Ja proponuję coby Arasz się wypowiedział gdzie takowy można dostać bo z chęcią kupię. Chyba że to jakiś self made i właśnie Arasz lansuje swoją zimową kolekcję
Luuuudzie.. Jak ja w to łoiłem. Świetna strategia, możliwość tworzenia własnego bohatera, dobrze zbudowane armie. Jak ja bym chciał remake WBC 2 lub 3 lub nawet kolejną część serii! Jak mogło dojść do tego że ta seria umarła...
2:45 Bohater był prawdziwym koksem tylko wtedy, jeżeli ubił w pojedynkę 20 koboldów kuszników xD Burwa ale nostalgia się obudziła. Podbijanie Etherii to było coś
@@ansfay8964 Pobierałem, ale nie chciał mi działać. Próbowałem się z tym bawić po jakiejś godzinie przestałem. W ogóle sporo zabawy było, żeby 3 działała. Jak już udało mi się ją odpalić, to nie widziałem kursora xD
Też grałem. I nawet mam swojego savea z Warlords 4. koks który przeszedł całą kampanię i też samemu robił mapę. Zgrywałem go na pendrivea zawsze jak jechałem do kuzyna zagrać 1v1.
Ja teraz rozkminiam czy grałem w II czy III. Ale pamiętam jak odkryłem buga w tej grze. Robiłem bohatera tymczasowego, na 50 poziomie. O takim samym nicku rasie i klasie jak już miałem stworzona postać i nie pamiętam już czy wychodziłem podczas rozgrywki czy coś ale potem po wejściu do gry, miałem bohatera na 50 poziomie :3 Takiego mrocznego elfa miałem że 1vs1 nic nie miało szans. Że skilla miałem %szanse na zabicie jednym hitem z itemami które też mi to dawały, mając 50 atacku, ale oporowo attack speeda... Vs wieże czy budynki słabo to wyglądało. Typowy Glass canon ale nie zapomne jak z kolegami że szkoły się spotykaliśmy pograć, mapka Mała walka pvp z tytanami bez budynków itd. 1vs5 na luzie szło XD
Ja też kochałem wbc2, ale odkryłem youtubera który promuje tą grę wrzucając filmiki z turniejów różnych. Zapraszam na discorda jeśli chcesz pograć online: discord.gg/6Sc5hH2r Pozdrawiam ;)
Siła postaci wynikająca z mechaniki to jedno, ale to czego często brakuje, a co mogłoby korzystnie wpłynąć na odbiór, to reakcja świata na naszą siłę. Powiedzmy, że pokonujemy jakiegoś bossa bez problemów z zawiązanymi oczyma, a potem odpala się cutscenka, w której nasza postać ciężko dycha/kuleje/obficie krwawi/pada nieprzytomna/etc, ogólnie gra nam daje do zrozumienia, że chociaż nam poszło łatwo, to naszemu bohaterowi niekoniecznie. Najbardziej mi brakuje oskryptowanych reakcji na wyjątkowo dobrą walkę :) Czy to z bossem czy nawet w jakichś minigierkach np. w takich walkach na pięści jak w Cyberpunku, żeby ktoś nam powiedział "Wow jesteś naprawdę dobry, nie oberwałeś ani razu, zablokowałeś wszystkie ciosy" albo odwrotnie "Było blisko, jeszcze jeden cios i byś padł" Znacie jakieś gry, gdzie to występuje?
fallen order - jesli szybko wyrzniesz wszystkich szturmowcow poza jednym ten ostatni rzuci przerazony ,,zabiles ich". jesli zbija ci hp do 20% mowia ,,jedi jest oslabiony" albo nawet ,,on jest slaby". oczywiscie to przyklady. w grze jest masa takich tekstow
Chyba, że zdarzył się jakiś farciarz ork, który uciekając po X walkach dostawał same perki nemesis do obrony i na koniec był praktycznie nie do ruszenia, a biegał zawsze z 2-3 kolegami. Ileż to przekleństw kosztowała mnie walka z jednym z delikwentów - tarcza, odporności na wszystko na co się da i enrage przy dowolnym ruchu Taliona..
Elex - Robisz wszystko co możesz na mapie a w walce z bossem - Hybrydą - rozwalasz go na jednego szybkiego combosa, że nawet jego świta nie zdąży do nas dobiec. Rozczarowałem się :(
W DbD (Dead by Daylight) bez użycia odpowiednich perków wygrana jest absurdalnie trudna, lecz gdy zaczniesz łykać dobre perki (których mogę dać całą listę) i użyteczne techniki typu 360-siątka to wygrana zależy już tylko od wkładu w wygraną
Skyrim, legendarny poziom trudności: wszystkie skille na 100, perki w kowalstwie i zaklinaniu, bez problemu kładę wszystkich wrogów Karstaag i Ebony Warrior: bez problemu kładą mnie
Akurat podany na koniec cyberpunk to idealny przykład, gdzie pod koniec gry (gdybym wiedział co i jak to pewnie nawet po 2h od rozpoczęcia swobodnej rozgrywki) nasza postać staje się tak potężna, że aż nudno. Na początku grałem ze snajperką i kończyło się to wielokrotnymi zgonami, bo nie znałem zasad rozgrywki. Potem dopakowałem w inteligencję, zrobiłem legendarne hacki i stałem się zgrozą i największym terrorystą Nightcity w dziejach, bo potrafiłem zabić cały budynek przeciwników stosując hacki, jednocześnie stojąc po drugiej strony ulicy. Mimo, że grę kupiłem i ciągle jest trochę do zrobienia nawet po ukończeniu głównego wątku, to mi się po prostu nie chce. Grałem na trudnym jak coś.
W warhamerze w wersji stołowej (gimby nie znajo) Space marines jest naprawde ciężko przegrać ale trzeba odpowiednio dobrać jednostki i w miare ogarniać grę. Znacznie tródniejsi są np. Orkowie gdy zawcześnie stracą warlocka i stracą możliwość szarży. I nie mają postaci z mocami psychicznymi to idzie nimi przegrać naprawde szybko
WBC 2 było moją pierwszą grą strategiczną. Grałem w nią godzinami. Barbarzyńca Druid przywołujący żywiołaki. Jak ja tą grę kochałem.. Szacunek za przypomnienie. Aż się łezka zakręciła :')
Ja tak samo uwielbiam kiedy dziesiątki godzin expienia w grze dają efekt i mam do dyspozycji wymiatacza, niewymagające zakończenia mi nie przeszkadzają.
Warlords Battlecry II pamiętam ile godzin spędziłem w tej grze w czasach kiedy nie miałem internetu. Grałem rasą demon ze specjalizacją przyzywacz. Tworzyłem armie potworów i rushowałem inne bazy, które były słabo rozwinięte. Bohaterem nie podbiegałem tylko do innego bohatera, który miał specjalizacje zabójcy bo mógł mnie zabić na hita. Zabójca był kolejnym OP bohaterem w tej grze. Piękne czasy. Kampanie na hardzie przeszedłem chyba z 10 razy.
dlatego dark souls to piękna gra, na początku dużo biegania jest, jak się potem wraca/przechodzi przez miejsca w których byliśmy czuć było progres naszej postaci.... do czas aż nie zgwałconym przez zwykłego ciecia z pochodnią :D
Tutaj przykład Sekiro jest świetnym uzupełnieniem tematu. Pierwsze przejście Sekiro to męka. Pamiętam, że z taką Pani Motyl pierwszy raz tlukłem i ginąłem - bez końca. Przy drugim przejściu kiedy ma się umiejętność "smoczy błysk " i dobrze operuje się walutą to wielu przeciwników (W tym bossów i ta przeklęta Pani Motyl!) pada po kilku minutach. Oczywiście pomaga też nauczenie się ataków bossów i gracz już wie czego się spodziewać. Oczywiście jak ktoś chce, to może pewnym dzwonem sobie rozgrywkę jeszcze utrudnić.
W Saints Row 3 jak się nabiło wszystkie umiejętności to gra się stała... "nudna". Odporność na kule, wybuchy, ogień, upadek, walnięcie autem i nieskończona amunicja to jak gra na kodach. Gra nie była żadnym wyzwaniem na ostatnich misjach, aż żałowałem, że to miałem. To było takie moje pierwsze doświadczenie z przekokszeniem postaci.
Jak w Gothicku 1 i 2, było się na początku cieciem, tak w trójce od razu było się kozakiem mogącym zabić kilku orków, co mnie bardzo odrzuciło i nigdy ostatecznie trójki nie przeszedłem. Tak że mi się wydaje ze idealna gra tworzy wyzwania, ale też potrafi dać satysfakcję z bycia kozakiem tu i tam. Żeby nie było to czystą gonitwą za marchewką, która ucieka ci tylko przed nosem aż nagle niespodziewanie okazuje się że ''to ostatnia misja''.
No to ja tez sobie powspominam, jak jakoś 2-3 lata temu zachęcony przez Kacpra Pitalę wziąłem, się za Mirrors Edge Catalist i... zasugerowany tym jak gra działa rozwijałem postać w stronę nowych ruchów, by biegać jeszcze szybciej, skakać wyżej itd. i wszystko fajnie aż do pierwszej sytuacji, gdzie wbrew temu co sugerowała gra nie chodziło już o to, żeby nie tracąc impetu prześlizgnąć się między pracownikami K-sec, ewentualnie jednego z drugim w biegu powalając wślizgiem, odbiciom od ściany, czy innym spadnięciem na niego z wysokości, nie tracąc impetu i biegnąc dalej, ale trzeba było wyczyścić arenę z wrogów. No to zacząłem pakować punkty w drugie drzewko umiejętności nabywając parę nowych ataków i podbijając ciut ich siłę. Niestety bardzo szybko gra stawia przed nami najsilniejszego przeciwnika w grze, który na tym etapie jest gąbką na kopniaki (bo na pięści to go nawet nie idzie trafić), jest szybki, silny i w ogóle stanowi nie lada wyzwanie. Do tego najskuteczniejszy cios przeciwko niemu jest jeszcze daleko na drzewku i nie ma co marzyć o jego zastosowaniu. Męczyłem się w tej walce niemiłosiernie i kilka razy robiłem sobie przerwy od gry, by spróbować z nowym zapałem, w pewnym momencie nawet planując zacząć od początku i rozwijać postać jedynie w walkę. Ale jakoś się udało, Faith robiła się coraz silniejsza, by na koniec, gdzie jako walka finałowa dostajemy z tego co pamiętam 3 takich gostków jednocześnie - rozwalić ich jednak postacią ze wszystkim na maxa to była banalna zabawa, bardziej w stylu QTE dla obejrzenia fabuły do końca, niż wyzwanie... Ale nie sprawiło to mi zawodu, ale poczucia potęgi też nie. Jedynie żal do gry, że nie sugerowała od początku, jak powinienem rozwijać postać (pomijając, ze gra w ogóle nie sugeruje tych drzewek rozwoju, odkrywa się je niejako samemu wchodząc w mapę i zmieniając tam menu - osobiście pierwsze punkty rozdałem mając ich już kilka, bo nie wiedziałem, że je mam i mogę wykorzystać). W ogóle uważam, ze tego typu rozwój postaci w tego typu grze był po prostu głupim rozwiązaniem. Dużo lepiej dewizowiec by zrobili dając naturalny rozwój na bazie wyuczanych z czasem rzeczy, pozwalających na odkrywanie wcześniej niedostępnych miejsc jak w metroidvaniach. Fabuła gry wskazuje na to, że jesteśmy niedoświadczonym kurierem, ale takich jak my lata sporo po mieście i koledzy mogliby nas szkolić. A i walka mogłaby blokować rozwój koniecznością użycia nowego kopniaka, aby otworzyć jakieś drzwi, czy zastosowania jakiejś techniki, aby pozbyć się strażnika po drodze. Większa immersja i lepsza zabawa w jednym. Ale cóż... do tak zaprojektowanej gry już nigdy nie wrócę, ani też nie spróbuję aktywności engamowych w zakresie wyzwań i pobijania czasów tą swoją wymaksowaną Faith - bo uważam, ze była sztucznie osłabiona w trakcie fabuły, co zabrało mi część frajdy.
Ja grając w kampanie Heroes 4 i 5 często mialem taki problem ze pod koniec kampani lub mapy, miałem zawalczyć z najpotężniejszym przeciwnikiem jaki był i często było tak ze tak wyexpiłem mojego heroesa i tyle miałem jednostek że na spokojnie wygrywałem finałowe walki. Jednymi problemami były jakieś konkretne ruchy przeciwnika. W H4 był to np jakiś konkretny czar przed którym wiedziałem że jak się obronie to "wygrana mam w kieszeni" za to w części piątej zdarzało mi się przegrywać przez to że nie mogłem rozbić wrót przeciwnika w zamku i przez to kusznicy z wieżyczek mnie powystrzeliwali jak kaczki :P Z tego co pamiętam to było kilku przeciwników w H4 i H5 którzy zawsze sprawiali mi duży problem, ale wystarczyło obrac właściwą taktykę.
Ja większość Valhalli grałem na średnim poziomie trudności, ale od 3/4 gry przestawiłem na najtrudniejszy, bo z levelem 300 miałem misje o levelu sugerowanym 120, więc...
wow... chyba pierwszy raz o warlords battlecry II na waszym kanale... w warlordsach z herosa najczesciej robilem kaplana bajkowych istot i znizki na budynki i jednostki juz po kilku bitwach byly pozytywnym zaskoczeniem
Idealna rozgrywka jest w tedy gdy najpierw jesteśmy naprawdę słabi potem stajemy się super koksem, następnie gra znowu sprowadza nas na ziemię sprawiając, że spadamy w dół dając nowych przeciwników i znów ciężka harówką wskakujemy na szczyt i tak w kółko aż do końca. Wyzwanie, przyjemność i chęć do dalszej gry zachowana.
Według mnie zajebista byłaby mechanika kiedy ulepszymy postać, gra stanie się łatwiejsza przez chwilę, a później gierka powie ,,dobrze, że się nabawiles, bo teraz dostaniesz wpierdol"
W zasadzie to mam 2 proste przykłady z brzegu, w których postacie przy końcu są już tak dokoksowane, że ciężko je zatrzymać. Cyberpunk 2077 i Wiedźmin 3. W Cyberpunku praktycznie wszystko co się chce osiągnąć ma się po wbiciu max lvlu, który przy wykorzystaniu odpowiednich exploitów i glitchy idzie zrobić w jakieś 3-4h od rozpoczęcia rozgrywki. Od tego momentu i po zdobyciu dwóch czy trzech OP broni i setów pancerzy w zasadzie jest się niezniszczalnym. O ile nie mówimy tu o wykorzystaniu błędów gry, to sytuacja wcale nie jest dużo gorsza, ale wiadomo, nie jest aż tak przesadzona. Z kolei w Wiedźminie 3 po zdobyciu konkretnych setów przez wrogów przejeżdża się jak walcem po asfalcie. Równa się ich z ziemią. Tym bardziej gdy zbuduje się odpowiednio build, to nawet walki z najtrudniejszymi przeciwnikami stają się dziecinnie proste.
Ja od siebie dodałbym do tej listy horizon zero dawn bo ta gra na początku sprawiała ogromne problemy gdy pojawiły się z trzy sztuki złomiarzy a na końcu to bossa się rozwalało bez stresu i problemu. Swoją drogą super materiał, uwielbiam humor Arasza
W Final Fantasy X zatrzymywałem się w pewnym momencie gry, i zaczynałem grind jak wsciekły, jak już byłem mega koksem to fajnie sie grało do samego końca :D
M.in. dlatego tak bardzo lubię Ori. Najtrudniejszym momentem było dla mnie Guinso Tree, które jest dość wcześnie, ale trudność nie wynikała z samego wyzwania, tylko z ogarnięcia gry. Później gra stawała się coraz trudniejsza, ale dawała też narzędzia jak sobie z tymi trudnościami radzić. Nie były to jednak zwykłe statystyki, tylko coś czego trzeba się nauczyć. Poza tym każdy biom rządził się swoimi prawami i bycie kozakiem w jednym niekoniecznie pomagało w innym.
Stary kocham Cie. Od dobrych 4 lat szukam "tej gry z duza iloscia ras i minotaurami" w ktora ostatni raz gralam jak mialam z 13 lat, dzieki Tobie juz wiem, że to warlordsi
Warlords Battlecry II - bohater nieumarły, klasa wojownik rycerz śmierci. Jako nieumarły mógł się nauczyć magii śmierci, najważniejszy czar - wampiryzm. Po pewnym czasie rozwijałem się tylko do 3 poziomu, by zrobić ołtarz cieni pozwalający ulepszyć regenerację many. Po tym miał jak miał jej dość, na koniec jeszcze premia 20% mniej obrażeń od wszystkiego i był w stanie pokonać każdą armię (bez tytana) zyskując więcej życia niż tracił. Choć gra i tak stanowiła wyzwanie, kiedy mierzyło się z zabójcami mającymi niewielką szansę na zabicie bohatera jednym ciosem. Wtedy trzeba było rozwijać bazę.
Jak se w Skyrimi Widelec możesz ulepszyć, do obrażeń wartości dla maksymalnego Integera, to się nie dziwię, że ta gra jest upośledzona i banalna. Tak, ma swoje plusy i subiektywnie dla mnie ma więcej minusów.
Szacunek za Warlords Battlecry 2. Gdy w to grałem wiele lat temy nawet nie zdawałem sobie sprawy że heros może być OP. Zazwyczaj robiłem wszystko byle zdobyć tytana, ale i ten przy złym zarządzeniu mógł szybko zginąć i już się nie odrodzić.
W pierwszej cześci "Fable" finałowego bossa można było ubić w mniej niż minute. Wystarczyło odpalić odpowiednie umiejętności takie jak: spowolnienie czasu, furią zwiększająca obrażenia i przyśpieszenie ataku. Po tej kombinacji przeciwnik nie stanowił żadnego zagrożenia
Dlatego moim ulubionym rozwiązaniem jest sytuacja, w której do pewnego stopnia przeciwnicy na różnych poziomach występują obok siebie. W Gotiku na pierwszych levelach kiedy wilk przynosi nam problem możemy napotkać na orka czy nawet cieniostwora, które oznaczają ostateczną śmierć. Jednocześnie kiedy dojdziemy do poziomu, w którym kładziemy orków na easy to wciąż możemy natknąć się na ścierwojada, którego mamy na hita. Dzięki temu widzimy jednocześnie, że postać się rozwija oraz, że przeciwnicy są coraz mocniejsi. Znacznie słabiej jest to rozwiązane w takim Wiedźminie 3 gdzie nawet pod koniec można walczyć z wilkami, które mają po prostu podniesiony level. O Skyrimie nie ma nawet co wspominać...
Osobiście uważam, że Bloodborne z swoją mechaniką wglądu robi dobrą robotę. Bowiem mechanika która polega na zmianie właściwości, cech czy siły u słabszych przeciwników, w skutek przyrostu ilości surowca, który notabene zbieramy poprzez eksplorację to naprawdę ciekawe rozwiązanie. Fajnie było by zobaczyć grę w której podstawoni przeciwnicy wraz z wzrostem lvl postaci zyskują nowe umiejętności lub oręż. Np taki Doom, diabliki w późniejszym etapie oprócz swoich ognistych granatów mogły by też zionąć ogniem z bliska czy coś.
W 4 x jest tak samo jak w heroesach bo pod końcec gry po kilku godzinach gra zamienia się w ganianego z niedobitkami których armię ściąga się w kilka tur
To jest bolączka większości gier RPG, że fatalnie skalują się do late-game. Seria Dragons Age, seria Wiedźmin, seria Persona, Baldur, Neverwinter, Nier Automata, Deus Ex, seria Yakuza, Divinity Original Sin. Zawsze odbijam się na tym samym. Na początku gra rysuje satysfakcjonujący poziom trudności, który gdzieś w połowie zabawy zupełnie ucieka, a ja steamrolluje się przez wszystko i wszystkich jedną i tą samą kombinacją. Nie mówię tutaj nawet o power buildach z Internetu, ale o takim zwykłym, typowym budowaniu się na czuja...
Fajny filmik . Jeśli chodzi o obliviona to przez skalowanie mocno się męczyłem zwłaszcza w otchłani(w skyrimie nie miałem takich problemów bo lepiej mają tam zrobione skalowanie) natomiast jeśli chodzi o dooma eternal to na pewno nie jest on łatwy nawet na łatwym poziomie trudności a walka z ikoną grzechu albo z khan maykr są trudne.
12:40 Z Cyberpunkiem to jest tak, że nawet nie musisz się starać by zrobić z postaci terminatora. Ta gra ma tak skopane skalowanie i balans, że jak ktoś szuka tam większego wyzwania to musiałby chyba latać na golasa.
0:25 podszedłeś do tego od złej strony, pancerz typu Terminator w lore WH40K właśnie taką ma moc, gra wiernie to odwzorowała, chodź niechcący i pewnie niezamierzenie :D Tak zwykły gwardzista różni się od Space Marines, jak Space Marines różni się od Marines w kombinezonie Terminator. For the Emperor!
Prosiło się o Baldur's Gate 2 z dodatkiem gdzie bądź co bądź stajesz się potężnym boskim pomiotem w drodze na tatowy tron. Dobrze prowadzona postać może się stać niepokonana co daje sporo satysfakcji. Zamieniać się w księcia żywiołaków albo jako chuderlawy łotrzyk ubrać paladyński pancerz i młot dający 25 siły i siepać.
Podoba mi się że jak Arasz mówił o tym że op buildy są ok był pokazywany cyberpunk gdzie ręczna wyrzutnia pocisków i tranquilizer rounds zapewnia one hit killa na prawie każdym przeciwniku z wyjątkiem może smashera
Od razu przypomina mi się, jak odkryłem pętlę zaklinania i alchemii w Skyrim. Zakląłem jakiś losowy szajs tak, że dostałem pasek życia dłuższy niż kolej transsyberyjska, de facto dający nieśmiertelność, możliwość spamowania najpotężniejszymi zaklęciami bez wyczerpania many, miecz czy łuk ściągające smoka na hita, możliwość wyniesienia całego lochu na plecach, całkowitą niewidzialność pod warunkiem chodzenia w kucki... Mogłem wszystko. No i gra zamieniła się w symulator chodzenia. Dość szybko się znudziłem, choć nie powiem, moment w którym wziąłem na hita P O T Ę Ż N E G O Alduina był bardzo satysfakcjonujący.
Osobiście brakuje mi w wielu grach tego poczucia potęgi w późniejszym etapie rozgrywki. Swoją drogą autor książki "Level Up!" (książka o game designie) Scott Rogers uważa, że ostatni boss powinien być tym najłatwiejszym (co nie znaczy, że łatwym), żeby gracz czuł swoją moc i satysfakcję z tego jaką przeszedł drogę i jaką potęgę uzyskał.
Dla mnie Gothic był świetnie stopniowany, na początku nerwy i wczytywanie gry po 30 razy żeby zgarnąć 100 exp. Ale później faktycznie było aż za łatwo, jednak to wszystko usprawiedliwiają świetne dialogi, które dawały nam 100% satysfakcji, dzięki temu, że ktoś kto uważa się za niewiadomo jakiego kozaka, ginie od naszego jednego ciosu. Przykład: "Mam w dupie przeznaczenie, skrzynia jest moja" i nagle nie wymagasz od próby ognia wyzwania, tylko jak najszybciej rozkurwić typa, któremu pięknie pocisnąłeś
Ja osobiście w każdej grze (o ile tylko jest możliwość) na samym początku robię co się da by przymaksować. Questy poboczne, lvl ukryte, przechodzenie po 5x tego samego itd... A to tylko po to, by potem totalnie bez stresu "nawalać" ile się da we wszystko co się rusza.... Ot gra ma mnie odstresować, a nie wkurzać z każdym kolejnym bosem :) :) A jak tylko odkryję jakiś "ukryty build" czy kombinację umiejętności/broni itd to w 100% na pewno to wykorzystam :) Jak ktoś lubi wyzwania to polecam grę o nazwie "życie" :)
Dla mnie taka gra bylo Heroes of Might and Magic 4. Grajac w kampanie, glowny bohater stawał się tak nietykalny, że na jeden cios z łuku pokładał dziesiątki (jak nie setki) czarnych smoków. Można było chodzić sobie samym bohaterem i ubijać wszystkich przeciwników bez problemów.
Z kolei w grze Risk of Rain 2, która posiada efekt kuli śnieżnej, oraz przed ostatnim bossem można ją za pętli to ostatnia faza skazuje się z każdym przedmiotem jaki się podniosło
@@adamkowalski9676 jeju bardzo dobrze Cię rozumiem. GTAV nie potrafię grać Online, bo nie mam jak się bawić. Nie lubię grindu w grach czy levelowania (no chyba, że poziomy wpadają gdzieś przy okazji i nie muszę porzucać swojej zabawy żeby wbić ileś tam leveli)
Dlatego tak genialnym zabiegiem jest gdy gra zaprezentuje nam jakieś wyzwanie, pozwoli się z nim zmierzyć i w przypadku porażki je pominąć po to, aby wrócić do niego później. Będąc lepiej wyposażonym czy wylevelowanym.
Ja bardzo cenię sobie drogę w horizon zero dawn. Na początku każdy wróg był wyzwaniem, a po pewnym czasie, zdobyciu odpowiedniego sprzętu i przede wszystkim wiedzy, nagle stawało się predatorem zamiast ofiarą. Chociaż jednocześnie cały czas nawet prości przeciwnicy mogli nam zrobić sporą krzywdę jeśli byliśmy nieostrożni
O mój boże imperatorze zbawicielu Świata gier :D * bije mu pokłony * :D super materiał :) Arasz przypomina mi takiego Księcia Prince of Persia w wydaniu Polskim. Zupełnie nie wiem czemu :) a na poważnie bardzo fajny materiał :) tak trzymaj.
Star Wars - Jedi Knights - Jedi Academy! nie było poziomów bohatera ale odblokowywanie kolejnych bronii, zdolności Mocy i technik walki mieczem świetlnym. Po całych godzinach opanowywania tego wszystkiego dochodzi do ostatniej bitwy, w której jednym ruchem myszki siekamy wrogów na kawałki, a mimo to nadal możemy łatwo zginąć od jednego ciosu plazmowego ostrza.
W Warlords battlecry II spędziłem duzo czasu, odkryłem nawet buga na jednej wersji , że robiło się bohatera z lol 1 a potem w rozgrywce wybierało się tymczasowego bohatera z lol 50 dawało się to samo imię itd i się plik nadpisywał. Miałem mrocznego elfa zabójcę i przedmioty wężowe czy coś takiego, z premia do seta +%szansy zabicia jednym strzałem, władowałem wszystko w tego skilla jako mroczny elf i miałem coś koło 20~ % szansy na zabicie jednym hitem. I w opór attack speeda. Vs wierzę byłem słaby ale nawet tytany klekaly po 4 hitach max.
Miałem nieumarłego rycerza śmierci, na pewnym etapie (chyba nawet przed 20 lvl) był w stanie z wampiryzmem (czarem) zniszczyć całe armię najsilniejszego komputera, ale zabójców (bohaterów) i tak się bałem. Chyba że się im niszczyło całą bazę, wtedy ich IQ spadało do 5 i nie myśleli o niczym oprócz zbudowania twierdzy poziom 1. Choć i tak moli zadać jeden cios od niechcenia, więc trzeba było przywoływać zwykłe jednostki by go posiekały. Jak Demon rycerz śmierci ma sobie z tym poradzić lepiej? Ciekawi mnie to.
Film/materiał idealnie odpowiada TVGry, kiedyś byli prawie nikim, a teraz zna ich wiele osób i są ZA MOCNI by ich krytykować. Jak widzicie gra od życia się nie różni w sumie.
Ja: od dwóch miesięcy nie mogę się zebrać, żeby napisać wstęp teoretyczny do pracy dyplomowej Chłopaki z TVGRYpl: co kilka dnia wrzucają nowy materiał ze scenariuszem na kilkanaście stron Szacuneczek, bardzo miło się Was ogląda :)
@@wlocek369 opracowanie technologii wytwarzania implantu twarzoczaszki z nowoczesnego materiału (nie powiem jakiego ;p) przy pomocy spiekania laserowego. A czemu pytasz? :)
3 odcinek Arasza, 3 raz nie mogę wyjść z podziwu jaki ten sweter jest zajebisty
3 odcinek Arasza i 3 raz nie moge uwierzyć ze zrobil przeszczep wlosow z brody
3 sweter Arasza 3 najlepszy
@@mibob25 XDD
True, prawda śmie### (w żartach to śmie###)
Ja proponuję coby Arasz się wypowiedział gdzie takowy można dostać bo z chęcią kupię. Chyba że to jakiś self made i właśnie Arasz lansuje swoją zimową kolekcję
Ale linkiem do swetra, to Ty się Arasz podziel...
W zeszłym roku go znalazłem, ale był już wyprzedany :(
On byl w reserved
I niech poda adres fryzjera
Historii tego swetra i tak byś nie zrozumiał
5:00 kolejny dowód, że polska szkoła dubbingu to potęga
Ciekawe, kiedy seria _ po Araszowemu_ ? 🤔
to naraaaaa ftrzzz
Mateusz - szacunek za wspomnienie o WBC 2! Myślałem, że to gra tak niszowa, że mało kto w nią grał, a tym bardziej mało kto ją pamięta dzisiaj.
DEJM! Grałem w to. Parę razy chciałem zagrać jeszcze raz, ale kompletnie nie kojarzyłem tytułu. :D
Nie sądziłem że zobacze tu WBC2 absolutnie uwielbiałem tę strategię
Na gameranger grałem z ludźmi na multi w to
Luuuudzie.. Jak ja w to łoiłem. Świetna strategia, możliwość tworzenia własnego bohatera, dobrze zbudowane armie. Jak ja bym chciał remake WBC 2 lub 3 lub nawet kolejną część serii! Jak mogło dojść do tego że ta seria umarła...
@@saint-boi6197 a to nie tak że wydawca jest cd projekt? Zresztą, to lata młodości wielu z nas
2:45 Bohater był prawdziwym koksem tylko wtedy, jeżeli ubił w pojedynkę 20 koboldów kuszników xD Burwa ale nostalgia się obudziła. Podbijanie Etherii to było coś
Mod the protectors do 3 część jest zajebisty i dalej rozwijany
Jest to mod samodzielny do pobrania z moddb
Także polecam TPC a także polski serwer strategy games. Można pograć z innymi multi i wspólnie pogadać.
@@ansfay8964 Pobierałem, ale nie chciał mi działać. Próbowałem się z tym bawić po jakiejś godzinie przestałem. W ogóle sporo zabawy było, żeby 3 działała. Jak już udało mi się ją odpalić, to nie widziałem kursora xD
Za Warlords Battlecry 2 wielki szacun, mało kto pamięta o tej grze, a świetnie ją wspominam!
Też grałem. I nawet mam swojego savea z Warlords 4. koks który przeszedł całą kampanię i też samemu robił mapę. Zgrywałem go na pendrivea zawsze jak jechałem do kuzyna zagrać 1v1.
Gra dalej żywa (TPC i serwer Strategy Games)
Zapraszamy na Discorda, gdzie nadal ludzie grają w walordsa battlecry: discord.gg/6Sc5hH2r
Ja teraz rozkminiam czy grałem w II czy III. Ale pamiętam jak odkryłem buga w tej grze.
Robiłem bohatera tymczasowego, na 50 poziomie. O takim samym nicku rasie i klasie jak już miałem stworzona postać i nie pamiętam już czy wychodziłem podczas rozgrywki czy coś ale potem po wejściu do gry, miałem bohatera na 50 poziomie :3
Takiego mrocznego elfa miałem że 1vs1 nic nie miało szans. Że skilla miałem %szanse na zabicie jednym hitem z itemami które też mi to dawały, mając 50 atacku, ale oporowo attack speeda... Vs wieże czy budynki słabo to wyglądało. Typowy Glass canon ale nie zapomne jak z kolegami że szkoły się spotykaliśmy pograć, mapka Mała walka pvp z tytanami bez budynków itd. 1vs5 na luzie szło XD
Tak to świetna gra. Mnóstwo godzin w niej spędziłem 🙂
"okej to naraaaaaa.... plask" nie mogę z tego xD
Oj, WBC II... Masa pozytywnych wspomnień. Dzięki, Arasz!
Ja też kochałem wbc2, ale odkryłem youtubera który promuje tą grę wrzucając filmiki z turniejów różnych. Zapraszam na discorda jeśli chcesz pograć online: discord.gg/6Sc5hH2r Pozdrawiam ;)
Czekamy aż Arasz będzie miał włosy dłuższe niż Pan Mateusz
Jordan lata temu odpuścił sobie te rywalizację
Bruh ja mam takie imię i mam włosy jak on xD
Siła postaci wynikająca z mechaniki to jedno, ale to czego często brakuje, a co mogłoby korzystnie wpłynąć na odbiór, to reakcja świata na naszą siłę.
Powiedzmy, że pokonujemy jakiegoś bossa bez problemów z zawiązanymi oczyma, a potem odpala się cutscenka, w której nasza postać ciężko dycha/kuleje/obficie krwawi/pada nieprzytomna/etc, ogólnie gra nam daje do zrozumienia, że chociaż nam poszło łatwo, to naszemu bohaterowi niekoniecznie.
Najbardziej mi brakuje oskryptowanych reakcji na wyjątkowo dobrą walkę :) Czy to z bossem czy nawet w jakichś minigierkach np. w takich walkach na pięści jak w Cyberpunku, żeby ktoś nam powiedział "Wow jesteś naprawdę dobry, nie oberwałeś ani razu, zablokowałeś wszystkie ciosy" albo odwrotnie "Było blisko, jeszcze jeden cios i byś padł"
Znacie jakieś gry, gdzie to występuje?
fallen order - jesli szybko wyrzniesz wszystkich szturmowcow poza jednym ten ostatni rzuci przerazony ,,zabiles ich". jesli zbija ci hp do 20% mowia ,,jedi jest oslabiony" albo nawet ,,on jest slaby". oczywiscie to przyklady. w grze jest masa takich tekstow
Pierwsza część Gothic, gdy zobywaliśmy Uriziel i pancerz z rudy bohater był praktycznie nie do pokonania
40k w pozytywnym świetle?
Inkwizycja lubi to
Słyszę Dawn of War II, klikam like
@@indrickboreale7381 dwójka jest meh
Ale jedynka o panie to jest złoto klasyków obok Republic Commando
DEATH TO THE FALSE EMPEROR!!!
@@Shinobito1 :) :)
cień Mordoru - na początku dość trudna i serio trzeba było się skupiać podczas walk z orkami, potem z łatwością wycinało się całe masy
Chyba, że zdarzył się jakiś farciarz ork, który uciekając po X walkach dostawał same perki nemesis do obrony i na koniec był praktycznie nie do ruszenia, a biegał zawsze z 2-3 kolegami.
Ileż to przekleństw kosztowała mnie walka z jednym z delikwentów - tarcza, odporności na wszystko na co się da i enrage przy dowolnym ruchu Taliona..
@@wiryx1 Tak miałem to musiałem ciągle jedna sekwencję powtarzać. Wspinanie atak z góry i zwianie. 20 razy i się udało xD
Hed: dark souls
Gambrinus: bum bum wojenka
Pan Mateusz: Simsy
Jordan: ANIMEEEEE
Arasz:
Game The sweter ON
Nigdy nie wybaczę Jordanowi za Gęś
Przecież arasz to Dark Forces...
@@Neuroszima wiem ale ten jego sweterek
@@nach0- perfekcja poza perfekcją
Elex - Robisz wszystko co możesz na mapie a w walce z bossem - Hybrydą - rozwalasz go na jednego szybkiego combosa, że nawet jego świta nie zdąży do nas dobiec. Rozczarowałem się :(
Elex byłby tutaj świetnym przykładem, gdzie człowiek cała gre się męczył tylko po to, by boss padł na 3 hity
12:22 - wspomnieć o Cyberpunku
I to "dobra, nara" na końcu było genialne :D
W DbD (Dead by Daylight) bez użycia odpowiednich perków wygrana jest absurdalnie trudna, lecz gdy zaczniesz łykać dobre perki (których mogę dać całą listę) i użyteczne techniki typu 360-siątka to wygrana zależy już tylko od wkładu w wygraną
Nie ma to jak sobie zapracować na to, żeby w końcu być OVERPOWERED pod koniec gry :)
Dobra to następny materiał : Najbardziej satysfakcjonujący Final-Boss'i w grach.
Świetna robota Arasz z tym ostrzeżeniem przed spoilerem. Gdyby tylko w innych filmach redakcja też tak robiła :').
Każdy RPG w którego gram. Czyszczę wszystko co się da i jak zaczynam robić główny wątek, a przeciwnicy się nie skalują, to lecą na hita.
BG2 tak nie poszalejesz bo łupieżcy umysłu jak się nie przygotujesz mają Cb na hita
Szacun za Warhammera :)
For the Emperor!
For the emperor!!!
I am Alpharius !
Dwa słowa: Cyberpunk, Wiedźmin... Tak chcesz przedłużyć, tak chcesz przylewelować, że potem siup siup, piu piu u boss nie żyje
I niby jest satysfakcja bo ale dobry build złożyłem, a z drugiej strony rozczarowanie, że tak na prawdę nie mam na czym tego przetestować :/
W dodatkach w wiedźminie miałem problem z bosami szczególnie z tym wampirem aż musiałem zmienić poziom trudności
A jest w CP New Game+?
@@arturstefanczyk1373 Nie ma, a szkoda :/
@@arturstefanczyk1373 nie. Jeszcze nie.
Skyrim, legendarny poziom trudności: wszystkie skille na 100, perki w kowalstwie i zaklinaniu, bez problemu kładę wszystkich wrogów
Karstaag i Ebony Warrior: bez problemu kładą mnie
Akurat podany na koniec cyberpunk to idealny przykład, gdzie pod koniec gry (gdybym wiedział co i jak to pewnie nawet po 2h od rozpoczęcia swobodnej rozgrywki) nasza postać staje się tak potężna, że aż nudno. Na początku grałem ze snajperką i kończyło się to wielokrotnymi zgonami, bo nie znałem zasad rozgrywki. Potem dopakowałem w inteligencję, zrobiłem legendarne hacki i stałem się zgrozą i największym terrorystą Nightcity w dziejach, bo potrafiłem zabić cały budynek przeciwników stosując hacki, jednocześnie stojąc po drugiej strony ulicy. Mimo, że grę kupiłem i ciągle jest trochę do zrobienia nawet po ukończeniu głównego wątku, to mi się po prostu nie chce. Grałem na trudnym jak coś.
W warhamerze w wersji stołowej (gimby nie znajo) Space marines jest naprawde ciężko przegrać ale trzeba odpowiednio dobrać jednostki i w miare ogarniać grę. Znacznie tródniejsi są np. Orkowie gdy zawcześnie stracą warlocka i stracą możliwość szarży. I nie mają postaci z mocami psychicznymi to idzie nimi przegrać naprawde szybko
WBC 2 było moją pierwszą grą strategiczną. Grałem w nią godzinami. Barbarzyńca Druid przywołujący żywiołaki. Jak ja tą grę kochałem.. Szacunek za przypomnienie. Aż się łezka zakręciła :')
7:05 Mam dziwne wrarzenie że wiem do czego bijesz. Fajnie że wyciągacie wnioski.
Osobiście chrzanię wyzwania, najmilsza część gry to dla mnie ten moment, gdy mój awatar staje się niepokonanym wymiataczem :P
oj tak, +1 😎
Ja tak samo uwielbiam kiedy dziesiątki godzin expienia w grze dają efekt i mam do dyspozycji wymiatacza, niewymagające zakończenia mi nie przeszkadzają.
Warlords Battlecry II pamiętam ile godzin spędziłem w tej grze w czasach kiedy nie miałem internetu. Grałem rasą demon ze specjalizacją przyzywacz. Tworzyłem armie potworów i rushowałem inne bazy, które były słabo rozwinięte. Bohaterem nie podbiegałem tylko do innego bohatera, który miał specjalizacje zabójcy bo mógł mnie zabić na hita. Zabójca był kolejnym OP bohaterem w tej grze. Piękne czasy. Kampanie na hardzie przeszedłem chyba z 10 razy.
dlatego dark souls to piękna gra, na początku dużo biegania jest, jak się potem wraca/przechodzi przez miejsca w których byliśmy czuć było progres naszej postaci.... do czas aż nie zgwałconym przez zwykłego ciecia z pochodnią :D
Tutaj przykład Sekiro jest świetnym uzupełnieniem tematu. Pierwsze przejście Sekiro to męka. Pamiętam, że z taką Pani Motyl pierwszy raz tlukłem i ginąłem - bez końca. Przy drugim przejściu kiedy ma się umiejętność "smoczy błysk " i dobrze operuje się walutą to wielu przeciwników (W tym bossów i ta przeklęta Pani Motyl!) pada po kilku minutach. Oczywiście pomaga też nauczenie się ataków bossów i gracz już wie czego się spodziewać. Oczywiście jak ktoś chce, to może pewnym dzwonem sobie rozgrywkę jeszcze utrudnić.
Arasz zawsze wyglądał trochę jak Alan Rickman, a z tymi włosami to już czysty Snape.
Zajefajny sweterek :D
W Saints Row 3 jak się nabiło wszystkie umiejętności to gra się stała... "nudna". Odporność na kule, wybuchy, ogień, upadek, walnięcie autem i nieskończona amunicja to jak gra na kodach. Gra nie była żadnym wyzwaniem na ostatnich misjach, aż żałowałem, że to miałem.
To było takie moje pierwsze doświadczenie z przekokszeniem postaci.
Jak w Gothicku 1 i 2, było się na początku cieciem, tak w trójce od razu było się kozakiem mogącym zabić kilku orków, co mnie bardzo odrzuciło i nigdy ostatecznie trójki nie przeszedłem. Tak że mi się wydaje ze idealna gra tworzy wyzwania, ale też potrafi dać satysfakcję z bycia kozakiem tu i tam. Żeby nie było to czystą gonitwą za marchewką, która ucieka ci tylko przed nosem aż nagle niespodziewanie okazuje się że ''to ostatnia misja''.
No to ja tez sobie powspominam, jak jakoś 2-3 lata temu zachęcony przez Kacpra Pitalę wziąłem, się za Mirrors Edge Catalist i... zasugerowany tym jak gra działa rozwijałem postać w stronę nowych ruchów, by biegać jeszcze szybciej, skakać wyżej itd. i wszystko fajnie aż do pierwszej sytuacji, gdzie wbrew temu co sugerowała gra nie chodziło już o to, żeby nie tracąc impetu prześlizgnąć się między pracownikami K-sec, ewentualnie jednego z drugim w biegu powalając wślizgiem, odbiciom od ściany, czy innym spadnięciem na niego z wysokości, nie tracąc impetu i biegnąc dalej, ale trzeba było wyczyścić arenę z wrogów.
No to zacząłem pakować punkty w drugie drzewko umiejętności nabywając parę nowych ataków i podbijając ciut ich siłę. Niestety bardzo szybko gra stawia przed nami najsilniejszego przeciwnika w grze, który na tym etapie jest gąbką na kopniaki (bo na pięści to go nawet nie idzie trafić), jest szybki, silny i w ogóle stanowi nie lada wyzwanie. Do tego najskuteczniejszy cios przeciwko niemu jest jeszcze daleko na drzewku i nie ma co marzyć o jego zastosowaniu. Męczyłem się w tej walce niemiłosiernie i kilka razy robiłem sobie przerwy od gry, by spróbować z nowym zapałem, w pewnym momencie nawet planując zacząć od początku i rozwijać postać jedynie w walkę. Ale jakoś się udało, Faith robiła się coraz silniejsza, by na koniec, gdzie jako walka finałowa dostajemy z tego co pamiętam 3 takich gostków jednocześnie - rozwalić ich jednak postacią ze wszystkim na maxa to była banalna zabawa, bardziej w stylu QTE dla obejrzenia fabuły do końca, niż wyzwanie... Ale nie sprawiło to mi zawodu, ale poczucia potęgi też nie. Jedynie żal do gry, że nie sugerowała od początku, jak powinienem rozwijać postać (pomijając, ze gra w ogóle nie sugeruje tych drzewek rozwoju, odkrywa się je niejako samemu wchodząc w mapę i zmieniając tam menu - osobiście pierwsze punkty rozdałem mając ich już kilka, bo nie wiedziałem, że je mam i mogę wykorzystać).
W ogóle uważam, ze tego typu rozwój postaci w tego typu grze był po prostu głupim rozwiązaniem. Dużo lepiej dewizowiec by zrobili dając naturalny rozwój na bazie wyuczanych z czasem rzeczy, pozwalających na odkrywanie wcześniej niedostępnych miejsc jak w metroidvaniach. Fabuła gry wskazuje na to, że jesteśmy niedoświadczonym kurierem, ale takich jak my lata sporo po mieście i koledzy mogliby nas szkolić. A i walka mogłaby blokować rozwój koniecznością użycia nowego kopniaka, aby otworzyć jakieś drzwi, czy zastosowania jakiejś techniki, aby pozbyć się strażnika po drodze. Większa immersja i lepsza zabawa w jednym. Ale cóż... do tak zaprojektowanej gry już nigdy nie wrócę, ani też nie spróbuję aktywności engamowych w zakresie wyzwań i pobijania czasów tą swoją wymaksowaną Faith - bo uważam, ze była sztucznie osłabiona w trakcie fabuły, co zabrało mi część frajdy.
Ja grając w kampanie Heroes 4 i 5 często mialem taki problem ze pod koniec kampani lub mapy, miałem zawalczyć z najpotężniejszym przeciwnikiem jaki był i często było tak ze tak wyexpiłem mojego heroesa i tyle miałem jednostek że na spokojnie wygrywałem finałowe walki. Jednymi problemami były jakieś konkretne ruchy przeciwnika. W H4 był to np jakiś konkretny czar przed którym wiedziałem że jak się obronie to "wygrana mam w kieszeni" za to w części piątej zdarzało mi się przegrywać przez to że nie mogłem rozbić wrót przeciwnika w zamku i przez to kusznicy z wieżyczek mnie powystrzeliwali jak kaczki :P Z tego co pamiętam to było kilku przeciwników w H4 i H5 którzy zawsze sprawiali mi duży problem, ale wystarczyło obrac właściwą taktykę.
W cyberpanku polecam build pod full rewolwer i broń jednoręczną xD potem bijesz za 300k
Ja większość Valhalli grałem na średnim poziomie trudności, ale od 3/4 gry przestawiłem na najtrudniejszy, bo z levelem 300 miałem misje o levelu sugerowanym 120, więc...
wow... chyba pierwszy raz o warlords battlecry II na waszym kanale... w warlordsach z herosa najczesciej robilem kaplana bajkowych istot i znizki na budynki i jednostki juz po kilku bitwach byly pozytywnym zaskoczeniem
Arasz miło się słucha Twoich materiałów, 3m się chłopie 💪
Obcy: Izolacja. Po zdobyciu miotacza ognia gra staje się nudna, monotonna i zdecydowanie za łatwa.
Idealna rozgrywka jest w tedy gdy najpierw jesteśmy naprawdę słabi potem stajemy się super koksem, następnie gra znowu sprowadza nas na ziemię sprawiając, że spadamy w dół dając nowych przeciwników i znów ciężka harówką wskakujemy na szczyt i tak w kółko aż do końca. Wyzwanie, przyjemność i chęć do dalszej gry zachowana.
W Cyberpunku wykoxałem ostrza modliszek tak że wszystko było na hita ewentualnie dwa ;)
Build na quickhacki też jest op, wszystkie walki, łącznie z końcowym bossem do przejścia bez otrzymania jednego hita
wlasnie tak powinno byc ze wrog ucieka przed toba czy twoja potega i to jest czucie mocy ze wrogowie szcza po gaciach jak cie widza
Według mnie zajebista byłaby mechanika kiedy ulepszymy postać, gra stanie się łatwiejsza przez chwilę, a później gierka powie ,,dobrze, że się nabawiles, bo teraz dostaniesz wpierdol"
W zasadzie to mam 2 proste przykłady z brzegu, w których postacie przy końcu są już tak dokoksowane, że ciężko je zatrzymać. Cyberpunk 2077 i Wiedźmin 3. W Cyberpunku praktycznie wszystko co się chce osiągnąć ma się po wbiciu max lvlu, który przy wykorzystaniu odpowiednich exploitów i glitchy idzie zrobić w jakieś 3-4h od rozpoczęcia rozgrywki. Od tego momentu i po zdobyciu dwóch czy trzech OP broni i setów pancerzy w zasadzie jest się niezniszczalnym. O ile nie mówimy tu o wykorzystaniu błędów gry, to sytuacja wcale nie jest dużo gorsza, ale wiadomo, nie jest aż tak przesadzona. Z kolei w Wiedźminie 3 po zdobyciu konkretnych setów przez wrogów przejeżdża się jak walcem po asfalcie. Równa się ich z ziemią. Tym bardziej gdy zbuduje się odpowiednio build, to nawet walki z najtrudniejszymi przeciwnikami stają się dziecinnie proste.
Ja od siebie dodałbym do tej listy horizon zero dawn bo ta gra na początku sprawiała ogromne problemy gdy pojawiły się z trzy sztuki złomiarzy a na końcu to bossa się rozwalało bez stresu i problemu. Swoją drogą super materiał, uwielbiam humor Arasza
W Final Fantasy X zatrzymywałem się w pewnym momencie gry, i zaczynałem grind jak wsciekły, jak już byłem mega koksem to fajnie sie grało do samego końca :D
M.in. dlatego tak bardzo lubię Ori. Najtrudniejszym momentem było dla mnie Guinso Tree, które jest dość wcześnie, ale trudność nie wynikała z samego wyzwania, tylko z ogarnięcia gry. Później gra stawała się coraz trudniejsza, ale dawała też narzędzia jak sobie z tymi trudnościami radzić. Nie były to jednak zwykłe statystyki, tylko coś czego trzeba się nauczyć. Poza tym każdy biom rządził się swoimi prawami i bycie kozakiem w jednym niekoniecznie pomagało w innym.
Stary kocham Cie. Od dobrych 4 lat szukam "tej gry z duza iloscia ras i minotaurami" w ktora ostatni raz gralam jak mialam z 13 lat, dzieki Tobie juz wiem, że to warlordsi
Warlords Battlecry II - bohater nieumarły, klasa wojownik rycerz śmierci. Jako nieumarły mógł się nauczyć magii śmierci, najważniejszy czar - wampiryzm. Po pewnym czasie rozwijałem się tylko do 3 poziomu, by zrobić ołtarz cieni pozwalający ulepszyć regenerację many. Po tym miał jak miał jej dość, na koniec jeszcze premia 20% mniej obrażeń od wszystkiego i był w stanie pokonać każdą armię (bez tytana) zyskując więcej życia niż tracił. Choć gra i tak stanowiła wyzwanie, kiedy mierzyło się z zabójcami mającymi niewielką szansę na zabicie bohatera jednym ciosem. Wtedy trzeba było rozwijać bazę.
Zapomnieliście o Yakuzie 0, gdzie po wbiciu 99lv umiejętności brało się bossa na hita ;)
już wiem cp będę robił w tym tygodniu
@@adamkowalski9676 bez modów to se możesz
Yakuza Kiwami i tiger drop :)
Jak se w Skyrimi Widelec możesz ulepszyć, do obrażeń wartości dla maksymalnego Integera, to się nie dziwię, że ta gra jest upośledzona i banalna.
Tak, ma swoje plusy i subiektywnie dla mnie ma więcej minusów.
@@adamkowalski9676 Wystarczy alchemia i zaklinanie
Szacunek za Warlords Battlecry 2. Gdy w to grałem wiele lat temy nawet nie zdawałem sobie sprawy że heros może być OP. Zazwyczaj robiłem wszystko byle zdobyć tytana, ale i ten przy złym zarządzeniu mógł szybko zginąć i już się nie odrodzić.
granat+acerola, mango+imbir, kokos+migdał - najlepsze jogurty
Tylko vanilla wanilia
kto pytal
Lepszy jogurt naturalny
@@hashirama8006 Arasz
W pierwszej cześci "Fable" finałowego bossa można było ubić w mniej niż minute. Wystarczyło odpalić odpowiednie umiejętności takie jak: spowolnienie czasu, furią zwiększająca obrażenia i przyśpieszenie ataku. Po tej kombinacji przeciwnik nie stanowił żadnego zagrożenia
Tak samo saints row 3 i 4, na koniec byliśmy już biegającym czołgiem
ale w SR to pasowało do absurdu samej gry, dawało satysfakcję jak się mogło rozwalać czołgi jakimiś "broniami o kolorach tęczy"
Było się niezniszczalnym z nieskończoną amunicją w każdej broni ulepszonej na maksa.
@@adamkowalski9676 takich cheaterow akceptuje
"Na koniec...." Tja. Cyberpunk pod build Rewolwery+Crit po paru godzinach gry jest tak mocny że zabijasz każdego na 1-2 strzały, fajnie :v
Ja skończyłem z pięściami. Po kilku godzinach nie musiałem wyciągać nawet broni XD
Ja właśnie zrobiłem build pod pistolety nie wiedząc, że jest taki Op 🤣
Ja mam build netrunnera, wypalam typow na odleglosc zanim mnie zauwaza. Broni uzywam w ostatecznosci, kiedy ktos do mnie niespodziewanie doskoczy
Build pod rewoler + crafting. Burya legendarna topi wszystko, Commrade uzylem kilka razy i odlozylem, to bylo juz przegiecie.
@@ElMaro89 chyba wszystko co się wymaxuje kosi tak mi się zdaje,po 40h gry już się robi łatwo
Dlatego moim ulubionym rozwiązaniem jest sytuacja, w której do pewnego stopnia przeciwnicy na różnych poziomach występują obok siebie. W Gotiku na pierwszych levelach kiedy wilk przynosi nam problem możemy napotkać na orka czy nawet cieniostwora, które oznaczają ostateczną śmierć. Jednocześnie kiedy dojdziemy do poziomu, w którym kładziemy orków na easy to wciąż możemy natknąć się na ścierwojada, którego mamy na hita. Dzięki temu widzimy jednocześnie, że postać się rozwija oraz, że przeciwnicy są coraz mocniejsi. Znacznie słabiej jest to rozwiązane w takim Wiedźminie 3 gdzie nawet pod koniec można walczyć z wilkami, które mają po prostu podniesiony level. O Skyrimie nie ma nawet co wspominać...
piękny jak zawsze
Osobiście uważam, że Bloodborne z swoją mechaniką wglądu robi dobrą robotę. Bowiem mechanika która polega na zmianie właściwości, cech czy siły u słabszych przeciwników, w skutek przyrostu ilości surowca, który notabene zbieramy poprzez eksplorację to naprawdę ciekawe rozwiązanie. Fajnie było by zobaczyć grę w której podstawoni przeciwnicy wraz z wzrostem lvl postaci zyskują nowe umiejętności lub oręż. Np taki Doom, diabliki w późniejszym etapie oprócz swoich ognistych granatów mogły by też zionąć ogniem z bliska czy coś.
*Bloodborne
W 4 x jest tak samo jak w heroesach bo pod końcec gry po kilku godzinach gra zamienia się w ganianego z niedobitkami których armię ściąga się w kilka tur
Panie Mateuszu i tu ma Pan u mnie mega wielkiego plusa za przytoczenie Warlords-ów...Kocham tą grę
Nie wiedziałem że arasz nagrywał już w 1990 roku fajnie że mają takie archiwalne filmiki:) fajny sweter wtedy miałeś:D
To jest bolączka większości gier RPG, że fatalnie skalują się do late-game. Seria Dragons Age, seria Wiedźmin, seria Persona, Baldur, Neverwinter, Nier Automata, Deus Ex, seria Yakuza, Divinity Original Sin. Zawsze odbijam się na tym samym. Na początku gra rysuje satysfakcjonujący poziom trudności, który gdzieś w połowie zabawy zupełnie ucieka, a ja steamrolluje się przez wszystko i wszystkich jedną i tą samą kombinacją.
Nie mówię tutaj nawet o power buildach z Internetu, ale o takim zwykłym, typowym budowaniu się na czuja...
Fajny filmik . Jeśli chodzi o obliviona to przez skalowanie mocno się męczyłem zwłaszcza w otchłani(w skyrimie nie miałem takich problemów bo lepiej mają tam zrobione skalowanie) natomiast jeśli chodzi o dooma eternal to na pewno nie jest on łatwy nawet na łatwym poziomie trudności a walka z ikoną grzechu albo z khan maykr są trudne.
12:40
Z Cyberpunkiem to jest tak, że nawet nie musisz się starać by zrobić z postaci terminatora. Ta gra ma tak skopane skalowanie i balans, że jak ktoś szuka tam większego wyzwania to musiałby chyba latać na golasa.
Nie ważne co nagracie, i tak będzie się fajnie słuchać
0:25 podszedłeś do tego od złej strony, pancerz typu Terminator w lore WH40K właśnie taką ma moc, gra wiernie to odwzorowała, chodź niechcący i pewnie niezamierzenie :D Tak zwykły gwardzista różni się od Space Marines, jak Space Marines różni się od Marines w kombinezonie Terminator. For the Emperor!
5:20 Po ubraniu postaci w sezonie wchodzisz na U16 i tak właśnie jest. TZN pada na 3 strzały bo ma przerywnik filmowy 2 razy ale wiesz o co chodzi :-P
Prosiło się o Baldur's Gate 2 z dodatkiem gdzie bądź co bądź stajesz się potężnym boskim pomiotem w drodze na tatowy tron. Dobrze prowadzona postać może się stać niepokonana co daje sporo satysfakcji. Zamieniać się w księcia żywiołaków albo jako chuderlawy łotrzyk ubrać paladyński pancerz i młot dający 25 siły i siepać.
Za Warhammer 40K zawsze Plus! Blood for the Blood Gods!
Skulls for the Skull Thorne
Podoba mi się że jak Arasz mówił o tym że op buildy są ok był pokazywany cyberpunk gdzie ręczna wyrzutnia pocisków i tranquilizer rounds zapewnia one hit killa na prawie każdym przeciwniku z wyjątkiem może smashera
Od razu przypomina mi się, jak odkryłem pętlę zaklinania i alchemii w Skyrim. Zakląłem jakiś losowy szajs tak, że dostałem pasek życia dłuższy niż kolej transsyberyjska, de facto dający nieśmiertelność, możliwość spamowania najpotężniejszymi zaklęciami bez wyczerpania many, miecz czy łuk ściągające smoka na hita, możliwość wyniesienia całego lochu na plecach, całkowitą niewidzialność pod warunkiem chodzenia w kucki...
Mogłem wszystko.
No i gra zamieniła się w symulator chodzenia. Dość szybko się znudziłem, choć nie powiem, moment w którym wziąłem na hita P O T Ę Ż N E G O Alduina był bardzo satysfakcjonujący.
Osobiście brakuje mi w wielu grach tego poczucia potęgi w późniejszym etapie rozgrywki. Swoją drogą autor książki "Level Up!" (książka o game designie) Scott Rogers uważa, że ostatni boss powinien być tym najłatwiejszym (co nie znaczy, że łatwym), żeby gracz czuł swoją moc i satysfakcję z tego jaką przeszedł drogę i jaką potęgę uzyskał.
Oj taki Eredin w W3 nie miał z moim Gerwantem łatwego życia ;)
Popieram
O kurde, WB2, gra dzieciństwa, ale fajnie, że mi o niej przypomnieliście :-D
I tak najlepsze połączenie RPG i RTS to SpellForce złota edycja i nic tego nie zmieni :) I jak zwykle kozak odcinek
Dla mnie Gothic był świetnie stopniowany, na początku nerwy i wczytywanie gry po 30 razy żeby zgarnąć 100 exp. Ale później faktycznie było aż za łatwo, jednak to wszystko usprawiedliwiają świetne dialogi, które dawały nam 100% satysfakcji, dzięki temu, że ktoś kto uważa się za niewiadomo jakiego kozaka, ginie od naszego jednego ciosu. Przykład:
"Mam w dupie przeznaczenie, skrzynia jest moja" i nagle nie wymagasz od próby ognia wyzwania, tylko jak najszybciej rozkurwić typa, któremu pięknie pocisnąłeś
Ja osobiście w każdej grze (o ile tylko jest możliwość) na samym początku robię co się da by przymaksować. Questy poboczne, lvl ukryte, przechodzenie po 5x tego samego itd... A to tylko po to, by potem totalnie bez stresu "nawalać" ile się da we wszystko co się rusza.... Ot gra ma mnie odstresować, a nie wkurzać z każdym kolejnym bosem :) :) A jak tylko odkryję jakiś "ukryty build" czy kombinację umiejętności/broni itd to w 100% na pewno to wykorzystam :) Jak ktoś lubi wyzwania to polecam grę o nazwie "życie" :)
Dla mnie taka gra bylo Heroes of Might and Magic 4. Grajac w kampanie, glowny bohater stawał się tak nietykalny, że na jeden cios z łuku pokładał dziesiątki (jak nie setki) czarnych smoków. Można było chodzić sobie samym bohaterem i ubijać wszystkich przeciwników bez problemów.
Najbardziej mi przypomina gothic 1 gdy na początku zwykły wilk jest super wyzwaniem, a pod koniec gry możemy zabić cały Stary obóz.
Z kolei w grze Risk of Rain 2, która posiada efekt kuli śnieżnej, oraz przed ostatnim bossem można ją za pętli to ostatnia faza skazuje się z każdym przedmiotem jaki się podniosło
Miałem tak z Vanhalla, nawet poziom berserk nie pomógł 🤭 uzależniony od eksploracji 🤗
@@adamkowalski9676 jeju bardzo dobrze Cię rozumiem. GTAV nie potrafię grać Online, bo nie mam jak się bawić. Nie lubię grindu w grach czy levelowania (no chyba, że poziomy wpadają gdzieś przy okazji i nie muszę porzucać swojej zabawy żeby wbić ileś tam leveli)
@@kelebri108 nie graj w ac: odyssey xD
Dlatego tak genialnym zabiegiem jest gdy gra zaprezentuje nam jakieś wyzwanie, pozwoli się z nim zmierzyć i w przypadku porażki je pominąć po to, aby wrócić do niego później. Będąc lepiej wyposażonym czy wylevelowanym.
Ja bardzo cenię sobie drogę w horizon zero dawn. Na początku każdy wróg był wyzwaniem, a po pewnym czasie, zdobyciu odpowiedniego sprzętu i przede wszystkim wiedzy, nagle stawało się predatorem zamiast ofiarą.
Chociaż jednocześnie cały czas nawet prości przeciwnicy mogli nam zrobić sporą krzywdę jeśli byliśmy nieostrożni
Imperator strzeże.. i buffuje! 💙
Zróbcie wasze odcinki jako podcast na Spotify
dobrze gada, polać mu!
O mój boże imperatorze zbawicielu Świata gier :D * bije mu pokłony * :D super materiał :) Arasz przypomina mi takiego Księcia Prince of Persia w wydaniu Polskim. Zupełnie nie wiem czemu :)
a na poważnie bardzo fajny materiał :) tak trzymaj.
Star Wars - Jedi Knights - Jedi Academy!
nie było poziomów bohatera ale odblokowywanie kolejnych bronii, zdolności Mocy i technik walki mieczem świetlnym. Po całych godzinach opanowywania tego wszystkiego dochodzi do ostatniej bitwy, w której jednym ruchem myszki siekamy wrogów na kawałki, a mimo to nadal możemy łatwo zginąć od jednego ciosu plazmowego ostrza.
Tiaaa, mechanizm nagrody za zaplanowaną orkę. Dojście do etapu na którym orka się kończy a zaczyna nagroda to ten moment na twoją przyjemność.
W Warlords battlecry II spędziłem duzo czasu, odkryłem nawet buga na jednej wersji , że robiło się bohatera z lol 1 a potem w rozgrywce wybierało się tymczasowego bohatera z lol 50 dawało się to samo imię itd i się plik nadpisywał. Miałem mrocznego elfa zabójcę i przedmioty wężowe czy coś takiego, z premia do seta +%szansy zabicia jednym strzałem, władowałem wszystko w tego skilla jako mroczny elf i miałem coś koło 20~ % szansy na zabicie jednym hitem. I w opór attack speeda. Vs wierzę byłem słaby ale nawet tytany klekaly po 4 hitach max.
7:28 XD zajefajne
13:39 trzeba bylo chociaz powiedziec wiedzmin 3 na zakonczenie, dziwie sie ze ten material zostal puszczony do uploadu na youtube
Jestem prostym gościem, widzę Arasza to klikam. ;) sweter petarda!
WBC2 to najlepsza strategia w jaką grałem. Demon rycerz śmierci i nawet zabójca nie był już straszny :D
Taaa, odporność na ogień przebicie i miażdżenie na 9 i możesz z herosem się bić :P
Zapraszamy na Discorda na którym gramy w warlordsa battlecry multiplayer :p discord.gg/6Sc5hH2r
Miałem nieumarłego rycerza śmierci, na pewnym etapie (chyba nawet przed 20 lvl) był w stanie z wampiryzmem (czarem) zniszczyć całe armię najsilniejszego komputera, ale zabójców (bohaterów) i tak się bałem. Chyba że się im niszczyło całą bazę, wtedy ich IQ spadało do 5 i nie myśleli o niczym oprócz zbudowania twierdzy poziom 1. Choć i tak moli zadać jeden cios od niechcenia, więc trzeba było przywoływać zwykłe jednostki by go posiekały.
Jak Demon rycerz śmierci ma sobie z tym poradzić lepiej? Ciekawi mnie to.
@@bombixon58 wyślij mi na priv albo maila link na disa. Chętnie pogram :)
@@liczi12345 discord.gg/6Sc5hH2r Nie wiem jak priv napisac xd
Film/materiał idealnie odpowiada TVGry, kiedyś byli prawie nikim, a teraz zna ich wiele osób i są ZA MOCNI by ich krytykować. Jak widzicie gra od życia się nie różni w sumie.
Chyba podobny błąd popełniłem w Skyrim. Tak się jarałem tą grą, że takiego Karstaaga czy ebonowy wojownik poszedł na 4 uderzenia :CCC
100lvl miales? XD
Ja: od dwóch miesięcy nie mogę się zebrać, żeby napisać wstęp teoretyczny do pracy dyplomowej
Chłopaki z TVGRYpl: co kilka dnia wrzucają nowy materiał ze scenariuszem na kilkanaście stron
Szacuneczek, bardzo miło się Was ogląda :)
A o czym ta praca ?
@@wlocek369 opracowanie technologii wytwarzania implantu twarzoczaszki z nowoczesnego materiału (nie powiem jakiego ;p) przy pomocy spiekania laserowego. A czemu pytasz? :)
@@michald.9573 tak ogólnie a teraz wiem że nawet bym ci nie mógł pomóc.
@@wlocek369 haha to dość wąski temat, fakt. Miłego wieczoru i pozdrawiam z Wrocławia :)
@@michald.9573 ja to samo, Włocławek. Czyli "Święta Wojna" :)