Mam obie buteleczki, obie zakupione w zeszłym roku z perfumerii jako nowe. Obie EDT. Już porównywałam, ale wrócę na dniach do tematu. Mama dostała 1szy raz Anais w grudniu 1986 w odkręcanej buteleczce bez spraya, za to ze srebrnym koreczkiem. Była cudna. Niestety - kolejna buteleczka (kupiona rok, góra dwa lata później) pachniała inaczej. I ja i mama obie to pamiętamy. Niestety ta tendencja utrzymała się. L'Original faktycznie nawiązuje do tej starszej wersji z 1986, ale nadal jest dość ostra, żywiczna - to nie ta chłodna od pierwszego tchnienia kwiatowa świeżość, co w buteleczce z 1986...😪 Co ciekawe - zaginione w akcji nutki odnalazłam w 1998 w Pret-a-Porter Coty'ego - choć w nim jest więcej goździka. Jestem ciekawa wersji EDP L'Original😃 Zarówno Anais Anais jak i w Anais Anais L'Original czuję coś ziemnego, szortskiego, może żywicznego. Dopiero po godzinie lub dłużej te "potworki" znikają, zaś zostaje chłodna, kwiatowa mgiełka. I to w obu wariantach. Najbardziej tęsknię za 1szą buteleczką mamy z 1986. Już nigdy potem żaden Anais nie był taki sam - tak spójny, trwały, kwiatowy, okrągły a zarazem delikatny. Potem stał się jak nieoszlifowana szafka, szorstka, pełna drzazg, niewykończona. I tak pozostało. Brawa dla śpiewających w tle sierpówek!🥰
Anais Anais to były moje ukochane perfumy na przełomie lat '90 i potem. Mam jeszcze stareńką miniaturkę sprzedawaną w kioskach, w ramach serii różnych znanych perfum (wyd. Agostini?) Anais dla mnie to bialokwiatowy zapach (lilia, jaśmin) z intensywną, lubieżną, wrecz fizjologiczna i tłustą bazą. Ta baza to głębia tego zapachu. W dzisiejszej wersji jej po prostu nie ma.
Mialam w latach 90 tych i zakuplam ponownie calkiem niedawno. Na pewno wieksze wrażenie robiły na mnie wcześniej ale nadal bardzo mi się podobaja i mowilam o nich ze zawieraja w sobie chyba zapachy wszystkich kwiatów nie znając w ogóle historii ich powstania. Dzisiaj dzieki Tobie ja poznalam - bardzo ciekawy filmik, pozdrawiam 🙂
Jeszcze nie obejrzałam, ale bardzo się cieszę z filmu na ten temat. Bo mam próbkę starej wersji i mega mi się podoba. Ale właśnie cały czas się zastanawiam, jak pachnie nowa, czy jest duża różnica. A w drogeriach jak dotąd nie trafiłam na tester.
Pięknie opowiedziałaś o Anais Anais🙂 Mam cztery flakony tej wody toaletowej ,starsze i nowsze , jedną miniaturę, fascynuje mnie ta kompozycja, podoba mi się flakon czas najwyższy nauczyć się nosić te perfumy nie tylko w zaciszu domowym 😊
Ta wersja z koreczkiem mlecznym, nieszronionym to najstarsza. Mam takowy flakonik i szczesliwie z kodem. Pamietam rowniez jak moja, S.P. Babcia pokazywala mi flakonik, ktory dostala od przyjaciolki z Francji w latach 80tych, wlasnie z mlecznym korkiem :). Wspaniale do Babci pasowaly te perfumy. Dla mnie to zapach eleganckiej kobiety ubranej w spodnice i sweterek plus delikatne perelki na szyi. Statecznej, kulturalnej ale cieplej i matczynnej. :)
@@AgataWasilenko No chyba na zasadzie przeciwieństw, skoro mama nosiła kwiatowe to ja bardziej ambrowe i unisex, przynajmniej obecnie. Sama od Cacharel nosiłam Loulou. W tamtym czasie też uwielbiałam bogatą zapachowo Lolitę Lempicką (przed reformulacją).
Ja mialam Anais w 1984roku .Były to perfumy .Flakon starannie wykonany z porcelanową nakrywką.Piękny ,trwały zapach .Dziś już nie jest to ten sam zapach ....Niestety .😞Zachowałam stary flakonik ,lecz nie zachował się kartonik
@@AgataWasilenko Nie zrobię tego,a to dlatego,że przypomina mi czas,kiedy byłam bardzo szczęśliwa ...Całym sercem pozdrawiam Panią i życzę długich lat pracy w świecie zapachów,które nam Pani przybliża i pozwala często tylko wyobraźnią,w nim się zanurzyć. Wiele pięknych zapachów już nie ma ,a Pani o nich pamięta ,ciekawie opowiada,że czas na słuchanie zawsze się znajdzie 😍👍Powodzenia.Elżbieta z Koszalina🌞
Trafiła Pani z tym porównaniem. Tak myślałam co tym perfumom dziś brakuje. Pod koniec lat 80tych bardzo lubiłam Anais Anais. Mąż przywiózł mi z Belgii- pięknie zapakowane, u nas nie znane było pakowanie w perfumeriach na prezent. Długo był to mój zapach, moja córka i przyjaciółka kojarzą ten zapach ze mną. Niedawno kupiłam sobie bez testowania i bardzo się zawiodłam. Inaczej odbieram ten zapach, i taki nietrwały. Schowałam w szufladę. Dzisiaj pod wpływem Pani recenzji zaaplikowałam i pojechałam na wycieczkę rowerową. I co? Owiewał mnie bardzo ładny zapach! To już nie to samo ale ciekawie. Czegoś mu brak, może galbanum? Jest inaczej, dziwne ale dla mnie trochę zniknął hiacynt a czuję tulipany, po prostu gorzkawa wiosenna nuta. Polubię znowu🥰
Mam wersję współczesną i gdzieś wśród innych kwiatów zdecydowanie wyczuwam też goździk. Niestety, na mnie wersja współczesna utrzymuje się bardzo krótko.
Agatko ma moim flakonie Anais Anais takim jak pokazałaś z naklejką na wierzchu korka, nie ma kodu pod spodem flakonu, jest on natomiast widoczny na głównej naklejce , na listku po prawej stronie, pod informacją o pojemności . Może i na Twoim też tam się znajduje 😊
W 1979 roku kupiłam w Modzie Polskiej i nie był to spraj tylko miał nieprzeżroczysty srebrny korek..Byłam w LO i przez ulice był ten salon-powiew mody zachodniej.
Pani Agato,czy duża jest różnica między woda toaletowa a perfumowana? Która lepiej kupić? Na lotnisku psiknelam się woda toaletowa i bardzo mi ten zapach odpowiada, ładnie się układa.
Dobra, przetestowałam znów obydwa - nowy Anais Anais EDT (zwany dalej Klasykiem) oraz nowy Anais Anais L'Original EDT:) Od początku obydwa mają naprawdę wiele wspólnego, ale L'Original wydaje się głębszy, ciut "miększy", czuć nieco bardziej . Klasyk za to troszkę bardziej chłodny, pachnie trochę łąką i ziołami (może nutka lawendy daje ten trawiasty, suchy, chłodny efekt). Oba początek mają gorzki, ziemisty (wetywer). Dopiero po dwóch godzinach te szorstkie nuty ustępują i nutki kwieciste mogą w pełni się rozwinąć. Nadal mamy silny, wspólny mianownik (zapewne hiacynty i lilie), po trzech godzinach pachną niemal tak samo. Jednak L'Original ma troszeczkę bardziej zaznaczone miękkie nuty kwiatowe (może ylang-ylang jest tu odrobinkę bardziej intensywny oraz irys) a Klasyk nadal pozostaje ciut chłodniejszy, delikatniejszy, ziołowy - taki północno-europejski:) Czytam, że w klasyku jest goździk. To tego goździka odnalazłam w Pret-A-Porter, to on tak mnie zachwycał, to pewnie on (wraz z lawendą) nadaje wyraz Klasykowi (nawet we współczesnej wersji), zaś L'Original jest po prostu bardziej kwiatowo-kremowy. Cieszę się, że mam je obydwa, mogę porównywać, zamieniać, mieszać... ale radość z każdego z nich pojawia się dopiero po 2 godzinach od aplikacji. Te dwie pierwsze godziny muszę dzielnie przetrwać, czując jedynie ostre, ziemiste nuty:D Po 12 godzinach rękaw spsikany Klasykiem pachnie wręcz nieziemsko🥰 Jak ten zaginiony w akcji Anais Anais bez spraya ze srebrną nakrętką sprzed końca 1986. A rękaw nasączony L'Original EDT... ledwo co w ogóle pachnie... czyli Klasyk to brzydkie kaczątko ewoluujące w łabędzia, a L'Original - cóż, każdy sam musi spróbować:) JESTEM BARDZO CIEKAWA L'ORIGINAL EDP, nie mogłam nigdzie dostać, czekam na recenzje!:))))
Mam obie buteleczki, obie zakupione w zeszłym roku z perfumerii jako nowe. Obie EDT. Już porównywałam, ale wrócę na dniach do tematu. Mama dostała 1szy raz Anais w grudniu 1986 w odkręcanej buteleczce bez spraya, za to ze srebrnym koreczkiem. Była cudna. Niestety - kolejna buteleczka (kupiona rok, góra dwa lata później) pachniała inaczej. I ja i mama obie to pamiętamy. Niestety ta tendencja utrzymała się. L'Original faktycznie nawiązuje do tej starszej wersji z 1986, ale nadal jest dość ostra, żywiczna - to nie ta chłodna od pierwszego tchnienia kwiatowa świeżość, co w buteleczce z 1986...😪 Co ciekawe - zaginione w akcji nutki odnalazłam w 1998 w Pret-a-Porter Coty'ego - choć w nim jest więcej goździka. Jestem ciekawa wersji EDP L'Original😃 Zarówno Anais Anais jak i w Anais Anais L'Original czuję coś ziemnego, szortskiego, może żywicznego. Dopiero po godzinie lub dłużej te "potworki" znikają, zaś zostaje chłodna, kwiatowa mgiełka. I to w obu wariantach. Najbardziej tęsknię za 1szą buteleczką mamy z 1986. Już nigdy potem żaden Anais nie był taki sam - tak spójny, trwały, kwiatowy, okrągły a zarazem delikatny. Potem stał się jak nieoszlifowana szafka, szorstka, pełna drzazg, niewykończona. I tak pozostało. Brawa dla śpiewających w tle sierpówek!🥰
Uwielbiam takie analizy perfumowe…porownania…zmiany…dziekuje ☀️😘
Ja też, zatem do usług!
@@AgataWasilenko 🤩
Anais Anais to były moje ukochane perfumy na przełomie lat '90 i potem. Mam jeszcze stareńką miniaturkę sprzedawaną w kioskach, w ramach serii różnych znanych perfum (wyd. Agostini?) Anais dla mnie to bialokwiatowy zapach (lilia, jaśmin) z intensywną, lubieżną, wrecz fizjologiczna i tłustą bazą. Ta baza to głębia tego zapachu. W dzisiejszej wersji jej po prostu nie ma.
Też mam wrażenie, że wspolczesna wersja jest uboższa, ale są też odmienne opinie.
Mialam w latach 90 tych i zakuplam ponownie calkiem niedawno. Na pewno wieksze wrażenie robiły na mnie wcześniej ale nadal bardzo mi się podobaja i mowilam o nich ze zawieraja w sobie chyba zapachy wszystkich kwiatów nie znając w ogóle historii ich powstania. Dzisiaj dzieki Tobie ja poznalam - bardzo ciekawy filmik, pozdrawiam 🙂
Bardzo lubię ten zapach ♥️♥️♥️
W tle słychać sierpówkę (gatunek gołębia) brzmi jak kukułka 😅
Pozdrawiam ciepło z dolnegośląska
Ojej! Moja pierwsza zagraniczna woda toaletowa! Wtedy marzenie!
Jeszcze nie obejrzałam, ale bardzo się cieszę z filmu na ten temat. Bo mam próbkę starej wersji i mega mi się podoba. Ale właśnie cały czas się zastanawiam, jak pachnie nowa, czy jest duża różnica. A w drogeriach jak dotąd nie trafiłam na tester.
Pozdrawiam cieplutko🌺🌿, życzę miłego weekendu i do następnego...🤗😘
Pięknie opowiedziałaś o Anais Anais🙂 Mam cztery flakony tej wody toaletowej ,starsze i nowsze , jedną miniaturę, fascynuje mnie ta kompozycja, podoba mi się flakon czas najwyższy nauczyć się nosić te perfumy nie tylko w zaciszu domowym 😊
Myślę, ze jest dobry czas na te perfumy właśnie teraz.
Moje pierwsze kupione w Belgii rok 90, w ogóle mnie nie urzekły wtedy choć każdy je komplementował. Muszę poznać nowa edycję. Dziękuję 😁👍❤️🍬🍬☕️🐱😘🐶
Proszę pamiętać, ze jest wersja EDT i EDP, a po testach proszę napisać, jak sie nosiły. I jak sie miały do wersji z l. 90.
Ta wersja z koreczkiem mlecznym, nieszronionym to najstarsza. Mam takowy flakonik i szczesliwie z kodem. Pamietam rowniez jak moja, S.P. Babcia pokazywala mi flakonik, ktory dostala od przyjaciolki z Francji w latach 80tych, wlasnie z mlecznym korkiem :). Wspaniale do Babci pasowaly te perfumy.
Dla mnie to zapach eleganckiej kobiety ubranej w spodnice i sweterek plus delikatne perelki na szyi. Statecznej, kulturalnej ale cieplej i matczynnej. :)
Dziękuję za komentarz, nawet się nie spodziewałam, ze mam wersje najstarsza. Bardzo się cieszę.
Babcia miała styl, to pewne.
@@AgataWasilenko o tak! I zawsze wspaniale pachniala :)
Ach, Anais Anais kojarzą mi się z dzieciństwem, bo mama je nosiła wtedy 😊
Zatem to ważne perfumy, które w jakiś sposób mogły ukształtować Pani obecne wybory olfaktoryczne. Bardzo jestem ciekawa, jakie lubi Pani perfumy.
@@AgataWasilenko No chyba na zasadzie przeciwieństw, skoro mama nosiła kwiatowe to ja bardziej ambrowe i unisex, przynajmniej obecnie. Sama od Cacharel nosiłam Loulou. W tamtym czasie też uwielbiałam bogatą zapachowo Lolitę Lempicką (przed reformulacją).
Miałam kiedys ale już wersję współczesną. W pewnym.moemncie wydały mi się zbyt "ostre" ale uważam,że tego klasyka obowiązkiem jest znać🙂
Ta ostrość i mi przeszkadza. Wersja vintage jest jej pozbawiona.
Świetny pomysł na filmik! Brawo Pani Agato! Uwielbiam filmiki porównawcze. Serdecznie pozdrawiam🙂
Dziękuję.
Ja mialam Anais w 1984roku .Były to perfumy .Flakon starannie wykonany z porcelanową nakrywką.Piękny ,trwały zapach .Dziś już nie jest to ten sam zapach ....Niestety .😞Zachowałam stary flakonik ,lecz nie zachował się kartonik
Taki flakonik to rarytas. Może go Pani sprzedać, choć nie radzę tego robić.
@@AgataWasilenko Nie zrobię tego,a to dlatego,że przypomina mi czas,kiedy byłam bardzo szczęśliwa ...Całym sercem pozdrawiam Panią i życzę długich lat pracy w świecie zapachów,które nam Pani przybliża i pozwala często tylko wyobraźnią,w nim się zanurzyć. Wiele pięknych zapachów już nie ma ,a Pani o nich pamięta ,ciekawie opowiada,że czas na słuchanie zawsze się znajdzie 😍👍Powodzenia.Elżbieta z Koszalina🌞
👍
Pachniała tym mama mojej przyjaciółki lata 90te. To było coś pięknego. Współczesnej wersji nie znam
Bardzo ładnie rozchodzą sie po pomieszczeniu. Dzisiejsze perfumy tak nie potrafią.
❤️❤️👍🌹
A ja bardzo lubię flanker tej wody - premier delice, klasycznej wersji nigdy nie miałam, może trzeba nadrobić
Premier Delice jesr cudny, dzięki za przypomnienie, wyciągnę z szafki, gdy gruszki dojrzeją!🥰
Vitaj w to sobotnie popołudnie pozdrawiam AGATKO
I ŻYCZĘ ODKRYWANIA coraz to nowych prrfumowych cudów
: WSZYSTKIEGO PACHNĄCEGO
Wzajemnie.
Trafiła Pani z tym porównaniem. Tak myślałam co tym perfumom dziś brakuje. Pod koniec lat 80tych bardzo lubiłam Anais Anais. Mąż przywiózł mi z Belgii- pięknie zapakowane, u nas nie znane było pakowanie w perfumeriach na prezent. Długo był to mój zapach, moja córka i przyjaciółka kojarzą ten zapach ze mną. Niedawno kupiłam sobie bez testowania i bardzo się zawiodłam. Inaczej odbieram ten zapach, i taki nietrwały. Schowałam w szufladę. Dzisiaj pod wpływem Pani recenzji zaaplikowałam i pojechałam na wycieczkę rowerową. I co? Owiewał mnie bardzo ładny zapach! To już nie to samo ale ciekawie. Czegoś mu brak, może galbanum? Jest inaczej, dziwne ale dla mnie trochę zniknął hiacynt a czuję tulipany, po prostu gorzkawa wiosenna nuta. Polubię znowu🥰
Sa dwie wersje. EDT i EDP, może warto jest porównać. Coś mi intuicja podpowiada, że EDP moze być bliższe pierwszej wersji.
Mam wersję współczesną i gdzieś wśród innych kwiatów zdecydowanie wyczuwam też goździk. Niestety, na mnie wersja współczesna utrzymuje się bardzo krótko.
Tez mi się wydaje, ze trochę za krotko pachną.
Agatko ma moim flakonie Anais Anais takim jak pokazałaś z naklejką na wierzchu korka, nie ma kodu pod spodem flakonu, jest on natomiast widoczny na głównej naklejce , na listku po prawej stronie, pod informacją o pojemności . Może i na Twoim też tam się znajduje 😊
Zsraz sprawdze, dziekuje.
Jest! HP019
Chyba
@@AgataWasilenko Na moim S079 :)
W 1979 roku kupiłam w Modzie Polskiej i nie był to spraj tylko miał nieprzeżroczysty srebrny korek..Byłam w LO i przez ulice był ten salon-powiew mody zachodniej.
Zauważyłam na starych reklamach taki flakonik. Mam taka miniaturkę. Dziękuję za informacje.
Nie wybaczę Cacharel wycofania mojego signature scent Liberte 😭 najcudowniejszy cytrusowiec jakiego miałam przyjemność wąchać.
Rzeczywiscie szybko zniknal.
Tak zgadzam się był cudny 😢
Pani Agato,czy duża jest różnica między woda toaletowa a perfumowana?
Która lepiej kupić?
Na lotnisku psiknelam się woda toaletowa i bardzo mi ten zapach odpowiada, ładnie się układa.
Dobra, przetestowałam znów obydwa - nowy Anais Anais EDT (zwany dalej Klasykiem) oraz nowy Anais Anais L'Original EDT:)
Od początku obydwa mają naprawdę wiele wspólnego, ale L'Original wydaje się głębszy, ciut "miększy", czuć nieco bardziej . Klasyk za to troszkę bardziej chłodny, pachnie trochę łąką i ziołami (może nutka lawendy daje ten trawiasty, suchy, chłodny efekt). Oba początek mają gorzki, ziemisty (wetywer). Dopiero po dwóch godzinach te szorstkie nuty ustępują i nutki kwieciste mogą w pełni się rozwinąć. Nadal mamy silny, wspólny mianownik (zapewne hiacynty i lilie), po trzech godzinach pachną niemal tak samo. Jednak L'Original ma troszeczkę bardziej zaznaczone miękkie nuty kwiatowe (może ylang-ylang jest tu odrobinkę bardziej intensywny oraz irys) a Klasyk nadal pozostaje ciut chłodniejszy, delikatniejszy, ziołowy - taki północno-europejski:) Czytam, że w klasyku jest goździk. To tego goździka odnalazłam w Pret-A-Porter, to on tak mnie zachwycał, to pewnie on (wraz z lawendą) nadaje wyraz Klasykowi (nawet we współczesnej wersji), zaś L'Original jest po prostu bardziej kwiatowo-kremowy. Cieszę się, że mam je obydwa, mogę porównywać, zamieniać, mieszać... ale radość z każdego z nich pojawia się dopiero po 2 godzinach od aplikacji. Te dwie pierwsze godziny muszę dzielnie przetrwać, czując jedynie ostre, ziemiste nuty:D
Po 12 godzinach rękaw spsikany Klasykiem pachnie wręcz nieziemsko🥰 Jak ten zaginiony w akcji Anais Anais bez spraya ze srebrną nakrętką sprzed końca 1986. A rękaw nasączony L'Original EDT... ledwo co w ogóle pachnie... czyli Klasyk to brzydkie kaczątko ewoluujące w łabędzia, a L'Original - cóż, każdy sam musi spróbować:)
JESTEM BARDZO CIEKAWA L'ORIGINAL EDP, nie mogłam nigdzie dostać, czekam na recenzje!:))))
Czytam i czytam, jakze inny odbior. No coz perfumy to tajemnica.
🍀🕊️🕊️🕊️🕊️🕊️🕊️🕊️🍀❤️
Skusiłam się i zamówiłam wersje anais anais l’original
Czekamy zatem na opinie po testach.
Biegnę odkopać moją miniaturkę. Pozdrowienia 😊