Po tym co zrobil kilka dni temu i po tym co tutaj slysze, wiem czemu przezyl. Jest madrze rozsadny, bezpieczny w tym co robi. Szacun wielki Panie Adamie.
Zamowilem książkę o Adamie . Jestem bardzo ciekaw jej treści i chcialbym aby byly w niej osobiste przemyslenia ,teorie i wszystko to co wyplynelo z serca prawdziwego i mega odważnego alpinisty! Dużo zdrowia w nowym roku i chęci do kolejnych wyzwań👍
Te góry maja coś w sobie takiego dziwnego.Siedzę teraz sobie w mieszkaniu w Fiesch w Szwajcarii, patrzę na lewo i prawo i chciałbym tam się wdrapać. Te uczucie mam każdego dnia.
Cała idea "himalaizmu zimowego" jest wielce dyskusyjna - bo w zasadzie dotyczy tylko i wyłącznie warunków pogodowych. Bo szczyt w sierpniu i szczyt w lutym to identyczne fizycznie miejsce - różnią się tylko warunki pogodowe, w zimie jest zimno, wieje - nie widać sensu chodzenia w Karakorum czy Himalaje w zimie - skoro można w lecie. W zimie wyprawy koncentrują się na łapaniu okien pogodowych - to znaczy warunków maksymalnie zbliżonych do warunków letnich - które umożliwiają przeżycie. Gdyby pójść do końca absurdalną logiką wyczynu, należałoby chodzić właśnie w najgorszych możliwych warunkach - żeby pokazać, że jest to możliwe. Teraz wyprawa zimowa jedzie w zimie, ale liczy, że pogoda będzie super czyli bez silnego wiatru, śniegu i cholernego zimna. Inaczej po prostu nie da rady wejść na szczyt i zejść żywym, co widać po wciąż niezdobytym w zimie K2.
Marcin Nowak Zgadzam się z Twoim tokiem myślenia, z perspektywy turysty lub amatora również nie widzę powodu dla którego chciałbym ryzykować życie bardziej niż bardzo, ale mam taką refleksję, bo walczyłem kiedyś z narkotykami. Zwiększałem dawki, wchodziłem w niewyobrażalnie subtelne metody podbijania swojej euforii. Wiem że na pierwszy rzut oka przykład nietrafiony. Ale czy na pewno? Góry dostarczają endorfin, adrenaliny i w rezultacie euforii. Moim zdaniem to od niej uzależniają się wszyscy wysokogórscy wspinacze i sama świadomość pokonywania masywu zimą nie mówiąc o dodatkowych utrudnieniach - stanowią tę subtelną metodę "zwiększania dawki".
wg mnie bardzo trafne porównanie. dodając do tego predyspozycje gatunkowe - tzn r1a1 ma pewnego rodzaju skłonoość do wykonywania pozornie niewykonalnych wyzwań w imię chwały sławy
chyba cos w tym jest.. ida w zime ale czekaja na okinko pogodowe aby bylo jak w lato.... normalnie raczej nie mozliwe jest pojscie w autentycznie zimowych warunkach - minus 60 stopni, zamieć, wiatr 150 km/h
1) Każdy atak szczytowy w górach wysokich polega na łapaniu okna pogodowego, czy latem czy zimą, bo wokół szczytów (z uwagi na wysokość) panuje mikroklimat, gromadzą się chmury i dobre warunki pogodowe są rzadkością, z tym że zimą większą - okna rzadsze i krótsze. 2) Zimą nie tylko pogoda inna i temperatura ale też warunki terenowe, będące wynikiem odmiennej pogody (duże wiatry, małe opady śniegu lub ich brak) zatem techniczne warunki wspinaczki są inne: mało śniegu, więcej skał, dużo lodu. 3) W najgorszych możliwych warunkach to niemożliwe (przy obecnej technologii), bo wiatr zwieje człowieka ze ściany tak jak i jego obozy, odczuwalna temperatura zabije szybko. Ponieważ zimą okna są rzadkie i krótkie (1, 2 maksymalnie 3 dni pozostałe przypadki to wyjątki) atak szczytowy zaczyna się prawie zawsze w złej pogodzie (3 dni z reguły zajmuje dotarcie z bazy do obozu szturmowego) aby w obozie szturmowym być na początek ona pogodowego. Granicą do wspinaczki (do obozu szturmowego jak i pracy w ścianie) jest wiatr nie przekraczający 60 km/h - latem w takich warunkach nikt się nie wspina jeśli nie musi (tzn. pogoda go nie złapie w pułapkę, nie idzie na ratunek itp.). 4) Podsumowując latem i zimą to zupełnie inna wspinaczka wymagająca wyższych umiejętności technicznych i wytrwałości/odporności/determinacji - warunki zimą nigdy nie są tożsame z warunkami letnimi - nawet w oknie pogodowym, chociażby dlatego, że zmrok następuje szybciej, trzeba też wspinać się szybciej, bo z uwagi na temperaturę wychodzi się później a wrócić dla bezpieczeństwa trzeba szybciej. 5) Jest bardzo wiele czynników, dla których zimowa wspinaczka jest trudniejsza i wymagająca większego wysiłku - chociażby tak prozaiczny jak obozy - latem zostawia się je rozstawione a zimą za każdym razem obóz trzeba rozstawiać a po opuszczeniu zwinąć i zostawić zabezpieczony jako depozyt (przytwierdzony do śrub wkręconych do lodu, obłożony kamieniami itp.) bo wiatr mógłby go zniszczyć. Takie rozwijanie i zwijanie obozu zabiera czas i siły. Dlatego tak mało ludzi wspina się zimą, bo często nawet w bazie nie można wypocząć - latem +20 a zimą -10/-20. Zatem idea nie jest wcale dyskusyjna, żeby wspinać się zimą trzeba być twardzielem do kwadratu i tyle. W sensie sportowym czy wyczynowym idea himalaizmu jest oparta na eksploracji, zatem naturalne jest, że robi się rzeczy, które nie zostały jeszcze zrobione, zima jest tu czynnikiem zmieniającym tę grę.
Świetny wywiad prowadzącego, dla wnikliwych pokazuje prawdziwą twarz Bieleckiego, wysokiej klasy sportowca, zakłamanego człowieka sukcesu ...resztę pozostawię dla myślących
To o czym on mówi,(dlaczego chodzi po górach) to typowe objawy uzależnienia. Dlatego wiele osób tam ginie. Bo w większości przypadków są tak zaślepieni celem, że często nie są w stanie realnie ocenić zagrożenia i zrezygnować z dalszego podejścia.
Ja wspinam się w skałach w sokolikach, miałem okazje porozmawiać z nim na żywo i okazał się naprawdę równym gościem. Świetnie się z nim rozmawia, zmotywował mnie do dalszej wspinaczki. Ja tam go bardzo lubie
.wiesz, ja mysle ( a raczej mam nadzieje), ze jest to super przyklad czlowieka, ktory ewoluuje. Owszem w poczatkowych swoich wypowiedziach i zachowaniach (w gorach czy w wywiadach) wydawal sie byc cwaniakiem, pyszalkiem, wiekszym egoista niz asertywnosc nakazuje, taki troche sam dla siebie o sobie.. - to moje pierwsze acz stanowcze obserwacje - na nie zdecydowanie.. Ale.. z kazda wyprawa meznieje i mieknie (w te dobra strone..empatii), ksztaltuje sie - moze jak sam stwierdzil - dojrzewa. A przynajmniej tak sie wydaje.. wiec.. daje mu kredy zaufania.
Po tym co zrobil kilka dni temu i po tym co tutaj slysze, wiem czemu przezyl. Jest madrze rozsadny, bezpieczny w tym co robi. Szacun wielki Panie Adamie.
pro tip : you can watch movies at kaldrostream. Been using it for watching lots of of movies lately.
@Solomon Orion Definitely, have been using Kaldrostream for months myself :)
@Solomon Orion definitely, I have been watching on Kaldrostream for since december myself :)
Fajnie przygotowany prowadzący
Pan ktory robi wywiad widac ,ze zna sie na rzeczy!Szacun dla Adama ..a przede wszystkim dla Pana prowadzacego:)
Zamowilem książkę o Adamie . Jestem bardzo ciekaw jej treści i chcialbym aby byly w niej osobiste przemyslenia ,teorie i wszystko to co wyplynelo z serca prawdziwego i mega odważnego alpinisty! Dużo zdrowia w nowym roku i chęci do kolejnych wyzwań👍
I się nie zawiedziesz na tej książce. polecam i pozdrawiam
Książka rewelacja! :)
Prowadzący świetnie prowadzi rozmowę. Dziękuję.
Fajny wywiad, Pan Adam wyjaśnił mi kilka prozaicznych spraw, nad którymi wcześniej się zastanawiałem.
Prowadzacy ekstraklasa - swietnie przygotowany, kulturalny, serdeczny, zadaje pytanie i slucha odpowiedzi bez dopowiadania. woowwwww
A mi imponuje jego sportowy hart ducha .Facet jest odważny ,wysportowany, z pasją Takich mężczyzn uwielbiam i podziwiam.
Te góry maja coś w sobie takiego dziwnego.Siedzę teraz sobie w mieszkaniu w Fiesch w Szwajcarii, patrzę na lewo i prawo i chciałbym tam się wdrapać. Te uczucie mam każdego dnia.
Cała idea "himalaizmu zimowego" jest wielce dyskusyjna - bo w zasadzie dotyczy tylko i wyłącznie warunków pogodowych. Bo szczyt w sierpniu i szczyt w lutym to identyczne fizycznie miejsce - różnią się tylko warunki pogodowe, w zimie jest zimno, wieje - nie widać sensu chodzenia w Karakorum czy Himalaje w zimie - skoro można w lecie.
W zimie wyprawy koncentrują się na łapaniu okien pogodowych - to znaczy warunków maksymalnie zbliżonych do warunków letnich - które umożliwiają przeżycie. Gdyby pójść do końca absurdalną logiką wyczynu, należałoby chodzić właśnie w najgorszych możliwych warunkach - żeby pokazać, że jest to możliwe. Teraz wyprawa zimowa jedzie w zimie, ale liczy, że pogoda będzie super czyli bez silnego wiatru, śniegu i cholernego zimna. Inaczej po prostu nie da rady wejść na szczyt i zejść żywym, co widać po wciąż niezdobytym w zimie K2.
Marcin Nowak Zgadzam się z Twoim tokiem myślenia, z perspektywy turysty lub amatora również nie widzę powodu dla którego chciałbym ryzykować życie bardziej niż bardzo, ale mam taką refleksję, bo walczyłem kiedyś z narkotykami. Zwiększałem dawki, wchodziłem w niewyobrażalnie subtelne metody podbijania swojej euforii. Wiem że na pierwszy rzut oka przykład nietrafiony. Ale czy na pewno? Góry dostarczają endorfin, adrenaliny i w rezultacie euforii. Moim zdaniem to od niej uzależniają się wszyscy wysokogórscy wspinacze i sama świadomość pokonywania masywu zimą nie mówiąc o dodatkowych utrudnieniach - stanowią tę subtelną metodę "zwiększania dawki".
wg mnie bardzo trafne porównanie. dodając do tego predyspozycje gatunkowe - tzn r1a1 ma pewnego rodzaju skłonoość do wykonywania pozornie niewykonalnych wyzwań w imię chwały sławy
chyba cos w tym jest.. ida w zime ale czekaja na okinko pogodowe aby bylo jak w lato.... normalnie raczej nie mozliwe jest pojscie w autentycznie zimowych warunkach - minus 60 stopni, zamieć, wiatr 150 km/h
Bardzo trafne spostrzeżenie, warują zimą czekając na warunki jak w lecie.
1) Każdy atak szczytowy w górach wysokich polega na łapaniu okna pogodowego, czy latem czy zimą, bo wokół szczytów (z uwagi na wysokość) panuje mikroklimat, gromadzą się chmury i dobre warunki pogodowe są rzadkością, z tym że zimą większą - okna rzadsze i krótsze.
2) Zimą nie tylko pogoda inna i temperatura ale też warunki terenowe, będące wynikiem odmiennej pogody (duże wiatry, małe opady śniegu lub ich brak) zatem techniczne warunki wspinaczki są inne: mało śniegu, więcej skał, dużo lodu.
3) W najgorszych możliwych warunkach to niemożliwe (przy obecnej technologii), bo wiatr zwieje człowieka ze ściany tak jak i jego obozy, odczuwalna temperatura zabije szybko. Ponieważ zimą okna są rzadkie i krótkie (1, 2 maksymalnie 3 dni pozostałe przypadki to wyjątki) atak szczytowy zaczyna się prawie zawsze w złej pogodzie (3 dni z reguły zajmuje dotarcie z bazy do obozu szturmowego) aby w obozie szturmowym być na początek ona pogodowego. Granicą do wspinaczki (do obozu szturmowego jak i pracy w ścianie) jest wiatr nie przekraczający 60 km/h - latem w takich warunkach nikt się nie wspina jeśli nie musi (tzn. pogoda go nie złapie w pułapkę, nie idzie na ratunek itp.).
4) Podsumowując latem i zimą to zupełnie inna wspinaczka wymagająca wyższych umiejętności technicznych i wytrwałości/odporności/determinacji - warunki zimą nigdy nie są tożsame z warunkami letnimi - nawet w oknie pogodowym, chociażby dlatego, że zmrok następuje szybciej, trzeba też wspinać się szybciej, bo z uwagi na temperaturę wychodzi się później a wrócić dla bezpieczeństwa trzeba szybciej.
5) Jest bardzo wiele czynników, dla których zimowa wspinaczka jest trudniejsza i wymagająca większego wysiłku - chociażby tak prozaiczny jak obozy - latem zostawia się je rozstawione a zimą za każdym razem obóz trzeba rozstawiać a po opuszczeniu zwinąć i zostawić zabezpieczony jako depozyt (przytwierdzony do śrub wkręconych do lodu, obłożony kamieniami itp.) bo wiatr mógłby go zniszczyć. Takie rozwijanie i zwijanie obozu zabiera czas i siły.
Dlatego tak mało ludzi wspina się zimą, bo często nawet w bazie nie można wypocząć - latem +20 a zimą -10/-20.
Zatem idea nie jest wcale dyskusyjna, żeby wspinać się zimą trzeba być twardzielem do kwadratu i tyle. W sensie sportowym czy wyczynowym idea himalaizmu jest oparta na eksploracji, zatem naturalne jest, że robi się rzeczy, które nie zostały jeszcze zrobione, zima jest tu czynnikiem zmieniającym tę grę.
Gość jest wysportowany. Szacun.
Pan Adam na jedno pytanie opuścił wzrok. Chyba nie był do końca szczery.
Świetny wywiad prowadzącego, dla wnikliwych pokazuje prawdziwą twarz Bieleckiego, wysokiej klasy sportowca, zakłamanego człowieka sukcesu ...resztę pozostawię dla myślących
Dlaczego zakłamanego?
Nie wiem ale ten gościu mnie irytuje
To o czym on mówi,(dlaczego chodzi po górach) to typowe objawy uzależnienia. Dlatego wiele osób tam ginie. Bo w większości przypadków są tak zaślepieni celem, że często nie są w stanie realnie ocenić zagrożenia i zrezygnować z dalszego podejścia.
Zosia Formann kompletnie nie masz pojęcia o czym mówisz
dla tego pana życie jego kolegów którzy z nim idą w góry nie jest warte nawet splunięcia kumaci wiedzą o co chodzi.
wilczekyo po chuj?? Tak piszesz trollu?Nie masz zielonego pojęcia to się zamknij...
Wzywasz kumatych a sam jesteś tępą strzałą, w dupie byłeś i gówno widziałeś.
kane87 Właśnie W DUPIE BYŁEŚ I GÓWNO WIDZIAŁEŚ to po chuj sie udzielasz
stul pysk, januszu..... takie janusze bez osiagniec nie opowinny sie porywac na ocenianie ludzi wybitnych
Gownojady mają to do siebie że potrafią wyprodukować tylko gówno.
Nie lubię Bieleckich
Nikogo to nie obchodzi
Ja również, zakłamany pozer, mało kto to widzi...szacun za przenikliwość dodok7575.
Ja wspinam się w skałach w sokolikach, miałem okazje porozmawiać z nim na żywo i okazał się naprawdę równym gościem. Świetnie się z nim rozmawia, zmotywował mnie do dalszej wspinaczki. Ja tam go bardzo lubie
.wiesz, ja mysle ( a raczej mam nadzieje), ze jest to super przyklad czlowieka, ktory ewoluuje. Owszem w poczatkowych swoich wypowiedziach i zachowaniach (w gorach czy w wywiadach) wydawal sie byc cwaniakiem, pyszalkiem, wiekszym egoista niz asertywnosc nakazuje, taki troche sam dla siebie o sobie.. - to moje pierwsze acz stanowcze obserwacje - na nie zdecydowanie.. Ale.. z kazda wyprawa meznieje i mieknie (w te dobra strone..empatii), ksztaltuje sie - moze jak sam stwierdzil - dojrzewa. A przynajmniej tak sie wydaje.. wiec.. daje mu kredy zaufania.