne poglądy poza swoją literacką prozą, zupełnie na serio. Przecież nawet w cytowanej wypowiedzi Pilipiuk broni tych wypowiedzi jako oddających rzeczywistość, której Babis nie pamięta.
@@adapienkowska2605 Nie przeczę temu, że Pilipiuk ma radykalne poglądy. Utrzymuję jedynie, że a) zdaje sobie z tego sprawę, b) traktuje siebie z dystansem, a nie na zasadzie "jestem wielkim autorytetem i mówię, jak ma być". Przynajmniej ja tak to odbieram po dyskusjach, a serio dociskałem w kwestii spójności i utopijności poglądów. Moim zdaniem gdyby serio wyciągał wnioski, które sugerują jego poglądy, to by się na przykład nie udzielał na internetowym forum Weryfikatoirum i najróżniejszych, młodych twórców nie wspierał.
Nigdy nie interesowałam się polską fantastyką, ani nawet polską muzyką. Trochę mi było smutno że znajomi sobie jeżdżą na koncerty ulubionych grup grające w jakichś małych klubach a ja moge tylko zbierać kasę na drogie płyty. Albo potem jak na pyrkonie znajomi chodzili po autografy a ja żadnego z gości nawet nie kojarzyłam. Winie dziadka który za dzieciaka znalazł mi zajęcie w postaci telewizji satelitarnej odbierającej niemieckie kanały dla dzieci - w ten sposób mam jakiś taki odmienny reference point kulturowy? który mnie wrzucił na taka inną drogę i borze, jaka ja teraz, słuchając tych opisów, jestem dziadkowi wdzięczna
Jako osoba, która ma za sobą debiut w książkowy, oczywiście fantasy, jestem tym tematem fascynowany ... Tak szerzej otwierają się oczy. Nie, nie te wyobrazni.
Mimo wszystko, najlepszym polskim "supkiem" jest "Zawisza Czarny" - marzy mi się chociaż jednosezonowy serial, tylko gdzie znaleźć odpowiedniego aktora ? :(
Byłam kiedyś na retrospektywie i spotkaniu z reżyserem Klątwy Doliny Węży, powiem wam że kurcze jak na filmy fantastyczne w PRL - nieźle! Mam wrażenie że nawet dość wstrzemięźliwe jak na tamte czasy, gdzie zachodni twórcy by wstawili groźny atak jakiejś kukiełki, nikomu przy ograniczonych środkach kukiełki do głowy nie przychodziły i jest tylko scena konsekwencji ataku. A przypomniało mi się to wydarzenie bo po seansie "Wilczycy" żartowaliśmy o kanonie łowców potworów vampire hunter - Van Hellsing monster hunter - Gerald of Rivia werewolf hunter - Kacper z sąsiedniego dworu
Dziwnie mi się tego słucha z tej specyficznej perspektywy autorki, która celuje w fantastykę young adult - podgatunek, który w omawianych czasach niespecjalnie istniał, a w Polsce nie istniał kompletnie (i cóż... Nadal tylko coś miga). Choćby cała ta infrastruktura opowiadaniowa - osobiście czuję się nieco... Hmm, zdezorientowana i ostrożna, gdy tylko próbuję zawalczyć z jej resztkami. Po części dlatego, że w tym moim podgatunku niespecjalnie istnieje jakaś opowiadaniowa tradycja, cokolwiek, na czym można by się wzorować, z czego czerpać inspirację - pomijając może te zwykle koszmarne nowelki, które produkują najczęściej autorki co gorszych serii, by jeszcze trochę wycisnąć z papierowych wątków pobocznych. No kiepska to inspiracja. Też wchodząc w sferę zarezerwowaną bardziej dla "dorosłej" fantastyki często mam poczucie bycia traktowaną z wyższością za samo pisanie czegoś młodzieżowego, skupionego na młodzieżowych problemach, za skupienie się bardziej na kreacji postaci i pisanie dość lekką narracją, zamiast uprawiania skomplikowanego worldbuidlingu (co zdarza się i w "dorosłej" fantastyce, wiadomo, upraszczam tutaj trochę sytuację, by nie wyszedł długaśny esej). Więc raczej od razu celuję w dłuższą formę, zwłaszcza, że w niej czuję się zdecydowanie pewniej - podejrzewam, że głównie dlatego, że przeczytałam wiele powieści z fantastyki young adult, mam jakieś punkty odniesienia, a nie próbuję niemal bez żadnych wzorców przełożyć to, co działa w tych powieściach na opowiadaniowy grunt. Zwłaszcza, że mam świadomość, że mój target raczej tych ostatnich ostałych się magazynów nie czyta, a wydawnictwa, w których mam największą szansę coś wydać, to raczej te wydające młodzieżówki, a nie fantastykę - a ludzie je prowadzący to zupełnie inne środowisko, z wszystkimi tego wadami i zaletami. Więc coś tam próbuję z tymi opowiadaniami, ale już bez większego entuzjazmu, i nadal mam poczucie, że to nie jest mój świat, że jestem tam trochę obcym elementem. I niby mogłabym porzucić na chwilę młodszych bohaterów i poudawać dojrzałą autorkę dojrzałej fantastyki, ale zwyczajnie aż tak tego nie czuję. Może gdyby jeszcze była w tym szansa na realny zysk, a nie dotarcie do grupy, która i tak nie jest dla mnie tą docelową, do tego w przestrzeni już i tak zatłoczonej i pełnej ludzi, dla których takie opowiadania są głównym elementem twórczości, a nie czymś pobocznym. Co do tej wizji portalu na wzór mang - z moimi wattpadowymi doświadczeniami, jestem mocno sceptyczna. Być może z lepszymi algorytmami, moderacją i budową strony niż na tej platformie dałoby się więcej zdziałać, ale z moich obserwacji wynika, że w takiej odcinkowej formie najlepiej sprawdzają się specyficznie, często nienajlepiej napisane opowieści, a tradycyjna powieściowa konstrukcja przegrywa w konkurencji z bardziej telenowelową formą, jakość z ilością, a oryginalność i rozwój historii z powtarzalnością, dzięki której w każdym odcinku dostajemy to samo. Po części ten projekt, z opowiadaniami, trochę zserializowaną formę zakłada, ale zastanawia mnie, ilu twórców zdołałoby się w niej odnaleźć i tworzyć coś wartościowego. Sama trochę tego nie widzę, być może znów - dlatego, że to forma, z którą kompletnie się nie spotkałam w moim podgatunku i trochę brakuje mi punktów odniesienia. Sama raczej widzę nadzieję w nowych, często mniejszych wydawnictwach z dobrą promocją - z tego co obserwuję, nawet nowe na rynku wydawnictwa potrafią świetnie działać w mediach społecznościowych, przez co mam wrażenie, że zaraz mi ich powieść wyskoczy z lodówki. Znów, może to kwestia tego, że często najlepsze marketingowe działania w socjalach zdarzają się przy powieściach młodzieżowych, a więc w mojej niszy :D. Poza tym trochę nadziei widzę w zrzeszaniu się, zarówno wśród autorów już po debiucie, jak i tych przed nim - wspólne działanie zdecydowanie pomaga w walce z socjalami, plus zawsze ci, którym uda się lub uda się najlepiej mogą się podzielić odrobiną uwagi z resztą grupy. Ogólnie socjale to dla współczesnych pisarzy niezła broń, ale obusieczna, i wątek na kolejny elaborat. Więc lepiej go zamknę już teraz. Muszę przyznać, że coś mnie tknęło przy tej dwudziestoletniej autorce nie mogącej się przebić... Choć nie wiem, czy moje pomysłu są dość nietypowe, a pierwsze prawdziwe próby przebijania się dopiero przede mną i mam nadzieję, że jakoś to pójdzie. Od autorów fantastyki dla dorosłych mam o tyle lepszą sytuację, że mogę celować nie tylko w nieliczne wydawnictwa fantasy, ale i w te wszystkie imprinty z "ya" w nazwie. Z drugiej strony, konkurencja z zagranicy jest tu jeszcze ostrzejsza - cała masa czytelników z radością przeczyta całą masę zagranicznych hitów, już wypromowanych na tik-toku i instagramie, więc po co męczyć się z polską debiutantką? Do tego taką, co jej totalnie nie idzie na wattpadzie, bo na to, że funkcje tej strony są od jakiegoś czasu kompletnie zrąbane i dotarcie do czegoś bardziej niszowego (czytaj - czegoś innego niż badboje) po tym, jak umarły wszelkie tworzone oddolnie przez polską społeczność sposoby (recenzje, konkursy, akcje wzajemnego czytania, etc.) jest jak szukanie igły w stogu siana - na to raczej nikt nie będzie patrzył. No, ale z drugiej strony, lepsza jakakolwiek przestrzeń do walki o swoje niż żadna. Wyszedł z tego trochę chaotyczny strumień świadomości na wiele różnych tematów, ale mam czuję, że mam w tej sytuacji wyjątkowo dziwaczne miejsce i chciałam się tą perspektywą podzielić.
Świetny materiał, sam za czasów gimbazy byłem fanem brodaczy. Ale to chyba jak z korwinizmem, z tego się wyrasta. W momencie w którym, zaczyna się dostrzegać ilość jadu i niechęci do otaczającego świata wypływających z pomiędzy linijek tekstu, ciężko odczuwać przyjemność z lektury.
Nie oceniaj się źle, nie ma nic złego w byciu fanem jakiegoś pisarza, zwłaszcza gdy jest się młodym i nie rozumie całego kontekstu teksu który się czyta.
Ekh. Zalega mi na półce tona papieru w postaci mniej lub bardziej udanych tomiszcz polskiej fantastyki (i nie tylko polskiej). Odczuwam aktywny opór przed kupowaniem kolejnych, nawet jeśli tytuły są obiecujące. Oraz pewne zniechęcenie, bo obawiam się naciąć znowu na brodaczy-wyrobników. Być może wpływa na to wiek (35+), być może kilka przeprowadzek, być może pewne znudzenie i zmęczenie gatunkiem, bo zachłyśnięcie fantastyką, o którym tu mowa, przypadło na moje lata nastoletnie i wczesne 20. Kupuję mało książek papierowych, głównie już literaturę faktu albo jakieś głośne tytuły zagraniczne. CIekawe, ile osób jest w podobnej sytuacji - nie ma miejsca w domu, często się przemieszcza, nie chce budować już księgozbioru, ma zwyczajnie poczucie zmarnowanych pieniędzy? PS. Filmik sztos, chociaż straaaasznie długi, łatwiej byłoby pociąć na odcinki albo zrobić z niego podkast :)
Pod laurką dla Parowskiego podpisuję się obiema rękami. Zdania, które z nim zamieniłem na konwencie możnaby policzyć na placach, a i tak wspominam to do dziś.
Do pewnego stopnia ciekawe ale uproszczenia rzeczywistości politycznej są męczące. Dla przykładu brak rozróżnienia między progresywizmem a liberalizmem (który nie jest konstruktywistyczny).
Sporo interesujących przemyśleń i jeszcze więcej ciekawych informacji. Szkoda, że podlane lewicowym ideologicznym sosem, tym samym, który K Babis pozwolił w krytykowanych za nieprawomyślność utworach spłycić istniejące wątki kompensując dostrzeżeniem ukrytego przekazu i treści istniejących tylko w wyobraźni recenzenta.
@@MistyPop W przeciwieństwie do hejtu poprzetykane go jawnie nieprawdziwymi informacjami zaprezentowanego w materiałach K Babis film na kanale MP zawierał wiele wartościowych i poszerzających horyzonty elementów, stąd w pełni zasłużoną pochwała
yt blokuje linki więc tylko polecę bloga fanbojiżycie Piotra Muszyńskiego, na którym właśnie pojawiła się dość szczegółowa choć mocno spóźniona polemika z tym video. Tl;dr: Misty jest za młody żeby pamiętać czasy o których opowiada w rezultacie film nie opisuje rzeczywistości tylko jego własne (i zdaniem Muszyńskiego - mocno chybione) wyobrażenia o tamtych czasach. Co z kolei przekłada się na fałszywą diagnozę dzisiejszej rzeczywistości.
aha ok to wyjątkowo chujowe argumenty xd. Serio cały ten tekst jest sprowadzony do tego że autor jest za młody mimo iż powołuje się na badanie naukowe osoby, która sprawdziła ten temat od deski do deski? LOL.
3:05 Pytanie powinno brzmieć, czemu ludzi z objawami sch8zofrenii - paranoją, grafomsnią - się publikuje a nie posyła na leczenie. Gdyby polska psychiatria była odpowiednio dofinansowana, wyżywi spaczonych umysłów Lisickiego czy Terlikowskiego byłyby publikowane w odcinkach w zakładowej gazetce ZOZ Tworki.
Bo to się sprzedaje. Co prawda o ile Lisicki jest zdecydowanie szkodliwy to Pilipiuk, Piekara, Komuda wydają się ludzmi którzy piszą rozrywkową fantastyke ( w przypadku Komudy też powieść historyczną) i wplatają w nią swoje poglądy ( mnie lub bardziej słuszne) i teraz pytanie czy takich autorów zakazać. Moim zdaniem nie. Ostatecznie nie robią swoim książkami olbrzymiej krzywdy ( to w końcu nie mein kampf 2), a samych autorów można czytać dla rozrywki. Np ja nie mam probpemu by po Lemie, Le Guin czy Gaimanie sięgnąć po Pilipiuka. Podchodze, że będe się smiał z autorem lub z autora. Nawet jeśli założymy, że warto to wypadało by przypknąć też np Bernarda Cornwell za jego serie o wojnach wikingów. Rozciągnięta jak guma, pełna nienawiści do religji katolickiej i mająca za głównego bohatera zwyczajnego barbarzyńce którego wszyscy kochają ( jak pewnego Inkwizytora swoją drogą). No chyba, że nie patrzymy na wszystkie poglądy ale na to czy jest bardziej lewy czy prawy.
"[...]fabrykować nieistniejące pojęcia typu [...] wychowanie bezstresowe." Jak to nieistniejące, jak wychowanie bezstresowe jest normalnym terminem w książkach czy nawet wikipedii?
To miniatura literacka pt. ,,Protokół z posiedzenia" napisana w stylu ,,późnej relacji archeologicznej". O brydżu i piłce nożnej. Bardzo zabawna. Opublikowana w Fantastyce nr 5/1983.
hmm ja się zastanawiam jak wyjdzie moja hobbystyczna powieść choć tam polityka niestety jest i cóż główny bohater jest indywidualistą który po pewnych wydarzeniach jego kierunek doprowadzi do pewnych sytuacji której fakt anarchiści wszelkiej maści poza akapami (którzy zostali wybici) zauważą że zostali wrzuceni w faszyzm który skutecznie się ukrył a się ujawni w momencie kiedy będzie za późno czyli w dalekiej przyszłości (trzecia część ma być z perspektywy obywatela federacji która z powodu że federacja ma większość obywateli pewnego konkretnego gatunku, staje się kozłem ofiarnym innego państwa które przegrało wojnę dawno temu. a ta federacja sama z siebie jest dosyć pluralistyczna i utopijna, składa się z wielu planet które mają swoje systemy polityczne. a sama centrala głównie zajmuje się obronnością, logistyką międzyplanetarną i uniemożliwianie izolacji planet członkowskich (czyli umożliwienie danej osobie ucieczkę z danej planety w łatwy i bez konsekwencji sposób)
Mam kilka zasad dotyczących literatury scifi, a konkretniej - odkładania książki na półkę w trakcie lektury. Należą do nich takie fragmenty jak: 1. Sikąjaca kobieta (dosłownie gdy pada wyraz "sikać" - odkładam książkę, dlatego też Expanse odpadło na bodaj 2 stronie) 2. Zakołysała kształtnymi pośladkami/piersiami/biodrami (gdy bohaterka "kołysze" kształtną częścią ciała - zwykle odkladam, często jest to 1 rozdzial, np. "Pola dawno zapomnianych bitew"); 3. Traktowanie innej niż hetero orientacji jako coś dziwnego (LIV wiek, podróże kosmiczne, a ktoś nadal sie dziwi, że chłop z chłopem...). 4. Jak stary chłop szkoli nastolatkę/chroni, a potem stają sie kochankami (Znakomity Endymion niemal poleciał w próżnię, całe szczęście ten wątek nie był jakoś nachalny albo pornograficznie poprowadzony i książka oferowała o wiele wiecej), to takie podstawowe
@@marisanna7794 Nie chcę tutaj cytować Króla Sedesów, ale takie czynności fizjologiczne to też część życia. W pewnych scenariuszach scifi, np. opisujących życie w ekstremalnych warunkach, mogą mieć nawet niebagatelne znaczenie. Oczywiście czym innym są destylozony/filtfraki z Diuny, a czym innym bycie na siłę edgy i wciskanie sikania gdzie popadnie, jak w "Achai".
Dwie z wielu uwag, które mi się nasuwają: 1) Skoro ,,dziadersi" wybili się na znudzeniu czytelnika masówką z Zachodu, dlaczego nie potrafią się wybić ,,młodziersi" na sugerowanym znudzeniu czytelnika ,,dziadersami"? Przy takim dostępie do techniki! 2) Byle polonista zauważy: ,,Polska a świat" - bez przecinka. Zamiast jojczeć - zacisnąć zęby i walczyć jak dawniej ,,dziadersi". Albo odpuścić. Jest tyle możliwości samorozwoju.
Misty, ale dlaczego uwazasz ze polska SF&F jest/byla tak wyjatkowa, ze podbilaby swiat? Dlaczego akurat nasza kultura mialaby byc tak wow? Bo Lem, bo Sapek? No i kto jeszcze przebil sie poza nimi? Nawet Zajdel, choc swietny, jest hermetyczny - Chyba tylko demoludy moglyby sie nim zachlysnac. Swiatotworzenie - kazdy nowy komiks spoza DC/Marvel musi to zrobic - stworzyc swiat. Belgia, Francja, Korea ze o JP i USA nawet nie wspomne… Kazde nowe IP musi stworzyc uniwersum, to nie jest jakas ukryta wiedza, czy tajemnica branzy. Rzuciles tytulami I nazwiskami, ktorych nie znam - ale nie opowiedziales, gdzie bylo cos wyjatkowego w tym Jak autorki/-zy wykreowali swiat to orlinski kiedys na blogu zaatakowal nasza wiare w to ze polskosc to marka swiatowa (chodzilo o patenty iirc); ale wcale nie jestesmy tacy wyjatkowi - dlaczego my, nie np rosjanie lub ukraincy nie mieliby sie przebic? Popkulturalnie, kraj nad wisla to wciaz”polska, czyli nigdzie”. Choc wyjechalem w 2008, wciaz slysze, ze tym razem wygramy Eurowizje… echh
I zeby nie bylo, ze trololo - twoja kolezanka/autorka miala racje z pisaniem po ang. Przeciez gdyby pierwsze tlumaczenie wieska bylo dobre, Sapek nie musialby czekac na CDPR zeby odkryto go na zachodzie - moze prime jest jakims promykiem nadziei? Selfpublishing na Amazonia jest prosty, moze to da cien szansy debiutantom? - piszesz z nadzieja dla terazniejszosci. Moze trzeba w takim razie wziac pod uwage, ze millenialsi sa zglobalizowani w przeciwienstwie do zelaznokurtynnowych brodaczy?
"Swiatotworzenie - kazdy nowy komiks spoza DC/Marvel musi to zrobic - stworzyc swiat. Belgia, Francja, Korea ze o JP i USA nawet nie wspomne…" tak, tylko one bazują na konkretnym schemacie wyrobionym jeszcze przez Tolkiena. Dopiero w ostatniej dekadzie (i to głównie w fantasy young adult) naprawdę widać jakieś ciekawe światotwórstwo poza urban fantasy. "Rzuciles tytulami I nazwiskami, ktorych nie znam - ale nie opowiedziales, gdzie bylo cos wyjatkowego w tym Jak autorki/-zy wykreowali swiat" pewnie założył, że większość oglądających je zna. Chodzi o korzystanie z innych schematów niż Zachodnia Europa circa X-XV w. 'Pan Lodowego Ogrodu' jest w zasadzie miksem powieści fantasy z sf. Jakub Wędrowicz nie opowiada o heroicznym ratowaniu świata, a o przygodach starego bimbrownika, Achaja była inspirowana Starożytną Grecją, Inkwizytor Piekary to świat w którym Chrystus szedł z krzyża, itp.
@@adapienkowska2605 dziękuję za odpowiedz :) - ostatnia dekada - przestałem czytać książki dawno temu :( ale znam wiele zachodnich przykładów fantasy innej niż u Tolkiena. Serio, nie tylko w PL ludzie szukają innych kalek niż „Tolkien ale / z…” metal hurant (francuski tata magazynu heavy metal) to lata 60?70? Seria czarna kompania to jakieś 40 lat, rzucam z głowy, bez wertowania list fantasy. Jest na pewno więcej przykładów, pewnie lepszych, może starszych. „Pan Lodowego…” nie wypowiem się, za mało wiem, ale obiecuje, ze jak mnie najdzie na czytanie, to z polskich zacznę od autorek. - mix fantasy z SF. - było. Polski tytuł to chyba podniebna krucjata? Angielscy krzyżowcy ajpiwerrw walczą a potem zdobywają UFO. Chyba tłumaczone opowiadanie w jednej z fantastyk daaawn temu. Nawet kiedyś obejrzałem film (zrobiony dla tv, dlatego mało znany). - starożytna Grecja - 300 to film na podstawie komiksów, było. I umrę na wzgórzu, broniąc tezy ze mity greckie Graevesa są 1000x lepsze niż parandowskiego. Do głowy wpada mi jeszcze przykład tego serialu herkules / xena. Sam raimi, ten od Evil Dead i pierwszych spidermenow wrzuca camp do mitów greckich - dziwne podejście do chrześcijańskiej kalki - komis preacher, jest jako serial na Prime, zakładam, ze dostępny w PL - bimbrownik - akurat jakieś opowiadanko o wedrowyczu czytałem, nie ma na zachodzie kultu moonshine. Na wyspach - legal, w stanach - mało ich obchodzi procces, maja swoich świętych bandytów z epoki prohibicji. Mogłoby się sprzedać w Szwecji - tam bimbrownictwo jest czymś cool o ile dobrze rozumiem (każda chata ma własny bimbrow przepis bo alko ma ceny zaporowe, z ważnych historycznych przyczyn, ale nie o tym)
@@mattnesspl6785 jakieś przykłady pewnie, że się znajdą. Tylko w polskiej fantastyce to nie były wyjątki a reguła. W zasadzie nie kojarzę teraz nic popularnego zbudowanego na tym schemacie tolkienowskim. 'Podniebna krucjata' jest zupełnie w innym schemacie, u Grzędowicza to my jesteśmy tymi obcymi siejącymi spustoszenie. No tak, Parandowski to książka dla dzieci w szkole. 300 - ma tylko Spartę, nie czytałam i nie oglądałam filmu, ale Wiki nic nie mówi, że to fantasy jest. Achaja to jest wciąż fikcyjny świat z czarownikami, a nie epickie opowiedzenie historii. Plus główną bohaterką jest kobieta. Tak, ale to jest komiks, a nie książka. Inkwizytor nie ma tego motywu ratowania świata i najpotężniejszego z potężnych. To w dużej mierze historia przebiegłego typa pnącego się po szczeblach kariery. Co też jest swoją drogą dość typowe dla polskiej fantasy, a nietypowe dla anglojęzycznej - zwykle stawka jest dużo niższa i jest to osobista historia jednego gościa, który może i jest zaplątany w ratowanie świata, ale rzadko jako ten jedyny wybrany i z przepowiedni. Misty mówi o literaturze, ty głównie o zupełnie innych mediach.
@@adapienkowska2605 300 jest oparte na serii komiksow autorstwa Franka Millera, tego samego, ktory, hmm… poczernil I posmucil Batmana w Dark Knight - my siejacy spustoszenie. Lepsze niż Wieczna Wojna Haldemana, które jest wg mnie najlepszym militarnym SF? Literatura - tak, przykłady daje raczej z innych mediów; nie ukrywam, ze stety- niestety z czytaniem książek rozstałem się daawno temu. Ale, opierając się tylko li na starych przykładach (kiedy jeszcze czytałem) oraz adaptacjach / innych mediach widać, wciąż nie jestem przekonany, ze polska SFF jest wyjątkowa i skrywa globalny potencjał. Zakładam, ze gdyby pojawiły się rewelacyjne pozycje, usłyszałbym o tym mimo, ze nie jestem w PL, a w moim babelku większość nie czyta SFF.
Ok, szczerze mówiąc nie wiedziałem, że patologicznie skrajni konserwatyści mają swoje książki fantastyczne. Nie spodziewałem się. Nie wiem, czy chciałem się spodziewać.
Jeżeli czytasz ją raz na 3 lata, to chyba niewiele z tej fantastyki zdołałeś ''przerobić''. Może też miałeś pecha i nie trafiłeś na wartościowe dzieła tego gatunku.
Niechlubnie na przełomie gimnazjum i liceum Fabryka Słów była moim ulubionym wydawnictwem. Jednakże, jeśli chodzi o poglądy przemycane przez autorów (np. ranty Grzędowicza na UE, czy karykaturalne wynaturzenia Inkwizytora Mortimera), to zawsze myślałam, że są one po prostu kolejnym elementem fikcji literackiej. Bardzo smutny był dzień, gdy dowiedziałam się, że oni tak na serio. Mimo wszystko szczerze dziękuję panu Piekarze za pomoc w odkrywaniu swojej orientacji po lekturze Necrosis.
Tak napiszcie samokrytykę towarzyszu za czytanie nieprawomylsnej nielewicowej literatury. Ech, nie ma to, jak nie rozumieć czym jest fikcja literacka i uwierzyć, że Piekara chce palić kobiety na stosie, a Ziemiański rabować i gwałcić
@@salvader350Mogę się z tobą założyć, że gdybyśmy się cofnęli, to oni byliby pierwsi do gwałcenia, a następnie zapalania stosów. Wystarczy poczytać ich wysrywy na twitterze. Btw. nawet nie masz pojęcia jak satysfakcjonujesz mnie użyciem zaimków innych niż ona/jej wobec mnie. Skąd wiedziałxś? XD
@@salvader350 -_-
Za tę muzykę żydowską i nawiązanie z początku to normalnie kocham Cię niezmiennie ♥️
Świetne materiał, ciekawy efekt zastosowania rozumiejącego podejścia do Brodaczy
Cholera, te twoje wideoeseje przekonaly mnie bym cie znowu zalajkowal na fb, powodzenia w dalszej twórczości ❤️
Mimo iż temat mnie tak luźno interesuje, to sam esej świetny i wysłuchałem go z zaskakującą ciekawością. Mam coraz więcej podziwu dla Twojego talentu. Dziękuję
Tradycyjna przypominajka - ustrój panujący w "Limes Inferior" Zajdla jest określany jako "połączenie wad obu wcześniejszych ustrojów".
To, co mówisz o państwach, które zdominowały kulturę i państwach-naśladowcach i podwykonawcach wiąże się z podziałem na centrum i peryferia w gospodarce kapitalistycznej. Polecam w tym temacie ,,Analizę systemów-światów" Immanuela Wallersteina, jeśli jeszcze nie czytałeś 😊
Przepiękne requiem (?) dla polskiej fantastyki. Super wideoesej!
👍🏽 Drugi kciuk daję tutaj, bo tam na górze się nie mieści.
Miodzio. 🖤 Trzeci raz słucham.
Jestem jeszcze przed oglądnięciem całego materiału, ale mogę już na wstępie mogę powiedzieć, że ten żydowski dowcip jest dla mnie niesamowicie wręcz "relatable".
Jako zagorzały czytelnik Polonia Christiana 24 (prawicowego czasopisma wydawanego pośrednio przez Ordo Iuris) absolutnie czuję niebywałą frajdę z czytania o tym, jak to lewica zawładnęła całym zachodem. O tym że Polska, ostatni bastion chrześcijaństwa, powoli upada pod walcem tęczowej rewolucji i sekularyzacji. O tym że Unią Europejską rządzą już sami komuniści i socjaliści. O tym, że marksizm kulturowy zdołał już opanować całą współczesną kulturę, ucząc nasze dzieci że to nic złego być "sodomitą". "Ideologia LGBT" zaś, nie tylko zdołała już swym długim marszem przez urzędy zalegalizować małżeństwa homoseksualne, ale wdziera się już całym szturmem przez bramy Kościoła, opanowując umysły niemieckich biskupów Drogi Synodalnej, oraz samego papieża Franciszka, który lada dzień może zmienić nauczanie Kościoła na temat osób nieheteronormatywnych.
Człowiek już zaczyna być przekonany, że jako lewica jesteśmy niepowstrzymanym i niepodzielnym ruchem kolektywu, pchającym niestrudzenie społeczeństwo naprzód, ku progresowi, ku socjalizmowi...
.
.
.
A potem wchodzi na Facebooka i widzi kolejną inbę o jakąś pierdołę na Leftbooku :v.
Mimo wszystko nie polecam tej rozrywki każdemu, bo trzeba umieć dobierać odpowiednie artykuły aby się nie porzygać czytając niektóre mądrości autorów tego czasopisma.
Doskonały odcinek jak zawsze. Zgłaszam się na lektora do czytania cytatów :-)
Żubr polecił na Twitterku i jest oglądane, bardzo fajny materiał, na pewno sięgnę po więcej 😌
Dobry materiał, czas ruszać do pracy nad własną twórczością 🙂
Trafiłem na ten film dzięki Rafałowi Szłapie (mój kumpel, którego komiksy uwielbiam) i boleśnie przyznaję rację temu co usłyszałem w tym materiale. Sam jestem pisarzem niszowym, wydającym tylko na polski rynek, bo nie stać mnie na tłumaczenie na język angielski, a sam nie mam umiejętności, aby pisać w tym języku (nigdy zresztą nie miałem). Co prawda miałem oferty od wydawców tradycyjnych, takich jak War Book czy Saga Egmont, a nawet kilku innych się odezwało, ale warunki były tak absurdalnie słabe (np. pisanie na wyłączność przez 10 lat), ze wolałem zaryzykować z selfem i to tylko jako e-book, bo taniej. Zadziałało, ale sam widzę ile muszę władować pracy w samodzielną reklamę, co znacznie spowalnia pisanie kolejnych książek (na razie wydałem 3). Choć mimo wszystko jakoś powolutku zaczyna się to spinać, ale jeszcze długa droga przede mną, zanim to będą jakieś sensowniejsze pieniądze.
Różnica taka, że ja się dobrze czuję w autopromocji, ale wielu, naprawdę wielu autorów, których znam już tego tak dobrze nie przetrawia. Nie zrezygnuję z selfa, choć wiem, ze to bardzo ciężka praca. Na szczęście mam kilka powodów, aby to ciągnąć:
* Coraz większą publikę.
* Pozytywne recenzje przeważają nad negatywnymi opiniami.
* Za żonę posiadam zawodową redaktorkę i korektorkę tekstów :D A to baaaardzo ułatwia sprawę.
* Mam zaprojektowane drobiazgowo całe Multiwersum, więc wiem, co konkretnie chce napisać.
Jednak wielu młodych twórców nie ma takiego zaplecza, a bez odpowiedniej infrastruktury są w zasadzie skazani na zapomnienie. Sam talent to za mało, potrzebne są inne zasoby takie jak czas, kasa i sporo szczęścia.
Mam wrażenie, że trochę podobna dynamika, przynajmniej z perspektywy wydawnictw i środowiska, miała miejsce w branży growej. W drugiej połowie lat 90-tych mieliśmy na rynku trzy wysokonakładowe miesięczniki (w tym SS, który przez pewien czas miał ponoć najwyższy nakład w Europie) i kilka mniejszych, Kompendia Wiedzy, giełdy, Gambleriady etc. Nie wiem czy po części nie brało się to stąd, że w Bloku Wschodnim władze nieco życzliwiej patrzyły na rozrywkę elektroniczną, widząc w niej narzędzie do przyciągnięcia młodzieży do informatyki (a nie "zagrożenie dla moralności"), więc jeszcze przed upadkiem PRL sprzyjały tworzeniu zaczątków odpowiedniej infrastruktury. Co prawda nie powstała z tego "polska Dolina Krzemowa", jak chciał Kwaśniewski, ale można gdybać, że bez tego wsparcia nie byłoby CDR i innych odnoszących dzisiaj sukcesy studiów. Z tego co pamiętam, w którejś blognotce/artykule Orliński snuł na ten temat rozważania.
Obejrzałem drugi raz. RUclips zamiast usuwać dislike powinien dodać możliwość dania drugiego like'a.
bardzo fajny film UwU
Ciekawe czy obecny Terlikowski wstydzi się Terlikowskiego który napisał Operację Chusta.
Drobne przejęzyczenie - Kir Bułyczow, nie BułyczKow :)
No i propsy za zachowanie kolorystyki bloga WO na planszy z cytatem z WO :)
Falkonu już nie ma i raczej nie wróci. A przynajmniej nie w starej estetyce. Matactwa i totalne amatorstwo jego twórców w rozliczaniu dotacji zabiło ten konwent. A szkoda, bo bardzo go lubiłem :)
+1
Fajne, jak zwykle.
O Pan też tutaj?
Fantastyka była oknem na barwną rzeczywistość, której nie mogliśmy doświadczyć w szarości postkomunizmu. Stała się ławeczkowym forum zgorzkniałych primabalerin.
Dobrze, że jedyną polską fantastykę, którą czytam obecnie są książki Andrzeja Sapkowskiego i Marty Kisiel, i że nie miałem do czynienia z brodaczami.
Ja jeszcze arkady saulski, Paulina hendal ,Marcin mortka
Jestem bardzo ciekaw tego materiału.
Dzięki MP, teraz zapętlam ten utwór Kombajnu bez przerwy
53:28 tutaj w moim wypadku problem pojawia się gdy robi się to na siłę/zmienia wzór historii. Gdy tworzymy postać jej wygląd = charakter. Wskrócie: nie robimy czarnych/latynoskich postaci na głębokiej nordyckiej północy aleee wykorzystanie jedynego czarnego samuraja jest ciekawe
Takie rozwiązania już istnieją w przestrzeni anglojęzycznej (np. Dreame), tylko są zalane cokolwiek krindżową literaturą w Omegaverse czy z motywem przewodnim a la "miliarder zakochuje się w zwykłej dziewczynie". Fejs co chwilę mi to poleca, więc z ciekawości kiedyś weszłam. Gdyby stworzyć taką apkę targetowaną na bardziej szeroko pojętą fantastykę (bo w sumie omegaverse podchodzi pod fantasy; swoją szosą to dość interesujące zjawisko), to być może by zadziałało, tylko trzeba by pilnować, żeby jej reputacja nie skojarzyła jej z tym samym krindżem co już te istniejące.
jesli chodzi o polski komiks to polecam zapoznac sie z szeroko pojetym niezalem, niesamowita kopalnia kreatywnosci, mozna zaczac od antologii gdzie dobrze widoczny jest przekroj tworcow - warchlaki, ciut zine, fanga, dreszczyk
Ogromny szacunek za Twoje podejście i chęć dyskusji we wzajemnym poszanowaniu, niezależnie od poglądów drugiej strony. Tak długo, jak ta druga strona również odnosi się z szacunkiem i chęcią wzajemnego zrozumienia.
Jak bardzo brakuje mi ludzi z takim podejściem i to po każdej stronie światopoglądowej.
DZIĘKI!
Hej, bardzo dziękuję za miły komentarz, ale nie chciałbym wprowadzać Cię w błąd.
Zdecydowanie istnieją osoby, z którymi nie chcę i nie zamierzam dyskutować z powodu ich poglądów, niezależnie od tego w jak uprzejmy i cywilizowany sposób je wyrażają.
Jeśli nazista, transfob albo homofob nosi garnitur i używa eufemizmów, nie znaczy to, że nie ma nazistowskich, transfobicznych albo homofobicznych poglądów, z którymi nie mam zamiaru dyskutować (ani nawet szanować takiej osoby) niezależnie od tego jak uprzejmie się zachowuje.
Ludożerca nie przestaje być ludożercą, nawet jeśli je nożem i widelcem i do obiadu kładzie sobie serwetkę na kolanach.
Mam zamiar wstrzymywać się od obelg i próbować zrozumieć czemu źli ludzie są źli, ale proszę, nie myl tego z chęcią szukania z nimi porozumienia.
@@MistyPop nie no, nawet nie podejrzewałem o to. Ktoś, kto namawia do krzywdy albo sam krzywdzi innych - to nie ma tutaj miejsca na dyskusję, to zawsze było i będzie złe, niezależnie od poglądów. Z przestępstwem się nie dyskutuje.
Miałem na myśli "normalne" poglądy :)
Dzięki bardzo za fajny materiał :) A w kwestii samego Macieja Parowskiego (miałem to szczęście, że kilka razy udało mi się trafić na konwentach na jego prelekcje) i jego działalności na rzecz Fantastyki w Polsce to zastanawiam się czy nie było by adekwatnym porównaniem Go do Hugo Gernsbacka z USA.
Jestem fanem tego filmu
O, i jeszcze kombajn zamyka film, zajebiście!
Genialny wideoesej. Niezwykle szanuje za podejście, w którym o tych brodaczach mówisz z szacunkiem, analizując całość zjawiska, a nie wyśmiewasz ich
15:30 - Nie żebym się czepiał, ale jako orgowi Pyrkonu polityka wewnętrzna nakazuje uściślić: Nie jednym z największych w Polsce, a największym w Polsce. 56 tys. uczestników w tym roku. =]
To trochę też pesymistyczne z innej strony. Pandemia najwyraźniej się kończy tam gdzie rząd powie "już nie trzeba nosić maseczek" :/
@@MegaWhesly Nie no, o nienoszeniu maseczek i niebaniu się pandemii to już mówiono w okolicach kwietnia zeszłego roku...
@@HomiK93 Tak, ale ja mówię w kontekście Pyrkonu i liczby ludzi, którzy na nim byli w tym roku.
Polecam byś może dodał napisy po angielsku, by lekko więcej spopularyzować swoje materiały
Polecam Wydawnictwo Spisek Pisarzy.
To młode Wydawnictwo i bardziej otwarte na debiutantów.
O ile książki fantastyczne pochłaniałem jako nastolatek w tym okresie prosperity polskiej fantastyki o której mówisz, to jakoś się tylko prześlizgnąłem przez większość polskiej fantastyki tamtej ery. Czytałem z fantastyki głównie starsze science fiction, Dukaja i to co polecał w swoich esejach i recenzjach, więc głównie zagraczniczne rzeczy, no i wszystko co wpadło mi w ręce z Uczty Wyobraźni. Coś tam się przeczytało z Fabryki Słów, troszkę więcej z Powergraph, ale tak ogólnie to mi polska fantastyka trochę umknęła.
Zastanawiam się co by było warte do przeczytania.
Hej, co pisałeś? Prenumeruje Fantastykę od lat, z chęcią przeczytam :)
54:10 Spokojnie. Dla mnie to już norma. Jak uda mi się wydać to co chce, to będzie można mi zarzucić prawicową propagandę. Jednak gwarantuje, że będzie dość subtelna, by była ciekawa.
Wychowałem się na zagranicznej fantastyce więc może jest dla mnie nadzieja 😅
Dziękuję, ten materiał przekonał mn żeby rzucić jakiekolwiek marzenia o karierze pisarskiej XD
Pisarsko można spełniać się nie tylko w literaturze
@@musley7819 no prawda, poza tym jak najbardziej mozna tez wydawac web seriale. Co prawda z tg co wiem jest w stanie sie z tg utrzymac tylko John Mccree aka wildbow autor Worm, ale zawsze mozna probowac XD
Powiem tak - Andrzejowi Pilipiukowi można naprawdę wiele zarzucić. Ale jedną rzecz mogę o nim powiedzieć pozytywną (co nie znaczy, że równoważy jego wady). Otóż nikt tak pozytywnie nie opisuje (po powiedzmy prawej stronie dyskursu) mniejszości takich jak Żydzi i Cyganie. Naprawdę próbowałem wysilić pamięć, i choć nie znam całości jego twórczości, to nie przypominam sobie jakiś antyromskich i antysemickich postaw, a jeśli któraś z postaci literackich wypowiada takowe, to z reguły są to schwarzcharaktery. No chyba, że ktoś jakieś zna, to niech przytoczy...
Dla mnie Andrzej to satyryk, który świadomie przerysowuje. A to, że Kasia Babis w swojej jeździe po "dziadach" nie zrozumiała humoru związanego na przykład z krytyką biurokratycznych absurdów, świadczy co najwyżej o tym, jak bardzo jest uprzywilejowana. Pilpikowi należy oddać też to, że bardzo udziela się na internetowym forum Weryfikatorium, które bardzo skutecznie wspiera młodych twórców. Związani z nim są tacy ludzie jak Jacek Łukawski, Anna Kańtoch, Anna ‘Cranberry’ Nieznaj. Pewnego razu zrobił dla mnie nagranie z lekturą i komentarzem do fragmentu mojego tekstu... Gdy otworzyłem plik dźwiękowy, byłem zdziwiony, bo usłyszałem mocno niemęski głos. :)))
@@PegierzRozumu Myślę że Kasia Babis zrozumiała elementy satyryczne i to nie one są przedmiotem jej krytyki. Ciekawie wyglądał też dialog pomiędzy nimi po emisji tego odcinka "dziadów". Pilipiuk napisał:
"niejaka Kasia Babis raczyła nazwać mnie (i kilku kolegów po piórze) dziadami - to mocne słowa w ustach osoby która niedawno zbierała w necie na wydanie swojego komiksu a pod filmem wrzuca link do patronite z prośbą o datki... No chyba że miała na myśli że należymy do starszego pokolenia - wtedy odbieram to jako zakazaną w UE mowę nienawiści i próbę wykluczenia społecznego z uwagi na wiek. Możliwa jest jeszcze trzecia interpretacja - że odprawia słowiańskie dziady wywołując z grobów nas - czyli prawicowe upiory… Ale nie było jadła ani napoju - albo i było ale kotów nie jadam…
Posłuchałem wynurzeń autorki, poczytałem komentarze. Kalekie dzieci wolnej Polski... Szczęściarze - nie mają zielonego pojęcia czym była komuna. Nie mają pojęcia jak szkoła w PRL-u łamała każdego kto był choćby trochę inny. Takich ludzkich potworów jak niektórzy moi belfrzy nie spotkali nigdy… Takiej nierogacizny jak moi tzw. „koledzy z klasy” też raczej nie spotkali.
Znęca się głównie nad "kuzynkami" - gdy wydałem tę książkę miała ze 4 lata a większości komentujących nie było na świecie, nie wiedzą jak wyglądał Krakowski Kazimierz w czasach gdy dla Krakowa była to strefa mieszkań socjalnych, a w zaniedbanych domagających się remontu kamienicach żyła żulia i recydywa. Prawdziwych dresiarzy też nie spotkali - ta subkultura wymarła dobre 15 lat temu. Warszawskie Szmulki to też dziś inny świat. Dla nich to pod względem realiów książka historyczno-przygodowa. Zastanawia mnie nawet nie brak zrozumienia - ale swoiste zaimpregnowanie umysłów. Żyją tu i teraz - kompletnie nie interesują ich realia życia wcześniejszych pokoleń. Nie widzą jak wraca stare, o nie umieją tego starego rozpoznać…
Część obserwacji trafna - owszem byłem wyobcowanym zamkniętym w sobie dzieciakiem - ale przetrwałem. Czytałem na przerwie książki - co czyniło mnie wyrzutkiem w świecie gdzie nikt ich nie czytał. Interesowałem się historią, archeologią, historią sztuki, chodziłem do muzeów, przeglądałem dostępne w domu albumy z reprodukcjami i czytałem opisy - ale wśród rówieśników nie znajdowałem prawie nikogo z kim mógłbym o tym pogadać. Długo by o tym…
Poglądy moje zdefiniowała dość trafnie - choć widać że nawet nie próbuje ich zrozumieć - widząc kogoś kto myśli trochę inaczej - musi "dać odpór" - hejtuje, szczuje i judzi jak wielu jej podobnych...
Czemu się czepia? Bo ją ciśnie w dołku..."
Na co Babis odpisała:
"Andrzej,
Moje nazwisko to Babis, a nie Babiś, chociaż rozumiem, skąd pomyłka. Z tym drugim, bardziej znanym nazwiskiem nie mam na szczęście nic wspólnego.
Urodziłam się już po zmianie ustroju, u którego schyłku ty dorastałeś. Mam więc tylko relacje i dokumenty historyczne przeciwko twoim młodzieńczym wspomnieniom. Co jest bardziej wiarygodne, niech zweryfikują czytelnicy - twoje fantazje na temat podziemnych spalarni książek i natrętne porównania PRLu do Unii Europejskiej niech będą tu pewną wskazówką. Kiedy wydałeś "Kuzynki" miałam dziesięć lat. Nie znam Kazimierza ani Szmulek z tamtych czasów, ale w Lublinie też kilka dzielnic wyglądało wtedy nieciekawie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ nie tego czepiałam się w swoim filmie. Wydaje mi się, że celowo udajesz, że nie zrozumiałeś. Nie trzeba sięgać pamięcią dwadzieścia lat wstecz, dzisiaj nadal istnieją rejony pełne wykluczenia, przemocy i biedy. Tego, jak opisujesz te zjawiska, jak odczłowieczasz ich mieszkańców, nie da się usprawiedliwiać dzisiejszą dziką gentryfikacją.
Tak samo jak tobie wydaje się, że brak mi zainteresowania życiem wcześniejszych pokoleń, tak ja zaryzykuję tezą, że nurzając się w swojej przykrej przeszłości kompletnie ignorujesz aktualną rzeczywistość. Szkoła to nadal ciężkie doświadczenie dla wielu nastolatków. Można by się spodziewać, że samemu będąc w młodości gnębionym za czytanie książek, znajdziesz w sobie więcej zrozumienia i empatii dla tych, którzy dzisiaj równie, a może bardziej okrutnie, są prześladowani za swoją orientację, pochodzenie, status społeczny i finansowy. Dla tych, których transformacja ze znienawidzonego przez ciebie ustroju zostawiła na lodzie. Dla eksmitowanych na bruk, dla bezrobotnych, dla tych popadających w alkoholizm i dla ich rodzin.
W poprzednim odcinku polecałam polskim pisarzom fantastyki terapię i chociaż było to w formie prześmiewczego gagu, to nie był tak do końca wyłącznie złośliwy przytyk. Sama chodzę na terapię. Każdemu polecam. Nie trzeba mieć do tego zdiagnozowanej choroby ani zaburzeń osobowości. Wszyscy mamy, jak widać ty również, swoje traumy i wdrukowane przez nie mechanizmy obronne. Warto je przepracować. Widzę, że sam masz też pewne krytyczne refleksje na temat swojej twórczości. I kto by nie miał. Ja na te sprzed pięciu lat nie mogę już patrzeć bez ciarek żenady, a co dopiero dwudziestu. Wyśmiewanie książek sprzed tylu lat może wydawać się niską i kontrproduktywną rozrywką, ale jak widać po waszych dzisiejszych wypowiedziach - jednak potrzebną."
Pozwolisz, że odniosę się tylko do jednego wątku, bo dziś mam na głowie własne produkcje pod YT. Oglądałem jej film o A. Pilipiuku i odniosłem wrażenie, że przytacza fragmenty autotematyczne tylko po to, by oddalić argument z oddzielania twórcy od dzieła, ale nie widzi, że one są autoironiczne, podważające autorytet piszącego. Waga zarzutu ze skrajnej tendencyjności politycznej zależy od tego, czy autor przedstawia się jako grafoman, czy też pragnie uchodzić za alfę i omegę. W pierwszym wypadku jest śmiesznym czepialstwem, w drugim jest całkiem na miejscu. Wzmacnia swoją siłę, o ile samemu popiera się lub realizuje program sztuki wolnej od ideologii czy światopoglądowego zaangażowania, tendencyjności. A ponadto K. Babis pomija w tej recenzji źródło popularności krytykowanej prozy, a mianowicie doskwieranie różnych absurdów w stosunkach z państwem. Nie dostrzega na przykład śmieszności fragmentu o pozbywaniu się typka z SANEPIDU, który krzywo patrzy między innymi na przykład na drewnianą zastawę stołową w knajpie. Postąpiła tak, bo albo sama jest uprzywilejowana (co zresztą zostało ujawnione wraz z aferką, która zniszczyła jej wizerunek w social-mediach, bo okazało się, że wcale nie jest arcylewicowa, antykapitalistyczna). Albo dlatego że to nie pasowałoby do obrazka „Dziadów”, wymuszało bardziej zniuansowane podejście niż czysto psychologiczno-biograficzne. Zresztą... Nawet w przytoczonej korespondencji najwyraźniej zapomina, że jednym z ulubionych, pozytywnych bohaterów krytykowanego autora jest pewien "żul", niejaki Wędrowicz.
@@PegierzRozumu przecież Babis w swoich filmach się do tego 'ironizowania' odnosi - jak to ma być ironizowanie, skoro większość 'dziadów' wygłasza identyczne poglądy poza swoją literacką prozą, zupełnie na serio. Przecież nawet w cytowanej wypowiedzi Pilipiuk broni tych wypowiedzi jako oddających rzeczywistość, której Babis nie pamięta.
@@adapienkowska2605 Nie przeczę temu, że Pilipiuk ma radykalne poglądy. Utrzymuję jedynie, że a) zdaje sobie z tego sprawę, b) traktuje siebie z dystansem, a nie na zasadzie "jestem wielkim autorytetem i mówię, jak ma być". Przynajmniej ja tak to odbieram po dyskusjach, a serio dociskałem w kwestii spójności i utopijności poglądów. Moim zdaniem gdyby serio wyciągał wnioski, które sugerują jego poglądy, to by się na przykład nie udzielał na internetowym forum Weryfikatoirum i najróżniejszych, młodych twórców nie wspierał.
Ale najwspanialsze, gdyby tekst Orlińskiego czytał sam Orliński
Nigdy nie interesowałam się polską fantastyką, ani nawet polską muzyką. Trochę mi było smutno że znajomi sobie jeżdżą na koncerty ulubionych grup grające w jakichś małych klubach a ja moge tylko zbierać kasę na drogie płyty. Albo potem jak na pyrkonie znajomi chodzili po autografy a ja żadnego z gości nawet nie kojarzyłam. Winie dziadka który za dzieciaka znalazł mi zajęcie w postaci telewizji satelitarnej odbierającej niemieckie kanały dla dzieci - w ten sposób mam jakiś taki odmienny reference point kulturowy? który mnie wrzucił na taka inną drogę i borze, jaka ja teraz, słuchając tych opisów, jestem dziadkowi wdzięczna
Jako osoba, która ma za sobą debiut w książkowy, oczywiście fantasy, jestem tym tematem fascynowany ... Tak szerzej otwierają się oczy. Nie, nie te wyobrazni.
myślałem, że dowiem się czemu wszystkie dziady są ultra-prawicowe, a nie tylko jak doszło do tego, że dziady zaanektowały polską fantastykę
Mimo wszystko, najlepszym polskim "supkiem" jest "Zawisza Czarny" - marzy mi się chociaż jednosezonowy serial, tylko gdzie znaleźć odpowiedniego aktora ? :(
Najlepszym polskim supkiem jest Wściekły Wąż.
Byłam kiedyś na retrospektywie i spotkaniu z reżyserem Klątwy Doliny Węży, powiem wam że kurcze jak na filmy fantastyczne w PRL - nieźle! Mam wrażenie że nawet dość wstrzemięźliwe jak na tamte czasy, gdzie zachodni twórcy by wstawili groźny atak jakiejś kukiełki, nikomu przy ograniczonych środkach kukiełki do głowy nie przychodziły i jest tylko scena konsekwencji ataku. A przypomniało mi się to wydarzenie bo po seansie "Wilczycy" żartowaliśmy o kanonie łowców potworów
vampire hunter - Van Hellsing
monster hunter - Gerald of Rivia
werewolf hunter - Kacper z sąsiedniego dworu
@@pola5195 Myślę, że crossover "Wściekły Wąż w Dolinie Węży" to byłoby za dużo dla tego universum :D
Och, ta wizja dobrej infrastruktury dla młodych, postępowych twórców... Ach, marzenie
Dziwnie mi się tego słucha z tej specyficznej perspektywy autorki, która celuje w fantastykę young adult - podgatunek, który w omawianych czasach niespecjalnie istniał, a w Polsce nie istniał kompletnie (i cóż... Nadal tylko coś miga). Choćby cała ta infrastruktura opowiadaniowa - osobiście czuję się nieco... Hmm, zdezorientowana i ostrożna, gdy tylko próbuję zawalczyć z jej resztkami. Po części dlatego, że w tym moim podgatunku niespecjalnie istnieje jakaś opowiadaniowa tradycja, cokolwiek, na czym można by się wzorować, z czego czerpać inspirację - pomijając może te zwykle koszmarne nowelki, które produkują najczęściej autorki co gorszych serii, by jeszcze trochę wycisnąć z papierowych wątków pobocznych. No kiepska to inspiracja. Też wchodząc w sferę zarezerwowaną bardziej dla "dorosłej" fantastyki często mam poczucie bycia traktowaną z wyższością za samo pisanie czegoś młodzieżowego, skupionego na młodzieżowych problemach, za skupienie się bardziej na kreacji postaci i pisanie dość lekką narracją, zamiast uprawiania skomplikowanego worldbuidlingu (co zdarza się i w "dorosłej" fantastyce, wiadomo, upraszczam tutaj trochę sytuację, by nie wyszedł długaśny esej). Więc raczej od razu celuję w dłuższą formę, zwłaszcza, że w niej czuję się zdecydowanie pewniej - podejrzewam, że głównie dlatego, że przeczytałam wiele powieści z fantastyki young adult, mam jakieś punkty odniesienia, a nie próbuję niemal bez żadnych wzorców przełożyć to, co działa w tych powieściach na opowiadaniowy grunt. Zwłaszcza, że mam świadomość, że mój target raczej tych ostatnich ostałych się magazynów nie czyta, a wydawnictwa, w których mam największą szansę coś wydać, to raczej te wydające młodzieżówki, a nie fantastykę - a ludzie je prowadzący to zupełnie inne środowisko, z wszystkimi tego wadami i zaletami. Więc coś tam próbuję z tymi opowiadaniami, ale już bez większego entuzjazmu, i nadal mam poczucie, że to nie jest mój świat, że jestem tam trochę obcym elementem. I niby mogłabym porzucić na chwilę młodszych bohaterów i poudawać dojrzałą autorkę dojrzałej fantastyki, ale zwyczajnie aż tak tego nie czuję. Może gdyby jeszcze była w tym szansa na realny zysk, a nie dotarcie do grupy, która i tak nie jest dla mnie tą docelową, do tego w przestrzeni już i tak zatłoczonej i pełnej ludzi, dla których takie opowiadania są głównym elementem twórczości, a nie czymś pobocznym.
Co do tej wizji portalu na wzór mang - z moimi wattpadowymi doświadczeniami, jestem mocno sceptyczna. Być może z lepszymi algorytmami, moderacją i budową strony niż na tej platformie dałoby się więcej zdziałać, ale z moich obserwacji wynika, że w takiej odcinkowej formie najlepiej sprawdzają się specyficznie, często nienajlepiej napisane opowieści, a tradycyjna powieściowa konstrukcja przegrywa w konkurencji z bardziej telenowelową formą, jakość z ilością, a oryginalność i rozwój historii z powtarzalnością, dzięki której w każdym odcinku dostajemy to samo. Po części ten projekt, z opowiadaniami, trochę zserializowaną formę zakłada, ale zastanawia mnie, ilu twórców zdołałoby się w niej odnaleźć i tworzyć coś wartościowego. Sama trochę tego nie widzę, być może znów - dlatego, że to forma, z którą kompletnie się nie spotkałam w moim podgatunku i trochę brakuje mi punktów odniesienia.
Sama raczej widzę nadzieję w nowych, często mniejszych wydawnictwach z dobrą promocją - z tego co obserwuję, nawet nowe na rynku wydawnictwa potrafią świetnie działać w mediach społecznościowych, przez co mam wrażenie, że zaraz mi ich powieść wyskoczy z lodówki. Znów, może to kwestia tego, że często najlepsze marketingowe działania w socjalach zdarzają się przy powieściach młodzieżowych, a więc w mojej niszy :D. Poza tym trochę nadziei widzę w zrzeszaniu się, zarówno wśród autorów już po debiucie, jak i tych przed nim - wspólne działanie zdecydowanie pomaga w walce z socjalami, plus zawsze ci, którym uda się lub uda się najlepiej mogą się podzielić odrobiną uwagi z resztą grupy.
Ogólnie socjale to dla współczesnych pisarzy niezła broń, ale obusieczna, i wątek na kolejny elaborat. Więc lepiej go zamknę już teraz.
Muszę przyznać, że coś mnie tknęło przy tej dwudziestoletniej autorce nie mogącej się przebić... Choć nie wiem, czy moje pomysłu są dość nietypowe, a pierwsze prawdziwe próby przebijania się dopiero przede mną i mam nadzieję, że jakoś to pójdzie. Od autorów fantastyki dla dorosłych mam o tyle lepszą sytuację, że mogę celować nie tylko w nieliczne wydawnictwa fantasy, ale i w te wszystkie imprinty z "ya" w nazwie. Z drugiej strony, konkurencja z zagranicy jest tu jeszcze ostrzejsza - cała masa czytelników z radością przeczyta całą masę zagranicznych hitów, już wypromowanych na tik-toku i instagramie, więc po co męczyć się z polską debiutantką? Do tego taką, co jej totalnie nie idzie na wattpadzie, bo na to, że funkcje tej strony są od jakiegoś czasu kompletnie zrąbane i dotarcie do czegoś bardziej niszowego (czytaj - czegoś innego niż badboje) po tym, jak umarły wszelkie tworzone oddolnie przez polską społeczność sposoby (recenzje, konkursy, akcje wzajemnego czytania, etc.) jest jak szukanie igły w stogu siana - na to raczej nikt nie będzie patrzył. No, ale z drugiej strony, lepsza jakakolwiek przestrzeń do walki o swoje niż żadna.
Wyszedł z tego trochę chaotyczny strumień świadomości na wiele różnych tematów, ale mam czuję, że mam w tej sytuacji wyjątkowo dziwaczne miejsce i chciałam się tą perspektywą podzielić.
Mógłbym prosić o link do czegoś twojego autorstwa, z czego jesteś zadowolona najbardziej?
Świetny materiał, sam za czasów gimbazy byłem fanem brodaczy. Ale to chyba jak z korwinizmem, z tego się wyrasta. W momencie w którym, zaczyna się dostrzegać ilość jadu i niechęci do otaczającego świata wypływających z pomiędzy linijek tekstu, ciężko odczuwać przyjemność z lektury.
Nie oceniaj się źle, nie ma nic złego w byciu fanem jakiegoś pisarza, zwłaszcza gdy jest się młodym i nie rozumie całego kontekstu teksu który się czyta.
Ekh. Zalega mi na półce tona papieru w postaci mniej lub bardziej udanych tomiszcz polskiej fantastyki (i nie tylko polskiej). Odczuwam aktywny opór przed kupowaniem kolejnych, nawet jeśli tytuły są obiecujące. Oraz pewne zniechęcenie, bo obawiam się naciąć znowu na brodaczy-wyrobników. Być może wpływa na to wiek (35+), być może kilka przeprowadzek, być może pewne znudzenie i zmęczenie gatunkiem, bo zachłyśnięcie fantastyką, o którym tu mowa, przypadło na moje lata nastoletnie i wczesne 20. Kupuję mało książek papierowych, głównie już literaturę faktu albo jakieś głośne tytuły zagraniczne. CIekawe, ile osób jest w podobnej sytuacji - nie ma miejsca w domu, często się przemieszcza, nie chce budować już księgozbioru, ma zwyczajnie poczucie zmarnowanych pieniędzy?
PS. Filmik sztos, chociaż straaaasznie długi, łatwiej byłoby pociąć na odcinki albo zrobić z niego podkast :)
Doceniam dobór kolorów w cytatach WO
Pod laurką dla Parowskiego podpisuję się obiema rękami. Zdania, które z nim zamieniłem na konwencie możnaby policzyć na placach, a i tak wspominam to do dziś.
13:01 nastąpiła yassifikacja
Do pewnego stopnia ciekawe ale uproszczenia rzeczywistości politycznej są męczące. Dla przykładu brak rozróżnienia między progresywizmem a liberalizmem (który nie jest konstruktywistyczny).
Sporo interesujących przemyśleń i jeszcze więcej ciekawych informacji. Szkoda, że podlane lewicowym ideologicznym sosem, tym samym, który K Babis pozwolił w krytykowanych za nieprawomyślność utworach spłycić istniejące wątki kompensując dostrzeżeniem ukrytego przekazu i treści istniejących tylko w wyobraźni recenzenta.
A serduszko otrzymałem, bo? Trochę to zaskakujące. Bez względu na motywację pozdrawiam Szanownego Twórcę.
Mało kto jest w stanie pochwalić mimo różnicy w poglądach, więc chciałem docenić. Miłego wieczoru.
@@MistyPop W przeciwieństwie do hejtu poprzetykane go jawnie nieprawdziwymi informacjami zaprezentowanego w materiałach K Babis film na kanale MP zawierał wiele wartościowych i poszerzających horyzonty elementów, stąd w pełni zasłużoną pochwała
To Mordimera czy Achaję da się jeszcze spłycić?
@@agade1238 A i owszem. Spłycanie literatury popularnej nie jest łatwe, ale zideologizowana lewica pokazuje, że jak się chce to można.
1:01:06 W innym życiu, byłbyś świetnym przedsiębiorcą w późnym kapitalizmie XD
Jest dużo fajnej nowej polskiej fantasy np marcin mortka, arkada saulski ,paulina hendal ,anna szumachier i całe wydawnictwa mięta albo sqj
yt blokuje linki więc tylko polecę bloga fanbojiżycie Piotra Muszyńskiego, na którym właśnie pojawiła się dość szczegółowa choć mocno spóźniona polemika z tym video. Tl;dr: Misty jest za młody żeby pamiętać czasy o których opowiada w rezultacie film nie opisuje rzeczywistości tylko jego własne (i zdaniem Muszyńskiego - mocno chybione) wyobrażenia o tamtych czasach. Co z kolei przekłada się na fałszywą diagnozę dzisiejszej rzeczywistości.
XD
aha
ok to wyjątkowo chujowe argumenty xd. Serio cały ten tekst jest sprowadzony do tego że autor jest za młody mimo iż powołuje się na badanie naukowe osoby, która sprawdziła ten temat od deski do deski? LOL.
3:05 Pytanie powinno brzmieć, czemu ludzi z objawami sch8zofrenii - paranoją, grafomsnią - się publikuje a nie posyła na leczenie. Gdyby polska psychiatria była odpowiednio dofinansowana, wyżywi spaczonych umysłów Lisickiego czy Terlikowskiego byłyby publikowane w odcinkach w zakładowej gazetce ZOZ Tworki.
Bo to się sprzedaje. Co prawda o ile Lisicki jest zdecydowanie szkodliwy to Pilipiuk, Piekara, Komuda wydają się ludzmi którzy piszą rozrywkową fantastyke ( w przypadku Komudy też powieść historyczną) i wplatają w nią swoje poglądy ( mnie lub bardziej słuszne) i teraz pytanie czy takich autorów zakazać. Moim zdaniem nie. Ostatecznie nie robią swoim książkami olbrzymiej krzywdy ( to w końcu nie mein kampf 2), a samych autorów można czytać dla rozrywki. Np ja nie mam probpemu by po Lemie, Le Guin czy Gaimanie sięgnąć po Pilipiuka. Podchodze, że będe się smiał z autorem lub z autora.
Nawet jeśli założymy, że warto to wypadało by przypknąć też np Bernarda Cornwell za jego serie o wojnach wikingów. Rozciągnięta jak guma, pełna nienawiści do religji katolickiej i mająca za głównego bohatera zwyczajnego barbarzyńce którego wszyscy kochają ( jak pewnego Inkwizytora swoją drogą). No chyba, że nie patrzymy na wszystkie poglądy ale na to czy jest bardziej lewy czy prawy.
"[...]fabrykować nieistniejące pojęcia typu [...] wychowanie bezstresowe." Jak to nieistniejące, jak wychowanie bezstresowe jest normalnym terminem w książkach czy nawet wikipedii?
Dziecko w jakimś stopniu żyje w stresie, dlatego nie istnieje
Ojeju, Mikke próbował sił w fantastyce? Ja nie wiem, czy jestem ciekawa, czy może lepiej nie zaglądać, by się nie załamać.
**w kiosku Ruchu**
- Jest Najwyższy Czas?
- Nie ma.
- To poproszę Nową Fantastykę.
To miniatura literacka pt. ,,Protokół z posiedzenia" napisana w stylu ,,późnej relacji archeologicznej".
O brydżu i piłce nożnej. Bardzo zabawna.
Opublikowana w Fantastyce nr 5/1983.
@@grysik44 JKM sprzedał NCZ! Tomaszowi Sommerowi ponad dwadzieścia lat temu.
59:15 Marchewa was dopadnie!
Dosłownie NIGDY o tym nie słyszałem xD
Dla mnie to śmieszne perełki, a nie powód do dzwonienia w dzwon.
rafal szlapa wielki czlowiek
Tesknie za Kasia Babis.
"niebiała" czy przypadkiem nie jest to element nowomowy wymyślona przez Orwella w 1984 ?
Nie bo nowomowa redukuje, a nie wzbigaca słownictwo!
Niebiała oznacza że nie jest biała tak samo jak mówi się niepopularna,niejadalna,niemiła,nielubiana itp. to żadna nowomowa tylko opis.
kdz
hmm ja się zastanawiam jak wyjdzie moja hobbystyczna powieść choć tam polityka niestety jest i cóż główny bohater jest indywidualistą który po pewnych wydarzeniach jego kierunek doprowadzi do pewnych sytuacji której fakt anarchiści wszelkiej maści poza akapami (którzy zostali wybici) zauważą że zostali wrzuceni w faszyzm który skutecznie się ukrył a się ujawni w momencie kiedy będzie za późno czyli w dalekiej przyszłości (trzecia część ma być z perspektywy obywatela federacji która z powodu że federacja ma większość obywateli pewnego konkretnego gatunku, staje się kozłem ofiarnym innego państwa które przegrało wojnę dawno temu. a ta federacja sama z siebie jest dosyć pluralistyczna i utopijna, składa się z wielu planet które mają swoje systemy polityczne. a sama centrala głównie zajmuje się obronnością, logistyką międzyplanetarną i uniemożliwianie izolacji planet członkowskich (czyli umożliwienie danej osobie ucieczkę z danej planety w łatwy i bez konsekwencji sposób)
A mnie właśnie Parowski, swoimi politycznymi wstępniakami zniechęcił do Fantastyki i polskiej fantastyki.
Mam kilka zasad dotyczących literatury scifi, a konkretniej - odkładania książki na półkę w trakcie lektury. Należą do nich takie fragmenty jak: 1. Sikąjaca kobieta (dosłownie gdy pada wyraz "sikać" - odkładam książkę, dlatego też Expanse odpadło na bodaj 2 stronie) 2. Zakołysała kształtnymi pośladkami/piersiami/biodrami (gdy bohaterka "kołysze" kształtną częścią ciała - zwykle odkladam, często jest to 1 rozdzial, np. "Pola dawno zapomnianych bitew"); 3. Traktowanie innej niż hetero orientacji jako coś dziwnego (LIV wiek, podróże kosmiczne, a ktoś nadal sie dziwi, że chłop z chłopem...). 4. Jak stary chłop szkoli nastolatkę/chroni, a potem stają sie kochankami (Znakomity Endymion niemal poleciał w próżnię, całe szczęście ten wątek nie był jakoś nachalny albo pornograficznie poprowadzony i książka oferowała o wiele wiecej), to takie podstawowe
co jest złego w słowie "sikać" i jak je zastępujesz?
@@TheKoobon Pytanie - po co w ogóle opisywać ten fizjologiczny proces?
@@marisanna7794 skoro słowo je opisujące istnieje to jak rozumiem bywa potrzebne
@@marisanna7794 Nie chcę tutaj cytować Króla Sedesów, ale takie czynności fizjologiczne to też część życia. W pewnych scenariuszach scifi, np. opisujących życie w ekstremalnych warunkach, mogą mieć nawet niebagatelne znaczenie. Oczywiście czym innym są destylozony/filtfraki z Diuny, a czym innym bycie na siłę edgy i wciskanie sikania gdzie popadnie, jak w "Achai".
@@Qba86 mi chodzi o to drugie
Dwie z wielu uwag, które mi się nasuwają:
1) Skoro ,,dziadersi" wybili się na znudzeniu czytelnika masówką z Zachodu, dlaczego nie potrafią się wybić ,,młodziersi" na sugerowanym znudzeniu czytelnika ,,dziadersami"? Przy takim dostępie do techniki!
2) Byle polonista zauważy: ,,Polska a świat" - bez przecinka.
Zamiast jojczeć - zacisnąć zęby i walczyć jak dawniej ,,dziadersi". Albo odpuścić. Jest tyle możliwości samorozwoju.
XD
Misty, ale dlaczego uwazasz ze polska SF&F jest/byla tak wyjatkowa, ze podbilaby swiat? Dlaczego akurat nasza kultura mialaby byc tak wow? Bo Lem, bo Sapek? No i kto jeszcze przebil sie poza nimi? Nawet Zajdel, choc swietny, jest hermetyczny - Chyba tylko demoludy moglyby sie nim zachlysnac.
Swiatotworzenie - kazdy nowy komiks spoza DC/Marvel musi to zrobic - stworzyc swiat. Belgia, Francja, Korea ze o JP i USA nawet nie wspomne…
Kazde nowe IP musi stworzyc uniwersum, to nie jest jakas ukryta wiedza, czy tajemnica branzy.
Rzuciles tytulami I nazwiskami, ktorych nie znam - ale nie opowiedziales, gdzie bylo cos wyjatkowego w tym Jak autorki/-zy wykreowali swiat
to orlinski kiedys na blogu zaatakowal nasza wiare w to ze polskosc to marka swiatowa (chodzilo o patenty iirc); ale wcale nie jestesmy tacy wyjatkowi - dlaczego my, nie np rosjanie lub ukraincy nie mieliby sie przebic? Popkulturalnie, kraj nad wisla to wciaz”polska, czyli nigdzie”.
Choc wyjechalem w 2008, wciaz slysze, ze tym razem wygramy Eurowizje… echh
I zeby nie bylo, ze trololo - twoja kolezanka/autorka miala racje z pisaniem po ang. Przeciez gdyby pierwsze tlumaczenie wieska bylo dobre, Sapek nie musialby czekac na CDPR zeby odkryto go na zachodzie
- moze prime jest jakims promykiem nadziei? Selfpublishing na Amazonia jest prosty, moze to da cien szansy debiutantom?
- piszesz z nadzieja dla terazniejszosci. Moze trzeba w takim razie wziac pod uwage, ze millenialsi sa zglobalizowani w przeciwienstwie do zelaznokurtynnowych brodaczy?
"Swiatotworzenie - kazdy nowy komiks spoza DC/Marvel musi to zrobic - stworzyc swiat. Belgia, Francja, Korea ze o JP i USA nawet nie wspomne…" tak, tylko one bazują na konkretnym schemacie wyrobionym jeszcze przez Tolkiena. Dopiero w ostatniej dekadzie (i to głównie w fantasy young adult) naprawdę widać jakieś ciekawe światotwórstwo poza urban fantasy.
"Rzuciles tytulami I nazwiskami, ktorych nie znam - ale nie opowiedziales, gdzie bylo cos wyjatkowego w tym Jak autorki/-zy wykreowali swiat" pewnie założył, że większość oglądających je zna. Chodzi o korzystanie z innych schematów niż Zachodnia Europa circa X-XV w. 'Pan Lodowego Ogrodu' jest w zasadzie miksem powieści fantasy z sf. Jakub Wędrowicz nie opowiada o heroicznym ratowaniu świata, a o przygodach starego bimbrownika, Achaja była inspirowana Starożytną Grecją, Inkwizytor Piekary to świat w którym Chrystus szedł z krzyża, itp.
@@adapienkowska2605 dziękuję za odpowiedz :)
- ostatnia dekada - przestałem czytać książki dawno temu :( ale znam wiele zachodnich przykładów fantasy innej niż u Tolkiena. Serio, nie tylko w PL ludzie szukają innych kalek niż „Tolkien ale / z…” metal hurant (francuski tata magazynu heavy metal) to lata 60?70? Seria czarna kompania to jakieś 40 lat, rzucam z głowy, bez wertowania list fantasy. Jest na pewno więcej przykładów, pewnie lepszych, może starszych.
„Pan Lodowego…” nie wypowiem się, za mało wiem, ale obiecuje, ze jak mnie najdzie na czytanie, to z polskich zacznę od autorek.
- mix fantasy z SF. - było. Polski tytuł to chyba podniebna krucjata? Angielscy krzyżowcy ajpiwerrw walczą a potem zdobywają UFO. Chyba tłumaczone opowiadanie w jednej z fantastyk daaawn temu. Nawet kiedyś obejrzałem film (zrobiony dla tv, dlatego mało znany).
- starożytna Grecja - 300 to film na podstawie komiksów, było. I umrę na wzgórzu, broniąc tezy ze mity greckie Graevesa są 1000x lepsze niż parandowskiego. Do głowy wpada mi jeszcze przykład tego serialu herkules / xena. Sam raimi, ten od Evil Dead i pierwszych spidermenow wrzuca camp do mitów greckich
- dziwne podejście do chrześcijańskiej kalki - komis preacher, jest jako serial na Prime, zakładam, ze dostępny w PL
- bimbrownik - akurat jakieś opowiadanko o wedrowyczu czytałem, nie ma na zachodzie kultu moonshine. Na wyspach - legal, w stanach - mało ich obchodzi procces, maja swoich świętych bandytów z epoki prohibicji. Mogłoby się sprzedać w Szwecji - tam bimbrownictwo jest czymś cool o ile dobrze rozumiem (każda chata ma własny bimbrow przepis bo alko ma ceny zaporowe, z ważnych historycznych przyczyn, ale nie o tym)
@@mattnesspl6785 jakieś przykłady pewnie, że się znajdą. Tylko w polskiej fantastyce to nie były wyjątki a reguła. W zasadzie nie kojarzę teraz nic popularnego zbudowanego na tym schemacie tolkienowskim.
'Podniebna krucjata' jest zupełnie w innym schemacie, u Grzędowicza to my jesteśmy tymi obcymi siejącymi spustoszenie.
No tak, Parandowski to książka dla dzieci w szkole.
300 - ma tylko Spartę, nie czytałam i nie oglądałam filmu, ale Wiki nic nie mówi, że to fantasy jest. Achaja to jest wciąż fikcyjny świat z czarownikami, a nie epickie opowiedzenie historii. Plus główną bohaterką jest kobieta.
Tak, ale to jest komiks, a nie książka. Inkwizytor nie ma tego motywu ratowania świata i najpotężniejszego z potężnych. To w dużej mierze historia przebiegłego typa pnącego się po szczeblach kariery. Co też jest swoją drogą dość typowe dla polskiej fantasy, a nietypowe dla anglojęzycznej - zwykle stawka jest dużo niższa i jest to osobista historia jednego gościa, który może i jest zaplątany w ratowanie świata, ale rzadko jako ten jedyny wybrany i z przepowiedni.
Misty mówi o literaturze, ty głównie o zupełnie innych mediach.
@@adapienkowska2605 300 jest oparte na serii komiksow autorstwa Franka Millera, tego samego, ktory, hmm… poczernil I posmucil Batmana w Dark Knight
- my siejacy spustoszenie. Lepsze niż Wieczna Wojna Haldemana, które jest wg mnie najlepszym militarnym SF?
Literatura - tak, przykłady daje raczej z innych mediów; nie ukrywam, ze stety- niestety z czytaniem książek rozstałem się daawno temu. Ale, opierając się tylko li na starych przykładach (kiedy jeszcze czytałem) oraz adaptacjach / innych mediach widać, wciąż nie jestem przekonany, ze polska SFF jest wyjątkowa i skrywa globalny potencjał.
Zakładam, ze gdyby pojawiły się rewelacyjne pozycje, usłyszałbym o tym mimo, ze nie jestem w PL, a w moim babelku większość nie czyta SFF.
Ok, szczerze mówiąc nie wiedziałem, że patologicznie skrajni konserwatyści mają swoje książki fantastyczne. Nie spodziewałem się. Nie wiem, czy chciałem się spodziewać.
Jezu jak ja się cieszę że już Babis nie istnieje w przestrzeni publicznej
@Videos From Poland zelando gate
Fantastyka to gówno. Można przeczytać raz na 3 lata. Prawdziwe książki to literatura klasyczna, proza.
fantastyka zazwyczaj jest pisana prozą. bywa też klasyczna
Jeżeli czytasz ją raz na 3 lata, to chyba niewiele z tej fantastyki zdołałeś ''przerobić''. Może też miałeś pecha i nie trafiłeś na wartościowe dzieła tego gatunku.
usun mame przepros konto