Pierwsze polskie fantasy: Grzędowicz był pierwszy? | Strefa Czytacza
HTML-код
- Опубликовано: 16 окт 2024
- ⬇⬇⬇ CZYTAJ WIĘCEJ ⬇⬇⬇
Nasz sklep internetowy ► www.strefaczytacza.pl
Dziś szczypta historii: pokazuję prawdopodobnie pierwsze polskie fantasy.
Czy "Twierdza Trzech Studni" Jarosława Grzędowicza zasługuje na to miano?
Trochę o historii fandomu, PRL-u i fanzinach.
***
Jeśli chcesz nam coś wysłać, najlepiej zrobić to za pośrednictwem paczkomatów Inpost:
BYD32M (Toruńska 426, na parkingu marketu Dino)
czytacz@strefaczytacza.pl
tel. 576371649
W sprawie współprac prosimy o kontakt mailowy!
WSPÓŁPRACA: czytacz@strefaczytacza.pl
Możesz również wspierać nas na Patronite ► bit.ly/zostanpa...
***
#strefaczytacza
Takie materiały lubię. Historia fantastyki tak rodzimej jak i światowej to niezwykle fascynująca sprawa. Ilekroć uznałem że "coś tam wiem" okazuje się, że jest jeszcze coś więcej. Przyznam też, że ogólna świadomość przeciętnego fana fantastyki (wnioski z obserwacji wypowiedzi na grupach), w temacie historii gatunku, jego ewolucji, jest raczej nikła. Oby więcej takich filmików.
Świetny materiał! Śmiało prosimy o więcej :)
Zdecydowanie więcej takich materiałów by się przydało, mega ciekawy temat. :)
+1
Ciekawy materiał! Może to podwaliny Pana Lodowego Ogrodu od Pana Grzędowicza? :D wszak niby typowe fantasy - ale jednak trochę sci-fi ;)
Świetny film, z chęcią obejrzę więcej tego typu :)
Pomysł na serię bardzo dobry, ciekawe są takie „lekcje historii fantastyki”. Jestem za żeby powstały kolejne odcinki tego cyklu.
Co do Grzędowicza, za pewne wielu uzna to za bluźnierstwo to, co powiem, ale nigdy nie byłem jego fanem. Próbowałem czytać „Pana Lodowego Ogrodu”, ale poległem. Fantasy i SF w jednym (czy to w literaturze, czy kinie) kłócą się dla mnie niemiłosiernie, a ja jestem prostym człowiekiem unikającym kłótni 😁. Ostatecznie zaakceptowałbym steampunk, albo cyberpunk („Ghost in The Shell”, książki Williama Gibsona, trylogia „Matrix” etc).
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo ciekawy odcinek 😉
Dobry materiał, ale trochę za krótki.
Świetny materiał ☺👍👍👍
Super odcinek. Pozdrawiam :)
Dawaj więcej :)
Super kadr!
Popieram
Może raczej pierwsze posttolkienowskie polskie fantasy? Bo rozumiem że Tolkien mocno spopularyzował i ukierunkował ten gatunek (ALE GO NIE WYMYŚLIŁ wbrew temu co się sądzi; inspirował się bardzo mocno wcześniejszym od siebie Lordem Dunsany), lecz przed nim także wiele fantasy (chodź nie nazywano tego jeszcze "fantasy") powstawało i to także w Polsce. tworzyli n.p: Jan Maksymilian Ossoliński, Zygmunt Krasiński, Stefan Grabiński, Jan Łada, Bolesław Leśmian i bodaj najlepszy przykład - Jan Potocki.
Przed Lordem Dunsanym(albo co najmniej w zbliżonym okresie) był George McDonald, którego Tolkien i C.S.Lewis bardzo cenili.
@@romualdandrzejczak4093 O, ciekawe, nie słyszałem wcześniej o McDonaldzie i muszę się z tym panem zapoznać. Ciekawe, że podobnie jak Dunsany był Celtem, najwyraźniej w Szkocji i Irlandii grunt pod fantasy był z natury żyźniejszy, w zasadzie nic dziwnego, że im się tak rozwijała wyobraźnia z ich opowieściami ludowymi, których słuchano od najmłodszych lat oraz znajomością Guigemaru, Phynodderre lub Mobinogionu.
@@MsAgnieszka0 George McDonald zresztą występuje u Lewisa w "Podziale ostatecznym", gdzie jest jego przewodnikiem po zaświatach.
@@MsAgnieszka0 Był on z zawodu duchownym(pastorem) i głosił powszechne zbawienie. Lewis był bardziej ostrożny w tym zakresie, aczkolwiek kiedyś powiedział, że gdyby mógł usunąć z chrześcijaństwa jakiś dogmat, to byłaby to wiara w piekło.
Zrobilibyście recenzję Trylogii Husyckiej Sapkowskiego?
Pierwszy tom recenzowałem, aktualnie jestem w połowie słuchania trzeciego, więc jak skończę, na pewno pojawi się film o całości ;)
Ciekawy materiał!
Dla mnie pierwszym pełnokrwistym polskim fantasy, przynajmniej ze znanych mi utworów, jest "Balladyna" Słowackiego (chociaż wiem, że ta klasyfikacja gatunkowa może budzić kontrowersje). Z kolei najstarszym polskim utworem science-fiction, z którym się zetknąłem jest "Zginęła głupota", obrzydliwie antysemicka powieść Wacława Gąsiorowskiego z 1899 roku.
Natomiast za pierwsze wielkie nazwisko rodzimej fantastyki uważam Stefana Grabińskiego, przedwojennego polskiego mistrza horroru.
Bez wątpienia Słowacki, Mickiewicz czy nawet już Kochanowski poruszali wątki fantastyczne w swoich utworach, ale fantasy to nie było. Pierwsze: forma, drugie: brak kreacji świata i większości "symboli" gatunkowych.
@@StrefaCzytacza Obiekcje rozumiem, zwłaszcza co do formy, ale pozostaję przy swoim stanowisku. Skoro istnieją filmy i gry fantasy, to uważam, że dramat również może przynależeć do tego gatunku.
Argument z brakiem kreacji świata wydaje mi się nietrafiony. Jeżeli kreację świata uznamy za warunek konieczny, to wykluczymy z gatunku całe fantasy historyczne i urban fantasy.
Jak dla mnie, "Balladyna" ma wszystko, czego fantasy potrzebuje - duże ilości magii, postacie fantastyczne, a nawet królów i rycerzy, co już bardzo mocno kojarzy się z klasycznym high fantasy. Oczywiście wiem, że literaturoznawcy się ze mną nie zgodzą, ale wielu z nich wydaje się uprzedzonych do fantastyki, przez co istnieje tendencja do wykluczania z tego gatunku dzieł uważanych za wartościowe.
co do "bajeczek" to przypomniałeś mi, że raz tak fantastykę określiła moja bibliotekarka...
Interesują!
Nie Czytaczu, nie masz racji! A przynajmniej nie trafiasz dokładnie w sedno. To nie jest tak, że Lem pisam science fiction, bo wartość użytkowa była cenniejsza, niż baśnie. Trwała cholerna zimna wojna i wyścig technologiczny - w tych warunkach prawie, ze nie dało się uprawiać nic ponad futurologię i snucie wizji, w których komputery nie zajmują stodoły, a człowiek stawia stopę nie tylko na Księżycu, a lata po całym układzie słonecznym, a nawet dalej. A przy okazji podlizać się cenzurze, chwaląc ,myśl radziecką, a z Polski Ludowej czyniąc kosmiczną potęgę. Wystarczy uważniej poczytać choćby "Opowieści o pilocie Pirxie" - jak coś sie pieprzy na międzynarodowej stacji na Księżycu, to winni są Amerykanie i Francuzi, a naprawia super duper doświadczony radziecki inżynier. Jak się statek rozbija, to angielski, z powodu błędu niemieckiego komputera pokładowego, a jak ktoś ratuje rozbitków, to polska mała rakieta itd.
A potem już powoli szliśmy w strach przed rozwojem technologicznym i krytykę ustroju komunistycznego, co najsilniej widać u Janusza Zajdla, choćby w "Paradyzji"... po prostu to mieli w głowie ludzie żyjący w tych czasach i o tym musieli pisać.
U Lema też widać zachwyt energią atomową, co dopiero późniejsi autorzy, którzy przeżyli Czarnobyl, przekuli w pisanie mrocznych wizji poast-apo w skażonym świecie.
I mógłbym tak jeszcze długo porównywać sytuację polityczno-ekonomiczną i wydarzenia historyczne z treścią i gatunkiem tego, co ówcześnie pisano, ale najważniejszą myśl zawarłem, a przyjemność z tego typu analizy, pozostawiam każdemu indywidualnie.
Użytkowe w tym sensie, że bliższe prawdzie, rzeczywistości. Niektóre teksty autorów sf były wizjonerskie, poniekąd nadające ton rozwojowi, inne z kolei pokazywały, jakie ścieżki mogą nas czekać. Nauka zawsze będzie użytkowa, przynajmniej w jakimś sensie. I łączy się to niezbicie z tym, że ten gatunek mocno się wyróżniał. Baśnie były marginalizowane.
To jasne, że zimna wojna oddziaływała na ówczesne realia - sam fakt, że Marek S. Huberath wygrał z Sapkowskim w konkursie "Fantastyki", bo lepiej celował w to, czego ludzie się obawiają (atom), dobitnie o tym świadczy.
@@StrefaCzytacza niezależnie od kontekstu - no nie masz racji. Lem pisał o lotach w kosmos, bo to był temat, którym żyło społeczeństwo. tło było niesamowicie popularne. Dlatego teraz oglądają się tik toki o Ukrainie a 2 lata temmu komentarze kolejnych obostrzeń maseczkowych były głośne na YT.
A Lem kompletnie nie pisał o realizmie i technologii użytkowej. Jego książki pod płaszczykiem nośnego tematu snuły rozważania czysto filozoficzne - o roli i istnieniu Boga, o transhumanizmie, tym, gdzie się zaczyna świadomość, czy komputer może mieć takową, jak bardzo człowiek uzaleznia się od technologii, czy prawo jest adekwatne i nadąża do nowych czasów...
Czy wspomniany Janusz Zajdel i jego "Paradyzja" opisująca oczywiście sporo z fizyki (nie będę wypisywał szczegółów, bo książka jest za dobra na spojlery)- ale przede wszystkim stanowiąca manipulacje w komunistycznym społeczeństwie i niemożliwość pomocy tym ludziom, pozostawiając jednocześnie na końcu nadzieję że jeśli sami organicznie u podstaw się zbiorą to mogą rozwiązać swoje problemy.
A to tylko dwa przykłady. Ten gatunek nie był nigdy jakąś instrukcją nowych technologii użytkowych, a jedynie nośnym i popularnym settingiem. Tak, jak nośne i popularne były baśnie, keidy spełniały rolę moralizatorską i wychowawczą, przedstawiając archetypy szlachetnego księcia i pięknej księżniczki, co dzisiaj trochę wywaliło, jak szambo i stworzyło ruch gender, ale to już inny temat...
Pragmatyczność i realizm (który Lem akurat miał w głębokim poważaniu, wystarczy poczytać "Dzienniki gwiazdowe") były co najwyżej sposobem na zainteresowanie czytelnika i szalenie płaską i powierzchowną częścią literatury tamtego okresu.
Mikołaja Doswiadczyńskiego Przypadki można nazwać fantasy, bo ma takie elementy, chociaż wiadomo, to nie jest takie stricte fantasy 😉
To bardziej utopia/sci-fi na tamte czasy(podobnie jak podróż do Houhnhnymów z "Podróży Guliwera"; Krasicki mógł nawet się na tym oprzeć).
@@romualdandrzejczak4093 Tak, ale elementy fantasy ma
Książki o panu Kleksie?("Akademia" wyszła zaraz po wojnie).
Tak, tyle że to książka dla dzieci. Ogólnie książki dziecięce nie są wliczane, podobnie jak baśnie, legendy, podania, mitologie itd.
@@StrefaCzytacza Kleksowi bliżej SF niż Fantasy
@@ukaszGerega Filmowym "Podrożom" i "Panu Kleksowi w kosmosie" tak, ale w ksiązkach do elementów sf podpada właściwie tylko postać Alojzego i Wyspa Wynalazców w "Podróżach".
Nigdy bym się nie domyślił, iż fantastyka pierwotnie była wydawana w czasopismach ... naukowych, nazwijmy to, czyli była potomkiem Sci-Fi. W sumie tłumaczy to dlaczego motywy starożytnych technologi, kosmitów i karabinów laserowych w światach średniowiecznego Fantazy jest mi taki swojski... W zasadzie jest to choćby Andre Norton, czy Heroes (Might and Magic precyzując). Miło, bo często spotykam się z opiniami, iż coś takiego skrajnie wnerwia innych odbiorców...
Jeszcze tylko muszę się do korzeni Jesiennej Gawendy dokopać...
Hejka, czym nagrywasz audio? Chodzi mi o zestaw z tym mikrofonem krawatowym.
mnie jak najbardziej
Witam i pozdrawiam
Grzędowicz moim Królem