z prostej przyczyny ze przy produkcji czynnie brał udział autor Eiichirō Oda, który pilnował by jacyś idioci nie zniszczyli jego twórczości i wyszło to na plus.
Nie zawsze udział autora dzieła oznacza dobrą adaptację. Adaptacje powieści Stephena Kinga w których on brał czynny udział są słabe. Autor musi jeszcze rozumieć język innego medium. Widać Oda język serialu zrozumiał.
@@pionaw5287 boże nie dawaj mi tutaj Stephena Kinga bo ten to ogólnie jest unikatem :P i uważaj bo p. Julian sie poczuje obrażony ze negatywnie podchodzisz do Maximum Overdrive czyli filmowego dzieła życia Kinga :P
@@TeaTimeStop Tylko podaje przykład. W końcu autorzy są różni, jedni poleca na hajs, inni po prostu się nie znają i albo będą się starać, albo nie, albo podejdą do tego jednocześnie z sercem i rozwagą. O ile oczywiście producenci pozwolą... Bo po co mieliby brać jakiegoś upierdliwca, lepiej kupić licencję, prawa i mieć wyjebane! W przypadku One Piece akurat nie mogli uznać autora za wrzód na dupie, bo bez niego, by tego zrobić nie mogli, a co jak co One Piece przyniesie im ogromne pieniądze
Casting. Bez niego nic by nie wyszło. Podobnie do Wednesday. Nic by nie wyszło, gdybym nie uwierzył bez narastającej irytacji, w obsesyjny pozytywizm Luffy'ego. Aktor zasłużył na owacje. Te momenty, gdy dopada go zwątpienie, nagle coś mu w głowie klika i wygłasza gadkę motywującą. Niewielu dałoby radę udźwignąć takie coś bez odrobiny sztuczności i żenady. Iñaki Godoy - warto zapamiętać. Choć reszta nie odstaje.
O nie nie nie, akurat wazne jest to ze wiemy co chcą osiągnąć. Gdyz tak to nie wiedzielibysmy czemu Luffy wyruszyl, czemu Zorro walczyl z Mihawk, o co chodzi z ussopem, czemu Sanji jest kucharzem oraz czemu nami pasuje tam. Główna kwestia anime i mangi jest spełnienie marzeń.
To widzę, że Panu najbardziej spodobała się scena , dzięki której większość czytelników i widzów anime zakochuje się w One Piece. To właśnie historia Nami sprawia, że dołączamy już na dobre do się tej cudownej przygody zwanej One Piece. Swoją drogą to scena z Luffym jest w anime jeszcze lepiej rozegrana, bo tam wcześniej gdy siostra Nami chce mu opowiedzieć jej historie to on odchodzi i odpowiada, że go to nie interesuje, bo przybył tu po swoją przyjaciółkę i nawigatora,a nie po to by słuchać o jej smutnej przeszłości. Dla Luffego liczy się to co tu i teraz, a nie to co było kiedyś.
Z tym kontynentem czy wiemy jak to tam jest, to akurat wiemy jak to jest, była szybką scena ekspozycji gdzie pewnie mrugnąłeś i Ci umknęło. Była scena gdzie Nami rysuje że są 4 morza North blue, South blue, East blue i West blue i jest jeden kontynent red line i morze grand line. I załoga płynie na grand line xD
Przeraża mnie narastająca ilość osób zaciekawionych światem "One Piece'a" po tym całym słuchaniu przez lata, że jest to za długie, nikt nie będzie oglądać, kto ma na to czas, nie obejrzywszy nawet pierwszego odcinka, żeby chociaż sprawdzić co to takiego. I teraz nagle każdy to zna, każdy to ogląda i każdy o tym mówi... to jest coś nowego.
oglądałem chyba coś koło 300 odcinków... jak widziałem inne adaptacje które nie tyle że były słabe co po prostu tragiczne i psuły cały pierwowzór (death note) bałem się oglądnąć one piece... ale tak jak w recenzji mówiłeś.. tutaj dosłownie wszystko zagrało. Odzwierciedlenie pierwowzoru, tempo akcji, świetnie napisane postacie... no kurde co tu dużo mówić po wielu wpadkach netflixa w tym nasz rodzimy wiedźmina, cholernie miło się zaskoczyłem i mam nadzieję że dalsze sezony będą równie dobre
Ja zacznę od innego pytania, dlaczego wiedźmin się nie udał ? 1 książki to klasyczne fantasy, a netliks (celowo przeinaczam) ma obsesję na punkcie różnorodności, i dlatego zamiast kontynentu z sagi dostaliśmy stan Nowy York w wersji średniowiecznej. 2 akjca w książkach rozkręca się z tomu na tom, a oni od razu chcieli żeby każdy tłukł się z kim tam mógł. A One Piece na starcie jest różnorodne, a fabuła (jak w każdym tasiemcu anime) idzie od naparzania do naparzania. Po prostu nic nie zmieniali, trzymali się oryginału i oto efekty.
Mnie osobiście oprócz relacji postaci bardzo jara powolne odkrywanie świata, nowych wysp, nowych postaci. Dlatego brak przesadnej ekspozycji bardzo mi sie podoba. Podoba mi sie jak niejako sam w głowie musze sobie układać obraz świata i przeszłych zdarzeń. Podobne odczucia miałem podczas grania w BG3, gdzie główną osią były postacie i świat, a główny wątek był gdzieś w tle.
Miałem sobie dać siana z serialami. Umęczyć te bidule Ashoke do końca i odsapnąć chwilę , a tu lipa widzę, zachęcasz, nęcisz, kusisz - no grzech nie skorzystać i nie spróbować. One Piece u mnie zagości.
@@MafistoPL 3 odcinki na razie zaliczone. Zacząłem i tak patrzę , myślę - Co Chu.a Wacława ten Julian tam widzi (Będzie kolejny standard o piratach) i Bum scena z dupy mówię do siebie aaaa to takie buty. Oglądam dalej niby klasycznie akcja się toczy, i Bach za chwilę znowu jakaś 15 sek scena z kosmosu. Nie znam mangi, czyli patrzę całkowicie na świeżo Naprawdę przyjemny lużny serial, który nie traktuję się zbyt poważnie, więc bardzo miło ogląda a i ubawić się przy tym można Ja na pewno dojadę do końca i chętnie każdemu polecę.
Ciekawym jest to, że "One Piece" pomimo tego że jest bitewniakiem to nie stoi on na walkach. To właśnie emocje, bohaterowie, przygoda, dramat i komedia odgrywają tu najważniejszą rolę. W live action bardziej się skupili na walkach niż w oryginale - więcej uwagi właśnie na to poświęcili.
Głównym czynnikiem napędzającym bohaterów są ich marzenia każdy ma swoje backstory aby przekonać widza ze jego powód by płynąć z Luffym, Zoro i najlepszy szermierz, Nami i mapa świata, Sanji i All Blue. dlatego backstory w 2 sezonie będą jedne z najsmutniejszych czyli Tony Tony Chopper
Bardzo dobrze mówisz o samym One Piece - skarbie. To jest tło, całość tworzą postaci. Do tej pory czekamy na finał, ale tą serie lubi się za ich przygody.
Mała uwaga, ciekawostka może? Nie wydaje mi się, by było sprawiedliwym porównywać serial netflixowy z filmami jeśli chodzi o "adaptacja vs oryginał", bo na ile się orientuję (a nie siedzę super głęboko w One Piece, widziałam jakieś 200... 300?odcinków za nastolatka) to w większości filmy nie są na podstawie istniejących w mandze wątków. Więc w przypadku wielu z nich byłaby to bardziej sytuacja (w pewnym sensie?) "adaptacja vs adaptacja"
@@sonfujitora Tak, ale odnoszę się tutaj do komentarza Juliana o tym, że Luffy jest jego zdaniem lepiej napisany w serialu Netflixa niż w oryginale, co ocenia na podstawie animowanego filmu One Piece który oglądał. Stąd też moja uwaga, że filmy to nie do końca przykład OP w "oryginalnej" formie ^^
Aktorski One Piece się udało - i rozbraja mnie że nikt tego nie zauważa - ponieważ najprościej mówiąc chodzi tu o sposób grania. Wyobraźcie sobie, że ten sam serial grany jest przez aktorów, nawet tych co są obecnie zatrudnieni do ról i oni wszyscy próbują grać tak jak miało to miejsce w adaptacji filmowej Full Metal Alchemist albo Bleach. Byłaby kompletna klapa. Tutaj aktorzy nie są zmuszani do pajacowania i udawania tego co dobrze wychodzi w anime, przerysowanych gestów, zachowań, stylu mowy. Oni grają postacie z anime ale robią to w realistyczny spoób. Nie udają tych postaci próbując przenieść je na film, tylko wzorują sie na nich, próbują uchwycić osobowość, historie danej postaci, ale zachowują sie jak ludzie a nie postaci narysowne. Gdzies ktoś podjął bardzo ważną decyzje - gramy w realnym stylu - i to sie udało. Oto cała tajemnica. Dla porównania proponuje Wam zobaczyć inne adaptacje anime gdzie utrzymana jest konwencja i zachowania bohaterów jak w anime - wychodzi z tego rzecz ktorej nie da sie ogladać.
Ja nawet nie wiedziałem, że taki serial ma wyjść, popatrzyłem że coś takiego jest, no to dałem temu szansę i się nie zawiodłem :D Nigdy One Piece nie oglądałem, tak teraz się zabrałem za bajkę i się dobrze bawię! :D
W tym momencie historii, który pokazuje serial Zoro nie jest drugim najlepszym szermierzem na świecie, jeszcze długa droga przed nim. Może w aktualnych rozdziałach mangi można by go za takiego uznać
Akurat ten moment z nami z kapeluszem.. w anime byl zrobiony lepiej, bo wlasnie netflix niepotrzebnie tu dodal jakies durne *pomozemy, nie martw sie* co zepsulo magie tej sceny. W oryginale luffy nie powiedzial nic, tylko polozyl jej kapelusz na glowe i rudzyl na arlogna z reszta ekipy. Wiem, czepiam sie, ale naprawde wystrczylo zeby nie otwieral tej gemby. Psuje to obraz luffyego z anime gdzie bez wiedzy i jakiejkolwiek informacji zawsze ryszal na ratunek przyjaciolom. Warto nafmienic ze w oryginale luffy nawet nie slyszal histori nami, gdy jej siostra zaczela ja opowiadac to oryginalnie luffy stwierdzil ze nie potrzebuje nic slyszec, Nami JEST jego przyjaciolka i nawigatorem i poszedł ma spacer. Ja wiem ze to pierdoly z perspektywy przecietnego widza, ale mi jako fanowi to zaburza troche budowe postaci. No ale nic nie zrobimy. Jest niezle.
Moim zdaniem casting oraz Oda. Oglądając trailery stwierdziłem, że Inaki robi Luffy'ego świetnie. Sam oglądam One Piece'a od paru miesięcy, ale to z zupełnie innych powodów. A poza tym, jak wspomniałem - Oda. Myślę, że non stop był przy projekcie i niejako nadzorował wszystko, a przynajmniej pilnował istotniejszych wątków. Sapkowski nad Wieśmanem nie miał takiej władzy. Dostał po prostu kasę i zadowolony.
![One Piece (Netflix) [RECENZJA]](http://i.ytimg.com/vi/Njto1SbB8Gw/mqdefault.jpg)
![One Piece (Netflix) [RECENZJA]](/img/tr.png)
![Wonka CIĘ OCZARUJE! [RECENZJA]](/img/1.gif)
z prostej przyczyny ze przy produkcji czynnie brał udział autor Eiichirō Oda, który pilnował by jacyś idioci nie zniszczyli jego twórczości i wyszło to na plus.
Nie zawsze udział autora dzieła oznacza dobrą adaptację. Adaptacje powieści Stephena Kinga w których on brał czynny udział są słabe. Autor musi jeszcze rozumieć język innego medium. Widać Oda język serialu zrozumiał.
@@pionaw5287 boże nie dawaj mi tutaj Stephena Kinga bo ten to ogólnie jest unikatem :P i uważaj bo p. Julian sie poczuje obrażony ze negatywnie podchodzisz do Maximum Overdrive czyli filmowego dzieła życia Kinga :P
Przy produkcji Cienia i Kości (też Netflix) brała udział autorka książek i decyzje podjęte w drugim sezonie mnie denerwowały
@@danycormac nie wiem nie oglądałem i takze nie czytałem książki wiec sie nie wypowiem
@@TeaTimeStop Tylko podaje przykład. W końcu autorzy są różni, jedni poleca na hajs, inni po prostu się nie znają i albo będą się starać, albo nie, albo podejdą do tego jednocześnie z sercem i rozwagą. O ile oczywiście producenci pozwolą... Bo po co mieliby brać jakiegoś upierdliwca, lepiej kupić licencję, prawa i mieć wyjebane! W przypadku One Piece akurat nie mogli uznać autora za wrzód na dupie, bo bez niego, by tego zrobić nie mogli, a co jak co One Piece przyniesie im ogromne pieniądze
Casting. Bez niego nic by nie wyszło. Podobnie do Wednesday. Nic by nie wyszło, gdybym nie uwierzył bez narastającej irytacji, w obsesyjny pozytywizm Luffy'ego. Aktor zasłużył na owacje. Te momenty, gdy dopada go zwątpienie, nagle coś mu w głowie klika i wygłasza gadkę motywującą. Niewielu dałoby radę udźwignąć takie coś bez odrobiny sztuczności i żenady. Iñaki Godoy - warto zapamiętać. Choć reszta nie odstaje.
O nie nie nie, akurat wazne jest to ze wiemy co chcą osiągnąć. Gdyz tak to nie wiedzielibysmy czemu Luffy wyruszyl, czemu Zorro walczyl z Mihawk, o co chodzi z ussopem, czemu Sanji jest kucharzem oraz czemu nami pasuje tam. Główna kwestia anime i mangi jest spełnienie marzeń.
Aktor od Postaci Zoro był u Bagińskiego :D
To widzę, że Panu najbardziej spodobała się scena , dzięki której większość czytelników i widzów anime zakochuje się w One Piece. To właśnie historia Nami sprawia, że dołączamy już na dobre do się tej cudownej przygody zwanej One Piece. Swoją drogą to scena z Luffym jest w anime jeszcze lepiej rozegrana, bo tam wcześniej gdy siostra Nami chce mu opowiedzieć jej historie to on odchodzi i odpowiada, że go to nie interesuje, bo przybył tu po swoją przyjaciółkę i nawigatora,a nie po to by słuchać o jej smutnej przeszłości. Dla Luffego liczy się to co tu i teraz, a nie to co było kiedyś.
Świetny casting ci ludzie cieszą się z tego kogo grają i poznali postacie. Jestem zachwycona tym serialem :)
O tak gOda wybrał najlepszych aktorów do tych ról
Z tym kontynentem czy wiemy jak to tam jest, to akurat wiemy jak to jest, była szybką scena ekspozycji gdzie pewnie mrugnąłeś i Ci umknęło. Była scena gdzie Nami rysuje że są 4 morza North blue, South blue, East blue i West blue i jest jeden kontynent red line i morze grand line. I załoga płynie na grand line xD
Przeraża mnie narastająca ilość osób zaciekawionych światem "One Piece'a" po tym całym słuchaniu przez lata, że jest to za długie, nikt nie będzie oglądać, kto ma na to czas, nie obejrzywszy nawet pierwszego odcinka, żeby chociaż sprawdzić co to takiego. I teraz nagle każdy to zna, każdy to ogląda i każdy o tym mówi... to jest coś nowego.
Fajnie zagrane postacie w czym zasługa sprawnie napisanego scenariusza, fajne kolorki i nastrój.
Bo twórca od razu powiedział, że nie zgadza się na wprowadzanie pewnych motywów.
Dużym plusem są tutaj świetni aktorzy, świetne kostiumy(które są o niebo lepsze niż postacie w 100% CGI) i ciekawe supermoce
oglądałem chyba coś koło 300 odcinków... jak widziałem inne adaptacje które nie tyle że były słabe co po prostu tragiczne i psuły cały pierwowzór (death note) bałem się oglądnąć one piece... ale tak jak w recenzji mówiłeś.. tutaj dosłownie wszystko zagrało. Odzwierciedlenie pierwowzoru, tempo akcji, świetnie napisane postacie... no kurde co tu dużo mówić po wielu wpadkach netflixa w tym nasz rodzimy wiedźmina, cholernie miło się zaskoczyłem i mam nadzieję że dalsze sezony będą równie dobre
Wyszło, bo sensei Oda nad tym czuwał.
Dużą zaletą było też to, że fani oczekiwali jedynie by to nie było strasznie chujowe, więc robiąc średni serial automatycznie zrobili serial dobry.
Ja zacznę od innego pytania, dlaczego wiedźmin się nie udał ? 1 książki to klasyczne fantasy, a netliks (celowo przeinaczam) ma obsesję na punkcie różnorodności, i dlatego zamiast kontynentu z sagi dostaliśmy stan Nowy York w wersji średniowiecznej. 2 akjca w książkach rozkręca się z tomu na tom, a oni od razu chcieli żeby każdy tłukł się z kim tam mógł.
A One Piece na starcie jest różnorodne, a fabuła (jak w każdym tasiemcu anime) idzie od naparzania do naparzania. Po prostu nic nie zmieniali, trzymali się oryginału i oto efekty.
Mnie osobiście oprócz relacji postaci bardzo jara powolne odkrywanie świata, nowych wysp, nowych postaci. Dlatego brak przesadnej ekspozycji bardzo mi sie podoba. Podoba mi sie jak niejako sam w głowie musze sobie układać obraz świata i przeszłych zdarzeń. Podobne odczucia miałem podczas grania w BG3, gdzie główną osią były postacie i świat, a główny wątek był gdzieś w tle.
Miałem sobie dać siana z serialami. Umęczyć te bidule Ashoke do końca i odsapnąć chwilę , a tu lipa widzę, zachęcasz, nęcisz, kusisz - no grzech nie skorzystać i nie spróbować. One Piece u mnie zagości.
Spróbuj koniecznie! I daj znać jak Ci się podobało 😊
@@MafistoPL 3 odcinki na razie zaliczone. Zacząłem i tak patrzę , myślę - Co Chu.a Wacława ten Julian tam widzi (Będzie kolejny standard o piratach) i Bum scena z dupy mówię do siebie aaaa to takie buty. Oglądam dalej niby klasycznie akcja się toczy, i Bach za chwilę znowu jakaś 15 sek scena z kosmosu. Nie znam mangi, czyli patrzę całkowicie na świeżo Naprawdę przyjemny lużny serial, który nie traktuję się zbyt poważnie, więc bardzo miło ogląda a i ubawić się przy tym można Ja na pewno dojadę do końca i chętnie każdemu polecę.
Od anime odbiłem się bardzo szybko a live action mnie po prostu pochłonelo, bo nie jest aż tak przerysowane jak anime
15:24 "Luffy nie jest charyzmatyczną postacią żeby ciągnąć cały serial"- tymczasem Impel Down & Marineford🤭
Chce drugi sezon i postać Ace 💪💪💪
Super 😂 dla mnie jak na ten sezon zobaczymy co będzie dalej
Ciekawym jest to, że "One Piece" pomimo tego że jest bitewniakiem to nie stoi on na walkach. To właśnie emocje, bohaterowie, przygoda, dramat i komedia odgrywają tu najważniejszą rolę. W live action bardziej się skupili na walkach niż w oryginale - więcej uwagi właśnie na to poświęcili.
- znajdź wyspę
- skop tyłek lokalnemu villanowi
- jedz na następną wyspę mając wyjebane na to że zostawiasz wyspę bezbronną
- powtórz ponad 10 razy
Czasami cuda się zdarzają a to chyba jeden z tych przypadków.
Teraz tylko czekać na s2😊
Głównym czynnikiem napędzającym bohaterów są ich marzenia każdy ma swoje backstory aby przekonać widza ze jego powód by płynąć z Luffym, Zoro i najlepszy szermierz, Nami i mapa świata, Sanji i All Blue. dlatego backstory w 2 sezonie będą jedne z najsmutniejszych czyli Tony Tony Chopper
Bardzo dobrze mówisz o samym One Piece - skarbie. To jest tło, całość tworzą postaci. Do tej pory czekamy na finał, ale tą serie lubi się za ich przygody.
Mała uwaga, ciekawostka może? Nie wydaje mi się, by było sprawiedliwym porównywać serial netflixowy z filmami jeśli chodzi o "adaptacja vs oryginał", bo na ile się orientuję (a nie siedzę super głęboko w One Piece, widziałam jakieś 200... 300?odcinków za nastolatka) to w większości filmy nie są na podstawie istniejących w mandze wątków. Więc w przypadku wielu z nich byłaby to bardziej sytuacja (w pewnym sensie?) "adaptacja vs adaptacja"
Tak, ale "One Piece" przenieśli z mangi na live action, a nie z anime.
Jeszcze sam autor mangi siedział przy tym live action i wybierał aktorów.
@@sonfujitora Tak, ale odnoszę się tutaj do komentarza Juliana o tym, że Luffy jest jego zdaniem lepiej napisany w serialu Netflixa niż w oryginale, co ocenia na podstawie animowanego filmu One Piece który oglądał. Stąd też moja uwaga, że filmy to nie do końca przykład OP w "oryginalnej" formie ^^
Ciągle czekam na umówienie serialu ze spojlerem
najlepiej każdy odcinek osobno
Wyspy są rysowane w credits i widać i znasz wyspy !
porównanie do Drużyny A - genialne i w punkt :D
oj, fabuła też nas jara... im dalej tym robi się coraz ciekawiej... :>
Aktorski One Piece się udało - i rozbraja mnie że nikt tego nie zauważa - ponieważ najprościej mówiąc chodzi tu o sposób grania. Wyobraźcie sobie, że ten sam serial grany jest przez aktorów, nawet tych co są obecnie zatrudnieni do ról i oni wszyscy próbują grać tak jak miało to miejsce w adaptacji filmowej Full Metal Alchemist albo Bleach. Byłaby kompletna klapa. Tutaj aktorzy nie są zmuszani do pajacowania i udawania tego co dobrze wychodzi w anime, przerysowanych gestów, zachowań, stylu mowy. Oni grają postacie z anime ale robią to w realistyczny spoób. Nie udają tych postaci próbując przenieść je na film, tylko wzorują sie na nich, próbują uchwycić osobowość, historie danej postaci, ale zachowują sie jak ludzie a nie postaci narysowne. Gdzies ktoś podjął bardzo ważną decyzje - gramy w realnym stylu - i to sie udało. Oto cała tajemnica. Dla porównania proponuje Wam zobaczyć inne adaptacje anime gdzie utrzymana jest konwencja i zachowania bohaterów jak w anime - wychodzi z tego rzecz ktorej nie da sie ogladać.
A jak oceniasz Full Metal Achemist live Action ?
Ja nawet nie wiedziałem, że taki serial ma wyjść, popatrzyłem że coś takiego jest, no to dałem temu szansę i się nie zawiodłem :D Nigdy One Piece nie oglądałem, tak teraz się zabrałem za bajkę i się dobrze bawię! :D
udało się dla tych co nie znali anime :D chociaż jakby przymknąć oko na poprawności to się udało
Świat jest pełen przypadków, to trochę przerażające.
Nie przejmuj się imieniem, bo niektóre postacie w anime mówią na Słomkowego "Luffy" albo "Ruffy" bo niektórzy seiyuu nie umieją wypowiedzieć L 😉
17:27 przewijam już piąty raz XD
Zoro, jak na drugiego szermierza na świecie, zaskakująco często dostaje wpiernicz. Osobiście wolę utożsamiać się z Luffy'm. To człowiek-katalizator.
W tym momencie historii, który pokazuje serial Zoro nie jest drugim najlepszym szermierzem na świecie, jeszcze długa droga przed nim. Może w aktualnych rozdziałach mangi można by go za takiego uznać
Co do faceta z wąsami to potem się okazuje że istnieje rasa furry... Reszte dopowiedz sobie sam
Akurat ten moment z nami z kapeluszem.. w anime byl zrobiony lepiej, bo wlasnie netflix niepotrzebnie tu dodal jakies durne *pomozemy, nie martw sie* co zepsulo magie tej sceny. W oryginale luffy nie powiedzial nic, tylko polozyl jej kapelusz na glowe i rudzyl na arlogna z reszta ekipy. Wiem, czepiam sie, ale naprawde wystrczylo zeby nie otwieral tej gemby. Psuje to obraz luffyego z anime gdzie bez wiedzy i jakiejkolwiek informacji zawsze ryszal na ratunek przyjaciolom. Warto nafmienic ze w oryginale luffy nawet nie slyszal histori nami, gdy jej siostra zaczela ja opowiadac to oryginalnie luffy stwierdzil ze nie potrzebuje nic slyszec, Nami JEST jego przyjaciolka i nawigatorem i poszedł ma spacer. Ja wiem ze to pierdoly z perspektywy przecietnego widza, ale mi jako fanowi to zaburza troche budowe postaci. No ale nic nie zrobimy. Jest niezle.
Bo szanowali materiał źródłowy. Proste.
Moim zdaniem casting oraz Oda. Oglądając trailery stwierdziłem, że Inaki robi Luffy'ego świetnie. Sam oglądam One Piece'a od paru miesięcy, ale to z zupełnie innych powodów. A poza tym, jak wspomniałem - Oda. Myślę, że non stop był przy projekcie i niejako nadzorował wszystko, a przynajmniej pilnował istotniejszych wątków. Sapkowski nad Wieśmanem nie miał takiej władzy. Dostał po prostu kasę i zadowolony.
W mandze luffy jest bardzo podobny
Nie udało!
zadne anime nie jest cudem tylko pokazuje ze japoncy sa oderwani od reszty swiata
Typowe pokazuj a nie odpowiadaj.
Jak dla mnie to się nie udało
przeciez to jest gówno XDDD
Ja się zakochałem ❤