Studiuję Psychologię i interesuję się tematem kryzysu replikacyjnego już od jakiegoś czas. Wartościowe materiały na ten temat można znaleźć w podcascie Copernicus Centre. Na uczelni widzę zmiany. W czasie zajęć z metodologii cały czas zapewniano nas, że jak wyjdą wyniki negatywne, to nie ma to żadnego wpływu na ocenę i żebyśmy nie starali się ich naciągać pod efekt pozytywny, a jeden z profesorów dzielił się z nami wynikami badań jego doktorantki (negatywnymi) i chwalił ją, że to świetna praca. Zaskoczyło mnie jednak, że mimo zapewnień wykładowcy sporo osób i tak czuło presję, że badanie "musi coś wykazać" i stresował ich wynik negatywny. Odniosłam wrażenie, że nasza kultura "produktywności i dowożenia" wyników jest tak silnie nam wbita do głowy, że ciężko się z tego wyrwać.
Podobnie na psychologii w UK. Kiedy pisałam pracę licencjacka ( w UK psychologia nie jest jednolita), moi znajomi panikowali kiedy "nic im nie wychodziło".
@@krzysiek1234567890gu Wcześniej studiowałam kulturoznawstwo dalekowschodnie i tam też było z tym marnie. To były moje pierwsze studia i udało mi się dotrzeć do licencjatu nie rozumiejąc w ogóle jak powstaje dobra nauka, czym jest metoda naukowa i jak robić dobre badania. Mieliśmy tylko jeden kurs z czytania artykułów naukowych i po czym poznać, że jest on rzetelny, ale ten kurs powstał z inicjatywy własnej jednego z wykładowców załamanego brakiem naszego wyedukowania w tym obszarze. Dla mnie to kolejny ogromny problem systemu, że wypuszcza ludzi z wykształceniem wyższym, którzy nie rozumieją nauki.
@@chizzy8511 myślę, że pomysł, żeby zrzucić replikowanie badań na studentów jest super. Na replikacjach można dobrze nauczyć się jak wygląda badanie i na pewno przysłużyłoby się to nauce i studentom ogólnie, bo mało osób ma swoje autorskie, dobre pomysły na poziomie licencjatu czy magisterki. Produkuje się przez to ogrom naprawdę niskiej jakości prac, które do niczego nie służą.
Myśleliście o tym, by do niektórych filmów zacząć dodawać angielskie napisy? Wg mnie to jeden z tych filmów, które (dostępne dla anglojęzycznego odbiorcy) mogłyby trochę zawojować za granicą.
Jest ogrom kanałów anglojęzycznych o podobnej tematyce, poruszających te same problemy (min. problem produkowania publikacji). Nie widzę możliwości przebicia się napisami przez natywne produkcje.
@@Mescherje po za tym rozjebałoby to algorytm wypracowany na kanale i kanał UNB mógłby osiągać gorsze wyniki. Nowe filmy wyświetlały by się wszystkim, a anglojęzyczni reagowaliby gorzej, więc algorytm uznawałby, że film jest nieciekawy i przestawałby go promować.
W trakcie studiów medycznych poświęciłam z koleżankami 2 lata na badania pacjentów i analizę danych. Wyniki wyszły negatywne więc Profesorka „wyrzuciła naszą pracę do kosza”. 😢
wynik negatywny to też wynik, jako potwierdzenie bądź zaprzeczenie pewnej hipotezy też ma wartość naukową. rozumiem, że nagłówki robią te prace które coś wykazują, ale to nie znaczy że te drugie trzeba wyrzucać do kosza..
oj jak się na studiach ludzie bali z mojego roku, że w badaniach nie wyjdzie to co chcieli. Serio, na inżynierkach wyniki też były poprawiane w paincie, żeby tylko wyszło zgodnie z tezą. Mam wrażenie, że do reszty studentów nie docierało, że jeśli wiesz z góry co robisz, to praca nie do końca ma sens, a obalenie własnej teorii wcale nikomu nie umniejszy, a wniesie pewną wiedzę.
Tu kilka słów komentarza: ruclips.net/video/_cz0pJc-wGo/видео.html Polecam W skrócie - jeżeli jedna publikacja mówi coś o jakimś zjawisku to taka moc takiego stwierdzenia jest niewielka. Inaczej rzecz się ma, gdy coś jest potwierdzone przez kilka zespołów z całego świata. Niestety - mnóstwo naukowych prac za cel pobiera sobie odkrycie czegoś nowego, a nie sprawdzanie cudzych wyników. Takie podejście nagradza system. Covid-19, o którym sporo jest w komentarzach jest wybitnie dobrze zbadany. To wręcz ewenement na skalę współczesnej nauki - również jeżeli chodzi o replikację wyników innych naukowców! edit: FYI odcinek o szczepieniach przeciw COVID powstaje; piszę to, bo może dajemy sobie przepychanki w komentarzach pod tym materiałem.
W materiałach na podobny temat cudownie by było gdybyś nagrał coś z Janiną Bąk. Wasz zapał do badań połączony z merytoryką i niebanalnymi przykładami dałby piorunujący efekt. 😄
Jak możesz twierdzić że covid jest ewenementem. Jest jasne że lobby w tym fundacja billa gatesa mocno lobbowała, sponsorowała media jak i sam onz i pokazali to dziennikarze politico. Akurat co do covida to ludzie w dużej mierze zostali ogłupieni i nie można stwierdzić co tutaj było prawdziwe. Aspekt psychologiczny tej farsy też nie jest wzięty pod uwagę jak społeczeństwo zostało wręcz zastraszone przez lobbowane media.
Mam nadzieję że większość zrozumiała że absolutnie świadomie położyłeś stopę na minie którą można nazwać "miodem na uszy dla wielbicieli wątpliwych hipotez" i możesz stać się cytowany wśród środowisk które naukę traktują dosyć nienaukowo. Wiele osób może uznać ten materiał jako kolejny filmik od naukowego bełkotu, ale domyślam się ile razy zastanawiałeś się jak dobierać tutaj słowa aby ci się nie odbiło wszystko czkawką. Obym nie był jedyną osobą która docenia ten materiał ukryty między słowami.
Hej tu foliarz, szur, antyszczepionkowiec i płaskoziemca, która to już dawka chroni tym razem już NA PEWNO w STU procentach?? 🤡 Te stadiony pełne zakażonych to już puste? Czy jeszcze leżą antyszczepionkowcy? 🤣 Te problemy z sercem, zakrzepice, udary itd. to CZYSTY przypadek że jest ich dużo więcej u młodych niż prędzej?? Hmmm teoria spiskowa! Ukraińcy weszli setkami tysięcy bez masek testów i mniej zaszczepieni od nas i wirus wyparował! Polak bez maski i szczepienia to morderca i zamknąć go i nie wypuszczać, no ale ukrainiec już nie stanowi zagrożenia epidemiologicznego 🤡 proszę zapoznać się ze znaczeniem słowa HIPOKRYTA i IDIOTA 👌🧟
Kiedy mówiłeś o tym, o ile wzrosła liczba pracowników naukowych przez ostatnie pół wieku, od razu pomyślałam: dać tym początkującym robotę przy replikacji badań ;) Zdobędą doświadczenie i przysłużą się nauce o wiele bardziej, niż tworząc niekoniecznie dobre prace naukowe tylko po to by nie zostać z tyłu w tym wyścigu.
W dodatku często to doktoranci publikują artykuły (dopisując do współautorów pracowników), ponieważ pracownicy są od nich dużo bardziej zajęci wnioskowaniem o finansowania, prowadzeniem zajęć, promocją uczelni itp. Jeśli doktoranci i młodzi pracownicy poświęciliby się pracą nad replikacją wyników badań, to już nie miałby kto tworzyć badań oryginalnych, nowych, przełomowych. W dużym uproszczeniu.
@@amciuam157 O ile dobrze kojarzę, Dawid ma pod sobą zespół i jest szefem. Ale pewnie masz rację, o ile mówisz o stronie założonej przez Dawida, na której rzeczywiście można znaleźć teksty innych twórców.
Wynik negatywny jest tak samo wartościowy, jak pozytywny, ponieważ w takim samym stopniu umożliwia wyciąganie wniosków. A to wnioski są tym, co najważniejsze.
W zbiorze publikacji The "Pleasure of Finding Things Out" Richard Feynman podkreśla jak ważne jest zapisywanie swoich wyników, niezależnie jak różne są one od tych z uznanych publikacji. Jako przykład daje eksperyment, który był przełomowy i wyniki jego nie były nieprawdziwe, ale wkradł się w nie mały błąd pomiaru, który nie przekreślał płynących z publikacji wniosków co pokazuje jak takie sytuacje nie są zero jedynkowe. Pokazał on jak ludzie przeprowadzający powtórzenia tego eksperymentu dociągali swe wyniki do tych pierwotnie uzyskanych w przełomowej pracy, nawet wyrysował krzywą w czasie, bo kolejni przy publikacjach widząc że są inne publikacje bliższe ich wynikowi byli odważniejsi w publikowaniu wyników bliższych prawdzie. Zajęło to bodajże z 120 lat nim naukowcy mieli odwagę publikować dokładnie takie wyniki jakie im wychodziły. Richard Feynman mocno w tym wykładzie przestrzegał przed tego typu tchórzostwem mówiąc, iż twoje wyniki są twoje nieważne jak absurdalne - miałeś prawo coś poknocić - ale zapisz to.
@@beat2befit jak możesz porównywać to co było prawie 100 lat temu do tego co jest obecnie? O.O nie dość, że wiedza była znacznie mniejsza, dopiero co odkryli antyseptykę (!) to jeszcze reklamy w ogóle nie były kontrolowane i sprawdzane pod kątem prawdziwości twierdzeń. Także może podrzuć jakiś świeży przykład, który nie będzie wiedzą z nagłówków pisanych przez pseudodziennikarzy
@@bananowysorbet myślenie jest takie samo. Instytucjonalizm jest taki sam. Kolesiostwo i mycie rączek na uczelniach ma się świetnie. Etc etc etc. Tak, technogia poszła do przodu, ale niekoniecznie dlatego że jedyny wkład w nią, to zgoda na publikacje prac które na pewno są dobre i rzetelne. Więcej czynników weszło w grę w ciągu ostatnich dekad, jak np rynek, a ostatnim czasem, internet i przepływ informacji w nim, jest również osobną gałęzią mającą wpływ, kompletnie abstrahując od oficjalnych środowisk naukowych, czy rynku okupionego molochami i korporacjami.
Ehh, chyba najbardziej przygnębiający materiał jaki ostatnio widziałem. Człowiek się zastanawia, dlaczego nikt z tym nic nie zrobi? Świetny materiał, dzięki.
Troche sie zmienia, polecam serie podcastow ,,Otwarta Nauka'' od Copernicus-znajdziesz tam mnostwo informacji jakie dzialania sa podejmowane w celu poprawy sytuacji. W chwili obecnej jest chyba 20 odcinkow (okolo 40 minut kazdy)
Film pokazuje, że to się powoli zmienia. Ale globalny trend który narastał przez dekady nie da się odwrócić w ciągu miesięcy. Istnieje ogromna bezwładność, której pokonanie wymaga długiego czasu. W tej chwili jesteśmy na etapie propagacji świadomości istnienia problemu. Ona jeszcze nie przepropagowała wszędzie. To też jeszcze potrwa. Tam gdzie dotarła ta świadomość, rozpoczęły się procedury naprawcze. Ale one też potrwają. Jak pisałem w innym komentarzu - to jest w dużym stopniu proces ekonomiczny. A w ekonomii rzeczy są powiązane ogromną liczbą zależności. Zmiana jednego elementu procesu może generować natychmiastowy koszt, a odroczony zysk - ergo warto ją wdrożyć, ale nie każdego zawsze stać na wdrożenie takiej zmiany. I znów - minie czas, zanim wszystkie podmioty będą w stanie realnie wdrożyć korzystne zmiany.
@@Adam_Lyskawa Jest bezwładność, czyli inercja, bo jest rozpęd - gdyby tego rozpędu nie było, każde badanie nad każdym zagadnieniem trzeba by zaczynać od zera. To, o czym David opowiada, to są uboczne koszty systemu, najbardziej widoczne wady i defekty. Odrzucić go jednak nie można, bo innego nie mamy.
Jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym na uczelni i (jeszcze) doktorantem i cieszę się, że poruszyłeś ten temat. Wielokrotnie podnosiłem go w swoim otoczeniu i niestety bez większych skutków - albo się przyzwyczaisz, albo przepadniesz. Niejednokrotnie spotkałem się z odrzuceniem publikowalnego materiału, tylko dlatego, że nie wpasowuje się w aktualny "stan wiedzy" w danym temacie. Jeden dotyczył zagadnień medycznych, głównie nowotworów płuc. Nasze wyniki nie był tak spektakularne jak naukowców "z branży", przez co nie został przyjęty do większości czasopism, bo dość jednoznacznie podważał rezultaty poprzednich, głównie z uwagi na to, że naszą próbę zorganizowaliśmy jako naprawdę prospektywną, randomizowaną. W takich jednak uzyskanie niesamowitych wyników łatwe nie jest. Mimo iż zajmuję się głównie naukami technicznymi, w szczególności z zakresu informatyki technicznej, gdzie replikowalność jest dużo łatwiejsza niż w przypadku nauk przyrodniczych, nie da się w pełni polegać na pracach innych naukowców bez naprawdę wnikliwej analizy. Nierzadko z kolegami analizujemy cudze prace i okazuje się, uzyskane w nich wyniki zupełnie odbiegają od naszych prób replikacji. Oczywiście, nie jest to notoryczne, ale wymaga to ostrożnego podejścia do wyników pochodzących z zewnątrz, co wydłuża czas badań, który w niektórych odkryciach może okazać się kluczowy. System też nie sprzyja tworzeniu solidnych i wartościowych badań. Niby uczelnia wymaga ode mnie, by publikować w czasopismach z górnej półki, jednak wymagania vs finansowanie i czas potrzebny na realizację badań na takim poziomie zmusza do publikowania w większej ilości, gorszej jakości, gdyż w przeciwnym wypadku grozi to nie tylko uzyskanie negatywnej oceny okresowej, ale również zmniejszeniem finansowania jednostki, co w bezpośredni sposób zmniejsza możliwości każdego z naukowców. W rozprawach doktorskich notorycznie spotykanym przeze mnie podejściem jest stawianie tezy PO realizacji wszystkich badań oraz częściowym lub nawet całkowitym spisaniu rozprawy. Stawianie hipotezy nie ma miejsca, gdyż mogłaby się ona okazać niewłaściwa, co może stanowić przyczynę do wystawienia negatywnej recenzji. W Polsce trochę pod tym względem powinny pomóc nowe zasady panujące w Szkołach Doktorskich, bo sformułowanie planu badań i jakichś przewidywań co do rezultatów jest obligatoryjnym elementem, niezbędnym do pozytywnego ukończenia pierwszego roku. Efekt nie jest wielki, ale każdy kroczek do przodu to jednak postęp. Mimo wszystko, wierzę cały czas, że można zmienić to środowisko właściwą postawą, która może nie wpłynie na cały świat, ale na pewno odbije się echem na własnym podwórku. Choć jest to ciężka praca, za którą raczej nie usłyszę nawet dziękuję, to uważam, że warto!
Ale milutko! ❤️ @JestemPatryk Częstym postępowaniem w przypadku nowotworu jest usunięcie płuca, jego płatu lub segmentu. Wycięcie płatu lub segmentu prawie zawsze powoduje, że do opłucnej wydostaje się powietrze (nazywane przeciekiem powietrza) lub płyn (krew, limfa, nazywane drenażem). Pacjent podłączony jest do pompy, która odprowadza ten płyn i powietrze. Kluczowym dla szpitala kryterium jest przeciek przedłużony, określony w literaturze jako trwający więcej niż 3 dni. Przewidzenie tego wcześniej pozwala na wypisanie pacjenta wcześniej, co jest tożsame z wieksza liczba leczonych pacjentów. Naszym zadaniem było znalezienie czynników predykcyjnych w większej grupie, bez wybierania przypadków wpasowujących się w nasze oczekiwania. W literaturze można znaleźć wiele różnych badań na ten temat, jednak w randomizowanej i prospektywnej próbie nie udało nam się uzyskać takich wyników. To co wyszło było „dość oczywiste”, tzn osoby z niedowagą i otyłe maja większe ryzyko powikłań i przedłużonego przecieku. Podobnie osoby starsze. U młodych dużo szybciej postępuje choroba. Jednak wiele czynników, np FEV1, DLCO, stanowiące o „wydajności” płuc nie wykazały wrażliwości, co było zaskoczeniem porównując nasze wyniki do innych. Niestety, ponieważ te efekt nie były wystarczająco odkrywcze, udało nam się opublikować nasze badania wyłącznie na konferencjach naukowych, choć tyle że renomowanych. Pozytywem jest natomiast to, że mniej pacjentów wracało z powikłaniami, bo lekarze dużo ostrożniej podchodzili do rewelacji z publikacji. Jednak to tylko nasza luźna obserwacja i może być przypadkowa.
" No results" są niesamowicie ważne by zrozumieć jak świat nie działa, więc daje znak badaczowi/naukowcowi, że trzeba iść inną drogą, zadać inne pytanie badawcze. Świetny film.
Bardzo dobrze, że podnosisz ten problem. Wyścig na ilość publikacji i cytowań to w pewnym sensie patologia, a działania Ministerstwa Edukacji i Nauki tylko ją potęgują.
Bardzo się cieszę że publikujesz materiały na temat kryzysu w świecie nahki. Jako osoba która odeszła z pracy na uczelni między innymi przez to, jak system jest zbudowany (oprócz zarobków gwoździem do trumny był moment gdy niedługo po opublikowaniu wyników kazano mi artykuł sparafrazować, okroić i opublikować jeszcze raz w innym czasopiśmie, a w międzyczasie napisać wnioski o granty które z góry mi powiedziano że nie zostaną mi przyznane ale trzeba je napisać żeby było w papierach że próbowano) mam nadzieję że coraz większe grono ludzi się o tym dowie i razem pchniemy świat w nieco lepszym kierunku.
Nie będę ukrywał, że jako student 3 roku fizyki jestem szczególnie zainteresowanym tą tematyką. Zdaję sobie sprawę, że komentarz pewnie przepadnie, ale czy jest szansa na odcinek (albo podcast) dotyczący tego jak wygląda "bycie naukowcem"? Chodzi mi o to jak zarabia się na życie jeśli ktoś nie jest wykładowcą, jaką rolę odgrywają wszelkiego rodzaju konferencje, jak wygląda proces publikacyjny i na ile pisanie artykułów przypomina bycie naukowym influencerem (szukanie tematyki pod cytowania i clickbaitowe tytuły)?
To w dużej mierze zależy od tego co rozumiesz przez bycie naukowcem. Bo obecnie nawet w firmach prywatnych robi się tak nowatorskie rzeczy że to można podpiąć pod naukę. Natomiast jeśli chodzi Ci o research w takim powierzchownym ujęciu to musisz się złapać do jakiegoś grantu lub miejsca gdzie się takie badania wykonuje i oni będą ci płacić. A jeśli się nie jest wybitnym to raczej bez PhD przed nazwiskiem i uznanych publikacji dostać się będzie ciężko. Konferencje są istotne jako miejsce do dyskusji i popularyzacji własnych badań. Oczywiście pracodawca często wymaga udziału w nich. Poznajesz na nich osoby do współpracy. Są niezwykle istotne :) Proces publikacyjny nie jest niczym mistycznym. Piszesz pracę wysyłasz ja do czasopisma. Edytor stwierdza czy ta praca się "nadaje" i przepuszcza dalej albo nie. Jak przepuszcza to praca idzie do recenzji, które przychodzą po 2/3, czasem więcej, miesiącach. Potem ze swoimi współautorami ustosunkowujecie się do recenzji, przygotowujecie odpowiedzi lub poprawki, jeśli recenzenci nie odrzucili pracy. Jak się uda to praca idzie dalej i przechodzi proces edytorski. Tyle. Pisanie artykułów przypomina bycie influencerem. Ba bycie naukowcem obecnie to sztuka sprzedawania siebie. Często klikbaitowe tytuły nie przechodzą w renomowanych czasopismach bo są zgłaszane często jako poprawka w recenzji. Ale oczywiście im większe nazwisko tym więcej jako "naukowiec" osiągniesz i chętniej będą cię zapraszać do dobrych czasopism.
Dobrze, że zainteresowałeś się tym już jako student 3 roku, bo łatwiej będzie Ci podjąć działania pod zostanie naukowcem i bycie konkurencyjnym. Chyba najłatwiej Ci będzie zagadać do ludzi z Twojej uczelni którzy robią dane badania w obrębie Twoich zainteresowan. Najlepiej do ludzi, którzy mają powygrywane projekty z NCN, NCBIR, FNP albo innych organizacji. Jako studenta mogą Cię zatrudnić na jakieś mniejsze stypendium, ale poznasz wtedy ludzi którzy pomogą Cię pokierować, wezmą Cię na doktorat itp
@@nienoco może wygooglowac ale to są zarobki na zatrudnienie na uczelni. A tutaj było pytanie o naukowca nie wykładowcę. Na uczelni jak chce się robić naukę to generalnie zajęcia prowadzić trzeba. Na permanentnych pozycjach przynajmniej
@@Daxilos94 Po pierwsze to pomijajac stanowiska naukowo-dydaktyczne istnieje rowniez mozliwosc zatrudnienia po prostu jako pracownik naukowy i wtedy zadnych zajec prowadzic nie trzeba (znam osobiscie takie przypadki). Po drugie zas to pytanie o zarobki naukowcow poza uczelnia nie ma najmniejszego sensu z uwagi na to ze wszystko zalezy od obranej sciezki naukowej - zwykly przyrodnik nie wykreci pieciocyfrowej kwoty w miesiac - niemniej fizyk specjalizujacy sie w analizie danych, programowaniu i uczeniu maszynowym zrobi to bez problemu.
Dziękuję za ten film, dotarł w najlepszym dla mnie momencie. Piszę coś o powszechności kłamstwa, zawartego w różnych systemach (społecznych) i jedną z rzeczy, na które chciałam zwrócić tam uwagę, jest nacisk na studentów, aby w badaniach stawiali takie hipotezy, które mają największe szanse na potwierdzenie ( oczywiście jest to nacisk BARDZO niewprost!) i zupełne ignorowanie faktu, że niepotwierdzenie się hipotezy badawczej jest czymś bardzo ciekawym i cennym, otwierającym różne nowe ścieżki myślenia i pobudzającym ciekawość. Twój materiał daje mi też źródło danych do pokazania niejednoznaczności wielu ugruntowanych sądów (i przesądów). Btw, dzięki za ostatnią książkę!!!
Dostałem dysonansu poznawczego w trakcie oglądania tego materiału, ale takiego pozytywnego bo szybko zrozumiałem że nabrałem trochę innego spojrzenia na świat, dziękuję Dawidzie za ten materiał
Panie Dawidzie, bardzo dziękuję za ten odcinek. Sam jestem magistrantem z fizyki eksperymentalnej i szczerze mówiąc wielokrotnie myślałem o rozmowach na ten temat z ludźmi nie siedzącymi w nauce, ale nie wiedziałem jak to w miarę gładko wyjaśnić. Życzę szczęścia w następnych nagraniach, bo robi Pan szczególnie dobrą robotę ;)
Tak! Czytaj Dawidzie, mów, uświadamiaj, opowiadaj,rysuj,bo mlodsi mam wraźenie że się gubią.Rób wszystk,by papka przekazywana w szkolach, szła w zrozumienie tematu, rozbudzenie dociekliwosci badawczej. Idzie się utartymi drogami, po wynik, prace badawczą za punkty ''uznanie''. Powaliło mnie, że mądrzy a robią takie bzdety. Choc mam tyko maturę interesuje mnie nauka popularna i chcę wiedzieć! A jak nie wiem to szukam gdzie i jak dostać się do tej wiedzy. Słucham pana i choć nie jestem chemiczką [nie oszukujmy się co nieco gubię] lubię TEN WŁAŚNIE BEŁKOT NAUKOWY . I TAK ksiażka 7 cząsteczek daje mi radość ,bo nauka to nie nuda to ludzie, zjawiska itd nie przynudzam już, ale dzieki Pana książce i filmach mogę porozmawiac z córka studentka biotechnologii i całkiem fajnie spedzic razem z nią wieczór.
Większość z tych problemów zauważyłam na 4 roku studiów gdy zaczęliśmy rozmawiać o pracy magisterskiej. To całkowicie zresztą odwiodlo mnie od pracy na uczelni, co praca nad magisterką tylko potwierdziła. Niestety, artykuł naukowy wraz z badaniami i redakcją niektórzy potrafią napisać w miesiąc. Ja nawet nie mam zamiaru omawiać jaką wartość dodaną taka praca przedstawia. Osobiście uważam, że wprowadzenie jako magisterki odtwarzania czyjegoś eksperymentu jest genialnym pomysłem, ponieważ to jest wręcz idealne na to miejsce, w końcu dla wielu jest to pierwsza poważna praca naukowa w życiu.
@@purgeanarchy4846 No i własnie dlatego to dobre miejsce, ponieważ skoro te prace nic realnie nie mają do zaproponowania światowi naukowemu to w obecnej formie są bez sensu (gwaratuję ci, że nawet w trakcie pisania tej pracy to odczuwasz). Jeśli byśmy natomiasrt wykorzystali je do powtarzania eksperymentów to miałaby one jakikolwiek sens - wtedy badacze wykorzystując jakieś badani mogliby zobaczyć czy przy powtórce wyniki zostały potwierdzone. Oczywiście nadal byłby problem braku publikacji, ale minsterstwo ma obowiązek przechowywania wszystkich prac (choćby w celach antyplagiiatowych), więc wystarczyłoby, że by te prace udostępnili naukowcom i po problemie.
@@annapolak8707 jak sobie niby wyobrażasz tylko w polsce milion studentów powtarzających kilkanascie może kilkadziesiat tysiecy ekperymentów co roku, co niby mieliby pisac w tych pracach
Bardzo dobre podsumowanie i uświadomienie Słuchaczy o tym, do czego "konieczność" publikacji może prowadzić. Ogromne brawa za znalezienia tak trafnych określeń do wielu sytuacji oraz spojrzenie na wszystko z dystansu i dostrzeżenie tak dużej roli "Nie-naukowców" w całym procesie. P.S. Nie jestem pracownikiem naukowym, ale prywatnie zamiłowanie do przeprowadzania "badań" (choć to zbyt duże słowo w tym przypadku) nadal mi pozostało. W związku z tym cieszę się, że moje zdanie na temat "null result" jest takie samo jak to przedstawione w filmie :)
Dziękuję bardzo. Wyszedł super film. Bardzo interesujący temat i prosto omówiony. Nic tylko ukłonić się z pokorą. Wnioski naukowców jak z kabaretu...wyjrzą przez okno, a tu idą dwie emerytki, jedna kuleje...więc co druga lepiej się trzyma! Wszystko dzięki takiemu systemowi☹️. Mam nadzieję, że doczekamy się czasu, kiedy faktycznie będzie się przeprowadzać badania...ale po to by skorzystała na tym ludzkość. Nie po to, by tylko przeprowadzać badania, aby je... tylko przeprowadzać, a potem eksperymentować na innych.
Temat odcinka bardzo mi znany, już od pierwszego roku moich studiów psychologicznych wykładowcy stale przypominają o niedociągnięciach narzędzi pomiarowych, jakimi się aktualnie posługuje, a cała historia psychologii bazuje na mnóstwie błędnych i sfabrykowanych badań lub wniosków bez pokrycia (oczywiście jak każda nauka, tyle że psychologia jest bardzo młoda; oczekiwałoby się od pionierów tej nauki jednak trzymania faktów i potwierdzania tez badaniami, bo żyli w czasach gdzie mieli do tego narzędzia). Na szczęście teraz jest to monitorowane, a szkodliwe treści wycofane, lecz w wiedzy ogólnej ludzi nadal widać, że wiele przekonań zostało.
Naukowiec literat biurokrata. Doba nadal jeszcze ma 24 godziny. Kiedy czas na myślenie, na przygotowywanie doświadczeń i ich analizę. Uważam że dodatkowo problemem jest pozyskiwanie finansów na badania uzależnione od pozytywnych a najlepiej spektakularnych efektów. A co z badaniami które udowadniają że dana hipoteza, droga badawcza nie prowadząca do efektów dających się spieniężyć. Są tak mało powabne że chyba zdarza się chęć u badacza do naciągania wyników. Swoje uwagi wpisałem przed końcem odcinka.
Temat petarda. Przyznam, choć interesuje się postępem nauki, myślałem, że ilość eksperymentów, które powtarzane przez niezależne ośrodki dają odmienne wyniki jest minimalna. Szok. Może jestem w błędzie, nie mam monopolu na prawdę ale jestem przekonany, że wyniki badań sponsorowane przez koncerny, szczególnie farmaceutyczne i żywieniowe, sa robione pod tezę i na skutek zależności od finansowania naciągane. I mała sugestia do autora - opowiada pan niezwykle interesująco, wiem, że statystyka to fundament nauki, ale na" p" pogubiłem się choć na maturze była statystyka. Krutka historie czasu Hawkinga to cudowny wzorzec
Niesamowicie ciekawy materiał, zupełnie bym nie pomyślała, że w świecie publikacji naukowych zrobił się taki bałagan. Mam nadzieję, że więcej osób zacznie dostrzegać ten ogromny problem i coś z tym zrobią...
Akurat zacząłem doktorat i jak opracowywaliśmy wstępny plan badawczy, to promotor mi powiedziała, że plany nie mogą być zbyt ambitne, bo muszę mieć publikacje. A o tej tzw. punktozie to już się naprawdę nasłuchałem. W naszym zakładzie to niestety wstrzymuje bardziej ambitne projekty, bo jak się nie uda, to nie będzie publikacji, bez publikacji nie będzie punktów, a bez punktów nie będzie pieniędzy (których i tak już nie ma wiele). Więc zamiast robić coś ciekawego, to po prostu robimy rutynowe pomiary na przestarzałym sprzęcie. I już nawet nie wspominam o wszelkich wnioskach o granty, które mogą być odrzucone, mimo dobrych recenzji.
A ja bardzo dziękuję za film (też jako student psychologii), ponieważ raz, że brakuje tego tematu w dyskusji publicznej, a po drugie jest to bardzo szerokie omówienie kryzysu niezahaczające jedynie o psychologię (o której problemach jest dość głośno), która jako jedna z nielicznych nauk (przynajmniej takie odnoszę wrażenie) postanowiła wypić piwo, które sobie nawarzyła
To przerażające. Ja się spotykam czasem z ludzi, którzy mówią że właśnie ze względu, że w nauce jest tyle problemów i nic nie jest wiadome to one nie wierzą w naukę. Serio słyszałam takie sformułowania. Zawsze to dla mnie jest ciężkie spotkanie. Jak takiej osobie wytłumaczyć 🤯 Nauka vs czynnik ludzki 🤷🏻♀️ Świetny materiał Dawid! ❤
Bo teoretycy spiskowi mają łatwe życie - neguj wszystko co jest w mainstreamie, teorie sobie wybierz z jakiejkolwiek teorii spiskowej jaka ci się nasunie i wszystko gra.
@@bananowysorbet nie wiem, nie zajmuje się nauką, jestem zwykłym zjadaczem chleba, ale ciężko mi uwierzyć w coś innego niż nauka, naukę jestem w stanie zrozumieć w przeciwieństwie do wszystkich religii świata czy filozofii
Zgadzam się w 100% Na doktoracie i w Polsce i we Francji przeszedłem przez to i naprawdę musiałem się namęczyć żeby wartościowe naukowo publikacje przygotować (naukowo a nie dla supervisorów czy administracji uczelni) Najłatwiej jest "Namalować" wyniki ale nie o to chodzi i tylko szkodzi nauce ...
Jak pisałam moją pracę magisterską z zakresu mikrobiologii, wielokrotnie musiałam powtarzać eksperymenty, ponieważ uzyskiwałam za każdym razem zupełnie odmienne wyniki. Różniły się od moich własnych jak i badań wcześniej opublikowanych. NIestety promotor ich nie akceptował i musiałam powtarzac do czasu, aż uzyskam podobne do tych obublikowach i to nie dla wszystkich badanych prób, ale tych, których wynik różnił od wcześniejszych wyników. Dlatego obroniłam się z kilku miesięcznym opóźnieniem.
Dodam tylko, że studenci kierunków medycznych na niektórych uczelniach w Polsce są wręcz zmuszani obowiązkowym przedmiotem (nie fakultetem :) ) do napisania pracy naukowej. + Studenci medycyny dostają dodatkowe punkty w wyścigu na specjalizacje za publikacje w czasopismach naukowych zamieszczone w wykazie czasopism, więc piszą na potęgę, ale nie potrafią rozmawiać z pacjentami po studiach.
Uważam, że perfekcyjnie co do ostatniego przecinka napisana praca, która cytowana jest wielokrotnie z null result to największy szpan jaki można osiągnąć z pracy :D
Fantastyczny materiał. Dodałabym jeszcze problem zależności pomiędzy magistratem, doktoratem i profesorem. Zależność prawie jak ze średniowiecznego cechu o tym co trafi do publikacji decyduje szef. I co bardzo ważne bałagan, zamieszanie i nieład (delikatnie mówiąc) wprowadzane w punktacji przez miłościwie panujące ministerstwo.
Tutaj doktorantka 5 roku, biologia medyczna. Mogę sobie przybić z Adamem piątkę - większość moich wyników to wyniki negatywne (brak różnic). Nie byłam w stanie potwierdzić żadnej postawionej przeze mnie hipotezy. Może, gdyby ktoś wcześniej opublikował te wyniki, to nie musiałabym w to brnąć. Teraz obrona zbliża się wielkimi krokami, a ja panicznie się boję, że brak "pozytywnych" wyników uniemożliwi mi obronę pracy doktorskiej 🤷♀️
Super temat. Zgadzam się z Tobą, ale moim zdaniem pominąłes niezwykle kluczową kwestie jaka jest wielkość i reprezentatywność próby. Przykład badań psychologicznych całkowicie w mojej ocenie przestrzelony. Sama jestem psychologiem i wiem jak trudno jest odtworzyć badanie (zmienną zakłócająca może być na przykład pogoda) czy dobrać reprezentatywna i dużą próbę. Co więcej nawet podejście badacza zmienia wynik eksperymentu (miły vs. niemiły prowadzący). Polecam książkę autorstwa Francuza i Mackiewicz - Liczby nie wiedzą skąd pochodzą. A w temacie badań psychologicznych to trzeba mieć naprawdę dużo dystansu do wyniku a zaraz szeroko patrzeć na dany temat. Pozdrawiam! 🙂
Miałam dokładnie takie same myśli w trakcie oglądania. Nie wspomnę nawet o ilości badań psychologicznych, których nie możemy zreplikować ze względów etycznych (a jest ich przecież masa).
Problemem jest jednak to, że gdy rośnie liczebność próby, to znikoma różnica potrafi wyprodukować bardzo małe p. Jego źle zastosowanie jako kryterium prowadzi do przyjęcia wniosków bezmyślnie... To naczynia połączone. Owszem - większą próba jest zwykle jest na plus. Ale nie zawsze. To (jak zwykle) skomplikowane.
No ale- skoro tak rozmaite warunki z niemilym prowadzacym wkacznie moga tak istotnie zaburzac wyniki to to nie jest zaden istotny wynik bo w kazdej standardowej sytuacji waruni będą na tyle inne ze wynik nie bedzie się sorawdzal. To jest samozaprzeczenie idei wyniku-tezy.
Jesli pogoda czy humor prowadzącego ma wpływ na eksperyment, a tego sobie nie życzymy i nawet nie uwględniamy, to znaczy, że eksperyment jest źle zaplanowany.
Problemem w odtwarzalności badań może być też słabo opisana metodyka. Robię teraz badania z zakresu biologii i mam problem z rozpuszczalnością badanej substancji. Szukając podpowiedzi w literaturze zauważyłam, że w wielu pracach autorzy w ogóle nie mówią o tym, jak tę substancję rozpuszczali... I weź tu odtwórz takie badanie :)
Ostatnio próbowałem odtworzyć protokół z publikacji w wysokopunktowanym czasopiśmie. Ustawienia wirówki były opisane jako "8000 x g rpm for about 15 mins"... 8000 obrotów na minutę czy 8000 razy g? I co u licha znaczy, że wirowali przez około 15 minut?
Co do replikowalności wyników dodatkową rzeczą są czynniki nie wzięte pod uwagę. Podczas swoich badań, zaczynając zimą, potrafiłem otrzymywać super wyniki, które mnie zadowalały. Nie mogłem tego samego powiedzieć o wynikach otrzymywanych 3 miesiące później, co wynikało z niczego innego jak znam pogodowych i faktu, że laboratorium miało jedną ścianę z szyb. O ile zdiagnozowanie takiego problemu w moim wypadku nie było ciężkie, to zgaduje, że w trakcie badań może być jeszcze więcej takich czynników, a no niestety nie każdy może pracować w sluzach, gloveboxach itd.. Nawet rozmawiając z inżynierami z huty opowiadali jak odlewając aluminium w bardzo dokładnie zaplanowanym procesie, zmiana pogody potrafiła zmienić całą uzyskaną strukturę. Zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że nauka opiera się na uproszczeniach, bo niemożliwym jest idealne, holistyczne przeanalizowanie każdego aspektu procesu
Super materiał, tak jak zawsze! Bardzo brakuje mi napisów w języku angielskim, mam w swoim otoczeniu wiele osób anglojęzycznych które są bardzo zainteresowane taką tematyką. To byłaby taka wisienka na torcie😊Pozdrawiam 😊
W przemyśle to pewnie od dawna tak działa - jeśli powtarzalność wyników przekłada się wprost na finansowe ryzyko klienta - klient dopłaci do wyników powtarzalnych. Jeśli się nie przekłada - problem tkwi gdzie indziej. Generalnie każdy aspekt cywilizacji daje się zmienić, jeśli istnieje wystarczające zapotrzebowanie na taką zmianę.
WOW! Panie Dawidzie - to jest jeden z ciekawszych moim zdaniem filmów na Pańskim kanale... czyli ciekawy dla mnie xD Jednak za wręcz genialny uważam pomysł aby prace magisterskie próbowały odtworzyć badania naukowe w ten sposób zakopując dziurę, która jest i nie pozwalając na powstanie większej. Nie mogę się doczekać kolejnego filmu. Ja -zwykły, szary człowiek w dodatku artysta nie mający pojęcia o świecie, w którym pan żyje.
23:45 to o czym mówił Pan w tej części to tzw. p-hacking. Badamy setki czy tysiące przypadkowych zależności, a potem publikujemy wyniki, których istotność się zgadza. Bardzo ciekawe zjawisko. Warto dodać, że często w badaniach np. nad skutecznością leków, przyjmowany poziom istotności jest dużo bardziej wyśrubowany i wynosi np. 0,001.
Efekt tego, że nauka funkcjonuje jako element kapitalizmu, a wiedza jest dobrem konsumpcyjnym. Dokładnie tak samo jest w naukach humanistycznych: punktoza jest wszechobecna, najważniejszy jest dorobek naukowy. Kariera akademicka właśnie dlatego jest trudna, że uczelniami rządzi bezlitosny rynek, który wymusza określone zachowania.
Dzięki za materiał. Pamiętam do dziś moje rozkojarzenie sposobem "pracy" mojej promotorki od magisterki. Metodyka zmieniana w biegu, w trakcie eksperymentów, zmienianie ilości powtórzeń, odrzucanie niewygodnych "outlierów" itd. A wydawała się być bardzo ogarniętym naukowcem. Z tego powodu niechętnie opowiadam ludziom o mojej magisterce, a nie jest łatwo będąc doktorantem :) Dziś jestem na drugim roku szkoły doktorskiej, uczę się analiz proteomicznych, z czego największą bolączką jest analiza wyplutych danych, w której tak bardzo widać moje braki w rozumieniu statystyki, którą trudno jest mi przenieść na dane -omiczne. Dochodzi też mnogość sposobów w jakie można te dane normalizować, testować, brakuje jakichś złotych standardów, wytycznych. Często natykam się na bullshitowe publikacje, albo podejrzane, których metodologii nie jestem pewna, często dokładny algorytm postępowania z danymi nie jest wyjaśniony, przez co, mimo że bardzo często udostępnia się publicznie surowe dane, nie da się odtworzyć postępowania autora. Poza bioinformatyką zajmuję się też stroną laboratoryjną, która wymaga stworzenia samemu sobie i optymalizację próbki, co w połączeniu z poprzednią bolączką mnie przytłacza i się zastanawiam co z tym zrobić :P Jakieś to wszystko takie nie wiem...
W języku niemieckim jest takie powiedzenie: ''wer misst misst Mist". Czy trochę mniej adekwatne w języku polskim: "Papier przyjmie wszystko". Ciekawy koment. Zwlaszcza dla kogoś po kilku klasach podstawówki i bardzo podatnego na manipulacje.
Przypomina mi to kawał o zajączku i wilku. Zajączek pisał prace o wyższości zajęcy nad wilkami. Gdy pojawił się wilk z zamiarem rozprawienia się z zającem, dostał łomot od misia. Gdyż nieważne jest co się pisze, ważne jest kto jest promotorem...
4 lata poświęciłem na badania i próbę dostosowania badań do wyników by nie były negatywne. Klęska i brak publikacji. Zabito moją pracę przez ambicje Profesora wtedy doktora aspirującego na Politechnice Częstochowskiej.
To ja dorzucę swoje trzy grosze. Ja jako student często piszący sprawozdania, wielokrotnie zadaję sobie pytanie "jak ja mam napisać wnioski, skoro moje dane różnią się od literatury". No i co ja wtedy robię. No pytam się jak ktoś ma wnioski napisane/szukam sprawozdań z poprzednich lat/próbuję jakoś wyssać z palca coś co pokrywałoby się z książką. Wiem, że aparaturę, której używam, używa wielu innych studentów, i jej zmęczenie czy niepoprawne użytkowanie może prowadzić do błędów, ale bardzo mnie zastanawia jak można popsuć np zwykłe elektrody platynowe. Robiąc to samo ćwiczenie (miareczkowanie konduktometryczne), moje wyniki skakały, komuś innemu rosły w nienaturalnym tempie, a jeszcze komuś innemu malały w powolnym tempie. Ok, ja mogę sobie kilka punktów odrzucić, żeby mi się zgadzało na wykresie z już zbadaną informacją, ale to moim zdaniem uczy mnie naginania faktów, a nie rzetelności. To przykład głupiego studenta, ale to co mnie trochę przeraża, to to że kiedyś doktoranci też byli takimi studentami i być może tak zostali właśnie nauczeni naginania faktów, żeby tylko zdać. Zdaję sobie sprawę że ta opinia może być pełna błędów i wniosek jest wyciągnięty pochopnie, ale chciałam się tylko podzielić swoją opinią i zachęcić kogoś do dyskusji.
Dakujem pekne konecne niekto to rozobral to co ma rozculuje us dlhsiu dobu hlavne ked otvorim niaky clanok s napisom experti zistili ,specialisti radia ...VEDCI KRUTIA HLAVAMi😕 (naoblubenejsie)) toto video ma len utvrdilo v tom ze us take clanky NEotvarat bo skoda zbytocne dovi dopo ) Dakujem vyborne 💥🔥
Niezwykle przejrzyście, rzetelnie i merytorycznie zrealizowany temat. Od dłuższego już czasu prowadząca do patologii i wypaczeń "p-wartość" oraz dobór hipotez wytłumaczone przystępniej niż na krótkim kursie statystyki. A co do negatywnych rezultatów - to już nawet magistrantów uczula się, że łatwiej broni się prac, w których wychodzą pozytywne wyniki niż te, gdzie postawionej hipotezy nie udało się udowodnić. Ech, gdyby dzisiejsza nauka choć trochę chciała przysłuchać się "Bełkotowi" na tak wysokim poziomie...
Znakomite! Ostatnio oglądałem prezentację ciekawego artykułu naukowego odnośnie null results (na innym kanale YT). Zaprojektowano program / algorytm, który sterował maszyną do "robienia" reakcji chemicznych i "kazano" mu stworzyć zadany związek. Algorytm miał dostęp do danych jak uzyskać podobne związki ale działał fatalnie. Jego efektywność znacząco wzrosła dopiero po wprowadzeniu danych negatywnych - w jaki sposób nie udało się uzyskać różnych związków chemicznych. Wyniki negatywne są bardzo ważne w procesie "uczenia" nawet maszyn :)
Masz może nazwę kanału albo linka? Chętnie obejrzę, bo wielokrotnie się z takim problemem spotkałem. I to nie na uczelni, ale we firmie, która jest zainteresowana ulepszeniem sensorów. Był tam nawet dział 'research', ale wiele nieudanych eksperymentów zostało zamiecionych pod dywan. A po roku, dwóch eksperyment był powtarzany, często przez nowoprzybyłych, bo nie wiedzieli oni, że takie coś już zostało skreślone dzięki eksperymentom i skazane było na porażkę. Szkoda czasu, zwłaszcza że w kolejce było jeszcze masę innych potencjalnych ulepszeń wymagających potwierdzenia eksperymentalnego.
Świetny materiał Dejw. Niecierpliwie czekam na kolejny :-) Pamiętam jeszcze na studiach, jak poruszano problematykę "publish or die" - moja wspaniała alma mater - Instytut Filozofii UWM też na tym cierpi. Cóż, mogę tylko wierzyć że czasy się zmienią :-)
Student psychologii here! Jestem na I roku psychologii i na pierwszych zajęciach prowadząca ćwiczenia mówiła, że jeżeli chcemy szukać na jej zajęcia artykuły, to tylko po 2011, bo kryzys repikacyjny
Opowiem moją krótką historię z pracami naukowymi ;-) Tuż przed magisterką moja uczelnia (wydział matematyki, specjalizacja biostatystyka) postanowiła nas wysłać na coś w rodzaju praktyk na innych wydziałach. Mi i koleżance trafiła się radiologia. No świetna sprawa. Dostałyśmy dane, posłuchałyśmy o założeniach, badaniach i wyciągniętych przez radiologów wnioskach. Tyle, że po przeanalizowaniu danych okazało się, że statystycznie rzecz biorąc wnioski powinny być zupełnie przeciwne. Niezbyt pewne swych umiejętności, poprosiłyśmy o sprawdzenie tej pracy wykładowców z naszej uczelni. Po tym, pewne już swojego, zgłosiłyśmy to na radiologi i zostałyśmy wywalone przez niezadowolonych radiologów z praktyk. :-) I w tej sytuacji, według mnie, największym problemem było nie to, że nasza praca mogła być przydatna lub nie, poprawna lub nie, tylko to, że odrzucono ją tylko i wyłącznie z tego powodu, że miałyśmy inne zdanie niż pasujące do grantów, o czym w sumie wiedziałyśmy.
Jestem doktorantą od 3 lat i wszystko co mówisz tak bardzo odczuwam w swojej pracy. Zajmuje się badaniem nowych leków na liniach komórkowych. Nie zliczę ile razy próbowałam do swoich badań wdrożyć protokół badania np. nad stresem oksydacyjnym, nie byłam w stanie uzyskać wyników metoda opisana w danej publikacji. A i naprawdę musiałam się naszukać żeby znaleść publikacje, która ma te metodyke jakkolwiek dobrze opisaną. Co ciekawe te „lepsze” czasopisma czesto maja gorzej opisane metodyki. Np w Nature praktycznie nie ma opisu metody. Tak samo zdarza mi się, że wyniki są negatywne. I na początku sądziłam, że i tak warto to publikować. Spotkałam się ze ścianą.
Dla mnie to szok, bo myślałam, że nauka i naukowcy starają się być racjonalni a wynika z tego, że postępują całkowicie irracjonalnie, że pieniądze, których i tak jest mało są marnotrawione, że wszyscy wiedzą że system jest patologiczny, wręcz szkodzący nauce, pocieszające że coś z tym zaczęto robić. No ale i tak jestem w totalnym szoku.
Bardzo wartościowy i pouczający materiał, zresztą jak zwykle. Mam nadzieję, że pojawi się kiedyś na kanale również film na temat hodowli komórkowej mięsa.
Wydawnicwo MPDI wydaje 413 czasopism naukowych, z czego 182 powstały po 2019 roku. Mają łącznie grubo ponad 600000 artykułów, a opłata za wydanie jednego to 2000 CHF
Wspaniały materiał, od kilku lat słyszę i czytam o kryzysie w replikowaniu. Mam małą uwagę/komentarz, na "21:37" odcinku formułowana jest hipoteza alternatywna "przywdziewają poroża częściej", bardziej uzasadniona byłaby hipoteza alternatywna "przywdziewają poroża z inną częstotliwością, niż reszta". Wydaje się że to jest pikuś, ale pociąga to olbrzymie konsekwencje w dalszej analizie i możliwe fałszywe wnioski, gdyż wtedy te 5% (bądź inny próg istotności statystycznej) znajduje się z jednej strony wykresu (klasycznie ma być rozłożony na pół z dwóch stron), co w konsekwencji może prowadzić do odkrycia efektów nieistotnych (zamiast mieć 2,5, mamy 5%, a więc 2 razy z większym prawdopodobieństwem odrzucimy prawdziwą zerową hipotezę). Ciekawskich odnoszę do zgłębienia testów jedno- i dwustronnych.
Dawid, chciałam Ci bardzo podziękować za ten film. Przed laty usiłowałam zrobić doktorat (chciałam zbadać faunę dorzeczy Warty), ale w badaniach nic spektakularnego nie wyszło. Dostałam sugestię powtórzenia badań w rezerwacie lub parku narodowym. Niestety nie miałam sponsora, nie mogłam żyć pod mostem i żywić się poprzez fotosyntezę. Musiałam iść do pracy a zarazem zrezygnować z doktoratu. Przez lata miałam przez to strasznego doła, a do dziś nie mogę się odnaleźć w "normalnej" pracy. Przez lata katowałam się że to ze mną jest coś nie tak, a to nie prawda... przynajmniej nie tak do końca
Ah, tak bardzo prawdziwy i ważny materiał. Wiedza o tym, jak i o choćby samym fakcie chochlików statystycznych doboru próby, problemów natury ludzkiej czy to w analizie czy to przedstawieniu wyników czy wręcz dobraniu metodologii sprawiła, że już bardzo dawno przeszedłem na tryb "ufaj, ale weryfikuj" i poleganiu gównie na metaanalizach albo meta-metaanalizach, starając się wczytywać w same prace a nie tylko abstrakt czy podsumowanie. Z tego też powodu, niesamowicie irytujące było gadanie ludzi "po prostu zaufaj nauce" w ciągu ostatnich dwóch lat. Ufam. Ale wolę zweryfikować i wiedzieć jak najwięcej się da.
To chyba pierwszy odcinek bełkotu skierowany do pracowników naukowych ... szacun Kolego Chemiku 😀 patologii w świecie nauki jest więcej... czekam na kolejne odcinki ... o ile będziesz miał odwagę...
W odpowiedzi na artykuł w Science, Ashe stwierdziła, że fałszywe prace Lesné nie miały wcale aż takiego wpływu na rozwój przyszłych badań (DOI:10.1126/science.ade4073). Poza tym, wyssanego z palca(?) amyloidu ab*56 nikt nie był w stanie zaobserwować w próbkach z tkanek/płynu mózgowo-rdzeniowego, więc teoria była traktowana przez społeczność naukową jako ciekawostka (Smutne podsumowane w DOI:10.3390/cells11213421). Nic nie usprawiedliwia tego co zrobił Lesné/jego studenci/postdoktoranci, ale w żadnym razie nie wykoleił badań nad Alzheimerem. System publikacji-fundowania nie jest głównym powodem dlaczego duża część badań jest niereplikowalna - problem wynika często z braku zrozumienia biochemii (lub podstaw odpowiedniej dziedziny), albo brak odpowiednich kontroli. Wielokrotnie spotkaliśmy się z sytuacjami, gdzie po naszych publikacjach pojawiały się "konkurencyjne" artykuły, w których proponowana była alternatywna teoria, którą natychmiast byliśmy w stanie wytłumaczyć błędami w eksperymentach i interpretacji. W sporej części były to wyniki, które widzieliśmy wcześniej w naszej pracy i które szybko odrzuciliśmy/zidentyfikowaliśmy za artefakty po serii kolejnych eksperymentów. Kolejnym problemem jest to, że wielu profesorów po wpadnięciu na hipotezę, zrobi wszystko, żeby eksperymenty szły po ich myśli. I nie mam na myśli fałszowania danych, ale celowania w eksperymenty, które raczej nie podważą hipotezy, ale w jakiś sposób ją potwierdzą. Nie wszyscy naukowcy chcą odkrywać mechanizmy zarządzające biologią, niektórzy po prostu je wynajdują. W skrajnych przypadkach, słyszałem o studentach, którzy potrafili projektować swoje wyniki w wet-labie, z premedytacją przygotowując próbki na żele/western bloty, które pokażą oczekiwany wynik. Takiego fałszerstwa nie da się wykryć na komputerze, a ilość pracy którą trzeba zrobić by takiego fałszerstwa dokonać dorównuje tej którą trzeba włożyć w prawdziwy eksperyment.
pamiętam jak na potrzeby swojej pracy dyplomowej (cieżko nie pamiętać badania były robione na początku roku) robiłem ankietę którą porównywałem potem z dostępnymi wynikami badań np. od GUSu zwykle było blisko (wahania kilka procent) ale w paru przypadkach różnice były dość znaczące. różniło się to z prostego powodu czyli różnie wybranej (mimo że zgodnie z zasadami naukowymi) grupy badawczej dlatego ciężko jest replikować takie badania z bardzo dużą dokładnością
Aż przypomniały mi się sprawozdania z fizyki z pierwszego roku studiów... "Wyniki mojego eksperymentu wskazują że ołów jest lżejszy niż cyna. Z dostępnej mi wiedzy i bazując na udostępnionej literaturze jest to niemożliwe. Eksperyment został zapewne przeprowadzony błędnie i wymaga powtórzenia" No i dostałem zaliczenie.
Polecam obejrzeć prelekcje Andrew Gelmana na temat kryzysu replikacji - i jego blog. Nie dość że jest jednym z najważniejszych żyjących statystyków, to jeszcze jest dobrym standuperem xD Np. "Crimes against data"
Kilkanaście dni temu komisja PE zadała pytanie dyrektorce Pfizera aby przedstawiła wyniki badań czy szczepionka na 19 powoduje przerwanie transmisji. Pani dyrektor oświadczyła, że nie ma takich badań a Pficer ich nie prowadził. Jednak wprowadzono te nie zbadane preparaty do obrotu ogłaszając we wszystkich mediach ze szczepy zatrzymują transmisję. Pytanie jest o procedury jakie mamy jako Polska które ochronią Polaków przed nie badanymi przez polski instytut preparatami. To co podają firmy farmaceutyczne to mogą ( i często są ) być półprawdy czyli cała nieprawda.
Od siebie mogę dodać, że to problem nie tylko nauk przyrodniczych. Proponuje przyjrzeć się naukom technicznym. Problemem jest, że narzędzia i metody statystyczne są stosowane przez osoby które ich kompletnie nie rozumieją. A z innej beczki wartym jest też uwagi fakt, że na uczelniach technicznych nagminnie obciąża się pracowników zajęciami dydaktycznymi (z autopsji - w jednym roku przydzielono mi prawie 700h, bez pytania o zgodę, gdzie pensum miałem 240)
Studiuję Psychologię i interesuję się tematem kryzysu replikacyjnego już od jakiegoś czas. Wartościowe materiały na ten temat można znaleźć w podcascie Copernicus Centre.
Na uczelni widzę zmiany. W czasie zajęć z metodologii cały czas zapewniano nas, że jak wyjdą wyniki negatywne, to nie ma to żadnego wpływu na ocenę i żebyśmy nie starali się ich naciągać pod efekt pozytywny, a jeden z profesorów dzielił się z nami wynikami badań jego doktorantki (negatywnymi) i chwalił ją, że to świetna praca.
Zaskoczyło mnie jednak, że mimo zapewnień wykładowcy sporo osób i tak czuło presję, że badanie "musi coś wykazać" i stresował ich wynik negatywny. Odniosłam wrażenie, że nasza kultura "produktywności i dowożenia" wyników jest tak silnie nam wbita do głowy, że ciężko się z tego wyrwać.
Podobnie na psychologii w UK. Kiedy pisałam pracę licencjacka ( w UK psychologia nie jest jednolita), moi znajomi panikowali kiedy "nic im nie wychodziło".
Tak! Też polecam, to sa podcasty "Otwarta Nauka"
ja studiuję biologię i my w ogóle nie mamy konkretnego kursu o metodologii
@@krzysiek1234567890gu Wcześniej studiowałam kulturoznawstwo dalekowschodnie i tam też było z tym marnie. To były moje pierwsze studia i udało mi się dotrzeć do licencjatu nie rozumiejąc w ogóle jak powstaje dobra nauka, czym jest metoda naukowa i jak robić dobre badania. Mieliśmy tylko jeden kurs z czytania artykułów naukowych i po czym poznać, że jest on rzetelny, ale ten kurs powstał z inicjatywy własnej jednego z wykładowców załamanego brakiem naszego wyedukowania w tym obszarze.
Dla mnie to kolejny ogromny problem systemu, że wypuszcza ludzi z wykształceniem wyższym, którzy nie rozumieją nauki.
@@chizzy8511 myślę, że pomysł, żeby zrzucić replikowanie badań na studentów jest super. Na replikacjach można dobrze nauczyć się jak wygląda badanie i na pewno przysłużyłoby się to nauce i studentom ogólnie, bo mało osób ma swoje autorskie, dobre pomysły na poziomie licencjatu czy magisterki. Produkuje się przez to ogrom naprawdę niskiej jakości prac, które do niczego nie służą.
Myśleliście o tym, by do niektórych filmów zacząć dodawać angielskie napisy? Wg mnie to jeden z tych filmów, które (dostępne dla anglojęzycznego odbiorcy) mogłyby trochę zawojować za granicą.
BTW: (co najmniej) równie ważny materiał, co ten o dziurze na dnie matematyki u Veritasium 🙃
Przypnijcie ten kom bo to jest dobry pomysł!!
Zdecydowanie dobry pomysł!
Jest ogrom kanałów anglojęzycznych o podobnej tematyce, poruszających te same problemy (min. problem produkowania publikacji). Nie widzę możliwości przebicia się napisami przez natywne produkcje.
@@Mescherje po za tym rozjebałoby to algorytm wypracowany na kanale i kanał UNB mógłby osiągać gorsze wyniki. Nowe filmy wyświetlały by się wszystkim, a anglojęzyczni reagowaliby gorzej, więc algorytm uznawałby, że film jest nieciekawy i przestawałby go promować.
W trakcie studiów medycznych poświęciłam z koleżankami 2 lata na badania pacjentów i analizę danych. Wyniki wyszły negatywne więc Profesorka „wyrzuciła naszą pracę do kosza”. 😢
wynik negatywny to też wynik, jako potwierdzenie bądź zaprzeczenie pewnej hipotezy też ma wartość naukową. rozumiem, że nagłówki robią te prace które coś wykazują, ale to nie znaczy że te drugie trzeba wyrzucać do kosza..
@@Special1122 też tak uważam. Szkoda, że nie wszyscy biorą tego pod uwagę
Pod względem prestiżu taki wynik to porażka, natomiast patrząc naukowo to taki rezultat powinien być na równi z pozytywnym.
No bo ta profesorka to oszustka była, a nie żadna profesorka.
Takie dziwki otrzymują tytuły i potem niszczą naukę 🤨
oj jak się na studiach ludzie bali z mojego roku, że w badaniach nie wyjdzie to co chcieli. Serio, na inżynierkach wyniki też były poprawiane w paincie, żeby tylko wyszło zgodnie z tezą. Mam wrażenie, że do reszty studentów nie docierało, że jeśli wiesz z góry co robisz, to praca nie do końca ma sens, a obalenie własnej teorii wcale nikomu nie umniejszy, a wniesie pewną wiedzę.
Tu kilka słów komentarza: ruclips.net/video/_cz0pJc-wGo/видео.html
Polecam
W skrócie - jeżeli jedna publikacja mówi coś o jakimś zjawisku to taka moc takiego stwierdzenia jest niewielka. Inaczej rzecz się ma, gdy coś jest potwierdzone przez kilka zespołów z całego świata.
Niestety - mnóstwo naukowych prac za cel pobiera sobie odkrycie czegoś nowego, a nie sprawdzanie cudzych wyników. Takie podejście nagradza system.
Covid-19, o którym sporo jest w komentarzach jest wybitnie dobrze zbadany. To wręcz ewenement na skalę współczesnej nauki - również jeżeli chodzi o replikację wyników innych naukowców!
edit: FYI odcinek o szczepieniach przeciw COVID powstaje; piszę to, bo może dajemy sobie przepychanki w komentarzach pod tym materiałem.
W materiałach na podobny temat cudownie by było gdybyś nagrał coś z Janiną Bąk. Wasz zapał do badań połączony z merytoryką i niebanalnymi przykładami dałby piorunujący efekt. 😄
Jak możesz twierdzić że covid jest ewenementem. Jest jasne że lobby w tym fundacja billa gatesa mocno lobbowała, sponsorowała media jak i sam onz i pokazali to dziennikarze politico.
Akurat co do covida to ludzie w dużej mierze zostali ogłupieni i nie można stwierdzić co tutaj było prawdziwe.
Aspekt psychologiczny tej farsy też nie jest wzięty pod uwagę jak społeczeństwo zostało wręcz zastraszone przez lobbowane media.
Mam nadzieję że większość zrozumiała że absolutnie świadomie położyłeś stopę na minie którą można nazwać "miodem na uszy dla wielbicieli wątpliwych hipotez" i możesz stać się cytowany wśród środowisk które naukę traktują dosyć nienaukowo. Wiele osób może uznać ten materiał jako kolejny filmik od naukowego bełkotu, ale domyślam się ile razy zastanawiałeś się jak dobierać tutaj słowa aby ci się nie odbiło wszystko czkawką. Obym nie był jedyną osobą która docenia ten materiał ukryty między słowami.
Hej tu foliarz, szur, antyszczepionkowiec i płaskoziemca, która to już dawka chroni tym razem już NA PEWNO w STU procentach?? 🤡 Te stadiony pełne zakażonych to już puste? Czy jeszcze leżą antyszczepionkowcy? 🤣 Te problemy z sercem, zakrzepice, udary itd. to CZYSTY przypadek że jest ich dużo więcej u młodych niż prędzej?? Hmmm teoria spiskowa! Ukraińcy weszli setkami tysięcy bez masek testów i mniej zaszczepieni od nas i wirus wyparował! Polak bez maski i szczepienia to morderca i zamknąć go i nie wypuszczać, no ale ukrainiec już nie stanowi zagrożenia epidemiologicznego 🤡 proszę zapoznać się ze znaczeniem słowa HIPOKRYTA i IDIOTA 👌🧟
Proszę nałukowo odnieść się do tego co napisałem, powtarzam, tu zacofany foliarz i szur,
Kiedy mówiłeś o tym, o ile wzrosła liczba pracowników naukowych przez ostatnie pół wieku, od razu pomyślałam: dać tym początkującym robotę przy replikacji badań ;) Zdobędą doświadczenie i przysłużą się nauce o wiele bardziej, niż tworząc niekoniecznie dobre prace naukowe tylko po to by nie zostać z tyłu w tym wyścigu.
Tylko to nie liczba pracowników, a doktorantów. Tych, którzy o stałą umowę walczą dopiero
W dodatku często to doktoranci publikują artykuły (dopisując do współautorów pracowników), ponieważ pracownicy są od nich dużo bardziej zajęci wnioskowaniem o finansowania, prowadzeniem zajęć, promocją uczelni itp. Jeśli doktoranci i młodzi pracownicy poświęciliby się pracą nad replikacją wyników badań, to już nie miałby kto tworzyć badań oryginalnych, nowych, przełomowych. W dużym uproszczeniu.
@@kanalprobny1927albo się po prostu żeruje na doktorancie xD
@@xccxcc to oczywiście też :)
Świetny, pouczający film. Właśnie za to uwielbiam ten kanał. Autor wychodzi poza powierzchowną popularyzację wiedzy.
Zgadzam się, taki kanał to skarb.
Autorzy. Dawid jest twarzą i jednym z wielu twórców.
@@amciuam157 O ile dobrze kojarzę, Dawid ma pod sobą zespół i jest szefem. Ale pewnie masz rację, o ile mówisz o stronie założonej przez Dawida, na której rzeczywiście można znaleźć teksty innych twórców.
Wynik negatywny jest tak samo wartościowy, jak pozytywny, ponieważ w takim samym stopniu umożliwia wyciąganie wniosków. A to wnioski są tym, co najważniejsze.
W zbiorze publikacji The "Pleasure of Finding Things Out" Richard Feynman podkreśla jak ważne jest zapisywanie swoich wyników, niezależnie jak różne są one od tych z uznanych publikacji. Jako przykład daje eksperyment, który był przełomowy i wyniki jego nie były nieprawdziwe, ale wkradł się w nie mały błąd pomiaru, który nie przekreślał płynących z publikacji wniosków co pokazuje jak takie sytuacje nie są zero jedynkowe. Pokazał on jak ludzie przeprowadzający powtórzenia tego eksperymentu dociągali swe wyniki do tych pierwotnie uzyskanych w przełomowej pracy, nawet wyrysował krzywą w czasie, bo kolejni przy publikacjach widząc że są inne publikacje bliższe ich wynikowi byli odważniejsi w publikowaniu wyników bliższych prawdzie. Zajęło to bodajże z 120 lat nim naukowcy mieli odwagę publikować dokładnie takie wyniki jakie im wychodziły. Richard Feynman mocno w tym wykładzie przestrzegał przed tego typu tchórzostwem mówiąc, iż twoje wyniki są twoje nieważne jak absurdalne - miałeś prawo coś poknocić - ale zapisz to.
Blablabla. Masło jest zdrowe czy nie. Kiedyś szlugi były zdrowe. Środowisko naukowe dopasowuje się do tego merchendisera, który najlepiej zapłaci🤷🏻♀️
@@beat2befit środowisko naukowe nie istnieje
@@beat2befit jak możesz porównywać to co było prawie 100 lat temu do tego co jest obecnie? O.O nie dość, że wiedza była znacznie mniejsza, dopiero co odkryli antyseptykę (!) to jeszcze reklamy w ogóle nie były kontrolowane i sprawdzane pod kątem prawdziwości twierdzeń. Także może podrzuć jakiś świeży przykład, który nie będzie wiedzą z nagłówków pisanych przez pseudodziennikarzy
@@bananowysorbet myślenie jest takie samo. Instytucjonalizm jest taki sam. Kolesiostwo i mycie rączek na uczelniach ma się świetnie. Etc etc etc. Tak, technogia poszła do przodu, ale niekoniecznie dlatego że jedyny wkład w nią, to zgoda na publikacje prac które na pewno są dobre i rzetelne. Więcej czynników weszło w grę w ciągu ostatnich dekad, jak np rynek, a ostatnim czasem, internet i przepływ informacji w nim, jest również osobną gałęzią mającą wpływ, kompletnie abstrahując od oficjalnych środowisk naukowych, czy rynku okupionego molochami i korporacjami.
@@CykPykMyk częściowo się zgodzę, ale i tak nie uważam, że to upoważnia do używania argumentów sprzed kilkudziesięciu lat
Ehh, chyba najbardziej przygnębiający materiał jaki ostatnio widziałem. Człowiek się zastanawia, dlaczego nikt z tym nic nie zrobi? Świetny materiał, dzięki.
BIOTAD PLUS Team
Troche sie zmienia, polecam serie podcastow ,,Otwarta Nauka'' od Copernicus-znajdziesz tam mnostwo informacji jakie dzialania sa podejmowane w celu poprawy sytuacji. W chwili obecnej jest chyba 20 odcinkow (okolo 40 minut kazdy)
Przecież pod koniec filmiku jest pokazane, że jednak ludzie coś próbują naprawić.
Film pokazuje, że to się powoli zmienia. Ale globalny trend który narastał przez dekady nie da się odwrócić w ciągu miesięcy. Istnieje ogromna bezwładność, której pokonanie wymaga długiego czasu. W tej chwili jesteśmy na etapie propagacji świadomości istnienia problemu. Ona jeszcze nie przepropagowała wszędzie. To też jeszcze potrwa. Tam gdzie dotarła ta świadomość, rozpoczęły się procedury naprawcze. Ale one też potrwają. Jak pisałem w innym komentarzu - to jest w dużym stopniu proces ekonomiczny. A w ekonomii rzeczy są powiązane ogromną liczbą zależności. Zmiana jednego elementu procesu może generować natychmiastowy koszt, a odroczony zysk - ergo warto ją wdrożyć, ale nie każdego zawsze stać na wdrożenie takiej zmiany. I znów - minie czas, zanim wszystkie podmioty będą w stanie realnie wdrożyć korzystne zmiany.
@@Adam_Lyskawa Jest bezwładność, czyli inercja, bo jest rozpęd - gdyby tego rozpędu nie było, każde badanie nad każdym zagadnieniem trzeba by zaczynać od zera.
To, o czym David opowiada, to są uboczne koszty systemu, najbardziej widoczne wady i defekty. Odrzucić go jednak nie można, bo innego nie mamy.
Rola doktoranta wybitna! 💚
Jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym na uczelni i (jeszcze) doktorantem i cieszę się, że poruszyłeś ten temat. Wielokrotnie podnosiłem go w swoim otoczeniu i niestety bez większych skutków - albo się przyzwyczaisz, albo przepadniesz. Niejednokrotnie spotkałem się z odrzuceniem publikowalnego materiału, tylko dlatego, że nie wpasowuje się w aktualny "stan wiedzy" w danym temacie. Jeden dotyczył zagadnień medycznych, głównie nowotworów płuc. Nasze wyniki nie był tak spektakularne jak naukowców "z branży", przez co nie został przyjęty do większości czasopism, bo dość jednoznacznie podważał rezultaty poprzednich, głównie z uwagi na to, że naszą próbę zorganizowaliśmy jako naprawdę prospektywną, randomizowaną. W takich jednak uzyskanie niesamowitych wyników łatwe nie jest.
Mimo iż zajmuję się głównie naukami technicznymi, w szczególności z zakresu informatyki technicznej, gdzie replikowalność jest dużo łatwiejsza niż w przypadku nauk przyrodniczych, nie da się w pełni polegać na pracach innych naukowców bez naprawdę wnikliwej analizy. Nierzadko z kolegami analizujemy cudze prace i okazuje się, uzyskane w nich wyniki zupełnie odbiegają od naszych prób replikacji. Oczywiście, nie jest to notoryczne, ale wymaga to ostrożnego podejścia do wyników pochodzących z zewnątrz, co wydłuża czas badań, który w niektórych odkryciach może okazać się kluczowy.
System też nie sprzyja tworzeniu solidnych i wartościowych badań. Niby uczelnia wymaga ode mnie, by publikować w czasopismach z górnej półki, jednak wymagania vs finansowanie i czas potrzebny na realizację badań na takim poziomie zmusza do publikowania w większej ilości, gorszej jakości, gdyż w przeciwnym wypadku grozi to nie tylko uzyskanie negatywnej oceny okresowej, ale również zmniejszeniem finansowania jednostki, co w bezpośredni sposób zmniejsza możliwości każdego z naukowców.
W rozprawach doktorskich notorycznie spotykanym przeze mnie podejściem jest stawianie tezy PO realizacji wszystkich badań oraz częściowym lub nawet całkowitym spisaniu rozprawy. Stawianie hipotezy nie ma miejsca, gdyż mogłaby się ona okazać niewłaściwa, co może stanowić przyczynę do wystawienia negatywnej recenzji. W Polsce trochę pod tym względem powinny pomóc nowe zasady panujące w Szkołach Doktorskich, bo sformułowanie planu badań i jakichś przewidywań co do rezultatów jest obligatoryjnym elementem, niezbędnym do pozytywnego ukończenia pierwszego roku. Efekt nie jest wielki, ale każdy kroczek do przodu to jednak postęp.
Mimo wszystko, wierzę cały czas, że można zmienić to środowisko właściwą postawą, która może nie wpłynie na cały świat, ale na pewno odbije się echem na własnym podwórku. Choć jest to ciężka praca, za którą raczej nie usłyszę nawet dziękuję, to uważam, że warto!
Dziękuję
Dziękuję!
Dziękuję!
Chciałbyś opowiedzieć coś więcej o tych badaniach nad nowotworem płuc?
Ale milutko! ❤️
@JestemPatryk Częstym postępowaniem w przypadku nowotworu jest usunięcie płuca, jego płatu lub segmentu. Wycięcie płatu lub segmentu prawie zawsze powoduje, że do opłucnej wydostaje się powietrze (nazywane przeciekiem powietrza) lub płyn (krew, limfa, nazywane drenażem). Pacjent podłączony jest do pompy, która odprowadza ten płyn i powietrze. Kluczowym dla szpitala kryterium jest przeciek przedłużony, określony w literaturze jako trwający więcej niż 3 dni. Przewidzenie tego wcześniej pozwala na wypisanie pacjenta wcześniej, co jest tożsame z wieksza liczba leczonych pacjentów.
Naszym zadaniem było znalezienie czynników predykcyjnych w większej grupie, bez wybierania przypadków wpasowujących się w nasze oczekiwania. W literaturze można znaleźć wiele różnych badań na ten temat, jednak w randomizowanej i prospektywnej próbie nie udało nam się uzyskać takich wyników.
To co wyszło było „dość oczywiste”, tzn osoby z niedowagą i otyłe maja większe ryzyko powikłań i przedłużonego przecieku. Podobnie osoby starsze. U młodych dużo szybciej postępuje choroba.
Jednak wiele czynników, np FEV1, DLCO, stanowiące o „wydajności” płuc nie wykazały wrażliwości, co było zaskoczeniem porównując nasze wyniki do innych.
Niestety, ponieważ te efekt nie były wystarczająco odkrywcze, udało nam się opublikować nasze badania wyłącznie na konferencjach naukowych, choć tyle że renomowanych.
Pozytywem jest natomiast to, że mniej pacjentów wracało z powikłaniami, bo lekarze dużo ostrożniej podchodzili do rewelacji z publikacji. Jednak to tylko nasza luźna obserwacja i może być przypadkowa.
" No results" są niesamowicie ważne by zrozumieć jak świat nie działa, więc daje znak badaczowi/naukowcowi, że trzeba iść inną drogą, zadać inne pytanie badawcze. Świetny film.
Bardzo dobrze, że podnosisz ten problem.
Wyścig na ilość publikacji i cytowań to w pewnym sensie patologia, a działania Ministerstwa Edukacji i Nauki tylko ją potęgują.
Bardzo się cieszę że publikujesz materiały na temat kryzysu w świecie nahki. Jako osoba która odeszła z pracy na uczelni między innymi przez to, jak system jest zbudowany (oprócz zarobków gwoździem do trumny był moment gdy niedługo po opublikowaniu wyników kazano mi artykuł sparafrazować, okroić i opublikować jeszcze raz w innym czasopiśmie, a w międzyczasie napisać wnioski o granty które z góry mi powiedziano że nie zostaną mi przyznane ale trzeba je napisać żeby było w papierach że próbowano) mam nadzieję że coraz większe grono ludzi się o tym dowie i razem pchniemy świat w nieco lepszym kierunku.
Nie będę ukrywał, że jako student 3 roku fizyki jestem szczególnie zainteresowanym tą tematyką. Zdaję sobie sprawę, że komentarz pewnie przepadnie, ale czy jest szansa na odcinek (albo podcast) dotyczący tego jak wygląda "bycie naukowcem"? Chodzi mi o to jak zarabia się na życie jeśli ktoś nie jest wykładowcą, jaką rolę odgrywają wszelkiego rodzaju konferencje, jak wygląda proces publikacyjny i na ile pisanie artykułów przypomina bycie naukowym influencerem (szukanie tematyki pod cytowania i clickbaitowe tytuły)?
To w dużej mierze zależy od tego co rozumiesz przez bycie naukowcem. Bo obecnie nawet w firmach prywatnych robi się tak nowatorskie rzeczy że to można podpiąć pod naukę. Natomiast jeśli chodzi Ci o research w takim powierzchownym ujęciu to musisz się złapać do jakiegoś grantu lub miejsca gdzie się takie badania wykonuje i oni będą ci płacić. A jeśli się nie jest wybitnym to raczej bez PhD przed nazwiskiem i uznanych publikacji dostać się będzie ciężko.
Konferencje są istotne jako miejsce do dyskusji i popularyzacji własnych badań. Oczywiście pracodawca często wymaga udziału w nich. Poznajesz na nich osoby do współpracy. Są niezwykle istotne :)
Proces publikacyjny nie jest niczym mistycznym. Piszesz pracę wysyłasz ja do czasopisma. Edytor stwierdza czy ta praca się "nadaje" i przepuszcza dalej albo nie. Jak przepuszcza to praca idzie do recenzji, które przychodzą po 2/3, czasem więcej, miesiącach. Potem ze swoimi współautorami ustosunkowujecie się do recenzji, przygotowujecie odpowiedzi lub poprawki, jeśli recenzenci nie odrzucili pracy. Jak się uda to praca idzie dalej i przechodzi proces edytorski. Tyle.
Pisanie artykułów przypomina bycie influencerem. Ba bycie naukowcem obecnie to sztuka sprzedawania siebie. Często klikbaitowe tytuły nie przechodzą w renomowanych czasopismach bo są zgłaszane często jako poprawka w recenzji. Ale oczywiście im większe nazwisko tym więcej jako "naukowiec" osiągniesz i chętniej będą cię zapraszać do dobrych czasopism.
Dobrze, że zainteresowałeś się tym już jako student 3 roku, bo łatwiej będzie Ci podjąć działania pod zostanie naukowcem i bycie konkurencyjnym. Chyba najłatwiej Ci będzie zagadać do ludzi z Twojej uczelni którzy robią dane badania w obrębie Twoich zainteresowan. Najlepiej do ludzi, którzy mają powygrywane projekty z NCN, NCBIR, FNP albo innych organizacji. Jako studenta mogą Cię zatrudnić na jakieś mniejsze stypendium, ale poznasz wtedy ludzi którzy pomogą Cię pokierować, wezmą Cię na doktorat itp
zarobki na uczelni możesz se wygooglać - risercz godny naukowca-wannabe ;)
@@nienoco może wygooglowac ale to są zarobki na zatrudnienie na uczelni. A tutaj było pytanie o naukowca nie wykładowcę. Na uczelni jak chce się robić naukę to generalnie zajęcia prowadzić trzeba. Na permanentnych pozycjach przynajmniej
@@Daxilos94 Po pierwsze to pomijajac stanowiska naukowo-dydaktyczne istnieje rowniez mozliwosc zatrudnienia po prostu jako pracownik naukowy i wtedy zadnych zajec prowadzic nie trzeba (znam osobiscie takie przypadki). Po drugie zas to pytanie o zarobki naukowcow poza uczelnia nie ma najmniejszego sensu z uwagi na to ze wszystko zalezy od obranej sciezki naukowej - zwykly przyrodnik nie wykreci pieciocyfrowej kwoty w miesiac - niemniej fizyk specjalizujacy sie w analizie danych, programowaniu i uczeniu maszynowym zrobi to bez problemu.
Dziękuję za ten film, dotarł w najlepszym dla mnie momencie. Piszę coś o powszechności kłamstwa, zawartego w różnych systemach (społecznych) i jedną z rzeczy, na które chciałam zwrócić tam uwagę, jest nacisk na studentów, aby w badaniach stawiali takie hipotezy, które mają największe szanse na potwierdzenie ( oczywiście jest to nacisk BARDZO niewprost!) i zupełne ignorowanie faktu, że niepotwierdzenie się hipotezy badawczej jest czymś bardzo ciekawym i cennym, otwierającym różne nowe ścieżki myślenia i pobudzającym ciekawość. Twój materiał daje mi też źródło danych do pokazania niejednoznaczności wielu ugruntowanych sądów (i przesądów). Btw, dzięki za ostatnią książkę!!!
Dziękuję jako studentka sprzed lat. Bardzo!!!
Dostałem dysonansu poznawczego w trakcie oglądania tego materiału, ale takiego pozytywnego bo szybko zrozumiałem że nabrałem trochę innego spojrzenia na świat, dziękuję Dawidzie za ten materiał
Panie Dawidzie, bardzo dziękuję za ten odcinek. Sam jestem magistrantem z fizyki eksperymentalnej i szczerze mówiąc wielokrotnie myślałem o rozmowach na ten temat z ludźmi nie siedzącymi w nauce, ale nie wiedziałem jak to w miarę gładko wyjaśnić. Życzę szczęścia w następnych nagraniach, bo robi Pan szczególnie dobrą robotę ;)
Dlatego też uważam że nie można ślepo wierzyć w to co wmawiają nam nasze tęgie umysły, że np coś jest bezpieczne choć wcale nie musi być
Tak! Czytaj Dawidzie, mów, uświadamiaj, opowiadaj,rysuj,bo mlodsi mam wraźenie że się gubią.Rób wszystk,by papka przekazywana w szkolach, szła w zrozumienie tematu, rozbudzenie dociekliwosci badawczej. Idzie się utartymi drogami, po wynik, prace badawczą za punkty ''uznanie''. Powaliło mnie, że mądrzy a robią takie bzdety. Choc mam tyko maturę interesuje mnie nauka popularna i chcę wiedzieć! A jak nie wiem to szukam gdzie i jak dostać się do tej wiedzy. Słucham pana i choć nie jestem chemiczką [nie oszukujmy się co nieco gubię] lubię TEN WŁAŚNIE BEŁKOT NAUKOWY . I TAK ksiażka 7 cząsteczek daje mi radość ,bo nauka to nie nuda to ludzie, zjawiska itd nie przynudzam już, ale dzieki Pana książce i filmach mogę porozmawiac z córka studentka biotechnologii i całkiem fajnie spedzic razem z nią wieczór.
Wielbię Cię za piękne użycie czasu zaprzeszłego ❤❤❤
Większość z tych problemów zauważyłam na 4 roku studiów gdy zaczęliśmy rozmawiać o pracy magisterskiej. To całkowicie zresztą odwiodlo mnie od pracy na uczelni, co praca nad magisterką tylko potwierdziła. Niestety, artykuł naukowy wraz z badaniami i redakcją niektórzy potrafią napisać w miesiąc. Ja nawet nie mam zamiaru omawiać jaką wartość dodaną taka praca przedstawia. Osobiście uważam, że wprowadzenie jako magisterki odtwarzania czyjegoś eksperymentu jest genialnym pomysłem, ponieważ to jest wręcz idealne na to miejsce, w końcu dla wielu jest to pierwsza poważna praca naukowa w życiu.
Tylko że nikt z badaczy nie czyta prac magisterskich, wszyscy czytają artykuły w miedzynarodowych czasopismach
Ale co mają za znaczenie jakieś prace magisterskie, które każdy chce tylko odbębnić i nara, prawdziwe prace naukowe liczą się od doktoranckich wzwyz
@@purgeanarchy4846 No i własnie dlatego to dobre miejsce, ponieważ skoro te prace nic realnie nie mają do zaproponowania światowi naukowemu to w obecnej formie są bez sensu (gwaratuję ci, że nawet w trakcie pisania tej pracy to odczuwasz). Jeśli byśmy natomiasrt wykorzystali je do powtarzania eksperymentów to miałaby one jakikolwiek sens - wtedy badacze wykorzystując jakieś badani mogliby zobaczyć czy przy powtórce wyniki zostały potwierdzone. Oczywiście nadal byłby problem braku publikacji, ale minsterstwo ma obowiązek przechowywania wszystkich prac (choćby w celach antyplagiiatowych), więc wystarczyłoby, że by te prace udostępnili naukowcom i po problemie.
@@annapolak8707 jak sobie niby wyobrażasz tylko w polsce milion studentów powtarzających kilkanascie może kilkadziesiat tysiecy ekperymentów co roku, co niby mieliby pisac w tych pracach
Bardzo dobre podsumowanie i uświadomienie Słuchaczy o tym, do czego "konieczność" publikacji może prowadzić. Ogromne brawa za znalezienia tak trafnych określeń do wielu sytuacji oraz spojrzenie na wszystko z dystansu i dostrzeżenie tak dużej roli "Nie-naukowców" w całym procesie.
P.S. Nie jestem pracownikiem naukowym, ale prywatnie zamiłowanie do przeprowadzania "badań" (choć to zbyt duże słowo w tym przypadku) nadal mi pozostało. W związku z tym cieszę się, że moje zdanie na temat "null result" jest takie samo jak to przedstawione w filmie :)
Świetny materiał. Czekam na materiał o statystyce! Moja ulubiona dziedzina.
Dziękuję bardzo. Wyszedł super film. Bardzo interesujący temat i prosto omówiony. Nic tylko ukłonić się z pokorą. Wnioski naukowców jak z kabaretu...wyjrzą przez okno, a tu idą dwie emerytki, jedna kuleje...więc co druga lepiej się trzyma! Wszystko dzięki takiemu systemowi☹️. Mam nadzieję, że doczekamy się czasu, kiedy faktycznie będzie się przeprowadzać badania...ale po to by skorzystała na tym ludzkość. Nie po to, by tylko przeprowadzać badania, aby je... tylko przeprowadzać, a potem eksperymentować na innych.
Ten materiał to złoto! Powinien mieć angielskie napisy!
Temat odcinka bardzo mi znany, już od pierwszego roku moich studiów psychologicznych wykładowcy stale przypominają o niedociągnięciach narzędzi pomiarowych, jakimi się aktualnie posługuje, a cała historia psychologii bazuje na mnóstwie błędnych i sfabrykowanych badań lub wniosków bez pokrycia (oczywiście jak każda nauka, tyle że psychologia jest bardzo młoda; oczekiwałoby się od pionierów tej nauki jednak trzymania faktów i potwierdzania tez badaniami, bo żyli w czasach gdzie mieli do tego narzędzia). Na szczęście teraz jest to monitorowane, a szkodliwe treści wycofane, lecz w wiedzy ogólnej ludzi nadal widać, że wiele przekonań zostało.
Hej, powiedziałabyś o jakich przekonaniach mowa?
Nauka nam się nie udała, ludzkość powinna teraz pójść w magię.
Znaczy że co, Bogini Edyta G. na prezydentkę?
To już byo 🥳
Chrześcijanie wszystkie czarownice spalą 😏
A na Ministra Magii powołać Jacka S. Tylko on potrafi "wyparować" miliony złotych na coś, co się nie odbyło.
@@donk3301 dzidzia durniak???!!! 😵💫😔
Bądź co bądź alchemia okazała się prawdziwa ;)
Naukowiec literat biurokrata. Doba nadal jeszcze ma 24 godziny. Kiedy czas na myślenie, na przygotowywanie doświadczeń i ich analizę. Uważam że dodatkowo problemem jest pozyskiwanie finansów na badania uzależnione od pozytywnych a najlepiej spektakularnych efektów. A co z badaniami które udowadniają że dana hipoteza, droga badawcza nie prowadząca do efektów dających się spieniężyć. Są tak mało powabne że chyba zdarza się chęć u badacza do naciągania wyników. Swoje uwagi wpisałem przed końcem odcinka.
Temat petarda. Przyznam, choć interesuje się postępem nauki, myślałem, że ilość eksperymentów, które powtarzane przez niezależne ośrodki dają odmienne wyniki jest minimalna. Szok.
Może jestem w błędzie, nie mam monopolu na prawdę ale jestem przekonany, że wyniki badań sponsorowane przez koncerny, szczególnie farmaceutyczne i żywieniowe, sa robione pod tezę i na skutek zależności od finansowania naciągane.
I mała sugestia do autora - opowiada pan niezwykle interesująco, wiem, że statystyka to fundament nauki, ale na" p" pogubiłem się choć na maturze była statystyka. Krutka historie czasu Hawkinga to cudowny wzorzec
Niesamowicie ciekawy materiał, zupełnie bym nie pomyślała, że w świecie publikacji naukowych zrobił się taki bałagan. Mam nadzieję, że więcej osób zacznie dostrzegać ten ogromny problem i coś z tym zrobią...
Jeden z najlepszych filmów na tym kanale!
Konformizm to jedna z najgorszych cech ludzkości.
Pełna zgoda. I jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności zdaje się nasilać w społeczeństwach...
@@pasiutrial jaką metodologię obrałeś? :) Serio, to też mi się tak wydaje - ciężko tego nie zauważyć.
Znakomity materiał, ważny i na czasie!!! Dziękuję i pozdrawiam - S.
Akurat zacząłem doktorat i jak opracowywaliśmy wstępny plan badawczy, to promotor mi powiedziała, że plany nie mogą być zbyt ambitne, bo muszę mieć publikacje. A o tej tzw. punktozie to już się naprawdę nasłuchałem. W naszym zakładzie to niestety wstrzymuje bardziej ambitne projekty, bo jak się nie uda, to nie będzie publikacji, bez publikacji nie będzie punktów, a bez punktów nie będzie pieniędzy (których i tak już nie ma wiele). Więc zamiast robić coś ciekawego, to po prostu robimy rutynowe pomiary na przestarzałym sprzęcie. I już nawet nie wspominam o wszelkich wnioskach o granty, które mogą być odrzucone, mimo dobrych recenzji.
A ja bardzo dziękuję za film (też jako student psychologii), ponieważ raz, że brakuje tego tematu w dyskusji publicznej, a po drugie jest to bardzo szerokie omówienie kryzysu niezahaczające jedynie o psychologię (o której problemach jest dość głośno), która jako jedna z nielicznych nauk (przynajmniej takie odnoszę wrażenie) postanowiła wypić piwo, które sobie nawarzyła
To przerażające. Ja się spotykam czasem z ludzi, którzy mówią że właśnie ze względu, że w nauce jest tyle problemów i nic nie jest wiadome to one nie wierzą w naukę. Serio słyszałam takie sformułowania. Zawsze to dla mnie jest ciężkie spotkanie. Jak takiej osobie wytłumaczyć 🤯 Nauka vs czynnik ludzki 🤷🏻♀️ Świetny materiał Dawid! ❤
Nie wierzą w naukę, ale używają jej zdobyczy...
Bo jak czegoś się nie rozumie to najłatwiej to odrzucić, a nauka jest naprawdę ciężka do zrozumienia. Im dalej w las, tym gorzej 😅
Bo teoretycy spiskowi mają łatwe życie - neguj wszystko co jest w mainstreamie, teorie sobie wybierz z jakiejkolwiek teorii spiskowej jaka ci się nasunie i wszystko gra.
to powiedz żeby skoczyli z okna, skoro nauka się myli, to nie ma grawitacji i nic im się nie stanie
@@bananowysorbet nie wiem, nie zajmuje się nauką, jestem zwykłym zjadaczem chleba, ale ciężko mi uwierzyć w coś innego niż nauka, naukę jestem w stanie zrozumieć w przeciwieństwie do wszystkich religii świata czy filozofii
Zgadzam się w 100%
Na doktoracie i w Polsce i we Francji przeszedłem przez to i naprawdę musiałem się namęczyć żeby wartościowe naukowo publikacje przygotować (naukowo a nie dla supervisorów czy administracji uczelni)
Najłatwiej jest "Namalować" wyniki ale nie o to chodzi i tylko szkodzi nauce ...
Bardzo dobry film, zbliżony (choć nie identyczny) problem występuje w ekonomii, ostatnio Brzoza-Brzezina, Kolasa i Makarski o tym artykuł napisali.
Jaki tytuł? Przejrzałem kilka stron wyników Google, Google Scholar, ResearchGate, nawet strony jednego z autorów, i nie wypatrzyłem.
Obserwuję Ten kanał prawie Od Samego Początku. Ogromnie Doceniam Progres i Ważność tego Kanału. Gratuluję !!!
Jak pisałam moją pracę magisterską z zakresu mikrobiologii, wielokrotnie musiałam powtarzać eksperymenty, ponieważ uzyskiwałam za każdym razem zupełnie odmienne wyniki. Różniły się od moich własnych jak i badań wcześniej opublikowanych. NIestety promotor ich nie akceptował i musiałam powtarzac do czasu, aż uzyskam podobne do tych obublikowach i to nie dla wszystkich badanych prób, ale tych, których wynik różnił od wcześniejszych wyników. Dlatego obroniłam się z kilku miesięcznym opóźnieniem.
jeden z najważniejszych filmów na polskim YouTubie, dzięki!
Dodam tylko, że studenci kierunków medycznych na niektórych uczelniach w Polsce są wręcz zmuszani obowiązkowym przedmiotem (nie fakultetem :) ) do napisania pracy naukowej. + Studenci medycyny dostają dodatkowe punkty w wyścigu na specjalizacje za publikacje w czasopismach naukowych zamieszczone w wykazie czasopism, więc piszą na potęgę, ale nie potrafią rozmawiać z pacjentami po studiach.
Potwierdzam niestety
na studiach tez ucza rozmowy z pacjentem? :D Chyba masz za duze oczekiwania:P
@@RascalV666 no akurat są ćwiczenia z umiejętności miękkich i nawet rozmowy z podstawionymi pacjentami
@@Trance_Nation_1999 wow, to z zasadzie brzmi jak tresura:)
@@RascalV666 to już Twoja interpretacja
Nie ma ćwiczeń niedobrze, są to tresura.
I w tym momencie wchodzi na scenę, cała na biało, królowa matematyka. 👑👑👑
* królowa informatyka i jej służka matematyka
Hulaj Dusza ¿ 😁
@@ziomalisty wróć do tych tutoriali z Pythona bo nadal nie wiesz jak ifa napisać
@@CykPykMyk Dzięki informatyce możesz sobie Jutuba oglądać. Dzięki matematyce to byś sobie co najwyżej palce u rąk policzył
I zrobi jakąś sztuczkę? :D
Uważam, że perfekcyjnie co do ostatniego przecinka napisana praca, która cytowana jest wielokrotnie z null result to największy szpan jaki można osiągnąć z pracy :D
Dziękuję za Waszą pracę :)
Fantastyczny materiał. Dodałabym jeszcze problem zależności pomiędzy magistratem, doktoratem i profesorem. Zależność prawie jak ze średniowiecznego cechu o tym co trafi do publikacji decyduje szef. I co bardzo ważne bałagan, zamieszanie i nieład (delikatnie mówiąc) wprowadzane w punktacji przez miłościwie panujące ministerstwo.
Dzięki, film ważny nie tylko dla naukowców, ale dla laików. Może dla laików nawet ważniejszy
Tutaj doktorantka 5 roku, biologia medyczna. Mogę sobie przybić z Adamem piątkę - większość moich wyników to wyniki negatywne (brak różnic). Nie byłam w stanie potwierdzić żadnej postawionej przeze mnie hipotezy. Może, gdyby ktoś wcześniej opublikował te wyniki, to nie musiałabym w to brnąć. Teraz obrona zbliża się wielkimi krokami, a ja panicznie się boję, że brak "pozytywnych" wyników uniemożliwi mi obronę pracy doktorskiej 🤷♀️
No i jak poszło?
@@Analizator77 dalej nieobroniona :) na razie leczę się z depresji
Super temat. Zgadzam się z Tobą, ale moim zdaniem pominąłes niezwykle kluczową kwestie jaka jest wielkość i reprezentatywność próby. Przykład badań psychologicznych całkowicie w mojej ocenie przestrzelony. Sama jestem psychologiem i wiem jak trudno jest odtworzyć badanie (zmienną zakłócająca może być na przykład pogoda) czy dobrać reprezentatywna i dużą próbę. Co więcej nawet podejście badacza zmienia wynik eksperymentu (miły vs. niemiły prowadzący). Polecam książkę autorstwa Francuza i Mackiewicz - Liczby nie wiedzą skąd pochodzą.
A w temacie badań psychologicznych to trzeba mieć naprawdę dużo dystansu do wyniku a zaraz szeroko patrzeć na dany temat.
Pozdrawiam! 🙂
Miałam dokładnie takie same myśli w trakcie oglądania. Nie wspomnę nawet o ilości badań psychologicznych, których nie możemy zreplikować ze względów etycznych (a jest ich przecież masa).
Problemem jest jednak to, że gdy rośnie liczebność próby, to znikoma różnica potrafi wyprodukować bardzo małe p. Jego źle zastosowanie jako kryterium prowadzi do przyjęcia wniosków bezmyślnie... To naczynia połączone. Owszem - większą próba jest zwykle jest na plus. Ale nie zawsze. To (jak zwykle) skomplikowane.
No ale- skoro tak rozmaite warunki z niemilym prowadzacym wkacznie moga tak istotnie zaburzac wyniki to to nie jest zaden istotny wynik bo w kazdej standardowej sytuacji waruni będą na tyle inne ze wynik nie bedzie się sorawdzal. To jest samozaprzeczenie idei wyniku-tezy.
Jesli pogoda czy humor prowadzącego ma wpływ na eksperyment, a tego sobie nie życzymy i nawet nie uwględniamy, to znaczy, że eksperyment jest źle zaplanowany.
@@PawelBochenek dokładnie tak👍
Problemem w odtwarzalności badań może być też słabo opisana metodyka. Robię teraz badania z zakresu biologii i mam problem z rozpuszczalnością badanej substancji. Szukając podpowiedzi w literaturze zauważyłam, że w wielu pracach autorzy w ogóle nie mówią o tym, jak tę substancję rozpuszczali... I weź tu odtwórz takie badanie :)
Ostatnio próbowałem odtworzyć protokół z publikacji w wysokopunktowanym czasopiśmie. Ustawienia wirówki były opisane jako "8000 x g rpm for about 15 mins"... 8000 obrotów na minutę czy 8000 razy g? I co u licha znaczy, że wirowali przez około 15 minut?
Co do replikowalności wyników dodatkową rzeczą są czynniki nie wzięte pod uwagę. Podczas swoich badań, zaczynając zimą, potrafiłem otrzymywać super wyniki, które mnie zadowalały. Nie mogłem tego samego powiedzieć o wynikach otrzymywanych 3 miesiące później, co wynikało z niczego innego jak znam pogodowych i faktu, że laboratorium miało jedną ścianę z szyb. O ile zdiagnozowanie takiego problemu w moim wypadku nie było ciężkie, to zgaduje, że w trakcie badań może być jeszcze więcej takich czynników, a no niestety nie każdy może pracować w sluzach, gloveboxach itd.. Nawet rozmawiając z inżynierami z huty opowiadali jak odlewając aluminium w bardzo dokładnie zaplanowanym procesie, zmiana pogody potrafiła zmienić całą uzyskaną strukturę. Zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że nauka opiera się na uproszczeniach, bo niemożliwym jest idealne, holistyczne przeanalizowanie każdego aspektu procesu
Super materiał, tak jak zawsze! Bardzo brakuje mi napisów w języku angielskim, mam w swoim otoczeniu wiele osób anglojęzycznych które są bardzo zainteresowane taką tematyką. To byłaby taka wisienka na torcie😊Pozdrawiam 😊
Ja również dziękuję za ten film. Robisz swietna robote
Szalenie ważny temat! Bardzo dobry materiał
Dzięki Bogu że powstał Internet
Akurat ostatnie tygodnie spędziłam nad zagadnieniem projektowania badań i statystyki. Ale się wbiles w temat :)
W przemyśle to pewnie od dawna tak działa - jeśli powtarzalność wyników przekłada się wprost na finansowe ryzyko klienta - klient dopłaci do wyników powtarzalnych. Jeśli się nie przekłada - problem tkwi gdzie indziej. Generalnie każdy aspekt cywilizacji daje się zmienić, jeśli istnieje wystarczające zapotrzebowanie na taką zmianę.
WOW! Panie Dawidzie - to jest jeden z ciekawszych moim zdaniem filmów na Pańskim kanale... czyli ciekawy dla mnie xD Jednak za wręcz genialny uważam pomysł aby prace magisterskie próbowały odtworzyć badania naukowe w ten sposób zakopując dziurę, która jest i nie pozwalając na powstanie większej. Nie mogę się doczekać kolejnego filmu.
Ja -zwykły, szary człowiek w dodatku artysta nie mający pojęcia o świecie, w którym pan żyje.
23:45 to o czym mówił Pan w tej części to tzw. p-hacking. Badamy setki czy tysiące przypadkowych zależności, a potem publikujemy wyniki, których istotność się zgadza. Bardzo ciekawe zjawisko. Warto dodać, że często w badaniach np. nad skutecznością leków, przyjmowany poziom istotności jest dużo bardziej wyśrubowany i wynosi np. 0,001.
Efekt tego, że nauka funkcjonuje jako element kapitalizmu, a wiedza jest dobrem konsumpcyjnym. Dokładnie tak samo jest w naukach humanistycznych: punktoza jest wszechobecna, najważniejszy jest dorobek naukowy. Kariera akademicka właśnie dlatego jest trudna, że uczelniami rządzi bezlitosny rynek, który wymusza określone zachowania.
Dzięki za materiał.
Pamiętam do dziś moje rozkojarzenie sposobem "pracy" mojej promotorki od magisterki. Metodyka zmieniana w biegu, w trakcie eksperymentów, zmienianie ilości powtórzeń, odrzucanie niewygodnych "outlierów" itd. A wydawała się być bardzo ogarniętym naukowcem. Z tego powodu niechętnie opowiadam ludziom o mojej magisterce, a nie jest łatwo będąc doktorantem :)
Dziś jestem na drugim roku szkoły doktorskiej, uczę się analiz proteomicznych, z czego największą bolączką jest analiza wyplutych danych, w której tak bardzo widać moje braki w rozumieniu statystyki, którą trudno jest mi przenieść na dane -omiczne. Dochodzi też mnogość sposobów w jakie można te dane normalizować, testować, brakuje jakichś złotych standardów, wytycznych. Często natykam się na bullshitowe publikacje, albo podejrzane, których metodologii nie jestem pewna, często dokładny algorytm postępowania z danymi nie jest wyjaśniony, przez co, mimo że bardzo często udostępnia się publicznie surowe dane, nie da się odtworzyć postępowania autora. Poza bioinformatyką zajmuję się też stroną laboratoryjną, która wymaga stworzenia samemu sobie i optymalizację próbki, co w połączeniu z poprzednią bolączką mnie przytłacza i się zastanawiam co z tym zrobić :P
Jakieś to wszystko takie nie wiem...
W języku niemieckim jest takie powiedzenie:
''wer misst misst Mist".
Czy trochę mniej adekwatne w języku polskim:
"Papier przyjmie wszystko".
Ciekawy koment.
Zwlaszcza dla kogoś po kilku klasach podstawówki i bardzo podatnego na manipulacje.
Przypomina mi to kawał o zajączku i wilku. Zajączek pisał prace o wyższości zajęcy nad wilkami. Gdy pojawił się wilk z zamiarem rozprawienia się z zającem, dostał łomot od misia. Gdyż nieważne jest co się pisze, ważne jest kto jest promotorem...
Dokładnie. Pozdrawiam.#
4 lata poświęciłem na badania i próbę dostosowania badań do wyników by nie były negatywne. Klęska i brak publikacji. Zabito moją pracę przez ambicje Profesora wtedy doktora aspirującego na Politechnice Częstochowskiej.
Niesamowicie ważny film
Świetny film, swoją drogą Krzysztof Maj często zahacza o temat "publish or parish" w swoich filmach
To ja dorzucę swoje trzy grosze. Ja jako student często piszący sprawozdania, wielokrotnie zadaję sobie pytanie "jak ja mam napisać wnioski, skoro moje dane różnią się od literatury".
No i co ja wtedy robię.
No pytam się jak ktoś ma wnioski napisane/szukam sprawozdań z poprzednich lat/próbuję jakoś wyssać z palca coś co pokrywałoby się z książką. Wiem, że aparaturę, której używam, używa wielu innych studentów, i jej zmęczenie czy niepoprawne użytkowanie może prowadzić do błędów, ale bardzo mnie zastanawia jak można popsuć np zwykłe elektrody platynowe. Robiąc to samo ćwiczenie (miareczkowanie konduktometryczne), moje wyniki skakały, komuś innemu rosły w nienaturalnym tempie, a jeszcze komuś innemu malały w powolnym tempie.
Ok, ja mogę sobie kilka punktów odrzucić, żeby mi się zgadzało na wykresie z już zbadaną informacją, ale to moim zdaniem uczy mnie naginania faktów, a nie rzetelności.
To przykład głupiego studenta, ale to co mnie trochę przeraża, to to że kiedyś doktoranci też byli takimi studentami i być może tak zostali właśnie nauczeni naginania faktów, żeby tylko zdać.
Zdaję sobie sprawę że ta opinia może być pełna błędów i wniosek jest wyciągnięty pochopnie, ale chciałam się tylko podzielić swoją opinią i zachęcić kogoś do dyskusji.
błędy/pomyłki, dziedziny, ukierunkowanie/dążenie do potwierdzenia tezy, różnice, cytaty/powielanie, definicje, sprawdzalność, system
Dakujem pekne konecne niekto to rozobral to co ma rozculuje us dlhsiu dobu hlavne ked otvorim niaky clanok s napisom experti zistili ,specialisti radia ...VEDCI KRUTIA HLAVAMi😕 (naoblubenejsie)) toto video ma len utvrdilo v tom ze us take clanky NEotvarat bo skoda zbytocne dovi dopo ) Dakujem vyborne 💥🔥
Niezwykle przejrzyście, rzetelnie i merytorycznie zrealizowany temat.
Od dłuższego już czasu prowadząca do patologii i wypaczeń "p-wartość" oraz dobór hipotez wytłumaczone przystępniej niż na krótkim kursie statystyki.
A co do negatywnych rezultatów - to już nawet magistrantów uczula się, że łatwiej broni się prac, w których wychodzą pozytywne wyniki niż te, gdzie postawionej hipotezy nie udało się udowodnić.
Ech, gdyby dzisiejsza nauka choć trochę chciała przysłuchać się "Bełkotowi" na tak wysokim poziomie...
Znakomite! Ostatnio oglądałem prezentację ciekawego artykułu naukowego odnośnie null results (na innym kanale YT).
Zaprojektowano program / algorytm, który sterował maszyną do "robienia" reakcji chemicznych i "kazano" mu stworzyć zadany związek. Algorytm miał dostęp do danych jak uzyskać podobne związki ale działał fatalnie. Jego efektywność znacząco wzrosła dopiero po wprowadzeniu danych negatywnych - w jaki sposób nie udało się uzyskać różnych związków chemicznych.
Wyniki negatywne są bardzo ważne w procesie "uczenia" nawet maszyn :)
Masz może nazwę kanału albo linka? Chętnie obejrzę, bo wielokrotnie się z takim problemem spotkałem. I to nie na uczelni, ale we firmie, która jest zainteresowana ulepszeniem sensorów. Był tam nawet dział 'research', ale wiele nieudanych eksperymentów zostało zamiecionych pod dywan. A po roku, dwóch eksperyment był powtarzany, często przez nowoprzybyłych, bo nie wiedzieli oni, że takie coś już zostało skreślone dzięki eksperymentom i skazane było na porażkę. Szkoda czasu, zwłaszcza że w kolejce było jeszcze masę innych potencjalnych ulepszeń wymagających potwierdzenia eksperymentalnego.
@@mich29sm Łukasz Lamza centrum nauki Copernicus, znajdę link to wstawię
@@mich29sm tytuł AI bawi się w chemika
Świetny materiał Dejw. Niecierpliwie czekam na kolejny :-)
Pamiętam jeszcze na studiach, jak poruszano problematykę "publish or die" - moja wspaniała alma mater - Instytut Filozofii UWM też na tym cierpi. Cóż, mogę tylko wierzyć że czasy się zmienią :-)
Student psychologii here! Jestem na I roku psychologii i na pierwszych zajęciach prowadząca ćwiczenia mówiła, że jeżeli chcemy szukać na jej zajęcia artykuły, to tylko po 2011, bo kryzys repikacyjny
+1
Opowiem moją krótką historię z pracami naukowymi ;-) Tuż przed magisterką moja uczelnia (wydział matematyki, specjalizacja biostatystyka) postanowiła nas wysłać na coś w rodzaju praktyk na innych wydziałach. Mi i koleżance trafiła się radiologia. No świetna sprawa. Dostałyśmy dane, posłuchałyśmy o założeniach, badaniach i wyciągniętych przez radiologów wnioskach. Tyle, że po przeanalizowaniu danych okazało się, że statystycznie rzecz biorąc wnioski powinny być zupełnie przeciwne. Niezbyt pewne swych umiejętności, poprosiłyśmy o sprawdzenie tej pracy wykładowców z naszej uczelni. Po tym, pewne już swojego, zgłosiłyśmy to na radiologi i zostałyśmy wywalone przez niezadowolonych radiologów z praktyk. :-) I w tej sytuacji, według mnie, największym problemem było nie to, że nasza praca mogła być przydatna lub nie, poprawna lub nie, tylko to, że odrzucono ją tylko i wyłącznie z tego powodu, że miałyśmy inne zdanie niż pasujące do grantów, o czym w sumie wiedziałyśmy.
Jaka to uczelnia?
I o czym te dane były?
Jestem doktorantą od 3 lat i wszystko co mówisz tak bardzo odczuwam w swojej pracy. Zajmuje się badaniem nowych leków na liniach komórkowych. Nie zliczę ile razy próbowałam do swoich badań wdrożyć protokół badania np. nad stresem oksydacyjnym, nie byłam w stanie uzyskać wyników metoda opisana w danej publikacji. A i naprawdę musiałam się naszukać żeby znaleść publikacje, która ma te metodyke jakkolwiek dobrze opisaną. Co ciekawe te „lepsze” czasopisma czesto maja gorzej opisane metodyki. Np w Nature praktycznie nie ma opisu metody. Tak samo zdarza mi się, że wyniki są negatywne. I na początku sądziłam, że i tak warto to publikować. Spotkałam się ze ścianą.
Jeden z najlepszych filmów na tym kanale.
Swietny material.
Dla mnie to szok, bo myślałam, że nauka i naukowcy starają się być racjonalni a wynika z tego, że postępują całkowicie irracjonalnie, że pieniądze, których i tak jest mało są marnotrawione, że wszyscy wiedzą że system jest patologiczny, wręcz szkodzący nauce, pocieszające że coś z tym zaczęto robić. No ale i tak jestem w totalnym szoku.
Czekam na odcinek noworoczny podsumowujący odkrycia naukowe w 2022
Bardzo wartościowy i pouczający materiał, zresztą jak zwykle.
Mam nadzieję, że pojawi się kiedyś na kanale również film na temat hodowli komórkowej mięsa.
Bardzo ciekawy materiał, otwierający oczy, na pewno przyda mi się jako osobie piszącej w tym roku pracę licencjacką.
Wreszcie widzę, że ktoś o tym mówi
Wydawnicwo MPDI wydaje 413 czasopism naukowych, z czego 182 powstały po 2019 roku. Mają łącznie grubo ponad 600000 artykułów, a opłata za wydanie jednego to 2000 CHF
Wspaniały materiał, od kilku lat słyszę i czytam o kryzysie w replikowaniu. Mam małą uwagę/komentarz, na "21:37" odcinku formułowana jest hipoteza alternatywna "przywdziewają poroża częściej", bardziej uzasadniona byłaby hipoteza alternatywna "przywdziewają poroża z inną częstotliwością, niż reszta". Wydaje się że to jest pikuś, ale pociąga to olbrzymie konsekwencje w dalszej analizie i możliwe fałszywe wnioski, gdyż wtedy te 5% (bądź inny próg istotności statystycznej) znajduje się z jednej strony wykresu (klasycznie ma być rozłożony na pół z dwóch stron), co w konsekwencji może prowadzić do odkrycia efektów nieistotnych (zamiast mieć 2,5, mamy 5%, a więc 2 razy z większym prawdopodobieństwem odrzucimy prawdziwą zerową hipotezę). Ciekawskich odnoszę do zgłębienia testów jedno- i dwustronnych.
Może założyć czasopismo "Null result" 😌 Jeżeli jest to wartościowe dla naukowców 🤔
JourNull
O tym samym pomyślałem oglądając
Mogę robić grafiki jakby ktoś się zdecydował 🤪
Brawo za ten materiał. W farmaceutyce i w medycynie to ogromny problem.
Bardzo poproszę o film, w którym dokładnie wyjaśniasz weryfikację hipotez statystycznych, alfę, p-value itd. :)
Ja również! Jest to bardzo interesujący temat :)
Jest tego mnóstwo w internecie, imo nie jest rozsądne aby tworzyć kolejny materiał na ten temat.
👍 kciuk dla zasięgów 👍 !!!!!!
Dawid, chciałam Ci bardzo podziękować za ten film. Przed laty usiłowałam zrobić doktorat (chciałam zbadać faunę dorzeczy Warty), ale w badaniach nic spektakularnego nie wyszło. Dostałam sugestię powtórzenia badań w rezerwacie lub parku narodowym. Niestety nie miałam sponsora, nie mogłam żyć pod mostem i żywić się poprzez fotosyntezę. Musiałam iść do pracy a zarazem zrezygnować z doktoratu. Przez lata miałam przez to strasznego doła, a do dziś nie mogę się odnaleźć w "normalnej" pracy. Przez lata katowałam się że to ze mną jest coś nie tak, a to nie prawda... przynajmniej nie tak do końca
Ah, tak bardzo prawdziwy i ważny materiał. Wiedza o tym, jak i o choćby samym fakcie chochlików statystycznych doboru próby, problemów natury ludzkiej czy to w analizie czy to przedstawieniu wyników czy wręcz dobraniu metodologii sprawiła, że już bardzo dawno przeszedłem na tryb "ufaj, ale weryfikuj" i poleganiu gównie na metaanalizach albo meta-metaanalizach, starając się wczytywać w same prace a nie tylko abstrakt czy podsumowanie.
Z tego też powodu, niesamowicie irytujące było gadanie ludzi "po prostu zaufaj nauce" w ciągu ostatnich dwóch lat. Ufam. Ale wolę zweryfikować i wiedzieć jak najwięcej się da.
Niedługo będą wymagać "publikacji" na Insta w formie stories. Kto zbierze więcej lajków, ten dostanie grant czy coś tam.
Super materiał .
To chyba pierwszy odcinek bełkotu skierowany do pracowników naukowych ... szacun Kolego Chemiku 😀 patologii w świecie nauki jest więcej... czekam na kolejne odcinki ... o ile będziesz miał odwagę...
Kolega Chemik nie pracuje na uczelni także, wielka szansa że będzie mieć odwagę;)
To jest dopiero materiał na doktorat! Jakbym chciał go robić, tobym go brał!
W odpowiedzi na artykuł w Science, Ashe stwierdziła, że fałszywe prace Lesné nie miały wcale aż takiego wpływu na rozwój przyszłych badań (DOI:10.1126/science.ade4073). Poza tym, wyssanego z palca(?) amyloidu ab*56 nikt nie był w stanie zaobserwować w próbkach z tkanek/płynu mózgowo-rdzeniowego, więc teoria była traktowana przez społeczność naukową jako ciekawostka (Smutne podsumowane w DOI:10.3390/cells11213421). Nic nie usprawiedliwia tego co zrobił Lesné/jego studenci/postdoktoranci, ale w żadnym razie nie wykoleił badań nad Alzheimerem.
System publikacji-fundowania nie jest głównym powodem dlaczego duża część badań jest niereplikowalna - problem wynika często z braku zrozumienia biochemii (lub podstaw odpowiedniej dziedziny), albo brak odpowiednich kontroli. Wielokrotnie spotkaliśmy się z sytuacjami, gdzie po naszych publikacjach pojawiały się "konkurencyjne" artykuły, w których proponowana była alternatywna teoria, którą natychmiast byliśmy w stanie wytłumaczyć błędami w eksperymentach i interpretacji. W sporej części były to wyniki, które widzieliśmy wcześniej w naszej pracy i które szybko odrzuciliśmy/zidentyfikowaliśmy za artefakty po serii kolejnych eksperymentów.
Kolejnym problemem jest to, że wielu profesorów po wpadnięciu na hipotezę, zrobi wszystko, żeby eksperymenty szły po ich myśli. I nie mam na myśli fałszowania danych, ale celowania w eksperymenty, które raczej nie podważą hipotezy, ale w jakiś sposób ją potwierdzą. Nie wszyscy naukowcy chcą odkrywać mechanizmy zarządzające biologią, niektórzy po prostu je wynajdują.
W skrajnych przypadkach, słyszałem o studentach, którzy potrafili projektować swoje wyniki w wet-labie, z premedytacją przygotowując próbki na żele/western bloty, które pokażą oczekiwany wynik. Takiego fałszerstwa nie da się wykryć na komputerze, a ilość pracy którą trzeba zrobić by takiego fałszerstwa dokonać dorównuje tej którą trzeba włożyć w prawdziwy eksperyment.
pamiętam jak na potrzeby swojej pracy dyplomowej (cieżko nie pamiętać badania były robione na początku roku) robiłem ankietę którą porównywałem potem z dostępnymi wynikami badań np. od GUSu zwykle było blisko (wahania kilka procent) ale w paru przypadkach różnice były dość znaczące. różniło się to z prostego powodu czyli różnie wybranej (mimo że zgodnie z zasadami naukowymi) grupy badawczej dlatego ciężko jest replikować takie badania z bardzo dużą dokładnością
Aż przypomniały mi się sprawozdania z fizyki z pierwszego roku studiów...
"Wyniki mojego eksperymentu wskazują że ołów jest lżejszy niż cyna. Z dostępnej mi wiedzy i bazując na udostępnionej literaturze jest to niemożliwe.
Eksperyment został zapewne przeprowadzony błędnie i wymaga powtórzenia"
No i dostałem zaliczenie.
Dzięki za wideo 💯 Pozdrawiam serdecznie wszystkich zainteresowanych 💯
Polecam obejrzeć prelekcje Andrew Gelmana na temat kryzysu replikacji - i jego blog. Nie dość że jest jednym z najważniejszych żyjących statystyków, to jeszcze jest dobrym standuperem xD Np. "Crimes against data"
Jest po polsku?
a to ciekawe
To bardzo dobrze o Tobie świadczy, że masz odwagę by mówić o tej sprawie będąc naukowcem.
Kilkanaście dni temu komisja PE zadała pytanie dyrektorce Pfizera aby przedstawiła wyniki badań czy szczepionka na 19 powoduje przerwanie transmisji. Pani dyrektor oświadczyła, że nie ma takich badań a Pficer ich nie prowadził. Jednak wprowadzono te nie zbadane preparaty do obrotu ogłaszając we wszystkich mediach ze szczepy zatrzymują transmisję. Pytanie jest o procedury jakie mamy jako Polska które ochronią Polaków przed nie badanymi przez polski instytut preparatami. To co podają firmy farmaceutyczne to mogą ( i często są ) być półprawdy czyli cała nieprawda.
a zauwazyles roznice pomiedzy slowami transmisja a immunizacja? Obydwoje mowili wtedy o zupelnie roznych rzeczach.
Od siebie mogę dodać, że to problem nie tylko nauk przyrodniczych. Proponuje przyjrzeć się naukom technicznym. Problemem jest, że narzędzia i metody statystyczne są stosowane przez osoby które ich kompletnie nie rozumieją. A z innej beczki wartym jest też uwagi fakt, że na uczelniach technicznych nagminnie obciąża się pracowników zajęciami dydaktycznymi (z autopsji - w jednym roku przydzielono mi prawie 700h, bez pytania o zgodę, gdzie pensum miałem 240)