Fajny materiał:) super rozmowa. Tylko dziewczyny bardzo przeszkadza przerywnik yyyy.. Taka podpowiedź, lepiej zrobić przerwę wdechu, lepiej to się słucha :) Powodzenia :)
@@wielojezycznie robicie suoer robotę. Ale czasami nie zastanawiamy się nad tym co mówimy między słowami. Ja sama pracuje nad tym, i po pewnym czasie jest coraz lepiej :) dziękuję :)
Jeszcze informacja co to przedszkoli. Pracuje w przedszkolu w Niemczech. Jeśli przychodzą do nas dzieci 2 -3 -54 - letnie nie znające w ogóle języka kraju i przedszkola jest to ogromny problem. Pierwsze pół roku jest dla większości dzieci wielką traumą. Szczególnie dla maluszków, których nikt nie rozumie i one nie rozumieją. Oczywiście inne dzieci z grupy próbują z nimi się bawić, rozmawiać i komunikować, ale jest to trudne. Według mnie lepiej jest jak dziecko zna jakiekolwiek podstawy języka, w którym będzie się komunikowało z większością w przedszkolu. No i pytanie oczywiście, czy rodzice znają język większości. Po jakimś czasie każde dziecko pozna podstawy, jednak oparte jest to na doznaniu wielu "nieprzyjemnych " sytuacji - mówię o przedszkolu :)
Jasne, dziecku, które nie zna kompletnie języka przedszkola, będzie ogromnie ciężko odnaleźć się w takiej sytuacji. Dlatego sugerujemy wprowadzenie zwrotów odnoszących się do potrzeb fizjologicznych i emocjonalnych dziecka („Chce mi się pić”, „Muszę siusiu”, „Potrzebuję mamy” itp.), żeby mogło bez problemu te potrzeby komunikować. Przekażmy też opiekunom małą ściągawkę z tymi zwrotami w naszym języku zapisanymi fonetycznie. Oczywiście dużo zależy też od osobowości dziecka i te bardziej zamknięte w sobie będą potrzebowały więcej czasu, żeby otworzyć się na „nieznane”. Mimo wszystko przestawianie się rodziców na język otoczenia po to, żeby dziecko załapało ten język przed pójściem do przedszkola, może wyrządzić ogromną krzywdę językowi mniejszościowemu. A to jemu powinniśmy poświęcać jak najwięcej czasu, gdy dziecko jest jeszcze malutkie, żeby wyrobić nawyk komunikacji w tym języku. Zapytałam ostatnio o opinię w tej kwestii przedszkolankę polskiego pochodzenia pracującą w Monachium i potwierdziła moje słowa: nie ma potrzeby uczyć dziecka języka placówki, z wyjątkiem tych najpotrzebniejszych zwrotów. Może w Waszym rejonie jest inne podejście do pielęgnowania języka ojczystego albo rodzice zupełnie ignorują przygotowanie dziecka przed pójściem do przedszkola?
Fajny materiał:) super rozmowa. Tylko dziewczyny bardzo przeszkadza przerywnik yyyy.. Taka podpowiedź, lepiej zrobić przerwę wdechu, lepiej to się słucha :) Powodzenia :)
Dziękujemy! Oratorki z nas marne, ale postaramy się zwrócić na to uwagę w przyszłości :)
@@wielojezycznie robicie suoer robotę. Ale czasami nie zastanawiamy się nad tym co mówimy między słowami. Ja sama pracuje nad tym, i po pewnym czasie jest coraz lepiej :) dziękuję :)
@@Sdzaga rozwój osobisty to podstawa 🙂
Jeszcze informacja co to przedszkoli. Pracuje w przedszkolu w Niemczech. Jeśli przychodzą do nas dzieci 2 -3 -54 - letnie nie znające w ogóle języka kraju i przedszkola jest to ogromny problem. Pierwsze pół roku jest dla większości dzieci wielką traumą. Szczególnie dla maluszków, których nikt nie rozumie i one nie rozumieją. Oczywiście inne dzieci z grupy próbują z nimi się bawić, rozmawiać i komunikować, ale jest to trudne. Według mnie lepiej jest jak dziecko zna jakiekolwiek podstawy języka, w którym będzie się komunikowało z większością w przedszkolu. No i pytanie oczywiście, czy rodzice znają język większości. Po jakimś czasie każde dziecko pozna podstawy, jednak oparte jest to na doznaniu wielu "nieprzyjemnych " sytuacji - mówię o przedszkolu :)
Jasne, dziecku, które nie zna kompletnie języka przedszkola, będzie ogromnie ciężko odnaleźć się w takiej sytuacji. Dlatego sugerujemy wprowadzenie zwrotów odnoszących się do potrzeb fizjologicznych i emocjonalnych dziecka („Chce mi się pić”, „Muszę siusiu”, „Potrzebuję mamy” itp.), żeby mogło bez problemu te potrzeby komunikować. Przekażmy też opiekunom małą ściągawkę z tymi zwrotami w naszym języku zapisanymi fonetycznie. Oczywiście dużo zależy też od osobowości dziecka i te bardziej zamknięte w sobie będą potrzebowały więcej czasu, żeby otworzyć się na „nieznane”. Mimo wszystko przestawianie się rodziców na język otoczenia po to, żeby dziecko załapało ten język przed pójściem do przedszkola, może wyrządzić ogromną krzywdę językowi mniejszościowemu. A to jemu powinniśmy poświęcać jak najwięcej czasu, gdy dziecko jest jeszcze malutkie, żeby wyrobić nawyk komunikacji w tym języku. Zapytałam ostatnio o opinię w tej kwestii przedszkolankę polskiego pochodzenia pracującą w Monachium i potwierdziła moje słowa: nie ma potrzeby uczyć dziecka języka placówki, z wyjątkiem tych najpotrzebniejszych zwrotów. Może w Waszym rejonie jest inne podejście do pielęgnowania języka ojczystego albo rodzice zupełnie ignorują przygotowanie dziecka przed pójściem do przedszkola?
Język ewaluuje?
Pewnie lepiej, żeby ewoluował, ale przejęzyczenie każdemu może się zdarzyć ;)