Jan Skaradziński "Dżem Ballada o dziwnym zespole" s.35 pisze: Owa składanka to „Żeglując w dobry czas". Kolejne większe przedsięwzięcie muzyczne Katarzyny Caertner, czy raczej ślad po zamyśle takiego przedsięwzięcia, bo poziom materiału wyjściowego dyskwalifikował rozwinięcie dzieła - na przykład w spektakl sceniczny. Tak, „Żeglując w dobry czas" jest znacznie mniej udane od „Pozłacanego warkocza", ale inne być nie mogło, gdyż więcej niż sztuki znalazło się tu ideologicznej presji. Właściwie znalazła się sama 35 presja... Gaertner, osoba silnie powiązana z wojskiem, a także działający z jej ramienia Lech Nowicki - człowiek zamieszany chyba we wszystkie brudne sprawy na styku rocka z komu-nizmem, wyjątkowo nieciekawa figura - grozili nie palącym się do nagrania „Żeglując w dobry czas" artystom wszelkimi możliwymi konsekwencjami - zablokowaniem dostępu do radia, firm płytowych, uniemożliwieniem wyjazdów zagranicznych... No i ulegli tej parze Budka Suflera, Grzegorz Markowski, Banda i Wanda, Urszula śpiewająca jedyny bardziej znany fragment całości - idiotyczną „Polkę idolkę" („Polka idolka" jest idiotyczna, większość pozostałych piosenek tylko przeraźliwie bezbarwna)... Nie, Dżem nie uległ. W jego wypadku zadziałała stara znajomość, a przede wszystkim stary sentyment. To naprawdę nie był koniunkturalny ruch Riedla i spółki. Dżem na tę płytę nagrał „Song niecierpliwych". Taki sobie utworek, który ratowała tylko interpretacja Ryśka. Najlepszy z całego zestawu, lecz żaden to komplement. Muzycy wspomina-ją, że otrzymany od Gaertner materiał przerabiali i przerabiali. Aż w końcu przerobili, nie na tyle jednak, by mógł on wytrzymać porównanie z jakąkolwiek kompozycją własną zespołu. „Żeglując w dobry czas" to epizod w historii Dżemu właściwie bez znaczenia artystycznego, a przy tym karta mało znana nawet fanom grupy. Jednak poznania warta. Z tej ptzyczyny, że sekstet jeden jedyny raz utrwalił na płycie muzykę obcego autorstwa (Rękosiewicza, kom-pozytora „Niepokoju", można zaliczyć do „Dżemowej rodziny"). Nie dziwi więc fakt, iż „Żeglując w dobry czas" stało się kolekcjonerskim rarytasem. Mimo że - powtórzmy - to wyjątkowo nieudana płyta. „Żeglując w dobry czas" pojawiło się na rynku w marcu 1985 roku, czyli dwa miesiące przed zarejestrowaną na żywo w Świnoujściu kasetą oficjalnie zatytułowaną po prostu „Dżem", a popularnie zwaną „Karolina".
Nie, na tej płycie wystąpili uznani już artyści. To solowy projekt Katarzyny Gaertner, która zaprosiła lubianych przez siebie artystów do wykonania jej utworów na tej płycie
Riedel w formie. RIP.
Ej, pany ja tego nie znam🧐🧐🧐🧐Rychu jak zwykle ciśnie❤️❤️❤️
Jan Skaradziński "Dżem Ballada o dziwnym zespole" s.35 pisze:
Owa składanka to „Żeglując w dobry czas". Kolejne większe przedsięwzięcie muzyczne Katarzyny Caertner, czy raczej ślad po zamyśle takiego przedsięwzięcia, bo poziom materiału wyjściowego dyskwalifikował rozwinięcie dzieła - na przykład w spektakl sceniczny. Tak, „Żeglując w dobry czas" jest znacznie mniej udane od „Pozłacanego warkocza", ale inne być nie mogło, gdyż więcej niż sztuki znalazło się tu ideologicznej presji. Właściwie znalazła się sama
35
presja... Gaertner, osoba silnie powiązana z wojskiem, a także działający z jej ramienia Lech Nowicki - człowiek zamieszany chyba we wszystkie brudne sprawy na styku rocka z komu-nizmem, wyjątkowo nieciekawa figura - grozili nie palącym się do nagrania „Żeglując w dobry czas" artystom wszelkimi możliwymi konsekwencjami - zablokowaniem dostępu do radia, firm płytowych, uniemożliwieniem wyjazdów zagranicznych... No i ulegli tej parze Budka Suflera, Grzegorz Markowski, Banda i Wanda, Urszula śpiewająca jedyny bardziej znany fragment całości - idiotyczną „Polkę idolkę" („Polka idolka" jest idiotyczna, większość pozostałych piosenek tylko przeraźliwie bezbarwna)... Nie, Dżem nie uległ. W jego wypadku zadziałała stara znajomość, a przede wszystkim stary sentyment.
To naprawdę nie był koniunkturalny ruch Riedla i spółki.
Dżem na tę płytę nagrał „Song niecierpliwych". Taki sobie utworek, który ratowała tylko interpretacja Ryśka. Najlepszy z całego zestawu, lecz żaden to komplement. Muzycy wspomina-ją, że otrzymany od Gaertner materiał przerabiali i przerabiali. Aż w końcu przerobili, nie na tyle jednak, by mógł on wytrzymać porównanie z jakąkolwiek kompozycją własną zespołu.
„Żeglując w dobry czas" to epizod w historii Dżemu właściwie bez znaczenia artystycznego, a przy tym karta mało znana nawet fanom grupy. Jednak poznania warta. Z tej ptzyczyny, że sekstet jeden jedyny raz utrwalił na płycie muzykę obcego autorstwa (Rękosiewicza, kom-pozytora „Niepokoju", można zaliczyć do „Dżemowej rodziny").
Nie dziwi więc fakt, iż „Żeglując w dobry czas" stało się kolekcjonerskim rarytasem. Mimo
że - powtórzmy - to wyjątkowo nieudana płyta.
„Żeglując w dobry czas" pojawiło się na rynku w marcu 1985 roku, czyli dwa miesiące przed zarejestrowaną na żywo w Świnoujściu kasetą oficjalnie zatytułowaną po prostu „Dżem", a popularnie zwaną „Karolina".
Dziękuję za przekazanie tej historii.
A czy Rysio nie był w dużo słabszej formie niż w roku 1981 ?
Nie, na tej płycie wystąpili uznani już artyści. To solowy projekt Katarzyny Gaertner, która zaprosiła lubianych przez siebie artystów do wykonania jej utworów na tej płycie
Dzięki :)
Rysiek jest wielki. A tak wogole to spoko film ;D powodzenia w wrzucaniu kolejnych filmów i zapraszam do siebie ;)
Zajebiste Zajebiste Zajebiste Zajebiste =D
Czy ta składanka to coś w stylu ,,Polki Idolki", zrealizowanej przez m.in. Dżem, by uzyskali zgodę na nagranie longplaya?