Mogę z dumą przyznać, że kilka lat temu spędziłam we Francji wakacje :). Byłam w szczególnym regionie - Prowansji. I to właśnie ten region najbardziej kojarzy mi się z Francją. Wszechobecna lawenda (matko, jadłam nawet lody o smaku lawendowym - były przepyszne!), małe, urodziwe miasteczka przepełnione budowlami o śródziemnomorskiej architekturze i niesamowite widoki dookoła ogromnie skradły mi serce :D. Naprawdę nie dziwię się, że van Gogh tak bardzo przypodobał sobie to miejsce jako cel swoich malowideł
Dla mnie Francja ma dwa oblicza i oby dwa prawdziwe. Pierwsze to wino na trawie przed wieża Eiffla, kawa na tarasie nawet w zimę. Całkowita anonimowość w tłumie w Paryżu i dzień dobry od anonimowego człowieka na wakacjach. Francja to długie spotkania na stojąco przy aperitif. Kojarzy mi się z leniwym porankiem gdy moczyłam nogi na La Defanse z widokiem na łuk. I to moje kochane rondo pod Lukiem. To spotkania z kuchnią :polska indyjska, francuska, arabska (kocham ich couscous) chińska, rosyjska Drugie oblicze to obraz codzienności. Bieg tłumu po metrze, smród spoconych ciał w wagonie. Spóźnione pociągi, strajki, gilets jaunes i nieczułość serca na krzywdę innych przynajmniej w stolicy. Taka jest Francja dla mnie.
Francja najbardziej - poza Wieżą Eiffela- kojarzy mi się najbardziej z croissantami, ogromnymi naleśnikami smażonymi w małych ulicznych knajpkach i ... modą, która podbiła nie tylko Europę, ale i świat. Francja kojarzy mi się z miłością, nie tylko dlatego, że jej stolica to stolica miłości własnie, ale dlatego, że darzę ją ogromnym sentymentem. Kocham kulturę, język, kuchnię i francuskie krajobrazy.
Jak Francja to kuchnia francuska i .... Michael Morano, którego znam z książek i Facebooka, bo telewizji w zasadzie nie oglądać. I tak ja kocham gotować i eksperymentować w kuchni z tym co mam pod ręką i lubię tworzyć nowe zapachy i smaki coś tam dodając, mieszając, krajać, posypywać ciągle pamiętając o proporcji. I tak dziś przyniosłam sobie z biblioteki Kuchnię świata w wersji Koto i jak przejrzałam to oczywiście znalazłam jedną z najważniejszych kuchni świata, czyli kuchnię francuską. .. A więc salut monsieur Morano!
Ja wiem, wiem.. to pewnie klisza, ale Francja to dla mnie Paryż z filmu Amelia. I tak, jest on wyidealizowany, baśniowy, pełen zielonych drzew i zabytkowych kamienic, ale cóż.. jak mówi jeden z bohaterów filmu „czasy są ciężkie dla marzycieli” ale czym, do licha, bylibyśmy bez marzeń? 😛 Poza tym moją miłością jest nieustannie południe Francji, nieco leniwe, z niewymuszoną elegancją i piękną pogodą przez cały rok! Uwielbiam te kolory - spokojne beże i szarości połączone z błękitem wody i soczystą zielenią drzew. No i zapachy i smaki - nigdzie nie jadłam tak pysznych pomarańczy! To też z nimi kojarzę Francję 🙂 ah.. wróciłoby się tam na tydzień, miesiąc, zawsze.. 😛
Francja kojarzy mi się oczywiście ze wspaniałą literaturą - od Madame de la Fayette przez Moliera, Woltera, Laclos, Hugo, Balzaca, Guide'a, Camusa po Le Telliera (a pominęłam tylu jeszcze autorów). Jednak zawsze przy okazji wspominam panią profesor Barbarę Sosień z UJ, z którą miałam jako dodatkowy przedmiot literaturę francuską. Wykłady były świetne, ale najbardziej wryła mi się w pamięć krótkowzroczność pani profesor (chyba minus 15 dioptrii!). Na ostatnich zajęciach z powodu uszkodzenia okularów nie podpisała nam zaliczeń, bo nie trafiała do rubryk w indeksie (jeszcze papierowym).
Wrześniowe, ciepłe popołudnie. Nieśpiesznie idę brzegiem Sekwany. Opadające z drzew liście szeleszczą mi pod stopami. Drzewa pokryte są liśćmi w kolorze złota, czerwieni i brązu. Ostatnie promienie słońca wesoło migoczą między drzewami, przyjemnie oświetlając twarz. Woda szumi cichutko, a ja idę trzymając w ręku torebkę pieczonych kasztanów, które przyjemnie ogrzewają mi dłonie. Delikatnie zdejmuję z nich łupinki i czuję ich lekko słodkawy smak. Gdzieś w oddali słychać gwar tętniącego życiem miasta, a ja rozkoszuję się samotnością w najpiękniejszym mieście świata. Tam wyobrażam sobie moją pierwszą wizytę w Paryżu….
Francja to lawendowe pola i winnice, to Paryż, do którego jeszcze nie pojechałam, Luwr, to "pikantny" Plac Pigalle. Tych punktów z pewnością nie ominę i wreszcie pieczone kasztany, a wszystko to dzięki "Spóźnionym kochankom" P. Rotha i całemu jego pisarstwu, które w latach 90 mnie pochłonęło, a obecnie do niego wracam z ogromną przyjemnością.
Cześć Olgo jeżeli to twój ulubieniec to z cała przyjemnością sięgnę po nią. Mam nadzieje ze jeszcze wiele perełek odkryjesz tu przed nami ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ Ściskam 😁😁😁😁😘
Ooooo jak nazywasz je perełkami wiem ze muszę je mieć. Dzięki Tobie tyle się nauczyłam o dobrej literaturze. Już potrafię w tym gąszczu rozróżnić lepsze od gorszego. Dziękuje Ci Olga za tyle inspiracji. Tylko czasu mało …….😉😉
Francja kojarzy mi się przede wszystkim z aktorem Louis de Funès. Filmy z jego udziałem bawią mnie do dziś. Wprowadzają mnie w dobry nastrój za każdym razem, gdy je oglądam. Podziwiam mimikę aktora oraz jego gestykulację. Polecam, np. serię: „Żandarm z St. Tropez” oraz film „Skrzydełko czy nóżka”.
Francja kojarzy mi się z Coco Chanel, która igłą walczyła ze światem. Pierwsze kroki stawiała u zakonnic, które zauważyły jej talent, potem dzięki swojemu urokowi poznała wiele wpływowych osób i miała okazję zaprezentować swój talent. W tle jej osobistych zawirowań był Paryż i Francja. A jej liczne spotkania towarzyskie i biznesowe opisane w biografii ukazywały charakter ówczesnej kultury wolności. W czasie wojny Coco i tu znalazła modowe inspiracje, które przypadły do gustu francuskiej socjecie, choć Coco była podejrzewana o kolaborację. Potem były perfumy i ogromne zyski a potem proces sądowy. Naprawdę niesamowita kobieta przeze mnie kojarzona wyłącznie z Francją.
Francja? Trzej muszkieterowie. Od razu. Może jest to kwestia tego, że to moja "feel good" książka, może to że się przy niej śmiałam, może to stereotypowe.... Nie zmienia jednak faktu, że Dumas rozbroił mnie językiem i bohaterami, poczułam na sobie promienie słońca dawnej Francji, podkręcałam wąsa niczym muszkieter i na moment zapragnęłam uczyć się szermierki. W moich myślach po kilku chwilach pojawia się wieża Eiffla, bagietki i słyszę pierwsze akordy muzyki z kultowego "Allo allo".
Czekam cierpliwie i nie tracę nadziei, że jej powieść La Femme Gélée zostanie przetłumaczona na polski. Czytałam ją na studiach i została w serduszku. A z Francją kojarzy mi się Boris Vian i Georges Perec💙
Spróbuję jeszcze raz tu: Oczywiście z "Mikołajkiem" René Goscinnego i Jean-Jacques'a Sempégo, który był jedną z książek mojego dzieciństwa i jednocześnie pierwszym spotkaniem małej Joli z Francją :) Pierwszą książeczkę z tej serii kupiła mi ciocia i była to "Mikołajek ma kłopoty" (wydana w latach 80. jako "Joachim ma kłopoty"). Jakże to się cudownie czytało latem na wakacjach u babci na wsi, leżąc pod starą jabłonką i podgryzając podpłomyk. To były czasy! I ci bohaterowie, chłopcy z poobijanymi kolanami, dający sobie przy każdej okazji fangi w nos, spędzający każdą wolną chwilę na placu zabaw lub włócząc się bez celu po ulicach, łączkach, polach, nazywający się nawzajem idiotami, grający w kulki i mający dziwne imiona takie jak Alcest, Maksencjusz, Kleofas, Gotfryd, Ananiasz czy Rufus. Przy nich Euzebiusz, Joachim i Mikołaj wydają się "normalne" :) Był jeszcze chłopięcy kodeks honorowy, który nie pozwalał bić tych, którzy noszą okulary i parę dziwnych słów, jak mer, merostwo i inne mi wtedy nieznane. Wiele lat później mój przyszły mąż kupił mi na urodziny wszystkie książeczki z tej serii, z którymi odbyłam wspaniałą podróż sentymentalną, aż się łezka w oku zakręciła. Dziś książeczki są własnością mojego 9-letniego syna, który bawi się przy nich tak samo doskonale jak ja 40 lat temu :)
Mogę z dumą przyznać, że kilka lat temu spędziłam we Francji wakacje :). Byłam w szczególnym regionie - Prowansji. I to właśnie ten region najbardziej kojarzy mi się z Francją. Wszechobecna lawenda (matko, jadłam nawet lody o smaku lawendowym - były przepyszne!), małe, urodziwe miasteczka przepełnione budowlami o śródziemnomorskiej architekturze i niesamowite widoki dookoła ogromnie skradły mi serce :D. Naprawdę nie dziwię się, że van Gogh tak bardzo przypodobał sobie to miejsce jako cel swoich malowideł
Bardzo mi miło dziękuję -:)
Dla mnie Francja ma dwa oblicza i oby dwa prawdziwe. Pierwsze to wino na trawie przed wieża Eiffla, kawa na tarasie nawet w zimę. Całkowita anonimowość w tłumie w Paryżu i dzień dobry od anonimowego człowieka na wakacjach. Francja to długie spotkania na stojąco przy aperitif. Kojarzy mi się z leniwym porankiem gdy moczyłam nogi na La Defanse z widokiem na łuk. I to moje kochane rondo pod Lukiem. To spotkania z kuchnią :polska indyjska, francuska, arabska (kocham ich couscous) chińska, rosyjska
Drugie oblicze to obraz codzienności. Bieg tłumu po metrze, smród spoconych ciał w wagonie. Spóźnione pociągi, strajki, gilets jaunes i nieczułość serca na krzywdę innych przynajmniej w stolicy.
Taka jest Francja dla mnie.
Francja najbardziej - poza Wieżą Eiffela- kojarzy mi się najbardziej z croissantami, ogromnymi naleśnikami smażonymi w małych ulicznych knajpkach i ... modą, która podbiła nie tylko Europę, ale i świat. Francja kojarzy mi się z miłością, nie tylko dlatego, że jej stolica to stolica miłości własnie, ale dlatego, że darzę ją ogromnym sentymentem. Kocham kulturę, język, kuchnię i francuskie krajobrazy.
Jak Francja to kuchnia francuska i .... Michael Morano, którego znam z książek i Facebooka, bo telewizji w zasadzie nie oglądać. I tak ja kocham gotować i eksperymentować w kuchni z tym co mam pod ręką i lubię tworzyć nowe zapachy i smaki coś tam dodając, mieszając, krajać, posypywać ciągle pamiętając o proporcji. I tak dziś przyniosłam sobie z biblioteki Kuchnię świata w wersji Koto i jak przejrzałam to oczywiście znalazłam jedną z najważniejszych kuchni świata, czyli kuchnię francuską. .. A więc salut monsieur Morano!
Ja wiem, wiem.. to pewnie klisza, ale Francja to dla mnie Paryż z filmu Amelia. I tak, jest on wyidealizowany, baśniowy, pełen zielonych drzew i zabytkowych kamienic, ale cóż.. jak mówi jeden z bohaterów filmu „czasy są ciężkie dla marzycieli” ale czym, do licha, bylibyśmy bez marzeń? 😛 Poza tym moją miłością jest nieustannie południe Francji, nieco leniwe, z niewymuszoną elegancją i piękną pogodą przez cały rok! Uwielbiam te kolory - spokojne beże i szarości połączone z błękitem wody i soczystą zielenią drzew. No i zapachy i smaki - nigdzie nie jadłam tak pysznych pomarańczy! To też z nimi kojarzę Francję 🙂 ah.. wróciłoby się tam na tydzień, miesiąc, zawsze.. 😛
Z klifami Normandii, z nenufaramii Moneta w muzeum d'orsay, z bagietkami na śniadanie, obiad i kolację:)
Francja kojarzy mi się oczywiście ze wspaniałą literaturą - od Madame de la Fayette przez Moliera, Woltera, Laclos, Hugo, Balzaca, Guide'a, Camusa po Le Telliera (a pominęłam tylu jeszcze autorów). Jednak zawsze przy okazji wspominam panią profesor Barbarę Sosień z UJ, z którą miałam jako dodatkowy przedmiot literaturę francuską. Wykłady były świetne, ale najbardziej wryła mi się w pamięć krótkowzroczność pani profesor (chyba minus 15 dioptrii!). Na ostatnich zajęciach z powodu uszkodzenia okularów nie podpisała nam zaliczeń, bo nie trafiała do rubryk w indeksie (jeszcze papierowym).
Francja kojarzy mi się z Luwrem, rogalikami na śniadanie i mottem vive la France, a w literaturze z Antoine Saint Exupery i "Małym księciem". :)
Rogaliki MNIAM MNIAM!
@@WielkiBuk :D małe co nie co.
Wrześniowe, ciepłe popołudnie. Nieśpiesznie idę brzegiem Sekwany. Opadające z drzew liście szeleszczą mi pod stopami. Drzewa pokryte są liśćmi w kolorze złota, czerwieni i brązu. Ostatnie promienie słońca wesoło migoczą między drzewami, przyjemnie oświetlając twarz. Woda szumi cichutko, a ja idę trzymając w ręku torebkę pieczonych kasztanów, które przyjemnie ogrzewają mi dłonie. Delikatnie zdejmuję z nich łupinki i czuję ich lekko słodkawy smak. Gdzieś w oddali słychać gwar tętniącego życiem miasta, a ja rozkoszuję się samotnością w najpiękniejszym mieście świata. Tam wyobrażam sobie moją pierwszą wizytę w Paryżu….
Francja to lawendowe pola i winnice, to Paryż, do którego jeszcze nie pojechałam, Luwr, to "pikantny" Plac Pigalle. Tych punktów z pewnością nie ominę i wreszcie pieczone kasztany, a wszystko to dzięki "Spóźnionym kochankom" P. Rotha i całemu jego pisarstwu, które w latach 90 mnie pochłonęło, a obecnie do niego wracam z ogromną przyjemnością.
Cześć Olgo jeżeli to twój ulubieniec to z cała przyjemnością sięgnę po nią. Mam nadzieje ze jeszcze wiele perełek odkryjesz tu przed nami ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ Ściskam 😁😁😁😁😘
Zdecydowanie - jeden z ulubieńców!
Ooooo jak nazywasz je perełkami wiem ze muszę je mieć. Dzięki Tobie tyle się nauczyłam o dobrej literaturze. Już potrafię w tym gąszczu rozróżnić lepsze od gorszego. Dziękuje Ci Olga za tyle inspiracji. Tylko czasu mało …….😉😉
@@Anula123 Ooo! Dziękuję Kochana!
@@WielkiBuk 😘😘😘👍🏻😂
Francja kojarzy mi się przede wszystkim z aktorem Louis de Funès.
Filmy z jego udziałem bawią mnie do dziś. Wprowadzają mnie w dobry nastrój za każdym razem, gdy je oglądam. Podziwiam mimikę aktora oraz jego gestykulację. Polecam, np. serię: „Żandarm z St. Tropez” oraz film „Skrzydełko czy nóżka”.
Francja kojarzy mi się z Coco Chanel, która igłą walczyła ze światem. Pierwsze kroki stawiała u zakonnic, które zauważyły jej talent, potem dzięki swojemu urokowi poznała wiele wpływowych osób i miała okazję zaprezentować swój talent. W tle jej osobistych zawirowań był Paryż i Francja. A jej liczne spotkania towarzyskie i biznesowe opisane w biografii ukazywały charakter ówczesnej kultury wolności. W czasie wojny Coco i tu znalazła modowe inspiracje, które przypadły do gustu francuskiej socjecie, choć Coco była podejrzewana o kolaborację. Potem były perfumy i ogromne zyski a potem proces sądowy. Naprawdę niesamowita kobieta przeze mnie kojarzona wyłącznie z Francją.
Francja? Trzej muszkieterowie. Od razu. Może jest to kwestia tego, że to moja "feel good" książka, może to że się przy niej śmiałam, może to stereotypowe.... Nie zmienia jednak faktu, że Dumas rozbroił mnie językiem i bohaterami, poczułam na sobie promienie słońca dawnej Francji, podkręcałam wąsa niczym muszkieter i na moment zapragnęłam uczyć się szermierki. W moich myślach po kilku chwilach pojawia się wieża Eiffla, bagietki i słyszę pierwsze akordy muzyki z kultowego "Allo allo".
Francja kojarzy mi się z nieodkrytą jeszcze w stopniu na jaki zasługuje francuską literaturą :)
Czekam cierpliwie i nie tracę nadziei, że jej powieść La Femme Gélée zostanie przetłumaczona na polski. Czytałam ją na studiach i została w serduszku. A z Francją kojarzy mi się Boris Vian i Georges Perec💙
Francja kojazi My się- Napoleonem, Fipokryzią, historiamy DUELI I miłością Platonycznym oraz zdradą ( smakiem zdrady, ) dobrym czerwoną wyniem.
Francja kojarzy mi się z filmem " o północy w Paryżu "
Nie wiem, co się dzieje, ale nie widzę swojego komentarza, który wkleiłam już tutaj chyba ze 4 razy. Jakiś problem techniczny?
Spróbuję jeszcze raz tu:
Oczywiście z "Mikołajkiem" René Goscinnego i Jean-Jacques'a Sempégo, który był jedną z książek mojego dzieciństwa i jednocześnie pierwszym spotkaniem małej Joli z Francją :) Pierwszą książeczkę z tej serii kupiła mi ciocia i była to "Mikołajek ma kłopoty" (wydana w latach 80. jako "Joachim ma kłopoty"). Jakże to się cudownie czytało latem na wakacjach u babci na wsi, leżąc pod starą jabłonką i podgryzając podpłomyk. To były czasy! I ci bohaterowie, chłopcy z poobijanymi kolanami, dający sobie przy każdej okazji fangi w nos, spędzający każdą wolną chwilę na placu zabaw lub włócząc się bez celu po ulicach, łączkach, polach, nazywający się nawzajem idiotami, grający w kulki i mający dziwne imiona takie jak Alcest, Maksencjusz, Kleofas, Gotfryd, Ananiasz czy Rufus. Przy nich Euzebiusz, Joachim i Mikołaj wydają się "normalne" :) Był jeszcze chłopięcy kodeks honorowy, który nie pozwalał bić tych, którzy noszą okulary i parę dziwnych słów, jak mer, merostwo i inne mi wtedy nieznane. Wiele lat później mój przyszły mąż kupił mi na urodziny wszystkie książeczki z tej serii, z którymi odbyłam wspaniałą podróż sentymentalną, aż się łezka w oku zakręciła. Dziś książeczki są własnością mojego 9-letniego syna, który bawi się przy nich tak samo doskonale jak ja 40 lat temu :)
Francja kojarzy mi się z... bagietkami, a jakże. No i croissant. Czyli wychodzi na to, że z pieczywem? :D
Francja to oczywiście moda, moda i berety. :)))