Matką nie jestem i nie będę, ale mega doceniam tą "odnogę" Twojej podkastowej działalności. Mam wrażenie, że poruszasz wiele tematów około psychologicznych w tak przystępny sposób, że chyba nikt tego nie potrafi. Przy tym zero mędrkowania, prosty przekaz i mimo tego, że nie masz kierunkowego wykształcenia Twoje doświadczenia z terapii i życia są świetną platformą do rzeczowego wyjaśnienia ludzkich zachowań. Brawo Asia, super się Ciebie słucha.
Dziecko, które widzi smutną chlipiącą mamę uczy się ważnej rzeczy - że to w porządku sobie poppłakac, być smutnym i miec niefajny nastrój. Pod warunkiem, ze nie ganimy dziecko w stylu "oj skoncz sie juz mazac, ile mozna jęczeć, czemu jestes taki rozmemłany" bo wtedy dajemy sprzeczny sygnał - ja mogę a ty nie. A chodzi o to by pokazac, ze kazdy ma czasem taki nastrój i to NORMALNE
"mediator z nosem klauna" Asiu, totalnie w punkt. Możemy sobie przybić piątkę 👏👏👏 Powoli się tego oduczam, bardzo powoli. Odcięłam się też od chorych relacji, rodzinnych również. A to, że wolę mieć zjebaną usługę, niż powiedzieć gdzie leży problem, to już sztos. 100% ja !! Brawo
Przyznam ze bardzo mi pomógł mi ten odcinek. Nawet nie chodzi o bycie matka, bo jeszcze nią nie jestem i w mojej głowie są myśli co zrobić żeby nie powtórzyć błędów swoich rodziców. Dokładnie miałam ten sam syndrom klauna do rozładowania emocji, czasem nadal się na tym łapie. Matkoboskopodkastowa! Okuniewska ratujesz matki, niematki, kobiety, żony, kochanki, idiotki i nieidiotki - w każdym temacie uwielbiam Ciebie słuchać, bo zawsze po mam refleksje odnosnie swojej osoby ❤
Jejku, ile ja mam z Tobą wspólnego! 😀 Ja też nie umiem komuś powiedzieć czegoś, co nie będzie miłe… I zawsze próbuję wszystkich zadowolić. Niejednokrotnie swoim kosztem…
Bardzo mnie poruszyło to że nas dzieci lat 90'- jak powiedziałaś jest mnóstwo! Jak zostałam matka to otworzyły się te wszystkie złe doświadczenia te schematy które rodzice w nas zaszczepili. I codziennie dążę do zrywania tego! zrozumienia swoich dzieci i siebie! 😌
Muszę Ci bardzo podziękować za to, że mówisz, że smutek czy złość to trudne uczucia, a nie negatywne. Negatywne kojarzą się z czymś złym, niewłaściwym, a przecież potrzebujemy wszystkich emocji. Cudownie pokazuje to film animowany "W głowie się nie mieści". Chyba moja siostra jest takim typem rozbawiacza. Ja byłam i jestem osobą, która słucha i wszyscy się jej zwierzają, czasem to bywa męczące. Po obserwacji dzieci podczas pracy w żłobku, tłumaczyłam sobie zachowanie dzieci tym, że one działają wg instynktu pierwotnego, bo nie znają jeszcze norm społecznych i nie wiedzą, że zabranie zabawki, czy walnięcie nią w głowę kolegi nie jest ok. Ja długo oduczałam się poleceń ze słowem "nie", bo dzieci nie słyszą tego słowa i jak się mówi "nie biegaj", to jakby słyszały "biegaj". Zamienniki bywały trudne, ale teraz z automatu przychodzi mi "przestań biegać" albo "stop, teraz się zatrzymujemy". Co do słów zasłyszanych za dzieciaka, dużo mogłam przepracować sobie w swojej pracy, zanim "dorobiłam" się swojego prywatnego dziecka, więc nie czuję się młodszą wersją swojej mamy 😁 Chociaż zaraz tak wielu tekstów chyba nie słyszałam jako dziecko, bardziej już jako nastolatka "no gadam jak do dupy", albo "słuchaj, kuropatwo", to drugie akurat oznaczało, że przeginamy z siorą, ale teraz wspominamy to ze śmiechem 😅 Na pewno byłam takim dzieckiem, że jak mi ktoś coś powiedział, to tak robiłam, w wieku nastoletnim nie miałam żadnego buntu, buntowałam się w sobie, że czułam że coś jest niesprawiedliwe, ale jak miałam ustalone, że o 20 mam być w domu, to nawet tego nie negocjowałam, co innego moja siostra, niczym taran, wywalili ją drzwiami, to weszła z oknem i do dziś jej to zostało. Kiedyś musiałyśmy załatwić jakąś sprawę wspólnie, to pani urzędniczka stwierdziła, że musimy chodzić razem, bo zanim wejdzie moja siostra, to ja już złagodzę sytuację. A co do tekstów do dziecka podczas smutku, wkurza mnie trochę mój mąż, bo on właśnie mówi "no nic się nie stało", albo "no już nie płacz", mimo, że mu tłumaczę, że można inaczej. Kiedyś mnie zastrzelił, kiedy na chwilę wyszłam do toalety i zostawiłam mu syna, a ma teraz lęk separacyjny, a ja wróciłam do pracy. Powiedział mu "no, mama cię zostawiła", usłyszał tylko, żeby mu więcej tak nie mówił z moim wrogim spojrzeniem. Teściowa też nie lepsza, kiedyś na działce synowi coś się nie spodobało i sobie jęknął, a ta "co mama zrobiła?". Przyszło mi na myśl "gówno", ale chyba zobaczyła mój wzrok i już nic nie powiedziała. Mam wrażenie, że te stare pokolenie nie ma świadomości, jak te dzieci są mądre. Nie widzą w nich małych ludzi, tylko dzieci, a szkoda, wiele tracą.
O kurde mam to samo ze zwracaniem uwagi, jak pani sprzatajaca wychodzi z mojego mieszkania to biore szmate i po niej poprawiam zamiast jej o tym powiedziec 🤯
Hm... a czy właśnie te czasami trudne rzeczy w naszym życiu, nie kształtują z nas wartościowych ludzi? Jeżeli dzieci nie nauczą się, że są w życiu też złe rzeczy, to w dorosłym życiu rozwalą się na pierwszym zakręcie. Kasia Nosowska mowila ostatnio, że jej rodzice oprócz fajnych rzeczy dali jej tez trudności. I fajne rzeczy są fajne, ale najcenniejsze sa trudności bo gdyby nie one, nie bylaby dzis soba. A dzis jest świadomą siebie i bardzo samodzielną osoba. Wiesz... jeżeli w dzieciństwie zawsze będziemy polegać na rodzicach, to może nie nauczymy się takiej... duchowej samodzielności. A jeżeli nagle ich zabraknie? Moje dzieciństwo nie bylo ani łatwe ani trudne, choć charakter mojej mamy jest straaasznie trudny ale dzięki temu, dzis potrafię stawić czoła wielu rzeczom, nie zatrzymuje się. Bylam raz u psychologa, gdy mama znów ostro dawala w tylek ale usłyszałam, że świetnie rozwiązuje problemy z mamą i oczywiście moge wpadać na rozmowę ale ja pomocy nie potrzebuje. Piękny klosz pod ktorym chowa się dzieci, chroniąc ich przed wszystkim złym, paradoksalnie może ich rozwalić nanpierwszym zakręcie w dorosłym życiu.
Trudno się z Panią zgodzić, pani Małgorzato, bo to nieco krzywdząca hipoteza. Przypadek Kasi Nosowskiej pokazuje jedynie perspektywę dojrzałej kobiety, która przepracowała swoje na terapii, dzięki czemu może to dzisiaj nazwać po swojemu i przypisac temu jakąś swoją wagę, a z zalezności od kontekstu wypowiedzi można to też różnie odebrać :) Świadomość siebie płynie zapewne z pracy włożonej na terapii, "samodzielność" niekoniecznie - choć pewnie "dzielne zuchy" poruszają tę kwestie na terapii nie raz :) Poczucie bezpieczeństwa i fakt, że stanowi się dla dziecka towarzystwo/wsparcie w przeżywaniu emocji, zwłaszcza tych trudnych, wcale nie jest równoznaczne z tym, że będzie ono polegało wyłącznie na rodzicu. Przecież to jest mały człowiek - zrobienie przestrzeni na przeżywanie jego trudnych emocji pozwala właśnie na to, żeby się z tym oswajał, pozwawał i wzmaga samodzielność:) Jak miło i ciepło jest wiedzieć, że nie jest się osamotnionym/osamotnioną i jest ktoś, kto nazwie to co się dzieje kiedy nie wiesz i potowarzyszy.
Z moich doświadczeń niestety wynika, że te "trudności" dużo więcej mi zabierają niż dają mimo, że od lat pracuje nad rozpracowaniem ich, żeby wyczołgać się z depresji i niskiego poczucia wartości, które rujnują mi życie. Koszty są ogromne.
@@marteczka33 nie upieram się, ze mam racje ani tez że jej nie mam, natomiast widzę, że obecnie dorastajacy ludzie, którzy byli wychowywani w nowej modzie, że trzeba za wszystko dziecko chwalić, obecnie w dorosłym życiu nie maja za grosz krytyki wobec siebie. Za wszystko winni są inni i od siebie wymagają najmniej. Bardzo ciężko z takimi ludźmi funkcjonuje się w społeczeństwie. I w cale nie oznacza to, ze nie mają problemów ze sobą.
@@magorzatadziurskafrsncuz68 ja bylam z kolei krytykowana w dzieciństwie za wszystko, i właśnie przez to trudno mi zaakceptować czyjaś krytykę, skąd wiesz ze te osoby o których mówisz tak właśnie miały?
@@TheJacobiak a. Poniewaz wzrost tego typu zachowania pokrywa się z obecnymi zachowaniami ludzi mniej wiecej w tym wieku b. Ma to sens. Skoro bylem chwalony za wszystko, nawet za cos co nie bylo tego warte w dorosłym życiu oczekuje od innych tego samego. I nie widzę w sobie błędu, tylko to inni są. Moze to tak, że żadne skrajne zachowania nie sa dobre. Ciebie ciagle krytykowali, ich ciagle chwalili. Gdzies trzeba znaleźć środek a życie nauczy nasz resztę.
Matką nie jestem i nie będę, ale mega doceniam tą "odnogę" Twojej podkastowej działalności. Mam wrażenie, że poruszasz wiele tematów około psychologicznych w tak przystępny sposób, że chyba nikt tego nie potrafi. Przy tym zero mędrkowania, prosty przekaz i mimo tego, że nie masz kierunkowego wykształcenia Twoje doświadczenia z terapii i życia są świetną platformą do rzeczowego wyjaśnienia ludzkich zachowań. Brawo Asia, super się Ciebie słucha.
Dziecko, które widzi smutną chlipiącą mamę uczy się ważnej rzeczy - że to w porządku sobie poppłakac, być smutnym i miec niefajny nastrój. Pod warunkiem, ze nie ganimy dziecko w stylu "oj skoncz sie juz mazac, ile mozna jęczeć, czemu jestes taki rozmemłany" bo wtedy dajemy sprzeczny sygnał - ja mogę a ty nie. A chodzi o to by pokazac, ze kazdy ma czasem taki nastrój i to NORMALNE
Dokładnie
Kiedy słuchasz o rodzicielstwie nie będąc matką ✨
Asia, dzięki!
@werka_nerka Nie Ty jedna :)
"mediator z nosem klauna"
Asiu, totalnie w punkt.
Możemy sobie przybić piątkę 👏👏👏
Powoli się tego oduczam, bardzo powoli.
Odcięłam się też od chorych relacji, rodzinnych również.
A to, że wolę mieć zjebaną usługę, niż powiedzieć gdzie leży problem, to już sztos.
100% ja !!
Brawo
Przyznam ze bardzo mi pomógł mi ten odcinek. Nawet nie chodzi o bycie matka, bo jeszcze nią nie jestem i w mojej głowie są myśli co zrobić żeby nie powtórzyć błędów swoich rodziców. Dokładnie miałam ten sam syndrom klauna do rozładowania emocji, czasem nadal się na tym łapie.
Matkoboskopodkastowa! Okuniewska ratujesz matki, niematki, kobiety, żony, kochanki, idiotki i nieidiotki - w każdym temacie uwielbiam Ciebie słuchać, bo zawsze po mam refleksje odnosnie swojej osoby ❤
Jejku, ile ja mam z Tobą wspólnego! 😀 Ja też nie umiem komuś powiedzieć czegoś, co nie będzie miłe… I zawsze próbuję wszystkich zadowolić. Niejednokrotnie swoim kosztem…
Bardzo mnie poruszyło to że nas dzieci lat 90'- jak powiedziałaś jest mnóstwo! Jak zostałam matka to otworzyły się te wszystkie złe doświadczenia te schematy które rodzice w nas zaszczepili. I codziennie dążę do zrywania tego! zrozumienia swoich dzieci i siebie! 😌
Asia, dziękuję Ci za ten odcinek, po prostu genialny!
Wspaniałe metafory w tym odcinku ! Mistrzostwo😊 Poleciłam prawi wszystkim znajomym - mamom i "Niemamom"😊
Jezusku jaki ten podcast jest dobry! Ależ mnie to przenika do głębi
Dziękuję Ci Asiu za to nagranie, bardzo mnie poruszyło, jednocześnie bardzo rozczuliło nad sobą. Pozdrawiam Cię :)
TRAFNY I MĄDRY PODCAST BRAWO❤😊
Super odcinek, dziękuję! ❤
Cudowny odcinek, tak bardzo wszystkim potrzebny 🙂 dziękuje 😇
Dziekuje Ci za ten podkast. Jestem mama 2 dzieci. Dalo mi to duzo do myslenia i chec do walki z nalecialosciami z dziecinstwa. ❤❤❤
Jestem matką kotow, ale uwielbiam na maxa ten odcinek! ❤
Dziękuję Ci, że wróciłaś...za taką tęskniłam❤
Ten podcast przytula mój inner child na maksa
Muszę Ci bardzo podziękować za to, że mówisz, że smutek czy złość to trudne uczucia, a nie negatywne. Negatywne kojarzą się z czymś złym, niewłaściwym, a przecież potrzebujemy wszystkich emocji. Cudownie pokazuje to film animowany "W głowie się nie mieści".
Chyba moja siostra jest takim typem rozbawiacza. Ja byłam i jestem osobą, która słucha i wszyscy się jej zwierzają, czasem to bywa męczące.
Po obserwacji dzieci podczas pracy w żłobku, tłumaczyłam sobie zachowanie dzieci tym, że one działają wg instynktu pierwotnego, bo nie znają jeszcze norm społecznych i nie wiedzą, że zabranie zabawki, czy walnięcie nią w głowę kolegi nie jest ok.
Ja długo oduczałam się poleceń ze słowem "nie", bo dzieci nie słyszą tego słowa i jak się mówi "nie biegaj", to jakby słyszały "biegaj". Zamienniki bywały trudne, ale teraz z automatu przychodzi mi "przestań biegać" albo "stop, teraz się zatrzymujemy". Co do słów zasłyszanych za dzieciaka, dużo mogłam przepracować sobie w swojej pracy, zanim "dorobiłam" się swojego prywatnego dziecka, więc nie czuję się młodszą wersją swojej mamy 😁 Chociaż zaraz tak wielu tekstów chyba nie słyszałam jako dziecko, bardziej już jako nastolatka "no gadam jak do dupy", albo "słuchaj, kuropatwo", to drugie akurat oznaczało, że przeginamy z siorą, ale teraz wspominamy to ze śmiechem 😅
Na pewno byłam takim dzieckiem, że jak mi ktoś coś powiedział, to tak robiłam, w wieku nastoletnim nie miałam żadnego buntu, buntowałam się w sobie, że czułam że coś jest niesprawiedliwe, ale jak miałam ustalone, że o 20 mam być w domu, to nawet tego nie negocjowałam, co innego moja siostra, niczym taran, wywalili ją drzwiami, to weszła z oknem i do dziś jej to zostało. Kiedyś musiałyśmy załatwić jakąś sprawę wspólnie, to pani urzędniczka stwierdziła, że musimy chodzić razem, bo zanim wejdzie moja siostra, to ja już złagodzę sytuację.
A co do tekstów do dziecka podczas smutku, wkurza mnie trochę mój mąż, bo on właśnie mówi "no nic się nie stało", albo "no już nie płacz", mimo, że mu tłumaczę, że można inaczej. Kiedyś mnie zastrzelił, kiedy na chwilę wyszłam do toalety i zostawiłam mu syna, a ma teraz lęk separacyjny, a ja wróciłam do pracy. Powiedział mu "no, mama cię zostawiła", usłyszał tylko, żeby mu więcej tak nie mówił z moim wrogim spojrzeniem. Teściowa też nie lepsza, kiedyś na działce synowi coś się nie spodobało i sobie jęknął, a ta "co mama zrobiła?". Przyszło mi na myśl "gówno", ale chyba zobaczyła mój wzrok i już nic nie powiedziała. Mam wrażenie, że te stare pokolenie nie ma świadomości, jak te dzieci są mądre. Nie widzą w nich małych ludzi, tylko dzieci, a szkoda, wiele tracą.
Ale trafilas! Dzisiaj pomyslalam, ale potrzebuje, zeby ktos mnie dzis przytulil! Dzieki 😅🤍
Jakie to było potrzebne dla matki nastolatka
Jakby to było o mnie 😮😢
Mogłabym być Twoją babcią a po odkryciu kanału wzbudziałaś mój zachwyt .
O kurde mam to samo ze zwracaniem uwagi, jak pani sprzatajaca wychodzi z mojego mieszkania to biore szmate i po niej poprawiam zamiast jej o tym powiedziec 🤯
Hm... a czy właśnie te czasami trudne rzeczy w naszym życiu, nie kształtują z nas wartościowych ludzi? Jeżeli dzieci nie nauczą się, że są w życiu też złe rzeczy, to w dorosłym życiu rozwalą się na pierwszym zakręcie. Kasia Nosowska mowila ostatnio, że jej rodzice oprócz fajnych rzeczy dali jej tez trudności. I fajne rzeczy są fajne, ale najcenniejsze sa trudności bo gdyby nie one, nie bylaby dzis soba. A dzis jest świadomą siebie i bardzo samodzielną osoba. Wiesz... jeżeli w dzieciństwie zawsze będziemy polegać na rodzicach, to może nie nauczymy się takiej... duchowej samodzielności.
A jeżeli nagle ich zabraknie? Moje dzieciństwo nie bylo ani łatwe ani trudne, choć charakter mojej mamy jest straaasznie trudny ale dzięki temu, dzis potrafię stawić czoła wielu rzeczom, nie zatrzymuje się. Bylam raz u psychologa, gdy mama znów ostro dawala w tylek ale usłyszałam, że świetnie rozwiązuje problemy z mamą i oczywiście moge wpadać na rozmowę ale ja pomocy nie potrzebuje.
Piękny klosz pod ktorym chowa się dzieci, chroniąc ich przed wszystkim złym, paradoksalnie może ich rozwalić nanpierwszym zakręcie w dorosłym życiu.
Trudno się z Panią zgodzić, pani Małgorzato, bo to nieco krzywdząca hipoteza. Przypadek Kasi Nosowskiej pokazuje jedynie perspektywę dojrzałej kobiety, która przepracowała swoje na terapii, dzięki czemu może to dzisiaj nazwać po swojemu i przypisac temu jakąś swoją wagę, a z zalezności od kontekstu wypowiedzi można to też różnie odebrać :) Świadomość siebie płynie zapewne z pracy włożonej na terapii, "samodzielność" niekoniecznie - choć pewnie "dzielne zuchy" poruszają tę kwestie na terapii nie raz :)
Poczucie bezpieczeństwa i fakt, że stanowi się dla dziecka towarzystwo/wsparcie w przeżywaniu emocji, zwłaszcza tych trudnych, wcale nie jest równoznaczne z tym, że będzie ono polegało wyłącznie na rodzicu. Przecież to jest mały człowiek - zrobienie przestrzeni na przeżywanie jego trudnych emocji pozwala właśnie na to, żeby się z tym oswajał, pozwawał i wzmaga samodzielność:) Jak miło i ciepło jest wiedzieć, że nie jest się osamotnionym/osamotnioną i jest ktoś, kto nazwie to co się dzieje kiedy nie wiesz i potowarzyszy.
Z moich doświadczeń niestety wynika, że te "trudności" dużo więcej mi zabierają niż dają mimo, że od lat pracuje nad rozpracowaniem ich, żeby wyczołgać się z depresji i niskiego poczucia wartości, które rujnują mi życie. Koszty są ogromne.
@@marteczka33 nie upieram się, ze mam racje ani tez że jej nie mam, natomiast widzę, że obecnie dorastajacy ludzie, którzy byli wychowywani w nowej modzie, że trzeba za wszystko dziecko chwalić, obecnie w dorosłym życiu nie maja za grosz krytyki wobec siebie. Za wszystko winni są inni i od siebie wymagają najmniej. Bardzo ciężko z takimi ludźmi funkcjonuje się w społeczeństwie. I w cale nie oznacza to, ze nie mają problemów ze sobą.
@@magorzatadziurskafrsncuz68 ja bylam z kolei krytykowana w dzieciństwie za wszystko, i właśnie przez to trudno mi zaakceptować czyjaś krytykę, skąd wiesz ze te osoby o których mówisz tak właśnie miały?
@@TheJacobiak a. Poniewaz wzrost tego typu zachowania pokrywa się z obecnymi zachowaniami ludzi mniej wiecej w tym wieku b. Ma to sens. Skoro bylem chwalony za wszystko, nawet za cos co nie bylo tego warte w dorosłym życiu oczekuje od innych tego samego. I nie widzę w sobie błędu, tylko to inni są.
Moze to tak, że żadne skrajne zachowania nie sa dobre. Ciebie ciagle krytykowali, ich ciagle chwalili. Gdzies trzeba znaleźć środek a życie nauczy nasz resztę.