Warto zauważyć że w Zen też są zasady, jakiś kodeks postępowania. Podczas zazen nikt nie siedzi słuchając muzyki na słuchawkach, nikt nie jest w stanie upojenia alkoholowego itd. Nawet w klasycznym Zen np: mistrz Chao-Chou mówił że przestrzega wszystkich wskazań. Podobne stwierdzenia również podają z ust mistrzów Lin-Chi i Hui-Hai. Praktyka Zen, rozumiana jako praktyka obecności, zawiera w sobie reguły, chociaż obecności sama w sobie nie wymaga niczego specjalnego. W przypadku religii, reguły życia duchowego są inaczej interpretowane, oraz prowadzą do innego celu. Ale błędna interpretacja reguł, nie umiejsza ich słuszności. To jest ważne. Metodę zawartą w Zen, można odnaleźć również w innych odłamach buddyzmu, chrześcijaństwa. Różnice są jedynie w nazewnictwie, ale nie w praktyce.
NIE! NIE! Patrzy pan na religię z punktu widzenia teologa! Ale nawet tu w opisie buddyzmu się pan myli. Zen jest tylko niszową sektą buddyjską,większość buddystów modli się do Buddy, jak do boga i prosi go o zmianę rzeczywistości; tyle, że nie ma tu w podtekście, że Budda coś schrzanił i jak Bóg w innych religiach powinien to naprawić DLA NAS! Nie zauważa pan, że religie stanowią podstawowe spoiwo wszystkich kultur ludzkich i ich organizacji! Bez Boga, nie da się logicznie uzasadnić jakiejkolwiek etyki! "Dlaczego miałbym nie kraść, nie zabijać czy nie zgwałcić żony bliźniego jeśli mogę i nie poniosę konsekwencji? Jak to uzasadnić bez siły wyższej i pojęcia grzechu? To samo dotyczy religii "hinduskich", za "grzechy" poniosę karę w następnym wcieleniu! Cała nasza kultura jest irracjonalna... dlaczego w czasie upałów nie chodzę na golasa? Wszystko nabiera sensu dopiero w założeniu, że istnieje coś ponad nami; to wcale nie musi być prawda ale jest jedynym spoiwem jakie mamy i pozwala nam się zorganizować. Niektórzy próbują budować etykę opartą na rzekomych cnotach przyrodzonych, człowiek jest dobry" z przyrodzenia. Nie jest(!) i myślę, że pan ma tego świadomość... Bez religii wracamy do stanu zwierzęcego i znikamy jako gatunek, bo w konfrontacji ze zwierzętami, przegrywamy,nie jesteśmy do tego przystosowani ("...nasze dziecko po urodzeniu nie jest w stanie nawet się przekręcić na brzuszek..." - Alexander Poraj- Żakiej). Być może z punktu widzenia zen to wszystko jedno czy istniejemy czy nie, skoro jesteśmy jednym ze wszystkim, ale z punktu widzenia naszego gatunku to kompletna klapa... Nie ma żadnego znaczenia co powiedział Budda czy Jezus, ważne jak to usłyszeli ludzie... Religia to sposób organizowania się ludzi!
Najwięcej z religii ukradli ateiści! Żeby się zorganizować. musimy ustalić wspólne i zrozumiałe prawo... Co pan komuś powie. masz przestrzegać prawa bo jak tak sobie wymyśliłem? Jestem agnostykiem, nie wiem czy jest bóg czy go nie ma. więc musiałem sam się zmusić do przestrzegania tradycyjnej katolickiej moralności i etyki. Doradzam przeczytanie książki "Świnie, krowy i czarownice"
@@JUREKALEK "większość buddystów modli się do Buddy, jak do boga i prosi go o zmianę rzeczywistości" skąd wziąłeś taki pogląd? W buddyzmie z założenia opieramy się na własnym doświadczeniu i pracy z naszym własnym umysłem - nie ma tu miejsca na modlitwy błagalne, o których piszesz..Po drugie buddyzm z definicji jest (Nie)teistyczny czyli po prostu nie porusza kwestii Boga - ani go nie neguje ani nie gloryfikuje, zwyczajnie stara się o nim niczego nie mówić..Dopiero własna praktyka medytacyjna prowadzi do doświadczenia tej przestrzeni, która jest "poza słowami" - możesz ją sobie nazwać Bogiem jeśli masz taką potrzebę. Pozdrawiam!
Wybacz ale bredzisz! Ja w ogóle nie wypowiadam się na temat euroamerykańskich sekt nazywających się buddystami, to nie ma nic wspó9lnego z Buddyzmem! To buddyzm wymyślony...Nie ma też czegoś takiego jak Buddyzm, tak, jak nie ma czegoś takiego, jak chrześcijaństwo. Istnieją setki różnych tradycji... a na końcu jest szary człowiek, który stawia świeczkę, kaganek, kadzidełko przed posażkiem i prosi o zmianę rzeczywistości. Buddo daj, Buddo zrób, Buddo wstaw się za mną... i jeśli nawet tego Buddy nie nazywa bogiem, to domaga się od niego boskiego działania...
Ze względu na czas urlopowy odpowiemy na poniższe kwestie/pytania na naszym blogu już we wrześniu. Dziękujemy za interesujące wypowiedzi!
Warto zauważyć że w Zen też są zasady, jakiś kodeks postępowania. Podczas zazen nikt nie siedzi słuchając muzyki na słuchawkach, nikt nie jest w stanie upojenia alkoholowego itd. Nawet w klasycznym Zen np: mistrz Chao-Chou mówił że przestrzega wszystkich wskazań. Podobne stwierdzenia również podają z ust mistrzów Lin-Chi i Hui-Hai. Praktyka Zen, rozumiana jako praktyka obecności, zawiera w sobie reguły, chociaż obecności sama w sobie nie wymaga niczego specjalnego. W przypadku religii, reguły życia duchowego są inaczej interpretowane, oraz prowadzą do innego celu. Ale błędna interpretacja reguł, nie umiejsza ich słuszności. To jest ważne. Metodę zawartą w Zen, można odnaleźć również w innych odłamach buddyzmu, chrześcijaństwa. Różnice są jedynie w nazewnictwie, ale nie w praktyce.
„Nie nazywajcie na Ziemi nikogo swoim nauczyciem (mistrzem), macie tylko jednego nauczyciela...”
Witam. Proszę powiedzieć dlaczego zakrywa się Pan kocem?....
Zakrywa w ten sposób czarcie kopyta. Jak dobrze wiadomo buddyzm=szatan.
Lewituje a nie chce robić sensacji;)
Przecież idzie chłód od podłogi. 😂😂
NIE! NIE! Patrzy pan na religię z punktu widzenia teologa! Ale nawet tu w opisie buddyzmu się pan myli. Zen jest tylko niszową sektą buddyjską,większość buddystów modli się do Buddy, jak do boga i prosi go o zmianę rzeczywistości; tyle, że nie ma tu w podtekście, że Budda coś schrzanił i jak Bóg w innych religiach powinien to naprawić DLA NAS! Nie zauważa pan, że religie stanowią podstawowe spoiwo wszystkich kultur ludzkich i ich organizacji! Bez Boga, nie da się logicznie uzasadnić jakiejkolwiek etyki! "Dlaczego miałbym nie kraść, nie zabijać czy nie zgwałcić żony bliźniego jeśli mogę i nie poniosę konsekwencji? Jak to uzasadnić bez siły wyższej i pojęcia grzechu? To samo dotyczy religii "hinduskich", za "grzechy" poniosę karę w następnym wcieleniu! Cała nasza kultura jest irracjonalna... dlaczego w czasie upałów nie chodzę na golasa? Wszystko nabiera sensu dopiero w założeniu, że istnieje coś ponad nami; to wcale nie musi być prawda ale jest jedynym spoiwem jakie mamy i pozwala nam się zorganizować. Niektórzy próbują budować etykę opartą na rzekomych cnotach przyrodzonych, człowiek jest dobry" z przyrodzenia. Nie jest(!) i myślę, że pan ma tego świadomość... Bez religii wracamy do stanu zwierzęcego i znikamy jako gatunek, bo w konfrontacji ze zwierzętami, przegrywamy,nie jesteśmy do tego przystosowani ("...nasze dziecko po urodzeniu nie jest w stanie nawet się przekręcić na brzuszek..." - Alexander Poraj- Żakiej). Być może z punktu widzenia zen to wszystko jedno czy istniejemy czy nie, skoro jesteśmy jednym ze wszystkim, ale z punktu widzenia naszego gatunku to kompletna klapa... Nie ma żadnego znaczenia co powiedział Budda czy Jezus, ważne jak to usłyszeli ludzie... Religia to sposób organizowania się ludzi!
Absolutne uproszczenie i pomieszanie. Pozdrawiam. Ateista :)
Najwięcej z religii ukradli ateiści! Żeby się zorganizować. musimy ustalić wspólne i zrozumiałe prawo... Co pan komuś powie. masz przestrzegać prawa bo jak tak sobie wymyśliłem? Jestem agnostykiem, nie wiem czy jest bóg czy go nie ma. więc musiałem sam się zmusić do przestrzegania tradycyjnej katolickiej moralności i etyki. Doradzam przeczytanie książki "Świnie, krowy i czarownice"
@@JUREKALEK "większość buddystów modli się do Buddy, jak do boga i prosi go o zmianę rzeczywistości" skąd wziąłeś taki pogląd? W buddyzmie z założenia opieramy się na własnym doświadczeniu i pracy z naszym własnym umysłem - nie ma tu miejsca na modlitwy błagalne, o których piszesz..Po drugie buddyzm z definicji jest (Nie)teistyczny czyli po prostu nie porusza kwestii Boga - ani go nie neguje ani nie gloryfikuje, zwyczajnie stara się o nim niczego nie mówić..Dopiero własna praktyka medytacyjna prowadzi do doświadczenia tej przestrzeni, która jest "poza słowami" - możesz ją sobie nazwać Bogiem jeśli masz taką potrzebę. Pozdrawiam!
Wybacz ale bredzisz! Ja w ogóle nie wypowiadam się na temat euroamerykańskich sekt nazywających się buddystami, to nie ma nic wspó9lnego z Buddyzmem! To buddyzm wymyślony...Nie ma też czegoś takiego jak Buddyzm, tak, jak nie ma czegoś takiego, jak chrześcijaństwo. Istnieją setki różnych tradycji... a na końcu jest szary człowiek, który stawia świeczkę, kaganek, kadzidełko przed posażkiem i prosi o zmianę rzeczywistości. Buddo daj, Buddo zrób, Buddo wstaw się za mną... i jeśli nawet tego Buddy nie nazywa bogiem, to domaga się od niego boskiego działania...
Sekta zmusza i narzuca pewne schematy, a Zen do niczego nie zmusza i niczego nie narzuca, to nasz wybór.