Na grobie rycerz z dawnych lat Z wzniesioną głową stoi Na czole hełm, na ręku tarcz A pierś zamknięta w zbroi Wróżbę on kiedyś taką miał Za dni swych, za żywota Że kiedy kośbę skończy śmierć Ozwie się trąba złota I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I czeka rycerz wiek i dwa Wśród śmierci stojąc żniwa I słucha w dzień, i słucha w noc Czy trąba się odzywa I rdza mogilna zjadła miecz I hełm wyżarły deszcze I w tarczę bije wiatr i śnieg A rycerz czeka jeszcze I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I słucha w dzień, i słucha w noc Kamienne czoło wznosi A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi i kosi, kosi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi I słońce mu wypiło wzrok I mchy wyrosły ze zbroi I pierś pęknięta sypie proch A rycerz ciągle stoi Ciągle stoi
Na grobie rycerz z dawnych lat
Z wzniesioną głową stoi
Na czole hełm, na ręku tarcz
A pierś zamknięta w zbroi
Wróżbę on kiedyś taką miał
Za dni swych, za żywota
Że kiedy kośbę skończy śmierć
Ozwie się trąba złota
I słucha w dzień, i słucha w noc
Kamienne czoło wznosi
A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż
I kosi i kosi, kosi
I czeka rycerz wiek i dwa
Wśród śmierci stojąc żniwa
I słucha w dzień, i słucha w noc
Czy trąba się odzywa
I rdza mogilna zjadła miecz
I hełm wyżarły deszcze
I w tarczę bije wiatr i śnieg
A rycerz czeka jeszcze
I słucha w dzień, i słucha w noc
Kamienne czoło wznosi
A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż
I kosi i kosi, kosi
I słucha w dzień, i słucha w noc
Kamienne czoło wznosi
A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż
I kosi i kosi, kosi
I słońce mu wypiło wzrok
I mchy wyrosły ze zbroi
I pierś pęknięta sypie proch
A rycerz ciągle stoi
I słońce mu wypiło wzrok
I mchy wyrosły ze zbroi
I pierś pęknięta sypie proch
A rycerz ciągle stoi
I słońce mu wypiło wzrok
I mchy wyrosły ze zbroi
I pierś pęknięta sypie proch
A rycerz ciągle stoi
I słońce mu wypiło wzrok
I mchy wyrosły ze zbroi
I pierś pęknięta sypie proch
A rycerz ciągle stoi
Ciągle stoi