Generalnie się zgadzam, ale się też trochę nie zgadzam, jeśli chodzi o tę kwestię akceptacji ;) Sama byłam wychowana bliskościowo (rocznik 93 ;), może dlatego, że miałam to szczęście, że byłam dzieckiem bardzo akceptujacych rodziców. Nawet nie tylko rodziców, ale rodziny. Zarówno moja mama (btw. pedagog), jak mój tata, a także wszyscy dziadkowie tak bardzo cenili fakt, że w rodzinie jest w ogóle dziecko. Rzadko ktoś był zmęczony moim gadaniem, bieganiem, nikt nie kazał mi stać w kącie, nigdy nie zostałam uderzona, nawet nie pamiętam, czy ktoś na mnie kiedyś tak mocno nakrzyczał... I na pewno chcieli się ze mną bawić (długo byłam jedynym maluchem w otoczeniu, więc naprawdę tą opieką się dzielili i nie byli chyba tacy przeciążeni przez to). Oczywiście bagaż emocjonalny mam, jak każdy, plus niektóre cechy mojej osobowości musiałam przepracować w dorosłym życiu, ale ogólnie chcę takiego dzieciństwa dla moich dzieci. Natomiast mimo wszystko wpojono mi jednak pewne zasady, to znaczy, żeby szanować granice i uczucia innych. Jeśli tatę boli głowa, miał ciężki dzień w pracy, to ma prawo do np. zjedzenia spokojnie obiadu. Oczywiście dziecko może nie do końca dawać radę to ogarnąć, teksty w stylu "czy ty musisz tyle gadać?" mogą narobić dużo złego, ale uważam, że kucnięcie przed 4-latkiem i powiedzenie "Wiesz, tata źle się czuje i potrzebuje chwilkę odpoczac. Rozumiem, że się stęskniłeś, ale może pozwólmy się mu najeść i przebrać, żeby poczuł się lepiej, co? Spróbujesz poczekać piętnaście minut?". I to pewnie będzie bardziej 5 minut, przerywane kilkakrotnie "Już? Już mogę?", ale następnym razem to będzie 7 minut, a potem 10 minut. I tata potem przychodzi i ściska, i może dać szczerą uwagę, na którą by nie miał zasobów od razu po przekroczeniu progu. Także myślę, że niewłaściwe jest, kiedy każdą prośbę wobec dziecka o uszanowanie naszych granic, traktuje się jako tlamszenie ich osobowości. Bo jednak to są mali członkowie społeczeństwa i ważne jest, żeby byli szanowani, ale też aby szanowali innych. I tak, zdarza się, że przekraczam granice mojego dziecka (np. ściągam ją z blatu na siłę, gdy nie chce zejść, a ja muszę na chwilę opuścić kuchnie i boję się, że spadnie), a ona przekracza moje (ciągnie mnie za rękę, gdy z kimś rozmawiam na ulicy dłużej niż ona daje radę wytrzymać), ale mamy dobrą relację i z każdym rokiem udaje nam się wypracować nowe strategie na to, żebyśmy obie były zadowolone. I myślę, że jest szczęśliwym dzieckiem, nawet jeśli nie pozwalam jej biegać po restauracji, gdzie nie tylko są inni ludzie, którym autentycznie to może przeszkadzać, ale także kelnerzy noszą gorącą kawę. Za to pobiegać po placu zabaw może do woli.
Bardzo ładny komentarz :) o to mi chodzi- można każdy komunikat przekazać dziecku, ale z szacunkiem. Zasady też są bardzo ważne i dzieci ich potrzebują :)
To jest właśnie super podejście, traktujemy dziecko poważnie, ale też dbamy o swoje granice. Mi zdaża się mówić, że muszę w spokoju wypić kawę i odpocząć i wtedy np. się pobawimy - często działa.
@@KarminowaSzminka Tak, też tak czasami mówiłam do córki, jak chciałam np. doczytać do końca rozdział 😉 Na początku było ciężko się jej z tym pogodzić, ale potem coraz lepiej. Tylko często przychodziła i sprawdzała, czy już wypiłam, czy jeszcze mam kawę w kubeczku i rzeczywiście, jak już wypiłam, to wymagała dotrzymania umowy wszelkimi sposobami 😁 Ale jak jeszcze coś było nie wypite, to dawała radę to udźwignąć - pamiętam, że byłam z niej mega dumna 😉
@@tuokuniewska3365 To prawda 🙂 Ale naprawdę nie rzucam kamieniem, bo czasem zdarzało mi się też szybciej powiedzieć niż pomyśleć, szczególnie na początku rodzicielstwa 🙈 Teraz córka ma 4 i pół roku, i naprawdę praktycznie wszystko się da załatwić sprawną komunikacją i fajną relacją (poza sytuacjami, kiedy albo ja jestem na skraju albo córka jest niewyspana/glodna/przebodźcowana), ale kiedyś bywało różnie. Fajnie, jak rodzice nas sobą pracują. Fajnie, jak potrafią przeprosić swoje dzieci. Fajnie, jak umieją wyjaśnić dlaczego się tak i tak zachowali. Bardzo porusza mnie ten wątek w twojej audycji, że dzieci mają naprawdę ogromne zasoby do kochania rodziców :) To z jednej strony smutne, ale z drugiej (z perspektywy mojej, jako rodzica) bardzo optymistyczne 🙂 Bez tego byłoby mega trudno, bo jednak każdy jest tylko człowiekiem i popełni w rodzicielstwie masę błędów... 🙈
Dzięki Asiu.❤ Billy Eliot to również jeden z moich ulubionych filmów, z którym również się utożsamiam. Tylko moim baletem była sztuka - rysunek i malarstwo. Mimo moich starań i próśb nie puszczono mnie na ASP i w "łabedzia" zmieniam się dopiero teraz - po 40stce. Jestem w trakcie terapii, dzięki której uczę się bycia sobą. Bardzo poruszył mnie ten odcinek, i wzrusza mnie każda historia, w której ktoś mimo przeciwności i trudności swoim talentem osiąga to czego pragnie wnosząc w życie innych coś dobrego. Również Twoja historia Asiu. Uściski ❤
Dziękuję, po prostu dziękuję. Mam na pokładzie 16 miesięczną Córę. Najukochańsze dziecko na świecie, ale zaczął się etap lęku separacyjnego plus wychodzące trójki. Padam na ryj, brakuje mi zasobów, moja cierpliwość wisi na włosku i wiem, że teraz jest ciężko, ale że podejście do niej z szacunkiem i wyrozumiałością zaprocentuje. Potrzebowałam usłyszeć ten odcinek... Dziękuję ❤❤❤
Co do wpływu dziecka na mycie zębów… na szkoleniu Marty Cieśli o ADHD nauczyłam się, że dobrze mieć kilka smaków pasty do zębów i kilka szczoteczek, żeby dziecko mogło sobie wybrać, której chce użyć danego dnia (czyli mieć wpływ na tę sytuację).
Piękny odcinek ❤ Pamiętam, jak byłam mała i bawiłam się, że jestem pieskiem, to ojcu się to tak nie podobało (on arab, a u nich pies ma znaczenie inne niż w PL) to wyciągnął mnie za włosy spod stołu i nakrzyczał 😔 Do teraz łapie się na tym, że jak chce zrobić coś spontanicznego,ale śmiesznego, dla zabawy, jakieś wygłupianie się to łapie mnie cringówa, że jak to, przecież nie wolno 😢
Uwielbiam Cię kobieto. Za każdym razem gdy Cie slucham to stwierdzam ,ze to co mówisz jest dokladnie tym czym o czym ja myślę!! Twoje słowa to moje myśli. Tylko Ty odważyłas sie o tym mowic głośno!! Dziękuję,ze jestes. Ostatnio tak sobie pomyślałam, ze kawa z Tobą to dopiero bylo by spotkanie. 😅😅 Marzenia ściętej głowy😂😂 z każdym nowym podcastem zastanawiam się czym ty możesz jeszcze mnie kobieto zaskoczyc. No i masz. 🎉🎉🎉
Mam pytanie, bo jestem osoba bezdzietną , gdy spotykam na ulicy moja koleżankę z sześcioletnią wnuczka, która po 1 minucie rozmowy babci ze mną zaczyna krzyczeć by nas zagłuszyć, bo ona nie ma ochoty słuchać naszych pogawędek, czy gdy pięciolatek kopie w twoje siedzenie w pociągu grając jednocześnie na telefonie ( oczywiście na cały regulator), gdy w restauracji czterolatek biega po całej sali robiąc samolot i opiekunowie tych dzieci nie reagują w żaden sposób, gdzie zaczyna się granica między wolnością do wyrażania swojej osobowości dziecka a wolnością innych ludzi? P.s. Billy Eliot to również jeden z moich ulubionych filmów
W pociągach są strefy ciszy, polecam. Tak jak i zwracanie uwagi opiekunom, że dziecko należy wyposażyć w słuchawki. Dziecko ma prawo nie chcieć tego słuchać, to Wy jako dorosłe musicie znaleźć sposób na to, by spotykać się w czasie na ploty w 2 osoby, a nie zabierać dziecku czas z babcią. Dzieci bawiły się i będą się bawić, jest to potrzeba rozwojowa, która nie jest ważniejsza od świętego spokoju otoczenia. Nie przenoś odpowiedzialności na dziecko, które uczy się regulować, z dorosłych, którzy się nim opiekują.
Ja to rozumiem tak, że zadaniem rodzica jest też nauczyć dziecko żyć w społeczeństwie. Bezwarunkowa miłość nie daje rodzicowi immunitetu na stawiane dziecku granic, ale można tę granice postawić w sposób inny niż odwoływanie się personalnie do dziecka i sugerowanie że to ono jest problemem. W tym chyba cała rzecz - w sposobie przekazu. Zamiast mówić "czy ty zawsze musisz tyle trajkotać" w momencie gdy dwoje dorosłych rozmawia a dziecko im przerwało, można zaproponować "Bardzo chętnie posłuchamy z ciocią Twojej opowieści jak tylko skończymy naszą".
@@MartynaRowniak niestety w pociągach regionalnych nie ma strefy ciszy. Nie uważam tez, ze konieczne jest umawianie się na plotki z koleżanka, z która jeśli spotkasz się na ulicy pogadasz 5 minut , to nie jest zabieranie czasu dziecku z babcia , bo nie mówimy tu o „ babciu możemy już iść” tylko o krzyczeniu typu lalalalala z rosnąca siła do zagłuszenia naszych głosów. Widocznie szacunek dla innych w wychowaniu dzieci dla wielu jest zbędny.
@@mayistandunshaken Zdecydowanie się zgadzam 🙂 Trzeba oczywiście dostosować oczekiwania do wieku dziecka - inaczej się da pogadać z trzylatkiem, a inaczej z pięciolatkiem, ale jednak spróbować pogadać 🙂 I tak, też mi się wydaje, że jeśli co jakiś czas będziemy uprzejmie i wiesz, tak po prostu po ludzku, prosić dziecko o uszanowanie nas i tego, co w danej chwili dla nas ważne, to ono pewnie nie za pierwszym, nie za dziesiątym, ale za setny razem naprawdę to uszanuje, a wtedy już prosta droga do fajnej współpracy :) Ja czekam, bo chcesz jeszcze chwilę pozjeżdżać z koleżanką na placu zabaw, ty czekasz, bo ja chce dokończyć zdanie do znajomej w sklepie :) I nie dlatego, że ma być wymiana, tylko dlatego że nam na sobie zależy i budujemy empatię :)
Jako dziecko, które wychowało się w latach 90-00 w Norwegii okrutnie triggerujacy jest ten odcinek. Element emigracji w Twoich odcinkach jest mi bliski sercu, bo ja kiedyś byłam taka mała Helenką. Będę miała o czym rozmawiać na terapii. 😂 On ma tyle płaszczyzn, ze głowa mała. Z jednej strony brzmisz dla mnie jak moja Matka, która próbowała mnie chronić, i to wywołuje we mnie ogromna złość. To nie jest do Ciebie, tylko do mojej Mamy. Z drugiej strony jako Mama 2,5 rocznej Zuzi i 6 miesięcznego Tytusa rozumiem rozsterki jako Matka. Gdzie są te granice i co zrobić żeby dzieci wychowały się na zdrowe i bezpieczne, ale żeby nie być za bardzo opiekuńczy. Dla mnie brzmi jakby było trudno dla Ciebie wyczuć granice, ale to jest Ok, chyba wszystkie tak mamy 😁 Ciepło ściskam ❤
W kontekście tego tematu chciałabym polecić książkę Sylwii Kocoń "Zranieni w dzieciństwie. Jak rozpoznać i uleczyć matczyną lub ojcowską ranę". Książka jest napisana prostym, przystępnym językiem, dlatego może z niej skorzystać każdy, kto potrzebuje zmierzyć się z trudnymi relacjami z rodzicami, poukładać je w sobie i uwolnić się od ran zadanych przez rodziców. Ta książka pomaga zrozumieć w jaki sposób rodzice zranili nas świadomie/nieświadomie i jak to na nas wpłynęło. Poza tym autorka pokazuje jaką drogę należy przejść, aby od tych ran się uwolnić. Mimo że jestem po terapii i wiele spraw już sobie ułożyłam w głowie, to czułam jak ta książka przytula nastoletnią mnie, która robi wszystko by być kochana przez rodziców, a przez co coraz bardziej oddala się od siebie. Wspaniały poradnik, który mogę z całego serca polecić każdemu, kogo ta tematyka dotyczy (a umówmy się, dotyczy ona większości z nas) ❤
Zgadzam się z wszystkim oprócz mycia zębów :) pamiętam, jak w którymś podcaście wspominałaś, że nie masz problemów z zębami i można zrozumieć, że dla Ciebie jednorazowa rezygnacja z mycia to nie problem. Ja jestem tą osobą, której rodzice nie dbali o zęby i bardzo ciężko mi to teraz im zapomnieć, bo zepsute zęby to studnia bez dna, wielkie kompleksy, ból i masa wydatków. Na szczęście staramy się to organizować tak, żeby obyło się bez zmuszania. Natomiast jeśli córka nie chce się kąpać czy czegoś zjeść to oczywiście nie mam z tym problemu. Zęby to dla mnie jednak sprawa nienegocjowalna 😅
Pamiętam kiedy byłam mała, jak leciały wiadomości w tv, to trzeba było być cicho, bo dziadek nic nie słyszał, a jak nie byliśmy, to była złość 🙈 Nie mogłam też podnieść głosu kłócą się z siostrą i w ogóle się rozładować, bo mamy się pogodzić, a w ogóle to jestem starsza to powinnam być mądrzejsza, jeżu, jak to wkurwiało. Gdy mój synek sobie niechcący coś zrobi, zawsze biorę go na ręce i opowiadam co się stało, gdzie boli, pokaż, dam buziaka, przytulę, zapytam jak się czuje. Na szczęście szybko mu przechodzi. To samo jak coś pójdzie nie po jego myśli, to czasami się strasznie wkurza, staram się nazywać jego emocje i uczucia, jak może się czuć, czy jest zły, czy smutny itd. Wkurza mnie czasami mąż gdy gada mu "czego ryczysz", albo coś w podobnym tonie. Może mi jest łatwiej, bo pracowałam wcześniej w żłobku i nauczyłam się wyprzeć wszystkie te teksty z dzieciństwa, no i też przydatna umiejętność, przekręcać komendy tak, by nie używać słowa "nie", czyli zamiast "nie biegaj", "zatrzymujemy się" albo szybciej "stop" 😁 Ostatnio organizowaliśmy imieniny syna, zaprosiłam najbliższą rodzinę, czyli babcię, mamę, siostrę z partnerem i ciocię z mężem, a on strony mojego męża przyszli tylko jego rodzice, teść pozniejybo wracał z pracy. Gdy teściowa przyszła, ledwo się przywitała i już zrobiła mężowi aferę, a co to za impreza, dlaczego nie zaprosił siostry (która mieszka w mieście obok, pracuje w handlu i nie zawsze ma czas przyjechać, a widzieliśmy się 2 tygodnie wcześniej i zobaczymy się znów za tydzień, w urodziny teściowej). Wtrąciłam się, że nie zaprosiliśmy, bo i tak by nie przyjechała, a teściowa atakując zapytała "a pytaliście się?" dodając "teraz zapomnieliście o Ani, a za rok zapomnicie o mnie" oo jak mnie uruchomiła... Mąż musiał przez chwilę zostać ze mną w kuchni gdy robiłam kawę dla gości. Powiedziałam mu, że bardzo nie spodobał mi się jej szantaż emocjonalny, a on mi odparł, że ma atak lęku, paniki i potrzebuje chwilu. tym momencie zobaczyłam małego chłopca, który od lat był tak traktowany, był szantażowany i musiał robić to co jego szanowna mamusia chciała, by zasłużyć sobie na uczucia. Bardzo to było smutne i mega mnie wkurwiło. Nie wiem, czy na tych urodzinach nie będzie jakiegoś dymu, na szczęście to nie moja matka, więc na mnie te próby manipulacji nie działają, ale widzę jak to działa na męża i jestem przerażona, bo nie pozwala mi nic z tym robić 🤷🏽♀️
Wszyscy zaslugujemy na dojrzalych, madrych rodzicow. Ksiazki o emocjach, zdrowych relacjach rodzinnych pomagaja. Nie wiem czy czasem takiej ksiazki nie podarowac takim rodzicom.
Asiu, bardzo przepraszam za offtop i cringe, ale chcialam sobie zapisac cytat z tego podcastu, zwolnilam tempo do -0.5 i z tym takim swoim nonszalanckim tonem z bluzgami brzmisz w tym tempie przekomicznie 🙈🙈❤❤ a ten cytat to: "To jest ogromna wartość, jeśli nasze dzieci albo dzieci naszych znajomych albo dzieci z rodziny pozwalają sobie przy nas na emocje. To jest wielka wartość. To jest sygnał, że mogą i że czują, że mają na to zgodę i przestrzeń. " Dziękuję i pozdrawiam :)
-a co chcesz coreczko robic w zyciu? -lezeć i pachniec.. i podrozowac.. A za co? -Mamusia wspiera.. -Ale coruś.. Ty masz 40 lat! - Mamo..wszystkiego probowalam.. u Ciebie najfajniej.. zrobisz obiadek?
Dlaczego oczekiwałaś że Helena pobiegnie radośnie bawić się w kulkach? Ano moim zdaniem dlatego że założenie wobec dzieci ogólnie jest takie że się łatwo przystosowują i są ciekawe świata i wszystkiego co je otacza a ich myślenie nie jest splamione stereotypami i przejmowaniem się opinią innych, no takie życie. Nie miej sobie za złe
"zasłużyć" - jakie to ohydne, postkomunistyczne słowo - przynajmniej w mojej głowie. Słowo, które z "to wspaniałe, że jesteś" pozycjonuje cię na kogoś gorszego (na szarym końcu -ZA-SŁUGĄ), kto musi udowadniać przed światem i starać się bardziej... Sama byłam (może jestem?) w zaklęciu tych słów. Dobrze, że wyłapałam to w odpowiednim momencie, bo przekładałam to też na innych, bliskich.
Kiedyś lubiłam Twoje podcasty, teraz to przerost formy nad treścia. Nie jesteś pedagogiem ani tymbardziej psychologiem dziecięcym. Dlaczego więc nagrywasz takie odcinki ? Jesteś mama zaledwie (2) latki , nie wiesz czy to Twoje metody wychowacze sa właściwe , dowiesz sie tego zapewne w wieku nastoletnim Twojej córki. Nie majac uprawnien w temacie , takie podcasty moga byc szkodliwe. To tak samo jakbym ja poszla do psychologa , i zaczela prowadzic podcasty w tym temacie albo na wizycie u dentysty , a nastepnie zaczac leczyc ludziom zęby. Mam nadzieje ze sluchacze maja swoj rozum .
Też tak uważam, znam nawet taką osobę która po terapii zaczęła "uzdrawiać" inne relacje i rozwaliła co się tylko dało i nic do niej nie dociera że paru osobom zniszczyła życie .
Kiedyś lubiłam Twoje podcasty, teraz to przerost formy nad treścia. Nie jesteś pedagogiem ani tymbardziej psychologiem dziecięcym. Dlaczego więc nagrywasz takie odcinki ? Jesteś mama zaledwie (2) latki , nie wiesz czy to Twoje metody wychowacze sa właściwe , dowiesz sie tego zapewne w wieku nastoletnim Twojej córki. Nie majac uprawnien w temacie , takie podcasty moga byc szkodliwe. To tak samo jakbym ja poszla do psychologa , i zaczela prowadzic podcasty w tym temacie albo na wizycie u dentysty , a nastepnie zaczac leczyc ludziom zęby. Mam nadzieje ze sluchacze maja swoj rozum .
To są moje przemyślenia i spostrzeżenia w temacie mojego macierzyństwa, od początku to podkreślałam. Jest dużo podcastów nagrywanych przez ekspertów, jeśli takie bardziej Ci odpowiadają, to śmiało odsyłam. Nie sądzę, żeby zwracanie uwagi na uwaznosc albo szacunek wobec dzieci mogło być szkodliwe.
@@tuokuniewska3365 robisz podcast o macierzynstwie , tak więc stawiasz sie w roli pouczajacej , a nie masz do tego uprawien. Myślę że np w odcinku o ^Nienawisci do dzieci^ opowiedziałaś historie jak naskoczyłas na nastolatka po przeczytaniu PRYWATNEJ korespondencji i byłaś ogòlnie z tego bardzo zadowolona . To odbieram jako szkodlwy przekaz, bo pokazujesz swoich słuchaczkom że czytanie prywatnych wiadomosci a nastepnie konfrontowanie tej osoby jest oznaka odwagi i dojrzalosci. Jezeli chodzi o mnie , to w kwestii wychowania syna konsultuje sie z ludzmi wykwalifikowanymi w temacie , ale nie jest to youtube albo podcasty.
Generalnie się zgadzam, ale się też trochę nie zgadzam, jeśli chodzi o tę kwestię akceptacji ;) Sama byłam wychowana bliskościowo (rocznik 93 ;), może dlatego, że miałam to szczęście, że byłam dzieckiem bardzo akceptujacych rodziców. Nawet nie tylko rodziców, ale rodziny. Zarówno moja mama (btw. pedagog), jak mój tata, a także wszyscy dziadkowie tak bardzo cenili fakt, że w rodzinie jest w ogóle dziecko. Rzadko ktoś był zmęczony moim gadaniem, bieganiem, nikt nie kazał mi stać w kącie, nigdy nie zostałam uderzona, nawet nie pamiętam, czy ktoś na mnie kiedyś tak mocno nakrzyczał... I na pewno chcieli się ze mną bawić (długo byłam jedynym maluchem w otoczeniu, więc naprawdę tą opieką się dzielili i nie byli chyba tacy przeciążeni przez to). Oczywiście bagaż emocjonalny mam, jak każdy, plus niektóre cechy mojej osobowości musiałam przepracować w dorosłym życiu, ale ogólnie chcę takiego dzieciństwa dla moich dzieci.
Natomiast mimo wszystko wpojono mi jednak pewne zasady, to znaczy, żeby szanować granice i uczucia innych. Jeśli tatę boli głowa, miał ciężki dzień w pracy, to ma prawo do np. zjedzenia spokojnie obiadu. Oczywiście dziecko może nie do końca dawać radę to ogarnąć, teksty w stylu "czy ty musisz tyle gadać?" mogą narobić dużo złego, ale uważam, że kucnięcie przed 4-latkiem i powiedzenie "Wiesz, tata źle się czuje i potrzebuje chwilkę odpoczac. Rozumiem, że się stęskniłeś, ale może pozwólmy się mu najeść i przebrać, żeby poczuł się lepiej, co? Spróbujesz poczekać piętnaście minut?". I to pewnie będzie bardziej 5 minut, przerywane kilkakrotnie "Już? Już mogę?", ale następnym razem to będzie 7 minut, a potem 10 minut. I tata potem przychodzi i ściska, i może dać szczerą uwagę, na którą by nie miał zasobów od razu po przekroczeniu progu. Także myślę, że niewłaściwe jest, kiedy każdą prośbę wobec dziecka o uszanowanie naszych granic, traktuje się jako tlamszenie ich osobowości. Bo jednak to są mali członkowie społeczeństwa i ważne jest, żeby byli szanowani, ale też aby szanowali innych. I tak, zdarza się, że przekraczam granice mojego dziecka (np. ściągam ją z blatu na siłę, gdy nie chce zejść, a ja muszę na chwilę opuścić kuchnie i boję się, że spadnie), a ona przekracza moje (ciągnie mnie za rękę, gdy z kimś rozmawiam na ulicy dłużej niż ona daje radę wytrzymać), ale mamy dobrą relację i z każdym rokiem udaje nam się wypracować nowe strategie na to, żebyśmy obie były zadowolone. I myślę, że jest szczęśliwym dzieckiem, nawet jeśli nie pozwalam jej biegać po restauracji, gdzie nie tylko są inni ludzie, którym autentycznie to może przeszkadzać, ale także kelnerzy noszą gorącą kawę. Za to pobiegać po placu zabaw może do woli.
Bardzo ładny komentarz :) o to mi chodzi- można każdy komunikat przekazać dziecku, ale z szacunkiem. Zasady też są bardzo ważne i dzieci ich potrzebują :)
To jest właśnie super podejście, traktujemy dziecko poważnie, ale też dbamy o swoje granice. Mi zdaża się mówić, że muszę w spokoju wypić kawę i odpocząć i wtedy np. się pobawimy - często działa.
@@KarminowaSzminka Tak, też tak czasami mówiłam do córki, jak chciałam np. doczytać do końca rozdział 😉 Na początku było ciężko się jej z tym pogodzić, ale potem coraz lepiej. Tylko często przychodziła i sprawdzała, czy już wypiłam, czy jeszcze mam kawę w kubeczku i rzeczywiście, jak już wypiłam, to wymagała dotrzymania umowy wszelkimi sposobami 😁 Ale jak jeszcze coś było nie wypite, to dawała radę to udźwignąć - pamiętam, że byłam z niej mega dumna 😉
@@tuokuniewska3365 To prawda 🙂 Ale naprawdę nie rzucam kamieniem, bo czasem zdarzało mi się też szybciej powiedzieć niż pomyśleć, szczególnie na początku rodzicielstwa 🙈 Teraz córka ma 4 i pół roku, i naprawdę praktycznie wszystko się da załatwić sprawną komunikacją i fajną relacją (poza sytuacjami, kiedy albo ja jestem na skraju albo córka jest niewyspana/glodna/przebodźcowana), ale kiedyś bywało różnie. Fajnie, jak rodzice nas sobą pracują. Fajnie, jak potrafią przeprosić swoje dzieci. Fajnie, jak umieją wyjaśnić dlaczego się tak i tak zachowali.
Bardzo porusza mnie ten wątek w twojej audycji, że dzieci mają naprawdę ogromne zasoby do kochania rodziców :) To z jednej strony smutne, ale z drugiej (z perspektywy mojej, jako rodzica) bardzo optymistyczne 🙂 Bez tego byłoby mega trudno, bo jednak każdy jest tylko człowiekiem i popełni w rodzicielstwie masę błędów... 🙈
Dzięki Asiu.❤ Billy Eliot to również jeden z moich ulubionych filmów, z którym również się utożsamiam. Tylko moim baletem była sztuka - rysunek i malarstwo. Mimo moich starań i próśb nie puszczono mnie na ASP i w "łabedzia" zmieniam się dopiero teraz - po 40stce. Jestem w trakcie terapii, dzięki której uczę się bycia sobą. Bardzo poruszył mnie ten odcinek, i wzrusza mnie każda historia, w której ktoś mimo przeciwności i trudności swoim talentem osiąga to czego pragnie wnosząc w życie innych coś dobrego. Również Twoja historia Asiu. Uściski ❤
Dziękuję bardzo za ten odcinek❤
Dziękuję za ten odcinek. Płaczę.
Znowu pozostaje tylko podziękować Asi za kolejne ważne i potrzebne przemyślenia 🥹🫂❤
Kocham ten film. To jeden z tych, co poruszają coś w duszy i kształtują światopogląd.
Dziękuję, po prostu dziękuję. Mam na pokładzie 16 miesięczną Córę. Najukochańsze dziecko na świecie, ale zaczął się etap lęku separacyjnego plus wychodzące trójki. Padam na ryj, brakuje mi zasobów, moja cierpliwość wisi na włosku i wiem, że teraz jest ciężko, ale że podejście do niej z szacunkiem i wyrozumiałością zaprocentuje. Potrzebowałam usłyszeć ten odcinek... Dziękuję ❤❤❤
Co do wpływu dziecka na mycie zębów… na szkoleniu Marty Cieśli o ADHD nauczyłam się, że dobrze mieć kilka smaków pasty do zębów i kilka szczoteczek, żeby dziecko mogło sobie wybrać, której chce użyć danego dnia (czyli mieć wpływ na tę sytuację).
Dzięki, że jesteś ❤🤗🤗🤗❤️
Dla mnie to jest najlepszy film ever. Uwielbiam.
Łzy leca a słucham cie zawsze w aucie 😢
Piękny odcinek ❤ Pamiętam, jak byłam mała i bawiłam się, że jestem pieskiem, to ojcu się to tak nie podobało (on arab, a u nich pies ma znaczenie inne niż w PL) to wyciągnął mnie za włosy spod stołu i nakrzyczał 😔 Do teraz łapie się na tym, że jak chce zrobić coś spontanicznego,ale śmiesznego, dla zabawy, jakieś wygłupianie się to łapie mnie cringówa, że jak to, przecież nie wolno 😢
Super ważne i mądre co mówisz❤💪👌👍💗
Uwielbiam Cię słuchać! 😙
Uwielbiam Cię kobieto. Za każdym razem gdy Cie slucham to stwierdzam ,ze to co mówisz jest dokladnie tym czym o czym ja myślę!!
Twoje słowa to moje myśli.
Tylko Ty odważyłas sie o tym mowic głośno!!
Dziękuję,ze jestes.
Ostatnio tak sobie pomyślałam, ze kawa z Tobą to dopiero bylo by spotkanie. 😅😅 Marzenia ściętej głowy😂😂 z każdym nowym podcastem zastanawiam się czym ty możesz jeszcze mnie kobieto zaskoczyc. No i masz. 🎉🎉🎉
Mam pytanie, bo jestem osoba bezdzietną , gdy spotykam na ulicy moja koleżankę z sześcioletnią wnuczka, która po 1 minucie rozmowy babci ze mną zaczyna krzyczeć by nas zagłuszyć, bo ona nie ma ochoty słuchać naszych pogawędek, czy gdy pięciolatek kopie w twoje siedzenie w pociągu grając jednocześnie na telefonie ( oczywiście na cały regulator), gdy w restauracji czterolatek biega po całej sali robiąc samolot i opiekunowie tych dzieci nie reagują w żaden sposób, gdzie zaczyna się granica między wolnością do wyrażania swojej osobowości dziecka a wolnością innych ludzi? P.s. Billy Eliot to również jeden z moich ulubionych filmów
To jest dziecko nie wychowywane, tylko "chowane". To nie całkiem wina dziecka, bardziej osób które je wychowują.
W pociągach są strefy ciszy, polecam. Tak jak i zwracanie uwagi opiekunom, że dziecko należy wyposażyć w słuchawki. Dziecko ma prawo nie chcieć tego słuchać, to Wy jako dorosłe musicie znaleźć sposób na to, by spotykać się w czasie na ploty w 2 osoby, a nie zabierać dziecku czas z babcią. Dzieci bawiły się i będą się bawić, jest to potrzeba rozwojowa, która nie jest ważniejsza od świętego spokoju otoczenia. Nie przenoś odpowiedzialności na dziecko, które uczy się regulować, z dorosłych, którzy się nim opiekują.
Ja to rozumiem tak, że zadaniem rodzica jest też nauczyć dziecko żyć w społeczeństwie. Bezwarunkowa miłość nie daje rodzicowi immunitetu na stawiane dziecku granic, ale można tę granice postawić w sposób inny niż odwoływanie się personalnie do dziecka i sugerowanie że to ono jest problemem. W tym chyba cała rzecz - w sposobie przekazu. Zamiast mówić "czy ty zawsze musisz tyle trajkotać" w momencie gdy dwoje dorosłych rozmawia a dziecko im przerwało, można zaproponować "Bardzo chętnie posłuchamy z ciocią Twojej opowieści jak tylko skończymy naszą".
@@MartynaRowniak niestety w pociągach regionalnych nie ma strefy ciszy. Nie uważam tez, ze konieczne jest umawianie się na plotki z koleżanka, z która jeśli spotkasz się na ulicy pogadasz 5 minut , to nie jest zabieranie czasu dziecku z babcia , bo nie mówimy tu o „ babciu możemy już iść” tylko o krzyczeniu typu lalalalala z rosnąca siła do zagłuszenia naszych głosów. Widocznie szacunek dla innych w wychowaniu dzieci dla wielu jest zbędny.
@@mayistandunshaken Zdecydowanie się zgadzam 🙂 Trzeba oczywiście dostosować oczekiwania do wieku dziecka - inaczej się da pogadać z trzylatkiem, a inaczej z pięciolatkiem, ale jednak spróbować pogadać 🙂 I tak, też mi się wydaje, że jeśli co jakiś czas będziemy uprzejmie i wiesz, tak po prostu po ludzku, prosić dziecko o uszanowanie nas i tego, co w danej chwili dla nas ważne, to ono pewnie nie za pierwszym, nie za dziesiątym, ale za setny razem naprawdę to uszanuje, a wtedy już prosta droga do fajnej współpracy :) Ja czekam, bo chcesz jeszcze chwilę pozjeżdżać z koleżanką na placu zabaw, ty czekasz, bo ja chce dokończyć zdanie do znajomej w sklepie :) I nie dlatego, że ma być wymiana, tylko dlatego że nam na sobie zależy i budujemy empatię :)
Jako dziecko, które wychowało się w latach 90-00 w Norwegii okrutnie triggerujacy jest ten odcinek. Element emigracji w Twoich odcinkach jest mi bliski sercu, bo ja kiedyś byłam taka mała Helenką. Będę miała o czym rozmawiać na terapii. 😂
On ma tyle płaszczyzn, ze głowa mała. Z jednej strony brzmisz dla mnie jak moja Matka, która próbowała mnie chronić, i to wywołuje we mnie ogromna złość. To nie jest do Ciebie, tylko do mojej Mamy.
Z drugiej strony jako Mama 2,5 rocznej Zuzi i 6 miesięcznego Tytusa rozumiem rozsterki jako Matka. Gdzie są te granice i co zrobić żeby dzieci wychowały się na zdrowe i bezpieczne, ale żeby nie być za bardzo opiekuńczy. Dla mnie brzmi jakby było trudno dla Ciebie wyczuć granice, ale to jest Ok, chyba wszystkie tak mamy 😁
Ciepło ściskam ❤
W kontekście tego tematu chciałabym polecić książkę Sylwii Kocoń "Zranieni w dzieciństwie. Jak rozpoznać i uleczyć matczyną lub ojcowską ranę". Książka jest napisana prostym, przystępnym językiem, dlatego może z niej skorzystać każdy, kto potrzebuje zmierzyć się z trudnymi relacjami z rodzicami, poukładać je w sobie i uwolnić się od ran zadanych przez rodziców. Ta książka pomaga zrozumieć w jaki sposób rodzice zranili nas świadomie/nieświadomie i jak to na nas wpłynęło. Poza tym autorka pokazuje jaką drogę należy przejść, aby od tych ran się uwolnić. Mimo że jestem po terapii i wiele spraw już sobie ułożyłam w głowie, to czułam jak ta książka przytula nastoletnią mnie, która robi wszystko by być kochana przez rodziców, a przez co coraz bardziej oddala się od siebie. Wspaniały poradnik, który mogę z całego serca polecić każdemu, kogo ta tematyka dotyczy (a umówmy się, dotyczy ona większości z nas) ❤
Zgadzam się z wszystkim oprócz mycia zębów :) pamiętam, jak w którymś podcaście wspominałaś, że nie masz problemów z zębami i można zrozumieć, że dla Ciebie jednorazowa rezygnacja z mycia to nie problem. Ja jestem tą osobą, której rodzice nie dbali o zęby i bardzo ciężko mi to teraz im zapomnieć, bo zepsute zęby to studnia bez dna, wielkie kompleksy, ból i masa wydatków. Na szczęście staramy się to organizować tak, żeby obyło się bez zmuszania. Natomiast jeśli córka nie chce się kąpać czy czegoś zjeść to oczywiście nie mam z tym problemu. Zęby to dla mnie jednak sprawa nienegocjowalna 😅
Pamiętam kiedy byłam mała, jak leciały wiadomości w tv, to trzeba było być cicho, bo dziadek nic nie słyszał, a jak nie byliśmy, to była złość 🙈
Nie mogłam też podnieść głosu kłócą się z siostrą i w ogóle się rozładować, bo mamy się pogodzić, a w ogóle to jestem starsza to powinnam być mądrzejsza, jeżu, jak to wkurwiało.
Gdy mój synek sobie niechcący coś zrobi, zawsze biorę go na ręce i opowiadam co się stało, gdzie boli, pokaż, dam buziaka, przytulę, zapytam jak się czuje. Na szczęście szybko mu przechodzi. To samo jak coś pójdzie nie po jego myśli, to czasami się strasznie wkurza, staram się nazywać jego emocje i uczucia, jak może się czuć, czy jest zły, czy smutny itd. Wkurza mnie czasami mąż gdy gada mu "czego ryczysz", albo coś w podobnym tonie. Może mi jest łatwiej, bo pracowałam wcześniej w żłobku i nauczyłam się wyprzeć wszystkie te teksty z dzieciństwa, no i też przydatna umiejętność, przekręcać komendy tak, by nie używać słowa "nie", czyli zamiast "nie biegaj", "zatrzymujemy się" albo szybciej "stop" 😁
Ostatnio organizowaliśmy imieniny syna, zaprosiłam najbliższą rodzinę, czyli babcię, mamę, siostrę z partnerem i ciocię z mężem, a on strony mojego męża przyszli tylko jego rodzice, teść pozniejybo wracał z pracy. Gdy teściowa przyszła, ledwo się przywitała i już zrobiła mężowi aferę, a co to za impreza, dlaczego nie zaprosił siostry (która mieszka w mieście obok, pracuje w handlu i nie zawsze ma czas przyjechać, a widzieliśmy się 2 tygodnie wcześniej i zobaczymy się znów za tydzień, w urodziny teściowej). Wtrąciłam się, że nie zaprosiliśmy, bo i tak by nie przyjechała, a teściowa atakując zapytała "a pytaliście się?" dodając "teraz zapomnieliście o Ani, a za rok zapomnicie o mnie" oo jak mnie uruchomiła... Mąż musiał przez chwilę zostać ze mną w kuchni gdy robiłam kawę dla gości. Powiedziałam mu, że bardzo nie spodobał mi się jej szantaż emocjonalny, a on mi odparł, że ma atak lęku, paniki i potrzebuje chwilu. tym momencie zobaczyłam małego chłopca, który od lat był tak traktowany, był szantażowany i musiał robić to co jego szanowna mamusia chciała, by zasłużyć sobie na uczucia. Bardzo to było smutne i mega mnie wkurwiło. Nie wiem, czy na tych urodzinach nie będzie jakiegoś dymu, na szczęście to nie moja matka, więc na mnie te próby manipulacji nie działają, ale widzę jak to działa na męża i jestem przerażona, bo nie pozwala mi nic z tym robić 🤷🏽♀️
Wszyscy zaslugujemy na dojrzalych, madrych rodzicow. Ksiazki o emocjach, zdrowych relacjach rodzinnych pomagaja. Nie wiem czy czasem takiej ksiazki nie podarowac takim rodzicom.
Asiu, bardzo przepraszam za offtop i cringe, ale chcialam sobie zapisac cytat z tego podcastu, zwolnilam tempo do -0.5 i z tym takim swoim nonszalanckim tonem z bluzgami brzmisz w tym tempie przekomicznie 🙈🙈❤❤ a ten cytat to: "To jest ogromna wartość, jeśli nasze dzieci albo dzieci naszych znajomych albo dzieci z rodziny pozwalają sobie przy nas na emocje. To jest wielka wartość. To jest sygnał, że mogą i że czują, że mają na to zgodę i przestrzeń. " Dziękuję i pozdrawiam :)
❤druga
🍀🍀🍀🍀🍀🍀
❤❤❤❤❤❤❤❤
Dobrze, że jesteś.
-a co chcesz coreczko robic w zyciu?
-lezeć i pachniec.. i podrozowac..
A za co?
-Mamusia wspiera..
-Ale coruś.. Ty masz 40 lat!
- Mamo..wszystkiego probowalam.. u Ciebie najfajniej.. zrobisz obiadek?
❤pierwsza
Dlaczego oczekiwałaś że Helena pobiegnie radośnie bawić się w kulkach? Ano moim zdaniem dlatego że założenie wobec dzieci ogólnie jest takie że się łatwo przystosowują i są ciekawe świata i wszystkiego co je otacza a ich myślenie nie jest splamione stereotypami i przejmowaniem się opinią innych, no takie życie. Nie miej sobie za złe
"zasłużyć" - jakie to ohydne, postkomunistyczne słowo - przynajmniej w mojej głowie. Słowo, które z "to wspaniałe, że jesteś" pozycjonuje cię na kogoś gorszego (na szarym końcu -ZA-SŁUGĄ), kto musi udowadniać przed światem i starać się bardziej... Sama byłam (może jestem?) w zaklęciu tych słów. Dobrze, że wyłapałam to w odpowiednim momencie, bo przekładałam to też na innych, bliskich.
Kiedyś lubiłam Twoje podcasty, teraz to przerost formy nad treścia. Nie jesteś pedagogiem ani tymbardziej psychologiem dziecięcym. Dlaczego więc nagrywasz takie odcinki ? Jesteś mama zaledwie (2) latki , nie wiesz czy to Twoje metody wychowacze sa właściwe , dowiesz sie tego zapewne w wieku nastoletnim Twojej córki. Nie majac uprawnien w temacie , takie podcasty moga byc szkodliwe. To tak samo jakbym ja poszla do psychologa , i zaczela prowadzic podcasty w tym temacie albo na wizycie u dentysty , a nastepnie zaczac leczyc ludziom zęby. Mam nadzieje ze sluchacze maja swoj rozum .
mam takie samo zdanie
Też tak uważam, znam nawet taką osobę która po terapii zaczęła "uzdrawiać" inne relacje i rozwaliła co się tylko dało i nic do niej nie dociera że paru osobom zniszczyła życie .
Przemadre slowa
Ale spoiler :/
Ten film ma ponad 20 lat
Kiedyś lubiłam Twoje podcasty, teraz to przerost formy nad treścia. Nie jesteś pedagogiem ani tymbardziej psychologiem dziecięcym. Dlaczego więc nagrywasz takie odcinki ? Jesteś mama zaledwie (2) latki , nie wiesz czy to Twoje metody wychowacze sa właściwe , dowiesz sie tego zapewne w wieku nastoletnim Twojej córki. Nie majac uprawnien w temacie , takie podcasty moga byc szkodliwe. To tak samo jakbym ja poszla do psychologa , i zaczela prowadzic podcasty w tym temacie albo na wizycie u dentysty , a nastepnie zaczac leczyc ludziom zęby. Mam nadzieje ze sluchacze maja swoj rozum .
To są moje przemyślenia i spostrzeżenia w temacie mojego macierzyństwa, od początku to podkreślałam. Jest dużo podcastów nagrywanych przez ekspertów, jeśli takie bardziej Ci odpowiadają, to śmiało odsyłam. Nie sądzę, żeby zwracanie uwagi na uwaznosc albo szacunek wobec dzieci mogło być szkodliwe.
@@tuokuniewska3365 robisz podcast o macierzynstwie , tak więc stawiasz sie w roli pouczajacej , a nie masz do tego uprawien. Myślę że np w odcinku o ^Nienawisci do dzieci^ opowiedziałaś historie jak naskoczyłas na nastolatka po przeczytaniu PRYWATNEJ korespondencji i byłaś ogòlnie z tego bardzo zadowolona . To odbieram jako szkodlwy przekaz, bo pokazujesz swoich słuchaczkom
że czytanie prywatnych wiadomosci a nastepnie konfrontowanie tej osoby jest oznaka odwagi i dojrzalosci. Jezeli chodzi o mnie , to w kwestii wychowania syna konsultuje sie z ludzmi wykwalifikowanymi w temacie , ale nie jest to youtube albo podcasty.