Hej ludzie, jutro rano wlecą pierwsze wrażenia o Skywalker. Odrodzenie (materiał będzie najpierw dostępny tylko na grupie: facebook.com/groups/1937312829829049/?ref=group_header - taka zachęta, by dołączyć). To wideo z kolei było pisane, nagrywane i montowane jeszcze przed obejrzeniem nowej odsłony, ale montaż zajął mi trochę dłużej niż zakładałem. I tak, są spoilery z The Last Jedi, ale to chyba rozumie się samo przez się.
Pamiętam moje obawy gdy wybrałem sie na pokaz TLJ po rozczarowującym dla mnie wtórnym TFA,ale zostałem na seansie miło zaskoczony bardzo dobrym wg mnie filmem.Tak bardzo chciałem już zobaczyć ep. 9.Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjsciu z kina chciałem się podzielić pozytywną opinią w internecie,gdzie film ten był jechany dosłownie za wszystko.Fajnie że ludzie dają mu jednak szansę i się przekonują po takiej szczegółowej analizie.Dobrze się też przyjrzeć filmowi gdy dostaliśmy całą trylogię w komplecie i zobaczyć jak niektóre wątki zostały rozwinięte.Wg mnie ep. 8 to zdecydowanie najjaśniejszy punkt sequeli
Damn, ta sekcja komenrarzy wygląda lepiej niż jakakolwiek pod dowolnym klipem z sagi skywalkerów gdzie co chwilę hurrdurzenie na sequele w różnych formach np. twierdzenie, że walka w otoczeniu greenscreena z każdej strony jest lepsza niż walka bez niego.
No powiem ci że bardzo mi się spodobał ten film, głównie dla tego że jest inny i świeży, ale po negatywnych ocenach innych też i twojej zastanawiałem się czy może jestem tak prostym człowiekiem, że tylko mi się podoba ten film, mało tego że uważam go za jednego z lepszych w Star Wars. Ale no po czasie jednak odkryłem że wielu z krytykujących to piwniczaki a wielu zmieniło strony bo przetrawiły sobie na spokojnie ten film i podeszły do niego z innej strony, no są też takie co utrzymują swoją opinie że to film który nie jest zły ale no zwyczajnie nie podobał im się. Ja liczyłem na coś nowego i to dostałem. bo inaczej bym się nudził, na 7 części pare razy ziewnąłem.
"Ostatni Jedi jednak jest super"... Jednak?!? ON JEST ZAJEBISTY OD ZAWSZE. Miło że ktoś się tu nawrócił czy raczej zmądrzał ale szkoda że taki wyjadacz jak Łukasz nie dostrzegł geniuszu Johnsona w 2017 roku. I szkoda że potrzebowałeś te katastrofy jakimi są Skywalker Odrodzenie, Madolorian, Ashoka i inne nostalgiczne guana, które niczego innego niż znane gęby co odcinek nie oferują, żeby osiągnąć oświecenie.
W mojej opinii TLJ to film bardzo nierówny. Są w nim wątki które prowadzono bardzo dobrze, świeżo i z pomysłem, ale są też takie które koncertowo spieprzono. Na plus filmowi muszę również zaliczyć to (o czym wspomniał IHBD) że jest to stylistycznie najpiękniejsza cześć sagi i parę scen naprawdę zapiera dech w piersiach.
Ale zaskoczyłeś, akurat ostatnio się zastanawiałem, jakie masz definitywnie zdanie o tym filmie, bo się z czasem zmieniało + znów są dyskusje o filmie przed nowym epizodem, a tu nagle ratujesz noc filmem
Tak jak Rey nauczyła się niezależnego kreowania swojej ścieżki, tak The Last Jedi (i konflikt wokół niego) uczy nas wszystkich, że ostatecznie to nasza własna opinia na temat rzeczy dostarczających nam rozrywki ma znaczenie.
Właśnie dlatego do tej pory obawiałam się ostatniej odsłony nowej trylogi: TLJ poszło w zupełnie innym kierunku, niż zakładali to sobie fani, dlatego kiedy usłyszałam, że ostatnia część będzie już prowadzona bardziej zachowawczo - naprawdę mnie to zasmuciło. Ale spróbuję podejść do niej z tym samym nastawieniem, z jakim podszedłeś do TLJ teraz - bez oczekiwań i na świeżo:D Dziękuję za ten materiał!
Spoko dekonstrukcja i łamanie schematów naprawdę , jak komuś nie pasuje ostatni sezon Gry o Tron pamiętajcie to też było łamanie schematów w scenariuszu. Kiedyś to było... można było wytkać złe sceny i aktorstwo w np Ataku Klonów i wszyscy to akceptowali. A obecnie jak doczepię się sceny pocałunku Finna i Rose , latającej Lei , masy zapychaczy , szybkiej śmierci Snoke o którym nie wiem nic , wątku pani Admirał i wielu wielu podobnych scen to już znaczy że nie doceniam tej próby przełamania schematu i nie znam się na kinie
Od początku byłam zachwycona TLJ, jakie było moje zdziwienie po seansie gdy zaczęłam czytać opinie w internecie jak wiele osób miało diametralnie inny odbiór filmu. Szkoda mi niedocenionego Riana Johnsona, bo uważam, że najlepiej uchwycił klimat SW , przedstawił świeże pomysły, oglądając film nawet nie myślałam w kategoriach, że to co zrobił jest w jakiś sposób kontrowersyjne czy odważne, tylko właśnie oryginalne, ale mega wpisane w ducha SW. Podoba mi się głębsze podejście do bohaterów, bardzo dobre dialogi, niepowierzchowne gadki szmatki jak w TFA. To co zrobił z Lukiem uważam za genialne (bardzo czekałam na taki rozwój jego postaci), najlepsze, magiczne wprost sceny rozgrzewające serce to dla mnie dialog Luke'a z Yodą i walka ramię w ramię Rey z Kylo. Oczywiście nie jest to idealny film (zwłaszcza sekwencja na Canto Bight), ale sprawia mi niesamowitą radochę za każdym razem jak go oglądam. Cieszę się, że też go doceniłeś :)
Tak jak mówił - ten film był odwróceniem oczekiwań fanów i na tym się wielu przejechało, ja podszedłem bez oczekiwań i bawiłem się dobrze, mimo feministycznej propagandy wkładanej łopatami do głowy :P
Finn jako tako jest TCHÓRZEM, bał się w Force Awakens w scenie z Mazz Kanatą, bał się w Last Jedi w scenie z kapsułą... Ale pod wpływem przygody z Rose zmężniał i był gotów poświęcić się w ataku na działo. Brawo Finn
Fajny materiał, spróbuję znów oglądnąć, naprawdę chciałbym się przekonać do tego filmu, ale jest jedna rzecz która mi realnie przeszkadza - humor i jego przesyt, który skutecznie psuje baśniowość sagi, a wiele rzeczy traci wydźwięk oraz powagę i skutecznie stoi na drodze przejmowaniu się losami bohaterów Taki Solo(moje top 5 filmów SW wgl) był kinem przygodowym, które miało miejsce na humor ale jednak traktował się poważnie, co sprawiało że mogłem się w niego zaangażować
Wszystkie SW miały przecież w sobie sporo humoru, nie widziałem w TLJ go jakoś specjalnie więcej niż poprzendio [RotJ z Ewokami i TPM z wiadomo kim to wogóle przodują w tym zakresie]. Tak tylko przypomnę że ESB miało w sobie Yodę, który niezłe Muppet Show odwalał i pierdołowatego C-3PO, który panoszył się na potęgę. Wogóle cały pościg za Falconem miał sporo humoru z Hanem w roli głównej [a to trzeba przykozaczyć Lei, a to zbić konsoletę bo napęd znowu wysiadł, a to skrzynka z narzędziami spadnie mu na głowę...].
@@ciasteczkoimbirowe1160 Jasne, nie mówię że wgl nie powinno go być, - problem jest imo w sposobie jego użycia, np. zrobienie z Hux'a postaci do pośmiania, co totalnie psuje jakiekolwiek wrażenie "poważności" First Order czy scena z Lukiem, kiedy odrzuca za siebie miecz przekazany przez Rey. Najłatwiej mi przyrównać ten problem do serii Piraci z Karaibów - 3 pierwsze miały humor, całkiem sporo humoru, ale nie był on wrzucany wszędzie dla zasady, czy też w momentach gdzie widz powinien się przejąć jakąś kluczową sceną, z kolei piąta część to same śMiEsZnE sCeNy, właściwie kompilacja gagów, co kompletnie pozbawiło mnie zaangażowania (inna sprawa że film kiepski w ogóle XD). Star Warsy nie muszą być drętwe, ale jak dla mnie tu przesadzono (TFA miało ten aspekt w porządku zbalansowany), od głównej sagi oczekuję takiej baśniowej właśnie, czasem nadmiernej pompatyczności w tych momentach które tego wymagają, TLJ wiele z takich momentów zaprzepaszcza.
@@noprayer4simon fakt, z First Order i kreskówkowym Huxem się zgodzę [ja wiem, że Hux to łajza oportunistyczna, ale tu trochę przegięli], ale rzucenie miecza za plecy przez Luke'a jak dla mnie było cudowne. W kilka sekund od razu pokazuje ci kierunke, w jaki poszła ta postać względem tego kim była wcześniej [podobnie jak pogardliwe określenie "laser sword"]
Ciasteczko Imbirowe sam fakt odrzucenia też mi się widzi, ale forma tej sceny była zbyt dla mnie humorystyczna, to jest wlasnie tego typu duży moment filmu gdzie wolę powagę / może teraz się trochę czepiam i ta scena nie miala takiego lekkego wydzwieku, musze znów obejrzeć / niemniej sam wątek Luke’a akurat od pierwszego seansu mi się mega podobał i w całym filmie bardzo na plus jest dla mnie, bo granie z oczekiwaniami i robienie inaczej postaci/kierunku fabuły samo w sobie jest na plus w tym filmie, tylko mi nie pasuje to co powyżej pisałem
Akurat przed chwilą skończyłam oglądać the last jedi, tak dla przypomnienia przed jutrzejszym sensem kolejnej części. Bardzo lubię VIII za tę nietuzinkowość, łamanie schematów i oczekiwań widza, rozwinięcie postaci Luke'a i Lei, więź Kylo i Rey, nawiązania do przeszłych wydarzeń, podkreślenie istoty mocy i jej działania we wszechświecie. Wiadomo, film ma swoje głupotki, ale wciąż niezwykle go cenię i chętnie do niego wracam. Faktycznie coś jest w tym, że zyskuje on na wartości po kolejnych seansach. Trzymam kciuki aby Abramsowe tros nie zabiło całkiem tej unikalności jaką dał nam Rian Johnson w swojej części trylogii sequeli.
Kurcze, chciałbym polubić ten film, naprawdę chciałbym. Wyszedłem z kina rozczarowany ale to nadal był poziom takie 6/10 z zastrzeżeniami. Niestety z każdym kolejnym seansem ten film w moich oczach tracił i wątpię żeby ten trend się odwrócił. Nie jest to absolutnie niechęć do Riana Johnsona bo Knives Out jest fantastyczne i to mój ulubiony film w tym roku. Wątek Luka jest doskonały, zgoda ale to zdecydowanie za mało żeby w kontekście całości ocenić Last Jedi pozytywnie. Tak samo to, że prawdopodobnie jest to najładniejszy film tej marki. Co jednak mamy poza tym? Tragicznego Finna, tragiczną Rose i jej tragiczne przemówienie, okropny wątek kasyna, okropną Holdo która na stanowisku dowódcy nie powinna trwać nawet minuty bo każdy rozsądny dowódca widząc co się dzieje z Poe i jak ważna jest ta osoba dla ruchu oporu po prostu wprowadziłaby go w temat i cały ten wątek po prostu nie miałby miejsca (musiał mieć bo tak było w scenariuszu, nijak to nie wynika z filmu). Cała ta ucieczka też wygląda jak zapchajdziura napisana tylko po to, żeby Finn miał czas na swojego questa. Dobrze, że statki kosmiczne nie mają większych zbiorników paliwa bo pewnie by jeszcze przez pół TROS uciekali ;) Odstrzelili Snoka jednocześnie robiąc z Kylo i Huxa element komiczny co pozbawiło jakiejkolwiek stawki finał tego filmu a co gorsza pozbawiło tej stawki kolejną część (tu wjeżdża reanimacja Imperatora, która moim zdaniem na etapie TFA w ogóle nie była planowana). Hux jest memem a Kylo wystarczy pomachać przed oczami zdjęciem Sokoła Millenium żeby pozbawić go jakiejkolwiek powagi a tym samym wykluczyć go jako element zagrożenia. To tylko pierwsze z brzegu problemy, jest tego więcej ale nie ma sensu robić szczegółowej wiwisekcji. Z jednej strony mi strasznie smutno bo wiązałem z tym filmem ogromne nadzieje, był potencjał na coś wielkiego i nie wyszło a z drugiej strony gdyby nie to jak źle to wyszło to pewnie Rian nadal siedziałby w Lucasfilmie i nie zrobiłby "Na Noże". Także win-win ;)
15:03 Do tego momentu zgadzałem się w większości z tym co powiedziałeś w tym filmie, ale tu muszę zaprotestować. Ta scena była OKROPNA! Choreografia była zła i np. na początku widać jak jeden ze strażników musiał celowo spudłować w samym środku kadru, bo trafił by Rey w głowę. Scena skacze bez ładu między Kylo i Rey bez większego zastanowienia i bez większego sensu, a sami bohaterowie zupełnie nie umieją walczyć, zarówno w kontekście jarzeniówek jak i prawdziwej szermierki. Bardzo dobrą analizę tej jednej sceny zrobił Shadiversity czyli ktoś kto na prawdę zna się zarówno na walce historycznej jak i na tej z Gwiezdnych Wojen. Omówił to o wiele lepiej niż ja byłbym w stanie.
To bez znaczenia, grunt że wygląda to dobrze, a co najważniejsze służy historii. Takie robienie stopklatek i szukanie błędów mija się z celem i pokazuje tylko jakimi bzdetami zawracają sobie głowę ludzie zmiast się skupiać na istotniejszych rzeczach, np. tym co dany pojedynek wnosi, jaki ma ładunek emocjonalny, etc.
@@lstelmach89 Moim zdaniem nie wygląda dobrze- ani trochę- ale rozumiem o co chodzi. Moim zdaniem jednak ta scena nie dostarcza takiego ładunku emocjonalnego bo Rey i co gorsza Kylo Ren(ktoś kto teoretycznie przechodził rygorystyczny trening i powinien znać się na walce) robią tak durne i bezsensowne rzeczy, że oczy mnie bolą od patrzenia. Trudno mi jest traktować jakąś scenę walki poważnie gdy dwulatek był by w stanie zabić głównych bohaterów 5 razy w jej ciągu.
@@yuzuruhanyu5806 Nie chodzi mi o 100% realizm ani o religijne trzymanie się zasad prawdziwej szermierki, itd. Chodzi mi o to, że technicznie i logicznie ta scena leży, kwiczy i kona w konwulsjach... To jest NAJGORSZY pojedynek na miecze świetlne w całej sadze. Scena niesie za sobą potężny ładunek emocjonalny i stanowi ważny punkt w relacji Kylo i Rey, ale wykonanie i choreografia to padaczka.
@@lstelmach89 "Takie robienie stopklatek i szukanie błędów mija się z celem i pokazuje tylko jakimi bzdetami zawracają sobie głowę ludzie zmiast się skupiać na istotniejszych rzeczach, " Moje subiektywne wartości są ważniejsze niż twoje subiektywne wartości okej dzięki już prawie zmarnowałem 20 minut mojego życia na oglądanie wypocin.
Łukasz, dobrze się składa - wczoraj też odświeżałem sobie Last Jedi i wypadł dużo lepiej, niż za pierwszym razem w kinie. Może "pokochałem", to za duże słowo, ale polubiłem. Wątki Kylo i Rey - złoto. Tylko to kasyno... ;)
Łukasz Stelmach z Rigczem, polać mu jakieś kraftowe piwko, najlepiej te od Rocketa! Na TLJ byłem w kinie 7 razy, przynajmniej drugie tyle oglądałem na BR i smuciło mnie niezmiernie ciągłe szkalowanie tego filmu w internecie. Ma swoje słabsze momenty i glupotki jak każdy film z sagi, ale najważniejsze wątki poprowadził genialnie, wyglądał obłędnie i był konstruktywną dekonstrukcją Star Wars, na co czekałem po wtórnym, choć solidnym TFA. Cieszy mnie, że Łukasz dołącza do team Radek i tak jak Pan Kylo powiedział: let the past die, kill it if you had to. Tylko ten Oskar Pan Maruda Niszczyciel Dobrej Zabawy i Pogromca Uśmiechu Dzieci powinien zrobić spokojny rewatch i otworzyć oczy, bo głuchy jest na prawdę i właśnie😉
Jeśli jest coś za co bardzo lubię Last Jedi to to że Pokazali nie Luka Skywalkera LEGENDĘ GALAKTYKI która na pewno URATUJE JĄ PONOWNIE.... a po prostu Luka... Człowieka a nie bohatera bez wad.
Z TLJ jest tak, że im dłużej się ten film analizuje, tym bardziej się podoba. Z TFA z kolei jest na odwrót. Generalnie ep. VIII od początku mi się podobał, z podobnych powodów co wymieniłeś, ale nie zgadzam się z dwiema rzeczami: - walka z "krewetkami" najlepszą walką w SW? Hell no! Nie wiem czy pojedynek z Powrotu Jedi jest do przebicia. Jest idealnie wyważony, dosłownie każdy cios widać i ma swoją wagę, a wszystkiemu towarzyszą ogromne emocje i muzyka od której ma się ciary. No i walka z ep. V - gdzie idealnie widać wyważenie walki, kiedy to Vader wręcz bawi się z Lukiem, żeby potem dać mu srogą lekcję. Dla mnie walka z krewetkami z TLJ to po prostu kolejna scena akcji, no ale gusta są różne. - charakter Rey. Że to postać, która szuka przynależności i w końcu znajduje pewność siebie, zgoda. Ale nie podoba mi się jej krystaliczność. Rey jest postacią dobrotliwą aż do porzygu. Praktycznie nie popełnia błędów. Brakuje mi jakiegoś mocnego fakapu z jej strony, który potem będzie musiała naprawić, wpędzić się w poczucie winy. A nawet jak "skoczyła w ciemność" na Ahch-To to i tak to sprawiło, że "zrozumiała kim jest", a nie pociągnęło jakieś konsekwencje. Pardon, jej jedyny błąd to wypuszczenie Ratharów w TFA, ale to trochę poboczny wątek. Inna kwestia, że może to wynikać z tego, że różne pokolenia potrzebują różnych bohaterów. A to już temat na esej, a nie komentarz na RUclips. Niemniej, materiał to miłe zaskoczenie, bo nie sądziłem, że zmienisz swoją negatywną opinię o TLJ. PS A i jeszcze jedno. IMO Rian Johnson naprawił Poe Damerona. W TFA był przekokszony, tutaj ta postać jest bardziej "ludzka". PS 2 A do do oczekiwań - ja szedłem z oczekiwaniami, "żeby to nie był remake Vtki jak TFA było remakiem IVki" i może dlatego mi się podobał od razu ;)
Nadal nie znoszę The Last Jedi. Uważam, że epizod 9 to strzał z liścia dla Johnsona i jego historii ale łapka w górę za bardzo duży poziom obiektywizmu i materiał niepodszyty niepotrzebnymi emocjami. Pozdrawiam.
Last Jedi ma to do siebie że jest lepszy przy każdym kolejnym seansie. Po wyjściu z kina, nie umiałem określić czy film mi się podobał czy nie, dopiero oglądając go drugi raz doceniłem i stwierdziłem że film jest świetny.
Z początku drażnił mnie kierunek postaci Luka, dopóki nie uświadomiłem sobie jak bardzo wyidealizowany był jego obraz wcześniej. Po dłuższym zastanowieniu też doszedłem do wniosku że rozwój głównych bohaterów był na prawdę ciekawy i głęboki. Miałem za to problem z niektórymi pobocznymi aspektami, jak np. w Przebudzeniu mocy ukazano Snoka jako tajemniczą, mroczną postać o której mało wiadomo, co mocno działało na wyobraźnię i dawało pole do analiz, po czym w TLJ ukazał się przemądrzały dziadek który zginął na jednego strzała.
Brawo łukasz, nareszcie zrozumiałeś! Ja od razu podszedłem do tego i poprzedniego filmu bez oczekiwań i bawiłem się dobrze, a może nawet bardzo dobrze. Ludzie chyba nie rozumieją, że star wars zawsze było dziecinną prostą rozrywką, baśnią filmową, a nie SF z prawdziwego zdarzenia. Dzięki za fajny materiał i pozdrawiam.
Genialny materiał! Dogłębne i prawdziwe spojrzenie na ten film. Bez bullshitu i do rzeczy. Świetne i ciekawe omówienie tych właśnie wątków, które sprawiają, że film jest naprawdę inny a tego trzeba było temu zastanemu universum jakim są Gwiezdne Wojny. Chociaż wątpię by w przyszłości spełniło się moje marzenie zobaczenia czegoś z okresu starej republiki na ekranie kina to i tak jestem zaintrygowany co po epizodzie IX. Stajesz się jednym z moim ulubionych RUclipsrów, a na pewno jesteś najlepszy z polskiego youtuba.
Trochę Ci to zajęło, ale zgadzam się w 100% :) jak dla mnie w momencie jak wyjechało żelazko to był jasny sygnał, że ok, to pobawmy się konwencją. Czekam na Odrodzonko z niecierpliwością!!! :)
Bardzo ucieszył mnie ten film, ubrałeś w słowa to co czułem odnośnie TLJ a nie potrafiłem tego uargumentować w rozmowie z osobami krytykującymi go za wszystko
Nie jestem jakimś super fanem Star Wars ale lubię to uniwersum. Uważam The Last Jedi za mój ulubiony film z SW zaraz obok Rogue 1 i Nowej Nadziei który został zniszczony przez ultrafanów tylko dla tego że ich "SUPER TEORIE DOTYCZĄCE SNOKEA"... się nie sprawdziły. A TLJ znowu nadał mistycyzmu mocy. Ta scena z chłopcem z końcówki świetnie opisuje czym powinno być Star Wars dla mnie (chociaż mam teorie że Snoke zginął tylko cieleśnie a jego duch nadal wpływa na Kylo i kontroluje go jak marionetką, w końcu jest podobno bardzo potężny) Fajnie że Rian Johnson dostanie własną trylogie BADASS LUKE FOREVER ;)
Świetna recenzja - nie dało się tego powiedzieć lepiej. Wydaje mi się, że ten film jest taki a nie inny z dwóch powodów - uderza w "świętości" i nie ma żadnego większego upływu czasu pomiędzy 7, a 8mą częścią, przez co ciężko jest nam uwierzyć w super zdolną Rey.
Mnie akurat właśnie bardzo podobało się to odejście od powszechnie panującego schematu gwiezdnowojennego. Te motywy dekonstrukcji fabularnej: bohaterowie lecą gdzieś, by załatwić coś, co ma pomóc ich rebelianckiej społeczności? Sprawmy, aby tylko pogorszyli sprawę! Epicka walka między głównym dobrym i głównym złym? Sprawmy, by tak naprawdę nie wnosiła nic! Wielki Mistrz Jedi? Sprawmy, aby był zgorzkniały, rozczarowany i pierwsze, co zrobi, kiedy dostanie swój miecz świetlny, to wywali go w kosmos. Dużo tu zabaw schematami fabularnym Star Warsów i odwracaniem ich do góry nogami. Jako osoba, która spędziła lata na wgryzaniu się w EU, bardzo to szanuję, chociaż wiadomo, że skostniali fani GW już mniej. Z drugiej strony w EU znajdowały się już takie absurdalne rzeczy, że krytyka The Last Jedi przy akceptacji tamtych motywów powinna tylko dziwić. Ale bardzo szkoda, że nie przywrócili Kyle'a Katarna :(
Pamiętam, że już po pierwszym obejrzeniu Star Wars 8 seans bardzo mi się spodobał. Nie do końca potrafiłam zrozumieć dlaczego ludzie tak znienawidzili ten film, ponieważ od razu dostrzegłam w nim to co Ty teraz. Cieszę się, że są jednak osoby, które postrzegają go tak samo jak ja i mam nadzieję, że z czasem wszyscy będą.☺️ Pozdrawiam 👍
Ciekawe podejście do sprawy jeśli chodzi o Luka, Kylo i Rey. Bardzo bym chciała wierzyć, że Rey rzeczywiście podjęła świadomą decyzję o tym, że stanowi sama o sobie, a nie definiują ją inni jak ruch oporu czy Kylo. Jednocześnie mam trochę wątpliwość czy tak rzeczywiście jest, ja czytam to tak, że Rey została przy "tych dobrych" i cały czas podąża trochę za nimi. Dopiero po zobaczeniu jak ją kreują w RoS będę mogła stwierdzić jak to z nią jest. Chciałabym, by okazała się kimś więcej niż harcereczką i rzeczywiście zmieniła trochę to jaką funkcję mają Jedi w Galaktyce. Zmieniła to razem z Kylo, bo jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta dwójka w ostatniej części.
Co do Finna, to ja jego drogę w tych filmach widziałem tak: Finn chce uciec przed First Order->Finn chce walczyć za przyjaciółkę (po to w TLJ ucieka, żeby odciągnąć Rey od niebezpieczeństwa)->Finn jest w stanie oddać życie za ideę i za Galaktykę
Ale świetny materiał! Kompletny i przede wszystkim podkreśla jak ważne są emocje i obiektywny odbiór filmów. Fajnie poruszyłeś wątki Kylo i Rey, w dużej części się zgadzam. Mi po wyjściu z kina film się bardzo podobał, był pierwszym z uniwersum na jakim byłam w kinie. Z upływem czasu jednak uwypukliły się negatywne opinie i zauważyłam 'głupotki' fabularne (m. in. bezsensowne zachowanie Rose sprzeczne z tym co sama powiedziała, bo przecież Finn ratował najbliższych, kapitan Holdo, która mogła po prostu wyjaśnić plan) ale film wciąż uważałam za dobry. Po tej recenzji trochę polepszyła mi się opinia o nim, gdy zauważyłam wartość pewnych rzeczy dla rozwinięcia postaci. Myślę że jeszcze wrócę, bo film jest też olśniewający wizualnie. Ani to arcydzieło, ani gniot, chociaż niewątpliwie jest lepsze niż gorsze. Myślę, że fakt iż Ostatni Jedi jest tak analizowany i wzbudził tyle głosów (czy to negatywnych i pozytywnych) jest pewną wartością dla filmu. To działo oryginalne, mniej odtwórcze, a Rian Johnson ma wielki talent (co udowadnił w 'Na noże') Pozdrowionka
W tym roku gdzieś pod koniec lipca po zakupie tego filmu na Blu Ray miałem bardzo podobne odczucia do twoich. Przez wizualia mogę ten film oglądać bez końca, a i docenilem naprawdę prosty z pozoru pomysł na wątek Resistance i First Order i wszystko co się dzieje wokół tego jest znakomite
Miałem dokładnie taką samą sytuację - po premierowym seansie TLJ miałem bardzo złą opinię o tym filmie, ale po ponownym zobaczeniu go miesiąc temu stwierdzam że to bardzo dobry film. Wydaje mi się, że gdyby Disney dał do zrobienia całą trylogię Johnsonowi to ta trylogia mogłaby bronić się samym pomysłem na siebie, a nie puszczaniem cały czas oka do fanów. Johnson idzie w oryginalność, a JJ woli bezpieczeństwo i odtwórczość IMO. Taki mezalians spowodował z całej trylogii wyszło takie nie wiadomo co (posiłkuję się recenzjami z TRoS).
Musiałbym mieć życie 5 razy dłuższe aby wracać 2 razy do tych samych filmów. Nie da rady abym dał następną szansę temu filmowi, szkoda czasu na patrzenie na cały wątek fina i rose, a co do reszty to mi już przy seansie te nie które wątki bardzo się podobały jak Luke, Kylo.
Dziękuję Ci bardzo. Przedstawiłeś właśnie wszystkie powody, za które lubiłem The Last Jedi od grudnia 2017. Uważałem (nadal uważam zresztą), że właśnie to odwrócenie oczekiwań zapewniło ciekawsze wątki i historie niż sztampowe oczekiwania fanów pokroju "ojcem Rey jest Qui-Gon Jinn?? :O". Wady tego filmu leżą przede wszystkim w mniejszych i większych lukach scenariuszowych (co pewnie wynikało ze wspomnianych odgórnych przymusów) i tego jak się te wątki komponują w całość uniwersum (nadal trudno mi uwierzyć, że Luke pomimo swoich uzasadnionych obaw posunąłby się az do próby zabicia swojego siostrzenca), za co ten film do dzisiaj ma u mnie spory minus, ale nadal - jest to jeden z moich ulubionych filmów głównej sagi, znacznie ciekawszy od TFA, który wziął te w miarę ok postacie i zrobił z nimi coś innego, wciągającego i intrygującego, czasem głupiego, ale i tak przemyślanego, a to wszystko w przepieknej oprawie wizualnej. Przy okazji, ten materiał uświadomił mi, jak bardzo wbrew pozorom inteligentny jest ten film i jak subtelnie potrafi przekazać rozwój postaci na początkowo niewidocznym poziomie. Gratuluję ciekawej i dogłębnie przeprowadzonej analizy. Ten materiał to złoto
Wychodzę z założenia, że nie sposób określić czy fikcyjna postać by coś zrobiła albo czegoś nie zrobiła - w końcu ludzie tez często dokonują niespodziewanych wyborów. Istotne jest to co dana decyzja postaci nam mówi, czy ma znaczenie w historii, rozwija postać, etc.
@@lstelmach89 Nie mamy pojęcia co skłoniło Luke'a do zaatakowania swojego własnego ucznia i siostrzeńca podczas snu, gdy zobaczył że tenże ma "jakieś tam ciągoty do ciemnej strony". Tenże sam Luke dekady wcześniej nie zabił Dartha Vadera, drugiego największego zbrodniarza galaktyki, tylko dlatego, że widział w nim odrobinę dobra oraz był jego ojcem. Nie mamy pojęcia co skłoniło go do takiej decyzji - ale w tym leży właśnie problem. Kino nauczyło nas, że rozwój bohaterów jest na wizji. Nikt raczej nie wyobraża sobie by w dajmy na to piątej części gwiezdnych wojen Han Solo był oficerem w Imperialnej Flocie, a księżniczka Leia żoną Jabby Hutta. Kontynuację rozpoczyna się w tym samym miejscu gdzie skończyli bohaterowie. Inaczej historia jest niespójna i nie daje satysfakcji widzowi. Byłoby dużo lepiej gdyby Disney rozpoczął własną historię z bohaterami którzy przeżywali własną historię, a tak mamy trylogię, która resetuje bądź zmienia kompletnie historię bohaterów, których znamy, WSZYSTKO ROBIĄC POZA KADREM!
@@rafalpalma Lol, nie, wcale nie trzeba kontynuować historii zaraz po zakończeniu poprzedniej, co to w ogóle za bzdury? Obejrzyj sobie może np. Watchmen od HBO, żeby zobaczyć ją wiele wnosi taki zabieg i jak wiele może powiedzieć o świecie przedstawionym, bohaterach, etc.
@@lstelmach89 Przepraszam, źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że w sequelu metaforycznie bohaterowie powinni być w tym samym miejscu. To jest powinni być w tym samym stadium ich drogi. (przykład na końcu 3. części Anakin jest Darthem Vaderem, na początku części 4. dalej nim jest, Han Solo współpracuje z rebelią na końcu 4. części, na początku części 5. widzimy go dalej z nimi). Nie oglądałem jeszcze Watchmen ale są na mojej liście do nadrobienia, może tam ten zabieg narracyjny jest zrobiony lepiej. Bo jakby na to nie spojrzeć, przemiana Luke'a jest tak radykalna, że jedynym wytłumaczeniem jakie się nasuwa to to, że oszalał. Bo jak mówiłeś ludzie podejmują czasem nieracjonalne decyzje, jednak zazwyczaj znamy ich przyczyny. (przykład Peter Quill w Wojnie bez Granic). Wiemy co spowodowało, że Luke uciekł na wyspę, ale nie wiemy co doprowadziło do tego, że porzucił wszystkie cechy z jakimi go znaliśmy by odwiedzić swojego siostrzeńca w nocy z wyciągniętym mieczem. (BTW. Opcja z szaleństwem , rozwiązałaby też problem czemu Luke stworzył mapę skarbów do swojej kryjówki, kiedy nie chciał być znaleziony).
@@rafalpalma Przecież wiemy co go do tego skłoniło, mówi o tym w filmie 🙄 I narawde nie musimy widzieć postaci w tym samym miejscu, jeśli jest w innym, to staje się ważne odkrycie co się stalo i tak samo jest w The Last Jedi.
Kiedy i we mnie emocje opadły to moge powiedzieć, że Luke z Last Jedi jest dla mnie jedną z najbardziej realnych kreatur ze świata SW. Realnych pod tym względem że ma swój dramatyzm. On jest dla mnie mega prawdziwy, pokusiłbym się że jest wprost Oscarowy. ROS okazał się żartem a JJ niezależnie od tego czy finalny efekt był jego czy nie, przypiął sobie plakietke człowieka tworzącego dla mas. Za to Rian urósł w moich oczach niesamowicie. Czasami zdarza mi się pomyśleć nad Last Jedi pomijając te wszystkie złe aspekty jak słabość niektórych postaci. TFA i ROS to w mojej pamięci, migawka głupich obrazków.
Super opinia, zgadzam się, rozwój psychologiczny postaci to super zarysowany wątek, zarówno chemia między bohaterami i to jak na siebie wpływają wypada świetnie, wątek Luke'a był mega, było to zarysowane świetnie, co do wątku, Rey i Kylo również się zgadzam. Świetny filmik
Jeśli chodzi o Leię w kosmosie - myślę, że to taki hołd w jej stronę. Wola życia Lei=wola życia Carrie, która nagle odeszła, a wcześniej w szpitalu walczyła o powrót do zdrowia. Po obejrzeniu filmu byłem jednym z tych, którym podobał się sposób rozwiązania wątku Luke'a. Ciekawe co przyniesie Rise of Skywalker 😎
Kiedy walczyła o powrót do zdrowia? Z autopsji wyszło że zażyła kokainę z domieszką 2 innych narkotyków, wsiadła na samolot i tam dostała zawału jak ją dowieźli do szpitala to już było po ptokach bo akcja serca była zatrzymana zbyt długo.
Ja osobiście uwielbiam Last Jedi jako parodie gatunku space opera, zwłaszcza że oglądałem to krótko po przeczytaniu książek z serii Honorverse. A duet Kylo i Hux to genialna para komediowa.
Ja niegdy nie byłem fanem Gwiezdnych Wojen. Jakieś tam filmy które ludzie kochają wiec zobacze bo wypada. Na Przebudzenie mocy poszedłem bo ciekawiło mnie jak Myszka Miki pobawi się tą marką. Zawiedziony nie bedę bo nigdy tej serii nie lubiłem za bardzo, wiec mogę byc tylko zadowolony.I byłem, a Kylo to skarb jaki dał nam Disney. To dla niego poszedłem na TLJ który został moim ulubionym filmem Star Wars. Dlatego trochę mnie serduszko bolało jak po nim jechaliście w swoich filmach. Nie miałem żadnych oczekiwań względem tego co się ma stać wieć nie mogło mnie to rozczarować.
The Last Jedi mogłoby być naprawdę świetnym filmem gdyby nie parę rzeczy. A dokładniej rzecz ujmując: - wątek "sidequest", który jest totalnie bezsensu by szukać jakiegoś hakera kiedy cała rebelia umiera. Tutaj już lepiej by było gdyby polecieli po konkretne wsparcie sojuszników. Gdzie mogliby doznać dość przykrej porażki np. większość rzekomych sojuszników odmówiła pomocy zwłaszcza widząc, że The First Order nie traci na sile. Poza tym to całe namierzanie rebelii przez First Order było by bardziej sensowne gdyby wśród rebeliantów był "kret" i żeby to była jakaś niekonkretna i nieoczywista postać/osoba. - Rose i jej idiotyczne ratowanie Fina. Gdyby zamiast tej misji w kasynie dać coś innego i na końcu w duchu swojej siostry też by się poświęciła dla rebelii to byłoby lepiej. Bo tak wyszła na egoistycznego lunatyka, który widzi świat na swój ideologiczny sposób. To są moje najważniejsze punkty, które wymagałyby poprawy. Reszta mi zupełnie nie przeszkadza (no może z wyjątkiem latającej Leii w kosmosie - nadal ta scena mi nie gra acz można podciągnąć pod "cud mocy"). Można by też niektóre momenty zamienić kolejnością by sytuacja pościgu nie traciła napięcia.
Ja miałem podobnie, im dalej, tym bardziej film do mnie zaczął trafiać. Wątek Luke'a gra mi świetnie, ale wciąż troszkę gryzie się z tym, co pamiętam z OT. W sensie, jak to odsunę na bok, to zostaje naprawdę świetny arc w samym Ep8, lecz ciągle nie leży mi nieco to że Luke wyciągnął miecz na Kylo. Niejako powracając do tego, co pokonał w Ep6. No nie wiem, to trochę jakby Spider-Man lata po śmierci wujka Bena zaczął używać mocy dla pieniędzy, albo gdyby Kapitan Ameryka po drugiej części swojej trylogii znowu był super ufny względem rządu. Luke dla mnie to nie był nigdy ten papież Jedi, który by First Order zabił jednym palcem. To co lubiłem w tej postaci to właśnie to, że był generalnie miłym gościem, zwyklakiem wychowanym na zadupiu, który - tak jak mówisz - pokonał Imperium właśnie godząc się z ojcem. Temu trochę szkoda że życie go złamało zanim spotkał Rey, bo zobaczenie takiego "pure" Luke'a w roli Mistrza byłoby super interesujące. To nie byłby enigmatyczny Obi-Wan, czy Yoda, którego nauki Luke powoli pojmował. No Luke byłby tym, który pochyliłby się nad Rey, zrozumiał, powiedział że on też przez takie coś przechodził, byłby bardziej cierpliwy. I właśnie taki Luke moim zdaniem, nie wziąłby miecza w łapę przez bardzo silne myśli. On poszedłby porozmawiać. Jak wujek z siostrzeńcem. Bo podobnie jak w tej hipotetycznej sytuacji z Rey - on też to przechodził.
Jakby Spider-Man raz w życiu popełnił błąd, podjął zła decyzję i użył swoich mocy by zdobyć pieniądze, a potem nie mógł uciszyć wyrzutów sumienia i próbował to rozpracować to imo byłby to doskonały materiał na historię.
Ok, przekonałeś mnie, obejrzę jeszcze raz, aby zweryfikować ocenę - faktycznie ma się na to ochotę po wyśmienitym Na noże. Acz coś czuję, że wątek Finna jest tak słaby, jak zapamiętałam;p Choć trzeba przyznać, że do tej pory pamiętam, że w The Last Jedi Poe, Rey, Finn przeszli jakąś drogę, coś się w nich zmieniło, coś zrozumieli. A potem trzeba było to anulować;p
Dlatego do kina na The Last Jedi szedłem bez jakichś większych założeń fabularnych czy oczekiwań. Sam snułem wiele teorii nt czy pochodzenia Rey, Snoke'a, czy innych postaci, ale zostawiłem je w domu, bo nie chciałem sobie psuć seansu. i się generalnie nie zawiodłem, bo film był inny od poprzednich 7 części. Nie raził aż tak szablonem jak TFA. Jedyny wątek, który wg mnie został kompletnie zmarnowany, to Finn i jego przemiana ze szturmowca w członka ruchu oporu
Jedynym moim zarzutem do TLJ (teraz i wtedy), było to, że Resistance nie mają na paliwo, ale bez mrugnięcia okiem wydają kasę na balowe suknie dla generałów. Stroje Lei i Holdo są śliczne, ale wybijają z wojennego klimatu.
Gratuluję. Za takie materiały lubię Was wszystkich słuchać, nawet jeśli się nie zgadzam. Choć tu się zgadzam. Moim zdaniem to spokojnie pierwsza trójka, choć zamiast Nowej nadzei preferuję Rouge One.
1. Ale ty jesteś podobny do istelmacha i tego z napisów końcowych :o jesteście rodziną? 2. Łukasz jak zawsze z RIGCZem 3. Całkowicie zgadzam się z twoją śmiałą tezą
Trochę moich przemyśleń o Last Jedi i w sumie ostatniej trylogii star wars. Jestem osobą, która w sumie wyżej ceni prequele niż Nową Nadzieję i nie znosi animatronki. Nie jestem też wielkim fanem Gwiezdnych Wojen. Nie przeszkadza mi ani Rey, choć przy jej wychowaniu powinna raczej stać się Jedi-Aryą niż . Warto zobaczyć kim była Rin W „Z mgły zrodzonym” Sandersona by zrozumieć jak słabo to wyglądało. Nie przeszkadzał mi cyniczny Luke, choć mistrz, który odmawia nauczania następców bo stracił wiarę w sens nauki, ale w końcu go odzyskuje jest nieco wyświechtany. Tu po prostu udał się jako tako. Sceny w kasynie nawet mi nie przeszkadzały, bo były nawet fajne. Jednak tym, co najbardziej mnie zniesmaczyło był wątek Kylo. Na początku przy „Przebudzeniu Mocy” miałem nadzieję, że to tylko fajna zmyłka i prawdziwym uczniem Snoka okaże się postać grana przez Gwendolyn, która potem załatwi Kylo odgryzając mu głowę. Ale nie. Kylo od początku był postacią tak groteskową, że aż komiczną, i serio trudno było pojąć, że ktokolwiek w tym i poprzednim filmie traktował go poważnie. Tu jednak posunięto się o wiele dalej. Kazano nam mu współczuć. Próba wymuszenia współczucia i zrozumienia dla postaci, która była zbrodniarzem wojennym, wystarczy przypomnieć wymordowaną bez powodu wioskę z początku, który pomógł w uśmierceniu trylionów istnień jest niesmaczne. Usprawiedliwianie kogoś bo jego rodzice się rozwiedli a mistrz chciał zabić za konszachty z Sithami wywołuje u mnie dyskomfort. Hitler, Stalin i wielu innych zbrodniarzy miało znacznie trudniejsze dzieciństwo, ale czy to ich usprawiedliwia? A najzabawniejsze, że w całych dwóch filmach nie dokonał ani jednego nie egoistycznego uczynku. Serio, to ma być ktoś komu mamy współczuć?
@@lstelmach89 Ale cały wątek Kylo-Rey był tak przedstawiony, jakby twórcy mówili "Widzicie jaki on biedny, trzeba współczuć mu". Strasznie czułem, jakby chciano zrobić kolejnego Snypsa/Lokiego aby było o kim pisać fanfiki. Nawet "przemiana" Kylo wyglądała dziwnie, bo tu wokół giną ludzie, ważą się losy galaktyki, a on dąsa się, że Snoke go nie szanuje. Dobrze widać traktowanie podobnych wątków w obu Awatarach, jak było to lepiej poprowadzone.
No nie, to jest tylko Twoja (nad)interpretacja, framing Kylo to głównie pokazanie go jako zagubionego nastolatka, ktory został zmanipulowany, a nie kogoś komu mielibyśmy współczuć.
@@lstelmach89 "pokazanie go jako zagubionego nastolatka" czyli kogoś, komu trzeba współczuć. Przy czym mamy tu osobę, która powinna być dojrzalsza emocjonalnie, a która jest przy okazji zbrodniarzem mordującym ludzi. W sumie to mamy tu raczej do czynienia z narcyzem, który właściwie nie ma sumienia. Choć może też przemawia przeze mnie głęboka niechęć do nastolatków.
Dla mnie „Ostatni Jedi” to jeden z najlepszych filmów z serii Star Wars. Cieszę się, że zmieniłeś zdanie. Gdybyś jeszcze polubił prequele to byśmy się zgadzali w 100 procentach.
@@lstelmach89 No cóż, nie będę szedł na wojnę o te filmy, przecież to jednak tylko rozrywka. Ja powtarzam sobie ostatnio całą sagę łącznie ze spin-offami i przyznam rację krytykom prequeli w jednym. Wyglądają nieraz mocno plastikowo. Twórcy zachłysnęli się techniką i tworzyli scenografię głównie dzięki green screenom, nie wychodząc ze studia, zamiast zdać się bardziej na praktyczne efekty. Niemniej bardzo lubię te „środkową” trylogię ze względu na scenariusz, który zawiera więcej tajemnicy (działający z ukrycia Darth Sidious, poszukiwanie przez Obi-Wana zaginionej planety klonerów), zakulisowych intryg politycznych niż trylogie oryginalna i najnowsza, gdzie podział na dobrych i złych jest jawny i wyraźny. Ktoś powie, że to żadna tajemnica, bo wiemy do czego to prowadzi ze starej trylogii. Jednak to błędne myślenie, podobnie jak u tych co szydzili z bohaterów „Obcego: Przymierze”, że zachowują się nieodpowiedzialnie (a wszak oni nie widzieli filmów o Obcym i nie wiedzieli czego się spodziewać). Tak samo do prequeli staram się podchodzić jakbym nie znał końca historii. Może pewną rolę w mym stosunku do tych filmów odgrywa też mocny sentyment z dzieciństwa; były to jedne pierwszych produkcji trochę „poważniejszych” jakie obejrzałem (wcześniej głównie widziałem jakieś Kubusie Puchatki itp.).
Te filmy mają najgorsze scenariusze w historii pisania scenariuszy. Nie mają żadnego sensu, nie wiadomo co w nich chodzi, postacie robią rzeczy bez ładu i składu, out of character i bez żadnej motywacji, a na dokładkę są jeszcze te żenujące dialogi.
@@lstelmach89 Akurat nie zgadzam się z taką oceną. Jeśli coś było mocną stroną tych filmów to mym zdaniem właśnie scenariusze. Podobał mi się pomysł z Sidiousem samemu wywołującym incognito kryzys w Republice, by jako Palpatine wykreować się na wybawcę i przejąć dyktatorską władzę (sytuacja niczym Chaplin w „Brzdącu”, który kazał dziecku tłuc szyby innym ludziom, by samemu jako szklarz wstawić nowe i zarobić). Przejście Anakina na Ciemną Stronę uważam za wiarygodne, pokazanie niszczącej siły miłości, przez którą posuwa się on do zdrady by uratować żonę jest naprawdę dla mnie ciekawe. Rozmaitość ludów i miejsc przedstawionych jest wielkim plusem; weźmy chociażby „Mroczne widmo”, gdzie w krótkim czasie widzimy cywilizowany lud z Naboo mieszkający w pałacach, żyjącą pod wodą społeczność przywodzącą na myśl jakieś pierwotne plemię, siermiężną, pustynną Tatooine z jej niewolnictwem i walką o przetrwanie, kolosalne miasto będące stolicą Galaktyki. Porównajmy to z „Nową nadzieją”, gdzie jest tylko Tatooine, Gwiazda Śmierci i mało zapadający w pamięć Yavin. Chętnie usłyszę o tych nielogicznościach w fabule, bo łatwiej będzie o nich dyskutować po wymienieniu niż tak z niczego tworzyć obronę tych filmów.
miałem trochę wrażenie, że na każdym kroku chcą czymś zaskoczyć (z żelazkiem włącznie) - jakby Imperium kontra... do potęgi - z tym, że tam był jeden mega twist a tu kilka(naście?) mniejszych lub większych
Ja przez to ze znałam Stare StarWars tylko ogólnie i opowiedziane w skrócie przez znajomych mnie nowe części zachwyciły i Last Jedi mi się bardzo podobało i ciekawe dla mnie było że pokazano coś innego Fajnie że też to w końcu zauważyłeś. . . . . . Ale ostatnia część mnie zawiodła. ...... 😐
Oczywiście że mroczne widmo i atak klonów jest lepszy od last jedi. Oglądając poprzednie trylogie ja po prostu czuję, że ktoś miał na nie jakiś pomysł wizje. Mówiąc wprost nie było idealnie ale trzymało się to przysłowiowej kupy. Najnowsze produkcje (oprócz łotra) nie miały żadnej wizji to zlepek jakiś wątków bez ładu i składu przyklejonych plastrem. SW skończył się na VI części. AMEN
Sam nie mam przesadnie złego zdania o tym filmie, jednak to co mnie najbardziej w nim zniesmaczyło to właśnie brak zrozumienia dla mieczy świetlnych. Ogólnie Disney zdaje sie totalnie nie rozumieć ich istoty. Tutaj mamy tego esencję. To jedyny film z głównej sagi, gdzie nie ma ANI JEDNEGO pojedynku na miecze. Walka z gwardzistami to nie starcie mieczy świetlnych a ona sama wzbudza raczej śmiech. Są niezłe analizy obnażające bez litości głupotki jakie są nam serwowane. Pojedynek z Maulem ciągle pozostaje "niepokonany" Mieliśmy i choreografię, punkt kulminacji fabularnej i po prostu klimat. To że jedi sie nie męczyli i byli odczłowieczeniu, uznawałem za coś naturalnego bo czerpali z mocy która w takim stanie pozwalała być im rodzajem "superbohaterów". Ich niezmordowanie w walce czyniło właśnie jedi i sith potężnymi i było... normalne. To oczywiście moje zdanie, ale zdaję sobie sprawę, ze nie jestem w nim odosobniony. ps. Liczę że Łukasz doceni i prequele bo mimo wszystko, sam cenie je nieskończenie więcej niż Disneyowskie twory.
Bląd, w filmach Disneya wreszcie zwrócono mieczom świetlnym odpowiednią rangę, wreszcie nie są wyciągane co chwilę w hurtowych ilościach a kiedy dochodzi do ich użycia, to zawsze ma to znaczenie dla historii. Prequele tak zdegradowały te mistyczna broń do poziomu powszechnego narzędzia, że aż miło się ogląda nowe filmy pod tym względem.
Heh, i to rozumiem, teraz odbiór filmu jaki przedstawiłeś Łukaszu w tym materiale prawie dokładnie pokrywa się z moim :) Widać jak na dłonie wady i nietrafione, nawet całe wątki (nieszczęsne kasyno), ale i tak jest to milion razy oryginalniejsze od skopiuj-wklej "Przebudzenia..." (które dla mnie, właśnie ze względu na wtórność jest najgorszą częścią, serio, już lepszym "rimejkiem" są "Kosmiczne jaja" ;P).
Scenariusz tego filmu w 80% jest gówniany i głupi. Na innych płaszczyznach to najlepsze SW jakie dostaliśmy. Po obejrzeniu filmu twierdzę, że to kwestia perspektywy i podejścia dla Ciebie desperacja Finna to bezsensowne umieranie dla mnie to piękna finalizacja arc'u bohatera i faktyczne ratowanie ludzkich istnień, bo chwilę później First Order rozpieprzył tym działem tamtą bramę xDD
Skończenie z tą durną martyrologią, że poświęcanie zycia dla idei jest super to akurat jeden z elementów zrywania z ogranymi tropami, który mocno szanuję.
@@lstelmach89 I see the point. Ograne tropy są dobre, mi się ten jakoś szczególnie nie przejadł, więc to może dlatego. Chociaż bardziej możliwe, że założyłem to za lepszy scenariusz ze względu na to, że nie podobało mi się jak rozegrany został cały wątek Finna i Rose. Nudził mnie i w dużej mierze polegał na kliszach i gagach. Być może podejdę kiedyś jeszcze raz na świeżo do TLJ, bez uprzedzeń i zobaczymy co i jak.
Odtwórczych założeń całej nowej trylogii nie odmieni jeden trollujący je, ale w sumie podążający utartym torem film. Wypunktowane przez Ciebie rzeczy, które chce nam opowiedzieć TLJ są świetne i w pełni się zgadzam, że to nowe i ciekawe tyle, że... środki, jakimi się posłużono są nadal wątpliwej jakości. Co z tego, ze Rian chciał dobrze, skoro od samego początku filmu nonsens goni nonsens, a bohaterowie zachowują się jak dzieci. Luke też ponosił porażki - w TESB ma ich na koncie więcej niż bohaterowie EVIII a jednak wciąż wygląda to o niebo wiarygodniej.
Hej ludzie, jutro rano wlecą pierwsze wrażenia o Skywalker. Odrodzenie (materiał będzie najpierw dostępny tylko na grupie: facebook.com/groups/1937312829829049/?ref=group_header - taka zachęta, by dołączyć). To wideo z kolei było pisane, nagrywane i montowane jeszcze przed obejrzeniem nowej odsłony, ale montaż zajął mi trochę dłużej niż zakładałem. I tak, są spoilery z The Last Jedi, ale to chyba rozumie się samo przez się.
Tylko błagam, bez opinii w tytule :)
Juz jest rano po proszę o film
Łukasz następnego dnia: "Jak rozpętałem gównoburze w Internecie"
Pamiętam moje obawy gdy wybrałem sie na pokaz TLJ po rozczarowującym dla mnie wtórnym TFA,ale zostałem na seansie miło zaskoczony bardzo dobrym wg mnie filmem.Tak bardzo chciałem już zobaczyć ep. 9.Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjsciu z kina chciałem się podzielić pozytywną opinią w internecie,gdzie film ten był jechany dosłownie za wszystko.Fajnie że ludzie dają mu jednak szansę i się przekonują po takiej szczegółowej analizie.Dobrze się też przyjrzeć filmowi gdy dostaliśmy całą trylogię w komplecie i zobaczyć jak niektóre wątki zostały rozwinięte.Wg mnie ep. 8 to zdecydowanie najjaśniejszy punkt sequeli
Damn, ta sekcja komenrarzy wygląda lepiej niż jakakolwiek pod dowolnym klipem z sagi skywalkerów gdzie co chwilę hurrdurzenie na sequele w różnych formach np. twierdzenie, że walka w otoczeniu greenscreena z każdej strony jest lepsza niż walka bez niego.
A, i najlepsze: Disney zepsuł SW a zero hejtu na Lucasfilm. To wszystko wina Disneya!!1!
No powiem ci że bardzo mi się spodobał ten film, głównie dla tego że jest inny i świeży, ale po negatywnych ocenach innych też i twojej zastanawiałem się czy może jestem tak prostym człowiekiem, że tylko mi się podoba ten film, mało tego że uważam go za jednego z lepszych w Star Wars. Ale no po czasie jednak odkryłem że wielu z krytykujących to piwniczaki a wielu zmieniło strony bo przetrawiły sobie na spokojnie ten film i podeszły do niego z innej strony, no są też takie co utrzymują swoją opinie że to film który nie jest zły ale no zwyczajnie nie podobał im się. Ja liczyłem na coś nowego i to dostałem. bo inaczej bym się nudził, na 7 części pare razy ziewnąłem.
"Ostatni Jedi jednak jest super"... Jednak?!? ON JEST ZAJEBISTY OD ZAWSZE. Miło że ktoś się tu nawrócił czy raczej zmądrzał ale szkoda że taki wyjadacz jak Łukasz nie dostrzegł geniuszu Johnsona w 2017 roku. I szkoda że potrzebowałeś te katastrofy jakimi są Skywalker Odrodzenie, Madolorian, Ashoka i inne nostalgiczne guana, które niczego innego niż znane gęby co odcinek nie oferują, żeby osiągnąć oświecenie.
W mojej opinii TLJ to film bardzo nierówny.
Są w nim wątki które prowadzono bardzo dobrze, świeżo i z pomysłem, ale są też takie które koncertowo spieprzono.
Na plus filmowi muszę również zaliczyć to (o czym wspomniał IHBD) że jest to stylistycznie najpiękniejsza cześć sagi i parę scen naprawdę zapiera dech w piersiach.
TLD
Zgadzam się !
Ta ben swolo to najlepsza scena i zapiera dech w piersiach
Zgadzam się!
Łukasz: wypuszcza film "Jak pokochałem Star Wars: Ostatni Jedi"
Fani TLJ: *HAVY "I was right" brething
Dokładnie tak miałem 🤣👍
Ale zaskoczyłeś, akurat ostatnio się zastanawiałem, jakie masz definitywnie zdanie o tym filmie, bo się z czasem zmieniało + znów są dyskusje o filmie przed nowym epizodem, a tu nagle ratujesz noc filmem
Jezu, tak kocham ten film. Najlepszy z sequeli.
Rouge one najlepszy dla mnie
@@tegotypuno4095 to nie siquel
Twoje dłuższe materiały na główny kanał są geniuszem. Widać, że naprawdę rozwijasz się jako twórca. Oby tak dalej i ja wyczekuję następnego materiału.
A już niedługo:
Jak pokochałem Batman vs Superman.
Istnieje już takie video na ytubie. Wpisz sobie
ma wyjść snydercut wiec kto wir
...
@@adrianadax3777 no chyba nie
Bo nikt tego nie potwierdził że wyjdzie
Xd
Ciekawe czy Łukasz Stelmach 2 pokochał The Last Jedi.
Głuptasie przecież to ta sama osoba 😂😂 jak mogłeś tego nie zauważyć 🤨
@@snowye7945 przecież napisał, że 2 czyli klonem jest
Ale z was gluptaski są przecież nie da się klonować ludzi 😂😊
@@snowye7945
snowye
6 minut temu
Ale z was gluptaski są przecież nie da się klonować ludzi 😂😊
XD
Tak jak Rey nauczyła się niezależnego kreowania swojej ścieżki, tak The Last Jedi (i konflikt wokół niego) uczy nas wszystkich, że ostatecznie to nasza własna opinia na temat rzeczy dostarczających nam rozrywki ma znaczenie.
Właśnie dlatego do tej pory obawiałam się ostatniej odsłony nowej trylogi: TLJ poszło w zupełnie innym kierunku, niż zakładali to sobie fani, dlatego kiedy usłyszałam, że ostatnia część będzie już prowadzona bardziej zachowawczo - naprawdę mnie to zasmuciło. Ale spróbuję podejść do niej z tym samym nastawieniem, z jakim podszedłeś do TLJ teraz - bez oczekiwań i na świeżo:D Dziękuję za ten materiał!
Spoko dekonstrukcja i łamanie schematów naprawdę , jak komuś nie pasuje ostatni sezon Gry o Tron pamiętajcie to też było łamanie schematów w scenariuszu. Kiedyś to było... można było wytkać złe sceny i aktorstwo w np Ataku Klonów i wszyscy to akceptowali. A obecnie jak doczepię się sceny pocałunku Finna i Rose , latającej Lei , masy zapychaczy , szybkiej śmierci Snoke o którym nie wiem nic , wątku pani Admirał i wielu wielu podobnych scen to już znaczy że nie doceniam tej próby przełamania schematu i nie znam się na kinie
Nie, po prostu brakuje ci argumentów, by to wytykanie robiło na kimkolwiek wrażenie.
Od początku byłam zachwycona TLJ, jakie było moje zdziwienie po seansie gdy zaczęłam czytać opinie w internecie jak wiele osób miało diametralnie inny odbiór filmu. Szkoda mi niedocenionego Riana Johnsona, bo uważam, że najlepiej uchwycił klimat SW , przedstawił świeże pomysły, oglądając film nawet nie myślałam w kategoriach, że to co zrobił jest w jakiś sposób kontrowersyjne czy odważne, tylko właśnie oryginalne, ale mega wpisane w ducha SW. Podoba mi się głębsze podejście do bohaterów, bardzo dobre dialogi, niepowierzchowne gadki szmatki jak w TFA. To co zrobił z Lukiem uważam za genialne (bardzo czekałam na taki rozwój jego postaci), najlepsze, magiczne wprost sceny rozgrzewające serce to dla mnie dialog Luke'a z Yodą i walka ramię w ramię Rey z Kylo. Oczywiście nie jest to idealny film (zwłaszcza sekwencja na Canto Bight), ale sprawia mi niesamowitą radochę za każdym razem jak go oglądam. Cieszę się, że też go doceniłeś :)
Tak jak mówił - ten film był odwróceniem oczekiwań fanów i na tym się wielu przejechało, ja podszedłem bez oczekiwań i bawiłem się dobrze, mimo feministycznej propagandy wkładanej łopatami do głowy :P
Finn jako tako jest TCHÓRZEM, bał się w Force Awakens w scenie z Mazz Kanatą, bał się w Last Jedi w scenie z kapsułą... Ale pod wpływem przygody z Rose zmężniał i był gotów poświęcić się w ataku na działo. Brawo Finn
Fajny materiał, spróbuję znów oglądnąć, naprawdę chciałbym się przekonać do tego filmu, ale jest jedna rzecz która mi realnie przeszkadza - humor i jego przesyt, który skutecznie psuje baśniowość sagi, a wiele rzeczy traci wydźwięk oraz powagę i skutecznie stoi na drodze przejmowaniu się losami bohaterów
Taki Solo(moje top 5 filmów SW wgl) był kinem przygodowym, które miało miejsce na humor ale jednak traktował się poważnie, co sprawiało że mogłem się w niego zaangażować
Wszystkie SW miały przecież w sobie sporo humoru, nie widziałem w TLJ go jakoś specjalnie więcej niż poprzendio [RotJ z Ewokami i TPM z wiadomo kim to wogóle przodują w tym zakresie]. Tak tylko przypomnę że ESB miało w sobie Yodę, który niezłe Muppet Show odwalał i pierdołowatego C-3PO, który panoszył się na potęgę. Wogóle cały pościg za Falconem miał sporo humoru z Hanem w roli głównej [a to trzeba przykozaczyć Lei, a to zbić konsoletę bo napęd znowu wysiadł, a to skrzynka z narzędziami spadnie mu na głowę...].
@@ciasteczkoimbirowe1160 Jasne, nie mówię że wgl nie powinno go być, - problem jest imo w sposobie jego użycia, np. zrobienie z Hux'a postaci do pośmiania, co totalnie psuje jakiekolwiek wrażenie "poważności" First Order czy scena z Lukiem, kiedy odrzuca za siebie miecz przekazany przez Rey. Najłatwiej mi przyrównać ten problem do serii Piraci z Karaibów - 3 pierwsze miały humor, całkiem sporo humoru, ale nie był on wrzucany wszędzie dla zasady, czy też w momentach gdzie widz powinien się przejąć jakąś kluczową sceną, z kolei piąta część to same śMiEsZnE sCeNy, właściwie kompilacja gagów, co kompletnie pozbawiło mnie zaangażowania (inna sprawa że film kiepski w ogóle XD). Star Warsy nie muszą być drętwe, ale jak dla mnie tu przesadzono (TFA miało ten aspekt w porządku zbalansowany), od głównej sagi oczekuję takiej baśniowej właśnie, czasem nadmiernej pompatyczności w tych momentach które tego wymagają, TLJ wiele z takich momentów zaprzepaszcza.
@@noprayer4simon fakt, z First Order i kreskówkowym Huxem się zgodzę [ja wiem, że Hux to łajza oportunistyczna, ale tu trochę przegięli], ale rzucenie miecza za plecy przez Luke'a jak dla mnie było cudowne. W kilka sekund od razu pokazuje ci kierunke, w jaki poszła ta postać względem tego kim była wcześniej [podobnie jak pogardliwe określenie "laser sword"]
Ciasteczko Imbirowe sam fakt odrzucenia też mi się widzi, ale forma tej sceny była zbyt dla mnie humorystyczna, to jest wlasnie tego typu duży moment filmu gdzie wolę powagę / może teraz się trochę czepiam i ta scena nie miala takiego lekkego wydzwieku, musze znów obejrzeć / niemniej sam wątek Luke’a akurat od pierwszego seansu mi się mega podobał i w całym filmie bardzo na plus jest dla mnie, bo granie z oczekiwaniami i robienie inaczej postaci/kierunku fabuły samo w sobie jest na plus w tym filmie, tylko mi nie pasuje to co powyżej pisałem
Akurat przed chwilą skończyłam oglądać the last jedi, tak dla przypomnienia przed jutrzejszym sensem kolejnej części. Bardzo lubię VIII za tę nietuzinkowość, łamanie schematów i oczekiwań widza, rozwinięcie postaci Luke'a i Lei, więź Kylo i Rey, nawiązania do przeszłych wydarzeń, podkreślenie istoty mocy i jej działania we wszechświecie. Wiadomo, film ma swoje głupotki, ale wciąż niezwykle go cenię i chętnie do niego wracam. Faktycznie coś jest w tym, że zyskuje on na wartości po kolejnych seansach. Trzymam kciuki aby Abramsowe tros nie zabiło całkiem tej unikalności jaką dał nam Rian Johnson w swojej części trylogii sequeli.
Eee każde Gwiezdne wojny mają jakieś głupotki. Ale w zależności od jakości filmu widzimy je bardziej, czy mniej.
Kurcze, chciałbym polubić ten film, naprawdę chciałbym. Wyszedłem z kina rozczarowany ale to nadal był poziom takie 6/10 z zastrzeżeniami. Niestety z każdym kolejnym seansem ten film w moich oczach tracił i wątpię żeby ten trend się odwrócił. Nie jest to absolutnie niechęć do Riana Johnsona bo Knives Out jest fantastyczne i to mój ulubiony film w tym roku. Wątek Luka jest doskonały, zgoda ale to zdecydowanie za mało żeby w kontekście całości ocenić Last Jedi pozytywnie. Tak samo to, że prawdopodobnie jest to najładniejszy film tej marki. Co jednak mamy poza tym? Tragicznego Finna, tragiczną Rose i jej tragiczne przemówienie, okropny wątek kasyna, okropną Holdo która na stanowisku dowódcy nie powinna trwać nawet minuty bo każdy rozsądny dowódca widząc co się dzieje z Poe i jak ważna jest ta osoba dla ruchu oporu po prostu wprowadziłaby go w temat i cały ten wątek po prostu nie miałby miejsca (musiał mieć bo tak było w scenariuszu, nijak to nie wynika z filmu). Cała ta ucieczka też wygląda jak zapchajdziura napisana tylko po to, żeby Finn miał czas na swojego questa. Dobrze, że statki kosmiczne nie mają większych zbiorników paliwa bo pewnie by jeszcze przez pół TROS uciekali ;) Odstrzelili Snoka jednocześnie robiąc z Kylo i Huxa element komiczny co pozbawiło jakiejkolwiek stawki finał tego filmu a co gorsza pozbawiło tej stawki kolejną część (tu wjeżdża reanimacja Imperatora, która moim zdaniem na etapie TFA w ogóle nie była planowana). Hux jest memem a Kylo wystarczy pomachać przed oczami zdjęciem Sokoła Millenium żeby pozbawić go jakiejkolwiek powagi a tym samym wykluczyć go jako element zagrożenia. To tylko pierwsze z brzegu problemy, jest tego więcej ale nie ma sensu robić szczegółowej wiwisekcji. Z jednej strony mi strasznie smutno bo wiązałem z tym filmem ogromne nadzieje, był potencjał na coś wielkiego i nie wyszło a z drugiej strony gdyby nie to jak źle to wyszło to pewnie Rian nadal siedziałby w Lucasfilmie i nie zrobiłby "Na Noże". Także win-win ;)
Całkowicie się zgadzam
Ja również się zgadzam i bardzo dziwi mnie hura-optymizm Łukasza, tak kontrastowy w porównaniu do wcześniejszej oceny...
Ja, zagorzała fanka Last Jedi która była na nim 4 razy w kinie, ma plakat promujący w pokoju od 2017, i cały czas rysuje arty z tamtego filmu: >:D
Ostatni Jedi to wg mnie najlepsza część Star Wars i cieszę się, że z czasem zmienia się opinia na temat tego przełomowego filmu
#TeamRian
już widzę za rok na twoim kanale...
"Jak polubiłem Prequele xD"
Ja od początku uwielbiam TLJ.
Mam nadzieję, że z czasem polubię TROS tak jak Ty TLJ
15:03 Do tego momentu zgadzałem się w większości z tym co powiedziałeś w tym filmie, ale tu muszę zaprotestować. Ta scena była OKROPNA!
Choreografia była zła i np. na początku widać jak jeden ze strażników musiał celowo spudłować w samym środku kadru, bo trafił by Rey w głowę.
Scena skacze bez ładu między Kylo i Rey bez większego zastanowienia i bez większego sensu, a sami bohaterowie zupełnie nie umieją walczyć, zarówno w kontekście jarzeniówek jak i prawdziwej szermierki.
Bardzo dobrą analizę tej jednej sceny zrobił Shadiversity czyli ktoś kto na prawdę zna się zarówno na walce historycznej jak i na tej z Gwiezdnych Wojen. Omówił to o wiele lepiej niż ja byłbym w stanie.
To bez znaczenia, grunt że wygląda to dobrze, a co najważniejsze służy historii. Takie robienie stopklatek i szukanie błędów mija się z celem i pokazuje tylko jakimi bzdetami zawracają sobie głowę ludzie zmiast się skupiać na istotniejszych rzeczach, np. tym co dany pojedynek wnosi, jaki ma ładunek emocjonalny, etc.
@@lstelmach89 Moim zdaniem nie wygląda dobrze- ani trochę- ale rozumiem o co chodzi.
Moim zdaniem jednak ta scena nie dostarcza takiego ładunku emocjonalnego bo Rey i co gorsza Kylo Ren(ktoś kto teoretycznie przechodził rygorystyczny trening i powinien znać się na walce) robią tak durne i bezsensowne rzeczy, że oczy mnie bolą od patrzenia. Trudno mi jest traktować jakąś scenę walki poważnie gdy dwulatek był by w stanie zabić głównych bohaterów 5 razy w jej ciągu.
@@edim108 powiedzmy sobie szczerze, sceny walki w filmach akcji czy innym kinu kopanym NIGDY NIE BYŁY REALISYCZNE.
@@yuzuruhanyu5806 Nie chodzi mi o 100% realizm ani o religijne trzymanie się zasad prawdziwej szermierki, itd.
Chodzi mi o to, że technicznie i logicznie ta scena leży, kwiczy i kona w konwulsjach...
To jest NAJGORSZY pojedynek na miecze świetlne w całej sadze.
Scena niesie za sobą potężny ładunek emocjonalny i stanowi ważny punkt w relacji Kylo i Rey, ale wykonanie i choreografia to padaczka.
@@lstelmach89
"Takie robienie stopklatek i szukanie błędów mija się z celem i pokazuje tylko jakimi bzdetami zawracają sobie głowę ludzie zmiast się skupiać na istotniejszych rzeczach, "
Moje subiektywne wartości są ważniejsze niż twoje subiektywne wartości okej dzięki już prawie zmarnowałem 20 minut mojego życia na oglądanie wypocin.
Już jutro:
Zielona mila to mój ulubiony film
0:00 - 0:51
*laughs in MauLer*
Łukasz, dobrze się składa - wczoraj też odświeżałem sobie Last Jedi i wypadł dużo lepiej, niż za pierwszym razem w kinie. Może "pokochałem", to za duże słowo, ale polubiłem. Wątki Kylo i Rey - złoto. Tylko to kasyno... ;)
Łukasz Stelmach z Rigczem, polać mu jakieś kraftowe piwko, najlepiej te od Rocketa!
Na TLJ byłem w kinie 7 razy, przynajmniej drugie tyle oglądałem na BR i smuciło mnie niezmiernie ciągłe szkalowanie tego filmu w internecie. Ma swoje słabsze momenty i glupotki jak każdy film z sagi, ale najważniejsze wątki poprowadził genialnie, wyglądał obłędnie i był konstruktywną dekonstrukcją Star Wars, na co czekałem po wtórnym, choć solidnym TFA. Cieszy mnie, że Łukasz dołącza do team Radek i tak jak Pan Kylo powiedział: let the past die, kill it if you had to. Tylko ten Oskar Pan Maruda Niszczyciel Dobrej Zabawy i Pogromca Uśmiechu Dzieci powinien zrobić spokojny rewatch i otworzyć oczy, bo głuchy jest na prawdę i właśnie😉
Jeśli jest coś za co bardzo lubię Last Jedi to to że Pokazali nie Luka Skywalkera LEGENDĘ GALAKTYKI która na pewno URATUJE JĄ PONOWNIE.... a po prostu Luka... Człowieka a nie bohatera bez wad.
Gratuluje odwagi. Trzeba mieć niesamowicie otwarty umysł, aby coś takiego nagrać. Mega szacun.
Ps - dla mnie film nadal jest okropny.
Boże, wreszcie ktoś go docenił!
Wielu go doceniło :D
Z TLJ jest tak, że im dłużej się ten film analizuje, tym bardziej się podoba. Z TFA z kolei jest na odwrót. Generalnie ep. VIII od początku mi się podobał, z podobnych powodów co wymieniłeś, ale nie zgadzam się z dwiema rzeczami:
- walka z "krewetkami" najlepszą walką w SW? Hell no! Nie wiem czy pojedynek z Powrotu Jedi jest do przebicia. Jest idealnie wyważony, dosłownie każdy cios widać i ma swoją wagę, a wszystkiemu towarzyszą ogromne emocje i muzyka od której ma się ciary. No i walka z ep. V - gdzie idealnie widać wyważenie walki, kiedy to Vader wręcz bawi się z Lukiem, żeby potem dać mu srogą lekcję. Dla mnie walka z krewetkami z TLJ to po prostu kolejna scena akcji, no ale gusta są różne.
- charakter Rey. Że to postać, która szuka przynależności i w końcu znajduje pewność siebie, zgoda. Ale nie podoba mi się jej krystaliczność. Rey jest postacią dobrotliwą aż do porzygu. Praktycznie nie popełnia błędów. Brakuje mi jakiegoś mocnego fakapu z jej strony, który potem będzie musiała naprawić, wpędzić się w poczucie winy. A nawet jak "skoczyła w ciemność" na Ahch-To to i tak to sprawiło, że "zrozumiała kim jest", a nie pociągnęło jakieś konsekwencje. Pardon, jej jedyny błąd to wypuszczenie Ratharów w TFA, ale to trochę poboczny wątek.
Inna kwestia, że może to wynikać z tego, że różne pokolenia potrzebują różnych bohaterów. A to już temat na esej, a nie komentarz na RUclips. Niemniej, materiał to miłe zaskoczenie, bo nie sądziłem, że zmienisz swoją negatywną opinię o TLJ.
PS A i jeszcze jedno. IMO Rian Johnson naprawił Poe Damerona. W TFA był przekokszony, tutaj ta postać jest bardziej "ludzka".
PS 2 A do do oczekiwań - ja szedłem z oczekiwaniami, "żeby to nie był remake Vtki jak TFA było remakiem IVki" i może dlatego mi się podobał od razu ;)
W moim rankingu jest to 2. ulubiony film star wars. Bawiłem się w kinie bardzo dobrze i tak samo go wspominam.
Nadal nie znoszę The Last Jedi. Uważam, że epizod 9 to strzał z liścia dla Johnsona i jego historii ale łapka w górę za bardzo duży poziom obiektywizmu i materiał niepodszyty niepotrzebnymi emocjami. Pozdrawiam.
12:40 to było naprawdę dobre. A potem przyszło rise of skywalker.
Last Jedi ma to do siebie że jest lepszy przy każdym kolejnym seansie. Po wyjściu z kina, nie umiałem określić czy film mi się podobał czy nie, dopiero oglądając go drugi raz doceniłem i stwierdziłem że film jest świetny.
Z początku drażnił mnie kierunek postaci Luka, dopóki nie uświadomiłem sobie jak bardzo wyidealizowany był jego obraz wcześniej. Po dłuższym zastanowieniu też doszedłem do wniosku że rozwój głównych bohaterów był na prawdę ciekawy i głęboki.
Miałem za to problem z niektórymi pobocznymi aspektami, jak np. w Przebudzeniu mocy ukazano Snoka jako tajemniczą, mroczną postać o której mało wiadomo, co mocno działało na wyobraźnię i dawało pole do analiz, po czym w TLJ ukazał się przemądrzały dziadek który zginął na jednego strzała.
Brawo łukasz, nareszcie zrozumiałeś! Ja od razu podszedłem do tego i poprzedniego filmu bez oczekiwań i bawiłem się dobrze, a może nawet bardzo dobrze. Ludzie chyba nie rozumieją, że star wars zawsze było dziecinną prostą rozrywką, baśnią filmową, a nie SF z prawdziwego zdarzenia. Dzięki za fajny materiał i pozdrawiam.
Genialny materiał! Dogłębne i prawdziwe spojrzenie na ten film. Bez bullshitu i do rzeczy.
Świetne i ciekawe omówienie tych właśnie wątków, które sprawiają, że film jest naprawdę inny a tego trzeba było temu zastanemu universum jakim są Gwiezdne Wojny.
Chociaż wątpię by w przyszłości spełniło się moje marzenie zobaczenia czegoś z okresu starej republiki na ekranie kina to i tak jestem zaintrygowany co po epizodzie IX.
Stajesz się jednym z moim ulubionych RUclipsrów, a na pewno jesteś najlepszy z polskiego youtuba.
Trochę Ci to zajęło, ale zgadzam się w 100% :) jak dla mnie w momencie jak wyjechało żelazko to był jasny sygnał, że ok, to pobawmy się konwencją.
Czekam na Odrodzonko z niecierpliwością!!! :)
Uwielbiam film. Ale wciąż uważam że holdo a zwłaszcza Rose to rak
Fajnie, że przekonałeś sie, co do tego filmu. W moim przypadku The Last Jedi już po pierwszym seansie stał się jednym z ulubionych.
Kolejny materiał do którego będę wracać przez lata za każdym razem kiedy pojawi się w proponowanych ;)
Bardzo ucieszył mnie ten film, ubrałeś w słowa to co czułem odnośnie TLJ a nie potrafiłem tego uargumentować w rozmowie z osobami krytykującymi go za wszystko
Nie jestem jakimś super fanem Star Wars ale lubię to uniwersum. Uważam The Last Jedi za mój ulubiony film z SW zaraz obok Rogue 1 i Nowej Nadziei który został zniszczony przez ultrafanów tylko dla tego że ich "SUPER TEORIE DOTYCZĄCE SNOKEA"... się nie sprawdziły. A TLJ znowu nadał mistycyzmu mocy. Ta scena z chłopcem z końcówki świetnie opisuje czym powinno być Star Wars dla mnie (chociaż mam teorie że Snoke zginął tylko cieleśnie a jego duch nadal wpływa na Kylo i kontroluje go jak marionetką, w końcu jest podobno bardzo potężny)
Fajnie że Rian Johnson dostanie własną trylogie
BADASS LUKE FOREVER ;)
Świetna recenzja - nie dało się tego powiedzieć lepiej.
Wydaje mi się, że ten film jest taki a nie inny z dwóch powodów - uderza w "świętości" i nie ma żadnego większego upływu czasu pomiędzy 7, a 8mą częścią, przez co ciężko jest nam uwierzyć w super zdolną Rey.
Mnie akurat właśnie bardzo podobało się to odejście od powszechnie panującego schematu gwiezdnowojennego. Te motywy dekonstrukcji fabularnej: bohaterowie lecą gdzieś, by załatwić coś, co ma pomóc ich rebelianckiej społeczności? Sprawmy, aby tylko pogorszyli sprawę! Epicka walka między głównym dobrym i głównym złym? Sprawmy, by tak naprawdę nie wnosiła nic! Wielki Mistrz Jedi? Sprawmy, aby był zgorzkniały, rozczarowany i pierwsze, co zrobi, kiedy dostanie swój miecz świetlny, to wywali go w kosmos. Dużo tu zabaw schematami fabularnym Star Warsów i odwracaniem ich do góry nogami. Jako osoba, która spędziła lata na wgryzaniu się w EU, bardzo to szanuję, chociaż wiadomo, że skostniali fani GW już mniej. Z drugiej strony w EU znajdowały się już takie absurdalne rzeczy, że krytyka The Last Jedi przy akceptacji tamtych motywów powinna tylko dziwić. Ale bardzo szkoda, że nie przywrócili Kyle'a Katarna :(
Pamiętam, że już po pierwszym obejrzeniu Star Wars 8 seans bardzo mi się spodobał. Nie do końca potrafiłam zrozumieć dlaczego ludzie tak znienawidzili ten film, ponieważ od razu dostrzegłam w nim to co Ty teraz. Cieszę się, że są jednak osoby, które postrzegają go tak samo jak ja i mam nadzieję, że z czasem wszyscy będą.☺️
Pozdrawiam 👍
Ciekawe podejście do sprawy jeśli chodzi o Luka, Kylo i Rey. Bardzo bym chciała wierzyć, że Rey rzeczywiście podjęła świadomą decyzję o tym, że stanowi sama o sobie, a nie definiują ją inni jak ruch oporu czy Kylo. Jednocześnie mam trochę wątpliwość czy tak rzeczywiście jest, ja czytam to tak, że Rey została przy "tych dobrych" i cały czas podąża trochę za nimi. Dopiero po zobaczeniu jak ją kreują w RoS będę mogła stwierdzić jak to z nią jest. Chciałabym, by okazała się kimś więcej niż harcereczką i rzeczywiście zmieniła trochę to jaką funkcję mają Jedi w Galaktyce. Zmieniła to razem z Kylo, bo jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta dwójka w ostatniej części.
Co do Finna, to ja jego drogę w tych filmach widziałem tak: Finn chce uciec przed First Order->Finn chce walczyć za przyjaciółkę (po to w TLJ ucieka, żeby odciągnąć Rey od niebezpieczeństwa)->Finn jest w stanie oddać życie za ideę i za Galaktykę
Ale świetny materiał! Kompletny i przede wszystkim podkreśla jak ważne są emocje i obiektywny odbiór filmów. Fajnie poruszyłeś wątki Kylo i Rey, w dużej części się zgadzam. Mi po wyjściu z kina film się bardzo podobał, był pierwszym z uniwersum na jakim byłam w kinie. Z upływem czasu jednak uwypukliły się negatywne opinie i zauważyłam 'głupotki' fabularne (m. in. bezsensowne zachowanie Rose sprzeczne z tym co sama powiedziała, bo przecież Finn ratował najbliższych, kapitan Holdo, która mogła po prostu wyjaśnić plan) ale film wciąż uważałam za dobry. Po tej recenzji trochę polepszyła mi się opinia o nim, gdy zauważyłam wartość pewnych rzeczy dla rozwinięcia postaci. Myślę że jeszcze wrócę, bo film jest też olśniewający wizualnie. Ani to arcydzieło, ani gniot, chociaż niewątpliwie jest lepsze niż gorsze. Myślę, że fakt iż Ostatni Jedi jest tak analizowany i wzbudził tyle głosów (czy to negatywnych i pozytywnych) jest pewną wartością dla filmu. To działo oryginalne, mniej odtwórcze, a Rian Johnson ma wielki talent (co udowadnił w 'Na noże')
Pozdrowionka
W tym roku gdzieś pod koniec lipca po zakupie tego filmu na Blu Ray miałem bardzo podobne odczucia do twoich. Przez wizualia mogę ten film oglądać bez końca, a i docenilem naprawdę prosty z pozoru pomysł na wątek Resistance i First Order i wszystko co się dzieje wokół tego jest znakomite
W końcu ... potrzebowałem tego materiału ... mi się ten film podobał od samego początku ... :-)
Miałem dokładnie taką samą sytuację - po premierowym seansie TLJ miałem bardzo złą opinię o tym filmie, ale po ponownym zobaczeniu go miesiąc temu stwierdzam że to bardzo dobry film. Wydaje mi się, że gdyby Disney dał do zrobienia całą trylogię Johnsonowi to ta trylogia mogłaby bronić się samym pomysłem na siebie, a nie puszczaniem cały czas oka do fanów. Johnson idzie w oryginalność, a JJ woli bezpieczeństwo i odtwórczość IMO. Taki mezalians spowodował z całej trylogii wyszło takie nie wiadomo co (posiłkuję się recenzjami z TRoS).
Musiałbym mieć życie 5 razy dłuższe aby wracać 2 razy do tych samych filmów. Nie da rady abym dał następną szansę temu filmowi, szkoda czasu na patrzenie na cały wątek fina i rose, a co do reszty to mi już przy seansie te nie które wątki bardzo się podobały jak Luke, Kylo.
No w końcu się przekonałeś! Również kocham The Last Jedi i uważam film za jeden z najlepszych w uniwersum SW 😁
Lepiej późno, niż wcale. Teraz patrzmy jak świat w komentarzach staje w płomieniach.
no wlaśnie ludzie coś cicho, ani jednego kontrującego komentarza, każdy boi się stawać w szranki ze swoim recenzenckim idolem :P
@@luk11c4 reżim Łukasza
Dziękuję Ci bardzo. Przedstawiłeś właśnie wszystkie powody, za które lubiłem The Last Jedi od grudnia 2017. Uważałem (nadal uważam zresztą), że właśnie to odwrócenie oczekiwań zapewniło ciekawsze wątki i historie niż sztampowe oczekiwania fanów pokroju "ojcem Rey jest Qui-Gon Jinn?? :O". Wady tego filmu leżą przede wszystkim w mniejszych i większych lukach scenariuszowych (co pewnie wynikało ze wspomnianych odgórnych przymusów) i tego jak się te wątki komponują w całość uniwersum (nadal trudno mi uwierzyć, że Luke pomimo swoich uzasadnionych obaw posunąłby się az do próby zabicia swojego siostrzenca), za co ten film do dzisiaj ma u mnie spory minus, ale nadal - jest to jeden z moich ulubionych filmów głównej sagi, znacznie ciekawszy od TFA, który wziął te w miarę ok postacie i zrobił z nimi coś innego, wciągającego i intrygującego, czasem głupiego, ale i tak przemyślanego, a to wszystko w przepieknej oprawie wizualnej. Przy okazji, ten materiał uświadomił mi, jak bardzo wbrew pozorom inteligentny jest ten film i jak subtelnie potrafi przekazać rozwój postaci na początkowo niewidocznym poziomie.
Gratuluję ciekawej i dogłębnie przeprowadzonej analizy. Ten materiał to złoto
Wychodzę z założenia, że nie sposób określić czy fikcyjna postać by coś zrobiła albo czegoś nie zrobiła - w końcu ludzie tez często dokonują niespodziewanych wyborów. Istotne jest to co dana decyzja postaci nam mówi, czy ma znaczenie w historii, rozwija postać, etc.
@@lstelmach89 Nie mamy pojęcia co skłoniło Luke'a do zaatakowania swojego własnego ucznia i siostrzeńca podczas snu, gdy zobaczył że tenże ma "jakieś tam ciągoty do ciemnej strony". Tenże sam Luke dekady wcześniej nie zabił Dartha Vadera, drugiego największego zbrodniarza galaktyki, tylko dlatego, że widział w nim odrobinę dobra oraz był jego ojcem. Nie mamy pojęcia co skłoniło go do takiej decyzji - ale w tym leży właśnie problem. Kino nauczyło nas, że rozwój bohaterów jest na wizji. Nikt raczej nie wyobraża sobie by w dajmy na to piątej części gwiezdnych wojen Han Solo był oficerem w Imperialnej Flocie, a księżniczka Leia żoną Jabby Hutta. Kontynuację rozpoczyna się w tym samym miejscu gdzie skończyli bohaterowie. Inaczej historia jest niespójna i nie daje satysfakcji widzowi. Byłoby dużo lepiej gdyby Disney rozpoczął własną historię z bohaterami którzy przeżywali własną historię, a tak mamy trylogię, która resetuje bądź zmienia kompletnie historię bohaterów, których znamy, WSZYSTKO ROBIĄC POZA KADREM!
@@rafalpalma Lol, nie, wcale nie trzeba kontynuować historii zaraz po zakończeniu poprzedniej, co to w ogóle za bzdury? Obejrzyj sobie może np. Watchmen od HBO, żeby zobaczyć ją wiele wnosi taki zabieg i jak wiele może powiedzieć o świecie przedstawionym, bohaterach, etc.
@@lstelmach89 Przepraszam, źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że w sequelu metaforycznie bohaterowie powinni być w tym samym miejscu. To jest powinni być w tym samym stadium ich drogi. (przykład na końcu 3. części Anakin jest Darthem Vaderem, na początku części 4. dalej nim jest, Han Solo współpracuje z rebelią na końcu 4. części, na początku części 5. widzimy go dalej z nimi). Nie oglądałem jeszcze Watchmen ale są na mojej liście do nadrobienia, może tam ten zabieg narracyjny jest zrobiony lepiej. Bo jakby na to nie spojrzeć, przemiana Luke'a jest tak radykalna, że jedynym wytłumaczeniem jakie się nasuwa to to, że oszalał. Bo jak mówiłeś ludzie podejmują czasem nieracjonalne decyzje, jednak zazwyczaj znamy ich przyczyny. (przykład Peter Quill w Wojnie bez Granic). Wiemy co spowodowało, że Luke uciekł na wyspę, ale nie wiemy co doprowadziło do tego, że porzucił wszystkie cechy z jakimi go znaliśmy by odwiedzić swojego siostrzeńca w nocy z wyciągniętym mieczem. (BTW. Opcja z szaleństwem , rozwiązałaby też problem czemu Luke stworzył mapę skarbów do swojej kryjówki, kiedy nie chciał być znaleziony).
@@rafalpalma Przecież wiemy co go do tego skłoniło, mówi o tym w filmie 🙄 I narawde nie musimy widzieć postaci w tym samym miejscu, jeśli jest w innym, to staje się ważne odkrycie co się stalo i tak samo jest w The Last Jedi.
Kiedy i we mnie emocje opadły to moge powiedzieć, że Luke z Last Jedi jest dla mnie jedną z najbardziej realnych kreatur ze świata SW. Realnych pod tym względem że ma swój dramatyzm. On jest dla mnie mega prawdziwy, pokusiłbym się że jest wprost Oscarowy. ROS okazał się żartem a JJ niezależnie od tego czy finalny efekt był jego czy nie, przypiął sobie plakietke człowieka tworzącego dla mas. Za to Rian urósł w moich oczach niesamowicie. Czasami zdarza mi się pomyśleć nad Last Jedi pomijając te wszystkie złe aspekty jak słabość niektórych postaci. TFA i ROS to w mojej pamięci, migawka głupich obrazków.
Super opinia, zgadzam się, rozwój psychologiczny postaci to super zarysowany wątek, zarówno chemia między bohaterami i to jak na siebie wpływają wypada świetnie, wątek Luke'a był mega, było to zarysowane świetnie, co do wątku, Rey i Kylo również się zgadzam. Świetny filmik
Chyba to najlepszy Twój materiał
Amen
Jeśli chodzi o Leię w kosmosie - myślę, że to taki hołd w jej stronę. Wola życia Lei=wola życia Carrie, która nagle odeszła, a wcześniej w szpitalu walczyła o powrót do zdrowia. Po obejrzeniu filmu byłem jednym z tych, którym podobał się sposób rozwiązania wątku Luke'a. Ciekawe co przyniesie Rise of Skywalker 😎
To nie ma sensu bo ona umarła w czasie gdy ten film.byl w kinach
Kiedy walczyła o powrót do zdrowia? Z autopsji wyszło że zażyła kokainę z domieszką 2 innych narkotyków, wsiadła na samolot i tam dostała zawału jak ją dowieźli do szpitala to już było po ptokach bo akcja serca była zatrzymana zbyt długo.
Ja osobiście uwielbiam Last Jedi jako parodie gatunku space opera, zwłaszcza że oglądałem to krótko po przeczytaniu książek z serii Honorverse. A duet Kylo i Hux to genialna para komediowa.
Ja niegdy nie byłem fanem Gwiezdnych Wojen. Jakieś tam filmy które ludzie kochają wiec zobacze bo wypada. Na Przebudzenie mocy poszedłem bo ciekawiło mnie jak Myszka Miki pobawi się tą marką. Zawiedziony nie bedę bo nigdy tej serii nie lubiłem za bardzo, wiec mogę byc tylko zadowolony.I byłem, a Kylo to skarb jaki dał nam Disney. To dla niego poszedłem na TLJ który został moim ulubionym filmem Star Wars. Dlatego trochę mnie serduszko bolało jak po nim jechaliście w swoich filmach. Nie miałem żadnych oczekiwań względem tego co się ma stać wieć nie mogło mnie to rozczarować.
A jednak. Już myślałam, że to coś ze mną jest nie tak bo mnie się ten film od samego początku bardzo podobał
The Last Jedi mogłoby być naprawdę świetnym filmem gdyby nie parę rzeczy. A dokładniej rzecz ujmując:
- wątek "sidequest", który jest totalnie bezsensu by szukać jakiegoś hakera kiedy cała rebelia umiera. Tutaj już lepiej by było gdyby polecieli po konkretne wsparcie sojuszników. Gdzie mogliby doznać dość przykrej porażki np. większość rzekomych sojuszników odmówiła pomocy zwłaszcza widząc, że The First Order nie traci na sile. Poza tym to całe namierzanie rebelii przez First Order było by bardziej sensowne gdyby wśród rebeliantów był "kret" i żeby to była jakaś niekonkretna i nieoczywista postać/osoba.
- Rose i jej idiotyczne ratowanie Fina. Gdyby zamiast tej misji w kasynie dać coś innego i na końcu w duchu swojej siostry też by się poświęciła dla rebelii to byłoby lepiej. Bo tak wyszła na egoistycznego lunatyka, który widzi świat na swój ideologiczny sposób.
To są moje najważniejsze punkty, które wymagałyby poprawy. Reszta mi zupełnie nie przeszkadza (no może z wyjątkiem latającej Leii w kosmosie - nadal ta scena mi nie gra acz można podciągnąć pod "cud mocy").
Można by też niektóre momenty zamienić kolejnością by sytuacja pościgu nie traciła napięcia.
A jak Pan Yoda powiedział? 17:47
Jak mi dają, to jem.
"Przekaż swą wiedzę.. i porażkę, tak, porażkę przede wszystkim."
"Mewy! Przestańcie już!"
A ja powiem, że od samego początku kochałam "The Last Jedi", ten film jest najlepszy z nowej trylogii, zobaczymy jak sobie poradzi "odrodzenie"
Ja miałem podobnie, im dalej, tym bardziej film do mnie zaczął trafiać. Wątek Luke'a gra mi świetnie, ale wciąż troszkę gryzie się z tym, co pamiętam z OT. W sensie, jak to odsunę na bok, to zostaje naprawdę świetny arc w samym Ep8, lecz ciągle nie leży mi nieco to że Luke wyciągnął miecz na Kylo. Niejako powracając do tego, co pokonał w Ep6. No nie wiem, to trochę jakby Spider-Man lata po śmierci wujka Bena zaczął używać mocy dla pieniędzy, albo gdyby Kapitan Ameryka po drugiej części swojej trylogii znowu był super ufny względem rządu. Luke dla mnie to nie był nigdy ten papież Jedi, który by First Order zabił jednym palcem. To co lubiłem w tej postaci to właśnie to, że był generalnie miłym gościem, zwyklakiem wychowanym na zadupiu, który - tak jak mówisz - pokonał Imperium właśnie godząc się z ojcem. Temu trochę szkoda że życie go złamało zanim spotkał Rey, bo zobaczenie takiego "pure" Luke'a w roli Mistrza byłoby super interesujące. To nie byłby enigmatyczny Obi-Wan, czy Yoda, którego nauki Luke powoli pojmował. No Luke byłby tym, który pochyliłby się nad Rey, zrozumiał, powiedział że on też przez takie coś przechodził, byłby bardziej cierpliwy. I właśnie taki Luke moim zdaniem, nie wziąłby miecza w łapę przez bardzo silne myśli. On poszedłby porozmawiać. Jak wujek z siostrzeńcem. Bo podobnie jak w tej hipotetycznej sytuacji z Rey - on też to przechodził.
Jakby Spider-Man raz w życiu popełnił błąd, podjął zła decyzję i użył swoich mocy by zdobyć pieniądze, a potem nie mógł uciszyć wyrzutów sumienia i próbował to rozpracować to imo byłby to doskonały materiał na historię.
Świetny materiał Łukaszu, proszę nagrywaj częściej na tym kanale :D
😌 Rzeczowy materiał, pozdrawiam
Ok, przekonałeś mnie, obejrzę jeszcze raz, aby zweryfikować ocenę - faktycznie ma się na to ochotę po wyśmienitym Na noże. Acz coś czuję, że wątek Finna jest tak słaby, jak zapamiętałam;p Choć trzeba przyznać, że do tej pory pamiętam, że w The Last Jedi Poe, Rey, Finn przeszli jakąś drogę, coś się w nich zmieniło, coś zrozumieli. A potem trzeba było to anulować;p
Dlatego do kina na The Last Jedi szedłem bez jakichś większych założeń fabularnych czy oczekiwań. Sam snułem wiele teorii nt czy pochodzenia Rey, Snoke'a, czy innych postaci, ale zostawiłem je w domu, bo nie chciałem sobie psuć seansu. i się generalnie nie zawiodłem, bo film był inny od poprzednich 7 części. Nie raził aż tak szablonem jak TFA. Jedyny wątek, który wg mnie został kompletnie zmarnowany, to Finn i jego przemiana ze szturmowca w członka ruchu oporu
DOBRA
zobaczę to jeszcze raz..
Jest jakaś wersja filmu z wyciętą sceną dojenia kosmicznej krowy?
XD
Jedynym moim zarzutem do TLJ (teraz i wtedy), było to, że Resistance nie mają na paliwo, ale bez mrugnięcia okiem wydają kasę na balowe suknie dla generałów. Stroje Lei i Holdo są śliczne, ale wybijają z wojennego klimatu.
Gratuluję. Za takie materiały lubię Was wszystkich słuchać, nawet jeśli się nie zgadzam. Choć tu się zgadzam. Moim zdaniem to spokojnie pierwsza trójka, choć zamiast Nowej nadzei preferuję Rouge One.
Tak jak pan Yoda powiedział... XD ❤️
Już czuję ten rage Łukaszka w recenzji Rise of Skylwalker xD
Film był ok.
1. Ale ty jesteś podobny do istelmacha i tego z napisów końcowych :o jesteście rodziną?
2. Łukasz jak zawsze z RIGCZem
3. Całkowicie zgadzam się z twoją śmiałą tezą
Trochę moich przemyśleń o Last Jedi i w sumie ostatniej trylogii star wars.
Jestem osobą, która w sumie wyżej ceni prequele niż Nową Nadzieję i nie znosi animatronki. Nie jestem też wielkim fanem Gwiezdnych Wojen.
Nie przeszkadza mi ani Rey, choć przy jej wychowaniu powinna raczej stać się Jedi-Aryą niż . Warto zobaczyć kim była Rin W „Z mgły zrodzonym” Sandersona by zrozumieć jak słabo to wyglądało.
Nie przeszkadzał mi cyniczny Luke, choć mistrz, który odmawia nauczania następców bo stracił wiarę w sens nauki, ale w końcu go odzyskuje jest nieco wyświechtany. Tu po prostu udał się jako tako.
Sceny w kasynie nawet mi nie przeszkadzały, bo były nawet fajne.
Jednak tym, co najbardziej mnie zniesmaczyło był wątek Kylo. Na początku przy „Przebudzeniu Mocy” miałem nadzieję, że to tylko fajna zmyłka i prawdziwym uczniem Snoka okaże się postać grana przez Gwendolyn, która potem załatwi Kylo odgryzając mu głowę. Ale nie.
Kylo od początku był postacią tak groteskową, że aż komiczną, i serio trudno było pojąć, że ktokolwiek w tym i poprzednim filmie traktował go poważnie.
Tu jednak posunięto się o wiele dalej. Kazano nam mu współczuć. Próba wymuszenia współczucia i zrozumienia dla postaci, która była zbrodniarzem wojennym, wystarczy przypomnieć wymordowaną bez powodu wioskę z początku, który pomógł w uśmierceniu trylionów istnień jest niesmaczne. Usprawiedliwianie kogoś bo jego rodzice się rozwiedli a mistrz chciał zabić za konszachty z Sithami wywołuje u mnie dyskomfort. Hitler, Stalin i wielu innych zbrodniarzy miało znacznie trudniejsze dzieciństwo, ale czy to ich usprawiedliwia? A najzabawniejsze, że w całych dwóch filmach nie dokonał ani jednego nie egoistycznego uczynku. Serio, to ma być ktoś komu mamy współczuć?
Nikt ci nie każe mu współczuć lol
@@lstelmach89 Ale cały wątek Kylo-Rey był tak przedstawiony, jakby twórcy mówili "Widzicie jaki on biedny, trzeba współczuć mu". Strasznie czułem, jakby chciano zrobić kolejnego Snypsa/Lokiego aby było o kim pisać fanfiki. Nawet "przemiana" Kylo wyglądała dziwnie, bo tu wokół giną ludzie, ważą się losy galaktyki, a on dąsa się, że Snoke go nie szanuje. Dobrze widać traktowanie podobnych wątków w obu Awatarach, jak było to lepiej poprowadzone.
No nie, to jest tylko Twoja (nad)interpretacja, framing Kylo to głównie pokazanie go jako zagubionego nastolatka, ktory został zmanipulowany, a nie kogoś komu mielibyśmy współczuć.
@@lstelmach89 "pokazanie go jako zagubionego nastolatka" czyli kogoś, komu trzeba współczuć. Przy czym mamy tu osobę, która powinna być dojrzalsza emocjonalnie, a która jest przy okazji zbrodniarzem mordującym ludzi. W sumie to mamy tu raczej do czynienia z narcyzem, który właściwie nie ma sumienia. Choć może też przemawia przeze mnie głęboka niechęć do nastolatków.
W końcu material o normalniej godzinie
W końcu ktoś mówi o tym filmie jak ja sam bym powiedział 💪 zgadzam się w 101 %
Dla mnie „Ostatni Jedi” to jeden z najlepszych filmów z serii Star Wars. Cieszę się, że zmieniłeś zdanie. Gdybyś jeszcze polubił prequele to byśmy się zgadzali w 100 procentach.
Oglądałem ostatnio, są nawet gorsze niż myślałem wcześniej.
Hej, never say never... ;)
@@lstelmach89 No cóż, nie będę szedł na wojnę o te filmy, przecież to jednak tylko rozrywka. Ja powtarzam sobie ostatnio całą sagę łącznie ze spin-offami i przyznam rację krytykom prequeli w jednym. Wyglądają nieraz mocno plastikowo. Twórcy zachłysnęli się techniką i tworzyli scenografię głównie dzięki green screenom, nie wychodząc ze studia, zamiast zdać się bardziej na praktyczne efekty. Niemniej bardzo lubię te „środkową” trylogię ze względu na scenariusz, który zawiera więcej tajemnicy (działający z ukrycia Darth Sidious, poszukiwanie przez Obi-Wana zaginionej planety klonerów), zakulisowych intryg politycznych niż trylogie oryginalna i najnowsza, gdzie podział na dobrych i złych jest jawny i wyraźny. Ktoś powie, że to żadna tajemnica, bo wiemy do czego to prowadzi ze starej trylogii. Jednak to błędne myślenie, podobnie jak u tych co szydzili z bohaterów „Obcego: Przymierze”, że zachowują się nieodpowiedzialnie (a wszak oni nie widzieli filmów o Obcym i nie wiedzieli czego się spodziewać). Tak samo do prequeli staram się podchodzić jakbym nie znał końca historii. Może pewną rolę w mym stosunku do tych filmów odgrywa też mocny sentyment z dzieciństwa; były to jedne pierwszych produkcji trochę „poważniejszych” jakie obejrzałem (wcześniej głównie widziałem jakieś Kubusie Puchatki itp.).
Te filmy mają najgorsze scenariusze w historii pisania scenariuszy. Nie mają żadnego sensu, nie wiadomo co w nich chodzi, postacie robią rzeczy bez ładu i składu, out of character i bez żadnej motywacji, a na dokładkę są jeszcze te żenujące dialogi.
@@lstelmach89 Akurat nie zgadzam się z taką oceną. Jeśli coś było mocną stroną tych filmów to mym zdaniem właśnie scenariusze. Podobał mi się pomysł z Sidiousem samemu wywołującym incognito kryzys w Republice, by jako Palpatine wykreować się na wybawcę i przejąć dyktatorską władzę (sytuacja niczym Chaplin w „Brzdącu”, który kazał dziecku tłuc szyby innym ludziom, by samemu jako szklarz wstawić nowe i zarobić). Przejście Anakina na Ciemną Stronę uważam za wiarygodne, pokazanie niszczącej siły miłości, przez którą posuwa się on do zdrady by uratować żonę jest naprawdę dla mnie ciekawe. Rozmaitość ludów i miejsc przedstawionych jest wielkim plusem; weźmy chociażby „Mroczne widmo”, gdzie w krótkim czasie widzimy cywilizowany lud z Naboo mieszkający w pałacach, żyjącą pod wodą społeczność przywodzącą na myśl jakieś pierwotne plemię, siermiężną, pustynną Tatooine z jej niewolnictwem i walką o przetrwanie, kolosalne miasto będące stolicą Galaktyki. Porównajmy to z „Nową nadzieją”, gdzie jest tylko Tatooine, Gwiazda Śmierci i mało zapadający w pamięć Yavin. Chętnie usłyszę o tych nielogicznościach w fabule, bo łatwiej będzie o nich dyskutować po wymienieniu niż tak z niczego tworzyć obronę tych filmów.
miałem trochę wrażenie, że na każdym kroku chcą czymś zaskoczyć (z żelazkiem włącznie) - jakby Imperium kontra... do potęgi - z tym, że tam był jeden mega twist a tu kilka(naście?) mniejszych lub większych
Ja przez to ze znałam Stare StarWars tylko ogólnie i opowiedziane w skrócie przez znajomych mnie nowe części zachwyciły i Last Jedi mi się bardzo podobało i ciekawe dla mnie było że pokazano coś innego Fajnie że też to w końcu zauważyłeś.
.
.
.
.
.
Ale ostatnia część mnie zawiodła. ...... 😐
Oczywiście że mroczne widmo i atak klonów jest lepszy od last jedi. Oglądając poprzednie trylogie ja po prostu czuję, że ktoś miał na nie jakiś pomysł wizje. Mówiąc wprost nie było idealnie ale trzymało się to przysłowiowej kupy. Najnowsze produkcje (oprócz łotra) nie miały żadnej wizji to zlepek jakiś wątków bez ładu i składu przyklejonych plastrem. SW skończył się na VI części. AMEN
Nie trzymało się, nowe filmy są pod tym względem nieporównywalnie lepsze.
@@lstelmach89 No cóż każdy może mieć inne odczucia rozumiem. Do mnie najnowsza trylogia po prostu nie trafiła dlatego nie uznaję jej.
@@wiktoriapatek1663 No to już nie mój problem
Jak zgodzę się z Tobą w 100 procentach na temat "Ostatniego Jedi" , to, jeśli chodzi o pojedynki w prequelach to mamy zupełnie inne zdanie :D.
Sam nie mam przesadnie złego zdania o tym filmie, jednak to co mnie najbardziej w nim zniesmaczyło to właśnie brak zrozumienia dla mieczy świetlnych. Ogólnie Disney zdaje sie totalnie nie rozumieć ich istoty. Tutaj mamy tego esencję. To jedyny film z głównej sagi, gdzie nie ma ANI JEDNEGO pojedynku na miecze. Walka z gwardzistami to nie starcie mieczy świetlnych a ona sama wzbudza raczej śmiech. Są niezłe analizy obnażające bez litości głupotki jakie są nam serwowane. Pojedynek z Maulem ciągle pozostaje "niepokonany" Mieliśmy i choreografię, punkt kulminacji fabularnej i po prostu klimat. To że jedi sie nie męczyli i byli odczłowieczeniu, uznawałem za coś naturalnego bo czerpali z mocy która w takim stanie pozwalała być im rodzajem "superbohaterów". Ich niezmordowanie w walce czyniło właśnie jedi i sith potężnymi i było... normalne. To oczywiście moje zdanie, ale zdaję sobie sprawę, ze nie jestem w nim odosobniony.
ps. Liczę że Łukasz doceni i prequele bo mimo wszystko, sam cenie je nieskończenie więcej niż Disneyowskie twory.
Bląd, w filmach Disneya wreszcie zwrócono mieczom świetlnym odpowiednią rangę, wreszcie nie są wyciągane co chwilę w hurtowych ilościach a kiedy dochodzi do ich użycia, to zawsze ma to znaczenie dla historii. Prequele tak zdegradowały te mistyczna broń do poziomu powszechnego narzędzia, że aż miło się ogląda nowe filmy pod tym względem.
Can"t wait for 11h EFAP response!
Stary, jak Filmweb się o tym dowie to jesteś już martwy xD
Na pewno ktokolwiek by się przejmował jaskinią spierdolenia, czyli społecznością filmwebu
@@lstelmach89 To jak w takim razie nazwać IMDB? Przecież tam recenzje użytkowników o "The Last jedi" to 1/10, max 2/10 przez kilka pierwszych stron XD
Heh, i to rozumiem, teraz odbiór filmu jaki przedstawiłeś Łukaszu w tym materiale prawie dokładnie pokrywa się z moim :) Widać jak na dłonie wady i nietrafione, nawet całe wątki (nieszczęsne kasyno), ale i tak jest to milion razy oryginalniejsze od skopiuj-wklej "Przebudzenia..." (które dla mnie, właśnie ze względu na wtórność jest najgorszą częścią, serio, już lepszym "rimejkiem" są "Kosmiczne jaja" ;P).
Scenariusz tego filmu w 80% jest gówniany i głupi. Na innych płaszczyznach to najlepsze SW jakie dostaliśmy. Po obejrzeniu filmu twierdzę, że to kwestia perspektywy i podejścia dla Ciebie desperacja Finna to bezsensowne umieranie dla mnie to piękna finalizacja arc'u bohatera i faktyczne ratowanie ludzkich istnień, bo chwilę później First Order rozpieprzył tym działem tamtą bramę xDD
Skończenie z tą durną martyrologią, że poświęcanie zycia dla idei jest super to akurat jeden z elementów zrywania z ogranymi tropami, który mocno szanuję.
@@lstelmach89 I see the point. Ograne tropy są dobre, mi się ten jakoś szczególnie nie przejadł, więc to może dlatego. Chociaż bardziej możliwe, że założyłem to za lepszy scenariusz ze względu na to, że nie podobało mi się jak rozegrany został cały wątek Finna i Rose. Nudził mnie i w dużej mierze polegał na kliszach i gagach. Być może podejdę kiedyś jeszcze raz na świeżo do TLJ, bez uprzedzeń i zobaczymy co i jak.
Zawsze mówiłem, że ten film był dobry. Oprócz kilku momentów, wiadomo.
Odtwórczych założeń całej nowej trylogii nie odmieni jeden trollujący je, ale w sumie podążający utartym torem film. Wypunktowane przez Ciebie rzeczy, które chce nam opowiedzieć TLJ są świetne i w pełni się zgadzam, że to nowe i ciekawe tyle, że... środki, jakimi się posłużono są nadal wątpliwej jakości. Co z tego, ze Rian chciał dobrze, skoro od samego początku filmu nonsens goni nonsens, a bohaterowie zachowują się jak dzieci. Luke też ponosił porażki - w TESB ma ich na koncie więcej niż bohaterowie EVIII a jednak wciąż wygląda to o niebo wiarygodniej.
Ja doceniłem ten film na drugim seansie jak już wiedziałem co się wydarzy i mogłem sobie na spokojnie ten film przeanalizować
Teraz po nowych Star Warsach jak i po każdym innym filmie trzeba będzie czekać 2 lata na ostateczną opinię Łukasza :DDDDDDD
Już wkrótce
,,Jak pokochałem Suicide Squad"
Stelmach to jest jednak klasa gościu.