Czy prace domowe nic nie dają i kradną dzieciństwo?
HTML-код
- Опубликовано: 19 апр 2024
- Czy prace domowe nic nie dają i tylko kradną dzieciom czas? Ministerstwo nie przedstawiło porządnych badań potwierdzających tę tezę, a proponuje program, który jest ryzykowny i postrzegany przez nauczycieli i nauczycielki jako odebranie im kompetencji.
Czytaj dalej ➡️ oko.press/men-tnie-prace-domo...
nagranie i montaż: Wojtek Jankowski
wykresy i miniaturka: Mateusz Mirys
~~
OKO.press finansowane jest głównie z darowizn Czytelników. Dzięki Tobie możemy pracować - śledzić, szukać, pytać, sprawdzać, opisywać, porównywać - i nie odpuszczać.
👁🗨 Czytasz OKO? Wesprzyj OKO 👉 www.oko.press/wesprzyj/
Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO
92 1160 2202 0000 0003 0434 1595
Bank Millennium
ul. Madalińskiego 67B/38
02-549 Warszawa
Dziękujemy!
Wspierasz OKO.press comiesięczną darowizną? Dołącz do grupy Twoja OKOlica, gdzie porozmawiasz z innymi czytelnikami i czytelniczkami, będziesz mieć możliwość bezpośredniego kontaktu z osobami z redakcji i obejrzysz Polityczny PLUS, czyli dodatkowy materiał dostępny wyłącznie dla darczyń i darczyńców ➡ / 750410339317905
Cały ten pruski system edukacji, który dodatkowo w Polsce był wielokrotnie zmieniany w chaosie jest do wywalenia natychmiast!
Powinniśmy postawić na indywidualizm jak w modelu skandynawski, a nie temperować kolejne trybiki, które coraz słabiej odnajdują się na rynku! W tym systemie, nie powinno być żadnych prac domowych!
gdybym faktycznie odrabiał te prace to w rzeczy samej ukradłyby mi kawał dzieciństwa
Prace domowe powinny być dobrowolne. Nie każde dziecko ma czas na ich odrabianie. Sam prawie w ogóle ich nie dotykałem w gimnazjum i technikum
Prawda. Np. dzieci z gospodarstw często muszą pomagać rodzicom w pracy na gospodarstwie, więc skąd mają mieć czas i na prace domowe i na jakieś zajęcia w czasie wolnym? Nie mówiąc już o dzieciach co mają jakieś pasje i chcą się w nich realizować.
Ta muzyka w tle jest na tyle głośna i zła, ze nie można oglądać filmiku.
Jestem za trybem pilnym postawienia tuska i jego nierząd przed Trybunałem Stanu za złamanie art. 87 Konstytucji.
Raczej lepiej pokaż ludziom, jak zbierać szparagi. To bardziej przyszłościowe
Człowieku, a podaj choćby jedną pracę domową, która coś ci pomogła ???
Ja zwykle nie odrabiałem prac domowych, chodziłem bardzo często na wagary...
Zdałem maturę na 4-kach, ukończyłem 3 wydziały na UW, pracuję w dyplomacji, znam 4 języki...
Doskonale znam informatykę, jestem administratorem, uwielbiam naprawiać wszelaki sprzęt elektroniczny...
Może właśnie dlatego, że poszedłem własną drogą, a nie wytyczoną przez was...
Każdy, kto nie jest ignorantem, będzie wstanie wskazać przykład takiej pracy domowej w swoim życiu. Problemem jest raczej cała masa zadań, które są zadawane bez sensu, bo jak coś opanowałem po zrobieniu 3 czy 5 przykładów, to nie ma żadnej potrzeby robienia kolejnych 15
Rozumiem , że trudno zmieniać wpojone w dawnych latach tendencje i nawyki stąd ten komentarz.
Pytanie „kto powinien decydować o ilości prac domowych” jest w tym kontekście potworną manipulacją. Po pierwsze - sugeruje tylko dwa rozwiązania - albo zostaje jak jest, albo „ministerstwo decyduje”. Po drugie, sugeruje, że ministerstwo miałoby w jakiś sposób decydować, co uczniowie mają mieć zadane. Po trzecie - analiza wyników. 84% nauczycieli odpowiedziało, że to oni powinni o tym decydować. Niby dużo, przytłaczająca większość. Tylko należy na to spojrzeć w inny sposób. Aż 16% nauczycieli jest w taki czy inny sposób rozważa ograniczenie własnego prawa do tego, w jaki sposób może wykonywać swój zawód. A możliwe, że więcej, biorąc pod uwagę to, jak tendencyjne było to pytanie. Dużo lepszym pytaniem byłoby „czy nauczyciele zadają za dużo, za mało, czy odpowiednią ilość zadań domowych?”.
Żeby było śmieszniej, to po tym jak to napisałem, znalazłem sondę, na której prawdopodobnie bazowaliście (nawiasem mówiąc, shame on you za niepodawanie źródeł) i tam to pytanie było zadane. Większość uczniów była za zmniejszeniem lub usunięciem zadań domowych, podobnie większość rodziców, ale co ciekawe, również większość nauczycieli. Zatem nauczyciele sami uważają, że zadają za dużo (tylko prawdopodobnie uważają tak o innych nauczycielach, a nie o sobie).
Prace domowe miałyby sens gdyby rodzice ich nie odrabiali i bylibyśmy przyzwyczajeni że prace domowe wykonujemy sami.
Dla mnie takie wyniki pokazuja ze mimo wszystko cos jest na rzeczy z iloscia prac domowych dla dzieciakow. Nie chce uznac ze wszyscy uczniowie to sie nie znaja i najlepiej nic robic nie chca. Napewno jest jakis % takich uczniow, lecz to pokazuje ze nauczyciele zamiast buntowac sie powinni spojrzec glebiej i dojsc do jakiegos pojednania wymaganaego materialu do nauki ale tez nie obarczania az taka iloscia.
Konstytucja!
Jak jesteś dzieckiem z ADHD to prace domowe to jest koszmar. Nawet jeżeli lubisz je robić, to zwykle o nich zapominasz, a potem jesteś za to karany. Nie mówiąc już o tym, że nauczyciel też może uczyć dzieci bzdur i zadawać im prace domowe na pisanie czegoś pod tezę zgodną z opiniami nauczyciela, a nie faktami, czy żeby dziecko wyraziło swoje zdanie na jakiś temat. Kiedy nam nauczyciel od geografii wmawiał, że globalne ocieplenie jest dobre, bo zatrzymuje nową epokę lodowcową, to się złapałam za głowę. Dzieci nie są głupie i są często mądrzejsze od nauczycieli. Nauczyciel to też człowiek, który może mieć zacofaną wiedzę, albo którego wiedza może być skalana szkodliwą myślą.
Co stary chłop wie o codzienności współczesnych rodziców ???
Nie rozumiem, czemu to, że ministerstwo mowi glosem dzieci jest tutaj podawane tak negatywniem. Co w tym dziwnego, że rząd mówi głosem grupy spolecznej? Jakos jak mowi w imieniu innych to nie ma problemu. Poza tym to nie jest głos tylko dzieci, ale takze wielu nauczycieli, ludzi zyczliwym dzieciom, wielu rodzicow i wreszcie spolecznikow zajmujacych sie tematem szkoly. Poza tym nie patrzmy na szkole w oderwaniu od kontekstu, gdzie mamy przeciazonych uczniow w fatalnej kondycji psychicznej.
Wreszcie, dla mnie zlota zasada powinno być NIE PRZYNOSIMY PRACY ZE SZKOŁY, podobnie jak dorosli nie chca przynosic roboty ze swojej pracy. I pod to wszystko powinnismy podporzadkowac. Chcemy dodatkowych prac dla dzieci? Zredukujmy drastycznie plan zajęć i przyznaczmy dla dzieci bloki pracy wlasnej, tak zeby mogly zrobic cos dodatkowo zadanego lub po prostu odpoczac, posocjalizowac sie. A nie ze wracaja do domu i albo nie robia pracy narazajac sie na konsekwencje albo robia, czesto z pomoca rodzicow...
I żeby nie było, nie podoba mi sie jak Ministetstwo komunikuje (czyt. wcale nie tlumaczy i nie podpiera sie badaniani, ktore sa) koniecznosc zmian, a ponadto zatrzymuje sie w polkroku.
Ciekawu na kogo Maciuś wyrosnie i ci wszyscy ktorym nie bedzie sie chcialo uczyc. Tyle w temacie.
A czy zabierasz pracę do domu? Jeśli tak to jesteś frajerem.